Diana Palmer Goraczka nocy
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Diana Palmer Goraczka nocy |
Rozszerzenie: |
Diana Palmer Goraczka nocy PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd Diana Palmer Goraczka nocy pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Diana Palmer Goraczka nocy Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
Diana Palmer Goraczka nocy Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Diana Palmer
GOR�CZKA NOCY
Prze�o�y�
Wojciech Jasiakiewicz
Dom Wydawniczy REBIS
Pozna� 1993
Rozdzia� 1
W windzie panowa� t�ok. Rebeka Cullen pr�bowa�a tak balansowa� pude�kiem, w kt�rym sta�y trzy plastykowe kubki nape�nione kaw�, aby nie wyla� jej na pod�og�. By� mo�e, gdyby nauczy�a si� robi� to naprawd� dobrze, mog�aby znale�� prac� w cyrku i wyst�powa� na arenie. Pokrywkom tych plastykowych kubk�w nie mo�na by�o zaufa� � jak zwykle zreszt�. Cz�owiek, kt�ry pracowa� za lad� w tym ma�ym sklepie na parterze, nie patrzy� nigdy dwa razy na takie kobiety jak Rebeka. Poza tym, kogo mog�o obchodzi�, czy kawa wyleje si� na szary, niemodny kostium kobiety o tak nijakim wygl�dzie.
Pomy�la�a sobie, �e na pewno wzi�� j� za jak�� bizneswoman, w�ciek�� bab�, nienawidz�c� m�czyzn. Tak�, kt�rej kariera zawodowa zast�puje m�a i dzieci. Tak�, po kt�rej nazwisku wyst�puje d�ugi ci�g tytu��w. Czy� nie by�by zaskoczony, widz�c j� latem na farmie dziadka, bos�, ubran� w d�insy z obci�tymi nogawkami i wojskow� kurtk�? Jej d�ugie, kasztanowe w�osy o z�otawym po�ysku sp�ywa�y z ramion a� do pasa. Ten kostium to zwyk�y kamufla�.
Becky pochodzi�a ze wsi i by�a jedyn� opiekunk� swego dziadka - emeryta i dw�ch m�odszych braci. Matka zmar�a, kiedy Becky mia�a szesna�cie lat, a ojciec odwiedza� ich tylko wtedy, gdy potrzebowa� pieni�dzy. Kilka lat temu wyni�s� si� do Alabamy i od tej pory nie mieli od niego �adnych wie�ci. Becky wcale si� tym nie martwi�a. Mia�a teraz dobr� prac�. Prawd� m�wi�c, ostatnia przeprowadzka firmy prawniczej do Curry Station by�a jej bardzo na r�k�, poniewa� nowe biuro, mieszcz�ce si� w kompleksie przemys�owym na przedmie�ciach Atlanty, znajdowa�o si� niedaleko od farmy jej dziadka, gdzie wszyscy mieszkali. By� to jakby powr�t w rodzinne strony, jako �e jej rodzina mieszka�a w hrabstwie Curry od ponad stu lat.
Nie skar�y�a si� na prac�, uwa�a�a jednak, �e jej szefowie powinni ju� dawno kupi� nowy dzbanek do parzenia kawy. Te wycieczki kilka razy dziennie do sklepiku stawa�y si� bardzo m�cz�ce. W biurze pracowa�y opr�cz niej trzy sekretarki, recepcjonista i jeszcze jakich� dw�ch prawnik�w. Wszyscy zajmowali wa�niejsze stanowiska ni� ona. To w�a�nie Becky musia�a wykonywa� czarn� robot�. Id�c w kierunku windy, wykrzywi�a twarz ze z�o�ci. Mia�a nadziej�, �e nic z�ego nie przytrafi si� jej w drodze na sz�ste pi�tro.
Jej orzechowe oczy szybko obrzuci�y spojrzeniem ca�y korytarz. Odpr�y�a si�, kiedy zorientowa�a si�, �e wysoki m�czyzna nie czeka na wind�. To, �e mia� lodowate, czarne oczy, nie by�o wcale takie z�e. Ani to, �e prawdopodobnie nienawidzi� kobiet, a Becky w szczeg�lno�ci. Najgorsze jednak, �e pali� te ohydne, cienkie, czarne cygara. Winda z takim pasa�erem zamienia�a si� w piek�o. Marzy�a, by kto� powiedzia� mu, �e istnieje zarz�dzenie zabraniaj�ce palenia w miejscach publicznych. Sama chcia�a nawet to zrobi�, zawsze jednak by�o dooko�a mn�stwo ludzi, a Rebeka, mimo rogatej duszy, w t�umie stawa�a si� do�� nie�mia�a. Pewnego dnia jednak nie b�dzie nikogo, tylko on i ona, i wtedy powie mu, co my�li o tych jego wyj�tkowo �mierdz�cych cygarach.
Pow�drowa�a my�lami daleko st�d i czeka�a, a� winda zjedzie na d�. Przypomnia�a sobie, �e ma gorsze problemy ni� ten m�czyzna od cuchn�cych cygar. Dziadek ci�gle jeszcze nie doszed� do siebie po ataku serca. Choroba zacz�a si� nagle dwa miesi�ce temu i przerwa�a jego prac� na farmie. Becky by�o bardzo ci�ko. Dop�ki nie nauczy si� je�dzi� traktorem i sia� zbo�a, pracuj�c jednocze�nie sze�� dni w tygodniu jako sekretarka prawnika, farma dziadka zmierza� b�dzie do ruiny. Starszy z jej braci by� w ostatniej klasie szko�y �redniej, ci�gle mia� jakie� k�opoty i wcale nie pomaga� w domu. Mack by� w pi�tej klasie i zawali� matematyk�. Rwa� si�, co prawda, do pomocy, ale by� jeszcze na to za ma�y. Becky uko�czy�a dwadzie�cia cztery lata i do tej pory nie mia�a �adnego prywatnego �ycia. Sko�czy�a szko��, gdy akurat zmar�a matka, a ojciec wyjecha� w nieznane.
Becky zastanawia�a si�, jak mog�oby wygl�da� jej �ycie. Mog�aby przecie� chodzi� na przyj�cia i umawia� si� na randki, mie� pi�kne stroje. U�miechn�a si� do siebie na sam� my�l o tym, �e nie musia�aby si� nikim opiekowa�.
� Przepraszam � zamrucza�a kobieta z akt�wk�.
Potr�ci�a mocno Becky i omal nie wyla�a na ni� ca�ej kawy.
Dziewczyna powr�ci�a ze swych marze� do rzeczywisto�ci w sam� por�, aby dosta� si� do windy, pe�nej ludzi jad�cych z gara�u w piwnicy. Uda�o si� jej wcisn�� pomi�dzy mocno wyperfumowan� kobiet� a dw�ch m�czyzn zawzi�cie dyskutuj�cych o zaletach komputer�w dw�ch rywalizuj�cych ze sob� firm komputerowych. Dozna�a wielkiej ulgi, kiedy prawie wszyscy, nie wy��czaj�c tej wypachnionej damy, wysiedli na trzecim i czwartym pi�trze.
� O, Bo�e, jak ja nienawidz� komputer�w � westchn�a Becky g�o�no, kiedy winda zacz�a powoli wspina� si� na sz�ste pi�tro.
� Ja te� ich nie cierpi� � doszed� j� z ty�u niski, niezadowolony g�os.
Omal nie wyla�a kawy, obracaj�c si�, �eby zobaczy�, kto to powiedzia�. My�la�a, �e jest w windzie sama. Nie rozumia�a, jak mog�a nie zauwa�y� tego m�czyzny. By�a kobiet� troch� wi�cej ni� �redniego wzrostu, ale on musia� mie� co najmniej metr osiemdziesi�t. Nie wzrost jednak by� tutaj najwa�niejszy, ale budowa cia�a. By� to muskularny m�czyzna, zbudowany tak, �e m�g� mu tego pozazdro�ci� ka�dy atleta. Mia� szczup�e, pi�kne r�ce o ciemnym odcieniu sk�ry i du�e stopy. Kiedy nie cuchn�� dymem tytoniowym, pachnia� najbardziej seksown� wod� kolo�sk�, jak� Becky kiedykolwiek zdarzy�o si� poczu�. Ca�a jego m�ska uroda ko�czy�a si� jednak na twarzy. Dziewczyna nie przypomina�a sobie, aby gdzie� ju� widzia�a tak gburowato wygl�daj�cego cz�owieka.
W jego twarzy uderza�y ostre rysy i zawzi�to��. Mia� grube, czarne brwi i g��boko osadzone, w�skie, czarne oczy o szczeg�lnie przenikliwym i ostrym spojrzeniu oraz prosty, elegancki nos. Niezbyt ostra broda wyra�nie rzuca�a si� w oczy. Na d�ugiej i szczup�ej twarzy odznacza�y si� ko�ci policzkowe. Mia� naturalnie ciemn� cer�, kt�ra bynajmniej nie powstawa�a od wystawiania sk�ry na dzia�anie s�o�ca. Dziewczyna nie pami�ta�a, aby jego szerokie i dobrze ukszta�towane usta kiedykolwiek si� u�miecha�y. Przekroczy� ju� trzydzie�ci pi�� lat i na jego ciemnej twarzy zacz�y pojawia� si� zmarszczki. Z jego zachowania przebija� pewien pora�aj�cy j� ch��d. G�os wydawa� si� jego najwi�ksz� zalet� � g��boki i czysty, bardzo d�wi�czny, taki, kt�ry w zale�no�ci od nastroju mo�e pie�ci� lub rani�. Rozchodzi� si� z �atwo�ci�.
M�czyzna mia� na sobie porz�dne ubranie, bez w�tpienia kosztowny, ciemnoszary garnitur w drobne pr��ki, bia�� bawe�nian� koszul� i jedwabny krawat w du�e, kolorowe wzory. Becky pomy�la�a sobie, �e do tej pory unika�a go.
� O, to pan � powiedzia�a z rezygnacj� w g�osie. Poprawi�a w pude�eczku plastykowe kubki z kaw�. � Czy pan przypadkiem nie jest w�a�cicielem tej windy? � spyta�a. � To znaczy, zawsze, kiedy do niej wsiadam, jest ju� pan w �rodku. I zawsze pan narzeka i marudzi. Czy pan si� nigdy nie u�miecha?
� Kiedy znajd� co�, co sprawi, �e si� u�miechn�, b�dzie pani pierwsz� osob�, kt�ra to zauwa�y � odpar� pochylaj�c g�ow�, aby zapali� ostro pachn�ce cygaro. Mia� najgrubsze i najbardziej proste w�osy, jakie kiedykolwiek widzia�a. Wzi�aby go za W�ocha, gdyby nie te ko�ci policzkowe i kszta�t twarzy.
� Nienawidz� dymu z cygar � zauwa�y�a, chc�c przerwa� cisz�.
� A wi�c niech pani nie oddycha, dop�ki nie otworz� si� drzwi � odpar� z lekcewa�eniem w g�osie.
� Jest pan najbardziej gburowatym m�czyzn�, jakiego kiedykolwiek spotka�am! � wykrzykn�a. Odwr�ci�a si� z furi� i spojrza�a na tablic�, wskazuj�c�, na kt�rym pi�trze znajduje si� winda.
� Bo nie spotka�a pani mnie � stwierdzi� m�czyzna.
� Mia�am bardzo du�o szcz�cia.
Z ty�u doszed� j� st�umiony g�os.
� Pani pracuje w tym budynku?
� Nie pracuj� tutaj zawodowo. � Rzuci�a mu przez rami� jadowity u�miech. � Jestem utrzymank� jednego z prawnik�w z firmy Malcolm, Randers, Tyler and Hague.
Ciemne oczy m�czyzny uwa�nie przesun�y si� po jej figurze, ubranej w bardzo przeci�tny kostium, zatrzyma�y si� na bucikach na niskim obcasie i pow�drowa�y do g�ry. Spojrza� jej w twarz, na kt�rej nie by�o dzisiaj �ladu makija�u. Mia�a mi�e, orzechowe oczy, doskonale pasuj�ce do jej �niadej twarzy, szerokich policzk�w, pe�nych ust i prostego nosa. M�czyzna domy�la� si�, �e na pewno wygl�da�aby o wiele atrakcyjniej, gdyby tylko zada�a sobie troch� trudu.
� On chyba niedowidzi � odezwa� si� w ko�cu.
Oczy Becky b�ysn�y i zw�zi�y si�, a jej d�onie mocniej chwyci�y tac�. Stara�a si� zapanowa� nad sob�. Och, jaka by to by�a rado�� obla� go gor�c�, paruj�c� kaw�. Mog�aby nawet za to odpokutowa�. Ale to mog�o mie� okropne konsekwencje. Bardzo potrzebowa�a tej pracy, a na dodatek on m�g� zna� jej szef�w.
� Nie jest wcale �lepy. � Odwr�ci�a si� w jego stron�, odpowiadaj�c z lekk� pych� w g�osie. � Nadrabiam brak atrakcyjnego wygl�du fantastyczn� technik� w ��ku. Najpierw smaruj� go miodem � powiedzia�a konspiracyjnym szeptem i lekko pochyli�a si� do przodu � a potem stosuj� specjalnie tresowane mr�wki...
M�czyzna podni�s� do ust cygaro i zaci�gn�� si�, wydmuchuj�c po chwili g�st� chmur� dymu.
� Mam nadziej�, �e zdejmuje mu pani najpierw ubranie � powiedzia�. � Bardzo trudno jest zmy� mi�d z materia�u. To ju� moje pi�tro.
Rebeka cofn�a si�, aby go przepu�ci�, i przygl�da�a mu si� uwa�nie. To nie by�o ich pierwsze spotkanie. Ten cz�owiek robi� okropne uwagi i szydzi� z niej od pierwszego dnia jej pracy w tym budynku. Mia�a go ju� serdecznie dosy� � kimkolwiek by�.
� �ycz� panu mi�ego dnia � wycedzi�a s�odkim g�osem.
� Dzie� by� ca�kiem dobry do chwili, kiedy spotka�em pani� � m�wi�c to, nawet si� nie odwr�ci�.
� Dlaczego nie wsadzi pan sobie tego cygara w ...?!
Drzwi zamkn�y si� w chwili, kiedy wypowiada�a ostatnie s�owo. Winda zabra�a j� na czternaste pi�tro.
Rebeka z westchnieniem spostrzeg�a jego numer. On rujnuje jej �ycie! Dlaczego musi pracowa� w�a�nie w tym budynku? Dlaczego nie zgubi� si� gdzie� w tej Atlancie?
Winda pojecha�a na d� i tym razem zatrzyma�a si� na sz�stym pi�trze. Ci�gle jeszcze kipi�ca z�o�ci�, sz�a do gabinetu swoich szef�w. Przechodz�c popatrzy�a na Maggie i Jessik�, dwie pozosta�e sekretarki, pracuj�ce ci�ko w drugiej cz�ci pokoju. Becky mia�a swoje schronienie tu� obok gabinetu Boba Malcolma, najm�odszego wsp�w�a�ciciela firmy i jednocze�nie swego g��wnego szefa.
Wesz�a bez pukania do du�ego pokoju. Bob i jego dwaj wsp�pracownicy, Harley i Jarrard, zniecierpliwieni czekali na kaw�. Bob rozmawia� z kim� przez telefon.
� Po�� to gdzie�, Becky, dzi�kuj� ci � powiedzia� szorstko, d�oni� zakrywaj�c s�uchawk� telefonu. Spojrza� na jednego z koleg�w. � Kilpatrick w�a�nie wszed�. Jak tam z czasem?
Becky poda�a milcz�co kaw� i us�ysza�a jakie� niewyra�ne �dzi�kuj�" od Harleya i Jarrarda. Bob zacz�� znowu rozmawia� przez telefon.
� S�uchaj, Kilpatrick, pragn� jedynie konferencji. Mam nowe dowody i chc�, �eby� je zobaczy�. � Szef uderza� pi�ci� o biurko, a jego smag�a twarz poczerwienia�a. � Do diab�a, cz�owieku, czy ty musisz by� tak ma�o elastyczny? � westchn�� gniewnie. � Dobrze, dobrze. B�d� za pi�� minut. � Rzuci� s�uchawk� na wide�ki. � M�j Bo�e, modl� si�, by on nie ubiega� si� o ponowny wyb�r. Dopiero drugi tydzie� z nim pracuj�, a ju� mam tego dosy�! Dlaczego nie mog� pracowa� z Danem Wade'em!
Dan Wade by� prokuratorem Atlanty. Becky wiedzia�a, �e jest bardzo mi�ym cz�owiekiem, ale tutaj, w hrabstwie Curry, prokuratorem okr�gowym by� Rourke Kilpatrick. By� mo�e � pomy�la�a sobie �jej szef po prostu �le u�o�y� sobie z nim stosunki. By�by prawdopodobnie r�wnie mi�y przy pierwszym spotkaniu jak Dan Wade.
Chcia�a powiedzie� to panu Malcolmowi, kiedy wtr�ci� si� Harley.
� Czy mo�emy go wini�? � spyta�. � Mia� w czasie ostatniego miesi�ca wi�cej pogr�ek w zwi�zku z t� wojn� o narkotyki ni� jakikolwiek prezydent. To twardy facet i nie
ugnie si�. Mia�em ju� tutaj par� spraw i doskonale wiem, jak� Kilpatrick ma opini�. Jego nie mo�na kupi�. To chodz�cy kodeks.
Bob usiad� na mi�kkim, obitym sk�r� krze�le.
� Przechodz� mnie zimne dreszcze, kiedy przypomn� sobie, jak Kilpatrick za�atwi� na sali mojego �wiadka. Kiedy sko�czy�a zeznawa�, musieli jej da� �rodki uspokajaj�ce.
� Czy pan Kilpatrick jest a� taki z�y? � spyta�a Becky z cich� ciekawo�ci� w g�osie.
� Tak � odpar� jej szef. � Nigdy go nie spotka�a�, prawda? Pracuje teraz w tym budynku, poniewa� odnawiaj� jego biuro. To w�a�nie ten remont ca�ego s�du, kt�ry przeg�osowa�a komisja hrabstwa. Dla nas jest o wiele wygodniej i�� pi�tro wy�ej ni� jecha� do budynku s�du. Oczywi�cie Kilpatricka doprowadza to do w�ciek�o�ci.
� Kilpatrick nienawidzi wszystkiego, ludzi te� � wyszczerzy� z�by Hague. � Ludzie m�wi�, �e pod�y charakter to sprawa dziedziczna. On jest p�krwi Indianinem, a �ci�le m�wi�c � Czirokezem. Jego matka przyjecha�a tutaj, aby po �mierci ojca Kilpatricka mieszka� z jego wsp�plemie�cami. Wkr�tce jednak zmar�a i Kilpatrick znalaz� si� pod opiek� swego wuja, kt�ry by� g�ow� jednej z rodzin, kt�re za�o�y�y Curry Station. I to on dos�ownie zmusi� lokaln� spo�eczno��, �eby przyj�a Kilpatricka. By� przecie� federalnym s�dzi� � doda�, u�miechaj�c si�. � My�l�, �e to w�a�nie u niego nauczy� si� tej swojej mi�o�ci do prawa. Wuja Kilpatricka te� nie mo�na by�o kupi�.
� C�, mimo wszystko przejd� si� na g�r� i zaofiaruj� mu swoj� dusz� w imieniu mojego podejrzanego klienta � stwierdzi� Bob Malcolm. � Harley, b�d� tak dobry i przygotuj sprawozdanie na rozpraw� Bronsona. Jarrard, Tyler siedzi teraz w biurze nad t� spraw� o nieruchomo��, kt�r�
si� zajmujesz.
� Dobrze, zajm� si� tym � rzek� z u�miechem Harley. � M�g�by� wys�a� Becky, by rozpracowa�a Kilpatricka. By� mo�e jej uda�oby si� go zmi�kczy�.
Malcolm za�mia� si� delikatnie.
� Zjad�by j� na �niadanie � odpar� i zwr�ci� si� do Becky. � Mo�esz pom�c Maggie, kiedy mnie nie b�dzie. Trzeba nadgoni� te kartoteki.
� OK � odpowiedzia�a dziewczyna z u�miechem. � Powodzenia.
Bob gwizdn�� i odwzajemni� u�miech.
� B�dzie mi bardzo potrzebne.
Becky popatrzy�a za nim i westchn�a zadumana. By� taki troskliwy, mimo i� czasem mia� charakter barrakudy.
Maggie pokaza�a jej z pob�a�liwym u�miechem dokumenty, kt�rymi powinna si� zaj��. Drobna, chuda, czarna kobieta pracowa�a w tej firmie od dwudziestu lat i doskonale o wszystkim wiedzia�a. Becky czasami zastanawia�a si�, czy to dlatego jej pozycja w firmie jest tak bezpieczna. Mia�a
przecie� niezwykle ostry j�zyk � potrafi�a by� r�wnie nieprzyjemna dla klient�w, jak i dla nowych sekretarek. Na szcz�cie stosunki Becky z Maggie uk�ada�y si� ca�kiem dobrze. Od czasu do czasu jad�y nawet razem lunch. Maggie by�a jedyn� osob�, z wyj�tkiem dziadka, z kt�r� Becky mog�a porozmawia�.
Jessica, elegancka blondynka z drugiej strony biura, pracowa�a jako sekretarka pan�w Randersa i Hague'a. Ponadto bardzo odpowiada�a jej pozycja towarzyszki Hague'a po pracy � on by� samotny i nie zanosi�o si� na to, by si� o�eni�, a ona strasznie lubi�a si� stroi�. Tess Coleman by�a jedn� z praktykantek w firmie; m�oda blondynka o przyjaznym u�miechu, kt�ra niedawno wysz�a za m��. Nettie Hayes, czarna studentka, to nast�pna praktykantka. W recepcji pracowa�a Connie Blair, �ywa, energiczna brunetka. By�a niezam�na i nie zamierza�a w najbli�szym czasie zmienia� stanu cywilnego. Becky mia�a ca�kiem dobre uk�ady ze wszystkimi pracownikami, ale mimo to najbardziej lubi�a Maggie.
� Nawiasem m�wi�c, szefowie zamierzaj� kupi� nowy czajnik do parzenia kawy � napomkn�a Maggie, kiedy Becky zaj�a si� uk�adaniem dokument�w. � Jutro p�jd� go kupi�.
� Ja mog� i�� � zaofiarowa�a si� Becky.
� Nie, kochanie, ja to zrobi� � odpar�a z u�miechem Maggie. � Chc� przy okazji wybra� prezent dla mojej szwagierki. Ona spodziewa si� dziecka.
Becky r�wnie� u�miechn�a si�, ale tak jako� bez entuzjazmu. Tu� obok niej toczy�o si� i mija�o �ycie, a ona jeszcze nigdy nie prze�y�a prawdziwej randki. Nie mog�a przecie�
traktowa� jako randek wizyt w klubie tanecznym weteran�w wojennych, na kt�re chodzi�a z wnukiem przyjaciela swego dziadka. Te wieczorki zawsze by�y wielkim niewypa�em. Ch�opak pali� marihuan�, chcia� si� kocha� i nie rozumia�, dlaczego ona nie chce tego z nim robi�.
Ca�y �wiat dooko�a biura uwa�a�, �e Becky jest staro�wieck� dziewczyn�. W tej zamkni�tej spo�eczno�ci kawalerowie do wzi�cia stanowili du�� rzadko��, a ci, kt�rych mo�na by�o bra� pod uwag�, wcale nie przejawiali ch�ci do szybkiej �eniaczki. Becky mia�a nadziej�, �e po tym, jak firma przenios�a si� do Curry Station, znajdzie wi�cej okazji do bardziej o�ywionego �ycia towarzyskiego. Jak na przedmie�cie, by�a tam chocia� ma�omiasteczkowa atmosfera, ale gdyby nawet znalaz�a kogo�, z kim mog�aby um�wi� si� na randk�, czy� mog�a pozwoli� sobie, by traktowa� to powa�nie? Nie mog�a zostawi� dziadka samego. A kto opiekowa�by si� Clayem i Mackiem?
Sen na jawie � pomy�la�a sobie. Po�wi�ca�a si� dla rodziny i nie by�o �adnego innego wyj�cia. Jej ojciec wiedzia� o tym, ale niewiele go to obchodzi�o. Trudno jej by�o si� z tym pogodzi� � wiedzia� przecie�, jak bardzo jest zapracowana, i nie mia�o to dla niego �adnego znaczenia. �e te� tak m�g� wyjecha� sobie na ca�e dwa lata i ani nie zadzwoni�, ani nie napisa�, by dowiedzie� si�, jak �yj� jego dzieci.
� Pomin�a� dwa dokumenty, Becky � zauwa�y�a Maggie, przerywaj�c jej rozmy�lania. � Nie b�d� taka nieuwa�na � doda�a z tkliwym u�miechem.
� Dobrze, Maggie � odpowiedzia�a cicho Becky i skoncentrowa�a si� na pracy.
P�nym popo�udniem wraca�a do domu swoim bia�ym thunderbirdem. By� to jeden ze starszych modeli, o du�ych, g��bokich fotelach i ma�ej karoserii, ze sk�adanym dachem, ale mimo to nigdy przedtem nie je�dzi�a bardziej eleganckim pojazdem. Mia� welurowe siedzenia w kolorze burgunda i elektrycznie otwierane okna. Kocha�a to auto, op�aty z nim zwi�zane i w og�le wszystko.
Musia�a jecha� do miasta, �eby zabra� akta od jakiego� adwokata. Zosta�y tam jeszcze sprzed przeprowadzki firmy do nowego biura. Becky nienawidzi�a centrum Atlanty i cieszy�a si�, �e ju� tam nie pracuje. Dzisiaj wszystko wydawa�o si� jeszcze bardziej gor�czkowe ni� zazwyczaj. Znalaz�a jakie� wolne miejsce na parkingu, zabra�a dokumenty i pospiesznie wyjecha�a z miasta. Chcia�a unikn�� godzin szczytu.
Na Dziesi�tej Ulicy panowa� straszny ruch. Na Omni by�o jeszcze gorzej, ale ko�o szpitala Grady sta� si� nieco mniejszy. Kiedy przeje�d�a�a ko�o stadionu i min�a zjazd do mi�dzynarodowego lotniska Hartsfield, mog�a si� znowu odpr�y�.
Po dwudziestu minutach jazdy wjecha�a do hrabstwa Curry i w pi�� minut p�niej doje�d�a�a do Curry Station. Pozosta�o jej kilkana�cie minut drogi do pot�nego kompleksu biurowego na przedmie�ciu, gdzie znajdowa�a si� siedziba firmy jej szef�w.
Curry Station niewiele zmieni�o si� od czas�w wojny secesyjnej. Miejscowego placu strzeg� obowi�zkowo �o�nierz Konfederacji z muszkietem, a naoko�o sta�y �awki, na kt�rych siadywali starsi m�czy�ni w s�oneczne sobotnie popo�udnia. By�a tam te� drogeria, sklep z artyku�ami
paczkowanymi, sklep spo�ywczy i �wie�o wyremontowane kino.
Curry Station ci�gle jeszcze pyszni�o si� wspania�ym budynkiem s�du z czerwonej ceg�y z du�ym zegarem. To w�a�nie tutaj zbiera� si� na posiedzenia S�d Wy�szy i S�d Stanowy na swoje sesje. Mie�ci�y si� tutaj r�wnie� biura prokuratora okr�gowego. Ludzie m�wili, �e w�a�nie s� teraz odnawiane. Becky my�la�a o Kilpatricku. Oczywi�cie zna�a rodzin� Kilpatrickow � wszyscy j� znali. Pierwszy Kilpatrick zrobi� fortun� na statkach w Savannah, zanim jeszcze przeni�s� si� do Atlanty. Z up�ywem czasu fortuna mala�a, ale w dalszym ci�gu Kilpatrick je�dzi� mercedesem i mieszka� w pi�knej rezydencji. Nie m�g�by pozwoli� sobie na to, gdyby �y� tylko z pensji prokuratora. Ciekawe, m�wili ludzie, �e zdecydowa� si� kandydowa� na to w�a�nie stanowisko, podczas gdy ze swoim dyplomem prawniczym Uniwersytetu Georgia m�g�by otworzy� prywatn� praktyk� i zarabia� miliony.
Gubernator wyznaczy� Rourke'a Kilpatricka na to stanowisko, aby sko�czy� kadencj� poprzedniego prokuratora okr�gowego, kt�ry zmar� przed jej up�ywem. Kiedy jego kadencja sko�czy�a si�, Kilpatrick zaskoczy� wszystkich, wygrywaj�c nast�pne wybory. W hrabstwie Curry nie zdarza�o si� cz�sto, aby mianowa�cy zdobywali poparcie w g�osowaniu.
Mimo to Becky nie po�wi�ca�a przedtem zbyt wiele uwagi okr�gowemu prokuratorowi. Jej obowi�zki nie obejmowa�y dramat�w sali s�dowej. By�a tak bardzo zaj�ta w domu, �e nie mia�a czasu, by obejrze� wiadomo�ci w telewizji. Nazwisko Kilpatrick pozosta�o dla niej tylko pustym d�wi�kiem.
Zatopi�a si� w my�lach, patrz�c przez okno samochodu na dzielnic� willow�, przez kt�r�.w�a�nie przeje�d�a�a. Przy g��wnej ulicy miasta sta�y okaza�e domy okolone du�ymi d�bami, sosnami i dereniami, kt�re na wiosn� rozrzuca�y p�atki swoich r�owych i bia�ych kwiat�w. Przy bocznych drogach rozci�ga�o si� kilka starych farm, kt�rych zrujnowane stodo�y i budynki stanowi�y ciche �wiadectwo upartej dumy mieszka�c�w Georgii; nie chcieli opu�ci� ich za �adn� cen�.
Jedna z tych farm nale�a�a do Grangera Cullena. To ju� trzeci Cullen, kt�ry dziedziczy� j� od czas�w wojny domowej. Cullenom zawsze jako� udawa�o si� utrzyma� na swojej stuakrowej posiad�o�ci. Obecnie farma by�a w ruinie, a jej bia�y, drewniany dom wymaga� gruntownego remontu. Mieli telewizor, ale od��czyli go, bo zbyt wiele kosztowa�y op�aty. Mieli telefon, ale pod��czyli si� do linii towarzyskiej wraz z trzema s�siadami, kt�rzy nigdy nie odk�adali s�uchawki. Na szcz�cie by�a tam miejska woda i kanalizacja, za co Becky dzi�kowa�a swojej szcz�liwej gwie�dzie. Niestety, zim� woda zamarza�a w rurach, a w zbiorniku nigdy nie by�o do�� gazu, aby ogrza� dom. Musieli oszcz�dza�, aby go uzupe�nia�.
Becky zaparkowa�a samoch�d w pochylaj�cej si� szopie, s�u��cej za gara�. Usiad�a i rozejrza�a si� doko�a. P�oty sta�y na p� zrujnowane i pordzewia�e, podtrzymywane przez prawie ca�kowicie zniszczone s�upki. Drzewa pozbawione by�y li�ci, jako �e akurat panowa�a zima. Pola porasta�y krzewy �arnowca i oset. Trzeba je by�o zaora� przed wiosennymi uprawami, ale Becky nie umia�a obs�ugiwa� traktora, a Clay by� zbyt dziki, by mo�na mu by�o powierzy� to zaj�cie. Na poddaszu starej stodo�y le�a�o mn�stwo siana � karmy dla dw�ch mlecznych kr�w, do�� mieszanki dla kur i kukurydzy dla byd�a. Dzi�ki niezmordowanym wysi�kom Becky w zesz�ym roku, du�� zamra�ark� wype�nia�y warzywa, a w spi�arce sta�y puszki z �ywno�ci�. Ale to wszystko zniknie, zanim zacznie si� lato i trzeba b�dzie znowu przygotowa� zapasy. Ca�e �ycie Becky by�o jedn�, d�ug�, nie ko�cz�c� si� prac�. Nigdy nie by�a na �adnym przyj�ciu. Nigdy nie posz�a do zawodowej fryzjerki u�o�y� sobie w�osy, nie odwiedzi�a te� manikiurzystki. I prawdopodobnie nigdy tego nie zrobi. Zestarzeje si�, opiekuj�c rodzin� i marz�c o tym, by si� st�d wyrwa�.
Poczu�a wyrzuty sumienia, �e si� tak nad sob� lituje. Kocha�a dziadka i braci i nie mog�a ich wini� za sw�j brak wolno�ci. Przecie� wychowano j� w taki spos�b, by umia�a odmawia� sobie rado�ci nowoczesnego stylu �ycia. Nie mog�a spa� z przygodnie poznanymi m�czyznami. By�o wbrew jej naturze traktowa� lekko co�, co samo w sobie by�o bardzo g��bokie i wa�ne. Nie bra�a narkotyk�w i nie pi�a alkoholu. Nie mia�a g�owy do alkoholu i nawet ma�a ilo�� trunku sprawia�a, �e zasypia�a. Nie mog�a nawet pali� � dym j� dusi�. Pomy�la�a sobie, �e jako zwierz� spo�eczne by�a martwa.
Otworzy�a drzwiczki i wysiad�a z samochodu.
� Nigdy nie przygotowywano mnie do obs�ugi odrzutowc�w i komputer�w � powiedzia�a do kurczak�w, patrz�cych na ni� z podw�rka. � Moim przeznaczeniem jest perkal i sk�ry.
� Dziaaadku! Becky znowu przemawia do kurczak�w! � wrzasn�� ze stodo�y Mack.
Dziadek siedzia� na trzcinowym krze�le na o�wietlonym s�o�cem ganku i u�miecha� si� do wnuczki. Nosi� bia�� koszul� i sweter na�o�ony na kombinezon. Wygl�da� zdrowiej ni� w ostatnich tygodniach. By�o ciep�e popo�udnie. Luty. Prawie wiosna.
� Dop�ki kurczaki jej nie odpowiedz�, Mack, wszystko jest w porz�dku � zawo�a� do jasnow�osego, rozbawionego ch�opca.
� Odrobi�e� ju� lekcje? � spyta�a Becky m�odszego brata.
� Ojej, Becky, dopiero co przyszed�em do domu! Musz� nakarmi� moj� �ab�!
� Wym�wki, wym�wki � zamrucza�a dziewczyna. � Gdzie jest Clay?
Mack nie odpowiedzia� i szybko znikn�� w stodole. Becky, id�c po schodach z portmonetk� w d�oniach, zauwa�y�a, �e dziadek odwr�ci� wzrok i zacz�� bawi� si� lask� i scyzorykiem.
� Co� si� sta�o? � zapyta�a starego cz�owieka, k�ad�c mu czule d�o� na ramieniu.
Ten wzruszy� ramionami i pochyli� �ysiej�c�, siw� g�ow�. By� wysokim, bardzo szczup�ym m�czyzn�. Od czasu ostatniego ataku serca znacznie si� przygarbi�. Jego sk�ra ogorza�a od lat pracy na powietrzu. Mia� starcze plamy na d�oniach o d�ugich palcach i zmarszczki na twarzy. Wygl�da� jak koleiny wy��obione przez deszcz na piaszczystej drodze. Mia� sze��dziesi�t sze�� lat, ale wygl�da� na du�o wi�cej. Jego �ycie nie nale�a�o do �atwych. Dwoje dzieci babci i dziadka Becky uton�o w czasie powodzi, jedno zmar�o na zapalenie p�uc. Tylko Scott, ojciec Becky, do�y� wieku dojrza�ego, ale zawsze wszystkim sprawia� mas� k�opot�w. Nie wy��czaj�c jego w�asnej �ony. Akt zgonu m�wi�, �e ich matka, Henrietta, zmar�a na zapalenie p�uc, ale Becky wiedzia�a na pewno, �e po prostu podda�a si�. Odpowiedzialno�� za troje dzieci, chorego ojca, nieustanny hazard Scotta i jego ci�g�e uganianie si� za sp�dniczkami � z�ama�y j�.
� Clay wyjecha� z dzieciakami Harrisa � powiedzia� w ko�cu dziadek.
� Z Synem i Bubb�? � westchn�a.
Mieli oczywi�cie imiona, ale, jak wielu ch�opc�w z Po�udnia, u�ywali przezwisk, kt�re nie mia�y zbyt wiele wsp�lnego z ich chrze�cija�skimi imionami. Imi� Bubba by�o ca�kiem popularne, tak jak Syn, Buster, Billy-Bob czy Tub. Becky nie zna�a ich prawdziwych imion, poniewa� nikt ich nie u�ywa�. Ch�opcy Harrisa byli dorastaj�cymi nastolatkami i obaj zdobyli ju� prawo jazdy. W ich przypadku by�o to oficjalne pozwolenie, aby mogli si� zabi�. Obaj bracia �pali. Dziewczyn� dosz�y s�uchy, �e Syn handluje narkotykami. Je�dzi� du��, niebiesk� korwett� i zawsze mia� mn�stwo forsy. Rzuci� szko�� w wieku szesnastu lat. Becky nie lubi�a �adnego z nich i nie ukrywa�a tego przed Clayem.
Wida� jednak ten nie s�ucha� rad starszej siostry, skoro w��czy� si� z tymi nicponiami.
� Nie wiem, co robi� � powiedzia� Granger Cullen cichym g�osem. � Pr�bowa�em z nim rozmawia�, ale nie chcia� mnie s�ucha�. Powiedzia�, �e jest wystarczaj�co doros�y, by m�g� sam podejmowa� decyzje, i �e ty nie masz do niego �adnych praw. Skl�� mnie. Wyobra�asz sobie, siedemnastoletni smarkacz skl�� w�asnego dziadka?
� To do niego niepodobne � odpar�a dziewczyna. � Jest taki niezno�ny dopiero od Bo�ego Narodzenia. Od chwili, kiedy zacz�� si� w��czy� z ch�opakami Harrisa.
� Nie poszed� dzisiaj do szko�y � doda� dziadek. � Ju� od dw�ch dni nie chodzi do szko�y. Dzwonili stamt�d i pytali, gdzie jest. Jego nauczycielka tak�e dzwoni�a. Powiedzia�a, �e Clay ma tak s�abe stopnie, i� go chyba oblej�. Nie zda, je�li ich nie poprawi. Kim on b�dzie w przysz�o�ci? Chyba taki sam, jak Scott � powiedzia� ci�ko. � Jeszcze jeden Cullen si� zmarnuje.
� O, m�j Bo�e... � Becky usiad�a ci�ko na stopniach ganku. Wiatr owiewa� jej policzki. Zamkn�a oczy. Z deszczu pod rynn� � czy tak brzmia�o to przys�owie?
Clay zawsze by� dobrym ch�opcem, pr�bowa� pomaga� w pracy i opiekowa� si� Mackiem, swoim m�odszym bratem. Niestety, od kilku miesi�cy zacz�� si� zmienia�. Jego oceny w szkole pogorszy�y si�. Sta� si� pos�pny i zamkni�ty w sobie. Wraca� do domu coraz p�niej i czasami nie m�g� wsta� na czas, aby p�j�� do szko�y. Oczy nabieg�y mu krwi�, a raz przyszed� do domu chichocz�c bez �adnego powodu, jak jaka� ma�a dziewczynka � znak, �e bra� kokain�. Wprawdzie nigdy nie widzia�a, �eby Clay bra� narkotyki, ale by�a pewna, �e pali� marihuan� � pachnia�o ni� jego ubranie i ca�y jego pok�j. Oczywi�cie wszystkiemu zaprzecza�, a ona nie mog�a znale�� �adnego dowodu. By� zbyt ostro�ny.
Ostatnio zacz�� m�wi�, �e siostra wtr�ca si� w jego �ycie. Dwa dni temu powiedzia�, �e Becky jest przecie� tylko jego siostr� i nie ma nad nim �adnej w�adzy i �e nie b�dzie mu wi�cej m�wi�, co ma robi�. Mia� ju� dosy� �ycia jako biedne dziecko, kt�re nie ma pieni�dzy. Zamierza� dobrze si� urz�dzi� w �yciu, a ona mog�a sobie i�� do diab�a.
Becky nie powiedzia�a o tym dziadkowi. Mia�a dosy� k�opot�w, aby jeszcze pr�bowa� t�umaczy� z�e zachowanie Claya i jego cz�ste nieobecno�ci. Mog�a mie� tylko nadziej�, �e nie popadnie w na��g. Istnia�y co prawda miejsca, gdzie zajmowano si� takimi problemami, ale by�y one dost�pne tylko dla bogatych ludzi. Jedyne, o czym mog�a marzy� dla swojego brata, to pa�stwowy o�rodek rehabilitacyjny. Wiedzia�a, �e dziadek nie zgodzi si� na to, nawet gdyby Clay si� nie sprzeciwia�. Dziadek nie zgadza� si� na nic, co cho�by tylko przypomina�o instytucj� dobroczynn�. By� bardzo dumny.
� A wi�c to tak � pomy�la�a Becky, spogl�daj�c na ziemi�, kt�ra nale�a�a do jej rodziny od ponad stu lat. Teraz obci��a� j� pot�ny d�ug, a jeszcze Clay wpada� w tarapaty. Wszyscy wiedz�, �e nawet alkoholikowi nie mo�na pom�c, dop�ki sam nie zrozumie, �e ma problemy. A Clay nic nie rozumia�. Nie by�o to najlepsze zako�czenie dnia, kt�ry i tak rozpocz�� si� fatalnie.
Rozdzia� 2
Becky przebra�a si� w d�insy, czerwony pulower i zwi�za�a w�osy w ko�ski ogon, aby przygotowa� kolacj�. Sma�y�a kurczaka, kt�rego chcia�a poda� z ziemniakami puree i domow� fasolk�, a jednocze�nie piek�a ciasteczka w starym piekarniku.
By� mo�e mog�a jako� naprostowa� drogi Claya, ale nie bardzo wiedzia�a, jak to zrobi�. Samym gadaniem nic nie za�atwi. Ju� tego pr�bowa�a. Clay wtedy albo odchodzi� i nie chcia� jej s�ucha�, albo traci� panowanie nad sob� i zaczyna� przeklina�. Co gorsza, Becky zauwa�y�a, �e z dzbanka, gdzie chowa�a pieni�dze za jajka, zacz�y gin�� banknoty. By�a prawie pewna, �e to Clay je zabiera�, ale jak mog�a spyta� w�asnego brata, czy j� okrada? W ko�cu wzi�a reszt� got�wki z dzbanka i zanios�a do banku. Nie zostawia�a w domu nic, co mo�na by sprzeda� lub �atwo zastawi� za pieni�dze. Becky czu�a si� jak przest�pca. Pog��bia�o to jeszcze jej poczucie winy spowodowane tym, �e zastanawia�a si� nad swoj� odpowiedzialno�ci� za rodzin�.
Nie mog�a z nikim porozmawia� o swoich problemach z wyj�tkiem Maggie, ale nie chcia�a zawraca� jej g�owy swoimi k�opotami. Wszystkie jej przyjaci�ki powychodzi�y ju� za m�� lub wyprowadzi�y si� do innych miast. Poczu�aby si� lepiej, gdyby mog�a z kim� o tym wszystkim porozmawia�. Nie mog�a jednak zwr�ci� si� do dziadka. Nie cieszy� si� najlepszym zdrowiem, mimo i� nie wiedzia� wiele o sprawkach Claya. Powiedzia�a mu wi�c, �e sama sobie poradzi ze wszystkim. By� mo�e mog�a porozmawia� z panem Malcolmem w pracy i poprosi� go o pomoc. By� jedyn� osob� spoza rodziny, kt�ra mog�a j� wesprze�.
Postawi�a kolacj� na stole i zawo�a�a Macka i dziadka. Zm�wi�a modlitw� i jedli, s�uchaj�c skarg ch�opca na matematyk�, nauczycieli i szko�� w og�le.
� Nie b�d� si� uczy� matematyki � zapowiedzia� Mack, wpatruj�c si� w siostr� swoimi orzechowymi oczami. By�y o odcie� ja�niejsze od jej oczu. Mia� o wiele ja�niejsze w�osy. By� wysokim, czternastoletnim blondynem i z dnia na dzie� stawa� si� coraz wy�szy.
� B�dziesz si� uczy�, b�dziesz � zapewni�a go Becky. � B�dziesz musia� mi pomaga� w prowadzeniu tych wszystkich ksi�g. Ja nie b�d� �y� wiecznie.
� Co to znaczy? Przesta�cie wygadywa� takie rzeczy! � rzuci� ostro dziadek. � Jeste� zbyt m�oda, aby tak m�wi�. Chocia� � westchn��, spogl�daj�c w talerz � wiem, �e od czasu do czasu nachodzi ci� ch�tka, �eby st�d uciec. Masz z nami tyle k�opot�w...
� Przesta�, dziadku, bo sobie p�jd� � rzek�a Becky, wpatruj�c si� w niego. � Kocham ci�. Jedz ziemniaki. Na deser przygotowa�am ciasto z wi�niami.
� �wietnie! Moje ulubione! � u�miechn�� si� Mack.
� B�dziesz m�g� zje�� wszystko, je�li zrobisz matematyk�. Sprawdz� to � doda�a z r�wnie szerokim u�miechem na twarzy.
Mack wykrzywi� si� i opar� brod� na d�oni.
� Powinienem by� jecha� z Clayem. M�wi�, �e mo�e mnie zabra�.
� Je�li kiedykolwiek p�jdziesz z Clayem, to zabior� ci twoj� pi�k� do koszyk�wki i kosz � zagrozi�a, stosuj�c jedyn� bro�, kt�r� mia�a do swej dyspozycji.
Ch�opiec zblad�. Koszyk�wka stanowi�a ca�e jego �ycie.
� Przesta�, Becky. Ja tylko tak �artowa�em!
� Mam nadziej� � powiedzia�a. � Clay wpad� w z�e towarzystwo. Mam ju� z nim dosy� k�opot�w i ty nie musisz mi ich jeszcze przysparza�.
� Masz racj� � przytakn�� dziadek.
Mack podni�s� widelec.
� Dobrze. B�d� si� trzyma� z daleka od Billa i Dicka, ale zostaw w spokoju moj� pi�k� do koszyk�wki.
� Zgoda � przyrzek�a Becky. Pr�bowa�a nie da� po sobie pozna�, �e poczu�a du�� ulg�.
Pozmywa�a naczynia, posprz�ta�a pok�j i wypra�a dwie pralki ubra�. Mack z dziadkiem ogl�dali w tym czasie telewizj�. Potem Becky sprawdzi�a zadanie domowe brata, po�o�y�a go do ��ka, zaj�a si� dziadkiem, wzi�a k�piel i zacz�a si� przygotowywa� do snu. Zanim zd��y�a p�j�� do siebie, do salonu wtoczy� si� Clay; chichota� i cuchn�� piwem.
Obezw�adniaj�cy zapach s�odu sprawi�, �e poczu�a si� niedobrze. Dotychczasowe do�wiadczenia nie przygotowa�y jej do stawienia czo�a takim sytuacjom. Wpatrywa�a si� teraz w brata z bezsiln� z�o�ci�, nienawidz�c tego domowego �ycia, kt�re wp�dzi�o go w pu�apk�. Osi�gn�� wiek, w kt�rym ch�opcu potrzebny jest doros�y m�czyzna jako wz�r do na�ladowania, Clay szuka� takiego wzoru, ale zamiast dziadka wybra� braci Harris.
� Och, Clay � powiedzia�a �a�o�nie. Ch�opiec by� bardzo podobny do niej; takie same kasztanowe w�osy i szczup�a budowa cia�a. Tylko oczy mia� czystozielone, a nie orzechowe, jak ona i Mack. Mia� zar�owion� twarz.
Wyszczerzy� do niej z�by.
� Nie b�d� rzyga�, wiesz. Pali�em marihuan�, zanim jeszcze napi�em si� piwa. � Mrugn�� do siostry. � Rzucam szko��, Becky. To dobre dla mi�czak�w i g�upk�w.
� Nie, nie rzucasz szko�y � rzuci�a kr�tko Becky. � Nie po to zapracowuj� si� na �mier�, aby� sta� si� zawodowym obibokiem.
Clay spojrza� na siostr� tak, jakby kr�ci�o mu si� w g�owie.
� Jeste� tylko moj� siostr�, Becky. Nie mo�esz mi m�wi�, co mam robi�.
� Pos�uchaj mnie � rzek�a stanowczo. � Nie chc�, by� si� wi�cej w��czy� z tymi ch�opakami od Harrisa. Oni wp�dz� ci� w k�opoty.
� To moi przyjaciele i b�d� si� z nimi przyja�ni�, je�li b�d� chcia� � odpar�. Czu� si� jak dziki zwierz. Pali� r�wnie� kokain� i wydawa�o mu si�, �e co� rozsadza mu g�ow�. Cudowny b�ogostan po narkotykach zacz�� s�abn�� i czu� si� bardziej przygn�biony ni� zazwyczaj. � Nie chc� by� biedny! � o�wiadczy�.
Becky przygl�da�a mu si� przez chwil�.
� To znajd� sobie jak�� prac� � powiedzia�a zimno. � Ja ju� to zrobi�am. Pracowa�am jeszcze przed uko�czeniem szko�y. Trzy razy zmienia�am prac�, zanim znalaz�am t� ostatni�. �eby j� zdoby�, uko�czy�am kursy wieczorowe.
� A wi�c mamy �wi�t� Becky � wybe�kota�. � Pracujesz. Wspaniale. I co my z tego mamy?! Jeste�my �ebrakami, a teraz, kiedy dziadek jest chory, b�dzie jeszcze gorzej!
Dziewczyna poczu�a, �e robi si� jej niedobrze. Doskonale zdawa�a sobie spraw� z tego, o czym m�wi� Clay. Kiedy jednak brat rzuci� jej t� prawd� w twarz, poczu�a si� znacznie gorzej. Pr�bowa�a sobie wyt�umaczy�, �e jest pijany, �e nie wie, co m�wi. Mimo wszystko, bardzo j� to bola�o.
� Ty wstr�tny egoisto! � powiedzia�a ze z�o�ci�. � Ty niewdzi�czny g�wniarzu! Haruj� jak w�, a ty si� skar�ysz, �e nic nie mamy!
Zatoczy� si�, usiad� z trudem i g��boko odetchn��. Mia�a racj�, ale by� zbyt oszo�omiony narkotykami i pijany, aby si� tym przejmowa�.
� Daj mi spok�j � zamrucza�, wyci�gaj�c si� na kanapie. � Daj mi �wi�ty spok�j.
� Co jeszcze bra�e� opr�cz marihuany i piwa? � zapyta�a.
� Troch� kokainy � odrzek� sennie. � Wszyscy tak robi�. Daj mi spok�j, chce mi si� spa�.
Roz�o�y� si� na kanapie i zamkn�� oczy. Natychmiast zasn��. Becky sta�a nad nim pora�ona. Kokaina. Nigdy nie widzia�a tego narkotyku, ale z wiadomo�ci telewizyjnych wiedzia�a doskonale, �e to zakazany �rodek. Musia�a powstrzyma� brata, zanim napyta sobie biedy. Po pierwsze, musi go odizolowa� od Harris�w. Nie wiedzia�a jeszcze, jak to zrobi, ale musia�a znale�� jaki� spos�b.
Przykry�a brata kocem. Pozwoli�a mu spa� tutaj, gdy� przenosi� go w inne miejsce by�oby niezwykle trudno. Clay mia� ju� prawie sto osiemdziesi�t centymetr�w wzrostu i wa�y� wi�cej od niej. Nie podnios�aby go. Na dodatek jeszcze kokaina. Nie musia�a zastanawia� si�, sk�d j� wzi��.
Najprawdopodobniej dali mu j� jego przyjaciele. Je�li b�dzie mia� szcz�cie, to by� mo�e sko�czy si� na tym pierwszym razie. Nie pozwoli, aby zrobi� to znowu.
Posz�a do swego pokoju i po�o�y�a si� na podniszczonej ko�drze. Czu�a si� stara. By� mo�e �wiat b�dzie lepiej wygl�da� rano. Mog�a poprosi� ojca Foxa z miejscowego ko�cio�a, aby porozmawia� z Clayem. To mo�e troch� pom�c. Dzieciaki potrzebuj� kogo�, na kim mog�yby si� wzorowa� i przej�� bezpiecznie przez trudny okres w �yciu. Narkotyki i religia to dwie absolutnie rzeciwstawne sprawy i religia winna by� preferowana. Jej w�asna wiara pozwoli�a jej przetrwa� wiele burz.
Zamkn�a oczy i zasn�a.
Rano wyprawi�a Macka do szko�y. Clay nie chcia� wsta� z ��ka.
� Porozmawiamy sobie, jak wr�c� z pracy � powiedzia�a zdecydowanym g�osem. � Nie b�dziesz wi�cej si� z nimi w��czy�.
� A chcesz si� za�o�y�? � spyta�, patrz�c na ni� wyzywaj�co. � Spr�buj mnie powstrzyma�. Co ty mo�esz zrobi�?
� Poczekaj, to zobaczysz � odpar�a.
Modli�a si�, by co� wymy�li�. Martwi�a si� tym przez ca�� drog� do pracy. Obs�u�y�a dziadka i poprosi�a go, aby porozmawia� z Clayem. Wydawa�o si� jej jednak, �e dziadek nie chce dostrzec problemu i chowa g�ow� w piasek. By� mo�e dlatego, �e nie uda�o mu si� ju� raz z w�asnym synem i nie chcia� przyzna� si�, �e spotyka go kolejne niepowodzenie, tym razem zwi�zane z wychowaniem wnuka. Ten stary cz�owiek by� bardzo dumny.
Maggie spojrza�a na ni�, kiedy usiad�a zamy�lona przy swoim biurku.
� Czy mog� ci w czym� pom�c? � spyta�a cicho, by nikt tego nie s�ysza�.
� Nie, dzi�kuj� ci � odpar�a Becky z u�miechem. � Jeste� wspania�a, Maggie.
� Jestem tylko cz�owiekiem � poprawi�a j�. � �ycie jest pe�ne burz, ale wszystkie mijaj�. Musisz si� tylko mocno przywi�za� do drzewa i czeka�, a� si� wicher uspokoi. To wszystko, co musisz zrobi�. Przecie�, Becky, wichry nie wiej� bez przerwy.
� Spr�buj� sobie to zapami�ta� � roze�mia�a si�.
I zapami�ta�a. A� do chwili, kiedy po po�udniu otrzyma�a telefon z ratusza, �e zatrzymano Claya pod zarzutem posiadania narkotyk�w. Pan Gillen, urz�dnik ratusza, poinformowa� j�, �e powiadomi� ju� prokuratora okr�gowego. Obaj rozmawiali ju� z ch�opcem i odes�ali go do m�odzie�owego o�rodka wychowawczego. Teraz zastanawiaj� si�, czy oskar�y� go i skaza� za pope�nienie przest�pstwa. Aresztowano go pijanego za miastem, w towarzystwie m�odych Harris�w, z kieszeniami pe�nymi kokainy. Decyzja o wysuni�ciu przeciw niemu oskar�enia za posiadanie narkotyk�w nale�a�a do prokuratora. Pan Gillen powiedzia�, i Becky mog�a by� tego pewna, �e je�li Kilpatrick b�dzie mia� wystarczaj�ce dowody, na pewno oskar�y ch�opca. S�yn�� przecie� ze swej nieugi�tej postawy wobec handlarzy narkotyk�w.
Becky podzi�kowa�a Gillenowi za to, �e osobi�cie do niej zadzwoni�. Natychmiast posz�a do biura Boba Malcolma poprosi� go o rad�.
Malcolm poklepa� j� z roztargnieniem po ramieniu i zamkn�� za ni� drzwi. Nie chcia�, by ludzie w poczekalni ich widzieli.
� Co mam robi�? Co mog� zrobi�? � pyta�a zrozpaczona Becky. � M�wi�, �e mia� przy sobie p�torej uncji, a to mo�e oznacza� oskar�enie o przest�pstwo.
� Becky, tw�j ojciec powinien si� tym zaj�� � powiedzia� ostro Malcolm.
� Nie ma go w mie�cie � odpar�a. Powiedzia�a prawd�. Nie by�o go w mie�cie ju� od dw�ch lat. Nigdy zreszt� nie poczuwa� si� do odpowiedzialno�ci za swoje dzieci. � Poza tym dziadek nie czuje si� najlepiej � doda�a. � Mia� atak serca.
Bob Malcolm pokr�ci� g�ow� i westchn��.
� Dobrze � odezwa� si� po chwili. � Porozmawiamy z prokuratorem. Zadzwoni� i um�wi� si� z nim. Mo�e udasi� nam zawrze� z nim umow�.
� Z Kilpatrickiem? Zdawa�o mi si�, �e m�wi� pan, i� z nim nie mo�na si� dogada� � powiedzia�a nerwowo.
� To zale�y od wagi przest�pstwa i od tego, jakie ma dowody. On nie lubi marnowa� pieni�dzy podatnik�w na rozprawy, kt�re mo�e przegra�. Zobaczymy.
Zadzwoni� do sekretarki prokuratora i dowiedzia� si�, �e Rourke Kilpatrick ma teraz kilka minut wolnego czasu.
� Zaraz tam b�dziemy � powiedzia� i od�o�y� s�uchawk�. � Idziemy, Becky.
� Mam nadziej�, �e b�dzie w dobrym nastroju � powiedzia�a dziewczyna i spojrza�a w lustro.
Starannie zaczesa�a w�osy w koczek. Mimo delikatnego makija�u mia�a blad� twarz. Niestety, jej czerwona, we�niana sp�dnica nosi�a wyra�ne �lady trzyletniego u�ytkowania, a czarne buty pe�ne by�y rys i zadrapa�. R�kawy bia�ej bluzki lekko si� wytar�y, a szczup�e d�onie �wiadczy�y o ci�kiej pracy, kt�r� wykonywa�a na farmie. Nie by�a dziewczyn� �yj�c� przyjemno�ciami; na jej twarzy pojawi�y si� zmarszczki, kt�rych nie znajdziesz u �adnej kobiety w jej wieku. Obawia�a si�, �e nie zrobi najlepszego wra�enia na panu Kilpatricku. Wygl�da�a tak, jak wygl�da�a � przepracowana, obci��ona zbyt wielkimi obowi�zkami, wiejska kobieta bez �adnego �yciowego do�wiadczenia. Ale by� mo�e b�dzie to jej zaleta. Nie mog�a pozwoli�, aby Clay poszed� do wi�zienia. Czu�a si� odpowiedzialna za niego przed matk�. Zbyt wiele razy zawiod�a brata.
Sekretarka pana Kilpatricka by�a wysoka, ciemnow�osa i bardzo zawodowa. Ciep�o przywita�a Malcolma i Becky.
� Szef czeka ju� na pa�stwa � powiedzia�a, wskazuj�c d�oni� na zamkni�te drzwi gabinetu. � Prosz� wej��.
� Dzi�kuj�, Daphne � odpar� Malcolm. � Idziemy, Becky, uszy do g�ry.
Zapuka�, otworzy� drzwi i wprowadzi� Becky do �rodka.
Dziewczyna zatrzyma�a si� jak skamienia�a, widz�c twarz spogl�daj�c� na ni� zza du�ego, drewnianego biurka, na kt�rym pi�trzy�y si� stosy dokument�w.
� To pan! � wyrwa�o si� jej bezwiednie.
Wsta� zza biurka i od�o�y� w�skie, czarne cygaro. Nie przej�� si� tym okrzykiem dziewczyny, nie u�miechn�� si� ani nie uczyni� �adnego powitalnego gestu. Patrzy� tylko w ten sam onie�mielaj�cy spos�b, jak to robi� w windzie. By� tak samo zimny.
� Nie musia�e� przyprowadza� tutaj swojej sekretarki, aby robi�a notatki � powiedzia� do Boba Malcolma. � Je�li chcesz nadal ubi� interes, to podtrzymuj� to, co powiedzia�em ci wtedy, kiedy dowiedzia�em si� o wszystkich faktach. Siadaj.
� Chodzi o spraw� Cullena.
� Tego m�odocianego � pokiwa� g�ow� Kilpatrick. � Ch�opcy, z kt�rymi trzyma, to szumowiny. Ten m�odszy Harris sprzedawa� narkotyki uczniom miejscowej szko�y �redniej. Jego brat zajmuje si� wszystkim, od kokainy do heroiny, i ma ju� za sob� wyrok za usi�owanie rozboju. Do tej pory by� ci�gle m�odociany, ale teraz jest ju� pe�noletni. Posadz� go.
Becky siedzia�a nieruchomo na krze�le.
� A co z tym ch�opcem od Cullen�w? � spyta�a ledwo s�yszalnym szeptem.
Kilpatrick spojrza� na ni� zimnym wzrokiem.
� Rozmawiam teraz z Malcolmem, nie z pani�.
� Nie rozumie pan � powiedzia�a ci�ko. � Clay Cullen to m�j brat.
Ciemnobr�zowe, niemal czarne oczy zw�zi�y si�. Jego wzrok sprawi�, �e poczu�a si� bardzo ma�a i niewa�na.
� Cullen. Znam to nazwisko. Kilka lat temu by� tu inny Cullen oskar�ony o napad. Ofiara napadu nie chcia�a zeznawa� i uda�o mu si�. Zamkn��bym go bez prawa zwolnienia za kaucj�, gdyby uda�o mi si� go wtedy postawi� przed s�dem. Czy to jaki� pani krewny?
� M�j ojciec � wzdrygn�a si�.
Kilpatrick nie odezwa� si�. Nie musia�. Jego spojrzenie powiedzia�o Rebece wszystko, co my�la� o jej rodzinie.
� Mylisz si� � chcia�a mu powiedzie�. � Nie wszyscy jeste�my tacy.
Zanim jednak zd��y�a cokolwiek powiedzie�, Kilpatrick zwr�ci� si� do Malcolma:
� Czy mam racj�, podejrzewaj�c, �e reprezentujesz teraz swoj� sekretark� i jej brata? � spyta�.
� Nie � zacz�a Becky. Pomy�la�a sobie o op�atach. Nie by�a w stanie zap�aci� tych pieni�dzy.
� Tak � przerwa� jej Malcolm. � To jego pierwsze przest�pstwo. Przest�pstwo tego ch�opca to wynik warunk�w jego �ycia.
� Ten ch�opak to ponury, m�ody g�wniarz, kt�ry nie chce z nikim rozmawia� � poprawi� go prokurator.
� Rozmawia�em ju� z nim. Wcale nie uwa�am, �e to rezultat jego trudnego dzieci�stwa.
Becky mog�a wyobrazi� sobie, w jaki spos�b Clay zachowa� si� wobec takiego cz�owieka jak Kilpatrick. Ten ch�opak nie mia� �adnego szacunku dla m�czyzn � pami�ta� przecie� dobrze przyk�ad swego ojca.
� On nie jest z�ym ch�opcem � prosi�a. � To wina jego towarzystwa. Prosz�, spr�buj� nad nim pracowa�...
� Jego ojciec ju� nad nim popracowa� � powiedzia� Kilpatrick, nie zdaj�c sobie sprawy z tego, jaka naprawd� panowa�a sytuacja w ich domu. To, co m�wi�, �cisn�o Becky za gard�o. Jego ciemnobr�zowe oczy wbi�y si� w ni�, kiedy pochyli� si� w jej stron� z cygarem w du�ych palcach.
� Nie ma sensu wypuszcza� ch�opaka, dop�ki nie zmieni si� sytuacja w domu. Zrobi dok�adnie to samo.
Orzechowe oczy dziewczyny spotka�y si� z czarnymi oczami prokuratora.
� Czy pan ma brata, panie Kilpatrick?
� O ile wiem, nie, panno Cullen.
� Gdyby pan mia� brata, rozumia�by pan, co teraz czuj�. Po raz pierwszy w �yciu zrobi� co� takiego. Chce pan wyla� dziecko razem z k�piel�.
� To dziecko mia�o przy sobie narkotyki. M�wi�c dok�adniej � kokain�. I to nie zwyk�� kokain�, ale t� najczystsz� i najgro�niejsz�. � Pochyli� si� w jej stron�.
Bardziej ni� zwykle przypomina� teraz Indianina. Patrzy� na ni� gro�nie, nie mrugn�wszy nawet powiek�. � On potrzebuje opieki. Pani i jego ojciec nie jeste�cie w stanie mu jej zapewni�.
� To cios poni�ej pasa, Kilpatrick � powiedzia� z naciskiem Malcolm.
� Ale za to dok�adny � odpar� wcale nie za�enowany. � Ch�opcy w jego wieku nie zmieniaj� si� bez pomocy. Powinno mu si� j� da� na samym pocz�tku, a teraz mo�e ju� by� za p�no.
� Ale...! � chcia�a wtr�ci� Becky.
� Pani brat ma cholerne szcz�cie, �e nie schwytano go, kiedy sprzedawa� t� trucizn� na ulicy! � rzuci� kr�tko. � Nienawidz� handlarzy narkotyk�w. Zrobi� wszystko, �eby ich pozamyka�.
� Ale on nie handluje narkotykami � szepn�a ochryp�ym g�osem dziewczyna. Jej du�e, orzechowe oczy by�ype�ne �ez.
Kilpatrick ju� od d�u�szego czasu nie wsp�czu� nikomu. Nigdy tego nie lubi�. Odwr�ci� wzrok.
� Jeszcze nie � zgodzi� si�. Westchn�� ze z�o�ci� i patrzy� to na Malcolma, to na Becky. � W porz�dku. Gillen z urz�du miasta powiedzia�, �e zgodzi si� na wszystko, co zdecyduj�. Ch�opiec twierdzi, �e to nie jego narkotyki. M�wi, �e nie wie, sk�d wzi�y si� w jego kurtce, a jedynymi
�wiadkami s� m�odzi Harrisowie. Oni oczywi�cie potwierdzaj� wszystkie jego zeznania � doda� z zimnym u�miechem.
� Innymi s�owy � wtr�ci� Bob, u�miechaj�c si� lekko. � Nie ma �adnej sprawy.
� Zgoda � przytakn�� Kilpatrick. � Tym razem nie ma sprawy. � Spojrza� znacz�co na Becky. � Nie wnios� oskar�enia.
Becky poczu�a wielk� ulg�.
� Czy mog� si� z nim zobaczy�? � poprosi�a nie�mia�o. Ten cz�owiek bardzo j� zrani�. Nie chcia�a nic m�wi�. Nie dozna od niego �adnego wsp�czucia ani pomocy.
� Tak. Chcia�bym, �eby Brady z s�du dla nieletnich porozmawia� z ch�opcem. To warunek jego zwolnienia. A teraz, prosz� ju� i��. Mam du�o roboty.
� Dobrze, ju� idziemy. � Malcolm wsta� z krzes�a. � Dzi�kuj�, Kilpatrick � zabrzmia�o to bardzo formalnie.
Kilpatrick tak�e wsta�. W�o�y� r�k� do kieszeni i wpatrywa� si� w twarz Becky. Malowa�y si� na niej wielkie emocje. Zrobi�o mu si� jej �al. Nie chcia� tego. Zastanawia� si�,dlaczego jej ojciec z ni� nie przyszed�. By�a bardzo szczup�a. Denerwowa� go wielki smutek bij�cy z jej twarzy. Poczu� si� zaskoczony tym, �e zwr�ci�o to jego uwag�. Ostatnio niewiele rzeczy mog�o go zainteresowa�. To nie by�a ta czupurna i zabawna towarzyszka jazd wind�, kt�r� spotka� kilka razy. Ju� nie. Wygl�da�a tak, jakby nie mia�a �adnej nadziei.
Odprowadzi� ich do drzwi. Wr�ci� do gabinetu, nie m�wi�c s�owa do sekretarki.
� P�jdziemy do s�du dla nieletnich � powiedzia� Malcolm po drodze do windy. Nacisn�� guzik sz�stego pi�tra. � Wszystko b�dzie w porz�dku. Je�li Kilpatrick nie b�dzie w stanie niczego udowodni�, nie b�dzie si� upiera�. Zabierzemy st�d Claya.
� On nawet nie chcia� mnie wys�ucha� � poskar�y�a si�.
� To twardziel. Chyba najlepszy prokurator, jakiego nasze hrabstwo kiedykolwiek mia�o. Czasami jednak jest ma�o elastyczny. Nie jest �atwo spotka� si� z nim w sali s�dowej, o nie.
� Chyba teraz doskonale to rozumiem.
Zaraz po pracy Becky posz�a do s�du dla nieletnich, aby zobaczy� si� z bratem. Wprowadzono j� do ma�ej poczekalni i kazano tam czeka�. Claya wprowadzono po pi�tnastu minutach. Wygl�da� na przera�onego, ale jednocze�nie troch� wojowniczo nastawionego.
� Cze��, Becky � powiedzia� z bu�czucznym u�miechem. � Nie bili mnie, wi�c nie musisz si� o mnie martwi�. Nie zamkn� mnie w pudle. Rozmawia�em ju� z takimi dwoma, kt�rzy wiedz�, co jest grane. M�wi�, �e s�d dla nieletnich to tylko taki lekki klapsik. Jeste�my przecie�
nieletni. Wszystko ujdzie mi na sucho.
� Dzi�kuj� ci � powiedzia�a sztywno, patrz�c na brata zimnym wzrokiem. � Dzi�kuj� ci za to, �e jeste� tak szlachetny i bierzesz pod uwag� uczucia dziadka i moje. Mi�o jest dowiedzie� si�, �e kochasz nas tak bardzo, aby uczyni� s�awnymi.
Clay by� nieco dziki, ale nie do ko�ca jeszcze popsuty. Uspokoi� si� natychmiast i opu�ci� wzrok.
� A teraz powiedz mi, co si� sta�o � rzuci�a kr�tko, siadaj�c naprzeciwko brata, kiedy przyszed� pan Brady, kurator zajmuj�cy si� spraw� Claya.
� Nie powiedzieli ci? � spyta� ch�opiec.
� Ty mi o wszystkim powiesz.
Spojrza� na siostr� i wzruszy� ramionami.
� By�em pijany � mrukn��, wykr�caj�c nerwowo d�onie, kt�re chcia� po�o�y� na odzianych w d�insy kolanach. � Powiedzieli, �eby�my wzi�li troch� kokainy, i ja si� zgodzi�em. Wzi��em troch� na tylnym siedzeniu i obudzi�em si� dopiero wtedy, kiedy zatrzyma�a nas policja. Mia�em
pe�ne kieszenie kokainy. Nie wiem, sk�d to si� u mnie wzi�o. S�owo, Becky � doda�. Jeg