Rabelais - Gargantua i Pantagruel
Szczegóły |
Tytuł |
Rabelais - Gargantua i Pantagruel |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Rabelais - Gargantua i Pantagruel PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Rabelais - Gargantua i Pantagruel PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Rabelais - Gargantua i Pantagruel - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Francois Rabelais
Gargantua i Pantagruel
Ksi�ga pierwsza
�ywot wielce przera�liwy
wielkiego Gargantui
ojca Pantagruelowego
niegdy skomponowany przez
Mistrza Alkofrybasa (*1)
abstraktora pi�tej esencji
ksi�ga pe�na pantagruelizmu
Do Czytelnika
Przyjacielu, co� j�� si� tej Ksi�gi, Wszelki smutek chciej rozp�dzi� z
czo�a I czytaj�c nie gorszy� si� zgo�a; Z�a tu nie masz ni szpetnej
mitr�gi, Cho� nauczy� niewiele was zdo�a, Jeno �miechu da nieco czasami;
To lekarstwo najlepszym si� zda mi Na zgryzot�, co sercu dopieka: Lepiej
�miechem jest pisa� ni� �zami, �miech to szczere kr�lestwo cz�owieka.
�yjcie w weselu!
Przypisy:
1. Alkofrybas, pseudonim u�ywany przez Rabelais'go, jest �cis�ym
anagramem imienia i nazwiska Francoys Rabelais.
Obecno�� s�owa "pantagruelizm" w tytule "Gargantui" jest jednym z
powa�nych dowod�w na poparcie zapatrywania przyj�tego dzi� ju� og�lnie, i�
ksi�ga "Gargantui" chronologicznie p�niejsza jest od "Pantagruela". Samo
poj�cie "pantagruelizmu" zrazu oznacza w ustach autora szerok� weso�o�� i
grube u�ywanie, p�niej stopniowo oczyszcza si�, szlachetnieje i staje si�
synonimem pewnego pogodnego stoicyzmu. Sterne, kt�ry w swoim "Tristramie
Shandy" nieustannie czerpie z Rabelais'go, tworzy poj�cie "shandeizmu",
b�d�ce jedynie wt�rnym odbiciem "pantagruelizmu".
Przedmowa autora
Opilce bardzo dostojne i wy, wielce znamienite przymiotniki (Przymiot -
syfilis, z franc. v��%role) - (wam bowiem, a nie inszym po�wi�cone s� pisma
moje), s�uchajcie! Owo� w dialogu Platona zamianowanym "Uczta" Alcybiades,
s�awi�c swego nauczyciela Sokratesa, bez sprzeczki ksi���cia filozof�w,
w�r�d innych s��w powiada o nim, i� by� podobny Sylenom. Syleny by�y to
niegdy� ma�e puzderka, takie jak widzimy dzisiaj w kramach aptekarz�w,
pomalowane z wierzchu w ucieszne a trefne figurki, jako harpie, satyry,
g�ski, zaj�ce rogate, osiod�ane kaczki, koz�y lataj�ce, jelenie srokate i
inne takie malowid�a przedstawione uciesznie, aby ludzisk�w pobudzi� do
�miechu, jako by� zwyk� Sylen, nauczyciel dobrego Bachusa; zasi� we wn�trzu
zamykano tam zmy�lne lekarstwa, jako to balsamy, ambry, amomon, muszkat,
zywety, szlachetne kamienie i insze kosztowne rzeczy. Takim �w Alcybiades
mieni� by� Sokrata; ile �e, patrz�c na� z wierzchu i s�dz�c z zewn�trznego
kszta�tu, nie daliby�cie za� ani �upiny z cebuli, tak by� szpetny z
cz�onk�w i pocieszny z postawy: nos spiczasty, spojrzenie jakoby u byka,
oblicze, rzek�by�, g�upka, gruba�ny w obyczajach, niechlujny w odzie�y,
ubogi w dostatki, niefortunny u p�ci bia�ej, niezdatny do publicznych
urz�d�w, zaw�dy po�miechuj�cy si�, zaw�dy przepijaj�cy do ka�dego pe�n�
miark�, zaw�dy wykr�caj�cy si� sianem, zaw�dy taj�cy swoje boskie
rozumienie. Ale, otwar�szy ono puzdro, nale�liby�cie wewn�trz niebia�ski i
nieop�acony specyfik, poj�cie wi�cej ni� ludzkie, przedziwn� cnot�,
nieomyln� pewno��, niepoj�t� wzgard� wszystkiego tego, dla czego ludzie
tyle czuwaj�, biegaj�, pracuj�, �egluj� a borykaj� si�.
Ku czemu, wedle waszego mniemania, mierzy owa przegrywka i owo
wymacywanie? Ku temu, i� wy, moi mili uczniowie, i niekt�re inne pomyle�ce,
czytaj�c ucieszne nadpisy niekt�rych ksi�g naszego wymys�u jak to
"Gargantua", "Pantagruel", "Tr�biflasza", "Dostoje�stwo rozporka", "O
grochu ze s�onin�", |cum |commento, s�dzicie nazbyt �acno, i� wewn�trz
rzecz stoi jeno o b�aznowaniach, figielkach i �garstwach uciesznych: ile �e
zewn�trzne god�o (to jest tytu�) bez inszego pog��biania wyk�ada si�
zazwyczaj ku �miechowi a trefno�ci. Wszelako nie przystoi z tak� lekko�ci�
ocenia� dzie�o cz�owiecze: to� sami powiadacie: �e habit nie czyni jeszcze
mnicha, i ten lub �w, chocia� odziany mniszym kapturem mo�e by� wewn�trznie
bardzo daleki od mnichostwa; to� inny mo�e mie� na grzbiecie hiszpa�ski
p�aszczyk, zasi�, co do swego m�stwa, zgo�a nie z Hiszpanii si� wiedzie.
Owo dlaczego trzeba otworzy� t� ksi�g� i pilnie zwa�y�, co w niej
wywiedzione. W�wczas poznacie, �e kordia� zawarty wewn�trz cale inszej jest
warto�ci ni� to, co zwiastowa�o puzdro: to znaczy, i� roztrz�sane materie
nie s� tak bardzo p�oche, ile to sam nadpis obiecywa�.
A przypu�ciwszy nawet, i� w dos�ownym rozumieniu najdziecie tu dosy�
materyj cale uciesznych i dobrze wiernych swojemu nadpisowi, to i w�wczas
nie nale�y da� si� temu omami� jakoby �piewom syrenim; jeno w wy�szym
rozumieniu wyk�ada� sobie to, co zrazu zdawa�oby si� rzeczone z pustej jeno
weso�o�ci. Zdarzy�o si� wam kiedy odkorkowywa� jak butelczyn�? |Prosit! Owo
przywied�cie sobie na pami�� zachowanie wasze przy tej czynno�ci. A
widzieli�cie kiedy psa, gdy mu popadnie kiedy na drodze w �apy ko�� ze
szpikiem? Oto, jak powiada Platon w ksi�dze II |de |Rep., zwierz�
najbardziej filozoficzne pod s�o�cem. Je�li�cie widzieli, mogli�cie
zauwa�y�, z jakim nabo�e�stwem on j� obchodzi, jak czujnie jej strze�e, jak
chciwie dzier�y, jak bacznie j� napoczyna, jak chytrze kruszy i jak pilnie
wysysa. Co ka�e mu tak czyni�? Jak� nadziej� �ywi w tej pilnej pracy? Co
mniema osi�gn��? Nic, jeno troch� szpiku: prawda, �e ta trocha
rozkoszniejsza tu jest ni� wiele w innych rzeczach; jako �e szpik jest to
po�ywienie. najdoskonalej ze wszystkich wypracowane przez natur�, o czym
powiada Galenus, III, |Facult. |nat. i XI, |de |Usu |partium.
Za przyk�adem tego zwierza przystoi wam owa roztropno��, aby�cie umieli
w�szy�, czu� i ocenia� owe pi�kne ksi�gi, suto kraszone omast�, niewinne a
zwinne, celne a strzelne. P�niej zasi�, przez pilne wg��bianie si� a
baczne rozmy�lanie, uda si� wam skruszy� ko�� a wyssa� posilny szpik, czyli
to, co rozumiem przez one pitagorejskie symbole, w nadziei, i� jeste�cie
do�� bystrzy a sposobni do takiego czytania: w�wczas cale inny smak w nim
najdziecie i bardziej wysok� wiedz�, kt�ra wam objawi co nieco o bardzo
wysokich sakramentach i przera�liwych misteriach, tak co si� tyczy naszej
religii, jak r�wnie� polityki i �ycia spo�ecznego.
Czy wy naprawd� sumiennie mniemacie, i� kiedykolwiek Homer, pisz�c
"Iliad�" i "Odysej�", mia� na my�li owe alegorie, w jakie go ustroili
Plutarch, Heraklides poncki, Eustatius, Phornutus, i to, co z nich ukrad�
Policjan? Je�eli tak mniemacie, nie zbli�acie si� ani r�kami, ani nogami do
mego mniemania; ja bowiem s�dz�, i� tak samo nie �ni�o si� o nich Homerowi,
jak Owidiuszowi w jego "Metamorfozach" nie �ni�o si� o tajemnicach
Ewangelii, co niejaki brat Ob�ora (*1), szczery li�yp�misek, wysila� si�
dowie��, skoro zdarzy�o mu si� spotka� tak g�upich jak on sam, niby
(powiada przys�owie) pokryw� godn� garnka.
Je�eli w to nie wierzycie, dla jakiej przyczyny nie mieliby�cie uczyni�
tak samo z tymi uciesznymi i nowymi kroniczkami, mimo i� dyktuj�c je, nie
wi�cej my�la�em o tym ni� wy, kt�rzy oto popijacie nie gorzej ode mnie. Na
uk�adanie bowiem tej wspania�ej ksi��ki nie wi�cej obr�ci�em czasu ani te�
nie inny, jak tylko ten, kt�ry by� przeznaczony ku pokrzepieniu cia�a, to
znaczy kre�li�em je pij�c a jedz�c. Owo te� jest to w�a�ciwa pora do
spisywania onych wysokich materi�w a g��bokich nauk, jako to dobrze umia�
czyni� Homer, zwierciad�o wszystkich uczonych w pi�mie, i Eneasz, ojciec
poet�w �aci�skich, o czym za�wiadcza i Horacy, mimo i� jaki� ciemi�ga
powiedzia�, �e pie�ni jego wi�cej tr�c� winem ni� oliw�.
To� samo powiada pewien m�drala o moich ksi�gach; wszelako us.a� si� na
niego. Ha! o ile� zapach wina wi�cej jest luby, �miej�cy, kusz�cy, o ile�
bardziej niebia�ski a rozkoszny ni� zapach oliwy! I tyle� b�d� szuka� w tym
chluby, aby m�wiono o mnie, i� wi�cej wydaj� na wino ni� na oliw�, ile jej
czu� Demostenes, kiedy m�wiono o nim, i� wi�cej wydaje na oliw� ni� na
wino. Co do mnie, znajduj� w tym jeno cze�� i chlub�, kiedy o mnie
powiadaj�, i� jestem t�gim bibu�� i dobrym kompanem: z tego te� tytu�u
jestem mile widziany w zacnej kompanii Pantagruelist�w. Demostenowi
zarzuca� jaki� zrz�da, i� jego mowy tr�c� jakoby zgrzebnym p��tnem
plugawego a brudnego w�zka na oliwki. Dlatego wyk�adajcie wszystkie moje
s�owa i uczynki jak najdoskonalej, miejcie w estymie ow� serowat�
m�zgownic�, kt�ra was pasie tymi pi�knymi kosza�kami-opa�kami, i ile ty�ko
si� starczy, dzier�cie mnie i siebie w nieustannej pogodzie a weso�o�ci.
Owo tedy radujcie si�, mili barankowie, i weso�o czytajcie reszt�, z
uciech� dla cia�a a po�ytkiem dla l�d�wi. Hoc, hoc, mili kmoterkowie, a�eby
wam w gardle nie zasch�o. Kto z brzegu, niech przepije do mnie, a ja
puszcz� dzbanuszek w kolej jak przysta�o.
Przypisy:
1. Dominikanin Tomasz Walleys, kt�ry komentowa� "Metamorfozy" Owidiusza,
wyci�gaj�c z nich rzekome g��bokie nauki moralne i zestawiaj�c je z
historiami z Pisma �w.
I. O genealogii
i staro�ytno�ci rodu Gargantui (*1)
Ku poznaniu genealogii i staro�ytno�ci rodu, kt�ry wyda� nam Gargantu�,
odsy�am was do wielkiej kroniki pantagruelia�skiej. Z niej dowiecie si�
obszerniej, w jaki spos�b olbrzymy zrodzi�y si� na tej ziemi i jako z tych,
w linii prostej, pocz�� si� Gargantua, ojciec Pantagruela. Owo niechaj was
nie mierzi, i� na razie pomin� te sprawy, mimo i� rzecz jest taka, �e im
szerzej by j� rozprowadzi�, tym wi�cej uda�aby si� waszym Wielmo�no�ciom,
jako za�wiadcza autorytet Platona, |in |Philebo i |Gorgias, i Flakka
(|Flakkus - Horacy: |Ars |poet., 365: |Haec |placuit |semel: |haec |decies
|repetita |place.), kt�ry powiada, i� niekt�re gaw�dy (a ta jest
niew�tpliwie w ich rz�dzie) tym bardziej s� ucieszne, im cz�ciej si� je
powtarza.
Da�by B�g, aby ka�dy zna� tak pewnie sw� genealogi� od arki Noego a� do
naszych czas�w! Tak rozumiem, i� wielu dzi� jest na ziemi cesarz�w, kr�l�w,
diuk�w, ksi���t i papie�y, kt�rzy wiod� si� od niejakich bosiak�w i cham�w.
Jako zn�w, na odwr�t, wielu jest dzi� dziadami w przytu�kach, w n�dzy i
plugastwie, kt�rzy pocz�li si� ze krwi i z rodu wielkich kr�l�w i cesarz�w;
zwa�ywszy zadziwiaj�ce przeobra�enie kr�lestw i mocarstw:
Asyryjskiego w Medyjskie, Medyjskiego w Perskie, Perskiego w
Macedo�skie, Macedo�skiego w Rzymskie, Rzymskiego w Greckie, Greckiego
we Francuskie.
Aby za� wam da� wyobra�enie o mnie, kt�ry to m�wi�, to mniemam, i�
pochodz� od jakiego� bogatego kr�la albo ksi���cia dawnych czas�w. Nie
zdarzy�o si� wam pewnie spotka� cz�owieka, kt�ry by wi�ksz� ode mnie mia�
ochot� zosta� kr�lem albo bogaczem: �y� sobie suto, nie pracowa�, nie
k�opota� si� i dobrze opatrywa� swoje przyjacio�y i wszelkie godne a uczone
ludzie. Ale tym si� pocieszam, �e na tamtym �wieci� otrzymam to wszystko,
ba, nawet wi�cej, ni�bym obecnie �mia� pragn��. Za czym i wy tak� albo i
lepsz� nadziej� krzepcie si� w niedoli i pijcie smacznie, je�eli macie co.
Wracaj�c do materii, powiadam wam, i� dzi�ki szczeg�lnej �asce niebios
zachowa�a si� nam genealogia staro�ytnego rodu Gargantui, bardziej zupe�na
ni� jakakolwiek inna z wyj�tkiem Mesjaszowej, o kt�rej nie m�wi�, jako i�
mi to nie przystoi; tote� diab�y (to jest �wi�toszki i okapturzone �by)
sprzeciwiaj� si� temu. A znalaz� j� niejaki Jan Odo (*2) na swej ��ce
wpodle Gale�skiego Wzg�rza, poni�ej Oliwy, id�c ku Narsaj. Tam, gdy kaza�
kopa� rowy, rydel kopi�cy trafi� na wielki sarkofag z br�zu, d�ugi bez
miary; tak i� nie znale�li jego ko�ca, szed� bowiem daleko a� poza �luzy
Wieny (*3). Skoro go otworzyli, w�wczas w pewnym miejscu, w kt�rym by�
wyryty i wyobra�ony kubek, doko�a za� niego wypisane by�o etruskimi
g�oskami: |Hic |bibitur, znale�li dziewi�� flaszek w takim porz�dku, w
jakim ustawia si� kr�gle w Gaskonii. Ta, kt�ra by�a w �rodku, mie�ci�a
du��, t�ust�, p�kat�, omszon�, zmursza�� ksi��eczk�, silniej, ale nie
wdzi�czniej woniej�c� ni� r�e.
W tej znaleziono rzeczony rodow�d, wypisany kursyw�, kaligraficznym
pismem, nie na papierze, nie na pergaminie, nie na wosku, ale na korze
wi�zu. Tak wszelako litery by�y zu�yte od staro�ci, i� ledwie mo�na by�o
rozpozna� trzy obok siebie w rz�dku.
Za czym przywo�ano tam i mnie (chocia tak niegodnego); i zu�ywszy wielki
zapas szkie�, pos�uguj�c si� sztuk�, za pomoc� kt�rej da si� czyta�
niewidoczne litery, o czym poucza Arystoteles, wy�o�y�em je, jak to
ujrzycie, pantagruelizuj�c po trosze, to znaczy przepijaj�c do smaku i
czytaj�c o nies�ychanych czynach Pantagruela. Na ko�cu ksi��eczki znajdowa�
si� traktacik zaintytu�owany |Fidryga�ki |faszerowane. Szczury i mole albo
(abym za� nie sk�ama�) inne z�o�liwe bestie nad�ar�y sam pocz�tek; reszt�
zamie�ci�em poni�ej przez cze�� dla staro�ytno�ci.
Przypisy:
1. Satyra na wsp�czesnych fabrykant�w kronik, kt�rzy genealogi� kr�l�w
francuskich doprowadzili dok�adnie do Adama i Ewy. Autor odsy�a czytelnika
do genealogii Olbrzym�w, zamieszczonej w "Pantagruelu", jako do rzeczy ju�
znanej.
2. Jean Audeau, prawdopodobnie jaki� s�siad albo dobry znajomy
Rabelais'go.
3. Dla p�ynno�ci czytania t�umacz pozwala sobie zazwyczaj polszczy�
brzmienie r�nych miejscowo�ci w ust�pach tekstu, gdzie autentyczno�� nazwy
nie odgrywa roli.
II. Fidryga�ki faszerowane,
znalezione w staro�ytnej
budowli (*1)
...si� gdy Cymbr�w pogromca na le�e ...by� powietrzem (przed ros� z
obawy), ...go przybyciem nape�niono dzie�e �wie�utkim mas�em kapi�cym do
strawy; ...�rem gdy macierz jego si� zmaza�a, Zakrzyk�a g�o�no: "Przez
lito��, chwytajcie, Bo broda jego spa�kana ju� ca�a, Albo przynajmniej
drabink� mu dajcie."
Jedni m�wili, �e pantofel jego Liza� to lepsze ni� odpusty wszelkie;
Wszelako przyszed� srogie niedobrego Z jamy, gdzie �owi si� p�otki
niewielkie, I rzek�: "Panowie, to nie figle p�oche: W�gorz tu siedzi, ot,
ukryty na dnie, Tam my, w tej jamie pogrzebawszy troch�, Wielk� tyjar�
odnajdziemy snadnie."
Kiedy chcia� zwo�a� kapitu�� godn�, Rogi zjawi�y si� jeno ciel�ce. "Pod
mitr� (prawi�) tak mi w g�ow� ch�odno �e m�zg mi cierpnie w nieustannej
m�ce." Tedy go rzepy woni� okadzano I rad si� trzyma� blisko przy
kominie. Byleby rych�o now� szkap� dano Tylu biedakom, co dr�cz� si�
ninie.
Dziur� straszyli �wi�tego Patryka I Gibraltarem, i innymi dziury:
Gdyby� im mog�a zabli�ni� si� grdyka l kaszlu wiecznej popu�ci� tortury;
Wszystkim to bowiem szpetnym si� wyda�o Patrze�, jak ci�gle jeden z drugim
ziewa: Zamkn�� im g�b� by na chwil� ma��, Bodaj na przemian, to z prawa,
to z lewa!
Pod koniec zgody skubn�� dobrze kruka Herkules, kt�ry z Libii przyby� w
go�ci. "Co? rzecze Minos, beze mnie ta sztuka? Wszystkich wzywaj�, opr�cz
mojej Mo�ci: A potem �ycz�, abym w�asnym znojem Znosi� im ostryg i �abek
na straw�! Niech�e mnie diabli, je�li w �yciu swoim Wmieszam si� w on�
jarmarczn� zabaw�."
Aby ich zgasi�, kuternoga pewny Przyby� z piernaczem przenaj�wi�tszym w
�apie, Przesiewacz, rodu Cyklopiego krewny, W py� ich obr�ci�. Ka�dy w
nos si� drapie: Ma�o to p�lko daje heretyk�w, Kt�rych nie zme��yby
m�y�skie kamienie; Biegnijcie wszyscy, w�r�d gromkich okrzyk�w, Z wojenn�
wrzaw� zetrze� to nasienie.
Nied�ugo potem ptak Jowisza mo�ny My�la� z obozem Z�ego wej�� w
przymierze; Lecz widz�c gro�ne oblicza, ostro�ny, Zl�k� si�, �e z
w�adztwa nar�d go obierze, I wola� raczej empirejskie p�omi� Usun�� z
kramu, gdzie sprzedaj� �ledzie, Ni�li dozwoli�, by w nieszcz�� ogromie
Przez Massoret�w znalaz�o si� w biedzie.
Uk�ad zawarto w �wietle b�ysk�w miecza, Wbrew woli Ate z jej piszczel�
such�, Pentezylei wbrew, dolo cz�owiecza! Na stare lata kupcz�cej
rze�uch�, Ka�dy jej krzycza�: "Ty czerepie stary, Tobie� przysta�o
skomle�, wied�mo pod�a, Sama� je zdar�a, te rzymskie sztandary, Co
pergaminy stroi�y w swe god�a."
Gdyby nie Juno, co pod niebios kr�giem Ze swoim ksi�ciem pyka�a
fajeczk�, Wysz�aby z pr�by tej z niejednym ci�giem I op�aka�aby gorzko t�
sprzeczk�. Stan�o na tym, �e przy owej chrapce Dwa Prozerpiny jajka jej
przypadn�, Je�li za� znowu znajdzie si� w pu�apce, Do g�ry Cierpie�
przywi��� j� snadno.
W siedmiu miesi�cach mniej dwadzie�cia dwoje Ten, kt�ry niegdy�
zniszczy� Kartagin�, Wmiesza� si� czyni�c znaczne niepokoje, Dopominaj�c
si� o sw� dziedzin�; Lub te�, by dzia�y s�uszne uczyniono Wedle praw,
kt�re B�g szanowa� ka�e, Tym za�, co |breve uzyskali ono, Nieco polewki w
g�by nala� wra�e.
Ale rok przyjdzie jako �uk turecki, Co ma pi�� wrzecion i trzy dna od
faski, Rok, i� grzbiet kr�la w spos�b zbyt zdradziecki Dozna zap�aty za
niewczesne �aski. O ha�bo! zali� s�odki u�miech zdrady Gronostajowych
ogon�w dosi�e? St�jcie; nikt niechaj nie idzie w te �lady; Raczej si�
schroni� mi�dzy �liskie, w�e.
Gdy ten rok minie, �w, kt�ry jest, b�dzie W�ada� spokojnie z druhami
pospo�u; K��tni i swar�w st�pi� si� kraw�dzie, Dobra ch�� zbo�nie zago�ci
u sto�u; Pomoc, co niegdy� by�a przyrzeczona Przez wr�by niebios, wnet
cia�em si� stanie I cna stadniny kr�lewskiej korona Z tryumfem ruszy w
monarszym rydwanie.
I b�dzie czas ten trwa� wszelakiej pr�by, P�ki Mars raczy kroczy� w
swoim torze; A potem przyjdzie On, nad insze luby, Rozkoszny, pi�kny, w
�miej�cym humorze, Hej, krzepcie serca! na biesiad� oto, Wierne me druhy!
Niejeden nie�ywy Na ziem nie wr�ci�by za wszystko z�oto, Tak kl�� czas
przesz�y b�dziem nieszcz�liwy.
Na koniec, dzie�a woskowe odlanie Damy pomie�ci� w samym sercu dzwona;
Nie b�dzie wi�cej krzyk�w: Panie! Panie! Ni kot��w bucha� para rozpalona.
Hej, gdzie jest r�ka, co do miecza skora! Do diab�a wszystkie m�zgowcze
majaki! Ach, gdyby� mo�na w g��b wielkiego wora Zwi�za� kram ca�y
szalbierstw lada jaki!
Przypisy:
1. �aden u pewno�ci� ust�p dzie�a Rabelais'go nie by� obficiej
komentowany ni� owe s�awne "Fidrygafki faszerowane". Dawne wydanie
Rabelais'go zwane "Edition variorum", kt�re stanowi istn� orgi�
komentatorstwa, po�wi�ca im nie mniej ni� dwadzie�cia siedem stron druku,
przy czym ka�dy najdrobniejszy szczeg� ma swoje wyt�umaczenie. Tymczasem
zdaje si� niew�tpliw� rzecz�, i� Rabelais, wydrwiwaj�c w tym rozdziale
ciemne proroctwa i alegorie, ulubione �redniowiecznej literaturze,
rozmy�lnie da� swoim "Fidryga�kom" jedynie pozory jakiego� g��bokiego
sensu, kt�rego w istocie nie maj�.
Uzupe�nienie szkody wyrz�dzonej przez szczury jest bardzo �atwe:
Zasi� gdy Cymbr�w... Przyby� powietrzem... Z jego przybyciem...
III. Jako Gargantua
jedena�cie miesi�cy pozostawa�
w �ywocie matki
T�gospust (*1) by� to w swoim czasie zdrowy kpiarz, zagl�daj�cy do
dzbana tak ch�tnie jak ma�o kto na �wiecie, bo te� i jada� rad s�ono i
korzennie. K'czemu mia� zazwyczaj dobry zapasik magenckich i bajo�skich
szynek, si�a w�dzonych ozor�w, obfito�� kiszek (gdy by�a na nie pora) i
solonej wo�owiny z musztard�; tako� zapas ikry rybiej, poka�n� ilo��
kie�basy, nie bolo�skiej (l�ka� si� bowiem trutek lombardzkich) (*2), ale
z Bigory, z Lankony i z Breny. W m�skich latach poj�� Gargamel� (*3),
c�rk� kr�la Parpajlos�w, t�g� dziewuch� rumian� na g�bie. I cz�sto we dwoje
przestawali ze sob�, czyni�c kszta�t jakoby zwierza o dw�ch grzbietach,
rado�nie pocieraj�c wzajem swoje sad�a, a� pocz�a st�d Gargamela pi�knego
synalka i nosi�a go w �ywocie a� do jedenastu miesi�cy.
Tak d�ugo bowiem, a nawet d�u�ej, mo�e niewiasta nosi� dzieci� w �ywocie,
zw�aszcza je�eli to jest jakie� arcydzie�o i osoba maj�ca w swoim czasie
dokaza� nie lada rzeczy. Jako� powiada Homer, i� dzieci�, kt�re Neptun
zaszczepi� nimfie, urodzi�o si� w pe�ny rok p�niej, to znaczy w dwunastu
miesi�cach. Bowiem (jako powiada Aulus Gellius, |lib. III) majestat Neptuna
wymaga� tak d�ugiego czasu, i�by dzieci� mog�o by� wyko�czone w ca�ej
doskona�o�ci, Dla podobnej przyczyny Jowisz kaza� trwa� czterdzie�ci osiem
godzin nocy, kt�r� przespa� z Alkmen�. W kr�tszym bowiem czasie nie by�by
zdo�a� uku� Herkulesa, kt�ry oczy�ci� �wiat z potwor�w i tyran�w.
Staro�ytni panowie Pantagrueli�ci potwierdzili to, co powiadam, i
o�wiadczyli, �e nie tylko mo�ebne jest, aby dzieci� urodzi�o si� z
niewiasty w jedenastym miesi�cu po �mierci m�a, ale �e dzieci� takie ma
by� uwa�ane za prawowite: Hipokrates; |lib. |de |Alimento; Pliniusz, |lib.
VII, ; |cap. V; Plautus, |in |Cistellaria; Markus Varro, w satyrze
zatytu�owanej |Testament, powo�uj�c si� na powag� Arystotelesa w tym
wzgl�dzie; Cenzorinus, |lib. |de |Die |natali; Arystoteles, |lib. VII,
|cap. III i IV |de |Natura |animatium; Gellius, |lib. III, |cap. XVI;
Servius, |in |Ecl., wyk�adaj�c ten wiersz Wergilego:
|Matri |longa |decem |etc.
i si�a innych m�zgowc�w, kt�rych liczba pomno�y�a si� ci�b� uczonych w
prawie, |ff. |de |Suis, |et |legit. |l. |intestato. |paragraf |fin. I tako�
|in |authent. |de |Restitut. |et |ea |guae |parit |in |undecimo |mense.
Ba, nawet nagryzmolili k'temu swoje trz�sionkowate prawa Gallus, |ff. |de
|Lib. |et |posthum, |et |l. |septimo, |ff |de |Stat. |homin, i paru innych,
kt�rych na razie nie �miem wymieni�.
Dzi�ki tym prawom mog� owdowia�e bia�e g�owy �mia�o zadziera� podogonia,
ile zapragn� i wi�cej, a to ca�e dwa miesi�ce po �mierci m��w. Prosz� w�s,
je�li �aska, moje poczciwe kmotry, je�eli najdziecie w�r�d takich kt�r�
godn� poszturchania, dosiadajcie� jej �ywo i przywied�cie mi j� co rychlej.
Je�li bowiem w trzecim miesi�cu zast�pi, owoc jej b�dzie dziedzicem
nieboszczyka. A gdy si� ju� rozpozna ci���, dopiero� folguj� sobie �mia�o i
jazda na ca�ego, skoro ju� bandzioch nabity! Jako przyk�adem Julia, c�rka
cesarza Oktawiana, kt�ra w�wczas dopiero oddawa�a si� swoim rypa�om, kiedy
uczu�a si� brzemienn�, tym obyczajem jak sternik nie wprz�dy siada na
okr�t, a� gdy jest dobrze obci��ony balastem i sumiennie na�adowany.
A je�li im kto przygani, �e tak daj� sobie wybija� ho�ubce po swoim
brzemieniu, ile �e zwierz�ta ci�arne nie dopuszczaj� nigdy do si� jurnego
samczyka, odpowiedz�, �e to s� zwierz�ta, zasi� one s� bia�e g�owy dobrze
rozumiej�ce niekt�re pi�kne i lube prawa o zap�adnianiu, jako niegdy�
odpowiedzia� Populiusz, wedle podania Makroba, |lib: |II |Saturnal.
Je�li diabe� nie �yczy, aby zasz�y w ci���, tedy nie ma, jak skr�ci�
szpunt ze �cierki, i cicho sza.
Przypisy:
1. Wedle tradycji komentator�w, T�gospust ma przedstawia� kr�la Ludwika
XII: w ten spos�b Gargantua by�by Franciszkiem I, a Pantagruel Henrykiem
II. Trzeba si� jednak bardzo mie� na ostro�no�ci przeciwko takiej
mechanicznej symplifikacji bujnej, kapry�nej i wielostronn�j satyry
Rabelais'go.
2. Aluzja do trucicielstwa rozpowszechnionego we W�oszech.
3. W my�l tego samego wytrwa�ego komentatorstwa Gargamel� by�aby w takim
razie Anna, c�rka Franciszka II, ksi�cia Bretanii, ob�o�onego kl�tw� i
dlatego nazwanego tu kr�lem kacerzy (parpaillos). Nazbyt obfite raczenie
si� flakami ma - zdaniem uczonych komentator�w - wyrazi� wybuja�y apetyt
mi�osny kr�lowej.
IV. Jako Gargamela, nosz�c
w �ywocie Gargantu�, spo�y�a
wielk� dzie�� flak�w
Spos�b i okoliczno�ci, w jakich urodzi�a Gargamela, by�y takie: a kto nie
wierzy, niech mu si� stolec wypsnie! Owo i jej si� wypsn�� jednego
poobiedzia, trzeciego dnia lutego, i� zjad�a zbyt wiele godbil�w: Godbile
s� to t�uste flaki z wo��w tuczonych przy ��obie i na ��ce bli�niaczej.
��ki bli�niacze to takie, kt�re daj� traw� dwa razy do roku. Z onych
spa�nych wo��w dano zabi� trzysta sze��dziesi�t siedem tysi�cy i
czterna�cie, i�by by�y na t�usty wtorek posolone, tak aby z pocz�tkiem
wiosny by�o pod dostatkiem wo�owiny, jako i� na pocz�tku, uczty godzi si�
uczci� solone mi�siwo, a to dla lepszego smaku na wino.
Flak�w by�a obfito��, jak �atwo pojmiecie, a by�y tak smakowite, i�
wszystko oblizywa�o palce. Ale najwi�kszy k�opot by� z tym, i� nie mo�na
ich by�o d�ugo przechowa�, by�yby si� bowiem zepsu�y, co zn�w si� nie
godzi�o: za czym postanowiono ze�pa� je do szcz�tu, niczemu nie
przepuszczaj�c. K'temu zaproszono wszystkich mieszka�c�w Senny, Swili,
Ska�y Klermonckiej, Wogodry, nie przepominaj�c tako� Kondreju, Monpensiru i
innych s�siad�w, wszystkich srogich bibu��w, dobrych kompan�w i statecznych
rypa��w. Poczciwina T�gospust wielk� mia� w tym uciech� i rozkaza�, by
podawano jeno miskami. Upomnia� wszelako po�owic�, aby si� nieco
pow�ci�ga�a w jedzeniu, ile �e zbli�a si� do kresu ci��y, te za� bebechy to
nie by�a nazbyt chwalebna potrawa. "Wielk� ma snad� lubo�� w �uciu �ajna,
powiada�, kto ich zje ca�� dzie�k�". Nie bacz�c na te przedk�adania, zjad�a
ich szesna�cie wiader, dwa garnce i sze�� kwart. O, c� za wspania�a moc
materii �ajnotw�rczej musia�a si� po niej przewala� we wn�trzu!
Po obiedzie wszyscy poszli gromad� do lasku i tam na g�stej murawie
ta�czyli przy d�wi�kach weso�ych piszcza�ek i s�odkich g�li tak uciesznie,
i� rado�� to by�a niebia�ska widzie� ich tak figluj�cych.
V. Pogwarki pijackie
Nast�pnie j�li si� krz�ta� ko�o podwieczorku (*1). Dalej�e zacz�y
kr��y� butelki, szynki obiega� wko�o, kubki fruwa�, pucharki dzwoni�. -
Otw�rz no, podawaj; zamieszaj, doprawiaj! - Dawaj no bez wody, o, tak, m�j
przyjacielu. - Nalej mi ten pucharek jak si� patrzy. - Sam tu z tym
g�siorkiem, lej, ale z czubem. Na pohybel pragnieniu! - Ha, frybro
zdradziecka, nigdy� mi nie sfolgujesz? - Jak mi B�g mi�y, kumo, nie mog�
naj�� na swoje. - Niedobrze ci, duszko? - Ju�ci. - Ju�ci? Pijmy, a kto nie
mo�e, niech pasa popu�ci. - Pi�? Hm, ja nie od tego, ale tylko w swoim
czasie, jako pantofel ojca �wi�tego. - Ja pij� tylko z mego brewiarza (*2)
jak nasz �wi�tobliwy ojciec gwardian. - Co by�o pierwej, pragnienie czy
pija�stwo? - Pragnienie, bo kt� by pi� bez pragnienia w onym wieku
niewinno�ci? - Pija�stwo, |privatio bowiem |praesupponit |habitum. (Uczucie
braku ka�e przypuszcza� przyzwyczajenie - pewnik scholastyczny.) - Ja znam
pismo: |Fecundi |calices |quem |non |fecere |disertum? (Kogo� pe�ne
kielichy nie uczyni�y wymownym? (Horacy, |Epist., 1, 5, 19).) - My, biedne
niebo��ta, a� nadto pijemy bez pragnienia. (*3) - Ja tam nie, biedny
grzesznik, ja nie pij� bez pragnienia: obecnego lub co najmniej przysz�ego,
aby je uprzedzi� jak przysta�o. Pij� na przysz�e pragnienie. Pij� ci�gle.
Wieczno�� w pija�stwie; pija�stwo w wieczno�ci. �piewajmy, pijmy, piejmy,
lejmy. Gdzie m�j lejek? H�? ja pij� jeno |per |procuram. - Czy wil�y si�,
aby suszy�, czy te� suszy si�, aby wil�y�? - Nie kapuj� zgo�a teorii; na
praktyce wyznaj� si� jako tako. Alt! Maczam usta, pij�, �ykam: a wszystko
ze strachu przed �mierci�. - Pij ci�gle, nie umrzesz nigdy. - Je�li nie
pij�, wysycham, a to �mier�. Dusza mi ucieknie do jakiej ka�u�y. Dusza
nigdy nie mieszka w suchym. (S�owa �w. Augustyna: |Anima |certe, |quia
|spiritus |est, |in |sicco |habitare |non |potest.) Podczaszowie, o wy,
tw�rcy nowych form, uczy�cie mnie z niepij�cego pij�cym. Pu��cie o�ywczy
strumie� przez one wysch�e nerwy a jelita. Na diaska pije, kto nie czuje,
�e pije. Ha, to winko ca�e wchodzi w �y�y, uryna� nic z niego nie
skorzysta. - Przep�uka�bym ch�tnie flaki tego wo�u, kt�rego dzi� rano
wsuwa�em. - Ha, dobrzem sobie wyma�ci� �o��dek. Gdyby papier moich cedu�ek
pi� tak sumiennie jak ja, wierzycielom moim nie brak�oby winka, kiedy
przyjdzie do likwidacji. - Prosi�, pod�ub sobie w nosie. - Ha, ile�
kubeczk�w dostanie si� jeszcze do wn�trza, zanim ten je opu�ci! Pi� tak
poma�u to niezdrowo na p�uca. Cy cy cy cycusia! Jaka jest r�nica mi�dzy
flaszk� a rzyci�?- Wielka: jedn� przyk�adasz do ust, a w drug� mo�esz nos
wsadzi�. - Hu�, hu�! nasze ojcaszki znali, co to suszy� flaszki. - Wielkie
s�owo, us.aj si�, a zdrowo; pijmy! - Nie macie nic do zlecenia tej rzeczce?
ot, ten tam idzie przep�uka� sobie flaki. - Nie pij� ju� wi�cej, jeno jedn�
g�beczk�. - Pij� jak brat templariusz. (*4) - A ja |tamquam |sponsus.
(Niby oblubieniec.) - A ja |sicut |terra |sine |agua. (Jak ziemia bez
wody.) - Synonim szynki kto zgadnie? - |Compulsorium pija�stwa, lewar. Za
pomoc� lewara opuszcza si� wino do flaszy, za pomoc� szynki do �o��dka. -
Hu, hu; pi�, pi�, pi�! - Nie ma miary. |Respice |personam, |pone |pro |duo.
- Gdybym tak pr�dko wy�azi� w g�r�, jak przypuszczam, by�bym ju� het, het w
powietrzu.
Tak si� Kuba sta� bogaty, Tak urasta d�b s�katy, Tak podbi� Bachus
Indyje, Niechaj wi�c pije, kto �yje.
- Z wielkiej chmury ma�y deszcz: z cienkiego picia grzmoty. - Ha, gdyby z
mojej kusiuni p�yn�a taka urynka, possaliby�cie j� radzi? - Trzymaj; nie
puszczaj. - Kto powiada: uszczaj? - Sam tu, paziku, dolej: mianuj� ci� moj�
m�zgownic� z herbem Doliwa.
...Stachu, niebo�e, Masz tam co jeszcze w g�siorze?
- Staj� jako strona skar��ca i apeluj�ca przeciw pragnieniu. Paziu, u��
mi apelacj� po wszelkiej formie. - Ha, co� mnie sw�dzi! Dawniej zwyk�em by�
wypija� wszystko, teraz mam obyczaj nic nie zostawia�. - Nie spieszmy si�
tylko, a u�atwimy si� ze wszystkim.
- Oto mi by�y flaczusie, palce liza�. To z tego byczka z czarn� strza�k�.
Jak mi B�g mi�y, zmiatajmy z misek na chwa�� domu. - Pij albo ci�... Nie,
nie, pij, prosz� ci�, zr�b to dla mnie. - Wr�ble nie jedz� a� wtedy, gdy je
kto g�aszcze po ogonie. Ja pij� jeno wtedy, gdy mnie kto grzecznie prosi.
|Lagona |edatera! (Po baskijsku: W twoje r�ce towarzyszu!) Pijcie�, kumie!
Nie ma zak�tka w moim ciele, gdzie by to winko nie wytropi�o pragnienia. -
Hu, jak mi je ch�osta przyjemnie. - Ca�kiem je ze mnie przep�dzi. - Otr�bmy
tutaj, przy d�wi�ku butli i flaszek, �e ktokolwiek zgubi� pragnienie, gdzie
indziej go ma szuka�, nie tutaj. Za pomoc� wytrwa�ych lewatyw wyp�dzili�my
pragnienie z naszego domku.
- Ja mam w ustach s�owo bo�e: |Sitio. Kamie� zwany azbestem nie jest tak
niezniszczalny jak pragnienie mojej wielebno�ci. - Apetyt przychodzi w
miar� jedzenia, powiada� Angeston (*5); ale pragnienie ulatnia si� z
piciem. - Jakie jest lekarstwo na pragnienie? - Przeciwne co od uk�szenia
psa: le� zawsze za psem, nigdy ci� nie uk�si; pij zawsze przed pragnieniem,
a nigdy ci nie dokuczy. - Hej, hop! nie drzemcie, s�siedzie. Hej tam, mo�ci
Dolewaj, nie daj nam usypia�. Argus mia� sto oczu do patrzenia: sto r�k
trzeba by podczaszemu, jako mia� Briareus, aby m�g� dolewa� niezm�czenie. -
Hej, zwil�my gard�o, milej b�dzie je suszy�. Hej tam, bia�ego, lej no, lej
do dna, do kro�set diab��w, nu�e, po brzegi, pe�no. J�zyk mnie piecze. -
Tr��my si�, panie landsman: w twoje, mi�y towarzyszu, hoc, hoc. - La, la,
la, to si� nazywa g�adko spu�ci�. |O |lacrima |Christi! to mi winko, sam
smak. - O jakie� g�adkie winko, szczery aksamit! - Dajcie� i tu aksamitu!
Hej, ch�opcy! to mi gra: g�sior w puli, ty dajesz, ja na r�ku! |Ex |hoc |in
|hoc. Moja lewa. Nie ma cyga�stwa, ka�dy widzia�. �yk �yku, po krzyku. - O
pijaki! o biedne spragnione! hej, paziu, sam tu, lej pe�no, czerwonego.
Kardynalsko. |Natura |abhorret |vacuum. (Natura nie znosi pr�ni (aksjomat
dawnej fizyki).) Mucha by si� upi�a. - Hoc, hoc, nie masz w �wiecie, ino
wino. W k�ko, w k�ko, pi� to zi�ko.
Przypisy:
1. Wedle starego francuskiego obyczaju, kt�ry za czas�w Montaigne'a ju�
zanika�, ulubion� por� pijack� by�a godzina podwieczorku. Ludwik XII, sam
wielki bibosz, lubowa� si� w tych podwieczornych posiedzeniach.
2. Mnichy z zakon�w �ebraczych, ��cz�c ob�ud� cnoty z zami�owaniem do
kielicha, wymy�lili flaszki na wino w formie brewiarza.
3. Aluzja do niewinnych, kt�rych poddawano indagacji za pomoc� tortury
wodnej.
4. Bracia templariusze mieli u wsp�czesnych opini� pierwszorz�dnych
pijak�w.
5. Hieronim z Hangestu, scholastyk, przeciwnik Lutra.
VI. Jako Gargantua
przyszed� na �wiat w spos�b
bardzo osobliwy
Gdy owi tak sobie przepijali i gwarzyli po trosze, Gargamela pocz�a
doznawa� niejakich dolegliwo�ci w �ywocie. Za czym T�gospust uni�s� si� z
lekka na trawie i j�� uspokaja� j� poczciwie, mniemaj�c, i� to si�
poczynaj� bole�ci, i powiadaj�c, i� za ch�odno jej tam jest na murawie i
niebawem pozb�dzie si� brzemienia; dlatego te� trzeba si� jej uzbroi� w
odwag�: b�l wprawdzie jest nieco dotkliwy, ale za to nie b�dzie trwa�
d�ugo, rado�� za�, jaka st�d uro�nie, pocieszy j� po ca�ej mitr�dze, tak i�
nawet pami�ci nie zachowa.
- Wraz tego dowiod� - rzecze - oto nasz Zbawiciel powiada w Ewangelii
|Joannis XVI: Niewiasta, kt�ra jest w godzinie rodzenia, czuje �a�o��,
wszelako gdy ju� porodzi�a, �adnej pami�ci nie chowa swego cierpienia.
- Ha - rzek�a - dobrze m�wisz i wiele radsza s�ucham takowych rzecze�
Ewangelii i wiele lepiej mi to p�u�y, ni� gdybym s�ucha�a �ywota �wi�tej
Ma�gorzaty (*1) albo innych jakich kleszych ba�ni.
- Odwagi, moje jagni�tko - rzek� - za�atw si� pr�dko z tym, a wnet
postaramy si� o nowe.
- Ha - odpar�a - jak wam si� lekko o tym m�wi, wam, m�czyznom! Dobrze
wi�c, na Boga, przemog� si�, skoro taka wasza wola. Ale da�by B�g, by� go
by� sobie obci��!
- Co takiego? - spyta� T�gospust.
- Ha! - rzek�a - udawaj niewini�tko: ju� ty mnie dobrze rozumiesz.
- Malu�kiego? - rzek�. - Tam do kro�set! je�li taka twoja wola, ka��e tu
przynie�� no�a.
- Ach - rzek�a - niech�e B�g broni; ja tego nie m�wi�am z serca, nie
zwa�aj na babskie gadanie. Ale je�li B�g mi nie pomo�e, ci�ki dzie� b�d�
mia�a dzisiaj, a wszystko przez twego figlarza!
- Odwagi, odwagi - rzek� - nie zaprz�taj sobie g�owy reszt� i daj jeno
pracowa� tym czterem wo�om od przodka. (Przys�owie poitewe�skie.) Ja id�
tymczasem poci�gn�� jeszcze jaki kusztyczek. Gdyby ci si� tymczasem
przygodzi�o co z�ego, b�d� tu w pobli�u: kla�nij jeno, a ju� jestem przy
tobie.
W nied�ugi czas potem zacz�a st�ka�, lamentowa� a krzycze�. Wraz zbieg�y
si� gromad� ze wszystkich stron po�o�ne niewiasty. Za czym, macaj�c j� od
spodku, trafi�y na jakie� bebechy dosy� omierz�ego smaku i mniema�y, i� to
b�dzie dziecko; wszelako to by� stolec, kt�ry si� jej wypsn�� pod siebie z
przyczyny pofolgowania jelita prostego, kt�re nazywacie kiszk� stolcow�;
jak to bowiem oznajmili�my wy�ej, zjad�a by�a nadmiern� ilo�� flak�w.
Widz�c to jedna szpetna starucha b�d�ca przy niej, za�ywaj�ca s�awy
bardzo kutej lekarki, zawi�za�a jej przepask� tak ciasn�, od kt�rej
wszystkie bebechy tak by�y zduszone a �cie�nione, i� ledwie z trudem z�bami
zdo�aliby�cie je rozlu�ni�, co jest rzecz straszna do pomy�lenia: jak
niegdy� diabe� w czasie mszy �w. Marcina, spisuj�c gaw�dy dw�ch kumoszek,
z�bami musia� rozci�ga� sw�j pergamin. (*2)
Od tej dolegliwo�ci rozlu�ni�y si� ku g�rze kosmki maciczne, mi�dzy
kt�rymi przemkn�o si� dziecko i dosta�o si� do �y�y zwanej czcz�; stamt�d,
przeciskaj�c si� przez przepon� a� powy�ej �opatek, gdzie ta �y�a dzieli
si� na dwoje, obr�ci�o si� na lewo i wysz�o lewym uchem. Skoro tylko si�
urodzi�o, nie krzycza�o jak inne dzieci: "Au, au, au", ale dono�nym g�osem
zakrzykn�o: "Pi�, pi�, pi�!" - jakoby zach�caj�c wszystkich wko�o do
picia, tak i� pos�yszano je w ca�ej okolicy.
Podejrzewam, was, i� pewno nie dajecie wiary owemu szczeg�lnemu sposobowi
urodzenia. (*3) Je�eli nie wierzycie, gwi�d�� na to, ale cz�owiek
stateczny, cz�owiek roztropny, zawsze wierzy temu, co mu powiadaj� i co
widzi napisane. Nie powiada� Salomon,|Proverbiorum, XIV: "|Innocens |credit
|omni |verbo", ete.? A �w. Pawe� |prim. |Corinth. XIII: "|Charitas |omnia
|credit." Czemu� by�cie nie mieli wierzy�? Dlatego, powiadacie, i� nie ma w
tym �adnego podobie�stwa do prawdy. Powiadam wam, i� dla tej w�a�nie
przyczyny powinni by�cie wierzy� wedle zasad doskona�ej wiary. Sorboni�ci
(*4) bowiem powiadaj�, i� wiara jest to argument rzeczy niepodobnyeh do
prawdy.
Jest�e w tym co przeciw naszym prawom, naszej wierze, przeciw rozumowi,
przeciw Pismu �w.? Co do mnie, nie znajduj� w ksi�gach �w. nic, co by
�wiadczy�o przeciw temu. W�dy je�li taka by�a wola Boga, zali powiecie, i�
nie m�g� by� tego dokona�. Ha, przez lito��, nie dopuszczajcie� do swego
m�zgu takich bredni: powiadam wam, i� nie masz Bogu nic niepodobnego. I
gdyby mu si� tak spodoba�o, niewiasty rodzi�yby odt�d dzieci przez ucho.
Zali Bachus nie pocz�� si� z uda Jowiszowego?
Zali Walig�ra nie urodzi� si� z pi�ty swojej matki?
�apimuszka z pantofla swej �ywicielki?
Minerwa nie urodzi�a si� przez ucho z m�zgownicy Jowisza?
Adonis z kory drzewa mirtowego?
Kastor i Polluks ze skorupy jajka zniesionego i wysiedzianego przez Led�?
Ale wi�cej jeszcze zdumia�oby was i zaskoczy�o, gdybym wam tu przytoczy�
ca�y rozdzia� z Pliniusza, w kt�rym rozprawia o narodzinach szczeg�lnych a
przeciwnych naturze. Czytajcie si�dm� ksi�g� jego |Historii |naturalnej,
rozdz. III i nie zawracajcie mi ju� g�owy.
Przypisy:
1. �ywot �w. Ma�gorzaty odczytywano niewiastom w b�lach rodzenia, aby
u�atwi� por�d.
2. Wedle legendy, dwie stare baby gada�y z sob� bez przerwy, podczas gdy
�w. Marcin odprawia� msz�. Diabe�, kt�ry sta� za nimi i spisywa� ich
rozmow�, nie znalaz� w ko�cu miejsca na swoim pergaminie i musia� go z�bami
rozci�ga�, przy czym potkn�� si� i pot�uk� o filar ko�cielny.
3. Zuchwa�e drwiny ze wsp�czesnych teolog�w, kt�rzy wyk�adali dos�ownie
przeno�ni�, i� Matka Boska pocz�a przez ucho. Stara pie�� ko�cielna brzmi:
"Gaude, virgo, mater Christi Quae per aurem concepisti."
Ca�y ten ust�p Rabelais uwa�a� za bezpieczniejsze wykre�li� w drugim
wydaniu tej ksi�gi.
4. Sorbona - staro�ytny uniwersytet paryski, maj�cy imi� od Roberta de
Sorbon, spowiednika Ludwika �wi�tego. Za czasu Rabelais'go Sorbona by�a
warown� twierdz� �redniowiecznej teologii i filozofii scholastycznej i
prowadzi�a walk� na �mier� i �ycie z budz�cym si� nowo�ytnym duchem, a w
walce tej p�on�cy stos by� ostatecznym i nierzadko u�ywanym argumentem. To
t�umaczy zajad�o��, z jak� Rabelais, pod os�on� protekcji mo�nych
kardyna��w i samego kr�la, szturmuje szyderstwem i inwektyw� do jej mur�w.
Ca�y ten rozdzia� jest �artem na owe czasy bardzo ryzykownym i kt�ry autor
m�g� drogo przyp�aci�.
VII. Jakim sposobem
Gargantua otrzyma� imi�
i jak zw�cha� si� z winkiem
Poczciwina T�gospust, pij�c i zabawiaj�c si� z innymi, s�ysza� straszliwy
krzyk, jaki syn jego wyda� wychodz�c na �wiat�o dzienne, kiedy to zacz��
rycze� swoje "Pi�, pi�, pi�!" Za czym ozwa� si�:
- Ale |ga�gan |tchu |ma! (W oryg.: |Que |grand |tu |as |le |qousier.)
Co s�ysz�c obecni orzekli, i� sprawiedliwie powinien mie� za imi�
|Gargantua, skoro takie by�o pierwsze ojcowskie s�owo przy jego urodzeniu:
w czym szli wzorem i przyk�adem staro�ytnych Hebrajczyk�w. I ojciec, i
matka ch�tnie przychylili si� do tego zdania. Aby za� uspokoi� dzieci�,
dano mu napi� si� po same dziurki w nosie, po czym zaniesiono je do
zakrystii i ochrzczono, jako jest zwyczaj u dobrych chrze�cijan.
Potem wyznaczono dla� siedemna�cie tysi�cy dziewi��set i trzyna�cie kr�w
potelskich i bremondzkich (*1), aby mu dostarcza�y codziennego po�ywienia:
nie spos�b bowiem by�o znale�� dla� mamk�; kt�ra by go mog�a zaspokoi�,
zwa�ywszy niezmiern� ilo�� mleka, kt�re spotrzebowywa�; mimo i� niekt�rzy
subtelni doktorowie skoty�ci (*2) twierdzili; i� karmi�a go w�asna matka i
�e zdolna by�a wyda� z piersi tysi�c czterysta i dwa wiadra i dziewi��
garncy mleka na jeden raz. Co nie jest do prawdy podobne. Jako� twierdzenie
to zosta�o pot�pione przez Sorbon� jako cyckowato naganne, obra�aj�ce uszy
i na mil� cuchn�ce herezj�.
W taki spos�b sp�dzi� rok i dziesi�� miesi�cy �ycia, w kt�rym to czasie,
z polecenia lekarzy, zacz�to go nosi� i wykonano dla� zgrabny w�zek
zaprz�ony wo�ami. W nim wo�ono go to tu, to tam, w wielkim weselu; jaka�
rado�� by�a na� patrze�, g�b� mia� bowiem sprawiedliwie pyzat�, pod ni� za�
jak obszy� osiemna�cie podbr�dk�w. Krzykiwa� bardzo ma�o, jeno popuszcza�
pod si� co chwila: osobliwie bowiem by� niemrawy w po�ladkach, tak z
naturalnej kompleksji, jak i z przygodnego usposobienia, kt�re przysz�o na�
st�d, i� nazbyt ch�tnie w�cha� soczek winny. Wszelako nie �ykn�� nigdy ani
kropli bez przyczyny: jeno gdy si� zdarzy�o, i� by� strapiony, zgniewany,
zmartwiony lub skwaszony, gdy przebiera� n�kami, p�aka� albo krzycza�,
skoro tylko przyniesiono mu pi�, zaraz nabiera� ducha i stawa� si� w jednej
chwili spokojny i weso�y.
Jedna z piastunek kl�a mi si� i upewnia�a, i� tak by� wzwyczajony do
tego, �e na sam brz�k dzbank�w i flaszek popada� w zachwycenie, jakoby
smakowa� niebia�skich s�odyczy. Tak i� przej�te podziwem dla tej boskiej
kompleksji, skoro tylko zbudzi� si� rano, dzwoni�y przy nim dla zabawy
no�em po szklenicach albo po flaszkach zatyczk�, albo po dzbanach pokryw�.
Na kt�ry to d�wi�k rozwesela� si�, trz�s� i sam si� ko�ysa� machaj�c g�ow�,
przebieraj�c palcami a przy�piewuj�c sobie zadkiem.
Przypisy:
1. Wioski w rodzinnych stronach Rabelais'go.
2. Duns Skot - teolog lubuj�cy si� w subtelnych rozr�nieniach.
VIII. Jak odziewano
Gargantu� (*1)
Skoro doszed� do tego wieku, ojciec kaza�, aby mu zrobiono ubranie wedle
jego barwy, kt�ra by�a niebieska z bia�ym (*2). Jako� wzi�to si� do dzie�a
i zrobiono je, skrojono i uszyto wedle pod�wczesnej mody.
Z dawnych szparga��w, zachowanych w kancelarii w Monsorze, doszed�em, i�
ubrany by� w nast�puj�cy spos�b:
Na koszul� zu�yto dziewi��set �okci szatelrodzkiego p��tna, pr�cz tego
dwie�cie na same r�kawy. I nie by�a marszczona, marszczone bowiem koszule
wynaleziono dopiero p�niej, w�wczas kiedy szwaczki, gdy im si� u�ama�
koniec ig�y, zacz�y si� pos�ugiwa� uszkiem.
Na kaftan spotrzebowano osiemset trzyna�cie �okci bia�ego at�asu; na
zapinki pi�tna�cie set dziewi�� sk�rek psich i jeszcze p�. W tej epoce
zacz�to przypina� pludry do kaftana, a nie kaftan do pludr�w; jest to
bowiem rzecz przeciwna naturze, jak to szeroko wywi�d� im� Okam (*3)
m�wi�c o |Exponiblach pana G�rnopluderskiego.
Na owe pludry zu�yto jedena�cie set pi�� i jedna trzecia �okci bia�ego
aksamitu i skrojono je w postaci fa�d�w pr��kowatych i marszczonych z ty�u,
aby nie rozgrzewa� l�d�wi. Wewn�trz by�y podszyte niebieskim atlasem bardzo
dostatnio. A zwa�cie, i� mia� bardzo godne peda�y i w dobrej proporcji z
postaw�.
Na saczek (*4) u pludr�w zu�yto siedemna�cie i �wier� �okci tej�e
materii; i dano mu form� jakoby kab��ka, umocowanego bardzo uciesznie
dwiema pi�knymi haftkami ze z�ota, kt�re zaczepia�y si� o dwa haczyki z
emalii, w ka�dy za� wprawiony by� ogromny szmaragd wielko�ci pomara�czy;
bowiem (jak to podaje Orfeusz, |libro |de |Lapidibus, i Pliniusz, |libro
|ultimo) kamie� ten posiada w�asno�ci pobudzaj�ce i krzepi�ce naturalny
cz�onek. Rozporek w saczku by� na p�tora �okcia d�ugi, z�bkowany jak i
pludry, z sut� podszewk� z niebieskiego at�asu. Jako� widz�c pi�kny haft
dziany z�otem i srebrem i ucieszne figlasy ze z�ota, przybrane pi�knymi
diamentami, szlachetnymi rubinami, turkusami, szmaragdami i perskimi
per�ami, przyr�wnaliby�cie go do pi�knego rogu obfito�ci, takiego, jaki
spotykacie na antykach i jakim obdarowa�a Rea dwie nimfy, Adrast� i Id�,
�ywicielki Jowisza. Zawsze luby, soczysty, j�drny, zaw�dy zieleni�cy si�,
kwitn�cy, zaw�dy p�czkuj�cy, pe�en sok�w, kwiat�w, owoc�w, pe�en wszelkich
rozkoszy; B�g mi �wiadkiem, �e lubo na� by�a pogl�da�! Ale wy�o�� wam wiele
szerzej t� rzecz w ksi�dze, kt�r� napisa�em |O |dostoje�stwie |rozporka.
Upewniam was wszelako, i� chocia �w saczek by� d�ugi i obszerny, owo by�
te� godnie zaopatrzony i umi�siony we wn�trzu i w niczym nie by� podobny do
owych zwodnych rozpork�w przer�nych fircyk�w, kt�re jeno wiatrem s�
podszyte, ku wielkiej szkodzie p�ci niewie�ciej.
Na trzewiki skrajano czterysta sze�� �okci ciemnoniebieskiego aksamitu,
poci�tego wdzi�cznie w r�wnoleg�e paski, kt�re zasi� poszyto w jednostajne
cylindry. Na podeszwy zu�yto jedena�cie set sk�r rudych kr�w, wyci�to je
za� w szpic kszta�tem ogona sztokfiszowego.
Na sukni� zu�yto osiemna�cie set �okci aksamitu niebieskiego,
nakrapianego w groszki zahaftowane doko�a w pi�kne desenie winnego krzewu,
w �rodku za� w srebrne dzbanuszki otoczone z�otymi r�d�kami z mnogo�ci�
pere�; co pozwala�o mniema�, i� wyro�nie w swoim czasie na t�giego
moczymord�.
Pasek sporz�dzono z trzystu i p� �okci jedwabnej szerszy, p�bia�ej,
p�niebieskiej, o ile si� przypadkiem nie myl�.
Szpada nie by�a walencjanka ani te� pugina� z Saragossy: ojciec bowiem
nienawidzi� tych wszystkich zakazanych umurzynionych hidalg�w niby diab��w;
ale mia� pi�kny pa�asik drewniany i pugina� z parzonej sk�ry, malowane i
wyz�ocone a� mi�o.
Sakiewk� mia� z moszny s�onia, kt�rego przys�a� mu im� Prakontal,
prokonsul Libii.
Na p�aszczyk zu�yto dziewi�� tysi�cy sze��set �okci mniej dwie trzecie
aksamitu niebieskiego, jak wy�ej, przetykanego z�otymi nitkami w poprzeczny
dese�, co z odleg�o�ci dawa�o kolor niepodobny do nazwania, a bardzo
ucieszny dla wzroku, jaki widzicie na gardzio�kach turkawczych.
Na czapeczk� wzi�to trzysta dwa i �wier� �okci bia�ego aksamitu i by�a
obszerna i kr�g�a wedle rozmiar�w g�owy, ojciec bowiem powiada�, �e owe
maureta�skie rogatywki, podobne do formy pasztetnika, �ci�gn� kiedy
nieszcz�cie na te ostrzy�one pa�ki.
Za kitk� mia� pi�kne niebieskie pi�ro, uszczkni�te pelikanowi w Dzikiej
Hirkanii, bardzo wdzi�cznie zwisaj�ce nad prawym uchem.
Jako medalion nosi� z�ot� blaszk� wagi sze��dziesi�ciu o�miu grzywien,
ozdobion� mistern� emali�: na tej by�o przedstawione cia�o ludzkie maj�ce
dwie g�owy obr�cone twarzami ku sobie, cztery r�ce, cztery nogi i dwa
ty�ki, jak powiada Platon, |in |Symposio, i� by�a przyroda ludzka w swoim
mistycznym zacz�tku; doko�a za� wypisane by�o w jo�skich literach:
Mi�o�� nie szuka swojej korzy�ci (�w. Pawe�. List I do Koryntian, XIII,
5)
Na szyi mia� z�oty �a�cuch wa��cy dwadzie�cia pi�� tysi�cy sze��dziesi�t
i trzy grzywien z�ota, uczyniony w postaci du�ych ziaren, mi�dzy kt�rymi
by�y rozmieszczone wielkie zielone jaspisy, wyci�te i rze�bione w kszta�t
smok�w, wko�o otoczone promykami i iskierkami, jak je nasza� niegdy� kr�l
Necesporu. Ten �a�cuch zwisa� mu a� do wzg�rka na podbrzuszu; z czego przez
ca�e �ycie doznawa� zbawczego dzia�ania, wiadomego greckim lekarzom.
Na r�kawiczki wzi�to na warsztat szesna�cie sk�r karze�k�w,zasi� trzy
sk�ry wilko�ak�w na haftowane wypustki; uszyto je w tym sposobie na
zlecenie senluckich kabalist�w (*5).
Jako pier�cienie (ojciec bowiem �yczy� sobie, aby je nosi� na znak
staro�ytno�ci rodu) mia� na wskazicielu lewej r�ki karbunku� wielki jak
strusie jajo, wdzi�cznie bardzo oprawny w szczere z�oto. Na palcu po�rednim
tej�e r�ki mia� pier�cie� uczyniony z czterech metal�w, po��czonych
najmisterniej w �wiecie, tak i� stal nie szpeci�a z�ota ani srebro nie
ha�bi�o miedzi. Na palcu po�rednim prawicy mia� pier�cie� uczyniony w
formie spiralnej, w kt�rym oprawny by� wspania�y rubin, diament wyci�ty w
szpic i bezcenny szmaragd phyzo�ski. Albowiem Hans Karwel, wielki jubiler
kr�la Melindy, szacowa� je na sze��dziesi�t dziewi�� milion�w osiemset
osiemdziesi�t cztery tysi�ce i osiem d�ugowe�nistych baran�w (*6); na
tyle� ocenili je i Fuggerowie (*7) w Augsburgu.
Przypisy:
1. Niewybredne efekty komiczne, zawarte w tych przes�dnych wyliczeniach,
zaczerpni�te s� z dawnych "Kronik Gargantui�skich".
2. Francuskie barwy koronne.
3. Ockham - teolog scholastyczny, ucze� Skota. Znowu Rabelais drwi ze
subtelno�ci i �amig��wek scholastycznych.
4. Saczek - s�owo urobione przez t�umacza dla oddania francuskiej
braguette, kt�ra w dziele Rabelais'go odgrywa pierwszorz�dn� rol�. Jest to
pod�u�ny woreczek, kt�ry w �redniowiecznym kroju odzienia znajdowa� si� u
pludr�w, na m�skie cz�ci rodne. Podobnie� i zbroje �redniowieczne
posiada�y odpowiadaj�c� temu saczkowi osobn� ochron�. Cz�sto wyraz ten
u�yty jest w znaczeniu rozporka.
5. Mnichy z Saint-Louand ko�o Chinon, miejsca urodzenia Rabelais'go.
6. Moneta z czas�w Ludwika �w., tak nazywana dla wybitego na niej Baranka
Bo�ego, z napisem: "Agnus Dei qui tollis peccata mundi, miserere nobis!"
7. Fuggerowie - jeden z najpot�niejszych dom�w bankowych owego czasu.
IX. Barwy ubioru Gargantui
Barwy Gargantui by�y niebieskie z bia�ym, jak mogli�cie wy�ej, czyta�;
tym sposobem ojciec chcia�, aby zrozumiano, i� jest to dla� rado��
niebia�ska, bia�e bowiem oznacza�o dla� rado��, uciech�, rozkosz a wesele,
niebieskie za� rzeczy niebia�skie.
Zgaduj� �acno, i� czytaj�c te s�owa dworujecie sobie ze starego opoja i
uwa�acie ten wyk�ad kolor�w za nazbyt osobliwy i niewczesny, i powiadacie,
�e bia�e oznacza wiar�, a niebieskie sta�o��. Ale bez uniesienia, bez
gniew�w, bez gor�czki i cholery (czas bowiem mamy niebezpieczny)
odpowiedzcie mi, je�li �aska. Innego gwa�tu nie u�yj� przeciw wam, ani
przeciw nikomu w �wiecie. Powiem wam jeno jedno s��weczko prosto z butli.
O co wam chodzi? co was napad�o?, kto wam powiedzia�, �e bia�e oznacza
wiar�, a niebieskie sta�o��? Jedna (powiadacie) ksi��ka, bardzo lada jaka,
obnoszona przez domokr��c�w i roznosicieli, kt�rej god�o jest |Herbarz
|kolor�w. Kto j� u�o�y�? Ktokolwiek to by�, roztropnie uczyni�, �e jej, nie
podpisa�. Zaiste, nie wiem, co bardziej trzeba podziwia�, jego bezczelno��
czy g�upot�.
Jego bezczelno��: kt�ra bez sensu, bez racji i bez cienia podobie�stwa
wa�y si� nam przypisywa�, moc� jeno w�asnej powagi, co ma oznacza� jaki
kolor. To� to jest obyczaj tyran�w ��da�, aby ich wola zast�pi�a miejsce
s�uszno�ci, nie za� uczonych i m�drc�w, zwyk�ych zaspokaja� czytelnika
oczywistymi racjami.
Jego g�upot�: kt�ra os�dzi�a, i� bez innych dowod�w i wa�kich argument�w
�wiat b�dzie stosowa� swoje god�a do jego przyg�upich regu�ek. W istocie
(jako powiada przys�owie: na zadku cierpi�cego biegunk� zaw�dy �ajna pod
dostatkiem), znalaz� paru g�upc�w z czasu kr�la �wioczka, kt�rzy uwierzyli
onym gryzmo�om i wedle nich wykroili swoje sentencje a porzekad�a, wedle
nich okulbaczyli mu�y (*1), przebrali pazi�w, poszatkowali swoje pludry,
zahaftowali r�kawiczki, oblamowali ��ka, wymalowali god�a, posk�adali
pios