Jacq Christian - Królowa Słońce

Szczegóły
Tytuł Jacq Christian - Królowa Słońce
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Jacq Christian - Królowa Słońce PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Jacq Christian - Królowa Słońce PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Jacq Christian - Królowa Słońce - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 CHRISTIAN JACQ, egiptolog, dyrektor Instytutu Ramzesa w Paryżu, należy do najpopularniejszych pisarzy francuskich. Jego powieści historyczne o starożytnym Egipcie ukazują się w miliono- wych nakładach w blisko trzydziestu krajach świata. W latach 1996 — 1997 tylko we Francji sprzedano łącznie około trzech milio- nów egzemplarzy pieciotomowej sagi o faraonie Ramzesie II. Oprócz niej, do najpopularniejszych książek pisarza należą: „Egip- cjanin ChampoUion" (1987), „Królowa Słońce" (1988), „Na tropie Tutenchamona" (1992), trzytomowy cykl „Egipski sędzia" (1993—94}, „Czarny faraon" (1997) oraz najnowszy czterotomo- wy cykl „Świetlisty kamień" (2000). Obok powieści, w dorobku J acqa znajdują się też liczne opracowania historyczne i artykuły na temat przeszłości i zabytków Egiptu. Strona 3 CHRISTIAN JACQ Królowa Słońce Człowiek — słoma i glina, a Bóg jest murarzem, który codziennie burzy i buduje. Mądrość egipska (przekład Tadeusz Andrzejewski, Janina Szczudlowska, Rylcem i trzciną, Wiedza Powszechna, Warszawa 1959) Strona 4 Wielka Oaza El-Charga $ W tym miejscu leżało Miasto Słońca (Achetaton). Strona 5 Dziś wieś Tell-EI-Amarna; Strona 6 liczne wykopaliska. ił$ Dolina Królów, Dolina Królowych, Dolina Wielmożów, Delr el-Baharl, Ramesseum, Strona 7 Medinet Habu Strona 8 1 Gdy Achesa otworzyła oczy, różowiał świt. Krwawy blask wschodzącego słońca zalewał Nil. Miasto słońca *, stolica fara- ona Achenatona i jego małżonki Nefertiti, zaczynało się budzić. Ulicami, wzdłuż których stały rzędy białych domów, prze- chodził pierwszy oddział policji, który miał zmienić warty, strzegące granic terytorium Atona, boskiego słońca. W mieście słońca pojawiało się coraz więcej policjantów i żołnierzy, odkąd o zdrowiu faraona zaczęły krążyć niepokojące pogłoski. Złośliwe języki ośmielały się nawet twierdzić, że Achenaton, wydany na pastwę ataków mistycznego szaleństwa, poróżnił się z piękną Nefertiti, której coraz częstsza nieobecność na oficjalnych uroczystościach stała się tematem plotek wśród dworzan. Tego zimowego poranka Achesa długo wpatrywała się swymi jasnozielonymi oczami w ognistą kulę słońca, dającego życie wszystkim istotom, których dotknęły jego promienie. Nigdy * Egipska nazwa stolicy zbudowanej przez Achenatona, „Tego, który jaśnieje dla Atona", brzmiała Achetaton, dosłownie „Kraina światła boga Atona", „Tego, który jaśnieje dla Atona". Znana pod arabską nazwą Amarna, El-Amarna lub Tell el-Amarna, leżała w Środkowym Egipcie. Starą stolicą, poświęconą bogu Amonowi, były Teby, położone dalej na południe. Te dwa miasta dzieliła odległość około 300 km. Jesteśmy w XIV wieku przed Chrystusem, w okresie, który przyjęło się nazywać Nowym Strona 9 Państwem. Władcą Egiptu jest faraon Achenaton, który wstąpił na tron około 1364 roku p.n.e. Strona 10 7 nie nużył jej ten majestatyczny spektakl, który uciszał jej obawy, a w tej chwili podziwiała go jeszcze bardziej niż zwykle. Jej młode piersi napełniała uzasadniona duma. Czternastoletnia Achesa była piękną, młodą, ciemnowłosą kobietą o smukłym, giętkim ciele. Czuła się osobą dorosłą, uwolnioną od trosk dzieciństwa. Zabawy młodzieży już jej nie interesowały. W jej głowie i w sercu dokonywała się dziwna przemiana. Z tego właśnie powodu Achesa uciekła i dlatego ukrywała się przez cały dzień i przez całą noc. Pragnęła zrozumieć prawa rządzące jej losem. Odzianej w krótką tunikę z białego lnu, bosej, bez klejnotów, Achesie udawało się przemykać z zaułka do zaułka, z ogrodu do ogrodu, z dachu na dach. Żadnemu z ludzi wysłanych, by ją odnaleźć, nie udało się jej spotkać. Znając wszystkie zakamarki miasta, bez wahania zagłębiała się w labirynt krętych uliczek między willami dostojników w południowej części miasta i na tyłach bogatych siedzib wielkiego kapłana i ministrów. Kryła się w zagajnikach, gdy tylko dostrzegła ubiór żołnierza lub strażnika. Okrążywszy pałac wiejski faraona i jezioro, po któ- rym rodzina królewska lubiła pływać lekkimi łodziami, dotarła do centrum stolicy, by się tu wtopić w wielki tłum, który krążył po drodze królewskiej, otaczającej na długości ponad ośmiuset metrów pałac Achenatona. Most przewieszony nad tą szeroką arterią pozwalał dostojnikom bez trudu krążyć między urzędami Strona 11 a salą audiencyjną faraona. Achesa została odkryta, gdy mijała Ministerstwo Obcych Krajów. Wzrok dowódcy wozów skrzyżował się z jej spojrze- niem. Gdy zwoływał swych ludzi, zbieg zniknął, wślizgując się w orszak skrybów, którzy szli miarowym krokiem w stronę Domu Życia. Achesa przecięła rząd muzykantów wychodzących ze świątyni i porzuciła drogę królewską, by zagłębić się w dziel- nicę kupców w północnej części miasta. Na tym pstrym i oży- wionym przedmieściu, gdzie bezustannie napływali nowi przy- bysze, udało jej się porwać kilka daktyli z kramu jakiegoś przekupnia. Ukryła się w warsztacie stolarza, pustym jeszcze, i starała się odzyskać siły. Jej prześladowcy nie byli jednak naiwni. Pod kierunkiem wielu pisarzy wojskowych i naczelnika policji przeczesywali miasto cierpliwie i skrupulatnie. Żadne domostwo nie zostało przeoczone. Z nadejściem nocy Achesa była więc zmuszona 8 zapuścić się w nieznane. Dotarła na teren wielkiej budowy; wznoszono tu nową dzielnicę przeznaczoną dla robotników pracujących w nekropolii. Strach ścisnął jej serce. Przeszył ją dreszcz. To już nie było wspaniałe, oświetlone blaskiem słońca miasto z kwitnącymi ogrodami, lecz strefa niepokojąca, gdzie sterczały z rzadka wielkie głazy, stosy cegły, rusztowania. Wałęsały się tu jakieś Strona 12 cienie — hieny pustynne, błąkające się w poszukiwaniu padliny, psy polujące na zdobycz. O tej porze roku noce były chłodne. Achesa nie mogła rozpalić ognia, bo natychmiast przyciągnąłby uwagę patroli. Na szczęście Aton obdarzył ją wyjątkową żywot- nością i nadzwyczajnym zdrowiem. Gdy opanowała lęk, zwinęła się w kłębek i zasnęła snem dziecka, wzmocniona pewnością, że przecież nikt nie będzie jej szukał w podobnym miejscu. Jak słodki był smak wolności! Lepszy od miodu, bardziej upajający niż piwo podawane podczas wielkich uroczystości. Achesa nie żałowała, że popełniła to szaleństwo. Zachłystywała się nim pełną piersią, z każdą chwilą była z siebie bardziej dumna. Przełamała krąg zwyczajów, jakie jej narzucono, do- wiodła, że jest zdolna wywieść w pole setkę ludzi. A stać ją na więcej! Potrafi zdobyć pożywienie i odzież, jeszcze długo będzie mogła kpić z tych, którym wydaje się, że zdołają ją pokonać! Brakowało jej tylko jednego: zwierciadła. „Tym lepiej — pomyślała. — Muszę wyglądać przerażająco, twarz mam po- krytą kurzem, włosy rozwichrzone". Musiała zaakceptować surowe warunki, skoro zapewniały zwycięstwo. Kobieta... Tak, właśnie stawała się kobietą. Krew, która spłynęła z jej brzucha, wynosiła ją do godności istoty niezależnej, odpowiedzialnej. Jutro będzie mogła dać potomstwo mężczyź- nie, którego wybierze i z którym będzie dzieliła życie. Tej tajemnicy nie chciała powierzać nikomu prócz słońca, pustyni Strona 13 i nocy. Tak bardzo czekała na chwilę, którą towarzyszki zabaw poznały przed nią, nie szczędząc jej zresztą kpin. Teraz zapom- niała o wszystkich przykrościach. Ścigała stracony czas. Nie tylko zmieniło się jej ciało, zmieniło się też jej serce. Słoneczną moc boga Atona czuła w głębi swej istoty, choć było to uczucie bluźniercze. Tylko Achenaton, jedyny kapłan jedynego boga, miał prawo tego doświadczać. Ciszę przerwało szczekanie. Zza stosu cegieł wynurzyły się 9 dwa wielkie charty, za nimi oddział policji. Achesa zerwała się na nogi i krzyknęła. Psy zwęszyły jej obecność i już biegły do jej kryjówki. Te zwierzęta, tresowane od szczeniaka, potrafiły być straszliwymi mordercami. Młoda kobieta nie tak sobie wyobrażała koniec swej es- kapady. Nie mogła uwierzyć, że ona, księżniczka Achesa*, trzecia córka Achenatona i Nefertiti, ginie z gardłem rozdartym kłami chartów policji swego ojca. — Powstrzymajcie je — krzyknął Mahu, naczelnik policji. Rozkaz został wydany zbyt późno. Mahu zakrył twarz dłońmi. Nigdy jego pan, Achenaton, nie wybaczy mu tej pomyłki. Faraon i jego małżonka darzyli wielką miłością swoje sześć córek. Mahu popełnił błąd, spuszczając psy. Nie spodziewał się jednak znaleźć księżniczki w tak odludnym miejscu. Przeszuki- wał je na wszelki wypadek. Przerażeni policjanci opuścili swe Strona 14 kije. Tak samo jak ich dowódca poniosą surową karę za to, że nie zdołali zapobiec tragedii. Achesa wbiła wzrok w pierwszego charta, który na nią skoczył. Ogarnęła ją szaleńcza nadzieja. — Baran! — wykrzyknęła. — Baran, to ty... Pies znieruchomiał. Jego towarzysz, z mięśniami napiętymi do ataku, wyprzedził go. — Byk, leżeć! — Rozkaz Achesy wstrzymał rozpęd napast- nika. Dwa charty, machając ogonami, lizały stopy księżniczki. Achesa głaskała ich łby, tak jak to czyniła po stokroć w dzieciń- stwie, gdy karmiła je w psiarni ojca. Baran i Byk były tak chyże, że zostały przeznaczone do policji. Achesa nie mogła przewidzieć, że czułość, jaką im w swoim czasie okazywała, pewnego dnia uratuje jej życie. Mahu ciężkim krokiem zbliżył się do młodej kobiety. — Powinnaś pójść za mną, księżniczko, i wrócić do pałacu. Twój ojciec jest wściekły. * Żeby ułatwić lekturę, przyjęliśmy dla bohaterki powieści imię Achesa. Jej imię egipskie brzmiało Anches-en-pa-Aton, „Żyjąca dla Atona". Na podstawie źródeł historycznych nie można określić dokładnego wieku głównych postaci. Przypuszcza się, że jeśli idzie o Achesę i Tutanchamona, to w czasie gdy rozpoczyna się akcja powieści, księżniczka miała dwanaście do piętnastu lat, a przyszły faraon dziesięć do trzynastu. Strona 15 2 Główny pałac Achenatona zbudowano na wzniesieniu, w sa- mym sercu miasta słońca. Aby dotrzeć do apartamentów za- strzeżonych dla władcy, należało przejść przez ogrody urządzo- ne na trzech tarasach, które wznosiły się ku światłu. Olbrzymi budynek z cegły był jakby przesycony powietrzem, wręcz nie- rzeczywisty. Liczne sale przyozdobiono malowidłami: dzikie gęsi swawolące w stawie, brykające cielęta, ryby pływające wśród kwiatów lotosów, fruwające motyle. Wokół kolumn wiły się pnącza i pędy winorośli. Na plafonach, ścianach i posadz- kach rozpościerały się cuda natury, które każdego ranka oży- wiał boski Aton. Przestronny ogród z najwyższego tarasu pałacu rozciągał się ku Nilowi i dochodził aż do przystani przeznaczonej dla rodziny królewskiej. Ogrodnicy dbali o klomby kwiatów na brzegach rzeki. Mahu powierzył Achesę ochmistrzowi, który, skłoniwszy się przed księżniczką, zawiódł ją do komnat zimowych, wyposażo- nych w okrągłe paleniska wydrążone w posadzce. Płonął w nich ogień ogrzewający wnętrze. Dym uchodził przez małe otwory w suficie. Achesa została wprowadzona do łazienki, gdzie czekały na nią dwie nagie służące. Zdjęły z księżniczki poplamioną tunikę i pomogły się jej ułożyć na wygrzanych kamieniach a ona Strona 16 z rozkoszą poddała się spływającej po ciału wodzie której odpływ umożliwiały wyżłobione w kamieniach rowki.Służebne myły jej ciało, starannie usuwając z jej złocistej skóry ślady piasku i kurzu. Niezwykle przyjemnie było czuć się piękną i czystą. Achesę przeszedł dreszcz rozkoszy, gdy skrapiano ją wonnościami. Księżniczka, podniesiona delikatnie, wpatrywała się w zwier- ciadło, które podała jej jedna ze służek, podczas gdy druga zaczęła układać jej fryzurę, splatając ciemne włosy, by następnie przykryć je peruką z długimi warkoczami. Córka króla została ubrana w suknię z przejrzystej lnianej tkaniny, pozwalającej domyślać się różowych pączków piersi i kępki czarnego runa na łonie. Linia narysowana zieloną szminką podkreślała dos- konały łuk jej brwi. Drzwi otwarły się przed ochmistrzem. — Jego Królewska Wysokość oczekuje cię, księżniczko. Achesa kroczyła za sługą, który szedł długim korytarzem, skąpanym w świetle wpadającym przez liczne otwory. W pałacu królewskim, tak jak w całej stolicy, promienie boskiego słońca musiały mieć wolny dostęp do wnętrz. Ochmistrz zatrzymał się przed wejściem do osobistego gabinetu Achenatona, gdzie nikt, z wyjątkiem członków rodziny królewskiej, nie miał prawa wstępu. Achesa, zaniepokojona, zebrała się w sobie. Od ponad dwóch Strona 17 miesięcy widywała ojca bardzo rzadko. Gdzie się podziały te szczęśliwe chwile, gdy księżniczka, wraz ze swoimi siostrami, brała udział w sutych obiadach, które, z pominięciem etykiety, podawali rodzice? Z całkowitą swobodą dzieci biegały po pałacu, napełniając sale wesołym gwarem i wymyślając tysiące zabaw. Achenaton i Nefertiti, całkiem nadzy, brali ją na kolana i opowiadali zabawne historyjki. Przebywając w towarzystwie córek, nie poddawali się wymaganiom protokołu i wiedli naj- prostsze, spokojne życie rodzinne. Potem wszystko się zmieniło, lecz nikt jej nie wyjaśnił dlacze- go. Faraon stał się obcy, niedostępny nawet dla swych bliskich. Nefertiti obwarowała się milczeniem w swoim własnym pałacu, z dala od małżonka. Słodycz, spokój i szczęście zostały nieoczekiwanie zburzone.Teraz każdy żył osobno.Bogactwo straciło smak słodkiego owocu. Ochmistrz pchnął drzwi z libańskiego cedru.Achesa weszła do prawie pustej komnaty.Żadnych ozdób na ścianach. Stół i krzesło hebanowe; Achenaton polecił je ustawić przed szero- kim oknem, przez które podziwiał ogrody zalane blaskiem słońca. Wszechmocny pan Obydwu Krajów był mężczyzną wysokim, bardzo szczupłym, o czaszce wydłużonej i wychudłej twarzy. Wydatne kości policzkowe i głęboko osadzone oczy podkreślały chorobliwy wygląd tego człowieka, który przed rokiem pro- Strona 18 mieniał mocą, budzącą we wszystkich respekt. Achesa cicho zamknęła za sobą drzwi. Ojciec zdawał się jej nie dostrzegać. Na stole leżał zwój papirusu, który król pokrył wieloma kolumnami hieroglifów swoim wytwornym pismem. Był to początek hymnu do boga słońca, boskiej Istoty, która zawładnęła jego wszystkimi myślami. Księżniczka zrobiła kilka kroków, wahając się. Bała się, czy nie zakłóci rozmyślań ojca, a zarazem pragnęła zwrócić na siebie jego uwagę. Przez chwilę trwała w bezruchu. Faraon poruszył głową; wreszcie ją zauważył. Achesa padła na kolana i dotknęła nosem ziemi przed faraonem, swoim władcą, tak jak powinien czynić każdy wierny poddany Jego Królewskiej Wysokości. Achenaton podniósł córkę. — Nie rób tego. Jesteś ciałem z mojego ciała. W tobie płynie moja krew. — Oddaję ci cześć należną bogu, mój ojcze — rzekła Achesa łagodnym tonem, nie podnosząc głowy. Achenaton uśmiechnął się. — Jak na małą dziewczynkę całkiem nieźle znasz teologię... — Nie jestem już małą dziewczynką — zaprotestowała. — Od dwóch dni jestem kobietą. — I dlatego uciekłaś, pogrążając mnie w strasznym niepo- koju! Chciałaś dowieść, że już nikogo nie potrzebujesz... Zbliż się do mnie. Strona 19 Faraon usiadł. Wyglądał na wyczerpanego. Achesa skuliła się u jego stóp. Wywierał na nią niezwykły wpływ. Ogień płonący w jego spojrzeniu sprawił, że zdołał narzucić całemu państwu nową religię, ustanowić nową stolicę, powściągnąć ambicje materialne kapłanów tebańskich, stworzyć inną cywili- zację. Jego powłoka cielesna, mimo iż tak znużona, wciąż jeszcze stanowiła naczynie niezwykłej mocy twórczej, jakiej Achesa nie dostrzegła u nikogo. Niezwykły był też głos faraona, jego pełna 13 łagodności, prawie śpiewna powaga, głos dźwięczny niby spo- kojna melodia, urzekająca i skłaniająca ku niemu duszę. Nikt nie potrafił długo opierać się urokowi Achenatona. Nie był jednak piękny, nie był też zręcznym mówcą; często się zdarzało, że się wahał, szukał właściwych słów lub zachowy- wał w sposób sztuczny, wymuszony; wypadał blado na tle większości swych wiernych. Jednakże z jego osoby emanował magiczny fluid i taka zdolność przekonywania, że nawracał najbardziej opornych na wiarę słoneczną, którą przeżywał głęboko. Udzielało się to otoczeniu. Achenaton był głową państwa. Jego bronią był jego własny umysł. Rządził skutecznie i mocną ręką, co zdumiewało nie- których dworzan. Achesa była dumna, że jest jego córką. Składała dzięki Atonowi za to, że obdarował ją tak niezwykłym ojcem, najniezwyklejszym człowiekiem, jaki stąpał po ziemi Strona 20 egipskiej. — Ja naprawdę nie uciekłam, ojcze. Tylko musiałam opuścić pokoje przeznaczone dla dzieci królewskich. — Ponieważ stałaś się kobietą... Zgadywał jej myśli. Rozumiał ją w pół słowa. Czytał w jej duszy. — Moje oczy są otwarte. Jestem tylko twoją trzecią córką, ale będę dalej prowadzić twe dzieło, na swój własny sposób. Jestem pewna, że moje siostry nie dostrzegły twego przesłania. One nie wiedzą, że znajdujemy się u progu nowego świata. Świata, który trzeba będzie budować bez oglądania się na przeszłość. Faraon nie krył zdumienia. — Poważnie brzmią te słowa w ustach czternastoletniej kobiety. — Czyż nie w tym samym wieku ty sam zaczynałeś zmieniać swe otoczenie i chcieć narzucać swoją wolę? — Stajesz się zuchwała? Na widok uśmiechu Achesy, unoszącej z udanym lękiem wzrok ku ojcu, słowa nagany zamarły na ustach faraona. — Czemu trwasz w odosobnieniu, ojcze? Tak bardzo pragnę twej obecności! — Przytłacza mnie ciężar zadania. Oto przez ponad dwanaś- cie lat panowania trudziłem się dla szczęścia mojego ludu. Dziś