Grace i Grace

Szczegóły
Tytuł Grace i Grace
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Grace i Grace PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Grace i Grace PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Grace i Grace - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Strona 3 Dla Graeme i Jess Strona 4 Cokolwiek się zdarzyło przez te lata, Bóg wie, że mówię prawdę, twierdząc, że kłamiesz. William Morris Obrona Ginewry Ja nie mam żadnego Trybunału. Emily Dickinson Listy Nie mogę wam powiedzieć, czym jest światło, ale mogę powiedzieć, czym nie jest… Co jest motywem światła? Czym jest światło? Eugene Marais Dusza termita Strona 5 I Wyszczerbione ostrze Strona 6 Kiedy odwiedziłam więzienie okręgowe, przebywało tam tylko czterdzieści kobiet. To bez wątpienia świadczy o lepszej kondycji moralnej płci słabej. Głównym celem mojej wizyty na ich oddziale było spotkanie ze znaną morderczynią, Grace Marks, o której wiele się dowiedziałam – nie tylko z gazet, ale również od dżentelmena, który bronił jej na rozprawie i którego zgrabna mowa uchroniła ją przed szafotem, gdzie jej nieszczęsny wspólnik zakończył swą grzeszną karierę. Susanna Moodie Life in the Clearings, 1853 Chodź, zobacz prawdziwe kwiaty tego cierpiącego świata. Basho Strona 7 1 Ze żwiru wyrastają peonie. Wydostają się spomiędzy rzadkich szarych kamyków, ich pąki badają powietrze niczym oczy ślimaka, potem puchną i się otwierają; ogromne ciemnoczerwone kwiaty są lśniące i połyskliwe jak satyna. Następnie wybuchają i opadają na ziemię. Tuż przed rozwinięciem przypominają peonie w ogródku pana Kinneara, owego pierwszego dnia, tylko że tamte były białe. Nancy je ścinała. Miała na sobie jasną sukienkę w pączki róż, ze spódnicą z potrójną falbaną, i słomkowy kapelusz, skrywający twarz. Niosła płaski kosz, do którego wkładała kwiaty. Zginała się w biodrach niczym dama i schylała z wyprostowanym stanem. Kiedy nas usłyszała i się odwróciła, przyłożyła dłoń do gardła, jakby się zlękła. Idziemy cicho parami, z głowami wciśniętymi w ramiona, ze spuszczonymi oczami, przez plac zamknięty wysokimi kamiennymi murami. Ręce trzymam splecione przed sobą, skóra na nich jest spękana, a kostki czerwone. Odkąd pamiętam, zawsze takie były. Niebiesko-białe noski moich butów wyglądają spod rąbka sukienki i znowu się chowają, chrzęszczą na ścieżce. Te buty są wygodniejsze niż wszystkie, jakie do tej pory miałam. Jest rok 1851. Niedługo kończę dwadzieścia cztery lata. Siedzę tu zamknięta od szesnastego roku życia. Jestem wzorową więźniarką, nie sprawiam żadnych kłopotów. Tak mówi żona komendanta, podsłuchałam ją. Jestem dobra w podsłuchiwaniu. Jeżeli będę grzeczna i spokojna, może w końcu mnie wypuszczą, ale niełatwo być grzeczną i spokojną: zupełnie jakby się wisiało nad krawędzią mostu już po wypadnięciu. Nie poruszasz się, tylko wisisz w powietrzu, a jednak odbiera ci to wszystkie siły. Kącikiem oka obserwuję peonie. Wiem, że nie powinno ich tu być. Jest kwiecień, a one nie kwitną w kwietniu. Teraz przybyły jeszcze trzy, wyrosły tuż przede mną, wprost na ścieżce. Ukradkiem wyciągam rękę i dotykam jednej. Jest sucha i uświadamiam sobie, że jest zrobiona z materiału. Nagle widzę przed sobą klęczącą Nancy. Włosy ma rozsypane, a krew zalewa jej oczy. Biała bawełniana chusteczka w niebieskie kwiatki, jaskry, którą zawiązała na szyi, jest moja. Nancy podnosi głowę, wyciąga do mnie ręce w błagalnym geście. W uszach ma maleńkie złote kolczyki, których jej kiedyś zazdrościłam. Może je sobie zatrzymać, bo tym razem wszystko będzie inaczej, tym razem pobiegnę jej na pomoc, podniosę ją i otrę krew własną sukienką, zrobię bandaż z kawałka halki i nie wydarzy się nic złego. Po południu pan Kinnear wróci do domu, wjedzie na podjazd, McDermott zajmie się koniem, pan Kinnear pójdzie do salonu, ja zaparzę kawę, Nancy zaniesie mu ją na tacy, on powie: „Jaka dobra kawa”, a w nocy w sadzie pokażą się świetliki i przy świetle lamp rozbrzmiewać będzie muzyka. Jamie Walsh. Chłopiec z fujarką. Jestem tuż koło Nancy, blisko miejsca, gdzie klęczy. Nie przyśpieszam jednak kroku, nie biegnę, dalej idę razem z innymi i wtedy Nancy się uśmiecha, ale tylko samymi ustami, oczy ma wciąż zalane krwią i zakryte włosami, i nagle rozmywa się w kolorowe Strona 8 plamy, staje się połacią materiału w czerwone pąki, rozpostartego na kamieniach. Zakrywam dłońmi oczy, bo nagle robi się ciemno i pojawia się mężczyzna ze świecą blokujący dostęp do schodów, które prowadzą do góry, a mnie otaczają ściany piwnicy i wiem, że nigdy się stąd nie wydostanę. Oto co powiedziałam doktorowi Jordanowi, kiedy doszliśmy do tej części historii. Strona 9 II Wyboista droga Strona 10 We wtorek, dziesięć minut po dwunastej, w nowym więzieniu w tym mieście na Jamesie McDermotcie, zabójcy pana Kinneara, został wykonany surowy wyrok. Zgromadził się ogromny tłum mężczyzn, kobiet i dzieci, niespokojnie oczekujący na ostatnią walkę tej grzesznej istoty. Nie sposób się domyślić, jakie uczucia powodują kobietami, które przez błoto i deszcz, z bliska i daleka, ściągnęły tu, by stać się świadkami tego straszliwego widowiska. Ośmielamy się stwierdzić, że nie były one zbyt delikatne ani wyrafinowane. Okrutny zbrodniarz w tej przerażającej chwili wykazał się podobnym chłodem i brakiem strachu, jakie cechowały jego zachowanie od momentu aresztowania. TORONTO MIRROR 23 listopada 1843 Przewinienie Kara Śmiech lub rozmowy 6 uderzeń batem dziewięciorzemiennym Rozmowy w umywalni 6 uderzeń batem rzemiennym Grożenie śmiercią innemu więźniowi 24 uderzenia batem dziewięciorzemiennym Rozmowy z opiekunami na tematy niezwiązane z ich pracą 6 uderzeń batem dziewięciorzemiennym Narzekanie na jedzenie, kiedy strażnicy każą siadać 6 uderzeń batem rzemiennym; chleb i woda Rozglądanie się i brak uwagi przy śniadaniu Strona 11 chleb i woda Porzucenie pracy i udanie się w miejsce ustronne, gdzie przebywa inny więzień 36 godzin w ciemnej celi; chleb i woda KSIĘGA KAR Więzienie okręgowe w Kingston, 1843 Grace Marks alias Mary Whitney James McDermott Tak wyglądali w sądzie. Oskarżeni o zabójstwo pana Thomasa Kinneara i Nancy Montgomery. Trial of James McDermott and Grace Marks... for the murder of Thomas Kinnear... Toronto, 1834 (Courtesy, Metropolitan Toronto Reference Library). Strona 12 2 ZBRODNIA DOKONANA NA THOMASIE KINNEARZE, ESQ. I JEGO GOSPODYNI NANCY MONTGOMERY W RICHMOND HILL I PROCES GRACE MARKS I JAMESA MCDERMOTTA ORAZ POWIESZENIE JAMESA MCDERMOTTA W NOWYM WIĘZIENIU W TORONTO, 21 LISTOPADA 1843 ROKU. Panna służąca Grace Marks Szesnaście wiosen skończyła, McDermott zaś stajennym był U imćpana Kinneara. Pan Thomas Kinnear, dżentelmen, Wygodne życie wiódł, I gospodynię, Nancy Montgomery, Ukochał, istny cud. O droga Nancy, nie rozpaczaj, Do Toronto jechać czas, Pieniędzy przywiozę ci wnet Z torontońskich banków kas. Z Nancy żadna wielka dama, Strona 13 I żadna z niej królowa, Lecz w jedwabie stroi się, Jak każe miejska moda. Z Nancy żadna wielka dama, A wciąż pomiata mną, Przez dzień cały mnie pogania, Aż mnie zapędzi w grób. Grace dobrego kochała Kinneara, McDermott ukochał swą Grace, I powiadam, to właśnie miłość Przyniosła nieszczęścia te. O Grace, bądź ukochaną mą, Och nie, to nie może być, Wpierw żeby dowieść miłość swą, Zabijesz Nancy Montgomery. Więc siekierą ostrą trach Pięknej Nancy rozbił głowę, Strona 14 Zawlókł do piwnicy drzwi I zrzucił w dół po schodach. O, daruj mi życie, McDermott, O, błagam, daruj mi, O, daruj mi życie, Grace Marks, A dam ci suknie trzy. Nie proszę dla siebie, nie dla dzieciątka, Które w sobie wciąż noszę, Dla mego lubego chcę dożyć dnia, O to was tylko proszę. McDermott za włosy chwycił ją, A Grace chwyciła za głowę, I straszni ci zbrodzieńcy dwaj Zadusili na śmierć niebogę. Cóż ja zrobiłem, jestem zgubiony, I o swe życie drżę, By się ocalić, pana Kinneara Skazać musimy na śmierć. Strona 15 Och nie, och nie, ja błagam cię, Ocal go, daruj mu życie! On musi umrzeć, przyrzekłaś mi, Że będziesz moją o świcie. Pan Kinnear do domu wrócił I koło kuchennych drzwi McDermott wystrzelił w serce mu I pławił się w jego krwi. Przyszedł wędrowny kramarczyk, Czy kupisz ode mnie coś? Idź precz, panie kramarzu, Ja sukni mam już dość. A potem nadszedł rzeźnik, Co tydzień przynosił coś, Idź precz, panie rzeźniku, My mięsa mamy dość! Strona 16 Kinnearowi zgrabili srebra, I złota moc zabrali, Ukradli konia, powóz też I do Toronto odjechali. Więc w samym środku nocy Do Toronto umykają, I przez Jezioro do Ameryki Stanów Od kary słusznej czmychają. McDermotta ujęła za rękę, Tak śmiało, jak zdołała, I jako Mary Whitney W gospodzie Lewiston się zatrzymała. Trupy znaleźli w piwnicy, Nancy twarz czarną miała, Kinnear na plecach skonał, A ona pod balią leżała. Szeryf Kingsmill, ścigając ich, Wskoczył u brzegu na prom, Strona 17 Którym czym prędzej popłynął Przez Jezioro do Lewiston. Nawet sześciu godzin nie spali, Nie utuliły ich jeszcze sny, Kiedy przyjechał, odnalazł ich, Zastukał do gospody drzwi. Kto tam? – pyta piękna Grace, Po co pan puka do drzwi? Zabiliście pana Thomasa I Nancy Montgomery. Grace Marks stanęła przed sądem, Wszystkiego się wyparła. Nie widziała, jak pan upadał, Nie wie, jak Nancy umarła. Zmusił mnie, bym mu pomogła, I ostrzegł, że gdybym „nie” rzekła, Weźmie jedną ze swoich strzelb Strona 18 I wyśle mnie prosto do P…ła. McDermott stanął przed sądem, Nie zrobiłem tego sam, To urok nadobnej Grace Marks Do zbrodni przywiódł mnie bram. Młody Jamie Walsh przed sądem Całą prawdę przysiągł rzec, Grace ma na sobie suknię Nancy I Nancy czepeczek też! McDermott dostał stryczek, Na szubienicy zawisł wysokiej, A Grace do więzienia wtrącili, Gdzie wciąż to płacze i szlocha. McDermott wisiał godziny dwie Aż wreszcie trupa zdjęli, Na uniwersytet zawieźli go I tam na kawałki pocięli. Strona 19 Na grobie Nancy wyrosła róża, A nad Kinnearem winne pędy Wysoko się wzbiły i splotły, I tak kochanków złączyły więzy. A nieszczęsną Grace Marks, Za grzechy i zbrodnię tą Na resztę życia wtrącili ją Do celi więziennej w Kingston. Lecz jeśli skruchę poczuje, Za grzechy żałować zacznie, To kiedy umrze, powstanie znów, Przy tronie Odkupiciela spocznie. Przy tronie Odkupiciela spocznie, Zmyty będzie z niej grzech, Jej dłonie z krwi się obmyją I będzie czysta jak śnieg. Czysta będzie jak śnieg, Strona 20 W niebiańskim znajdzie się gaju, W Domu Pańskim zamieszka, Odpocznie wreszcie w Raju1. 1 przeł. Krzysztof Zabłocki.