Whiddon Karen - Strefa mroku 03 - Druga natura
Szczegóły |
Tytuł |
Whiddon Karen - Strefa mroku 03 - Druga natura |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Whiddon Karen - Strefa mroku 03 - Druga natura PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Whiddon Karen - Strefa mroku 03 - Druga natura PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Whiddon Karen - Strefa mroku 03 - Druga natura - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Karen Whiddon
Druga natura
SOUL OF THE WOLF
0
Strona 2
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Kiedy przekonamy się, że jesteś winna, zapłacisz nam -
wysyczał zachrypnięty głos w słuchawce. - Zapłacisz własnym
życiem. Rozumiesz?
- Winna? - powtórzyła Amanda Riley, starając się nie okazywać
emocji.
Nie chciała, żeby rozmówca, kimkolwiek był, pomyślał, że
udało mu się ją przestraszyć.
S
- Dobrze wiesz, o co chodzi - warknął nieznajomy. - Lepiej
zacznij planować swój pogrzeb. - Przerwał połączenie.
R
Był to trzeci w tym miesiącu telefon z pogróżkami do Amandy.
Nie miała pojęcia, o co może chodzić prześladowcy.
- Hej, Riley, masz wolną chwilę? Westchnęła, słysząc głos szefa.
Porucznik Gordon,zwany Gordym, również był członkiem grupy,
która miała rozpracować falę morderstw w Fort Worth.
- Oczywiście - przytaknęła, odsuwając teczkę ze szczegółowym
raportem koronera.
Odwróciła się do szefa i zobaczyła, że towarzyszył mu wysoki,
nieumundurowany mężczyzna.
- Tu czy w sali konferencyjnej ? - spytała Amanda, wstając.
Gordy posłał jej swój specjalny, rekini uśmiech. Dobrze
wiedziała, że ten grymas jest zarezerwowany dla podejrzanych i
przestępców. Jeszcze nigdy nie był skierowany do niej. Poczuła zimny
dreszcz. Kim jest nasz gość? - zastanowiła się.
1
Strona 3
- Tu będzie dobrze - odparł i wepchnął się do jej boksu.
Odkąd awansowała na detektywa, przysługiwała jej ta
mikroskopijna, odosobniona przestrzeń. Niby nic takiego, ale w
porównaniu z przeładowaną wspólną salą, własny kąt stawał się
prawdziwym rajem.
Nieznajomy również wszedł. Wpatrywała się w niego z
niedowierzaniem. Powiedzieć, że był wysoki, przystojny i nieco
mroczny, byłoby mało. W czarnej skórzanej kurtce i spłowiałych
dżinsach wyglądał również na niebezpiecznego, ale i tak otaczała go
aura świadcząca o jego przynależności do sił prawa i porządku.
S
- Detektyw Amanda Riley, Nick Templeton z FBI - dokonał
szybkiej prezentacji Gordy.
R
- Templeton - powtórzyła bezwiednie Amanda, czując na nowo
ból ściskający serce.
Były chłopak Amandy również nosił to nazwisko. Jego nekrolog
ukazał się we wczorajszej prasie.
Nie odrywając wzroku od obcego, wyciągnęła dłoń na
powitanie, szykując się na bolesny uścisk. Właśnie to spotykało ją
zazwyczaj od ogromnych facetów, niezdających sobie sprawy z
własnej siły.
Tymczasem jego uścisk był ciepły i mocny, ale nie bolesny.
Amanda zauważyła, że jego palce są długie i szczupłe. Zaschło jej w
ustach. Zawsze podobali się jej mężczyźni o zmysłowych dłoniach.
Takich, jakie miał Jason. Jason, który już nie żył. Amanda przeżywała
2
Strona 4
ciężkie chwile. Kiedy okazało się, że ofiarą morderstwa stał się jej
były chłopak, próbowano usunąć ją z zespołu dochodzeniowego.
- Jason również nosił to nazwisko - niespodziewanie usłyszała
swój głos. - Musicie być spokrewnieni. Proszę przyjąć moje
kondolencje.
- Byliśmy kuzynami - oznajmił gość, taksując ją chłodnym
wzrokiem.
- W porządku? - zapytał Gordy, kładąc jej dłoń na ramieniu.
Przytaknęła. Wiedziała, że szefowi wystarczy najdrobniejszy
pretekst, żeby odsunąć ją od sprawy. Chociaż zerwała z Jasonem
S
miesiąc temu, jego śmierć mocno nią wstrząsnęła. Przeszło jej nawet
przez myśl, że to działanie mogło być wymierzone w nią, skoro
R
seryjny morderca zabawiał się kosztem policji. Biedny Jason...
Potrząsnęła głową, wracając do rzeczywistości. Wyprostowała
plecy. Była w pracy. Rozpaczać będzie później. Nawet jeśli ten
mężczyzna był jego kuzynem, jest również agentem federalnym,
przypomniała sobie.
- Agent Templeton przyjechał do nas w sprawie ostatnich
morderstw - oznajmił Gordy. - Przypisałem go do ciebie. Zreferuj mu
sytuację i oprowadź. On tu na razie zostaje.
- Słucham?
Mina Gordy'ego zdradzała, że ta sytuacja tak samo mu nie
odpowiada.
- Teraz należy do zespołu - dodał, widząc jej zdumienie.
- Jeden agent? Przysłali nam jednego agenta?
3
Strona 5
- Owszem - westchnął Gordy, ograniczając się do takiego
komentarza.
Amanda zamknęła usta i przywołała uśmiech na twarz. Znała ten
ton. Nie było sensu dalej sprzeczać się z szefem.
- Wspaniałe - oznajmiła, nie kryjąc sarkazmu. Facet musiałby
być ślepy i głuchy, żeby się nie zorientować, że nikt go tu nie chce,
pomyślała. Kiedy tylko reszta chłopaków się dowie o Nicku
Templetonie, gość nie będzie miał łatwego życia.
Kiedy ich spojrzenia się spotkały, Amanda zrozumiała, że Nick
zdaje sobie sprawę z sytuacji i niewiele go to obchodzi.
S
- Chciałbym porozmawiać o Jasonie - powiedział. - Nikt mnie
nie przysłał. Sam się zgłosiłem. Mamy zbyt wiele pracy z
R
terroryzmem, żeby posyłać agentów do kilku morderstw na prowincji.
Jego głos był podobny do głosu Jasona, ale niższy i bardziej
chropowaty.
Amanda usiadła przy biurku i położyła dłonie na blacie. Zdobyła
się na opanowanie, o które nawet się nie podejrzewała. Rana wciąż
była zbyt świeża.
- Jason nie był pierwszą ofiarą - oznajmiła, z trudem przełykając
ślinę. - Ale pewnie już to wiesz.
- Akta sprawy? - zapytał, wskazując leżącą przed nią teczkę.
- Część.
- Mogę zobaczyć?
Amanda zerknęła na Gordy'ego.
4
Strona 6
- Templeton ma mieć pełny dostęp do sprawy - powiedział
dobitnie.
Bez słowa pchnęła teczkę po blacie. Nick zatrzymał ją jednym
palcem, zanim spadła na ziemię.
- No to już was zostawię - oznajmił Gordy i wyszedł.
Stchórzył, pomyślała Amanda. Nie miała jednak do niego o to
pretensji. Wiedziała, że cały zespół będzie unikał Templetona jak
ognia. Jej teraz też. Skoro miał być jej partnerem, została skażona
przez współudział.
- Ty i mój kuzyn byliście zaręczeni? Pytanie zupełnie ją
S
zaskoczyło.
- Pierwsze słyszę - odezwała się po chwili.
R
- Nigdy nie rozmawialiśmy o małżeństwie - oznajmiła, czując
irracjonalną falę wzbierających łez.
Zacisnęła zęby. Nie mogła sobie na to pozwolić, jeśli chciała
zostać w zespole dochodzeniowym. Zamierzała dopaść mordercę
Jasona.
- Zależało ci na nim - oznajmił Templeton łagodniejszym tonem,
dostrzegając jej emocje.
- Tak.
- A mimo to uczestniczysz w dochodzeniu.
- Wciąż jestem w zespole. Pracowałam przy poprzednich
zbrodniach, a do niedawna nie wiedzieliśmy nawet, kim była ostatnia
ofiara.
5
Strona 7
Templeton bez słowa otworzył teczkę i zaczął czytać. Po
dziesięciu minutach potwierdził to, co już wiedział. W miasteczku
najprawdopodobniej szalał seryjny morderca.
- No dobrze - powiedziała Amanda, przerywając jego zadumę. -
Moja kolej na pytania. Dlaczego tu jesteś? Wiem, że FBI ma do tego
prawo, ale Jason był z tobą spokrewniony. Więc dlaczego właśnie ty?
- To sprawa osobista. Jason należał do rodziny. Amanda
pomyślała, że musiała się przesłyszeć.
Nick wypowiedział to słowo tak, jakby miał na myśli mafię.
Przyjrzała się mu z namysłem.
S
- Wszystkim nam zależy na rozwiązaniu tej sprawy, agencie.
- Mów mi Nick - poprosił bez uśmiechu.
R
Powinna teraz zaproponować, żeby również mówił jej po
imieniu. Nie zrobiła tego. Templeton budził w niej niepokój. Może
chodziło o jego niezaprzeczalną atrakcyjność. Ktoś tak przystojny nie
powinien być gliną. Zmrużyła oczy. A może to przez jego
podobieństwo do Jasona? Do diabła, zaklęła w myślach, muszę się
uspokoić.
- Rozumiem twój ból - powiedziała impulsywnie i natychmiast
tego pożałowała.
- Naprawdę, detektywie Riley? - burknął, zacisnął usta i wstał z
gracją nietypową dla tak potężnego mężczyzny. - Zamierzam
rozejrzeć się dziś wieczorem po mieście. Nigdy nie wiadomo, gdzie
można trafić na jakiś ślad. Ponieważ nie znam terenu, może
zechciałabyś zostać moim przewodnikiem?
6
Strona 8
- Jasne - przytaknęła, zanim zdążyła pomyśleć. - I tak od tygodni
pracuję nad tą sprawą po godzinach.
Nick zatrzymał się w hotelu, więc zgodziła się przyjechać po
niego o dziewiątej wieczorem. Oboje zdążą w ten sposób przebrać się
i coś zjeść. Niektórzy mężczyźni, a zwłaszcza policjanci, czuli się źle,
mając kobietę za kierowcę. Jemu to najwidoczniej nie przeszkadzało.
Amanda uznała to za dobry znak. Nie zamierzała pozwolić nikomu
prowadzić swojego auta, a wypożyczanie wozu to tylko kłopot.
Zapisała sobie adres i numer hotelowego pokoju Templetona.
Dzień pracy dobiegł końca. Razem opuścili posterunek. Z
S
nikłym uśmiechem Amanda patrzyła, jak Nick wsiada do swojego
wypożyczonego wozu. Nieoznakowany, błękitny ford taurus.
R
Zastanawiała się, jak zareaguje na jej przestronne, srebrne volvo.
Faceci nie lubili takich rodzinnych aut. Poza Ja-sonem. On uważał, że
ten wóz coś w sobie ma. I raczej chodziło mu o to, co w nim robili, a
nie o jego sportowe osiągnięcia.
Kiedy dotarła do domu, nakarmiła Klausa, swojego kota. Potem
zadbała również o wszystkie przybłędy, które tłoczyły się na tarasie. Z
jakichś tajemniczych przyczyn próg jej domu stał się miejscem, w
które podrzucano niechciane koty z całej okolicy.
Podgrzała sobie obiad w kuchence mikrofalowej i wzbogaciła go
gotową surówką. Jedząc, czytała i stale zerkała na zegarek. Na
zewnątrz robiło się coraz ciemniej. Drgnęła, czując na sobie czyjś
wzrok. Na szczęście był to tylko jeden z błąkających się wokół domu
kotów. Zaklęła pod nosem, wstała i zaciągnęła zasłony.
7
Strona 9
Podeszła do szafy i z westchnieniem zaczęła przeglądać stroje.
Lata pracy tajniaka pozwoliły jej zgromadzić coś, co nazywała
garderobą alternatywną. Mogła się więc wcielać w różne role,
poczynając od szacownej matrony, a kończąc na kobiecie lekkich
obyczajów. Dziś chciała wyglądać dobrze. Z pewnością chodziło
jedynie o to, że przebywanie w towarzystwie przystojnego Nicka
wymagało od niej dostosowania swojego wyglądu do sytuacji.
Uspokojona, zajęła się ubraniami. W końcu zdecydowała się na krótką
spódniczkę, która podkreślała jej zgrabne długie nogi, czarną
jedwabną bluzeczkę na ramiączkach i kusą marynarkę. Do tego
S
założyła niebotycznie wysokie, seksowne szpilki, srebrny łańcuszek
na szyję i długie kolczyki. Spryskała się jeszcze delikatnie perfumami
R
i już była gotowa do wyjścia.
Zamykając swoją połówkę szafy, zerknęła na część
przeznaczoną dla Jasona i ból ścisnął jej serce.
Nie trzymał tu nic specjalnego. Przez dziewięć miesięcy ich
związku zdążył jednak zgromadzić parę drobiazgów, żeby mógł z nich
skorzystać przed pracą, jeśli zostawał u niej na noc.
Amanda nie mogła uwierzyć w jego śmierć. Wciąż czuła się tak,
jakby wystarczyło jedynie chwycić za telefon, przeprosić, że się
wystraszyła, i dać mu szansę wyjaśnienia sytuacji. A zresztą, czego
się po mnie spodziewał, przeistaczając się nagle w wilka na moich
oczach, pomyślała ze złością. Wciąż nie była pewna, czy w to wierzy,
ale ten szczegół doskonale pasował do okoliczności śmierci Jasona i
pozostałych ofiar.
8
Strona 10
W całym zespole dochodzeniowym tylko Amanda zauważyła ten
związek. Tylko ona rozważała nieprawdopodobną możliwość. Każda
z ofiar zginęła od ręcznie robionej srebrnej kuli. Pogrzebała w sieci i
odkryła, że to jeden ze sposobów, żeby zabić wilkołaka. Albo srebro
w serce, albo ogień.
Nie miała pewności, więc starała się dowiedzieć, czy inne ofiary
mogły być takie jak Jason. Jeśli ktoś zabijał ludzi z unikalnymi
zdolnościami, musiała go powstrzymać. Oprócz tajemniczych cech,
przede wszystkim byli ludźmi, którzy nie zasłużyli na taką okropną
śmierć.
S
Jason był wilkołakiem. Amanda mogła się założyć, że pozostałe
ofiary także.
R
9
Strona 11
ROZDZIAŁ DRUGI
Nick był pewien, że Amanda się spóźni. Z jego doświadczeń
wynikało, że takie kobiety jak ona spędzają całe godziny przylepione
do lustra. Wiedział, że Jason lubił wysokie, seksowne blondynki, więc
spodziewał się kogoś zupełnie innego. A już na pewno nie policjantki.
Atrakcyjne kobiety nie miały łatwego życia w policji. Musiały
pracować ciężej, żeby brano je na poważnie.
Mimo że starała się to zatuszować, Amanda promieniała
S
seksapilem. Nick nie miał pojęcia, jak jej kolegom udaje się
przebywać w jej pobliżu bez okazywania podniecenia. Skoro jednak
R
została detektywem, musiała posiadać coś jeszcze oprócz
rewelacyjnego ciała. Była też mądra i sprytna. Nick lubił to w
kobietach. Znając gust Jasona, nie spodziewał się, że będzie tak silnie
go pociągała, ani tym bardziej że polubi ją już po paru wspólnie
spędzonych godzinach. Teraz musiał jednak dokładnie sprawdzić, ile
ona wie o śmierci jego kuzyna.
Po raz kolejny zerknął na zegarek. Mieli się spotkać o
dziewiątej. Zamierzał poczekać w swoim pokoju, zmuszając ją w ten
sposób, żeby do niego przyszła. Nie był jednak wystarczająco
cierpliwy. Zszedł do hotelowego holu. Leniwie zastanawiał się, jakim
samochodem może jeździć Amanda. Umiał wiele powiedzieć o
człowieku, wnioskując z rodzaju auta, które wybierał. Po niej
spodziewał się czegoś szybkiego i drogiego o opływowej linii.
10
Strona 12
Zupełnie go zaskoczyła. Przyjechała punktualnie bezpiecznym i
praktycznym volvo. Pchnął hotelowe drzwi, kręcąc głową. Oto co się
dzieje, kiedy myślę hormonami, a nie głową, powiedział sobie.
Wsiadł, starając się nie gapić na jej odsłonięte nogi. Były gładkie,
lekko opalone i zdawały się ciągnąć w nieskończoność. Mógłby się
uważać za szczęściarza, czując je oplecione wokół swojej talii... Do
diabła, zaklął w myślach i wziął głęboki oddech, żeby się uspokoić.
Poczuł delikatny, kwiatowy zapach jej perfum.
- Ładny wóz.
- Dzięki. Kupiłam go sobie w prezencie, żeby uczcić awans.
S
Nick poczuł na sobie jej taksujący wzrok. Raz czy dwa
zajmował się pracą w przebraniu, więc kiedy naprawdę musiał,
R
potrafił przestać wyglądać na agenta.
- Podobają mi się twoje dżinsy. Są przetarte we właściwych
miejscach - oznajmiła Amanda z iskierkami rozbawienia w oczach.
- Nie lubię ich, ale spełniają swoje zadanie. Dobrze, że nie
jestem stąd. Nie ma niebezpieczeństwa, że ktoś mnie rozpozna.
Jej śmiech był zupełnym zaskoczeniem. Niski, miły dla ucha
dźwięk przetoczył się przez niego, unosząc włoski na jego
przedramionach. Druga, mroczna część jego natury wyraźnie się
ożywiła. Dopiero po chwili zorientował się, że o coś go zapytała.
- Co?
- Jesteś podobny do Jasona?
Nick zamarł. Z oczu Amandy znikło rozbawienie.
- Jak to? - zapytał ostrożnie.
11
Strona 13
- Czy potrafisz to, co on? Powiedział mi. Nawet pokazał.
- Nie rozumiem, co masz na myśli. Odwróciła wzrok. Nick
przyglądał się jej bez słowa. Na jej policzki wypłynął rumieniec.
Kiedy milczenie się przeciągało, na powrót przybrała obojętną minę
profesjonalisty. Jednak złote włosy rozsypane po ramionach nieco
psuły efekt. Nagle poczuł potrzebę przemienienia się. Mimo że
udawał niezrozumienie, jego druga natura czuła, że sekret się wydał i
chciała nim zawładnąć.
- Daj spokój, Nick. Naprawdę muszę wiedzieć. To ważne.
Ważne, powtórzył w myślach. Miała rację. To było zbyt ważne,
S
żeby ryzykować. On też był profesjonalistą i umiał się nie zdradzić.
Jego twarz również zmieniła się w maskę.
R
- Podobny do Jasona... - powtórzył z namysłem. - Hm. Jestem
starszy niż on. Nigdy nie byliśmy blisko. Spotykaliśmy się tylko przy
dużych, rodzinnych okazjach. Mówiono nam, że jesteśmy do siebie
podobni z wyglądu, ale jeśli chodzi o charaktery... sam nie wiem.
- Nie o to pytałam - westchnęła z rezygnacją. Czujnie poderwał
głowę. No, wyduś to z siebie,ponaglił ją w myślach.
- W takim razie nie mam pojęcia, o co ci chodzi.
- Niech będzie. Na razie odpuszczę - burknęła. -Ale tylko
dlatego, że się dopiero poznaliśmy i jesteś agentem federalnym.
Nick odetchnął z ulgą, chociaż miał świadomość, że następnym
razem Amanda tak łatwo nie zrezygnuje. Była zbyt dobra w swoim
zawodzie. Detektyw nie odpuszcza ważnych spraw.
- Jadłeś już?
12
Strona 14
Zaskoczyła go nagła zmiana tematu.
- Zdążyłem przekąsić kanapkę w hotelowym barze - powiedział i
pożałował, że kanapce towarzyszyło kilka piw.
Zbyt silnie reagował na obecność ładnej koleżanki, a przecież
potrzebował jasnego umysłu. Czuł, że Amanda wie więcej o seryjnym
mordercy, niż chce przyznać.
Zatrzymali się na zatłoczonym, dobrze oświetlonym parkingu w
centrum miasta. Wokół spacerowały grupki cudacznie ubranej
młodzieży.
- Plac Sundance - oznajmiła i roześmiała się na widok jego
S
miny. - To było jedno z ulubionych miejsc Jasona. Stąd zaczniemy.
Nick zignorował dobre maniery i nie otworzył przed nią drzwi.
R
Nie byłby w stanie powstrzymać się od gapienia na jej obnażone nogi.
Kiedy wysiadła i do niego podeszła, jej krokom towarzyszył
seksowny stukot obcasów. Na szpilkach dorównywała mu wzrostem.
Przyglądając się jej, zauważył podejrzane wybrzuszenie pod krótką
marynareczką.
- Masz broń?
- Oczywiście. Przecież pracujemy - oznajmiła chłodno.
- Widać ją. Skoro ja ją dostrzegłem, ktoś inny też może. Lepiej
ją przełóż do torebki - poradził.
- Trzeba było włożyć coś luźniejszego. - Zaklęła pod nosem i
przełożyła broń.
Pistolet Nicka spoczywał w kaburze pod pachą, ale skórzana
kurtka dobrze go kryła.
13
Strona 15
Nie rozmawiali więcej, przeciskając się przez zatłoczony plac.
Było tu bardzo dużo osób. W pewnej chwili Amanda wsunęła mu dłoń
pod ramię. Drgnął, czując jej dotyk.
- Jesteśmy razem - mruknęła. - To nasz kamuflaż.
- Jasne - przytaknął, próbując się oprzeć fali rozkosznych
obrazów, które zdążyły już rozgościć się w jego myślach.
Wejście do pierwszego klubu wymagało kupienia biletu.
Amanda pozwoliła mu zapłacić. Weszli do środka. Ogłuszająca
muzyka wykluczała jakiekolwiek rozmowy. Nick rozejrzał się wokół.
To nie było dobre miejsce do przesłuchiwania świadków, ale
S
Amandzie wydawało się to nie przeszkadzać. Ponieważ to był jej
teren, na razie pozwolił jej prowadzić.
R
Zamówił im po piwie i przedarł się przez tłum do stolika, który
dla nich wybrała. Kiedy tylko odstawił szklanki na blat, chwyciła go
za rękę i pociągnęła na parkiet. Od razu zaczęła poruszać się w rytm
muzyki. Choć tempo piosenki było szybkie, jej ruchy były zmysłowo
powolne. Zerknął na jej usta i domyślił się, że coś do niego mówi.
- Słucham?
Usłyszał ją, dopiero kiedy przyłożyła mu wargi do ucha.
- Tańcz - poleciła. - Gapią się na nas.
Nick zaklął i zaczął się ruszać. Dał się tak oczarować Amandzie,
że nawet nie zauważył, że stoi jak kołek pośrodku parkietu. Wciąż
jednak nie miał pojęcia, jaki cel chciała osiągnąć oprócz wodzenia go
na pokuszenie.
14
Strona 16
Piosenka się skończyła i Nick odetchnął z ulgą. Spodnie lepiły
się do niego jak druga skóra, a kilka kobiet przyglądało mu się z
zainteresowaniem. Poczuł się jak obiekt na aukcji.
- Nick! - zawołała Amanda ze śmiechem i rzuciła się mu w
ramiona.
Jej piersi rozpłaszczyły się na jego torsie. Natychmiast niemal
bezwiednie objął ją w talii.
- Poudawaj trochę - szepnęła mu do ucha.
Jej oddech zmysłowo połaskotał go w szyję i spowodował
szybką odpowiedź reszty ciała. Przyciągnął ją do siebie bliżej. Kiedy
S
poczuła jego reakcję, obrzuciła go zdumionym spojrzeniem.
- Wybacz. Wczułem się w rolę. Mam jednak nadzieję, że
R
wkrótce mi wytłumaczysz, o co w tym chodzi!
Zaczęła się następna piosenka. Tym razem była to rzewna
ballada. Amanda ze zwężonymi oczami zaczęła się delikatnie kołysać
do taktu. Jej biodra co chwilę prowokacyjnie ocierały się o Nicka.
- Do diabła! - warknął i zacisnął zęby. - Wychodzimy!
Już dawno żadna kobieta nie obudziła w nim tak gwałtownej
reakcji. Nie czekając na jej odpowiedź, obrócił się w stronę drzwi,
osłonił jej ciałem jak tarczą i ruszył do wyjścia.
Czuł, że obudziła się w nim bestia podrażniona kombinacją
podniecenia i kobiecego zapachu. Wilcza część jego natury zawsze
była obecna, choć najczęściej w uśpieniu, pozwalając mu prowadzić w
miarę normalne życie. Zawsze wydawało mu się, że należy do tych
szczęśliwców, którzy sami mogą zdecydować, kiedy i gdzie chcą się
15
Strona 17
przemienić. Teraz jednak zew pradawnej natury zdawał się silniejszy
od woli człowieka.
Na zewnątrz owionęło go zbawcze, chłodne powietrze.
Pociągnął Amandę w boczną, ciemną alejkę.
- Nick...
- Ci... - szepnął, walcząc z chęcią przemiany i własnym
pożądaniem.
Pragnął ją pocałować, przytulić jak najmocniej i zbadać siłę
namiętności, która go ogarnęła. Kiedy rozchyliła wargi w proteście,
nakrył je własnymi.
S
Moja. To słowo krzyczało w jego myślach podczas pocałunku.
Nieważne, że nie była zmienno-kształtna. Nick pragnął jej bardziej niż
R
jakiejkolwiek kobiety albo istoty swojego gatunku.
Ryk bestii w duszy ponaglał go do pogłębienia pocałunku.
Amanda się nie broniła. Wprost przeciwnie. Zarzuciła mu ramiona na
szyję i całowała go z pasją. Jej język tańczył po jego wargach,
drażniąc,kusząc i doprowadzając do szaleństwa. Nagle usłyszał głuche
warczenie. To tkwiący w nim wilk usiłował się wyrwać na wolność.
W odpowiedzi Amanda zamruczała coś niewyraźnie. Dopiero po
chwili dotarło do niego, że to był protest. Puścił ją. Cofnęła się
gwałtownie i go odepchnęła. Patrzyła na niego z furią w oczach i
ciężko dyszała.
- Co ty wyprawiasz? - zawołała łamiącym się głosem.
Podobało mu się jej wzburzenie. Sam też nie doszedł jeszcze do
siebie, ale był lepszym aktorem. Posłał jej puste spojrzenie.
16
Strona 18
- Całuję cię.
- Jutro porozmawiam z Gordym... hm... z porucznikiem
Gordonem... o twoim przeniesieniu. Nie zamierzam pozwolić, żebyś
znów się na mnie rzucił - powiedziała, cofając się.
Nick wyczuwał jej emocje. Kłamała. Była równie podniecona
jak on. Ale miała rację. Absolutnie nie potrzebował komplikacji.
Jeszcze tylko tego brakowało, żeby stracił głowę podczas tak
poważnego dochodzenia. To było ważne nie tylko dla niego, ale i dla
całej sfory. Nie tylko jedna ofiara seryjnego zabójcy była
zmiennokształtna. Nie. Wszyscy należeli do różnych sfor w całym
S
kraju. Ponieważ Nick był też agentem federalnym, został wybrany,
żeby reprezentować swój rodzaj.
R
- Przepraszam - powiedział szczerze. - Nie wiem, co we mnie
wstąpiło.
- Jasne. Zupełnie nie czuję warg - oznajmiła,krzyżując ręce na
piersiach. - Kiedy okazało się, że czwartą ofiarą jest Jason, chcieli
usunąć mnie z zespołu dochodzeniowego. Powiedzieli, że jestem
osobiście wmieszana. Wciąż muszę im udowadniać, że zasługuję,
żeby zostać.
- Detektywie Riley...
- Nie skończyłam. A ty, federalny agencie Templeton? Coś mi
się zdaje, że dochodzenie w sprawie śmierci twojego kuzyna również
dla ciebie jest zbyt osobiste. Czy nie musiałeś się nieźle
nagimnastykować, żeby dano ci tę sprawę?
- Tak. Co z tego?
17
Strona 19
- Więc może komuś wystarczy drobny pretekst, żeby cię
odsunąć od sprawy? Taki jak nagabywanie współpracownicy wbrew
jej woli?
- Wbrew woli? Przecież oddałaś pocałunek! Nick miał rację i
Amanda dobrze o tym wiedziała.
Dostrzegł to w jej spojrzeniu.
- Może i tak, ale już sama próba uwiedzenia ci się nie przysłuży.
- Straciłem nad sobą kontrolę. Jeszcze raz przepraszam. Pozwól,
że ci to jakoś wynagrodzę, detektywie Riley.
Patrzyła na niego złym wzrokiem, ale przynajmniej nie uciekała
S
i przestała się cofać. Jeśli zaczęła się go bać, to znaczy, że wyczuła
drzemiącą w nim bestię, która obudziła się, poruszona siłą jego
R
pożądania.
18
Strona 20
ROZDZIAŁ TRZECI
Kiedy Nick szykował się do odejścia, Amanda dostrzegła
znajomą postać u wylotu alejki. Do diabła, zaklęła w myślach, że też
musiałam wpaść na Chris podczas udawanej randki z kuzynem
Jasona. Ona z pewnością pomyśli, że w ogóle nie czuję żalu po
śmierci byłego chłopaka. A przecież nie mogę jej powiedzieć, że Nick
jest agentem i właśnie prowadzimy śledztwo!
Westchnęła z rezygnacją. Praca zawsze była najważniejsza.
S
Czasami musiała poświęcać dla niej swój prywatny wizerunek.
- Cześć, Chris - powiedziała ze sztucznym uśmiechem, mając
R
nadzieję, że jej wzburzenie pozostanie niezauważone.
- Witaj, Amando. - Jej powitalny uśmiech zgasł, kiedy
dostrzegła stojącego za nią mężczyznę. - Co jest grane?
Chris nigdy nie bawiła się w zbędne gierki i od razu
przechodziła do sedna sprawy.
- Chris, to jest Nick Templeton, kuzyn Jasona. Nick, to Christine
Chartwell, najlepsza przyjaciółka Jasona. Moja również - dodała po
krótkim namyśle.
- Najlepszy przyjaciel Jasona to...? - zapytał zdumiony Nick,
wyciągając dłoń na powitanie.
- Kobieta? - podpowiedziała Chris z uśmiechem. - Owszem.
Razem chodziliśmy do szkoły. A ty jesteś jego kuzynem - dodała,
oglądając go od stóp do głów. - Tym agentem FBI, o którym tyle
opowiadał. Bardzo mu imponowałeś. Lubił cię.
19