Mathias Malzieu - Mechanizm Serca
Szczegóły |
Tytuł |
Mathias Malzieu - Mechanizm Serca |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Mathias Malzieu - Mechanizm Serca PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Mathias Malzieu - Mechanizm Serca PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Mathias Malzieu - Mechanizm Serca - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
tvlATtl tfis MALZIFU
ft*ehsei zW
8etes
Z francuski ego Pr zelozYla
Magdalena KrzY2osiak
n
,A+-.
Swiat Ksia2ki
Strona 2
Tytul oryginalu
LAMECANIQUEDU COEUR
Redaktor Prowadz4cY
El2bieta Kobusiriska
Redakcja merytoryczna
Halina Ruszkiewicz
Redakcja techniczna
Malgorzata Juiwik
Korekta
Marianna FiliPkowska
Jolanta Rososifiska
CoPYright @ Flammarion' 2007
All rights reserved
Ksi4zki Sp' z o'o'
Copyright O for the Polish translation by Swiat
Warszawa 2010
Swiat Ksi4Tki
Warszawa 2010
Swiat Ksiq2ki SP. z o.o.
ul. Rosola 10,02-786 Warszawa
Sklad i lamanie
Joanna Duchnowska
Druk i oPrawa
Rzcszowskic ZakladY Grafi cznc
lsBN 978-83-2 4'l -1 413-l
Nr 6697
Strona 3
Dla Ciebie, Acacito,
to Ty sprawilai, 2e ta l<siq2ka zakielkowala
w moim brzuchu
Strona 4
9o pi,eotuszp', ruu, dah//ra| *"A""n^*/"' ?a d"ogin''
znn9b. gatzze-ci'er, lilg^dV, pnnn4lry ni'o za-
"*r*,
/*"1"; tiq. twttdrl A"",,"'* d"'* *"Ao^a"A* '*
* "; p*"/rlt Q) s/<n'rq, %*"1i' /'1nsLt ra'z^q'{'iq
si.q, w m'erlnnizrw sBi'ca/ zn'aru'u Pd"]d"'
Strona 5
16 kwietnia 1874 roku w Edynburgu pada Snieg' Nienor-
po-
malny, potworny zi4b rygluje w miescie drzwi' Starzy
wiadaj4 2ebybmo2e jest to najzimniej szy dz\eh 6wiata' Od-
nosi siq wra2enie, 2e slot'rce zniknqlo na zawsze' Wieje ostry
wiatr, platki Sniegu s4lileisze od powietrza' BIEL' BIEL'
przy-
BIEL! WszEdzie dookola nie wida6 nic innego' Domy
pominaj4lokomotywy parowe, a szarawy dym wydobywa-
jqcy siE z ich komin6w sprawia, 2e niebo skrzy siq stalowym
blaskiem.
Edynburg i jego strome ulice ulegaj4 metamorfozie' Fon-
tanny jedna po drugiej przeksztalcai4 siq w bukiety
lodu'
jezioro zlo-
Stara rzeka, zwykle dostojna w swej roli, udaje
dowego cukru, rozciryajqce siE a2 do morza' Huk fal
brzmi
jak odglos tluczonego sz*a, a koty s4 ozdobione cekinami
ze szronu. GaNqqie dtzew przypominaj4 ubrane w nocne
ko-
szule wr62ki, kt6re ptzeciryai4 siq, ziewajq do ksiqZyca
i patrzqna doroZki, Shzgajqce siq po oblodzonych j ezdniach'
Strona 6
Chl6d jest tak wielki, 2e ptaki zamarzajqw locie i rozbijajq
siq o ziemiq. Odglos, kt6ry wydaj Eprzy upadku, brzmi nie-
wiarygodnie delikatnie jak na odglos Smierci.
To najzimniejszy dzief Swiata. I to wlaSnie dzis zamie-
rzam siE urodzi6.
Wszystko dzieje siE w starym domu na szczycie najwyL-
szego wzg6rza Edynburga - Arthur,s Seat - wulkanu ukoro_
nowanego niebieskim kwarcem. podobno tam spoczywaj4
zwloki kr6la Artura. Ostro zakohczony dach domu jest nie-
zwykle wysoki. Komin w ksztalcie rzehnickiego noilaceluje
prosto w gwiazdy, przy kt6rych ksiqzyc wygl4da jak rogalik.
Nie ma tu nikogo, s4 tylko drzewa.
W Srodku wszystko jest z drewna, jak gdyby dom zostal
wyrze2biony w ogromnej soSnie. Mo2na odnie66 wrailenie,
2e wchodzi siq do prowizorycznej chatki: surowe belki, okna
znalezione na zlomowisku poci4g6w, st6l zmajstrowany
z pniaka. Niezliczone welniane poduszki wypelnione zwiEd-
lymi li6imi tworz4atmosferq gniazda. W tym domu odbywa
siE wiele potajemnych porod6w.
To wlaSnie tutaj mieszka akuszerka Doktor Madeleine,
kt6r4 wszyscy mieszkaricy miasteczka twaLajqza wariatkE
Jak na starszepaniqjest calkiem ladna. W jej spojrzeniu do-
strzega siq iskrE szczeroilci, ale w uSmiechu wyczuwa siE
falsz.
Doktor Madeleine odbiera porody prostytutek, kobiet po-
rzuconych, zbyt mlodych lub niewiernych, aby mogty urodzid
w normalnych warunkach. Poza tym uwielbia naprawiai lu-
dzi. Jest specjalistk4 od protez mechanicznych, szklanych
l0
Strona 7
oczu, drewnianych n6g... W jej pracowni moLna znale26
wszystko.
Pod koniec XIX wieku niewiele trzeba, aby byd pos4dzo-
nym o czary.W mieScie m6wi siq, 2e zabija noworodki, kt6-
rych widma staj4 siE jej niewolnikami, i 2e sypia z r62nymi
ptakami, Zeby poczql potwory.
Moja bardzo mloda matka z roztargnieniem obserwuje
opadajqce za oknem platki 6niegu. Patrzy,jak ptaki cichutko
nrzbijaj4 sobie dzioby o szyby, kiedy nagle pojawiajq siE
skurcze. Przypomina dziecko, kt6re udaje, 2e jest w ciqzy.
Itrtepelnia j4 melancholia, bo wie, 2e mnie przy sobie nie
ztrlrzyma. Ma jedynie odwagq spojrze6 na sw6j brzuch, kt6-
ry niemalze pEka. Kiedy moje przybycie staje siq coraz bar-
tlziej naglqc e, przymyka powieki. Jej sk6ra zlewa sie, z prze-
*cieradlem, jak gdyby l62ko jq pochlanialo, jak gdyby siq
w nim rozplywala.
Kiedy wspinala siq po zboczachwzg6rza, aby tu dotrze6,
plnkala. Jej zamarzajqce lzy odbijaly siq od ziemi niczym
pcrly z pEkniqtego naszyjnika. W miarE jak szla, pod jej sto-
ltittni tworzyl siq potyskujqcy dywan z kuleczek. Bylo Sli-
sko, ale starala siq posuwa6 naprz6d. Rytm jej krok6w sta-
wirl siq coraz srybszy. Nagle potknqla siq, zachwiala i upadla
rrrr brzuch. Rozlegl siq dZwiqk przypominajqcy trzaskrozbi-
junc.j skarbonki.
l)icrwszq osob4 kt6r4 zauwaLam, jest Doktor Madeleine.
.le'j tlkrnie ujmuj4 moj4 glowq w ksztalcie oliwki - miniatu-
trrwc.j pilki do rugby - potem mnie przytula.
ll
Strona 8
Moja matka woli odwr6cii wzrok. Jej powieki wyra1nie
nie chc4 siq otworzy1. ,,Otw6rz oczy! Sp6jrz na ten malet'rki
platek, kt6ry powilaS!" - slyszy.
Madeleine m6wi, 2e przypominam bialego ptaszka o wiel-
kich stopach. Moja matka odpowiada, 2e skoro na mnie nie
patrzy, to znaczy, 2e nie chce, by Madeleine mnie opisywala.
- Nie chcq nic widzied ani wiedziei!
Nagle lekarka dostrzega coS niepokojecego. Nie przestaje
dotykad mojego miniaturowego torsu. USmiech znika z jej
twarzy.
- Jego serce jest bardzo twarde, mySlq, Le zamarzlo.
- ProszE sobie wyobrazi(,,2e moje tez. To chyba jasne.
-Ale jego serce naprawdgzamarzlot
Potrz4sa mnq z g6ry na d6l, a dZwiEk podobny jest do
tego, kiedy grzebie siq w skrzynce nanarzqdzia.
Doktor Madeleine zastanawia siE nad planem dzialania.
Moja matka siedzi na l62ku i czeka. DrLy, ale tym razem nie
zzimnu Wygl4da jak lalka, ktora uciekla ze sklepu zzabaw-
kami.
Na zewn4trz Snieg sypie coraz mocniej. posrebrzany
bluszcz pnie siE po dachach. P6lprzezroczyste r62e pochy-
laj4 siq w stronQ okien, ozdabiajqc przepysznie aleje. Koty
zamieniajqsiq w gargulce z wtopionymi w rynny pazurami.
W rzece pyszczki zamro2onych znienacka ryb wykzry-
wiajq siq w grymasie. Cale miasteczko znajduje siq we wla-
daniu podmuchu mrozu, kt6ry zieje gryz4cym w oczy chlo-
l2
Strona 9
rlcrn. Odwa2ni, kt6rzy z rzadka wychodzq na zewnqtrz,
zntrzymujq siq sparaliZowani, jak gdyby jakiS b6g chcial
wlrrsnie zrobil im zdjqcie. Niekt6rzy z nich, porwani w pQ-
tlzic, Slizgajq siq i zastygajq ostatecznie w pozie przypomi-
rrrrjrlcej figurq baletow4. S4 prawie piEkni, kaLdy w swoim
slylu, niczym koSlawe anioly z szarfami zatkniqtymi w nie-
bic. baletnice z pozyty.wki zastygajqce w rytmie ostatniego
rxldcchu.
Wszqdzie zarnarzniEci lub dopiero zamarzaiqcy prze-
clrodnie nadziewajqsiE na rosaria fontann. Tylko zegary jak
gtlyby nigdy nic nie przestajq bi6 i napEdzajq serce miasta.
,,Przecie| ostrzegano mnie, 2ebym nie wchodzila na
x'r,c't,yt Arthur's Seat. M6wiono mi przecie2,2e ta kobieta to
wnriatka" - mySli moja matka. Biedaczka wygl4da, jakby
tln'rrarzla na Smier6. Nawet jeSli lekarce uda siq naprawii
lrru.ic serce, to ona ze.swoim bEdzie miala nie mniej roboty...
'lynrczasem ja, calkiem nagi,leLEna stole z klatkqpiersiow4
w rnetalowym imadle i naprawdq zaczynam stygn4i.
llardzo stary kot, czarny niczymposlaniec hotelowy, usa-
thrwil siq na stole kuchennym. Doktor Madeleine zrobila mu
okulary z szykownymi, zielonymi, dobranymi pod kolor
oczu oprawkami. Zblazowany, przygl1da siq calej scenie.
llrrrkuje mu tylko gazety ekonomicznej i cygara.
l)oktor Madeleine zaczyna przeglqdat p6lkq z zegaram|
Ztlc jrnuje z niej r62ne modele: powazne kanciaste, zaol<rry'
Irrrrc. drewniane, metalowe, pretensjonalne aL po czubki
wsklz(rwek. Jednym uchem slucha bicia mojego uszkodzo-
ncgo scrca, drugim tykania zegar6w. Marszczy brwi nieza-
l3
Strona 10
dowolona. Jest trochq jak niezno6na staruszka, kt6rej potrze-
ba kwadransa na wybranie pomidora na targu. Po chwili
nagle jej spojrzenie
rozjaSnia siq. ,,Ten!" - wykrzykuje, do-
tykajqc koniuszkiem palc6w zgbatych k6l starego zegara
z kukulk4.
Zegar ma jakieS cztery na osiem centymetr6w, opr6cz
mechanizmt, tarczy i wskaz6wek zrobiony zostal z drewna.
Wykoriczony w wiejskim stylu, ,,solidny" * mySli na glos le-
karka. Kukulka wielko6ci paliczka mojego malego palca jest
czerwona i ma czame oczy. Stale otwarty dzi6b sprawia, ze
wyglqda jak martwa.
-Dziqki temu zegarowi bEdziesz mial dobre serce! Bq-
dzie pasowal do twojej ptasiej gl6wki - zwraca siq do mnie
Doktor Madeleine.
Niezbyt podoba mi siE pomysl z tq kukulk{ ale nie bEdq
siq sprzeczal - w koricu pr6buje uratowad mi tycie.
Doktor Madeleine wklada bialy fartuch, teraz pewnie za-
bierze siq do gotowania. Czujg siq jak grillowany kurczak,
kt6rego zapomniano wczeSniej zabi(,. Grzebie w naczyniu
przypominajqcym salaterkq, wyci4ga okulary spawacza,
a twarz zakrywa chustk4. JuZ siq nie u6miecha. Pochyla siE
nade mn4 i kahe mi wdychai eter. Moje powieki zamykajq
siE lekko jak Zaluzje w letni wiecz6r gdzieS daleko st4d. JuZ
nie chce mi siq l<rzycze|PatrzEna ni4 atymczasempomafu
ogarnia mnie sen. Wszystko siE w niej zaoktryTa: oczy, po-
marszczona sk6ra na koSciach policzkowych przypomina-
j4cych renety, biust. Jest stworzona, 2eby siq w ni4 wtuli6.
Mam ochotq udawa6, ze jestem glodny, mimo Le wcale tak
nie jest, 2eby tylko m6c zatopi(, siq w jej piersi.
Madeleine rozcina sk6rq na moim torsie za pomoc4 du-
l4
Strona 11
iych z4bkowanych nohyc.Ich zqbki trochQ mnie laskocz4'
Wsuwa mi maly zegar pod sk6rE i zaczyna lqczyt mecha-
ni'tm ztEtnicami serca. Musi robi6 to delikatnie, aby niczego
nic popsu6. lJLywa stalowej, batdzo cienkiej nici,kt6tqza-
wirlzuje w tuzin malerikich supelk6w. Moje serce bije od
czasu do czasu, ale iloS6 pompowanej do tqtnic krwi jest nie-
wiclka. ,,Ale2 on blady!" - m6wi przyciszonym glosem.
Nadchodzi chwila prawdy. Doktor Madeleine ustawia ze-
gur dokladnie na dwunastq w nocy....Nic siq nie dzieje. Me-
chunizm wydaje siq nie do56 mocny, aby napqdzi6 serce,
kt(rre ju2 od dlu2szej chwili niebezpiecznie przestalo bi6.
Krgci mi siq w glowie, cntjersiq jak w wyczerpuj4cym 6nie.
l,ekarka lekko naciska zEbatki,2eby wprawid je w tuch. Ze-
gtrr robi ,,tik-tak". ,,Bum, bum" - odpowiada serce i tqtnice
eubarwiaj4 siE na czerwono. Pomalu rytm uderzeri przyspie-
nzn. Tik-tak. Bum, bum. Tiktak. Bum, bum' Moje serce bije
juiz prawie normaln4 prEdko6ci4. Doktor Madeleine odsu-
wu spokojnie palce od zEbatek. Zegar zwalnia. Ponownie
wpruwia maszyneriq w ruch, ale kiedy odsuwa palce, bicie
:crca zanika. Wyglqda to tak, jakby gtaskala bombq, zasta-
ttnwiaj4c siq, kiedy wybuchnie.
'l'ik-tak. Bum, bum. Tik-tak. Bum, bum'
l'icrwsze wi4zki Swiatla odbrjaja siE od Sniegu i wciskaj4
ja
lrlzcz okiennice. Doktor Madeleine jest wyczerpana, a
rnrrlllcm. A moze umarlem...? Moje serce nie pracuje ju2
rhyl tllugo.
Nrrglc niespodziewanie w mojej klatce piersiowej tozlega
riq gloSny Spiew kukulki. Zaskoczony) zaczynam kaszle6.
15
Strona 12
Szeroko otwartymi oczami zauwaLam Doktor Madeleine
z podniesionymi w g6rE rEkoma, zupelnie jakby strzelila
karniaka w finale mistrzostw 6wiata.
Po chwili, niczym dobry krawiec, zaczyna zszywa| mi
klatkq piersiow4. Nie mozna powiedziei, 2e jestem popsuty,
ale moja sk6ra *ygl4da, jakby byla stara, pomarsznzona sty-
lowo jak u Charlesa Bronsona. Na tarczy mam ogromny
opatrunek.
Ka2dego ranka trzeba mnie bqdzie od nowa nakrgcal za
pomoc4 klu cza.
ez tego m6 glby m zasnq(, ra zaw sze.
B
Moja matka m6wi, Le przypominam platek z wystajq-
cymi wskaz6wkami, a Madeleine odpowiada, Le to dobry
spos6b na odnalezienie mnie w czasie burzy Snie2nej.
Jest pofudnie. Doktor Madeleine z tym swoim cieplym
uSmiechem, kt6ry pojawia siE w samym Srodku katastrofr,
odprowadza mojq matkE do drzwi. Dziewczyna posuwa siq
naprz6dpowoli. Kaciki jej ust dr2q.
Oddala siq niczym melancholijna starsza pani w ciele na-
stolatki.
Stapia siq z mgl4 staje siq porcelanowym duchem. Od
tego dziwnego i pelnego cud6w dnia nie zobaczylem jej jvZ
nigdy.
Strona 13
2
Madeleine ka2dego dnia kogo6 przyjmuje. Pacjenci, kt6-
wy nie maj4 Srodk6w,2eby zwrocil siq do dyplomowanego
lckirrza, kiedy co6 sobie zlami4 zawsze lqduj4tutaj - nieza-
lcinic od tego, czy trzeba wyregulowa( mechanizm, czy po-
rlwigcii chwilq na rozmowQ, bo lekarka lubi naprawial te2
Itrrlzkic serca. Czujq siE calkiem normalnie z moim zegarem'
gtly w pewnej chwili styszE pacjenta skar2qcego siq na rdze-
wic.jqcy krqgosfup.
'fo przecie| metal! To normalne!
'l'ak, ale skrzypi, kiedy ruszam ramieniem!
Juz panu przepisalam parasol. Wiem, 2e trudno go do-
rlrr(' w aptece, wiEc tym razempo|yczEpanu m6j, ale do na-
lzcg,o nastqpnego spotkania proszq spr6bowa6 znale26 sobie
1nk ii.
llywatn te2 Swiadkiem odwiedzin mlodych, dobrze ubra-
rrvt'lr pirr, kt6re wspinaj4 siq ttawzg6tze,2eby zaadoptowai
rlrtcci. ktr'rrych sami nie mog4 mie6. Wyglqda to trochq jak
rviryln w sklepie. Madeleine wybiera dziecko, kt6re nigdy
l1
Strona 14
nie placze, nie za du2o je i jest czyste. Na kanapie czekam
na swojq kolej. Jestem najmniejszym dostqpnym modelem.
Mozna by mnie niemalhe schowa6 w pudelku po butach.
Kiedy uwaga koncentruje siq na mnie, zawsze zaczyna siq
od falszywych uSmieszk6w wzruszenia. Wszystko kot'rczy
siE w momencie, gdy jedno z przyszlych rodzic6w pyta:
,,Skqd dochodzi to tykanie?".
W6wczas lekarka sadza mnie na kolanach i pokazuje m6j
opatrunek. Niekt6rzy krzyczqu tnnt z grymasem na twarzy
m6wi4:
- O m6j Bo2e! A co to jest to coS?
- Gdyby nie interwencja boska, nie rozmawialibySmy tu
o tym teraz. To ,,coS", jak to paristwo nazwali, to zegar, kt6-
ry pozwala sercu tego dziecka bi6 normalnie - odpowiada
sucho,
Lekko skonsternowane mlode pary odchodzq,2eby na-
radziI siE w pokoju obok, ale decyzja jest zawsze taka
sama:
-
Nie, dziqkujemy. Czy moiemy zobaczyt inne dzieci?
-
Tak, proszQ za mnqL. Mam dwie dziewczynki, kt6re
urodzlly siq w okolicy Bozego Narodzenia - m6wi Made-
leine z falszyw qwesoloSci4 w glosie.
Na pocz4tku nie zdawalem sobie zabardzo sprawy z te-
go, co siq dzieje. Bylem za maly;jednak w miarq dorastania
bycie swego rodzaju nikomu niepotrzebnym bqkartem stalo
siq denerwuj1ce. Zastanawiam siq, dlaczego zwykly zegar
mo2e do tego stopnia zniechqca| ludzi. Przecie| to tylko
drewno!
DziS, kiedy po raz enty oblatrem test na adopcjq, pozna-
l8
Strona 15
lcrrr lcpicj pacjenta, kt6ry regulamie odwiedza Doktor Made-
[.inc. Arthur to byly funkcjonariusz policji, kt6ry skofrczytr
lnko kloszard i alkoholik. Caly pomiqty, poczynajac od ubra-
ttirt. it koricz4c na powiekach, doS6 wysoki, a bytby jeszcze
wy)sty. gdyby trzyma| siq prosto. Zazwyczaj nigdy siq do
ttttric rtie odzywa. Co dziwne, nawet lubiq to, w jaki spos6b
riq tlo siebie nie odzywamy. Jest coS uspokajajqcego w spo-
rrrhic, w jaki przecho dzi przez kuchniq, utykaj4c, z p6tuSmie-
lltettt i charakterystycznym gestem dloni.
Kicdy w przyleglym pokoju Madeleine poSwiqca czas
rlrrlrtzc ubranym parom, Arthur siq zatacza. Jego krqgo-
rltrlt skrzypi jak brama wiqzienna. W koricu wyrzrtca z sie'
hic slowa:
Nic b6j siq, maly! Wiesz, wszystko w 2yciu kiedy6
tltiitt, T.awsze siq zdrowieje, nawet je3li potrzeba na to duzo
t'lnu. Kilka tygodni przed najzimniejszym dniem Swiata
rlrncilcrrr pracq i Zonawyrzucila mnie za drzwi. A ja dla niej
lgrrrlzilcm siq wr6ci6 do policji! Matzylem,2eby zostab mtl-
lyhign, ale okrutnie brakowalo nam pieniqdzy.
('o siq stalo,2e policja juZ ciq nie chciala?
'l'rudno pozbyt siq navyk6w! WySpiewywalem zezna-
nln, i cl)y rn6c je w og61e przeczytal. Spqdzalem wiqcej cza'
lr ttrtrl klawiatur4 mojej harmonii ni2 maszyny do pisania
w hotttisariacie. Potem pilem trochq whisky, ale tylko tyle,
ilt, lrrrlt'zcba. 2eby ustawi6 glos... Ale oni... Oni kompletnie
tttc rttirli siq na muzyce, rozumiesz? Skoriczylo siq tym, ze
rrtirqrlrrli rttojego odejScia. A ja nie umialem wytlumaczy6
trlrr, (llilczcgo tak siq stato. Resztq znasz... To, co mi zo-
rlrthr, tvytlltlcm na skrzynkq whisky i, no wiesz, to uratowalo
nrl rvt'ie.
t9
Strona 16
Uwielbiam spos6b, w jaki m6wi ,,no wiesz,,. przybral
uroczysty ton, zeby mi wyttrumaczy(, Le whisky ,stratowala
muLycie".
- Tego slynnego szesnastego kwietnia tysiqc osiemset
siedemdziesi4tego czwartego roku z zimna pqkl mi krqgo-
sfup i tylko cieplo alkoholu, kt6rego niekiedy lyknq od czasu
tych smutnych wydarzefi, nie pozwolilo mi calkowicie za-
marzn46. Jestem jedynym kloszardem, kt6ry siE ostal. Wszys-
cy moi kumple umarli zzimna.
Odchyla plaszcz i prosi, Lebym spojrzal na jego plecy.
CzujE siq trochE niezrqcznie, ale nie mam odwagi mu od-
m6wi6.
- Zeby zreperowa6 pqkniEtq czE!;(, Doktor Madeleine
wszczepila mi kawalek graj4cego krqgoslupa i przyczepila
do niego koSci. Kiedy uderzam w niego mlotkiem, mogQ za-
grad melodiq. Brzmi Swietnie, ale chodzq lekko pochylony
na bok. Dawaj, spr6buj co(i zagral
- m6wi do mnie, podaj4c
maly mlotek.
-Nie umiem niczego grac!
*Czekaj, czekaj, po6piewamy, uda siE, zobaczysz.
Zaczyna Spiewai Oh When the Saints, akompaniujec so-
bie na swoim krqgoslupofonie._Jego glos jest taki kojqcy. Jak
stary dobry ogieri w kominku w zimowy wiecz6l
Wychodz4c, otwiera swoj4 Lebraczq torbq wypelnion4
kurzymi jajkami.
- Po co wleczesz ze sob4 te wszystkie jajka?
-
Bo sq pelne wspomnieri... Moja 2ona gotowala je cu-
downie. Kiedy sam je sobie gotujq, mam wraLenie, Le zno-
wu jestem z ni4.
- Udaje ci siE ugotowai je tak dobrze jak jej?
20
Strona 17
Nic, wychodzqmi zawsze Smierdz4ce, ale to budzi
jedno, jeSli chcesz'
ferrczc 'i.ywsze wspomnienia.WeL sobie
Nic chcq, 2eby zabraklo ci chodby jednego wspo-
nrtricttia.
Nic martw sie o mnie. Mam ich chyba nawet za du2o'
Jerrczc tcgo nie wiesz, ale kt6regoS dnia bqdziesz szczqSli-
wy, nrogilc otworzyd swoj4 torbq i znale26 tam wspomnienie
I rlrieciirstwa.
Nrt razic wiem, 2e kiedy tozlegn4 siq chodby najcichsze
tllwiqki Oh When the Saints, mgly moich zmartwieh toz-
ptorrzrl siq na kilka godzin.
kl czasu moich piqtych urodzin lekarka przestaje poka-
(
lywn0 nrnie swoim klientom. Stawiam sobie coraz wiqcej
py t n r1. it potrzeba znalezienia odpowiedzi w zrasta z kaLdym
tllllt'ttt.
l{drwrric2 pragnienie ,,odkrycia parteru g6ry" staje siq ob-
re:vitrc, Kicdy wspinam siq na dach domu, sam poSr6d no-
ey, tltrclto<Jzq mnie stamtQd tajemnicze pomruki' Swiatlo
lrlr:)ye n nadaje slodk4 aurq ulicom w sercu miasta, a ja ma-
rug. iclty .jcj zakosztowa6.
Mrrtlclcinc nie przestaje mi powtarzal, 2e czas zmietze'
nl.r Fi( r. rz.cczywistoSci4 miasta i tak nadejdzie wystarcza'
l4r'u xzybko.
Nic powinieneS ulegai emocjom. Wiesz przecie?,2e
lrtlr[' tulcrzonie twojego serca to cud. To bardzo delikatna
Illrrrtu tctt ttrcchanizm. W miarE jak bqdziesz r6sl, powinien
rlrttvut" sig coraz mocniejszy, ale musisz by6 cierpliwy.
llr okril2cri malej wskaz6wki to zajmie?
21
Strona 18
- Trochq... trochE. Chcialabym,Zeby fwoje serce jeszcze
siq wzmocnilo, zanimwyptszcze(ciq z domu.
Muszq przyznaI, moj zegar sprawia mi trochq proble_
m6w. To najwra2liwsza czgs(, mojego ciala. Nie pozwalam
go dotykai nikomu pr6cz Madeleine. To wlaSnie ona za po_
mocq malego klucza nakrqca mnie ka2dego ranka. Kiedy
zmarzne, napady kaszlu sprawiaj4 Le bolq mnie zqbatki.
CtuJq to tak, jakby chcialy przebi(, mi sk6rq. Nie cierpiq
dZwiqku tluczonych naczyh, kt6ry siq wtedy z nich wydo-
bywa.
Najwiqkszym zmartwieniem jest jednak uplyw czasu.
Kiedy nadchodzi wieczor, tykanie rozlegaj4ce siq w calym
moim ciele przeszkadza mi w zaSniEciu. Niekiedy wczes_
nym popoludniem padam ze zmeczenia, po czym w Srodku
nocy jestem w Swietnej formie. Nie jestem ani chomikiem,
ani wampirem - po prostu nie mogq spa6.
lednak2e, jak wielu ludziom cierpi4cym na jak4S choro_
bg, zdarzajq mi siq te2 przyjemne momenfy. Lubiq te cenne
chwile, kiedy Madeleine w koszuli nocnej niczym duch
wSlizguje siE do mojego pokoju, Leby utuli( mnie do snu,
ukolysai albo przyniesi filiZankq gor4cej czekolady. Zdarza
siq, ze Spiewa mi cichutko az do Switu, glaszczqc zqbatki ko-
niuszkiem palc6w. To takie przyjemne. Love is dangerous
.for your tiny heart - powtarzajakby w transie. Mozna od_
nieS6 wrazenie, 2e wymawia zaklgcia ze starej ksiEgi ma_
gicznej, 2ebym mogl zasnqc. Lubiq sluchai jej glosu roz_
brzmiewaj4cego pod niebem usianym gwiazdami, mimo ze
spos6b, w jaki mnie zapewnia, Le love is dangerous
Jbr
your tiny heart, wydaje mi siq trochq dziwny.
22
Strona 19
W tlniu moich dziesi4tych urodzin Doktor Madeleine
w krrticu zgadza siq zabrai mnie do miasta. Prosilem j4o to
Itt) otl litk dawna... Tymczasem ona robi wszystko, Zeby od-
rlnli(' tcn rnoment. Przestawia przedmioty, chodzi z pokoju
rhr 1xrko.iu.
Kictly dr24c z niecierpliwoSci, podqZamzaniqdo piwni-
1ry, rrtlkrywam p6lkq calqzastawion4 slojami. Niekt6re ma-
J4 elvkicty ,,lzy 1850-1857", inne s4
wlpelnione ,jablkami
I rtgl'rttltt".
('zyic s4 te wszystkie lzY? - PYtam.
Mo.ic. Gdy placzE, zbieramje do naczynia i przecho-
wli\,w robi6 znich mikstury.
lc.j piwnicy, Zeby
.lnk to moZliwe,Zejest ich a2tYle?
W mlodoSci embrion pomylil drogq do mojej maci-
sy i ztrgnie2dzll siq w jajowodzie, powoduj4c krwotok
wewnQlrzny. OdtQd nie mogq mie6 dzieci. Cho6 jestem
rlr'rq$liwa, ze mogQ pom6c utodzil siE dzieciom innych
lrrhiet, duho przeplakalam' Ale od kiedy pojawileS siE ty,
ferl lepic.l...
Wslydzq siq, ze j4 o to zaPYtalem.
I'cwttcgo dnia wypelnionego nieprzerwanym szlochem
tnttwrriylarn, 2e picie lez przynosi ulgq' szczeg6lnie gdy
lnl('ri/n siq je z odrobin4 alkoholu z jablek. Jednak nie wol-
nu lcgo lobic, gdy jest siq w normalnym stanie. W przeciw-
nvttt tttzic nigdy juZ nie bqdzie siq bez tego szczqSliwym' To
lrlqrlrre kolo - nie przestaje siq plaka6, Zeby m6c pii swo-
le lrv
Sltqtlzasz czas na naprawianiu \tdzi, a sama topisz
rirrrrlh t w tt'ttnku z wlasnych lez, dlaczego?
Nic tttartw siq tym wszystkim' MySlq, 2e dzi| powin-
23
Strona 20
niSmy zejil( do miasta. Mamy do uczczenia pewne rocznicE,
czy2nie? - m6wi z wymuszonym uSmiechem.
Historia zlzami Doktor Madeleine wprawila mnie w za-
klopotanie i nawet zejScie do miasta nie budzito zachwytu.
Jednak kiedy ujrzalem Edynburg, rcaliz:uj1ce siq marzenia
wziqly g6rq.
Czujq siE jak Krzysztof Kolumb odkrywajqcy Amerykq!
Labirynt krqtych uliczek przycirya mnie jak magnes. Domy,
kt6re jakby pochylaj4 siq ku sobie, zawq2aj4 niebo. Biegnq!
Mam wrazenie, 2e najmniejszy podmuch moze sprawii, i2
miasto zawali siq jak domek zkart. BiegnE! Drzewa zostaly
na szczycie wzg6rza, ale za to zewszqd wyrastaj4 ludzie.
Kobiety w kapeluszach i sukniach jak maki wygl4daja jak
bukiety! Balkony rozciryajq siq wzdluZ okien a2 do targu,
kt6ry ubarwia plac Sr Salisbury.
Wpadam tam, slychad stukot drewniak6w po chodniku,
mieszaj4ce siq glosy porywaj4 mnie. One i ogromny zegar)
kt6ry bije, wyposazony w serce dziesiqd razy wiqksze od
mojego.
- To m6j ojciec?
-
Nie, nie, to nie tw6j ojciec... To znak, Le ju|pierwsza
po poludniu. Ten zegar bije tylko raz na dzieh odpowiada
-
Madeleine, z trudem lapi4c oddech.
Przechodzimy przezplac. Zza zakrqtu dobiega jakaS mu-
zyka, tak samo przeSmiewcza i melancholijna jak towa-
rzyszqce jej iskierki. Melodia przejmuje mnie do glEbi,
czujq,jakby we mnie padal deszcz i jednoczeSnie Swiecilo
slorice.
24