Woloszanski Boguslaw - Sensacje XX wieku
Szczegóły |
Tytuł |
Woloszanski Boguslaw - Sensacje XX wieku |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Woloszanski Boguslaw - Sensacje XX wieku PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Woloszanski Boguslaw - Sensacje XX wieku PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Woloszanski Boguslaw - Sensacje XX wieku - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Bogusław Wołoszański
Sensacje XX wieku
Część I
Strona 2
Spis treści: Strona:
Słowa wstępne 3
Rozdział 1 – Władcy ognia 4
Część I 4
Część II 10
Część III 16
Rozdział 2 – Kryzys 25
Część I 25
Część II 30
Rozdział 3 – Tajemnica Dallas 38
Rozdział 4 – Największy wróg Hitlera 47
Część I 47
Część II 55
Część III 64
Część IV 72
Rozdział 5 – Mayaguez 82
Rozdział 6 – Noc na pustyni 92
Rozdział 7 – Zdalny zabójca 102
Rozdział 8 – Titanic 108
Rozdział 9 – Pueblo 114
Rozdział 10 – Skarby Hermanna Goringa 121
Rozdział 11 – Son Tay 127
Rozdział 12 – Wielkie polowanie 135
Rozdział 13 – Skarby wojny 141
Rozdział 14 – Polski Łącznik 147
Część I 147
Część II 152
Rozdział 14 – Marszałek Tuchaczewski 159
Część I 159
Część II 165
Rozdział 15 – Mata Hari 171
Rozdział 16 – Los bohatera 178
Rozdział 17 – Tajemnica śmierci Adolfa Hitlera 187
Część I 187
Część II 192
Rozdział 18 – Tajemnica lotu Rudolfa Hessa 200
Rozdział 19 – Tajemnica Rudolfa Hessa 208
Rozdział 20 – Kondor I 215
Rozdział 21 – Kondor II 221
- 2 -
Strona 3
Słowa wstępne
Moja audycja wprowadzi was w tajniki wydarzeń
rozgrywających się w gabinetach szefów wielkich mocarstw,
wywiadu i kontrwywiadu, kazamatach policji politycznej i na
bitewnych polach. Przygotowując Sensacje XX wieku
wykorzystuję dokumenty, które przez dziesiątki lat były
zamknięte w archiwach, rozmowy ze świadkami wydarzeń,
prowadzone często w dalekich krajach, a takŜe wizyty w
niezwykłych miejscach - czyli wszędzie tam, gdzie powstawała
historia.
Mam nadzieję, Ŝe te reportaŜe z przeszłości pozwolą wam,
Drodzy Państwo, lepiej poznać oraz zrozumieć trudną i tragiczną
historię naszych czasów, która wciąŜ kryje jeszcze wiele
tajemnic.
Bogusław Wołoszański
- 3 -
Strona 4
Rozdział 1 - Władcy ognia
Część I
Był to czas, gdy dla świata, który ledwo otrząsnął się z wielkiej wojny, narastała groźba
nuklearnej zagłady, a o Ŝyciu setek milionów ludzi miał decydować przypadek…
Wielki czarny śmigłowiec Mi-8 przemknął nisko nad lasem i zatoczył krąg nad niewielką
polaną. Pilot wypatrywał najlepszego miejsca do wylądowania, zanim opuścił maszynę na
pokryty głębokim śniegiem plac. Widok śmigłowca w syberyjskiej pustce wydawał się czymś
irracjonalnym, zwaŜywszy na to, Ŝe do najbliŜszej osady było kilkaset kilometrów, a w
pobliŜu nie było śladów jakiejkolwiek obecności człowieka. Na skraju lasu znajdował się, co
prawda, wielki skład drewna, ale wyglądał jakby przygotowany był do spławienia późną
wiosną, gdy puszczą lody pobliskiej rzeki.
Śnieg był za głęboki, Ŝeby śmigłowiec mógł wylądować, zwisł więc tuŜ nad ziemią, a z
otwartych drzwi wyskoczyło trzech Ŝołnierzy. Pomachali na poŜegnanie pilotowi i z trudem
brnąc w śniegu, ruszyli w stronę składu drewna.
Minęło dobre pół godziny zanim udało im się dotrzeć do ogrodzenia z siatki, którego
obecność na tym pustkowiu wydawała się równie niezrozumiała jak lądowanie śmigłowca.
Oficer, który szedł pierwszy odnalazł czarną metalową skrzynkę przy furtce. Otworzył ją za
pomocą klucza, który wydobył z rękawiczki - w jej wnętrzu były guziki z cyframi. Gdy
wystukał kod, szczęknął zamek furtki, którą otworzyli przezwycięŜając napór śniegu
zalegającego na placu. Dalej było juŜ łatwiej iść. Śniegu było jakby mniej, ktoś sprzątał
wąskie przejścia między sągami drewna.
Zniknęli między nimi, jakby pod ziemię się zapadli. W istocie wejście było najściślej
strzeŜoną tajemnicą. Znało je tylko kilkunastu Ŝołnierzy i wartowników tego najtajniejszego
miejsca na Syberii.
W betonowym korytarzu, przedzielonym co kilkadziesiąt kroków cięŜkimi metalowymi
drzwiami, dwukrotnie sprawdzano ich przepustki, zanim mogli wejść do duŜego owalnego
pomieszczenia jasno oświetlonego lampami w metalowych obudowach.
Na ich widok trzech Ŝołnierzy siedzących za szarymi metalowymi pulpitami zerwało się z
miejsc. Powitanie było krótkie i ograniczyło się do przekazania dokumentów, kodów i kluczy
uruchamiających wyrzutnię. Nowa zmiana rozpoczynała tygodniową słuŜbę w silosie rakiety
balistycznej, której głowica o mocy 25 megaton - tysiące razy silniejszej od bomby, która
zniszczyła Hiroszimę - miała spopielić miasto na amerykańskim kontynencie. śaden z trzech
Ŝołnierzy przejmujących sterowanie rakietą nie wiedział, jakie miasto zostanie zniszczone,
gdy odpalą rakietę. Mieli tylko wykonać rozkaz, którzy nadszedłby z Kremla. Wówczas
silniki elektryczne odsunęłyby jeden z sągów drewna maskującego wylot betonowego silosu
rakiety strategicznej, a trzej ludzie za pulpitami rozpoczęliby procedurę startową.
Wtedy, w końcu lat pięćdziesiątych, Związek Radziecki był największą potęgą militarną
świata, a odpowiedź na pytanie, ile takich rakiet ustawionych w betonowych silosach
gotowych jest do startu, było najwaŜniejszym zadaniem amerykańskiego wywiadu. Błąd mógł
mieć nieobliczalne skutki.
- 4 -
Strona 5
Prezydent Dwight Eisenhower doceniał wywiad. W jego działaniach jako dowódcy wojsk
alianckich w Europie w czasie II wojny światowej współpraca z tajnymi słuŜbami miała
decydujące znaczenie. One bowiem tak skutecznie wprowadziły w błąd Hitlera co do miejsca
i czasu inwazji planowej w 1944 roku w Normandii, Ŝe przesądziło to o sukcesie wielkiej
operacji. Gdy Ŝołnierze amerykańscy i brytyjscy umacniali przyczółki w Normandii, Hitler
wciąŜ oczekiwał inwazji w rejonie Calais oddalonym o 300 kilometrów. I tam trzymał główne
siły, które z łatwością mogły pokonać alianckie wojska inwazyjne.
Gdy jednak 20 stycznia 1953 roku Eisenhower objął urząd prezydenta uzmysłowił sobie z
przeraŜeniem, Ŝe nie ma tego oręŜa w walce z nowym wrogiem - Związkiem Radzieckim.
Osiągnięcia i moŜliwości amerykańskiego wywiadu były znikome.
Głównym źródłem informacji były raporty attachés wojskowych akredytowanych w
Moskwie. Fotografowali radziecki sprzęt w czasie pierwszomajowych parad lub robili długie
wycieczki w pobliŜe wojskowych instalacji, starając się coś dojrzeć zza płotu. Odnosili co
prawda sukcesy, jak major George van Laethan, który 3 marca 1953 roku podróŜując
samochodem z Moskwy do Kijowa dzięki podręcznemu wykrywaczowi radaru, który trzymał
pod fotelem, zlokalizował 27 km na południe od Moskwy stację radiolokacyjną nowej baterii
przeciwlotniczej.
Amerykańska agencja wywiadowcza CIA, ponaglana przez prezydenta rozpoczęła operację
"Redskin" polegającą na zbieraniu informacji od obcokrajowców podróŜujących po ZSRR -
naukowców, dziennikarzy, sportowców, duchownych. Niektórzy zgadzali się wykonywać
zadania zlecane przez CIA, inni szczerze odpowiadali na pytania CIA po powrocie ze
Związku Radzieckiego: jaki kolor miał dym unoszący się z kominów fabryki albo jaki pył
pokrywał jej sąsiedztwo, czy teŜ jaki kształt miały anteny stacji radiolokacyjnych.
To było niewiele. Prawdziwych źródeł szpiegowskich informacji Amerykanie mieli jeszcze
mniej…
12 listopada 1953 roku o godzinie 15.00 do męŜczyzny stojącego na rogu ulic Dorotheergasse
i Stallburgasse w Wiedniu podszedł inny męŜczyzna:
Kisvalter: Nazywam się Brown. Przysłał pan list, Ŝe chce się z nami widzieć…
Prawdziwe nazwisko męŜczyzny, który przedstawił się jako Brown, brzmiało George
Kisvalter. Był oficerem CIA pracującym od 1952 roku w Wydziale Radzieckim. Z
pochodzenia Rosjanin, mówił biegle po rosyjsku, a takŜe po francusku, niemiecku i włosku.
To jemu przekazano sprawę listu, który na początku listopada 1953 roku ktoś wrzucił przez
okno do samochodu amerykańskiego dyplomaty w Wiedniu.
Popow: Czy ma pan moŜe ten list?
Kisvalter: Pan Ŝartuje, nie trzymamy takiej korespondencji. Mogło to by być zbyt
niebezpieczne dla pana.
Popow: A pamięta pan treść?
Kisvalter: Oczywiście. Napisał pan: Jestem rosyjskim oficerem przydzielonym do
- 5 -
Strona 6
dowództwa radzieckiej grupy wojsk w Baden pod Wiedniem. JeŜeli zainteresowani jesteście
kupnem nowego schematu organizacyjnego radzieckiej dywizji pancernej spotkajmy się na
rogu ulic…
Popow: Zgadza się. Nazywam się pułkownik Piotr Popow. Chcę za moje informacje 3 tysiące
szylingów.
Kisvalter: Za długo rozmawiamy w tym miejscu. Proponuję spotkanie jutro, przed Kunst
Historische Museum. O tej samej godzinie. Niech pan przyniesie te dokumenty. Ja będę miał
pieniądze…
Tak rozpoczęła się współpraca pułkownika Popowa, któremu nadano pseudonim Attic, z
Amerykanami, którym dostarczył wiele cennych informacji. Takich źródeł amerykański
wywiad miał jednak niewiele. Radziecki kontrwywiad był zbyt sprawny, o czym przekonał
się Popow w 1958 roku, gdy został zdemaskowany, zmuszony do współpracy z wywiadem
radzieckim, a ostatecznie skazany na śmierć w 1959 roku.
JeŜeli nie moŜna było uzyskać informacji o radzieckich zbrojeniach od szpiegów działających
na ziemi moŜe udałoby się zdobyć je z powietrza. Prezydent Eisenhower uchwycił się tego
pomysłu, jako najpewniejszego rozwiązania problemu, który wydawał się najtrudniejszym w
jego prezydenturze.
8 maja 1954 roku trzy samoloty RB-47 wystartowały z bazy Fairford w pobliŜu Oxfordu w
Wielkiej Brytanii. Przeleciały wzdłuŜ północnego brzegu Norwegii i skierowały się w stronę
Murmańska. Nad portem dwa zawróciły, zaś trzeci, pilotowany przez Hala Austina, skierował
się na południe.
Austin: Nie pamiętam, jakie mieliśmy konkretne zadanie, ale zapewne interesowały nas
lotniska wojskowe i instalacje radarowe. Wlecieliśmy nad Rosję na dobre 50 mil, gdy
zobaczyłem 3 myśliwce. Nie obawialiśmy się ich, gdyŜ były to Migi-15, za wolne dla nas.
Myśliwiec Mig-15 rzeczywiście nie stanowił zagroŜenia dla amerykańskiego samolotu
zwiadowczego, który przewyŜszał prędkością i pułapem radziecki samolot.
Austin: Godzinę później dostrzegłem sześć rosyjskich samolotów. Chwilę potem następnych
sześć. Było oczywiste, Ŝe mają rozkaz zająć się nami, ale nie były to Migi-15. Skręciliśmy na
zachód, a Rosjanie zaczęli pościg.
Za amerykańskim samolotem ruszyły Migi-17, nowe myśliwce wprowadzone do słuŜby w
październiku 1952 roku. PrzewyŜszały amerykański samolot prędkością, a takŜe
dorównywały mu pułapem.
Austin: Pierwszy z rosyjskich samolotów zrównał się z nami. Strzelał pociskami
smugowymi, aby zmusić nas do lądowania. Krzyknąłem do kopilota, Carla Holta. On
powiedział: nasze działka nie funkcjonują. Odpowiedziałem: Lepiej zrób coś. Kopnij je albo
inaczej zmuś te cholerne działa, Ŝeby strzelały, bo spadniemy tutaj jak kaczki.
Amerykański samolot RB-47 uzbrojony był w dwa działka kalibru 20 mm w ustawione w
ogonie i sterowane radarem. Tylko w ten sposób mógł się obronić przed ścigającymi go
samolotami radzieckimi.
- 6 -
Strona 7
Austin: Naliczyłem dziesięć migów, które usiłowały nas zestrzelić. Na szczęście udało mi się
uruchomić działka i oddać parę strzałów, co kazało Rosjanom utrzymać dystans. Ale wreszcie
któryś nas trafił. Czułem strumień powietrza wpadający do kabiny przez otwory w kadłubie.
Granica fińska była blisko, ale dostrzegł z przeraŜeniem, Ŝe wskaźnik paliwa szybko zbliŜa
się do zera, co wskazywało, Ŝe zbiornik został przestrzelony. Paliwo ubywało w
zastraszającym tempie, gdy sześć silników uciekającego samolotu pracowało na
maksymalnym ciągu. Szanse na wyrwanie się ścigającym myśliwcom malały z kaŜdą
sekundą. Austin wiedział, Ŝe wielu jego kolegów nie powróciło z takich lotów. W
październiku 1952 roku radzieckie myśliwce zestrzeliły rozpoznawczego B-29 nad Wyspami
Kurylskimi, a w grudniu nad MandŜurią. W styczniu 1953 roku zginęła załoga P2V
zestrzelonego nad Cieśniną Formoską. A tego majowego dnia wszystko wskazywało na to, Ŝe
powiększą oni listę zestrzelonych.
Nagle Rosjanie zawrócili. Austin zorientował się Ŝe minęli granicę Finlandii. Ratunek był
jednak bardzo iluzoryczny, gdyŜ cały czas tracili paliwo. Na domiar złego radio było
uszkodzone i mogli nadawać tylko na jednym kanale. Ich wezwania pomocy usłyszał pilot
tankowca Jimm Rigley pełniący bojowy dyŜur na ich rodzimym lotnisku w Fairford.
Austin: Jimm usiłował natychmiast wystartować, ale nie otrzymywał zgody, gdyŜ coś tam
działo się na pasie. Wreszcie, łamiąc wszystkie przepisy uniósł maszynę w powietrze. A u nas
wskaźnik paliwa zatrzymał się na zerze. I wtedy zobaczyłem w oddali samolot. "To musi być
tankowiec - powiedziałem do Carla - lecę do niego. Nie myliłem się. Carl wspominał później,
Ŝe najpiękniejszym momentem w jego Ŝyciu było ustawienie naszego samolotu pod
tankowcem i podłączenie przewodu paliwowego. Nasze zbiorniki były juŜ całkowicie puste.
Takie loty w latach 50-tych były podstawowym źródłem informacji o radzieckich siłach
zbrojnych. Dzięki nim mogli poznać tajemnicę odległego rejonu nad Wołgą - Kapustin Jar.
Pierwsze sygnały nadeszły od jeńców niemieckich, których w 1952 roku Rosjanie zwolnili z
niewoli. Przesłuchiwani przez wywiad amerykański wskazywali Kapustin Jar jako miejsce
tajnych eksperymentów radzieckich. Nie potrafili jednak określić, co się tam działo. Do
operacji rozszyfrowania tej tajemnicy włączyli się Brytyjczycy, którzy zdecydowali się
wysłać najnowszy typ samolotu rozpoznawczego Canberra z bazy w Iranie.
Lot, który prawdopodobnie odbył się w sierpniu 1953 roku, do dziś pozostaje tajemnicą.
Jedynym dowodem, Ŝe brytyjski samolot dotarł nad Kapustin Jar, jest relacja Michaiła Szulgi,
pilota radzieckiego myśliwca.
Głos z radia: Jaką masz wysokość?
Szulga: 14 800 metrów.
Głos: Zwiększ o 300 metrów. Rozejrzyj się dookoła. Co widzisz?
Szulga: Nic.
Głos: Spojrzyj do góry, trochę w prawo.
- 7 -
Strona 8
Szulga: Widzę samolot. Błyszczy w słońcu.
Głos: Przygotuj działka. Rozkaz: zestrzelić.
Szulga: Zwiększam wysokość - 15 400... 15 800. Tracę prędkość. Tracę prędkość!
Głos: Ponów próbę zestrzelenia. Masz go?
Szulga: Nie udało się, ciągle jest za wysoko…
Trudno się dziwić. Do brytyjskiego samolotu naleŜał światowy rekord wysokości lotu
ustanowiony w maju 1953 roku - 19 137 metrów. Radzieckie myśliwce nie mogły
przekroczyć 16 tysięcy metrów. W czasie lotu nad Kapustin Jarem kamery brytyjskiego
samolotu zrobiły kilkaset zdjęć, prawdopodobnie 240. Alianci mogli się przekonać, Ŝe
Rosjanie prowadzą tam próby z rakietami balistycznymi wzorowanymi na niemieckich V-2.
Dla prezydenta Eisenhowera była to wiadomość nadzwyczaj waŜna i nadzwyczaj
niepokojąca. Wskazywała, Ŝe w ciągu najbliŜszych lat Związek Radziecki będzie mógł
zaatakować amerykańskie miasta. Co prawda państwo to od 1949 roku posiadało broń
nuklearną, ale praktycznie nie miało moŜliwości uderzenia na USA. Radzieckie lotnictwo nie
miało bowiem bombowca strategicznego z prawdziwego zdarzenia. JuŜ w 1944 roku
znakomity radziecki konstruktor Andriej Tupolew otrzymał od Stalina rozkaz skopiowania
amerykańskich bombowców strategicznych B-29 z których trzy, uszkodzone w locie nad
Japonią, musiały lądować na radzieckim lotnisku pod Władywostokiem. To zadanie, na
którego zrealizowanie Stalin wyznaczył 2 lata, okazało się karkołomne. Ogromnym
problemem były imperialne jednostki miary zastosowane w amerykańskim bombowcu. Na
przykład grubość blachy kadłuba amerykańskiego samolotu wynosiła 1/16 cala tj. 1,587 mm,
a takiej blachy nie mógł wyprodukować Ŝaden z radzieckich zakładów, gdyŜ nie miał
odpowiedniego oprzyrządowania. Wydawało się: nic prostszego niŜ zwiększyć lub
zmniejszyć grubość blachy. To jednak nie było takie proste. Gdyby zwiększono grubość do
1,6 mm masa samolotu wzrosłaby i spadłyby jego osiągi. Zmniejszenie grubości do 1,5 mm
zagraŜało wytrzymałości kadłuba. Równie trudne okazało się zastąpienie amerykańskich
przewodów elektrycznych, których grubość po przeliczeniu z cali wynosiła np. 0,88 mm lub
1,93 mm. Gdyby uŜyto kabli produkowanych przez radziecki przemysł, masa samolotu
wzrosła o 8-10%.
I tak po dwóch latach karkołomnych zabiegów (zakończonych pełnym powodzeniem), w
maju 1947 roku zbudowano pierwsze seryjne egzemplarze kopii amerykańskich B-29,
nazwanych Tu-4. One utworzyły trzon radzieckich sił strategicznych, ale zasięg Tu-4 wynosił
zaledwie 5100 kilometrów, a więc do Stanów Zjednoczonych dolecieć nie mogły. Ponadto
kariera samolotów szybko dobiegła końca, gdyŜ wojna koreańska wykazała, Ŝe B-29 są juŜ
przestarzałe i nie mogą obronić się przed odrzutowymi myśliwcami. Wydawałoby się, Ŝe
prawdziwą groźbą dla Amerykanów stały się dopiero bombowce Mi-4.
Amerykański attaché wojskowy sfotografował ten samolot podczas pierwszomajowej
defilady w 1953 roku, gdy Mi-4, otoczony czterema myśliwcami, przeleciał nad Placem
Czerwonym.
- 8 -
Strona 9
Strach Amerykanów przed tymi bombowcami był odwrotnie proporcjonalny do
niezadowolenia premiera Nikity Chruszczowa, który wkrótce po wielkiej premierze nowego
bombowca odwiedził zakłady lotnicze w Fili pod Moskwą, gdzie budowano Mi-4.
Oprowadzany przez głównego konstruktora nowego bombowca Władymira Miasiszczewa
zapytał nagle:
Chruszczow: A jaki, Władymirze Michajłowiczu, zasięg ma ten bombowiec?
Miasiszczew: To zaleŜy od wielu czynników. Przede wszystkim ładunku bomb. MoŜe zabrać
do 24 ton bomb. JeŜeli zmniejszymy ładunek bomb do 11 ton, wówczas w komorach
bombowych będzie moŜna zamontować dodatkowe zbiorniki paliwa.
Chruszczow: A z wodorówką? Ile ona waŜy i ile moŜe przelecieć?
Miasiszczew: Bomby FN-9000 lub FAB-9000 waŜą po 5 ton. Zasięg wynosi wówczas 8100
kilometrów.
Chruszczow: Doleci do Ameryki. Dobrze. A jak wróci?
Miasiszczew: Na powrót nie starczy paliwa.
Wtedy wtrącił się któryś z generałów biorących udział w inspekcji. Powiedział: zakładamy
moŜliwość wylądowania w Meksyku.
Chruszczow: A jak to wynegocjujecie z rządem meksykańskim? MoŜe wasza teściowa tam
mieszka?!
Zapewne ta wizytacja zakładów lotniczych przekonała Chruszczowa, Ŝe nie moŜna stawiać na
lotnictwo, jako podstawę radzieckich sił strategicznych. O wiele bardziej przypadł mu do
gustu pokaz próby rakiety R-5M, skonstruowanej przez Siergieja Korolowa na bazie
niemieckiej V-2. Rakieta z bojową głowicą nuklearną przeleciała 1200 kilometrów. Cel na
poligonie, opuszczona wieś została zmieciona z powierzchni ziemi. W tym samym czasie
prezydent Eisenhower zaŜądał raportu na temat perspektyw rozwoju radzieckich rakiet.
Dokument NIE, który otrzymał, wskazywał, Ŝe przed rokiem 1960 Związek Radziecki nie
będzie miał międzykontynentalnej rakiety balistycznej, która mogłaby uderzyć na cel w
Stanach Zjednoczonych. To był błędny raport.
Samoloty bombowe z bombami nuklearnymi moŜna było strącić, zanim dotarłyby nad cel.
Rakiet - nie, a na nich Rosjanie skupili swoje wysiłki, wychodząc ze słusznego załoŜenia, Ŝe
będzie to broń przyszłości, przed którą Ameryka obronić mogła się obronić. W niemieckich
fabrykach i na poligonach zajęli dość duŜo rakiet V-2; udało się im równieŜ schwytać wielu
naukowców pracujących przy konstruowaniu i produkcji tych rakiet, chociaŜ główny
konstruktor, Werner von Braun, oddał się w ręce amerykańskie. I próby z tymi rakietami
prowadzono w Kapustim Jarze.
JuŜ w 1947 roku radzieckie zakłady wyprodukowały pierwsze egzemplarze rakiet krótkiego
zasięgu, nazwane na Zachodzie SS-1 "Scunner" ("Odraza"), które były nieco
zmodyfikowanymi niemieckimi V-2. Wkrótce zastąpiły je SS-2 "Sibling" ("Brat" lub
"Siostra") o trochę powiększonym zasięgu. W 1955 roku wprowadzono do uzbrojenia rakiety
średniego zasięgu SS-3 "Shyster" ("Kanciarz"), w dalszym ciągu oparte na konstrukcji
- 9 -
Strona 10
niemieckich rakiet. Był to juŜ czas, gdy w radzieckiej doktrynie wojennej zwycięŜał pogląd o
konieczności uprzedzenia amerykańskiego ataku. Jeden z twórców tej tezy, generał Nikołaj
Talenski uwaŜał, Ŝe wynalezienie broni nuklearnej całkowicie zmieniło sytuację militarną.
Tradycyjne podpory rosyjskiej potęgi: ogromne rezerwy ludzkie i surowcowe, wielkie
przestrzenie będące pierwszą zaporą przed nacierającymi wojskami wroga, przestawały
istnieć w dobie nuklearnej. Wybuchy kilkudziesięciu głowic jądrowych mogły spopielić
przemysłowe miasta pozbawiając wojska na froncie dostaw broni i Ŝywności, zniszczyć
węzły komunikacyjne, uniemoŜliwiając przewóz Ŝołnierzy i zaopatrzenia. Dlatego -
argumentował generał Talenski - w przypadku zagroŜenia wojną musimy pierwsi wykonać
uderzenie nuklearne, aby obezwładnić wroga.
Nikita Chruszczow chętnie przyjął ten punkt widzenia, a osiągnięcia radzieckich uczonych
przy konstruowaniu i budowaniu rakiet dały mu argument, który postanowił wykorzystać w
polityce wobec Stanów Zjednoczonych. I gotów był nie cofnąć się przed krokiem
ostatecznym, gdy w sierpniu 1957 roku Związek Radziecki przeprowadził udaną próbę z
rakietą balistyczną R-7, która startując z wyrzutni na terenie ZSRR, mogła dolecieć do USA.
Część II
Z pozoru dobrotliwy i jowialny grubas był agresywnym i nieobliczalnym przywódcą
wielkiego mocarstwa. Jego polityka zaprowadziła świat na krawędź wojny nuklearnej. Nikita
Sergiejewicz Chruszczow bardzo szybko zrozumiał, Ŝe rakiety są bronią przyszłości i Ŝe za
ich pomocą będzie mógł dyktować warunki światu…
Na początku lutego 1956 roku na poligonie Tiuratam w Kazachstanie panował nadzwyczajny
ruch. Kolumny cięŜarówek dowoziły sprzęt starannie ukryty pod plandekami, a setki
Ŝołnierzy uprzątało drogi dojazdowe do centralnego miejsca poligonu, wielkiego hangaru
pomalowanego w ciemnozielone łaty.
Nad ranem 5 lutego 1956 roku przy wrotach hangaru zatrzymała się kolumna czarnych
samochodów. Z grupki męŜczyzn stojących przy drzwiach wysunął się Siergiej Korolow,
główny konstruktor rakiety balistycznej oznaczonej R-7. Ruszył w stronę wysiadającego z
samochodu Nikity Chruszczowa, sekretarza generalnego KPZR.
Korolow: Wybaczcie towarzyszu sekretarzu, Ŝe nie witałem was na lotnisku, ale prace
montaŜowe wymagają mojej obecności tutaj. Nie moŜemy sobie pozwolić na opóźnienia.
Chruszczow: Ho, ho, ho! Wielka ta wasza rakieta! 20 maja, dwa lata temu Rada Ministrów
podjęła decyzję o budowie, a proszę, wy juŜ macie gotową. Wielka, ta rakieta…
Korolow: CięŜar startowy wynosi 270 ton. CięŜar głowicy wodorowej - 6 ton
Chruszczow: Kiedy przewidujecie próbę?
Korolow: W połowie sierpnia tego roku
- 10 -
Strona 11
Chruszczow: Jakie są szanse na sukces?
Korolow: Nie mogę powiedzieć, ze 100 procent, towarzyszu sekretarzu, ale zapewniam was,
Ŝe się uda…
Chruszczow: Liczę na to. Liczę na was, towarzyszu Korolow. PokaŜcie teraz to cudo.
Chruszczow, wraz z kilkoma towarzyszącymi mu członkami Prezydium Komitetu
Centralnego – prowadzeni przez Korolowa – rozpoczęli spacer wzdłuŜ rakiety leŜącej na
gigantycznej lawecie. Był to jednocześnie pojazd, który miał dostarczyć rakietę na stanowisko
startowe i ustawić ją pionowa.
Ogrom tej rakiety, a zwłaszcza silników i dysz wystających z boków wielkiego walca zrobił
wraŜenie na Chruszczowie. Większe niŜ informacje o sile niszczącej głowicy wodorowej –
wynosiła 3 megatony, czyli odpowiednik wybuchu 3 milionów ton trotylu. Ta jedna głowica,
eksplodując nad Nowym Jorkiem, zmiotłaby miasto z jego 10 milionami mieszkańców i
pozostawiła wypalone drapacze na Manhattanie. Fala uderzeniowa działa bowiem wybiórczo,
niszcząc najsłabsze elementy konstrukcji, a pozostawiając nietknięte betonowe stropy i
ściany.
Chruszczow po powrocie do Moskwy był pod wraŜeniem wizytacji rakietowego poligonu.
Wkrótce odbył się udany test rakiety średniego zasięgu R-5M, która, uzbrojona w głowicę
nuklearną przeleciała 1200 kilometrów.
Chruszczow postanowił zaprezentować światu siłę, którą miał wkrótce otrzymać…
18 kwietnia 1956 roku Nikita Chruszczow wraz z premierem Nikołajem Bułganinem przybyli
na pokładzie niszczyciela do Wielkiej Brytanii. Wizyta miała być dowodem otwarcia
Związku Radzieckiego po wielu latach stalinowskiej izolacji i gestem pojednania wobec
Zachodu. W istocie Chruszczow nie omieszkał zagrozić Brytyjczykom, informując, Ŝe
Związek Radziecki ma wystarczająco duŜo rakiet, aby zetrzeć z powierzchni ziemi kaŜde
europejskie państwo. Był to blef, ale Zachód nauczył się juŜ, Ŝe nie wolno lekcewaŜyć
radzieckiej potęgi. Tym bardziej, Ŝe wkrótce Chruszczow powtórzył groźbę – i to w oficjalny
sposób – w listopadzie 1956 roku.
W czasie kryzysu sueskiego, gdy wojska brytyjskie i francuskie uderzyły na Egipt, po
ogłoszeniu przez prezydenta Gamala Abdel Nasera nacjonalizacji Kanału Sueskiego, premier
Nikołaj Bułganin wysłał list do premiera rządu brytyjskiego Antony'ego Edena:
Chruszczow: "W jakiej sytuacji znalazłaby się Wielka Brytania, gdyby zaatakowały ją
silniejsze państwa wyposaŜone w nowoczesną broń wszelkiego rodzaju? Istnieją państwa,
które nie musiałyby wysyłać swojej floty i lotnictwa do brzegów Wielkiej Brytanii, lecz
mogłyby uŜyć innych środków, np. broni rakietowej".
To była oczywista groźba. Nawiasem mówiąc, skuteczna, gdyŜ dwa kolonialne mocarstwa
- 11 -
Strona 12
widząc Chruszczowa wymachującego im przed nosem rakietami, a z drugiej strony groŜącego
im palcem prezydenta Eisenhowera, wstrzymały działania wojenne i wycofały szybko swoje
wojska z Egiptu.
Chruszczow groził innym państwom. Gdy parlament włoski zaakceptował budowę baz
amerykańskich rakiet na terytorium swojego państwa, Kreml nadesłał notę stwierdzającą:
Chruszczow: "W przypadku konfliktu bazy te staną się celem, który w drodze odwetu musi
zostać zniszczony za pomocą wszystkich typów najnowszej broni. Jest zbyteczne mówienie,
Ŝe nie tylko ludzie mieszkający w pobliŜu baz rakietowych, ale populacja całego kraju
znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie".
Siergiej Korolow dotrzymał słowa. 12 sierpnia 1957 roku rakieta R-7 wystartowała z
poligonu Tiuratam i po przeleceniu kilku tysięcy kilometrów spadła do Pacyfiku. Ten sukces
został powtórzony kilka miesięcy później. 4 października 1957 roku z tego samego
stanowiska startowego na poligonie Tiuratam rakieta R-7 wyniosła w kosmos Sputnika –
pierwszego sztucznego satelitę Ziemi. ZagroŜenie stawało się juŜ bardzo realne.
Stany Zjednoczone obejmowała histeria strachu. W duŜych miastach przeprowadzano próbne
alarmy przeciwlotnicze, w szkołach uczono dzieci, Ŝe w przypadku wybuchu nuklearnego
naleŜy połoŜyć się na podłodze, przykryć gazetą i osłonić rękami głowę. Świetne interesy
robiły firmy oferujące jednorodzinne schrony przeciwatomowe, które Amerykanie kupowali
chętnie i wkopywali w ogródkach swoich domów. Najbardziej popularny był model
"Eleonora" (być moŜe nazwa nawiązywała do nazwy samolotu Eleonora Gay, który zrzucił
bombę na Hiroszimę). Schron mógł pomieścić do 6 osób, a więc przeciętna rodzina mogła
zaprosić sąsiadów i wyposaŜony był w peryskop pozwalający obserwować skutki wybuchu
nuklearnego bez naraŜania się na promieniowanie.
Rząd amerykański równieŜ zdawał się być przeraŜony rozwojem radzieckiej techniki
rakietowej, tym bardziej, Ŝe analiza National Intelligence Estimate, komitetu, który w 1955
roku ocenia, Ŝe ZSRR nie będzie miał rakiet balistycznych do 1960 roku, uległa całkowitej
zmianie. Raport przesłany prezydentowi w listopadzie 1957 roku dowodził, Ŝe w 1960 roku
ZSRR będzie dysponował 5000 rakietami międzykontynentalnymi, a w połowie 1961będzie
juŜ miał 1000 rakiet.
Czy prezydent Eisenhower zdawał sobie sprawę, Ŝe radzieckie zagroŜenie było całkowicie
nierealne, a Chruszczow blefował mówiąc, Ŝe radzieckie fabryki produkują rakiety jak
parówki i kaŜdy zakład rakietowy moŜe wypuścić rocznie 250 rakiet?
TuŜ po udanej próbie rakiety R-7 Chruszczow podjął decyzję o rozmieszczeniu tych rakiet na
stanowiskach startowych. Chciał ich mieć setki, ale wnet zderzenie z rzeczywistością
postawiło jego plan pod znakiem zapytania. Budowa jednego stanowiska startowego miała
kosztować około pół miliarda rubli, podczas gdy program unowocześnienia rolnictwa, w
którego wyniku Związek Radziecki miał stać się samowystarczalny, obliczano na 100
miliardów rubli. Zdesperowany Chruszczow zwołał naradę na Kremlu, w której wziął udział
konstruktor rakiet Siergiej Korolow, minister obrony marszałek Rodion Malinowski i
wicepremier admirał Dmitrij Ustinow.
- 12 -
Strona 13
Chruszczow: Nie mamy pieniędzy i nie będziemy mieli. Musimy znaleźć inne rozwiązanie.
Czy moŜliwe jest zmniejszenie kosztów budowy wyrzutni, towarzyszu Korolow?
Korolow: Nie, towarzyszu sekretarzu. Wysoki koszt wynika z bardzo drogiego osprzętu. Przy
kaŜdej wyrzutni musi istnieć wytwórnia ciekłego tlenu, podstawowego składnika paliwa
rakietowego. Urządzenia do napełniania zbiorników rakiety, ze względów bezpieczeństwa,
nie mogą być prostsze i tańsze, to bowiem bardzo niebezpieczna procedura.
Wicepremier Ustinow teŜ nie znalazł sposobu na potanienie budowy systemu rakietowego.
Wprost przeciwnie: zaczął mówić o dodatkowych wydatkach.
Ustinow: Musimy wybudować sześć fabryk produkujących rakiety, jeŜeli chcemy
zrealizować plan rozbudowy naszych sił strategicznych.
Chruszczow: To wykluczone! MoŜemy zagospodarować moŜliwości produkcyjne zakładów
lotniczych, choćby w Kujbyszewie, gdzie produkowane są bombowce Tupolewa. A
towarzysze naukowcy muszą przemyśleć sposób zmniejszenia kosztów!
Korolow: Towarzyszu sekretarzu, zaręczam wam, Ŝe od strony technicznej jest to
wykluczone. W czasie tej narady znaleziono kompromis: zamiast setek rakiet na
stanowiskach startowych miało stanąć kilkanaście. Powstawał inny problem, którego
Chruszczow sobie nie uświadamiał, a z którego bez wątpienia musiał zdawać sobie sprawę
Korolow – mróz.
Zasięg rakiet R-7 wynosił 5600 kilometrów, tak więc aby trafić w cele na terenie Stanów
Zjednoczonych musiały być ustawione na wyrzutniach na północy Syberii, głownie w rejonie
Norylska i Workuty, a tam przez większość roku panowały potęŜne mrozy. W temperaturze
30-40 stopni, poniŜej zera przygotowanie rakiet do startu było praktycznie niemoŜliwe.
Zamarzały smary pomp, metal pękał jak szkło, awarie były na porządku dziennym. Jedna z
nich doprowadziła w 1960 roku do wybuchu rakiety, w czasie którego zginęło kilkaset osób,
w tym dowódca wojsk rakietowych Mitrofan Niedielin.
Przy sprzyjającej pogodzie przygotowanie rakiety do startu zajmowało co najmniej 24
godziny.
Dla prezydenta Eisenhowera podstawowym źródłem informacji o rozwoju radzieckich sił
strategicznych pozostawały raporty sporządzane na podstawie zdjęć samolotów
szpiegowskich.
Do bardzo niebezpiecznych misji nad terytorium Związku Radzieckiego i innych państw
socjalistycznych uŜywano maszyn zdolnych do długotrwałego lotu, ale które miały niewielkie
szanse obrony w przypadku wykrycia przez nieprzyjaciela.
Dakota C-47, transportowy C-130 czy rozpoznawcza wersja słynnego bombowca
strategicznego B-29 łatwo padały łupem szybszych, zwrotniejszych, naprowadzanych przez
stacje radiolokacyjne samolotów obrony powietrznej. 7 listopada 1957 roku uszkodzony
został nad NRD samolot RB-29. Pilot zdołał doprowadzić samolot nad terytorium RFN; z 11
członków załogi zginął tylko jeden, trafiony pociskiem z działka radzieckiego myśliwca. 17
- 13 -
Strona 14
kwietnia 1955 roku nad Syberią zaginął RB-47; los trzyosobowej załogi pozostał
niewyjaśniony. 10 września 1956 roku zaginął nad Koreą Północną samolot RB-50, nie
wiadomo co, stało się z 16 członkami załogi.
CIA, lotnictwo marynarki wojennej i USAAF przyznały się do straty w ciągu 10 lat 31
samolotów, na pokładach których było 252 lotników. Z nich uratowało się tylko
dziewiędziesiąt, dwudziestu czterech zginęło, a los stu trzydziestu ośmiu pozostał nieznany.
JednakŜe są to bardzo niepełne dane.
Chruszczow doskonale znał tę statystykę i był przekonany, Ŝe w miarę rozwoju radzieckiej
obrony przeciwlotniczej szpiegowskie loty staną się niemoŜliwe. Nie odmówił sobie
przyjemności poinformowania o tym amerykańskiego przedstawiciela.
24 czerwca 1956 roku Chruszczow zaprosił amerykańskich przedstawicieli do udziału w
wielkiej lotniczej paradzie z okazji Dnia Awiacji. Generał Nathan Twining, szef sztabu
amerykańskich sił powietrznych, poprosił prezydenta o wypoŜyczenie jego samolotu Boeing
707. Eisenhower zgodził się i nie chodziło bynajmniej o wygodę amerykańskiej delegacji.
Prezydencki Boeing miał wystarczająco duŜo aparatów, aby zrobić wiele interesujących
zdjęć.
Generał Twining w towarzystwie szefa radzieckiego lotnictwa gen. Michajłowa, stanął na
trybunie obok Chruszczowa. Ten w pewnym momencie odwrócił się do amerykańskiego
gościa
Chruszczow: Oh, Mr Twining, pokazaliśmy wam nasze najnowsze samoloty. Chcielibyście
moŜe zobaczyć nasze najnowsze rakiety? Chruszczow nie zaniedbywał Ŝadnej okazji, aby
chełpić się rakietową potęgą, a słysząc, Ŝe amerykańscy goście bardzo chętnie obejrzeliby
rakiety, nagle zmienił zdanie.
Chruszczow: Nie pokaŜemy wam naszych rakiet. Najpierw wy pokaŜcie nam wasze
samoloty i wasze rakiety, a wtedy moŜe my pokaŜemy wam nasze. A tak przy okazji, Mr
Twining, muszę panu powiedzieć całkiem szczerze, jeŜeli jakiś wasz samolot wleci w naszą
przestrzeń powietrzną, to zostanie zestrzelony. Wszystkie wasze samoloty szpiegowskie są
latającymi trumnami.
Generał Twining wrócił do Stanów Zjednoczonych 1 lipca. Trzy dni później, 4 lipca 1956
roku, nowy amerykański samolot szpiegowski dokonał pierwszego lotu nad terytorium
Związku Radzieckiego. Wyglądało, jakby była to zemsta generała Twininga, który postanowił
pokazać Chuszczowowi, Ŝe amerykańskie samoloty szpiegowskie nie są latającymi trumnami.
U-2, pilotowany przez Harveya Stockamana wystartował z bazy w Wiesbaden w Niemczech,
przeleciał nad północną Polską i dotarł w rejon Mińska, gdzie zakręcił na północ i doleciał do
Leningradu. Stamtąd, juŜ nad wybrzeŜem Bałtyku, powrócił do bazy. Niewielki, lekki
samolot, pozbawiony uzbrojenia nie musiał obawiać się radzieckich myśliwców. Był dla nich
całkowicie nieuchwytny.
Idea wybudowania samolotu powstała w marcu 1954 roku, gdy CIA przestawiło dyrektorowi
sekcji zakładów Lockheeda Clarence L. "Kelly" Johnsonowi wymogi, jakim miał sprostać
nowy samolot: zasięg 4830 km, pułap lotu 21 335 m i ładowność 318 kg. Na wykonanie tego
zadania zespół konstruktorów z zakładów Lockheeda otrzymał 8 miesięcy.
- 14 -
Strona 15
Johnson uznał, Ŝe samolot powinien być podobny do szybowca: długie skrzydła (rozpiętość
wynosiła ponad 24 metry) i niewielki lekki kadłub. Aby zmniejszyć cięŜar do maksimum
zastosowano na przykład tzw. podwozie rowerowe: koła wysuwane były z przodu i tyłu
kadłuba, zaś skrzydła podpierały niewielkie kółka, które miały być odrzucone po starcie, a w
czasie lądowania końce skrzydeł miały ślizgać się na płozach po betonie pasa lotniska.
Kamery fotograficzne i instrumenty pomiarowe mogły być przewoŜone w komorze z tyłu
kabiny pilota. Dr Edwin Land z zakładów Polaroid zaprojektował specjalną kamerę
fotograficzną: stosunkowo lekką, ale dającą zdjęcia doskonałej jakości. Obiektyw o
ogniskowej 944 mm pozwalał dostrzec obiekt wielkości futbolowej piłki na zdjęciu
zrobionym z wysokości 20 tysięcy metrów.
Pierwszy prototyp opracowano i wybudowano w całkowitej tajemnicy w ciągu 25 dni. 6
sierpnia 1955 roku samolot wystartował z bazy Groom Dry Lake w Newadzie. Okazał się
bardzo dobry w powietrzu, ale bardzo niechętny do lądowania. Oblatywacz pięć razy
nadlatywał nad lotnisko zanim udało mu się szczęśliwie dotknąć ziemi. Te kłopoty wynikały
z lekkości samolotu i ogromnych rozmiarów jego skrzydeł. Podczas dalszych prób ujawniono
kłopoty w locie na duŜej wysokości. Nie było czasu na zmiany konstrukcyjne.
U-2 spełniły wszystkie pokładane w nich nadzieje. Podobno podczas czterogodzinnego lotu
kamery mogły sfotografować pas ziemi o długości 4300 km i szerokości 780 km. Analiza
setek zdjęć zrobionych w czasie misji pozwalała wykryć stanowiska rakiet balistycznych,
koszary wojskowe, nowe typy sprzętu wojskowego, zmiany w zakładach przemysłowych,
rodzaj ich produkcji. Co najwaŜniejsze: był to samolot bezpieczny, gdyŜ leciał tak wysoko, Ŝe
nie mógł go doścignąć Ŝaden radziecki myśliwiec ani Ŝadna radziecka rakieta
przeciwlotnicza.
W jednym nowy samolot zwiódł prezydenta, który oczekiwał, Ŝe ze względu na pułap lotu U-
2 nie zostanie wykryty przez radzieckie radary. Tymczasem juŜ w czasie pierwszego lotu w
pościg wystartowały radzieckie myśliwce, choć oczywiście nie były w stanie dojść do
samoloty lecącego o pięć kilometrów wyŜej niŜ wynosił ich pułap. JednakŜe protesty
dyplomatyczne skłoniły prezydenta Eisenhowera do wstrzymania dalszych lotów. Do czasu.
AŜ szef CIA namówił prezydenta, aby zgodził się na wysłanie U-2 1 maja 1960 roku. Tak
zaczynała się jedna z najbardziej fascynujących i wciąŜ nie wyjaśnionych sensacyjnych spraw
powojennego świata.
Dochodziła szósta nad ranem, gdy z gabinetu dobiegł dzwonek telefonu. Długi, natarczywy.
Nikita Chruszczow podniósł się z łóŜka, opuścił nogi i wsunął w ranne pantofle.
śona: Nie mają cię kiedy budzić. Święto dzisiaj. Święto pracy...
Chruszczow: Nic, nic. Muszą mieć jakąś waŜną sprawę, skoro dzwonią tak wcześnie.
Zamknął za sobą drzwi do sypialni, aby rozmowa nie przeszkadzała Ŝonie i podszedł do
telefonu,
Chruszczow: Chruszczow, mówi
- 15 -
Strona 16
Malinowski: Tu marszałek Malinowski. Wybaczcie, towarzyszu sekretarzu generalny…
Chruszczow: O! Jak wy dzwonicie o tej porze, to znaczy, Ŝe wojna wybuchła. Mówcie,
pogoniliśmy imperialistów?
Malinowski: Meldują, Ŝe kilkanaście minut temu amerykański samolot naruszył naszą
przestrzeń powietrzną. Wleciał od strony Pakistanu...
Chruszczow: Samolot musi zostać zestrzelony!
Malinowski: Tak jest! Wykonamy…
Chruszczow odłoŜył słuchawkę i spojrzał na zegarek zastanawiając się, czy warto wracać do
łóŜka. Za dwie godziny powinien być na trybunie na Placu Czerwonym, aby przyglądać się
pierwszomajowej demonstracji. Było więc trochę czasu na odpoczynek, ale informacja
ministra obrony wybiła go ze snu.
Dlaczego kazał zestrzelić amerykański samolot?
Część III
Minęła trzecia nad ranem, gdy Francis Garry Powers zakończył zakładanie kombinezonu.
Dociągnął ostatnią sprzączkę i schwycił cięŜką skrzynkę z aparaturą klimatyzacyjną. Uniósł
się z krzesła z wysiłkiem, wyszedł z pokoju i ruszył w stronę drzwi hangaru.
Wtedy podszedł do niego męŜczyzna, którego Powers znał z widzenia. Francis wiedział, Ŝe
był on z CIA.
Powers zobaczył w jego dłoni medalion na łańcuszku. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak
srebrna moneta dolarowa przerobiona na breloczek. Długo trzeba było się przyglądać, aby na
obrzeŜu znaleźć rysę. Po zahaczeniu paznokciem moneta rozpadała się na dwie połowy,
ujawniając szpilkę z ruchomą główką. Wystarczyło wbić ją w ciało i nacisnąć główkę, aby z
wnętrza wysunęło się zatrute Ŝądło. Nikt nie wiedział, jaka to trucizna, ale chodziły słuchy, Ŝe
na jej sporządzenie Centralna Agencja Wywiadowcza wydała 3 miliony dolarów.
Kapitan Tarmen O'Rio w czasie szkolenia agentów CIA mówił: "MoŜecie znaleźć się w
sytuacji, w której lepiej będzie ukłuć się w rękę niŜ przez całe dnie znosić niewyobraŜalne
tortury".
Powers schował breloczek do kieszeni. Zatruta igła nie zrobiła na nim większego wraŜenia.
Traktował ją, jako jeden z elementów ekwipunku. W bluzie kombinezonu miał nóŜ
myśliwski, pistolet z tłumikiem i jedwabną chustę, na której w czternastu językach
wydrukowano: "Nie mam wobec waszego narodu złych zamiarów. Jeśli udzielicie mi
pomocy, to zostaniecie nagrodzeni".
Aby nadruk na chustce nie stanowił pustej obietnicy, wyposaŜono go w ogromną sumę 7,5
tysiąca rubli, zwitki franków, funtów i dolarów oraz złote zegarki i pierścionki.
Wspiął się po metalowej drabince i wsunął się do ciasnej kabiny. Zawsze przy takiej okazji
odczuwał zadowolenie, Ŝe jest jednym z nielicznych, którym powierzano pilotowanie tego
samolotu. Prawdziwą sztuką było spędzenie w samotności dziesięciu godzin w locie nad
- 16 -
Strona 17
wrogim terytorium, gdy ciągle powracała myśl, Ŝe w przypadku awarii nie ma Ŝadnych szans
na ratunek. Wśród pilotów CIA mówiło się o tych, którzy nagle zniknęli. Najgłośniejsza była
chyba sprawa Jacka Fetta, który - pilotując samolot Privateer - 8 kwietnia 1950 roku zaginął
nad brzegami Łotewskiej Republiki. Osiem dni później brytyjski okręt wyłowił jasnoŜółtą
tratwę ratunkową z numerami samolotu. Nie było w niej nikogo. Rosjanie przyznali później,
Ŝe myśliwiec Ła-11 zestrzelił samolot, który wtargnął w ich przestrzeń powietrzną. JednakŜe
twierdzili, Ŝe nic nie wiedzą o losie Jacka Fette i dziewięciu ludzi z załogi. To były jednak
stare czasy. Privateer był piekielnie wolnym samolotem. Nawet B-47 Stratojet, którego od
1953 roku powszechnie uŜywano w misjach szpiegowskich - rozwijał prędkość niewiele
ponad 1000 km/h - nie mogły uciec przed sowieckimi myśliwcami. Samolot, w którego
kabinie siedział Powers, był inny. Pilot mógł czuć się bezpiecznie.
Głos w słuchawkach: "Czarny", 018 - odezwij się!
Powers: 018, zgłaszam gotowość do kołowania i startu.
Głos: "Czarny", zezwalam na kołowanie i start. Powodzenia!
Mały samolot o ogromnych, rozłoŜystych skrzydłach przetoczył się przez betonowy pas
startowy amerykańskiej bazy lotniczej w Peszawarze i o 5.36 wzbił się w powietrze. Był 1
maja 1960 roku.
Dochodziła 6.00 nad ranem, gdy w sypialni premiera Nikity Chruszczowa moŜna było
usłyszeć dzwonek telefonu w gabinecie.
śona: Nie mają cię kiedy budzić. Święto dzisiaj, święto pracy...
Chruszczow: Nic, nic. Muszą mieć jakąś waŜną sprawę, skoro dzwonią tak wcześnie
(zamyka za sobą drzwi do sypialni).
Chruszczow: Mówi Chruszczow.
Malinowski: Wybaczcie, towarzyszu sekretarzu generalny... - to zgłaszał się marszałek
Rodion Malinowski, minister obrony.
Chruszczow: O! Jak wy dzwonicie o tej porze, to znaczy, Ŝe wojna wybuchła. Mówcie,
pogoniliśmy imperialistów?
Malinowski: Meldują, Ŝe kilkanaście minut temu amerykański samolot naruszył naszą
przestrzeń powietrzną. Wleciał od strony Pakistanu.
Chruszczow: Samolot musi zostać zestrzelony!
Malinowski: Tak jest!
Chruszczow odłoŜył słuchawkę. Być moŜe wiadomość o naruszeniu radzieckiej przestrzeni
powietrznej o świcie 1 maja 1960 roku była zaskoczeniem dla ministra obrony, ale nie dla
Chruszczowa. On wiedział, Ŝe tak się stanie i postanowił wykorzystać ten fakt do gwałtownej
zmiany polityki wobec Stanów Zjednoczonych. Cofnijmy się do 3 sierpnia 1959 roku, gdy we
- 17 -
Strona 18
wszystkich serwisach agencyjnych pojawiła się najwaŜniejsza wiadomość: prezydent
Eisenhower i premier Chruszczow zgodzili na złoŜenie wizyt przyjaźni. Pierwszy miał
przybyć do Waszyngtonu Nikita Chruszczow!
W kontekście bardzo wrogiej atmosfery ostatnich lat wieść o wizytach przyjaźni była wprost
szokująca.
Nikita Chruszczow z Ŝoną, synem, dwiema córkami i kilkudziesięcioosobowym sztabem
przybył do Waszyngtonu 15 września 1959 roku, a świat patrzył na to wydarzenie z
otwartymi ustami.
Na amerykańskiej ziemi radziecki przywódca zachowywał się tak, jakby całe swoje Ŝycie
poświęcił kultywowaniu przyjaźni rosyjsko-amerykańskiej. Wysiadając z samolotu
Chruszczow krzyknął:
Chruszczow: Przyjechałem tu z sercem na dłoni! Dwa dni później, przemawiając w
Organizacji Narodów Zjednoczonych, zaproponował całkowite rozbrojenie w ciagu czterech
lat. Potem poleciał na Zachodnie WybrzeŜe, aby spoŜyć obiad w towarzystwie Marilyn
Monroe, Franka Sinatry, Boba Hopa i paru innych hollywoodzkich gwiazd. Przemierzył
Amerykę i spędził trzy dni w prezydentem Eisenhowerem w rządowej posiadłości Camp
David. Tam dwaj męŜowie stanu mogli w cztery oczy, przechadzając się po lesie jedynie w
towarzystwie tłumaczy, porozmawiać na temat najwaŜniejszych spraw dla świata. O czym
rozmawiali, co ustalili?
Wizyta, która zaszokowała świat dobiegła końca. Na lotnisku w Waszyngtonie Chruszczow
przed wejściem do samolotu powiedział:
Chruszczow: Dobranoc, amerykańscy przyjaciele. Polubiliśmy wasze piękne miasta i
cudowne drogi, ale nade wszystko polubiliśmy przyjaznych i serdecznych ludzi. Nie jest
łatwo przezwycięŜyć wszystko, co nagromadziło się przez wiele lat zimnej wojny.
Zastanówcie się, jak wiele przemówień wygłoszono nie po to, aby polepszać stosunki lecz,
przeciwnie, aby je pogarszać. śegnajcie! Powodzenia, przyjaciele!
WyjeŜdŜał z Waszyngtonu mając zapewnienie prezydenta Eisenhowera, Ŝe jeszcze przed jego
wizytą w Moskwie, spotkają w jednej ze stolic europejskich, aby w towarzystwie
przedstawicieli dwóch pozostałych mocarstw, Francji i Wielkiej Brytanii, zastanowić się nad
najpowaŜniejszymi problemami Starego Kontynentu. W wyniku późniejszych negocjacji
ustalono, Ŝe spotkanie w sprawie podstawowych problemów dotyczących utrzymania pokoju i
stabilności świata odbędzie się 16 maja 1960 roku w ParyŜu. Tak więc, gdy samolot
Garry'ego Powersa wlatywał w radziecką przestrzeń, do spotkania w ParyŜu pozostało nieco
ponad 2 tygodnie. Chruszczow, wydając rozkaz zestrzelenia samolotu musiał o tym pamiętać
- wiedział, Ŝe doprowadzi to do załamania dobrych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Z
drugiej strony zakaz strącenia samolotu oznaczałby, Ŝe jeden z setek podobnych lotów
dobiegnie końca. A jednak Chruszczow kazał zestrzelić samolot. Dlaczego?
Francis Gary Powers kontynuował lot, przekroczył radziecką granicę w rejonie Kirowabadu, a
potem skierował samolot nad Jezioro Aralskie i dalej, do Czelabińska. Tam skręcił w stronę
Swierdłowska, milionowego miasta, waŜnego ośrodka produkcji zbrojeniowej.
- 18 -
Strona 19
Trasa miała następnie prowadzić nad portami w Archangielsku i Murmańsku aŜ do bazy Bodö
w Szwecji.
Powers wiedział, Ŝe radzieckie radary śledzą jego lot. Być moŜe przypuszczał, Ŝe z lotnisk
poderwały się myśliwce Mig-19 potęŜnie uzbrojone w działa kaliber 30 mm, ale o znacznie
mniejszym pułapie. Mogły jedynie z dołu, bezsilne, obserwować jego samolot mknący ze
znacznie mniejszą niŜ one prędkością, ale na wysokości, której nie mogły osiągnąć.
Prezydent Eisenhower niechętnie akceptował wysyłanie samolotów szpiegowskich. W
połowie lat 50. zdjęcia przez nie dostarczane były głównym źródłem informacji o rozbudowie
radzieckich sił nuklearnych, ale Eisenhower wiedział, Ŝe zestrzelenie samolotu daje silne
argumenty propagandowe przeciwnikowi. Tym bardziej nie był skłonny wysyłać
powietrznego szpiega w okresie niespodziewanego ocieplenia stosunków ze Związkiem
Radzieckim.
9 kwietnia prezydent powiedział do Richarda Bissela, wicedyrektora CIA odpowiedzialnego
za loty szpiegowskie:
Eisenhower: Zdecydowałem o wstrzymaniu lotów, na które wcześniej wyraziłem zgodę. Po
pierwsze, mamy juŜ wystarczającą siłę, aby zniszczyć Związek Radziecki bez dokładnego
namierzania celów. Po drugie, przy obecnym stanie spraw światowych nie ma nadziei na
lepsze jutro bez postępu w negocjacjach z Rosjanami. Po trzecie, nie moŜemy w obecnych
warunkach pozwolić sobie na obrócenie opinii publicznej przeciwko nam, co mogłoby się
zdarzyć po nieudanym locie.
Bissel: Panie prezydencie, Rosjanie testują rakiety międzykontynentalne w rejonie Pliesiecka.
Musimy zyskać więcej informacji na ten temat, a to moŜe nam zagwarantować jedynie U-2.
To sprawa bezpieczeństwa narodowego. OdłoŜenie lotu na termin późniejszy oznaczać
będzie, Ŝe nie uzyskamy interesujących nas zdjęć, gdyŜ do tego czasu rakiety zostaną
zamaskowane.
Eisenhower (po chwili): Dobrze, ale nie później niŜ w połowie kwietnia.
18 kwietnia wicedyrektor CIA, Richard Bissel zadzwonił do Eisenhowera.
Bissel: Panie prezydencie, nie mogliśmy wysłać samolotu nad Związek Radziecki, gdyŜ od
dwóch tygodni szaleją tam burze śnieŜne lub utrzymuje się gruba warstwa chmur. Lot musi
odbyć się teraz!
Eisenhower: Proszę przełoŜyć następne loty na koniec maja. W ParyŜu, w czasie spotkania z
Chruszczowem, chcę mieć czystą sytuację, a nie aferę.
Bissel: O aferze nie moŜe być mowy, a ostatni lot naszego samolotu zwiadowczego uwaŜam
za istotny dla bezpieczeństwa narodowego z powodów, które wskazywałem wcześniej…
Eisenhower: Dobrze, zgadzam się, ale operacja nie moŜe nastąpić później niŜ 1 maja.
Nikita Chruszczow wszedł na trybunę na Placu Czerwonym o godzinie 8.30. W tym czasie
- 19 -
Strona 20
samolot Powersa zbliŜał się do rejonu Swierdłowska. Tam na lotnisku Kolcowo dyŜur bojowy
pełniła para: kapitan Boris Ajwazjan i starszy lejtnant Siergiej Safronow.
Wystartowali o godzinie 7.03. Wiedzieli, Ŝe rozkaz zestrzelenia wrogiego samolotu wydał
sam minister obrony, marszałek Rodion Malinowski, jednakŜe tego rozkazu wykonać nie
mogli, gdyŜ ich myśliwce Mig-19 nie mogły osiągnąć pułapu, na jakim leciał U-2.
Na lotnisku Kolcowo był juŜ samolot, który potrafiłby doścignąć intruza, osiągnąć jego pułap
i zestrzelić go, gdyby… był uzbrojony. Samolot myśliwski Su-9 dostarczono na
swierdłowskie lotnisko na początku kwietnia, ale do 1 maja nie nadesłano do Swierdłowska
rakiet ani działek. Mimo tego, Ŝe Su-9 był bez broni jego pilot, kapitan Mitiagin otrzymał
rozkaz startu. TuŜ potem usłyszał w słuchawkach:
Głos: Zniszczyć cel! Staranować!
Po chwili:
Głos: To rozkaz "Smoka"!
Taki był wojenny kryptonim generała Sawickiego, dowódcy lotnictwa myśliwskiego.
Mitiagin włączył dopalacz i szybko zbliŜał się do samolotu Powersa. Oficer naprowadzający
obserwując na ekranie radaru manewry samolotów radzieckiego i amerykańskiego,
informował Mitiagina.
Głos: Odległość: dziesięć kilometrów. Osiem..., sześć... Cel przed wami!
Mitiagin jednak nie widział U-2 (a moŜe nie chciał dostrzec) i lecąc z prędkością trzykrotnie
większą niŜ Powers zaczął go wyprzedać.
Głos:Cel przed tobą! Wyłącz dopalacz!
Mitiagin: Nie mogę wyłączyć dopalacza.
Głos: To rozkaz "Smoka"!
Mitiagin: Wyłączam dopalacz.
Jego samolot wraz ze spadkiem prędkości zaczął tracić wysokość. Ponowne dojście celu było
juŜ niemoŜliwe, gdyŜ bardzo szybkie Su-9 zuŜywały ogromne ilości paliwa. Mitiagin nie
wykonał zadania. Powrócił bezpiecznie na lotnisko.
W tym samym czasie amerykański samolot śledziły radary jednostki rakietowej. Tam akcją
kierował szef sztabu pułkownik Michaił Woronow, który na wieść, Ŝe sprawą interesuje się
sam minister obrony, przygnał do stanowiska dowodzenia.
Operator: Cel w zasięgu rakiet! Zniszczyć cel!
Powers zerknął na wysokościomierz: 68 tysięcy stóp. Z mapy i wskazań radaru wynikało, Ŝe
zbliŜał się do Swierdłowska, najwaŜniejszego celu jego misji. Pochylił lekko samolot na
skrzydło, aby wejść na wyznaczony kurs, a następnie wyrównał lot i włączył kamery
- 20 -