KELLEY ARMSTRONG UGRYZIONA - CAŁOŚĆ

Szczegóły
Tytuł KELLEY ARMSTRONG UGRYZIONA - CAŁOŚĆ
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

KELLEY ARMSTRONG UGRYZIONA - CAŁOŚĆ PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie KELLEY ARMSTRONG UGRYZIONA - CAŁOŚĆ PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

KELLEY ARMSTRONG UGRYZIONA - CAŁOŚĆ - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Kelley Armstrong UGRYZIONA Prze�o�y� Robert P. Lipski ZYSK I S-KA WYDAWNICTWO Spis tre�ci Prolog 1. Cz�owiek 2. Wezwania 3. C�rka marnotrawna 4. Spotkanie 5. Dziedzictwo 6. Polowanie 7. Wina 8. Intruzi 9. Drapie�ca 10.Chaos 11.Smutek 12.Trop 13.Synchronizacja 14.Nieufno�� 15.Tropienie 16.Zasadzka 17.Pewno�� 18.Jeniec 19.Okr�na droga 20.Wra�enia 21.Zemsta 22.Obietnica 23.L�dowanie 24.Klarowanie 25.Zawirowania 26.Fajerwerki 27.Mo�liwo�ci 28.Odkrycie 29.Klatka 30.Plany 31.Przebudzenie 32.Regresja 33.Konfrontacja 34.Gotowo�� Podzi�kowania Prolog. Musz� .Walczy�am z tym ca�� noc. I przegram. Moja walka jest r�wnie daremna jak kobiety, kt�ra czuj�c pierwsze b�le, stwierdza, �e to nie jest odpowiednia chwila na por�d. Natura zwyci�a. Jak zawsze. Dochodzi druga w nocy, za p�no na tego typu bzdety, musz� si� przespa�. Przez cztery noce robi�am, co tylko mog�am, by dotrzyma� terminu, i to mnie wyczerpa�o. Niewa�ne. Fragmenty sk�ry pod kolanami i przy �okciach najpierw mnie �wierzbi�y, a teraz zaczynaj� pali�. Serce bije tak szybko, �e musz� �yka� powietrze wielkimi haustami. Zamykam oczy, usi�uj�c przezwyci�y� te doznania, ale to nic nie daje. Philip �pi obok mnie. To jeszcze jeden pow�d, dlaczego nie powinnam wychodzi�, wymyka� si� znowu w �rodku nocy i wraca� z ca�� mas� �a�osnych wym�wek. On pracuje jutro do p�na. Gdybym tylko mog�a zaczeka� jeszcze jeden dzie�. Moje skronie zaczynaj� pulsowa�. Pal�ce �wierzbienie sk�ry rozchodzi si� na ramiona i nogi. W�ciek�o�� zbija si� w moim �o��dku w ciasn� zwart� kul�, gro��c, �e eksploduje. Musz� si� st�d wydosta� � nie zosta�o ju� wiele czasu. Philip nawet nie drgnie, gdy wymykam si� z ��ka. Moje ubranie le�y na komodzie, nie musz� si�, wi�c obawia�, �e przy otwieraniu szaf i szuflad rozlegn� si� niepokoj�ce skrzypienia czy zgrzyty. Zabieram swoje klucze, zaciskaj�c je w d�oni, aby nie zabrz�cza�y, delikatnie otwieram drzwi i po cichu wychodz� na korytarz. Doko�a panuje cisza. �wiat�o wydaje si� przy�mione, jakby przeci��one przez pustk�. Kiedy naciskam przycisk przywo�uj�cy wind�, ta skrzypi, jakby skar�y�a si�, �e kto� chce z niej skorzysta� o tak bezbo�nej porze. Parter i hol tak�e s� opustosza�e. Ludzie, kt�rych sta� na wynajem mieszkania tak blisko centrum Toronto, o tej porze �pi� sobie smacznie. Moje nogi teraz nie tylko �wierzbi�, ale i bol� podkurczam palce, by sprawdzi�, czy �wierzbienie ustanie. Jednak nie. Spogl�dam na kluczyki od samochodu, kt�re trzymam w d�oni. Ju� za p�no, by pojecha� w bezpieczne miejsce, �wierzbienie zmienia si� w przenikliwy b�l. W�o�ywszy kluczyki do kieszeni, wychodz� na ulic�, szukaj�c zacisznego miejsca, gdzie mog�abym przej�� Przemian�. Id�c, badam doznania przenikaj�ce moje nogi i docieraj�ce do ramion, a stamt�d a� do karku. Ju� nied�ugo. Nied�ugo. Kiedy zaczyna mnie �wierzbi� sk�ra na czaszce, wiem, �e dalej ju� nie dojd�, i zaczynam rozgl�da� si� za ciemn� uliczk�. W pierwszej, na jak� natrafiam, zastaj� dw�ch m�czyzn �ci�ni�tych w kartonie po wielkoekranowym telewizorze. Nast�pna jest pusta. Szybko docieram na sam koniec, rozbieram si� pospiesznie za barykad� z koszy na �mieci i chowam ciuchy pod star� gazet�. A potem rozpoczynam Przemian�. Moja sk�ra rozci�ga si�. Wra�enie si� pog��bia i pr�buj� zablokowa� b�l. C� za trywialne s�owo, lepsze by�oby � agonia. Uczucia obdzierania �ywcem ze sk�ry nie spos�b nazwa� �bolesnym". Bior� g��boki wdech i skupiam si� na Przemianie, osuwaj�c si� na ziemi�, zanim zegn� si� wp� i upadn�. To nigdy nie jest �atwe � mo�e wci�� jestem nazbyt ludzka. Usi�uj�c zachowa� klarowno�� my�li, pr�buj� przewidzie� ka�d� kolejn� faz� i uk�adam cia�o w odpowiedniej pozycji � na czworakach, g�owa opuszczona, r�ce i nogi wyprostowane, stopy i d�onie rozlu�nione, plecy wygi�te w �uk. Mi�nie n�g napr�aj� si� jak struny. Wzdycham g�o�no i rozpaczliwie pr�buj� si� rozlu�ni�. Pot leje si� ze mnie strumieniami, ale mi�nie w ko�cu wiotczej� i rozlu�niaj� si�. I wtedy nadchodzi dziesi�� sekund piek�a, kt�re sprawiaj�, �e wola�abym raczej zdechn��, ni� ponownie to przechodzi�. Kln� w �ywy kamie�. W ko�cu jest po wszystkim. Przemiana dokonana. Przeci�gam si� i mru�� oczy. Kiedy rozgl�dam si� woko�o, �wiat jawi mi si� jako kalejdoskop barw nieznanych ludzkiemu oku, czerni, br�z�w i subtelnych odcieni szaro�ci, kt�re m�j m�zg wci�� przetwarza na b��kity, zielenie i czerwienie. Unosz� nos i wci�gam powietrze. Po Przemianie moje i tak ju� czu�e zmys�y s� jeszcze bardziej wyostrzone. Wychwytuj� wo� �wie�ego asfaltu, gnij�cych pomidor�w, kwiat�w w doniczkach, st�ch�ego potu i miliona innych rzeczy mieszaj�cych si� w od�r tak powalaj�cy, �e zaczynam kas�a� i kr�ci� g�ow�. Kiedy si� odwracam, w powgniatanej blaszanej klapie od �mietnika dostrzegam zniekszta�cone fragmenty swego odbicia. Dostrzegam odbicie swoich oczu. Rozchylam wargi i warcz� na siebie. Na metalu pojawia si� b�ysk bia�ych k��w. Jestem wilczyc�, pi��dziesi�ciodziewi�ciokilogramow� wader� o jasnej sier�ci. Jedyn� ludzk� cz�stk�, jaka pozosta�a, s� moje oczy, b�yszcz�ce ch�odn� inteligencj� i nienasycon� drapie�no�ci�, kt�ra jest w stu procentach ludzka. Rozgl�dam si� doko�a, ponownie ch�on�c zapachy miasta. Jestem podenerwowana. Jest za ciasno, za ma�o miejsca, czu� wo� ludzkich odchod�w. Musz� by� ostro�na. Je�li mnie zobacz� mog� wzi�� mnie omy�kowo za psa, du�ego miesza�ca � p� husky, p�, labradora. Ale nawet pies moich rozmiar�w musi wzbudzi� niepok�j, biegaj�c swobodnie po mie�cie. Wycofuj� si� w g��b zau�ka i zaczynam szuka� drogi przez mroczne zakamarki miasta. M�j m�zg jest ot�pia�y, zdezorientowany, nie przez zmian� kszta�tu, lecz nienaturalno�� otoczenia. Nie mog� si� pozbiera� i pierwsza uliczka, w kt�r� wbiegam, jest t�, do kt�rej zajrza�am wcze�niej w ludzkiej postaci, t� z dwoma m�czyznami w starym kartonie po telewizorze. Jeden z m�czyzn ju� nie �pi. Naci�ga na siebie zesztywnia�y od brudu koc, by ochroni� si� przed ch�odem pa�dziernikowej nocy. Unosi wzrok i dostrzega mnie. Jego oczy si� rozszerzaj� kuli si� w sobie i nagle nieruchomieje. M�wi co�. Ma melodyjny, nienaturalny g�os, jakim ludzie zwykle zwracaj� si� do dzieci i zwierz�t. Gdybym si� skupi�a, wychwyci�abym s�owa, ale to bezcelowe. Wiem, co m�wi, co� w rodzaju �dobry piesek", powtarzaj�c to jak inkantacj� i odpowiednio moduluj�c g�os. R�ce wyci�gn�� przed siebie, jakby chcia� mnie odp�dzi�, j�zyk cia�a k��ci si� z g�osem. �Nie zbli�aj si� � dobry piesek � nie zbli�aj si�". A ludzie si� dziwi�, czemu zwierz�ta ich nie rozumiej�. Czuj� bij�c� z jego cia�a wo� brudu i nieczysto�ci. Cuchnie jak s�aba istota, jak stary jele� zepchni�ty na obrze�e stada, idealny cel dla drapie�nik�w. Gdybym by�a g�odna, pachnia�by jak kolacja. Na szcz�cie jeszcze nie zg�odnia�am, nie musz�, wi�c boryka� si� z pokus�, sprzeczno�ciami, odraz�. Parskam, drobne kropelki wylatuj� z moich nozdrzy, po czym odwracam si� i biegn� w stron� wylotu zau�ka. Przed sob� mam wietnamsk� restauracj�. Wo� potraw przenikn�a do cna drewniane �ciany budynku. Na dok�adk� wiatrak wentylacji obraca si� powoli, szcz�kaj�c przy ka�dym obrocie, gdy jedna z �opatek zahacza o metalow� obudow�. Okno poni�ej wentylatora jest otwarte. Wyblak�a zas�ona w s�oneczniki faluje pod wp�ywem podmuch�w nocnego wiatru. S�ysz� znajduj�cych si� wewn�trz ludzi, jest ich sporo, st�kaj� i po�wistuj� przez sen. Chc� ich zobaczy�. Chc� zajrze� do �rodka przez otwarte okno. Wilko�ak mo�e mie� niez�y ubaw w pokoju pe�nym bezbronnych ludzi. Zaczynam si� podkrada�, gdy wtem trzask i syk sprawiaj�, �e zastygam w bezruchu. Syk cichnie, zag�uszony przez ostry m�ski g�os, s�owa s� jak od�upuj�ce si� sople lodu. Odwracam g�ow� to w jedn�, to w drug� stron�, m�j wewn�trzny radar poszukuje �r�d�a tego g�osu. Jest w g��bi ulicy. Odpuszczam sobie restauracj� i id� w tamt� stron�. Jeste�my z natury ciekawskie. M�czyzna stoi na parkingu dla trzech aut, na ko�cu w�skiego przesmyku mi�dzy budynkami. Przyk�ada do ucha kr�tkofal�wk�, a jednym �okciem opiera si� o ceglan� �cian�, nonszalancki, ale nie spokojny. Ramiona ma rozlu�nione. Spogl�da w przestrze�. Jest pewny siebie, czuje, �e ma prawo tu by�, i nie obawia si� niczego ze strony nocy. Wra�enie to pot�guje zapewne pistolet, kt�ry ma zawieszony u pasa. Przestaje m�wi�, wciska guzik i wk�ada kr�tkofal�wk� do uchwytu przy pasku. Przepatruje wzrokiem parking, lustruj�c wszystko, ale nie dostrzega nic godnego uwagi. Potem wchodzi nieco dalej w g��b labiryntu uliczek. To mo�e by� zabawne. Pod��am za nim. M oje pazury stukaj� o asfalt, on nie zwraca na to uwagi. Przyspieszam, �migaj�c w�r�d work�w ze �mieciami i pustych pude�. W ko�cu jestem dostatecznie blisko. On s�yszy za sob� regularne skrobanie i przystaje. Chowam si� za pojemnikiem na �mieci i wychylam si� nieznacznie zza rogu. On odwraca si� i wpatruje w mrok. Po chwili rusza naprz�d. Pozwalam mu przej�� kilka krok�w, po czym podejmuj� po�cig. Tym razem, kiedy staje, odczekuj� jeszcze chwil�, zanim si� schowam. On mamrocze co� pod nosem. Zobaczy� co� � lekkie poruszenie, przesuwaj�cy si� cie�... Si�ga praw� r�k� po bro�, muskaj�c metal, po czym mityguje si�, jakby odzyska� rezon i pewno�� siebie. Przez chwil� si� waha, rozgl�daj�c si� w t� i z powrotem wzd�u� uliczki, nie wiedz�c, co robi� dalej. Dopiero teraz u�wiadamia sobie, �e jest sam. Mamrocze co� i rusza przed siebie nieco szybszym krokiem. Gdy tak idzie, zerkaj�c ukradkiem na boki, jest nie tyle czujny, co wyra�nie zaniepokojony. Bior� g��boki wdech, wychwytuj�c wo� jego strachu, na tyle siln�, �e moje serce zaczyna bi� �ywszym rytmem, ale nie do�� siln�, by ca�kowicie zapanowa�a nad moim umys�em. Jest idealn� ofiar� do gry w podchody. Nie pr�buje ucieka�. Mog� st�umi� wi�kszo�� moich instynkt�w. Mog� go podchodzi�, nie zabijaj�c go. Mog� wytrzyma� pierwsze oznaki g�odu, nie zabijaj�c go. Mog� patrze�, jak dobywa bro�, nie zabijaj�c go. Je�li jednak spr�buje ucieka�, nie zdo�am si� pohamowa�. To pokusa, kt�rej nie zwalcz�. Je�li zacznie ucieka�, rzuc� si� za nim w pogo�. A je�li zaczn� go �ciga�, to albo on zabije mnie, albo ja jego. Kiedy skr�ca w najbli�sz� boczn� uliczk�, rozlu�nia si�. Za jego plecami panuje cisza. Wymykam si� z mojej kryj�wki, przenosz�c ci�ar cia�a na poduszki �ap, by st�umi� odg�os pazur�w. Niebawem jestem o kilka metr�w za nim. Czuj� zapach jego wody po goleniu, nieomal maskuj�cy jego naturalny zapach po ca�ym dniu pracy. Widz� bia�e skarpetki, to pojawiaj�ce si�, to znikaj�ce pomi�dzy kraw�dzi� nogawek a butami. S�ysz� jego oddech, nieco przyspieszony, zdradzaj�cy, �e szed� szybciej ni� zwykle. Wysuwam si� naprz�d, podchodz� tak blisko, �e gdybym chcia�a, mog�abym skoczy� i przewr�ci� go, zanim zd��y�by si�gn�� po bro�. Unosi gwa�townie g�ow�. Wie, �e tam jestem. Wie, �e c o� tam jest. Ciekawe, czy si� odwr�ci. Czy o�mieli si� spojrze�, stawi� czo�o czemu�, czego nie jest w stanie dostrzec ani us�ysze�, ale co wyczuwa? Si�ga po bro�, ale nie odwraca si�. Idzie coraz szybciej. Wreszcie dociera do gwarantuj�cej mu bezpiecze�stwo ulicy. Dochodz� za nim do ko�ca zau�ka i obserwuj� z ciemno�ci. Maszeruje przed siebie, z kluczykami w d�oni, otwiera drzwiczki auta i wskakuje do �rodka. W�z z rykiem i piskiem opon rusza od kraw�nika. Patrz� na oddalaj�ce si� tylne �wiat�a i wzdycham, koniec gry. Wygra�am. To by�o mi�e, ale nie da�o mi dostatecznej satysfakcji. Ciemne zau�ki s� dla mnie zbyt ciasne. Moje serce dudni niespo�ytym podnieceniem. Nogi a� bol� od nagromadzonej energii. Musz� b ie c . Wiatr z zachodu niesie ze sob� ostr� wo� jeziora Ontario. My�l� o tym, by uda� si� na pla��, wyobra�am sobie, jak biegam po piasku, czuj�c lodowat� wod� obmywaj�c� moje �apy, ale to nie jest bezpieczne. Je�eli chc� biega�, musz� uda� si� do w�wozu. To daleko, ale nie mam wyboru, chyba, �e zamierzam przez reszt� nocy szwenda� si� po cuchn�cych lud�mi zau�kach. Kieruj� si� na p�nocny wsch�d i ruszam w drog�. Prawie p� godziny p�niej stoj� na szczycie pag�rka. M�j nos dr�y, wychwytuj�c wo� li�ci palonych nielegalnie na jakim� pobliskim podw�rzu. Wiatr smaga moj� sier��, ch�odny, prawie zimny, orze�wiaj�cy. Nade mn� s�ycha� grzmot pojazd�w przeje�d�aj�cych po wiadukcie. W dole jest idealna oaza w �rodku miasta. Ruszam naprz�d. Nareszcie biegn�. Natychmiast �api� w�a�ciwy rytm. Zamykam na moment oczy i czuj�, jak wiatr muska m�j pysk. Kiedy moje �apy uderzaj� o tward� ziemi�, w nogach pojawiaj� si� drobne uk�ucia b�lu, ale dzi�ki nim czuj�, �e �yj�, jakbym gwa�townie obudzi�a si� po zbyt d�ugim �nie. Mi�nie kurcz� si� i rozkurczaj� w idealnej harmonii. Ka�demu rozkurczowi towarzyszy b�l i fala fizycznej rado�ci. Cia�o dzi�kuje mi za to �wiczenie, nagradzaj�c dawkami dzia�aj�cej niemal jak narkotyk adrenaliny. Im d�u�ej biegn�, tym czuj� si� l�ejsza, b�l odp�ywa, jakby moje �apy nie dotyka�y ju� ziemi. Nawet, gdy biegn� po dnie w�wozu, czuj�, jakbym zbiega�a w d� zbocza, zyskuj�c energi�, a nie zu�ywaj�c j�. Chc� biec, a� ca�e napi�cie w moim ciele nie odp�ynie zupe�nie, pozostawiaj�c jedynie doznania chwili. Nie mog�abym si� zatrzyma�, nawet gdybym chcia�a. A nie chc�. Zesch�e li�cie trzeszcz� pod moimi �apami. Gdzie� w g��bi lasu pohukuje cicho sowa. Sko�czy�a polowanie i odpoczywa zadowolona, nie dbaj�c o to, kto jest w pobli�u. Z g�szczu wybiega kr�lik, przecinaj�c mi drog�, a gdy u�wiadamia sobie, �e pope�ni� b��d, natychmiast zawraca, by znikn�� w�r�d krzew�w. Biegn� dalej. Moje serce dudni. Pomimo narastaj�cej ciep�oty mego cia�a powietrze wydaje si� lodowate, k�uj�ce, gdy wdziera si� do moich nozdrzy i p�uc. Bior� g��bokie wdechy, rozkoszuj�c si� towarzysz�cym temu doznaniom. Biegn� za szybko, by cokolwiek poczu�. Strz�pki zapach�w przep�ywaj� przez m�j umys�, tworz�c z�o�ony obraz poczucia wolno�ci. Nie mog� si� oprze� i w ko�cu zatrzymuj� si�, odchylam g�ow� do ty�u i wyj�. Ta melodia wyp�ywa z mojej piersi i jest jawn� apoteoz� czystej rado�ci. Odbija si� echem poprzez ca�y w�w�z i wzbija si� ku bezksi�ycowemu niebu, daj�c wszystkim do zrozumienia, �e tu jestem. Ja tu rz�dz�! Kiedy ko�cz�, opuszczam g�ow� i dysz� ze zm�czenia. Stoj� tam, wpatruj�c si� w le��ce na ziemi ��te i czerwone li�cie klonu, gdy nagle jaki� d�wi�k wyrywa mnie z odr�twienia. To warkot, cichy, gro�ny warkot. Pojawi� si� pretendent do mego tronu. Unosz� wzrok, by ujrze� br�zowo-��tego psa stoj�cego o kilka metr�w dalej. Nie. To nie pies. M�j umys� potrzebuje sekundy, ale w ko�cu rozpoznaje to zwierz�. Kojot. Identyfikacja trwa chwil�, bo jest zgo�a nieoczekiwana. S�ysza�am, �e w mie�cie �yj� kojoty, ale nigdy �adnego nie widzia�am. Kojot jest r�wnie zdezorientowany. Zwierz�ta nie wiedz�, co maj� o mnie my�le�. Wyczuwaj� cz�owieka, ale widz� wilka i kiedy ju� maj� uzna�, �e zawi�d� je w�ch, patrz� w moje oczy i dostrzegaj� w nich cz�owieka. Kiedy spotykam si� z psami, albo atakuj� albo uciekaj� z podkulonym ogonem. Kojot nie robi ani tego, ani tego. Unosi pysk i w�szy, a potem zje�a sier�� i szczerzy k�y, warcz�c gro�nie. Jest o po�ow� mniejszy ode mnie, prawie niewart uwagi. Daj� mu to do zrozumienia, warcz�c leniwe �spadaj" i kr�c�c �bem. Kojot nie porusza si�. Patrz� na niego. Kojot pierwszy przerywa kontakt wzrokowy. Parskam, ponownie potrz�sam g�ow� i odwracam si� powoli. Jestem w po�owie odwr�cona, gdy nagle br�zowa smuga rzuca si� w stron� mojego barku. Uskakuj�c w bok, przetaczam si� po ziemi i podrywam gwa�townie. Kojot szczerzy k�y. Odpowiadam gro�nym warkni�ciem, psim odpowiednikiem: �Teraz mnie wkurzy�e�". Kojot nie cofa si�. Chce walki. �wietnie. Sier�� mi si� je�y, rozpo�cieram ogon. Opuszczam nisko g�ow�, k�ad� uszy po sobie i czuj�, jak warkot powoli przep�ywa przez moje gard�o, by rozej�� si� echem w�r�d nocy. Kojot nie cofa si�. Szykuj� si� do skoku, gdy nagle co� uderza mnie mocno w bark, wytr�caj�c z r�wnowagi. Potykam si�, po czym odwracam w stron� napastnika. Drugi kojot, szaro-br�zowy, zwiesza si� z mego barku, zatopiwszy w nim k�y a� do ko�ci. Z rykiem b�lu i w�ciek�o�ci targam ca�ym cia�em i rzucam si� w bok. Kiedy strz�sam z siebie drugiego kojota, pierwszy atakuje m�j pysk. Pochylaj�c g�ow�, chwytam go za gard�o, ale moje z�by zamiast na ciele zaciskaj� si� na sier�ci i udaje mu si� wyrwa�. Pr�buje si� wycofa�, by zaatakowa� ponownie, aleja rzucam si� na niego i zmuszam, by zrejterowa� a� do drzewa. Staje na tylnych �apach, pr�buj�c mi si� wymkn��. Rzucam mu si� do gard�a. Tym razem chwyt jest w�a�ciwy. Krew wp�ywa mi do ust, s�ona i g�sta. Drugi kojot l�duje na moim grzbiecie. Nogi uginaj� si� pode mn� k�y wbijaj� si� w lu�n� sk�r� za czaszk�. Nowa fala b�lu przenika mnie na wskro�. Mocno si� skupiam i nie puszczam pierwszego kojota, kt�rego trzymam za gard�o. Odzyskuj� r�wnowag�, po czym puszczam u�cisk na u�amek sekundy, ale to wystarczy, bym zd��y�a zada� mu zab�jczy cios i rozszarpa� gard�o. Kiedy si� cofam, buchaj�ca krew zalewa mi oczy, o�lepiaj�c. Mocno kr�c� g�ow� rozdzieraj�c kojotowi gard�o. Kiedy zwierz� wiotczeje, odrzucam je w bok, po czym rzucam si� na ziemi� i turlam si� po niej. Kojot na moim grzbiecie skamle zaskoczony i rozlu�nia u�cisk. Podrywam si� z ziemi i r�wnocze�nie tym samym p�ynnym ruchem odwracam si�, gotowa u�mierci� tak�e to drugie zwierz�, ale ono czmychn�o ju� w krzaki. Znika w b�ysku szarego ogona, zje�onego jak szorstka druciana szczotka. Patrz� na martwego kojota. Krew tryska mu z gard�a, �apczywie poch�aniana przez such� ziemi�, na kt�rej spoczywa. Czuj� przenikaj�cy mnie dreszcz jak ostatni� fal� zaspokojonej ��dzy. Zamykam oczy i dygocz�. To nie moja wina. One zaatakowa�y mnie pierwsze. W w�wozie panuje cisza odpowiadaj�ca spokojowi, jaki mnie przepe�nia. S�ycha� tylko granie �wierszczy. Ca�y �wiat �pi, spowity cisz� i ciemno�ci�. Pr�buj� obejrze� i oczy�ci� moje rany, ale nie mog� ich dosi�gn��. Wypr�am si� i oszacowuj� obra�enia po poziomie b�lu. Dwa g��bokie ugryzienia, oba krwawi�ce tylko tyle, by posoka pozlepia�a mi sier��. Prze�yj�. Odwracam si� i ruszam w stron� wylotu w�wozu. W zau�ku odbywam Przemian�, po czym wk�adam ciuchy i wymykam si� chy�kiem na ulic�, jak �pun przy�apany na dawaniu w �y�� w ciemno�ciach. Przepe�nia mnie frustracja. To nie powinno si� tak ko�czy�, w brudzie, ukradkiem, w�r�d �mieci i odpadk�w miasta. To powinno si� sko�czy� na le�nej polanie, z ubraniem ukrytym gdzie� w g�szczu, gdy le��c nago, mog�abym czu� ch��d ziemi pod sob�, a nocny wiatr muska�by pieszczotliwie moj� go�� sk�r�. Powinnam zasn�� na trawie, wyczerpana ponad wszelk� miar� i maj�c umys� wype�niony miazmatem zaspokojenia. Nie powinnam te� by� sama. S�ysz� znajome pochrapywanie, od czasu do czasu tak�e szept i �miech. Czuj� ciep�� sk�r� dotykaj�c� mojej, go�� stop� zaczepion� o moj� �ydk� i podryguj�c� w rytm snu o bieganiu. Czuj� ich, wo� ich potu, ich oddechy, mieszaj�ce si� z woni� krwi jelenia zabitego podczas polowania. Obraz rozp�ywa si�, a ja patrz� w okno sklepowe, nie dostrzegaj�c nic pr�cz w�asnego odbicia. Moj� �ci�ni�t� pier� przepe�nia b�l samotno�ci tak dojmuj�cy i niepohamowany, �e nie mog� oddycha�. Odwracam si� szybko i uderzam w pierwsz� rzecz, kt�r� mam pod r�k�. Latarnia dr�y i wibruje pod wp�ywem ciosu. B�l przeszywa moje rami�. Witamy w realnym �wiecie � przemiana w ciemnym zau�ku i powr�t cichaczem do mego mieszkania. Jestem przekl�ta i zmuszona, by �y� pomi�dzy �wiatami. Po jednej stronie normalno��. Po drugiej miejsce, gdzie mog� by�, czym jestem, nie obawiaj�c si� odwetu, gdzie mog� pope�ni� morderstwo, a otaczaj�cy mnie nawet nie mrugn�liby okiem i gdzie nawet zach�caliby mnie do zabijania w imi� ochrony tego �wiata. Ale odesz�am i nie mog� wr�ci�. Nie chc� wr�ci�. Kiedy id� do swego mieszkania, m�j gniew pozostawia przy ka�dym kroku bolesne p�cherze na chodniku. Kobieta skulona pod stert� brudnych koc�w wygl�da, kiedy j� mijam, i instynktownie wycofuje si� do swego schronienia. Kiedy skr�cam za r�g, pojawia si� przede mn� dw�ch m�czyzn; taksuj� mnie wzrokiem, jakby sprawdzali, czy nadaj� si� na ofiar�. Pohamowuj� w sobie ch�� wyszczerzenia si� do nich. Ostatkiem si�. Przyspieszam kroku, a oni stwierdzaj�, �e nie jestem warta tego, by mnie goni�. Nie powinnam tu by�. Powinnam by� teraz w domu, w ��ku, a nie szwenda� si� o czwartej nad ranem po ulicach Toronto. Normalnej kobiety nie by�oby tu teraz. To kolejne potwierdzenie, �e nie jestem normalna. Nie jestem normalna. Spogl�dam w g��b ciemnej ulicy i potrafi� odczyta� ulotk� na s�upie latarni pi�tna�cie metr�w dalej. To nie jest normalne. Wychwytuj� zapach �wie�ego chleba z piekarni oddalonej o wiele kilometr�w. To nie jest normalne. Przystaj� przy witrynie, chwytam za metalow� krat� i napr�am bicepsy. Metal zaczyna z j�kiem wygina� si� w mojej d�oni. To nie jest normalne. Ani troch�. Wy�piewuj� w my�lach s�owa, biczuj�c si� nimi. Gniew tylko narasta. Zatrzymuj� si� przed drzwiami mego domu i bior� g��boki oddech. Nie mog� obudzi� Philipa. A je�eli nawet go obudz�, nie mo�e mnie tak� zobaczy�: sk�ra napr�ona, rumie�ce, oczy opalizuj�ce gniewem, kt�ry od jakiego� czasu nieodmiennie nast�puje po Przemianie. To z ca�� pewno�ci� nie jest normalne. Kiedy wchodz� w ko�cu do mieszkania, s�ysz� dochodz�cy z sypialni miarowy oddech Philipa. Wci�� �pi. Dochodz� prawie do �azienki, kiedy oddech si� �amie. � Eleno? � Ma zaspany, ochryp�y g�os. � Id� tylko do �azienki. Pr�buj� przemkn�� si� obok drzwi, ale on ju� usiad� na ��ku i spogl�da na mnie, mru��c lekko powieki. Marszczy brwi. � Tak ubrana? � pyta. � Wychodzi�am. Chwila ciszy. Przeczesuje d�oni� ciemne w�osy i wzdycha. � To nie jest bezpieczne. Do cholery, Eleno. Rozmawiali�my o tym. Jak chcesz wyj��, obud� mnie, p�jd� z tob�. � Musia�am poby� sama. Przemy�le� par� spraw. � To nie jest bezpieczne. � Wiem. Przepraszam. Wchodz� do �azienki i sp�dzam tam wi�cej czasu, ni� to konieczne. Udaj�, �e korzystam z toalety, myj� r�ce tak� ilo�ci� wody, �e wystarczy�oby jej do wype�nienia jacuzzi, po czym stwierdzam, �e jeden z paznokci wymaga natychmiastowego spi�owania. Kiedy w ko�cu stwierdzam, �e Philip zn�w zasn��, udaj� si� do sypialni. Nocna lampka jest zapalona. On na wp� le�y, oparty na poduszce, ma na nosie okulary. Przystaj� w drzwiach. Nie mog� si� zdoby�, by przest�pi� pr�g, podej�� i w�lizgn�� si� do ��ka obok niego. Nienawidz� si� za to, ale nie mog� tego zrobi�. Wspomnienie nocy nie mija, czuj� si� tu nie na miejscu. Kiedy tak stoj� w bezruchu, Philip zwiesza nogi poza kraw�d� ��ka i siada. � Nie chcia�em tak na ciebie naskoczy� � m�wi. � Martwi�em si�. Wiem, �e potrzebujesz swobody i staram si�... Milknie i przesuwa d�oni� po ustach. Jego s�owa przenikaj� mnie na wskro�. Wiem, �e nie chcia� dawa� mi reprymendy, ale te s�owa upewniaj� mnie, �e zawali�am spraw� i �e mam szcz�cie, i� znalaz�am kogo� tak cierpliwego i wyrozumia�ego jak Philip, a ja rozbijam t� �cian� cierpliwo�ci z karko�omn� pr�dko�ci� i jedyne, co mog� zrobi�, to zaprze� si� i czeka� na moment ostatecznego uderzenia. � Wiem, �e potrzebujesz swobody � powtarza. � Ale musi by� jaki� inny spos�b. Mo�e mog�aby� wychodzi� wczesnym rankiem. Je�eli wolisz nocne wypady, mogliby�my pojecha� nad jezioro. Tam mog�aby� sobie spokojnie pochodzi�, gdzie chcesz. Ja siedzia�bym w aucie i czuwa�bym nad tob�. � U�miecha si� z przymusem. � Cho� mo�e i nie. Pewnie zgarn�yby mnie gliny jako podgl�dacza w �rednim wieku �ledz�cego pi�kn�, m�od� blondynk�. � Przerywa, po czym wychyla si� do przodu. � Teraz twoja kwestia, Eleno. Powinna� przypomnie� mi, �e czterdzie�ci jeden lat to jeszcze nie wiek �redni. � Co� wymy�limy � m�wi�. Oczywi�cie to niemo�liwe. Musz� biega� pod os�on� nocy i w samotno�ci. Nie ma mowy o �adnych kompromisach. Kiedy siada na skraju ��ka i patrzy na mnie, wiem, �e nasz zwi�zek nie ma przysz�o�ci. Mam tylko, nadziej�, �e uda mi si� uczyni� go idealnym pod ka�dym wzgl�dem na, tyle, �e Philip przestanie przejmowa� si� tym jednym, niemo�liwym do rozwi�zania problemem. Aby to uczyni�, powinnam przede wszystkim podej�� do niego, w�lizgn�� si� do ��ka, poca�owa� go i powiedzie�, �e go kocham. Ale nie mog�. Nie tej nocy. Dzi� jestem czym� innym, czym�, czego on nie zna i nie m�g�by zrozumie�. Nie chc� zbli�a� si� do niego w takim stanie. � Nie jestem zm�czona � m�wi�. � Chyba po�o�� si� troch� p�niej. Masz ochot� na �niadanie? Patrzy na mnie. Na jego twarzy pojawia si� rezygnacja i wiem, �e zn�w da�am cia�a. Ale on nic nie m�wi. U�miecha si� do mnie. � Wyjd�my st�d. W tym mie�cie nawet o tej porze musi by� co� otwarte. B�dziemy je�dzi� tak d�ugo, a� co� znajdziemy. Wypijemy pi�� fili�anek kawy i b�dziemy podziwia� wsch�d s�o�ca. Mo�e by�? Kiwam g�ow�, nie ufam sobie, nie odwa�� si� odezwa�. � Chcesz wzi�� prysznic pierwsza? � pyta. � Czy rzucamy monet�? � Id� pierwszy. Ca�uje mnie w policzek, kiedy mnie mija. Czekam, a� us�ysz� szum p�yn�cej wody, a potem ruszam w stron� kuchni. Czasami jestem g�odna jak wilk. Cz�owiek. Sta�am przez chwil� przed drzwiami, zanim nacisn�am na dzwonek. By� Dzie� Matki, a ja sta�am przed drzwiami z prezentem w d�oni, co mog�oby si� wydawa� ca�kiem normalne, gdyby to by� prezent dla mojej mamy. Ale ona od dawna ju� nie �y�a, a ja nie utrzymywa�am kontakt�w z zast�pczymi matkami, a tym bardziej nie kupowa�am im prezent�w. Ten prezent by� dla matki Philipa. I zn�w by�oby to normalne, gdyby Philip mi towarzyszy�. Ale go tu nie by�o. Zadzwoni� godzin� temu ze swego biura, by powiadomi�, �e nie da rady przyjecha�. Czy chcia�am pojecha� sama? A mo�e wol� na niego poczeka�? Postanowi�am pojecha�, a teraz sta�am, zastanawiaj�c si�, czy podj�am w�a�ciw� decyzj�. Czy dziewczyna odwiedza matk� swego ch�opaka w Dzie� Matki bez swego ch�opaka? Mo�e za bardzo si� staram? To nie by�by pierwszy raz. Ludzkie zasady wprawiaj� mnie w zak�opotanie. Nie �ebym zachowywa�a si�, jakbym dorasta�a w jaskini. Zanim sta�am si� wilko�akiem, nauczy�am si� niezb�dnych podstaw: jak z�apa� taks�wk�, jak przywo�a� wind�, jak za�o�y� konto bankowe, takie tam drobiazgi sk�adaj�ce si� na ludzkie �ycie. Problem pojawi� si�, gdy w gr� wchodzi�y interakcje z lud�mi. Moje dzieci�stwo by�o naprawd� koszmarne. A kiedy wchodzi�am ju� w wiek dojrzewania, u progu doros�o�ci zosta�am ugryziona i sp�dzi�am kolejnych dziewi�� lat mego �ycia z innymi wilko�akami. Nawet wtedy nie odci�am si� jednak od �wiata ludzi. Wr�ci�am na uczelni�, podr�owa�am z innymi, podejmowa�am tak�e prac�. Ale one zawsze by�y blisko, oferuj�c mi wsparcie, ochron� i towarzystwo. Nie musia�am si� o to martwi�. Nie musia�am szuka� sobie przyjaci� ani kochank�w czy chodzi� na lunch z kolegami z pracy. Wi�c nie robi�am tego. W zesz�ym roku, kiedy zerwa�am z innymi i wr�ci�am do Toronto, sama, s�dzi�am, �e przystosowanie si� b�dzie najmniejszym z moich problem�w. Czy to mog�o stanowi� jaki� k�opot? Wystarczy wzi�� podstawy, kt�rych nauczy�am si� w dzieci�stwie, i po��czy� je z umiej�tno�ci� prowadzenia dojrza�ej konwersacji, opanowan� dzi�ki innym, dorzuci� odrobin� ostro�no�ci i � voila! � nim si� obejrz�, zaczn� zdobywa� przyjaci� i zawiera� nowe znajomo�ci. Ha! Czy ju� za p�no, by odej��? Nie chcia�am odchodzi�. Wzi�am g��boki oddech i nacisn�am przycisk dzwonka. W chwil� p�niej wewn�trz rozleg� si� tupot krok�w. Zaraz potem odpowiedzia�a mi okr�g�olica kobieta o siwiej�cych kasztanowych w�osach. � Elena! � powiedzia�a Dian�, otwieraj�c drzwi na o�cie�. � Mamo, Elena tu jest. Czy Philip parkuje w�z? Nie do wiary, �e przy ulicy nie ma ani jednego wolnego miejsca. Chyba wszyscy zjechali si� w odwiedziny. � W�a�ciwie to... Philipa tu nie ma. Ma sporo pracy, ale nied�ugo si� zjawi. � Pracuje? W niedziel�? Powinna� odby� z nim powa�n� rozmow�, dziewczyno. � Dian� przytrzyma�a otwarte drzwi. � Wejd�, wejd�. Wszyscy ju� s�. Z ty�u, za siostr� Philipa pojawi�a si� jego matka, Anne. By�a drobna, nie si�ga�a mi nawet do podbr�dka, stalowosiwe w�osy mia�a obci�te na pazia. � Wci�� korzystasz z dzwonka, kochanie? � spyta�a, wyci�gaj�c r�ce, by mnie u�ciska�. � Tylko akwizytorzy dzwoni� do drzwi. Rodzina wchodzi od razu. � Philip si� sp�ni�powiedzia�a Dian�. � Pracuje. Anne mrukn�a co� pod nosem i wprowadzi�a mnie do �rodka. Ojciec Philipa, Larry, by� w kuchni, podbieraj�c ciastka prosto z tacy. � One s� na deser, ojciec � rzek�a Anne, odganiaj�c go od �akoci. Larry na powitanie obj�� mnie jedn� r�k� w drugiej wci�� trzyma� ciastko. � A gdzie... � B�dzie p�niej � przerwa�a Dian�. � Pracuje. Wejd� do salonu, Eleno. Mama zaprosi�a na lunch s�siad�w, Sally i Juana. � Zni�y�a g�os do szeptu. � Ich dzieciaki wyjecha�y na Zach�d. � Otworzy�a pchni�ciem przesuwane drzwi. � Zanim tu dotar�a�, mama pokazywa�a im par� twoich ostatnich artyku��w z �Focus Toronto". � Uhm-hm. To dobrze czy �le? � Bez obawy. To zatwardziali libera�owie. Bardzo im si� spodoba�y twoje teksty. No i ju� jeste�my. Sally, Juanie, to Elena Michaels, dziewczyna Philipa. Dziewczyna Philipa. To zawsze brzmia�o dziwnie, nie, dlatego, �e mam co� przeciw temu, by nazywa� mnie �dziewczyn�" zamiast �partnerk�" czy r�wnie idiotycznie, zgodnie z zasadami politycznej poprawno�ci. Zbija�o mnie to z tropu, bo od lat nie by�am niczyj� dziewczyn�. Nie anga�owa�am si� w zwi�zki. Dla mnie, je�li co� trwa�o przez weekend, by�o zdecydowanie zbyt powa�ne. M�j jeden jedyny d�u�szy zwi�zek by� kompletn� pora�k�. Gorzej. By� ka t a s t r o f � . Philip by� inny. Pozna�am Philipa kilka tygodni po mojej przeprowadzce do Toronto. Mieszka� o par� przecznic ode mnie. Jako �e budynki, w kt�rych mieszkali�my, nale�a�y do tego samego w�a�ciciela, lokatorzy z jego kompleksu mieli dost�p do fitness klubu, mieszcz�cego si� w moim. Kt�rego� dnia po p�nocy przyszed� na basen i ujrzawszy, jak pokonuj� kolejne d�ugo�ci basenu, zapyta�, czy mo�e si� przy��czy�, jakbym by�a w stanie mu tego zabroni�. Przez nast�pny miesi�c cz�sto spotykali�my si� nocami w fitness klubie. Za ka�dym razem upewnia� si�, �e nie mam nic przeciw temu, aby�my po�wiczyli tylko we dw�jk�. W ko�cu wyja�ni�am, �e �wicz� na si�owni, aby nie obawia� si� potencjalnych atak�w ze strony nieznajomych, i moje plany wzi�yby w �eb, gdyby deprymowa�a mnie jego obecno�� tu� obok. Us�yszawszy to, roze�mia� si�, a kiedy sko�czy� trening, przyni�s� mi sok pomara�czowy z automatu. Kiedy picie soku po treningu sta�o si� dla nas nawykiem, posun�� si� o krok dalej, proponuj�c kolejno wyj�cie na kaw�, lunch, a nast�pnie kolacj�. Zanim dotarli�my do �niadania, od naszego pierwszego spotkania przy basenie up�yn�o prawie p� roku. Mo�e mi�dzy innymi, dlatego si� w nim zakocha�am; schlebia�o mi, �e kto� by� got�w po�wi�ci� tyle czasu i wysi�ku, aby mnie pozna�. Philip zdoby� mnie anielsk� cierpliwo�ci�, jak kto�, kto pr�buje zwabi� do domu p�dzikie zwierz�, i jak wiele przyb��d, tak�e ja zosta�am udomowiona, zanim przysz�o mi do g�owy, �e powinnam si� temu oprze�. Wszystko sz�o �wietnie, dop�ki nie zaproponowa�, by�my zamieszkali razem. Powinnam by�a odm�wi�. Ale nie zrobi�am tego. Jaka� cz�stka mnie nie mog�a oprze� si� wyzwaniu, by zobaczy�, jak sobie poradz�. Inna cz�stka mnie ba�a si�, �e gdybym odm�wi�a, mog�abym go straci�. Pierwszy miesi�c by� koszmarny. I gdy by�am ju� pewna, �e lada moment wszystko pry�nie jak mydlana ba�ka, napi�cie zel�a�o. Zmusi�am si�, by odwleka� Przemiany najd�u�ej, jak si� da, i biega� dopiero, gdy Philip b�dzie pracowa� do p�na albo wyjedzie s�u�bowo. Oczywi�cie nie tylko ja jestem odpowiedzialna za ocalenie tego zwi�zku. Przesadzi�abym, gdybym przypisa�a sobie cho�by po�ow� zas�ug. Nawet, kiedy ju� zamieszkali�my razem, Philip by� r�wnie cierpliwy jak w�wczas, kiedy dopiero zacz�li�my si� spotyka�. Kiedy robi�am co�, na co wi�kszo�� ludzi zareagowa�aby wytrzeszczeniem oczu, Philip obraca� to w �art. Kiedy napi�cie spowodowane zbytni� ch�ci� dopasowania si� zaczyna�o dawa� mi si� we znaki, zabiera� mnie na kolacj� i dawa� do zrozumienia, �e zawsze ch�tnie mnie wys�ucha, gdybym chcia�a si� wygada�, i oka�e wyrozumia�o��, gdybym nie mia�a na to ochoty. Z pocz�tku s�dzi�am, �e to zbyt pi�kne, aby mog�o by� prawdziwe. Ka�dego dnia, wracaj�c z pracy, przystawa�am przed drzwiami mieszkania i przygotowywa�am si� psychicznie na to, �e kiedy wejd� do �rodka, Philipa tam nie b�dzie. Ale on nie odszed�. Kilka tygodni temu zacz�� wspomina� o znalezieniu czego� wi�kszego, kiedy up�ynie termin obecnego najmu, mo�e rozs�dnie by�oby kupi� w�asne mieszkanie. Mieszkanie w�asno�ciowe, � rany. To brzmia�o prawie jak co� sta�ego, no nie? Od tamtej pory min�� tydzie�, a ja wci�� by�am w szoku � ale w pozytywnym sensie. By�o p�ne popo�udnie. S�siedzi ju� sobie poszli. M�� Dian�, Ken, wyszed� wcze�niej, aby odwie�� ich najm�odsze do pracy. Druga siostra Philipa, Judith, mieszka�a w Wielkiej Brytanii i na Dzie� Matki by�a zmuszona ograniczy� si� do rozmowy telefonicznej, zadzwoni�a po lunchu i rozmawia�a ze wszystkimi, ze mn� r�wnie�. Jak ca�a rodzina Philipa traktowa�a mnie raczej jak szwagierk� ni� obecn� � dziewczyn� � swego � brata - Philipa. Wszyscy byli wobec mnie bardzo �yczliwi � przyja�ni, gotowi mnie zaakceptowa�, a� trudno mi by�o uwierzy�, �e nie robi� tego z czystej uprzejmo�ci. Ca�kiem mo�liwe, �e naprawd� mnie lubili, ale jako �e nie mia�am szcz�cia do rodzin, trudno mi by�o w to uwierzy�. Za bardzo tego pragn�am. Kiedy zmywali�my po obiedzie, zadzwoni� telefon. Anne odebra�a w salonie. Kilka minut p�niej przysz�a i poda�a mi aparat. To by� Philip. � Przykro mi, kochanie�rzek�, kiedy w ko�cu odpowiedzia�am. � Czy mama si� gniewa? � Nie s�dz�. � To dobrze. Obieca�em, �e zrekompensuj� jej to, zabieraj�c j� kt�rego� dnia na kolacj�. � Przyjedziesz? Westchn��. � Nie dam rady. Dian� odwiezie ci� do domu. � Och, to nie b�dzie konieczne. Mog� wzi�� taks�wk� albo... � Za p�no � rzek�. � Rozmawia�em ju� z mam� by poprosi�a Dian�. Teraz ju� nie wypuszcz� ci� z domu bez obstawy. � Przerwa�. � Naprawd� nie chcia�em zostawi� ci� samej. Da�a� sobie rad�? � Oczywi�cie. Wszyscy s� bardzo mili, jak zawsze. � �wietnie. B�d� w domu przed si�dm�. Nic nie szykuj. Kupi� co� po drodze. Uczta karaibska? � Nie cierpisz karaibskich da�. � Musz� jako� odpokutowa�. To do zobaczenia oko�o si�dmej. Kocham ci�. Przerwa� po��czenie, zanim zd��y�am powiedzie� co� wi�cej. � Powinna� by�a zobaczy� te suknie � m�wi�a Dian�, odwo��c mnie do domu. � Ohydne. Jak worki z otworami na r�ce. Projektanci s�dz� chyba, �e matce panny m�odej jest z za�o�enia oboj�tne, jak wygl�da. Wypatrzy�am jedn� naprawd� pi�kn� sukienk� w morskim kolorze, zapewne dla nowej, m�odej �ony ojca panny m�odej, ale by�a za ciasna w talii. Zastanawia�am si� nad przej�ciem na drako�sk� diet�, aby jako� si� w ni� wcisn��, ale w ko�cu odpu�ci�am. To kwestia zasad. Urodzi�am troje dzieci. Zas�uguj� na ten brzuszek. -� Musz� gdzie� by� odpowiednie suknie � powiedzia�am. � Zagl�da�a� do sklep�w, kt�re nie specjalizuj� si� w kreacjach �lubnych? Mia�am taki zamiar. W�a�ciwie chcia�am zapyta�, czy zechcia�aby� p�j�� tam ze mn�. Wi�kszo�� moich przyjaci�ek uwa�a, �e worki z otworami na ramiona s� �wietne. Tuszuj� mankamenty wieku �redniego. A moje c�rki nie tkn�yby nawet kijem czego�, co nie ods�ania�oby ich p�pk�w. To jak, zgadzasz si�? W ofercie jest jeszcze darmowy lunch. Z trzema martini na dok�adk�. Za�mia�am si�. � Po trzech martini ka�da sukienka b�dzie wygl�da� idealnie. Dian� u�miechn�a si�. � I o to chodzi. Czyli zgadzasz si�? � Jasne. � �wietnie. Zadzwoni�, to si� um�wimy na konkretny dzie�. Zatrzyma�a si� przed domem, w kt�rym mieszka�am. Otworzy�am drzwi, po czym przypomnia�am sobie o dobrych manierach. � Wejdziesz na kaw�? By�am pewna, �e uprzejmie odm�wi, ale ona zamiast tego rzek�a: � Czemu nie. Kolejna godzina spokoju przed ponownym zej�ciem do okop�w. A poza tym b�d� mia�a okazj� zmy� mojemu m�odszemu bratu g�ow�, �e rzuci� ci� dzi� na �er rekinom. Za�mia�am si� i wskaza�am jej drog� na parking dla go�ci. WEZWANIA Mo�e troch� przesadzi�am, robi�c tak� wielk� spraw� z mojego pragnienia �ycia w �wiecie ludzi, jakby wszystkie wilko�aki odcina�y si� od spo�ecze�stwa. To nieprawda. Z konieczno�ci wi�kszo�� wilko�ak�w �yje w�r�d ludzi. Je�li nie liczy� utworzenia komuny w Nowym Meksyku, nie maj� wi�kszego wyboru. �wiat ludzi zapewnia im po�ywienie, schronienie, seks i wszystko inne, co niezb�dne do �ycia. A jednak mimo i� �yj� w tym �wiecie, nie uwa�aj� si� za jego cz��. Kontakty z lud�mi postrzegaj� jako z�o konieczne, a nastawienie wobec nich oscyluje od pogardy po ledwo skrywane rozbawienie. S� aktorami odgrywaj�cymi swoje role, niekiedy bawi� si� tym, co robi� ale zwykle z niek�aman� ulg� schodz� ze sceny. Nie chcia�am by� taka. Chcia�am �y� w �wiecie ludzi i na tyle, na ile to mo�liwe by� przy tym sob�. Nie wybra�am tego �ycia sama i nie zamierza�am mu si� poddawa�, porzucaj�c wszystkie marzenia o przysz�o�ci, zwyczajne, przeci�tne marzenia o domu, rodzinie, karierze, a przede wszystkim stabilizacji. �yj�c jako wilko�ak, mog�am o tym wszystkim zapomnie�. Dorasta�am w rodzinach zast�pczych. Z�ych rodzinach zast�pczych. Nie maj�c swojej rodziny, jako dziecko postanowi�am, �e uczyni� wszystko, aby j� sobie stworzy�. To �e sta�am si� wilko�akiem, do�� skutecznie pokrzy�owa�o moje plany. Mimo to, nawet je�li m�� i dzieci nie wchodzili w gr�, nie oznacza�o to, �e nie mog�am pr�bowa� urzeczywistni� cho�by cz�ci tych marze�. Robi�am karier� dziennikarsk�. Zamieszka�am w Toronto. I pr�bowa�am za�o�y� rodzin� � cho� dalek� od normalno�ci � z Philipem. Byli�my razem dostatecznie d�ugo, bym zacz�a wierzy�, �e mam przynajmniej cie� szansy na odrobin� stabilizacji. Nie mog�am uwierzy� memu szcz�ciu, �e spotka�am kogo� tak normalnego i przyzwoitego jak Philip. Wiedzia�am, czym jestem. By�am trudna, chimeryczna, k��tliwa i wybuchowa, nie w takich kobietach gustowa� Philip. Oczywi�cie przy nim zachowywa�am si� inaczej. Ukrywa�am t� cz�stk� mnie � t� wilko�acz�� w nadziei, �e w ko�cu pozb�d� si� jej jak wylinki. Przy Philipie mia�am szans�, by si� zmieni�, sta� si� tak� osob� za jak� mnie uwa�a�. I dok�adnie tak� osob� chcia�am by�. Wataha nie rozumia�a, dlaczego postanowi�am �y� w�r�d ludzi. Nie pojmowali tego, bo nie byli tacy jak ja. Po pierwsze, nie urodzi�am si� wilko�akiem. Wi�kszo�� wilko�ak�w ju� si� taka rodzi, a przynajmniej przychodzi na �wiat, maj�c w swych �y�ach wilcz� krew, i do�wiadcza pierwszej Przemiany, gdy osi�ga dojrza�o��. Drugim sposobem, aby sta� si� wilko�akiem, to zosta� przez jednego z nich ugryzionym. Niewiele os�b prze�ywa ugryzienie. Wilko�aki nie s� g�upie ani nie maj� inklinacji altruistycznych. Je�eli ju� gryz� to �eby zabi�. Je�eli k�saj� ale nie uda im si� zabi�, tropi� swoj� ofiar� i pr�dzej czy p�niej ko�cz�, co zacz�y. To po prostu kwestia przetrwania. Je�eli jeste� wilko�akiem, kt�ry udanie zasymilowa� si� z jakim� miastem lub miasteczkiem, ostatni� rzecz�, jakiej pragniesz, to aby nowy, na wp� oszala�y wilko�ak panoszy� si� na twoim terytorium, morduj�c ludzi i zwracaj�c na siebie uwag�. Nawet je�li jaki� ugryziony zdo�a uciec, jego szanse prze�ycia s� minimalne. Pierwsze kilka Przemian to istne piek�o. Dziedziczne wilko�aki dorastaj� poznaj�c swoj� spu�cizn� stopniowo, a ich poczynaniami kieruj� ojcowie. Ugryzione wilko�aki s� zdane wy��cznie na siebie. Je�eli nie zabije ich wysi�ek fizyczny, obci��enie psychiczne pchnie ich do samob�jstwa albo narobi� takiego zamieszania, �e jaki� inny zmiennokszta�tny odnajdzie ich i skr�ci ich cierpienia, zanim zaczn� sprawia� k�opoty. Kiedy sprawdza�am po raz ostatni, na �wiecie by�o oko�o trzydziestu pi�ciu wilko�ak�w. I dok�adnie trzy niedziedziczne, w��cznie ze mn�. Ze mn�. Jedyn� samic� wilko�aka, jaka istnieje. Gen wilko�actwa jest przekazywany wy��cznie w linii m�skiej, z ojca na syna, tote� dla kobiety jedynym sposobem, aby sta� si� wilko�akiem, to zosta� uk�szon� i prze�y�, co, jak ju� wspomnia�am, nale�y do rzadko�ci. Zwa�ywszy na przeciwno�ci, wcale mnie nie dziwi, �e jestem jedyna. Ugryziono mnie rozmy�lnie, celowo zmieniono w wilko�aka. To doprawdy zdumiewaj�ce, �e prze�y�am. B�d� co b�d�, kiedy na ca�y gatunek sk�ada si� trzy tuziny samc�w i jedna samica, staje si� ona �akomym k�skiem. A wilko�aki nie rozstrzygaj� wa�ni przy partyjce szach�w. Nie s�yn� te� z szacunku wobec kobiet. W �wiecie wilko�ak�w kobiety s�u�� do dw�ch rzeczy � do seksu i dojedzenia lub, je�li oka�� si� leniwe, po seksie staj� si� kolacj�. W�tpi� jednak, by jakikolwiek wilko�ak zechcia� si� mn� posili� �jestem nieodpartym obiektem do zaspokajania tej pierwszej potrzeby. Pozostawiona sama sobie nie prze�y�abym. Na szcz�cie nie opuszczono mnie. Odk�d zosta�am ugryziona, by�am pod ochron� Watahy. Ka�da spo�eczno�� ma swoj� klas� rz�dz�c�. W�r�d wilko�ak�w by�a ni� Wataha. Z powod�w, kt�re nie mia�y nic wsp�lnego ze mn� za to wszystko ze statusem zmiennokszta�tnego, kt�ry mnie ugryz�, od chwili przeistoczenia stanowi�am cz�� Watahy. Rok temu odesz�am. Odci�am si� od nich i nie zamierza�am wr�ci�. Maj�c wyb�r, czy by� cz�owiekiem, czy wilko�akiem, wybra�am to pierwsze. Nast�pnego dnia Philip mia� pracowa� do p�na. Czeka�am, a� zadzwoni i powie, �e si� sp�ni, gdy pojawi� si� w mieszkaniu z kolacj�. � Mam nadziej�, �e jeste� g�odna � rzek�, stawiaj�c na stole torb� zjedzeniem z hinduskiej restauracji. By�am, cho� w drodze z pracy do domu poch�on�am dwie kie�baski od ulicznego sprzedawcy. Wcze�niejszy posi�ek z�agodzi� m�j g��d i w zupe�no�ci wystarczy�aby mi teraz zwyk�a kolacja. Przystosowuj�c si� do �ycia w�r�d ludzi, nauczy�am si� jeszcze wielu przydatnych sztuczek. Philip opowiada� o pracy, wyjmuj�c pude�ka z reklam�wki i przygotowuj�c st� do kolacji. Z niek�aman� rado�ci� odsun�am papiery na bok, pozwalaj�c, by przyszykowa� dla mnie miejsce. Czasami bywam naprawd� pomocna. Nawet kiedy mia�am ju� posi�ek na talerzu, powstrzyma�am si� od jedzenia, by doko�czy� ku�, nad kt�rym pracowa�am. Dopiero wtedy od�o�y�am ostatni� kartk� i zasiad�am do sto�u. � Mama zadzwoni�a do mnie do pracy�rzek� Philip. � Zapomnia�a zapyta� wczoraj, czy pomo�esz jej zaplanowa� przyj�cie weselne Becky. � Naprawd�? Us�ysza�am rado�� w swoim g�osie i szczerze si� zdziwi�am. Planowanie wesela to w sumie �aden pow�d do rado�ci. Mimo to nikt wcze�niej nie prosi� mnie o tak� pomoc. Cholera, nikt nawet nigdy nie zaprosi� mnie na wesele, je�li nie liczy� Sary z pracy, ale ona zaprosi�a wszystkich swoich wsp�pracownik�w. Philip u�miechn�� si�. � Rozumiem, �e si� zgadzasz. �wietnie. Mama si� ucieszy. Uwielbia takie rzeczy, ca�e to zamieszanie wok� planowania. � Nie mam do�wiadczenia w organizowaniu wesel. � Nic nie szkodzi. G��wnym przyj�ciem weselnym zajmuj� si� druhny Becky, to b�dzie skromna uroczysto�� rodzinna. No, mo�e nie taka skromna. Wydaje mi si�, �e mama zamierza zaprosi� wszystkich krewnych z Ontario. Poznasz wszystkich. Mama na pewno ju� im o tobie m�wi�a. Mam nadziej�, �e to nie b�dzie zbyt kr�puj�ce. � Nie � odpar�am. � Z przyjemno�ci� pomog�. Ju� nie mog� si� doczeka�. � Teraz tak m�wisz. Jeszcze ich nie pozna�a�. Po kolacji Philip zszed� na d�, do fitness klubu, aby troch� po�wiczy�. Kiedy pracowa� w normalnych godzinach, lubi� wcze�niej potrenowa� i wcze�niej si� po�o�y�, twierdz�c nieodmiennie, �e jest ju� za stary, aby sypia� po pi�� godzin na dob�. Przez pierwszy miesi�c, kiedy zamieszkali�my razem, �wiczy�am razem z nim. Nie by�o mi �atwo udawa�, �e z ledwo�ci� wyciskam czterdzie�ci pi�� kilogram�w na �aweczce, skoro potrafi�am poradzi� sobie z pi�� razy wi�kszym obci��eniem. Wreszcie kt�rego� dnia tak bardzo zagada�am si� z jednym z naszych s�siad�w, �e nie zorientowa�am si�, �e jedn� r�k� �ci�gam na maszynie obci��enie rz�du pi��dziesi�ciu kilogram�w i gaw�dz� przy tym tak swobodnie, jakbym opuszcza�a �aluzje. Kiedy zauwa�y�am, �e s�siad bacznie sprawdza wag� obci��enia, zrozumia�am sw�j b��d i wymy�li�am na poczekaniu jak�� bajeczk�, �e najwyra�niej maszyna �le wskazuje ustawienie obci��e�. Od tamtej pory �wiczy�am wy��cznie mi�dzy p�noc� a sz�st� rano, kiedy na si�owni nie by�o nikogo. Philipowi wcisn�am kit, �e noc� lepiej mi si� trenuje. Kupi� to, ale on akceptowa� bez szemrania rozmaite moje ekstrawagancje. Kiedy pracowa� do p�na, schodzi�am do fitness klubu razem z nim i pokonywa�am kolejne d�ugo�ci basenu oraz �wiczy�am na si�owni jak wtedy, kiedy spotkali�my si� po raz pierwszy. W innych przypadkach trenowa�am sama. Tego wieczoru, kiedy Philip wyszed�, w��czy�am telewizor. Rzadko ogl�da�am telewizj�, ale kiedy ju� to robi�am, p�awi�am si� w miazmatach reklam, przerzucaj�c programy edukacyjne i melodramaty, by skupi� si� na talk-show i krzykliwych nowinkach ze �wiata gwiazd i gwiazdeczek. Dlaczego? Poniewa� u�wiadamia�y mi one, �e na tym �wiecie s� ludzie popieprzeni bardziej ode mnie. Niezale�nie jak kiepski mia�am dzie�, mog�am w��czy� telewizor, zobaczy�, jak ja ki� debil m�wi swojej �onie i reszcie �wiata, �e sypia z w�asn� c�rk�, i powiedzie� do siebie: �C�, jestem od nich lepsza". Szajsowa telewizja jako terapia dla podbudowania w�asnej warto�ci. Nie spos�b tego nie polubi�. Dzi� w �Inside Scoop" m�wiono o jakim� �wirze, kt�ry prysn�� par� miesi�cy temu z wi�zienia w P�nocnej Karolinie. Szukanie czystej sensacji. Facet w�ama� si� do mieszkania nieznanego m�czyzny, zwi�za� go i zastrzeli�, bo � cytuj� � chcia� przekona� si�, jakie to uczucie. Autorzy programu wype�nili scenariusz przymiotnikami w rodzaju: �dziki", �bestialski" czy �zwierz�cy". Bzdura. Poka�cie mi zwierz�, kt�re zabija tylko po to, by zobaczy�, jak co� umiera. Sk�d ten stereotyp zezwierz�cenia zab�jc�w? Poniewa� ludzie to lubi�. To zgrabnie t�umaczy rzeczy, kt�rych nie rozumiej� wynosz�c ludzi na szczyt drabiny ewolucyjnej, a zab�jc�w str�caj�c na sam d�, mi�dzy mitologiczne p� ludzkie, p� zwierz�ce monstra w rodzaju wilko�ak�w. Prawda jest taka, �e je�li wilko�ak zachowuje si� jak psychopata, to nie dlatego, �e ma w sobie co� ze zwierz�cia, lecz �e nadal za bardzo pozostaje cz�owiekiem. Tylko ludzie zabijaj� dla sportu. Program prawie si� sko�czy�, kiedy wr�ci� Philip. � Przyjemny trening? � spyta�am. � Nigdy nie jest przyjemny � odpar�, krzywi�c si�. � Wci�� czekam na dzie�, kiedy wymy�l� pigu�k�, kt�ra zast�pi�aby �wiczenia. Co ogl�dasz? � Nachyli� si� nade mn�. � Ju� si� bili? � Bij� si� u Springera. Nie cierpi� go. Pr�bowa�am raz obejrze� jego program. Wytrzyma�am dziesi�� minut, odsiewaj�c przekle�stwa, by zrozumie�, co m�wi�. W ko�cu stwierdzi�am, �e nie by�o tam nic pr�cz przekle�stw � w przerwach mi�dzy kolejnymi rundami bijatyki. To jak zawodowe zapasy w telewizyjnym talk- -show. Cho� mo�e nie jest to zbyt trafne por�wnanie. Zawodowe zapasy maj� przynajmniej swoj� chlubn� histori�. Philip za�mia� si� i zmierzwi� moje w�osy. � Co powiesz na spacer? Wezm� prysznic, a ty obejrzysz program do ko�ca. � Mo�e by�. Philip pomaszerowa� do �azienki. Zakrad�am si� do lod�wki i zgarn�am kawa�ek provolone, kt�ry ukry�am w�r�d warzyw. Kiedy zadzwoni� telefon, zignorowa�am go. Jedzenie by�o wa�niejsze, a skoro Philip ju� pu�ci� wod�, nie us�yszy telefonu i nie zorientuje si�, �e nie odebra�am. Tak przynajmniej s�dzi�am. Kiedy us�ysza�am, �e zakr�ci� wod�, wcisn�am ser za sa�at� i pogna�am do telefonu. Philip nale�a� do tych, kt�rzy w porze kolacji decydowali si� raczej podnie�� s�uchawk�, ni� zaufa� automatycznej sekretarce. Pr�bowa�am bra� z niego przyk�ad, przynajmniej kiedy by� w pobli�u. Pokona�am p� d�ugo�ci mieszkania, kiedy w��czy�a si� automatyczna sekretarka. M�j nagrany g�os wy�piewa� mdl�co s�odkie powitanie i zaprosi� dzwoni�cego do pozostawienia wiadomo�ci. I dzwoni�cy si� nagra�. � Eleno? M�wi Jeremy. � Zatrzyma�am si� w p� kroku. � Zadzwo� do mnie, prosz�. To wa�ne. Jego g�os si� urwa�. W telefonie rozleg� si� �wiszcz�cy oddech. Wiedzia�am, �e kusi�o go, by powiedzie� co� wi�cej, dorzuci� ultimatum w rodzaju �bo-jak-nie", ale nie m�g� tego zrobi�. Mieli�my umow�. Nie m�g� tu przyjecha� ani przys�a� innych. Opar�am si� pokusie, by pokaza� automatycznej sekretarce j�zyk. A fig�, nie dostaniesz mnie. Dojrza�o�� jest przereklamowana. � To pilne, Eleno � ci�gn�� Jeremy. � Wiesz, �e nie dzwoni�bym, gdyby by�o inaczej. Philip si�gn�� po telefon, ale Jeremy ju� si� roz��czy�. Podni�s� s�uchawk� i podsun�� w moj� stron�. Odwr�ci�am wzrok i podesz�am do kanapy. � Nie oddzwonisz? � zapyta�. � Nie zostawi� numeru. � Sprawia� wra�enie, jakby spodziewa� si�, �e go znasz. A w og�le kto to by�? � Eee... daleki kuzyn. � A wi�c moja tajemnicza sierotka ma rodzin�? Chcia�bym kt�rego� dnia pozna� tego kuzyna. � Uwierz mi, nie chcia�by�. Za�mia� si�. � Uczciwie by�oby odwzajemni� nawet w�tpliw� przyjemno��. Ja zapozna�em ci� z moj� toksyczn� rodzink�. Po przyj�ciu weselnym Becky b�dziesz chcia�a odp�aci� mi pi�knym za nadobne. Wyszukaj szurni�tych kuzyn�w, kt�rzy sp�dzili ca�e lata zamkni�ci na jakim� ciemnym strychu. Cho� jak przypuszczam, szurni�ci kuzyni nie byliby jeszcze tacy �li. W por�wnaniu z tym