Cabot Meg - Liceum Avalon

Szczegóły
Tytuł Cabot Meg - Liceum Avalon
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Cabot Meg - Liceum Avalon PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Cabot Meg - Liceum Avalon PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Cabot Meg - Liceum Avalon - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 MEC CABOT Liceum Avalon Przekład Edyta Jaczewska Strona 2 Rozdział 1 Po zmroku snop Serdeczne Jennifer Brown, Bar­ dłoń, żniwiarka bary M. Cabot, Michele Laury Abigail McAden, szepcze: zaczarowana a przede wszystkim dla Benjamina Pani na T y to m a s z fart. M o j a najlepsza N a n c y , wszystko widzi w ł a ś ­ nie tak. C h y b a m o ż n a j ą n a z w a ć optymistką. N i e ż e b y m sama była p e s y m i s t k ą czy coś. J a j e s t e m p o praktyczna. A p r z y n a j m n i e j w e d ł u g Nancy. N a j w y r a ź n i e j p o z a t y m m a m fart. - Fart? - p o w t ó r z y ł a m do s ł u c h a w k i . - A w czym m a m taki fart? - O c h , no wiesz - powiedziała Nancy. - M o ż e s z zacząć wszystko od nowa. W z u p e ł n i e n o w e j szkole, gdzie nikt cię nie zna. M o ż e s z być k i m tylko chcesz, pozwolić sobie na totalną p r z e m i a n ę osobowości. I nie b ę d z i e t a m ani jednej osoby, k t ó ­ ra by ci powiedziała: „Kogo ty chcesz nabrać, Harrison? P a m i ę t a m , j a k w piątej klasie p o d s t a w ó w k i jadłaś klej". - N i g d y nie m y ś l a ł a m o t y m w t e n sposób. - I rzeczywi­ ście tak b y ł o . - A w ogóle to ty j a d ł a ś - Sama widzisz, o co mi c h o d z i - westchnęła N a n c y . - No to p o w o d z e n i a . Ze szkołą i ze w s z y s t k i m . - Tak. - M i m o że dzieliły nas tysiące kilometrów, potrafi­ ł a m w y c z u ć , że czas k o ń c z y ć r o z m o w ę . - Na razie. 7 Strona 3 - Na razie - N a n c y . A p o t e m d o d a ł a j e s z c z e raz: - nie p r z y p o m i n a reszty A m e r y k i . Ale wszyscy tutaj m ó w i ą po Ale m a s z szczęście. N a razie. N a p r a w d ę , d o p ó k i N a n c y tego nie nie uwa­ I j e s t basen. żałam swojej sytuacji za szczęśliwą. No m o ż e poza tym, że O k a z u j e się, że p o s i a d a n i e w ł a s n e g o b a s e n u to spora o d ­ w o g r o d z i e za n a s z y m n o w y m d o m e m był basen. N i g d y jesz- powiedzialność. Co r a n o trzeba sprawdzić filtry upewnić cze nie m i e l i ś m y własnego basenu. P r z e d t e m , jeśli chciałyśmy się, że nie p o z a p y c h a ł y i c h liście, z d e c h ł e krety czy coś. z N a n c y popływać, musiałyśmy wsiąść na r o w e r y i przejechać W naszych zawsze znajdzie się żaba czy dwie. Zazwyczaj j e ­ o s i e m k i l o m e t r ó w - prawie ciągle p o d górę - do C o m o Park. śli wyjdę z d o m u d o ś ć w c z e ś n i e , j e s z c z e żyją. W t e d y m u s z ę M u s z ę p r z y z n a ć , że kiedy r o d z i c e powiedzieli, że dosta­ p r z e p r o w a d z a ć akcję r a t u n k o w ą dla żab. li r o c z n y u r l o p naukowy, tylko fakt, że p o s p i e s z n i e dodali: U r a t o w a ć je m o ż n a w y ł ą c z n i e w ten sposób, sięga się „I b ę d z i e m y mieli d o m z p o w s t r z y m a ł wymioty, g ł ę b o k o p o d w o d ę i wyciąga k o s z y k z filtra. Przy okazji m u ­ k t ó r e p o d c h o d z i ł y m i d o gardła. Jeśli d z i e c k i e m pary szę brać w ręce r ó ż n e obrzydlistwa, k t ó r e t a m pływają. Na w y k ł a d o w c ó w , „urlop n a u k o w y " t o p r a w d o p o d o b n i e dwa przykład m a r t w e żuki a l b o traszki, a kilka razy p o t o p i o n e słowa w t w o i m s ł o w n i k u . Co s i e d e m lat myszy. Raz z n a l a z ł a m t a m w ę ż a . N a d a l żył. Zazwyczaj n i e w i ę k s z o ś ć w y k ł a d o w c ó w u n i w e r s y t e c k i c h dostaje taki ur­ biorę w ręce czegoś, co m o ż e mi w s t r z y k n ą ć w żyły s t r u ­ lop - w zasadzie są to c a ł o r o c z n e wakacje, ż e b y mogli nała­ m i e ń paraliżującego j a d u , w i ę c w r z a s n ę ł a m d o rodziców, ż e d o w a ć a k u m u l a t o r y i napisać, a p o t e m w y d a ć jakąś książkę. w koszyku filtra j e s t wąż. W y k ł a d o w c y to uwielbiają. - No i? Co m a m z n i m n i b y - o d w r z a s n ą ł tata. I c h dzieci tego nie znoszą. - Wyciągnąć go. Bo czy n a p r a w d ę chcielibyście dać się w y r w a ć z korzenia­ - N i e m a mowy. Ż a d n e g o w ę ż a d o ręki nie w e z m ę . mi i zostawić wszystkich s w o i c h przyjaciół? P o t e m trzeba M o i rodzice nie s ą t a c y j a k i n n i . P o pierwsze, n o r m a l n i r o ­ zaprzyjaźnić się z tymi wszystkimi n o w y m i l u d ź m i w nowej dzice w y c h o d z ą z d o m u d o pracy. N i e k t ó r z y n a w e t spędzają szkole. 1 w ł a ś n i e kiedy zaczynacie myśleć: „Okay, nie j e s t aż w niej c o d z i e n n i e po o s i e m g o d z i n , j a k słyszałam. tak źle", to po r o k u z n ó w m u s i c i e w s z y s t k o rzucić i wracać Ale nie m o i . M o i r o d z i c e s ą w d o m u przez cały czas. N i ­ t a m , skąd przyjechaliście. gdy nie w y c h o d z ą ! Siedzą w p r a c o w n i a c h i piszą coś a l b o N i k t by tak nie chciał. A p r z y n a j m n i e j n i k t n o r m a l n y . czytają. Na d o b r ą s p r a w ę w y c h o d z ą - każde ze swojego ga­ W k a ż d y m razie ten u r l o p n a u k o w y nie j e s t tak fatalny j a k b i n e t u - tylko po to, żeby obejrzeć Va A wtedy prze­ p o p r z e d n i , k t ó r y spędziłam w N i e m c z e c h . N i e c h o d z i o to, krzykują się w z a j e m n i e o d p o w i e d z i a m i . że z N i e m c a m i j e s t coś nie tak. N a d a l w y m i e n i a m Ż a d n a z m o i c h k o l e ż a n e k n i e m a rodziców, k t ó r z y b y z n a ­ z A n n e - K a t r i n , dziewczyną, z k t ó r ą s i e d z i a ł a m w ławce w tej li wszystkie o d p o w i e d z i w Va banąue i jeszcze się n i m i p r z e ­ d z i w n e j n i e m i e c k i e j szkole, d o której t a m c h o d z i ł a m . krzykiwali. B y w a ł a m w d o m u u N a n c y i sama w i d z i a ł a m . Ale, dajcie spokój, m u s i a ł a m się n a u c z y ć z u p e ł n i e obcego Jej m a m a i tata po o b i e d z i e oglądają języka! n o r m a l n i ludzie. P r z y n a j m n i e j t y m r a z e m zostaliśmy w S t a n a c h . N o i d o ­ Ja nie z n a m ż a d n y c h o d p o w i e d z i w Va i dlatego n i e bra, m i e s z k a m y niedaleko W a s z y n g t o n u , w miejscu, które cierpię tego teleturnieju. 8 9 Strona 4 M ó j tata wychował Bronksie, gdzie nie ma żadnych węży, Ale facet o d b a s e n u wcale się t y m nie przejmuje. O n t o i nienawidzi zwierząt. Totalnie naszego kota, Berka. Co robi w y ł ą c z n i e dla pieniędzy. On nie w i d z i w tym piękna. oczywiście oznacza, że Berek ma na jego punkcie hopla. Jestem tego całkiem pewna. Ajeśli m ó j tata zobaczy pająka, drze się j a k Wte­ C h y b a m o g ę z r o z u m i e ć , o co c h o d z i ł o Geoffowi. Basen dy moja m a m a , która w y c h o w a ł a się na ranczu w M o n t a n i e rzeczywiście zaczął w y p e ł n i a ć większość m o j e g o czasu. K i e ­ i nie ma cierpliwości ani do ani do w r z a s k ó w m o j e g o dy go n i e czyściłam, u n o s i ł a m się na p o w i e r z c h n i w o d y na taty, wkracza do akcji i zabija b i e d n e stworzenie, chociaż m i ­ n a d m u c h i w a n y m m a t e r a c u . Z m u s i ł a m m a m ę i tatę, żeby m i liony razyjej m ó w i ł a m , że pająki są niezwykle pożyteczne. taki kupili, kiedy b y l i ś m y w Wawie. Tak się nazywają stacje N o więc w i e m , ż e nie p o w i n n a m m ó w i ć m a m i e o t y m b e n z y n o w e t u , w stanie M a r y l a n d . Wawa. W d o m u w M i n ­ w ę ż u w filtrze, bo p e w n i e na m o i c h oczach złapałaby go nesocie n i e m a m y ż a d n y c h stacji tylko, na przykład, i urwała mu g ł o w ę . Z n a l a z ł a m r o z w i d l o n ą gałąź i w y c i ą g n ę ­ M o b i l i E x x o n czy j a k o ś tak. ł a m go z koszyka. W y p u ś c i ł a m go m i ę d z y d r z e w a za d o m e m , W k a ż d y m razie n a d m u c h a l i ś m y je też na stacji Wawa - te który wynajmujemy. I chociaż nie okazał się taki straszny, m a t e r a c e - k o m p r e s o r e m , k t ó r y m p o m p u j e się o p o n y s a m o ­ kiedy j u ż z e b r a ł a m się n a o d w a g ę , żeby g o u r a t o w a ć , m a m c h o d o w e , c h o c i a ż nie p o w i n n o się g o u ż y w a ć d o n a d m u c h i ­ nadzieję, że tu nie w r ó c i . wania m a t e r a c ó w . Tak j e s t na n i c h n a p i s a n e . Kiedy ma się w ł a s n y basen, trzeba robić jeszcze i n n e rzeczy, A k i e d y G e o f f w y t k n ą ł to m o j e m u tacie, ten powiedział poza tym, że się czyści koszyki od filtrów. N a l e ż y oczyszczać tylko: d n o b a s e n u specjalnym o d k u r z a c z e m - to jest n a w e t z a b a w ­ - K t o by się t y m p r z e j m o w a ł ? - 1 tak czy inaczej n a d m u ­ ne - i trzeba s p r a w d z a ć zawartość c h l o r u oraz p H . L u b i ę t e ­ chał m a t e r a c e . stować w o d ę . R o b i ę t o kilka razy d z i e n n i e . Wlewa się w o d ę I n i c z ł e g o się nie stało. do m a l u t k i c h p r o b ó w e k , a p o t e m dodaje parę kropli takiego K a ż d y d z i e ń m i n i o n e g o lata wyglądał tak samo. R a n o czegoś. Jeśli w o d a w p r o b ó w k a c h z m i e n i kolor na n i e o d p o ­ w s t a w a ł a m i w k ł a d a ł a m bikini. Brałam b a t o n i k N u t r i - G r a i n w i e d n i , t o d o k o s z y k ó w p r z y f i l t r a c h m u s z ę wsypać t r o c h ę i s z ł a m na d ó ł sprawdzić, czy w koszykach od filtrów nie ma specjalnego p r o s z k u . T o z u p e ł n i e j a k c h e m i a , tylko fajniej­ żab. P o t e m , kiedy b a s e n był j u ż czysty, siadałam z książką na sze, bo kiedy skończysz, zamiast śmierdzącej masy, k t ó r a mi j e d n y m z m a t e r a c ó w . C z y t a ł a m i u n o s i ł a m się na wodzie. zawsze zostawała po d o ś w i a d c z e n i a c h , masz piękną, czystą, Od czasu, G e o f f wyjechał na studia, tak się w t y m błękitną w o d ę . w p r a w i ł a m , że u d a w a ł o mi się n a w e t n i e z a m o c z y ć włosów. Większość lata p o p r z e p r o w a d z c e d o spędzi­ M o g ł a m tak siedzieć p r z e z cały ranek, b e z ż a d n e j przerwy, aż ł a m , kręcąc się p r z y basenie. M ó w i ę „kręcąc się", ale m ó j do chwili kiedy m a m a l u b tata w y c h o d z i l i na taras i m ó w i l i : brat Geoff, k t ó r y w d r u g i m t y g o d n i u sierpnia wyjechał na - Lunch. pierwszy r o k studiów, ujął to inaczej. Powiedział, że z a c h o ­ W t e d y wracałam do d o m u . Jedliśmy kanapki z masłem wuję się, j a k b y m i n a t y m p u n k c i e z u p e ł n i e o d w a l i ł o . o r z e c h o w y m i galaretką, jeśli to na m n i e p r z y p a d a ł tego dnia - - m ó w i ł do m n i e tyle razy, że straciłam rachubę. - d y ż u r w k u c h n i , albo żeberka z Red H o t a n d jeśli to N i e musisz tego robić. M a m y u m o w ę z firmą od ba­ była kolej k t ó r e g o ś z rodziców. O b o j e byli zbyt zajęci pisa­ senów. Przyjeżdżają tu co Pozwól im się t y m zająć. n i e m książek, żeby gotować. 11 Strona 5 P o t e m w r a c a ł a m nad basen, aż m a m a a l b o tata nie zawołali - Bo to nie jest n o r m a l n e - o d p o w i a d a ł a m a m a . m n i e n a obiad. Na co ja z kolei m ó w i ł a m : W y d a w a ł o mi się, że to c a ł k i e m n i e z ł y s p o s ó b na - Aha, jakbyś ty m i a ł a w i e d z i e ć , jest nie kilku ostatnich tygodni lata. Bo, p o w i e d z m y to sobie szczerze, oboje m o i rodzice to Ale m o j a m a m a tak nie uważała. dziwadła. N i e w i e m , dlaczego aż tak bardzo się interesowała tym, w M a m a n a w e t się n a m n i e n i e wściekała. Kręciła tylko g ł o ­ sposób spędzam czas. W końcu to ona pozwoliła tacie nas tu za­ wą i m ó w i ł a : wlec, ze względu na książkę, do której zbiera materiały. Swoją - W i e m , j a k wygląda z a c h o w a n i e n o r m a l n e j nastolatki. własną książkę - o mojej imienniczce, z Astolat, Pani na Tb, że leżysz s a m o t n i e na m a t e r a c u p r z e z cały dzień, n o r ­ Shalott - r ó w n i e dobrze mogła napisać w d o m u , w St. n i e jest. O c h , tak. To następna rzecz, z którą musisz się pogodzić, jeśli U z n a ł a m , że to zbyt s u r o w y osąd. W leżeniu na w o d z i e twoi rodzice są wykładowcami na uniwersytecie. Dadzą ci imię nie ma nic złego. To c a ł k i e m p r z y j e m n e . M o ż e s z sobie leżeć po j a k i m ś przypadkowym pisarzu - b i e d n y Geoff odziedziczył swoje po Chaucerze - albo po postaci na czytać. Ajeśli twoja książka robi się n u d n a , wystarczyją o d ­ przykład Pani na Shalott, czyli lady Elaine. Tej samej, która się a gdy ci się nie c h c e iść do d o m u po n a s t ę p n ą - obser­ zabiła, bo sir Lancelot wolał od niej królową - no wie­ wować, j a k p r o m i e n i e s ł o ń c a odbijają się w w o d z i e i padają cie, tę, którą grała Keira w filmie o królu Arturze. na liście d r z e w nad tobą. I m o ż e s z słuchać p t a k ó w i cykad, I n i c m n i e nie o b c h o d z i , że p o e m a t o niej j e s t taki piękny. o d g ł o s ó w ćwiczeń artyleryjskich w Szkole M o r s k i e j , d o ­ To n i e z b y t fajne odziedziczyć i m i ę po k i m ś , k t o się zabił dla biegających z oddali. faceta. Kilka razy w s p o m i n a ł a m o t y m r o d z i c o m , ale oni n a ­ Widywaliśmy ich czasami. Kajtków, to znaczy kadetów, j a k dal t e g o n i e chwytają. sami woleli się nazywać, czyli mary­ Z r e s z t ą fakt, że oboje z b r a t e m o t r z y m a l i ś m y d z i w a c z n e narki. W swoich nieskazitelnie m u n d u r a c h chodzili i m i o n a , t o nie j e d y n a rzecz, która d o n i c h nie dociera. dwójkami po m o l o . razy j e c h a l i ś m y z r o d z i c a m i k u p i ć - N i e masz ochoty jechać do c e n t r u m handlowego? - mi jakąś n o w ą książkę do czytania, a dla nich kawę M a m a pytała m n i e o to dzień w d z i e ń , z a n i m u d a ł o mi się B e a n , tata zawsze wskazywał na n i c h uciec n a d basen. - N i e chcesz się w y b r a ć do kina? palcem i m ó w i ł : - Patrz, Marynarze. Teraz, kiedy G e o f f wyjechał na u n i w e r s y t e t , nie m i a ł a m C o p e w n i e wcale nie j e s t takie d z i w n e . P e w n i e chciał z e z k i m iść do kina czy do c e n t r u m h a n d l o w e g o - poza r o d z i ­ m n ą pogadać j a k d z i e w c z y n a z dziewczyną. Bo wiecie, z m a ­ c a m i . A z n i m i za ż a d n e skarby b y m n i e poszła. W i e m , co mą, zabójczynią pająków, tak sobie nie p o g a d a m . to znaczy. N i e ma to j a k iść do kina z l u d ź m i , którzy robią Chyba p o w i n n a m była myśleć, że ci kadeci są zabójczy czy coś. p o t e m filmowi taką że n i c z n i e g o nie zostaje. Ale nie zamierzałam rozmawiać o zabójczych facetach ze s w o i m C z e g o o n i się spodziewają? tatą. jego wysiłek ale było to równie męczące j a k - Szkoła zacznie się j u ż n i e d ł u g o - o d p o w i a d a ł a m m a ­ m i n e : „Może dasz mi się zabrać do c e n t r u m handlowego?" m i e . - D l a c z e g o nie m o g ę d o t e g o czasu p o p r o s t u p o p ł y w a ć sobie n a m a t e r a c u ? W k o ń c u mój tata nie spędzał d n i na jakichś n i e s a m o ­ wicie ekscytujących zajęciach. N a b a r o m e t r z e n u d y książka, 12 Strona 6 którą pisze, w y p a d a j e s z c z e niżej niż książka m a m y . Bo to Albo w restauracji stylizowanej na czasy ś r e d n i o w i e c z n e . j e s t książka o m i e c z u . m i e c z u ! I to n a w e t nie j e s t ż a d e n A l b o w czasie zabaw w lochy i s m o k i . ładny m i e c z , w y s a d z a n y klejnotami czy coś. J e s t stary, ma Ale c o j a m a m niby zrobić, milczeć? N a p r a w d ę nic nie m n ó s t w o p l a m p o r d z y i n i e j e s t nic wart. W i e m , b o M u ­ m o g ę na to p o r a d z i ć , nie u m i e m tak po p r o s t u siedzieć i się z e u m N a r o d o w e w W a s z y n g t o n i e p o z w o l i ł o tacie zabrać go zachwycać: d o d o m u , żeby m ó g ł g o d o k ł a d n i e zbadać. T o dlatego się t u - N o j a s n e , w t e d y b y ł o p o p r o s t u świetnie. Szkoda, ż e nie przeprowadziliśmy, ż e b y m ó g ł w spokoju badać t e n m i e c z . m o g ę się p r z e n i e ś ć d o , p o w i e d z m y , r o k u 900, p o z w i e d z a ć Wisi w j e g o gabinecie - to znaczy, w gabinecie profesora, od sobie i d o s t a ć wszy. I żeby się w ł o s y c a ł k i e m zmierzwiły, którego w y n a j m u j e m y d o m , kiedy on j e s t w Anglii na s w o ­ bo n i e znali w t e d y odżywek p r z e c i w k o p u s z e n i u . Aha, i przy im u r l o p i e n a u k o w y m i p e w n i e bada coś jeszcze m n i e j war­ okazji, jeśli dostałeś paciorkowca w gardle albo zapalenia tościowego niż t e n m i e c z taty. oskrzeli, t o u m i e r a ł e ś , b o nie b y ł o ż a d n y c h antybiotyków. M u z e u m pozwala l u d z i o m pożyczać sobie r ó ż n e rzeczy H m , n o tak się nie da. i zabierać do d o m u , jeśli mają o n e wartość a k a d e m i c k ą (czyli Ale co t a m . S k o ń c z y ł o się na tym, że s k a p i t u l o w a ł a m p r z e d żadną) i jeśli j e s t się p r o f e s o r e m . m a m ą . N i e w sprawie c e n t r u m h a n d l o w e g o . W sprawie bie­ N i e w i e m , dlaczego m o i r o d z i c e musieli sobie u p o d o b a ć gania z tatą. akurat ś r e d n i o w i e c z e . To najnudniejsza epoka ze w s z y s t k i c h , T o z u p e ł n i e c o i n n e g o niż wyjście d o k i n a czy n a zakupy. pomijając m o ż e czasy p r e h i s t o r y c z n e . W i e m , że w i ę k s z o ś ć Z r e s z t ą r u c h j e s t p o d o b n o z n a k o m i t y dla o s ó b w ś r e d n i m ludzi myśli ale to dlatego, że nie wiedzą, j a k n a p r a w ­ w i e k u i b a r d z o się przyda m o j e m u tacie. W maju w y g r a ł a m dę wyglądało ś r e d n i o w i e c z e . Sądzą, że tak, j a k p o k a z u j ą o k r ę g o w e z a w o d y na dwieście m e t r ó w kobiet, ale tata nie w kinie czy w telewizji. No wiecie, że kobiety p r z e c h a d z a ł y ćwiczył o d czasu swojego c o r o c z n e g o badania k o n t r o l n e g o . się w d z i ę c z n i e w spiczastych kapeluszach i ślicznych suk­ Czyli o d zeszłego r o k u , kiedy lekarz p o w i e d z i a ł m u , ż e p o ­ niach. Wszędzie słychać b y ł o : „mój p a n i e " i „ p a n i " , a o d z i a n i w i n i e n s c h u d n ą ć z pięć kilo. W t e d y ze d w a razy w y b r a ł się w zbroje rycerze nadjeżdżali w t u m u l c i e kopyt, ż e b y r a t o ­ z m o j ą m a m ą na siłownię, a p o t e m się p o d d a ł , bo j a k mówi, wać wszystkich z opresji. ten cały hałas na siłowni przyprawia go o s z a l e ń s t w o . Niestety, jeśli twoi rodzice są mediewistami, czyli studiują W i ę c m a m a powiedziała: średniowiecze, szybko się uczysz, że to wcale tak nie wyglą­ - jeśli będziecie r a z e m biegać, d a m ci spokój z t y m Prawdę m ó w i ą c , wszyscy w t e d y paskudnie c u c h n ę l i , leżeniem na wodzie. w ogóle nie mieli z ę b ó w i umierali ze starości w w i e k u , Co sprawę. N o cóż, t o i fakt, ż e tata m i a ł b y wiedzmy, d w u d z i e s t u lat. Kobiety były p o t w o r n i e uciskane, okazję p o d n i e ś ć sobie t ę t n o - w Today powtarzają, że to j e s t a mężczyźni obwiniali je za wszystko, co im się nie u d a w a ł o . b a r d z o p o t r z e b n e starszym o s o b o m . Popatrzcie tylko na G i n e w r ę . Wszyscy myślą, że to jej J a k przystało na naukowca, m a m a najpierw zbadała wina, że j u ż nie istnieje. J a s n e , i jeszcze. nas do parku, leżącego ze trzy k i l o m e t r y od d o m u , N o cóż, s z y b k o się p r z e k o n a ł a m , ż e dzielenie się t a k i m i który wynajmujemy. To b a r d z o ł a d n e miejsce, j e s t t a m wszyst­ informacjami m o ż e człowiekowi o d e b r a ć s p o r o p o p u l a r n o ­ ko: k o r t y do tenisa, boisko do baseballu, pole do lacrosse'a, ści w czasie przyjęć u r o d z i n o w y c h w stylu Śpiącej czyste p u b l i c z n e toalety, d w a wybiegi dla 15 Strona 7 dla d u ż y c h , drugi dla małych - no i, ścieżka do Po j a k i m ś czasie p o c z u ł a m , że ścięgna mi się r o z l u ź n i a ­ biegania. Ż a d n e g o basenu, j a k w d o m u , C o m o Park, ale ją. Z a c z ę ł a m sobie p r z y p o m i n a ć , j a k b a r d z o biegać p e w n i e l u d z i o m w takiej ekskluzywnej okolicy nie jest p o ­ tam w d o m u . O w s z e m , t o t r u d n e , ale nie z r o z u m c i e m n i e trzebny. Wszyscy mają własne w o g r o d a c h za źle. Lubię to u c z u c i e . N o g i poruszają się p o d e m n ą , silne Wysiadłam z s a m o c h o d u i zrobiłam parę ćwiczeń rozciąga­ i m o c n e , kiedy b i e g n ę . . . J a k b y m m o g ł a zrobić wszystko. jących. U k r a d k i e m przyglądałam się ojcu, który szykował się Absolutnie wszystko. do biegania. O d ł o ż y ł swoje okulary w drucianych oprawkach N a ścieżce p r a w i e n i k o g o nie było. G d z i e n i e g d z i e w i ­ i założył takie grube, plastikowe z elastyczną opaską, którą za­ działam starsze p a n i e z p s a m i , uprawiające c h o d z i a r s t w o , kłada sobie na głowę, żeby mu nie spadły w czasie biegania. ale mijałam je p ę d e m i z o s t a w i a ł a m d a l e k o w tyle. W d o m u M a m a nazywają opaską idioty. (Bez o k u l a r ó w tata jest ślepy jak każdy się u ś m i e c h a na w i d o k kogoś n i e z n a j o m e g o . Tutaj l u ­ kret. W s u m i e w czasach średniowiecza p e w n i e zginąłby, zanim dzie robią to tylko wtedy, jeśli ty się do n i c h u ś m i e c h n i e s z skończyłby trzy czy cztery lata. W p a d ł b y do jakiejś studni albo najpierw. M o i r o d z i c e s z y b k o do tego doszli. Teraz sami się coś. Ja odziedziczyłam po w z r o k ostrości dwadzieścia uśmiechają - a n a w e t machają - do wszystkich, k t ó r y c h m i ­ na dwadzieścia, więc pewnie pożyłabym nieco dłużej). jają. A zwłaszcza do n a s z y c h n o w y c h sąsiadów, kiedy ci w y ­ - To ł a d n a ścieżka do biegania - stwierdził tata, p o p r a w i a ­ c h o d z ą d o o g r o d u kosić t r a w n i k i . W i z e r u n e k , tak t o nazywa j ą c o p a s k ę idioty. W p r z e c i w i e ń s t w i e do m n i e nie spędzał na moja m a m a . W a ż n e jest, ż e b y p o d t r z y m y w a ć właściwy w i z e ­ b a s e n i e całych godzin, więc n i e a n i o d r o b i n ę opalony. runek, m ó w i . Ż e b y l u d z i e nie uznali nas za s n o b ó w . N o g i m i a ł koloru papieru do pisania. Tylko o w ł o s i o n e . - J e d ­ Tyle że nie p e w n a , czy o b c h o d z i m n i e to, co l u d z i e n o o k r ą ż e n i e t o d o k ł a d n i e p ó ł t o r a k i l o m e t r a . Trasa p r o w a d z i stąd sobie o m n i e p o m y ś l ą . p r z e z lasek, coś w rodzaju a r b o r e t u m , o t a m . Widzisz? Więc Ścieżka do biegania zaczęła się j a k każdy n o r m a l n y tor. Po nie j e s t wystawiona na s ł o ń c e . B ę d z i e t r o c h ę cienia. o b u s t r o n a c h była o b ł o ż o n a k r ó t k o przyciętą trawą, wiła się Z a ł o ż y ł a m słuchawki. N i e u m i e m biegać bez m u z y k i , między b o i s k i e m do baseballu i p o l e m do a potem c h y b a że w czasie zawodów, k i e d y na to nie pozwalają. P r z e ­ okrążała wybiegi dla p s ó w i p a r k i n g . k o n a ł a m się, że rap j e s t idealny do biegania. A im Trawniki szybko zostały z tyłu, a ścieżka znikła w zadzi­ g n i e w n y raper, t y m lepiej. Idealnie się s ł u c h a bo wiająco gęstym lesie. Tak, to był p r a w d z i w y las, t u , w m i e ­ o n j e s t wściekły n a wszystkich. P o z a swoją córką. ście. O b o k ścieżki stał d y s k r e t n y m a ł y b r ą z o w y znak: - D w a okrążenia? - spytał tata. OKRĘGOWYM OGRODZIE DENDROLOGICZNYM IMIENIA - Jasne. ARUNDEL. N o w i ę c w ł ą c z y ł a m swojego m i n i - i P o d a - go na M i n ę ł a m tabliczkę. B y ł a m n i e c o zdziwiona, ż e tak b a r d z o r a m i e n i u , kiedy biegam, ale wygląda to inaczej niż opaska p o z w o l o n o zarosnąć r o ś l i n n o ś c i p o o b u s t r o n a c h ścieżki. idioty - i r u s z y ł a m . się w g ł ę b o k i cień a r b o r e t u m , z a u w a ż y ł a m , że Na początku było trudno. W Marylandzie powietrze jest liście na d r z e w a c h są tak gęste, że prawie nie p r z e p u s z c z a j ą wilgotniejsze niż w d o m u , p e w n i e p r z e z to, że m o r z e j e s t tak słońca. blisko. Tutaj p o w i e t r z e wydaje się ciężkie. Z u p e ł n i e j a k b y się Krzaki po o b u s t r o n a c h ścieżki rosły b u j n i e i biegło w zupie. to, że mają o s t r e k o l c e . B y ł a m p e w n a , że są t a m też t o n y 16 Liceum 17 Strona 8 sumaka w ś r e d n i o w i e c z u p e w n i e m o ż n a by się n i m b y ł o p o p a r z y ć n a ś m i e r ć , b o w t e d y nie znali j e s z c z e ż a d ­ n e g o lekarstwa n a u c z u l e n i a . Las był tak gęsty, że p ó ł m e t r a od ścieżki w i d z i a ł a m t y l k o zbity kłąb d r z e w i j e ż y n . W a r b o r e t u m p a n o w a ł p r z y j e m n y Rozdział 2 Z i m n e k r o p l e p o t u spływały m i p o twarzy i piersiach. Patrząc na te zarośla, ledwie m o g ł a m uwierzyć, że nadal j e ­ s t e m blisko cywilizacji. Ale k i e d y zdjęłam s ł u c h a w k i , u s ł y ­ szałam s a m o c h o d y na a u t o s t r a d z i e za d r z e w a m i . wierzba gnie, P o c z u ł a m ulgę. N o wiecie, ż e nie zagubiłam się p r z y p a d ­ Lekki wiatr nad k i e m w J u r a s s i c Park ani n i c takiego. Fala zawsze mknie, Założyłam słuchawki i biegłam Teraz o d d y c h a ł a m Rzeką wzdłuż wyspy białej, gdzie j u ż z t r u d e m , ale nadal się świetnie. N i e słyszałam, Szlak dat do j a k m o j e s t o p y u d e r z a ł y o ścieżkę - zagłuszała to m u z y k a - ale przez jakąś m i n u t ę w y d a w a ł o mi się, że j e s t e m tu M o ż e w ogóle j e s t e m j e d y n ą o s o b ą na świecie. To b y ł o ś m i e s z n e , przecież w i e d z i a ł a m , że za m n ą biegł A m o ż e tylko mi się w y d a w a ł o , że go w i d z ę ? tata - p e w n i e niewiele szybciej n i ż te panie uprawiające c h o - N i e w a ż n e . W k a ż d y m razie z a u w a ż y ł a m m i ę d z y d r z e w a ­ dziarstwo, ale był gdzieś n i e d a l e k o . m i coś, c o n i e b y ł o zielone ani brązowe, ani ż a d n e g o i n n e g o Po p r o s t u o b e j r z a ł a m zbyt w i e l e filmów w telewizji. W i e ­ koloru występującego w n a t u r z e . cie, b o h a t e r k a biega sobie w p a r k u , a jakiś p s y c h o p a t a w y ­ W i d o k zasłaniały mi gęste liście, ale b y ł a m p e w n a , że ktoś zza k r z a k ó w - takich j a k te rosnące po o b u s t r o n a c h stoi na d n i e j a r u , znajdującego się t u ż o b o k ścieżki, w p o ­ mojej ścieżki - i ją atakuje. N i e z a m i e r z a ł a m tak ryzykować. bliżu s p o r e g o skupiska głazów. Jak t a m się d o s t a ł przez te K t o wie, co za świry kryją się w zaroślach? Z drugiej s t r o ­ wszystkie zarośla bez maczety, nie m i a ł a m pojęcia. M o ż e ny, to j e s t A n n a p o l i s , siedziba Szkoły Morskiej M a r y n a r k i p r o w a d z i ł a t a m jakaś ścieżka, której nie z a u w a ż y ł a m . S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h i stolica stanu M a r y l a n d , i tak d a ­ A j e d n a k t a m stał. Tyle że za szybko b i e g ł a m , ż e b y zoba­ lej - m a ł o p r a w d o p o d o b n e , ż e b y w okolicy kręcili się j a c y ś czyć, co r o b i ł . kryminaliści. C h w i l ę p ó ź n i e j wybiegłam s p o m i ę d z y d r z e w n a j a s k r a w e Ale nigdy nic nie w i a d o m o . światło s ł o ń c a . M i n ę ł a m parking. Jakieś k o b i e t y wysiadały D o b r z e , ż e m a m takie silne nogi. Byłam całkiem p e w n a , właśnie z Szły w s t r o n ę w y b i e g ó w dla p s ó w ż e gdyby ktoś chciał n a m n i e napaść, mu sprze­ s w o i m i o w c z a r k a m i szkockimi. W p o b l i ż u był plac zabaw. dać niezłego k o p n i a k a w g ł o w ę . A p o t e m po n i m skakać, Dzieciaki h u ś t a ł y się i zjeżdżały na zjeżdżalni, a r o d z i c e pil­ p ó k i nie nadejdzie p o m o c . nowali, ż e b y n i c im się nie stało. I w chwili, k i e d y o t y m p o m y ś l a ł a m , z o b a c z y ­ to widziałam, czy mi się wydawało? Na d n i e tamtego ł a m tego faceta. jaru ktoś stał, czy raczej wszystko to sobie tylko wyobraziłam? Strona 9 O b o k trzeciej bazy n a b o i s k u d o baseballu d o s t r z e g ł a m przyjrzałam m u się u w a ż n i e j , s t w i e r d z i ł a m , ż e wcale n i e b y ł pracownika parku z nożycami do wycinania Nie M i a ł tyle lat co ja albo niewiele więcej. Był w y s o k i p o w i e d z i a ł a m d o niego: „ C z e ś ć " . A n i się nie u ś m i e c h n ę ­ miał c i e m n e włosy, z n ó w tak j a k ja. łam. Ale w p r z e c i w i e ń s t w i e do m n i e nie o b l e w a ł się p o t e m N i e w s p o m n i a ł a m też o facecie n a d n i e j a r u . M o ż e p o ­ i nie walczył o każdy w i n n a m była. N o b o c o z t y m i d z i e ć m i z placu zabaw? C o , Aha, i był n a p r a w d ę przystojny. jeśli to jakiś pedofil? Wszyscy troje byli zaskoczeni, kiedy n a d b i e g ł a m . J a s n o ­ W k a ż d y m razie nic nie p o w i e d z i a ł a m . P r z e b i e g ł a m k o ł o włosy c h ł o p a k coś p o w i e d z i a ł , a d z i e w c z y n a miała z m a r ­ tego p r a c o w n i k a , starając się na n i e g o nie patrzeć. twioną M o ż e dlatego, ż e prawie n a n i c h w p a d ł a m . I tyle, jeśli c h o d z i o w i z e r u n e k . Tylko t e n c i e m n o w ł o s y c h ł o p a k u ś m i e c h n ą ł się d o m n i e . W i d z i a ł a m tatę, w j e g o j a s k r a w e j żółtej koszulce, gdzieś Spojrzał mi p r o s t o w o c z y i coś powiedział. d a l e k o p o drugiej stronic t o r u d o biegania. Z o s t a ł z a m n ą N i e w i e m c o , b o m i a ł a m n a uszach s ł u c h a w k i i g o nie w tyle o trzy czwarte okrążenia. N i e ma sprawy. Jest p o w o l ­ usłyszałam. ny, ale solidny. M a m a zawsze m ó w i , że d o t r z e do celu, c h o ­ Ale z j a k i e g o ś p o w o d u - nie m a m pojęcia dlaczego - o d ­ ciaż n a p e w n o nie zrobi t e g o s z y b k o . powiedziałam u ś m i e c h e m . I nie ze w z g l ę d u na w i z e r u n e k M a m a m o ż e sobie żartować. O n a przecież n a w e t nie lubi czy i n n e takie. T o b y ł o d z i w n e . O n u ś m i e c h n ą ł się d o m n i e , biegania. Lubi c h o d z i ć na a e r o b i k do Y. a moje usta a u t o m a t y c z n i e zrobiły to s a m o - m ó z g nic m i a ł C o , biorąc p o d uwagę t o s t r a c h u się najadłam, m i ­ z t y m n i c w s p ó l n e g o . To n i c była ś w i a d o m a decyzja. jając tego faceta w lesie, nie j e s t chyba takie g ł u p i e . Po p r o s t u to z r o b i ł a m . J a k b y to był jakiś n a w y k czy coś. T y m r a z e m , kiedy w s t r o n ę drzew, rozglądałam Jakbym codziennie odpowiadała w ten sposób na j e g o się na boki, szukając jakiejś ścieżki, k t ó r ą ten m ę ż c z y z n a uśmiech. m ó g ł zejść n a d n o j a r u . N i c z e g o nie A przecież nigdy wcześniej go nie s p o t k a ł a m . D l a c z e g o się A kiedy mijałam miejsce, g d z i e w i d z i a ł a m go p o p r z e d ­ tak z a c h o w a ł a m ? n i o , j a r był pusty. J u ż g o t a m nie b y ł o . Ani j e g o , ani ż a d n e g o U l ż y ł o m i , k i e d y ich m i n ę ł a m . C h c i a ł a m u c i e c o d t e g o ś l a d u , ż e k t o ś t a m w o g ó l e stał. M o ż e j a n a p r a w d ę t y l k o u ś m i e c h u , k t ó r y kazał m i z r o b i ć t o s a m o , chociaż wcale tego w y o b r a z i ł a m sobie t ę całą sytuację? M o ż e m a m a m i a ł a ra­ cję i p o w i n n a m tego lata s p ę d z a ć m n i e j czasu w b a s e n i e , nie c h c i a ł a m . N i e d o k o ń c a . a w i ę c e j w c e n t r u m h a n d l o w y m . M a r t w i ł a m się, że za­ Z o b a c z y ł a m ich j e s z c z e raz, kiedy się o p i e r a ł a m o m a s k ę c z y n a m d z i w a c z e ć , bo w o g ó l e n i e s p o t y k a m się z l u d ź m i naszego s a m o c h o d u , c i ę ż k o dysząc i dopijając j e d n ą z b u ­ w m o i m wieku. telek wody, k t ó r e m a m a kazała zabrać n a m z sobą. Wyszli zza d r z e w - d w ó c h c h ł o p a k ó w i d z i e w c z y n a - i skierowali I w t e d y m i n ę ł a m zakręt i o m a l na n i e g o nie w p a d ł a m . się do s a m o c h o d ó w . B l o n d y n k a i ten drugi c h ł o p a k m ó w i l i A w i ę c niczego sobie nie w y m y ś l i ł a m . coś szybko d o kolegi. zbyt daleko, żeby coś usłyszeć, Były z n i m jeszcze d w i e o s o b y C h ł o p a k i dziewczyna, ale - sądząc z ich m i n - chyba mieli do niego j a k i e ś p r e t e n ­ m n i e j więcej w m o i m w i e k u . O b o j e mieli j a s n e w ł o s y i byli b a r d z o atrakcyjni. Stali po o b u s t r o n a c h faceta Kiedy sje. J e d n ą rzecz w i d z i a ł a m wyraźnie - c h ł o p a k j u ż się nie uśmiechał. 20 21 Strona 10 Wreszcie p o w i e d z i a ł coś, co chyba ugłaskało j a s n o w ł o s ą parę, bo przestali m i e ć te z m a r t w i o n e miny. A p o t e m b l o n d y n wsiadł do j e e p a , a ten d r u g i usiadł za k i e r o w n i c ą białego land Jasnowłosa d z i e w c z y n a zajęła miejsce pasażera o b o k niego. Zaskoczyło m n i e to, b o Rozdział 3 w y d a w a ł o mi się, że o n a i ten przystojny b l o n d y n są parą. Tyle że m a m raczej niewielkie jeśli c h o d z i o chłopców, i t r u d n o nazwać w tej d z i e d z i ­ Czterech baszt strzeże, nie. Pod nimi łąka w leży, Siedziałam na m a s c e naszego s a m o c h o d u , zastanawiając A na samotnej wyspie, wieży, się, czego b y ł a m p r z e d chwilą świadkiem. Sprzeczki z a k o ­ Pani na c h a n y c h ? Jakiejś transakcji narkotykowej? Tata p o d s z e d ł d o mnie na nogach. - W o d y - w y c h r y p i a ł . D a ł a m mu drugą b u t e l k ę . Dopiero kiedy do s a m o c h o d u , a klimatyzacja Ale go nie zobaczyłam. A przynajmniej nie w parku. I nie ruszyła, u s t a w i o n a na m a k s i m u m , tata n a s t ę p n e g o tygodnia. Tata i ja c o d z i e n n i e j e ź d z i l i ś m y bie­ - No j a k ? D o b r z e ci się biegało? gać — m n i e j więcej o tej samej p o r z e , co tego pierwszego - Tak - o d p a r ł a m , n i e c o zaskoczona. d n i a - ale nie zobaczyłam j u ż n i k o g o na d n i e - Chcesz to j u t r o powtórzyć? - J a s n e . - W p a t r y w a ł a m się w miejsce, gdzie po raz ostat­ A przecież Wierzcie m i , r o z g l ą d a ł a m się uważ­ n i w i d z i a ł a m t a m t ą trójkę, ale j u ż d a w n o stamtąd z n i k n ę l i . nie. - Świetnie - p o w i e d z i a ł tata g ł o s e m p o z b a w i o n y m j a k i e ­ M y ś l a ł a m o n i c h - o tej trójce, k t ó r ą w i d z i a ł a m - i to gokolwiek entuzjazmu. d u ż o . B o t o pierwsze o s o b y w m o i m w i e k u , które spotkałam Widać b y ł o , ż e m i a ł nadzieję, i ż o d m ó w i ę . Ale n i e m o g ł a m w A n n a p o l i s - poza tymi, k t ó r e pracują w G r a u l s , miejsco­ tego zrobić. 1 to n i c dlatego, że wreszcie sobie p r z y p o m n i a ­ w y m sklepie, gdzie k u p u j e m y t o r b y na śmieci i pieczywo, ł a m , j a k b a r d z o l u b i ę biegać. Ani dlatego, że d o b r z e się b a w i ­ albo o b s ł u g u j ą stoliki w Red H o t a n d łam w t o w a r z y s t w i e taty. C z y t e n jar, zastanawiałam się, to j a k i e ś lokalne miejsce, C h o d z i ł o o to, że - no dobra, p r z y z n a m się do t e g o - m i a ­ gdzie l u d z i e c h o d z ą się całować? ł a m nadzieję, że z o b a c z ę jeszcze raz tego p r z y s t o j n e g o c h ł o ­ Ale c i e m n o w ł o s y z n i k i m się n i e kiedy paka. I j e g o u ś m i e c h . go t a m zobaczyłam. T o m o ż e dzieciaki c h o d z ą t a m zażywać Ale on nie był naćpany. I ani o n , ani j e g o znajomi nie wy­ glądali n a n a r k o m a n ó w . N o s i l i n o r m a l n e ubrania, szorty khaki i T-shirty. z nich n i e m i a ł o t a t u a ż u ani piercin- 23 Strona 11 N i e z a n o s i ł o się n a to, ż e b y m m i a ł a n i e d ł u g o p o z n a ć o d ­ - D z i ę k i , m a m o , dzięki, t a t o . p o w i e d z i na z tych p y t a ń . Z r e s z t ą nasze d n i biegania Zawieźli d o szkoły tego pierwszego dnia, b o i m w Parku - i m o j e g o leżenia na w o d z i e w ba­ wiedziałam, że n a z b y t się denerwuję, żeby j e c h a ć a u t o b u s e m . senie - i tak dobiegały k o ń c a . Z a c z y n a ł a się szkoła. Wszyscy troje wiedzieliśmy, że to nieprawda. W g r u n c i e rze­ Oczywiście, zawsze m a r z y ł a m , ż e b y trzeci r o k l i c e u m za­ czy b a ł a m się t r o c h ę , że nie b ę d ę miała k o ł o kogo usiąść. N i k t cząć j a k o n o w a uczennica w szkole w j a k i m ś o d l e g ł y m nie c h c e siedzieć o b o k kogoś obcego w s z k o l n y m autobusie. d o m u stanie, gdzie n i k o g o n i e z n a ł a m . M o i m r o d z i c o m t o chyba nie przeszkadzało. Podrzucili P i e r w s z y dzień w liceum wcale nie był taki zwy­ m n i e d o szkoły p o d r o d z e d o BW1, miejscowej stacji kolejo­ czajny. To była inauguracja. W zasadzie tylko w y z n a c z a n o Z d e c y d o w a l i się pójść za c i o s e m i pojechać do miasta na nam lekcji i szafki, i i n n e takie. wytężania konsultacje z i n n y m i w sprawie s w o i c h ksią­ m ó z g o w n i c , p e w n i e p o to, ż e b y n a m j a k o ś ułatwić p o w r ó t - m a m a chciała p o d y s k u t o w a ć o Elaine z Astolat, a tata d o szkolnej rutyny. o swoim mieczu. Liceum było m n i e j s z e n i ż m o j a d a w n a szkoła, P o w i e d z i a ł a m i m , żeby się grzecznie bawili z i n n y m i p r o ­ ale lepiej w y p o s a ż o n e i w i ę c raczej nie m i a ­ fesorami, a oni kazali mi się grzecznie bawić z i n n y m i d z i e ­ ł a m n a c o się skarżyć. M i e l i t a m n a w e t m a ł y p r z e w o d n i k ciakami z l i c e u m . dla u c z n i ó w , który rozdawali p i e r w s z e g o n o r m a l n e g o d n i a A p o t e m w e s z ł a m d o szkoły. n a u k i , z m a ł ą fotografią i k r ó t k ą n o t a t k ą na t e m a t k a ż d e g o To był taki t y p o w y p i e r w s z y dzień - a p r z y n a j m n i e j j e g o u c z n i a . W czasie inauguracji m u s i a ł a m p o z o w a ć do zdję­ pierwsza p o ł o w a . N i k t się d o m n i e nie w i ę c j a też cia - ja i d w u s t u i n n y c h r o z c h i c h o t a n y c h trzecioklasistów, nie się d o n i k o g o . Kilku nauczycieli z r o b i ł o s p o ­ - a potem wypełnić formularz, w którym pytano re z a m i e s z a n i e z faktu, j e s t e m n o w a i że p o c h o d z ę z tego nazwisko, ( g d y b y m go chciała ujawnić) oraz zain­ e g z o t y c z n e g o zakątka, j a k i m j e s t M i n n e s o t a . Kazali m i o p o ­ t e r e s o w a n i a , żeby mogli te i n f o r m a c j e u m i e ś c i ć w p r z e w o d ­ wiadać o sobie i o s w o i m r o d z i n n y m stanie. n i k u . D z i ę k i t e m u m i e l i ś m y się n a w z a j e m p o z n a ć . Opowiadałam. M o i rodzice byli b a r d z o p o d e k s c y t o w a n i tym, ż e idę d o N i k t nie słuchał. A jeśli słuchali, to nic ich to nie obchodziło. n o w e j szkoły. O b o j e wstali w c z e ś n i e i zrobili mi n a p r a w d ę N i e m a sprawy, b o szczerze m ó w i ą c , sama też nie p r z e j ­ obfite śniadanie i d u ż y l u n c h . Ś n i a d a n i e b y ł o w p o r z ą d k u - m o w a ł a m się t y m w s z y s t k i m . gofry z zamrażarki, które się tylko t r o c h ę przypaliły - ale L u n c h t o najbardziej przerażający m o m e n t dla k a ż d e g o l u n c h okazał się porażką: k a n a p k a z m a s ł e m o r z e c h o w y m nowego. do tego przywykłam po p o p r z e d n i c h ur­ galaretką, a na d o d a t e k sałatka z i e m n i a c z a n a . N i e m i a ł a m lopach n a u k o w y c h . N a p r z y k ł a d wiedziałam, ż e j e ś l i zabiorę serca m ó w i ć im, ta sałatka k o s z m a r n i e mi się nagrzeje swoją p a p i e r o w ą t o r b ę i za szyję się s a m o t n i e w b i b l i o t e c e , to w szafce, z a n i m w ogóle zdążę się do niej zabrać. M o i r o d z i ­ n a całą resztę r o k u p r z y l g n i e d o m n i e etykietka p o t w o r n e g o ce, j a k o mediewiści, nie m y ś l ą o p r z e c h o w y w a n i u j e d z e n i a n i e u d a c z n i k a . Tak b y ł o w N i e m c z e c h . w lodówkach. W i ę c z a m i a s t t e g o w z i ę ł a m głęboki o d d e c h i p o s z u k a ł a m W z i ę ł a m torbę, k t ó r ą mi z d u m ą wręczyli, i p o w i e d z i a ł a m w z r o k i e m stolika, p r z y k t ó r y m siedziałyby j a k i e ś w y s o k i e tylko: dziewczyny, t y p o w e takie ja. A k i e d y z n a l a z ł a m 24 25 Strona 12 taki stolik, żeby się przedstawić. Bo w zasadzie N a c o o n objął j ą r a m i e n i e m . to w ł a ś n i e trzeba zrobić. C z u ł a m się j a k totalna idiotka, ale - J a s n e , świetny p o m y s ł . p o w i e d z i a ł a m , że j e s t e m nowa, i spytałam, czy m o g ę się d o ­ A p o t e m oboje m n i e m i n ę l i i znikli w t ł u m i e na koryta­ siąść. D z i ę k i B o g u , p o s u n ę ł y się i zrobiły mi miejsce. Tego rzu. właśnie m o ż e s z się spodziewać p o w y s o k i c h k u j o n k a c h , W s z y s t k o t o p o t r w a ł o jakieś d w i e sekundy. No dobra, g d z i e k o l w i e k byś się znalazła. trzy. Jasne, m o g ł y m i p o w i e d z i e ć , ż e b y m Ale nie z r o ­ Ale p o c z u ł a m się tak, j a k b y m n i e k t o ś k o p n ą ł w żołądek. biły tego. Z a c z y n a ł a m myśleć, że l i c e u m Avalon m o ż e nie A t o w s u m i e d o m n i e n i e p o d o b n e . N i e j e s t e m taka. N o w i e ­ będzie j e d n a k takie złe. cie, w typie: m ó j Boże, on na m n i e popatrzył, nie m o g ę zła­ P r z e k o n a ł a m się o tym zaraz po l u n c h u - w t e d y wreszcie pać t c h u . T o jest romantyczką, j a j e s t e m praktyczna. go To znaczy, c h ł o p a k a z t a m t e g o j a r u . Dlatego to było b e z s e n s u , ż e kiedy tylko w p a d ­ Przeglądałam swój plan lekcji, usiłując p r z y p o m n i e ć s o ­ ł a m na swoją lekcję, w y s z a r p n ę ł a m z t o r b y swój e g z e m p l a r z bie, gdzie j e s t sala 209, kiedy wybiegł zza r o g u i p r a k t y c z n i e p r z e w o d n i k a i zaczęłam go g o r ą c z k o w o przeglądać, aż z n a ­ n a m n i e w p a d ł . O d razu g o r o z p o z n a ł a m . N i e t y l k o dlatego, l a z ł a m zdjęcie tego c h ł o p a k a . N i e najmniejszej że j e s t taki w y s o k i , a wcale nie ma aż tak w i e l u facetów, k t ó ­ uwagi na listę l e k t u r z literatury p o w s z e c h n e j , którą u s i ł o w a ł rzy byliby o d e m n i e wyżsi, ale dlatego, że ma taką wyrazistą o m ó w i ć z n a m i nauczyciel. twarz. N i e z u p e ł n i e przystojną, ale atrakcyjną. I m i ł ą , o z d e ­ Był o r o k o d e m n i e starszy, w m a t u r a l n e j klasie. N a z y w a ł c y d o w a n y c h rysach. się A. William Wagner, ale wszyscy m ó w i l i na niego zwyczaj­ A najdziwniejsze było to, że on też m n i e c h y b a r o z p o z n a ł , n i e Will. chociaż w i d z i a ł m n i e m o ż e przez pięć s e k u n d t a m t e g o d n i a P o m y ś l a ł a m , że to do n i e g o pasuje. Wyglądał właśnie j a k w parku. Will. - C z e ś ć - p o w i e d z i a ł , uśmiechając się n i e t y l k o u s t a m i , N i e ż e b y m wiedziała, j a k p o w i n i e n wyglądać taki Will. Ale ale też t y m i c i e m n y m i oczami. Tylko „cześć". To wszystko. nieważne. Ale to b y ł o takie „cześć", od k t ó r e g o serce w piersi fiknęło W e d ł u g p r z e w o d n i k a A. W i l l i a m W a g n e r niezłą gwiaz­ koziołka. dą. G r a ł w szkolnej d r u ż y n i e f u t b o l o w e j , był finalistą kilku Z r e s z t ą m o ż e c h o d z i ł o o j e g o oczy, a nie o s a m o „cześć". k r a j o w y c h o l i m p i a d i p r z e w o d n i c z ą c y m s a m o r z ą d u najstar­ A m o ż e to po p r o s t u była j e d y n a znajoma t w a r z w m o r z u szego rocznika. I n t e r e s o w a ł się ż e g l a r s t w e m i lubił czytać. ludzi, k t ó r y c h n i g d y nie w i d z i a ł a m na oczy. N i e napisali, czy Will ma d z i e w c z y n ę , ale za k a ż d y m r a z e m Tyle No cóż, o b o k niego stała d z i e w c z y n a - ta s a m a w i d z i a ł a m go z tą s a m ą oszałamiającą b l o n d y n k ą . A p r z e d b l o n d y n k a , z k t ó r ą w t e d y odjechał - a na jej w i d o k serce mi c h w i l ą objął ją r a m i e n i e m , a o n a m ó w i ł a mu o s p o t k a n i u się wcale nie z k i m ś w D a i r y Q u e e n po t r e n i n g u . M u s i a ł a być j e g o d z i e w ­ P e w n i e d l a t e g o , że skubała go za r ę k a w i m ó w i ł a : czyną. - Ale ja p o w i e d z i a ł a m Lance'owi, że s p o t k a m y się z n i m Faceci tacy j a k A. William W a g n e r zawsze mają jakąś w Q u e e n po treningu. d z i e w c z y n ę . N i e trzeba być k i m ś p r a k t y c z n y m , j a k ja, żeby to wiedzieć. 26 27 Strona 13 P o n i e w a ż nie m i a ł a m n i c lepszego d o r o b o t y - p a n Ale s ł u c h a ł a m u p r z e j m i e , bo tak trzeba. t o n , nasz nauczyciel literatury p o w s z e c h n e j , usiłował A p o t e m , kiedy dojechaliśmy do d o m u , poszłam do swo- z a i n t e r e s o w a ć l e g e n d a m i celtyckimi, c o b y m n i e p e w n i e z a jego p o k o j u , w ł o ż y ł a m bikini, zeszłam na d ó ł i u s a d o w i ł a m frapowało, g d y b y m nie żyła i nie legendami cel się na s w o i m m a t e r a c u . ryckimi za k a ż d y m r a z e m , kiedy znajdę się w towarzystwie M a m a wyszła na taras n i e c o później. Spojrzała na m n i e . moich rodziców - wyszukałam w przewodniku również - Ty to robisz dla żartu, prawda? - spytała. - M y ś l a ł a m , że j e g o d z i e w c z y n ę . Z n a l a z ł a m jej zdjęcie w m o i m to j u ż z głowy, s k o r o szkoła zaczęła. się Lubiła robić zakupy i, co za nie- - Daj m a m o - p o w i e d z i a ł a m . - C h c ę się po p r o ­ spodzianka, lubiła A. W i l l i a m a Wagnera. stu nacieszyć b a s e n e m . N i e d ł u g o lato się s k o ń c z y i b ę d z i e ­ Była czirliderką. my musieli go zasłonić. N o jasne. M a m a p o k r ę c i ł a g ł o w ą i wróciła d o środka. P r z e g l ą d a ł a m p r z e w o d n i k , szukając b l o n d y n a , Z powrotem się na m a t e r a c u i z a m k n ę ł a m oczy. widziałam z i J e n n i f e r t a m t e g o dnia w parku, ale go j e s z c z e m o c n o grzało, chociaż b y ł o j u ż p o trzeciej. n i e z n a l a z ł a m . M o ż e dlatego, ż e wszyscy przystojni, j a s n o - M i a ł a m lekcje d o z r o b i e n i a . Pierwszego d n i a szkoły! M i a - w ł o s i c h ł o p c y wyglądają tak s a m o . A m o ż e wcale nie c h o d z i ł rację, c o d o t e g o p a n a nauczyciela literatury do albo był c h o r y tego dnia, kiedy robili zdjęcia d o Kiepsko a na d o d a t e k uwielbiał za­ p r z e w o d n i k a . Kto wie? dawać w y p r a c o w a n i a . N o cóż, akurat t o m o g ł o p o c z e k a ć d o W s u m i e pierwszy d z i e ń w szkole nie był taki zły. N a w e t obiadu. Były też od m o i c h przyjaciół z M i n n e s o t y , z a w a r ł a m parę n o w y c h z n a j o m o ś c i . O k a z a ł o się, że d z i e w ­ n a k t ó r e trzeba b y ł o odpisać. N a n c y błagała, ż e b y m j ą za­ czyny, do k t ó r y c h p r z y s i a d ł a m się na l u n c h u , trenują na prosiła w o d w i e d z i n y . N i g d y jeszcze nie była na W s c h o d n i m b i e ż n i . J e d n a Z nich, Liz, m i e s z k a ł a przy tej samej ulicy, co a co d o p i e r o w s p o m i n a ć o d o m u z w ł a s n y m b a ­ ja. że r a n o widziała m n i e z o k n a a u t o b u s u . s e n e m . P o w i n n a się pośpieszyć z t y m przyjazdem, bo n i e ­ Kiedy w y s z ł a m szkoły i z o b a c z y ł a m r o d z i c ó w siedzą­ d ł u g o b ę d z i e z a z i m n o n a pływanie. c y c h w s a m o c h o d z i e , wcale n i e z ulgą. Po p r o ­ P i l n o w a ł a m , ż e b y pływać na m a t e r a c u w ściśle o k r e ś l o ­ s t u w s i a d ł a m do auta i p o w i e d z i a ł a m żartobliwie: ny s p o s ó b . T r z y m a ł a m się środka b a s e n u w kształcie n e r k i . - Janie, do d o m u ! jeśli m a t e r a c p r z e s u n ą ł się zbyt blisko j e d n e g o z brzegów, W d r o d z e p o w r o t n e j pytali, j a k m i minął dzień. O d p o w i e ­ o d p y c h a ł a m się stopą. Właściciel d o m u u m i e ś c i ł d o k o ł a ba­ działam, że fajnie, i zapytałam, j a k im poszło. M a m a zaczęła s e n u kilkanaście k a m i e n n y c h głazów. P e w n i e chciał, żeby o p o w i a d a ć o j a k i m ś n o w y m tekście, który znalazła. Rzeczy­ wyglądało to j a k n a t u r a l n y staw. Tyle że w n a t u r z e raczej n i e wiście jest t a m m o w a o E l a i n e - nie o m n i e , ale o ma s t a w ó w z c h l o r o w a n ą w o d ą i filtrami, ale n i e w a ż n e . Elaine - i o legendach W dodatku całość jest W k a ż d y m razie trzeba było uważać, odpychając się od zupełnie ze poematem na jej tych skał, b o n a j e d n y m n a p r a w d ę w i e l k i m głazie m i e s z k a ł temat. Sami rozumiecie, że to niesłychanie ciekawe. Prawda? sobie olbrzymi mojej pięści. Parę razy, kiedy A tata o p o w i a d a ł o t y m s w o i m m i e c z u , aż mi oczy zaczęły nie patrzyłam, gdzie stawiam stopę, omal go nie r o z g n i o t ł a m . łzawić z n u d ó w . N i e chciałam go zabić, zupełnie t a k jak węża, i, oczywiście, 28 29 Strona 14 nie m i a ł a m specjalnej ochoty, żeby m n i e ugryzł i wysłał na pogotowie. Więc zawsze o t w i e r a ł a m oczy, kiedy m a t e r a c p o d p ł y w a ł do b r z e g u b a s e n u , tylko po to, żeby się u p e w n i ć , że n i e roz­ kwaszę pająka. 4 Tego p o p o ł u d n i a - pierwszego dnia szkoły - kiedy materac l e k k o u d e r z y ł o brzeg b a s e n u , a ja o t w o r z y ł a m o c z y żeby s p r a w d z i ć , od czego się o d p y c h a m , p o m y ś l a ł a m , że u m r ę ze strachu. rycerz gładkie, jasne, Bo na szczycie Skały Pająka stał A. William W a g n e r i pa- Czerń hełmu kaskiem. trzył na m n i e . Rumak olśniewał podków blaskiem, Gdyjechał z Drogą do zamku Camelot. i o m a ł y w ł o s nie s p a d ł a m z materaca. - O c h , przepraszam - p o w i e d z i a ł Will. U ś m i e c h a ł się, ale kiedy w r z a s n ę ł a m , przestał. — N i e c h c i a ł e m cię przestraszyć. - C - c o ty tu robisz? - wyjąkałam. N i e m o g ł a m uwierzyć, ż e o n tak p o N o cóż, stoi t a m . O b o k m o j e g o base­ N a Skale Pająka. - Hm - p o w i e d z i a ł Will, n i e c o teraz zmieszany. - P u k a ­ do d r z w i . Twój tata p o w i e d z i a ł , że jesteś tutaj, i p o z w o l i ł m i wejść. C z y t o jakiś n i e d o b r y m o m e n t ? Jeśli tak, m o g ę przyjść kiedy P a t r z y ł a m n a n i e g o k o m p l e t n i e osłupiała. N i e w i e r z y ł a m , że to się dzieje n a p r a w d ę . P r z e z lat m o j e g o życia żaden c h ł o p a k nie zwrócił na m n i e najmniejszej uwagi. A tu, najmniejszego o s t r z e ż e n i a , najprzystojniejszy facet, j a ­ kiego w życiu w i d z i a ł a m , j a k b y n i g d y n i c pojawia się u m n i e w d o m u . Najwyraźniej p o t o , ż e b y m i złożyć wizytę. N o b o z j a k i e g o i n n e g o p o w o d u b y t u przyszedł? - S k ą d . . . Skąd wiedziałeś, gdzie spytałam go. - Skąd w ogóle wiedziałeś, k i m j e s t e m ? 31 Strona 15 - P r z e w o d n i k dla u c z n i ó w - powiedział. A p o t e m zobaczył, Naprawdę był b a r d z o przystojny. Wcale się tak często nie że naprawdę się przestraszyłam, i dodał: - Słuchaj, przepra­ zdarzało, żeby jakiś przystojny facet m n i e zauważył. A j u ż na szam, że tak cię zaskoczyłem. N i e Po prostu p o m y ­ pewno nie o d w i e d z i ł m n i e w d o m u . N i e j e s t e m brzydka, ale No cóż, nieważne. I wiesz co? Chyba się p o m y l i ł e m . ze mnie J e n n i f e r O n a należy do dziewczyn typu: - W c z y m się pomyliłeś? - zapytałam. Serce nadal m o c n o Ach, jestem taka m a ł a i bezradna, proszę, uratuj m n i e , wiel­ waliło mi p o d bikini. Przeraził m n i e o wiele bardziej niż kie­ ki, dzielny m ę ż c z y z n o . W takich dziewczynach zakochują się d y k o l w i e k ten pająk, który m i e s z k a na skale. wszyscy przystojni w Za to m n i e staruszki Ale serce waliło m i tak szybko nie tylko z e strachu. O n p o zaczepiają w sklepie s p o ż y w c z y m i proszą: K o c h a n i e , m o ż e s z p r o s t u wyglądał n i e s a m o w i c i e przystojnie, kiedy stał na t y m mi zdjąć puszkę z tej wysokiej sklepowej półki? głazie, a s ł o ń c e rozświetlało j e g o c i e m n e włosy. Co w sumie n a l e ż a ł o b y tłumaczyć na: N i e w i d z i a l n a dla - W n i c z y m - powiedział. - Ja No bo u ś m i e c h n ę ­ Chłopców. łaś się do m n i e t a m t e g o dnia w p a r k u tak, - D o p i e r o się tu p r z e p r o w a d z i ł a m - p o w i e d z i a ł a m . - Z St. - J a k b y m co? - z a p y t a ł a m s w o b o d n i e , ale w ś r o d k u Paul. Nigdy j e s z c z e n i e b y ł a m na W s c h o d n i m Wybrzeżu. Więc wszystko mi drżało. Po pierwsze, bo w ogóle m n i e p a m i ę t a ł . nie wiem, j a k m o g l i b y ś m y się Chyba - Spoj­ N a p r a w d ę ! P o drugie, b o nie tylko m n i e się t o przytrafiło. rzałam na n i e g o n i e p e w n i e . - Byłeś kiedyś w St. Paul? T o znaczy, z t y m u ś m i e c h e m . O n też t o p o c z u ł ! C o przecież idiotyczne, b o gdyby t a m był, t o b y m g o A m o ż e nie. zapamiętała. - Słuchaj, j u ż n i e w a ż n e - powiedział Will. - To takie M o ż e c i e m i w i e r z y ć , ż e n a p e w n o b y m t o zrobiła. pie. Kiedy cię zobaczyłem, najpierw w parku, a p o t e m z n ó w - N i e - odpowiedział z szerokim u ś m i e c h e m . - N i g d y t a m dzisiaj, w y d a w a ł o mi się, S a m nie w i e m . j u ż się kiedyś nie byłem. Posłuchaj, serio, zapomnij, że coś Ostat­ spotkaliśmy czy coś. Ale to przecież niemożliwe. To znaczy, nio się takie naprawdę dziwne rzeczy i ja po teraz to r o z u m i e m . A przy okazji, Will. Will Wagner. M i n a mu spochmurniała, na króciutką chwilę, zupełnie N i e zdradziłam się, że s p r a w d z i ł a m go w ten sam sposób, jakby na j e g o t w a r z p a d ł jakiś cień. jaki on wyszukał m n i e , i j u ż z n a m j e g o imię. N i e chciałam, Tyle na n i e b i e nie b y ł o ani j e d n e j c h m u r k i . żeby sobie pomyślał, że na n i e g o lecę czy coś. Zresztą j a k m o g ­ się z c i e m n y c h myśli, k t ó r e go dopadły, i p o w i e ­ ł a b y m to zrobić? Widziałam go r a p t e m dwa razy. Trzy, licząc tę dział p o g o d n i e : wizytę. N i e m o ż n a lecieć na kogoś, kogo się widziało r a p t e m - P o w a ż n i e , n i c się t y m nie p r z e j m u j . Z o b a c z y m y się trzy razy. To m o ż n a , jeśli j e s t się taką Nancy. Ale nie w szkole. m o ż n a , kiedy j e s t się o s o b ą tak praktyczną, ja. Z a w r ó c i ł , j a k b y m i a ł z a m i a r zeskoczyć ze Skały Pająka - Jestem - - Harrisom Ale i odejść. N i e m a l słyszałam głos mojej najlepszej przyjaciół­ w C h y b a j u ż o t y m wiesz. ki, N a n c y . W r z e s z c z a ł m i w głowie: „ N i e p o z w ó l m u odejść, Spojrzenie niebieskich o c z u w r ó c i ł o d o m n i e , ale t y m ra­ t y idiotko! O n j e s t c u d o w n y ! Z a t r z y m a j g o j a k o ś ! " z e m nie w y d a w a ł o się j u ż tak i n t e n s y w n e . Poza t y m Will s z e ­ - Czekaj - p o w i e d z i a ł a m . r o k o się u ś m i e c h a ł . O b r ó c i ł się. W t e d y usłyszałam, j a k otwierają się p r z e s u ­ - Doskonale wiem - odparł. w a n e szklane d r z w i . S e k u n d ę później m o j a m a m a zawołała w s t r o n ę tarasu: 32 3 - Liceum Avalon 33 Strona 16 - Ellie, a m o ż e twój kolega chciałby pożyczyć sobie ką- j a k ja, ż e p o r a m i e n i u przebiegł m u prąd, kiedy i też popływać? J e s t e m p e w n a , że jakieś nisze palce p r z y p a d k o w o się zetknęły, nie dał tego po sobie na n i e g o pasowały. poznać. m ó j B o ż e . M ó j kolega. B y ł a m p e w n a , że u m r ę . Poza - m ó j Boże - p o w i e d z i a ł a m , biorąc do ręki szklankę, tym on ma Ze mną? N i e pojęcia, ż e która j u ż zaczynała się oszraniać. się na niego. do j e d n e g o z najpopularniejszych c h ł o p a k ó w w l i c e u m Ava-| Miał, co m n i e z u p e ł n i e nie z d z i w i ł o , fantastyczne ciało. Był ani że on się spotyka z najładniejszych o p a l o n y na brąz, bez w ą t p i e n i a od żeglowania, i c u d o w n i e z tej szkoły. Ale nie w taki p a s k u d n y sposób, jak po stery­ M i m o w s z y s t k o t o żadna w y m ó w k a . I tak narobiła m i l dach. wstydu. I b y ł na m o i m basenie. - U c h , nie, m a m o ! - o d k r z y k n ę ł a m . S p o j r z a ł a m na Był na m o i m basenie! przepraszająco i p r z e w r ó c i ł a m o c z a m i , na co - Czy - B y ł a m tak z s z o k o w a n a , że nie p o t r a f i ł a m s z e r o k i m u ś m i e c h e m . - N i c n a m nie trzeba. wymyślić ż a d n e g o m ą d r z e j s z e g o pytania. - C z y ona z t o b ą - W s u m i e - o d e z w a ł się Will, spoglądając na m a m ę -I rozmawiała? muszę j u ż - Kto? - spytał Will, rozkładając się na m a t e r a c u Geoffa. - D o m y ś l a ł a m się, że p o w i e coś takiego. „ M u s z ę j u ż iść" Twoja m a m a ? Tak. J e s t b a r d z o m i ł a . To pisarka? albo „Ale się albo n a w e t : „ P r z e p r a s z a m , p o m y ­ - J e s t w y k ł a d o w c ą u n i w e r s y t e c k i m . - Wargi mi zdrętwia­ domy". kiedy to m ó w i ł a m . N i e od k o s t e k l o d u w m o i m napoju, Bo chłopcy j a k Will nie kręcą się k o ł o takich d z i e w ­ tylko na myśl o W a g n e r z e s a m na s a m w d o m u z m o i ­ czyn j a k ja. To się po p r o s t u nie zdarza. N a j w y r a ź n i e j Will mi r o d z i c a m i . A j a , zbyt o s ł u p i a ł a z przerażenia, żeby się r u ­ wziął m n i e z a kogoś innego. M o ż e z a d z i e w c z y n ę , którą p o ­ szyć ze swojego materaca, w basenie i nie zrobiłam znał na wakacjach, albo inną, która mu się p o d o b a ł a , kiedy m i a ł o s i e m lat. A teraz, kiedy o k a z a ł o się, się p o m y l i ł , po nic, żeby go w y r a t o w a ć . - O b o j e wykładają. p r o s t u sobie p ó j d z i e . - O c h , cóż, to wszystko wyjaśnia - powiedział Will lekko. M o j a k r e w miała w tej chwili t e m p e r a t u r ę lodu w l e m o ­ Tak to p o w i n n o wyglądać w u p o r z ą d k o w a n y m w s z e c h ­ świecie. niadzie. C o oni C o powiedzieli? Z a wcześnie b y ł o na więc nie m o g ł o chodzić o to. Ale w i d o c z n i e w s z e c h ś w i a t zachwiał się w p o s a d a c h i nikt m n i e o t y m n i e p o w i a d o m i ł , b o Will d o k o ń c z y ł z d a n i e : Co wyjaśnia? Chociaż chętnie bym popływał. - Twoja m a m a zacytowała jakiś p o e m a t , kiedy jej się J a k i e ś trzy m i n u t y później, w b r e w w s z y s t k i m p r a w o m p r z e d s t a w i ł e m - p o w i e d z i a ł Will, kładąc g ł o w ę na m a t e r a c u p r a w d o p o d o b i e ń s t w a , Will w y s z e d ł o d e m n i e z d o m u i patrząc w n i e b o p r z e z swoje C o k o l w i e k m a m a mu w l u ź n y c h s z o r t a c h kąpielowych z r ę c z n i k i e m na powiedziała, najwyraźniej w c a l e się t y m nie przejął. - C o ś szyi. N i ó s ł szklanki z l e m o n i a d ą - m a m a ją w y t r z a s n ę ­ o g ł a d k i m , j a s n y m czole. ła - i p r z y k l ę k n ą ł na brzegu b a s e n u , żeby mi j e d n ą p o d a ć . m i się p r z e w r ó c i ł . - Szybka, n i e z a w o d n a dostawa - p o w i e d z i a ł i m r u g n ą ł - M i a ł rycerz c z o ł o gładkie, j a s n e ? - spytałam n e r w o w o . o k i e m , k i e d y o d b i e r a ł a m o d n i e g o p l a s t i k o w ą szklankę. Jeśli - Tak. Właśnie. A o co c h o d z i ? 34 35 Strona 17 - nic. - sobie w d u c h u , że zabiję N a n c y nie s p o d o b a ł y b y się też moje n a s t ę p n e słowa. w ł a s n y m i r ę k a m i . - To f r a g m e n t p o e m a t u , który lubi, Pani - To twoja dziewczyna, prawda? - spytałam, zerkając na na Shalott T e n n y s o n a . M a m a w z i ę ł a roczny u r l o p , żeby napi­ niego, kiedy p r z e p ł y w a ł o b o k . sać książkę o Elaine z Astolat, w i ę c teraz świruje n i e c o bar­ N i e spojrzał n a m n i e . P o d n i ó s ł głowę, żeby u p i ć łyk l e m o ­ dziej niż zwykle. a potem ją oparł na p o d u s z c e - To m u s i być s u p e r - stwierdził Will. Jego materac niebez­ - Tak - p o w i e d z i a ł . - J u ż ze d w a lata. piecznie zbliżał się do Skały Pająka, chociaż on, oczywiście, C h c i a ł a m w ł a ś n i e zadać kolejne pytanie. N a s t ę p n e z tych, nie był ś w i a d o m y zagrożenia. - Fantastycznie m i e ć rodziców, które i n n i e w y d a w a ł y się n a t u r a l n e , a k t ó r e z d a n i e m N a n c y którzy rozmawiają o poezji i książkach, i innych takich. było zupełnie Ale z a n i m zdąży­ - O c h , nie masz - p o w i e d z i a ł a m to to zrobić, Will p o d n i ó s ł głowę, spojrzał na m n i e i bezbarwnym głosem, j a k i m o g ł a m się zdobyć. wiedział: - Ajak brzmiała - spytał Will. - N i e r ó b tego. - Reszta czego? Z a m r u g a ł a m p o w i e k a m i , patrząc na n i e g o zza swoich - Poematu. okularów słonecznych. N o r m a l n i e ż y w c e m jej n i e daruję. - C z e g o m a m nie robić? - spytałam, bo w t e d y j e s z c z e nie - „Miał rycerz c z o ł o gładkie, j a s n e - zacytowałam z p a m i ę ­ wiedziałam, że Will u m i e czytać w m o i c h m y ś l a c h . ci. Przecież słyszałam to z siedemdziesiąt razy tylko w ostat­ N i e pytaj m n i e , co robię w t w o i m basenie i dlaczego nie n i m tygodniu. - C z e r ń l o k ó w okrył h e ł m u kaskiem. R u m a k jestem u niej - p o w i e d z i a ł . - S a m tego n i e w i e m . P o r o z m a ­ olśniewał p o d k ó w blaskiem, g d y j e c h a ł z pierwszym słońca wiajmy o c z y m ś i n n y m , d o b r z e ? brzaskiem drogą do z a m k u w C a m e l o t " . To głupi wiersz. Na N i e m i e ś c i ł o mi się w głowie, że to się rzeczywiście dzie­ k o ń c u o n a u m i e r a i dryfuje w łodzi. A czy ty czasem nie m i a ­ je. D l a c z e g o tak n i e s a m o w i c i e przystojny c h ł o p a k pływa ra­ łeś dziś po t r e n i n g u spotkać się z k i m ś w Dairy Q u e e n ? z e m ze m n ą w basenie? N i e m ó w i ą c j u ż o t y m , czyta mi zerknął na m n i e , zaskoczony. N i c dziwnego, sama by­ w ł a m zdziwiona. N i e m a m pojęcia, dlaczego go o to spytałam. T o w s z y s t k o b y ł o jakieś b e z sensu. Pytanie p o p r o s t u d o m a g a ł o się, żeby j e zadać. W d o d a t k u w c a l e nie b y ł a m p e w n a , czy j e m u też się to nie - C h y b a tak - o d p a r ł Will. - Skąd wiedziałaś? wydaje bezsensowne. - Bo słyszałam j a k J e n n i f e r cię o to pytała, kiedy w a s W i ę c go o to nie zapytałam, za to b y ł a m ciekawa, co robił w i d z i a ł a m dzisiaj na k o r y t a r z u w szkole - p o w i e d z i a ł a m . w jarze. T a m , gdzie go po raz pierwszy zobaczyłam, w parku. N a n c y dostałaby szału, gdyby usłyszała, ż e t o m ó w i ę . Z a ­ - O c h - powiedział Will, jakby się że w ogóle o to py­ raz zaczęłaby m n i e strofować: m ó j Boże! N i e wygadaj się tam. — N i e w i e m . Po prostu czasem chodzę w r ó ż n e miejsca. z t y m , że wiesz o J e n n i f e r ! Bo w t e d y on się z o r i e n t u j e , że W ten s a m s p o s ó b m ó g ł b y o d p o w i e d z i e ć na pytanie, co sprawdziłaś, j a k się n a z y w a j e g o dziewczyna, i od r a z u d o ­ robi w m o i m basenie, zamiast być u swojej Naj­ myśli się, że ci się s p o d o b a ł ! wyraźniej był t r o c h ę stuknięty. Ale takie p o s t ę p o w a n i e w y d a w a ł o mi się po p r o s t u n i e ­ Tyle że w y d a w a ł się normalny. Fantastycznie się z n i m praktyczne. r o z m a w i a ł o . Zapytał m n i e , dlaczego się w y p r o w a d z i l i ś m y 36 37 Strona 18 z St. Paul. Kiedy mu o urlopie Na co Will o d p a r ł , że z największą przyjemnością. powiedział, że wie, j a k to wygląda - to znaczy, s a m się też O k a z a ł się i d e a l n y m gościem. P o m ó g ł mi nakryć do stołu, sto p r z e p r o w a d z a ł . J e g o tata służy w m a r y n a r c e i po obiedzie sprzątnąć. Z j a d ł wszystko ze swojego talerza. w w i e l u r ó ż n y c h miejscach. Will z m i e n i a ł szkoły m n i e j wię­ A kiedy m o i rodzice oświadczyli, że najedli się po uszy, w y - cej co d w a lata, kiedy był młodszy, z a n i m wreszcie j e g o ojciec wszystko, co zostało w k a r t o n o w y c h p o j e m n i k a c h - ku przyjął posadę wykładowcy w Szkole w y r a ź n e m u p o d z i w o w i m o j e g o taty. Will o p o w i a d a ł o l i c e u m o nauczycielach, k t ó I był też m i ł y dla Berka, k i e d y kot p o d s z e d ł do n i e g o lubił, i o tych, na k t ó r y c h p o w i n n a m uważać. zaczął o b w ą c h i w a ć j e g o b u t . Pochylił się i wyciągnął palec, M o r t o n - s t w i e r d z i ł ku m o j e m u s p o r e m u z d u m i e n i u j e s t żeby go m ó g ł o b w ą c h a ć , z a n i m zdecyduje, czy pozwoli się w p o r z ą d k u . W s p o m n i a ł Lance'a, czyli - j a k z r o z u m i a ł a m I tego j a s n o w ł o s e g o chłopaka, z k t ó r y m w i d z i a ł a m go w pogłaskać, czy nie. Tylko l u d z i e , którzy spędzili t r o c h ę czasu ku, a k t ó r y najwyraźniej był najlepszym przyjacielem Willa. k o t a m i , wiedzą, że tak w ł a ś n i e wygląda kocia etykieta. Spędzili r a z e m miesiąc wakacji. P o p ł y n ę l i żaglówką w d ó ł I nie śmiał się, kiedy mu p o w i e d z i a ł a m , j a k nazywa się wybrzeża i z tylko we d w ó c h . nasz kot. To t r o c h ę żenujące, m i e ć d o m o w e zwierzę o t a k i m imieniu. N a d a ł a m m u j e , k i e d y m i a ł a m o s i e m lat. W t e d y J e d y n ą osobą, o której Will nie w s p o m n i a ł ani razu, była Jennifer. wydawało mi się, że B e r e k to najbardziej oryginalne i t w ó r ­ N i e ż e b y m t o liczyła. cze imię, jakie m o ż n a dać k o t u . Ale kiedy w s p o m n i a ł a m o t y m Willowi, u ś m i e c h n ą ł się B e z p r o b l e m u m o g ę sobie w y o b r a z i ć , c o o t y m wszyst­ k i m p o w i e d z i a ł a b y Nancy. N a j w y r a ź n i e j w ich związku nie i powiedział, że Berek to j e s z c z e nic w p o r ó w n a n i u z i m i e ­ p a n u j e s a m a r a d o ś ć i euforia. Bo n i b y c z e m u p ł y w a ł b y teraz niem, jakie dał s w o j e m u o w c z a r k o w i s z k o c k i e m u , kiedy w m o i m b a s e n i e , a nie jej? miał dwanaście lat - Kawaler. Rzeczywiście to nieco d z i w n e imię dla owczarka szkockiego, jeśli się nad t y m zastanowić. I wcale sobie nie w y o b r a ż a ł a m , ż e o n j e s t m n ą z a i n t e r e ­ Zwłaszcza że ten o w c z a r e k należał do r o d z i n y oficera m a r y ­ s o w a n y w t e n specjalny sposób. Bo k t o by chciał h a m b u r ­ gera, jeśli m o ż e zjeść filet Kiedy tak o sobie myślę, narki w o j e n n e j . to - w b r e w t e m u , co powiedziałaby N a n c y - n a p r a w d ę nie W czasie o b i a d u Will z a b a w n e historie o K a ­ s t a r a m się sobie d o k o p a ć . J a p o p r o s t u j e s t e m realistką. C h ł o ­ walerze i o żartach, j a k i e k a d e c i ze Szkoły M o r s k i e j p ł a t a ­ pakom j a k Will podobają się d z i e w c z y n y Jen­ li sobie i s w o i m i n s t r u k t o r o m . Wcale nie m i a ł z n u d z o n e j nifer. M a ł e b l o n d y n e c z k i , k t ó r e i n s t y n k t o w n i e wiedzą, j a k i miny, kiedy tata o p o w i a d a ł m u o s w o i m m i e c z u ani w t e ­ cień d o o c z u najlepiej i m pasuje. P a t y k o w a t e b r u n e t k i , k t ó r e dy, kiedy m a m a p r z y t o c z y ł a j e s z c z e kilka linijek z Pani na n i e boją się wyciągać w ę ż y z filtrów w b a s e n i e , po p r o s t u n i e Shalott, co j e j się n i e s t e t y z d a r z a , kiedy do o b i a d u wypije mają szans. kieliszek w i n a . N a w e t się zaśmiał, k i e d y n a ś l a d o w a ł a m ze S ł o ń c e z a c z y n a ł o c h o w a ć się za d o m i p r a w i e cały basen sklepu i z m o j e g o o p o w i a d a n i a o Wielkiej W ę ż o w e j z n a j d o w a ł się j u ż w cieniu, kiedy m a m a z n ó w wyszła na taras i p o w i e d z i a ł a , że z a m ó w i ł a t r o c h ę tajskiego j e d z e n i a . Spytała, czy Will c h c e zostać u nas na o b i a d . N a n c y zawsze m a r s z c z y b r w i , kiedy żartuję sobie z c h ł o ­ p a k a m i . M ó w i , że ż a d e n c h ł o p a k nie zakocha się w kimś, k t o 38 39 Strona 19 wygłupia się p r z y n i m j a k klaun. „Jakim c u d e m o n N i k t m n i e j e s z c z e n i g d y nie n a z y w a ł Elle. N i k t . Tylko d o s t r z e c w tobie d z i e w c z y n ę swoich m a r z e ń - pyta zawsze - co wydaje mi się d o ś ć d z i e c i n n y m i m i e n i e m . Albo N a n c y - s k o r o cały czas t r z y m a się za b r z u c h ze ś m i e c h u ? " ale to jest z kolei takie p r e t e n s j o n a l n e . I chyba ma t r o c h ę racji. Rzeczywiście, żaden Ale n i e Elle. N i g d y Elle. Ja przecież z u p e ł n i e do tego Elle w e m n i e nie zakochał, pomijając Meadows nie pasuję. w piątej klasie, ale j e g o r o d z i n a p r z e p r o w a d z i ł a się do N o , w o c z a c h A. Williama Wagnera najwyraźniej t a k w a u k e e zaraz p o t y m , j a k w y z n a ł m i d o z g o n n e - No cóż - stwierdził mój tata, kiedy w r ó c i ł a m do Ta p r z e p r o w a d z k a , j a k mi się teraz wydaje, m o g ł a być w ł a ś - d o m u . - Wydaje mi się, że to chłopak. nie tym, co s p r o w o k o w a ł o go do w y z n a n i a - m ó j tata m ó w i - Will W a g n e r - powiedziała m a m a , włączając Va - że zakochał się w m a m i e od pierwszego wejrzenia, bo na Podoba m i się t o nazwisko. B r z m i j a k o ś tak p o królewsku. imprezie w y d z i a ł o w e j , na której się poznali, napisała sobie B o ż e . J u ż w i d z i a ł a m , do czego to w s z y s t k o na identyfikatorze z się i m , że ja mu się p o d o b a m . U z n a l i , Will b ę ­ C Z E Ś Ć , NAZYWAM SIĘ. który miała w p i ę t y w klapę. dzie m o i m c h ł o p a k i e m czy coś. N i e mieli pojęcia - z i e l o n e ­ 1 wszyscy się z t e g o śmieli. W i e m , że to w s u m i e pojęcia — co się n a p r a w d ę działo. żart, ale przecież m e d i e w i ś c i się na t y m nie No ale z drugiej strony, ja też tego nie w i e d z i a ł a m . Prawdę Oczywiście, wcale n i e podrywać A. William gdyby ktoś m n i e poprosił o wyjaśnienie, o co w t y m Wagnera, bo p r z e c i e ż w i e m , że on j u ż zajęty. wszystkim c h o d z i ł o - to znaczy, dlaczego Will pojawił się na Ale rzecz w t y m , że kiedy ten cień p a d ł na j e g o m o j e g o basenu, a p o t e m został na obiad - nie p r z y basenie, p o m y ś l a ł a m , że ś m i e c h d o b r z e mu z r o b i . Tt miałabym pojęcia, co m a m powiedzieć. Jeszcze nigdy żaden wszystko. I C H ł o p a k nie zrobił dla m n i e czegoś Nie wspomi­ w y s z e d ł p o o b i e d z i e . Podziękował m o i m nając j u ż o tym, żeby któryś się śmiał ze wszystkich m o i c h zwracając się do n i c h „ s z a n o w n i p a ń s t w o " - od c z e g o z w i - się ze ś m i e c h u - a p o t e m rzucił do m n i e : „ N o to do S t a r a ł a m się j e d n a k nie robić z tego jakiejś wielkiej spra­ jutra, wy. Will b y ł miły, ale miał d z i e w c z y n ę . Ł a d n ą d z i e w c z y n ę , A p o t e m z n i k n ą ł . R o z t o p i ł się w zapadającym z m i e r z c h z u p e ł n i e tak s a m o , j a k znienacka pojawił się nad której najwyraźniej nie lubił r o z m a w i a ć . Jakby znikąd. C o , j a k się nad t y m zastanowić, j e s t d o s y ć d z i w n e . M i m o t o c z e k a ł a m n a zewnątrz, p ó k i nie usłyszałam, W d o d a t k u , kiedy Will pływał o b o k m n i e na m a t e r a c u , zatrzaskuje d r z w i s a m o c h o d u , i nie zobaczyłam Wcale nie w y d a w a ł o mi się d z i w n e , że taki s e k s o w n y c h ł o - świateł, kiedy j e c h a ł n a s z y m d ł u g i m p o d j a z d e m . T o d o w o ­ c h c e spędzić ze m n ą całe p o p o ł u d n i e . To b y ł o j a k ten dziło, ż e nie j e s t ż a d n y m d u c h e m . J a k t o określił p a n k t ó r y mi posłał w p a r k u - t e n , k t ó r e g o nie m o g ł a m t o n na dzisiejszej l i t e r a t u r z e p o w s z e c h n e j ? Ach, tak: bocan odwzajemnić. jakiś s p o s ó b w i e d z i a ł a m , że to z u p e ł n i e celtyckie s ł o w o n a o k r e ś l e n i e d u c h a . Widzicie? J e d n a k u w a ­ naturalne - w r ę c z właściwe - żeby się u ś m i e c h n ą ć żałam w klasie. W p e w n y m sensie. Teraz też w y d a w a ł o się, że Will po p r o s t u p o w i - Elle. N a z w a ł m n i e Elle. P o Elle. Skrót o d Ellie. tu być, się ze s z t u ć c a m i , k i e d y szykowaliśmy 40 41 Strona 20 stół, i ś m i a ć się z tego, j a k n a ś l a d o w a ł a m c h ł o p a k a ze sklep Graul's. To w ł a ś n i e było nie tak. To, że w c a l e się t e m u nie dziwi łam. Kiedy N a n c y zadzwoniła do m n i e wieczorem, odebrał tata Rozdział 5 - Aaa, N a n c y - powiedział. - Elaine ma ci wiele do wiedzenia. N i e p r ó b o w a ł a m bagatelizować sprawy. C h o ć m o ż e p o Ale wiedziałam, że N a n c y o p o w i e o tym Lustro przeszyła niczym strzała kim tam, w d o m u . tym, że c h ł o p a k przyszedł do mnie postaci z na obiad m o j e g o pierwszego d n i a w n o w e j szkole. Z a d b a ł a m liściach drzew ujrzała, w i ę c o to, żeby w s p o m n i e ć , że Will j e s t w d r u ż y n i e Zbroja pól wej, że żegluje że j e s t p r z e w o d n i c z ą c y m s a m o r z ą d u klasy las sir maturalnej. Aha, i że wygląda bardzo, ale to b a r d z o d o b r z e w N i e m a l w i d z i a ł a m , j a k N a n c y wije się p o drugiej stronie. dnia p o j e c h a ł a m d o szkoły a u t o b u s e m . N i e - m ó j Boże, i jest wyższy od ciebie? - chciała wiedzieć było tak źle, j a k m y ś l a ł a m . Liz, dziewczyna z d r u ż y n y To był zawsze p e w i e n p r o b l e m . Po p r o s t u b y ł a m wyższa oc czekała j u ż na p r z y s t a n k u , więc zaczęłyśmy r o z ­ większości c h ł o p a k ó w ze szkoły, z wyjątkiem T o m m y ' e g o mawiać i s k o ń c z y ł o się na t y m , że usiadłyśmy o b o k siebie. Meadowsa. Liz skacze w z w y ż . Od r a z u mi powiedziała, że jeszcze nie - Ma m e t r osiemdziesiąt pięć - p o w i e d z i a ł a m . ma c h ł o p a k a ani p r a w a jazdy. N a n c y zagruchała aprobująco. P r z y m o i m wzroście m e t r Wiedziałam, że s a m e te d w a ostatnie fakty s t a n o w i ą silną siedemdziesiąt pięć nadal będę m o g ł a p o z w o l i ć sobie na ob- podstawę do zawarcia przyjaźni. g d y b y ś m y się gdzieś r a z e m wybierali. N i e w s p o m n i a ł a m Liz, ż e Will Wagner o d w i e d z i ł m n i e - Poczekaj, aż p o w i e m o t y m Shelley - m ó w i ł a Nancy. - p o p r z e d n i e g o dnia po szkole, a p o t e m został na obiad. Po m ó j B o ż e , Ellie, u d a ł o ci się. U d a ł o ci się zacząć pierwsze, nie c h c i a ł a m , ż e b y t o wyglądało, j a k b y m się p r z e ­ n i e n o w e życie w nowej szkole i totalnie się z m i e n i ć . Teraz chwalała. A po d r u g i e , no cóż, Liz chyba n a p r a w d ę lubiła w s z y s t k o będzie ci się u k ł a d a ł o inaczej. Wszystko! wy opowiadać o r ó ż n y c h l u d z i a c h ze szkoły, nie b y ł a m p e w ­ starczyło tylko p r z e p r o w a d z i ć się d o z u p e ł n i e i n n e g o na, czy c h c ę się t y m chwalić. To znaczy tym, że Will p r z y ­ zacząć c h o d z i ć do z u p e ł n i e innej szkoły. szedł m n i e o d w i e d z i ć . Tak. Z y c i e rzeczywiście zaczyna się rysować Parę lekcji później że byłby to n a p r a w d ę barwach. kiepski p o m y s ł . Z a m y k a ł a m w ł a ś n i e swoją szafkę, gdy z o ­ N a p r a w d ę tak myślałam. baczyłam, jej drugiej s t r o n i e stoi J e n n i f e r Nie Wtedy. miała szczęśliwej miny.