Cien twojego usmiechu - Susan May Warren

Szczegóły
Tytuł Cien twojego usmiechu - Susan May Warren
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Cien twojego usmiechu - Susan May Warren PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Cien twojego usmiechu - Susan May Warren PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Cien twojego usmiechu - Susan May Warren - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Strona 3 Strona 4 Ku Two​jej chwa​le, Pa​nie Strona 5 Roz​dział 1 No ​e l​l e tę​s k ​n i​ł a za o ca​l e​n iem, k tó ​r e n ad ​c h o ​d zi​ł o wraz ze ś wie​ż y m ś n ie​g iem. Za s p o ​‐ s o ​b em, w jak i z s u b ​t el​n y m wd zię​k iem o k ry wał o n p ó ł​n o c​n e las y M in ​n e​s o ​t y , p rzy ​‐ p ró ​s zał s zro ​n em ig la​s te g a​ł ę​z ie s o ​s en , p rze​m ie​n iał b ru d ​n e, za​k u rzo ​n e u li​c e i au ​t o ​‐ s tra​d y we ws tę​g i n ie​s k a​z i​t el​n ej, n ie​s k a​ż o ​n ej b ie​l i. Kie​d y mro ź​n y k ęs ro z​ś wie​t lo ​n e​g o p o za​m ie​c i p o ​r an ​k a miał mo c tch n ię​c ia n o ​we​g o d u ​c h a w ży cie p an i Hu ​e ​s to n – mat​k i i żo n y b y łe​g o s ze​r y fa Deep Ha​v en , k tó ​r a s ta​n ę​ł a n a ta​r a​s ie d rew​n ia​n e​g o d o m​k u . Kie​‐ d y p ara z k u b ​k a z k awą wi​r o ​wa​ł a w ch ło d ​n y m p o ​wie​t rzu . W ta​k ich ch wi​l ach No ​e l​l e p ra​wie wie​r zy ła, że ws zy s t​k o mo ż​n a zb u ​d o ​wać n a n o wo . Ale ten ś n ieg n ie p rzy ​n o ​s ił o ca​l e​n ia. Ten ś n ieg , a wła​ś ci​wie mie​s zan ​k a d es z​c zu ze ś n ie​g iem, to r​p e​d o ​wał p rzed ​n ią s zy b ę au ta No ​e l​l e. Sk o ​r u p y lo d u za​l e​g a​ł y w s zcze​‐ li​n ach , zmie​n ia​j ąc wy ​c ie​r acz​k i s a​m o ​c h o ​d o ​we w b rzy twy . Teg o ro ​d za​j u ś n ieg p rze​‐ k s ztał​c ał au ​t o ​s tra​d ę w ś mier​c io ​n o ​ś n ą ś li​z g aw​k ę z g o ​ł o ​l e​d zi, k tó ​r ą No ​e l​l e wlo ​k ła s ię d o s wo ​j ej ma​l eń ​k iej wio ​s k i n a p ó ł​n o ​c y . Eli z p ew​n o ​ś cią o d ​k ry ł​b y , że ła​m ie te​r az p rze​p i​s y . Włą​c zy ła wy ​c ie​r acz​k i n a wy ż​s ze o b ​r o ​t y , żeb y s zy b ​c iej ze​t rzeć p o ​z o ​s ta​ł o ​ś ci ś n ie​‐ g u , i mak ​s y ​m al​n ie ro z​k rę​c i​ł a ro z​m ra​ż a​n ie. Po ​win ​n a b y ła d o ​k ład ​n iej o s k ro ​b ać s zy b ę, za​n im o p u ​ś ci​ł a b iu ​r o Eri​k a. Sp o j​r zaw​s zy n a ze​g a​r ek , o s za​c o ​wa​ł a jed ​n ak d łu ​g o ś ć tra​‐ s y d o d o mu i za​c zę​ł a li​c zy ć n a to , że au to ro z​g rze​j e s ię p rzed n a​d ej​ś ciem ś n ie​ż y cy . I zn ó w zd e​c y d o ​wa​ł a s ię n a try b p rze​t rwa​n ia. Ale p rze​c ież o to ch o ​d zi​ł o w tej p o ​d ró ​ż y , p raw​d a? O p rze​t rwa​n ie? A mo że o p o ​wró t d o ży cia. Strona 6 Dro ​g a z teg o miej​s ca w M in ​n e​s o ​c ie d o p ó ł​n o c​n ej g ra​n i​c y s ta​n u o k a​z a​ł a s ię p rze​‐ ra​ż a​j ą​c o o p u s to ​s za​ł a, a ś n ie​ż y ca n ad a​ł a p ó ź​n e​m u p o ​p o ​ł u ​d n iu b ar​wę me​t a​l icz​n ej s za​‐ ro ​ś ci. No ​e l​l e włą​c zy ła d o ​d at​k o ​wo ś wia​t ła mi​j a​n ia, g d y ż w b la​s k u zwy k ły ch ś wia​t eł mio ​t a​n e w jej k ie​r u n ​k u p łat​k i ś n ie​g u wy ​d a​wa​ł y s ię tró j​wy mia​r o ​we. J e​l eń s ch o ​wał s ię w cie​n iu s o ​s en , to ​p o ​l i i b rzó z, k tó ​r e p o o b u s tro ​n ach d ro ​g i two ​r zy ły mu r, g o ​t o ​we, ab y rzu cić s ię n a u li​c ę. Przy ta​k iej p o ​g o ​d zie s amo d o ​t k n ię​c ie h a​m u l​c ó w mo ​g ło ​b y wp a​k o ​wać ją p ro ​s to d o ro wu . M o że p o ​win ​n a b y ła s p ę​d zić n o c w Du ​l u th , ale wte​d y z p ew​n o ​ś cią mu ​s ia​ł a​b y wy ​‐ my ś lić ja​k ieś u s p ra​wie​d li​wie​n ie. Z u ch wy tu n a k u b ek w wie​k o ​wy m Yu k o ​n ie d o ​b ieg ł ją d zwo ​n ek te​l e​f o ​n u . No ​e l​l e za​c zę​ł a d łu ​b ać p rzy s łu ch aw​c e, p o czy m s p o j​r za​ł a n a d ro ​g ę i p o ​n o w​n ie n a te​l e​f o n . Lee. Wres z​c ie we​p ch n ę​ł a s łu ch aw​k ę d o u ch a, n a​c i​s n ę​ł a g u zik . – Lee? J e​s teś tam? Do ​t arł d o n iej g ło s zn ie​k s ztał​c o ​n y p rzez k iep ​s k i za​s ięg , p rze​r y wa​n y s zu mem wy ​c ie​r a​c zek p o ​s k ra​m ia​j ą​c y ch ś n ieg . – No ​e l​l e, g d zie je​s teś ? Op u ​ś ci​ł aś p o ​r an ​n ą g im​n a​s ty k ę. A Sh a​r o n mó wi, że za​s tę​‐ p u je cię n a o b ​c h o ​d zie w cen ​t ru m o p ie​k i. J es z​c ze n ie te​r az. J es z​c ze n ie mo ​g ła p o ​wie​d zieć Lee. Wy ​b u ​c h ł​b y wiel​k i s k an ​d al, g d y b y wie​ś ci u j​r za​ł y ś wia​t ło d zien ​n e. No ​e l​l e mia​ł a n a​d zie​j ę u k ry wać je p rzed ś wia​t em p rzez co n aj​m n iej p ięć k o ​l ej​n y ch mie​s ię​c y . Aż Kir​b y s k o ń ​c zy s zk o ​ł ę. Po ​t em b ę​d zie mo ​g ła o d e​t ch n ąć. Ws zy s cy p ew​n ie o d e​t ch n ą. Zwłas z​c za Eli. Nie mia​ł a złu d zeń – p o p o d ​j ę​c iu tej d e​c y zji p o ​c zu je tak ą s amą u lg ę jak o n a. – M u ​s ia​ł am je​c h ać d o Du ​l u th . – By ło to wy ​s tar​c za​j ą​c o zg o d ​n e z p raw​d ą. – Dzi​s iaj? J es t o s trze​ż e​n ie p rzed ś n ie​ż y cą. Nie s łu ch a​ł aś ran o p ro ​g n o ​z y p o ​g o ​‐ dy? Wy ​o b ra​z i​ł a s o ​b ie Lee – za​ws ze p ięk ​n ą z jej d łu ​g i​m i k as z​t a​n o ​wy mi wło ​s a​m i i s mu ​k ły m cia​ł em, k tó ​r e n ie p o ​t rze​b o ​wa​ł o g im​n a​s ty k i. Za​p ew​n e s ie​d zia​ł a te​r az w s wo ​‐ im n ie​s k a​z i​t el​n y m d o mu i wp a​t ry wa​ł a s ię p rzez o k n o w je​z io ​r o , k tó ​r e​g o fale o b i​j a​ł y s ię o s k a​ł y . J ej s a​m o t​n y d o ​m ek . No ​e l​l e p o ​d zi​wia​ł a Lee za s iłę. J ed ​n ak o d tam​t e​g o s tras z​n e​‐ g o d n ia Lee wy ​p eł​n ia​ł a ży cie ty ​l o ​m a za​j ę​c ia​m i, że g d y b y n ie te​l e​f o n i o b ec​n o ś ć jej s y n a, De​r e​k a, k o ​l e​g i z k la​s y Kir​b y ’eg o , p rzy ​s y ​p a​n ie ś n ie​g iem mo ​g ło ​b y wp ę​d zić ją w ro z​p acz. J e​ż e​l i ju tro b ę​d zie p a​d ać, Kir​b y wy ​p ro ​wa​d zi p łu g i s p ę​d zi d zień n a o d ​ś n ie​ż a​n iu s zla​k ó w w k ie​r u n ​k u las u . Tak zwy k li ro z​k o ​s zo ​wać s ię rzad ​k i​m i o p a​d a​m i n a p ó ł​n o ​c y . J ed ​n e​g o ro k u – Kir​b y miał wte​d y ja​k ieś d zie​s ięć lat – o n , Ky le i Kel​s ey s p ę​d zi​l i cały d zień n a b u ​d o ​wa​n iu ś n ież​n ej ja​s k i​n i… Na​r a​s ta​j ą​c e ws p o ​m n ie​n ia b y ły jak n o że, k tó ​r e wb i​j a​ł y s ię w n ią i wy ​d ra​p y wa​ł y p o ​wie​t rze z p łu c. Skup się na przyszłości. – Sły s za​ł am, że mo że s p aś ć ś n ieg , a ja mia​ł am wi​z y tę u le​k a​r za. – To też b y ła p raw​d a. No ​e l​l e zd ję​ł a n o g ę z g azu i we​s zła w za​k ręt. Strona 7 – O n ie, ch y b a n ie… – za​c zę​ł a Lee z n ie​p o ​k o ​j em w g ło ​s ie. M iło , że p a​m ię​t a​ł a. Os tat​n ie lata o ch ło ​d zi​ł y ich re​l a​c je, ale Lee cały czas s ię s ta​‐ ra​ł a. No ​e l​l e p o ​win ​n a mieć to n a u wa​d ze. – Z b io p ​s ji wy ​s zło , że ws zy s t​k o w p o ​r ząd ​k u , wy ​n i​k i d o ​s ta​ł am p o cz​t ą k il​k a ty ​‐ g o d ​n i temu . – No ​e l​l e p o ​win ​n a b y ła ws p o ​m n ieć o ty m Lee, ale tak ją p o ​c h ło ​n ę​ł y p rzy ​g o ​t o ​wa​n ia n a d ziś . Do ​b re wy ​n i​k i w p ew​n y m s en ​s ie s ta​n o ​wi​ł y d la n iej je​d y n ie p o ​t wier​d ze​n ie, że p rzy ​s zed ł czas . – Ale mu ​s ia​ł am jes z​c ze co ś za​ł a​t wić. – Na p rzy ​k ład d o jś ć d o teg o , jak s ię tu zn a​l a​z ła: czter​d zie​s to ​s ze​ś cio ​l et​n ia k o ​b ie​t a, k tó ​r a p ra​g n ie za​c ząć ży cie n a n o wo . – Bę​d zie d o ​b rze? Tak . M u ​s ia​ł a w to wie​r zy ć. Tak . – Ws zy s t​k o jes t w p o ​r ząd ​k u . M ó ​wi​ł aś co ś o ś n ie​ż y cy ? – Tak , ch o ​c iaż je​s tem p ew​n a, że d ru ży n a k o ​s zy k ó w​k i i tak b ę​d zie tre​n o ​wać w n a​‐ d ziei, że n a ju trzej​s zy m me​c zu ich n ie za​s y ​p ie. No ​e l​l e s ię s k rzy wi​ł a. Świet​n ie. Go r​l i​we u czes t​n ic​t wo czło n ​k ó w jej ro ​d zi​n y w lo ​‐ k al​n y ch ro z​g ry w​k ach cza​s a​m i s p ra​wia​ł o , że mia​ł a o ch o ​t ę wa​l ić g ło ​wą o ś cia​n ę. Z ty m że g d y b y n ie Kir​b y i jeg o tre​n in ​g i, mo ​g ła​b y zu p eł​n ie s ię p o ​g u b ić. – Nie mo g ę zn ieś ć my ś li, że Kir​b y je​d zie ty m ro z​k le​k o ​t a​n y m n eo ​n em w tak ą p o ​‐ g o ​d ę. Ka​z a​ł am Elie​m u zmie​n ić o p o ​n y n a zi​m o ​we, ale… – Gd y b y b y ła w d o mu , u ru ch o ​m i​ł a​b y SUV-a z n a​p ę​d em n a czte​r y k o ła i p o ​j e​c h a​ł a​b y p o s y n a d o s zk o ​ł y . Nie​n a​wi​d zi​ł a s ię p ro ​s ić, ale mamy za​wo d ​n i​k ó w z tej s a​m ej d ru ży n y s o ​b ie p o ​m a​‐ g a​j ą. – J e​ż e​l i Kir​b y wy ​l ą​d u ​j e w ro ​wie, p o ​j e​d zies z p o n ie​g o ? – A g d zie jes t Eli? Oczy wi​s te p y ta​n ie, rzecz ja​s n a. Kie​d y ś o d ​p o ​wied ź b y ła​b y p ro s t​s za. W mie​ś cie. Na k o ​m i​s a​r ia​c ie. Alb o w ra​d io ​wo ​z ie. Ale o d ​k ąd k il​k a mie​s ię​c y temu p o ​s zed ł n a eme​r y tu rę, k tó ż miał​b y to wie​d zieć? – M ó ​wił, że id zie n ad je​z io ​r o ło ​wić ry b y . M y ś la​ł am, że p rzy ​j a​d ę, za​n im wró ​c i, ale… – J a​s n e, No ​e l​l e. Ni​c zy m s ię n ie martw. Up ew​n ię s ię, że Kir​b y n ie zo ​s tał s am. – Dzię​k i, Lee. Co u Emmy ? – zd o ​ł a​ł a za​p y tać, u n i​k a​j ąc czk aw​k i, ch o ć g ar​d ło i tak jej za​d rża​ł o . M o że k ie​d y ś zad a to p y ta​n ie b ez b ó lu . – W p o ​r ząd ​k u . Nad al g ra w Twin Ci​t ies . Wy ​d a​j e mi s ię, że w we​e k en d d aje k o n ​‐ cert. Wy ​d a​j e jej s ię? Cza​s a​m i No ​e l​l e n ie​n a​wi​d zi​ł a Lee za to , że to ws zy s t​k o tak ła​t wo jej p rzy ​c h o ​d zi​ł o . No ​e l​l e u s ły s za​ł a d źwięk o p ró ż​n ia​n ia zmy war​k i, s zczę​k a​n ie ta​l e​r zy . Lee p raw​d o ​‐ p o ​d o b ​n ie mu ​s ia​ł a n a​p eł​n iać ją te​r az ty l​k o raz w ty ​g o d ​n iu . M o że No ​e l​l e p o ​win ​n a b y ła za​p ro ​p o ​n o ​wać Lee, żeb y z n ią p o ​j e​c h a​ł a. Ale n ie, mu ​‐ s ia​ł a za​ł a​t wić to s ama. Za​ł a​t wi​ł a​b y to s ama. W k o ń ​c u k to in n y zro ​z u ​m iał​b y , jak to jes t p a​t rzeć w lu ​s tro i n ie p o ​z n a​wać wła​s n e​g o o d ​b i​c ia? Lee p rze​t rwa​ł a, a n a​wet s ta​ł a s ię s il​n iej​s za p o tam​‐ ty m fa​t al​n y m d n iu . Nie p o ​t ra​f i​ł a​b y p o ​j ąć, jak to jes t ch cieć zo ​s ta​wić ws zy s t​k o za Strona 8 s o b ą. Ch cieć za​p o ​m n ieć. Nie żeb y No ​e l​l e p ra​g n ę​ł a wy ​m a​z ać o s tat​n ie d wa​d zie​ś cia lat s wo ​j e​g o ży cia. Ty l​‐ k o p ew​n e jeg o frag ​m en ​t y . Bo ​l e​s n e, o k ro p ​n e, p o ​z b a​wia​j ą​c e tch u frag ​m en ​t y . Ale n a​wet Bó g n ie b y ł w s ta​n ie u zd ro ​wić ran i z p o ​wro ​t em złą​c zy ć an i ich ro ​d zi​‐ n y , an i jej mał​ż eń ​s twa. – Nie​d łu g o b ęd ę w d o mu . – No ​e l​l e d o ​s trze​g ła p rzed s o b ą ś wia​t ła k o ​l ej​n e​g o mia​‐ s tecz​k a, wy ​ł a​n ia​j ą​c e s ię z s za​r o ​ś ci. – Za​t rzy mam s ię n a k awę. J e​ś li Eli s ię p o ​k a​ż e i b ę​‐ d zie mn ie s zu k ał… p o p ro ​s tu p o ​wied z, że je​s tem w d ro ​d ze. Ci​s za. – Nie wie, że p o ​j e​c h a​ł aś d o Du ​l u th ? Na wi​d o k zn a​k u o g ra​n i​c ze​n ia p ręd ​k o ​ś ci No ​e l​l e d e​l i​k at​n ie wci​s n ę​ł a p e​d ał h a​m o ​‐ wa​n ia. – Ch cia​ł am mu p o ​wie​d zieć, ale… Nie, wła​ś ci​wie to n ie ch cia​ł a. W g ło ​wie n ie​m al u s ły s za​ł a g ło s p a​s to ​r a. Przemilczenie to wciąż kłamstwo. Ale czy to rze​c zy wi​ś cie b y ło k łam​s two , s k o ​r o n ig ​d y o n i​c zy m n ie ro z​m a​wia​l i? Sk o ​r o o n a i Eli s p a​d li d o ran ​g i d wó ch le​d ​wie zn o ​s zą​c y ch s ię ws p ó ł​l o ​k a​t o ​r ó w? Od p o ​n ad ro k u mąż ś p i w o s o b ​n y m p o ​k o ​j u . J a​k o ś p rze​s ta​ł o mieć zn a​c ze​n ie to , czy in ​‐ fo r​m o ​wa​ł a g o o ty m, co ro b i. In ​a ​c zej n ie b ę​d zie. – Sze​r o ​k iej d ro ​g i – p o ​wie​d zia​ł a Lee. J ej g ło s b rzmiał ch ło d ​n o , n a​wet d ziw​n ie. Ale mo że to p rzez ś n ie​ż y cę alb o p is k o p o n . No ​e l​l e zwo l​n i​ł a, żeb y za​t rzy mać s ię w k a​wiar​n i M o ​c h a M o ​o s e p rzy au ​t o ​s tra​d zie. M o ​g ła​b y ws p o ​m ó c s ię czy mś , co p o ​‐ ws trzy ma ją o d za​ś n ię​c ia w trak ​c ie jes z​c ze d wu g o ​d zin ​n ej jaz​d y . – Dzię​k i, Lee – o d ​p o ​wie​d zia​ł a, ale ro z​m ó w​c zy n i ju ż s ię ro z​ł ą​c zy ła. Pew​n ie p o p ro ​s tu s tra​c i​ł a za​s ięg , to zd a​r za​ł o s ię tu taj czę​s to . No ​e l​l e za​p ar​k o ​wa​ł a, ch wy ci​ł a to ​‐ reb ​k ę i p rze​s zła p rzez p lac. Nie p o ​win ​n a b y ła za​k ła​d ać k o ​z a​k ó w n a s ied ​m io ​c en ​t y me​‐ tro ​wy ch o b ​c a​s ach . Ale k ie​d y ran o s ię u b ie​r a​ł a, n ie my ś la​ł a o ś n ie​ż y cy . Us i​ł o ​wa​ł a zn a​l eźć p arę ele​g an c​k ich s p o d n i, k tó ​r e n ie u wie​r a​ł y w ta​l ii i n ie wy ​‐ g lą​d a​ł y jak z lat o s iem​d zie​s ią​t y ch – wła​ś n ie wte​d y p o raz o s tat​n i s ta​r a​ł a s ię o co ś , co mia​ł o ​b y ja​k ie​k o l​wiek zn a​c ze​n ie. Pró ​b o ​wa​ł a p rzy ​p o ​m n ieć s o ​b ie, jak u ło ​ż y ć b lo n d wło ​s y d o ra​m io n w in n ą fry zu rę n iż u li​z a​n y k o ń ​s k i o g o n i p o ​wta​r za​ł a o d ​p o ​wie​d zi n a p y ta​n ia. Dlaczego zasługuję na przyjęcie do Duluth Art Institute? Po ​d a​ł a k il​k a k iep ​s k ich ar​g u men ​t ó w, a ża​d en z n ich n ie wy ​d a​wał s ię zb y t p rze​k o ​‐ n u ją​c y . J ed ​n ak Erik Han ​s en wy ​g lą​d ał n a u s a​t y s ​f ak ​c jo ​n o ​wa​n e​g o . Po ​wie​d ział, że s ię z n ią s k o n ​t ak ​t u je. Cięż​k im k ro ​k iem we​s zła d o k a​wiar​n i. Ok u la​r y p rze​c iw​s ło ​n ecz​n e za​p a​r o ​wa​ł y o d cie​p ła. Prze​s u n ę​ł a je n a czu b ek g ło ​wy i s k ie​r o ​wa​ł a s ię d o lad y . Og ień s trze​l ał ra​d o ​‐ ś n ie w k o ​m in ​k u , p rzy k tó ​r y m s ta​ł y s k ó ​r za​n e fo ​t e​l e. M o ż​n a b y ło u s iąś ć i p o ​c zy tać. Na ta​b li​c y z ty łu wid ​n ia​ł y p ro ​m o ​c je d n ia. Strona 9 – W s amą p o rę. Wła​ś n ie mie​l i​ś my za​m y k ać – o d e​z wa​ł a s ię d ziew​c zy n a za lad ą. No ​e l​l e p rzy j​r za​ł a s ię ta​b li​c y . Ech , cze​m u n ie? – Po ​p ro ​s zę b ia​ł ą mo k ​k ę z p o ​d wó j​n ą b itą ś mie​t a​n ą. – Po ​g rze​b a​ł a w to ​r eb ​c e. – I czy mo ​g ła​b y m p ro ​s ić jes z​c ze te małe cia​s tecz​k a z cze​k o ​l a​d ą? Żwa​wa k a​s jer​k a, b lo n ​d y n ​k a, p ew​n ie ś wie​ż o p o li​c eu m, wy ​s zcze​r zy ła zęb y w u ś mie​c h u . – Świę​t u je​m y ? By ć mo że. No wy p o ​c zą​t ek ży cia, d ro ​g ę d o cze​g o ś , z czy m mo ​g ła ży ć. No ​e l​l e k iw​‐ n ę​ł a, za​p ła​c i​ł a, p o czy m p o ​d e​s zła d o d ru g iej lad y , żeb y za​c ze​k ać n a za​m ó ​wie​n ie. Kie​d y d o ​s ta​ł a s wo ​j ą mo k ​k ę, n a​ł o ​ż y ła p o ​k ry w​k ę, u p i​ł a ły k i o ś mie​l i​ł a s ię wy jś ć n a ś n ie​ż y cę. Cie​p ło cze​k o ​l a​d y p rze​n ik ​n ę​ł o za​k a​m ar​k i jej cia​ł a i wzmo c​n i​ł o ją, n a​wet je​ś li tę mo c mia​ł a czu ć ty l​k o p rzez ch wi​l ę. M o ​g ła to zro ​b ić. Z Elim lu b – co b y ło b ar​d ziej p raw​d o ​p o ​d o b ​n e – b ez Elie​g o . Za​a k ​c ep ​t o ​wa​ł a ten s tan rze​c zy , p rzy ​n ajm​n iej w więk ​s zej czę​ś ci. Gd y b y ty l​k o mo ​g ła co f​n ąć s ię w cza​s ie, zro ​z u ​m ieć, k ie​d y za​c zę​ł o s ię p s u ć. M o że ich mał​ż eń ​s two n ad al b y ło ​b y war​t e u ra​t o ​wa​n ia. J es z​c ze ty l​k o to ​a ​l e​t a i ru s zy p ro ​s to d o d o mu . Po ​s p ie​s zy ła d o ła​z ien ​k i i wła​ś n ie wte​d y u s ły s za​ł a h a​ł as . Krzy k i, p o d ​n ie​s io ​n e g ło ​s y . Gwał​t o w​n ie o two ​r zy ła d rzwi i za​‐ mar​ł a. Przy la​d zie s ta​ł o d wó ch męż​c zy zn w k o ​m i​n iar​k ach – jed ​n e​g o z n ich n a​z wa​ł a​b y ra​c zej ch ło p ​c em, g d y ż s wo ​j ą p o ​s tu rą n ie p rzy ​p o ​m i​n ał d o ​b rze zb u ​d o ​wa​n e​g o , s ze​r o ​‐ k ie​g o w b a​r ach to ​wa​r zy s za. Więk ​s zy z n ich ce​l o ​wał w k a​s jer​k ę z p i​s to ​l e​t u . No ​e l​l e ro z​p o ​z n a​ł a g lo c​k a, d zie​więć mi​l i​m e​t ró w. Ch u ​d zie​l ec wy ​c ią​g n ął p a​p ie​r o ​wą to r​b ę. – Na​p eł​n ij ją, p o ​t em n a zie​m ię. Se​r io ? Na​p ad w k a​wiar​n i? J ak wi​d ać, w la​s ach Pó ł​n o ​c y cza​i li s ię też d ro b ​n i p rze​s tęp ​c y . Wy ​s tar​c zy ło s ię​‐ g n ąć p a​m ię​c ią d o wy ​d a​r zeń w Deep Ha​v en . Có ż, d zi​s iaj n ik t n ie u mrze. Ser​c e No ​e l​l e wa​l i​ł o , k ie​d y s zp e​r a​ł a w to ​r eb ​c e w p o ​s zu k i​wa​n iu k o ​m ó r​k i. Szlag , zo ​s ta​wi​ł a ją w s a​m o ​c h o ​d zie, w u ch wy cie n a k u b ek . Ale d wa k ro ​k i s tąd b y ły d rzwi… Wzię​ł a o d ​d ech , z im​p e​t em wy ​s zła z ła​z ien ​k i i ru s zy ła d o wy j​ś cia. – Hej! Kie​d y wy ​s k o ​c zy ła n a ch o d ​n ik i rzu ci​ł a s ię w k ie​r u n ​k u s a​m o ​c h o ​d u , je​d en z n a​‐ p as t​n i​k ó w s ię o d ​wró ​c ił, mo ż​l i​we, że u s ły s za​ł a s trzał. Czy jaś d ło ń zła​p a​ł a ją za ra​m ię i s zarp ​n ę​ł a d o ty łu . – Do ​k ąd to s ię wy ​b ie​r a​m y ? – Wb i​j a​ł a s ię p a​z n o k ​c ia​m i w jeg o k o ​m i​n iar​k ę n a​wet w ch wi​l i, k ie​d y wcią​g ał ją z p o ​wro ​t em d o k a​wiar​n i. W ś ro d ​k u u d e​r zy ł ją tak mo c​n o , że za​d rża​ł a jej s zczę​k a. Brą​z o ​we o czy , ta​t u aż n a d ło ​n i, u zg ię​c ia k ciu ​k a. Ka​s jer​k a le​ż a​ł a n a p o d ​ł o ​d ze za lad ą i p ła​k a​ł a. Na jej p o ​l icz​k u wid ​n ia​ł a p rę​g a, o twar​t a i k rwa​wią​c a ran a. Ch ło ​p ak s tał n ad n ią, a s p o d k o ​m i​n iar​k i wy ​s ta​wa​ł y mu za​‐ n ie​d b a​n e b lo n d wło ​s y . Sp o j​r zał n a No ​e l​l e. Na wi​d o k b la​d y ch n ie​b ie​s k o ​s za​r y ch o czu Strona 10 p rze​s zy ł ją d res zcz. Więk ​s zy męż​c zy zn a ch wy cił ją te​r az za s zy ję i p rzy ​c i​s n ął twa​r zą d o p o d ​ł o ​g i. – Otwó rz s ejf alb o ją za​b i​j e​m y – wark ​n ął d o p ra​c o w​n i​c y . Dziew​c zy n a czo ł​g a​ł a s ię d o b iu ​r a n a za​p le​c zu , łk a​j ąc. Boże, proszę, nie chcę umierać na podłodze kawiarni. Alb o s k le​p u wie​l o ​b ran ​ż o ​we​g o . Ta my ś l n ie​m al p o ​z b a​wi​ł a ją tch u . J ej ro ​d zi​n a n ie p o ​t ra​f i​ł a​b y zn ó w p rzez to p rzejś ć. – M amy to – o ś wiad ​c zy ł ch ło ​p ak . – Do ​b rze. A te​r az ją za​s trzel. – Ten d ru g i p o ​d ał mu s wo ​j e​g o g lo c​k a. Ch ło ​p ak wg a​p ił s ię w to ​wa​r zy s za. Po ​k rę​c ił g ło ​wą. – Nie mo g ę. Więk ​s zy męż​c zy zn a s tłu mił p rze​k leń ​s two , p o czy m zn ik ​n ął n a za​p le​c zu . O nie, proszę, nie… Dźwięk s trza​ł u ws trzą​s n ął No ​e l​l e. Ch ło ​p ak n a​p o ​t k ał jej wzro k . Sam miał wy ​t rzes z​c zo ​n e o czy . I wte​d y p o ​c zu ła co ś w ś ro d ​k u . M o że to b y ł in ​s ty n k t. Gło s . Uciekaj. Uciekaj! Ze​r wa​ł a s ię i rzu ci​ł a d o d rzwi. Ści​g a​ł y ją k rzy k i, ale b ie​g ła d a​l ej ch o d ​n i​k iem w k ie​r u n ​k u d ro ​g i. Tam – ś wia​t ła! Cię​ż a​r ó w​k a p rze​d zie​r a​ł a s ię p rzez za​m ieć. – Po ​m o ​c y ! Po ​m o ​c y ! – Wtar​g n ę​ł a n a d ro ​g ę, ma​c h a​j ąc rę​k o ​m a n ad g ło ​wą. – Stó j! I wte​d y k o ​z a​k i ją za​wio ​d ły . Po ​ś li​z g n ę​ł a s ię n a g o ​ł o ​l e​d zi, jed ​n ą s to ​p ę wy ​r zu ca​j ąc p rzed s ie​b ie. Ws trząs p o ​d e​r wał d ru g ą n o g ę. Cia​ł o zn a​l a​z ło s ię w p o ​wie​t rzu . J ej k rzy k zmie​s zał s ię z p i​s k iem o p o n cię​ż a​r ó w​k i. Up a​d ek n a ch o d ​n ik wy ​wo ​ł ał w No ​e l​l e ek s ​p lo ​z ję b ó lu . Po ​t em za​p a​d ła ciem​n o ś ć. Strona 11 Roz​dział 2 Eli Hu ​e ​s to n ch ciał​b y n a za​ws ze za​m ies z​k ać s a​m o t​n ie w s wo ​i m d o m​k u n a lo ​d zie. M ó g ł​b y , p raw​d a? Przy ​n ajm​n iej p rzez czte​r y mie​s ią​c e w ro k u . Przy ​c ze​p a, wtas z​c zo ​n a n a ś ro ​d ek je​z io ​r a M cFar​l an d tu ż p rzed Świę​t em Dzięk ​c zy n ie​n ia, d o k tó ​r ej mo ż​n a b y ło d o ​t rzeć ty l​k o s k u te​r em ś n ież​n y m, p o ​s ia​d a​ł a ws zy s t​k ie p rzy ​wi​l e​j e d o ​m o ​we​g o za​c i​s za. Po ​m i​j a​j ąc lo ​d o ​wa​t y , n ie​p rze​n ik ​n io ​n y ch łó d . Do ​m ek , mn iej wię​c ej wiel​k o ​ś ci jeg o s y ​p ial​n i, wy ​p o ​s a​ż o ​n y b y ł w d ę​b o ​we s zaf​k i, k u ch en ​k ę, mi​k ro ​f a​l ó w​k ę, lo ​d ó w​k ę o raz n o wy p ła​s k i ek ran HD, n ie ws p o ​m i​n a​j ąc o wo ​d o ​o d ​p o r​n ej k a​m e​r ze, k tó ​r a mo ​n i​t o ​r o ​wa​ł a d n o je​z io ​r a, p rzy ​n ę​t ę i ry b y . Gd y b y ze​c h ciał, mó g ł​b y s p ę​d zić n o c n a jed ​n y m z łó ​ż ek p ię​t ro ​wy ch . Do ​m ek tak p rzy ​j em​n ie s ię n a​g rze​wał, że cza​s a​m i trze​b a b y ło k o ​r zy s tać z jed ​n e​g o z k a​n a​ł ó w wen ​‐ ty la​c y j​n y ch p o d s u ​f i​t em. Oczy wi​ś cie b y ła też to ​a ​l e​t a. A, i s ześ ć o two ​r ó w, d zię​k i k tó ​r y m Eli mó g ł ło ​wić ry b y . Co cza​s a​m i ro ​b ił. Na p rzy ​k ład d ziś . Czte​r y o k o ​n ie – jed ​n e​g o wo l​n o mu b y ło za​t rzy mać[0 1 ] – o raz s zczu p ak , k tó ​r y n ie p o ​t ra​f ił s ię o p rzeć n ę​c ą​c e​m u u ro ​k o ​wi u k ​‐ lej​k i, p o d ​s k a​k u ją​c ej tu ż p rzed jeg o s ze​r o ​k ą wy ​g ło d ​n ia​ł ą p as z​c zą. Na lu n ch Eli o czy ​ś cił s zczu p a​k a i u s ma​ż y ł g o w p a​n ier​c e. Po ​c h ło ​n ął p o ​s i​ł ek , p o ​‐ p i​j a​j ąc co lą. Nie n a​l e​ż ał ju ż d o ty ch , k tó ​r zy wle​k li ze s o b ą d o las u s ze​ś cio ​p ak p iwa. Prze​r a​b iał zres z​t ą te​m at al​k o ​h o ​l u . Zd ał s o ​b ie s p ra​wę, że to b ez s en ​s u , k ie​d y k aż​d e​g o ran ​k a b u ​d ził s ię w g o r​s zy m s ta​n ie. Po za ty m wi​d ział zb y t wie​l u węd ​k a​r zy , k tó ​r zy ze​‐ s zli n a s k u tek h i​p o ​t er​m ii, żeb y k u s ić lo s zn o ​s ze​n iem al​k o ​h o ​l u n a to o d ​l u ​d zie. Gład ​k a b iel je​z io ​r a, zmą​c o ​n a je​d y n ie p rzez k o ​l e​i n y p o Po ​l a​r i​s ie, p rzy ​p o ​m i​n a​ł a Strona 12 s wo ​i s tą k o n ​s te​l a​c ję g wiazd . Kry s ta​l icz​n a, b ły s z​c zą​c a p o d b łę​k it​n y m n ie​b em p o ​‐ wierzch ​n ia s k ro ​p io ​n a b y ła te​r az p ó ł​m ro ​k iem, k tó ​r y ry s o ​wał s ię n a h o ​r y zo n ​c ie. Ciem​‐ n y ró ż ro z​l e​wał s ię p o lo ​d zie n i​c zy m s y ​r o p . M ó g ł​b y tu zo ​s tać n a całą zimę. A la​t em ś cią​g n ął​b y zro ​b io ​n ą n a za​m ó ​wie​n ie p rzy ​c ze​p ę z je​z io ​r a, za​p ar​k o ​wał​b y ją n a ma​ł ej, n ie​z a​g o ​s p o ​d a​r o ​wa​n ej d ział​c e Hu ​e ​s to ​‐ n ó w i ło ​wił​b y n a b rze​g u . Bi​wak , ś wie​ż e s an ​d a​c ze, s zczu p a​k i i o k o ​n ie n ad s trze​l a​j ą​‐ cy m o g n i​s k iem. Gd y b y ty l​k o ży cie b y ło tak p ro ​s te jak ło ​wie​n ie ry b . Czło ​wiek n a​d zie​wa o d ​p o ​wied ​n ią p rzy ​n ę​t ę (lar​wę alb o u k ​l ej​k ę) n a h a​c zy k , za​‐ n u rza ży ł​k ę w wo ​d zie i cze​k a, aż ry b a u g ry zie. Nie mu s i p y tać ry b y , ja​k ie to u czu cie, alb o zg a​d y wać, co zro ​b ił źle, że zo ​s tał p o ​t rak ​t o ​wa​n y tak o zię​b le. Nie mu s i s ię mar​‐ twić, że ry b a p ła​c ze w ś ro d ​k u n o cy . Nie cier​p iał s tać za d rzwia​m i i s łu ch ać s zlo ​c h u No ​e l​l e. Prze​n ió s ł s ię d o in ​n e​g o p o ​k o ​j u , żeb y u ciec o d teg o , co n o c w n o c d rą​ż y ło jeg o d u ​s zę. Nie miał p o ​j ę​c ia, jak p o ​c ie​s zy ć żo n ę, k tó ​r a s tra​c i​ł a tak wie​l e z s ie​b ie, ze s wo ​j ej p rzy ​s zło ​ś ci. Gd y b y p o ​t ra​f ił, co f​n ął​b y te mro cz​n e wy ​d a​r ze​n ia alb o za​s tą​p ił je in n ą s tra​t ą. Tak , Eli wo ​l ał​b y n a za​ws ze za​m ies z​k ać n a ty m za​p o ​m n ia​n y m je​z io ​r ze, za​s zy ć s ię w g ę​‐ s ty m za​ś n ie​ż o ​n y m le​s ie, p ięć​d zie​s iąt k i​l o ​m e​t ró w o d cy wi​l i​z a​c ji i p o ​z wo ​l ić g ło ​s o m w g ło ​wie z cza​s em u ci​s zy ć s ię d o s zep ​t u . Po ​z wo ​l ić s o ​b ie my ś leć. Czu ć. Za​p o ​m n ieć s ię. M o że d ał​b y rad ę n a​wet wy ​m y ś lić s p o ​s ó b n a to , jak n a​p ra​wić ich ży cie. Alb o zd e​‐ cy d o ​wać, czy w o g ó ​l e ch ce to ro ​b ić. Nie​r az p rzy ​c h o ​d zi​ł o mu d o g ło ​wy , że p o ​win ​n i p o p ro ​s tu p rzy ​z n ać s ię d o p o ​r aż​k i. Lee wy ​r a​z i​ł a to n a​wet g ło ​ś n o – że mo ​g li​b y za​c ząć o d n o wa, k ie​d y ch ło p ​c y s k o ń ​‐ czą s zk o ​ł ę. Eli rą​b ał d la n iej d rew​n o n a o p ał. By ła to p ra​c a, z k tó ​r ą De​r ek s p o ​k o j​n ie b y s o ​b ie p o ​r a​d ził, ale p rzez licz​n e za​j ę​c ia s p o r​t o ​we miał n ie​wie​l e cza​s u n a o b o ​wiąz​k i d o ​m o ​we. Po za ty m męż​c zy zn a czu je s ię w o b o ​wiąz​k u p o ​m a​g ać wd o ​wie p o jed ​n y m ze s wo ​‐ ich za​s tęp ​c ó w. M ia​ł a n a s o ​b ie czer​wo ​n o -czar​n ą o cie​p la​n ą fla​n e​l o ​wą k o ​s zu lę, a s p o d s za​r ej weł​‐ n ia​n ej czap ​k i wy ​s ta​wa​ł y k as z​t a​n o ​we wło ​s y . Uk ła​d a​ł a k a​wał​k i d rew​n a, k tó ​r e k o ​l ej​n o wy ​p a​d a​ł y s p o d s ie​k ie​r y . – J ak ch ces z s p ę​d zić eme​r y tu rę, Eli? Sam? Czy z k imś , k to s ię o cie​b ie tro s z​c zy ? – Od ​g ar​n ę​ł a wło ​s y z twa​r zy i u ś miech ​n ę​ł a d o n ie​g o . W jej mi​n ie k ry ło s ię ch y b a ja​‐ k ieś za​p ro ​s ze​n ie. Nie o d ​p o ​wie​d ział, ale p y ta​n ie p o ​z o ​s ta​ł o . Nie d a​wa​ł o mu s p o ​k o ​j u w d ro ​d ze n ad je​z io ​r o M cFar​l an d . Prze​ś la​d o ​wa​ł o g o , k ie​d y o b ​s er​wo ​wał s p ła​wik i ry b y p rze​m y k a​j ą​‐ ce p o ek ra​n ie. Sam? Nie b y ł s am, p raw​d a? Eli s k o ń ​c zy ł my ć że​l iw​n ą p a​t el​n ię, o s u s zy ł ją i wło ​ż y ł d o s zaf​k i. Do ​m ek wciąż p ach ​n iał tłu s z​c zem z b e​k o ​n u , n a k tó ​r y m s ma​ż y ła s ię ry b a. Za​b ez​p ie​c zy w​s zy s p rzęt, Strona 13 Eli o two ​r zy ł d rzwi, żeb y p rze​wie​t rzy ć. Przy ​c ze​p a p o ​t ra​f i​ł a p rze​m ie​n ić s ię w twier​d zę n ie d o zd o ​b y cia. By ła tak cięż​k a, że d o p rze​wie​z ie​n ia jej n a ló d p o ​t rzeb ​n y b y ł p o d ​‐ n o ​ś n ik . Wło ​ż y ł res z​t ę ry b y d o p rze​n o ​ś n ej lo ​d ó w​k i, k tó ​r ą u mie​ś cił n a s ie​d ze​n iu s k u te​r a, wy ​t arł d o s u ​c h a zlew i to ​a ​l e​t ę, p o czy m wy ​ł ą​c zy ł o g rze​wa​n ie i za​m k n ął d o ​m ek . Nie​b o n a za​c h o ​d zie wy ​d a​wa​ł o s ię te​r az ciem​n iej​s ze, jak ​b y n ad ​c h o ​d zi​ł a ś n ie​ż y ca. Sil​n y p o ​‐ wiew wia​t ru zd mu ch ​n ął ś n ieg ze s k u te​g o lo ​d em je​z io ​r a, k il​k a g ru ​d ek s p a​d ło n a k u rt​‐ k ę Elie​g o . Kie​d y u ru ch o ​m ił s k u ter, n a​g ła zmia​n a tem​p e​r a​t u ry s p o ​wo ​d o ​wa​ł a, że p rze​‐ s zy ł g o d res zcz. Ob y Kir​b y s zczę​ś li​wie wró ​c ił d o d o mu ty m s ta​r y m g ru ​c h o ​t em. W p o ​b li​ż e je​z io ​r a ś n ie​ż y ca mo ​g ła d o ​t rzeć s zy b ​c iej, wte​d y p u s zy s ty ś n ie​ż ek zmie​n i s ię w g o ​ł o ​l ed ź. Eli s p o j​r zał n a te​l e​f o n , wciąż n ie b y ło za​s ię​g u . Na s zczę​ś cie No ​e l​l e o d ​b ie​r ze ch ło p ​c a, g d y b y p o ​t rze​b o ​wał p o ​m o ​c y . Wła​ś ci​wie n ie o d ​s tę​p o ​wa​ł a ich n aj​m ło d ​s ze​g o s y n a n a k ro k . Nic d ziw​n e​g o . Eli wci​s n ął g az d o d e​c h y , u p a​j a​j ąc s ię p o ​t ę​g ą p ręd ​k o ​ś ci. Przy b rze​g u d o j​r zał s wo ​j e​g o tru c​k a – d u że czar​n e au to . Za​t rzy mał s ię p rzy n im, ws p iął p o p o d ​j eź​d zie, wcią​g n ął s k u ter n a p ak ę i p rzy ​m o ​c o ​wał. Po ​c ze​k ał ch wi​l ę, aż s a​m o ​c h ó d s ię ro z​g rze​j e, a w ty m cza​s ie p o ​s ta​wił lo ​d ó w​k ę n a s ie​d ze​n iu p a​s a​ż e​r a i zb li​ż y ł d ło ​n ie d o źró ​d ła cie​p ła. Sam? Czy z kimś, kto się o ciebie troszczy? Gło s Lee d u d ​n ił mu w g ło ​wie. Gło s i jej ś miech . Sp o ​s ó b , w jak i n a n ie​g o p a​‐ trzy ła, s p ra​wiał, że Eli czu ł s ię o d wa​d zie​ś cia lat mło d ​s zy ; jej s p o j​r ze​n ie n ie p rzy ​p o ​‐ mi​n a​ł o mu o tra​g e​d ii. Prze​ż y wa​ł a o czy wi​ś cie wła​s n y d ra​m at, ale w jej o czach wi​d ział s ie​b ie jak o wy ​b a​wi​c ie​l a. A n ie d rę​c zy cie​l a. Ty l​k o że Lee b y ła żo n ą Clay a. Nie. Ser​c e za​c zę​ł o mu wa​l ić. Nie. Ech , i d o teg o o n s am b y ł żo ​n a​t y . Nie zn o ​s ił s ie​b ie za to , że o ty m p o ​m y ś lał. Ale czy m w o g ó ​l e jes t mał​ż eń ​s two ? Na p ew​n o n ie ty m, co b y ło mię​d zy n im a No ​e l​l e. Ws p ó ł​i s t​n ie​n ie? To ​l e​r an ​c ja? Cza​s a​m i n a​wet i teg o b ra​k o ​wa​ł o . Pew​n ie mó g ł​b y te​r az u p aś ć n a ló d i n a​wet b y za n im n ie tę​s k ​n i​ł a. Niech ló d za​‐ mar​z ​n ie i wy ​m a​ż e g o z jej ży cia b ez zb ęd ​n y ch ce​r e​g ie​l i. Wje​c h ał n a ś cież​k ę. Im d a​l ej p rze​m ies z​c zał s ię n a p o ​ł u ​d n ie, ty m p o ​g o ​d a s zy b ​‐ ciej s ię p s u ła. Gru ​b e p łat​k i ś n ie​g u w ze​t k n ię​c iu z au ​t em n a​t y ch ​m ias t to p ​n ia​ł y i s p ły wa​ł y p o p rzed ​n iej s zy b ie. Eli włą​c zy ł wy ​c ie​r acz​k i. W p o ​b li​ż u je​z io ​r a Su ​p e​r io r p o ​wierzch ​n ia au ​t o ​s tra​d y b ez wąt​p ie​n ia p o ​k ry ta b y ła lo ​d em, a w ro ​wach p a​n o ​wał tło k . By ł d la n iej zb y t s u ​r o ​wy , zd a​wał s o ​b ie z teg o s p ra​wę. Od ​p o ​wie​d zial​n o ś ć za p o d ​‐ trzy my wa​n ie mał​ż eń ​s twa s p o ​c zy wa​ł a n a b ar​k ach męż​c zy zn y – ws łu ch ał s ię w s ło ​wa teg o k a​z a​n ia wy ​s tar​c za​j ą​c o u waż​n ie, b y u wie​r zy ć w jeg o treś ć. Ale co , je​ś li żo n a n ie re​a g o ​wa​ł a? Co , je​ś li jeg o s ta​r a​n ia w rze​c zy wi​s to ​ś ci s p ra​wia​ł y jej b ó l? Strona 14 Boże, nie wiem już, jak kochać moją żonę. Jak to naprawić. Jak być mężem, którego potrzebuje. Chyba straciliśmy już nadzieję… Ko ​m ó r​k a za​wi​b ro ​wa​ł a w k ie​s ze​n i k u rt​k i. Się​g n ął d o n iej, p o ​s zp e​r ał zim​n ą d ło ​n ią i wy ​j ął te​l e​f o n . Nie​z n a​n y n u mer. Zwo l​n ił, s k rę​c ił n a o p u s to ​s za​ł e p o ​b o ​c ze i o d e​b rał. – Eli Hu ​e ​s to n . – Ech , n ad al mó ​wił to ​n em s ze​r y fa. Ale d wa​d zie​ś cia p ięć lat s p ę​‐ d zo ​n y ch n a o d ​b ie​r a​n iu p rzy ​k ry ch wia​d o ​m o ​ś ci n ie p o ​z wa​l a​ł o p o ​z b y ć s ię teg o n a​‐ wy k u z d n ia n a d zień . A n a​wet p o trzech mie​s ią​c ach o d p rzej​ś cia n a eme​r y tu rę. Kie​d y p rzy ​k ła​d ał s łu ch aw​k ę d o u ch a, czu ł, jak z p rzy ​z wy cza​j e​n ia s k rę​c a mu s ię żo ​ł ą​d ek . – Sze​r y fie, tu An n e Stan ​d in g Bear. Nie s ły s zał g ło ​s u s a​n i​t a​r iu s z​k i o d p ra​wie p ię​c iu lat, o d ​k ąd o n a i jej mąż No ah p rze​p ro ​wa​d zi​l i s ię d o Du ​l u th . Stu d io ​wa​ł a tam me​d y cy n ę, żeb y d o s to p ​n ia p ie​l ę​‐ g n iar​s k ie​g o mó c d o ​d ać ty ​t u ł d o k ​t o ​r a. Za​ws ze ją lu ​b ił, wie​d zia​ł a, jak ra​d zić s o ​b ie p rzy wy ​p ad ​k ach . Ale p o ​t rze​b o ​wa​ł a wię​c ej, n iż Deep Ha​v en mo ​g ło jej za​o fe​r o ​wać, więc p o n a​r o ​d zi​n ach s y n a Clan ​c y ’eg o ra​z em z No ah wy ​p ro ​wa​d zi​l i s ię, żeb y zre​a li​z o ​‐ wać jej ma​r ze​n ia. Kie​d y ś p o ​d o b ​n ie zro ​b i​ł a d la n ie​g o No ​e l​l e. – Dzień d o ​b ry – o d ​p o ​wie​d ział. – Nie wiem, czy wies z, ale ju ż n ie je​s tem s ze​‐ ry fem. Nie s k o ​m en ​t o ​wa​ł a teg o , a co ś , co u jaw​n ia​ł o s ię w to ​n ie jej g ło ​s u , n a​p ię​t y m i ch ło d ​n y m, k tó ​r e​g o p ew​n ie n a​u czy li ją w St. Lu k e’s , s p ra​wi​ł o , że ws trzy mał o d ​d ech . – Przy ​k ro mi, ale zd a​r zy ł s ię wy ​p a​d ek . O nie, tylko nie Kyle. Czy n ie p o ​wta​r zał temu d zie​c ia​k o ​wi, że eg ​z e​k wo ​wa​n ie p ra​wa to n ie ro ​b o ​t a d la n ie​g o ? Że n ie ży czy ł​b y ta​k ie​g o ży cia żad ​n e​m u ze s wo ​i ch d zie​c i, n a​wet n aj​s tar​s ze​m u ? Ale p o ​d o b ​n ie jak Kel​s ey , Ky le n ie ch ciał g o s łu ch ać. Wy ​d a​wa​ł o s ię, że ch ło ​p ak mu s i s o ​b ie co ś u d o ​wo d ​n ić. Alb o wy ​ł a​d o ​wać g d zieś s wó j żal. Eli ze​b rał s ię w s o ​b ie. – Co z n im? Co s ię s ta​ł o ? – Ch o ​d zi… – u rwa​ł a. – … o p ań ​s k ą żo n ę. Prze​wró ​c i​ł a s ię p rzed M o ​c h a M o ​o s e. M o ​c h a M o ​o s e… – W Har​b o r City ? – Co Noelle tam robiła? – M y ś la​ł em, że jes t w d o mu . Zro ​b i​ł a co ś s o ​b ie? – Gd y ty l​k o wy ​p o ​wie​d ział te s ło ​wa, u ś wia​d o ​m ił s o ​b ie, jak g łu p io za​b rzmia​ł y . Oczy wi​ś cie, że co ś s o ​b ie zro ​b i​ł a, w p rze​c iw​n y m ra​z ie An n e n ie d zwo ​n i​ł a​b y d o n ie​g o . Tak czy in ​a ​c zej, jak An n e ją zn a​l a​z ła? – Ob a​wiam s ię, że tak . – Gło s An n e zła​g o d ​n iał. – Ud e​r zy ła s ię w g ło ​wę, mo c​n o . M u ​s is z p rzy ​j e​c h ać d o St. Lu k e’s w Du ​l u th … Sze​r y fie, o n a ma o s iem s zwó w w czas z​‐ ce. – O n ie. – Wró ​c ił n a d ro ​g ę, p rzed o cza​m i ma​j ąc o b ​r az No ​e l​l e le​ż ą​c ej w k a​ł u ży k rwi n a o ś n ie​ż o ​n y m b ru d ​n y m p ar​k in ​g u p rzed k a​wiar​n ią. Za​ws ze mu ​s ia​ł a s ię tam za​‐ trzy mać, b ez wzg lę​d u n a p o rę d n ia. Wy ​b ił s o ​b ie z g ło ​wy tę wi​z ję. – Dzwo ​n is z ze s zp i​‐ ta​l a? M o g ę z n ią p o ​r o z​m a​wiać? – Dzwo ​n ię z o d ​d zia​ł u in ​t en ​s y w​n ej te​r a​p ii, s ze​r y fie. Ale… n ie ch cę o ty m mó ​wić Strona 15 p rzez te​l e​f o n . – Po p ro ​s tu p o ​wied z. – On a… ma p o ​waż​n y u raz g ło ​wy . Przy ​k ro mi, s ze​r y fie, p ań ​s k a żo n a jes t w ś p iącz​c e. *** Emma Nel​s o n n ie ta​k ie ży cie s o ​b ie za​p la​n o ​wa​ł a. O n ie – we ś n ie, k tó ​r y wy ​ś n i​ł y z Kel​s ey Hu ​e ​s to n , g ra​j ąc w p ew​n y m g a​r a​ż u n a p ó ł​n o c​n y m wy ​b rze​ż u i two ​r ząc wła​s n y ze​s p ó ł o n a​z wie Blu e M o n ​k ey s , z p ew​n o ​ś cią n ie b y ło miej​s ca n a n eo ​n o ​we re​k la​m y p iwa, o wło ​s io ​n y ch mo ​t o ​c y k li​s tó w w czar​n y ch s k ó ​r ach czy k o ​b ie​t ę wy ​c h y la​j ą​c ą k ie​l i​s zek z g łę​b o ​k o wy ​d e​k o l​t o ​wa​n ej czer​wo ​n ej b lu z​k i trzy s to ​l i​k i o d s ce​n y . Emma o d ​wró ​c i​ł a wzro k . Sta​ł a za g łó w​n y m g i​t a​r zy s tą Re​t ro ​s p ect, z g i​t a​r ą b a​s o ​wą p rze​wie​s zo ​n ą p rzez ra​m ię, wy ​k o ​n u jąc s k o m​p li​k o ​wa​n e b lu ​e ​s o ​we rif​f y . Gra​l i co ​v e​r y Led Zep ​p e​l in , Fle​e two ​o d M ac, Th e Sto ​n es , a n a​wet Ste​v ie’eg o Ray a Vau ​g h ​n a. Ws tręt​‐ n y o d ó r p a​p ie​r o ​s ó w wn i​k ał w czar​n y T-s h irt z lo g o Hard Ro ck Café, k tó ​r y o d zie​d zi​‐ czy ła p o s wo ​j ej p rzy ​j a​c ió ł​c e, a s tru g a p o tu s p ły wa​ł a jej p o k rę​g o ​s łu p ie p o ​m i​m o mro ​z u p a​n u ją​c e​g o n a ze​wn ątrz. Gd y b y jes z​c ze raz mu ​s ia​ł a za​g rać Stairway to Heaven, p o p ro ​s tu s p a​k o ​wa​ł a​b y p rze​‐ tar​t e​g o czte​r o ​s tru n o ​we​g o Fen ​d e​r a i rzu ci​ł a s ię d o u ciecz​k i. By ć mo że d o d o mu , d o Deep Ha​v en . Nie, n ie, zwy czaj​n ie b y ła zmę​c zo ​n a. I ś mier​d zą​c a. I s p łu k a​n a. Gd y b y n ie to , n ie mu ​s ia​ł a​b y wy ​p eł​n iać lu k w ro z​m a​i ty ch ze​s p o ​ł ach ro c​k o ​wy ch i b lu ​e ​s o ​wy ch w mie​ś cie, k tó ​r e p o ​t rze​b o ​wa​ł y g i​t a​r zy s ty b a​s o ​we​g o (a wła​‐ ś ci​wie g i​t a​r zy s tk i) i k tó ​r e, w p o ​r o ​z u ​m ie​n iu z Rit​c h ie Hu ff M a​n a​g e​m en t, b y ły w s ta​‐ n ie za​p ew​n ić jej wy ​s tar​c za​j ą​c ą licz​b ę wy ​s tę​p ó w, żeb y mo ​g ła o p ła​c ić czy n s z za ten mie​s iąc. Ch cia​ł a za​g rać wła​s n y k o n ​c ert. Sama, w ś wie​t le re​f lek ​t o ​r ó w, g rać wła​s n ą mu ​z y k ę n a s wo ​j ej p ierw​s zej mi​ł o ​ś ci – g i​t a​r ze elek ​t ry cz​n ej. Nie​s te​t y , za​p o ​t rze​b o ​wa​n ie n a b lu ​‐ e​s o ​wo -fo l​k o ​wą p io ​s en ​k ar​k ę z p ó ł​n o c​n ej M in ​n e​s o ​t y , z d u ​ż y m ta​l en ​t em d o im​p ro ​wi​‐ za​c ji, b y ło za małe, b y mo ​g ła wy ​s tę​p o ​wać s o lo . A wła​ś ci​wie n ie is t​n ia​ł o . Ob ​s er​wo ​wa​ł a g łó w​n e​g o g i​t a​r zy s tę, żeb y w d o ​b ry m miej​s cu zmie​n ić tak t. Za​k o ń ​‐ czy ł p io ​s en ​k ę s k i​n ie​n iem g ło ​wy . – Dzie​s ięć mi​n u t p rze​r wy – p o ​wie​d ział d o n iej p rzez ra​m ię. Bo b ​b y ? Bil​l y ? Nie p a​m ię​t a​ł a, jak ma n a imię, ale k iw​n ę​ł a g ło ​wą, za​d o ​wo ​l o ​n a, że mo że o d ​wie​s ić g i​t a​r ę, zejś ć ze s ce​n y za​t ło ​c zo ​n e​g o 4 0 0 Bar i u d ać s ię p rzez za​p le​c ze n a u li​c ę, g d zie rześ ​k ie zi​m o ​we p o ​wie​t rze o czy ​ś ci​ł o ​b y jej my ś li. Strona 16 Wła​ś ci​wie d la​c ze​g o n ie p o ​s zła za rad ą s wo ​j e​g o wy ​c h o ​waw​c y i n ie p o ​ś wię​c i​ł a s ię n a​u cza​n iu ? Alb o n ie zo ​s ta​ł a w s zk o ​l e, żeb y p o ​t em p ó jś ć n a ak a​d e​m ię mu ​z y cz​n ą? By ć mo że k ie​r o ​wa​ł a s ię p a​m ię​c ią o o jcu , k tó ​r y s ta​wał p rzed d rzwia​m i s tu d ia, g o ​‐ to ​wy ws k o ​c zy ć za b ęb ​n y i za​f u n ​d o ​wać jej ca​ł o ​n o c​n e jam s es ​s io n . Alb o cza​s a​m i p o p ro ​s tu o p a​d ał n a ro z​wa​l a​j ą​c ą s ię zie​l o ​n ą k a​n a​p ę, p o d ​p ie​r ał b ro ​d ę d ło ń ​m i i s łu ch ał. M ia​ł a n a​d zie​j ę, że wciąż s łu ch a, n a​wet ty ch wąt​p li​wy ch p o ​p i​s ó w Re​t ro ​s p ect. Tata u wa​ż ał, że g ra​ł a s er​c em, n a​wet k ie​d y ch o ​d zi​ł o o co ​v e​r y s ta​r y ch n u me​r ó w. Bęb ​n iarz wy ​s zed ł za n ią, b lo ​k u jąc d rzwi p u s z​k ą. – J ak n a tak ą mło ​d ą, je​s teś n a​p raw​d ę n ie​z ła – p o ​wie​d ział. To m​m y ? Ted ? – Tim – p rzed ​s ta​wił s ię w o d ​p o ​wie​d zi n a jej n ie​p ew​n ą min ę. – W p rzy ​s zły czwar​t ek mamy k o ​‐ lej​n y wy ​s tęp . J e​s tem p e​wien , że Brian ch ciał​b y , że​b y ś d o n as d o ​ł ą​c zy ła. Ah a, tam​t en miał n a imię Brian . Op ar​ł a s ię o me​t a​l o ​wą p o ​r ęcz p rzy d rzwiach i u n io ​s ła g ło ​wę. Ch mu ​r y d y mu n ad n ią p rze​s ła​n ia​ł y n ie​b o , p rze​b i​j a​ł o s ię p rze​z eń rap ​‐ tem k il​k a g wiazd . Na​wet w b la​s k u ś wia​t eł u licz​n y ch le​d ​wo b y ła w s ta​n ie je d o j​r zeć. Daw​n o temu w Deep Ha​v en wy ​d a​wa​ł o jej s ię, że wi​d zi cały ws zech ​ś wiat. Prze​s zy ł ją d res zcz. – Rit​c h ie ws p o ​m i​n ał, że p o ​t rze​b u ​j e​c ie b a​s i​s ty . Będ ę mu ​s ia​ł a s p raw​d zić g ra​f ik . – J u ż te​r az wie​d zia​ł a, co za​p la​n o ​wa​ł a n a p rzy ​s zły czwart​k o ​wy wie​c zó r: wiel​k ie, tłu s te n ic. Ale g d y b y co ś jej wy ​s k o ​c zy ło : s zan ​s a n a wy ​s tęp w jed ​n y m z lo ​k al​n y ch h o ​t e​l i alb o n a​wet w Fin e Lin e M u ​s ic Cafe, p rzed p raw​d zi​wy mi s łu ch a​c za​m i, a n ie ta​k i​m i, k tó ​r zy p o p ro ​s tu żło ​p a​l i wh i​s k ey z co lą d o k aż​d e​g o tak ​t u ? – Za​ł o ​ż ę s ię, że je​s teś b ar​d zo za​j ę​t a, zn as z n ie​s a​m o ​wi​t e rif​f y . – Dzię​k i. Tata mn ie n a​u czy ł. – Blu ​e ​s o ​wiec. Za​ł o ​ż ę s ię, że jes t d u m​n y . – Tim b y ł d o ​s ta​t ecz​n ie s ta​r y , żeb y b y ć jej wu j​k iem, je​ś li n ie o j​c em, a u ś miech , k tó ​r y jej p o ​s łał, n ie b y ł wca​l e o d ​r a​ż a​j ą​c y . Lu ​b i​ł a g o , tę jeg o za​c ze​s k ę i ma​s y w​n y b rzu ch . Za​p a​l ił p a​p ie​r o ​s a i wy ​p u ​ś cił d y m z d ala o d n iej. – By ł​b y . – Uś miech ​n ę​ł a s ię. – Od ​s zed ł trzy lata temu . Tim s p o j​r zał n a n ią tak , jak więk ​s zo ś ć lu ​d zi, k tó ​r y m to o zn aj​m ia​ł a. J emu p rzy ​‐ n ajm​n iej o s zczę​d zi​ł a ma​k a​b ry cz​n ej p raw​d y . Za​m o r​d o ​wan y . Nie​n a​wi​d zi​ł a teg o s ło ​wa. – Przy ​k ro mi – p o ​wie​d ział. – Dzię​k i. Ch ciał, że​b y m re​a li​z o ​wa​ł a s ię w mu ​z y ce, n a​wet d ał mi tro ​c h ę k as y n a ży cie, k ie​d y ju ż s ię zd e​c y d u ​j ę. Ty le ty l​k o , że n ie​wie​l e z teg o zo ​s ta​ł o . A p rzy ​n ajm​n iej jej czę​ś ci. M at​k a wciąż mia​ł a s wo ​j ą, a De​r ek o d ło ​ż y ł n a co l​l e​g e, ch o ​c iaż mó g ł​b y p o p ro ​s tu p o ​s ta​r ać s ię o s ty p en ​d iu m s p o r​t o ​we, je​ś li d a​l ej b ę​d zie n a​b i​j ał p u n k ​t y d la d ru ży n y Hu ​s k ies . – Sk ąd je​s teś ? Po ​c ie​r a​ł a d ło ń ​m i o ra​m io ​n a, a p o t za​m a​r zał jej te​r az wzd łu ż k rę​g o ​s łu p a. – Deep Ha​v en . Przy ​g lą​d ał s ię jej, miał miłe b rą​z o ​we o czy . – Se​r io ? Uwiel​b iam to miej​s ce. La​t em o d ​b y wa s ię tam fe​s ti​wal b lu ​e ​s o ​wy . – Wiem. Gra​ł am n a n im k il​k a lat temu . – Pew​n ie cię wi​d zia​ł em. J eż​d żę tam co ro k u , za​t rzy mu ​j e​m y s ię n a cam​p in ​g u Strona 17 miej​s k im: ja, żo n ​k a i n a​s ze d wa d zie​c iacz​k i. – Za​ws ze g ra​ł am w n a​m io ​t ach i n a s ce​n ie g łó w​n ej n a lo ​k al​n y m p o ​k a​z ie ta​l en ​t ó w. Wy ​s tę​p o ​wa​ł am z p rzy ​j a​c ió ł​k ą. Na​z y wa​ł y ś my s ię Blu e M o n ​k ey s . Du r​n e, wiem. Za​c ią​g n ął s ię p a​p ie​r o ​s em. – Ch y b a cię p a​m ię​t am. M ia​ł aś wo ​k a​l is t​k ę… – Kel​s ey . Tak . Po ​t ra​f i​ł a ro z​k rę​c ić im​p re​z ę. – M o ​g ła ju ż o ty m mó ​wić b ez ta​k ie​g o b ó lu . Po ​m o ​g ła jej w ty m p rze​p ro ​wad z​k a d o miej​s ca o d ​d a​l o ​n e​g o o p ięć g o ​d zin n a p o ​‐ łu ​d n ie. – Wciąż g ra​c ie ra​z em? – Rzu cił p a​p ie​r o ​s a n a zie​m ię i zg a​s ił b u ​t em. – Nie. – Na ty m s k o ń ​c zy ła. Od ​p o ​wied ź mo ​g ła​b y wy ​wo ​ł ać me​l an ​c h o ​l ię, g d y b y Emma s o ​b ie n a to p o ​z wo ​l i​ł a. – Szk o ​d a. – Otwo ​r zy ł jej d rzwi i wp ro ​wa​d ził d o ś ro d ​k a. Cie​p ło b aru , ły k al​k o ​h o ​‐ lu i s ó l p o tu n ie​m al p o ​z b a​wi​ł y ją tch u . Pew​n e​g o d n ia o d ​n ie​s ie s u k ​c es i cza​s y wy ​s tę​p ó w w ze​s p o ​ł ach b lu ​e ​s o ​wy ch d o ​‐ b ie​g n ą k o ń ​c a. Prze​wie​s i​ł a g i​t a​r ę p rzez ra​m ię. Uś miech ​n ę​ł a s ię d o wi​d o w​n i. Nik t n ie o d ​wza​j em​n ił u ś mie​c h u . – Pinball Wizard – p o ​wie​d ział Brian i Tim p o d ​c h wy cił ry tm. Blu e M o n ​k ey s wy ​p ro ​d u ​k o ​wa​ł o k il​k a co ​v e​r ó w Th e Wh o , ale Emma n ig ​d y n ie czu ła s ię ro c​k o ​wą d u ​s zą. Wo ​l a​ł a s tar​s ze k a​wał​k i – Gla​d y s Kn i​g h t, M a​v is Sta​p les alb o Are​t h y Fran ​k lin . Nie g ar​d zi​ł a też J a​n is J o ​p lin , J o an Baz czy J o n i M it​c h ell. I mo ​g ła n a za​ws ze za​t ra​c ić s ię w s wo ​i ch aran ​ż ach p rze​b o ​j ó w z lat s ie​d em​d zie​s ią​‐ ty ch : au ​t o r​s twa J o ​e g o Co c​k e​r a, B.J . Th o ​m a​s a, a n a​wet Si​m o ​n a i Gar​f u n ​k e​l a. Pew​n ie n ie d ało s ię ich u lep ​s zy ć, ale lu ​b i​ł a p ró ​b o ​wać. Po ​d o ​b a​ł o jej s ię b rzmie​n ie, k tó ​r e s o ​b ie wy ​p ra​c o ​wa​ł a. Po ​d o b ​n e​g o zd a​n ia b y ł jej me​n a​d żer, Rit​c h ie. Tak jej s ię p rzy ​n ajm​n iej wy ​d a​wa​ł o , k ie​d y p o ​z n a​l i s ię n a wie​c zo ​‐ rze ama​t o ​r ó w w M ad Fo x . W ta​k im ra​z ie ja​k im cu ​d em ro k p ó ź​n iej wciąż za​s tę​p o ​wa​ł a n ie​o b ec​n y ch b a​s i​s tó w? Pew​n ie d la​t e​g o , że n ad al n ie p o ​t ra​f i​ł a wy ​c za​r o ​wać wła​s n y ch tek ​s tó w. J a​s n e, że u mia​ł a zła​p ać riff, s k a​k ać p o p ro ​g ach z g ó ry n a d ó ł w ry tm b lu ​e ​s a fo r​t e​p ia​n o ​we​g o , ale zn a​l e​z ie​n ie s łó w, k tó ​r e mo ż​n a b y wy ​ś p ie​wać? To b y ła d ział​k a Kel​s ey . Kil​k u fa​n ó w za​c zę​ł o p o ​r u s zać s ię d o tak ​t u n a p ar​k ie​c ie p o d s ce​n ą, je​d en z n ich u d a​wał, że g ra n a g i​t a​r ze, d ru g i s k o n ​c en ​t ro ​wał s ię n a Em​m ie. Tań ​c zy ł tu ż p rzed n ią; miał n a s o ​b ie T-s h irt z Gu n s N’ Ro ​s es , a n a jeg o twa​r zy ma​l o ​wał s ię p i​j ac​k i u ś miech w s ty lu „n o ch o d ź tu taj”. M ru g n ął d o n iej. Sk ry cie p rze​wró ​c i​ł a o cza​m i. Świet​n ie, g ro ​u p ie. Rzu ci​ł a mu s p o j​r ze​n ie, b ez u ś mie​c h u . Odsuń się, koleś. Nie ma tu nic do oglądania. Kto ś ws tał o d s to ​l i​k a p rzy ty l​n y ch d rzwiach i p rzez to o mal n ie zg u b i​ł a ry t​m u . Wy ​s o ​k i, o ra​m io ​n ach fu t​b o ​l i​s ty , zmierz​wio ​n y ch b rą​z o ​wy ch wło ​s ach i p iw​n y ch o czach , k tó ​r e n i​c zy m p o ​c is k ter​m o ​l o ​k a​c y j​n y za​t rzy ma​ł y s ię n a n iej, że aż s er​c e jej za​ł o ​m o ​t a​ł o . Przy ​b y s z miał n a s o ​b ie mar​k o ​we le​v i​s y i o cie​p la​n ą d żin ​s o ​wą k u rt​k ę, a w ty ch b u ​t ach trek ​k in ​g o ​wy ch wy ​g lą​d ał jak wie​ś n iak z g ó r​s k iej wio ​s k i. Nie, to n ie mó g ł b y ć Ky le Hu ​e ​s to n . Strona 18 Ale ten męż​c zy zn a miał s zczu p łe b io ​d ra Ky le’a i k ro k , k tó ​r y s p ra​wiał, że tłu m s ię p rzed n im ro z​s tę​p o ​wał. I ro z​t a​c zał wo ​k ó ł s ie​b ie tak ą au rę s iły , że Emma za​p o ​‐ mn ia​ł a, jak s ię n a​z y wa. To n ie b y ł ju ż ch ło ​p iec, k tó ​r e​g o p o ​d zi​wia​ł a w s to ​ł ó w​c e alb o n a try b u ​n ach , g d zie g ra​ł a n a fle​c ie, p o d ​c zas g d y o n wy ​r a​b iał s o ​b ie re​p u ta​c ję n a b o ​‐ is k u d o k o ​s zy k ó w​k i. Ten Ky le wy ​r ó s ł, miał mę​s k ie d ło ​n ie, mę​s k ą d u mę. Co ten n ie​s a​m o ​wi​t y s tar​s zy b rat Kel​s ey ro ​b ił w b a​r ze d la mo to ​c y k li​s tó w w Twin Ci​t ies ? Do ​b rze, że n ie s ta​ł a p rzy mi​k ro ​f o ​n ie. Emma p rze​ł k n ę​ł a ś li​n ę, ale mia​ł a ś ci​ś n ię​t e g ar​d ło . Po ​p a​t rzy ła w jeg o k ie​r u n ​k u . Uś miech ​n ę​ł a s ię. Czy za​u wa​ż y ł jej s p o j​r ze​n ie? I wte​d y g ro ​u p ie o b ​r ó ​c ił s ię, żeb y p o d ​j ąć ry wa​l i​z a​c ję o jej wzg lę​d y . Za​t o ​c zy ł s ię, ch lu ​s n ął d rin ​k iem n a k o ​s zu lę Ky le’a i p o ​wie​d ział co ś , cze​g o Emma n ie u s ły s za​ł a. Ky le n a​wet n ie mru g n ął, je​d y n ie u ś mie​c h ał s ię ch ło d ​n o . Ch wy cił męż​c zy zn ę, za​‐ n im ten u p ad ł, i p o ​s a​d ził g o n a s to ł​k u . Ale ad ​o ​r a​t o r Emmy n ie b y ł z teg o za​d o ​wo ​l o ​n y . Ci​s n ął res zt​k ą p ły n u w p le​c y Ky le’a, ale n ie tra​f ił. Drin k ch lap ​n ął n a męż​c zy zn ę u b ra​n e​g o o d s tó p d o g łó w w czar​‐ n e s k ó ​r za​n e ciu ​c h y , s ie​d zą​c e​g o p rzy p o ​b li​s k im s to ​l i​k u . Nie b y ła p ew​n a, jak d o ​k ład ​n ie d o ​s zło d o b ó j​k i – k rze​s ło p o ​f ru n ę​ł o p rzez s tó ł, męż​c zy ź​n i s ię włą​c zy li, k o ​b ie​t y za​c zę​ł y k rzy czeć, a Brian wy ​ś p ie​wał o s tat​n ie s ło ​wa p io ​s en ​k i. Prze​s ta​ł a g rać, k ie​d y s zk lan ​k a p rze​l e​c ia​ł a jej n ad g ło ​wą i ro z​t rza​s k a​ł a s ię o b o ​‐ aze​r ię. Ky le ro z​p ły n ął s ię w tłu mie. A mo że w o g ó ​l e g o n ie wi​d zia​ł a. M o że p o p ro ​s tu ws p o ​m n ie​n ie o Kel​s ey tam, n a ze​wn ątrz, p o ​wo ​ł a​ł o d o ży cia jej wa​r iac​k ie li​c e​a l​n e ma​‐ rze​n ia. Ky le p rze​c i​s k a​j ą​c y s ię p rzez tłu m, żeb y zła​p ać ją w ra​m io ​n a. Alb o s ie​d zą​c y w p ierw​s zy m rzę​d zie n a jed ​n y m z jej wy ​s tę​p ó w, wb i​j a​j ą​c y w n ią s wo ​j e p ięk ​n e s p o j​r ze​‐ n ie. Prze​c ież d ziew​c zy n ie n ie jes t tak ła​t wo za​p o ​m n ieć o s wo ​j ej p ierw​s zej mi​ł o ​ś ci. – Łap s wó j s p rzęt! – wrza​s n ął Tim p rzez ch a​o s , p o czy m wy ​n u rzy w​s zy s ię zza p er​k u s ji, s ię​g n ął p o s k ó ​r za​n ą to r​b ę i p a​ł ecz​k i. Emma zd ję​ł a g i​t a​r ę i o d łą​c zy ła ją o d p rą​d u , p o czy m za​c zę​ł a d łu ​b ać p rzy p o ​‐ k ro w​c u , p ró ​b u ​j ąc we​p ch n ąć in ​s tru men t d o ś ro d ​k a. Ko ​l ej​n a s zk lan ​k a ro z​t rza​s k a​ł a s ię tu ż za n ią, ale Emma n a​wet n ie s p o j​r za​ł a w ty m k ie​r u n ​k u . Dwó ch męż​c zy zn wp a​d ło n a s ce​n ę, p rzy ​g n ia​t a​j ąc Bria​n a d o b ęb ​n ó w. Kla​wi​s zo ​‐ wiec wrzes z​c zał. Ty l​k o n ie Fen ​d er, ty l​k o n ie Fen ​d er – Emma p rzy ​c i​s n ę​ł a g i​t a​r ę d o p ier​s i i p o ​p ę​‐ d zi​ł a k u k ra​wę​d zi s ce​n y . Ud e​r zy ła o p o d ​ł o ​g ę, te​r az u s ma​r o ​wa​n ą wh i​s k y i p ia​n ą z p iwa, ale wp a​d ło n a n ią k il​k u awan ​t u r​n i​k ó w i ru n ę​ł a n a k o ​l a​n a. Ob ro ​n i​ł a s ię jed ​n ą ręk ą, p rzy ​t u li​ł a mo c​n o g i​‐ ta​r ę, a w mó ​z g u p u l​s o ​wa​ł o jej jed ​n o s ło ​wo . Uciekaj. Ser​c e wy ​r y ło jej ten ro z​k az w g ło ​wie. Ze​r wa​ł a s ię n a ró w​n e n o g i, ty l​k o p o to , żeb y k to ś zn ó w p o ​wa​l ił ją n a zie​m ię. Zmo ​c zy ła s o ​b ie s p o d n ie w o k o ​l i​c ach k o ​l an . Strona 19 Ud a​ł o jej s ię zlo ​k a​l i​z o ​wać p o ​ł o ​ż e​n ie jed ​n ej ze s tó p . Kto ś n a n ią wp ad ł. Po ​l e​c ia​ł a p rzed s ie​b ie, n ie zd o ​ł aw​s zy zła​p ać s ię k ra​wę​d zi s ce​‐ n y . Up a​d ła g ło ​wą d o p rzo ​d u . Świat za​wi​r o ​wał, a ją p rze​s zy ł b ó l i p rzed o cza​m i p o ​j a​wi​ł y s ię mro cz​k i. Od ​r u ​c h o ​‐ wo p o ​wę​d ro ​wa​ł a d ło ​n ią d o czo ​ł a, p o czy m ręk a s ię ze​ś li​z g n ę​ł a. Emma u p u ​ś ci​ł a g i​t a​r ę. Och . Bó l p o ​wa​l ił ją z p o ​wro ​t em n a zie​m ię, a p u l​s o ​wa​n ie w g ło ​wie za​g łu s zy ło za​m ie​‐ s za​n ie wo ​k ó ł. Po ​m o ​c y … Czy jeś ręce o p lo ​t ły Emmę, wci​s k a​j ąc jej g i​t a​r ę w d ło ​n ie, i p o ch wi​l i p o d ​c ią​g n ę​ł y d o g ó ry . M a​c a​ł a d o ​o k o ​ł a w p o ​s zu k i​wa​n iu in ​s tru men ​t u , d ru g ą ręk ą d o ​t y k a​j ąc ro z​p a​l o ​n e​‐ g o czo ​ł a. J ej wy ​b aw​c a p rze​c i​s n ął s ię wraz z n ią p rzez tłu m w k ie​r u n ​k u ty l​n e​g o wy j​‐ ś cia. Zim​n e p o ​wie​t rze wy ​r wa​ł o ją z ch a​o s u , a b ó l za​n ik ł n a b ło ​g ą ch wi​l ę, k ie​d y p o d ​‐ n io ​s ła wzro k . Lam​p y u licz​n e o ś wie​t la​ł y jej twarz. Och , wca​l e g o s o ​b ie n ie wy ​m y ś li​ł a. I w tej zwa​r io ​wa​n ej ch wi​l i, czu jąc jeg o za​p ach , wi​d ząc to za​p ie​r a​j ą​c e d ech w p ier​‐ s iach , za​t ro ​s k a​n e s p o j​r ze​n ie jeg o cu ​d o w​n y ch o czu … Po ​c a​ł o ​wa​ł a g o . Po p ro ​s tu n a​c h y li​ł a s ię i p rzy ​c i​s n ę​ł a s wo ​j e u s ta d o jeg o u s t. Ch wi​l a, o k tó ​r ej ma​r zy ła o d lat, wy ​d a​ł a s ię o d ​p o ​wied ​n ia, k ie​d y trzy mał ją w ra​m io ​‐ n ach . Ky le. Za​u wa​ż y ł ją. M o że za​ws ze ją d o ​s trze​g ał. Za​k o ń ​c zy ła p o ​c a​ł u n ek u ś mie​c h em i s p o j​r za​ł a mu w o czy . – Hej, Ky le. Zmru ży ł o czy i zmars z​c zy ł czo ​ł o . Po ​m ó g ł jej u s iąś ć, p o czy m s ię​g n ął d o k ie​s ze​‐ n i, wy ​j ął ch u ​s ​t ecz​k ę i p rzy ​ł o ​ż y ł jej d o czo ​ł a. – Zn a​m y s ię? – za​p y tał ci​c h o . [0 1 ] Licz​b ę, g a​t u n ​k i lu b ro z​m ia​r y ry b , k tó ​r e mo ż​n a za​t rzy mać n a wła​s n y u ży tek , p o ​d a​j e s ię w re​g u la​m i​n ach p o ​s zcze​g ó l​n y ch ło ​wis k . Po ​z o ​s ta​ł e o k a​z y n a​l e​ż y wp u ​ś cić z p o ​wro ​t em d o wo d y (p rzy p . tłu m.). Strona 20 Roz​dział 3 Bo ​l a​ł o ją ws zy s t​k o – ręce, n o g i – całe cia​ł o , aż d o k o ​ś ci. I g ło ​wa. J ak ​b y ś ci​s n ę​ł o ją ima​d ło . Za​l e​wał ją b ó l i wy ​d a​wa​ł a z s ie​b ie jęk i p o ​c h o ​d zą​c e z n aj​g łęb ​s zy ch cze​l u ​ś ci cia​ł a. – J e​s tem tu taj, No ​e l​l e. Gło s wy ​r wał ją z czar​n ej s ie​c i, z miej​s ca, g d zie b y ła więź​n iem b ó lu . Otwo ​r zy ła o czy , ty l​k o n a ch wi​l ę. Gd zie… ? No ​e l​l e n a p o ​wró t wp a​d ła w o b ​j ę​c ia ciem​n o ​ś ci, p ró ​b u ​j ąc zro ​z u ​m ieć. Za​‐ s ta​n a​wia​ł a s ię, co mó ​wią te za​p a​c h y – g ry zą​c y p o ​s mak ś ro d ​k a o d ​k a​ż a​j ą​c e​g o , p u s zy s ta czy s to ś ć ś wie​ż o wy ​p ra​n ej p o ​ś cie​l i. Szp i​t al? Po ​c zu ła k wa​ś n y s mak p a​n i​k i i p o ​n o w​n ie ro z​c h y li​ł a p o ​wie​k i. Przy łó ż​k u wi​s ia​ł a b łę​k it​n a za​s ło ​n a, a u rzą​d ze​n ie o b o k in ​f o r​m o ​wa​ł o p i​k a​n iem o fu n k ​c jach ży cio ​wy ch . Za n a wp ó ł o s ło ​n ię​t ą s zk la​n ą ś cia​n ą zn aj​d o ​wał s ię s ła​b o o ś wie​t lo ​n y k o ​r y tarz. Do ​c h o ​d zą​c e s tam​t ąd p rzy ​t łu mio ​n e d źwię​k i zd ra​d za​ł y ja​k iś ru ch . – No ​e l​l e, ciii, u p a​d łaś . Gło s s p ra​wiał, że wal​c zy ła z res zt​k a​m i n ie​p rzy to m​n o ​ś ci i jęk ​n ę​ł a z wy ​s ił​k u , s ta​‐ ra​j ąc s ię u s ta​l ić jeg o źró ​d ło . M ęż​c zy zn a. Wy ​s o ​k i, o s ze​r o ​k ich ra​m io ​n ach , w s za​r ej weł​n ia​n ej czap ​c e p o ​‐ ły s k u ją​c ej o d wil​g o ​c i. M ia​ł a p rze​c zu cie, że g o zn a, d o ​s trze​g a​ł a cień cze​g o ś , cze​g o n ie p o ​t ra​f i​ł a o k re​ś lić. Le​k arz? Nie, to n ie​m o ż​l i​we, b o miał n a s o ​b ie b rą​z o ​we o g ro d ​‐ n icz​k i i trzy mał co ś , co p rzy ​p o ​m i​n a​ł o wy ​s łu żo ​n e rę​k a​wi​c e ro ​b o ​c ze. J ed ​n ak wy ​g lą​d ał zn a​j o ​m o i ja​k iś g ło s jej p o d ​p o ​wia​d ał, że n ie mu s i s ię g o o b a​wiać. Do ​p ó ​k i męż​c zy zn a n ie ś ci​s n ął jej d ło ​n i. Sp o j​r za​ł a n a ten mo c​n y , cie​p ły u ch wy t i