Schulmann Tom - Stowarzyszenie umarłych poetów

Szczegóły
Tytuł Schulmann Tom - Stowarzyszenie umarłych poetów
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Schulmann Tom - Stowarzyszenie umarłych poetów PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Schulmann Tom - Stowarzyszenie umarłych poetów PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Schulmann Tom - Stowarzyszenie umarłych poetów - podejrzyj 20 pierwszych stron:

scenariusz - Tom Schulman STOWARZYSZENIE UMARŁYCH POETÓW wersja trzecia, poprawiona, 29 września 1988 *********************************************************** OBSADA Neil Perry ........................ Robert Sean Leonard John Keating ........................... Robin Williams Todd Anderson ............................. Ethan Hawke Knox Overstreet .......................... Josh Charles Charlie Dalton (Nuwanda) .................. Gale Hansen Steven Meeks ......................... Allelon Ruggiero Gerard Pitts ......................... James Waterstone Richard Cameron ......................... Dylan Kussman Chris Noel ........................... Alexandra Powers Pan Perry .............................. Kurtwood Smith Pan Nolan ................................ Norman Lloyd *********************************************************** (c) dla polskiego przekładu: Konrad Grześlak, VI 2000 [email protected] dla Misi i dla Agusi *********************************************************** 1 WNĘTRZE. JADALNIA W AKADEMII WELTON - DZIEŃ - RÓŻNE UJĘCIA RAZEM Z NAPISAMI POCZĄTKOWYMI Z lewej strony widać fresk przedstawiający naturalnej wiel- kości grupę chłopców patrzących adorująco na kobietę, która reprezentuje wolność. Z prawej strony mamy fresk ukazujący młodych ludzi zgromadzonych w sali konferencyjnej korpora- cji wokół przemysłowca. Między freskami stoi chłopiec. Dziwny dudniący DŹWIĘK MUZYKI zaczyna się i urywa, prze- rwany przez dźwięk pompowania. Nauczyciel podchodzi szybko do chłopca, poprawia mu krawat i odprowadza. Na innej ścianie mamy ogromny portret dziewiętnastowiecz- nego Szkota w spódnicy (kilcie). Przed obrazem - młodzi chłopcy trzymający sztandary i kilkunastu starszych męż- czyzn ubranych w kostiumy na dawną modłę grupują się w pro- cesję. Nerwowym młodszym chłopcom (z siódmej klasy) pokazy- wane są ich miejsca w szyku, dawane są im świece. Chłopcy zapalają je jeden od drugiego, póki wszystkie świece się nie palą. Nagle MUZYKA WYBUCHA w całej okazałości. To DUDY (kobza). Kobziarz, w spódnicy jak Szkot na portrecie, prowadzi pro- cesję. 2 WNĘTRZE. KORYTARZ PROWADZĄCY DO JADALNI - DZIEŃ Kobziarz wchodzi w długi i ciemny, kamienny korytarz. Nie dająca spokoju barwa jego staroświeckiego instrumentu od- bija się echem po całym budynku. Chwilę potem wchodzą za kobziarzem inni uczestnicy procesji. Prowadzi ich koryta- rzem i w dół schodami do... 3 WNĘTRZE. STARA KAMIENNA KAPLICA W WELTON - DZIEŃ ... gdzie dwustu chłopców w wieku szkolnym (high school) - prawie wszyscy w czarnych blezerach - siedzi po obu stro- nach głównej nawy i obserwuje procesję wchodzącą na podium z przodu. Przy większości chłopców widzimy ich rodziców. RÓŻNE UJĘCIA PROCESJI CZTERECH SZESNASTOLETNICH CHŁOPCÓW NIESIE SZTANDARY. Każdy z chłopców ma na sobie archaiczny kostium z przełomu wie- ków. Każdy sztandar wysławia inny wyraz. Na pierwszym napi- sane jest "TRADYCJA", na drugim "HONOR", na trzecim "DYSCYPLINA", a na ostatnim "DOSKONAŁOŚĆ". STARSI MĘŻCZYŹNI koło 70-tki i 80-tki, najwyraźniej naj- starsi wychowankowie szkoły, idą ku podium, każdy z ety- kietką z nazwiskiem i w swoim najlepszym ubraniu. SIÓDMOKLASIŚCI trzymający świece są nerwowi i skrępowani. Większość z nich koncentruje się bacznie na tym, by ich świece nie zgasły podczas marszu. Jednemu z chłopców świeca zgasła i teraz z trudem powstrzymuje się on od płaczu. Kobziarz staje w rogu podium, maszerując w miejscu. Za nim, w czarnych togach, siada trzydziestu paru nauczycieli. Naj- starsi wychowankowie z procesji zasiadają w honorowych fo- telach na podium. Czterech młodych ludzi trzymających sztandary schodzi z głównej nawy i zajmuje miejsca przy swoich rodzicach wśród publiczności. Siódmoklasiści też siadają z rodzicami. Ubrany w togę w czerni i purpurze mężczyzna, który zamyka procesję, podchodzi do podium. To DYREKTOR GALE NOLAN, wy- soki mężczyzna po 60-tce. Muzyka ustaje. NOLAN Panie i panowie, znakomici wychowanko- wie, uczniowie: w tym roku przypada setna rocznica powołania do życia Aka- demii Welton. Zaczyna się aplauz. Wkrótce cała kaplica stoi w burzliwej owacji. Po stosownym czasie Nolan pokazuje wszystkim, by usiedli. NOLAN Sto lat temu, w 1859 roku, czterdziestu jeden chłopców zasiadło w tej sali i zadano im to samo pytanie, które zada- wane jest wam na początku każdego seme- stru: Panowie, czym są cztery filary? Wszyscy uczniowie stają na baczność. Natrafiamy na TODDA ANDERSONA siedzącego między swoimi rodzicami. Todd ma 16 lat, dobrze wygląda, ale zdaje się być załamany, niepewny siebie, nieszczęśliwy. Ma etykietkę z nazwiskiem, ale nie ma blezera Akademii Welton. Kiedy inni wstają, matka Todda trąca go łokciem. Todd wstaje. Patrzy, jak inni uczniowie: WSZYSCY CHŁOPCY UNISONO Tradycja! Honor! Dyscyplina! Doskona- łość! Wszyscy chłopcy siadają. Todd też siada. Wszyscy na powrót są cicho. NOLAN W pierwszym roku istnienia Akademia Welton miała pięciu absolwentów. W ze- szłym roku z Akademii wyszło pięćdzie- sięciu jeden absolwentów, z których trzy czwarte dostało się do Ivy League! Aplauz. Podczas owacji wyłuskujemy z tłumu KNOXA OVERSTREETA i CHARLIE'GO DALTONA, obaj mają 16 lat i obaj ubrani są w blezery Welton. Knox (siedzi między swoimi ro- dzicami) trzyma sztandar. Ma kręcone włosy, wygląda na wy- lewnego człowieka, jest niski, ale dobrze zbudowany. Char- lie, także z rodzicami, ma przystojną, ale przyjazną twarz. Nie ma sztandaru, ale kiedy Nolan wspomina o Ivy League [grupa tradycyjnych uniwersytetów na Wschodzie USA o wyso- kiej reputacji i społecznym prestiżu - przyp. tłum.], obaj chłopcy pasują pod to jak ulał. NOLAN Tego rodzaju osiągnięcie jest rezulta- tem żarliwego poświęcenia się nauczanym tu zasadom. To dlatego wy, rodzice, po- syłacie nam waszych synów, i to dlatego jesteśmy najlepszą szkołą przygotowaw- czą w Stanach Zjednoczonych. (więcej aplauzu) Nowi uczniowie... Wszyscy zwracają oczy ku nowym uczniom - siódmoklasistom i uczniom, którzy się przenieśli. Wśród nich jest Todd Ander- son - wygląda na skrajnie zażenowanego. NOLAN Klucz do waszego sukcesu znajduje się w naszych czterech filarach. To znaki rozpoznawcze naszej szkoły i staną się one kamieniami węgielnymi waszego ży- cia. Richard Cameron, Kandydat do Sto- warzyszenia Welton... Wśród publiczności, niedaleko Todda, siedzi RICHARD CAMERON, jeden z trzymających sztandary, 16 lat, mały klon swojego ojca. Staje na baczność z entuzjazmem. Zbyt wiel- kim. CAMERON Tak, sir! NOLAN Co to jest Tradycja? CAMERON Tradycja, proszę pana, to miłość do szkoły, kraju i rodziny. Naszą tradycją w Welton jest być najlepszym! NOLAN Dobrze, panie Cameron. George Hopkins, Kandydat do Stowarzyszenia Welton. Ho- nor. Cameron siada. Twarz jego ojca rozjaśnia się w uśmiechu niezwykłej satysfakcji. HOPKINS (poza kadrem) Honor to godność i wypełnianie obowiąz- ków! NOLAN Dobrze, panie Hopkins. Honorowy Kandy- dat do Stowarzyszenia, Knox Over- street... Knox, jak wspomniano, jest jednym z trzymających sztandary. Wstaje. KNOX Tak, sir. NOLAN Co to jest dyscyplina? KNOX Dyscyplina to szacunek dla rodziców, nauczycieli, dyrektora. Dyscyplina po- chodzi z wewnątrz. NOLAN Dziękuję, panie Overstreet. Honorowy Kandydat Neil Perry. Knox siada. Dumni ojciec i matka Knoxa poklepują go z uzna- niem. Wstaje NEIL PERRY. Podczas gdy niektórzy chłopcy mają wpięte w klapy marynarek dwie lub trzy odznaki za osiągnię- cia, Neil ma ich przyczepione do kieszeni cały pęk. Neil ma 16 lat, emocjonalny, urodzony przywódca. Mimo to w jego oczach widać więcej niż ślad złości i niezadowolenia. Obok niego siedzi pochmurny PAN PERRY, jego ojciec. NOLAN Doskonałość, panie Perry. NEIL (recytuje) Doskonałość jest rezultatem ciężkiej pracy. Doskonałość jest kluczem do wszelkiego sukcesu, i w szkole i wszę- dzie. Neil siada. Nie patrzy na swojego ojca, ani ojciec nie pa- trzy na niego. NOLAN Panowie, w Welton będziecie pracować ciężej, niż pracowaliście kiedykolwiek w życiu, a nagrodą będzie sukces, któ- rego wszyscy tu po was oczekujemy. Chciałbym teraz wezwać na podium naj- starszego żyjącego absolwenta Welton - pana Alexandra Carmichaela Jr., Klasa 1866. Osiemdziesięciolatek na scenie nie chce pomocy od siedzą- cych obok niego i idzie wolno - z wielkim napięciem - do podium, podczas gdy publiczność wstaje do kolejnej owacji na stojąco. PRZENIKANIE DO: 4 PLENER. AKADEMIA WELTON - GŁÓWNY TRAWNIK - DZIEŃ Akademia Welton to zbiór tradycyjnych wypłowiałych kamien- nych budynków. Jest rok 1959, ale w Welton to nie ma zna- czenia. Ta szkoła z tradycjami jest zupełnie odizolowana od polityki i trendów świata na zewnątrz. Uczniowie stoją ze swoimi rodzicami pod ogromnym namiotem. Przekąski, kawa, herbata i poncz leżą na przykrytych bia- łymi obrusami stołach. Matka Charliego, przejęta synem, stoi przy nim i poprawia mu fryzurę. Potem całuje go. Ojciec Knoxa obejmuje syna z uczuciem. Pan Perry stoi przy Neilu i poprawia odznaki za osiągnięcia przyczepione do marynarki. Rodzice Todda Andersona stoją rozmawiając z inną parą, nie zwracają w ogóle uwagi na Todda, który wygląda na bardzo, ale to bardzo samotnego. Pan Nolan przechodzi obok i zerka na etykietkę z nazwiskiem Todda. NOLAN A, pan Anderson. Ma pan przed sobą nie lada wyzwanie, młody człowieku. Pański brat był tu jednym z najlepszych. TODD (słabo, prawie niesłyszal- nie) Dziękuję. Ojciec Neila, z Neilem za sobą, podchodzi do Nolana i prze- rywa. PAN PERRY (w jakiś sposób zaniepoko- jony) Gale, słyszałem coś o nowym nauczycielu angielskiego u juniorów. NOLAN Pan Gladen objął funkcję dyrektora w Malford, więc zatrudniliśmy Johna Ke- atinga. PAN PERRY (podejrzliwie) Były uczeń, jak słyszałem?.. NOLAN Najlepszy uczeń, panie Perry. I spędził ostatnie dziesięć lat nauczając w Mc- Millan School w Edynburgu. PAN PERRY (udając, że jest pod wra- żeniem) Och. McMillan. Nolan rozgląda się wokół. Znajduje wzrokiem, pokazuje dło- nią: PO DRUGIEJ STRONIE TRAWNIKA stoi plecami do nas ubrany w czarną togę nauczyciel, patrzy na piękne JEZIORO WELTON. Jakby wyczuwał, że jest obserwowany, obraca się do nas twa- rzą. To JOHN KEATING, pod czterdziestkę, z iskrzącymi się oczyma. Nolan kładzie rękę na ramieniu pana Perry i prowadzi go. NOLAN Chodźmy, pozna go pan. I polubi. Obserwujemy, jak Nolan prowadzi pana Perry'ego przez traw- nik i przedstawia panu Keatingowi, który podchodzi by się z nimi przywitać. Todd stoi samotny, rozglądając się. Neil Perry, teraz zostawiony sam sobie, też się rozgląda. Obaj obserwują innych uczniów żegnających się ze swoimi rodzi- cami. 5 PLENER. PARKING AKADEMII WELTON - DZIEŃ Siódmoklasiści żegnają się z rodzicami. Drżące podbródki. Młode oczy wstrzymujące łzy. Niektórzy chłopcy szlochają. Dla większości tych młodych chłopców to pierwszy raz w ży- ciu, gdy będą z dala od swoich rodziców i domów - i jest to szokujące doświadczenie. PLAN OGÓLNY, AKADEMIA WELTON Akademia Welton leży w samotnej, odizolowanej dolinie w la- sach Vermont. Chociaż położenie jest malownicze, izolacja ta tylko pogłębia poczucie samotności, którego właśnie do- świadcza większość siódmoklasistów. 6 SCENA POMINIĘTA 7 WNĘTRZE. WYŁOŻONA DĘBINĄ SALA PAMIĄTKOWA WELTON - DZIEŃ Z 50-ciu członków młodszych klas (junior) siedzi na krze- słach, bądź stoi dookoła pomieszczenia. Są tu wymienieni wyżej uczniowie: Todd Anderson, Neil Perry, Knox Over- street, Charlie Dalton, Richard Cameron. Wszyscy, prócz Todda, mają na sobie blezery Welton. Todd wyróżnia się przez to i wie o tym dobrze. Schody przy ścianie prowadzą do drzwi na drugim piętrze. Drzwi te otwierają się i wychodzi na schody gęsiego pięciu chłopców. Stary nauczyciel (DR. HAGER) podchodzi do drzwi i woła pięć nazwisk. HAGER Overstreet, Perry, Dalton, Anderson, Cameron. Chłopcy ci gęsiego wchodzą schodami. Kiedy to robią, sie- dzący chłopiec (PITTS) nachyla się do chłopca obok (STEVENA MEEKSA). Meeks wygląda na słodkiego jajogłowego, bardzo krótko ostrzyżony. Ma kieszonkowy zegarek na łańcuszku. PITTS Kim jest ten nowy chłopak? MEEKS (wzrusza ramionami) Anderson. Stary Hager dostrzega tą wymianę zdań. HAGER Panowie Pitts i Meeks. Przewinienia. Pitts i Meeks spuszczają wzrok. Pitts rzuca spojrzenie na Meeksa i wywraca oczami. HAGER Następne przewinienie, panie Pitts. Pittsowi znika uśmiech. Hager zamyka drzwi. 8 WNĘTRZE. GABINET DYREKTORA - DZIEŃ Pięciu chłopców zajmuje miejsca w rzędzie krzeseł na wprost pana Nolana. Nolan siada za biurkiem, przy nim na podłodze leży PIES MYŚLIWSKI. NOLAN Witam z powrotem, panie Dalton. Jak tam pana ojciec? CHARLIE W porządku, sir. NOLAN Pańska rodzina przeniosła się do tego nowego domu, panie Overstreet? KNOX Tak, sir, jakiś miesiąc temu. NOLAN Cudownie. Słyszałem, że jest piękny. (daje psu coś do jedze- nia) Panie Anderson, ponieważ jest pan tu nowy, niech wyjaśnię, że w Welton wy- znaczam zajęcia pozalekcyjne na podsta- wie zasług i chęci. Zajęcia te są trak- towane tak samo poważnie jak praca w klasie... prawda, chłopcy? CHARLIE, CAMERON, KNOX Tak, sir! NOLAN Nieuczęszczanie na wyznaczone spotkania będzie owocowało przewinieniami. Zaję- cia pana Daltona to szkolna gazeta, Klub Regulaminu, piłka nożna, wioślar- stwo. Pana Overstreeta, Kandydata do Stowarzyszenia Welton, to szkolna ga- zeta, piłka nożna, Klub "Synowie Wycho- wanków". Pana Perry'ego, Kandydata do Stowarzyszenia Welton, to Klub Che- miczny, Klub Matematyczny, kronika szkoły, piłka nożna. Pana Camerona, Kandydata do Stowarzyszeni Welton, to Klub Dyskusyjny, wioślarstwo, Klub Re- gulaminu, prawo, Rada Honorowa. Pan An- derson, według pańskich zapisów z Ba- lincrest, to piłka nożna, Klub Regula- minu, kronika szkolna. Coś jeszcze, o czym nie wiem? Todd próbuje się przemóc. Wygląda, jakby próbował przemó- wić, ale z jego ust nie wydobywa się żaden dźwięk. NOLAN Proszę mówić głośniej, panie Anderson. TODD (ledwo go słychać) Wolałbym wioślarstwo, sir. Widać, że strach Todda przed mówieniem jest zbyt duży, by go zwalczyć. Nolan patrzy na Todda. NOLAN Wioślarstwo? Powiedział "wioślarstwo"? Tutaj jest napisane, że grał pan w Ba- lincrest w piłkę nożną. TODD (znów ledwo go sły- chać) Grałem... ale... Na czoło Todda występuje pot. Todd zaciska pięści, aż bie- leją mu knykcie. Wygląda tak, jakby za chwilę miał wybuch- nąć płaczem. Pozostali chłopcy patrzą na niego. NOLAN Polubisz tutejszą piłkę nożną, Ander- son. Jesteście wolni. Chłopcy wstają i wychodzą. Todd wygląda bez dwóch zdań ża- łośnie. Nauczyciel przy drzwiach woła następne nazwiska. 9 PLENER. TEREN AKADEMII WELTON (CAMPUS) - DZIEŃ Uczniowie Welton idą ku swoim internatom. Neil Perry pod- chodzi do Todda Andersona, który idzie samotnie. Neil po- daje mu dłoń na przywitanie. NEIL Słyszałem, że mamy być współlokatorami. Neil Perry. TODD (ściszonym głosem) Todd Anderson. Todd nie przestaje iść. Nastaje niezręczna cisza. NEIL Dlaczego opuściłeś Balincrest? TODD Mój brat tu chodził. NEIL Ach, więc jesteś z tych Andersonów. 10 WNĘTRZE. HALL INTERNATU DLA JUNIORÓW - DZIEŃ Neil i Todd weszli właśnie do hallu internatu. TODD Moi rodzice od początku chcieli, żebym tu chodził, ale nie miałem wystarcza- jąco dobrych stopni. Musiałem pójść do Balincrest, żeby się podciągnąć. NEIL Cóż, dostałeś nagrodę pocieszenia. Nie oczekuj, że polubisz to miejsce. TODD Nie oczekuję. 11 WNĘTRZE. POKÓJ W INTERNACIE DLA JUNIORÓW - DZIEŃ Każdy z małych pokoi zawiera dwa proste łóżka, dwie szafki i dwa biurka. Miejsce walizek jest na podłodze. Wchodzi Neil. Richard Cameron wsuwa głowę. CAMERON Słyszałem, że trafił ci się nowy. Cho- lerny mówca z niego, co? O o... Wchodzi Todd Anderson. Cameron czmycha. Todd usłyszał ko- mentarz Camerona, ale ignoruje to. Kładzie walizkę na łóżku i zaczyna rozpakowywać. NEIL Nie zważaj na Camerona. To dupek. Ktoś puka do drzwi. Wchodzą Knox Overstreet, Charlie Dalton i Steven Meeks. CHARLIE (do Neila) Hej, słyszałem, że chodziłeś na letnie zajęcia? NEIL Taa, z chemii. Ojciec pomyślał, że po- winienem pójść naprzód. CHARLIE Cóż, Meeks jest znakomity z łaciny, a ja nie zapomniałem do końca angiel- skiego, więc jeśli chcesz, mamy już na- szą grupę. NEIL Pewnie, ale Cameron też mnie pytał. Ktoś ma coś przeciwko dołączeniu go? CHARLIE A co jest jego specjalnością? Wazeli- niarstwo? Niektórzy parskają śmiechem. NEIL Hej, to twój współlokator. CHARLIE To nie moja wina. Nikt nie jest zachwycony Cameronem, ale też nikt nie opo- nuje. MEEKS (do Todda) Nie sądzę, żebyśmy się poznali. Jestem Steven Meeks. TODD (nieśmiało wyciągając dłoń) Todd. Anderson. Knox i Charlie również podają Toddowi dłonie. CHARLIE Charlie Dalton. KNOX Knox Overstreet. Todd wita się z nimi. NEIL Todd jest bratem Jeffreya Andersona. CHARLIE O taa. Pewnie. Najlepszy student, mowa pożegnalna, Laureat Narodowego Stypen- dium. Todd potakuje twierdząco. MEEKS Cóż, witaj w "Hell"ton. CHARLIE Tu jest w każdym calu tak ciężko, jak mówią. Chyba, że jesteś geniuszem, jak Meeks. MEEKS Kadzi mi, więc pomagam mu z łaciny. CHARLIE I z angielskiego, i z trygonometrii. Meeks uśmiecha się. Ktoś puka do drzwi. NEIL Otwarte. Wchodzi ojciec Neila. Neil jest zaskoczony. NEIL Ojcze. Myślałem, że... wyjechałeś. Wszyscy chłopcy wstają. MEEKS, CHARLIE, KNOX Panie Perry. PAN PERRY Usiądźcie, chłopcy. Jak się macie? CHŁOPCY Dobrze, sir. Dziękuję. PAN PERRY Neil, uznałem, że masz na głowie zbyt dużo zajęć pozalekcyjnych. Rozmawiałem o tym z panem Nolanem i będziesz mógł pracować nad szkolną kroniką w przy- szłym roku. NEIL Ale ojcze, jestem zastępcą redaktora. PAN PERRY Przykro mi, Neil. NEIL Ale ojcze, to nie w porządku. PAN PERRY Koledzy, wybaczcie nam na chwilę. Pan Perry wychodzi na korytarz, Neil za nim. 12 WNĘTRZE. KORYTARZ INTERNATU JUNIORÓW - DZIEŃ PAN PERRY Nie życzę sobie, żebyś kłócił się ze mną publicznie, rozumiesz mnie? NEIL Ojcze, nie kłóciłem się z tobą. PAN PERRY Gdy skończysz już akademię medyczną i będziesz na swoim, możesz robić, co ci się żywnie podoba. Póki co, masz się mnie słuchać. NEIL Tak, sir. Przepraszam. PAN PERRY Wiesz, jakie to ważne dla twojej matki, prawda? NEIL Tak, sir. Używając presji winy i kary pan Perry wykazał się subtelno- ścią tyrana-terrorysty. Stanowczość Neila kruszy się w ob- liczu despotyzmu ojca. Neil przerywa ciszę. NEIL Znasz mnie, zawszę biorę na siebie za dużo. PAN PERRY Dobry chłopak. Zadzwoń do nas, jeśli będziesz czegoś potrzebował. Odwraca się i odchodzi. 13 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA - DZIEŃ Pozostali czekają w ciszy. Wchodzi skruszony Neil. CHARLIE Czemu on nie pozwala ci robić tego, co chcesz? KNOX Właśnie! Postaw się mu! Nie może być już gorzej. NEIL Co za nonsens. Tak, jakbyście wy posta- wili się swoim rodzicom, panie Przyszły Prawniku i panie Przyszły Bankierze! Neila zdejmuje z koszuli odznakę za osiągnięcie w dziedzi- nie kroniki szkolnej i ciska ją na biurko. KNOX Poczekaj chwilę. Ja nie pozwalam moim rodzicom włazić mi na głowę. NEIL Taa, bo robisz dokładnie to, co ci mó- wią! Będziesz w kancelarii prawniczej twojego tatki, to pewne jak że tu stoję. (do Charliego) A ty będziesz zatwierdzał pożyczki, aż wykitujesz. CHARLIE OK, nie lubię tego ani trochę bardziej od ciebie. Mówię po prostu -- NEIL Skoro robisz tak samo, nie mów mi, jak mam rozmawiać z ojcem. W porządku?! KNOX W porządku. Jezu, więc co masz zamiar zrobić? NEIL To, co muszę. Pieprzyć kronikę. MEEKS Ja bym na pewno nie kruszył o to kopii. To tylko stado ludzi próbujących zaim- ponować Nolanowi. NEIL (gorzko) Pieprzyć to wszystko. Mało mnie to wszystko wzrusza. Uderza dłonią w poduszkę na swoim łóżku i kładzie się w ci- szy na plecach. Wszyscy są cicho, wyczuwając niezadowolenie Neila. W końcu Charlie przerywa ciszę. CHARLIE Nie wiem jak inni, ale ja mógłbym od- świeżyć łacinę. O ósmej u mnie? NEIL Pewnie. CHARLIE Czuj się zaproszony, Todd. KNOX Taa, zajdź do nas. TODD Dziękuję. Chłopcy wychodzą. Neil leży w ciszy. Widzi odznakę za osią- gnięcie, którą rzucił - podnosi ją. Todd dalej się rozpako- wuje. Wypakowuje fotografię matki i ojca obejmujących star- szego chłopca, którym najwyraźniej jest brat Todda, Jeffrey. Todd stoi z boku, trochę osobno od rodziny. Todd wypakowuje też grawerowany skórzany zestaw na biurko (pióra, bibularz, itd.) i kładzie go na biurku. NEIL A ty co myślisz o moim ojcu? TODD (cicho, do siebie) Wolałbym go od mojego... NEIL Co? TODD Nic. NEIL Todd, jeśli chcesz jakoś tu przetrwać, będziesz musiał mówić głośniej. Cisi może i obejmą władanie na ziemi, ale nie dostaną się do Harvardu. Wiesz, co mam na myśli? Todd potakuje. NEIL Cholerny skurczybyk! Neil przyciska metalowe ostrze odznaki do kciuka, raniąc się do krwi. Todd drga. Neil nie. Neil ciska z powrotem od- znakę. 14 WNĘTRZE. KLASA CHEMICZNA - DZIEŃ Klasa ta to laboratorium, wypełnione buteleczkami, itp. Neil, Todd, Knox, Charlie, Cameron, Meeks i inni członkowie klasy juniorów siedzą dookoła. Nauczyciel w okularach stoi na środku klasy rozdając grube podręczniki. NAUCZYCIEL CHEMII Dodatkowo prócz zadań z podręczników każdy z was wybierze z listy projektów trzy laboratoryjne eksperymenty i bę- dzie przynosił mi opis jednego co pięć tygodni. Pierwsze dwadzieścia zagadnień z końca pierwszego rozdziału proszę opracować na jutro. UJĘCIE CHARLIEGO DALTONA, gdy na jego ławce ląduje gruby podręcznik. Charlie rzuca niedowierzające spojrzenie na Knoxa Overstreeta, który może tylko potwierdzić tę smutną prawdę kiwnięciem głową. Todd bierze książki bez żadnej re- akcji. 15 WNĘTRZE. KLASA ŁACINY - DZIEŃ Ci sami studenci siedzą naprzeciw nauczyciela łaciny, McAL- LISTERA, mężczyzny po 60-tce. Nauczyciel odmienia łaciński rzeczownik przez przypadki z rażącym szkockim akcentem. MCALLISTER Agricola, agricolae, agricolas, agrico- las, agricolatis, agricolatus. UJĘCIE UWZGLĘDNIAJĄCE TODDA, NEILA, KNOXA i innych, gdy z trudem nadążają za lekcją McAllistera. 16 WNĘTRZE. KLASA MATEMATYKI - DZIEŃ Na ścianach wiszą tablice matematyczne. Stary łysy nauczy- ciel ("odźwierny" Nolana), Dr. Hager, rozdaje książki. Ogromny ładunek pracy dla uczniów. HAGER Wasza nauka trygonometrii wymaga abso- lutnej precyzji. Brak u kogokolwiek odrobionej pracy domowej będzie karany odjęciem jednego punktu od końcowej oceny. Radziłbym wam nie sprawdzać mnie w tej kwestii. Kto zechciałby zacząć od definicji kosinusa? Wstaje Richard Cameron. CAMERON Kosinus to stosunek przyprostokątnej przyległej do kąta do przeciwprostokąt- nej. Jeśli zdefiniujemy kąt A, to... 17 WNĘTRZE. KLASA ANGIELSKIEGO - DZIEŃ Uczniowie juniorzy - Todd, Neil, Knox, Charlie, Cameron, Meeks i paru innych, których widzieliśmy - wchodzą do klasy. Są obładowani książkami i wyglądają na wyczerpanych. Z przodu klasy siedzi i gapi się za okno JOHN KEATING - na- uczyciel, który mignął nam przelotem już wcześniej. Ubrany w koszulę z kołnierzykiem, krawat, bez marynarki. Chłopcy zajmują miejsca i rozkładają toboły. Keating gapi się przez okno dłuższy czas. Uczniowie zaczynają wiercić się, czuć nieswojo. W końcu Keating wstaje, bierze linijkę i zaczyna wolno spacerować między ławkami. Zatrzymuje się i patrzy jednemu z chłopców w twarz. KEATING (do czerwieniącego się chłopca) Nie krępuj się. Odchodzi, zatrzymuje się przed Charliem Daltonem. KEATING (jakby odkrywał coś, o czym wie tylko on) Hm hm. (idzie do Todda) Hm hm. (idzie do Neila) Ha! Keating uderza linijką w drugą dłoń, potem idzie wielkimi krokami na przód klasy. KEATING Giętkie młode umysły! Wchodzi na biurko, odwraca się twarzą do klasy. KEATING (energicznie) Och Kapitanie, mój Kapitanie. Kto wie, skąd to jest? Nikt nie podnosi ręki. KEATING Napisał to poeta Walt Whitman o Abraha- mie Lincolnie. W tej klasie możecie zwracać się do mnie bądź "Panie Ke- ating", bądź "Och Kapitanie, mój Kapi- tanie". Keating schodzi i zaczyna przechadzać się między ławkami. KEATING Abym stał się obiektem jak najmniejszej ilości plotek, pozwólcie, że wam po- wiem: tak, byłem uczniem tej instytucji wiele wiosen temu, i nie, w tamtym cza- sie nie posiadałem takiej charyzmatycz- nej osobowości. Jednakże, jeśli ktoś zechce naśladować mój sposób zachowa- nia, wyjdzie mu to tylko na zdrowie. Proszę zabrać podręczniki z tyłu, pano- wie, i wyjdźmy do sali pamiątkowej. Odchodzi od biurka i wychodzi. Uczniowie siedzą, nie bardzo wiedząc, co mają robić, potem zdają sobie sprawę, że po- winni iść za Keatingiem. Szybko gromadzą swoje książki, biorą podręczniki i wychodzą. 18 WNĘTRZE. WYŁOŻONA DĘBINĄ SALA PAMIĄTKOWA WELTON - DZIEŃ To sala, gdzie chłopcy poprzednio czekali. Ściany pokryte są fotografiami klasowymi, datowanymi od XIX wieku. Szkolne trofea wszelkiego rodzaju wypełniają szafki i półki. Ke- ating wprowadza uczniów, obraca się do nich twarzą. KEATING Panie... (Keating zerka na li- stę) Pitts. Niefortunne nazwisko. Proszę wstać, panie Pitts. Pitts wstaje. KEATING Proszę otworzyć podręcznik na stronie czterdziestej i przeczytać nam pierwszą strofę wiersza. Pitts wertuje książkę. Znajduje wiersz. PITTS "Do dziewic, by nadrabiały czas"? KEATING Właśnie to. Chichoty. Pitts czyta. PITTS Gromadź pąki róż, póki możesz, Bo Czas wciąż i wciąż płynie, Kwiat, który dziś się uśmiecha, Jutro zginie. KEATING Gromadź pąki róż, póki możesz. Łaciń- skim zwrotem na to zdanie jest "Carpe Diem". Ktoś wie, co to znaczy? MEEKS Carpe Diem... chwytaj dzień. KEATING Bardzo dobrze, panie?.. MEEKS Meeks. KEATING Chwytaj dzień, pókiś młody, patrz, byś robił użytek z danego ci czasu. Czemu poeta napisał te linijki? UCZEŃ Bo mu się śpieszyło? KEATING Bo jesteśmy żarciem dla robaków, kole- dzy! Bo możemy doświadczyć tylko ogra- niczonej ilości wiosen, lat i jesieni. Pewnego dnia, w co trudno uwierzyć, każdy z nas jak tu stoi przestanie od- dychać, stanie się zimny i umrze! Wstańcie i przyjrzyjcie się bacznie twarzom chłopców, którzy chodzili do tej szkoły sześćdziesiąt i siedemdzie- siąt lat temu. Nie bójcie się, spójrz- cie na nich. Chłopcy wstają. Todd, Neil, Knox, Meeks i inni podchodzą do klasowych fotografii, które wiszą jedna obok drugiej na ścianach sali pamiątkowej. UJĘCIA NA RÓŻNE FOTOGRAFIE NA ŚCIANACH. Z dalekiej prze- szłości spoglądają na nas twarze młodych ludzi. KEATING Nie są inni niż żaden z was, czyż nie? Jest w ich oczach nadzieja, tak jak w waszych. Wierzą, że są przeznaczeni do cudownych rzeczy, tak jak wielu z was. Cóż, chłopcy, gdzie się teraz podziały te uśmiechy? A gdzie nadzieja? Chłopcy patrzą na zdjęcia, zelektryzowani tym, co mówi Ke- ating. KEATING Czy przypadkiem większość z nich nie czekała, aż było za późno, by uczynić życie choć odrobinę takim, na jakie ich było stać? Czy w pogoni za wszechmogą- cym bóstwem sukcesu nie zaprzepaścili swoich chłopięcych marzeń? Nad większo- ścią z tych panów rosną żonkile! Jed- nakże, chłopcy, jeśli zbliżycie się bardzo blisko, usłyszycie, jak szepczą. No dalej, nachylcie się. Zbliżcie się. (głośny szept) "Carpe Diem, koledzy. Chwytajcie dzień. Uczyńcie wasze życie niezwykłym." Todd, Neil, Knox, Charlie, Cameron, Meeks, Pitts - wszyscy gapią się na fotografie na ścianie. Wszyscy pogrążeni są w myślach. 19 PLENER. CAMPUS WELTON - DZIEŃ Klasa wychodzi z sali pamiątkowej. Todd, Neil, Knox, Char- lie, Cameron, Necks i Pitts idą razem, niosąc książki. Wszyscy myślą o tym, co właśnie się wydarzyło. PITTS Dziwaczne. NEIL Ale inne. KNOX Można się było przestraszyć. CAMERON Myślicie, że będzie nas z tego pytał? CHARLIE O Jezu, Cameron, nic nie łapiesz? PLENER. CAMPUS WELTON - DALEJ MEEKS Co z grupą z trygonometrii? Zaraz po obiedzie? RÓŻNI CHŁOPCY W porządku. Pewnie. Super. KNOX Nie wyrobię się. Jestem umówiony na ko- lację u państwa Danburry. PITTS Któż to taki, państwo Danburry? CAMERON Wielkie szychy. Jak się tam wkręciłeś? KNOX To przyjaciele mojego ojca. Pewnie mają z dziewięćdziesiąt lat albo coś w tym stylu. NEIL Posłuchaj, wszystko jest lepsze od tu- tejszych obiadków. CHARLIE Zgadzam się z przedmówcą. Grupa rozchodzi się. Neil idzie teraz tylko z Toddem, który nie odezwał się słowem podczas całej dyskusji. NEIL Chcesz przyjść na zajęcia grupy? TODD Dzięki, ale wolałbym zrobić historię. 20 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA I NEILA W INTERNACIE - PÓŹNE POPOŁUDNIE Todd wchodzi sam. Kładzie książki i siada przy biurku. Kartkuje stos książek przed sobą, wzdycha na widok ogromu pracy, która go czeka. Todd bierze zeszyt i otwiera książkę od historii. Gapi się na zeszyt przez chwilę, potem pisze "CHWYTAJ DZIEŃ" wiel- kimi literami. Patrzy na słowa, które napisał, wzdycha, wy- rywa kartkę, a potem zagłębia się w prace domowe. A21 PLENER. CAMPUS WELTON - ZMIERZCH - SZEROKI PLAN Kolory jesieni zanikają wśród nadchodzącej nocy. Stary Dr. Hager wyjeżdża z campusu szkolnym samochodem typu kombi ("furą"). B21 PLENER. WALTON VILLAGE (NEW CASTLE) - ZMIERZCH - PRZEJAZD "FURĄ" 21 PLENER/WNĘTRZE. DUŻA POSIADŁOŚĆ - ZMIERZCH Knox Overstreet wychodzi z auta. Dr. Hager odjeżdża. Knox puka do drzwi, wpuszcza go pokojówka. Knox jest oczarowany tym domem wielkim jak pałac. 22 WNĘTRZE. BIBLIOTEKA POSIADŁOŚCI DANBURRYCH - ZMIERZCH JOE DANBURRY to bystry mężczyzna około 40-tki, dobrze ubrany, przyjazny. Jego żona, atrakcyjna blondynka mniej więcej w tym samym wieku, siedzi obok niego. JOE DANBURRY Wejdź, Knox. Joe Danburry. To moja żona, Janette. KNOX (zaskoczony) Miło mi poznać. PANI DANBURRY Wykapany ojciec z ciebie. Jak on się miewa? KNOX Doskonale. Właśnie wygrał dużą sprawę dla General Motors. JOE DANBURRY Och. Wiem, co zamierzasz robić. Jaki ojciec, taki syn, co? (spoglądając poza kadr) Ginny. Chodź, poznaj Knoxa. Wchodzi GINNY DANBURRY - 15 lat, ładna, nieśmiała, z czu- pryną włosów w nieładzie. PANI DANBURRY Knox, to nasza córka Virginia. GINNY Ginny, mamo. Knox kiwa głową. Jego "cześć" jest grzeczne. Jej "cześć" jest nieśmiałe. Wchodzi CHET DANBURRY - wysoki, kawał chłopa, kilka lat starszy od Knoxa. Razem z nim jest śliczna nastoletnia bru- netka, CHRIS NOEL, w krótkiej spódnicy tenisowej. Miękkie żarzące się oczy, dobrze zbudowana - ta dziewczyna jest oszałamiająca. CHET Tato, mogę wziąć Buicka? JOE DANBURRY Co jest nie tak z twoim wozem? PANI DANBURRY Chet, gdzie twoje maniery? Knox, to mój syn Chet i jego dziewczyna Chris Noel. To jest Knox Overstreet. Wybaczcie, pójdę sprawdzić kolację. CHET (niedbale) Cześć. Knox i Chet podają sobie dłonie. Reakcja Knoxa na Chris jest jak RAŻENIE PIORUNEM. Chris daje Knoxowi dłoń, uśmie- cha się. Knox wita się z nią niemal z otwartymi na oścież ustami. CHRIS Miło mi poznać. KNOX Cała przyjemność po mojej stronie. CHET Oj, tato, czemu o to jest zawsze takie wielkie halo? JOE DANBURRY Bo kupiłem ci samochód sportowy, a na- gle cały czas chcesz jeździć moim. CHET Mama Chris czuje się lepiej, gdy Chris jeździ większym autem. Prawda, Chris? Chet obdarza ją figlarnym uśmiechem. Chris czerwieni się. CHRIS Wszystko w porządku, Chet. CHET Nie w porządku. Oj tato. Joe Danburry wychodzi z pokoju. Chet za nim. CHET No pozwól, tato. Knox, Ginny i Chris zostają w pokoju. Knox uśmiecha się do Chris. KNOX Więc, hm, do jakiej chodzisz szkoły? CHRIS Ridgeway High. Jak tam w Henley Hall, Gin? GINNY (bez wyrazu) OK. CHRIS (do Knoxa) To szkoła bliźniacza do twojej, prawda? KNOX Tak jakby. CHRIS (do Ginny) Weźmiesz udział w sztuce w Henley Hall? (do Knoxa) Wystawiają "Sen Nocy Letniej". GINNY Może. KNOX Jak poznałaś Cheta? (obie dziewczyny patrzą na niego) To znaczy... Eee... CHRIS Gra w drużynie footballowej Ridgeway, a ja ich dopinguję. Kiedyś chodził do Welton, ale wylali go za złe oceny. (do Ginny) Powinnaś to zrobić, Gin. Byłabyś wspa- niała. Ginny spuszcza wzrok onieśmielona. Chet podchodzi do drzwi. CHET Chris. Dał mi go. Jedźmy. CHRIS Miło było poznać, Knox. Na razie, Gin. KNOX (umierając w środku) Miło było poznać, Chris. Chris i Chet wychodzą. Przez okno widzimy, jak Chet i Chris odchodzą i obejmują się ramionami. GINNY (mówi Knoxowi w zaufa- niu) Chet tylko dlatego chce Buicka, żeby mogli gdzieś zaparkować. KNOX A. Na zewnątrz Chris i Chet wsiadają do Buicka i całują się. Knox gapi się z zazdrością. GINNY Coś nie tak? KNOX Niee... 23 PLENER. DOM DANBURRYCH - ZMIERZCH Chet i Chris odjeżdżają. 24 WNĘTRZE. ŚWIETLICA KLASY JUNIORÓW - NOC Internat jest cichy. Neil, Cameron, Meeks, Charlie i Pitts siedzą razem ucząc się matematyki. Kiedy do robią, Pitts pracuje nad złożeniem do kupy małego kwarcowego radia. Todd jest u siebie ucząc się samotnie. Knox wpełza do hallu, wy- gląda na wstrząśniętego. CHARLIE Jak tam kolacja? KNOX Straszna. Tragiczna! Poznałem najpięk- niejszą dziewczynę, jaką kiedykolwiek w życiu widziałem. NEIL Szalonyś? Co w tym złego? KNOX Jest praktycznie zaręczona z Chetem Danburry. Panem Kupa Mięcha we własnej osobie. PITTS Szkoda. KNOX Nie szkoda. To tragedia! Czemu musi być zakochana w palancie?! PITTS Wszystkie fajne lecą na palantów, wiesz przecież. Zapomnij o niej. Weź książkę do matmy i rozwiąż nam zadanie dwuna- ste. KNOX Nie mogę tak po prostu o niej zapo- mnieć, Pitts. A już na pewno nie mogę myśleć o matmie! MEEKS Pewnie, że możesz. Pomyśl sobie, jak to jest być tangensem - i już prawie je- steś w matematyce. CAMERON Co ci, Meeks? MEEKS (zakłopotany) Myślałem, że to mu pomoże. KNOX (siadając) Naprawdę sądzisz, że powinienem o niej zapomnieć? PITTS Masz jeszcze inną możliwość. Knox klęka na kolano, jakby się oświadczał. KNOX Tylko ty, Pittsiaczku. Pitts odpycha Knoxa. Knox siada z powrotem i zalewa go fala rozpaczy. 25/26 SCENY POMINIĘTE 26A PLENER. CAMPUS WELTON - RANEK Kobziarz z Welton maszeruje po trawniku ćwicząc. Uczniowie śpieszą z internatów na śniadanie. 27 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ Światła są zgaszone, a okna zasłonięte. Keating siedzi na krześle obok nauczycielskiego biurka. Wygląda poważnie, uroczyście. Wszyscy siedzą nieruchomo. KEATING (miękki, kojący głos) Chłopcy, cichutko otwórzcie podręczniki na stronie 54. Chłopcy robią to, o co ich prosi. Keating czyta, co nastę- puje, z cichą czcią. KEATING Eugene Field, "Błękitny Chłopczyk" Ten piesek w garść kurzu się zmienił, Lecz stoi śmiało i broni, Żołnierzyk od rdzy się czerwieni, Muszkiet butwieje mu w dłoni. Minął czas, gdy piesek był nowy, Żołnierz maszerował grzecznie, To było, gdy Błękitny Chłopczyk Całował ich, kładł bezpiecznie. "Nie odchodźcie, póki nie wrócę Cichutko zostańcie w ławkach!", Wchodzi do swojego łóżeczka I śni o pięknych zabawkach. A kiedy tak śpi, anielska pieśń Budzi Chłopczyka jak w niebie, "Lat tak wiele, wiele upłynie, Zabawki nie zdradzą ciebie. Zostaną tu wierząc w Chłopczyka, I każdy tu o tym marzy, By dotknęła go jego ręka, Uśmiech zagościł na twarzy. I rozmyślają lata całe, Na krześle, od kurzu chorzy, Gdzie Błękitny Chłopczyk się podział, Co je tu niegdyś położył. Keating jest w czytaniu mistrzem. Jego niesamowity głos "wydoił" z tego sentymentalnego wiersza wszystko, co w nim cenne. Wielu chłopców wygląda, jakby miało się rozpłakać. Nagle Keating krzyczy: KEATING Aaaaaaa!! Uczniowie podskakują na swoich miejscach. KEATING Melasa! Mdła melasa! Wydrzyjcie to ze swoich książek. Wyrwijcie całą stronę! Chcę, żeby te sentymentalne śmieci tra- fiły do kosza, tam gdzie ich miejsce! Idzie między ławkami z koszem i czeka, aż każdy z chłopców wrzuci tam stronę z podręcznika. Chłopcy, wpędzeni przez Keatinga w sentymentalną uliczkę, nie potrafią powstrzymać się od śmiechu na tak nieoczekiwaną zmianę nastroju. KEATING Wydrzyjcie bez śladu. Chcę, żeby nic z tego nie zostało! Eugene Field! Hańba! 27A WNĘTRZE. KLASA MCALLISTERA - DZIEŃ Pan McAllister, szkocki nauczyciel łaciny, wychodzi z klasy i idzie korytarzem do klasy Keatinga. Zagląda przez szybę w drzwiach i widzi chłopców wyrywających strony ze swoich książek. Zaalarmowany McAllister otwiera drzwi i wchodzi do klasy Keatinga. 27B WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ McAllister już ma udzielić chłopcom reprymendy, gdy nagle zauważa Keatinga. MCALLISTER Co jest, do... Przepraszam, nie myśla- łem, że pan tu jest, panie Keating. Zbity z tropu i zmieszany McAllister wychodzi. Keating idzie wielkimi krokami do przodu klasy, kładzie kosz na podłogę i wkłada do niego nogę. Ugniata stopą śmieci parę razy. Potem kopie kosz gdzieś dalej. KEATING To walka, chłopcy. Wojna! Jesteście du- szami w krytycznym momencie życia. Albo ulegniecie woli hoi polloi, a owoc zgnije na krzewie - albo zatriumfujecie jako jednostki. To może przypadek, że częścią moich obowiązków jest nauczać was o Romantyźmie, ale zapewniam was, że traktuję to zadanie całkiem poważ- nie. Nauczycie się w tej klasie tego, czego wymaga od was ta szkoła, ale je- śli wykonam porządnie moją pracę, to nauczycie się też o wiele, wiele wię- cej. Nauczycie się delektować językiem i słowami, bo są one jak kamienie w rzece, po których możecie przejść do wszystkiego, co można zrobić w życiu, i to zrobić dobrze. Chwilę temu użyłem terminu "hoi polloi". Ktoś wie, co to znaczy? No dalej, Overstreet, głąbie. (śmiechy) Anderson, jesteś mężczyzną czy kurcza- kiem? Więcej śmiechów. Wszystkie oczy skierowane są na Todda, który wyraźnie cały się spina. Nie potrafi zmusić się do mówienia. Potrząsa głową na "nie". Meeks podnosi rękę i mówi: MEEKS [The] hoi polloi. Czy to nie znaczy przypadkiem "tłuszcza" [the herd]? KEATING Dokładnie, Meeks. Greckie słowo na "tłuszczę". Mimo to, niech cię ostrzegę, kiedy mówisz "the hoi pol- loi", to tak jakbyś mówił "the the herd". Co oznacza, że też należysz do "hoi polloi". Keating uśmiecha się ironicznie. Meeks też się uśmiecha. Więcej chichotów. Keating idzie na tył klasy. KEATING Wielu będzie spierać się, czy dziewięt- nastowieczna literatura ma się jakkol- wiek do szkoły biznesowej czy szkoły medycznej. Powiedzą, że powinniśmy czy- tać naszego Fielda czy Pipple'a, uczyć się o rymie i rytmie, cicho zaś tylko dążyć do spełniania naszych pozostałych ambicji. Uderza dłonią w ścianę za nim. Ściana odpowiada hukiem ni- czym bęben. Chłopcy podskakują i odwracają się. KEATING (prowokujący szept) Cóż, mówię im "nonsens"! Czyta się po- ezję, bo jest się członkiem gatunku ludzkiego, a gatunek ludzki przepeł- niony jest pasją! Medycyna, prawo, ban- kowość - są potrzebne by podtrzymać ży- cie - ale poezja, romans, miłość, piękno! To jest to, dla czego trzymamy się życia. Czytamy u Whitmana: Och życie, moje życie, pytania tych, co przeżyli, niekończące się korowody nie- dowiarków, miasta przepełnione głu- potą... Co dobrego w tym życiu, moim życiu? Odpowiedź: To, że jesteś tu, że życie istnieje, i świadomość, że potężna sztuka trwa dalej, a ty możesz dopisać własną kwestię." Keating przerywa na chwilę. Klasa siedzi, chłonąc to. KEATING (przejęty ton) "Że potężna sztuka trwa dalej, a ty mo- żesz dopisać własną kwestię". Niesamo- wite. (pauza) Poezja to upojenie, koledzy. Bez niej jesteśmy przeklęci. Keating czeka dłuższą chwilę. KEATING Co będzie waszą kwestią? ZBLIŻENIE na twarze NEILA, KNOXA, CHARLIEGO, MEEKSA, CAMERONA, PITTSA i TODDA, gdy kontemplują to pytanie. Ke- ating delikatnie przerywa ten nastrój: KEATING Otwórzmy podręczniki na stronie sześć- dziesiąt i przeczytajmy o zapatrywa- niach Wordswortha na romantyzm... 25 WNĘTRZE. JADALNIA WELTON - DZIEŃ W przejściu między stołami, z przodu pomieszczenia stoi stół jadalny nauczycieli. Przed nim wszystkie stoły uczniowskie. Pan McAllister siada po prawej Keatinga. MCALLISTER Całkiem interesujące zajęcia miał pan dziś, panie Keating. KEATING Przepraszam, jeśli zszokowałem. MCALLISTER Nie trzeba przepraszać. To było całkiem fascynujące, choć niefortunne. KEATING Słyszał pan całość? MCALLISTER Cichym mnichem to pan nie jest. McAllister uśmiecha się. Keating też. MCALLISTER Ryzykuje pan bardzo zachęcając ich do bycia artystami, John. Kiedy uświadomią sobie, że nie są Rembrantami, Szekspi- rami czy Picassami, zniewawidzą pana. KEATING Nie artystami, George, wolnomyślicie- lami. Nie myślałem, że jesteś cynikiem. MCALLISTER Cynikiem? Realistą! Pokaż mi serce nie- skażone głupimi marzeniami, a powiem ci, że należy do szczęśliwego czło- wieka. Przeżuwa kawałek. MCALLISTER Ale nie powiem, żeby nie podobały mi się twoje wykłady. Keating uśmiecha się zadowolony. INNE UJĘCIE - JADALNIA - DZIEŃ Todd, Knox, Charlie, Cameron, Pitts i Meeks siedzą przy stole i jedzą. Wchodzi Neil i dołącza do nich. NEIL Znalazłem w bibliotece kronikę z jego klasy seniorów. Neil otwiera kronikę i czyta. NEIL Kapitan drużyny piłkarskiej; Redaktor kroniki; Dążący do Cambridge; Człowiek, który najpewniej zdziała wiele; Wielbi- ciel Kobiecych Ud; Stowarzyszenie Umar- łych Poetów. Różne ręce chwytają starą kronikę i zabierają ją Neilowi. CHARLIE Wielbiciel Kobiecych Ud? Niezły gagatek był z pana "K". KNOX Co to jest Stowarzyszenie Umarłych Po- etów? MEEKS Są jakieś zdjęcia w kronice? NEIL Nic. Żadnej wzmianki. CHARLIE Nolan. Pan Nolan podchodzi do stołu chłopców. Pod stołem Cameron bez pytania wciska kronikę Toddowi. Todd patrzy na Came- rona, ale bierze ją. NOLAN Podobają się panu zajęcia, panie Perry? NEIL Tak, sir. Bardzo. NOLAN A nasz pan Keating? Wydaje się wam in- teresujący, chłopcy? CHARLIE Tak, sir. Właśnie o tym rozmawialiśmy. NOLAN To dobrze. Jesteśmy nim zachwyceni. Wiecie, był Laureatem Rhodesa. Nolan wychodzi. Todd patrzy na kronikę, którą ukrywa na ko- lanach pod stołem, potem wraca do jedzenia. 29 PLENER. CAMPUS - PÓŹNIEJ Keating idzie przez szkolny trawnik, ubrany w sportową ma- rynarkę i szalik, trzyma swoje książki. Pitts, Neil, Came- ron, Knox, Charlie, Meeks i Todd podchodzą do niego. NEIL Panie Keating? Sir? Och Kapitanie, mój Kapitanie. (Keating zatrzymuje się) Co to było Stowarzyszenie Umarłych Po- etów? KEATING Ach, więc chłopcy trochę pomyszkowali. NEIL Właśnie przeglądałem starą kronikę, gdy... KEATING Nie ma nic złego w szperaniu. Chłopcy czekają na więcej. NEIL Ale co to było? Keating spogląda dookoła i upewnia się, że nie są obserwo- wani. KEATING Umarli Poeci byli tajną organizacją. Nie wiem, jak obecna administracja by na to patrzyła, ale wątpię, żeby ich reakcja była przychylna. Umiecie do- trzymać tajemnicy? Morze potakujących głów. KEATING Stowarzyszenie Umarłych Poetów zostało stworzone, żeby wysysać z życia całą kwintesencję. To zdanie z Thoreau i było recytowane na każdym spotkaniu. Spotykaliśmy się małą grupą w jaskini i czytaliśmy każdy po kolei Shelleya, Thoreau, Whitmana, nasze własne wier- sze, cokolwiek - i pozwalaliśmy urokowi tych chwil ogarniać nas swoją magią. KNOX Więc mówi pan, że to była paczka face- tów siedzących i czytających poezję? KEATING (ubawiony) Obie płcie uczestniczyły, panie Over- street. I, uwierzcie mi, nie czytaliśmy tak sobie, my pozwalaliśmy ściekać temu z naszych języków jak miód. Kobiety mdlały, unosiły się duchy... Bogowie byli tworzeni, panowie. Chłopcy myślą chwilę. NEIL Co znaczy ta nazwa? Czy czytaliście tylko martwych poetów? KEATING Każda poezja była do przyjęcia. Nazwa ta znaczyła tyle, że jeśli chciałeś wstąpić do organizacji, musiałeś być martwy. KILKU CHŁOPCÓW Co? KEATING Pełne uczestnictwo wymagało praktyki przez całe życie. Żyjący byli po prostu adeptami. Nawet ja wciąż jestem z tych słabszych praktykantów. Chłopcy nie wiedzą, co powiedzieć. KEATING Ostatnie spotkanie musiało się odbyć ze dwadzieścia pięć lat temu. Od tamtej pory nie było żadnego. Keating odchodzi. Chłopcy stoją i patrzą. Neil obraca się do nich. NEIL Pójdziemy jeszcze dzisiaj, mówię wam. Wszyscy się piszą? PITTS Gdzie jest ta jaskinia, o której opo- wiadał? NEIL Za strumieniem. Tak mi się wydaje. PITTS To mile stąd. CAMERON Jak dla mnie trąci nudą. CHARLIE To nie idź. CAMERON Wiecie, iloma to grozi przewinieniami? CHARLIE Więc nie idź, do diabła! Proszę. CAMERON Wszystko, co mówię, to że musimy być ostrożni. Nie możemy dać się złapać. CHARLIE (sarkastycznie) Bez jaj, Sherlocku. NEIL Kto jest za? CHARLIE Ja jestem. Neil patrzy na Knoxa, Pittsa i Meeksa. PITTS Cóż... CHARLIE No dalej, Pitts... MEEKS Ma kiepskie oceny, Charlie. NEIL No to mu pomóż. PITTS Co to ma być, nocne zajęcia wyrównaw- cze? NEIL Zapomnij, Pitts, przychodzisz. Meeks, ty też masz kiepskie oceny? Śmiechy. MEEKS W porządku. Wszystkiego można z raz spróbować. CHARLIE Oprócz seksu. Więcej śmiechów. Meeks rumieni się. CAMERON Jestem za, póki będziemy ostrożni. CHARLIE Knox? KNOX Nie wiem. Nie łapię tego. CHARLIE Oj chodź. To pomoże ci się dobrać do Chris. KNOX Tak? Z czego to wnioskujesz? CHARLIE Kobiety mdleją! KNOX Ale czemu? Grupa odchodzi. Knox wstrzymuje się, potem idzie za nimi. KNOX Czemu one mdleją?! Charlie, powiedz mi, czemu mdleją! Knox podąża za pozostałymi. Todd zostaje z tyłu. Nikt go nie pytał, więc oddala się w swoją stronę. 30 WNĘTRZE. ŚWIETLICA - PÓŹNE POPOŁUDNIE Uczniowie czytają. Neil siada obok Todda. NEIL (ściszony głos) Słuchaj, zapraszam cię. Nie możesz oczekiwać, że wszyscy cały czas będą myśleć o tobie. Nikt cię nie zna. TODD Dzięki, ale nie o to chodzi. NEIL Więc o co? TODD Ja... po prostu nie chcę przyjść. NEIL Ale dlaczego? Nie rozumiesz, co mówi Keating? Nie chcesz nic z tym zrobić? TODD Tak. Ale... NEIL Ale co? Cholera, powiedz mi. TODD Nie chcę czytać. NEIL Co? TODD Keating powiedział, że każdy po kolei czytał. Nie chcę tego robić. NEIL Boże, ty chyba naprawdę masz problem, nie? Czy czytanie może zrobić ci krzywdę? Właśnie o to w tym wszystkim chodzi. O wyrażanie siebie. 31 WNĘTRZE. INTERNAT - PÓŹNA NOC Stary Dr. Hager, osiadły "marszałek" internatu, szwenda się po pokoju, z uchylonymi drzwiami, i robi herbatę. Neil, Charlie, Knox, Meeks, Pitts, Cameron i Todd przemykają ci- cho obok drzwi i wychodzą. 32 PLENER. KAMPUS WELTON - NOC Szkolny pies myśliwski podchodzi i warczy na chłopców. Pitts podaje psu kawałek żarcia i pies odchodzi. 33 PLENER. TEREN SZKOŁY - NOC Widać gwiazdy, wieje wiatr. SERIA UJĘĆ ukazuje chłopców idących przez campus. Dochodzą do kamiennego muru ze starą żelazną bramą, która jest zamknięta na łańcuch. Chłopcy przeciskają się przez bramę i znikają w lesie za nią. 34 PLENER. LAS WELTON I STRUMIEŃ - NOC Chłopcy idą przez straszny las szukając jaskini. Dochodzą do brzegu strumienia i zaczynają szukać właściwego miejsca pośród korzeni drzew i zwietrzałej skały. Charlie nagle wy- nurza się z wejścia do jaskini. CHARLIE Uuu, jestem martwym poetą! MEEKS (przestraszony) Aaa! (przytomnieje) Spadaj, Dalton! CHARLIE Oto i nasze miejsce. KRÓTKIE PRZENIKANIE DO: 34A WNĘTRZE. JASKINIA - CHWILĘ PÓŹNIEJ Budzi się świeżo rozpalony ogień. Chłopcy gromadzą się wo- kół płomieni. NEIL Niniejszym przywracam do życia Kapitułę Stowarzyszenia Umarłych Poetów w Wel- ton. Te spotkania będą prowadzone przeze mnie i pozostałych członków obec