9946

Szczegóły
Tytuł 9946
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9946 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9946 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9946 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Lech Kazimierz Idzior PRAWO CI��ENIA PRACA DOMOWA BO S�O� Ks. Twardowskiemu s�o� cho� du�y uszy po sobie ze wstydliw� sk�ada pokor� �yrafa w d� spojrze� si� boi za wysoka tylko ja butnie g�ow� wznosz� nie pomny �e zdmuchn�� j� mog� albo kropla wody utopi * * * istnie� to nie znaczy zaszumie� nawet trawy to potrafi� trwa� w wietrze burzom w�os wyrwa� w t�cz� si� przyoblec okrakiem si��� na wschodz�cym s�o�cu po�udniem sp�yn�� TYLE G�OS�W tak cicho a tyle g�os�w woko�o �miech jakby nie z tej epoki p�acz smutny armia drzew po obu alei stronach jak gwardia przyboczna i my zagubieni dlatego razem i ten wilgotny asfalt co wszystko pami�ta OGNISTE SMOKI rozwi�za� si� we mnie worek my�li p�yn� swobodnie w kokainowej nirwanie wok� kr��� smoki ognistog�owe ziej� pustk� ON PRZYJDZIE lekarstwa szukasz na wspomnienia zahibernowane zga� oczy dusz� otw�rz On sam przyjdzie * * * cho� do ziemi przygniata mnie prawo ci��enia w�asnych u�omno�ci nieco-dzie(l-n)no�ci ob�ok chwytam zwiewny pr�buj� wznie�� si� wy�ej i wy�ej LEKCJA dosta�em prac� domowa lekcja wyda�a mi si� za trudna mimo �e da�e� mi najlepsz� �ci�g� � na drzwiach znowu wywiesi�em tabliczk� � jestem u Boga na wagarach SPACER CMENTARNY wczoraj jeszcze przechodzi�em �ladem t�czy chcia�em wr�ci� dziewczyna z�otoust� bram� milczenie przygryz�a Gabriel z bibli� w lewej koranem w prawej r�ce zdzieli� mnie obiema ksi�gami szczerbcem ognistym znami� wypali� nim odgad�em PRAWDZIWY zabrali samotno�� by osamotni� bardziej opiek� obdarzyli bym bardziej zw�tpi� i tylko On wci�� ten sam prawdziwy z Krzy�em ZDZIWIENIE zdziwienie �e mo�na bez siebie ale nie bez Ciebie �eby czasem gra� aby m�c odnale�� od krzyku uciekasz aby cisz� s�ysze� JESTEM GA���K� jestem such� ga��zk� przydeptan� przez W�drowca teraz mog� si� spe�ni� w p�omieniu jego ogniska WYZWOLENIE chod� szczekn�� weso�o zapami�tale gryz�c gumow� ko�� naucz� ci� trzeba uzbroi� nagie z�by wzi�� g��boki wdech i wbijaj je po kra�ce ekstazy MY�LA�EM my�la�em �e znajd� za dziuraw� podszewk� z�oty pieni��ek wytrzepa�em okruszek serca ZE SZTAMBUCHA NIEDOST�PNA ju� nie dosi�gn� ci� marzeniem pie�� moj� nuci� b�d� na pi�cioliniach wiatr�w oto erotyk doskona�ych cieni �ono swe odkrywa i w piersiach twych nikn� jak w �anach �yta wczoraj jeszcze niez��tych pozosta� tak trwaj bym m�g� zadar�szy g�ow� do ciebie powr�ci� t�sknot� STOKROTKA obudzi�a� wiosn� zakwitaj�c mi w sercu stokrotnie SABINIE wyjd� z cienia Zazulko ukryj� ci� w d�oniach ogrzej� nazbieram gar�� mszyc nakarmi� i wypuszcz� tylko wr�� niebem * * * zosta�a� poza granic� mojego doznania sta� ci� na wi�cej GWIAZDKA kiedy zerw� z drzewa dwie bombki jemio�y w jednej ukryj� moje serce w drugiej � twoje zawi�nijmy na choince prezentem * * * wdzi�kiem wzi�a� w posiadanie ca�y przedzia� nawet �pi�ca jeste� pot�n� w�adczyni� GOSI Z. jak �lepiec ociera�em si� o �wiat�o nie rozumia�em cienia to dzi�ki twoim strofom odzyska�em wzrok * * * E.S. mr�z wyrze�bi� w moim oknie twe oblicze wyj��em ostro�nie szyb� zap�aka�a� oswajaj�c pustk� CISZA kadzid�em s��w zatruwasz dusz� niec�c w niej ob��kan� nadziej� zm�w cisz� a znajd� ukojenie * * * wyros�a mi druga g�owa ostrymi k�ami zacz�a si� wgryza� w pierwsz� sta�a� ciekawo�� przekrzywi�a ci g�ow� ironia podpar�a si� pod boki NIM ZAUWA�Y z�apa�em ci� jak much� w paj�czyn� moich my�li przyklejona tkwisz tam p� nocy biegn� autostrad� najgrubszej nitki by po�kn�� t� mi�o�� nim zauwa�y zazdrosna czarna wdowa ZAGRAJMY w kroplach deszczu zacz��em gra� marsza �a�obnego odrzuci�a� parasol by zagra� ze mn� i oto zabrzmia� marsz weselny A� D.D. gdy jeste� przy mnie pr�buj� utrwali� na sztaludze serca obraz twojej twarzy studiuj� j� a� wzburzon� krwi� p�ywasz i ju� wiem �e portret b�dzie prawdziwy * * * jaszcze wczoraj usta p�on�y ci pijan� rozkosz� jeszcze wczoraj kocham uwi�z�o na furtce zapomnienia SPARING spr�bowa�em uchwyci� twoje spojrzenie � rozbi�em si� o pustk� postanowi�em wyprowadzi� precyzyjny cios tw�j cie� zagra� mi na nosie �EGLARZ w szmaragdach oczu twych �eglowa� pragn� oceanem zatracenia niech wch�on� mnie rycz�ce czterdziestki bez mo�liwo�ci ratunku � ech, zagin�� w tr�jk�cie bermudzkim twoich ud DA CAPO AL. FINE chcia�bym po�yka� nasz jedne chwile smakowa� powoli inne prze�kn�� �apczywie � zapomnie� niekiedy przyjrze� si� odkrojonemu kawa�kowi przylgn�� do niego i zn�w � da capo al. fne al.fine _____________________________ MALUJ� �WIAT A.P. nie potrafi� dobra� koloru t�a barw� ma to zbyt jaskraw� to zbyt blad� wi�c ucz� si� s��w kt�rymi m�g�bym namalowa� �wiat teraz spr�buj� zmiesza� szept czerni nocy z r�owym gaworzeniem �witu i twoim u�miechem SZTAMBUCH ze sztambucha sp�yn�a� mi �z� nienapisanego wiersza brn�c przez zaspy wspomnie� gubi� ci� w szele�cie kart stronice daremnie czekaj� twojego powrotu NAUCZY�EM SI� LATA� * * * wiatr zerwa� mi z g�owy kapelusz nauczy�em si� lata� * * * zmatowia�e szklanice rozbryzguj� si� na murze spojrzenia czarne ptaki porywaj� od�amki wysysaj� z nich moj� krew ju� nie wzlec� jak dawniej LATA� otacza mnie kipiel niedocenionej ciszy anio� str� podaje mi �y�k� g�stej mg�y staj� si� niewidzialny lata� * * * jak ptak narodzony w klatce nie�wiadomy jest swojej niewoli tak i ja by�em zadowolony dop�ki odt�d p�on� �arem niespe�nionych strof TYLKO CZ�OWIEK tylko cz�owiek mo�e bezkarnie bawi� si� s�owem dajcie mu mikrofon wpu��cie do redakcji pozw�lcie pisa� has�a teraz cz�owiek bawi si� w wojn� SPOIWO Krzysiowi napisa� pi�rem na konkurs wiersz �Z�oty Ptak� ptak rzeczywi�cie wzlecia� lecz atrament rozpu�ci� si� w argumentach * * * nie jestem poet� zbieram tylko porozrzucane s�owa �MIER� RYMU ostatni wiersz ods�czono rzeszotem elektronicznego m�zgu rym zatopiono w grz�zawisku realizmu prawdziwej liryki szukam w sk�adzie makulatury my�li niezrzeszonych tony m�dro�ci sp�ywaj� z um�czonych p�ek zapomniany tomik poezji na pr�no usi�uje wyp�yn�� na powierzchni� dzi� limit kapok�w zosta� wyczerpany DZIE� �YWYCH * * * coraz cz�ciej odnosz� wra�enie �e oczy mam tylko do zatkania dziur * * * T,W. czy m�cisz si� na mnie za twoje przegrane �ycie czy tylko dlatego �e chc� tak bardzo chc� zniszczy� tw�j �wiat by odda� ci� mojemu tato wr�� p�jdziemy na spacer mierzej� pozbawionych z�udze� * * * chwytam ukradkiem wys�ane twoje troch� trwo�ne troch� wstydliwe spojrzenie wiem nie m�w to by�o wczoraj nie � lata ca�e spr�buj� jeszcze NIE ZDARZY SI� nie zdarzy mi si� -tato nie zdarzy mi si� -zosta� nie ga� �wiat�a a� nie zasn� nie zdarzy mi si� -nie mam czasu * * * nie widzieli�cie jak otwiera swoich osiem par oczu ja je widzia�em i boj� si� ciemno�ci otwiera� oczy O PRZYTULENIU stary cz�owiek ma sw�j �wiat przytul do piersi p�kni�t� lalk� te� kiedy� zapomnisz stary cz�owiek ma sw�j �wiat dziecko ma sw�j �wiat przytul do piersi misia te� by�e� dzieckiem dziecko ma sw�j �wiat Z WITRA�Y w ma�ej drewnianej kaplicy pog�os �piew�w g�ralskich ze �cian starych si� s�czy z witra�y po�wiata kolorowa Witkiewiczem wo�a by szcz�ciem dzieli� NAJKR�TSZ� u�miech dziecka wskazuje najkr�tsz� drog� do porozumienia M�DRA SIOSTRA Zosi P. przej�t� sched� godnie dzier�ysz na trwa�ym stoj�c fundamencie sztuk� s�uchania opanowa�a� bezb��dnie tylko od ciebie uczy� si� mog� pokory * * * czasem wchodz� do sklepu tylko po to by u�miech ekspedientki odnowi� moj� wiar� w �yczliwo�� �ZA �wiat m�j niemo sp�ywa po policzku mo�e przegryziesz go wyrzutem sumienia NO FUTURE ig�� na sk�rze wydrapa�em no future i ujrza�em �y�� z satysfakcj� wykarbowa�a na kosie kolejne naci�cie no future? � prychn�a � masz w oczach byt du�o szale�stwa� TOTEM Anieli Piekarz (w dzie� po �mierci) melodia z naszego radyjka zn�w zapachnia�a twoimi w�osami ofiarowa�a� mi je przed samym odej�ciem malutki totem na minutki szcz�cia DZIE� ZMAR�YCH przychodz� jeszcze jeden kwiatek jeszcze jeden znicz kontempluj� pami�tam za rok mo�e jeszcze