Babula Grzegorz - Szpital w centrum
Szczegóły |
Tytuł |
Babula Grzegorz - Szpital w centrum |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Babula Grzegorz - Szpital w centrum PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Babula Grzegorz - Szpital w centrum PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Babula Grzegorz - Szpital w centrum - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Grzegorz Babula
A To Mistyka
Szpital w centrum
OSOBY:
STONE pacjent
BLOODTAKER ajent
MEATTY ajent
LEKARZ
WYKŁADOWCA
Akcja rozgrywa się na terenie szpitala miejskiego w bliżej nie określonym kraju, w bliżej nie określonej
przyszłości.
SCENA I
szpitalna izolatka
BLOODTAKER Panie Stone! Panie Stone! Żyje pan? Halo, niech się pan obudzi!!! do siebie Cholera, tego by
jeszcze brakowało, żeby nagle wykorkował, głośno
Panie Stone, niech pan otworzy oczy! No, złociutki, śmiało, nie ma się czego bać! Już słoneczko wstało, dzionek
taki piękny, ptaszki słychać pod okienkiem,
no obudź się wreszcie do wszystkich diabłów, bo mnie zaraz szlag trafi! Chwała Bogu, przytomnieje. O tak,
bardzo ładnie, jedno oczko, teraz drugie i już
jesteśmy znowu na tym świecie.
STONE Co się...
BLOODTAKER Cicho, cicho; proszę o nic nie pytać, tylko leżeć spokojnie. Wkrótce się wszystko wyjaśni, nie
trzeba się denerwować. Spokojnie, niech się
pan nie rusza i wysłucha, co mam do powiedzenia. Czasu mamy mało.
STONE słabym głosem Chciałbym się dowiedzieć, co...
BLOODTAKER Na wszystko przyjdzie czas, a na razie przedstawię panu moją propozycję. Niebywale
korzystną dla pana i mogę z czystym sumieniem pana zapewnić,
że nikt nie da lepszej. Słychać szarpanie za klamkę i łomot do drzwi. Psiakrew, już wyniuchał. Niech pan nie
zwraca na to uwagi. To nic ważnego. A więc
wracając do naszych spraw...
MEATTY krzyczy zza drzwi Bloodtaker, otwieraj!!! Wiem, że tam jesteś!!!
BLOODTAKER Spóźniłeś się, bracie! Kto pierwszy ten lepszy! Tym razem ja cię wyprzedziłem!
MEATTY To się jeszcze okaże. Łomot Otwieraj natychmiast! Słyszysz?!
BLOODTAKER Sianem każ się wypchać! I przestań, walić do drzwi, bo choremu przeszkadzasz! do Stone'a
Widzi pan, widzi pan zupełny brak wychowania i odrobiny
współczucia dla pana. To Meatty, największy oszust i krętacz pod słońcem. Niech pan nie wierzy ani jednemu
jego słowu, gdyby przypadkiem się tu dostał.
Rodzoną matkę by okradł. Wszyscy znają jego krętactwa i dlatego nikt nie spyta go nawet o godzinę, boby
skłamał. Ciemny typ, co tu dużo o nim gadać. Są
ważniejsze sprawy. Jak już panu zdążyłem wspomnieć...
MEATTY Bloodtaker, ja wszystko słyszę! Łeb ci rozwalę, kiedy tylko wyjdziesz!
BLOODTAKER Zobaczymy kto komu! Skończ wreszcie z tym łomotaniem, łobuzie jeden!
MEATTY Sam jesteś łobuz i kanciarz! Panie Stone, niech pan nie słucha tego hochsztaplera! Wykiwa pana jak
amen w pacierzu! Ja daję lepsze warunki, a
on potrafi tylko kantować! Wystarczy spojrzeć na jego gębę! Urodzony aferzysta!
BLOODTAKER Żebym ja ci twojej nie poprawił! słychać kroki na korytarzu i rozmowę zza drzwi
MEATTY O, panie doktorze, dobrze, że pan jest. Bloodtaker zamknął się w pokoju Stone'a i nie chce otworzyć.
To skandal, na co on sobie pozwala!
pukanie do drzwi
LEKARZ Panie Bloodtaker, proszę otworzyć, bo straci pan licencję! Dosyć już mam pańskich numerów.
BLOODTAKER Już otwieram, panie ordynatorze, jeden momencik. Chciałem tylko uchronić chorego przed
natręctwem tego nachała. otwiera drzwi Bardzo proszę
do środka.
MEATTY No, nareszcie. Panie doktorze, niech pan wyrzuci stąd tego człowieka. Jego metody są przecież
niedopuszczalne. Ja też mam licencję i prawo swobodnego
poruszania się po terenie szpitala. On zaś usiłuje wszelkimi sposobami mi to utrudnić. To niezgodne z
przepisami.
BLOODTAKER A dlaczego nic nie mówisz, jak to przedwczoraj zamknąłeś mnie w składziku na brudną
pościel? Trzy godziny tam siedziałem. Mało nie zdechłem
od smrodu.
LEKARZ Obydwu panów proszę o należyte zachowanie. Ostatecznie to jest szpital, a nie bazar. Tu się leczy
ludzi.
STONE Panie doktorze, czy mógłby pan...
LEKARZ Przepraszam, ale nie mam w tej chwili czasu. Przerwa śniadaniowa, pan rozumie. Żegnam panów.
wychodzi
BLOODTAKER A widzisz, nic nie wskórałeś. Nie wyrzucił mnie.
MEATTY Bo jesteś z nim w zmowie. Cały personel wie, że odpalasz mu dolę, żeby ciebie pierwszego
zawiadamiał o ciekawszych przypadkach.
BLOODTAKER Guzik prawda! To ty poderwałeś przełożoną pielęgniarkę! Obiecałeś jej małżeństwo, a ta
głupia krowa uwierzyła! Jak tyś zdołał jej wmówić,
że jest piękna? Psy podkulają ogony na jej widok, a ta idiotka od czasu twoich oświadczyn stroi się jak
nastolatka. Podjudziłeś ją i teraz chowa przede
mną listę pacjentów. Stone jęczy Co się stało? Coś boli? Może poprawić panu poduszkę?
MEATTY Ja poprawię!!!
BLOODTAKER Odsuń się, ja to zrobię delikatniej. To nie na twoje toporne łapy!
MEATTY do Stone'a Sam pan słyszy, jaki to cham! Myślałby kto - siostra miłosierdzia! Floremce Nightingale!!!
BLOODTAKER A ty co, masz monopol na samarytanizm?
STONE krzyczy Cisza!!!
milkną
STONE spokojniejszym głosem Może mi ktoś z was powie, skąd się tu wziąłem, co panowie tu robią i kim
panowie są?
BLOODTAKER Pan pozwoli - Bloodtaker, ajent.
MEATTY Meatty, również ajent - do usług. Jestem tutaj, aby panu pomóc ze wszystkich moich sił.
BLOODTAKER Nie podlizuj się tak. Padalec, psiakrew!
MEATTY Przestań, bo jak cię...
STONE Spokój, natychmiast spokój, bo dostanę szału! Pan niech mówi, panie B. Ostatecznie to pan był tu
pierwszy.
BLOODTAKER skwapliwie Miał pan wypadek.
STONE Ja? Jaki! Nic nie pamiętam.
BLOODTAKER To możliwe, doznał pan licznych obrażeń, w tym urazu głowy. Któż to widział, jechać na
rowerze trasą szybkiego ruchu. Trafił pan pod koła,
ot i wszystko. Skąd pan w ogóle wziął rower w dzisiejszych czasach? Nikt go już dawno nie używa.
STONE Nie stać mnie na nic innego. Jestem biedny.
BLOODTAKER ucieszony To się świetnie składa!
STONE Co się świetnie składa?
BLOODTAKER Że nie ma pan pieniędzy!
STONE Nie widzę w tym nic radosnego.
BLOODTAKER Proponuję panu świetny interes. A może nawet kilka! Zarobi pan kupę farsy!
MEATTY Ja dam więcej!
BLOODTAKER Nie wtrącaj się! Słyszałeś przecież, że pan Stone ma życzenie rozmawiać tylko ze mną!
STONE Niech pan mówi. Tylko krótko. Źle się czuję.
BLOODTAKER A więc do rzeczy. Otóż jestem ajentem firmy "Oluks".
STONE niepewnie Czy to ma coś wspólnego z elektroluksem?
BLOODTAKER śmieje się Oczywiście, że nie! To skrót! "Organy Ludzkie, Używane, Kupno - Sprzedaż" - tak
brzmi pełna nazwa. Nasze hasło to: "Sprzedaj swoje
ciało, zarobisz niemało!"
STONE z niesmakiem To wygląda na ofertę jakiegoś domu publicznego.
MEATTY z boku Bo to jest jeden wielki burdel!
BLOODTAKER Mówiłem ci, żebyś się zamknął! Nikt cię nie prosił o uwagi!
STONE Chwileczkę, a ten drugi to kto?
MEATTY Ja reprezentuję Biuro Pośrednictwa "Cz-Ci". Czyli "Części Ciała". Hasła nie mamy. Nie posługujemy
się tanimi sloganami jak te typy z "Oluksu".
STONE A co to wszystko ma wspólnego ze mną?
BLOODTAKER Sprawa jest delikatna. Jak by tu panu powiedzieć? Mówiłem, że doznał pan obrażeń. Trzeba
było amputować nogę.
STONE Nie!!!
BLOODTAKER Tak, niestety. Pański stan tego wymagał.
STONE O mój Boże, to straszne!. Potworne! Jak... jak oni mogli?!
MEATTY Widzisz, co narobiłeś! Biedaczek zdenerwował się. Brak ci taktu. Takie rzeczy mówi się oględniej.
do Stone'a Już już, spokojnie, nic takiego się
nie stało. Można z tym żyć. Otwierają się przed panem szerokie perspektywy, jeżeli zgodzi się pan na moją
propozycję.
STONE opanowawszy się nieco Jaką propozycję?
BLOODTAKER Odsuń się, Meatty, ja byłem pierwszy. Widzi pan, kolano było strzaskane i odcięli panu nogę w
okolicach uda. Nasza firma zaś, to znaczy w
zasadzie jeden z naszych klientów, potrzebuje goleni i stopy. Od miesiąca szukamy odpowiedniego dawcy do
transplantacji. Dobrze zapłacimy!
STONE A gdzie ona jest?!
BLOODTAKER Nasza firma? Na rogu Szóstej Avenue...
STONE Moja noga!!!
BLOODTAKER W chłodni. Kończyny można długo przechowywać.
STONE Czy to znaczy, że leżę tu od dłuższego czasu?
BLOODTAKER Od czterech tygodni. Ciągle był pan nieprzytomny.
STONE Czy coś jeszcze ze mną robili oprócz amputacji?
BLOODTAKER wymijająco Nie wiem dokładnie, niech pan lepiej spyta któregoś z lekarzy. Ale wracając do
naszej sprawy. Oferujemy panu 5000 dolarów za ten
niepotrzebny już panu członek. Co pan na to?
MEATTY Ja daję 5050!
BLOODTAKER Proszę go nie słuchać. Nasza firma dokłada jeszcze elegancką protezę, w formie premii.
MEATTY Ha, ha! To zwykłe szczudło, a nie proteza. Z ordynarnego aluminium! Skrzypi i łamie się po miesiącu
używania. Nasza jest z najnowszych polimerów.
Lekka, gustowna, a do tego z kompletem obuwia na cały rok. Niech pan wybiera - co jest lepsze? Proszę, oto
prospekt.
STONE Rzeczywiście, niebrzydka.
MEATTY Widzisz, Bloodtaker? Prawdziwie bezstronna ocena.
BLOODTAKER Tak, tylko z dostawą się grzebiecie. Proszę mi wierzyć, drogi panie Stone, dostarczą ją panu
najwcześniej za rok. Firma im bankrutuje i nie
mają forsy na zakup towaru. Wszystkie protezy, biorą od producenta na kredyt, a nikt już im nie chce dawać. Nie
dziwię się zresztą, że bankrutują. Mając
takich, pożal się Boże, pracowników jak Meatty. Nasze biuro jest słowne i wypłacalne. Do naszej oferty
dodajemy bezpłatny, roczny bilet wstępu do miejskiego
zoo dla pana i całej rodziny.
STONE Nie mam rodziny.
BLOODTAKER To pójdzie pan z narzeczoną.
STONE Nie mam narzeczonej i nie lubię zoo.
BLOODTAKER A może karnet do Muzeum Rachunkowości?
MEATTY Odsuń się od niego, Bloodtaker. Twoje propozycje są niewarte splunięcia. Co by pan powiedział,
panie Stone, na tygodniowy pobyt w naszym ośrodku
wypoczynkowym na Zachodnim Wybrzeżu? Myślę, że dobrze by to wpłynęło na pańskie samopoczucie. Po tym,
co pan przeszedł...
BLOODTAKER Co za szumna nazwa "ośrodek wypoczynkowy"! Psia buda, pozbawiona elementarnych
wygód, ulokowana u wylotu miejskich ścieków. Niech pan mi uwierzy,
jestem doskonale zorientowany w ich machlojkach. My natomiast...
STONE Wolałbym, żeby panowie już wyszli. Jestem zmęczony.
BLOODTAKER Wystarczy, żeby się pan podpisał, a już mnie nie ma.
STONE Proszę, wyjdźcie.
MEATTY A co by pan powiedział na sprzedaż drugiej nerki?
STONE Jakiej drugiej nerki?
MEATTY No tej, która panu pozostała.
STONE O ile pamiętam, zawsze miałem dwie! Przynajmniej tak mi się wydawało, bo nie liczyłem!
MEATTY Teraz ma pan jedną.
STONE Co to znowu za historia! Co to znaczy?
MEATTY Niezbyt się w tym orientuję. A może sprzeda pan śledzionę, dobrze zapłacę? Za narządy wewnętrzne
są wyższe stawki.
STONE Wynoście się!
BLOODTAKER Lewe płuco?
STONE na skraju histerii Pielęgniarka!!!
SCENA II
LEKARZ Dzień dobry, panie Stone! Jak się czujemy?
STONE Nie powiedziałbym, żeby to był dobry dzień. Poza tym jestem jeden i proszę się do mnie zwracać w
liczbie pojedynczej.
LEKARZ Och, ale jesteśmy wzburzeni. Co nas tak zdenerwowało?
STONE Panie doktorze!!!
LEKARZ Już dobrze, dobrze. Słucham pana. Co pana wytrąciło w równowagi? Kleik był niesłony?
STONE Czekam na pana już kilka godzin. Najpierw, z rana, miałem wizytę dwóch podejrzanych typów, którzy
usiłowali zrobić pieniądze na moim wypadku. Nie
mogłem się ich pozbyć. Jak mażecie tolerować obecność podobnych ludzi na terenie szpitala?
LEKARZ Mają państwową licencję na wykonywanie swojej działalności. Płacą podatki i ich poczynania są w
pełni zgodne z prawem. Pominąwszy sprawę drobnych
utarczek między nimi, zarząd szpitala nie ma do nich zastrzeżeń.
STONE Drobne utarczki?! Żartuje pan sobie ze mnie? Mało się tu nie pobili. Potem zjawiła się pielęgniarka. Nie
dość, że nic nie wiedziała o stanie mojego
zdrowia, to na dodatek wyglądała mi na osobę niewyżytą seksualnie. Cały czas usilnie namawiała mnie do
skorzystania z kaczki i basenu i ofiarowywała się
z bezinteresowną, jak mnie zapewniała; pomocą. Pchała mi się z łapami pad kołdrę, a ja przecież nie mogę się
bronić. Zagroziłem jej, że narobię krzyku
a cały szpital, dopiero wtedy się wyniosła. I pan się dziwi, że jestem zdenerwowany. Ale to są jeszcze drobiazgi.
Mam do pana ważniejsze sprawy.
LEKARZ To rzeczywiście drobiazgi. Obiecuję panu, że podobne sytuacje już się więcej nie powtórzą. Słucham,
cóż jeszcze pana trapi?
STONE Odcięliście mi nogę.
LEKARZ To było konieczne. Praktycznie nie miał pan kolana.
STONE Dobrze, to jestem w stanie zrozumieć. Ale co się stało z moją nerką?
LEKARZ A co, boli pana?
STONE Niech pan nie udaje głupiego! Doskonale pan wie, o co pytam! Chodzi mi o tę, którą mi usunęliście!
LEKARZ Ach, o to idzie! No cóż, trudna sprawa. Jest w tym nasza wina. Muszę pana przeprosić. Zaszła
pomyłka.
STONE Pomyłka? Chce pan powiedzieć, że wycięliście mi nerkę przez niedopatrzenie?
LEKARZ ile mnie pan zrozumiał. To niezupełnie tak. Przywieziono pana do nas w bardzo ciężkim stanie.
Mówiąc konkretnie, była to śmierć kliniczna. Był
pan już na tamtym świecie. Wszystkie objawy wskazywały, że nie da się pana odratować. A nam pilnie
potrzebna była nerka. Akurat taka. Trzeba było się szybko
zdecydować. No i wycięliśmy. Przyznaję, pochopnie, ale zechce pan nas zrozumieć, któż mógł przewidzieć, że
się panu polepszy?
STONE Zrozumieć? Ja mam was zrozumieć? Zabraliście mi zdrową nerkę, a ja mam się wczuwać w waszą
trudną sytuację? Wy oprawcy, bandyci, do rzeźni wam
iść...
LEKARZ Niech się pan tak nie podnieca, bo gorączka podskoczy. Ostatecznie została panu druga.
STONE Jeszcze pan ze mnie kpi? Święty Boże, w głowie mi się nie mieści! Jak mogliście, tak bez pytania?
LEKARZ A kogo mieliśmy pytać? Nie miał pan przy sobie żadnych dokumentów, nawet prawa jazdy czy
choćby karty kredytowej. Nie wiedzieliśmy, gdzie pan
mieszka, gdzie pracuje ani jak znaleźć pańską rodzinę. Zabraliśmy pana z ulicy w podartych portkach i koszulce
z napisem "I am Stone". To jedyna informacja
o panu. Mam nadzieję, że to rzeczywiście pańskie nazwisko?
STONE A guzik! To tylko moje przezwisko. Prawdziwego wam nie powiem, bo i z niego byście mnie ograbili!
Gdzie mój rower, złodzieju jeden?!
LEKARZ Proszę się nie zapominać i liczyć ze słowami. A rower pojechał na złom. Do niczego innego się już
nie nadawał.
STONE Taka sama prawda, jak z moją nerką! A ubranie?
LEKARZ Panie Stone!! Niech się już pan tak nie denerwuje. Wypłacimy panu odszkodowanie w ustalonej
prawnie wysokości. Wystarczy na nowy rower i ubranie.
STONE Wsadźcie je sobie gdzieś! Oddajcie mi nerkę!
LEKARZ Oczywiście, to da się zrobić.
STONE No, wreszcie jakieś ludzkie sławo.
LEKARZ Będzie pan musiał tylko troszkę dopłacić.
STONE Jak to?
LEKARZ Odszkodowanie wynosi 50 000 dolarów, a koszt transplantacji 75 000.
STONE Ty oszuście! To przechodzi ludzkie pojęcie! Okradliście mnie i jeszcze mam wam za to zapłacić?
LEKARZ Cały czas pan mnie obraża, a ja chciałbym nadmienić, że jest pan nam winien za cztery tygodnie
pobytu w szpitalu plus koszt przeprowadzonych operacji.
W sumie czyni to 120 000 dolarów.
STONE Ile?!!! Kupa śmiechu! Nic wam nie zapłacę! I nie wydusicie ze mnie ani grosza, bo nie mam pieniędzy!
Nie używam ich. Nigdzie nie pracuję i nigdzie
nie mieszkam! Jestem ostatnim walnym ptakiem w tym bezdusznym, zbiurokratyzowanym świecie! Nie
zobaczycie ani centa!
LEKARZ To się jeszcze okaże.
STONE Pan mi grozi, czy mi się tylko wydaje?
LEKARZ Ja tylko mówię, że naszą należność odbierzemy w ten czy inny sposób. Nie jesteśmy instytucją
charytatywną, a bądź co bądź uratowaliśmy panu życie.
STONE Nie uważa pan, że 120 000 dolarów i zdrowa nerka to dosyć wygórowana cena?
LEKARZ Tylko 70 000. Zapomina pan o odszkodowaniu.
STONE Już mówiłem, co może pan z nim zrobić! Psiakrew, gdybym miał wolne ręce, inaczej bym z panem
pogadał! A właśnie, dlaczego mam obie ręce i nogę
w gipsie?
LEKARZ Złamania. I to dość skomplikowane. Będziemy musieli pana w związku z nimi jeszcze raz operować.
STONE Co? Wykluczane! Nie pozwalam, nie zgadzam się! Natychmiast mnie stąd wypuśćcie!
LEKARZ Jak tylko pan zapłaci. Poza tym, to przecież dla pańskiego dobra. Niech pan nie będzie dzieckiem.
STONE Nie wierzę ani jednemu słowu! Kategorycznie zabraniam cokolwiek ze mną robić! Koniec, skończyło
się! Teraz jestem przytomny i mogę już rozporządzać
własną osobą! Żadnych więcej operacji, słyszy pan?
LEKARZ Siostro, siostro! Środki uspokajające, szybko! zbliżające się kroki
STONE Precz! Precz ode mnie, oprawcy! Niech mnie pani nie dotyka, bo panią opluję! Aaaa!!
SCENA III
LEKARZ Już dochodzi do siebie. Halo, słyszy mnie pan?
STONE słabym głosem Słyszę.
LEKARZ Dobrze, że się pan wreszcie obudził. Strasznie wolno odzyskuje pan przytomność.
STONE A straciłem ją?
LEKARZ W pewnym sensie. Miał pan operację.
STONE nagle trzeźwiejąc Jak to! Przecież mówiłem, że się nie zgadzam!
LEKARZ A ja mówiłem, że to konieczne.
STONE Coście mi zrobili?
LEKARZ Operowaliśmy pańskie kończyny. Te, które były w gipsie. Niestety...
STONE Ca to znowu za niestety?
LEKARZ Musieliśmy je amputować.
STONE Wszystkie?
LEKARZ Wszystkie trzy, bo tyle pan miał, o ile pan pamięta.
STONE cichym, nabrzmiałym bólem i wściekłością głosem. Do końca sceny jego głos jest cichy Wiedziałem,
wiedziałem. To było przecież oczywiste.
LEKARZ Przepraszam, ale nie rozumiem.
STONE Niech pan nie robi z siebie durnia. Doskonale pan wie, o co mi chodzi. Odebraliście swoją należność.
LEKARZ Nadal nie rozumiem.
STONE Byłem wam podobno winien siedemdziesiąt patyków, a jestem niewypłacalny. Wzięliście sobie moje
kończyny i wszczepiliście komuś bardziej majętnemu,
kogo stać na podobny wydatek.
LEKARZ To ohydna insynuacja. Doprawdy nie wiem, jak mogło panu coś podobnego przyjść do głowy.
STONE Dobra, dobra, nie truj pan głodnych kawałków.
LEKARZ Panie Stone...
STONE Nazywam się Body, żeby było śmieszniej.
LEKARZ A więc, panie Body, pana podejrzenie jest z gruntu nieprawdziwe. Kierowaliśmy się wyłącznie troską
o pańskie zdrowie. I nadal jest pan nam winien
siedemdziesiąt - jak się pan był łaskaw wyrazić - patyków. Przepraszam - dziewięćdziesiąt.
STONE beznamiętnie Już dziewięćdziesiąt?
LEKARZ Koszt nowej operacji.
STONE drwiąco I co wy z tym fantem zrobicie?
LEKARZ Otóż właśnie w związku z tym - pozwoli pan, że pana zacytuję - fantem mam pewną propozycję.
STONE Gadaj pan.
LEKARZ Co by pan powiedział, gdybyśmy poszli na całość?
STONE Co?
LEKARZ Na całość, to znaczy na sto procent. A w zasadzie na około sześćdziesiąt.
STONE Jaśniej.
LEKARZ Umorzymy panu należność w zamian za resztę pańskiego ciała. Przyda nam się do przeszczepów.
STONE Łącznie z głową?
LEKARZ śmiejąc się wymuszenie Nie, oczywiście, że nie. Pański mózg nie jest niestety przydatny.
STONE Całe szczęście. Więc ma pan na myśli tułów?
LEKARZ Tak.
STONE A co z resztą?
LEKARZ Resztę pan może sobie zabrać.
STONE To znaczy głowę?
LEKARZ To znaczy głowę.
STONE I pan uważa, że będę w stanie żyć, mając samą tylko głowę?
LEKARZ No cóż, może pan sobie dokupić układy podtrzymujące życie, sztuczną nerkę, sztuczne serce...
STONE Za co?
LEKARZ Och, nie pomyślałem o tym. chwila ciszy Ale wie pan co, jest pewne wyjście z sytuacji.
STONE Nudzi mnie pan. Niech pan lepiej przyśle tę zboczoną pielęgniarkę, może mnie trochę rozerwie.
LEKARZ Widzę, że wraca panu poczucie humoru. To dobrze. Może pan życzliwiej wysłucha tego, co mam do
powiedzenia. Co by pan powiedział na pracę u nas?
STONE Jeżeli to ma być dowcip, to w bardzo podłym gatunku.
LEKARZ Mówię zupełnie poważnie. Bardzo by się pan nam przydał. Chętnie zapomnimy o pańskim zadłużeniu
i zatrudnimy pana u nas.
STONE W jakim charakterze?
LEKARZ W charakterze pomocy szkolnej.
STONE Kolejny żart.
LEKARZ Proszę mnie wysłuchać do końca. Otóż w naszym szpitalu odbywają się wykłady dla studentów
medycyny. Oglądają też filmy, zdjęcia, obserwują z pewnej
odległości ciekawsze operacje, ale potrzebny im jest kontakt bezpośredni z wnętrzem żywego człowieka. Pan
mógłby zostać takim żywym eksponatem.
STONE Jak pan to sobie wyobraża?
LEKARZ To bardzo proste. Przetniemy panu mostek, po bokach umieścimy zawiasy, żeby można było pana
otwierać jak przepraszam za wyrażenie - szafę, skórę
zaś będziemy zamykać zamkiem błyskawicznym. Pańskie narządy wewnętrzne zastaną przykryte cienką
warstwą aseptycznej błony, w celu zapobieżenia infekcji.
Będzie pan udostępniany podczas wykładów studentom do wglądu.
STONE Nie zgadzam się.
LEKARZ Panie Body! Proszę nie zapominać, że jako dłużnik już pan w zasadzie należy do nas. Z nakazu
komornika możemy zająć pańskie ruchomości i nieruchomości,
w tym wypadku pańskie ciało. Nic innego pan przecież nie ma.
STONE Odwal się.
LEKARZ Zwrócimy się do sądu.
STONE Spieprzaj.
SCENA IV
sala wykładowa, słychać przyciszony szmer rozmów i nagły odgłos rozsuwania zamka błyskawicznego
WYKŁADOWCA Na zakończenie wykładu chciałbym, aby państwo zaobserwowali, jak w naturze wygląda
praca układu pokarmowego. Mamy przed sobą wnętrze organizmu
dorosłego, czterdziestoletniego mężczyzny. Oto przełyk, żołądek, dwunastnica, jelito cienkie, grube, odbyt. Z
boku widzimy wątrobę:
STONE Mówiłem, żeby pan nie dotykał mojej wątroby. To łaskocze.
WYKŁADOWCA Proszę nie przeszkadzać! Niech państwo zwrócą uwagę na poszczególne fazy przesuwania
pokarmu. W szczególności na pracę mięśni gładkich przełyku
i skurcz mięśniówki gardła. Panie Body, proszę to połknąć.
STONE Już nie mogę! To mój piąty wykład z układu pokarmowego dzisiejszego dnia. Nie potrafię jeść bez
przerwy. Obiecywaliście, że tematy będą zróżnicowane.
Mieliście je przeplatać. Raz układ krwionośny, potem wydzielania wewnętrznego, nerwowy, a w kółko
serwujecie to trawienie. Jak długo tak można?
WYKŁADOWCA Tak w tym tygodniu wypadł harmonogram. Widać komputer się pomylił.
STONE A wy musicie go słuchać?
WYKŁADOWCA Musimy, bo plan nauczania się rozwali. Zresztą po co ta jałowa dyskusja. Słuchacze czekają,
proszę to natychmiast połknąć. Czy mam pana zmusić?
STONE Spróbuj!
WYKŁADOWCA Auuuu!! okrzyk bólu Ugryzł mnie pan! Znowu mnie pan ugryzł! Powiem wszystko
ordynatorowi! On pana ukarze! Nie dostanie pan więcej piwa!!
STONE A leć, skarż, donosicielu! Jeszcze nie raz cię ugryzę! Zobaczysz! Ja ci jeszcze pokażę! krzyk zamienia
się w łkanie. Stone płacze Wszystkim wam
pokażę!!! płacze