Ziemkiewicz Rafał - Roszada
Szczegóły |
Tytuł |
Ziemkiewicz Rafał - Roszada |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Ziemkiewicz Rafał - Roszada PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Ziemkiewicz Rafał - Roszada PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Ziemkiewicz Rafał - Roszada - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Rafał A. Ziemkiewicz - fantastyka
Roszada
Nazwiska generała McCormicka nie znajdziecie w żadnej encyklopedii. Nie
wspominają o nim nawet specjalistyczne opracowania historii tajnych służb
ani podręczniki szpiegowskich akademii. Także w oficjalnej historii CIA
nie poświęcono mu ani jednego zdania. I to właśnie jest najlepszym
dowodem, że generał McCormick był jednym z najgenialniejszych ludzi, jacy
kiedykolwiek działali w tej branży.
Żeby być ścisłym: jednym z dwóch najgenialniejszych.
Nie wiadomo, kiedy dokładnie i w jakich okolicznościach McCormick wpadł
na swój wiekopomny pomysł, ani jak długo dopracowywał w samotności
szczegóły projektu. Powodzenie całej operacji zależało oczywiście od
zachowania jej w najgłębszej tajemnicy. Prezydent, nie dało się tego
uniknąć, musiał wiedzieć - ale już na przykład wiceprezydenta
wtajemniczono tylko raz, po tym, jak prezydenta zastrzelono i on sam
musiał zająć jego miejsce.
W dobie zimnej wojny stare metody wywiadowcze przestają wystarczać -
przekonywał McCormick podczas historycznego spotkania w Owalnym Gabinecie.
- Wydajemy ogromne pieniądze usiłując pozyskać agentów wśród ludzi, którzy
mają dostęp do ważnych informacji oraz podejmowania decyzji u przeciwnika.
Takich ludzi jest niewielu, dobrze pilnowanych, na dodatek nigdy nie
wiadomo, który z nich podaje nam informacje prawdziwe, a który
spreparowane przez wrogi kontrwywiad. Czy można to zmienić?
Tu McCormick zawiesił dla lepszego efektu głos i oznajmił triumfalnie:
panowie, twierdzę, że można! Trzeba tylko skończyć z myśleniem na krótki
dystans i spojrzeć na sprawę perspektywicznie. Popełniamy błąd, skupiając
się wyłącznie na chwili obecnej i pozyskiwaniu tych, którzy coś znaczą t e
r a z. Tymczasem za pieniądze potrzebne do skorumpowania jednego generała
możemy kupić setkę najlepiej się zapowiadających poruczników. Z prostego
rachunku prawdopodobieństwa wynika, że za trzydzieści lat będzie wśród
nich dziesięciu generałów, w tym, być może, sam szef KGB. Zamiast trwonić
pieniądze na bezskuteczne próby zdobycia sekretnych planów przeciwnika,
zainwestujmy je w tych, którzy będą te plany układać. Ba! Postawmy na
młodych połowę tego, co wydajemy na podwójnych agentów, a zaręczam, że za
trzydzieści lat osadzimy na Kremlu naszego reformatora, który definitywnie
rozłoży przeciwnika na łopatki!
Prezydent był olśniony.
Następne kilkadziesiąt pracowitych lat upłynęło McCormickowi w głębokim
ukryciu. Nie były to lata zmarnowane. Już w pierwszej grupie pozyskanych
nową metodą współpracowników wpadł mu w oko rzutki działacz z Czelabińska,
Misza, który z czasem, z pomocą zarządzanych przez McCormicka funduszy,
stał się Michaiłem, potem towarzyszem Michaiłem, a w końcu wielce
czcigodnym towarzyszem Michaiłem. Plan okazał się działać bezbłędnie.
Poza jednym nieprzewidzianym szczegółem. Kiedy już przyszedł czas, aby o
całej sprawie poinformować społeczeństwo, a samemu McCormickowi przyznać
ordery i zapewnić należne mu miejsce w panteonie narodowych bohaterów, w
Owalnym Gabinecie zasiadł nowy prezydent, przedstawiciel młodego
pokolenia, obiecujący głębokie reformy. Pierwszą z nich było zlikwidowanie
w trybie nagłym i skutecznym tajnej komórki McCormicka.
Słowa, jakimi podobno zareagował na wiadomość o reformach nowego
prezydenta generał są jeszcze jednym dowodem jego geniuszu i
przenikliwości. Cholera, panowie - zdążył podobno jeszcze powiedzieć do
współpracowników. - Chciałbym tylko wiedzieć, g d z i e właściwie jesteśmy
teraz my, a gdzie sowieci?!