Hitler Adolf - Rozmowy przy stole

Szczegóły
Tytuł Hitler Adolf - Rozmowy przy stole
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

Hitler Adolf - Rozmowy przy stole PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd Hitler Adolf - Rozmowy przy stole pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Hitler Adolf - Rozmowy przy stole Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

Hitler Adolf - Rozmowy przy stole Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

ADOLF HITLER ROZMOWY PRZY STOLE 1941-1944 Rozmowy w Kwaterze Głównej zapisane na polecenie Martina Bormanna przez jego adiutanta Heinrieha Istota wielkiego polityka leży w zdolności odgadywania oraz realizowania tych dążeń, które posiadajądlajego zbiorowości najdonioślejsze znaczenie. Czyta on z niezawodnąintuicjąw księdze historii szlaki przeznaczeń swojego narodu, wyczuwa instynktem teraźniejsze jego potrzeby. Ku czemu dążył wśród wielu wahań i załamań rozwój zbiorowości, czego pragną, często podświadomie, masy, to krystalizuje się wjego umyśle w konkretny program, staje się pod dotknięciem jego ręki rzeczywistością UMYSŁ ADOLFA HITLERA H R. Trevor-Roper Gdy idzie o dzieło wielkiego ducha, znacznie łatwiej wykazać jego usterki i błędy, niż wyłożyć w pełni i wyraźniejego wartość. Błędy sąbowiem czymśjednostkowym i skończonym, i dlatego wzrok możeje w pełni ogarnąć. Natomiast piętno, jakie geniusz wyciska na swych dziełach, polega na tym właśnie, że ich znakomitości nie można zgłębić ani wyczerpać i dlatego nie starzejąsię nigdyjako nauczyciele wielu następujących po sobie wieków. Artur Schopenhauer Światjako wola iprzedstawienie Kim był Hitler? Historiajego kariery politycznej jest obficie udokumen- towana, a my nie możemy uciec odjej okropnych skutków. Całe pokolenie może być nazwane w historiijego imieniem i powinniśmy mówić o Wieku Hitlera takjak mówimy o Wieku Napoleona lub o Wieku Karola Wielkiego. Ale wciąż jeszcze, mimo brutalnej oczywistości jego wpływu na świat, jakże nieuchwytny pozostajejego charakter! To co zrobiłjestjasne; każdy szczegół jego politycznej działalności jest teraz-dzięki zdobyciu i wyko- rzystaniu dokumentów na skalę niespotykaną w historii-historycznie u- stalony; jego codzienne życie i sposób bycia zostały zbadane i przedsta- wione. Ale ciągle jeszcze, gdy pytani są nie o to co zrobił, ale jak to zrobił lub raczej jak on mógł to zrobić, historycy unikajątego pytania, wyślizgując się odpowiedziami mało wiarygodnymi. Dla marksistów-najbardziej staro- świeckich ze wszystkich-był po prostu pionkiem, tworem umierającego kapitalizmu wjego ostatnich stadiach. Inni widząw nim szarlatana wykorzy- stującego serię przypadków, wytrawnego aktora i obłudnika, cwaniaka, chłopka-roztropka lub hipnotyzera, który uwiódł umysły ludzi przy pomocy czarnoksięskich uroków. Nawet Sir Lewis Namier aprobuje relację, przeka- zanąprzez nieujawniającego się wysokiego urzędnika niemieckiego, prze- dstawiającą go jako zwykłego analfabetę, pozbawionego logiki, niesyste- matycznego blagiera i nieuka. Nawet pan Bullock wydaje się zadowalać uważaniem go za diabolicznego awanturnika ożywianego jedynie nieogra- niczonążądząwładzy. Ale wciążjeszcze możemy protestować: czy to moż- liwe, że zwykły awanturnik, cwaniak, podstrzelony szarlatan mógłby zrobić to co zrobił Hitler, który zaczynając od zera-samotny plebejusz w wielkim kosmopolitycznym mieście-utrzymał się przy życiu i zapanował nad wszy- stkimi ciemnymi mocami, które zmobilizował i, dowodząc nimi, prawie podbił cały świat? Tak więc pytamy, ale rzadko otrzymujemy odpowiedź: historycy odwrócili się, i na podobieństwo antycznych herosów wiemy tylko, że prowadziliśmy rozmowę z nieśmieńelnymi z faktu, że tutaj już ich rue ma. 7 Obecnie ten problemjest,jak sądzę, problemem realnym i wartym raczej uwypuklenia niż unikania. Zastanówmy się przez chwilę nad osiągnięciami Hitlera. Syn drobnego urzędnika w sielskiej Austrii, ze skromnym wykształ- ceniem i bez koneksji-według wszystkich relacji nieporadne, nieudolne, bez pracy, neurotyczne życie z dnia na dzień w najuboższych dzielnicach Wiednia-pojawia się w Niemczech, jako cudzoziemiec, i, w okresie ich największego upadku, ogłasza, że naród niemiecki, dzięki swym wysiłkom i wbrew żądaniom zwycięzców, może nie tylko odzyskać utracone pro- wincje, ale dołączyć do nich, podbić i opanować całą Europę. Następnie ogłasza, że on osobiście może dokonać tego cudu. Dwadzieścia lat później był tak bliski pełnego sukcesu, że kiedy w końcu został zatrzymany - reszta świata uznała to za kolejny cud. Dla historyków cuda nie istnieją Cokolwiek się wydarzy oni wyjaśniają, i retrospektywnie, staje się to dla nich czymś nieuniknionym. Ale dobrze jest czasami spojrzeć na wydarzenia w momencie ich rozpoczęcia, a nie na ich skutki, aby ocenić szanse sukcesu, a nie sprawę. Tylko w ten sposób możemy docenić charakter tych, którzyje przewidzieli. Słusznie uważamy to za jedną z oznak wielkości pana Churchilla, że on, od 1933, zdawał sobie sprawę, podobniejak kilku innych, z rzeczywistego niebezpieczeństwa nowego Imperium Niemieckiego. Powinniśmy,jak sądzę, uznać to za oznakę geniuszu Hitlera, że on, dwanaście lat wcześniej, kiedy wydawało się to o wiele mniej prawdopodobne, zdał sobie sprawę z możliwości powstania takiego imperium i wierzył prawidłowo jak się okazał*-zarówno w to, że ono może być zbudowane, jak również w to, że on, wtedy jedynie samotny, zdemobilizowany kapral, może byćjego budowniczym.Rozwijam ten punkt, ponieważ chcę twierdzić-wbrew, jak się wydaje, wszystkim powszechnie przyjętym opiniom-że Hitler miał umysł. Wydaje mi się, że podczas gdy zwykły marzyciel mógł, w 1920, śnić o takiej rewolucji, a zwykły awanturnik mógł, w latach 1930-tych, wykorzystać taką rewolucję (jak Napoleon wykorzystał Rewolucję Francuską, którązrobili inni), każdy człowiek, który zarówno zaprojektował, jak i sam stworzył zarówno rewolucję jako drogę do imperium, jak i imperium po rewolucji, i który, przegrany i zamknięty w więzieniu, publikuje z wyprzedzeniem pełny plan swoich zamierzonych zdobyczy, w żadnym istotnym punkcie nie odbie- gający od swej ostatecznej, rzeczywistej postaci, po prostu nie może być uznany za zwykłego marzyciela lub zwykłego awanturnika. Był syste- matycznym myślicielem i jego umysł, dla historyka, jest równie ważnym * problemem, jak umysł Bismarcka lub Lenina. Dlaczego więc historycy tak niewiele mówiąnam o umyśle Hitlera, często pomijają go jakby nie istniał? Częściowo, bez wątpienia, z uwagi na jego odpychający charakter. Interesującymi umysłami sąumysły, które sąwraż- liwe, jasne, bogate, giętkie, ludzkie. Umysły wielu despotycznych mężów stanu i groźnych doktrynerów, z celami których niezbyt sympatyzujemy, jednak sąnam przedstawianejako interesujące, może nawet sympatyczne, dzięki tym cechom: jak umysł Richelieu pociąga nas swąjasnością, tak Św.Augustyna swym bogactwem, a Cromwella przyciężkim rueco człowie- czeństwem. Ale umysł Hitlera nie miał takiego zachęcającego charakteru. Był szorstki, mętny, ciasny, surowy, okrutny. Nie miał nic do zaofiaro- wania-tylko swoją potęgę; a potęga intelektu, chociaż ważna, sama w sobie nie jest atrakcyjna. Istnieje również,jak sądzę,jeszczejeden powód, dla którego umysł Hitlera jest tak nisko oceniany przez historyków. Tkwi on w źródłach, których oni używają, a które w większości sąopublikowanymi relacjami tych Niemców, którzy mieli z nim kontakt, ponieważ służyli u niego i to służyli długo. Ci ludzie oczywiście potrafili pisać, a ponieważ posiadali tak przenikliwąświa- domość wulgarności, nieelastyczności umysłu swego pana-więc te cechy w swoich pismach, w porę, podkreślają Ale byli również sługami, którzy po wojnie uważali za konieczne usprawiedliwić swoją służbę u tak zdy- skredytowanego pana; a jak lepiej mogli ją usprawiedliwić, niż ukazując siebie jako niewinne ofiary nadludzkiego zwodziciela, hipokryty, który dzięki swej przewyższającej wszystko hipokryzji, potrafił zwieść nawet tak prawych i rozumnych ludzi jak oni sami? Takie usprawiedliwienia są czymś powszechnym w historu nieudanych rewolucji. Ci, którzy skompro- mitowali się służbą u Olivera Cromwella podobnie przedstawiali go jako mistrza makiawelicznej hipokryzji i diabolicznego zwodzenia, i przez dwieście lat -dopóki Carlyle nie opublikował listów i mów Cromwella ten pogląd był uznawany. Tojest cenajakąsię ptaci za katastrofalnąporażkę. Bez wątpienia, jeśliby Adam i Ewa nie zostali złapani na gorącym uczynku, to wąż(jeśli rzeczywiście można przypisać mujakąś zasługę w ich odktyciu) zostałby upamiętniony jako pożyteczny rzecznik wypowiadający ogólną wolę ludności Raju. Po katastrofalnym niepowodzeniu, jemu przypisali dia- bolicznąreputację, aby uratować swoją W ten sposób, jeśli chcemy odkryć umysł Hitlera to musimy szukać za grubymi zasłonami powierzchownych opisów, które go ukrywają*dpy- 9 chający charakter,który ukształtowałjego ekspresję, a którego żadna potęga myśli nie może wynagrodzić i mało wiarygodni pośrednicy, którzy przekazali o nim swoje uwagi. Musimy zwrócić się bezpośrednio do osobistych wypo- wiedzi Hitlera: oczywiście nie dojego listów i przemówień - które, chociaż cenne, są zbyt oficjalne, zbyt formalne do naszych celów - ale do jego rozmów prywatnych, jego Rozmów przy Stole. Pamiętniki dr Goebbelsa pisane z myśląo publikacji posiadająniewielkąwartość historyczną; o wiele więcej życia posiada umysł,tego najbardziej intelektualnego z nazistów, wynurzający się z rozmów przy stole żapisanych przez Rudolfa Semlera ! Orginalne rozmowy Hitlera przy stole w przełomowych latach Machter- greifung ( 1932-34 ), zanotowane zwięźle przez Hermanna Rauschninga, tak zdumiały świat ( który nawet w 1939 nie miał śmiałości przypisać mu ani takiej bezwzględności, ani takich ambicji ), że długo uważano je za sfałszowane. Obecnie są,jak sądzę, przyjęte. Jeśli ktokolwiek ciąglejeszcze wątpi w ich autentyczność, to prawdopodobnie przestanie po przeczytaniu niniejszego tomu. Ponieważ mamy tutaj oficjalny, autentyczny zapis Hitlera Rozmów przy Stole prawie dokładnie w dziesięć lat po rozmowach zano- towanych przez Rauschninga. Jaka zmiana zaszła przez te dziesięć lat! W I 932, kiedy Rauschning rozpo- czął swój zapis, Hitler osiągnął pierwsze stadium swojej rewolucji. Dziesięć lat wcześruej pojawił się w Niemczechjako rewolucyjny partyjny przywódca jedynie po to, aby doświadczyć upokorzenia i klęski oraz samemu znaleźć się w bawarskim więzieniu, jego polityczna kariera wydawała się złamana i skończona. Teraz Kampfzeit, te lata walki do których później tak często i entuzjastycznie się odwołuje, był zakończony; on stałjuż na progu władzy w Niemczech, i już, podczas gdy publicznie uspokajał swoich konserwa- tywnych sojuszników i zwierzchników pełnymi szacunku wypowiedziami, prywatnie opisywał, z wyraźnąprzyjemnością, następne stadium rewolucji. Słuchając tego, Rauschning samodzielnie - ponieważ był konserwatystą, wschodnio-pruskim Junkrem przerażonym takimi tysiącletnimi ambicjami - wyciągnął wnioski. W I 932 sam wyprząg się z tego wojennego rydwanu, którego maniakalnego woźnicę udało mu się przypadkowo podsłuchać i uciekł za granicę. W ten sposób okno do umysłu Hitlera, które wkrótce potem Rauschning otworzył dla Zachodu ( ale jak niewielu zajrzało w nie lub uwierzyło temu co tam zobaczyli ) zostało nagle znów zamknięte; i w następnej dekadzie rozmowy przy stole w Kwaterze Głównej Fiihrera stały się,takijakie miały być zawsze, prywatne. Jak to się stało, że w 194 l, kiedy s" Hitler zakończył drugie stadium swojej rewolucji i stał wyprostowany w oczekiwaniu finału koronującego ambicję - podboju Wschodu - nagle okno zostało na powrót otwarte, otwarte nie przez przypadek podobny do dezercji Rauschninga dziesięć lat wcześniej, ale świadomie, dzięki instytucji oftcjalnego kronikarza? Aby udzielić odpowiedzi na to pytanie musimy przez chwilę rozważyć okoliczności, w których te rozmowy miały miejsce. . W czasie wojny Hitler przebywał, ogólnie biorąc, w swoich wojskowych kwaterach głównych. Najpierw, podczas kampani w Polsce, mieszkał w specjalnym pociągu stacjonującym w pobliżu Gogolina, później przeniósł swojąkwaterę głównądo hotelu w Sopocie. Na początku kampani zachod- niej jego kwatera główna znajdowała się w zatłoczonym bunkrze w pobliżu Bad Nauheim, który nazwał Felsennest, lub "Eyrie"; później, gdy następo- wało jedno zwycięstwo po drugim, przeprowadził się do Bruly-de-Pesche na granicy fiancusko-belgijskiej, w pobliżu Roczoi. Jego kwatery tam zostały nazwane Wolfsschlucht "Wilcze Gniazdo"(miał dawne upodobanie do naz- wy Wolf, której używałjako nazwiska ukrywając się w dniach Kampfzeitu). To właśnie w Wolfsschlucht dowiedział się o upadku Francji i wykonał swój słynny taneczny podskok. Potem podzielił swój czas między nową kwaterągłównąw Schwarzwaldzie ( Tannenberg ), a pociągiem specjalnym. Następnie w czerwcu I 94 I przeniósł się do Prus Wschodnich, aby kierować największą ze wszystkich swoich kampani, nokautującym uderzeniem na Wschód. Przez trzy lata jego kwatera główna pozostawała na Wschodzie, głównie w Prusach Wschodnich, krótko ( podczas triumfalnego marszu latem 1942 ) w samej Rosji. W listopadzie 1944, feldmarszałek Keitel w końcu przekonał go do pozostawienia tego niezdrowego miejsca, wśród posępnych sosnowych lasów, w których o mało nie został zamordowany i gdzie żył, przez ostatni rok, dzień i noc, podziemnym życiem troglodyty. Ta wscho- dnio-pruska kwatera znajdowała się w Kętrzynie, a Hitler nadał jej nazwę Wofschanze, "Wilczy Szaniec". Jego tymczasowa rosyjska kwatera główna była w Winnicy na Ukrainie i została nazwana Werwolf. To był albo Wo f schanze, albo Werwolf,gdzie rozmowy zapisane w tej książce miały miejsce. Miały one miejsce podczas posiłków: czasami podczas obiadu, czasami podczas kolacji, ale najczęściej w czasiejego ostatniego, najbardziej ożywio- nego towarzysko posiłku, długiej serii ciasteczek i herbaty, która - przewa- żnie grubo po północy - zamykała dzień pracy. Wtedy Hitler stawał się wylewny. Namiętny gawędziarz, wydaje się że, zarówno swym głosem,jak i oczami---choć był to głos szorstki, a oczy bez wyrazu--oczarowywał słu- 10 11 chaczy, gdyż jego prywatne rozmowy, niepodobne do oficjalnych prze- mówień, były-wszyscy słuchacze sązgodni*żywione,giętkie, czasami nawet wesołe. Oczywiście przeważnie był to monolog-chociaż Hitler lubił pobudzające wtrącenia-i oczywiście często się powtarzał. Mimo to jego najbliższy krąg-ponieważ to był wyłącznie jego najbliższy krąg i godni zaufania goście, którzy pełnili tego rodzaju funkcje-wydaje się rozko- szować nimi. Widzieli w nich cały umysł swego Fuhrera autobiograficzne szczegółyjego wczesnego, nieudokumentowanego życia, tajemnicząhistorię wspaniałego Kampfzeitu, przerażającą, ale ekscytującą filozofię, dzięki której już zrealizował trzy czwarte swego ogromnego programu, a teraz, jak się wydawało, rozpoczął doprowadzanie go do końca. Dlaczego, pytali, autentyczne wypowiedzi Mistrza nie mogą być zapisane dla potomności? Szczególnie często stawiał to pytanie Martin Bormann, pozbawiony wyo- braźni ewangelista ruchu, niezastąpiony sekretarz Hitlera, niezawodny pośrednik, i, na końcu, zaufany wykonawca. Ale Hitler zawsze odmawiał. Nienawidził myśli o urządzeniach rejestrujących, a nawet o stenografach, w godzinach swego wypoczynku, gdy wypowiada się bez przygotowania, spontanicznie, a czasem nawet żartobliwie. Nagle, całkiem niespodziewanie, w lipcu I 941, kiedy nadciągnął apokaliptyczny moment i wielki, wschodni triumf właśnie się rozpoczął, zgodził się. Wciąż jeszcze odrzucał jakie- kolwiek mechaniczne urządzenia rejestrujące i podkreślał, że żadna natrętna postać, ani rzucające się w oczy gesty nie powinny mu przeszkadzać w rozmowie lub ograniczaćjego swobody w dyskusji, ale zgodził się, że przy posiłkach może być obecny urzędnik Partii, który ma prawo, w oddalonym kącie pokoju, dyskretnie zanotować kilka wypowiedzi-których ostateczna forma powinna być poprawiona i zaprobowana oraz przechowana przez jedynego godnego zaufania interpretatora myśli Fuhrera, Martina Bormanna. Bormann natychmiast poczynił konieczne przygotowania. Został wyzna- czony partyjny urzędnik i, od 7-go lipca, punktualnie dopuszczono go do obecności podczas posiłków Hitlera. Nazywał się Heinrich Heim. Przez cały monolog siedział zwykle z boku, robiąc zwięzłe ręczne notatki, później wycofywał się i, na podstawie tych notatek, dyktowałjednemu ze stenogra- fów Bormanna swój zapis rozmowy. Ten maszynopis przekazywano Bor- mannowi, który czytał go, czasami poprawiał lub dodawał wyjaśniające komentarze, podpisywał i umieszczał w archiwum. Heim prowadził te zapisy do 11-go marca 1942, kiedy został wysłany na cztery miesiące do Paryża w specjalnej misji. Podczas tych czterech miesięcy zastępował go inny urzędnik Dr Henry Picker. Zarówno Heim, jak i Picker byli jedynie podległymi *zędnikami działającymi według instrukcji i pod kontroląBormanna, który osobiście, jako sekretarz Hitlera, był odpowiedzialny za przygotowanie, dokładność i przechowanie zapisów. Czasami, w szczególnych przypadkach, Bormann sam robił notatki. Oftcjalnie nazywano je Bormann-Permerke, notatki Bormanna; ijako nagłówek 1045 stron, które ostatecznie wypełniły, i które Bormann trzymał pod swojąopieką, napisał własnoręcznie te słowa: "Notatki o fundamentalnym znaczeniu dla przyszłości. Przechowywać z największą ostrożnością." Kiedy Heim wrócił,1-go lipca 1942, aby podjąć na nowo swoje obowiązki nadwornego pisarza w kwaterze głównej Hitlera, był przekonany, że nie sądzone mu pozostać tam na dłużej. Annus Mirabilis Hitlera zmierzał do swego końca. Latem 1942 strategia Hitlera na Wschodzie-w szczególności osłabienie przez niego 6-tej Armii Paulusa pod Stalingradem, aby za- atakować jeszcze bardziej oddalone cele na Kaukazie*oprowadziła do gwałtownej opozycji w Sztabie Generalnym. Generał Halder, porządny człowiek, Szef Sztabu Generalnego, ciąglejeszcze pieni się na wspomnienie tych scen. Decyzja Hitlera, mówi, "przestała mieć cokolwiek wspólnego z zasadami strategu i taktyki, takimijakje uznawały przeszłe pokolenia. Była produktem gwałtownej natury kierującej się swymi chwilowymi im- pulsarni", morderczej megalomanu, kryrninalnej nieodpowiedzialności. Hitler nazwał oftcerów ze Sztabu Generalnego tchórzami, których umysły "skamieniały w przestarzałych nawykach myślenia", i kiedy jakiś oficer wyczytywał liczby charakteryzujące siły rosyjskie "rzucił się na niego z zaciśniętymi pięściami i pianą w kącikach ust i zabronił czytania tak idiotycznej paplaniny". W sprawie strategii Hitler wygrał i wiemy co było dalej. Jako produkt uboczny tych wybuchów, we wrześniu 1942, Halder został zdymisjonowany. W tym samym czasie Hitler zaprzestał swych nieoficjalnych posiłków wspólnie z członkami Sztabu Generalnego, których obecnie uważał za swych wrogów,.jedyna masoneria, której nie udało mi się złamać". Jego zwykły styl bycia został złamany; drobnomieszczańska wesołość, sangwiniczna pewność siebie, zapalająca się wyobraźnia zniknęły z jego wypowiedzi; i Bormann=Permerke, przynajmniej jako regularny . zwyczaj, przestały funkcjonować. Okolicznościowe zapisy ciągle jeszcze robiono, i sątutaj wydrukowane, ale sąprzerywane, sporadyczne i nieliczne. Nie były notowane przez Heima, ale albo przez Bormanna, albo przez trzeciego sprawozdawcę, który zastąpił Heima. 12 13 Oczywiście, monologi nie zostały przerwane, ale zmieniły swój charakter i były skierowane do bardziej ograniczonej publiczności. Najpierw, w głębo- kiej, prawie maniakalnej depresj i, która opanowała Hitlera po Stalingradzie, wycofał się w absolutną samotność i przez kilka miesięcyjadał samotnie w towarzystwie swego alzackiego owczarka. Kiedy samotność zaczęła go nudzić, postanowił raz jeszcze zapraszać do stołu przygodnych oficerów, ale przekonując się o niemożliwości, w ich towarzystwie, uniknięcia temat- ów woj skowych, wkrótce zrezygnował z tego eksperymentu. W końcu zde- cydował się na grupkę stałych, ale często nudnych i nierozumiejących słuchaczy, złożoną z jego sekretarek, do których okazyjnie dołączali ostro pijący adjutant, doktór-szarlatan, i -po lipcu 1944, kiedy bał się, że zostanie otruty, dopóki nie okazałjej wyolbrzmionego zainteresowania jego wege- tariańska kucharka. Jedna z sekretarek przekazała przygnębiającąrelację z tych późniejszych spotkań. "Po Stalingradzie," pisze ona, "Hitler nie mógł więcej słuchać muzyki i każdego wieczoru zamiast niej musieliśmy słuchać jego monologów. Ale do tego czasujego rozmowy przy stole stały się tak ograne jak jego płyty gramofonowe. Zawsze było to samo: jego wczesne lata w Wiedniu, Knmpfzeit, Historia Człowieka, Mikrokosmos i Makro- kosmos. Na każdy temat wiedzieliśmy z wyprzedzeniem wszystko o czym będzie mówił. Z czasem te monologi nudziły nas. Ale wydarzenia światowe i informacje z frontu rue były nigdy wspominane: wszystko co było związane z wojną było tabu." "W 1944 czasami znajdowałam samą siebie o 8 rano czuwającą przy Hitlerze i słuchającą ze słabnącą uwagąjego słów...ciągle się zastanawiam dlaczego on w taki sposób tracił czas nocnego odpoczynku, aby zaprezentować swoje teorie publiczności, z której większość wolałaby pójść spać." Ewa Braun, która czasami była obecna, miała mniej problemów z ukryciem swego znudzenia: zwykle rzucała pełne nagany spojrzenie na Hitlera lub głośno pytała która godzina. Wtedy Hitler szybko przerywał swój monolog, przepraszał i kończył zebranie. Tych ostatnich, najbardziej przygnębiających konwersacji ta książka nie obejmuje, ani, oczywiście, nie zawiera ona pełnego zapisu tego co musiało się zdarzać, nawet w najlepszych czasach, powtarzających się mów. Zawiera tylko te fragmexxty Rozmów przy Stole Hitlera, które Bormann uznał za warte zapisania. Ale nawet pośród nichjest wiele powtórzeń. Wiele z nich ukazuje prostactwo i brutalność, dogmatyzm, histerię, trywialność umysłu Hitlera. Ale przemieszane z wieloma nudnymi i odrażającymi treściami, zawierają one również jądro jego myślenia; są zwierciadłem jego ohydnej genialności: geniusz, który, jestem przekonany, można i trzeba pokazać. Hitler widział siebiejako człowieka stuleci, prawie ( chociaż sam osobiście wyrzekł się tytułu tak religijnego ) jako Mesjasza. Wierzył, że jedynie on sam - albo prawie sam - zarówno rozumie kryzys naszych czasów, jak i może mu przeciwdziałać. Ponieważ dla niego klęska Niemiec w pierwszej wojnie światowej nie była jedynie kryzysem Niemiec: była-tak jak dla Oswalda Spenglera-kryzysem cywilizacji, tym rodzajem kryzysu, który pojawia się w rzadkich momentach historii, może być zrozumianyjedynie przez tych, którzy studiowali historię w kategoriach stuleci, i może być naprawiony jedynie przez tych, którzy są przygotowani do rozpoczęcia i zdolni do kontrolowania tych kataklizmów i konwulsji wśród których epoki historyczne giną lub rodzą się. Ta kataklizmowa wizja historu była zasad- niczą częścią idei Hitlera, i dla nas istotne jest zrozumienie tego: ponieważ to wewnątrz tej konstrukcji on widział samego siebie i misję, którą sobie przypisał, na tym tle oceniał innych ludzi, zarówno współczesnych, jak i historycznych. Jedno z najmocniejszych wyrażeń tego poglądu zostało sformułowane przez niego nie w 194 I, kiedy można by to łatwo opisać jako zatrucie władzą, ale w I 923, kiedy pozornie został ostatecznie pokonany i zamknięty w więzieniu. To jest fragment, który już kiedyś, przy innej okazji, cytowałem, ale ponieważ Mein Kampf, mimo iż to książka o funda- mentalnym znaczeniu, ogólnie biorąc, zarówno nie nadaje się do czytania, jak i niejest czytana, nie będę przepraszał za cytowanie jej jeszcze raz. "W ciągu długich okresów ludzkości może się czasem zdarzyć, że polityk sko- jarzy się z twórcąprogramu. Im bliższyjestten związek, tym większe stwarza polityczne trudności. Taki człowiek nie działa, aby zaspokoić wymagania, które sąoczywiste dla każdego mieszczucha - sięga dalej, ku celom, których znaczenie rozumie tylko niewielu. Dlatego też życie jego rozdarte jest między nienawiścią i miłością. Sprzeciw współczesnego pokolenia, które go nie rozumie, zmaga się z uznaniem potomnych dla których także pracuje." Do 1941 sukcesy Hitlera utwierdziły go w tym poglądzie, że on zarówno rozumie, jak i może kontrolować bieg wieków.Coraz bardziej i bardziej jego umysł przebiegał przez historię ludzkości, jej stadia krytyczne, i wielkich ludzi, którzy byli architektami jej zmian."Człowiek, który nie ma zmysłu historycznego", mówił, "podobny jest do kogoś, kto nie ma oczu lub uszu. Oczywiście taki człowiek moźe żyć, ale co to za życie?" Jaka była interpretacja historii przez Hitlera? Była brutalna, ale jasna, i jak wszystkiejego poglądy-poparta długim szeregiem arbitralnie wybra- 15 nych faktówprzechowywanych wjego zdumiewającej pamięci i uporządko- wanych według z góry przyjętych wzorców przez jego niespokojny, nie- ugięty, metodyczny umysł. Poza tym, chociaż doświadczenie dodało do niej nowe szczegóły i nowe ilustracje, pozostała ona, przynajmniej od 1923, absolutnie jasna i konsekwentna. Hitler, podobnie jak Spengler, rozumiał historięjako następstwo ludzkich epok, które mogąbyć zdefiniowane przez swoje "kultury", czyli całość ich społecznej organizacji oraz idei. Istniała antyczna kultura Grecji i Rzymu o której wyrażał się z wielkim entuzjaz- mem*hociaż, jak sucho zauważył Albert Speer, ,*ego koncepcje na ten temat nie opierały się najakichkolwiek głębokich studiach historycznych"; istniała kultura "germańskiego" Średniowiecza, która w Renesansie została usunięta w cień przez nowożytne "kapitalistyczne" społeczeństwo Europy Zachodniej; i istniało to nowożytne społeczeństwo, które, znów podobnie jak Spengler, uznawał za śmiertelnie chore. Jak to się stało, pytał, że te kultury tak ciężko zachorowały lub umarły? "Często się zastanawiam", mówił, "dlaczego upadł Antyczny Świat"; i jego umysł przebiegał przez serie możliwych odpowiedzi na to kłopotliwe pytanie. Czy to był spadek zaludnienia? klimat? może Imperium Rzymskie zostało zniszczone od wew- nątrz przez żydowskie chrześcijaństwo? To nie były akademickie pytania, ponieważ odpowiedzi na nie, dla niego, zawierały odpowiedź na ten wielki praktyczny problem, któryjuż dawno temu postanowił rozwiązać. Ponieważ takjak Imperium Rzymskie było chore zanim germańscy barba- rzyńcy napadli i zniszczyli je, tak cywilizacja Zachodu, jak on wierzył, teraz choruje i powoli umrze. Lub może pozwoli sięjej umrzeć? Czy raczej nie zostanie, podobniejak Imperium Rzymskie, zdobyta i wchłonięta przez nową barbarzyńską potęgę, która ostatecznie zajmie jej miejsce? Ale co mogłoby być tąnowąbarbarzyńskąpotęgą? Także na ten temat Hitler długo rozmyślał, i, stosując "żelazne prawo rozwoju historycznego", sądził, że znalazł odpowiedź. Przede wszystkim, było jasne, że ta nowa potęga, jakakolwiek by nie była, musi być potęgą lądową To było przesądzone przez technikę: Morskie imperia, takijak imperium Portugalu, Holandu i Brytanii dni swojej świet- ności, wedługjego opinu, miałyjuż za sobą. W dawnych czasach, istotnie, morze zapewniało jedyny dobrze funkcjonujący i tani sposób połączenia odległych regionów ziemskich, a wielkie obszary lądu były przeszkodami, a nie szlakami podróży; ale teraz, dzięki drogom i kolei, mocy silnika i mocy pary, to się odwróciło: nowe imperium, które zdobędzie i wchłonie i zajmie miejsce społeczeństwa Europy Zachodniej, musi być wielkim lądo- wym imperium, powiązanym nie przez statki i handel, ale przez gigantyczne drogi i zwarte armie, rzeczywistą przyczynę nowego wieku. Hitler był naturalnie człowiekiem lądu: pochodził nie z wybrzeży Bałtyku lub Morza Śródziemnego, ale z samego serca Europy, i prawdopodobnie rzadko widywał morze. Z pewnością nigdy nie rozumiał panowania na morzu; i odległych kolonu, które jako zależne od panowania na morzu, również odrzucał. To były kontynenty, nie wyspy, które go interesowały. Tak więc rozmyślał nad mapami i planował szerokie drogi, i studiował nową naukę "geopolityki", która zapoczątkowana przez Sir Halforda Mackindera w 1919 roku, spotkała się z bardziej sympatycznym przyjęciem w Europie Środkowej niż w swojej ojczystej Anglu. Obsesja Hitlera na punkcie dróg i armu lądowych i podboju wielkich przestrzeni jest często widoczna wjego Rozmowach przy Stole, ale pochodziła z czasówjeszcze dawniejszych. "Żadnych dwóch ludzi", wyznał kiedyś, "w młodości nie interesowało mnie bardziej niż Nansen i Sven Hedin"; i nawet w środku wojny potrafił odwrócić się od polityki i strategii, aby przyjąć pobożnego, ale o podejrzanej reputacji pielgrzyma, wiekowego Svena Hedina, i razem dyskutowali o tych stepowych imperiach, które jeden z nich zbadał, a drugi teraz próbował podbić. Podobnie, jego umysł często zatrzymywał się na problemie wielkich dróg, "początkach każdej cywilizacji", nerwach, które muszą ożywiać lądowe imperium. Wyobrażał sobie drogi przeszłości- rzymskie drogi w Europie, drogi Inków w Peru, i drogi przyszłości- niemieckie Reichsautobahnen "z Klagenfiińu do Trondheim i z Hamburga na Krym"; i kiedy wspominał, a robił to często, radosne dni Kampfzeitu, to były nieskończone podróże samochodem po "pięknych, szerokich, białych Autobahnen", i właśnie one wydająsię u niego najtrwalszym wspomnieniem. Ale jeśli nowy wiek miałby być wiekiem wielkiego lądowego imperium panującego nad tym co Sir Halford Mackinder nazwał "Heartland", "Twier- dza Światowego Imperium"--obszar, który jest nieosiągalny dla morskich potęg w Europie Środkowej i Azji jaki naród, jaki rząd mógłby dążyć do takiego imperium? Jasne, że nie mógłby to być żaden ze starych morskich ludów-i nimi Hitler pryncypialnie nie był zainteresowany jeśli mieliby to być Europejczycy-to albo Niemcy albo Rosjanie, ponieważ jedynie te narody miały lądowe armie, lądowe ambicje, "geopolityczną" perspektywę takiego przedsięwzięcia. Niemieccy geopolitycy, na ogół, przypuszczali, że to mogą być Rosjanie, którzy byli, mimo wszystko, zarówno bardziej 2 - Rozmowy przy stole liczni, jak i już przebywali na tym obszarze; i oni doradzali, dla Niemiec, raczej sojusz z Rosjąruż próbę podbiciajej. Czyjednak, Hitlerpytał samego siebie, było to naprawdę nieuniknione? Czy to nie Niemcy byli prawdziwymi kulturtrdger, nosicielami kultury Europy. Czy to nie Niemcy, kiedy Imper- ium Rzymskie zostało zniszczone od wewnątrz przez żydowskie chrześcij ań- stwo i zmniejszające się zaludnienie, podbilije i stali sięjego spadkobier- cami? Niemieckie Średniowiecze rzeczywiście zostało zniweczone przez "Chrześcijański" Renesans, rozkwit plutokratycznej kapitalistycznej cywili- zacji Europy Zachodniej; ale teraz, kiedy ta plutokratyczna kapitalistyczna cywilizacja chyli się, z kolei, ku upadkowi, czy Niemcy nie mogliby na nowo przebudzić się i, przebudzeni, wznowić i inaczej ukierunkować swoją wspaniałąmisję? Dawni Cesarze Niemiec, z rozsądnych technicznych powo- dów, spoglądali na południe, na Włochy; nowa Rzesza Niemiecka, z podob- nych powodów, musi patrzeć na wschód. Czy nie można by, nawet teraz, dziękijakiemuś heroicznemu wysiłkowi, wyrwać Rosjanom ich dominium i Heartland poddać pod panowanie Niemieckiego, a nie Rosyjskiego Imper- ium? To prawda, że Rosjanie są liczniejsi; ale czy wcześniej mniejszości, dzięki umiejętności i zdecydowaniu, nie podbijały i nie zamieniały w niewolników wielkie narody? To prawda, że Niemcy zostali właśnie poko- nani w wojnie i Niemcy sąteraz okrojone, rozbrojone i bezradne; ale czyż Rosja również nie została pokonana w wojnie, czyż nie straciła, swych wschodnich, najbogatszych prowincji, czyż nie została spustoszona przez wojnę domową? To prawda, że Niemcy są politycznie niekompetentni- Dickschadel, Querschadel, Dummk*pfe-beznadziejni głupcy i fujary niezdolne do politycznego myślenia lub działania; ale "nawet głupie rasy mogą czegoś dokonać mając dobre kierownictwo". Czyngiz Chan, dzięki swemu "wyjątkowemu geniuszowi organizacyjnemu", zjednoczył Tatarów; Karol Wielki, ,*eden z największych ludzi w historii świata", dzięki sile, zjednoczył nawet głąbowatych Niemców. To co siła i kierownictwo zrobiło kiedyś, siła i kierownictwo może zrobić teraz. To prawda, że w przeszłości Niemcom nie udało się podbić Rosji, ale te Niemcy, które przegrały to bizantyńska, kosmopolityczna, tradycjonalistyczna, dosiadana przez Żyda monarchia Hohenzollernów, i podczas gdy "monarchie są zdolne w najlep- szym razie do utrzymania podbojów, to właśnie dzięki siłom rewolucyjnym owe Światowe Imperia sątworzone"; a gdyby tak w Niemczech była rewo- lucja, taka rewolucja, która uwolrułaby zahamowane i zniszczone siły praw- dziwych Niemiec, narodowych i robotniczych Niemiec, które anty-narodowa wyższa klasa dotychczas dzieliła i zniewalała. To prawda, że Rosjanie już mieli swojąrewolucję i byli na tym obszarze lepiej usytuowani, i geopoli- tyczni prorocy łatwo skłaniali się co do nieuchronności rosyjskiego panowa- nia; ale przeciw defetystycznej doktrynie nieuchronności Hitler wystąpił z doktrynąbardziej podnoszącąna duchu, doktryną, która dla przygnębionych i zniszczonych Niemiec lat dwudziestych, wydawała się ewangelią ludzkiej nadziei wbrew smętnemu, mechanicznemu pesymizmowi jego współczes- nych: doktryna o decydującym panowaniu ludzkiej woli. Czyż Nietzsche i Schopenhauer nie głosili tej doktryny? Czyż Mussolini, "ten niezrównany mąż stanu", nie dowiódł jej prawdziwości na swoim przykładzie? Hitlera szczery, osobisty, połączony z uwielbieniem szacunek dla Mussoliniego, który tak drażniłjego bardziej przenikliwych zwolenników-szacunek naj- pierw wyrażony w Mein Kampfi podtrzymywany aż do 1944, kiedy Hitler odkrył ze smutkiem co Mussolini o nim mówił -wynikał przede wszyst- kim z tego faktu: Mussolini pokazał, że pozornie nieunikniony upadek może być w rzeczywistości zahamowany i odwrócony; "Marsz na Rzym był punktem zwrotnym historii: sam fakt, że to mogło być zrobione dał nam nasze natchnienie". Niewiarygodną siłę woli samego Hitlera wszyscy pot- wierdzają, on sam twierdził, nie bez racji, że posiada najsilniejsząwolę na przestrzeni wieków: do samego końca, nawet gdy wszystkie fizyczne siły zniknęły, sprawował on, dzięki jedynie sile woli, absolutną władzę nad całym narodem. Pomimo tego, to nie była tylko siła woli, dzięki czemu Hitler miał nadzieję zawrócić wydawałoby się nieuchronny bieg historii: planował dokonanie tego również dzięki myśli. Swym nieociosanym, potężnym umysłem ogarniał i przeczesywał wieki ludzkiej historii i wpychał i zmuszał niechętne fakty do wejścia w brutalną, bezkrytyczną, metodyczną filozofię dla zrealizowania swoich ogromnych planów. Jak dochodzi do rewolucji społecznych? pytał. Jak zdobywane sąwielkie imperia przez relatywnie małe narody? Co sprawia, że stworzone imperium okazuje się trwałe? Na wszystkie te pytania historia - jeśli czytać ją z selektywnąwiarą Spenglera lub Toynbeego - dostarcza odpowiedzi. Wszy- stkie rewolucje zawdzięczają powodzenie zdobyciu władzy przez elite, i ukształtowanie takiej elite było zadaniem Narodowego Socjalizmu: Niemcy mieli być takąelite Europy, a sami mieli być rządzeni przez niemieckąelite - Partię. Germański naród, tak zmobilizowany, mógł łatwo, obdarzony woląpanowania i dynamicaiym kierownictwem, zdobyć Imperium. Spójrzmy na Anglików, jeszcze jeden "czysto germański naród", na ich osiągnięcia 18 19 pod kierownictwem ich rodzimej arystokracji tych książęcych, pewnych siebie "Lordów", których ogromne włości ( twierdził Hitler ) pokrywają całą Anglię czyniąc niemożliwym jakiekolwiek manewry wojskowe. Kilkaset tysięcy Anglików podbiło i rządziło czterystu milionami Hindusów. Hitlera umysł ciągle powracał do tego angielskiego podboju Indu, źródła, tej irytującej angielskiej pewności siebie. "Czym Indie dlaAnglu", powiadał, "tym dla nas będą przestrzenie Wschodu"; i pozwalał swemu umysłowi na błądzenie po historii Anglii i Indu, o których nie miał pojęcia, ale o których Ribbentrop, wielki specjalista od spraw Anglu, i sam podobny do angiel- skiego Lorda, często go informował. Ale czy taki podbój może być trwały? Oczywiście, że tak. Nowoczesna nauka, nowoczesna broń, nowoczesna propaganda dają taką możliwość. Rewolucja podbitych ludów przeciwko pewnej siebie rasie panującej, miał zwyczaj twierdzić, jest obecnie nie do pomyślenia; i ciągle na nowo opisy- wał, z odrażającymi szczegółami, metody dzięki którym imperium może być zachowane. Rządząca władza musi uznać, że poddani nie majążadnych praw: "Kto ma, to ma"-oto suma ludzkiej moralności w polityce; i dać broń poddanym jest nawet większym przestępstwem niż dać im wolność: "Historia poucza nas, że wszystkie rasy panujące upadły gdy pozwoliły uzbroić ludy, które podbiły". W sprawie oświaty, niech poddani uczą się niemieckiego to nie będąmogli udawać, że nie rozumiejąrozkazów swoich panów, z geografii mająwiedzieć tylko, że Berlinjest stolicąświata, a poza tym niech stosująśrodki antykoncepcyjne ( nawetjeśli to oznacza wysłanie tam Żydów, żeby ich przeszkolili ), aby zmniejszyć swój przyrost naturalny, a szpitale będą dla nich niedostępne, żeby wzrosła śmiertelność, tak że niemieccy koloniści, bezpieczni w swoich nowych strategicznych miastach i połączeni z ośrodkami władzy szerokimi Autobahnen, nie powinni nigdy obawiać się powstania swoich Helotów. Takie, mówił Hitler, jest żelazne prawo imperializmu. Gdyby dzięki zwycięstwu zostało to osiągnięte, reszta byłaby już prosta. Grupy oporu, tolerowane do tej pory, zostałyby wyeli- minowane: Hitler przeprowadziłby "Ostateczne Rozwiązanie" kwestii żydowskiej; stare europejskie arystokracje, ta " wyższej klasy maffa" frywolnych, kosmopolitycznych reakcjonistów--ci sami ludzie, którzy tak długo korumpowali niemiecką dyplomację i ciągle jeszcze sabotują Duce we Włoszech-zostaliby zlikwidowani; Kościoły, za pomocąich własnych metod, zostałyby wyparte( Hitler zawsze wyrażał podziw dla metod Kościoła Katolickiego, mimo że czuł wstręt do jego doktryny); chrześcijaństwo, ze swojąobrzydliwąrównością, zostałoby wytępione, anapierwsząinformację o buncie w Reichu "cały ten aspołeczny motłoch", "kilkaset tysięcy ludzi" w tym celu dogodnie trzymanych w obozach koncentracyjnych, zostałoby poprowadzonych na egzekucję. W ten sposób niemieckie millenium byłoby zabezpieczone. Barbarzyńskie millenium! Hitler nie zaprzeczał temu; ponieważ barbarzy- ńskość, twierdził, jest pierwszym fundamentem każdej kultury, jedynym środkiem za pomocą którego nowa cywilizacj a może zastąpić starą Germań- scy zdobywcy Rzymskiego Imperium byli barbarzyńcami; ale oni zajęli miejsce starego i zepsutego społeczeństwa dzięki fundamentowi nowej i energicznej cywilizacji. Tak samo Naziści musząbyć barbarzyńcami, aby z pomocąswego millenium zająć miejsce umierającej kultury Zachodu. "Tak", ogłaszał w 1933, ,.jesteśmy barbarzyńcami. Chcemy być barbarzyńcami! To honorowy tytuł. Chcemy odmłodzić świat. Ten świat jest bliski swego końca." Z powodu "historycznej konieczności" barbarzyńskie siły muszą rozbić upadające cywilizacje i "pochwycić pochodnię życia z ich zamiera- jącego ognia". Ostatnie piętnaście stuleci, lekko poinformował Mussoli- niego-lata od Attyli do niego, cały okres chrześcijańskiej cywilizacji- byłjedynie przerwąw ludzkim rozwoju, który "teraz zaczyna odzyskiwać swój poprzedni charakter". Jeśli chodzi o kulturę, ona, głosił w Mein Kampf, musi czekać dopókijej fundament nie zostanie założony podczas barbarzyń- skiego heroicznego wieku, tak jak kultura Aten i Rzymu rozkwitła na fundamencie wojen perskich i punickich. . . . Ale jaka, można zapytać, byłaby ta nowa niemiecka kultura, której wprowadzenie miałyby usprawie- dliwić te barbarzyńskie metody? Niestety, odpowiedź jest jasna. Hitler, artysta, zawsze chętnie rozwijał swoje idee o kulturze. Ta książka jest ich pełna; ograniczonych, materialistycznych,trywialnych, niestrawnych, wstrę- tnych. Nie warto tracić więcej słów na ich temat. Sto milionów pewnych siebie niemieckich panów zostałoby brutalnie zainstalowanych w Europie, i z władzą zabezpieczoną przez monopol na cywilizację techniczną i przez niewolnicząpracę zmniejszającej się tubylczej ludności, zaniedbanej, chorej, niepiśmiennych kretynów, i to w tym celu, aby oni mogli wypoczywać jeżdżąc po niekończących się Autobahnen, podziwiać domy wypoczynkowe "Siła przez Radość", kwatery główne Partu, Muzeum Wojska, Planetarium, które Hitler wybudowałby w Linzu ( jego nowe Hitleropolis ), biegać dookoła miejscowych galerii obrazów, i ponad ciastkami z kremem, słuchać niezliczonych nagrań Weso*ej Wdówki. Takie miało być to Niemieckie Mil- 20 21 lenium, z którego nawet wyobraźnia nie miałaby możliwości ucieczki. "Kiedy Narodowy Socjalizm potrwajakiś czas, to będzie niemożliwe wy- obrazić sobie formę życia inną niż nasza." Ale zanim doszłoby do tego, czy zwycięstwo byłoby pewne? Wszystko opierało się na tym zasadniczym założeniu. Ponieważ walka między Niem- cami i Rosjąmiała być decydującąświatowąbitwą, podobnądo Bitwy na Polach Katalaunijskich między Rzymem i Hunami, lub jak niektóre inne bitwy mylnie uznane przez Hitlera za decydujące w historii. Jeśli wygraliby Niemcy, to rzeczywiście millenium należałoby do nich, ale jeśli zostaliby pokonani, to ich porażka także byłaby na tysiąc lat. Czyż Rosja nie miała swojego geniusza, dergeniale Stalin, który także przeprowadził wielkąre- wolucję, który także narzucił nową elite swoim poddanym, który także lik- widował swoich wrogów na miliony, głosił nową religię aby odurzyć lub zniewolić swoich ludzi, i pretendował do panowania nad Euroazjąi światem? W swojej nienawiści do "Żydowskiego Bolszewizmu", pogardzie dla sło- wiańskiego pod-człowieka, Hitler nigdy nie utracił podziwu dla tego barba- rzyńskiego geniusza, "przebiegłego kaukaskiego górala", którego uważał za swojegojedynego poważnego wroga "potężnąosobowość", "bestię, ale bestię na wielką skalę", "na wpół bestię, na wpół giganta" - ani, prawdę powiedziawszy, dla komunistycznego credo ijego metod, ideologii równie potężnej jakjego własna. Wolał komunistów od arystokratów, hiszpańskich Czerwonych od bezwartościowego Franko, tego zdradzieckiego tworu ksią żąt i księży, którego nazwisko, w końcu, z najgłębszą pogardą, przestał nawet wymieniać. Ponieważ ta wojna, wojna, którąplanował Hitler, wojna między Niemcami a Rosją, między Hitlerem a Stalinem, między ideologią a ideologią, miała być wojnąna śmierć i życie, imperium albo unicestwienie, decydującą o losie stuleci; wojną nie przeciw przeszłości - ona już była martwa - ale między dwoma Tytanami walczącymi ojej dziedzictwo. Dla martwego świata i dla neutralnych, którzy nie brali udziału w tym Świato- wym Sporze, Hitler miał jedynie pogardę; dla innego Tytana, jako dla równego, miał pewien szacunek. Ale to nie oznaczało, że okazałby mujaką kolwiek łaskę. W bitwie o imperium, łaski się nie prosi ani nie okazuje. W godzinie swego wyimagowanego triumfu Hitler ogłosił, że Rosja ma być całkowicie zniszczona, Moskwa i Leningrad zrównane z ziemią, a ich nazwy i pamięć mają na zawsze być usunięte tak z geografii, jak i z historii. W godzinie swej ostatecznej klęski był gotów zniszczyć Niemcy: "Jeśli wojna zostanie przegrana, naród także zginie. Nie ma potrzeby zastanawiać się nad podstawąnawet najprymitywniejszej egzystencji. Przeciwnie, lepiej ją zniszczyć, i to zniszczyć ją samemu. Przyszłość należy wyłącznie do silniejszego wschodniego narodu." Taka była ta rozstrzygająca walka, walka stuleci, w której Hitler widział siebie jako inkarnacje historycznej przemiany. Widział ten problem - wi- dział go przynajmniej od 1919; on stworzył formę, w której ukazał go światu żądając rozwiązania; dzięki heroicznym wysiłkom, których on dokonał, jego niemieckie rozwiązanie stało się możliwe; i oczywiście wierzył, że tylko on może przeprowadzić "to Dzieło Cyklopa, jakim jest budowanie imperium przez pojedynczego człowieka". To oznaczało, że musi być wykonane szy- bko, kiedy Niemcy mająjeszcze przewagę, zanim Rosja będzie gotowa, i przede wszystkim, kiedy on samjeszcze żyje. "Nie wiadomo jak długo będę żył. Dlatego", powiedział w 1937, "niech wojna będzie teraz". To była jego "nieodwołalna decyzja", ogłosił, "aby rozwiązać problem niemieckiej przestrzeni życiowej" najpóźniej do 1945. W 1941 planowo wysłał swoje armie na Wschód, a armie rosyjskie cofnęły się przed tak potężnym uderzeniem. Cóż dziwnegojeśli w takim momencie, Hitler widział spełnione wszystkie swoje proroctwa, niemieckie millenium w zasięgu wzroku, a samego siebie jako ustanowionego przez historię demiurga stuleci, że mógł napisać do poważanego sojusznika i swego odbicia, Benito Mussoliniego, jak Tytan do Tytana podczas bólów porodowych nowego wieku:"Czym ja jestem dla Niemiec, tym pan Duce jest dla Włoch; ale czym obaj jesteśmy dla Europy, dopiero potomność pewnego dnia będzie w stanie osądzić"? Przyszedł w samąporę -,*eszcze dziesięć lub piętnaście lat i Rosja byłaby najpotężniejszym państwem na świecie i musiałyby minąć dwa lub trzy stulecia zanim pojawiłaby się jakaś zmiana"; ale teraz udało mu się: to jest niemieckie, a nie rosyjskie millenium, które nadeszło. Jak trywialny, w porównaniu z nim, wydaje mu się teraz awanturniczy Napoleon! Napoleon podporządkował się tradycji, siebie uczynił Cesarzem, a swych krewnych królami, "okazał się tylko człowiekiem, nie światowym fenomenem". Hitler nigdy rue zrobiłby tego: nigdy nie zapomniałby, żejest "praktycznym polity- kiem i politycznym filozofem w jednej osobie", nie tylko Spenglerem lub Napoleonem, ale Spenglerem i Napoleonem, "światowym fenomenem"; a dla światowego fenomenu nieoczekiwana "przejażdżka ulicami Monachium jako Cesarz w pozłacanej karecie" byłaby jedynie śmieszna. W porównaniu z tym wielkim problemern - podbój Wschodu i ustano- wienie tysiącletniego Niemieckiego Imperium z nową religią rasy jako 22 23 środkiem do utrzymania go na zawsze - wszystkie pozostałe problemy wydawały się Hitlerowi drugorzędne. Nawet wojna z Zachodem była drugorzędna. Dawno temu uformował swój stosunek do Zachodu. Zachód, mimo zwycięstwa w I 9 I 8 - osiągniętego tylko dzięki słynnemu "ciosowi w plecy" - i chociaż jeszcze potężny w tym krytycznym momencie, był, gdy przyjrzeć mu się w długiej perspektywie historii, bezspornie bliski upadku. Można go było zostawić, aby upadł. Zasadniczo Hitler nie intereso- wał się tym. Dla Anglu, naprawdę, miał trochę sympatii, przemieszanej z zazdrościąi nienawiścią. Podziwiał Anglikówjako "czysto germański naród" i naród zdobywczy. Z drugiej strony zazdrościł Anglii jako parweniusz, pewna siebie światowa potęga - jakim prawem Anglia rościła sobie pretensje do historii na podstawie swoich nędznych trzystu lat w porównaniu do tysiącletniej Rzeszy Niemieckiej? - i nienawidził jej, tak jak wielu niemieckich nacjonalistów nienawidziłojej jako wielkiej Kartaginy, która za pomocąhandlu skolonizowała świat i próbowała zdławić uczciwe lądowe imperium Niemiec. Ale ponieważ Anglia i Zachód tak czy owak przezna- czone zostały na pozostanie z tyłu, Hitler poprzestałby na ignorowaniu ich, jeśli one trzymałyby się z dala od bezpośredniej walki, wielkiej lądowej bitwy toczącej się na Wschodzie. Anglia z pewnością będzie trzymać się z dala, bo jakie interesy ma Anglia na Ukrainie? W każdym razie Hitler, w momentach swego życzliwego nastawienia, był przygotowany, aby "zagwa- rantować" Imperium Brytyjskiejako element stabilności w obcym morsk

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!