Szkice_z_podrozy_w_Tatry_text
Szczegóły |
Tytuł |
Szkice_z_podrozy_w_Tatry_text |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Szkice_z_podrozy_w_Tatry_text PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Szkice_z_podrozy_w_Tatry_text PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Szkice_z_podrozy_w_Tatry_text - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
SZKICE
Z PODRÓY W TATRY
skrel i f
WALERY ELJASZ.
Z 4 mleikiorytanii i Ktografowanfj tabt j
l;i.
—-CEX3C——
W POZNANIU
NAKI,AD TYGODNIKA W1ELKOPOLSK. CZCIONKAMI I,. MERZBACHA.
DODATEK
W KRAKOWIE
Nakadem aulora.
W DRUKARNI LEONA rASZEO WSKIEGO
l>od zarzorlciii Józefa l.akaciskic^o.
1874.
Strona 3
Odbio 20U egzemplarzy.
Strona 4
TRE
SZKICÓW Z PODRÓY W TATRY.
Wstp.
Krzyne str .
Tlalti królowa. óta turnia. Zalety kosodrzewiny.
Przeprawa po /.omach granitowych w Paszczycy.
Wydzieraniesio po piargach na Krzyne.
Widok
z Krzynego. Woosayn. Wierzchoek Wielkiej
Ko-
szyatj.Zejcie z niej nad staw Zielony. Powrót
wród soty przez manowce do Jaszczurówki.
winnica str. 23
Odkrycie wyjcia na najwyszy szczyt winnicy.
Kunice. Bocza. Widok z hali królowej. Dolina
sta-
wów Gsienicowych. Liliowe i widok z niego. Skraj-
na i porednia turnia. Kozice w Tatrach.
Pobyt i za-
piski na wierzchoku winnicy. Powrót do Zakopa-
nego.
Zakopane stl., 45<
Podhale. Wie Zakopane. Chaty góralskie. Opryszki
w Tatrach. ycie pasterskie.Nieszczliwe zdarze-
nia. Ochrona kozic wistaków przed drapieno-
i
ci strzelców. Wiatr halny. Gocie w Zakopanem.
Giewont i Czerwone Wierchy str. 64.
,
X. Stolarczyk na szczycie Giewontu.
Ujcie doliny
Maej ki. Polana Mitusia. Wielka turnia.
ródo
nad odehania. Wierzch Maoaczniaka.
Krzesanica.
Widok z Czerwonych Wierchów. Szczerba w Gie-
woncie. Pieko. ródo Biaego Dunajca. Polana
Kalatówki.
Strona 5
str <9,
Dolina Kocieliska -
Skreli Dv. E. Janota.
chodowli l>yda
Mapy. Ujcie doliny Kocieliskiej. O
Podhalan.
w Tatrach. O zaniedbanych zdolnociach
Potok Kocieliski nie jest Czarnym Dunajcem. Mae
Kocieliska. Stare Kocieliska. Nocleg w
szaasie
na Pyszni: j. ródo wielkie. wyomach w Tairach.
tatrzaski. Pola-
Nazwa doliny Kocieliskie). Mostek
na. Pisana. Kraków w
Tatrach. Wypyw
wody z pod
Pisanej nie jest ródem.
s. 125.
Wycieczka do Morskiego Oka przez Zawrat,
Dolina Bystrej. Kunice. Kopa Królowa. Dolina G-
sienicowa. Szaasy w Tatrach.
Staw Czarny. Zmar-
Zawrat. Widok z tamtd.
zo Burza pod Zawratem.
Siklawa,. Noc
Dolina Piciu Stawów. Staw Wielki.
Oku. Morskie Oko albo Ry-
w lesie przy Morakiem
staw nad liybiem. Roztoka.
bie jezioro. Czarny
Waksmumtsk i Jaszczurówk.
Powrót itrzez
., str. 170.
Muszyna
Bochnia. Urzd pocztowy. Droga do Nowego Scza
przez Limanowa. Krynica. Powronik.
Koció Mu- w
o tern mia-
szynie. Pierwsza wiadomo
historyczna
Wydga szlachcic polski wskazuje zoto
steczku.
Bisknpazczyzny.
koo Muszyny. Muszyna pocztkiem
Dzieje Muszyny i jej przywileje nadane od królów
Polskich. Zamek Muszyski.
>
r . ,, . str. 188
egiestów
Malownicza droga do
Poprad. Wie Andrzejówka.
egiestowa. Zakad kajnclny. Wie
egiestów. Strój
Odkrycie róde leczniczych. Urz-
iutejszego ludu.
dzenie zdrojowiska i rozbiór wody.
Za restauracya
w Zakadzie. ycie i spacery w egiestowie.
Strona 6
III
DODATEK.
Polski Grzebie dtr. 201.
Waksmundzka lub Lieliajowa pulami. Przejcie Bia-
ki. Dolina. Biaej wody. Staw Zielony, Lilworowy,
Zmarzy. Grzbiet Polskiój przeczy. Noc u stóp
<-iierlt"iclia. w dolinie Wielkiej.
Szmeks. Poprad. Ta-
try od Hradek. Dolina Liptowska. Przy-
poudnia.
bylina. Podkamieniste. Nocleg w Leniczówce. Do-
lina Wiereheicha. Przecz Tomanowska. Powrót
przez dolin Kocielisk.
Lodowy szczyt sti. 226.
Zkd nazwa Lodowego. Wycieczka na
pochodzi
szczyt 1878 r. Polana Rusinowa i widok z niej. Ja-
worzyna Spiska. Gaejdówka. Mura. Dolina Jawo-
rowa. Droga na Lodowy od poudnia. Burza na ska-
ach mga. Odwrót w deszczu bez dopicia celu.
i
Powtórna wyprawa na Lodowy przez Poronin i Bu-
kowin na wózkach. Sawny widok z Godówki.
Znowu Jaworzyna Spiska i Gaejdówka.. Wdzieranie
sie na szczyt Lodowy. Widok z tanitd i wraenia.
Powrót do Zakopanego przez Podspady, Jurgów i Bu-
kowin.
Pogld na Tatry sfcr. 248.
Wiersz- ksidza Antoniewicza. Pogld historyczny.
Nazwa Tatr. Ich mieszkacy. Granice Poiski za Ta-
trami. Mowa Podhalan. Sowniczek wyrazów Pod-
halan. Przemys Poczucie pikna. Stosunek ro-
górali.
dziny u górali pojcia o mioci. Pogoda w Ta-
i ich
trach. Bónica stoków poudniowych od pónocnych.
Podzia Tatr na wschodnie zachodnie. Rolinno
i
Zasigi pionowe. niegi wieczne. Tatry widziane
z dala.
Strona 7
IV
Miedzioryty (aqua forte).
1. Zwóz mleka z ha!, przed tytuom.
2. Kozice .... przy str. 60.
3. Szaas .... „ „ lOli.
Juhas na wierchu ,, „ 24.',).
Tabela Htografowana. mieci widoki na, pasmo Tatr:
1. ze wsi Bukowiny. 2. z Gubaówki nad Zakopanem.
3, z Czerwonego Wierchu Maoczniaka i zestawienie wzniesie
Tatr, Beskidów i okolicy Krakowa.
--r^
Strona 8
Ugodzonemu na podnóu gór, nawykemu patrze
w wiat górski, tajemniczy, peen cudownych uroków,
niezastpi go inny, choby najrozkoazniejszy kt ziemi;
tskni bdzie za wodami, za wichrami, za wszystkim,
wród czego wzrós, bo nic nie sprosta krainie górskiej.
Mieszkacom równin trudno poj tsknot, jaka opa-
nowuje górala, gdy mu przyjdzie dugo przebywa w ró-
wninach, nie mówic ju o zamieszkaniu. W kim tkwi
chocia iskra poezji, ten na widok gór uczuwa do nich
pocig nieokrelony jest co, co ludzi tam zwabia. Je-
;
den z górali Zakopaskich (Maciej Sieczka) w prosto-
cie swojej zastanawiajc si nad przyczyn denia lu-
dzi na góry, wyrozumowa, e na górze wydaje si czo-
wiekowi, i jest bliej Boga.
Nie odmówi i naszej ziemi Stwórca cudownej ozdoby,
ma bowiem Polska swoje Alpy, chocia swoim bardzo
mao znane. Brak komfortu, hoteli, dróg dobrych
i wszelkich wygód dzisiejszej naszój spoecznoci nie
Sitlee c podró; w Tatry. 1
Strona 9
zastpi prostota, rzekbym jeszcze dziewiczo Tatr.
Same wdziki w cam tego sowa znaczeniu piknej,
czarujcej przyrody starcz za przy-
tatrzaskiej nie
nt zwaszcza papinkowatym wy-
polskim turystom,
moczkom obecnego pokolenia, jakich lada niewygoda
od podróy w nasze góry odstrasza; niema dotd ko-
lei do Tatr, ale jak bardzo susznie W. Pol w Obra-
zach ycia i natury powiada, e „ci, co nie nale do
z
postpowych zgników i mazgai, potrafi, i dzi dosta
si w Tatry na góralskim wózku.
Kraków do podróy w Tatry dla caej Polski jest
punktem zbornym, a ostatniem miejscem w dostawie
wszelkich potrzeb i wygód cywilizowanego wiata. Po-
oony na podnóu karpackim, ukazuje w dali podró-
nemu na ostatnim od poudnia widnokrgu cel ycze,
acuch gór, ale od razu nasuwa si pytanie, jak si
tam dosta. W kilka godzin od Krakowa mona sta-
n wród Beskidów, pierwszego pasma Karpackiego,
ale do Tatr jeszcze daleko, bo przeszo 14 mil dzieli
gród Krakusa od waciwych polskich Alp. Przeliczna
droga nagradza trudy dwudniowej wdrówki i niewy-
gody noclegu w polskiej karczmie, a ostatnim kracem
dla zamieszkania jest Zakopane, wie wielka rozoona
u samych stp Tatr, zkd czyni si wycieczki do wn-
trza gór. 'Wszelkie wiadomoci, opisy, objanienia ko-
nieczne nieodzowne dla podrónego do Karpat stre-
i
ciem w wydanym przez J. K. upaskiego roku 1870.
Illustrowanym Przewodniku do Tatr, Pienin i Szcza-
wnic; tu wic pragn poda opisy jak najwierniejsze
Strona 10
wasnych wycieczek w góry, aby z nich moga powsta
cao, dajca pojcie jakie takie o Tatrach;za dla
osób, co tam byy, posuy za wspomnienie.
Poniewa ma to by zbiór obrazków z Tatr, który
dopiero po ukoczeniu moe by uporzdkowanym, wic
zamieszcza bd oderwane od wzgldu,
siebie szkice bez
jak po sobie nastpowa powinny.
1*
Strona 11
Krzyne.
Opowiadania o widoku, jaki si roztacza naokó
z Krzynego, wydaway mi si przesadnemi, dopókim
si sam o ich prawdzie nie przekona. Pooenie tego
miejsca ju samo przez sig kae wróy o cudownoci
jego, bo jak nazwa tomaczy, krzyuj, si tu trzy wiel-
kie wierchy, których zetknicie tworzy równiuk na
wysokoci 6846 stóp wied. zwan Krzynem.
Me wioda mi si wyprawa na Krzyne, bo iem
si razy tu wybiera, mgu lub inne okolicznoci sta-
way mi na przeszkodzie, a
wreszcie 18 lipca 1870
nie zwaajc na deszczow por, udaem si na upra-
gnion wycieczk ze starym przewodnikiem z Zakopa-
nego, Maciejem Rojem, niegdy jednym ze synnych skry-
tostrzelców na kozice.
Uprzedzono mnie, e to wycieczka daleka i mudna,
s k%d si ledwo póno w nocy do Zakopanego powraca,
Strona 12
zatem odpowiednio przygotowaem si do drogi. Wczas
gdy si przecie zanioso na pi-
rano, po dugie] socie,
kn pogod, opuciem chat z przewodnikiem. Szczyty
pitrzyy si wspaniale jedne nad drugiemi, nie czepia
si ich aden oboczek, widnokrg by czysty; nadzieja
pomylnego osignicia dawno zamierzonego celu pod-
wajaa siy.
Po przebrniciu najprzód botnistej naówczas drogi
przez wie wyszlimy na otwart, równin, poprzerzy-
nan potokami, których szum mile pieci such, a oczy
nci powab piknie owieconych turni. Cigle drog,
idc t sam, dalej ju przez las, to znów koo sze-
regu kunic, domostw, a wreszcie i karczmy nieopodal
dworu w godzin od wyjcia z chaty stanem za ka-
dk u róda ponad haaliwym strumieniem u stóp
Bociana. Dotd droga, chocia cigle pod gór, ale wio-
da równo, e si wcale adnego utrudzenia nie czuo
po przebyciu przeszo pó mili wzdu, a w gór 566 stóp.
Odtd poczo si spinanie bystre po lesistm, nagm
zboczu Bociana droyn znan podrónym, co si do
Morskiego Oka przez Zawrat udawali, albo Stawy G-
sienicowa zwiedzali.
Pó gdym si wydosta na wierzch
godziny przeszo,
Bociana, a drugie pó mino, gdym stan na
godziny
hali Królowj. Po drodze pikne widoki roztaczay si
naokoo, zwaszcza przy Kopach Królowych gdzie byo ;
wzrok rzuci, napotykao si coraz to nowy przedmiot
do podziwu. Nowoci dla mnie nie byo, bo poczynaa
si ona dla mnie od miejsca, zkd si zwróci miaem
Strona 13
w kierunku wycznie ku Krzynemu wiodcym, ale
Tatry maj t wasno czarujc, i zawsze choby
wielokrotnie widziane w coraz nowszej i odmiennej si
szacie ukazuj, wic oderwa oczu trudno mi byo np.
od widoków z pod Kopy Królowej; miejsce ju to warte,
aby do niego drogi i Zakopanego nie aowa.
Po bujnym trawniku doszlimy na krawd ró-
wninki, zasanej rónej wielkoci zomami granitu, wród
których cieka wiedzie na dó w dolin Stawów G-
sienicowych z wspaniaym widokiem na szereg dzikich
turni, niegiem tego roku wicej ni zwykle ubielonych.
O wpó do 8mj godzinie usiadszy tu ponad rozoon
dolin Gsienicow, spoylimy niadanie, pojc si ró-
wnoczenie cudown panoram. Straszony dalek bar-
dzo drog spieszy si musiaem, skracajc czas przy
odpoczynkach powicany patrzeniu bez koca na góry,
które maj wzroku co nccego niewypowiedzianie.
dla
Schodzc w dolin, napotkalimy dwu modziutkich ju-
hasów, prowadzcych konie z obokami napenionemi
mlekiem wiezionem do wsi. Przez jednego z nich prze-
saem onie pozdrowienie ju z pod stóp turni, oraz
poleciem przygotowanie do wycieczki na dzie nastpny,
bo pogoda zdawaa si ustala po dugiej socie.
Wdolinie zostawilimy za sob ca
osad szaa-
sów i szop coraz bardziej si
pomnaajcych, zwró-
tu
ciwszy si na lewo ku wschodowi w las. Gdziem st-
pi, wszdzie bya woda, kada ga
rosia nielitociwie,
szum wielki dolatujcy do uszu wskazywa zblianie si
do znacznego potoku, który mielimy przebywa.
Strona 14
"Wkrótce nad nim stanlimy zakopotani o przejcie,
bo belki
, które kiedy tworzyy po nim kadk,
teraz ugnie sterczay z wody, za potok toczcy po
gazach wielk ilo wody, nie pozwala zwykego prze-
bywania górskich strumieni.
Przewodnik powiód mnie wyej koo wody w celu
znalezienia jakiego moliwego miejsca do przebycia po-
toku. Znowu natrafilimy na ugnie drzewa t ra
w taki sposób z wody sterczce, e miay podrónik
móg si po nich kusi o przepraw. Dla górala
w kierpcach bya to rzecz atwiejsza, ni dla mnie w bu-
tach do tego ju przemoczonych, gdy po oblizych
i
belkach przeskakujc, mona si byo, jeeli nie rozbi,
to przynajmniejporzdnie skpa. Ponacina mi prze-
wodnik ciupag kika miejsc na drzewach dla pewniej-
szego stpnicia, e
z pomoc toporka udao mi si
szczliwie min burzliwy potok.
Odtd jeszcze na dó szlimy niby jak ciek,
awaciwie lesistemi manowcami po wywróconych pniach,
kodach nadgniych, czsto zmuszeni nachyla si do
ziemi po pod sterczce konary, pod gazie, po boro-
winach brn i po rónych krzewach. Szum wody mar
la, w miar oddalania si od potoku, lecz nie na dugo,
bo znowu z przeciwnej strony szumie poczo. Spory
jeszcze kawaek drogi przebijalimy si przez gszcz
leny, nim si nam nowy potok ukaza, wypywajcy
z gbokiego lebu skalistego z po pod ótj Turni.
Ten potok by atwy do przebycia, po za nim przyszo
nam stromo si pi w gór po zboczu kamienistem,
Strona 15
!
8
miejscami trawiastym, po nad którm sterczaa ostra
turnia jak wiea. Tdy przeprawa nienajlepsza, zwaszcza
po deszczach, gdy kamienie wapienne nadzwyczaj liskie,
a potknicie si na nich wprawdzie nie grozi znikni-
ciem w przepaci, lecz w razie wypadku na zdrowie
wyj nie moe naga wdrówka w skalisty parów do
gboki, którego dnem toczy si potok.
Wydostaem si na wierzch, gdzie pochyo góry
nieznaczna uatwia pochód. Poród granitowych ga-
zów rozrasta si kosodrzewina, przez któr tylko do-
sta si mona po ciece wycitej dla prowadzenia
owiec na pasz, kosodrzewu bowiem nie podobiestwo
przebywa przebojem z powodu sieci, jak tworz tego
krzewu korzenie.
Nieraz mnie si ju przydarzyo, em zabdzi
wkosodrzewie, z poród którego ledwo napowrót udao
si mi wydosta z wielkim trudem. Dla stopy szuka
si podstawy, a tj nie ma, bo noga winie gdzie
coraz gbiej, stanwszy na gazi, ta si ugina, e
napróno szukajc podpory, ledwie z pomoc rk z wy-
sileniem wydoby si mona z nieznonej niewoli. Ale
zato jake kosodrzewina mie sprawia wraenie, gdy
przyjdzie stpa po krawdzi przepaci, której zbocza
krzaki porastaj
jej
Jest ona wtedy zabezpieczeniem ycia, bo co w ni
wpadnie, dalej si nie potoczy. Zrzucalimy nieraz
ogromne bryy kamieni z góry, a te w najwikszym
pdzie roztrcajc wszystko po drodze, co si nawino,
w kosodrzewinie utykay.
Strona 16
Tu na pochyoci grzbietu ótej Turni spotkalimy
gromadk owiec z juhasem, jak si to czsto przytrafia,
okaleczonym w nog. Dla zaoszczdzenia kierpców
i tym
a
pasterze boso za owcami po ostrych kamieniach
sposobem zbijaj sobie palce u nóg albo i same stopy.
Zdarza si owcom, e
nogi ami, gdy zestraszone p-
dz po kamieniach zdradliwie uoonych. Stanlimy
w kocu na grzbiecie spodu ótej Turni, skd mi si
ukazaa w caej okazaoci dolina Paszczycy. Nieznany
mi dotd zaktek chciwie pochaniaem oczyma, aby
ubiedz co si dao, nim wóczce si ju wtedy chmury
po turniach zasoni miay przedmiot moich dzisiejszych
studjów. Z odpoczynku korzystajc, daem memu prze-
wodnikowi buty do amputacji obcasów, które si po
kilkogodzinnej drodze górskiej ju wykrzywiy i przez
to nogi obciera mi poczy. Z alem obcina góral
dodatki wymylone dla upiknienia obuwia, lecz zwyky
to los obcasów w Tatrach. Byo kwadrans po godzi-
nie 9-tj, oboki czepiay si coraz gciej gór ku me-
mu utrapieniu, ale przecie przemijay i cho na chwil
po kolei odsaniay szczyty.
Wschodni cian rozpocierajcego si z td widoku
zajmowaa rozlega góra Wielka Koszysta z potarganym
grzbietem, spadzista, goa, gdzieniegdzie tylko porosa
trawnikiem, ubielona paskami niegu, zwana take cza-
sem Waksmundzkim Wierchem. Od pónocy mogy
oczy buja po Nowotarszczynie a
ku Beskidom, ale
od poudnia zalegaa ciana jak zapora utworzona z dzi-
kich ska, Turni Buczynowych, z któremi od zachodu
Strona 17
10
czyy si Granaty, a z niemi óta Turnia zwana
Ma. Koszyst, rozdzielajca okolic Zmarzego od
Paszczycy. Podnóa zwaszcza Buczynowych Turni zale-
gay masy niegu. Poniej za rozoona dolina Pa-
szczyca, dzika, ponura, gucha, zawalona zomami
granitów , stroia si do harmonji swego otoczenia.
Nigdzie ani znaku nie byo istnienia ludzi; przewodnik
ubarwia mi t dziko, raczej przerywa cisz opowia-
daniem wypraw na kozice w tych stronach, wskazywa
miejsca, którdy grzbiety na zamanie karku mijali,
aby zabied sposzonej niewinnej istocie.
Z grzbietu zeszlimy do doliny, aby znów si pi
pod gór. Potok, który ogldalimy patrzc z grzbietu,
teraz w dolinie znik nam z oczu, bo w górnej swj
czci toczysi on pod gazami i jego istnienie zdradza
tylko szum dziwnie odtfziaywajcy na umys ludzki,
gdy dolatuje oskot z pod ziemi, raz sabszy, raz go-
niejszy, stosownie do gbokoci lub iloci otworów po-
midzy gazami, a sprawcy haasu nie wida.
Dalej szo si rónie, czasem trzeba byo przeazi
zomy granitu due, jak izby, spina si po nich, prze-
dziera z mozoem, a
natrafilimy na niewielki pytki
staw zwany Zielonym (5281'). Dno byo dobrze wida,
kosodrzewina zarosa brzegi jego od pónocy i wschodu
dokd mnie zawiód przewodnik zapomniawszy sobie
o lepszej drodze od zachodu stawu, gdzie brzeg ka-
mienisty, wolny od kosodrzewu. Brnlimy po krze-
wach, po sterczcych ze stawu gazach, a
gdy tych
zabrako, nie byo rady dalej si przedziera tdy, wic
Strona 18
11
rónemi sposobami wydosta musielimy si na lepsze
miejsca, cigle po zwaliskach granitu.
Przed sob mielimy grzbiet skalisty, jakby wa
zasaniajcy nam stokowisko pod Krzynem i Buczy-
nowemi Turniami. Gdymy tg zapor minli, ukaza
nam si przestwór dzikszy od poprzednio opisanego,
1
górny koniec doliny Paszczycy (5498 ). Turnie jakby
niebotyczne zamykaj wiat naokó, cisza gucha nie
mci wraenia, jakie wywiera dzika natura, gdzie oprócz
nagich ska i zlodowaciaych niegów nic nie ma. Nie-
spodziewanie rozwesolio nas w tm pustkowiu spotka-
nie stada owiec z pasterzami. wist juhasów, brzk
dzwonków, ruch naraz wielu istot ywych uprzyjemni
nam chwil naszego tu pobytu. "Widne ztd dobrze
usypisko,wiodce na przeczk od wschodu wydao nam
si najdogodniejsz drog do wydrapania si na grzbiet,
i ku niemu skierowalimy nasze kroki. Po kilku zna-
cznych patach niegu, koo wielkiego gazu, który mi
przewodnik przedstawi jako kolib, t. j. schronienie
jakie takie w razie ulewy lub koniecznego noclegu po-
pod wyobionym z natury zomem wielkim granitu,
szlimy wprost do stóp lebu kamienistego. Byo wpó
do 11 godziny, gdymy si spina poczli. Nieznony
to kawaek drogi, powtórzenie Zawratu w zupenoci.
Trzy kwadranse czasu zeszo, zanim w ukos, w lewo,
w prawo drapic si po usypujcych si kamieniach,
dosiglimy szczytu, raczej grzbietu przeczy. Ta
cz drogi upowania wycieczk na Krzyne do poli-
Strona 19
12
czenia w
szereg trudniejszych wypraw tatrzaskich
jej
dlaogóu podrónych.
Widok nagle si roztwierajcy z grzbietu staje za
sut nagrod dotychczasowych trudów, lecz blisko
celu , kilkadziesit kroków od niego nie pozwala si za-
trzymywa poniej Krzynego. naPo chwili stanem
upragnionym miejscu.
Krzyne, rozlega równinka (6846') na zetkniciu
si trzech wyniosych szczytów, Wielkiej Koszystej
(7047*), Wooszyna (6894') i Buczynowych Turni panuje
okolicy i uycza widoku, moe w caem pamie Tatr
jedynego powodu wyjtkowego swego pooenia we
z
wntrzu gór. Usiadem na krawdzi nieco wyj nale-
cej ju do Wooszyna; brakowao pó godziny do po-
udnia, zatm znacznie" tu wczeniej przybyem, ni inni
gocie, zdajcy tu nie wiem dla czego dopiero koo
2 godziny. Pod jednym wzgldem cel mój by osi-
gnity.
Czas miaem prawdziwie dziwny, szczególny; natura
przedstawiaa mi si w n ajr ora anty czniejszej szacie, nie
podobna okreli wrae, jakie wywieraa na mnie, na-
wykym do kaprysów pogody w górach. Pod stopami
wiat nikn mi gdzie w mele, z niej wychylay sig
szczyty skaliste, wiatr jakby z otchani wypdza w gór
chmury, które si targay o turnie, odsaniajc coraz to
nowe widoki, jakby czarodziejsk si poprzed oczy
przesuwane. Czowiek uczepiony na wierzchu olbrzy-
miej skay, stawa si proszkiem, nicoci w obec pot-
gi ywioów. Có to za moc skay! która tysice lat
Strona 20
opiera si nawaom burzy i sterczc dumnie naigrawa
si z ich wciekoci. Ponad turniami Spiskiemi, koo
Miguszowskiego Wierchu sroya si burza straszna,
cignca si w kierunku z zachodu na wschód od Kry-
wania ku Lodowemu szczytowi. Huk straszliwy rozle-
ga si po Tatrach, wicher wiszcza, roztrcajc si
o turnie, grubemi kroplami deszcz pocz pada na
Krzynem, pcdczas gdy w dolinach koo Krywania
sonce wiecio. Z kierunku wiatru wróyem sobie na-
dziej uniknicia burzy i tem si pocieszajc, z chciwo-
ci wpatrywaam si w cudowny wiat Boy, z nat-
on uwag, by z niego nic nie uroni.
Mga na szczytach, to najwikszy wróg podrónego,
i jj si
szczerze obawia przychodzi, a wybierajc
z dwojga zego, lepsza burza ni mga,_ bo prdko
przemija. Cigle mi straszya obawa mgy, lecz prze-
ciw niej stawa mi za przymierzeca silny wiatr , który
zdziera nieznon zason z gór, a wypdza z do- j
lin. Chwilami mogem si udzi, si znajduj e
w nadpowietrznym wiecie, tak oboki spodem odcinay
obszar gór od ziemi, czynic z nich wysp nadpo-
wietrzn, lecz mimo tego cudownego uroku wolabym
by mie czyst atmosfer, a przez to swobod patrze-
nia w kade stroni nieskopotan myl o powrót
ledzc, rzekbym ukradkiem zaktek, jaki mi si w któ-
rejszczliwo stronie odkry, spostrzegam w gbi od
j
poudnia dolin Roztok, jej dnem snu si jak srebrna
wstga potok, który co dopiero ze Stawu Wielkiego
uszedszy hucza i szumia, toczc si gwatownie po