9977

Szczegóły
Tytuł 9977
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9977 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9977 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9977 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ANDRE NORTON SENNE MANOWCE PRZE�O�Y�A BOGUMI�A KANIEWSKA TYTU� ORYGINA�U PERILOUS DREAMS CZʌ� PIERWSZA ZABAWKI TAMISAN I � Ma certyfikat od samej Matki Foost, Lordzie Starrexie, jest prawdziw� fantazjotw�rczyni�, jej sny to przygody do dziesi�tej pot�gi! Jabis stawa� si� nachalny, niemal zbyt nachalny, za bardzo nalega�. Tamisan �achn�a si� w my�lach i, nie zmieniaj�c oboj�tnego wyrazu twarzy, obrzuci�a wszystkich b�yskawicznie spojrzeniem spod przymkni�tych powiek. Ta transakcja dotyczy�a przede wszystkim jej, by�a towarem, o kt�rym m�wiono, cho� ona sama nie mia�a tu nic do powiedzenia. Miejsce, w kt�rym si� znalaz�a, wygl�da�o jak typowa podniebna wie�a. Podpory wznosz�ce j� wysoko ponad poziom Ty�Kry by�y cienkie i tak dobrze ukryte, �e zdawa�o si�, i� konstrukcja unosi si� w powietrzu. Z �adnego z okien nie dostrzega�o si� jednak rzeczywistego widoku na zewn�trz, w ka�dym umieszczony by� inny pejza� przedstawiaj�cy � jak si� domy�la�a � inne planety. Mo�e niekt�re z nich zainspirowa�y, czy nawet stworzy�y jakie� sny� Po�rodku puszystego, mi�kkiego niczym zielona ru� dywanu sta�a wygodna sofa, na kt�rej � p� siedz�c, p� le��c � spoczywa� w�a�ciciel zamku. Jabisowi nie podsuni�to nawet rozk�adanego sto�ka, stali r�wnie� dwaj m�czy�ni towarzysz�cy Lordowi Starrexowi. Obaj byli lud�mi, nie androidami � co od razu sytuowa�o ich pana w klasie kredytowych krezus�w. Jeden z nich wygl�da�, zdaniem Tamisan, na osobistego stra�nika Lorda, ale str�j drugiego � m�odszego i szczuplejszego, o nienasyconych ustach � prawie dor�wnywa� szatom m�czyzny na sofie i tylko nieznaczna r�nica wskazywa�a na to, �e jego pozycja rodowa by�a nieco ni�sza. Tamisan stara�a si� ch�on�� wszystko, co widzia�a, i zachowa� to w sobie na przysz�o��. Fantazjotw�rczynie zwykle nie zwraca�y uwagi na otaczaj�cy je �wiat, by�y zbyt zagubione we w�asnych kreacjach, by obchodzi�a je rzeczywisto��. Tamisan zmarszczy�a brwi. Tak, by�a fantazjotw�rczyni�. Jabis i Matka Foost dobrze o tym wiedzieli. Ten pr�niak na sofie te� mo�e si� o tym przekona�, je�li tylko zap�aci tyle, ile od niego ��dano. By�a jednak kim� jeszcze, kim� wi�cej, cho� sama jeszcze nie wiedzia�a kim. Jej matka okaza�a si� na tyle m�dr�, by ukry� to, co r�ni�o jej c�rk� od innych dziewcz�t z Roju Matki Foost � one nie potrafi�y tak g�adko wraca� ze sn�w do �wiata rzeczywisto�ci. Niekt�re musia�y by� karmione, ubierane, otaczane opiek�; wygl�da�y, jakby utraci�y �wiadomo�� posiadania cia�a! � Fantazjotw�rczyni przyg�d. � Lord Starrex uni�s� ramiona, a mi�kkie obicie sofy natychmiast zmieni�o kszta�t, tak reaguj�c na jego poruszenie, by zapewni� mu jak najwi�ksz� wygod�. � Sny przygodowe s� troch� dziecinne. Tamisan poczu�a w sobie iskr� gniewu, ale opanowa�a si�. Dziecinne? Zapragn�a pokaza� mu, jak �dziecinny� sen potrafi stworzy�, by z�apa� w pu�apk� swego klienta. Jednak Jabis wydawa� si� nie wzruszony t� poni�aj�c� uwag� cz�owieka, kt�ry m�g� mu zap�aci�; w jego oczach by�o to tylko logiczne posuni�cie handlowe. � Skoro �yczysz sobie fantazjotw�rczyni� klasy E� � Wzruszy� ramionami, zdobywaj�c si� na drobn� bezczelno��. � Cho� zamawia�e� w Roju klas� A. Czy�by by� a� tak pewny swego? � zastanawia�a si� Tamisan. Musia� dysponowa� jakimi� ukrytymi informacjami, kt�re dawa�y mu ca�kowit� pewno��, Jabis potrafi� bowiem p�aszczy� si� i czo�ga�, je�li uzna�, �e pomo�e mu to zyska� jeden lub dwa p�atki kredytu. � Kas, ile jest wart ten tw�j pomys�? � spyta� oboj�tnie Starrex. M�odszy z m�czyzn przesun�� si� o krok czy dwa do przodu � to z jego powodu znalaz�a si� tutaj. Lord Kas by� kuzynem w�a�ciciela tej wspania�ej posiad�o�ci, cho� z pewno�ci� � Tamisan odkry�a to wcze�niej � nie posiada� �adnej w�adzy. Jednak to, �e Starrex spoczywa� na sofie, nie by�o wynikiem lenistwa, lecz tego, co ukrywa�a po�yskliwa, lu�na, jedwabna szata okrywaj�ca po�ow� jego cia�a. Dla cz�owieka, kt�ry nigdy ju� nie b�dzie chodzi� o w�asnych si�ach, mo�liwo�ci fantazjotw�rczyni mog�y okaza� si� prawdziw� rozkosz�. � Ma dziesi�� punkt�w na skali � przypomnia� mu Kas. Czarne brwi, kt�re nadawa�y twarzy Lorda surowy wygl�d, unios�y si� lekko. � To a� tak? Jabis szybko skorzysta� z okazji. � A� tak, Lordzie Starrexie, z ca�ego wyl�gu tego roku ona osi�gn�a najwi�cej punkt�w. To dlatego� z tego w�a�nie powodu, oferujemy j� Waszej Lordowskiej Mo�ci. � Nie p�ac� za same s�owa � odpar� Starrex. Jabis nie straci� rezonu. � Dziesi�� punkt�w, drogi Lordzie, wyklucza pokazy. Jak sam wiesz, R�j nie wystawia fa�szywych �wiadectw. Nie sprzedawa�bym jej wcale, gdyby nie to, �e mam pilne interesy na Brok i musz� tam natychmiast wyjecha�. Mia�em propozycj� od samej Matki Foost, by ten egzemplarz zatrzyma� i przeznaczy� wy��cznie do wydzier�awiania. Tamisan za�o�y�aby si�, gdyby tylko mia�a o co, albo z kim, �e t� walk� wygra jej wuj. Wuj? Tamisan nie mog�a znie�� my�li, �e jest po��czona wi�zami krwi z tym marnym ludzkim insektem z pooran� zmarszczkami twarz�, wiecznie rozbieganymi oczyma i chudymi d�o�mi z przykurczonymi palcami, przywodz�cymi jej na my�l szpony wysuni�te po �up. Jej matka na pewno w niczym nie przypomina�a wujaszka Jabisa, w przeciwnym wypadku jej ojciec nie m�g�by przecie� znale�� w niej nic, co kaza�oby mu dzieli� z ni� �o�e (i to nie przez jedn� noc, lecz przez p� roku). Nie po raz pierwszy jej my�li skierowa�y si� ku tajemnicy w�asnego pochodzenia. Jej matka nie tworzy�a sn�w, ale mia�a siostr�, kt�ra na nieszcz�cie (dla stanu rodzinnego maj�tku) zmar�a w Roju podczas stymulacji, jako fantazjotw�rczyni klasy E. Jej ojciec pochodzi� z innego �wiata, by� obcym, cho� przypomina� cz�owieka na tyle, by m�c si� z lud�mi krzy�owa�. Znikn�� zn�w w innych �wiatach, kiedy jego ��dza gwiezdnej w��cz�gi sta�a si� tak silna, �e nie m�g� jej ju� opanowa�. Gdyby nie to, �e do�� wcze�nie zacz�a wykazywa� sw�j talent do tworzenia sn�w, ani wuj Jabis, ani nikt inny z chciwego klanu Yeska nie po�wi�ci�by jej nawet jednej my�li po tym, jak jej matka umar�a na b��kitn� zaraz�. By�a zatem miesza�cem i mia�a do�� inteligencji, by domy�li� si�, �e w�a�nie z tego powodu jej talent r�ni si� od talentu innych mieszkanek Roju. Zdolno�� do tworzenia sn�w by�a wrodzonym darem. Dla fantazjotw�rczy� o mniejszej mocy oznacza�a ona w�a�ciwie nieobecno�� w �wiecie, tote� by�y one w wi�kszo�ci bezu�yteczne. Te natomiast, kt�re potrafi�y projektowa� sny i przez po��czenie wprowadza� w nie innych, osi�ga�y wysok� cen�, w zale�no�ci od si�y i sta�o�ci swych kreacji. Fantazjotw�rczynie klasy E, kt�re wywo�ywa�y erotyczne, lubie�ne �wiaty, by�y niegdy� cenione wy�ej ni� �ni�ce przygody. Jedna� w ostatnich latach role si� odwr�ci�y, cho� nikt nie m�g� zgadn��, jak d�ugo to potrwa. Szcz�ciarze, kt�rzy byli w posiadaniu fantazjotw�rczy� klasy A, wyprzedawali w po�piechu sw�j towar w obawie przed zmian� popytu. Ukryty talent Tamisan polega� na tym, �e nigdy nie zanurza�a si� bez reszty w krainie snu � jak ci, kt�rych do niej przenosi�a. Poza tym (a odkry�a to ca�kiem niedawno i zachowa�a wy��cznie dla siebie) potrafi�a � do pewnego stopnia � panowa� nad po��czeniem z nimi, nie by�a zatem bezwolnym wi�niem zmuszonym do tworzenia sn�w zgodnie z cudzymi pragnieniami. Zastanowi�a si�, co wie o Lordzie Starrexie. To, �e Jabis sprzeda j� kt�remu� z w�a�cicieli podniebnych zamk�w, by�o jasne od s� mego pocz�tku, tak jak oczywiste by�o, �e przyjmie t� ofert� kt�r� uzna za najkorzystniejsz�. Jednak, cho� w Roju kr��y�y najr�niejsze pog�oski, Tamisan wierzy�a, �e wi�kszo�� opowie�ci o zewn�trznych �wiatach jest przesadzona i zniekszta�cona Fantazjotw�rczynie by�y przecie� odgrodzone �cianami i dachem od prawdziwego, normalnego �ycia, ich talenty rozwijano i doskonalono podczas d�ugich sesji z projektorami tri�dee oraz ta�mami informacyjnymi. Starrex, odmiennie ni� inni cz�onkowie kasty, z kt�rej si� wywodzi�, by� cz�owiekiem czynu. �ami�c kastowe zwyczaje wyprawia� si� w d�ugie podr�e poza granice �wiata. Dopiero jaki� tajemniczy wypadek sprawi�, �e sta� si� kalek�, skrz�tnie kryj�cym wszak�e swe niesprawne cia�o. W niczym nie przypomina� tych, kt�rzy zwykle odwiedzali R�j w poszukiwaniu towaru. Cho� w�a�ciwie to Lord Kas j� tu sprowadzi�. Le��cy na sofie m�czyzna, szczelnie okryty wspania�ym jedwabiem, by� postaci� zagadkow�. Pomy�la�a, �e stoj�c, g�rowa�by nad Jabisem, wygl�da� te� na muskularnego, ale przypomina� przy tym raczej swego stra�nika ni� kuzyna. Twarz o dziwnym obrysie � szeroka w czole i ko�ciach policzkowych, gwa�townie zw�aj�ca si� ku w�skiej, mocnej brodzie � nadawa�a jego g�owie niezwyk�y, lekko klinowaty kszta�t. Mia� �niad� sk�r�, niemal tak �niad� jak zwyk�y astronauta. Jego ciemne w�osy by�y obci�te tak kr�tko, �e wygl�da�y jak ciasna, aksamitna czapeczka. R�ni� si� pod tym wzgl�dem od nosz�cego d�u�sze kosmyki krewnego. Lutraxowa tunika w rdzawym odcieniu miedzi by�a uszyta ze znakomitego materia�u, lecz mniej zdobna ni� ta, kt�r� mia� na sobie m�odszy z m�czyzn. Jej r�kawy by�y bardzo lu�ne i szerokie, a gdy od czasu do czasu wznosi� d�onie do ramion, zsuwaj�ca si� materia ods�ania�a nag� sk�r�. Zdobi� go tylko jeden klejnot � kamie� korosu osadzony w kolczyku niczym kropla zwisaj�ca poni�ej linii szcz�ki. Tamisan nie wydawa� si� przystojny, ale by�o w nim co� poci�gaj�cego. Mo�e sprawia�a to aura aroganckiej pewno�ci siebie, sprawiaj�ca wra�enie jakby przez ca�e �ycie przywyk� do tego, �e spe�niano wszystkie jego �yczenia. Jednak nigdy przedtem nie spotka� si� z Jabisem, wi�c mo�e nawet teraz Lord Starrex m�g�by si� czego� nauczy�. Wij�c si� i kr�c�c, oburzony lub przekonuj�cy, wykorzystuj�c ka�d� sztuczk� ze swego bogatego do�wiadczenia w handlu i ciemnych interesach, Jabis kontynuowa� transakcj�. Wzywa� bog�w i demony, by �wiadczyli o jego bezinteresownym pragnieniu sprawienia Lordowi rado�ci. Udawa� zrozpaczonego z powodu niezrozumienia jego prawdziwych intencji. By�o to wspania�e przedstawienie i Tamisan stara�a si� zapami�ta� co smaczniejsze kawa�ki i przechowa� je w swoim zbiorze wykorzystywanym w tworzeniu sn�w. To by�o znacznie bardziej fascynuj�ce ni� tri�dee. Zastanawia�a si� nawet, dlaczego ten dziej�cy si� realnie dramat nie jest dost�pny w Roju. Mo�e Matka Foost i jej pomocnicy obawiaj� si�, �e tak samo jak wszystkie inne okruchy rzeczywisto�ci mog�yby wytr�ci� �ni�ce z w�a�ciwego im stanu pogr��enia we w�asnym, �nionym �wiecie. Przez chwil� odnosi�a wra�enie, �e Lorda Starrexa r�wnie� bawi ten spektakl. Wprawdzie na jego twarzy pojawi� si� wyraz znu�enia, ale by�o to normalne w przypadku ka�dego, kto kupowa� sobie prywatnego fantazjotw�rc�. Wtem, jakby zniecierpliwiony, stanowczym gestem przerwa� Jabisowi jedno z jego najgorliwszych b�aga� o niebia�skie po�wiadczenie, �e chodzi mu wy��cznie o zwrot poniesionych koszt�w. � Cz�owieku, jestem zm�czony, we� swoj� zap�at� i odejd�. � Zamkn�� oczy na znak zako�czenia pos�uchania. Stra�nik wyj�� zza pasa p�atek kredytu i wyci�gn�� d�ugie rami� ku Lordowi Starrexowi, kt�ry odcisn�� na nim sw�j kciuk, przypiecz�towuj�c transakcj�, a nast�pnie rzuci� kredyt Jabisowi. P�atek spad� na pod�og�, wi�c ma�y cz�owieczek musia� zeskroba� go paznokciami. Tamisan zauwa�y�a, jak Jabisowi �ciemnia�y oczy. Nie przepada� za Lordem Starrexem, co, oczywi�cie, nie oznacza�o pogardy dla p�atka kredytu, po kt�ry musia� si� schyli�. Wycofuj�c si� w uk�onach, nawet nie spojrza� na Tamisan, stoj�c� bez ruchu jak android. Podszed� do niej Lord Kas i lekko dotkn�� jej r�ki, jakby s�dzi�, �e potrzebuje przewodnika. � Chod� � powiedzia�, zaciskaj�c palce wok� jej nadgarstka. Lord Starrex nie zwraca� uwagi na sw�j nowy nabytek. � Jak masz na imi�? � Lord Kas m�wi� wolno, podkre�laj�c ka�de s�owo, jakby musia� przedziera� si� przez jak�� zas�on� mi�dzy nimi. Tamisan domy�li�a si�, �e mia� dot�d do czynienia z fantazjotw�rczyniami ni�szej klasy, kt�re zawsze gubi� si� w rzeczywistym �wiecie. Ostro�no�� podpowiedzia�a jej, by utwierdzi� go w przekonaniu, i� tkwi w stanie podobnego oszo�omienia. Powoli podnios�a g�ow�, staraj�c si� sprawia� wra�enie osoby, kt�rej z trudem udaje si� skoncentrowa�. � Tamisan � odezwa�a si� po d�u�szej przerwie. � Tamisan. � Tamisan to �adne imi� � m�wi� jak kto�, kto zwraca si� do nierozgarni�tego dziecka. � Jestem Lord Kas. Chc� by� twoim przyjacielem. Tamisan, uwra�liwiona na najmniejsz� zmian� tonu g�osu, pomy�la�a, �e dobrze zrobi�a, udaj�c oszo�omion�. Kimkolwiek by� ten Kas, na pewno nie darzy� ka�dego przyja�ni�, zw�aszcza w�wczas, gdy nie s�u�y�o to jego planom. � Oto twoje komnaty. � Poprowadzi� j� w d� holu, ku odleg�ym drzwiom. Przesun�� d�oni� po ich powierzchni, aby odsun�� lekk� zasuwk�. P�niej, trzymaj�c j� wci�� za r�k�, wprowadzi� Tamisan do wysoko sklepionego pokoju. Zakrzywionej �ciany nie przecina�o ani jedno okno. Pomieszczenie mia�o owalny kszta�t, a pod�oga opada�a szerokimi, p�ytkimi stopniami a� do �rodka, gdzie znajdowa� si� niewielki basen z fontann� rozpylaj�c� pachn�c� mg��, opadaj�c� nast�pnie do basenu w kolorze ko�ci. Na stopniach le�a�o mn�stwo poduszek i poduszeczek w pastelowych odcieniach b��kitu i zieleni. Owalne �ciany by�y pokryte udrapowan� jasnoszar� siatk� z l�ni�cego zidexu, ozdobion� bladozielonymi paskami i splotami. Komnat� urz�dzono z ogromn� staranno�ci�. By� mo�e Tamisan by�a kolejn� z zamieszkuj�cych j� fantazjotw�rczy�, bo miejsce to okaza�o si� wr�cz wymarzone do wypoczynku �ni�cych, wyposa�one w luksusy, o jakich nawet w Roju nikomu si� nie �ni�o. Jedna ze �ciennych draperii unios�a si� i pojawi�a si� pokoj�wka�android. Jej g�owa by�a sp�aszczon� kul� z szeroko rozstawionymi p�ytkami oczu i sensorami s�uchu � nic wi�cej nie zak��ca�o g�adkiej powierzchni. Jej nagi korpus o ludzkim kszta�cie mia� barw� ko�ci s�oniowej. � To jest Porpae � powiedzia� Kas. � B�dzie si� tob� opiekowa�a. Moja stra�niczka � pomy�la�a Tamisan. Nie w�tpi�a w to, �e android otoczy j� najstaranniejsz�, a przy tym niekr�puj�c� opiek�, ale wiedzia�a tak�e, �e ta istota w kolorze ko�ci s�oniowej stanie pomi�dzy ni� a nadziej� na wolno��. � Przekazuj jej ka�de swoje �yczenie. � Kas pu�ci� jej d�o� i odwr�ci� si� do drzwi. � Kiedy Lord Starrex zapragnie �ni�, przy�le po ciebie. � Jestem do us�ug � wymamrota�a i by�a to w�a�ciwa odpowied�. Odprowadzi�a wzrokiem wychodz�cego Lorda i spojrza�a na Porpae. Tamisan nie bez powodu przypuszcza�a, �e android zosta� tak zaprogramowany, by rejestrowa� ka�dy jej ruch. Czy jednak ktokolwiek st�d uwierzy�by w to, �e fantazjotw�rczyni chce by� wolna? Tw�rcy sn�w pragn� tylko �ni�, sny s� ca�ym ich �yciem. Opuszczenie miejsca, kt�re zosta�o stworzone po to, by �y�, �ni�c, wygl�da�oby na samozag�ad�, o kt�rej prawdziwa fantazjotw�rczyni nigdy by nie pomy�la�a. � Jestem g�odna � powiedzia�a androidowi. � Chc� je��. � B�dzie jedzenie. � Porpae podesz�a do �ciany, zn�w odsun�a siatk� i ods�oni�a rz�dy guzik�w, kt�re wciska�a w jakim� skomplikowanym porz�dku. Posi�ek podano na tacy, ka�d� potraw� w innym � ciep�y lub zimnym � pojemniczku. Jedz�c, Tamisan rozpoznawa�a dania, kt�re zazwyczaj sk�ada�y si� na diet� tw�rczy� sn�w, ale by�y o wiele lepiej ugotowane i smaczniej podane ni� w Roju. Najedzona, wyk�pa�a si� w �azience, kt�r� Porpae wskaza�a jej za innym fragmentem �ciany z siatki, a potem zasn�a s�odko i spokojnie na poduszkach obok basenu, uko�ysana szumem wody. W owalnym pokoju czas traci� swoje znaczenie. Tamisan. jad�a, spa�a, k�pa�a si� i przegl�da�a ta�my tri�dee, kt�re dostarczy�a jej Porpae. Gdyby niczym nie r�ni�a si� od swych wsp�plemie�c�w z Roju, ten tryb �ycia by�by dla niej idea�em. Ona jednak niepokoi�a si� coraz bardziej, gdy� wezwanie, kt�re mia�o sta� si� okazj� do zaprezentowania ca�ego jej kunsztu, wcale nie nadchodzi�o. Zdawa�o si�, �e nikt z mieszka�c�w podniebnego zamku nie pami�ta� o niej, uwi�zionej w owalnej komnacie. Przy drugim przebudzeniu Tamisan stwierdzi�a, �e mo�e zrobi� ju� tylko jedno. Fantazjotw�rczyni � je�li zosta�a kupiona na w�asno��, a nie tylko wydzier�awiona z Roju � mog�a, a nawet powinna zbada� osobowo�� pana, kt�remu s�u�y. Teraz mia�a prawo za��da� ta�m dotycz�cych Lorda Starrexa. By�oby wr�cz dziwne, gdyby tego nie uczyni�a, tote� poprosi�a o nie od razu. Nareszcie dowie si� czego� o Starrexie i jego rodzie. Kas posiada� niegdy� w�asn� fortun�, kt�r� straci� wskutek jakiego� kataklizmu, kiedy by� jeszcze dzieckiem. Zosta� adoptowany przez ojca Starrexa, g�ow� klanu i � poniewa� Starrex by� kalek� � cz�sto wyst�powa� jako jego zast�pca. Stra�nik nazywa� si� Ulfilas i by� najemnym �o�nierzem pochodz�cym z innego �wiata. Lord przywi�z� go z jednej ze swych gwiezdnych wypraw. Sam Starrex jednak, poza garstk� dost�pnych jej fakt�w, pozostawa� tajemnic�. Tamisan ogarn�y w�tpliwo�ci,czyw og�le przypomina on innych ludzi. Porzuci� �wiat w poszukiwaniu odmiany, ale to, co znalaz�, nie ukoi�o tkwi�cego w nim znu�enia �yciem. Zapisy dotycz�ce jego spraw prywatnych by�y bardzo sk�pe. Tamisan uwierzy�a w to, �e traktowa� swych domownik�w jak narz�dzia, kt�rych mo�na u�y� w potrzebie lub je wyrzuci�, gdy staj� si� zb�dne. Nie by� �onaty, a jego zwi�zek z kobiet�, kt�r� wprowadzi� do swego domu (bardziej na skutek jej wysi�k�w ni� w�asnych stara�), okaza� si� nietrwa�y i pr�dko dobieg� ko�ca. By� tak zamkni�ty w skorupie oboj�tno�ci, �e fantazjotw�rczyni zacz�a si� zastanawia�, czy osoba kryj�ca si� za t� zewn�trzn� pow�ok� jest jeszcze prawdziwym cz�owiekiem. Pr�bowa�a te� domy�li� si�, dlaczego zezwoli�, by Kas sprowadzi� j� tu jako kolejny przedmiot. W�a�ciciel musi wsp�pracowa� z tw�rc� sn�w, je�li pragnie jakich� efekt�w, a z tego, co Tamisan wyczyta�a na ta�mach, wynika�o, �e oboj�tno�� Starrexa stanie si� prawdziw� barier� w osi�gni�ciu tego celu. Im wi�cej by�o tych z�ych wie�ci, tym bardziej stawa�y si� one dla niej wyzwaniem. Le�a�a na brzegu basenu, rozmy�laj�c, i nawet nie zdawa�a sobie sprawy z tego, jak bardzo jej rozwa�ania odbiegaj� od surowych �wicze� umys�u fantazjotw�rczyni z dziesi�cioma punktami. Dostarczenie Starrexowi snu, kt�ry m�g�by go urzec, by�o prawdziwym wyzwaniem. Mia�a dzia�a� we �nie, ale to co ju� prze�wiczy�a, cho� bardzo trudne, nie zadowoli�oby go. W�a�nie dlatego musi stworzy� zupe�nie nowe przygody. �yli w �wiecie, kt�ry wiedzia� ju� niemal wszystko, podr�e gwiezdne sta�y si� faktem; a ta�my � cho� nie podawa�y �adnych szczeg��w na temat podr�y Starrexa w za�wiaty � �wiadczy�y jednak o tym, �e Lord do�wiadczy� ju� bardzo wiele z tego, co oferowa� jego czas. Mog�o go poci�gn�� tylko nieznane. Ta�my nie wskazywa�y na to, by tkwi�y w nim jakie� sk�onno�ci do perwersji czy sadyzmu. Wiedzia�a te�, �e gdyby je mia�, to nie ona powinna znale�� si� tutaj. Poza tym Kas zaznaczy�by to, sk�adaj�c zam�wienie w Roju. Na zwitkach przesz�o�ci znalaz�a wiele opowie�ci, z kt�rych czerpa� m�g� ka�dy, ale tak�e wiele takich, kt�re trzeba by�o odkry� na nowo, przypomnie�. Opowie�ci o przysz�o�ci by�y ju� zu�yte, wy�wiechtane. Tamisan �ci�gn�a ciemne brwi ponad przymkni�tymi oczyma. To bana�, wszystko, o czym my�la�a, by�o banalne! Czemu jednak mia�aby si� tym tak przejmowa�. Nie wiedzia�a nawet, sk�d wzi�o si� w niej to ogromne pragnienie, by stworzy� taki sen, kt�ry � gdy zostanie wezwana � wytr�ci Starrexa z jego skorupy, udowodni mu, �e warta jest swojej rangi. Mo�e prowokowa� j� cz�ciowo fakt, �e jej nie wzywa, nie chce przekona� si� ojej zdolno�ciach, sugeruj�c swoj� oboj�tno�ci�, �e nie s�dzi, by mia�a co� do zaoferowania. Mog�a �ci�gn�� tu z Roju ca�� bibliotek� ta�m, najbogatszy zbi�r na gwiezdnych szlakach. C�, statki kosmiczne wyruszaj� na wyprawy tylko po to, by dostarczy� informacji, kt�re pos�u�� za inspiracj� tw�rczyniom sn�w! Przesz�o�� wr�ci�a my�lami do historii. Wszystko wydawa�o si� zbyt banalne dla jej cel�w. Czym w�a�ciwie jest historia. To seria zdarze�, czyn�w jednostek albo narod�w. Czyny wywo�uj� jakie� skutki. Tamisan usiad�a w�r�d poduszek. Skutki! Jeden czyn miewa� czasem bardzo dalekosi�ne rezultaty: �mier� w�adcy, zwyci�ska bitwa, pomy�lne l�dowanie statku kosmicznego albo fakt, �e nie uda�o mu si� wyl�dowa�. Zatem� Pomys�, kt�ry majaczy� w jej g�owie, zyska� konkretny kszta�t. Przesz�o�� kryje wiele szlak�w w�drownych poza jedyn�, znan� ju� drog�. Tylko jak to wykorzysta�? Ma mn�stwo mo�liwo�ci. D�onie Tamisan zacisn�y si� na materii okrywaj�cej j� szaty. Zamy�li�a si�. Potrzebowa�a wi�cej czasu� Ju� nie dra�ni�a, oboj�tno�� w�adcy. Przyda jej si� ka�da minuta tej oboj�tno�ci. � Porpae! Android wy�oni� si� zza siatki. � Potrzebuj� pewnych ta�m z Roju. � Tamisan zawaha�a si�. Mimo zniecierpliwienia musi wygl�da� na spokojn� i pewn� siebie. � Wiadomo�� dla Matki Foost: przes�a� Tamisan u Starrexa zwoje historii Ty�Kry z ostatnich pi�ciuset lat. By�a to historia miasta le��cego u st�p podniebnego zamku. Zacznie od ma�ego wycinka, ale b�dzie mog�a sprawdzi� sw�j pomys�. Dzi� tylko jedno miasto, jutro �wiat, a p�niej� kto wie? Mo�e Uk�ad S�oneczny? Opanowa�a sw�j entuzjazm. Mia�a du�o do zrobienia, potrzebowa�a rejestratora notatek i czasu. Na Cztery Cycki Vlasty� oby si� tylko uda�o! Wszystko wskazywa�o na to, �e czasu jej wystarczy, cho� na samym dnie umys�u Tamisan tli� si� niepok�j, �e w ka�dej chwili mo�e zosta� wezwana do Starrexa. Nadesz�y jednak ta�my wraz z rejestratorem z Roju. Przejrza�a jedn� po drugiej i zanotowa�a wszystko, czego si� dowiedzia�a. Kiedy zwr�ci�a ta�my, gor�czkowo przegl�da�a notatki. Ten pomys� sta� si� dla niej czym� wi�cej ni� tylko sposobem dogodzenia wymagaj�cemu panu, poch�on�� j� ca�kowicie. Uleg�a mu tak, jakby by�a tw�rczyni� ni�szej rangi, ca�kowicie uwik�an� we w�asn� kreacj�. Kiedy to spostrzeg�a, przerwa�a badania i wr�ci�a do ta�m dotycz�cych domu Starrexa, by dowiedzie� si� jeszcze czego� na temat Lorda. Akurat zd��y�a na powr�t zaj�� si� swoimi notatkami, kiedy w ko�cu zosta�a wezwana. Nie wiedzia�a, ile czasu sp�dzi�a ju� w zamku. Dni i noce w owalnym pokoju wygl�da�y bowiem tak samo. Tylko staranna Porpae czuwa�a nad jej posi�kami i odpoczynkiem. Kiedy przyszed� Lord Kas, w por� przypomnia�a sobie rol� zagubionej tw�rczyni sn�w. � Dobrze ci, szcz�liwie? � U�y� konwencjonalnego powitania. � Ciesz� si� �yciem. � Wol� Lorda Starrexa jest, by wst�pi� w sen. � Wyci�gn�� do niej r�k�, przyj�a jego gest. � Lord Starrex ma wielkie wymagania, postaraj si� jak najlepiej, fantazjotw�rczyni � brzmia�o to jak ostrze�enie. � Fantazjotw�rczyni �ni � odpar�a cicho. � Dzieli� si� mo�e tym, co wy�ni. � To prawda, ale trudno zadowoli� Lorda Starrexa. Postaraj si�, fantazjotw�rczyni. Nie odpowiedzia�a. Poci�gn�� j� za sob� do szarego szybu i zjechali na d�. Pok�j, do kt�rego weszli, by� przygotowany w spos�b dobrze jej znany: sofa dla tw�rcy sn�w, druga dla tego, kto mia� wst�pi� w sen, mi�dzy nimi maszyna ��cz�ca. Poza tym jednak znajdowa�a si� tu jeszcze trzecia sofa. Tamisan spojrza�a zdziwiona. � �ni dwoje, nie troje. Kas potrz�sn�� g�ow�. � Lord Starrex �yczy sobie, aby sen dzieli� kto� jeszcze. To maszyna nowego typu, bardzo silna. Zosta�a dobrze sprawdzona. Kim b�dzie ten trzeci? Ulfilas? Czy Lord Starrex uwa�a, �e musi zabra� do snu swego osobistego stra�nika? Drzwi rozsun�y si� znowu i wszed� Lord Starrex. Szed� sztywno, jedna noga zwisa�a mu bezw�adnie, jakby nie m�g� ugi�� jej w kolanie ani zapanowa� nad mi�niami, wspiera� si� ci�ko na androidzie. Gdy s�u��cy u�o�y� go na sofie, nawet nie spojrza� na Tamisan, ale skin�� lekko g�ow� Kasowi. � Ty r�wnie� zajmij swoje miejsce � rozkaza�. Czy�by Starrex ba� si� u�pienia i potrzebowa� kuzyna, kt�ry najwyra�niej �ni� ju� przedtem, jako podpory? Si�gaj�c po koron� snu, Starrex odwr�ci� si� do niej, na�laduj�c ruch, jakim umie�ci�a kr�g na w�asnej g�owie. � Zobaczmy, co mo�esz nam pokaza�. � W jego g�osie s�ycha� by�o nutk� wrogo�ci, to w�a�nie by�o wyzwanie: poka�e mu, �e potrafi stworzy� to, w co on nie potrafi uwierzy�. II Teraz nie mog�a sobie pozwoli� na my�li o Starrexie, musia�a skoncentrowa� si� na �nie. Stworzy go. Jej dzie�o z pewno�ci� b�dzie r�wnie doskona�e, jak marzenia o nim. Tamisan zamkn�a oczy, zebra�a ca�� wol�, �ci�gn�a do swej fantazji wszystkie w�tki utkane przez jej badania i zacz�a snu� sen. Przez chwil�, przez mgnienie oka, jego pocz�tek przypomina� wszystkie inne sny, by natychmiast� Nie przygl�da�a si� mu, z uwag� i skupieniem obserwuj�c, jak zr�cznie go wysnuwa. Nie, by�o to tak, jakby paj�czyna snu nagle sta�a si� rzeczywista i uwi�zi�a j�, tak jak b��kitnoskrzyd�ego drotaila w sie� paj�ka�olbrzyma. Tamisan nigdy jeszcze tak nie �ni�a, strach tak gwa�townie �cisn�� j� za gard�o i piersi, �e krzykn�aby z przera�enia, gdyby by�a w stanie wydoby� z siebie g�os. Spada�a w d�, z jakiego� wysoko po�o�onego punktu, wreszcie upad�a w jakie� krzaki, kt�re zamortyzowa�y upadek, cho� i tak by�a pot�uczona i p�przytomna. Le�a�a bez ruchu, z trudem �api�c powietrze, ba�a si� otworzy� zaci�ni�te powieki, by nie zobaczy�, �e rzeczywi�cie zab��ka�a si� w jaki� przera�liwy koszmar zamiast snu. Le��c, powoli przezwyci�a�a oszo�omienie i pr�bowa�a zapanowa� nie tylko nad swoim strachem, ale tak�e nad sw� moc� fantazjotw�rczyni. Po chwili ostro�nie otworzy�a oczy. Zobaczy�a nad sob� bladozielone niebo, ze smugami w�skich, szarych chmur przypominaj�cych zaci�ni�te, d�ugie palce. By�o tak rzeczywiste, jak tylko rzeczywiste mo�e by� niebo, jakby spacerowa�a pod nim w swym w�asnym czasie i miejscu. We w�asnym czasie i miejscu! Przypomnia�a sobie o pomy�le, kt�ry mia� zadziwi� Starrexa. Zaraz powr�ci�a jej jasno�� umys�u. Czy�by przez swoj� prac� nad now� teori�, przez pr�b� zmiany sn�w i wytr�cenia z pancerza oboj�tno�ci znudzonego m�czyzny, spowodowa�a to w�a�nie? Tamisan usiad�a, krzywi�c si� z b�lu, i rozejrza�a dooko�a. Znalaz�a si� na samym szczycie niewielkiego wzniesienia. Otaczaj�ca j� kraina wygl�da�a na dzik�. Trawa by�a g�adka i przystrzy�ona, widniej�ce tu i �wdzie ska�y r�ka rze�biarza zmieni�a w postaci, niekt�re z nich by�y okryte szatami z kwitn�cej winoro�li. Inne, zupe�nie nagie skalne figury zdawa�y si� powa�ne i zadumane. Ich twarze kierowa�y si� ku murom u st�p wzg�rz. Rze�by r�ni�y si� kszta�tem � niekt�re nieco przypomina�y cz�owieka, inne � raczej potwory. Tamisan przyjrza�a si� im dok�adniej, ale nie przywodzi�y jej na my�l niczego. Nie pochodzi�y z jej wyobra�ni. Za murem wida� by�o skupisko jakich� budowli. Dot�d mia�a okazj� ogl�da� tylko podniebne zamki, te tutaj � mniejsze i bardziej materialne � wygl�da�y ci�ko i niezgrabnie. Najwy�szy nie przekracza� trzech pi�ter. Tutejsi mieszka�cy nie wznosili budowli do gwiazd, lecz raczej �ci�le przywierali je do ziemi. Tylko gdzie by�o to �tutaj�? Nie pochodzi�o z jej snu. Tamisan zamkn�a oczy i skoncentrowa�a si� na pocz�tku zaplanowanego snu. Owszem, mieli uda� si� do innego �wiata, zrodzonego w jej wyobra�ni, ale to nie by� ten �wiat. Jej zamys� by� bardzo prosty, cho�, o ile wiedzia�a, nikt jeszcze nie wykorzysta� go w swoich snach. Opiera� si� na przekonaniu, �e historia �wiata zmienia�a si� w przesz�o�ci wielokrotnie. Wybra�a sobie z niej trzy kluczowe punkty i zacz�a zastanawia� si� nad tym, co by si� sta�o, gdyby los odwr�ci� ich zako�czenia. Teraz, zaciskaj�c powieki, by nie widzie� rzeczywisto�ci, w kt�r� spad�a, Tamisan z najwy�sz� determinacj� stara�a si� skoncentrowa� na tych wybranych wydarzeniach. �Powitanie Kr�lowej Kr�l�w Ahta� � wymieni�a pierwsze z nich. Co by si� sta�o, gdyby pierwszy statek kosmiczny po wyl�dowaniu nie zosta� uznany za zjawisko nadprzyrodzone, a ma�e kr�lestwo, w kt�rym dotkn�� ziemi, nie zobaczy�oby w jego za�odze b�stw, lecz powita�o ich zatrutymi strza�ami, jakich p�niej u�ywano w kosmosie? To by� jej pierwszy wyb�r. �Zagubienie �W�drowca� � drugie. By� to statek przewo��cy kolonist�w, kt�ry zboczy� znacznie ze swojego kursu na skutek usterki komputera i musia� natychmiast l�dowa�, by ocali� pasa�er�w. Gdyby ten b��d nie zaistnia� i �W�drowiec� wyl�dowa� u celu, zak�adaj�c now� koloni�, co sta�oby si� dalej? ��mier� Sylta S�odkoustego przed dotarciem do O�tarza Ictio�. Wieszczek m�g� nigdy nie zyska� swej srogiej mocy, kt�ra doprowadzi�a do wybuchu krwawego powstania, przenosz�cego si� od �wi�tyni do �wi�tyni, i pogr��aj�cego w ciemno�ciach trzy czwarte �wiata. Wybra�a te wydarzenia, cho� nawet nie by�a pewna, czy jedno nie znios�oby drugiego. Sylt poprowadzi� powstanie przeciwko osadnikom z �W�drowca�. Gdyby nie powitanie� Tamisan nie by�a pewna, pr�bowa�a tylko odnale�� porz�dek wydarze�, by potem stworzy� w wyobra�ni nowy, wynikaj�cy z tych zmian �wiat. Zn�w otworzy�a oczy. To nie by� stworzony przez ni� �wiat. Nikt nie nara�a si� na siniaki i otarcia we w�asnym �nie, nie siedzi na mokrej ziemi, czuj�c podmuchy wiatru, i nie pozwala, by pierwsze krople deszczu moczy�y mu w�osy i ubranie. Unios�a obie d�onie ku w�osom. Co z koron� snu? Jej palce natrafi�y na splot z metalu, brak by�o jednak kabli. Po raz pierwszy przypomnia�a sobie wtedy, �e kiedy to si� sta�o, by�a po��czona z Starrexem i Kasem. Tamisan zerwa�a si� na r�wne nogi, niemal spodziewaj�c si�, �e zobaczy ich obu gdzie� w pobli�u. By�a jednak sama, a deszcz pada� coraz g�ciej. Obok muru sta�a jaka� zadaszona budowla, pobieg�a tam. Trzy rze�bione spiralnie kolumny podtrzymywa�y niewielki dach. Schronienie by�o pozbawione �cian, Tamisan skuli�a si� na samym �rodku, aby unikn�� kropel niesionych przez wiatr. Nie mog�a pozby� si� uczucia, �e to nie jest sen, lecz najprawdziwsza rzeczywisto��. A je�li� je�li mo�liwe by�o wy�nienie czego�, co istnieje naprawd�? Tamisan ogarn�� paniczny l�k, stara�a si� rozwa�y� tak� ewentualno��. Czy�by znalaz�a si� w realnie istniej�cym Ty�Kry, a wydarzenia, kt�re odmieni�a swoj� wyobra�ni�, mia�y zaj�� naprawd�? A je�li tak, to czy mog�aby powr�ci� tam, sk�d przysz�a, rozsnuwaj�c ich odwrotn� wizj�? Zamkn�a oczy i skoncentrowa�a si�. Poczu�a skurcz �o��dka i zrobi�o si� jej niedobrze. Pr�bowa�a si� uwolni�, ale �ci�gn�o j� nag�e szarpni�cie. Podj�a pr�b� raz jeszcze, z tym samym rezultatem. Trz�s�c si� od md�o�ci, zrezygnowa�a z dalszych pr�b. Wzdrygn�a si�, otworzy�a oczy i popatrzy�a na deszcz. Zn�w zacz�a rozmy�la� nad tym, co si� sta�o. Przykre uczucie, jakiego dozna�a przed chwil�, przypomina�o to, kt�re towarzyszy�o przerywaniu snu. To za� mog�o oznacza�, �e jednak �ni. Najwyra�niej te� jest w tym �nie uwi�ziona. W jaki spos�b? I dlaczego? Zmru�y�a lekko oczy, cho� wpatrywa�a si� w sam� siebie, a nie w zroszony deszczem ogr�d przed sob�. Kto j� tu wi�zi? Przypu��my� przypu��my, �e jeden z tych, kt�rzy przygotowywali si� do tego, by dzieli� ze mn� sen, znalaz� si� tu tak�e� mo�e obaj� cho� nie w tym samym miejscu, co ja� musz� zatem ich odnale��. Musimy wr�ci� razem, bo inaczej zaginiony poci�gnie za sob� pozosta�ych. Znale�� ich i to od razu! Dopiero teraz spojrza�a na wilgotn� szat�, kt�ra przylepi�a si� do jej smuk�ego cia�a. Nie by� to popielaty kostium, jaki zwyk�y nosi� tw�rczynie sn�w. Ten str�j by� d�ugi, omiata� jej kostki. By� fioletowy, a jego ciemny odcie� wyda� si� Tamisan niezwykle stosowny i przyjemny. Od wyci�cia a� po kolana bieg� pas pokryty niezwykle misternym haftem, tak zdobnym i skomplikowanym, �e niezwykle trudno by�o okre�li� jego wz�r. Dopiero po d�u�szej chwili przygl�dania si�, spostrzeg�a, ku swemu zdumieniu, �e przypomina on nie tyle misterny splot tkaniny, co stronic� manuskryptu. Widywa�a takie na kasetach video z zamierzch�ej przesz�o�ci. Nitki haftu mia�y barw� metalicznej zieleni i srebra, tylko gdzieniegdzie mu�ni�tej ja�niejszym odcieniem fioletu. Jej tali� opasywa� �a�cuch ze srebra spi�ty szerok� klamr� wysadzan� fioletowymi klejnotami. Przy pasie wisia�a zamykana sakiewka. Od kibici a� po dekolt suknia by�a ozdobiona srebrnymi sznureczkami, przeplecionymi przez obwiedzione metalem oczka. Jej r�kawy by�y d�ugie i szerokie, przeci�te od �okci na cztery cz�ci, kt�re opad�y swobodnie, gdy podnios�a r�k�, aby zdj�� koron�. To, co zdj�a, w niczym jednak nie przypomina�o czapeczki �ci�le dopasowanej do jej g�adko ostrzy�onej g�owy. By�a to opaska ze srebra. Umieszczone w jej wn�trzu druciki i pasy zbiega�y si� w kszta�t sto�ka, dodaj�c jej stop� czy dwie wzrostu. Miejsce, w kt�rym si� ��czy�y, by�o przepi�knie wyrze�bionym ptakiem, ze skrzyd�ami wzniesionymi niczym do lotu i oczyma z l�ni�cych, drogocennych kamieni. Ptak ten by� tak wykonany, �e kiedy odwr�ci�a koron�, d�uga ptasia szyja poruszy�a si�, a skrzyd�a unios�y lekko. Tak j� to zaskoczy�o, �e upu�ci�a koron�, s�dz�c, �e mo�e by� �ywa. Wkr�tce jednak rozpozna�a ten przedmiot, przypomnia�a sobie ta�my z przesz�o�ci. By� to flakar Olavy. Fakt, �e mia�a go na g�owie, oznacza� tylko jedno � by�a G�osem, G�osem Olavy, troch� kap�ank�, troch� czarodziejk�, a tak�e � co do�� dziwne � magiczk�. Mia�a szcz�cie: jako G�os Olavy mog�a w�drowa� dok�d tylko chcia�a, nie wzbudzaj�c niczyjego zainteresowania, nie budz�c podejrze� � w�dr�wki by�y zwyk�� cz�ci� jej �ycia. Zanim zn�w na�o�y�a koron�, Tamisan przesun�a d�oni� po g�owie. Nie poczu�a pod palcami szorstkiej, kr�tkiej czuprynki fantazjotw�rczyni, lecz mi�kkie, d�ugie, nas�czone wilgoci� kosmyki, kt�re wij�c si�, opada�y na jej czo�o, na karku natomiast zwi�zane by�y w kitk�. Zwykle, oczywi�cie, obmy�la�a sw�j wygl�d w snach. Tym razem jednak nic takiego nie stworzy�a. G�osem Olavy zosta�a r�wnie� wbrew w�asnej woli. Jednak Olava pochodzi� z czas�w panowania Kr�lowej Kr�l�w. Czy�by w jaki� spos�b cofn�a si� w czasie? Im pr�dzej dowie si�, gdzie i w jakim czasie si� znalaz�a, tym lepiej. Deszcz przestawa� pada� i Tamisan opu�ci�a swoje schronienie. Uj�a d�ug� sp�dnic� w obie d�onie i zacz�a wspina� si� na szczyt wzg�rza. Tam obraca�a si� powoli, pr�buj�c odnale�� jaki� dow�d na to, �e nie zosta�a wrzucona do tego dziwnego �wiata w pojedynk�. Nie zobaczy�a jednak nic poza figurami wyrytymi w ska�ach i niewielkimi zagonami sporych kwiat�w. W dole wida� by�o mur i zadaszone miejsce, kt�re w�a�nie opu�ci�a. Jednak z ty�u, za plecami, mia�a nast�pne zbocze, prowadz�ce na wy�sze wzg�rze � jego szczyt uwie�czony by� dachem, widocznym tylko cz�ciowo, zas�ania�a go bowiem �ciana drzew oarnu. Na obu ko�cach dach wygi�ty by� ku g�rze, co wywo�ywa�o dziwaczne wra�enie, �e budynek zosta� wyposa�ony w par� uszu. G�adka powierzchnia mia�a zielon� barw�, l�ni�c� nawet mimo chmur na niebie. Rozgl�daj�c si� na prawo i lewo, Tamisan dostrzeg�a za�amania muru, fragmenty skalnych postaci, kwiat�w i krzew�w. Podci�gn�a wy�ej sukienk� i ruszy�a w g�r� stoku, aby odnale�� jak�� drog�, czy mo�e �cie�k�, kt�ra zaprowadzi�aby j� na szczyt. Akurat omija�a g�szcz pot�nych krzak�w obsypanych wielkimi, fioletowymi kwiatami, gdy natkn�a si� na to, czego szuka�a. Droga by�a szeroka wybrukowana niewielkimi, barwnymi otoczakami, mocno osadzonymi w twardej powierzchni traktu. Ci�gn�a si� od otwartej bramy u st�p wzg�rza ku budowli. W kszta�cie tego budynku Tamisan odnajdywa�a co� znajomego, cho� nie bardzo wiedzia�a co. By� mo�e przypomina� jej co� widzianego na ta�mach tri�dee. Drzwi domu mia�y ten sam kolor jaskrawej zieleni co dach, ale �ciany by�y kremowo��te, przeci�te w regularnych odst�pach przez w�skie, d�ugie okna, si�gaj�ce od ziemi po sam dach. Akurat zatrzyma�a si�, zastanawiaj�c si�, gdzie widzia�a ju� taki budynek, gdy z domu wysz�a jaka� kobieta. Ona tak�e mia�a na sobie d�ug� sukni� ze stanikiem ozdobionym sznureczkami i r�kawami przeci�tymi do �okcia. Jej szata by�a zielona, w identycznym odcieniu co drzwi domu i kiedy stan�a na ich tle, wida� by�o tylko g�ow� oraz ramiona. Macha�a energicznie r�k� i Tamisan nagle poj�a, �e to ona sama przyzywana jest tym gestem, jakby si� jej tu spodziewano. Znowu poczu�a l�k. Przywyk�a do spotka� i rozsta� w snach, ale przecie� zawsze odbywa�y si� one wed�ug jej zamys�u, nigdy nie prowadzi�y do celu, kt�ry by� jej obcy. Ludzie, kt�rych �ni�a, byli niczym marionetki, jak elementy uk�adanki, przesuwane tu i tam, zawsze zgodnie z jej wol�. � Tamisan, pospiesz si�! Oni czekaj�! � zawo�a�a kobieta. Tamisan poczu�a nag�� ch��, by jak najszybciej ruszy� w przeciwnym kierunku, i tylko potrzeba dowiedzenia si� czego� wi�cej na temat swego po�o�enia powstrzyma�a j� i sk�oni�a do p�j�cia w stron� kobiety, cho� wiedzia�a, �e mo�e oznacza� to zagro�enie. � Och, jeste� mokra! To nie jest pora na spacery po ogrodzie. Pierwsza prosi o s�owa G�osu. Je�li ma ci� hojnie nagrodzi�, nie pozw�l, aby straci�a cierpliwo��! Uchyli�y si� drzwi do ciasnej sieni, a kobieta w zieleni skierowa�a tam Tamisan. Po chwili dziewczyna znalaz�a si� w obszernej komnacie, gdzie sta�y ustawione w kr�g sofy. Przy ka�dej znajdowa� si� ma�y st� zastawiony potrawami, kt�re w�a�nie sprz�ta�y pokoj�wki; posi�ek dobiega� akurat ko�ca. W tkwi�cych pomi�dzy kanapami lichtarzach, wysokich jak ona sama, p�on�y �wiece o grubo�ci jej ramienia. Dawa�y one nie tylko �wiat�o, wydziela�y tak�e jaki� s�odki zapach. W g��wnym miejscu kr�gu sta�o krzes�o z wysokim oparciem i rozpostartym nad nim baldachimem. Siedzia�a tam kobieta z pucharem w d�oni. Futro, okrywaj�ce jej ramiona, zas�ania�o niemal ca�kowicie szat�, tylko gdzieniegdzie blask �wiec odbija� si� w z�otej materii. Pod kapturem, w tym samym, metalicznym kolorze, widoczna by�a tylko jej twarz � bardzo pomarszczona twarz staruszki z zapadni�tymi oczami. Tamisan zauwa�y�a, �e na sofach siedzieli zar�wno m�czy�ni, jak i kobiety; te ostatnie zajmowa�y miejsca bli�sze krzes�u s�dziwej matrony. Dok�adnie naprzeciwko niej sta�o drugie, r�wnie wspania�e krzes�o, jednak bez baldachimu; przed nim znajdowa� si� st�, na kt�rym, we wszystkich czterech rogach, umieszczono male�kie miseczki: kremow�, blador�ow�, b��kitn�! zielon� w odcieniu morskiej pianki. Wiedza, jak� posiada�a Tamisan, okaza�a si� przydatna. Te miseczki s�u�y�y magii G�osu, najwyra�niej oczekiwano od niej przepowiedni. Co te� uczyni�a najlepszego, pozwalaj�c si� tu sprowadzi�? Czy zdo�a udawa� tak m�dr�, by oszuka� ca�e zgromadzenie? � � Czuj� g��d, G�osie Olavy, cho� nie brak mi tego, co �ywi cia�o. To g��d ducha � stara kobieta lekko pochyli�a si� do przodu. Jej g�os by� wprawdzie st�umiony przez wiek, mia� jednak w sobie si��, si�� cz�owieka, kt�rego s�owa i rozkazy nie zna�y sprzeciwu. Tamisan wiedzia�a, �e b�dzie musia�a improwizowa�. By�a przecie� fantazjotw�rczyni� i w swoich snach tworzy�a wiele niezwyk�ych rzeczy. Mokre sp�dnice nieprzyjemnym ch�odem oblepi�y jej nogi, kiedy � nie odpowiadaj�c kobiecie � podesz�a do krzes�a i usiad�a. Szuka�a pomocy w jakich� ukrytych zakamarkach pami�ci, kt�re istnia�y jakby poza ni� sam�, cho� jeszcze sobie tego w pe�ni nie u�wiadamia�a. � Co chcia�aby� wiedzie�, Pani z Pierwszych? � Intuicyjnym gestem podnios�a r�ce i palcami wskazuj�cymi dotkn�a prawej i lewej skroni. � Co mnie czeka� i moich. � Ostatnie dwa s�owa brzmia�y niemal jak echo. Tamisan bezwolnie wyci�gn�a r�ce. Opanowa�a w�asne zaskoczenie. Czu�a si� tak, jakby powtarza�a czynno��, kt�rej wyuczy�a si� tak dobrze jak sztuki snu. W lew� d�o� uj�a pe�n� gar�� piasku z kremowej miski. By� on o odcie� lub dwa ciemniejszy ni� �cianki naczynia. Nag�ym ruchem nadgarstka podrzuci�a ziarenka, kt�re rozsypa�y si� po powierzchni sto�u. Wszystko, co robi�a, dzia�o si� poza jej �wiadomo�ci�, tak jakby kierowa� ni� jaki� inny umys�. Jednak po sposobie, w jaki kobieta na krze�le pochyli�a si� do przodu, po ciszy, jaka zapanowa�a wok�, domy�li�a si�, �e post�puje prawid�owo. Cho� jej m�zg nadal nie wydawa� jej �adnych polece�, prawa r�ka Tamisan pow�drowa�a ku b��kitnej misce z niebieskim piaskiem. Tym razem nie wyrzuci�a go. Podnios�a tylko zaci�ni�t� pi�� z ziarenkami piasku i powoli wypuszcza�a stru�k� na st�. Piaskowa nitka rysowa�a wz�r na utworzonym wcze�niej tle. By� to jaki� znak, nie tylko przypadkowo rozrzucone ziarna. Piasek u�o�y� si� w kszta�t miecza z gard� r�koje�ci i lekko zakrzywion� kling� zw�aj�c� si� ku ostrzu. Teraz jej r�ka pow�drowa�a do r�owego naczynia. Piasek, po kt�ry si�gn�a, by� ciemnoczerwony, �ywszy od innych barw. Rysowa�a nim jakby �wie�o utoczon� krwi�. Znowu podnios�a zaci�ni�t� pi��, a stru�ka wyciekaj�ca z jej d�oni nakre�li�a sylwetk� statku kosmicznego! Jego zarys r�ni� si� nieco od tych, jakie zdarza�o si� jej w �yciu widywa�, ale bez w�tpienia by� to kosmiczny pojazd narysowany na stole. Sprawia� wra�enie, jakby ba� si� zbli�y� do miecza. Cho� mo�e by�o na odwr�t? Us�ysza�a wok� siebie j�k zaskoczenia, czy mo�e strachu. Nie wyda�a go jednak kobieta, kt�ra prosi�a o przepowiedni�. Musia� wyrwa� si� kt�rej� z towarzysz�cych jej os�b, zapatrzonych w obrazy, jakie malowa�a lotnym piaskiem. Prawa d�o� Tamisan si�gn�a teraz do czwartej miski. Tym razem nie nabra�a pe�nej gar�ci piasku, lecz wzi�a tylko spor� szczypt�. Podnios�a j� wysoko, zamkni�t� pomi�dzy kciukiem a palcem wskazuj�cym, i wypu�ci�a. Zielone drobinki sp�yn�y w d� i utworzy�y kr�g, w kt�rym brakowa�o jednego fragmentu. Wpatrzy�a si� w ten znak, a on zdawa� si� zmienia� pod wp�ywem jej wzroku. Doskonale zna�a �w symbol; westchn�a bezwiednie. By�o to, uproszczone wprawdzie, ale doskonale czytelne god�o Dworu Starrexa. Jego obw�d nak�ada� si� na skraj statku i ostrze miecza. � Odczytaj to! � za��da�a ostro dostojniczka. Tamisan nie wiedzia�a, sk�d pojawi�y si� w jej g�owie s�owa: � Ten miecz to or� wzniesiony w obronie Ty�Kry. � Z pewno�ci�, z pewno�ci�� zacz�to szepta� po sofach. � Statek sprowadza niebezpiecze�stwo. � Ten przedmiot, statek? To nie jest statek. � To statek z gwiazd. � Biada nam! Biada! � To ju� nie by� szept, lecz dono�ny krzyk pe�en przera�enia. � Jak za naszych ojc�w, kiedy musieli�my walczy� ze z�ymi. O Ahta! Niech duch tw�j stanie si� puklerzem dla naszych ramion, mieczem dla naszych d�oni! W�adczyni uciszy�a ich jednym gestem. � Do��! B�agania o pomoc czcigodnych duch�w mog� przynie�� ukojenie, nic jednak nie pomog� tym, kt�rzy sami nie chwyc� za bro�. Od czas�w Ahty przybywa�y tu ju� statki kosmiczne i rozprawiali�my si� z nimi � jak sami chcieli�my. Gdy przyb�dzie ten nast�pny, b�dziemy ju� uprzedzeni, co oznacza, �e b�dziemy tak�e uzbrojeni. Co jednak, o G�osie Olavy, oznacza� ma ten zielony znak, kt�ry zdziwi� nawet ciebie? Tamisan zyska�a bezcenny czas na przemy�lenie wszystkiego. Je�li prawd� by�o � a mog�a si� tego tylko domy�la� � �e nie uda si� jej opu�ci� tego �wiata bez tych, kt�rych zabra�a tu ze sob�, to musi ich odnale��. Wiedzia�a, �e tutaj ich nie ma i w�a�nie dlatego ostatnia przepowiednia musi pos�u�y� jej celom. � Zielony znak oznacza zwyci�zc�, wojownika, kt�ry rozstrzygnie nadchodz�c� bitw�. Pozostanie on jednak nie znany nikomu, dop�ki znak sam go nie wska�e � a pom�c w tym mo�e tylko kto� obdarowany widzeniem. � Popatrzy�a matronie w oczy i zadr�a�a lekko, wcale nie dlatego, �e spowijaj�ce j� szaty jeszcze nie wysch�y. Zadr�a�a, gdy� dwoje chmurnych oczu obserwowa�o j� ch�odno i domaga�o si� dowod�w. � A zatem �w kto� z darem widzenia, o kim m�wisz, powinien przew�drowa� ca�e Ty� Kry, ca�� krain� a� do jej granic? � Je�li b�dzie trzeba. � Tamisan zachowa�a powag�. � Mo�e to by� d�uga podr�, z licznymi niebezpiecze�stwami. A je�li �w statek przyb�dzie, zanim odnajdzie si� wojownik? My�l�, G�osie Olavy, �e przysz�o�� miasta, kr�lestwa, ludzi zosta�a zawieszona na bardzo, bardzo cienkiej nici. Szukaj wi�c, je�li taka twoja wola, cho� s�dz�, �e posiadamy bardziej sprawdzone metody rozprawiania si� z podniebnymi natr�tami. Zapami�tamy jednak, G�osie, �e nas ostrzega�a�. Opu�ci�a r�ce na oparcia fotela i wspar�a si� na nich, by wsta�. Wszyscy zgromadzeni uczynili to samo, a dwie kobiety pospieszy�y, aby mog�a si� wesprze� na ich ramionach. Odesz�a, nie patrz�c na Tamisan, kt�ra nadal tkwi�a na swoim krze�le. Poczu�a si� nagle wyczerpana, tak jak niegdy�, gdy sen gas�, a j� opuszcza�y wszystkie si�y i my�li. Ten sen jednak si� nie sko�czy�, ci�gle siedzia�a przy stole, na kt�rym widnia�o piaskowe malowid�o, i wpatrywa�a si� w zielony znak, nadal uwik�ana w sie� innego �wiata. Kobieta w zieleni powr�ci�a, nios�c w obu d�oniach puchar, kt�ry poda�a Tamisan. � Pierwsza udaje si� do Wysokiego Zamku, do Kr�lowej Kr�l�w. Skr�ci�a w prowadz�c� tam drog�. Napij si�, Tamisan, mo�e sama Kr�lowa poprosi ci� o przepowiedni�. Tamisan? Tak brzmia�o jej prawdziwe imi�, a ta kobieta nazwa�a j� nim dwukrotnie. Sk�d znano jej imi� w tym �nie? Wci�� nie �mia�a zada� tego pytania ani �adnego z wielu innych, na kt�re b�dzie musia�a otrzyma� odpowied�. Napi�a si� tylko z pucharu. Gor�cy, wonny nap�j natychmiast uwolni� jej cia�o od dreszczy. Tak wielu rzeczy b�dzie musia�a si� dowiedzie�, tak wiele pozna�, ale nie odkryje ich, je�li nie przekona si� najpierw, kim sama jest. � Jestem zm�czona. � Miejsce, w kt�rym mo�esz odpocz��, jest ju� gotowe � odpar�a kobieta. � Wystarczy, �e tam p�jdziesz. Tamisan podnios�a si� niemal z takim samym trudem, co stara arystokratka. Kr�ci�o jej si� w g�owie i musia�a przytrzyma� si� krzes�a. Potem ruszy�a za gospodyni�, pe�na rozpaczliwej nadziei, �e jednak czego� si� dowie. III Czy we �nie mo�na spa�, a mo�e �ni�? � zastanawia�a si� Tamisan, uk�adaj�c si� wygodnie na sofie, wskazanej przez kobiet�. Jednak gdy od�o�y�a koron� i przytuli�a g�ow� do wa�ka, kt�ry s�u�y� za poduszk�, zn�w ogarn�� j� niepok�j, my�li przemyka�y jej przez g�ow� i wik�a�y si� w tak nies�ychan� gmatwanin�, �e poczu�a zawr�t g�owy, jak wtedy gdy podnios�a si� z krzes�a wieszczki. Czy wyrysowane w piasku god�o Starrexa, nak�adaj�ce si� na miecz i statek kosmiczny, ma oznacza�, �e znajdzie to, czego szuka, dopiero wtedy, kiedy ten �wiat spotka si� ze �wiatem z gwiazd? Mo�e w jaki� spos�b rzeczywi�cie znalaz�a si� w przesz�o�ci i b�dzie �wiadkiem pierwszego przybycia do Ty�Kry podr�nik�w z kosmosu? Jednak ta arystokratka wspomina�a o poprzednich spotkaniach zako�czonych po my�li w�adc�w Ty�Kry. Zamiarem Tamisan by�o stworzenie wsp�czesnego �wiata takim, jakim by�by, gdyby historia potoczy�a si� inaczej. To, co otacza�o j� teraz, pochodzi�o g��wnie z przesz�o�ci. Czy�by mia�o to oznacza�, �e gdyby nie powsta� tamten, jej w�asny �wiat, Ty�Kry pozosta�oby niemal nie zmienione przez ca�e wieki? Rzeczywiste, zmy�lone, dawne, nowe. Straci�a panowanie nad snem. Nie przesuwa�a ju� marionetek zgodnie ze swoj� wol�, lecz tkwi�a uwi�ziona w pa�mie zdarze�, kt�rych nie potrafi�a przewidzie� ani zapanowa� nad nimi. I jeszcze ta kobieta dwa razy nazwa�a j� jej prawdziwym imieniem, a ona sama, bez udzia�u woli, dokona�a obrz�du jasnowidzenia, tak jakby dokonywa�a go ju� wielokrotnie. Czy to mo�liwe? Tamisan przygryz�a doln� warg�, a� poczu�a b�l, dok�adnie tak samo, jak czu�a b�l cia�a pot�uczonego podczas gwa�townego pojawienia si� w tym tajemniczym miejscu. Czy mog� zdarzy� si� sny tak g��bokie, tak doskonale stworzone, by wydawa�y si� rzeczywisto�ci� nawet ich tw�rcy? Czy podzieli�a los �zamkni�tych� tw�rczy� snu, nieprzydatnych nawet w Roju? Tych, kt�re w swoim transie prze�ywaj� �ycie wielokrotnie? Przecie� nie by�a jedn� z nich. Obudzi� si�! Wyci�gni�ta na sofie, u�y�a ca�ych swych umiej�tno�ci, by uwolni� si� z tego snu i zn�w poczu�a t� niesamowit�, ogarniaj�c� j� pustk� i md�o�ci, jakby zosta�a wrzucona w pr�ni�, przywi�zana do jakiej� kotwicy, kt�ra odbiera�a wszelk� nadziej� na to, �e uda si� jej wyrwa� z tego szale�stwa w bezpieczn� przestrze� �wiadomo�ci. Istnia�o tylko jedno wyja�nienie: gdzie� w tym dziwacznym Ty�Kry znajduje si� jeden z tych, kt�rzy przygotowywali si�, by dzieli� z ni� sen, mo�e nawet s� tu obaj; a ona musi ich znale��, by wr�ci�. Im pr�dzej to si� stanie, tym lepiej! Tylko jak zacz�� poszukiwania? Cho� czu�a, �e jej r�ce i nogi wci�� s� tak s�abe, �e chodzenie sprawia wra�enie przedzierania si� przez siln� wichur�, podnios�a si� z sofy. Odwr�ci�a si�, by si�gn�� po koron� i� Os�upia�a, zobaczywszy swoje odbicie w owalnym lustrze. Posta�, kt�ra odbija�a si� w zwierciadlanej tafli, nie by�a t� Tamisan, kt�r� zna�a. Nie zmieni�a jej ani szata, ani korona. By�a ona zupe�nie inn� osob�. Od dawna, od kiedy si�gn�a pami�ci�, mia�a jasn� cer� i kr�tko przyci�te w�osy fantazjotw�rczyni rzadko ogl�daj�cej �wiat�o s�o�ca. Tymczasem twarz kobiety w lustrze by�a �niada, ni