Zabojcze marzenia - Sophie Hannah

Szczegóły
Tytuł Zabojcze marzenia - Sophie Hannah
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Zabojcze marzenia - Sophie Hannah PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Zabojcze marzenia - Sophie Hannah PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Zabojcze marzenia - Sophie Hannah - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Strona 3 Tytuł oryginału: Lasting Damage Copyright © 2011 by Sophie Hannah All rights reserved. First published in English language by Hodder and Stoughton Limited. Copyright for the Polish Edition © 2012 G + J Gruner + Jahr Polska Sp. z o.o. & Co. Spółka Komandytowa 02-674 Warszawa, ul. Marynarska 15 Dział handlowy: tel. 22 360 38 41-42 faks 22 360 38 49 Sprzedaż wysyłkowa: Dział Obsługi Klienta, tel. 22 360 37 77 Redakcja: Klara Szarkowska Korekta: Bronisława Dziedzic-Wesołowska, Małgorzata Grudnik- Zwolińska Projekt okładki: Maciej Szymanowicz Zdjęcie na okładce: Shutterstock Redakcja techniczna: Mariusz Teler Redaktor prowadząca: Agnieszka Koszałka ISBN: 978-83-7778-335-1 Skład i łamanie: Katka, Warszawa Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich. Skład wersji elektronicznej: Virtualo Sp. z o.o. Strona 4 Strona 5 Spis treści Dedykacja Plan Tydzień wcześniej 1 2 3 4 5 Dowod 6 7 8 Dowod 9 10 Dowod 11 12 13 14 Dowod Strona 6 15 16 17 18 19 20 21 Dowod 22 23 24 25 26 27 Podziękowania Przypisy Strona 7 Dla 7GR Strona 8 Bentley Grove 11, Cambridge Strona 9 BEZ SKALI: układ orientacyjny Wprawdzie dołożyliśmy wszelkich starań, by zamieszczone tu plany pięter były dokładne, wymiary drzwi, okien i pokoi są przybliżone. Nie bierzemy odpowiedzialności za błędy, przeoczenia i mylne informacje. Niniejsze plany służą wyłącznie celom orientacyjnym zdefiniowanym w Kodeksie Praktyk Pomiarowych i tylko jako takie winny być użyteczne dla potencjalnego kupca. Nie przetestowaliśmy żadnych usług, systemów ani sprzętów i nie możemy zagwarantować ich funkcjonalności ani wydajności. Strona 10 Bentley Grove 11, Cambridge Strona 11 BEZ SKALI: układ orientacyjny Wprawdzie dołożyliśmy wszelkich starań, by zamieszczone tu plany pięter były dokładne, wymiary drzwi, okien i pokoi są przybliżone. Nie Strona 12 bierzemy odpowiedzialności za błędy, przeoczenia i mylne informacje. Niniejsze plany służą wyłącznie celom orientacyjnym zdefiniowanym w Kodeksie Praktyk Pomiarowych i tylko jako takie winny być użyteczne dla potencjalnego kupca. Nie przetestowaliśmy żadnych usług, systemów ani sprzętów i nie możemy zagwarantować ich funkcjonalności ani wydajności. Strona 13 Sobota, 24 lipca 2010 Zostanę zabita, a wszystko przez rodzinę Gilpatricków. Jest ich czworo: matka, ojciec, syn i córka. Elise, Donal, Riordan i Tilly. Kitt wymienia te imiona, jakby sądził, że pragnę mieć już z głowy formalności i lepiej ich poznać, a tymczasem ja myślę tylko o tym, by wybiec z krzykiem z pokoju. Riordan ma siedem lat, mówi. A Tilly pięć. Zamknij się, mam ochotę wrzasnąć mu w twarz, ale jestem zbyt przerażona, by otworzyć usta. Jakby ktoś mi je zacisnął i zamknął na klucz. Już nigdy nie wypowiem ani słowa. To jest to. Właśnie tutaj, dzisiaj, w ten sposób i z tego powodu umrę. Przynajmniej znam już wreszcie ten powód. Kitt jest równie wystraszony jak ja. Nawet bardziej. Nie przestaje mówić, bo wie, jak wszyscy, którzy czekają na coś w przerażeniu, że gdy cisza i strach łączą siły, tworzą całość tysiąc razy gorszą niż suma wszystkich części. Gilpatrickowie, mówi, a po twarzy spływają mu łzy. Patrzę na drzwi odbite w lustrze nad kominkiem. Wydają się mniejsze i odleglejsze, niż byłyby, gdybym odwróciła głowę i spojrzała na nie bezpośrednio. Lustro ma kształt grubego nagrobka: trzy proste boki, a u góry łuk. Nie chciałem uwierzyć, że istnieją. To nazwisko brzmiało jak zmyślone. Kitt wybucha śmiechem i dławi się łzami. Wszystko się w Strona 14 nim trzęsie, nawet głos. Gilpatrick to nazwisko, które bym wymyślił, gdybym tworzył fikcyjną postać. Pan Gilpatrick. Gdybym tylko w niego uwierzył, to wszystko by się nie stało. Bylibyśmy bezpieczni. Gdybym tylko… Kitt milknie i odchodzi od zamkniętych drzwi. Słyszy te same kroki, co ja. Pośpieszne, liczne. Już tu są. Strona 15 Tydzień wcześniej Strona 16 1 Sobota, 17 lipca 2010 Leżę na plecach, z zamkniętymi oczami, czekając, aż oddech Kitta zmieni rytm. Sama naśladuję głęboki, powolny oddech śpiącego człowieka, który muszę usłyszeć obok siebie, nim będę mogła wyjść z łóżka. Wdech, zatrzymanie, wydech, zatrzymanie. Próbuję sobie wmówić, że to nieszkodliwe oszustwo. Czy to możliwe, że jestem jedyną kobietą, która to robi, czy też każdej nocy na całym świecie ludzie zachowują się tak samo? Jeśli tak, to chyba z innych, bardziej zwyczajnych powodów niż ja. Pewnie są to niewierne żony czy dziewczyny piszące SMS-y do swoich kochanków albo potajemnie pijące ostatni kieliszek wina, dopełniający pięć wcześniejszych. Zwyczajne życie, normalne pokusy. Żadna kobieta nigdy nie była w moim położeniu. Gadasz głupoty. Nie jesteś w żadnym położeniu, nie licząc tego, które wytworzyła twoja wyobraźnia. Składniki: ślepy przypadek i paranoja. Próbuję to sobie jakoś wyjaśniać, ale bez skutku. I dlatego muszę sprawdzić, żeby móc się uspokoić. Sprawdzanie nie jest przejawem choroby umysłowej. Szalone byłoby pominięcie okazji do upewnienia się. Gdy spojrzę i niczego nie znajdę, będę mogła zapomnieć o tym Strona 17 wszystkim i uznać, że to sobie wyobraziłam. Na pewno? Za chwilę powinnam móc się ruszyć. Kitt na ogół śpi jak zabity już kilka sekund po zgaszeniu światła. Jeśli policzę do stu… Ale nie dam rady. Nie jestem w stanie skupić się na czymś, co mnie nie interesuje. W przeciwnym razie mogłabym postąpić na odwrót i wyrzucić Bentley Grove 11 z głowy. Czy kiedykolwiek mi się to uda? Czekając, przygotowuję się do stojącego przede mną zadania. Co nasza sypialnia powiedziałaby obcej osobie o mnie i o Kitcie? Ogromne łóżko, żeliwny kominek, identyczne wnęki po obu stronach podmurówki, a w nich nasze dwie identyczne szafy. Kitt lubi symetrię. Gdy zaproponowałam kupienie największego łóżka na rynku na miejsce naszej zwykłej dwójki, jego jedyną obiekcją było to, że nie będzie dość miejsca na dwie identyczne szafki po każdej ze stron. Zapewniłam go, że chętnie pozbędę się swojej, a wtedy spojrzał na mnie jak na anarchistkę, która chce zburzyć jego uporządkowany świat. – Nie można mieć szafki tylko po jednej stronie – oznajmił. W końcu pozbyliśmy się obydwu. Zmuszając mnie najpierw, bym obiecała, że nikomu tego nie zdradzę, Kitt przyznał, że chociaż odkładanie książki, zegarka, okularów i telefonu pod łóżko jest niewygodne, on i tak woli takie rozwiązanie od sypialni, która „nie wyglądałaby jak trzeba”. – Na pewno jesteś heteroseksualny? – zapytałam go wtedy Strona 18 żartobliwie. Uśmiechnął się szeroko. – Albo tak, albo udaję, żeby nie przestały do mnie przychodzić kartki świąteczne. Nigdy nie dowiesz się prawdy. Kremowe, jedwabne zasłony do podłogi. Kitt chciał rzymskie rolety, ale ja na to nie pozwoliłam. Od dziecka pragnęłam mieć jedwabne zasłony. Była to jedna z tych obietnic, które składa się przed samym sobą, myśląc o czasie, „gdy się już będzie miało własny dom”. Poza tym zasłony w sypialni muszą zalegać na podłodze – to z kolei moja zasada dotycząca „wyglądania jak trzeba”. Pewnie każdy ma co najmniej jedną i tylko własne uważamy za sensowne, a wszystkie inne wydają się nam niedorzeczne. Nad kominkiem wisi oprawiona tkanina przedstawiająca czerwony dom otoczony zielonym prostokątem, który ma być ogrodem. Zamiast kwiatów głęboką zieleń trawy łamie pomarańczowy napis „Melrose Cottage, Little Holling, Silsford”, a pod spodem mniejszymi żółtymi literami napisane jest „Connie i Kitt, 13 lipca 2004”. – Przecież Melrose Cottage nie jest czerwona – protestowałam dawniej, zanim dałam za wygraną. – Jest zbudowana z białego kamienia. Myślisz, że mama wyobrażała sobie nasz dom tonący we krwi? Nazwaliśmy nasz dom „Melrose Cottage”, gdy go kupiliśmy. Teraz, gdy znamy go już jak własne twarze, przezywamy go czasem „Mellers”. Strona 19 Co pomyślałby o tej tkaninie neutralny obserwator? Czy wziąłby nas za debili, którzy boją się, że pewnego dnia zapomną swoje imiona i datę kupna domu i dlatego właśnie powiesili na ścianie małe przypomnienie? Czy domyśliłby się, że obrazek był ręcznie zrobionym prezentem od mojej matki, że według mnie jest cukierkowaty i banalny i że walczyłam o wyniesienie go na strych? Kitt upierał się przy powieszeniu prezentu w dowód naszej lojalności wobec domu i mojej matki. Uważał, że sypialnia nadaje się do tego idealnie, bo w ten sposób ukryjemy tkaninę przed gośćmi. Wydaje mi się, że on sam przestał ją zauważać. Ale ja ją widzę, każdego wieczoru przed snem i co rano, gdy się budzę. Wywołuje we mnie depresję z wielu różnych powodów. Osoba zaglądająca do naszej sypialni nie dostrzegłaby tych wszystkich sporów i kompromisów. Nie zobaczyłaby brakującej szafki nocnej Kitta ani obrazu, który chciałabym mieć nad kominkiem, gdyby tylko nie wisiał tam ten ohydny, czerwony domek. To tylko dowód, że patrząc na cudzy pokój, nie sposób się niczego dowiedzieć, więc nie ma żadnego sensu w tym, co zamierzam zrobić, gdy tylko Kitt zaśnie. Też powinnam iść spać. Najciszej, jak tylko się da, wysuwam się spod kołdry, wstaję z łóżka i idę na palcach do drugiej sypialni, w której urządziliśmy domowe biuro. Tutaj prowadzimy swoją firmę, co jest trochę absurdalne, bo pomieszczenie ma zaledwie dziesięć metrów kwadratowych. W nim też jest żeliwny kominek. Udało nam się tu zmieścić dwa biurka, dwa krzesła i trzy szafki na papiery. Gdy Strona 20 dostaliśmy z sądu akt ustanowienia spółki, Kitt go oprawił i powiesił na ścianie naprzeciwko wejścia, tak by była to pierwsza rzecz rzucająca się wchodzącym w oczy. – Taki jest wymóg prawny – wyjaśnił, gdy powiedziałam, że niezbyt to inspirujące i nadto biurokratyczne. – Akt musi wisieć w widocznym miejscu w siedzibie firmy. Chcesz, żeby Nulli zaczęło działalność poza prawem? Nulli Secundus z o.o., czyli „drudzy po nikim”. Pomysł Kitta. – Jak na moje ucho, to kusimy los i ściągamy na siebie niepowodzenie – powiedziałam, gdy dyskutowaliśmy o tym, jak się nazwać. Myślałam o tym, o ile boleśniejsze będzie bankructwo przy tak zarozumiałej nazwie firmy, i zaproponowałam „C & K Bowskill”. – Przecież to nasze nazwisko – odparł zjadliwie Kitt, jakby uznał, że sama na to nie wpadłam. – Wykaż odrobinę wyobraźni, na litość boską. Trochę pewności siebie też się przyda. Nie zakładamy firmy z myślą o bankructwie. Nie wiem jak ty, ale ja zamierzam odnieść sukces. A czy kiedykolwiek dotąd go osiągnąłeś? W jakiejś dziedzinie, o której nie wiem? Nie bądź śmieszna, Connie. Twoja głupota jest druga po nikim. Stukam w panel dotykowy laptopa, który budzi się do życia. Na ekranie pojawia się wyszukiwarka Google. Wpisuję słowa „domy na sprzedaż” i naciskam enter. Pierwszym wynikiem jest strona Wszystkiedomycom, ogłaszająca się jako najlepsza tego typu witryna