Corpus Caesarianum - Wojna Afrykańska

Szczegóły
Tytuł Corpus Caesarianum - Wojna Afrykańska
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Corpus Caesarianum - Wojna Afrykańska PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Corpus Caesarianum - Wojna Afrykańska PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Corpus Caesarianum - Wojna Afrykańska - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 CORPUS CÆSARIANUM WOJNA AFRYKAŃSKA EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL MAIL: [email protected] MMIV ® Strona 2 2 TŁUMACZENIE I OPRACOWANIE: EUGENIUSZ KONIK I WANDA NOWOSIELSKA Strona 3 3 Przygotowania w Lilibeum do przeprawy na ląd afrykański 1 Cezar1, nie tracąc ani jednego dnia, dotarł zwykłym marszem dziennym2 czternastego dnia przed Kalendami styczniowymi3 do Lilibeum4 i natychmiast podał do wiadomości, że jest gotów wsiąść na okręty, choć miał przy sobie nie więcej niż jeden legion rekrutów i zaledwie sześciuset jeźdźców. Namiot kazał postawić sobie u samego brzegu, tak że fale morskie niemal weń uderzały. A zrobił to z tą myślą, aby nikt nie miał złudnej nadziei, że może nastąpi jakaś zwłoka, i żeby wszyscy każdego dnia i o każdej godzinie byli w pogotowiu. Tak się w tym czasie złożyło, że nie miał odpowiedniej pogody do żeglugi; mimo to jednak trzymał na okrętach wioślarzy i żołnie- rzy, aby nie przepuścić żadnej sposobności do ruszenia w drogę, zwłaszcza że mieszkańcy tej prowincji5 donosili o siłach przeciwników, o niezliczonej konnicy, czterech legionach królewskich6, całej masie lekkozbrojnych, dziesięciu legionach Scypiona7, stu dwudziestu słoniach8 i o licznych flotach; Cezar nie dał się jednak zastraszyć9, był pełen spokoju i dobrej myśli. Tymczasem z każ- dym dniem zwiększała się liczba jego okrętów wojennych, ściągały tu10 liczne statki transportowe, nadeszły cztery legiony rekrutów, a wraz z nimi V legion weteranów11 i około dwu tysięcy jeźdźców. 2 Gdy zebrało się sześć legionów i dwa tysiące jeźdźców, zależnie od tego w jakiej kolejności każdy legion przybył, ładowano go na okręty wojenne12, jeźdźców zaś na statki transportowe. Następnie kazał większej części floty ruszyć przodem13 i popłynąć ku wyspie Aponianie14, która leży w odległości dziesięciu tysięcy kroków rzymskich do Lilibeum, sam zaś, spędziwszy w tym mieście kilka dni, sprzedał na rzecz państwa majątki kilku możnych, a następnie pretorowi Alienu- sowi15, który zarządzał Sycylią, wydał polecenia dotyczące wszelkich spraw, zwłaszcza szybkiego załadowania na statki reszty wojska. Po wydaniu tych zarządzeń sam wsiadł na okręt szóstego dnia przed Kalendami styczniowymi16 i natychmiast ruszył w ślad za resztą okrętów. I tak, dzięki stałemu wiatrowi i szybkiemu okrętowi, dostał się razem z kilkoma okrętami wojennymi czwar- tego dnia w pole widzenia Afryki17; pozostałe bowiem statki, przeważnie transportowe, poza nielicznymi, rozproszone przez burzę błąkały się po morzu i podążały do różnych miejsc na lądzie. Cezar przepłynął z flotą obok Klupei18, a następnie obok Neapolu19; oprócz nich zostawił za sobą wiele warowni oraz miast nieprzyjacielskich znajdujących się niedaleko morza. Cezar przybywa do Hadrumetum 3 Gdy Cezar dotarł do Hadrumetum20, gdzie stał nieprzyjacielski garnizon21, którym dowo- dził Gajusz Konsydiusz22, pojawił się zmierzający od Klupei wzdłuż morskiego wybrzeża do Hadrumetum Gnejusz Pizon23 razem z konnicą, składającą się z około trzech tysięcy Maurów24. W związku z tym Cezar zatrzymał się przed portem tak długo, aż dopłynęła reszta okrętów, i wówczas wysadził na ląd wojsko, które w tym momencie liczyło trzy tysiące pieszych i stu pięć- dziesięciu konnych. Przed miastem zatoczył obóz i usadowił się w nim nie czyniąc nikomu krzywdy, gdyż wojsku zakazał grabieży. Tymczasem mieszkańcy obsadzili mury zbrojnymi, a także w znacznej liczbie ustawili się przed bramą dla obrony; było ich w przybliżeniu około dwu legionów. Cezar objechał miasto dookoła, zapoznał się z jego położeniem i powrócił do obozu. Wielu zarzucało mu brak przezorności, gdyż sternikom i dowódcom statków nie wskazał tych miejsc w okolicy Hadrumetum, do których winni byli podążać i wbrew temu, jak to dawniej było jego zwyczajem, nie dał im zapieczętowanych rozkazów na piśmie25, aby po ich przeczytaniu wszyscy mogli udać się w oznaczonym czasie do określonego miejsca. Jednakże w tym wypadku Cezar nie popełnił najmniejszego błędu; spodziewał się bowiem, że żaden z portów na wybrzeżu Afryki, do których mogłyby się skierować jego okręty, nie zapewniałby całkowicie bezpiecznej ochrony przed nie- przyjacielem, ale należało wypatrywać przypadkowej sposobności zejścia z okrętu na ląd. Strona 4 4 26 4 Tymczasem legat Lucjusz Plankus poprosił Cezara o zezwolenie na przeprowadzenie rozmów z Konsydiuszem w nadziei, że może uda się jakimś sposobem przywołać go do rozsądku. Korzystając z nadarzającej się sposobności Cezar napisał list i dał go pewnemu jeńcowi, aby zaniósł go do miasta Konsydiuszowi. A skoro tylko ów jeniec przybył do Konsydiusza i chciał mu podać list, ten, zanim go wziął, zapytał: „Od kogo ten list?". Wtedy ów jeniec powiedział: „Od imperatora Cezara". Wówczas Konsydiusz odrzekł: „W obecnej chwili dla ludu rzymskiego jedynie Scypion jest imperatorem"; następnie tego jeńca kazał natychmiast zabić w swojej obecności, a nieprzeczytany list, tak jak był zapieczętowany, dał zaufanemu człowieko- wi, aby doręczył go Scypionowi. 5 Cezar spędził całą noc i część dnia27 pod miastem, ale od Konsydiusza nie nadeszła żadna odpowiedź. Nie dotarła też do niego z pomocą reszta wojska; miał mało konnicy, a do oblegania miasta nie dość było tego wojska, którym dysponował, w dodatku składało się ono przeważnie z rekrutów, których nie chciał zaraz po przybyciu wykrwawić, zwłaszcza że umocnie- nia miasta były znakomite i trudno dostępne w czasie natarcia. Otrzymał również wiadomość, że z pomocą dla mieszkańców miasta nadciągają wielkie posiłki konne. W tej sytuacji nie widział sensu zatrzymywania się dłużej pod Hadrumetum i oblegania go, aby podczas oblężenia sam nie znalazł się w niebezpieczeństwie, okrążony od tyłu przez nieprzyjacielską konnicę. 6 I kiedy wobec tego chciał opuścić obóz28, z miasta nagle wypadła hurma nieprzyjaciół, którym pośpieszyła przypadkiem z pomocą konnica przysłana przez Jubę dla podjęcia żoł- du29 i zajęła obóz, z którego właśnie ruszył w drogę Cezar, a następnie zaczęła nastawać na jego tylną straż. Gdy tylko nasi to spostrzegli, wówczas legioniści natychmiast się zatrzymali, a jeźdź- cy, choć było ich niewielu, jednak z bardzo wielką odwagą uderzyli na tak znacznie przeważające siły nieprzyjacielskie. Stało się wtedy coś niewiarygodnego, bo oto mniej niż trzydziestu jeźdź- ców gallickich przepędziło z pozycji dwa tysiące jeźdźców mauryjskich i zmusiło ich do ucieczki do miasta. Gdy nieprzyjacielska konnica została odparta i zapędzona w obręb umocnień miej- skich, Cezar pośpiesznie podjął rozpoczęty marsz. Ponieważ jednak jazda nieprzyjacielska czę- ściej tak postępowała, że już to naszych ścigała, już to znowu przez naszych była odpędzana do miasta, Cezar umieścił w straży tylnej kilka kohort weteranów, które miał ze sobą, oraz część jazdy, a z resztą wojska powoli posuwał się dalej. I tak, im bardziej oddalał się od miasta, tym bardziej opieszali w ściganiu stawali się Numidowie30. Tymczasem w trakcie marszu przybywały do Cezara poselstwa z miast i twierdz przyobiecując zboże oraz gotowość spełnienia jego pole- ceń. Tego dnia Cezar zatoczył obóz pod miastem Ruspiną31, Działania bojowe pod Ruspiną 7 W Kalendy styczniowe32 Cezar stąd odszedł i przybył do Leptis, miasta niezawisłego i zwolnionego od podatków33. Z miasta wyszli mu naprzeciw posłowie i przyrzekli, że chęt- nie uczynią wszystko, czego tylko będzie sobie życzył. Postawił przeto u bram miasta centurio- nów oraz strażników, aby żaden żołnierz nie mógł wejść do miasta i komukolwiek z mieszkańców wyrządzić krzywdy, a następnie rozłożył się obozem nieopodal miasta nad brzegiem morza34. Tutaj dotarły przypadkowo niektóre ze statków transportowych oraz okrętów wojennych Cezara; po- zostałe — jak go powiadomiono — ze względu na to, że nie wiedziały, gdzie się znajdują, podobno podążyły ku Utyce35. Tymczasem Cezar, w związku z tym, że jego statki zeszły z kursu, nie oddalał się od morza i nie zapuszczał w głąb lądu, całą zaś konnicę trzymał na statkach, aby — jak sądzę — nie pustoszyła pól; wodę kazał dostarczać na statki. W tym czasie jeźdźcy mauryjscy niespodzianie napadli na wioślarzy, którzy dla zaopatrzenia w wodę zeszli ze stat- ków, i wielu zaskoczonych cezarian poranili oszczepami, a niektórych zabili. Maurowie bowiem zazwyczaj ukrywają się konno w zasadzkach wśród wąwozów, aby robić stąd nieoczekiwane wypady, a nie, aby walczyć wręcz w otwartym polu. 8 Tymczasem Cezar wyprawił na Sardynię36 i do innych sąsiednich prowincji gońców z pisem- nymi poleceniami, aby natychmiast po ich przeczytaniu zatroszczono się o wysłanie mu posiłków, żywności i zboża. Część rozładowanych okrętów wojennych odprawił pod dowódz- twem Rabiriusza Postumusa37 z powrotem na Sycylię, aby sprowadził drugi transport38. Watyniu- Strona 5 5 39 szowi rozkazał popłynąć z dziesięcioma okrętami wojennymi i odszukać resztę statków trans- portowych, które pobłądziły, i równocześnie strzec morza przed nieprzyjaciółmi. Wydał też rozkaz pretorowi Gajuszowi Sallustiuszowi Kryspusowi40, aby z częścią okrętów popłynął do znajdującej się w rękach przeciwników wyspy Cercyny41, ponieważ doszły go słuchy, że znajdo- wały się tam wielkie zapasy zboża. Każdemu z wymienionych dowódców wydał rozkazy i polece- nia tak jasno sformułowane, że istotnie mogły być wykonane i nie stwarzały żadnej sposobności ani do wymawiania się, ani do odwlekania czy wykrętów. Tymczasem Cezar, kiedy od zbiegów i miejscowej ludności dowiedział się o stosunkach panujących u Scypiona i u tych, którzy razem ze Scypionem prowadzili wojnę przeciw niemu, a zwłaszcza o tym, że Scypion kosztem prowincji utrzymywał królewską konnicę42, ubolewał nad wielką głupotą tych ludzi, którzy zamiast razem z innymi obywatelami żyć bezpiecznie w ojczyźnie we własnych majątkach, woleli stać się usłuż- nymi podopiecznymi Juby. 9 Czwartego dnia przed Nonami styczniowymi43 Cezar zwinął obóz; w Leptis pozostawił jako załogę sześć kohort z Saserną44, sam zaś z resztą sił powrócił do Ruspiny, skąd poprzednie- go dnia przybył. Tam pozostawił bagaże wojska i sam z lekkozbrojnym oddziałem udał się do okolicznych majątków ziemskich w celu zaopatrzenia się w zboże, a mieszkańcom miasta naka- zał, aby w ślad za nim podążały wozy ciężarowe i zwierzęta juczne. Kiedy znalazł wielkie zasoby zboża, powrócił do Ruspiny. Sądzę, że Cezar powrócił do Ruspiny dlatego, aby nie pozostawiać za sobą nieobsadzonych miast nadmorskich, a nawet, aby po wzmocnieniu ich załogami mogły się stać bezpiecznymi przystaniami dla jego statków. 10 W Ruspinie Cezar pozostawił Publiusza Hostyliusza Sasernę — jego brata Gajusza zosta- wił razem z jednym legionem w pobliskim mieście Leptis — i kazał mu zwieźć do miasta jak najwięcej drewna; sam z siedmioma kohortami, które należały do legionów wysłużonych żołnierzy i uczestniczyły w morskich działaniach bojowych pod rozkazami Sulpicjusza45 i Waty- niusza, wyruszył z miasta Ruspiny i udał się do portu odległego od miasta o dwa tysiące kroków rzymskich, tam z owym oddziałem wsiadł pod wieczór na okręty. Wszystkich żołnierzy Cezara, którzy nie znali i nie domyślali się zamierzeń naczelnego wodza, ogarniał wielki strach i przygnę- bienie. Widzieli bowiem, że wysadzono ich na ląd nie wszystkich, tylko mały oddział, i to rekru- tów, i że wystawiono ich tu w Afryce przeciw ogromnym masom zbrojnym oraz niezliczonej konnicy podstępnego ludu. W obecnej sytuacji nie dostrzegali dla siebie ani żadnego pociesze- nia, ani pomocnej rady u swoich, chyba tylko w wyrazie twarzy samego naczelnego wodza, w jego energii i w zadziwiająco pogodnym nastroju — przejawiał bowiem wspaniałą i napawającą otuchą pogodę ducha. Żołnierze uspokajali się tym i wszyscy mieli nadzieję, że dzięki wiedzy i rozwadze Cezara wszystko potoczy się gładko. 11 Cezar spędził noc na okrętach i gdy o brzasku zamierzał wyruszyć, niespodziewanie skie- rowała się ku tej przystani część zabłąkanych okrętów, o które tak się niepokoił. Na wiadomość o tym Cezar kazał wszystkim natychmiast zejść z okrętów i na brzegu oczekiwać pod bronią reszty przybywających żołnierzy. Gdy te okręty wpłynęły bez zwłoki do portu, a piechota i konnica46 zeszły na ląd, Cezar znowu powrócił do miasta Ruspiny, zatoczył tam obóz i następ- nie na czele trzydziestu lekkozbrojnych kohort47 wyruszył po zboże48. Na podstawie postępowa- nia Cezara zrozumiano jego zamiar: w tajemnicy przed nieprzyjacielem chciał popłynąć z flotą na pomoc zabłąkanym statkom transportowym, aby nieświadome nie zetknęły się przypadkiem z nieprzyjacielską flotą; nie chciał też, aby o tym zamiarze dowiedzieli się ci spośród jego żołnie- rzy, którzy znajdowali się jako załogi w Ruspinie i Leptis, ażeby wskutek szczupłości swoich sił w porównaniu z ogromną przewagą liczebną nieprzyjaciół nie postradali ze strachu odwagi. 12 Tymczasem, gdy Cezar oddalił się od swojego obozu na odległość około trzech tysięcy kroków rzymskich, szperacze i zwiadowcy konni donieśli mu, że w niewielkiej odległości zobaczyli nieprzyjacielskie wojsko. I rzeczywiście, w tym momencie zaczęto dostrzegać ogromny tuman kurzu. Cezar, gdy się o tym dowiedział, kazał szybko wezwać z obozu całą konnicę, gdyż w obecnej chwili miał jej przy sobie niewiele, a także łuczników, których też była z nim mała liczba; sam z niewielu zbrojnymi wysunął się do przodu, a kohorty miały w szyku bojowym z wolna za nim postępować. Kiedy już można było z dala dostrzec nieprzyjaciela, kazał żołnie- Strona 6 6 rzom nałożyć hełmy i gotować się do bitwy na równinie; ogółem miał przy sobie trzydzieści kohort, czterystu jeźdźców i stu pięćdziesięciu łuczników. 13 Tymczasem nieprzyjaciele, którymi dowodził Labienus49 oraz dwaj bracia Pacydejusze50, rozciągnęli się w szyku bojowym niezwykłej długości, sformowanym nie z piechoty, lecz z jazdy. Pomiędzy jeźdźcami porozmieszczali lekkozbrojnych Numidów oraz pieszych łuczni- ków i to tak gęsto, że cezarianie uznali ich z daleka za oddziały piesze. Prawe i lewe skrzydła nieprzyjaciele wzmocnili oddziałami jazdy. Tymczasem Cezar rozciągnął swoje wojsko w poje- dynczym szyku bojowym tak, jak pozwalały mu na to jego szczupłe siły; łuczników ustawił przed linią bojową, jeźdźców zaś umieścił na prawym i lewym skrzydle i nakazał im zadbać o to, aby nie zostali okrążeni mnóstwem nieprzyjacielskiej konnicy, uważał bowiem, że przy tak ustawionym szyku bojowym będzie mógł stawić czoło pieszym siłom nieprzyjacielskim. 14 Obie strony trwały w oczekiwaniu, która z nich rozpocznie walkę. Cezar jednakże nie ruszał się z miejsca, ponieważ zdawał sobie sprawę z tego, że przy niewielkiej liczebności swego wojska będzie musiał szukać rozstrzygnięcia w bitwie raczej dzięki przebiegłości niż dzię- ki próbie sił. Wtem nieprzyjacielska konnica, zajmująca prawe i lewe skrzydła, zaczęła się rozwi- jać, rozciągać na szerokość i zajmować pobliskie wzniesienia, a przez to zmuszać konnicę Cezara do osłabiającego ją rozciągania się, i równocześnie przystąpiła do jej okrążenia. Cezariańscy jeźdźcy z trudem stawiali czoło ich liczebnej przewadze. Tymczasem, kiedy środkowe szeregi obu wojsk przystąpiły wzajemnie do ataku, wówczas niespodziewanie spośród zwartych ciasno nieprzyjacielskich oddziałów konnych wypadli do przodu razem z jeźdźcami lekkozbrojni pie- churzy numidyjscy i zaczęli obrzucać włóczniami naszą piechotę legionową51. A gdy cezarianie na nich uderzali, wtedy nieprzyjacielscy jeźdźcy rzucali się do ucieczki; wówczas z kolei nieprzy- jacielscy piechurzy występowali przeciw naszym i tak długo stawiali im opór, aż ich jeźdźcy w ponownym galopie przybiegali z pomocą swoim piechurom. 15 Cezar zauważył, że zastosowany tu nieznany mu sposób walki wprowadza zamieszanie w jego szeregach podczas wypadów do przodu, albowiem piechurzy, odbiegając w pości- gu za nieprzyjacielskimi jeźdźcami zbyt daleko od swych znaków, odsłaniali swój bok i przez to narażali się na rany od pocisków miotanych przez najbliżej znajdujących się Numidów; nato- miast pędzący galopem nieprzyjacielscy jeźdźcy z łatwością unikali pocisków naszych żołnierzy. W związku z tym Cezar podał szeregami rozkaz, aby żaden żołnierz nie wysuwał się od linii do przodu dalej niż na cztery stopy. Tymczasem konnica Labienusa ufna w swoją przewagę liczebną usiłowała okrążyć szczupłe siły Cezara; nieliczni jeźdźcy juliańscy zmordowani naporem nie- przyjacielskich mas z wolna ustępowali pola na poranionych koniach; nieprzyjaciele coraz natar- czywiej napierali. Tym sposobem nieprzyjacielska konnica w mgnieniu oka okrążyła legionistów Cezara, tak że wszystkie jego siły zostały zapędzone w kolisty szyk bojowy i musiały walczyć jakby w zamkniętych szrankach. 16 Labienus przejeżdżał konno, z odkrytą głową, tam i z powrotem przed pierwszym szere- giem; dodawał swoim otuchy i równocześnie zwracając się od czasu do czasu do legioni- stów Cezara, tak powiadał: „No i jak tam rekrucie? Takiś ty dzielny? I was, tenże tam52, ogłupił swoimi mowami? Doprawdy, wpędził on was w nie lada opały. Współczuję wam". Wówczas jeden z żołnierzy odpowiedział mu: „Labienusie, nie jestem rekrutem, lecz weteranem X legio- nu". Wtedy Labienus odrzekł: „Nie widzę znaku X legionu"53. Na to ów żołnierz: „Ale mnie, kim jestem, to już poznasz"; przy tych słowach zerwał z głowy hełm, aby bez niego ten go mógł poznać, z całych sił wyrzucił włócznię, którą zamierzył się na Labienusa, głęboko ugodził nią w pierś jego konia i zawołał: „Labienusie, wiedz, że to żołnierz X legionu w ciebie godzi". Mimo tego odważnego czynu serca wszystkich, a zwłaszcza rekrutów, ogarnął strach; każdy się oglądał jedynie na Cezara i żaden doprawdy niczego więcej nie robił, jak tylko osłaniał się przed nieprzy- jacielskimi pociskami. 17 Cezar, który tymczasem rozpoznał zamiar nieprzyjaciół, kazał rozciągnąć linię bojową na jak największą długość, a co drugiej kohorcie odwrócić się w przeciwną stronę tak, aby Strona 7 7 jedna ustawiła się przed znakami bojowymi, a druga za nimi, i wtedy uderzyć. W ten sposób prawym i lewym skrzydłem udało mu się rozerwać okrążający go pierścień, a po odcięciu jednej jego części od drugiej przy pomocy konnicy, zaatakował je od środka swoją piechotą i te, zarzu- cone gradem pocisków, zmusił do ucieczki. Jednakże bojąc się zasadzki nie posunął się w pości- gu zbyt daleko, lecz wycofał się do swoich; druga część konnicy i piechoty Cezara uczyniła to samo. Po odpędzeniu daleko nieprzyjaciół i zadaniu im strat w rannych Cezar zaczął po skoń- czonej bitwie54 wycofywać się do swego umocnionego obozu zachowując pełny szyk bojowy. 18 W tym czasie Marek Petrejusz55 i Gnejusz Pizon56 na czele tysiąca sześciuset doborowych jeźdźców numidyjskich i dość licznego oddziału piechoty tego samego pochodzenia et- nicznego, wprost z marszu pośpieszyli na pomoc swoim uciekającym. Wówczas nieprzyjaciele ochłonęli ze swego przerażenia i ponownie nabrawszy odwagi, zawrócili konie i zaczęli atakować i nękać wycofującą się tylną straż naszych, aby uniemożliwić im odwrót do obozu. Cezar, widząc to, rozkazał oddziałom zrobić w tył zwrot i wznowić bitwę na środku równiny. Ponieważ nieprzy- jaciel walczył w taki sam sposób jak poprzednio, nie mogło dojść do walki wręcz. Konie jeźdźców Cezara były wyczerpane świeżo przebytą chorobą morską, pragnieniem, osłabieniem, wiele z nich było rannych, tak że w pogoni za nieprzyjacielem zbyt wolno biegły. Niewiele też pozostawało już dnia. Cezar wezwał więc swoje okrążone kohorty i jeźdźców, aby zdobyli się jeszcze raz na jeden wysiłek i nie ustawali w ataku, dopóki nie przepędzą nieprzyjaciół poza rozciągające się daleko w tyle wzniesienia i nimi nie zawładną. Doczekawszy się tego, że nieprzyjaciele zaczęli wskutek zmęczenia wyrzucać pociski niedbale i niecelnie, dał znak i wypuścił na nich niespodzia- nie swoje kohorty i oddziały jazdy. W jednej chwili nieprzyjaciele zostali bez trudu przepędzeni z równiny, następnie odrzuceni poza wzniesienia, a żołnierze Cezara zajęli je i zatrzymawszy się tam na krótko dla odpoczynku, w pełnym szyku bojowym powrócili do swoich umocnień. Rów- nież nieprzyjaciele, po takiej nauczce, dopiero teraz wycofali się do swojego obozu. 19 Wówczas, po tych wydarzeniach, gdy bitwa została przerwana, wielu żołnierzy różnych stopni zbiegło od nieprzyjaciela do Cezara, a ponadto wzięto do niewoli wielu nieprzyja- cielskich jeźdźców i piechurów. Od nich Cezar się dowiedział o zamierzeniu nieprzyjaciół, któ- rym wpadł do głowy pomysł, by za pomocą nowego i nieznanego sposobu walki wywołać zamie- szanie wśród garstki legionowych rekrutów, następnie konnicą okrążyć i zdławić, podobnie jak to się stało z Kurionem57. Otóż Labienus na żołnierskim zgromadzeniu powiedział, że wystawi przeciw Cezarowi taką masę swoich oddziałów posiłkowych, iż przeciwnicy nawet w wypadku zwycięstwa będą tak wyczerpani samym zabijaniem, że wreszcie zostaną pokonani. Labienus rzeczywiście był pewny siebie, po pierwsze dlatego, iż doszły go słuchy, że legiony weteranów Cezara podniosły bunt w Rzymie58 i nie chciały przejść do Afryki; po drugie — żołnierze Labie- nusa trzymani przez niego przez trzy lata59 w Afryce, z samego przyzwyczajenia stali się mu wierni; po trzecie — miał bardzo wielkie posiłki w postaci numidyjskiej jazdy oraz lekkozbrojnej piechoty; wreszcie, po klęsce i ucieczce Pompejusza spod Farsalus, Labienus przeprawił ze sobą z Butrotum60 germańskich i gallickich jeźdźców oraz tych żołnierzy, których zaciągnął w Afryce spośród mieszańców61, wyzwoleńców i niewolników, uzbroił ich i przyuczył do posługi- wania się okiełznanym koniem. Oprócz tego miał jeszcze do dyspozycji posiłki królewskie, sto dwadzieścia słoni i nieprzeliczone masy konnicy, następnie legiony zaciągnięte z ponad dwu- nastu tysięcy ludzi różnego pochodzenia. Labienus był pełen nadziei na zwycięstwo i ufności w wymienione siły zbrojne, mając tysiąc sześciuset gallickich i germańskich jeźdźców, osiem tysięcy numidyjskich jeźdźców na oklep, ponadto liczący tysiąc sześciuset jeźdźców oddział posił- kowy Petrejusza, czterokrotnie liczniejszą lekkozbrojną piechotę, łuczników, procarzy, a także licznych łuczników konnych; w przeddzień Nonów styczniowych62, szóstego dnia po wylądowa- niu Cezara w Afryce, z tymi to siłami, na równym i otwartym polu wydał Cezarowi bitwę, która trwała od piątej godziny dnia63 aż do zachodu słońca. Petrejusz ciężko ranny w tej bitwie musiał opuścić pole walki. 20 Tymczasem Cezar przystąpił do bardziej starannego umacniania obozu, a punkty obronne obsadził silniejszymi oddziałami. Od miasta Ruspiny do morza zaczął ciągnąć jeden wał, Strona 8 8 a drugi od obozu do miasta, aby jego ludzie mogli bezpieczniej krążyć w jedną i drugą stronę i by oddziały posiłkowe bez narażania się na niebezpieczeństwo niosły sobie pomoc. Machiny miota- jące i pociski kazał znieść z okrętów do miasta; część wioślarzy z gallickiej i rodyjskiej floty uzbroił podobnie jak żołnierzy piechoty morskiej i odprawił do obozu, aby w miarę możliwości, w taki sam sposób jak przeciwnicy, rozmieścić ich pomiędzy swoimi jeźdźcami jako lekkozbroj- nych piechurów. Następnie ściągnął ze wszystkich swoich okrętów do obozu łuczników — Ityrej- czyków64, Syryjczyków65, a także wojowników z innych plemion — i w ten sposób powiększył znacznie swoje siły zbrojne. Doszła bowiem do niego wiadomość, że na trzeci dzień66 po stoczo- nej bitwie z Utyki wyruszył Scypion, aby połączyć swoje siły zbrojne z Labienusem i Petrejuszem; powiadomiono go, że wojsko Scypiona składa się z ośmiu legionów67 i trzech tysięcy jeźdźców. Cezar kazał też urządzać kuźnie, zatroszczył się o przygotowanie wielkiej liczby strzał i włóczni, kazał odlewać z ołowiu pociski do proc, przygotowywać pale. Wyprawił ponadto posłańców z pisemnymi i ustnymi poleceniami na Sycylię, aby przysłano mu faszyny i drewno budulcowe - czego w Afryce było brak — do wyrobu taranów, a zwłaszcza żelazo i ołów. Zdawał sobie też sprawę z tego, że w Afryce może korzystać jedynie ze sprowadzanego zboża — w poprzednim bowiem roku żniwa się nie odbyły, ponieważ przeciwnicy dokonali poboru i rolników przemieni- li w najemnych żołnierzy; oprócz tego przeciwnicy zwieźli zboże z całej Afryki do kilku dobrze umocnionych miast, których sami mogli strzec swoimi załogami, pozostałe zburzyli i porzucili, a ich mieszkańców zmusili do przeniesienia się w obręb swoich umocnień, wskutek tego upraw- ne pola zostały spustoszone i porzucone. 21 Pod naciskiem tak ciężkiego położenia Cezar musiał uprzejmymi prośbami zabiegać u osób prywatnych o udzielenie mu pomocy i dzięki temu zgromadził w swoim obozie pewną ilość zboża, z którego oszczędnie korzystał. W tym czasie codziennie dokonywał osobi- ście przeglądu robót fortyfikacyjnych i ze względu na wielką przewagę nieprzyjaciół postawił na straży podwójną liczbę kohort. Labienus kazał swoich rannych, których miał bardzo wielką liczbę, przewieźć w bandażach ciężarowymi wozami do Hadrumetum. Wtedy to statki Cezara z żywnością zeszły z kursu i błąkały się narażone na niebezpieczeństwo wskutek nieznajomości okolic oraz położenia swojego obozu; pojedyncze były napadane przez liczebnie przeważające statki nieprzyjacielskie, podpalane lub zdobywane. Gdy Cezar o tym się dowiedział, rozmieścił swoje okręty w pobliżu wysp i portów, aby statki z zaopatrzeniem mogły bezpieczniej do niego dotrzeć. 22 W tym czasie Marek Katon68, który sprawował dowództwo w Utyce, nie zaprzestawał w licznych wypowiedziach nieustannie ganić Gnejusza Pompejusza syna. „Kiedy twój ojciec — mówił — był w twoim wieku69 i spostrzegł, że Rzeczypospolita jest ujarzmiona przez bezbożnych i występnych obywateli, że ludzie uczciwi zostali albo zamordowani, albo jako wy- gnańcy pozbawieni ojczyzny i praw obywatelskich, wówczas uniesiony pragnieniem chwały i wiel- kodusznością, mimo że był człowiekiem prywatnym70 i w młodzieńczym jeszcze wieku, zebrał wokół siebie resztki ojcowskiego71 wojska i przywrócił wolność niemalże całkowicie zdławionej i doszczętnie zrujnowanej Italii oraz miastu Rzymowi, a także z niewiarygodną szybkością po- nownie zdobył Sycylię, Afrykę, Numidię i Mauretanię72. Dzięki tym czynom zyskał pozycję, która u wszystkich ludów uchodzi za najbardziej godną chwały i największe ma znaczenie, i choć był tylko młodzieńcem i zwyczajnym ekwitą rzymskim, został wyróżniony tryumfem73. W dodat- ku zaś, gdy twój ojciec wchodził w życie publiczne, nie poprzedzały go jakieś wspaniałe czyny dokonane przez jego ojca ani też wysoce wyróżniające się dostojeństwa uzyskane przez przod- ków, a również on sam ani nie miał tak licznej klienteli, ani imienia o wielkim rozgłosie. A ty, wprost przeciwnie, jesteś wyposażony w sławę i chwałę swojego ojca, osobiście zaś w wystarcza- jącą siłę charakteru oraz w zapał, a więc dlaczego nie zadasz sobie trudu i nie udasz się do ojcowskiej klienteli, aby domagać się pomocy dla siebie, dla Rzeczypospolitej i dla każdego uczciwego obywatela?". 23 Młody Pompejusz pod wpływem tych słów człowieka cieszącego się ogromnym autoryte- tem wypłynął z Utyki do Mauretanii z trzydziestoma różnego rodzaju okrętami, w tym Strona 9 9 74 75 z kilkoma zaopatrzonymi w ostrogi. Wkroczył do królestwa Bogudesa z dwutysięcznym lekko- zbrojnym wojskiem, złożonym z niewolników oraz wyzwoleńców, z którego część była uzbrojona, a część nie, i począł zbliżać się do miasta Askurum, w którym stał królewski garnizon. Gdy Pompejusz zbliżał się, mieszkańcy miasta pozwolili mu podejść tak blisko, aż doszedł pod same bramy i mury, wówczas zrobili niespodzianie wypad, rozbili go i wystraszonych pompejańczyków pognali w nieładzie ku morzu i okrętom. Po doznaniu tej porażki miody Gnejusz Pompejusz syn zawrócił stąd swoje okręty, nie dobijał już potem do lądu, ale flotę swoją skierował ku wyspom Balearskim76. 24 Tymczasem Scypion, pozostawiwszy w Utyce znaczną załogę, ruszył w drogę z tymi siłami zbrojnymi, o których nieco wcześniej wspomnieliśmy, i dopiero w Hadrumetum rozbił obóz. Następnie, po spędzeniu tam kilku dni, wyruszył nocą w drogę i połączył się z wojskiem Labienusa i Petrejusza; wtedy zatoczyli jeden wspólny obóz w odległości trzech tysięcy kroków rzymskich od Cezara. W tym czasie nieprzyjacielska konnica krążyła wokół umocnień Cezara i przechwytywała tych wszystkich, którzy wychodzili poza wał po paszę i pitną wodę. W ten sposób zatrzymywała wszystkich swoich przeciwników wewnątrz umocnień. W wyniku tego ce- zarianom bardzo doskwierał brak żywności, ponieważ nie dowieziono jeszcze zaopatrzenia ani z Sycylii, ani z Sardynii, a w obecnej porze zimowej statki nie mogły bez ryzyka wypływać w mo- rze. Cezarianie zajmowali jedynie skrawek afrykańskiego lądu, rozciągający się na przestrzeni nie większej niż sześć tysięcy kroków rzymskich wzdłuż i wszerz, i właśnie dlatego odczuwali brak paszy. Weterani Cezara, zarówno piesi, jak i jezdni, którzy mieli za sobą wiele zwycięskich kampanii wojennych tak na lądzie, jak i na morzu i częstokroć byli narażani na podobnego rodzaju niebezpieczeństwa i niedostatki, pod naciskiem doskwierającej im biedy zaczęli zbierać na brzegu wodorosty77 morskie, płukali je w słodkiej wodzie i następnie tą karmą utrzymywali przy życiu swoje głodujące zwierzęta. 25 Gdy miały miejsce te wydarzenia, król Juba dowiedział się o kłopotach Cezara i o niewiel- kiej liczebności jego wojska. Doszedł do przekonania, że nie można dać Cezarowi czasu na wytchnienie ani na wzmocnienie sil zbrojnych; ściągnął przeto całe mnóstwo jezdnych i pie- szych, wyszedł poza granice swego królestwa i pośpieszył z pomocą sprzymierzeńcom. W tym czasie Publiusz Syttiusz78 i król Bokchus79 połączyli swoje siły zbrojne, a gdy doszła ich wiado- mość o wyprawie króla Juby, podsunęli je bliżej jego królestwa. Następnie Syttiusz zaatakował Cyrtę80, najbogatsze miasto tego królestwa, i po kilku dniach walki zdobył ją, a oprócz niej także dwa miasta Getulów81. Kiedy postawił im warunek, aby opuścili te miasta i przekazali mu je całkiem puste, Getulowie warunek ten odrzucili, a potem, gdy wziął ich do niewoli, kazał wszyst- kich pozabijać. Następnie wyruszył dalej i bez ustanku pustoszył wsie i miasta. Do Juby dotarła wiadomość o tych wydarzeniach dopiero wtedy, gdy znajdował się już w pobliżu Scypiona i jego legatów. Wówczas jednak zdecydował, że lepiej zatroszczyć się o siebie samego i o swoje króle- stwo niż iść na pomoc innym, ponieważ mógłby sam zostać przegnany ze swojego królestwa, a może nawet z obu tych krajów82. Wycofał się przeto i, w strachu o siebie samego oraz o własne sprawy, odebrał od Scypiona swoje oddziały posiłkowe i pozostawiwszy mu trzydzieści słoni83, ruszył na pomoc swojemu krajowi i swoim miastom. 26 Ponieważ w tym czasie zaistniały w prowincji wątpliwości w związku z przybyciem Cezara i powszechnie mniemano, że to nie on sam, ale któryś z jego legatów zjawił się z woj- skiem w Afryce, Cezar rozesłał do wszystkich miast całej prowincji pisemne zawiadomienia o swoim przybyciu. Wówczas co znakomitsi mieszkańcy zaczęli uciekać ze swoich miast do obozu Cezara i tu żalili się przed nim na okrucieństwa i ucisk wobec nich ze strony wrogów. Cezar wzruszony do głębi łzami i skargami uciekinierów zdecydował się jednak na przystąpienie do wojny w porze zimowej84, mimo że wcześniej postanowił wyjść ze stałego obozu85 i rozpocząć działania dopiero z nastaniem pory letniej86; wysłał więc na Sycylię szybkim statkiem zwiadow- czym pisma do Alienusa i Rabiriusza Postumusa, aby bez zwłoki i jakiegokolwiek wymawiania się porą zimową oraz niesprzyjającymi wiatrami, jak najrychlej przeprawili do niego wojsko; pisał im, że prowincja Afryka niszczeje do szczętu i ginie z rąk jego nieprzyjaciół; jeżeli nie przyjdzie się szybko z pomocą sprzymierzeńcom, to wskutek bezprawia i perfidii wrogów, poza Strona 10 10 gołą ziemią afrykańską nie zachowa się nawet choćby jakiś dach, pod którym można by się było schronić. Sam Cezar był tak zniecierpliwiony oczekiwaniem, że już następnego dnia po wysłaniu pism i gońców na Sycylie narzekał na ociąganie się floty i wojska; dzień i noc miał głowę zaprzątniętą morzem, a wzrok ku niemu skierowany. Nic dziwnego, widział bowiem, jak palono wsie, niszczono pola, bydło rabowano lub zabijano, miasta i grody pustoszono i burzono, najważ- niejszych spośród obywateli mordowano lub zakuwano w kajdany, a dzieci ich porywano w nie- wolę jako zakładników; a tym błagającym go o opiekę nieszczęśnikom nie może przecież przyjść z pomocą z powodu małej liczebności wojska. Nie przestawał jednakże w tym czasie zatrudniać żołnierzy przy robotach fortyfikacyjnych, umacniał obóz, budował wieże i strażnice, a także sypał groblę w morzu87. 27 Scypion w tym czasie kazał w następujący sposób tresować słonie. Ustawił ze swych żołnie- rzy dwa szeregi. Jeden z nich tworzyli procarze, którzy pozorowali przeciwników. Na- przeciw procarzy ustawił w jednym szeregu słonie, których przody ci procarze mieli obrzucać drobnymi kamieniami. Za słoniami ustawił Scypion swój właściwy szereg bojowy, który miał za zadanie — w wypadku, gdyby słonie wystraszone gradem kamieni rzucanych w nie przez prze- ciwników odwróciły się ku swoim — natychmiast zmusić je obrzuceniem kamieniami do odwró- cenia się od własnego szeregu i skierowania się znowu przeciw nieprzyjacielowi. Tresura ta posuwała się opornie i powoli; słonie to istotnie zwierzęta tępe i mimo wielu lat tresury oraz długotrwałych ćwiczeń z trudnością dają się przyuczyć, tak że wprowadza się je do walki z jedna- kowym dla obu stron ryzykiem. 28 Podczas gdy wodzowie każdej z dwu walczących stron podejmowali tego rodzaju kroki, były pretor Gajusz Wergiliusz88, który był komendantem nadmorskiego miasta Tapsus89, zauważył, że pojedyncze okręty z wojskiem Cezara błąkają się z powodu nieznajomości zarówno tych okolic, jak i położenia własnego obozu. Skorzystał przeto z okazji i obsadził żołnierzami oraz łucznikami szybki okręt wiosłowy, jaki miał do dyspozycji, dołączył do niego szalupy okrę- towe i puścił się w pogoń za pojedynczymi statkami cezariańskimi. Kilka z nich zaatakował, ale został odpędzony i zmuszony do ucieczki tam, skąd wyruszył. Nie zaprzestał jednakże próbować szczęścia i przypadkiem trafił na okręt, na którym znajdowali się dwaj bracia Tycjusze, młodzi Hiszpanie, trybunowie V legionu90, których ojca91 Cezar powołał do Senatu. Z nimi razem był centurion tego samego legionu Tytus Salienus, który w Messanie92 oblegał Marka Messalę93 i nie tylko wygłosił przeciw niemu wyjątkowo podburzające przemówienie, ale doprowadził też do tego, że pieniądze i kosztowności przeznaczone na tryumf Cezara zostały zabrane i oddane pod straż, z tych więc powodów teraz bał się o siebie. Ze względu na świadomość swoich przewinień nakłonił tych młodzieńców, aby nie stawiali oporu i poddali się Wergiliuszowi. Wergiliusz kazał odprowadzić ich do Scypiona, tam oddano ich pod straż, a po trzech dniach zgładzono. Gdy prowadzono ich na śmierć, podobno starszy z nich poprosił centurionów, aby go wcześniej niż brata uśmiercono, co z łatwością od nich wyjednał, i w takiej kolejności zostali pozbawieni życia. 29 Tymczasem oddziały jazdy, które obydwaj wodzowie stawiali zwykle na straży przed wała- mi swoich obozów, nie przestawały codziennie toczyć ze sobą drobnych utarczek; niekie- dy także germańscy i galliccy jeźdźcy Labienusa nawiązywali rozmowy z jeźdźcami Cezara, oczywiście po uprzednim zapewnieniu sobie nawzajem bezpieczeństwa. W tym czasie Labienus z częścią jazdy próbował otoczyć i wedrzeć się siłą do miasta Leptis, na którego czele stał Publiusz Saserna razem z sześcioma kohortami94; dzięki znakomitym umocnieniom oraz wiel- kiej liczbie machin miotających broniło się ono z łatwością i bez ryzyka dla obrońców. Konnica Labienusa dość często powtarzała te napady, ale gdy pewnego razu przed bramą miasta zatrzy- mał się przypadkiem jakiś jej oddział, wówczas celnie wypuszczono ze skorpiona95, strzałę, która przebiła na wylot dowodzącego nim dekuriona i przygwoździła go do konia, wtedy reszta w pa- nicznej ucieczce wycofała się do swego obozu. Po tym wydarzeniu przeciwnicy nie mieli odwagi atakować miasta. 30 Tymczasem Scypion prawie każdego dnia ustawiał szyk bojowy w pobliżu swego obozu, w odległości zaledwie trzystu kroków rzymskich i, po upływie większej części dnia, po- Strona 11 11 nownie wycofywał się do obozu. Gdy ten manewr dość często powtarzał, a z Cezarowego obozu nikt nie wychodził i nie podsuwał się bliżej wojska Scypiona, ten, pełen wzgardy dla okazywanej przez Cezara i jego wojsko powściągliwości, wyprowadził wszystkie swoje siły zbrojne, ustawił przed szykiem bojowym trzydzieści słoni wyposażonych w wieże, rozciągnął wszerz, jak mógł najdalej, całe mnóstwo swojej konnicy i piechoty, równocześnie podszedł do przodu i zatrzymał się na równinie w niewielkiej odległości od obozu Cezara. 31 Gdy Cezar o tym się dowiedział, wydał rozkaz żołnierzom, którzy wyszli przed umocnienia dla furażowania i gromadzenia drewna lub udali się do robót przy umacnianiu wałów oraz po materiały do tego niezbędne, aby wszyscy powoli i spokojnie, bez zgiełku i popłochu wycofali się i zajęli stanowiska na obwarowaniach. Natomiast jeźdźcom, którzy stali na czatach, rozkazał, aby stanowiska, które już wcześniej zajęli, utrzymali tak długo, dopóki nie zaczną ich dosięgać pociski wyrzucane przez nieprzyjaciela; jeżeli zaś nieprzyjaciel podejdzie bliżej, to niech wycofają się w jak największym porządku do wnętrza obwarowań. Także pozostałej konnicy nakazał, aby każdy z jeźdźców pod bronią i w pełnym pogotowiu trwał na swojej pozycji. Wyda- wał te rozkazy, choć osobiście nie obserwował z korony wału całej sytuacji; otóż niezwykle biegły w sztuce wojennej, sam przebywając w namiocie wodza, przez zwiadowców otrzymywał dane, a przez gońców rozsyłał polecenia odpowiednie do swych zamierzeń. Ale zwrócił uwagę na to, że chociaż przeciwników rozzuchwalała ogromna liczebność ich sił zbrojnych, to jednak często zmuszał ich do ucieczki, rozbijał i wprawiał w popłoch, a pokonanym darował życie i przebaczał winy; w związku z tym przeciwnicy, przy ich tchórzliwości i poczuciu winy, nie będą na tyle pewni zwycięstwa, aby mogli odważyć się na zaatakowanie jego obozu. Ponadto samo jego imię oraz wielki autorytet w poważnym stopniu osłabiały odwagę nieprzyjacielskiego wojska. Następnie znakomite umocnienia obozu, a także wysokość wału i głębokość rowu, poza wałem zaś ukryte samotrzaski rozmieszczone podziwu godnym sposobem nawet bez obrońców uniemożliwiały przeciwnikom dostęp; miał też wielką liczbę skorpionów, katapult i wszelkiego rodzaju uzbroje- nia, jakie przygotowuje się zwykle do obrony. A wszystko to przygotował ze względu na małą liczebność oraz nikłe doświadczenie bojowe wojska, które obecnie miał przy sobie, i stąd to jego zachowanie się tak powściągliwe, zdaniem zaś nieprzyjaciół — tak tchórzliwe. Wojska, nielicz- nego i składającego się z rekrutów, nie wyprowadzał do bitwy nie dlatego, żeby nie wierzył we własne zwycięstwo, lecz był zdania, że nie jest obojętne jakiego rodzaju ma być to przyszłe zwycięstwo; uważał bowiem, że byłoby dla niego hańbą, gdyby po tylu osiągniętych sukcesach, po rozgromieniu tak wielkich wojsk, po odniesieniu tylu tak sławnych zwycięstw, wywalczył krwawo okupione zwycięstwo nad pozbieranymi podczas ucieczki resztkami jego przeciwników. Postanowił przeto znosić cierpliwie ich pychę i zarozumialstwo, dopóki nie dojdzie do niego w drugim transporcie znaczna część jego legionów składających się z weteranów. 32 Scypion tymczasem, jakby dla okazania Cezarowi swojej pogardy, zatrzymał się przez krótki czas na miejscu, o którym przedtem powiedziałem, a następnie bez pośpiechu ściągnął swoje wojsko do obozu i zwołał zgromadzenie żołnierskie. Mówił na nim, jaki wywołał strach i zwątpienie w wojsku Cezara. Dodawszy tymi słowami otuchy swoim żołnierzom, obiecał im, że już niedługo obdarzy ich pełnym zwycięstwem. Cezar zaś kazał swoim żołnierzom znowu powrócić do robót fortyfikacyjnych i, pod pretekstem budowy umocnień, nie zaprzestawał wyci- skać pracą ostatnich potów z rekrutów96. W tym czasie z obozu Scypiona codziennie uciekali Numidowie i Getulowie; częścią udawali się do królestwa Juby, swojej ojczyzny, częścią uciekali tłumnie do obozu Cezara, ponieważ słyszeli, że jest on powinowatym Gajusza Mariusza97, z któ- rego łaski skorzystali kiedyś ich przodkowie98, a także oni sami. Cezar wybrał spośród nich najznamienitszych, dał im pisma do ich współobywateli i odesłał ich do domu, po uprzednim napomnieniu, aby zbierali wojsko dla obrony samych siebie i swoich oraz nie dawali posłuchu nakazom jego wrogów i przeciwników. 33 W czasie tych wydarzeń pod Ruspiną do Cezara przybyli posłowie z niezawisłego i wolnego od podatków miasta Acylli99 z oświadczeniem, że są gotowi z wielką ochotą wykonać wszystko, co im nakaże; usilnie jednak błagali go, aby przysłał im załogę wojskową dla zapewnie- Strona 12 12 nia bezpieczeństwa przy spełnianiu tych zadań; dla wspólnego dobra zaopatrzą go w zboże oraz w to wszystko, czego mają pod dostatkiem. Bez trudu uzyskali na to wszystko zgodę Ceza- ra i dostali wojskową załogę, na której czele kazał się udać do Acylli byłemu edylowi Gajuszowi Messjuszowi. Na wiadomość o tym Konsydiusz Longus, który z dwoma legionami i siedmiuset jeźdźcami stał w Hadrumetum, zostawił tam część załogi, a sam z ośmioma kohortami pośpie- szył do Acylli. Messjusz jednak szybciej pokonał drogę i wcześniej zdążył ze swymi kohortami. Tymczasem także Konsydiusz podszedł z wojskiem pod miasto i zobaczył, że w nim jest załoga Cezara. Jednakże mimo liczebnej przewagi swego wojska nie odważył się narazić go na ryzyko, i wycofał się do Hadrumetum niczego nie dokonawszy; w kilka dni później wziął od Labienusa oddziały konne, ponownie rozbił obóz pod Acyllą i przystąpił do jej oblężenia. 34 Mniej więcej w tym czasie100 Gajusz Sallustiusz Kryspus dotarł do Cercyny, dokąd — jak podaliśmy101 — Cezar nieco wcześniej wysłał go razem z flotą. Z jego przybyciem były kwestor Gajusz Dekumiusz, który dla ochrony dostaw zaopatrzenia znajdował się tam razem z dużym oddziałem złożonym z jego własnej czeladzi, wsiadł na malutki stateczek — jaki mu się trafił — i ratował się ucieczką. Pretor102 Sallustiusz przyjęty w tym czasie przez cercynijczyków znalazł u nich znaczne zapasy zboża, zapełnił nim statki transportowe, których była tam dość duża liczba, i wysłał Cezarowi do obozu. W tym samym czasie prokonsul103 Alienus załadował w Lilibeum na statki transportowe legiony XIII i XIV oraz ośmiuset jeźdźców gallickich, a także tysiąc procarzy i łuczników, i ten drugi transport104 wysłał Cezarowi do Afryki. Statki te, przy pomyślnym wietrze, dotarły cało czwartego dnia do portu w Ruspinie, gdzie w pobliżu znajdował się obóz Cezara. W taki sposób Cezar został w jednym czasie podwójnie uszczęśliwiony: rado- ścią oraz zadowoleniem, to jest zbożem i posiłkami; wreszcie też uradował swoich żołnierzy, a on sam, dzięki złagodzeniu trudności aprowizacyjnych, pozbył się troski. Legionistów i jeźdź- ców osłabionych morską chorobą, gdy zeszli ze statków, kazał lekarzom przywrócić do sił, a gdy zostali zwolnieni spod opieki lekarskiej, porozdzielał ich do lekkiej służby pomiędzy strażnice i umocnienia. 35 Scypion i jego bliscy współtowarzysze byli zdumieni i nie mogli pojąć postępowania Gajusza Cezara — on, który zwykle sam zaczynał wojnę i prowokował bitwę, nagle tak się zmienił. Podejrzewali, że czynił tak według jakiegoś głęboko przemyślanego planu. Poważnie zaniepokojeni jego powściągliwością wyprawili do obozu Cezara na przeszpiegi, oczywiście po przyrzeczeniu wielkich nagród i uczynieniu jeszcze większych obietnic, dwóch Getulów jako rzekomych uciekinierów, których uważali za najbardziej oddanych ich sprawie. Gdy tylko przy- prowadzono ich do Cezara, poprosili, aby im zezwolił na powiedzenie całej prawdy bez naraże- nia się na konsekwencje. Gdy Cezar im to przyrzekł, tak przemówili: „Imperatorze, my Getulo- wie, którzy jesteśmy klientami105 Gajusza Mariusza oraz prawie wszyscy obywatele rzymscy, służący w IV i VI legionie, wielokrotnie już chcieliśmy zbiec do ciebie pod twoją opiekę; jednak- że straże numidyjskich jeźdźców uniemożliwiały nam uczynienie tego bez ryzyka. Teraz możli- wość taką uzyskaliśmy i z bardzo wielką ochotą przyszliśmy do ciebie, chociaż zostaliśmy wysłani przez Scypiona jako szpiedzy, abyśmy zrobili rozpoznanie, czy przed obozem i bramami wału porobiono u was jakieś rowy lub zasadzki na słonie, i abyśmy równocześnie wywiedzieli się i pompejańczykom donieśli, jakie są wasze zamierzenia taktyczne wobec tych zwierząt, i jak jesteście przygotowani do walki". Cezar pochwalił ich, obdarzył żołdem i kazał zaprowadzić do innych uciekinierów. Rychło sprawdziły się słowa tych Getulów; już bowiem następnego dnia wielu żołnierzy z wymienionych przez nich legionów zbiegło od Scypiona do obozu Cezara. 36 Podczas tych wydarzeń pod Ruspiną Marek Katon106, który był wojskowym komendantem Utyki, dokonywał codziennie poboru wyzwoleńców, Afrykanów107, niewolników i w ogóle wszystkich mężczyzn, jeśli tylko wiek pozwalał im nosić broń; zebrane oddziały nieustannie odsyłał Scypionowi do obozu. W tym czasie z miasta Tyzdry108, dokąd kupcy italscy i miejscowi rolnicy zwieźli byli trzysta tysięcy rzymskich miar109 pszenicy, przybyli do Cezara posłowie i powiadomili go, jakie ilości zboża u nich się znajdują. Jednocześnie prosili go o przysłanie im wojskowej załogi, aby lepiej można było strzec tego zboża oraz ich własnych zapasów. Wówczas Cezar złożył im Strona 13 13 podziękowanie i powiedział, że wkrótce przyśle im załogę. Po dodaniu w ten sposób otuchy kazał im udać się z powrotem do swoich współobywateli. W tym samym czasie Publiusz Syt- tiusz110 wtargnął wraz z wojskiem w granice Numidii i zdobył w walce twierdzę stojącą wysoko na obronnym z natury miejscu, do której Juba, w związku z prowadzoną wojną, kazał zwieźć zarów- no zboże, jak i wszelkiego rodzaju inne zapasy, które są zazwyczaj nieodzowne podczas wojny. Działania bojowe koło Uzytty 37 Cezar, dzięki drugiemu transportowi, powiększył swoje wojsko o dwa legiony weteranów, konnicę i lekkozbrojną piechotę; opróżnionym statkom kazał natychmiast odpłynąć do Lilibeum, by przywiozły resztę wojska111; sam zaś szóstego dnia przed lutowymi Kalendami112 około pierwszej straży nocnej113 wydał rozkaz, aby wszyscy zwiadowcy i adiutanci stawili się u niego. I właśnie wtedy, kiedy nikt się nie domyślał ani się spodziewał, kazał wyprowadzić o trzeciej straży nocnej114 wszystkie legiony i iść za nim w kierunku miasta Ruspiny, które pierw- sze pozyskało jego przyjaźń i w którym miał swoją załogę. Stąd, po zejściu z niewielkiego skłonu, poprowadził legiony lewą stroną równiny wzdłuż morskiego wybrzeża. Ta niezwykle płaska równina rozciąga się na dwanaście tysięcy rzymskich kroków; otacza ją niezbyt wysokie pasmo górskie wychodzące od morza i tworzy z niej coś na kształt amfiteatru. W tym paśmie górskim jest kilka wyniosłych wzgórz, na których stały już od dawna pojedyncze wieże strażnicze i punkty obserwacyjne115, a w ostatniej z tych wież Scypion trzymał załogę oraz wartę. 38 Gdy Cezar doszedł do tego pasma górskiego, o którym już powiedziałem, kazał wspinać się na poszczególne wzgórza i ustawiać na nich wieże i forty, a wszystko to wykonał w czasie krótszym niż pół godziny. Gdy znajdował się już niedaleko od ostatniego wzgórza i wieży, które były najbliżej obozu przeciwników, a w tej wieży — jak powiedziałem — stała załoga i warta złożona z Numidów, Cezar na krótko się zatrzymał i, po rozpoznaniu terenu, pozostawił tu na straży jazdę, a legionom przydzielił takie oto zadanie: kazał środkiem grzbietu górskiego przeciągnąć i umocnić boczny wał łącznikowy od tego miejsca, do którego doszedł, aż do tego miejsca, z którego zszedł. Gdy Scypion i Labienus to zauważyli, wyprowadzili wszystką jazdę z obozu, uformowali z niej szyk bojowy i wysunęli się do przodu na odległość około tysiąca rzymskich kroków od swoich obwarowań, a oddziały piesze ustawili w drugim szyku bojowym oddalonym mniej niż czterysta rzymskich kroków od obozu. 39 Cezar nie przejmował się bliskością nieprzyjacielskich sił zbrojnych i swoim żołnierzom dodawał otuchy przy pracy. Ale gdy zauważył, że nieprzyjacielski konny szereg bojowy jest już nie dalej niż tysiąc pięćset kroków rzymskich od jego umocnień, i domyślił się, że wróg przybliża się po to, by wywołać zamieszanie wśród żołnierzy i odpędzić ich od robót fortyfikacyj- nych, uznał, że trzeba odwołać legiony od robót przy umocnieniach. Jednocześnie wydał rozkaz, aby jego konne oddziały Hiszpanów116 pognały pełnym galopem na najbliższe wzgórze, wypędzi- ły zeń nieprzyjacielską załogę i zajęły to stanowisko. Niewielkiemu zaś oddziałowi lekkozbroj- nych kazał ruszyć tam w ślad za nimi jako pomoc. Posłani jeźdźcy hiszpańscy Cezara uderzyli na Numidów, część z nich wzięli żywcem, niektórym w trakcie ucieczki zadali rany i zawładnęli stanowiskiem. Labienus, jak tylko to zobaczył, aby szybciej nieść im pomoc, zabrał niemal całą konnicę ze swego już ustawionego szyku bojowego i pośpieszył na odsiecz swoim uciekającym numidyjskim jeźdźcom. Gdy Cezar zauważył, że Labienus dość znacznie oddalił się od swoich głównych sił, wypuścił lewe skrzydło swojej konnicy, aby nieprzyjacielowi odcięła odwrót. 39 Na owej równinie, na której toczyła się bitwa, stał wielki dwór wiejski z czterema wieżami. Zasłaniał on Labienusowi widok tak, że nie mógł spostrzec, iż zamyka go konnica Ceza- ra. Dlatego konne oddziały juliańskie zobaczył dopiero wtedy, gdy stwierdził, że z tyłu za nim wycinają w pień jego jazdę. Wskutek tego numidyjska jazda wpadła nagle w popłoch i w po- śpiesznej ucieczce rzuciła się wprost do obozu. Gallowie i Germanie117, którzy stawiali opór, zostali okrążeni zarówno z wyżej położonych pozycji, jak i od tyłu, i chociaż dzielnie walczyli, wszyscy co do jednego zostali wycięci. Gdy tę rzeź zobaczyły legiony Scypiona ustawione w szyku Strona 14 14 bojowym przed obozem, oszalałe ze strachu i grozy zaczęły wszystkimi bramami pierzchać do swego obozu. Cezar, po wypędzeniu Scypiona wraz z jego wojskiem z równiny i wzgórz oraz po zagnaniu go z powrotem do obozu, kazał trąbić do odwrotu i całą swoją konnicę ściągnął poza własne umocnienia; dopiero wtedy, na wolnej już od bitewnego kurzu równinie, zobaczył Cezar godne podziwu ciała Gallów i Germanów118; wielu z nich szło za Labienusem pod wpływem jego autorytetu jeszcze z Galii, wielu, zwabionych pieniędzmi i obietnicami, dołączyło do niego póź- niej, a było wśród nich wielu takich, którzy wzięci po klęsce Kuriona119 do niewoli i ułaskawieni pragnęli za to okazać głęboką wdzięczność przez dochowanie szczerej wierności. Ich zadziwiają- co dorodne i rosłe ciała leżały teraz okaleczone i wszędzie po całej równinie porozrzucane. 41 Następnego dnia120 po tej bitwie Cezar sprowadził kohorty ze wszystkich strażnic na dół i całe swoje wojsko ustawił w szyku bojowym na równinie. Natomiast Scypion miał — po tak fatalnym dla jego żołnierzy powitaniu121 — znaczne straty w zabitych oraz rannych i trzymał się wewnątrz swoich umocnień. Cezar w uformowanym szyku bojowym z wolna podchodził wzdłuż samego podnóża pasma górskiego coraz bliżej umocnień Scypiona. I już juliańskie legio- ny znajdowały się w odległości mniejszej niż tysiąc kroków rzymskich od miasta Uzytty122, które było we władaniu Scypiona, gdy ten, bojąc się utraty miasta, skąd jego wojsko zwykle brało wodę123, a także zaopatrywało się we wszystko, co było potrzebne, wyprowadził z obozu wszyst- kie swoje oddziały — zgodnie ze swoim systemem — w poczwórnym szyku bojowym, przy czym pierwszy szereg tworzyły oddziały konnicy z rozmieszczonymi wśród niej słoniami Juby, wyposa- żonymi w wieże124 i zbrojną załogę, i w takim ustawieniu pośpieszył na pomoc Uzytcie. Gdy Cezar to zobaczył, pomyślał, że Scypion idzie na niego gotowy i zdecydowany na stoczenie bitwy, ale ten zatrzymał się przed miastem w miejscu, o którym nieco wcześniej wspomniałem, i to w taki sposób, że środek jego szyku bojowego osłaniało to miasto, natomiast prawe i lewe skrzydło, gdzie znajdowały się słonie, pozostawił na widocznym dla przeciwników miejscu. 42 Cezar czekał niemal do zachodu słońca i doszedł do przekonania, że Scypion nie zamie- rza podsunąć się bliżej ku niemu z tego miejsca, gdzie się ustawił, a jeśliby okoliczności zmusiły go do tego, raczej będzie bronić się na tym miejscu, na którym się ustawił, niżby miał się odważyć na stoczenie walki wręcz na równinie. Nie widział więc powodu, by w tym dniu przybli- żać się bardziej do miasta, zwłaszcza że wiedział, iż znajduje się w nim silna załoga numidyjska i że nieprzyjaciele posłużyli się miastem jako osłoną swego środkowego szyku. Pojął też, że trudno byłoby mu dokonać tego, aby równocześnie atakować miasto i zarazem z niedogodnych pozycji walczyć w szyku bojowym z prawym i lewym skrzydłern nieprzyjaciela, zwłaszcza że jego właśni żołnierze od samego rana stali na czczo pod bronią w tym dniu, a więc są zmęczeni. Ściągnął przeto swoje wojsko do obozu i postanowił następnego dnia ustawić szyk bojowy bliżej nieprzyjacielskich umocnień. 43 W tym czasie Konsydiusz, oblegający z ośmioma kohortami i najemnymi Numidami oraz Getulami Acylłę, gdzie na czele trzech kohort stał Gajusz Messjusz, mimo przeciągają- cych się i wielokrotnie dokonywanych prób zdobycia miasta za pomocą często przybliżanych wielkich machin oblężniczych, a przez mieszkańców miasta podpalanych, niczego nie zdołał wskórać; przerażony niespodzianie przyniesioną ustną wiadomością o niepomyślnej bitwie kon- nej Labienusa125 spalił zboże, którego obfite zapasy miał w obozie, zniszczył wino, oliwę i inne produkty służące do przygotowywania pożywienia i odstąpił od oblegania Acylli. Przez króle- stwo Juby ruszył do Scypiona i, pozostawiwszy mu część wojska, powrócił do Hadrumetum. 44 W tym czasie z drugiego transportu126, wysłanego z Sycylii przez Alienusa, jeden ze statków, na którym byli Kwintus Kominiusz i ekwita rzymski Lucjusz Tycyda, odbił od reszty okrętów i wiatrem zniesiony w kierunku Tapsus, został przez łodzie i szybkie statki Wergiliusza schwytany i uprowadzony. Również trójrzędowiec — drugi statek z tej samej eskadry — na którym znajdowali się weterani z jednym centurionem i garstką rekrutów, zabłąkany i zniesiony ku wyspie Egimurus127 został schwytany przez okręty Warusa128 i Marka Oktawiusza129; Warus wziął ich pod straż nie czyniąc jakiejkolwiek krzywdy, a następnie kazał odprowadzić ich do Scypiona. Gdy przybyli do niego i stanęli przed jego trybunałem, wówczas powiedział: „Dobrze Strona 15 15 wiem, że nie z waszej woli, ale z namowy i rozkazu tego waszego zbrodniczego wodza musieliście niegodziwie prześladować obywateli, a zwłaszcza każdego prawdziwego patriotę. Ponieważ los oddał was w moją moc, to jeśli wy będziecie razem z każdym prawdziwym patriotą bronić Rzeczypospolitej, a wiec czynić to, co jest waszym obowiązkiem, na pewno obdaruje się was życiem i pieniędzmi. Wypowiedzcie się więc co o tym myślicie?". 45 Po wygłoszonym przemówieniu Scypion dal im możność wypowiedzenia się, ponieważ sądził że niewątpliwie będą składać mu dzięki za jego dobrodziejstwo. Jeden spośród tych jeńców, centurion z XIV legionu, tak powiedział: „Za twoje tak bardzo wielkie dobrodziej- stwo Scypionie — imperatorem bowiem ciebie nie zatytułuję — składam ci podziękowanie, ponieważ mnie, wziętemu zgodnie z prawem wojny do niewoli, obiecujesz życie i nietykalność i być może skorzystałbym z tego dobrodziejstwa, gdyby nie łączyła się z nim największa spośród zbrodni. Czyż ja miałbym stanąć z bronią przeciw mojemu wodzowi Cezarowi, u którego dowo- dziłem centurią, a także przeciw jego wojsku, o którego cześć i wojenne zwycięstwa walczyłem przeszło trzydzieści sześć lat? Ja tego nie zrobię i ciebie bardzo zachęcam, abyś odstąpił od swego zamiaru. Teraz masz możność poznać, jeśli do tej pory tego nie doświadczyłeś, z czyim ty wojskiem walczysz. Wybierz jedną z twoich kohort, którą uważasz za najmężniejszą i postaw przeciw mnie; ja natomiast spośród moich współtowarzyszy broni, których masz teraz w swojej mocy, wybiorę nie więcej niż dziesięciu. Wówczas na podstawie naszej dzielności pojmiesz, czego winieneś się spodziewać po twoim wojsku". 46 Gdy centurion wypowiedział odważnie te słowa wbrew oczekiwaniu Scypiona, ten, uniesiony gniewem i boleśnie zraniony w swej ambicji, skinieniem dał znak swoim centurionom, co mają uczynić; kazał zabić tego centuriona u swoich stóp i wydał rozkaz oddzielenia reszty weteranów od rekrutów. „Zabierzcie — powiedział — tych ludzi skalanych niegodziwą zbrod- nią i utuczonych krwią współobywateli". Zostali więc wyprowadzeni poza wał i tam okrutnie pomordowani. Rekrutów natomiast kazał porozdzielać pomiędzy legiony, a Kominiusza i Tycy- dy nie zezwolił przyprowadzić przed swoje oblicze. Cezar był wstrząśnięty tą zbrodnią i tych wszystkich, którym wydał był rozkaz, aby z okrętami wojennymi na pozycjach patrolowych pod Tapsus na pełnym morzu stanowili ochronę dla jego statków transportowych i okrętów wojen- nych, za zaniedbanie obowiązków usunął z piętnem hańby z szeregów wojska i podał do publicz- nej wiadomości to bardzo surowe przeciw nim zarządzenie. 47 W tym samym czasie przytrafiło się wojsku Cezara wprost niewiarygodne i niesłychane wydarzenie. Oto po zachodzie Plejad130, około drugiej straży nocnej131, zerwała się nagle gwałtowna i ulewna burza z gradem jak kamienie. Do tego doszła jeszcze i ta niedogodność, że Cezar nie trzymał — jak to dawniej bywało — wojska na leżach zimowych, ale przez trzy, albo i cztery dni, kiedy to ruszał w drogę i podchodził bliżej nieprzyjaciela, rozbijał nowy obóz, wskutek czego jego żołnierze zajęci budową umocnień nie mieli sposobności pomyśleć o sobie samych. Ponadto w taki sposób przewoził wojsko z Sycylii, że poza żołnierzami i uzbrojeniem nie pozwolił ładować na statki ani bagaży, ani niewolników, ani wszystkiego tego, co zwykle służyło żołnierzowi. W Afryce zaś nie tylko niczego nie mogli zdobyć lub kupić, ale z powodu drożyzny żywności zużyli i tę, którą przywieźli ze sobą. W tym niedostatku tylko bardzo nieliczni mogli spać pod namiotami ze skór, reszta nocowała pod namiocikami sporządzonymi z własnej odzieży albo skleconymi z gałęzi i trzcin. I oto gdy nadeszła ulewa z gradem, namioty zawaliły się pod naporem nawałnicy, strugi wody podmyły je i zniosły, nocna burza pogasiła ogniska, wszelka żywność uległa zniszczeniu, a żołnierze, osłaniając głowy tarczami, wałęsali się po obozie. Tej samej nocy ostrza włóczni V legionu same z siebie zapłonęły. 48 Tymczasem król Juba otrzymał wiadomość o bitwie konnej Scypiona i został przez niego pisemnie wezwany na pomoc. Zostawił więc w kraju część wojska pod wodzą prefekta Saburry132 przeciw Syttiuszowi, sam zaś, aby dodać więcej znaczenia wojsku Scypiona, a strachu wojsku Cezara, wyruszył ze swego królestwa z trzema legionami, ośmiuset jeźdźcami na ko- niach z wędzidłami, z wielką masą Numidów na koniach bez wędzideł, liczną piechotą lekko- zbrojną, a także z trzydziestoma słoniami, i z tym wszystkim udał się do Scypiona. Gdy do niego Strona 16 16 dotarł, rozbił — wraz z siłami zbrojnymi, o których wspomniałem — swój własny obóz królew- ski i zajął pozycje niezbyt daleko od Scypiona. W obozie Cezara panował do tej pory wielki strach, a jego wojsko, podniecone wyczekiwaniem królewskich sił zbrojnych, stało się jeszcze bardziej niespokojne przed samym przybyciem Juby; ale gdy obóz królewski stanął w pobliżu obozu cezariańskiego, wojsko Cezara nabrało wzgardy dla wojska Juby i wyzbyło się wszelkiego strachu133. I tak to Juba, który jako nieobecny miał poprzednio znaczenie, teraz jako obecny — całkowicie je stracił. Natomiast Scypion wraz z pojawieniem się króla nabrał odwagi i pewności siebie, co każdy mógł z łatwością zauważyć. Istotnie, już następnego dnia wyprowadził wszystkie siły zbrojne swoje oraz królewskie razem z sześćdziesięcioma słoniami i ustawił je w sposób jak najbardziej okazały w szyku bojowym. Następnie posunął się z nimi do przodu niezbyt daleko od swoich umocnień, ale zatrzymawszy się tutaj na krótko, powrócił do obozu. 49 Gdy Cezar zauważył, że do Scypiona doszły prawie wszystkie siły, jakich ów oczekiwał od Juby, i że niebawem dojdzie do starcia, zaczął posuwać się wraz z wojskiem wzdłuż grzbietu górskiego, wydłużał boczne wały obronne i zakładał nowe strażnice, a w miarę przybliżania się do Scypiona śpieszył się z zajmowaniem wyżej położonych pozycji, aby przeciwnicy ufni w li- czebną przewagę swoich sił nie zdołali obsadzić najbliższego im wzgórza i nie pozbawili go przez to możności dalszego posuwania się do przodu. Labienus już jednak wcześniej powziął zamiar uchwycenia tego wzgórza i szybciej je opanował, ponieważ znajdował się bliżej tego miejsca. 50 Znajdowała się tam dość szeroka dolina o wysokich i stromych zboczach, w wielu miejscach poryta przypominającymi jaskinie wgłębieniami; Cezar musiałby ją przekroczyć, zanim doszedłby do tego wzgórza, które chciał zająć; po przeciwnej stronie tej doliny rósł stary i gęsto zadrzewiony oliwnik. Labienus zwrócił uwagę na to, że jeśli Cezar zechce zająć wspo- mniane wzgórze, to będzie musiał przekroczyć dolinę i oliwnik. Obeznany z okolicą zaczaił się w zasadzce razem z częścią konnicy i lekkozbrojnej piechoty, a ponadto za tym wzgórzem i sąsiednimi wzniesieniami umieścił w ukryciu jeźdźców, aby nagle ukazali się Cezarowi zza wzniesień wtedy, gdy on sam niespodzianie uderzy na legionistów Cezara; ten atak z obu stron wywoła u Cezara i jego wojska popłoch, a nie mający możliwości wycofania się ani podejścia do przodu przeciwnicy zostaną w okrążeniu wycięci w pień. Kiedy Cezar, po wysłaniu przodem konnicy, doszedł nieświadomy zasadzki do tego miejsca, przeciwnicy, czy to niepomni nakazów Labienusa, czy też w obawie, aby nie zostali stratowani w dolinie przez jeźdźców Cezara, małymi grupkami, a także pojedynczo zaczęli wymykać się spoza skał i spiesznie wspinać się na szczyt wzgórza. Jeźdźcy Cezara w pościgu za nimi po części ich powybijali, po części wzięli żywcem do niewoli; następnie pośpieszyli ku wzgórzu i po przepędzeniu z niego załogi Labienusa szybko je zajęli. Labienus z częścią jeźdźców ledwo znalazł dla siebie ratunek w ucieczce. 51 Po tej szczęśliwie przez jeźdźców przeprowadzonej akcji Cezar rozdzielił pomiędzy legiony roboty fortyfikacyjne i na tym wzgórzu, którym właśnie zawładnął, zatoczył warowny obóz. Następnie ze swego głównego obozu kazał przez środek równiny przeprowadzić w kierun- ku miasta Uzytty — leżało ono na tej równinie między obozami jego i Scypiona, w którego posiadaniu się znajdowało — dwa boczne wały obronne i tak je skierować, aby stykały się z tym miastem przy jego prawym i lewym rogu. Roboty fortyfikacyjne kazał przeprowadzić w tym celu, aby z chwilą gdy posunie wojsko bliżej miasta i przystąpi do oblężenia, jego skrzydła były zasło- nięte tymi obronnymi wałami, a także, aby masy nieprzyjacielskiej konnicy nie okrążyły go i nie powstrzymały od oblężenia; również w tym celu, aby można było łatwiej prowadzić rozmowy z obrońcami miasta, a jeżeli jacyś spośród nich chcieliby przejść do Cezara, co poprzednio zdarza- ło się z wielkim dla nich niebezpieczeństwem, teraz mogłoby się odbywać łatwo i bez ryzyka. Przez podejście bliżej nieprzyjaciela chciał również wybadać, czy ma on ochotę na stoczenie bitwy. Wreszcie do wymienionych przyczyn dochodziła jeszcze ta, że teren ów był nisko położony i można było wykopać wiele studzien; korzystano bowiem z odległych i niezbyt obfitych zasobów wodnych. W tym czasie, kiedy roboty fortyfikacyjne, o których poprzednio wspomniałem, były wykonywane, część wojska stała w szyku bojowym przed szańcami w pobliżu nieprzyjaciela; barbarzyńscy jeźdźcy i lekkozbrojni piechurzy nieustannie nawiązywali drobne utarczki wręcz. Strona 17 17 52 Kiedy już pod wieczór Cezar ściągał wojsko od robót fortyfikacyjnych do obozu, Juba, Scypion i Labienus razem z całą swoją konnicą i lekkozbrojną piechotą przypuścili gwał- towny atak na legionistów. Cezariańscy jeźdźcy pchnięci siłą całej i niespodzianie atakującej masy nieprzyjaciół na krótko ustąpili. Atak ten przybrał jednakże niekorzystny dla przeciwników obrót, Cezar bowiem ściągnął wojsko z połowy drogi i rzucił je swoim jeźdźcom na pomoc; jeźdźcy natomiast dzięki nadejściu legionów nabrali odwagi, z nowym zapałem uderzyli na rozproszonych w pościgu za nimi Numidów i odrzucili ich aż do królewskiego obozu, przy czym wielu spośród nich poranili i zabili. Gdyby bitwa nie przeciągnęła się do nocy i kurz wzniesiony wiatrem nie zasłonił wszystkim widoczności, to Juba z Labienusem schwytani, znaleźliby się w rękach Cezara, a ich konnica razem z lekkozbrojną piechotą zostałaby wycięta w pień. W tym czasie niewiarygodnie wielu żołnierzy Scypiona z IV i VI legionu uciekło po części do obozu Cezara, a po części udało się, w jakie kto mógł strony; również liczni jeźdźcy Kuriona134 stracili zaufanie do Scypiona i jego sił zbrojnych i też przeszli do obozu Cezara. 53 Podczas gdy wodzowie obu stron prowadzili działania bojowe w pobliżu Uzytty, dwa legiony, X135 i IX, wyruszyły na statkach transportowych z Sycylii i kiedy znalazły się już niedaleko od portu w Ruspinie, dojrzały okręty cezariańskie, które stały na straży na wysokości Tapsus. W nieuzasadnionej obawie, aby nie natrafić na czyhającą tam w zasadzce flotę przeciw- ników, skierowały żagle na pełne morze, gdzie długo i nieustannie były miotane wzburzonymi falami, aż wreszcie po wielu dniach wyczerpane pragnieniem i głodem dotarły do Cezara136. 54 Obydwa te legiony zostały wysadzone na ląd. Cezar pomny niedawnej samowoli137 swoich żołnierzy na terenie Italii oraz skłonności niektórych spośród nich do rabunków znalazł właśnie drobny pretekst; w związku z tym, że trybun wojskowy X legionu Gajusz Awienus zapełnił swoją niewolniczą czeladzią oraz zwierzętami jucznymi jeden cały statek z transportu i ani jednego żołnierza nie przewiózł z Sycylii, zwołał następnego dnia138 wszystkich trybunów wojskowych oraz centurionów i tak do nich z trybunału przemówił: „Bardzo życzyłbym sobie, ażeby ludzie raz wreszcie położyli kres swojej bezczelności i wybujałemu rozpasaniu i mieli wzgląd na moją pobłażliwość, łagodność i cierpliwość! Ale ponieważ nie potrafili sami sobie wyznaczyć ani miary, ani granicy, to ja sam postanawiam, zgodnie z regulaminem wojskowym, dać taki oto przykład, aby inni odpowiednio się prowadzili. Gajuszu Awienusie, ponieważ w Italii podżegałeś żołnierzy ludu rzymskiego przeciw Rzeczypospolitej i dopuszczałeś się grabieży w municypiach, ponieważ okazałeś się zgubnym dla mnie i Rzeczypospolitej i zamiast żołnierzy załadowałeś na statki swoją czeladź niewolniczą oraz zwierzęta juczne i wskutek twojego postę- powania Rzeczpospolita w tak naglącym czasie odczuwa brak żołnierzy, za te przestępstwa wydalam cię z piętnem hańby z szeregów mojego wojska i rozkazuję, abyś jeszcze dziś jak najrychlej oddalił się i opuścił Afrykę. Również i ciebie, Aulusie Fontejuszu, usuwam z wojska, ponieważ okazałeś się zbuntowanym trybunem wojskowym i złym obywatelem. Tytusie Salinu- sie, Marku Tyronie i Gajuszu Kluzynasie, ponieważ dostąpiliście rangi centurionów w moim wojsku z łaski, a nie za męstwo, ponieważ tak się prowadziliście, że ani podczas wojny nie okazaliście się dzielnymi żołnierzami, ani też podczas pokoju dobrymi i pożytecznymi obywate- lami i byliście bardziej skwapliwymi raczej w buntowaniu i podburzaniu przeciw waszemu wo- dzowi naczelnemu niż w zachowaniu respektu i dyscypliny wobec niego, uważam was, którzyście dowodzili w moim wojsku centuriami, za niegodnych tego i wyrzucam was, a także rozkazuję, abyście jak najszybciej zabrali się z Afryki". Następnie przekazał ich centurionom i zarządził, ażeby każdego z nich z osobna, po zostawieniu mu nie więcej niż jednego niewolnika, wsadzić oddzielnie na statek. 55 Tymczasem Getulowie, którzy zbiegli do Cezara — a podaliśmy już, że zostali wysłani przez Cezara z pismami i ustnymi poleceniami — przybyli do swoich współplemieńców. Ci, łatwo ich autorytetem pozyskani, a imieniem Cezara przekonani, odstąpili od króla Juby, bez wahania wszyscy porwali za broń i podjęli działania wojenne przeciw królowi. Na wiadomość o buncie Getulów, uwikłany w potrójną wojnę139 Juba, pod naciskiem ciężkiej sytuacji, posłał w granice swego królestwa jako ochronę przeciw Getulom sześć kohort ze swoich sił zbrojnych, które przyprowadził przeciw Cezarowi. Strona 18 18 56 Natomiast Cezar ukończył roboty przy bocznych wałach obronnych i doprowadził je do takiego miejsca, gdzie nie można było dosięgnąć go pociskami z miasta. Następnie obwa- rował obóz i przed frontem obozu rozmieścił wiele ballist i skorpionów skierowanych wprost na miasto, i nie zaprzestawał za ich pomocą wypłaszać obrońców z jego murów; tutaj sprowadził pięć legionów z poprzedniego obozu. Dzięki uzyskanej takim sposobem możliwości, co znako- mitsi i bardziej znani ludzie z obydwu stron domagali się widzenia z przyjaciółmi i bliskimi, a także prowadzili między sobą rozmowy140. Cezar dobrze wiedział, ile korzyści mogą dać te rozmowy; oto co znakomitsi Getulowie, prefekci jazdy królewskiej konnicy, których przodkowie zasłużyli się kiedyś pod wodzą Mariusza i dzięki jego dobrodziejstwu obdarowani ziemią i więk- szymi posiadłościami zostali po zwycięstwie Sulli141 przekazani pod władzę króla Hiempsala142, teraz dorwawszy się sposobności, już po zapadnięciu nocy, gdy zapalono światła, zbiegli w liczbie około jednego tysiąca razem z końmi i swoimi sługami do obozu Cezara znajdującego się na równinie bardzo blisko Uzytty. 57 Gdy Scypion i jego współtowarzysze dowiedzieli się o tym wydarzeniu i byli pod silnym wrażeniem tego ciosu, niemalże w tym samym czasie ujrzeli Marka Akwiniusza143 rozmawiającego z Gajuszem Saserną144. Scypion powiadomił Akwiniusza przez gońca, że nie ma celu, by on prowadził rozmowy z przeciwnikami. Ale kiedy goniec ten przyniósł Scypionowi odpowiedź Akwiniusza, że on mimo to pozostanie, aby omówić resztę tego, co zaplanował, wówczas Juba wysłał do niego swojego gońca, który w obecności Saserny powiedział do Akwiniusza: „Król zakazuje ci prowadzić tę rozmowę". Przestraszony tym zakazem Akwiniusz dał posłuch poleceniu króla. Oto co przydarzyło się rzymskiemu obywatelowi, i to takiemu, który godności swoje otrzymał od ludu rzymskiego! W czasie gdy ojczyzna jego oraz mienie osobiste były nienaruszone i całe, on wolał ukazać uległość wobec barbarzyńcy Juby, niż posłuchać polecenia Scypiona, albo po klęsce swojego stronnictwa powrócić cało do swego domu145. Zresztą jeszcze bardziej butnie niż w stosunku do Marka Akwiniusza, człowieka nowego i niewiele znaczącego senatora, zachował się Juba wobec Scypiona, człowieka niepospolitego dzięki sławnemu rodowi, osobistej godności i osiągniętym zaszczytom. Otóż Scypion, jeszcze przed przybyciem króla, używał zazwyczaj purpurowego płaszcza, lecz obecnie Juba podobno miał mu zwrócić uwagę, że Scypionowi nie godzi się nosić odzieży o takiej samej barwie, jaką posługuje się on, Juba. W ten sposób doszło do tego, że Scypion uległ Jubie, człowiekowi nadętemu i nader ograniczonemu, i przerzucił się na biały płaszcz. 58 Następnego dnia przeciwnicy wyprowadzili wszystkie wojska ze wszystkich obozów, dotar- li do jakiegoś pagórka niedaleko obozu Cezara, tam się zatrzymali i ustawili szyk bojowy. Cezar także wyprowadził wojsko i szybko ustawił je przed swoimi umocnieniami na równinie, i tutaj zajął stanowiska. Nie wątpił bowiem, że przeciwnicy, którzy mieli bardzo wielkie siły własne, a także posiłki dostarczone przez króla, ponadto wcześniej wyszli i byli gotowi, sami podejdą bliżej, aby stoczyć bitwę. Objechał więc konno legiony, napełnił je otuchą, wydał im hasło i wyczekiwał nieprzyjacielskiego uderzenia. Sam bowiem nie bez powodu nie wychodził dalej do przodu od swoich umocnień, ponieważ w mieście Uzytcie, które trzymał Scypion, były zbrojne kohorty nieprzyjacielskie. Naprzeciw miasta stało jego prawe skrzydło, więc obawiał się, żeby nie zrobiono wypadu z miasta, gdy będzie przechodził koło niego i, uderzywszy z boku, nie dokonano rzezi. Wstrzymywało go jeszcze i to, że przed linią bojową Scypiona rozciągała się bardzo trudna do przejścia bagnista przestrzeń, która — jak sądził — stanowiłaby przeszkodę dla jego żołnierzy podczas natarcia. 59 Uważam, że nie można pominąć tego, jak były ustawione w szyku bojowym wojska obydwu stron. Scypion rozwinął swój szyk bojowy w taki sposób: na przedzie rozmieścił swoje i Juby legiony, za nimi w drugim, rezerwowym szeregu ponownie numidyjską piechotę tak roz- stawioną i na długość rozciągniętą, że dla naszych legionistów środkowy szyk wyglądał z dala jak pojedynczy, na skrzydłach zaś robił wrażenie podwójnego. Na prawym i lewym skrzydle rozmie- ścił słonie w równych od siebie odstępach, a za słoniami ustawił lekkozbrojną piechotę i posiłko- we oddziały Numidów. Całą konnicę posługującą się wędzidłami ustawił na swoim prawym Strona 19 19 skrzydle, a lewe skrzydło było zamknięte miastem Uzyttą i tam nie było miejsca na rozwinięcie jazdy. Oprócz tego po prawej stronie swojego szyku bojowego postawił ciężkozbrojną piechotę numidyjską oraz nieprzebrane mnóstwo lekkozbrojnej piechoty w odległości nie mniejszej niż tysiąc kroków rzymskich i przez to przybliżył je do podnóża wzgórz oraz oddalił je bardziej zarówno od wojsk przeciwników, jak i swoich. Zrobił to w tym celu, aby z chwilą rozpoczęcia bitwy, gdy oba szyki na siebie wzajemnie uderzą, jego konnica mogła się rozwinąć i nagle okrą- żyć, dzięki swojej przewadze liczebnej, całe wojsko Cezara, wywołać w nim zamęt i wybić je włóczniami. Taki był plan Scypiona stoczenia bitwy w tym dniu. 60 Natomiast szyk bojowy Cezara, zaczynając od lewego jego skrzydła i kończąc na prawym, był uformowany w następujący sposób: na lewym skrzydle miał legiony X i IX, a w szyku środkowym XXV, XXVIII, XIII, XIV i XXVI. Na swoim prawym skrzydle146 umieścił część kohort złożonych z weteranów, a ponadto dołączył do nich kilka kohort złożonych z rekrutów. Na swoim lewym skrzydle ustawił szereg trzeci, rozciągnął aż po środkowy legion swego szyku bojowego i rozmieścił go w taki sposób, żeby lewe skrzydło było potrójne. Uczynił tak dlatego, że jego prawe skrzydło osłaniały obwarowania obozu, natomiast niepokoił się o lewe skrzydło, czy będzie mogło stawić czoło masie nieprzyjacielskiej konnicy; dlatego ściągnął tam wszystką swoją konnicę, a ponieważ nie był pewny jej siły, posłał V legion jako wsparcie i pomiędzy jej jeźdźców wmieszał lekkozbrojnych piechurów. Łuczników rozmieścił wszędzie i rozmaicie w określonych miejscach, a przede wszystkim na skrzydłach. 61 Tak ustawione z obydwu stron wojska, w odległości nie większej niż trzysta kroków rzym- skich od siebie, stały od świtu aż do dziesiątej godziny dnia147 i nie wszczęły walki, co do tej pory chyba nigdy się nie zdarzyło. I już Cezar zaczął swoje wojsko odprowadzać z powrotem za umocnienia, gdy niespodzianie cała, nie mająca wędzideł konnica Numidów i Getulów ruszyła z daleka i od prawej strony zaczęła przybliżać się do umieszczonego na wzgórzu obozu Cezara, natomiast posługujący się wędzidłami jeźdźcy Labienusa pozostali na swoich pozycjach i po- wstrzymywali cezariańskie legiony. Wtedy niespodzianie część konnicy Cezara razem z lekko- zbrojną piechotą, bez rozkazu i nierozważnie wysunęła się zbyt daleko do przodu przeciw Getu- lom i nawet przekroczyła bagno, nie mogła jednakże, jako liczebnie mała, oprzeć się masie nieprzyjaciół, więc opuściła lekkozbrojną piechotę i sama uciekła w rozproszeniu z powrotem do swoich wraz z rannymi, straciwszy jednego jeźdźca, wiele rannych koni i dwudziestu siedmiu zabitych lekkozbrojnych piechurów. Scypion uradowany tą pomyślnie zakończoną utarczką konną odprowadził nocą wojsko do obozu. Ale szczęście wojenne nie zezwala walczącym na trwałą radość, albowiem gdy Cezar następnego dnia wysłał część swojej jazdy do Leptis po zboże, ta po drodze uderzyła niespodzianie na plądrujących jeźdźców numidyjskich i getulskich i około stu spośród nich po części wybiła, po części wzięła żywcem do niewoli. Tymczasem Cezar nie zaprze- stawał codziennego wyprowadzania legionów na równinę, a także nie przerywał robót fortyfikacyj- nych, nadal ciągnął wał i rów przez środek równiny i w ten sposób uniemożliwiał przeciwnikom wypady. Również Scypion budował umocnienia przeciw Cezarowi i śpieszył się z tymi robotami, aby Cezar nie odciął go od grzbietu górskiego. Tak więc wodzowie obydwu stron byli zajęci robotami fortyfikacyjnymi, ale mimo to codziennie dochodziło między nimi do konnych potyczek. 62 Tymczasem Warus148, który przedtem ze względu na zimę wyciągnął w Utyce swoją flotę na ląd, nieoczekiwanie dowiedział się, że legiony X i IX przybyły z Sycylii. Szybko więc ściągnął okręty na wodę, obsadził getulskimi żeglarzami i żołnierzami piechoty morskiej, wy- płynął z Utyki i z pięćdziesięcioma pięcioma okrętami przybył do Hadrumetum w celu zastawie- nia zasadzki na okręty Cezara. Cezar, nie mający pojęcia o przybyciu Warusa, wysłał w kierunku Tapsus149 Lucjusza Cyspiusza z eskadrą dwudziestu siedmiu okrętów na służbę patrolową dla ochrony swojego transportu ze zbożem z Sycylii, a jeszcze przed nim wysłał również w tym samym celu Kwintusa Akwilę z trzynastoma okrętami wojennymi w kierunku Hadrumetum150. Cyspiusz szybko dotarł do wyznaczonego celu, natomiast Akwila miotany burzą nie mógł opły- nąć przylądka koło Ruspiny, znalazł trochę dalej jakąś niezagrożoną przez burzę zatokę i dzięki temu usunął się razem z flotą z pola widzenia nieprzyjaciół. Reszta floty Cezara stała zakotwi- Strona 20 20 czona na morzu na wysokości Leptis, pozbawiona ochrony, ponieważ wioślarze zeszli z okrętów i wałęsali się wszędzie po brzegu, a część z nich udała się do miasta, aby kupić żywność. Warus, dowiedziawszy się o tym od jakiegoś zbiega, skorzystał z okazji i, wypłynąwszy o drugiej straży nocnej151 z wewnętrznego portu hadrumeteńskiego, dotarł wczesnym rankiem do Leptis i pod- palił statki transportowe Cezara, które stały na morzu nieco dalej od portu oraz zajął dwa pięciorzędowce, na których nikt nie stawiał mu oporu. 63 W tym czasie, gdy Cezar robił obchód umocnień obozu, który znajdował się na grzbiecie górskim w odległości sześciu tysięcy kroków rzymskich od portu w Leptis, dowiedział się od gońców, co w nim zaszło. Odłożył wtedy wszystkie sprawy, szybko pognał na puszczonym w cwał koniu do Leptis, tutaj wsiadł do niewielkiej łodzi i ponaglił wszystkie okręty, aby ruszyły w ślad za nim. Po drodze spotkał Akwilę wystraszonego i roztrzęsionego z powodu mnóstwa nieprzyjacielskich okrętów, i puścił się w pogoń za nieprzyjacielską flotą. Tymczasem Warus, przerażony szybkością i odwagą Cezara, zawrócił okręty i zaczął pośpiesznie uciekać razem z całą flotą do Hadrumetum. Po czterech tysiącach kroków rzymskich pościgu Cezar go dogonił, odzyskał jeden pięciorzędowiec razem ze wszystkimi swoimi żołnierzami piechoty morskiej i wziął na nim do niewoli stu trzydziestu nieprzyjacielskich strażników, ponadto zajął najbliżej znajdu- jący się trójrzędowiec nieprzyjacielski, pełen wioślarzy i żołnierzy piechoty morskiej, który pod- czas stawiania oporu pozostał w tyle za innymi. Pozostałe okręty nieprzyjacielskie opłynęły przylądek koło Ruspiny i wszystkie schroniły się w małym porcie w Hadrumetum. Dla Cezara zabrakło już wiatru o tej samej sile i dlatego nie mógł opłynąć wspomnianego przylądka; zatrzy- mał się tej nocy zakotwiczony na morzu, a o brzasku popłynął do Hadrumetum i tam podpalił statki transportowe przeciwników stojące na zewnątrz portu. Wszystkie inne były już wyciągnię- te na ląd lub ukryte w porcie. Następnie, po krótkim odczekaniu na wypadek, gdyby przeciwnicy zechcieli stoczyć z nim bitwę morską, powrócił do obozu. 64 Na wspomnianym trójrzędowcu został wzięty do niewoli ekwita rzymski Publiusz We- striusz oraz afrańczyk152 Publiusz Ligariusz, którego razem z innymi Cezar puścił wolno w Hiszpanii153, ten zaś udał się potem do Pompejusza, następnie po bitwie pod Farsalus uciekł do Afryki i przybył do Warusa; za wiarołomstwo i krzywoprzysięstwo Cezar kazał go zabić. Natomiast Publiuszowi Westriuszowi przebaczył ponieważ jego brat zapłacił w Rzymie naka- zaną grzywnę, a on sam wyjaśnił Cezarowi swoją sytuację; gdy po wzięciu do niewoli przez flotę Nasydiusza154 prowadzono go na śmierć, dzięki Warusowi został zachowany przy życiu, a później nie nadarzyła się mu żadna sposobność do przejścia z powrotem na stronę Cezara. 65 Wśród mieszkańców Afryki rozpowszechniony jest zwyczaj155, że na polach i we wszystkich prawie wsiach mają oni pod ziemią potajemne jamy do ukrywania zboża, a przygotowują je przede wszystkim ze względu na wojny i niespodziane napady nieprzyjacielskie. Cezar powia- domiony o tym przez zaufanego człowieka wysłał o trzeciej straży nocnej156 na odległość dziesię- ciu tysięcy kroków rzymskich od swojego obozu dwa legiony z konnicą i potem powitał je z powrotem w obozie obładowane wielką ilością zboża. Na wiadomość o tym Labienus wyruszył ze swego obozu na odległość siedmiu tysięcy kroków rzymskich przez pagórkowaty płaskowyż, którym poprzedniego dnia przechodził Cezar, i rozbił tam obóz dla dwu legionów. Licząc na to, że Cezar będzie dla zaopatrywania się w zboże często korzystać z tej trasy, codziennie zajmował osobiście wraz z wielką liczbą konnicy i z oddziałami lekkozbrojnej piechoty dogodne stanowi- ska w zasadzce. 66 Tymczasem Cezar dowiedział się od zbiegów o zastawionej przez Labienusa zasadzce, odczekał więc kilka dni, aż uwaga nieprzyjaciół wskutek nabrania nawyku do wykonywania codziennie tych samych czynności ulegnie stępieniu, i dopiero wtedy jednego ranka wydał nagle rozkaz, aby trzy legiony weteranów razem z częścią konnicy ruszyły za nim przez bramę deku- mańską157, przodem zaś wysłał jeźdźców i dzięki temu znienacka wyciął w pień około pięciuset niczego nieprzeczuwających i ukrytych w kotlinach na zasadzce lekkozbrojnych Numidów, a resz- tę158 zmusił do haniebnej ucieczki. Wówczas Labienus puścił się w cwał z całą konnicą na odsiecz swoim uciekającym żołnierzom. Kiedy liczebnie skromna jazda cezariańska nie dawała już sobie