Guccione Leslie Davis - Podwójne życie Lindsey

Szczegóły
Tytuł Guccione Leslie Davis - Podwójne życie Lindsey
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Guccione Leslie Davis - Podwójne życie Lindsey PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Guccione Leslie Davis - Podwójne życie Lindsey PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Guccione Leslie Davis - Podwójne życie Lindsey - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Leslie Davis Guccione Podwójne Ŝycie Lindsey Tłumaczyła Urszula Szczepańska Strona 2 Tytuł oryginału Major Distractions Pierwsze wydanie Silhouette Books, 1994 Redakcja Mira Weber ROZDZIAŁ PIERWSZY Korekta Stanisława Lewicka Maria Kaniewska - To niemoŜliwe! AŜ tak fatalnie...? Nie, oczywiście, Ŝe nie, wracaj do łóŜka. Naprawdę, poradzę sobie... Wy myślę coś. PrzecieŜ mnie znasz. Zawsze spadam na cztery łapy. - Lindsey Major starła białą plamę pudru ze słucha wki i odłoŜyła ją na widełki. © 1994 by Leslie Davis Guccione © for the Polish edition by Arlekin - Wydawnictwo Harlequin - To się nazywa mieć fart - mruknęła pod nosem. Enterprises sp. z o.o., Warszawa 1999 Poprawiła purpurową perukę i wpatrując się w jasno- Wszystkie prawa zastrzeŜone, łącznie z prawem reprodukcji złociste mankiety swojego kostiumu, zaczęła stukać ner- części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie. wowo w zamknięte pudło. Przez szklane drzwi biura Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu z „Trzech śyczeń" widziała, Ŝe impreza z okazji uroczyste- Harlequin Enterprises II B.V. go otwarcia trwa w najlepsze. Rodzice przetrząsali ze Wszystkie postacie w tej ksiąŜce są fikcyjne. Jakiekolwiek swoimi rozgorączkowanymi dziećmi kolorowe regały, podobieństwo do osób rzeczywistych - Ŝywych czy umarłych wypełnione ciasno ksiąŜkami, edukacyjnymi grami plan- - jest całkowicie przypadkowe. szowymi i mnóstwem wymyślnych zabawek. Sklep za- Znak firmowy wydawnictwa Harlequin jmował połowę dawnej stacji kolejowej w Dorset Mills, i znak serii Harlequin Desire są zastrzeŜone. w stanie Delaware - malowniczego budynku z mansardo- Skład i łamanie: Studio Q wym dachem, który mieścił równieŜ pocztę. Na tę pocztę Printed in Spain by Litografia Roses, Barcelona przychodziły do Lindsey pierwsze listy po jej zamąŜ- pójściu. Dorset Mills leŜy na rozstaju dróg pośród wzgórz od- dzielających Wilmington od urodzajnej doliny Brandywi- ISBN 83-7149-412-2 ne. NaleŜące do rodziny Dorset zboŜowe młyny usado- Indeks 356948 wione na obu brzegach rzeki Brandy winę niegdyś, jak DESIRE-390 setki innych, mełły ziarno na mąkę. Na terenach nadrzecznych Dorset Court kamienne bu- Strona 3 6 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY PODWÓJNE śYCIE UNDSEY 7 dynki dawnych młynów zamieniono w latach czterdzies- jęknęła. Amanda Mendenhall, właścicielka firmy, która tych na ekskluzywne apartamenty i kondominia. Chętni wynajęła ją na ten występ, rzeczywiście wspomniała, Ŝe do zamieszkania w nich zapisywali się na listę oczekują- ściągnie kogoś z gazety z Wilmington. cych. I niezwykle rzadko nieruchomości te trafiały na wol- Reporter był, jak by to określiły jej przyjaciółki z col- ny rynek. Zazwyczaj sprzedawano je kanałami prywatny- lege'^ wart drugiego spojrzenia. Przystojny, ubrany w mi lub przechodziły jako spadek z rodziców na dzieci. nieco ekscentrycznym stylu, pewny siebie. Z tego, co Kiedy Lindsey poślubiła Jonathana Russella, jego nazwi- mogła dostrzec przez okienną szybę, nie podchodził do sko figurowało na liście od dwóch lat. Gdy rozstawali się swojej pracy zbyt entuzjastycznie. na wiosnę przed dwoma laty, dzięki tym samym układom Pewna, Ŝe nikt jej nie obserwuje, Lindsey pozwoliła zamieszkał w mniejszym, lecz równie prestiŜowym domu sobie na luksus kilku ukradkowych spojrzeń. Temu z widokiem na rezerwat łowiecki. Mieszkał tam aŜ do męŜczyźnie naprawdę warto było się przyjrzeć. Ciemne śmierci. włosy, ciemne oczy i ta krzykliwa koszula przy tradycyj- Do dziś nie potrafiła pozbyć się bolesnych wspomnień, nych spodniach khaki i zwykłych mokasynach. JeŜeli choć teraz przyćmiły je kłopoty zawodowe. ubiór świadczy o człowieku, to akurat w jego przypadku - Wiedziałam od początku, Ŝe to zły omen - powie- nie świadczył o niczym. działa do siebie, wyglądając przez okno. Na północy lśniły W końcu nieznajomy zniknął jej z oczu i mogła powró- dachówki ekskluzywnych posiadłości. Odwróciła wzrok, cić do rzeczywistości. Zastanowiła się nad sytuacją. Ŝeby uciec od nieprzyjemnych myśli. - Przedstawienie Ogromne, bladozielone buciska nie pozwalały jej na prze- musi trwać... - Bębniła palcami po udzie, głowiąc się nad chadzkę po pokoju, wystukiwała więc niespokojny rytm zastępczym scenariuszem. Jej Ŝycie takŜe musiało toczyć pomalowanymi w groszki paznokciami. Przerwała tylko się dalej, więc i to przedstawienie się odbędzie. Na pewno na chwilę, Ŝeby nałoŜyć bulwiasty, bladoniebieski latekso- coś wymyśli. wy nos, przez cały czas trudząc się nad wymyśleniem Front budynku udekorowano na tę okazję flagami, a na jakiegoś planu B. występ Lindsey przygotowano duŜą drewnianą scenę. - Lindsey Major? świrowy parking stał się centrum pikniku. Całe rodziny Odwróciła się. Reporter stał teraz w progu, uśmiecha- spragnione dobrej zabawy krąŜyły między stolikami i bu- jąc się, z rękoma w kieszeniach i przekrzywioną głową. fetami pełnymi przekąsek oraz napojów orzeźwiających. Jego ciemne włosy były gęste i niesfornie zmierzwione, Lindsey dostrzegła Annę Beckford, właścicielkę a wygięte w łuk brwi zdradzały więcej niŜ zaciekawienie. „Trzech śyczeń", uśmiechającą się do fotografa i ukrad- Mierzył ją wzrokiem od stóp do głowy, jakby dobrze kiem zerkającą na zegarek. Potem Annę zaczęła gawędzić wiedział, Ŝe przed chwilą i ona robiła to samo. Zaczęła dość nerwowo z męŜczyzną w kwiecistej koszuli, który skubać nerwowo kołnierz. Nieznajomy znienacka szeroko zdawał się zasypywać ją pytaniami. Prasa! Lindsey aŜ się uśmiechnął, co tak oŜywiło rysy jego twarzy, Ŝe Lind- Strona 4 8 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY PODWÓJNE ZYCIE LINDSEY 9 sey poczuła się kompletnie onieśmielona. Sekundę później Spojrzał na swoją dłoń i zobaczył w niej kawałek roześmiał się na głos. gumy. - Proszę mi wybaczyć - mruknął. - Świetnie! Ma pani w repertuarze więcej takich sztu- - Musiałabym panu wybaczyć, gdyby się pan nie roze- czek? śmiał. - Nie jestem iluzjonistką. Pracuję z pacynkami i opo- Był przystojny, ale Lindsey skupiła uwagę przede wiadam róŜne historie. wszystkim na jego koszuli. Z bliska kwiecisty hawajski - Tam juŜ wszyscy czekają. Pewnie szykowała się pani wzór okazał się dziką plątaniną tropikalnych paproci i do wyjścia na scenę. innych egzotycznych roślin. Mieniła się na jego piersi - Niezupełnie. - Błyskawicznie oceniwszy sytuację, dziesiątkami kolorów, od czerwonego przez cynober do postanowiła zdać się na swój instynkt. - Zastanawiam się, lawendowego, idealnie pasując do barw jej kostiumu w jaki sposób namówić pana na... małe szaleństwo. klowna, lateksowego nosa, peruki i paznokci. Oceniła go - CzyŜby klown składał mi nieprzyzwoitą propozycję? na jakieś metr siedemdziesiąt pięć, metr siedemdziesiąt - Owszem, moŜna to tak nazwać. Znalazłam się w osiem wzrostu. Dziennikarz z szerokimi plecami i wyczu- podbramkowej sytuacji. ciem stylu. W duchu modliła się, Ŝeby miał teŜ poczucie - To zaczyna do mnie przemawiać. humoru. Rozwiązanie jej problemu było na wyciągnięcie Lindsey przysunęła się bliŜej. Starała się opanować, ręki. mając nadzieję, Ŝe w tonie jej głosu jest dość zdecydowa- - Marko D'Abruzzi - wykrztusił, chichocząc. - Cał- nia i pewności siebie. kiem udane przebranie. - Mam powaŜny kłopot. Właśnie zadzwoniła moja - Dzieciaki lubią niespodzianki. Ten klown obędzie się partnerka. Jest chora, zatruła się. Potrzebowałam jej tylko bez czerwonego nosa. - Lindsey nacisnęła schowany jako statystki, do niczego więcej. - Wskazała palcem ko w mankiecie guzik i roześmianą twarz, wymalowaną na szulę reportera, ledwie powstrzymując się, Ŝeby jej nie wypchanym tyłku jej spodni, oŜywiło szaleńcze migotanie dotknąć. - Pewnie pan zauwaŜył, Ŝe mój kostium i pana światełek. Marko błyskawicznie cofnął dłoń, którą wy- koszula, te purpury i czerwienie, znakomicie do siebie ciągnął na powitanie. pasują. - Czy ma pani w dłoni jakiś brzęczyk? - Nie, chyba nie chce pani... - Cofnął się o krok. - Niczego nigdy nie moŜna być pewnym. Po prostu Bez skrępowania zwichrzyła mu włosy. musi mi pan zaufać. - Lindsey zatrzepotała mu przed - Wystarczy odrobina wody, Ŝeby zrobić z tego cu oczami paznokciami w groszki. downe loki. Wolałabym, Ŝeby były lawendowe, ale cie - Bezgranicznie. - Oszołomiony Marko zrobił krok do mnobrązowe teŜ ujdą. MoŜe pan włoŜyć moje buciory. przodu i powtórnie wyciągnął rękę. Lindsey podała mu Czubki są wypchane gazetami. - Tym razem wbiła mu swoją, pochwyciła jego zdziwione spojrzenie i czekała. palec prosto w pierś. Marko był przeraŜony. Strona 5 10 PODWÓJNE śYCIE UNDSEY PODWÓJNE śYCIE LINDSEY 11 - Nie. Nic z tego. Przykro mi, Ŝe pani partnerka za- - Proszę zaprosić do współpracy jakieś dziecko. chorowała, ale nie będę klownem. Jestem pewien, Ŝe wy- - To zepsuje cały efekt. myśli pan coś... albo znajdzie kogoś innego. - Ma pani zadziwiający dar przekonywania. - Nie ma na to czasu. - Desperacja, a takŜe anonimo- - Jak widać niedostateczny. wość, którą zapewniał jej pełny makijaŜ i kostium, pomo- Znowu się roześmiał. gły Lindsey wykrzesać z siebie śmiałość, o jaką nigdy by - Łamie mi pani serce, ale naprawdę nie mogę pani się nie podejrzewała. Chwyciła Marka za ramię i próbo- pomóc. To spotkanie... wała sobie przypomnieć jego nazwisko. - Panie... Marko, - Skończymy przed czwartą, obiecuję. - Lindsey za- jestem lalkarką, ale zwykle korzystam z drugiego klowna trzepotała swoimi trzycentymetrowymi sztucznymi rzęsa- jako statysty. Potrafię zaimprowizować większość z tego, mi i spojrzała mu prosto w oczy. - Naprawdę chcę, Ŝeby co miała robić Betsy. Potrzebuję tylko pańskiego ciała. to dobrze wypadło. - Mojego ciała. - Nie jestem aktorem. - Pańskiego ciała. To ja będę mówiła i wykonywała - Ani ja. - Lindsey starała się mówić powaŜnie, zdając wszystkie ruchy. sobie sprawę, jak śmiesznie wygląda. - Przede wszystkim - Co do tego zgoda. jestem redaktorką, wolnym strzelcem - reklamy, broszury, - Niech mnie pan nie przyprawia o rumieńce, bo spły- public relations. Ten występ zamówiła u mnie firma Men- nie mi z twarzy cały makijaŜ. denhall i Lipton. Od kilku miesięcy starałam się dotrzeć - Po tym przedstawieniu jakoś trudno mi sobie wyob- do jej właścicielki. Trudno u niej dostać pracę, ale to jedna razić, Ŝe potrafi się pani rumienić. Naprawdę chciałbym z najlepszych agencji reklamowych i dobrze płaci. Od pomóc, ale o czwartej mam następne spotkanie. Poza tym czasu do czasu występuję z pacynkami, ale na chleb z ma- nie bardzo znam się na dzieciach. Nie mam bladego poję- słem zarabiam pisaniem. JeŜeli to zawalę, mogę się prze- cia, czym je moŜna rozbawić. - Spojrzał przez okno. - stać modlić o prawdziwą pracę. A tam na zewnątrz widzę tłum nieznośnych małych łobu- - Wyrobi sobie pani reputację albo zamkną się przed ziaków. panią wszystkie drzwi? Lindsey spuściła wzrok i zrzuciła buty. - Los wolnych strzelców zaleŜy są od zdobytych re- - I za chwilę, jeśli zły klown nie wystąpi, ich ufne, ferencji i znajomości. Powiedzmy sobie wprost: Amanda niewinne serca zostaną złamane. Mendenhall moŜe ogromnie powiększyć moje dochody. Marko wybuchnął śmiechem. W przyszłym tygodniu miałam z nią umówione spotkanie, - Najpierw pani flirtuje, a teraz bierze mnie na litość. ale wyjechała na miesiąc w biznesowo-poślubną podróŜ. - Ja nie flirtuję! Nagle coś jej odbiło i wyszła po raz drugi za swojego - A ta prośba o moje ciało? byłego męŜa. - Potrzebuję statysty, to wszystko. - Wiem. Strona 6 12 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY - W kaŜdym razie wyjechała. Nie zdąŜyłam dostać od niej zlecenia, na nieszczęście, nie obejrzy teŜ mojego wy- stępu. Tylko pan moŜe mnie uratować. Annę Beckford powie jej, Ŝe warto we mnie inwestować. Zdaję sobie sprawę, Ŝe to brzmi śmiesznie, ale, niech mi pan wierzy, po raz pierwszy błagam całkiem obcego człowieka, Ŝeby wystąpił ze mną w roli klowna. To dlatego, Ŝe jestem ROZDZIAŁ DRUGI w sytuacji bez wyjścia. - Wykonała nieokreślony gest dło- nią, zakłopotana nutą paniki w swoim głosie. - A teraz popisowa poza prawdziwego męŜczyzny - - Nie ma pani chyba zamiaru wypłakiwać się na moim wyszeptała Lindsey do ucha Marka, chrypiąc z południo ramieniu? wym zaśpiewem. Tym razem było to prawe ucho i znowu - Wypłakiwać? Oczywiście, Ŝe nie. ten szept wprawił w dygot jego nerwy. Publiczność śmiała - Jeśli rumieniec mógłby rozpuścić ten makijaŜ, boję się i klaskała, a Marko wciągał powietrze, nadymał klatkę się nawet pomyśleć, co by zrobiły z nim łzy. Podejrzewam, piersiową i opierał dłonie na biodrach. Ŝe najpierw odkleiłyby się te rzęsy. Udział w przedstawieniu kukiełkowym redaktorki-lal- - Nie jestem płaczliwa, panie DeLuca. karki był ostatnią rzeczą, którą zaplanowałby sobie na - D'Abruzzi. weekend. Na czwartą umówił się na mecz tenisowy, a po- - Wszystko jedno. tem czekało na niego mnóstwo zaległej pracy. Nagle po - Marko D'Abruzzi. Biorąc pod uwagę okoliczności, jego prawym ramieniu zaczął tańczyć zrobiony ze skar- mogłaby pani zapamiętać to nazwisko. petki baranek. Potem skarpetkowe jagnię zabrało się do lizania mu Ŝeber, czekając na bee-bee-bee, które Lindsey cichutko wybekiwała mu prosto do ucha. Czuł na policzku jej oddech. Jego skóra nie mogła zdecydować się, co le- psze - gęsia skórka czy gorący rumieniec. Znieruchomiał z wraŜenia. Kiedy opowiadała swoje nieziemskie historie, baranek tańczył po jego naturalnie kręconych włosach. A niech to! Rano, jak zwykle, poświęcił mnóstwo czasu na ich prosto- wanie, a teraz wystarczyło kilka kropli wody i króciutki masaŜ szczupłych palców Lindsey, Ŝeby skręciły się na nowo. - Nie umywają się do mojej peruki, ale mogą być Strona 7 14 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY PODWÓJNE śYCIE LINDSEY 15 - stwierdziła po tym zabiegu, kiedy czuł jeszcze na głowie wcześniej na scenie, i iść za nią dalej, na parking skąpany gęsią skórkę. w promieniach zachodzącego słońca, gdziekolwiek, gdzie Gdy skończyła nakładać mu na twarz makijaŜ klowna, byliby sami i gdzie mógłby poddać się jej czarom. Powie- czuł, Ŝe nie wydobędzie z siebie ani słowa. Paliła go skóra działa, Ŝe nie jest czarodziejką, ale ta kobieta w przebraniu od czubka głowy po szyję. Teraz, kiedy dzieciarnię rozba- klowna, kimkolwiek była, nadała nowe znaczenie słowu wiało hasające po jego piersi jagnię, zupełnie nie w porę „fantazja". Marko D'Abruzzi nie miał nic przeciwko temu, i całkiem nie na miejscu seria błogich dreszczy przenikała Ŝeby być obiektem jej czarów. całe jego ciało. Dotyk klowna Lindsey w jednej chwili był - Masz wrodzony talent - powiedziała, gdy wchodzili wszędzie, a zaraz potem nigdzie, pozostawiając po sobie do biura. wraŜenie, które w równym stopniu koiło go i denerwowa- - Posługujesz się pacynkami w taki sposób, Ŝe trzeba ło. Trzydzieści rodzin oglądało jej popisy, a on dziękował to zobaczyć, Ŝeby uwierzyć... albo poczuć, jak w moim niebiosom, gdy silna wiosenna bryza wdarła się pod ręka- przypadku. wy jego koszuli, przynosząc chwilową ulgę. - Dzieciaki uwielbiają pościgi. - Ukłoń się teraz nisko - usłyszał. - Znam dorosłych, którzy teŜ w tym gustują. - Marko Pochylił się, a baranek i jagnię staraniem lalkarki po- usiadł na krawędzi biurka. - Mam nadzieję, Ŝe uwolnisz wędrowały w górę, po jego kręgosłupie, docierając aŜ do mnie od tej tapety na twarzy. włosów. Stał tak, pochylony w niskim ukłonie, dopóki - Będzie przy tym trochę roboty. - Lindsey wręczyła Lindsey nie zabrała swoich pacynek i nie ukłoniła się tak- mu paczkę papierowych chusteczek i wetknęła ręcznik za Ŝe. Jej bose stopy wyzierały spod poszarpanej koronki kołnierz rozpiętej koszuli. pantalonów. Przed oczami mignął mu czerwony lakier na Zamknął oczy. Przytrzymując jedną ręką jego włosy, paznokciach. Odruchowo chwycił jej dłoń i uśmiechnął drugą zaczęła ścierać z twarzy biały puder. Cudowne się do publiczności, świadomy, Ŝe ona odwraca się do uczucie powróciło i Marko znowu mógłby przysiąc, Ŝe jej niego. Niesamowicie błękitne oczy klowna Lindsey za- dłoń drŜy. okrągliły się pod frędzlami sztucznych rzęs. - Szkoda, Ŝe nie widziała nas Amanda Mendenhall. Z kaŜdym wybuchem aplauzu publiczności kłaniali się Sądzę, Ŝe pozytywnie oceniłaby ten występ. Jest strasznie razem. I za kaŜdym razem palce Lindsey zaciskały się wymagająca. mocniej na jego palcach. - Potrafisz rozgrzewać ludzi. - Spodobaliśmy się - wyszeptał, a ona znowu obrzu Zapadło niezręczne milczenie. Lindsey naprawdę drŜa- ciła go zdziwionym spojrzeniem. ła ręka. Wpatrywała się nieruchomo w chusteczkę, a po- Kiedy publiczność zaczęła się rozchodzić, Marko, tem wyczyściła sobie nią dłonie. w ogromnych buciskach klowna, głośno tupiąc, powędro- - Marko, sądzę, Ŝe sam powinieneś sobie z tym pora wał za Lindsey. Miał ochotę wziąć ją za rękę, jak chwilę dzić. Strona 8 16 PODWÓJNE śYCIE UNDSEY PODWÓJNE śYCIE LINDSEY 17 Spojrzeli na siebie. Kontrast między białym pudrem - Chodzi o interesy? a gęstymi ciemnymi rzęsami sprawiał, Ŝe oczy Lindsey - A przyszło ci coś innego do głowy? wydały się niemal granatowe, przepaściste jak głębia gór- - Oczywiście, Ŝe nie. skiego stawu. Wręczyła mu słoiczek nafty kosmetycznej Nagle świadomość, Ŝe nie moŜe zobaczyć wyrazu jej w Ŝelu. twarzy, zbiła go z tropu. Czuł się przez to dziwnie prze- - Resztę makijaŜu zmyjesz tym, a potem mydłem jrzysty, młodzieńczo otwarty. Zerknął na jej palce w po- z wodą. Tam jest łazienka. szukiwaniu obrączki, pomimo Ŝe jej brak łatwo mógł wy- JeŜeli Lindsey Major prowadzi jakąś pokerową zagry- tłumaczyć rolą klowna, a nie wolnym stanem cywilnym, wkę, to nie jest to odpowiednia pora, Ŝeby ją sprawdzać. ale tak czy inaczej... Ta kobieta miała styl, który osłabiał Marko odczekał chwilę i odstawił słoiczek na biurko. w nim poczucie dystansu. Jej bezceremonialna śmiałość Nagle Lindsey znowu dotknęła jego ramienia. prowokowała go, jej determinacja niesłychanie mu impo- - Marko, przepraszam. Co się dzieje z moją głową? nowała. Nie powinnam była mówić czegoś takiego. - Powodzenia w pracy - powiedział niepewnie, gdy - Czegoś takiego? - powtórzył bezwiednie, usiłując podała mu wizytówkę. przypomnieć sobie jakieś zdanie, którego ta dziewczyna - Dzięki. mogłaby Ŝałować. Oboje na chwilę zamilkli. - To, co powiedziałam o Amandzie Mendenhall, po- - Lindsey, doszło tu do pewnego nieporozumienia. winno pozostać między nami. - Mam nadzieję, Ŝe nie zrozumiałeś mnie... opacznie. - Interesy? - Z trudem wrócił do rzeczywistości. - Ro- Znalazłam się w niezręcznej sytuacji... zumiem. Nie ma sprawy. - To akurat moŜe poczekać. Najpierw ja powinienem - Jakie spotkanie masz o czwartej? ci coś wyjaśnić. - Tenis. Usłyszeli pukanie do drzwi i odwrócili się jedno- - Piszesz o sportowcach? cześnie. - Nie... skądŜe. Sam gram co tydzień. - Pani Major? Jestem Sarah Brant z „Morning News". Lindsey Major zdumiewała go. Była przecieŜ tylko Zrobiliśmy tu parę niezłych zdjęć. Czy znalazłaby pani klownem. Nie widział jej twarzy ani figury, nie rozpoznał- czas na krótki wywiad? by jej bez kostiumu, nawet gdyby pojawiła się na wyciąg- Marko wstrzymał oddech. Miał poczucie winy i prze- nięcie ręki. Mimo to kaŜdy jej dotyk sprawiał mu eroty- klinał pechowy zbieg okoliczności. Kiedy klown zawahał czną przyjemność. Nie mógł tego nazwać inaczej. I był się i odwrócił z powrotem do niego, zmarszczył twarz święcie przekonany, Ŝe ona o tym wiedziała. w bezradnym grymasie. - Masz przy sobie wizytówkę? - zapytał, Ŝeby pod - Nie rozumiem, przecieŜ rozmawiałam juŜ z dzienni trzymać rozmowę. karzem - powiedziała Lindsey. Strona 9 18 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY - Właśnie zamierzałem ci to wyjaśnić - potulnie wtrą- cił Marko. - Jestem dyrektorem artystycznym firmy Men- denhall i Lipton. Mam nadzieję, Ŝe pozwolisz mi wytłu- maczyć to nieporozumienie podczas kolacji, po moim me- czu tenisowym. - Dyrektor artystyczny firmy Amandy Mendenhall? ROZDZIAŁ TRZECI - Tak. - I pozwoliłeś mi tak gadać i gadać... Nic nie powie- - Nie zapomnisz? O wpół do czwartej mam trening działeś. baseballu. - Starałem się. Więc co z dzisiejszym wieczorem? - Lexie, kiedy wrócisz ze szkoły, będę juŜ w domu. - Oczywiście, Ŝe nic! - Lindsey ucałowała swoją ośmioletnią pociechę. Zerknęła na zegarek. - Mam teraz na imię Alex, mamusiu, mówiłam ci prze- - Zatem najlepsze, co mogę zrobić, to prosić cię o wy cieŜ. baczenie jutro rano. Wpadnij do biura po czek. Wtedy - Dla mnie jesteś Aleksandrą Major Russell, kochanie, wszystko ci wyjaśnię. bez względu na to, jakie sobie wymyśliłaś przezwisko. - Wybrałam Alex, bo gram w baseball, tak jak ty w pracy uŜywasz nazwiska Major. - Dosyć tego. Postaram się zapamiętać twoje nowe imię. Świadomie postanowiła uŜywać w pracy panieńskiego nazwiska. Lindsey Major, redaktorka, pisarka - to imię i nazwisko drukowano w ksiąŜce telefonicznej i w gaze- tach na stronach z ogłoszeniami. Zaś Lindsey Russell, sa- motna matka trójki dzieci, prowadzi ciche, spokojne Ŝycie. Na dźwięk warkotu silnika szkolnego autobusu Lindsey przypomniała sobie o swoich sześcioletnich bliźniętach. - Hej, dzieciaki, zbierajcie się! Wasz rydwan nad- jechał. - Co mi przygotowałaś na lunch? - spytała Brooke, całując matkę w policzek. - Piernik z makiem i sałatkę z pasternakiem. - Pewnie - zakpił jej braciszek. - To znaczy, Ŝe kanap- Strona 10 20 PODWÓJNE śYCIE UNDSEY PODWÓJNE śYCIE UNDSEY 21 kę z kiełkami i z szynką albo z czymś jeszcze gorszym. łyby się o wiele dalej, gdyby mu na to pozwoliła. I gdyby Dlaczego musimy jeść takie rzeczy? Matka Andy'ego sobie na to pozwoliła... Sterna daje mu na lunch prawdziwe lody i taaki wielki Marko zrobił na niej piorunujące wraŜenie. Przy- kawał ciasta. pomniała sobie, jak łomotało jej serce, kiedy przygląda- - Justinie, ja nie jestem mamą Andy'ego. - Lindsey ła mu się przez okno biura „Trzech śyczeń". Ale ona pocałowała syna na poŜegnanie. z nim nie flirtowała. Wątpiła nawet, czy pamięta, jak to - MoŜe byście w końcu wyszli - popędzała bliźniaki się robi. Na tym etapie Ŝycia to w ogóle nie wchodziło Lexie. - Gdybyście mieli wykupiony lunch w szkole, jak w grę. wszystkie normalne dzieci, nie musielibyście wcinać zdro- Do diabła, jak niewiele brakowało, Ŝeby wdała się w ro- wych kanapek mamy. mans. A przecieŜ los trojga dzieci zaleŜy od jej rozsądku Pisk hamulców autobusu i świst otwieranych drzwi i umiejętności dbania o własne interesy. Nie, pan Marko przerwały im rozmowę. Lindsey stała na podjeździe, do- jakiś tam, asystent klowna w hawajskiej koszuli, nie spro- póki cała trójka nie weszła do środka, a potem zamknęła wadzi jej na złą drogę. Choćby dlatego, Ŝe jest facetem, za sobą frontowe drzwi domu i znowu zaczęła myśleć który ma jej wręczyć czek z wypłatą. o Marku. Od wczorajszego popołudnia robiła to bez prze- Przedzierając się przez uliczne korki, wciąŜ rozmyślała rwy. o wczorajszym przedstawieniu, choć najchętniej wyrzuci- W czasie jazdy do Wilmington zgrzytała zębami, roz- łaby je z pamięci. Co ją podkusiło? Obmacywać faceta, pamiętując ich nieszczęsną, idiotyczną rozmowę po wy- jakby był manekinem... Wodzić rękami po jego torsie, po stępie. Pozwolił jej mówić o Amandzie, pozwolił pleść tych szerokich ramionach, po Ŝebrach... Co ona sobie o tym, jak bardzo potrzebuje pracy i jak bardzo zaleŜy jej wtedy myślała? na zrobieniu dobrego wraŜenia na właścicielce agencji Nie myślała w ogóle. I na tym polegał problem. Tak jej reklamowej. Przypomniała sobie ostatnie pięć minut ich zaleŜało jej na tym przedstawieniu, Ŝe zapomniała o roz- spotkania i wpadła w furię. Furię podszytą upokorzeniem. sądku. Powinna była skorzystać z rady Marka i improwi- Z drugiej strony, ten sam Marko pojawił się jako zupeł- zować z jakimś dzieckiem. Prowokowała go, wichrząc mu nie obcy człowiek w jej zaimprowizowanej garderobie, włosy, nakładając na twarz puder, a potem wycierając mu przystał na jej szalony plan, pozwolił się ubrać w kostium policzki, jak gdyby był jednym z jej dzieci. Czy moŜe klowna, nałoŜyć sobie makijaŜ i zrobić z siebie przedsta- winić go za to, Ŝe źle zrozumiał jej intencje? wienie przed tłumem dzieci i ich rodziców. Za to naleŜało Podjechała na prywatny parking agencji Mendenhall mu się uznanie. Gdyby tylko jej nie podrywał i nie udawał i Lipton. Swoją drogą, w tym Marku było coś uwodziciel- reportera. Oczywiście musiała przyznać, Ŝe nie był natar- skiego - w tym niepokojącym błysku w jego oczach, czywy i nie przekroczył granic niewinnego flirtu, ale teŜ w braku skrępowania... Wszelkiej maści podrywacze i nie miała najmniejszych wątpliwości, Ŝe sprawy posunę- uwodziciele zawsze się koło niej kręcili, była do tego Strona 11 22 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY PODWÓJNE śYCIE LINDSEY 23 przyzwyczajona. Tylko Ŝe tym razem sprawiło jej to przy- szklonych boksów biurowych. Z jej miny wynikało, Ŝe jemność... zapamiętała Lindsey. - Opamiętaj się - mruknęła do siebie, parkując samo- - Miałam spotkać się z Markiem i odebrać czek. chód. - Tak, uroczyste otwarcie „Trzech śyczeń". Słysza- Zatrzasnęła drzwi i spojrzała na zegarek. Miała dość łam, Ŝe oczarowała pani te dzieciaki. czasu, Ŝeby odebrać czek, a potem skoczyć na drugą stronę - Naprawdę? Dzięki. ulicy do The First Trust, gdzie musi zostawić maszynopis - Oczywiście pani utalentowany asystent przypisuje dla „Bravo", miesięcznego biuletynu, który opracowywała sobie ten sukces. - Karen roześmiała się. - Nie mam po- dla Towarzystwa Operowego Brandywine Valley. Perspe- jęcia, jak go pani do tego namówiła, ale Ŝałuję, Ŝe nie ktywa drugiego spotkania złagodziła jej obawy. Zostanie widziałam Marka w akcji. Te jego straszne hawajskie ko- z Markiem nie dłuŜej, niŜ będzie to konieczne. szule nadają się wyłącznie na strój klowna. Agencja Mendenhall i Lip ton działała od niedawna, - Jakie on, do diabła, nosi nazwisko? - Lindsey ści- a wieść niosła, Ŝe nie ma w niej nadętych, zarozumiałych szyła głos. typów, z których słynęła branŜa reklamowa. Co prawda - D'Abruzzi, przez dwa z - poinformowała ją Karen. Lindsey była tam tylko raz, Ŝeby omówić przedstawienie - Nie musi pani szeptać. Wyskoczył po śniadanie do skle- kukiełkowe i ewentualną przyszłą współpracę, ale to wy- piku za rogiem. Zaraz wróci. MoŜe pani poczekać w jego starczyło, Ŝeby docenić ich przyjazne nastawienie. Jako pokoju. wolny strzelec często musiała znosić zachcianki chimery- cznych szefów, Ŝeby otrzymać dobrze płatne zlecenie. Marko wszedł do holu z kwaśną miną i z torbą świe- I nie raz przyjmowała pracę, która niewiele ją obchodziła, Ŝych, pachnących bułeczek. Złość go brała na myśl o ko- od ludzi, którzy robili na niej jej jeszcze gorsze wraŜenie. lejnym pospiesznym posiłku przy desce kreślarskiej. Wiedziała, Ŝe agencja Amandy Mendenhall uwaŜana - Przepracowany i źle opłacany - mruknął pod nosem, jest w branŜy za firmę z perspektywami rozwoju. Właści- podchodząc do biurka Karen. cielka tu i ówdzie dawała do zrozumienia, Ŝe agencja do- - Zostaw te Ŝale dla kogoś bardziej współczującego. staje więcej zleceń, niŜ jest w stanie wykonać samodziel- Masz gościa. nie. Lindsey postanowiła przekonać twardą, ale sprawied- - Klient? Chyba nie Patrowski! Mówiłem mu przecieŜ, liwą szefową, Ŝe to właśnie ona moŜe rozwiązać jej pro- Ŝe projekt tej broszury będzie gotowy po trzeciej. blemy. Ale nie bardzo jej odpowiadało, Ŝe pod - To nie jest Jack Patrowski. nieobecność Amandy zmuszona będzie przekonywać - Więc kto? o tym Marka. Karen uniosła brwi. Recepcjonistka, Karen Winters, siedziała przy biurku - Jeśli to miał być komentarz do mojego prywatnego w holu, z którego prowadziły drzwi do kilku małych prze- Ŝycia, to trafiłaś jak kulą w płot. Od wyjazdu Amandy Strona 12 24 PODWÓJNE ZYCIE LINDSEY PODWÓJNE śYCIE UNDSEY 25 zajmuję się wszystkim, z wyjątkiem połowów do mojego jej zaciśnięte usta i pamiętając, w jaki sposób poŜegnali śpiwora. się poprzedniego dnia, doszedł do wniosku, Ŝe rumieniec Odwrócił się i zerknął przez szybę do swojego pokoju. na policzkach Lindsey jest naturalny. Przy desce kreślarskiej stała jakaś blondynka. Przyglądała - Wczoraj chyba wszystko poszło jak naleŜy? się szkicom przypiętym do wiszącej na ścianie tablicy. - Gdybym wiedziała, kim jesteś, nigdy bym cię nie Miała modnie przycięte, krótkie włosy. RóŜowa bawełnia- poprosiła o pomoc. na bluzka otulała kształty, na których chętnie zatrzymałby - Dlaczego? wzrok trochę dłuŜej, gdyby nie gapiła się na niego Karen. - I na pewno bym ci się nie zwierzała. Nieznajoma była w prostej spódnicy, rozciętej z tyłu do - Nie oczekiwałem zwierzeń. kolan, i w pantoflach na płaskich obcasach. - To moja wina, ale ty powinieneś się przedstawić. - Nie jesteś w galerii sztuki - upomniała go Karen. Postawiłeś mnie w bardzo niezręcznej sytuacji. - Próbuję ją jakoś umiejscowić w pamięci. - Marko Marko, zajęty porównywaniem stojącej przed nim ko- uśmiechnął się. - Jestem sterany pracą, ale zapamiętał- biety z głosem i dłońmi klowna, z trudem koncentrował bym, gdyby ktoś taki pojawił się w moim prywatnym się na jej słowach. Ŝyciu. - Próbowałem. Zanim zdąŜyłem się połapać, zaczę- - Zapominasz się, D'Abruzzi. łaś mi opowiadać o Amandzie. Chciałem to przerwać, - To chyba nie jest Lindsey Major? - wyszeptał, zer- ale było juŜ za późno. Strasznie byś się zdenerwowała, kając na zegarek. gdybym się wtedy przedstawił, a w końcu miałaś przed - Lalkarka we własnej osobie. MoŜe ofiarowałbyś jej sobą występ. Pewnie na moim miejscu postąpiłabyś tak tę hawajską koszulę do kolekcji kostiumów. samo. - Moje ubrania świadczą o mnie - odpowiedział Mar- - Sądzisz, Ŝe udawałabym kogoś, kim nie jestem? ko, poklepując zielono-Ŝółty pulower, o jaskrawym wzo- Wątpię. rze w kształcie bananowców. Ruszył w kierunku pokoju, - Nie miałem zamiaru nikogo udawać. Od momentu, a gdy stanął w progu, jego gość się odwrócił. Lindsey w którym wszedłem do tego biura, nie dawałaś mi dojść byłaby jeszcze ponętniejsza, gdyby się uśmiechała. Pod- do słowa. Parłaś na oślep do celu. niósł do góry papierową torbę. - Byłam zdesperowana. - O, cześć. Z jagodami czy z otrębami? Usiądź. - I bardzo przekonująca. - Nie, dziękuję. Jestem umówiona. - A ty czujesz się absolutnie niewinny. - Lindsey po- - A czek? woli zaczynała tracić panowanie nad sobą. - Pozwoliłeś, - O czek poproszę. I o kilka słów wyjaśnienia. Ŝebym cię wzięła za... Śledził wyraz jej twarzy. Teraz, bez błazeńskiego ma - Wzięłaś mnie, za kogo chciałaś. I nic złego się nie kijaŜu i przebrania, zwyczajnie go onieśmielała. Widząc stało. Znalazłaś statystę, a przedstawienie wypadło rewe- Strona 13 26 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY lacyjnie. Uratowałem sytuację. Okazałem się bohaterem, a ty odniosłaś sukces. - Wybacz, ale nie zaliczyłabym cię do kategorii boha- terów. Poza tym było w tym coś więcej i dobrze o tym wiesz. - No tak, rodzaj flirtu. ROZDZIAŁ CZWARTY - Chwileczkę! - Nie rób sobie wyrzutów. Potrzebowałaś na gwałt po- Marko zdjął ze stołka stos papierów. Kiedy w koń- mocy i skłoniłaś mnie do współpracy. To mi bardzo po- cu Lindsey zdecydowała się usiąść, chwycił jej dłoń i chlebiało. Jesteś naprawdę dobra. uśmiechnął się. Oczy Lindsey płonęły, ale zdobyła się na uśmiech. - Nie ma juŜ purpurowych paznokci w groszki. - Nie próbuj odwracać kota ogonem. - Wielu rzeczy juŜ nie ma. - A moŜe byś wzięła na siebie część winy? - Czy dobrze rozpoznaję lekki południowy akcent? - Czy mogłabym po prostu wziąć swój czek i zrezyg- - Zmieniasz temat i pozwalasz sobie na osobiste wy- nować z dalszej części tego seansu psychoanalitycznego? cieczki. - Poprzestanę na odrobinie staromodnej uczciwości. - To ty rozczochrałaś mi wczoraj włosy i wędrowałaś Nic nie szkodzi, Ŝe wiem, jak bardzo ci zaleŜy, Ŝeby dla palcami po moim ciele. To uprawnia mnie do takiego nas pracować. Wiem teŜ, Ŝe jeśli chcesz czegoś naprawdę, zachowania. - Czekał, aŜ rumieniec na twarzy Lindsey to staniesz na głowie, Ŝeby to osiągnąć. Więc nie róbmy bardziej się zaogni. z tego problemu. - W taki sposób zarabiam na Ŝycie. - To było rutynowe pytanie. Wszystkich klownów py- tam o ich akcent. A więc Wirginia? Północna Karolina? - Pochodzę z Raleigh, z Północnej Karoliny. Wyjecha- łam stamtąd zaraz po szkole. - To był college dla klownów? - Anglistyka. - Lindsey zachichotała mimowolnie. - Duke University. Marko zagwizdał. - Opowiedz mi o pacynkach. MoŜe się kiedyś i mnie przydadzą. - Zaczęło się w college'u. Pracowałam jako wolonta- riuszka w uniwersyteckim szpitalu i przedstawieniami ku- Strona 14 28 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY PODWÓJNE śYCIE LINDSEY 29 kiełkowymi zabawiałam chore dzieci. A teraz lalkarstwo - Zapamiętaj to i zaczekaj sekundkę. powiększa moje dochody. Dzwonił miejscowy drukarz z pytaniem o krój czcionki - Których główna część pochodzi z pisania. do wydawanej właśnie broszury. Marko wstrzymywał - Tak. Liczyłam, Ŝe wspomnisz o tym w swoim arty- Lindsey gestem dłoni, ale ona postukała palcem w zegarek kule, bo myślałam, Ŝe jesteś reporterem. i wyszła. - Wspomniała o tobie Sarah Brant. Jej artykuł znaj- dziesz w porannej gazecie, w dziale biznesowym. Uroczy- O drugiej zdenerwowana Lindsey wybiegła z banku ste otwarcia, lokalni rzemieślnicy, edukacyjne zabawki, to przy Rodney Sąuare i ruszyła z powrotem do Stowman co zwykle. Opowiedziała teŜ o naszym przedstawieniu, Place. Wiosenny wiatr siekł chłodnym deszczem. Przypo- dodając, Ŝe twoim głównym zajęciem jest pisanie, reda- mniała sobie, Ŝe musi przygotować dla Alex kurtkę na gowanie i public relations. Notatkę tę znajdziesz pod zdję- trening baseballu. Chwilę później Karen po raz drugi tego ciem rozanielonego dzieciaka przy piknikowym stoliku dnia skierowała ją do pokoju Marka. - Marko uśmiechnął się. - MoŜliwe, Ŝe to ja go tak ocza Siedział na wysokim stołku przy desce kreślarskiej, rowałem. odwrócony plecami do drzwi i całkowicie pochłonięty - Chciałbyś. pracą. Kiedy chrząknęła i nie doczekała się odpowiedzi, - Przyznasz chyba, Ŝe stanowiliśmy wspaniały zespół. weszła do środka i połoŜyła mu dłoń na ramieniu. Jeśli Nic nie szkodzi, Ŝe musiałem wciąŜ słuchać o twoich pla- nawet go zaskoczyła, nie dał tego po sobie poznać. nach i ambicjach. I Ŝe wiem, jak bardzo ci zaleŜy na Najdziwniejsze, Ŝe ona sama była zaskoczona. Tego współpracy z naszą agencją. - Nachylił się nad biurkiem. rodzaju poufałość zupełnie do niej nie pasowała. Nie - Amanda jest wymagającym szefem. To jej sposób wy zwykła analizować motywów swojego zachowania, ale zwalania w ludziach tego, co w nich najlepsze. choćby nie wiem jak się przed tym faktem broniła, istniała - Wolałabym, Ŝebyś nie powtarzał jej tego, co powie- między nimi jakaś intymna więź, która wydawała się cał- działam, kiedy wróci. Poza tym masz wolną rękę i moŜesz kiem naturalna. ten artykuł połoŜyć na jej biurku. Marko odwrócił się z uśmiechem. Jego rozbrajająca - Dobrze. - Marko roześmiał się. mina wyraŜała zdziwienie i radość. Podobne twarze widy- - Za chwilę mam następne spotkanie. Mogę prosić wała niezliczoną ilość razy podczas swoich kukiełkowych o czek? przedstawień. - Jest u Karen na biurku. - Lindsey, spodziewałem się ciebie. Pewnie chcesz, - Dobrze, juŜ ci schodzę z oczu. Ŝebym podpisał ten czek. - Wątpię, Ŝeby agencja Mendenhall i Lipton nie doce- - Wiedziałeś? ZauwaŜyłam brak podpisu w banku. niła takiej osoby jak ty. - Kiedy Marko uśmiechnął się do Marko, jeśli to był podstęp... rozpromienionej Lindsey, zadzwonił telefon. - Podstęp? Strona 15 30 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY PODWÓJNE śYCIE LINDSEY 31 - śeby mnie tu ściągnąć z powrotem. camy. Nie ma błyskotliwych sukcesów, twórczej satysfa- - Jedyne, co muszę zrobić, Ŝeby cię tu ściągnąć, to kcji, oklasków bez cięŜkiej solidnej pracy. zaproponować ci kolejne zlecenie. - Jestem dobra w jednym i drugim. Zakłopotana bezmyślnością swojej uwagi, tym razem - Nie wątpię. - Roześmiał się, wręczając jej czek. - naprawdę się zarumieniła. Nie zmienisz zdania w kwestii obiadu? - Po wczorajszym dniu naprawdę nie wiem, czego się - Nie, naprawdę nie mogę przyjąć twojego zapro- po tobie spodziewać. Przepraszam. szenia. - Próbowałem cię uprzedzić. To znaczy, poprosić, Ŝe- - A późny lunch? byś wzięła czek od Karen i wróciła z nim. Myślałem, Ŝe Odmówiła, kręcąc głową. wychodzisz na chwilę, a kiedy zorientowałem się, co się - MąŜ czeka? stało, juŜ cię nie było. A swoją drogą, dokąd poszłaś? Lindsey wstrzymała oddech. Miała nadzieję, Ŝe Marko - Na Jedenastą Ulicę, do innego klienta. nie słyszy, jak łomocze jej serce. - Do konkurencji. - Nie mam męŜa. - Trzeba coś jeść. - A więc ktoś waŜny? - Dobrze. Nareszcie się zgadzamy. Co byś powiedziała - Nie mieszam Ŝycia towarzyskiego z zawodowym. na wczesny obiad? - Dajesz mi kosza dla zasady. - Wpatrywał się - Nie, dziękuję. Muszę wracać do domu. Spotkanie przez moment w podłogę, w jakiś nieokreślony punkt na w towarzystwie operowym trochę się przeciągnęło. wykładzinie. - Kobieta z zasadami - mruknął jakby do - Towarzystwo operowe! Oglądasz ich przedsta- siebie. wienia? - Z wieloma zasadami. - Czasami dają mi wejściówki. Lubisz operę? - Gdybym nie zajmował stanowiska dyrektorskiego, - Oczywiście. W klanie D'Abruzzich miłość do opery wspólny obiad byłby moŜliwy? wysysa się z mlekiem matki. - Ale je zajmujesz, Marko. - Postaram się zapamiętać. - Lindsey wręczyła mu - Jednym słowem, Ŝeby cię znowu zobaczyć, będę mu- czek. siał znaleźć dla ciebie jakieś zlecenie. - Co robisz dla towarzystwa operowego? - Chyba tak. - Lindsey z całych sił udawała opanowa- - Opracowuję biuletyn, broszury okolicznościowe, nie, ale przychodziło jej to coraz trudniej. dwa razy w roku zbieram dla nich fundusze. Zajmuje się - Zasady - zaśmiał się cicho, jakby dziwiąc się same- wszystkim, co trzeba. Dziś chodziło o nagłe poprawki, mu sobie. korektę, tematy do następnego numeru. Nuda. - Wiele zasad. - Szanuj to, dzięki czemu masz chleb - to dewiza za- Marko wziął od Lindsey czek i podpisał go jako wice- łoŜycielki naszej agencji. Słuszna, dzięki niej się rozkrę- prezes firmy. Kiedy go oddawał, ich dłonie spotkały się. Strona 16 32 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY - Mówiąc szczerze, nalegałem, bo wczoraj robiłaś na mnie zupełnie inne wraŜenie. - Myliłeś się. - Myliłem się - westchnął. - Tylko tyle? A gdzie święte oburzenie, gdzie wybuch wściekłości? - Potrzebowałam twojej pomocy i tak długo cię nama- ROZDZIAŁ PIĄTY wiałam, aŜ się zgodziłeś. Przyznaję, byłam natarczywa, i przepraszam, jeśli źle zrozumiałeś moje intencje. Jestem Zdarzały się dni - a ten do nich naleŜał - w które Lind- ci wdzięczna za pomoc w przedstawieniu, a twoje zapro- sey zastanawiała się, czy praca w charakterze wolnego szenie mi pochlebia. strzelca ułatwiła jej Ŝycie, czy wprost przeciwnie, skom- - Ale to, czego naprawdę oczekujesz, to zlecenie? plikowała je nie do zniesienia. O wpół do piątej, kiedy, - Oczywiście. klęcząc, wciągała Justinowi przez głowę podkoszulek, po- - I jestem na straconej pozycji? myślała o zaletach pełnoetatowej pracy na stałe. Pozwoli- - Marko, podejrzewam, Ŝe nawet nie pamiętasz, kiedy łoby to jej skoncentrować się na karierze, a dzieci mogłaby ostatnio byłeś na straconej pozycji. Musiało ci tego bra- popołudniami zostawiać pod opieką jakiejś godnej zaufa- kować. nia osoby. Kiedy wychodziła z pokoju, Marko wciąŜ się śmiał. Jednak nawet gdyby znalazła odpowiednią świetlicę albo prywatną opiekunkę, nadweręŜyłoby to juŜ i tak chwiejny budŜet. Brała teŜ pod uwagę pracę na pół etatu. Wracałaby wtedy do domu przed przyjazdem szkolnego autobusu. Ale przecieŜ teraz miała podobną sytuację i była nią kompletnie wyczerpana. Czuła się jak w potrzasku. Taką dyskusję z samą sobą przeprowadzała dość często, jednak dziś pojawił się w niej nowy element. Przy Marku D'Abruzzim czuła się przezroczysta jak celofan, moŜe nieco podkolorowany, z własną fakturą, ale nieznośnie prześwitujący. Te oczy przesłonięte gęstymi rzęsami prze- nikały ją na wskroś, wykorzystując kaŜdą szczelinę, wkra- dając się w najintymniejsze myśli. Odczuła nagłą potrze- bę, Ŝeby je chronić. Seksualne napięcie - nie przychodziło jej do głowy Ŝadne lepsze określenie - narastało w niej od chwili, gdy Strona 17 34 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY PODWÓJNE śYCIE LINDSEY 35 Marko przekroczył próg zaimprowizowanej na wynos. Musi być najszczęśliwszym chłopakiem w pier- garderoby w biurze „Trzech śyczeń". Wiedziała, co czuł, wszej klasie. była tego pewna. Wiedziała teŜ, niestety, Ŝe on wie, iŜ - Mówiłem ci. ona czuła to samo. Niedobrze. Igra z losem. Sama prosi - Nie wiesz, kiedy mama Ŝartuje, Justinie? - Alex krę- się o kłopoty. śeby tak znowu być tylko klownem w ciła głową, wysiadając z samochodu. - Ona uwaŜa, Ŝe od białej masce... takiego jedzenia spróchniałyby ci zęby i wysiadło serce. ZdąŜyła na sam koniec treningu Aleksandry. Bliźnięta - A twoje serce wysiada przez Ryana Hammela. szalały na pobliskim placu zabaw. Postanowiła przestać - To nie twoja sprawa, wścibski smarkaczu. myśleć o Marku. Popołudnia naleŜały do dzieci - Ŝadnych - „Siedziałam obok niego na ławce przez pół meczu. zleceń, spotkań ani erotycznych fantazji. Było bosko". - Justin przedrzeźniał Alex, która aŜ zawyła Baseball stał się pasją najstarszej córki, a jej upór, Ŝeby z wściekłości. - „UwaŜa, Ŝe Lexie to dziecięce zdrobnie- dostać się do druŜyny grającej w małej lidze, rozczulił nie, Alex bardziej mu się podoba, więc teraz jestem Alex". Lindsey. Po pierwszym tygodniu treningów Lexie zaŜąda- - Podsłuchujesz moje rozmowy telefoniczne, ty mały, ła, by zwracać się do niej Alex. W drugim zaczęła narze- wstrętny, nędzny tchórzu! Mamo! kać, Ŝe chłopcy tylko odsuwają ją od gry albo podrywają, Justin wyskoczył z samochodu i zaczął uciekać, a roz- i zapowiedziała, Ŝeby nikt z rodziny nie przychodził jej juszona Alex biegła za nim przez podwórko. Brooke zle- oglądać. kcewaŜyła całą tę awanturę i przeszła przez ulicę, dołącza- Lindsey postanowiła dowiedzieć się, czy kłopoty Alex jąc do dzieci z sąsiedztwa. wynikają z braku umiejętności lub pewności siebie, czy - Spokój! Macie natychmiast przyjść do domu, kiedy teŜ wyśmiewa się z niej jakiś pędrak, który uwaŜa, Ŝe was zawołam! - krzyknęła zrezygnowana Lindsey i po miejsce dziewczyn jest w lidze softballowej. wlokła się do kuchni, Ŝeby odgrzać kurczaka w rosole, O wpół do szóstej skręciła na podjazd prowadzący do którego nikt nie chciał jeść. ich małego domku. Justin rozpiął pasy i przeskoczył na Kiedy w końcu wszyscy zasiedli do stołu, skarciła Ju- przednie siedzenie. stina i zrobiła mu wykład o szacunku dla prywatnego Ŝy- - Chcę kurczaka na kolację. cia drugiej osoby. Temat Ryana Hammela postanowiła - Masz szczęście, Jus, na kolację jest właśnie kurczak. odłoŜyć na stosowniejszą porę. Alex zamiast Lexie, bo - Chodziło mi o kurczaka na wynos, no wiesz, „czary jakiemuś chłopcu to zdrobnienie bardziej się podoba... mary kurczak z curry". Przez chwilę obserwowała córkę. Za wcześnie na kłopoty - Za często oglądasz telewizję. z męŜczyznami, za wcześnie dla nich obu. - Mama Andy'ego Sterna kupuje to kaŜdego dnia, kie- Kolacja, kąpiel, praca domowa Alex, jej niechęć do dy wraca z pracy. rozmowy o Ryanie, bajki na dobranoc i uparte powtarza- - Coś takiego! To on codziennie wcina na lunch lody nie, Ŝe wszystko idzie świetnie. Tak minął Lindsey wie- i ciasto, a wieczorem zajada się smaŜonymi kurczakami Strona 18 36 PODWÓJNE śYCIE UNDSEY PODWÓJNE śYOE UNDSEY 37 czór. Dochodziła dziesiąta, kiedy zaparzyła herbatę zioło- - Niestety tylko pracę. wą i ruszyła z kubkiem gorącego napoju do malutkiego - Bardzo zabawne. gabinetu przylegającego do saloniku, dawnej słonecznej - Po południu dostaliśmy zamówienie od Okręgowej werandy. Komisji Energetyki. Amanda ubiegała się o nie od roku Włączyła odtwarzanie automatycznej sekretarki tele- - lunche, wino, te wszystkie tradycyjne metody. fonu. - Mów dalej. - Lindsey? Tu Marko. Zadzwoń, jak tylko znajdziesz - Dwa tygodnie temu Amanda przedstawiła im oficjal- trochę czasu. Teraz jest po szóstej, jestem w domu, mój ną ofertę. To był majstersztyk. Zadzwoniłem do niej do numer to 555-5512. Nigdy nie sypiam. Seattle i przekazałem dobre wieści. Teraz to ja muszę zro- D'Abruzzi 555. To numer z Dorset Mills. Przewerto- bić wraŜenie, i na nich, i na niej, i jak najszybciej zreali- wała ksiąŜkę telefoniczną, ciekawa, gdzie taka artystyczna zować pierwszy projekt. Oczywiście potrzebne będą te- dusza jak Marko D'Abruzzi moŜe mieszkać. Drst Ct. Po- ksty. Spadłaś mi jak z nieba. czuła szarpiący ból w piersi. To przecieŜ dawny adres - Nie powinieneś skonsultować tego z Amandą? Jonathana. - Prawdę mówiąc, to był jej pomysł. Wykręciła numer Marka. Po czwartym dzwonku spo- - Nie wierzę. dziewała się juŜ sygnału automatycznej sekretarki, usły- - Przysięgam. MoŜemy porozmawiać o tym jutro, szała jednak niewyraźne „Halo?" podczas lunchu? - Marko? - Nie jadam lunchów. - Lindsey? - Nie zdołał powstrzymać ziewnięcia. - W naszej branŜy wszyscy to robią. To będzie słuŜ- - Obudziłam cię? PrzecieŜ nigdy nie śpisz. bowy lunch, Lindsey. - Chciałem mieć pewność, Ŝe zadzwonisz. Miałem - Goni mnie robota. Lunch rozbije mi cały dzień, a muszę męczący dzień. Chyba przesadziłem trochę z pracą w do- jutro coś napisać. Mogę się zgodzić najwyŜej na śniadanie. mu. Ale przejdźmy do rzeczy - zaczął mówić całkiem - Proponuję ci pracę. Czy nikt ci nigdy nie mówił, Ŝe przytomnym głosem. - PoniewaŜ jedynym sposobem, Ŝeby jeśli zaleŜy ci na zleceniu, a dzwoni wiceprezes agencji, znów cię zobaczyć, jest zlecenie, mam coś dla ciebie. to on stawia warunki? - Nie sądzę, Ŝeby Amanda w podobny sposób prowa- - Nie przypominam sobie. dziła agencję - odpowiedziała po chwili. - Nikt nie załatwia interesów przy śniadaniu. - Chciałaś jej zaimponować i pojawiła się taka szansa. - Nikt oprócz mnie. - Lindsey uśmiechnęła się, sły- - Marko? sząc niezadowolenie w jego głosie. - Musisz jeść, potrzebujesz pieniędzy. Dobrze zapa- - O której pogańskiej godzinie? miętałem? - Zaczniesz wcześnie swój dzień pracy. MoŜe być - Co mi proponujesz? wpół do dziewiątej? Strona 19 38 PODWÓJNE ZYCIE LINDSEY - Rano? - Jestem tego warta, i skończ juŜ z narzekaniem. Mar- ko, posłuchaj... Zastanawiałam się nad tym... i doszłam do wniosku, Ŝe musimy zawrzeć pewien układ. - Następny warunek? Lindsey zrezygnowała z rozmowy o flirtach i cienkich ROZDZIAŁ SZÓSTY aluzjach, bo prowadziłoby to tylko do flirtu i cienkich aluzji, choćby nawet przez telefon. Znowu westchnęła. Marko patrzył w milczeniu, jak Lindsey sączy kawę, - śadnych warunków. Opowiedz mi o tym zleceniu. spoglądając na wiszący na ścianie obraz. Udało mu się - Rano. jakoś powstrzymać kolejne ziewnięcie. W sali niósł się - Zgoda. Ty zrobisz kawę, ja przyniosę gorące bułeczki. cichy, usypiający szmer rozmów gości hotelowych i bi- - Nie ma mowy - wybuchnął śmiechem. - Zrobimy to znesmenów. Wolałby obiad w hotelowym angielskim pu- jak naleŜy. Kawę w biurze i bułeczki ze sklepu zostawiam bie. I bardziej prywatną rozmowę zamiast dyskusji o ter- na następne spotkania. Czekam na ciebie w Brandywine minach i kroju czcionek. Mimo to było lepiej, niŜ się Room w hotelu DuPoint. spodziewał. ChociaŜ przyszedł dziesięć minut za wcześnie, w hote- lowym foyer zobaczył czekającą na niego kobietę, która wyglądała jak zabłąkany promień słońca. śadnego kostiu- mu w prąŜki, obowiązkowych pantofli na wysokich obca- sach, Ŝadnej dyplomatki. Była w rozpiętej pod szyją cy- trynowej bluzce i w kremowych gabardynowych spod- niach. Światło padające na jej włosy mieniło się wszystki- mi odcieniami złota. Odwzajemnił jej uśmiech, ale nie był w stanie ukryć senności. - Nikt o tej porze nie powinien wyglądać tak rześko - powiedział, gdy kelner przyjął od nich zamówienie. - Wszystko zaleŜy od pierwszego wraŜenia. Gdybyś ni stąd, ni zowąd zaczął ubierać się jak finansista, to i tak zawsze będę pamiętać tę twoją hawajską koszulę. - JeŜeli najbardziej liczy się pierwsze wraŜenie, to ja zapamiętałem twoje fioletowe paznokcie i zgniłozielone tenisówki. Strona 20 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY 40 PODWÓJNE śYCIE LINDSEY 41 - Przepraszam, Ŝe poruszyłam ten temat. - Przejdźmy do interesów. - Wyjęła z torebki - Nie mówiąc o lawendowym nosie. pióro i notatnik. - Otwórz wreszcie tę teczkę, którą - Kostium robił wraŜenie. A właśnie o to chodziło. trzymasz na kolanach. Chętnie by jej opowiedział, jakie wraŜenie zrobiła na - JeŜeli się upierasz. nim. Ale nie był takim głupcem, Ŝeby łączyć przyjemność - Upieram się. z interesami, a Lindsey Major stanowiła fascynującą kom- - Koordynatorem jest facet o nazwisku Mark De- binację jednego i drugiego. smond, dyrektor odpowiedzialny za public relations. Jego - Przyszłość pokaŜe, jak nam się ułoŜy współpraca. firma zamierza wprowadzić w Ŝycie pięcioletni program W kaŜdym razie to jest nasze pierwsze śniadanie biznesowe edukacji ekologicznej oparty na specjalnych projektach - odpowiedział, wygładzając fałdy na sportowej kurtce. dla róŜnych odbiorców. Chcą zacząć od cyklu zajęć na - Wyglądasz dziś jakoś szaro. śadnych hawajskich temat odzyskiwania surowców wtórnych dla uczniów wzorów? śadnych bananowców? wszystkich szkół w Delaware, publicznych i prywatnych. - Śniadanie z klientem w Brandywine Room wymaga Dla niŜszych klas projektuję ksiąŜeczkę z obrazkami. - bardziej konserwatywnego stroju. - Pogładził swój je- Marko wyjął z teczki szkice. - Ten projekt był częścią dwabny krawat, na którym - gdy mu się dokładniej przy- prezentacji Amandy i nasi kontrahenci zaakceptowali go. jrzała - dostrzegła drobniutki wzór w postaci róŜnokolo- śeby posunąć się dalej z pracą, potrzebuję tekstów na rowych rybek. napisy pod obrazkami. Dla starszych klas opracujemy inną - Jasne. - Zaniosła się śmiechem, radosnym i oŜyw- szatę graficzną dla tych samych postaci. czym jak pierwsza filiŜanka kawy. - I potrzebne będą następne teksty. Zaczęli jeść angielskie gorące bułeczki nadziewane - Tak. Napiszesz jedne i drugie do moich ilustracji. marmoladą w róŜnych smakach, a potem kelner przyniósł - Brzmi to obiecująco. - Lindsey odsunęła talerz i za- im paterę z owocami. częła przeglądać szkice. - MoŜesz mi je poŜyczyć na kilka - Pyszne śniadanie - Lindsey odstawiła swoją kawę dni? Kiedy skończę bieŜące zlecenie, wezmę się do tego, - ale nie traćmy czasu. Teraz mi wszystko opowiedz. Zacznę jutro wieczorem, czyli w środę.... Przyniosę ci coś - Kolumbijska fasolka, arcydzieło kucharzy z DuPon- w piątek rano, zgoda? ta. Bułeczki własnego wypieku. - Wymyślisz coś tak szybko? - Nie to miałam na myśli. - Roboczą wersję. - Jestem chłopakiem z miasta. - Uderzył się w pierś. - No, no, tempo godne pozazdroszczenia. - North End w Bostonie. O miłości mojej rodziny do ope - Trzeba coś jeść. ry juŜ wiesz. Jej członkowie są teŜ zagorzałymi fanami - JuŜ o tym wspominałaś. Lubię zdeterminowanych Red Socksów, sławnej bostońskiej druŜyny baseballowej. redaktorów, takich szczupłych i wygłodzonych. Piszą Studiowałem w Boston Academy. z nerwem, a w końcu o to chodzi.