9993

Szczegóły
Tytuł 9993
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9993 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9993 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9993 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

WILBUR SMITH CZAROWNIK Z angielskiego prze�o�yli MARCIN KRYGIER W�ADYS�AW MASIULANIS WARSZAWA 2OOi Tytu� orygina�u: WARLOCK Dla mojej nowej mi�o�ci MOKHINISO Duch�w D�yngis�chana i Omara Khayyama wskrzeszonych w ksi�ycu �wietlistym niczym per�a bez skazy Niczym rozwijaj�cy si� w��, sznur bojowych rydwan�w sun�� chy�o korytem doliny. Przytrzymuj�c si� burty czo�owego pojazdu, ch�opak spojrza� ku zamykaj�cym je z obu stron zboczom. Nagie ska�y upstrzone by�y wylotami starodawnych grobowc�w, co sprawia�o, �e skarpa wygl�da�a niczym plaster miodu. Czarne jamy wpatrywa�y si� w nich z g�ry nieub�aganym wzrokiem legionu d�in�w. Ksi��� Nefer Memnon zadr�a� i odwr�ci� g�ow�, ukradkowym gestem lewej d�oni odp�dzaj�c z�y urok. Zerkn�� przez rami� na pod��aj�c� jego �ladem kolumn�. Taita obserwowa� go poprzez wiruj�ce ob�oki kurzu z najbli�szego rydwanu. Py� okry� starego cz�owieka i jego pojazd blad� mg��, zab��kany promie� s�o�ca, kt�ry zdo�a� si�gn�� dna tej przepastnej doliny, zamigota� na drobinach miki, upodabniaj�c go do kt�rego� z bog�w. Nefer pochyli� g�ow� z zak�opotaniem, wstyd mu by�o, �e starzec by� �wiadkiem jego przes�dnego l�ku. Ksi��� kr�lewskiej krwi z Domu Tamose nie powinien okazywa� podobnej s�abo�ci, zw�aszcza staj�c na progu doros�o�ci. Jednak Taita zna� go lepiej ni� inni, by� opiekunem Nefera od male�ko�ci, by� mu bli�szy ni� rodzice czy rodze�stwo. Wyraz twarzy Taity nie uleg� najmniejszej zmianie, lecz mimo dziel�cej ich odleg�o�ci jego stare oczy zdawa�y si� wwierca� w samo j�dro duszy Nefera. Dostrzegaj�c i rozumiej�c wszystko. Nefer odwr�ci� si� i wyprostowa� u boku swego ojca, potrz�saj�cego wodzami i poganiaj�cego konie uderzeniami d�ugiego bicza. Dolina otwiera�a si� bez ostrze�enia, przechodz�c w olbrzymi amfiteatr, kryj�cy w swym wn�trzu nagie, pokruszone ruiny miasta Gallala. Widok tego s�ynnego pola bitwy przepe�ni� Nefera podnieceniem. Za m�odu sam Taita walczy� tu, gdy p�b�g Tanus, ksi��� Harrab, rozbi� mroczne si�y zagra�aj�ce istnieniu Egiptu. By�o to ponad sze��dziesi�t lat temu, lecz Taita opowiedzia� mu wszystko z najdrobniejszymi szczeg�ami, a jego opowie�� by�a tak barwna, �e Nefer mia� uczucie, jakby znajdowa� si� tutaj owego krwawego dnia. Ojciec Nefera, b�g i faraon Tamose, podprowadzi� rydwan do zmursza�ych kamieni zrujnowanej bramy i osadzi� konie w miejscu. Za nimi setka rydwan�w kolejno wykona�a zgrabnie ten sam manewr, wojownicy ze�lizgn�li si� ze swoich platform, by napoi� konie. Gdy faraon otworzy� usta, aby przem�wi�, zaschni�ty kurz wykruszy� mu si� z policzk�w i opad� na pier�. � M�j panie! � faraon pozdrowi� Wielkiego Lwa Egiptu, ksi�cia Naj�, dow�dc� armii i ukochanego towarzysza. � Musimy wyruszy� w dalsz� drog�, nim s�o�ce dotknie szczyt�w wzg�rz. Pragn� dokona� nocnego przej�cia przez diuny do El Gabar. � B��kitna wojenna korona na skroniach Tamose po�yskiwa�a od drobinek miki. Kiedy spojrza� na Nefera, jego oczy zaczerwienione by�y od nagromadzonych w k�cikach grudek zwil�onego �zami b�ota. � Tutaj si� rozstaniemy, dalej pojedziesz z Tait�. Chocia� wiedzia�, �e protestuj�c nic nie wsk�ra, Nefer i tak otworzy� usta. Szwadron kierowa� si� na spotkanie wroga. Plan bitwy przygotowany przez faraona Tamose zak�ada� zatoczenie kr�gu na po�udnie, przez Wielkie Diuny, i przemkni�cie si� mi�dzy gorzkimi, sodowymi jeziorami, by zaskoczy� przeciwnika od ty�u, przebi� przej�cie przez jego szyki, otwieraj�c drog� egipskim legionom, zgromadzonym i wyczekuj�cym nad Nilem pod Abnub. Wtedy Tamose zamierza� po��czy� obie armie i, zanim przeciwnik zdo�a si� pozbiera�, przedosta� si� obok Tell el�Daba i zdoby� wrog� twierdz� Awaris. By� to �mia�y i efektowny plan, jego powodzenie mog�o jednym uderzeniem zako�czy� wojn� z Hyksosami, toczon� ju� od dw�ch pokole�. Nefera nauczono, �e wojna i s�awa stanowi� cel jego egzystencji na tym �wiecie. Lecz nawet teraz, mimo zaawansowanego wieku czternastu lat, i jedno, i drugie wci�� pozostawa�o dla niego nieosi�galne. Z ca�ego serca pragn�� pojecha� u boku swego ojca na spotkanie zwyci�stwa i nie�miertelno�ci. Zanim pro�ba zd��y�a pop�yn�� z jego warg, faraon uprzedzi� go. � Co jest pierwsz� powinno�ci� wojownika? � zapyta� ch�opca. � Pos�usze�stwo, Wasza Kr�lewska Mo�� � Nefer opu�ci� wzrok, odpowiadaj�c z oci�ganiem. � Nigdy o tym nie zapomnij � faraon skin�� g�ow� i odszed�. Nefer czu� si� odtr�cony, niepotrzebny. Pali�y go oczy, g�rna warga dr�a�a lekko, lecz spojrzenie Taity sprawi�o, �e wzi�� si� w gar��. Zamruga�, przeganiaj�c �zy, poci�gn�� �yk z buk�aka zawieszonego przy burcie rydwanu, a potem odwr�ci� si� do wiekowego Maga, potrz�saj�c zamaszy�cie swoimi g�stymi, zakurzonymi k�dziorami. � Poka� mi pomnik, Tata � za��da�. Niedopasowana para przecisn�a si� przez t�um rydwan�w, ludzi i koni, wype�niaj�cy w�sk� ulic� martwego miasta. Rozebrana ze wzgl�du na niemi�osiern� spiekot�, dwudziestka �o�nierzy ze�lizgn�a si� w d� g��bokich, staro�ytnych studni, tworz�c �ywy �a�cuch, by wydoby� na powierzchni� cenn�, gorzkaw� wod�. Niegdy� studnie te by�y w stanie utrzyma� przy �yciu bogate i ludne miasto, usadowione na szlaku handlowym mi�dzy Nilem a Morzem Czerwonym. Potem, ca�e wieki temu, trz�sienie ziemi przemie�ci�o warstw� wodono�n�, blokuj�c przep�yw podziemnej wody. Miasto Gallala umar�o z pragnienia. Teraz wody zaledwie wystarczy�o na napojenie dwustu koni i uzupe�nienie zapas�w w buk�akach, zanim studnie zosta�y opr�nione. Taita poprowadzi� Nefera w�skimi alejkami, obok �wi�ty� i pa�ac�w zamieszkanych wy��cznie przez jaszczurki i skorpiony, na opustosza�y centralny plac miasta. Po�rodku znajdowa� si� pomnik wzniesiony na chwa�� ksi�cia Tanusa i jego zwyci�stwa nad armiami bandyt�w, kt�rzy o ma�y w�os nie zd�awili najbogatszego i najpot�niejszego narodu na �wiecie. By�a to niezwyk�a piramida z ludzkich czaszek, po��czonych zapraw� murarsk�, os�oni�ta kapliczk� z czerwonych skalnych p�yt. Wi�cej ni� tysi�c czaszek szczerzy�o si� na ch�opca, gdy czyta� na g�os inskrypcj� wyryt� na kamiennym portyku: �Nasze odr�bane g�owy upami�tniaj� stoczon� w tym miejscu bitw�, w kt�rej zgin�li�my pod mieczem Tanusa, ksi�cia Harrab. Niech przysz�e pokolenia poznaj� z czyn�w tego wielkiego pana �wietno�� bog�w i pot�g� sprawiedliwych m��w. Tak postanowiono w czternastym roku panowania boga faraona Mamose". Kucaj�c w cieniu pomnika, Taita obserwowa� ksi�cia obchodz�cego piramid�, zatrzymuj�cego si� co kilka krok�w z d�o�mi na biodrach, by uwa�niej si� jej przyjrze�. Cho� z twarzy Taity nie spos�b by�o wyczyta� �adnego uczucia, w jego oczach kry�a si� czu�o��. Mi�o�� starca do tego dzieciaka mia�a swe �r�d�o w dw�ch innych �ywotach. Pierwszym z nich by�a Lostris, kr�lowa Egiptu. Taita by� eunuchem, lecz wykastrowano go po osi�gni�ciu wieku dojrza�ego i zd��y� pokocha� kobiet�. Wskutek fizycznego kalectwa mi�o�� Taity by�a czysta, a obdarzy� ni� kr�low� Lostris, babk� Nefera. By�a to mi�o�� tak bezgraniczna, �e nawet teraz, dwadzie�cia lat po jej �mierci, wci�� jeszcze le�a�a u podstaw jego codziennej egzystencji. Drugim cz�owiekiem, z kt�rego czerpa� sw� mi�o�� do Nefera, by� Tanus, ksi��� Harrab; jego czyny upami�tnia� ten pomnik. By� dro�szy Taicie od rodzonego brata. Oboje ju� dawno odeszli, tak Lostris, jak i Tanus, lecz ich przemieszana krew kr��y�a silnym strumieniem w �y�ach tego ch�opca. Z ich nielegalnego zwi�zku przed wielu laty zrodzi�o si� dziecko, z kt�rego wyr�s� faraon Tamose, dowodz�cy szwadronem rydwan�w, z kt�rym tu przyjechali. Ojciec ksi�cia Nefera. � Tata, poka� mi, gdzie pojma�e� przyw�dc� rozb�jnik�w � g�os Nefera �ama� si� z podniecenia i przemian wieku dojrzewania. � To by�o tutaj? � Podbieg� do zwalonego muru na po�udniowym skraju placu. � Opowiedz to jeszcze raz. � Nie, tutaj. Z tej strony � odpowiedzia� Taita, podni�s� si� i przeszed� na swych d�ugich, bocianich nogach pod wschodni mur. Zadar� g�ow� do g�ry, spogl�daj�c na kruszej�ce zwie�czenie. � Mia� na imi� Szufti, by� jednooki i brzydki jak b�g Set. Pr�bowa� wymkn�� si� z boju na drug� stron� muru. � Taita schyli� si�, podni�s� z gruzowiska po��wk� ceg�y z wypalonej gliny i nieoczekiwanie cisn�� j� w g�r�. Poszybowa�a i znikn�a za murem. � Rozbi�em mu czaszk� i str�ci�em na d� jednym pociskiem. Chocia� Nefer z do�wiadczenia zna� si�� starca i jego legendarn� wytrzyma�o��, zdumia� si� tym rzutem. Jest stary jak �wiat, starszy od mojej babki, bo wychowywa� j�, tak jak mnie, pomy�la� z podziwem. Ludzie powiadaj�, �e widzia� dwie�cie wylew�w Nilu i w�asnymi r�kami wznosi� piramidy. Potem zapyta�: � Tata, odr�ba�e� mu g�ow� i po�o�y�e� na tym stosie? � wskaza� na pos�pny pomnik. � Dobrze znasz odpowied�, opowiada�em ci o tym sto razy � Taita z udan� skromno�ci� uzewn�trzni� sw� niech�� do wychwalania w�asnych uczynk�w. � Opowiedz mi jeszcze raz! � rozkaza� Nefer. Taita usiad� na kamiennym bloku, podczas gdy uradowany Nefer usadowi� si� wyczekuj�co u jego st�p, s�uchaj�c chciwie, do chwili gdy baranie rogi szwadronu zwo�a�y na powr�t �o�nierzy rykiem tak pot�nym, �e poni�s� si� seri� cichn�cego stopniowo echa mi�dzy czarne stromizny. � Faraon nas wzywa � powiedzia� Taita i podni�s� si�, ruszaj�c w stron� bramy. Za murami panowa�a o�ywiona krz�tanina, szwadron sposobi� si� do przej�cia przez wydmy. Wype�nione buk�aki ko�ysa�y si� oci�ale, �o�nierze sprawdzali i zaci�gali uprz�e swoich zwierz�t przed zaj�ciem miejsca w rydwanach. Gdy wy�onili si� z przej�cia, faraon Tamose spojrza� ponad g�owami swoich oficer�w, po czym skinieniem g�owy przywo�a� do siebie Tai t�. We dw�ch oddalili si� poza zasi�g s�uchu sztabowc�w. Ksi��� Naja zrobi� krok w ich stron�, jak gdyby chcia� do nich do��czy�. Taita szepn�� co� do faraona, a wtedy Tamose odwr�ci� si� i odprawi� Naj� jednym kr�tkim s�owem. Ura�ony dygnitarz, zaczerwieniony z irytacji, pos�a� Taicie spojrzenie ostrzejsze od grotu strza�y. � Obrazi�e� Naj�. Kt�rego� dnia mo�e mnie zabrakn��, by ci� ochroni� � ostrzeg� go faraon. � Nie mo�emy zaufa� nikomu � odpar� z oci�ganiem Taita. � A� do chwili gdy zmia�d�ymy �eb w�a zdrady, zaciskaj�cego swe zwoje wok� kolumn twego pa�acu. Do chwili twego powrotu z kampanii na p�nocy tylko my dwaj mo�emy wiedzie�, dok�d zabieram ksi�cia. � Ale to Naja! � faraon za�mia� si� niedbale. Naja by� mu bliski jak brat. Razem pokonali Czerwon� Drog�. � Nawet Naja � odpar� Taita i zamilk�. Jego podejrzenia powoli zamienia�y si� w pewno��, lecz nie zd��y� jeszcze zgromadzi� wystarczaj�cych dowod�w, by przekona� faraona. � Czy ksi��� wie, dlaczego chronicie si� w g��bi pustyni? � zapyta� faraon. � Wie tylko tyle, �e czeka go kolejny poziom wtajemniczenia i �e zapolujemy na jego ptaka�totem. � To dobrze, Taita � faraon skin�� g�ow�. � Zawsze by�e� sk�py w s�owach, lecz szczery. Nic wi�cej nie mamy sobie do powiedzenia, bo wszystko zosta�o ju� powiedziane. Jed�cie teraz i niech Horus okryje swymi skrzyd�ami ciebie i Nefera. � Ogl�daj si� za siebie, Wasza Kr�lewska Mo��, bo w dzisiejszych czasach wrog�w znajdziesz tak w przedzie, jak i za swymi plecami. Faraon �cisn�� mocno rami� Maga. Cia�o pod jego palcami by�o chude, lecz twarde niczym wyschni�ty konar akacji. Potem podszed� do Nefera, czekaj�cego przy kr�lewskim rydwanie z min� szczeniaka przegnanego do psiarni. � Boski Majestacie, w szwadronie s� m�odsi ode mnie � ksi��� uczyni� jeszcze jedn� rozpaczliw� pr�b� przekonania ojca, �e powinien pozosta� z wojskiem. Faraon wiedzia� oczywi�cie, �e ch�opak ma s�uszno��. Meren, wnuk prze�wietnego genera�a Kratasa, by� od niego m�odszy o trzy dni, a jednak dzi� jecha� ze swym ojcem jako oszczepnik w jednym z ostatnich rydwan�w. � Kiedy zezwolisz mi towarzyszy� ci w boju, ojcze? � Mo�e kiedy przemierzysz Czerwon� Drog�. Wtedy nawet ja nie b�d� ci si� sprzeciwia�. By�a to obietnica bez pokrycia i obaj dobrze to rozumieli. Czerwona Droga stanowi�a wy�rubowany sprawdzian umiej�tno�ci je�dzieckich i szermierczych, na kt�ry porywa�o si� niewielu wojownik�w. Ta pr�ba os�abia�a, wyczerpywa�a, a czasem zabija�a nawet najsilniejszych m�czyzn, w kwiecie wieku i u szczytu mo�liwo�ci. Neferowi wiele jeszcze do tego brakowa�o. Potem surowe spojrzenie faraona z�agodnia�o, chwyci� syna za rami�, wyra�aj�c swe uczucia w jedyny spos�b, na jaki m�g� sobie pozwoli� na oczach wojska. � Teraz jest moim �yczeniem, �eby� uda� si� z Tait� na pustyni� i pochwyci� swego ptaka�totem, udowadniaj�c tym samym przynale�no�� do rodu kr�lewskiego i prawo do podw�jnej korony. Nefer i stary m�czyzna stali pod kruszej�cymi murami Gallali, odprowadzaj�c wzrokiem mijaj�c� ich kolumn�. Prowadzi� j� sam faraon, wodze okr�ci� sobie wok� nadgarstk�w, odchyla� si� lekko do ty�u, by zr�wnowa�y� si�� ci�gn�cych pojazd koni. Jecha� z obna�on� piersi�, b��kitna sp�dniczka owija�a si� wok� jego muskularnych n�g, wojenna korona na g�owie czyni�a go wysokim i podobnym bogom. Nast�pny by� ksi��� Naja, niemal�e r�wny mu wzrostem i urod�. Mia� wynios��, dumn� min�, przez rami� przewiesi� wielki �uk refleksyjny. Naja by� jednym z najwi�kszych wojownik�w w Egipcie, swe imi� otrzyma� jako zaszczytne wyr�nienie: Naja oznacza�o �wi�t� kobr� z kr�lewskiego ureusa. Faraon Tamose nada� mu je w dniu, gdy razem wyszli zwyci�sko z pr�by Czerwonej Drogi. Naja nie raczy� zaszczyci� Nefera nawet przelotnym spojrzeniem. Rydwan faraona znikn�� w paszczy mrocznego w�wozu, zanim ostatni pojazd ko�umny zd��y� min�� Nefera. Meren, jego przyjaciel i towarzysz niezliczonych m�odzie�czych przyg�d, cz�sto nie do ko�ca legalnych, za�mia� mu si� w twarz, czyni�c obsceniczny gest, a potem zakrzykn�� szyderczo przez j�k i grzechot k�: � Przywioz� ci do zabawy g�ow� Apepiego! Nefer popatrzy� za nim z nag�� nienawi�ci�. Apepi by� kr�lem Hyksos�w, a Nefer nie potrzebowa� zabawek: by� ju� m�czyzn�, je�li nawet jego ojciec nie chcia� tego przyzna�. Milczeli jeszcze d�ugo po tym, jak rydwan Merena znikn��, a kurz opad�. W ko�cu Taita odwr�ci� si� bez s�owa i ruszy� ku ich sp�tanym koniom. �ci�gn�� popr�g swego wierzchowca, zadar� sp�dniczk� i wskoczy� na niego ze zr�czno�ci� zupe�nie niepasuj�c� do jego wieku. Gdy tylko znalaz� si� na go�ym grzbiecie zwierz�cia, stopi� si� z nim w jedn� ca�o��. Nefer przypomnia� sobie, �e wed�ug legendy by� pierwszym Egipcjaninem, kt�ry opanowa� sztuk� jazdy konno. Wci�� nosi� tytu� Mistrza Dziesi�ciu Tysi�cy Rydwan�w, nadany mu wraz ze Z�otem M�stwa przez dw�ch kolejnych faraon�w. Nie by�o natomiast cienia w�tpliwo�ci, �e jako jeden z nielicznych nie ba� si� dosiada� konia okrakiem. Wi�kszo�� Egipcjan odnosi�a si� do tego z odraz�, uwa�aj�c ten styl jazdy za obsceniczny i nieprzyzwoity, nie wspominaj�c nawet o wi���cym si� z nim ryzykiem. Nefer nie mia� pod tym wzgl�dem �adnych zahamowa�, a gdy wskoczy� na grzbiet swego ulubionego �rebaka imieniem Marzyciel, jego pos�pny nastr�j pocz�� si� ulatnia�. Kiedy dotarli na grzbiet wzg�rza g�ruj�cego nad ruinami, zd��y� ju� prawie ca�kowicie odzyska� dawny humor i pogod� ducha. Pos�a� ostatnie, t�skne spojrzenie na p�noc, ku odleg�ej smudze py�u, jak� pozostawi� po sobie szwadron, a potem zdecydowanym ruchem odwr�ci� si� do niej plecami. � Dok�d jedziemy, Tata? � zapyta�. � Obieca�e�, �e mi powiesz zaraz po wyruszeniu w drog�. Taita zawsze by� ma�om�wny i skryty, lecz w kwestii ostatecznego celu ich podr�y przeszed� samego siebie. � Jedziemy do Gebel Nagara � odpowiedzia�. Nefer nigdy dot�d nie s�ysza� tej nazwy. Powt�rzy� j� teraz p�g�osem. By�o w niej co� romantycznego, kusz�cego. Podniecenie i oczekiwanie zje�y�y mu w�osy na karku, skierowa� spojrzenie w g��b wielkiej pustyni. Bezmiar z�batych ja�owych wzg�rz ci�gn�� si� a� po horyzont, b��kitniej�cy w oddali i przes�oni�ty mgie�k� rozgrzanego powietrza. Barwy nagich ska� zaskakiwa�y ludzkie oko: pos�pny granat burzowych chmur, ��� upierzenia tkacza, czerwie� �wie�ej rany, b�ysk kryszta�u. Upa� sprawia�, �e ta�czy�y i falowa�y. Taita spojrza� na to okropne miejsce, czuj�c w sercu dziwne ciep�o i uk�ucie nostalgii. W tej dziczy schroni� si� po �mierci swej ukochanej kr�lowej Lostris, odpe�zaj�c na pustkowie niczym ranne zwierz�. Potem, gdy mija�y lata, a wraz z nimi cz�� b�lu, zacz�� coraz silniej odczuwa� przyci�ganie tajemnic i drogi wielkiego boga Horusa. Uda� si� na pustyni� jako lekarz i chirurg, mistrz nauk �wiata widzialnego. W samotno�ci odkry� klucz do bram i wr�t umys�u i ducha, spraw, kt�re niewielu ludzi mia�o �mia�o�� przekroczy�. Pojecha� na pustyni� jako cz�owiek, a wy�oni� si� z niej jako towarzysz wielkiego boga Horusa, znawca dziwnych i tajemniczych sekret�w wymykaj�cych si� wyobra�ni zwyk�ych �miertelnik�w. Taita powr�ci� do �wiata ludzi dopiero wtedy, gdy kr�lowa Lostris odwiedzi�a go podczas snu w jego pustelniczej grocie w Gebel Nagara. Raz jeszcze stan�a przed nim jako pi�tnastoletnia panna, �wie�a i skromna, p�czek pustynnej r�y o p�atkach pokrytych kroplami rosy. Cho� pogr��ony by� we �nie, jego serce wezbra�o mi�o�ci�, niemal�e rozsadzaj�c mu pier�. � Kochany Taito � wyszepta�a Lostris, dotykaj�c jego policzka i budz�c go ze snu � by�e� jednym z dw�ch m�czyzn, kt�rych kocha�am. Tanus jest teraz ze mn�, lecz zanim ty do mnie do��czysz, mam dla ciebie jeszcze jedno zadanie. Nigdy mnie nie zawiod�e�. Wiem, �e i teraz mnie nie zawiedziesz, prawda, Taito? � Jestem na twoje rozkazy, pani � jego w�asny g�os zabrzmia� mu dziwnie w uszach. � W Tebach, moim mie�cie o stu bramach, tej nocy urodzi�o si� dziecko. To syn mojego syna. Otrzyma imi� Nefer, czyli czysty i nieskazitelny duchem i cia�em. Mym pragnieniem jest, by moja krew i krew Tanusa za jego spraw� zasiad�y na tronie kr�lestwa G�rnego Egiptu. Lecz rozliczne i wielkie niebezpiecze�stwa ju� skupiaj� si� wok� tego dziecka. Bez twej pomocy poniesie kl�sk�. Ty jeden mo�esz go ochroni� i poprowadzi�. Lata sp�dzone w samotno�ci na tym pustkowiu, wiedza i umiej�tno�ci, jakie zgromadzi�e�, s�u�y�y temu jednemu. Odszukaj Nefera. Odszukaj go niezw�ocznie i pozosta� z nim, dop�ki twa misja nie zostanie wype�niona. Wtedy powr�� do mnie, ukochany Taito. B�d� na ciebie czeka�a, twoja okaleczona m�sko�� zostanie ci przywr�cona. Gdy staniesz u mego boku i ujmiesz mnie za r�k�, b�dziesz ca�y i kompletny. Nie zawied� mnie. Taito. � Przenigdy! � wykrzykn�� we �nie Taita. � Za twego �ycia nigdy ci� nie zawiod�em. Po �mierci tak�e tego nie uczyni�. � Wiem o tym � Lostris u�miechn�a si� s�odko, t�sknie, jej obraz rozp�yn�� si� w mroku pustynnej nocy. Obudzi� si� z twarz� mokr� od �ez i bezzw�ocznie zgromadzi� sw�j skromny dobytek. Zatrzyma� si� w wej�ciu do jaskini tylko po to, by odczyta� z gwiazd w�a�ciwy kierunek marszu. Odruchowo poszuka� jasnej gwiazdy bogini. Siedemdziesi�tego dnia po �mierci kr�lowej, w nocy, gdy dobieg� ko�ca d�ugi rytua� balsamowania jej cia�a, gwiazda ta zap�on�a nieoczekiwanie na niebosk�onie. Taita odnalaz� j� i pok�oni� si� jej nisko. Potem pomaszerowa� na zach�d, z powrotem ku Nilowi i Tebom, pi�knym Tebom o stu bramach. To by�o czterna�cie lat temu i teraz t�skni� ju� za tamtymi milcz�cymi miejscami, gdy� tylko w nich jego moc mog�a odtworzy� si� ca�kowicie, umo�liwiaj�c mu wype�nienie na�o�onego przez Lostris zadania. Jedynie tam m�g� przekaza� cz�� tej mocy ksi�ciu. Gdy� wiedzia�, �e mroczne si�y, o kt�rych m�wi�a, zacz�y si� ju� gromadzi� wok� nich. � Chod�! � zawo�a� do ch�opca. � Zejd�my w d� i odszukajmy twojego ptaka! Trzeciego dnia po opuszczeniu Gallali, gdy gwiazdozbi�r Dzikich Os��w znalaz� si� w zenicie na p�nocnym niebie, faraon zatrzyma� szwadron, by napoi� konie i posili� si� spiesznie wysuszonym na s�o�cu mi�sem, daktylami i zimnymi plackami z durry. Potem rozkaza� �o�nierzom obsadzi� rydwany. Tym razem oby�o si� bez tr�b z baraniego rogu, gdy� znajdowali si� na terytorium wroga, gdzie cz�sto zapuszcza�y si� patrole hyksoskich rydwan�w. Kolumna wznowi�a marsz, jad�c k�usem. Wok� nich krajobraz zmieni� si� radykalnie. Opu�cili w ko�cu ja�owe krainy, wracaj�c mi�dzy wzg�rza os�aniaj�ce dolin� rzeki. W dole dostrzegli pas g�stej ro�linno�ci, odleg�y i ciemny w blasku ksi�yca, wyznaczaj�cy bieg Matki Nilu. Zrobili wielkie p�kole wok� Abnub i znajdowali si� teraz na ty�ach g��wnych si� hyksoskich nad rzek�. Cho� by�a ich zaledwie garstka w por�wnaniu z si�ami Apepiego, nale�eli do najlepszych �o�nierzy w armii Tamose, co oznacza�o, �e byli najlepsi na �wiecie. Ponadto mieli po swojej stronie element zaskoczenia. Kiedy faraon zaproponowa� t� strategi� i oznajmi�, �e osobi�cie poprowadzi wypraw�, rada wojenna sprzeciwi�a si� tak gwa�townie, jak tylko �mia�a w obliczu boga. Nawet stary Kratas, w przesz�o�ci najzuchwalszy i najdzikszy wojownik we wszystkich armiach Egiptu, chwyci� si� za g�st�, siw� brod� i rykn��: � Na zgni�y napletek Seta, nie po to przewija�em twoje osrane pieluchy, �eby� teraz rzuci� si� wprost w wyt�sknione ramiona Apepiego. � By� chyba jedynym cz�owiekiem, kt�ry mia� dosy� odwagi, by zwr�ci� si� do kr�la�boga w ten spos�b. � Po�lij kogo� innego, �eby odwali� za ciebie brudn� robot�. Poprowad� grup� szturmow�, je�li to ci� bawi, ale nie zapuszczaj si� na pustyni�, nie pchaj si� w szpony guli i d�in�w. Egipt to ty. Je�li Apepi ci� z�apie, b�dzie mia� nas wszystkich w gar�ci. Spo�r�d cz�onk�w rady jeden Naja popar� go, ale Naja zawsze by� mu wierny i oddany. Teraz pokonali pustyni� i znajdowali si� na ty�ach wroga. Jutro o �wicie rzuc� si� do desperackiej szar�y, kt�ra rozdzieli szeregi armii Apepiego i otworzy drog� kolejnym pi�ciu szwadronom faraona, tysi�cowi rydwan�w. Ju� czu� na j�zyku miodowy smak zwyci�stwa. Przed nast�pn� pe�ni� ksi�yca zasi�dzie do uczty w pa�acu Apepiego w Awaris. Min�y ju� prawie dwa stulecia, odk�d kr�lestwa G�rnego i Dolnego Egiptu zosta�y rozdzielone. Od tamtego czasu p�nocnym kr�lestwem w�ada� albo egipski uzurpator, albo obcy naje�dzca. Przeznaczeniem faraona Tamose by�o przep�dzenie Hyksos�w i ponowne zjednoczenie obu pa�stw. Jedynie wtedy b�dzie m�g� z pe�nym przekonaniem i aprobat� wszystkich staro�ytnych bog�w nosi� podw�jn� koron�. Nocne powietrze owiewa�o jego twarz, policzki sztywnia�y od ch�odu, towarzysz�cy mu oszczepnik kuli� si� przy burcie rydwanu, szukaj�c os�ony przed wiatrem. Cisz� zak��ca� jedynie zgrzyt k� na grubym �wirze, przyt�umiony szcz�k oszczep�w w uchwytach, urywane okrzyki �Uwaga, dziura!", przebiegaj�ce co chwila wzd�u� kolumny. Nagle rozleg�e wadi Gebel Wadun rozwar�o si� przed nimi i faraon Tamose zatrzyma� zaprz�g. Wadi stanowi�o g�adk� drog�, prowadz�c� wprost na p�ask�, nadrzeczn� r�wnin�. Faraon rzuci� lejce oszczepnikowi i zeskoczy� na ziemi�. Wyprostowa� zesztywnia�e i obola�e ko�czyny, nie odwracaj�c si�, us�ysza� za plecami szmer k� rydwanu Nai. Cichy rozkaz sprawi�, �e ko�a zatrzyma�y si� ze skrzypni�ciem, potem lekkie, zdecydowane kroki Nai zbli�y�y si� do niego. � Teraz niebezpiecze�stwo wykrycia b�dzie wi�ksze � powiedzia� Naja. � Sp�jrz tam � wskaza� d�ug�, umi�nion� r�k� ponad ramieniem faraona. U wylotu w�wozu na r�wnin� wida� by�o samotne �wiat�o, ciep�y, ��ty blask lampy oliwnej. � To wioska El Wadun. Tam b�d� czeka� nasi szpiedzy, by przeprowadzi� nas przez hyksoskie posterunki. Pojad� przodem, by ich odszuka� i zabezpieczy� drog�. Zaczekaj tu, m�j panie, a ja zaraz wr�c�. � Pojad� z tob�. � Zaklinam ci�. To mo�e by� pu�apka, Mem � u�y� dzieci�cego imienia kr�la. � Egipt to ty. Jeste� zbyt cenny, �eby wystawia� si� na niebezpiecze�stwo. Faraon odwr�ci� si�, by spojrze� w jego umi�owan� twarz, szczup�� i przystojn�. Z�by Nai b�yszcza�y w u�miechu w �wietle ksi�yca, a faraon dotkn�� lekko jego ramienia, w ge�cie zaufania i czu�o�ci. � Jed� szybko i r�wnie szybko wracaj � ust�pi�. Naja przy�o�y� d�o� do serca i pobieg� z powrotem do swego rydwanu. Przeje�d�aj�c obok kr�la, zasalutowa� raz jeszcze, a Tamose z u�miechem odwzajemni� pozdrowienie i odprowadzi� wzrokiem zje�d�aj�cy po zboczu rydwan. Kiedy znalaz� si� na twardym, g�adkim piachu dna wyschni�tego strumienia, Naja zaci�� konie i pomkn�� ku wiosce El Wadun. Rydwan pozostawia� za sob� czarne koleiny na srebrzystym piasku, by znikn�� za pierwszym zakr�tem w�wozu. Wtedy faraon ruszy� wzd�u� czekaj�cej w bezruchu kolumny, rozmawiaj�c cicho z �o�nierzami, zwracaj�c si� do wielu z nich po imieniu, �artuj�c z nimi p�g�osem, dodaj�c im otuchy i zagrzewaj�c do boju. Nic dziwnego, �e kochali go i szli za nim ch�tnie wsz�dzie tam, gdzie ich prowadzi�. Ksi��� Naja jecha� ostro�nie, trzymaj�c si� po�udniowego brzegu wyschni�tego koryta. Co jaki� czas posy�a� szybkie spojrzenie ku grzbietom wzg�rz i w ko�cu chrz�kn�� z zadowoleniem, ujrzawszy po��obion� wiatrem skaln� wie��, wznosz�c� si� uko�nie na tle nieba. Troch� dalej znalaz� miejsce, gdzie ledwie widoczna �cie�ka bieg�a z dna w�wozu w g�r� stromego zbocza ku antycznej stra�nicy. Rzuciwszy kilka szybkich s��w swemu oszczepnikowi, zeskoczy� z platformy, poprawiaj�c przewieszony przez rami� kawaleryjski �uk. Potem odczepi� od burty rydwanu gliniane naczynie z w�glami i wszed� na �cie�k�. By�a tak dobrze ukryta, �e gdyby nie zapami�ta� ka�dego zakr�tu, przed dotarciem na szczyt zd��y�by si� zgubi� z dziesi�� razy. W ko�cu wst�pi� na g�rny mur obronny wie�y. Zbudowano go przed wiekami i by� w fatalnym stanie. Nie zbli�a� si� do kraw�dzi, gdzie czyha�a przepastna otch�a�. Odszuka� wi�zk� chrustu ukryt� we wn�ce muru, tam gdzie j� pozostawi�, i wyci�gn�� j� na otwart� przestrze�. Pospiesznie u�o�y� staranny stos, rozdmucha� w�gle w naczyniu, a gdy te pocz�y si� �arzy�, posypa� je gar�ci� suchej trawy. Momentalnie zaj�a si� ogniem, a wtedy zapali� od niej sw�j niewielki stos sygna�owy. Nie pr�bowa� si� ukry�, stan�� tak, by cz�owiek obserwuj�cy go z do�u widzia� jego sylwetk� wyra�nie na tle ognia. P�omienie zgas�y, spopieliwszy w ca�o�ci chrust. Naja usiad� w ciemno�ci, nastawiaj�c si� na czekanie. Po kr�tkiej chwili na kamiennej �cie�ce zagrzechota� kamyk, wi�c zagwizda� przenikliwie. Na jego sygna� odpowiedziano r�wnie� gwizdem, a w�wczas podni�s� si� z ziemi. Poluzowa� sw�j zakrzywiony, br�zowy miecz w pochwie i za�o�y� strza�� na ci�ciw�, got�w naci�gn�� j� w mgnieniu oka. Par� sekund p�niej ostry g�os zawo�a� do niego po hyksosku. Odpowiedzia� p�ynnie w tym samym j�zyku, na kamiennym pode�cie zadudni�y kroki co najmniej dw�ch ludzi. Nawet faraon nie wiedzia�, �e matka Nai by�a Hyksosk�. W trakcie d�ugich lat okupacji Naje�d�cy przyj�li wiele egipskich zwyczaj�w. Z braku kobiet swojej rasy wielu Hyksos�w bra�o Egipcjanki za �ony, a wraz z przemijaniem kolejnych pokole� krew obu narod�w wymiesza�a si� doszcz�tnie. Na wa� wst�pi� wysoki m�czyzna. Na g�owie mia� ciasny he�m z br�zu, w g�st� brod� wpl�t� wielobarwne wst��ki. Hyksosi uwielbiali jaskrawe kolory. Przybysz roz�o�y� szeroko ramiona. � Niech ci� Sutech b�ogos�awi, kuzynie � mrukn��, zamykaj�c Naj� w obj�ciach. � I ciebie, kuzynie Troku, ale mamy niewiele czasu � szybko powiedzia� Naja, wskazuj�c na delikatne r�owe palce �witu, muskaj�ce z czu�o�ci� kochanka niebo na wschodzie. � Masz racj�, krewniaku. Hyksoski genera� cofn�� si� i odebra� od stoj�cego dwa kroki w tyle adiutanta p��cienne zawini�tko. Poda� je Nai, a on rozwi�za� je, kopniakiem przywracaj�c do �ycia ognisko. W blasku ognia obejrza� kryj�cy si� w jego wn�trzu ko�czan pe�en strza�. Wykonany by� z lekkiego, lecz twardego drewna i obity starannie skrojon� i zszyt� sk�r�. Nale�a� do wyposa�enia oficera wysokiej rangi. Naja odkr�ci� pokryw� i wyci�gn�� jedn� ze strza�. Przyjrza� si� jej pobie�nie, obracaj�c brzechw� w palcach, by skontrolowa� jej wywa�enie i symetri�. Hyksoskie strza�y by�y jedyne w swoim rodzaju. Ich upierzenie by�o jaskrawo ufarbowane w barwy regimentu �ucznika, a na brzechwie nosi�y jego osobisty znak. Je�li nawet sam postrza� nie by� �miertelny, krzemienny grot o z�batych kraw�dziach przymocowany by� do brzechwy tak, by przy pr�bie wydobycia strza�y z cia�a od�ama� si� i pozosta� g��boko w ranie, staj�c si� �r�d�em zaka�enia i przynosz�c powoln�, bolesn� �mier�. Krzemie� by� o wiele twardszy od br�zu, nie odkszta�ca� si� ani nie sp�aszcza� przy uderzeniu w ko��. Naja wsun�� strza�� z powrotem do ko�czanu i zamkn�� go pokryw�. Nie ryzykowa� przewo�enia tak charakterystycznych pocisk�w w swoim rydwanie. Gdyby znalaz� je tam koniuszy albo oszczepnik, ich obecno�� zosta�aby zapami�tana i trudno by�oby mu si� z niej wyt�umaczy�. � Niewiele pozosta�o do ustalenia � Naja przykucn�� i ruchem d�oni zach�ci� Troka, by uczyni� podobnie. Rozmawiali cicho przez chwil�, po czym Naja podni�s� si�. � Wystarczy! Teraz obaj wiemy ju�, co trzeba uczyni�. Nareszcie nadesz�a pora dzia�ania! � Oby bogowie przychylnie spojrzeli na nasze przedsi�wzi�cie. Trok i Naja wymienili ponowny u�cisk, a potem bez zb�dnych s��w Naja odszed�, zbiegaj�c lekko po wale wie�y ku w�skiej �cie�ce prowadz�cej na dno w�wozu. Zanim tam dotar�, znalaz� dobr� kryj�wk� na ko�czan, w skalnej szczelinie rozsadzonej korzeniami akacji. Potem przykry� j� kamieniem wielko�ci i kszta�tu ko�skiego �ba. Powyginane najwy�sze ga��zie drzewa tworzy�y charakterystyczny krzy� na tle nocnego nieba. Nie powinien mie� najmniejszych trudno�ci z rozpoznaniem tego miejsca. P�niej pod��y� �cie�k�, kieruj�c si� ku stoj�cemu na dnie wadi rydwanowi. Faraon Tamose ujrza� powracaj�cy pojazd i z gwa�townego stylu powo�enia Nai pozna�, �e wydarzy�o si� co� nieoczekiwanego. P�g�osem kaza� �o�nierzom powr�ci� do rydwan�w i stan�� z broni� w r�ku, by by� przygotowanym na ka�d� ewentualno��. Rydwan Nai zagrzechota� na drodze pn�cej si� w g�r� zbocza. Gdy tylko zatrzyma� si� obok faraona, Naja wyskoczy� z niego. � Co si� dzieje? � zapyta� Tamose. � Dar od bog�w � poinformowa� go Naja dr��cym z podniecenia g�osem. � Wydali bezbronnego Apepiego w nasze r�ce. � Jak to mo�liwe? � Moi szpiedzy zaprowadzili mnie w miejsce, gdzie obozuje wrogi kr�l, bardzo blisko st�d. Rozbi� swe namioty tu� za pierwszym pasmem wzg�rz, o, tam � wskaza� kierunek ostrzem miecza. � Jeste� pewien, �e to Apepi? � Tamose z trudem zapanowa� nad w�asnym podnieceniem. � Widzia�em go wyra�nie w blasku ogniska... najdrobniejszy rys twarzy. Wielki, zakrzywiony nos, przetykana srebrem broda, l�ni�ca w blasku ognia. Nie spos�b pomyli� go z kim� innym. G�ruje wzrostem, a na g�owie nosi koron� przypominaj�c� s�pa. � Jak silny jest jego oddzia�? � zapyta� faraon. � Zgubi�a go w�asna pycha, ma ze sob� nie wi�cej ni� pi��dziesi�ciu ludzi. Policzy�em ich starannie, do tego po�owa �pi, ich oszczepy ustawione s� w stosy. Niczego nie podejrzewa, a ognie stra�nicze p�on� jasno. Wystarczy ostra szar�a z ciemno�ci i b�dzie nasz. � Zaprowad� mnie do obozu Apepiego � rozkaza� faraon, wskakuj�c na platform� rydwanu. Naja powi�d� ich, a mi�kki, srebrzysty piasek wadi t�umi� chrz�st k�, tak �e szwadron pokona� ostatni zakr�t w upiornej ciszy. Wtedy Naja uni�s� w g�r� zaci�ni�t� d�o�, rozkazuj�c im si� zatrzyma�. Faraon podjecha� swoim rydwanem burta w burt� i przechyli� si� ku niemu: � Gdzie jest ob�z Apepiego? � Za tym wzniesieniem. Moi szpiedzy wci�� go obserwuj�. � Naja wskaza� na �cie�k� prowadz�c� do stra�nicy na wzg�rzu. � Po drugiej stronie jest ukryta oaza. �r�d�o ze s�odk� wod� i palmy daktylowe. Rozbi� swoje namioty w�r�d drzew. � We�miemy ze sob� niewielki patrol, by przyjrze� si� obozowi. Tylko w ten spos�b mo�emy zaplanowa� atak. Naja przewidzia� ten rozkaz i teraz wyda� kilka suchych polece�, wybieraj�c oddzia� zwiadowczy w sile pi�ciu �o�nierzy. Wszyscy byli zwi�zani z nim przysi�g� krwi. Nale�eli do niego cia�em i dusz�. � Owi�cie pochwy p��tnem! � rozkaza� Naja. � �adnego d�wi�ku. Potem, trzymaj�c w lewej d�oni sw�j �uk refleksyjny, wszed� na �cie�k�. Faraon ruszy� jego �ladem. Pi�li si� szybko w g�r� a� do chwili, gdy Naja dostrzeg� skrzy�owane ga��zie akacji na tle bledn�cego nieba. Wtedy zatrzyma� si� nagle i uni�s� praw� r�k�, nakazuj�c kompletne milczenie. Nas�uchiwa� przez chwil�. � Co si� sta�o? � wyszepta� mu do ucha faraon. � Chyba us�ysza�em g�osy na szczycie � odpowiedzia� Naja. � W j�zyku Hyksos�w. Zaczekaj tu, panie, a ja oczyszcz� dla ciebie szlak. Faraon i pi�ciu �o�nierzy wycofa�o si�, kul�c si� przy ziemi obok �cie�ki, podczas gdy Naja podkrad� si� dalej. Obszed� wielki g�az i znikn�� im z oczu. Powoli up�ywa�y minuty i faraon zacz�� si� niecierpliwi�. �wit zbli�a� si� wielkimi krokami. Wkr�tce hyksoski kr�l zwinie ob�z i wyruszy w dalsz� drog�, wymykaj�c si� im. Gdy w g�rze rozleg� si� cichy gwizd, poderwa� si� energicznie z ziemi. Kto� udanie na�ladowa� poranny trel s�owika. Faraon uni�s� sw�j legendarny b��kitny miecz. � Droga wolna � mrukn��. � Chod�cie za mn�. Ruszyli ponownie w g�r� i wkr�tce faraon dotar� do wynios�ej ska�y przegradzaj�cej szlak. Okr��y� j� i zatrzyma� si� jak wryty. W odleg�o�ci dwudziestu krok�w od niego sta� ksi��� Naja. Byli sami, g�az skrywa� ich przed wzrokiem id�cych z ty�u �o�nierzy. Naja trzyma� w r�ce napi�ty �uk, a za�o�ona na ci�ciw� strza�a wymierzona by�a w nag� pier� faraona. Zanim jeszcze faraon zd��y� si� poruszy�, w nag�ym rozb�ysku ol�nienia zrozumia� znaczenie tej sceny. T� w�a�nie obrzydliw� i odpychaj�c� chwil� wyczu� w powietrzu Taita dzi�ki swej mocy jasnowidzenia. �wiat�o �witu by�o ju� wystarczaj�co mocne, by wydoby� z p�mroku najdrobniejsze szczeg�y postaci wroga, kt�rego ukocha� jako przyjaciela. Napr�ona ci�ciwa dotyka�a warg Nai, uk�adaj�c je w okropny u�miech. Miodowoz�ociste oczy spogl�da�y na faraona niczym obserwuj�cy swoj� ofiar� lampart. Upierzenie strza�y by�o purpurowe, ��te i zielone, a grot wykonany na hyksosk� mod�� z ostrego jak brzytwa krzemienia, w�adnego przebi� br�z wra�ego he�mu i pancerza. � Oby� �y� wiecznie! Naja wypowiedzia� te s�owa bezg�o�nie, jak kl�tw�, i wypu�ci� strza��. Wyrwa�a si� z �uku z brz�kiem i szmerem. Zdawa�a si� lecie� powoli, niczym jadowity owad. Lotki obraca�y brzechw�, a na pokonanie dziel�cych ich dwudziestu krok�w wystarczy� zaledwie jeden pe�ny obr�t. Cho� �miertelne zagro�enie wyostrzy�o zmys�y faraona, porusza� si� oci�ale, jak w koszmarnym �nie, zbyt wolno, by uchyli� si� przed pociskiem. Strza�a uderzy�a go w �rodek piersi, gdzie mi�dzy �ebrami bi�o kr�lewskie serce. Towarzyszy�o temu mla�ni�cie, z jakim upuszczony z du�ej wysoko�ci kamie� zag��bia si� w g�ste, nadrzeczne b�oto, brzechwa do po�owy swej d�ugo�ci zanurzy�a si� w jego ciele. Si�a uderzenia obr�ci�a go w miejscu, odrzuci�a na rdzaw� p�aszczyzn� ska�y. Przez moment wbija� zakrzywione palce w nier�wn� powierzchni�. Krzemienny grot przebi� go na wylot, usmarowany krwi� pocisk wystawa� z napi�tych mi�ni, biegn�cych z prawej strony kr�gos�upa. B��kitny miecz wy�lizgn�� si� z jego d�oni, cichy j�k wydar� si� z otwartych ust, st�umiony strumieniem jaskrawej krwi z p�uc. Gdy nogi ugi�y si� pod nim, zacz�� osuwa� si� na kolana, pozostawiaj�c p�ytkie szramy na powierzchni kamienia. Naja rzuci� si� ku niemu z dzikim krzykiem: �Zasadzka! Uwa�ajcie!", i obj�� faraona wp�... poni�ej strza�y. Podtrzymuj�c umieraj�cego kr�la, krzykn�� ponownie: �Stra�, do mnie!". Dwaj pot�ni wojownicy niemal�e natychmiast wypadli zza ska�, reaguj�c na jego wezwanie. Rzut oka wystarczy� im, by dostrzec ran� faraona i kolorow� k�pk� pi�r u nasady strza�y. � Hyksosi! � rykn�� jeden z nich, gdy odebrali kr�la z r�k Nai i zaci�gn�li go pod os�on� ska�. � Zanie�cie faraona do rydwanu, ja powstrzymam wroga � rozkaza� Naja i okr�ci� si� w miejscu, wyci�gn�� kolejn� strza�� z ko�czanu i pos�a� j� w g�r� �cie�ki, ku opustosza�emu grzbietowi, wykrzykuj�c g�o�no wyzwanie i zaraz odpowiadaj�c sobie samemu st�umionym okrzykiem bojowym po hyksosku. Zgarn�� z ziemi upuszczony przez faraona b��kitny miecz, wielkimi susami pogna� w d� zbocza i dogoni� niewielki oddzia� unosz�cy kr�la ku czekaj�cym rydwanom. � To pu�apka � wyja�ni� im pospiesznie. � Szczyt wzg�rza roi si� od nieprzyjaci�. Musimy wywie�� faraona w bezpieczne miejsce. � Lecz z bezw�adnego ko�ysania g�owy rannego dostrzeg�, �e na ratunek jest ju� za p�no; w jego piersi wezbra�o uczucie triumfu. B��kitna wojenna korona zsun�a si� ze skroni faraona i potoczy�a po �cie�ce. Naja porwa� j� w biegu, walcz�c z pokus� na�o�enia jej sobie na g�ow�. �Cierpliwo�ci. Jeszcze nie nadszed� na to czas � skarci� sam siebie w my�lach � ale Egipt ju� jest m�j, wszystkie jego korony, ceremonia�y i pot�ga. Sta�em si� Egiptem. Sta�em si� cz�ci� bosko�ci". Pieczo�owicie trzymaj�c ci�k� koron� pod pach�, zawo�a� g�o�no: � Spieszcie si�, nieprzyjaciel jest tu� za nami. �ywo! Kr�l nie mo�e wpa�� w ich r�ce. Ukryte w dole wojsko us�ysza�o dzikie krzyki i pu�kowy chirurg czeka� ju� na nich przy kr�lewskim rydwanie. Wyszkoli� go sam Taita i cho� nie dysponowa� magi� starca, by� wprawnym lekarzem, zdolnym by� mo�e opatrzy� nawet tak potworn� ran�, jaka zia�a w piersi faraona. Ale ksi��� Naja nie zamierza� ryzykowa� powrotu swej ofiary z za�wiat�w. Bez ogr�dek odprawi� chirurga. � Wr�g depcze nam po pi�tach. Teraz nie czas na twoj� szarlataneri�. Musimy wywie�� go z powrotem pod os�on� naszej armii, zanim zostaniemy zagarni�ci. Delikatnie odebra� kr�la z r�k nios�cych go ludzi i z�o�y� go na platformie swego rydwanu. Od�ama� stercz�c� z piersi faraona brzechw� strza�y i uni�s� wysoko, tak by wszyscy mogli j� zobaczy�. � To krwawe narz�dzie powali�o naszego faraona. Naszego boga i kr�la. Oby Set porwa� hyksosk� �wini�, kt�ra je wystrzeli�a, oby sma�y�a si� przez tysi�c lat w wiecznym ogniu. Jego ludzie zaszemrali wojowniczo, powtarzaj�c za nim s�owa kl�twy. Naja starannie zawin�� strza�� w lniane p��tno i schowa� j� do pojemnika przymocowanego do burty rydwanu. Przedstawi j� radzie w Tebach na poparcie swego sprawozdania o �mierci faraona. � Potrzebuj� dobrego �o�nierza, by przytrzymywa� faraona � rzuci� Naja. � Tylko delikatnie. Gdy podbieg� kr�lewski oszczepnik, Naja odpi�� faraonowi pas, schowa� b��kitny miecz do pochwy i starannie umie�ci� go w pojemniku na bro�. Oszczepnik wskoczy� na platform� i po�o�y� sobie na kolanach g�ow� faraona. �wie�a, jasna krew pop�yn�a z k�cik�w jego ust, gdy rydwan zatoczy� ko�o i pogna� przez wyschni�ty w�w�z, prowadz�c za sob� reszt� szwadronu, maj�c� problemy, by za nim nad��y�. Bezw�adne cia�o faraona podrzucane by�o bezlito�nie, chocia� silne ramiona oszczepnika pr�bowa�y utrzyma� je nieruchomo. Z twarz� zwr�con� przed siebie, tak by nikt nie m�g� odczyta� maluj�cych si� na niej uczu�, Naja za�mia� si� cicho. Jego �miech zag�uszony zosta� zgrzytem k� i uderzeniami podwozia o niewielkie kamienie, kt�rych nie stara� si� omija�. Wyjechali z wadi i pomkn�li ku wydmom i sodowym jeziorom. Zbli�a�o si� ju� po�udnie, o�lepiaj�co bia�e s�o�ce by�o w po�owie drogi ku zenitowi, gdy Naja pozwoli� kolumnie si� zatrzyma� i przywo�a� chirurga, by zbada� kr�la. Nie potrzebowa� jego specjalistycznej wiedzy, �eby stwierdzi�, �e dusza faraona ju� dawno opu�ci�a cia�o i rozpocz�a w�dr�wk� w za�wiaty. � Faraon nie �yje � oznajmi� cicho chirurg, podnosz�c si� z r�kami umazanymi po nadgarstki kr�lewsk� krwi�. Przera�liwy, �a�obny j�k zbudzi� si� u czo�a kolumny i przebieg� przez ca�� jej d�ugo��. Naja pozwoli� im wyrazi� sw� rozpacz, a potem pos�a� po kapitan�w. � Pa�stwo utraci�o przyw�dc� � oznajmi�. � Egiptowi grozi �miertelne niebezpiecze�stwo. Dziesi�� najszybszych rydwan�w musi czym pr�dzej zawie�� cia�o faraona z powrotem do Teb. Powiod� je osobi�cie, gdy� mo�e si� zdarzy� tak, �e rada za�yczy sobie, bym obj�� funkcj� regenta przy ksi�ciu Neferze. � Posia� pierwsze ziarno i z ich pe�nych szacunku twarzy pozna�, �e zakie�kowa�o ono praktycznie natychmiast. M�wi� wi�c dalej, z beznami�tn� rzeczowo�ci�, jaka pasowa�a do tych tragicznych okoliczno�ci: � Chirurg musi zabanda�owa� kr�lewskie cia�o, zanim zawioz� je do �wi�tyni pogrzebowej. Lecz w tym czasie powinni�my odszuka� ksi�cia Nefera. Trzeba powiadomi� go o �mierci ojca i o tym, �e w�adza przesz�a w jego r�ce. To najwa�niejsze zadanie, jakie stoi teraz przed pa�stwem i moj� regencj� � tytu� ten przeszed� mu g�adko przez gard�o, a nikt nie zaprotestowa� ani nawet nie spojrza� na niego krzywo. Rozwin�� papirus, map� obszar�w mi�dzy Tebami a Memfis, i po�o�y� go na platformie swego rydwanu. Przez chwil� wpatrywa� si� w map� zamy�lonym wzrokiem. � Musicie rozdzieli� si� na oddzia�y i przetrz�sn�� ca�� okolic� w poszukiwaniu ksi�cia. Uwa�am, �e faraon pos�a� go wraz z eunuchem na pustyni�, by dokona� rytua�u przej�cia, tak wi�c tutaj skoncentrujemy nasze poszukiwania, na po�udnie i wsch�d od Gallali, gdzie ostatni raz go widzieli�my. Jak przysta�o na do�wiadczonego dow�dc�, Naja zaznaczy� terytorium, kt�re nale�a�o przeszuka�, i rozkaza�, by pokry�a je sie� wypatruj�cych ksi�cia rydwan�w. Szwadron powr�ci� do Gallali, prowadzony przez ksi�cia Naj�. Jako drugi jecha� rydwan wioz�cy cz�ciowo zabalsamowane cia�o faraona. Na brzegu sodowego jeziora chirurg Wafra u�o�y� kr�lewskie zw�oki i wykona� tradycyjne naci�cie w lewym boku. Przez nie wydoby� jelita i narz�dy wewn�trzne. Zawarto�� �o��dka i jelit zosta�a wyp�ukana w lepkiej, s�onej wodzie z jeziora. Potem wszystkie narz�dy wype�nione zosta�y bia�ymi kryszta�ami odparowanej sody, zebranymi na brzegu jeziora, i umieszczone w glinianych naczyniach po winie. Do jamy brzusznej kr�la wsypano r�wnie� sproszkowan� sod�, a potem owini�to j� lnianymi szarpiami, namoczonymi w cierpkiej solance. Po przybyciu do Teb cia�o przekazane zostanie do �wi�tyni, w kt�rej kap�ani i balsami�ci przez rytualne siedemdziesi�t dni przygotowywa� je b�d� do pogrzebu. Naj� dra�ni�a ka�da zmarnowana minuta, gdy� zale�a�o mu na dotarciu do Teb przed wie�ci� o �mierci w�adcy. A jednak u wr�t zniszczonego miasta znalaz� troch� cennego czasu, by poinstruowa� kapitan�w maj�cych prowadzi� poszukiwania ksi�cia. � Przetrz��nijcie wszystkie drogi prowadz�ce na wsch�d. Ten eunuch jest wielkim spryciarzem i na pewno zatar� za sob� wszystkie �lady, ale musicie go wyw�szy� � rozkaza�. � W oazach Satam i Lakara s� osady. Przepytajcie mieszka�c�w. Mo�ecie u�y� bata i rozpalonego �elaza, by mie� pewno��, �e niczego nie ukrywaj�. Przeszukajcie wszystkie niedost�pne zakamarki pustyni. Znajd�cie ksi�cia i eunucha. Nie zawied�cie mnie, wasza w tym g�owa. Kiedy kapitanowie uzupe�nili zapasy wody w buk�akach i byli gotowi do zag��bienia si� ze swymi oddzia�ami w pustyni�, zatrzyma� ich jeszcze, by wyda� ostatni rozkaz, a oni z jego g�osu i gro�nego blasku ��tych oczu zorientowali si�, �e jest to polecenie najwa�niejsze ze wszystkich i �e jego niewykonanie oznacza� b�dzie �mier�. � Gdy znajdziecie ksi�cia Nefera, przywie�cie go do mnie. Nie wolno wam wyda� go nikomu innemu. W�r�d �o�nierzy byli nubijscy zwiadowcy, czarni niewolnicy z dzikich krain po�udnia, wysoce uzdolnieni w sztuce tropienia ludzi i zwierz�t. Teraz pobiegli truchtem przed rydwanami, gdy te rozjecha�y si� wachlarzem po pustkowiu, a ksi��� Naja sp�dzi� kolejne bezcenne minuty, przypatruj�c si� im. W jego sercu rado�� miesza�a si� z niepokojem. Wiedzia�, �e stary eunuch Taita by� adeptem sztuk tajemnych, �e w�ada� dziwnymi i niesamowitymi mocami. Je�li kto� jest w stanie mnie jeszcze powstrzyma� � pomy�la� � to tylko on. Chcia�bym m�c wytropi� ich osobi�cie, eunucha i tego smarkacza, zamiast posy�a� podw�adnych przeciw sztuczkom czarownika. Lecz przeznaczenie przyzywa mnie do Teb i nie �miem d�u�ej zwleka�. Biegiem wr�ci� do swego rydwanu i pochwyci� wodze. � Naprz�d! � zaci�ni�t� pi�ci� wyda� rozkaz wymarszu. � Naprz�d, do Teb! Nie oszcz�dzali koni. Gdy zjechali ze stok�w wschodnich wzg�rz na rozleg��, nadrzeczn� r�wnin�, bia�e p�aty wyschni�tej piany pokrywa�y faluj�ce ci�ko boki zwierz�t, ich oczy za� by�y przekrwione i dzikie. Ju� wcze�niej Naja wycofa� pe�en legion gwardii Phat z armii stacjonuj�cej pod Abnub. Faraonowi wyja�ni�, �e jest to strategiczny odw�d, kt�rym za�ata� mo�na b�dzie ewentualny wy�om i powstrzyma� hyksoski kontratak, gdyby planowana ofensywa zako�czy�a si� niepowodzeniem. Tyle �e gwardia Phat by�a jego osobistym pu�kiem. Jej dow�dcy zwi�zani byli z nim przysi�g�. Wykonuj�c jego tajne rozkazy, wycofali si� spod Abnub i teraz czekali na niego w oazie Boss, zaledwie dwie mile od Teb. Gwardyjskie posterunki dostrzeg�y chmury kurzu towarzysz�ce nadje�d�aj�cym rydwanom i legion stan�� pod broni�. Pu�kownik Asmor i jego oficerowie w pe�nym rynsztunku wyszli na spotkanie ksi�cia Nai. Gotowy do walki legion ustawiony by� w szyku bojowym za ich plecami. � Pu�kowniku Asmor! � zawo�a� Naja z rydwanu. � Wioz� teba�skiej radzie okropne nowiny. Faraon zgin�� od hyksoskiej strza�y. � Czekam na twoje rozkazy, ksi���. � Egipt jest teraz jak dziecko pozbawione ojca. � Naja zatrzyma� rydwan przed szeregami l�ni�cych zbroi i trzepocz�cych na wietrze pi�ropuszy. Podni�s� g�os, tak by s�yszeli go �o�nierze z tylnych formacji. � Ksi��� Nefer to jeszcze dziecko, nieprzygotowane do rz�dzenia. Egipt rozpaczliwie potrzebuje regenta, w przeciwnym razie Hyksosi mog� wykorzysta� nasze niezdecydowanie. � Przerwa� i spojrza� znacz�co na Asmora. Ten uni�s� lekko brod�, pokazuj�c, �e zas�uguje na zaufanie, jakim obdarzy� go Naja. Obiecano mu nagrod� tak wielk�, �e w zwyk�ych okoliczno�ciach nikt nie �mia�by o niej nawet marzy�. Naja podni�s� g�os do krzyku. � Je�li faraon zginie w boju, armia ma prawo przez aklamacj� wyznaczy� regenta na polu bitwy � zamilk� i znieruchomia�, przyciskaj�c jedn� pi�� do piersi, w drugiej trzymaj�c oszczep. Asmor post�pi� krok do przodu i odwr�ci� si�, zwracaj�c twarz� do ci�kozbrojnych gwardzist�w. Teatralnym gestem �ci�gn�� he�m, ods�aniaj�c swe �niade oblicze o twardych rysach. Blada blizna od ciosu miecza wykrzywia�a jego nos, g�adko ogolon� czaszk� przykrywa�a peruka z ko�skiego w�osia. Wzni�s� miecz ku niebu i wykrzykn�� g�osem wy�wiczonym w przebijaniu si� przez zgie�k bitwy: � Ksi��� Naja! Niech �yje regent Egiptu! Niech �yje ksi��� Naja! Na d�ug� chwil� zapad�a przesycona zdumieniem cisza, a potem legion wybuch� zgodnym rykiem, przywodz�cym na my�l stado poluj�cych lw�w: � Niech �yje ksi��� Naja, regent Egiptu! Okrzyki i zamieszanie usta�y dopiero wtedy, gdy ksi��� Naja ponownie uni�s� zaci�ni�t� d�o�, a w ciszy, jaka nast�pi�a, powiedzia� wyra�nie: � Obdarzyli�cie mnie wielkim zaszczytem. Przyjmuj� godno��, jak� mi oferujecie! � Bak�Her! � odkrzykn�li, �omocz�c mieczami i oszczepami o tarcze, budz�c w�r�d wzg�rz podobne grzmotowi echo. W�r�d ha�asu Naja przywo�a� do siebie Asmora. � Rozstaw posterunki na drogach. Nikt nie mo�e st�d wyjecha� przede mn�. Wiadomo�� o tym, co si� tu sta�o, nie mo�e przedwcze�nie dotrze� do Teb. Droga z Gallali zabra�a im trzy dni pospiesznej jazdy. Konie by�y wyko�czone, nawet sam Naja odczuwa� zm�czenie. A jednak pozwoli� sobie zaledwie na godzin� odpoczynku, sp�ukanie w k�pieli podr�nego py�u i przebranie si� w nowe szaty. Potem, z ogolon� twarz�, w�osami naoliwionymi i uczesanymi, wsiad� do ceremonialnego rydwanu, kt�ry na rozkaz Asmora czeka� przed wej�ciem do namiotu. P�atki z�ota ozdabiaj�ce burty pojazdu l�ni�y w s�o�cu. Naja mia� na sobie bia��, lnian� sp�dniczk�, a z�oty pancerz wysadzany p�szlachetnymi kamieniami okrywa� jego muskularn� pier�. U pasa zawiesi� sobie legendarny, b��kitny miecz w z�otej pochwie, odpi�tej od cia�a zabitego faraona. Jego ostrze wykute zosta�o z jakiego� cudownego metalu, ci�szego, twardszego i ostrzejszego od br�zu. W ca�ym Egipcie nie by�o drugiego takiego. Niegdy� nale�a� do Tanusa, ksi�cia Harrab, a w r�ce faraona trafi� zgodnie z ostatni� wol� Tanusa. Najwa�niejsze z insygni�w by�o zarazem najbardziej niepozorne. Na jego prawym ramieniu, umocowana tu� nad �okciem prost� z�ot� opask�, widnia�a piecz�� w kszta�cie soko�a. Tak jak miecz, Naja zabra� j� martwemu faraonowi. Jako regent Egiptu uzyska� prawo do noszenia tego pot�nego znaku imperialnej w�adzy. Przyboczna stra� uformowa�a szyk wok� niego, a ca�y legion zgromadzi� si� za nim. Wiod�c ze sob� pi�� tysi�cy ludzi, nowy regent Egiptu rozpocz�� marsz ku Tebom. Asmor jecha� z nim jako jego osobisty oszczepnik. By� m�ody jak na dow�dc� pe�nego legionu, ale zd��y� ju� odznaczy� si� w bojach z Hyksosami, by� te� bliskim towarzyszem Nai. W jego �y�ach tak�e kr��y�a hyksoska krew. Kiedy� Asmor uwa�a� dow�dztwo legionu za szczyt swoich ambicji, lecz skoro ju� wspi�� si� na to wzg�rze, przed nim zamajaczy�y ol�niewaj�ce szczyty najwy�szych urz�d�w nieograniczonej w�adzy i � czy o�mieli si� o tym w og�le pomy�le�? � miejsce w�r�d elit arystokracji. By� got�w uczyni� wszystko, ch�tnie o�mieli�by si� na najzuchwalszy czy najpodlejszy post�pek, byle tylko umo�liwi� swemu patronowi, ksi�ciu Nai, si�gni�cie po tron Egiptu. � Co stoi teraz przed nami, stary druhu? � Naja jakby odczyta� jego my�li, tak celne by�o jego pytanie. � Choroba ��tych kwiat�w usun�a z twej drogi wszystkich ksi���t z Domu Tamose, z wyj�tkiem jednego � odpar� Asmor, wskazuj�c w��czni� ponad szarymi od �yznego osadu wodami Nilu ku odleg�ym wzg�rzom zachodu. � Spoczywaj� tam, w swych grobowcach w Dolinie Dostojnik�w. Przed trzema laty zaraza ��tych kwiat�w przetoczy�a si� przez oba kr�lestwa. Sw� nazw� wzi�a od straszliwych, ��tych plam, jakie pokrywa�y twarze i cia�a chorych, zanim pal�ca gor�czka posy�a�a ich w obj�cia �mierci. Nie oszcz�dzi�a nikogo, wybiera�a swe ofiary bez wzgl�du na pozycj� i pochodzenie, tak Egipcjan, jak i Hyksos�w, m�czyzn, kobiety i dzieci, ch�op�w i szlachetnie urodzonych. Wszyscy padali niczym �any durry pod sierpem �niwiarza. Umar�o na ni� osiem ksi�niczek i sze�ciu ksi���t z Domu Tamose. Spo�r�d wszystkich dzieci faraona ocala�y jedynie dwie dziewczynki oraz ksi��� Nefer Memnon, zupe�nie jakby bogowie postanowili oczy�ci� ksi�ciu Nai drog� do tronu Egiptu. Niekt�rzy zaklinali si�, �e Nefer i jego siostry tak�e nie wymkn�liby si� �mierci, gdyby wiekowy Mag nie ocali� ich swoimi czarami. Tr�jka dzieci mia�a male�kie blizny na lewych przedramionach w miejscach, gdzie rozci�� cia�o i umie�ci� w ich krwi magiczne zakl�cie przeciwko chorobie ��tych kwiat�w. Naja zmarszczy� czo�o. Nawet w chwili triumfu my�