9939

Szczegóły
Tytuł 9939
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9939 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9939 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9939 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Aby rozpocz�� lektur�, kliknij na taki przycisk , kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki. Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poni�ej. 2 Prevost Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux Prze�o�y� Taduesz �ele�ski (Boy ) Tytu� orygina�u �Histoire du chevalier des Grieux et de Manon Lescaut� 3 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 4 PRZEDMOWA AUTORA Przygody kawalera des Grieux mog�em by� w��czy� w moje pami�tniki; wyda�o mi si� wszak�e, i� wobec braku �ci�lejszego zwi�zku milej b�dzie czytelnikowi ujrze� je oddzielnie. Opowie�� tych rozmiar�w stanowi�aby zbyt d�ug� przerw� w w�tku mych w�asnych dziej�w. Daleki jestem od pretensji do tytu�u wzorowego pisarza, mimo to wiem, i� nale�y opowiadanie oczy�ci� z epizod�w, kt�re by je czyni�y ci�kim i zawi�ym. Zasad� t� g�osi� ju� Horacy: Ut iam nunc dicat, iam nunc debentia dici, Pleraque differat, ac praesens in tempus omittat.1 Nie trzeba nawet takiego autorytetu, aby dowie�� prawdy r�wnie prostej; zdrowy rozs�dek jest �r�d�em tego prawid�a. Je�li czytelnik znalaz� jaki� powab i zaciekawienie w dziejach mego �ycia, o�mielam si� przyrzec, i� niemniej b�dzie zadowolony z tego dodatku. W post�pkach pana des Grieux ujrzy straszliwy przyk�ad nami�tno�ci. Odmaluj� tu m�odego szale�ca, kt�ry depce w�asne szcz�cie, aby si� rzuci� w ostateczne niedole; kt�ry, przy bogatych darach daj�cych prawo do naj�wietniejszych nadziei, samochc�c przek�ada pok�tne i nies�awne �ycie nad wszystkie przywileje losu i natury; przewiduje swe nieszcz�cie nie chc�c ich unikn��; czuje je i j�czy pod nimi, wzdragaj�c si� korzysta� z lekarstw, jakie �yczliwa r�ka podsuwa mu bez ustanku. Jest to charakter dwoisty, mieszanina cn�t i b��d�w, dobrych uczu� i z�ych post�pk�w � oto g��wne rysy obrazu. Zdrowo my�l�ce osoby nie b�d� uwa�a�y tego dzie�a za bezu�yteczn� prac�. Poza przyjemno�ci� lektury ma�o si� znajdzie w tej powiastce szczeg��w, kt�re by nie mog�y pos�u�y� ku poprawie obyczaj�w, moim za� zdaniem, niema�� oddaje us�ug� czytelnikom, kto ich uczy w�r�d zabawy. Zastanowiwszy si� bodaj troch� nad przepisami moralnymi, nie podobna si� nie zdumiewa� widz�c, jak r�wnocze�nie ludzie szanuj� je i zaniedbuj�. Mimo woli pytamy o przyczyn� dziwactw serca ludzkiego, kt�re ka�� nam smakowa� w poj�ciach dobra i doskona�o�ci, tak bardzo oddalaj�c si� od nich w praktyce. Niechaj osoby pewnej miary umys�u i wychowania zechc� si� zastanowi�, jaka jest najcz�stsza tre�� ich rozm�w, a nawet rozmy�la�. �atwo im b�dzie zauwa�y�, i� zwracaj� si� one prawie zawsze ku jakim� roztrz�saniem moralnym. Najmilsze chwile to te, kt�re sp�dza si� albo samemu, albo z przyjacielem, gwarz�c szczerze o powabach cnoty, o s�odyczach przyja�ni, o sposobach osi�gni�cia szcz�cia, o s�abo�ciach natury, kt�re oddalaj� nas od niego, o lekarstwach zdolnych s�abo�ci te uleczy�. Horacy i Boileau okre�laj� to zatrudnienie jako jeden z najpi�kniejszych rys�w tworz�cych obraz szcz�liwego �ycia. Czym dzieje si� tedy, �e cz�owiek tak �atwo osuwa si� z tych wysokich docieka� i spada rych�o na poziom posp�lstwa? Je�li si� nie myl�, oto pow�d sprzeczno�ci naszych poj�� a naszego post�powania: wszelkie przepisy moralne s� to zasady nieokre�lone i og�lne, bardzo tedy jest trudno zastosowa� je w poszczeg�lnym wypadku do naszych obyczaj�w i post�pk�w. 1 Trzeba z miejsca m�wi�, co z miejsca m�wi� nale�y, za� reszt� od�o�y� na p�niej i na razie opu�ci�. Horacy, De arte poetica, w. 43�14. 5 We�my na przyk�adzie: szlachetne dusze rozumiej�, i� dobro� i ludzko�� s� to cnoty pe�ne powabu, tym samym czuj� si� sk�onne praktykowa� te cnoty; ale niech przyjdzie chwila dzia�ania, cz�sto znajd� si� w niepewno�ci. Czy, w istocie, jest sposobno�� po temu? Jak okre�li� w�a�ciw� miar�? Czy nie zachodzi omy�ka co do przedmiotu? Sto trudno�ci wstrzymuje nas: l�kamy si� wyj�� na dudk�w id�c za porywem dobroci i hojno�ci, uchodzi� za s�abych okazuj�c zbytni� mi�kko�� i czu�o��, s�owem, obawiamy si� przekroczy� lub nie dope�ni� miary obowi�zk�w kryj�cych si� nazbyt mglisto w og�lnych poj�ciach ludzko�ci i dobroci. W tej niepewno�ci jedynie do�wiadczenie lub przyk�ad mog� pokierowa� sk�onno�ci� serca. Ow� do�wiadczenie nie jest to zdobycz, kt�r� by ka�dy m�g� posi��� na zawo�anie; zale�y ono od sytuacyj, w jakie wtr�c� nas koleje losu. Pozostaje wi�c jedynie przyk�ad, on musi wi�kszo�ci os�b pos�u�y� za wskaz�wk� w praktykowaniu cnoty. Dla tego w�a�nie rodzaju czytelnik�w dzie�a takie jak niniejsze mog� si� sta� ogromn� korzy�ci�, o ile kre�li je uczciwe i rozs�dne pi�ro. Ka�dy fakt jest w nich promieniem �wiat�a, nauk� zdoln� zast�pi� do�wiadczenie, ka�da przygoda wzorem; trzeba jedynie dostosowa� je do okoliczno�ci. Ca�e dzie�o to traktat moralny roz�o�ony na mi�e i zajmuj�ce przyk�ady. Surowy czytelnik zgorszy si� mo�e, i� w moim wieku podejmuj� pi�ro, aby spisywa� burzliwe przygody mi�o�ci; ale je�li przytoczone przed chwil� uwagi s� s�uszne, starcz� za usprawiedliwienie; je�li b��dne, omy�ka moja b�dzie mi wym�wk�. 6 Cz�� pierwsza Pozwol� sobie zawr�ci� czytelnika do okresu mego �ycia, w kt�rym spotka�em po raz pierwszy kawalera des Grieux. By�o to mniej wi�cej na p� roku przed wyjazdem do Hiszpanii. Mimo i� rzadko opuszcza�em m� samotni�, wzgl�d na c�rk� sk�ania� mnie niekiedy do ma�ych podr�y, kt�re zreszt� skraca�em, ile mog�em. Wraca�em jednego dnia z Rouen, dok�d uda�em si� na jej pro�by. Chodzi�o o dopilnowanie pewnej sprawy tocz�cej si� w Normandii, a tycz�cej posiad�o�ci, jaka spad�a na m� c�rk� po dziadku. Pu�ciwszy si� przez Evreux, gdzie stan��em na nocleg, przyby�em nazajutrz na obiad do Passy. Wje�d�aj�c do miasta ujrza�em ze zdziwieniem, �e ca�a ludno�� jest mocno poruszona. Kto �y�, wypada� z domu, aby p�dzi� do bram gospody, przed kt�r� sta�y dwa zamkni�te wehiku�y. Konie, nie wyprz�one jeszcze, dymi�ce od zm�czenia i upa�u, �wiadczy�y jasno, i� pojazdy dopiero co przyby�y. Zatrzyma�em si� chwil�, aby spyta� o pow�d zbiegowiska, ale niewiele mog�em si� dowiedzie� od gawiedzi, kt�ra nie zwraca�a �adnej uwagi na moje pytania. Wszystko t�oczy�o si� do gospody, popychaj�c si� bez�adnie. Wreszcie jaki� str� bezpiecze�stwa, strojny w pas sk�rzany, z muszkietem na ramieniu, ukaza� si� w progu; da�em znak, aby podszed� bli�ej. Poprosi�em, aby mi wyja�ni� pow�d tego zgie�ku. � To nic, panie � odpar� � ot, odprowadzam wraz z kompanami do Hawru tuzin ladacznic, gdzie za�adujemy je do Ameryki. Jest mi�dzy nimi kilka wcale �adnych, st�d zapewne ciekawo�� wie�niak�w. By�bym si� oddali� po tym wyja�nieniu; zatrzyma�y mnie krzyki starej kobiety, kt�ra wysz�a z ober�y za�amuj�c r�ce i wo�aj�c, �e to, co si� tam dzieje, to barbarzy�stwo, rzecz budz�ca groz� i wsp�czucie. � O c� chodzi? � spyta�em. � Ach, panie, wejd� pan � odpar�a � i sp�jrz, czy serce nie mo�e stopnie� od tego widoku. Ciekawo�� kaza�a mi zsi��� z konia, rzuci�em uzd� stajennemu. Wszed�em, przepychaj�c si� przez t�um, i ujrza�em w istocie widok do�� wzruszaj�cy. Po�r�d dwunastu dziewcz�t, zwi�zanych z sob� po sze��, znajdowa�a si� jedna, kt�rej posta� i fizjognomia tak by�y sprzeczne z jej stanem, i� w ka�dej innej okoliczno�ci wzi��bym j� za osob� z najlepszego towarzystwa. Smutek maluj�cy si� na twarzy, zaniedbanie bielizny i odzie�y tak niewiele zdo�a�y jej odj�� uroku, i� widok ten tchn�� we mnie szacunek i lito��. Mimo to, o ile tylko �a�cuch pozwala�, stara�a si� odwr�ci�, aby umkn�� twarz oczom ciekawych. Wysi�ek, z jakim sili�a si� ukry�, by� tak naturalny, �e widocznie p�yn�� z uczucia skromno�ci. Poniewa� stra�nicy, kt�rzy w liczbie sze�ciu towarzyszyli nieszcz�liwej gromadce, znajdowali si� r�wnie� w izbie, wzi��em naczelnika ich na stron� i poprosi�em o wyja�nienie los�w �adnej dziewczyny. Niewiele umia� mi powiedzie�. � Wzi�li�my j� ze Szpitala2 � rzek� � na rozkaz naczelnika policji. Trudno przypuszcza�, aby j� tam zamkni�to za nadmiar cnoty. Pr�bowa�em pyta� jej w drodze; uparcie odmawia odpowiedzi. Jednak mimo �e nie dosta�em rozkazu, aby si� z ni� obchodzi� lepiej ni� z inny- 2 Szpital Powszechny � os�awione wi�zienie dla kobiet. 7 mi, mam dla niej nieco wzgl�d�w, wydaje mi si� z lepszej m�ki ni� jej towarzyszki. Oto � doda� stra�nik � m�ody panicz, kt�ry lepiej ode mnie m�g�by pana pouczy� o przyczynie jej nieszcz�cia. Towarzyszy nam od samego Pary�a, nie przestaj�c ani na chwil� p�aka�. Musi to by� brat albo kochanek. Zwr�ci�em si� w k�t, gdzie siedzia� �w m�ody cz�owiek, pogr��ony w g��bokiej zadumie. Nie zdarzy�o mi si� widzie� �ywszego obrazu bole�ci. Ubrany by� skromnie, ale na pierwszy rzut oka pozna� by�o cz�owieka wzros�ego w przywilejach urodzenia i wychowania. Zbli�y�em si�. Wsta� na m�j widok; w oczach, twarzy i ruchach malowa�o si� co� tak wykwintnego i szlachetnego, i� uczu�em dla� niewyt�umaczon� �yczliwo��. � Niech si� pan nie kr�puje � rzek�em siadaj�c obok. � Czy zechce pan zaspokoi� ciekawo��, jak� budzi we mnie ta pi�kna osoba, nie stworzona zaiste do tak smutnego losu? Odpowiedzia� z ca�� uprzejmo�ci�, i� mo�e mnie obja�ni� w tej mierze, nie zdradzaj�c wszak�e w�asnego nazwiska; s� wa�ne przyczyny, kt�re mu ka�� pozosta� nieznanym. � Mog� panu wszelako powiedzie�, co nie jest tajne tym n�dznikom � ci�gn�� wskazuj�c stra�nik�w � i� kocham t� osob� nami�tn� mi�o�ci�; mi�o�� ta czyni mnie najnieszcz�liwszym z ludzi. U�y�em w Pary�u wszystkich dr�g, aby uzyska� jej wolno��. Pro�by, chytro�� i si�a okaza�y si� daremne, postanowi�em tedy towarzyszy� jej, cho�by na koniec �wiata. Wsi�d� wraz z ni� na statek. Pojad� do Ameryki. � Ale to ju� ostateczna nieludzko��, te n�dzne �otry� doda� m�wi�c o stra�nikach � nie pozwalaj� mi zbli�y� si� do niej! Zamiarem moim by�o napa�� ich otwarcie o kilka mil za Pary�em. Stowarzyszy�em si� z czterema lud�mi, kt�rzy za znaczn� kwot� przyrzekli mi pomoc. Zdrajcy zostawili mnie w krytycznej chwili i uciekli unosz�c wy�udzon� zap�at�. Niepodobie�stwo u�ycia si�y kaza�o mi z�o�y� bro�. Uprosi�em stra�nik�w, aby mi pozwolili bodaj towarzyszy� konwojowi w zamian za sowit� nagrod�. Pragnienie zysku sk�oni�o ich do zgody. ��dali, abym si� op�aca� za ka�dym razem, kiedy mi pozwol� m�wi� z ukochan�. Sakiewka moja wyczerpa�a si� rych�o; i teraz, gdy jestem bez grosza, barbarzy�cy �mi� mnie odtr�ca�, ilekro� pr�buj� si� zbli�y�. Przed chwil�, kiedy si� odwa�y�em podej�� mimo ich pogr�ek, bezczelni zamierzyli si� na mnie kolbami! Aby zaspokoi� ich chciwo�� i m�c pod��a� za nimi bodaj pieszo, musz� sprzeda� lichego konia, kt�ry mi dot�d s�u�y�. Mimo i� m�odzieniec opowiada� na poz�r do�� spokojnie, ko�cz�c uroni� kilka �ez. Przygoda zda�a mi si� niezwyk�a i wzruszaj�ca. � Nie nalegam � rzek�em � aby mi pan ods�ania� tajemnice swego �ycia, ale je�li mog� by� w czym u�yteczny, got�w jestem. � Niestety! � odpar� � nie widz� ani promyka nadziei. Trzeba mi podda� si� srogo�ci losu. Pojad� do Ameryki. B�d� tam bodaj wolny obok tej, kt�r� kocham. Pisa�em do jednego z przyjaci�, przy�le mi niewielki zasi�ek do Havre-de-Gr�ce. Trudno�� jedynie w tym, aby si� tam dosta� i aby tej biednej istocie � doda� spogl�daj�c smutno na kochank� � przynie�� jak�� ulg� w drodze. � Dobrze wi�c! � rzek�em � po�o�� koniec pa�skim k�opotom. Oto nieco pieni�dzy, prosz�, chciej pan przyj��. Przykro mi, �e nie mog� s�u�y� mu w inny spos�b. Da�em mu cztery z�ote ludwiki bacz�c, by stra�nicy nie widzieli; s�dzi�em s�usznie, i� gdyby podejrzewali go o posiadanie tej kwoty, dro�ej sprzedawaliby swe ust�pstwa. Przysz�o mi nawet do g�owy zawrze� z nimi uk�ad i uzyska� dla m�odego kochanka swobod� przebywania z ulubion� a� do Hawru. Da�em znak starszemu, aby si� zbli�y�, i zrobi�em t� propozycj�. Mimo swej czelno�ci zawstydzi� si� nieco. � To nie znaczy prosz� pana � odpar� z zak�opotan� min� � aby�my mu bronili rozmowy z dziewczyn�, ale ten pan chcia�by bez przerwy by� przy niej; to nam przysparza k�opotu, s�uszne jest tedy, aby p�aci� za ten k�opot. � No � rzek�em � ile� trzeba, aby ten k�opot przesta� wam dolega�? Bezczelnik za��da� dwa ludwiki. Da�em mu je bez targu. 8 � Ale strze� si� � rzek�em � niech wam nie przyjdzie do g�owy jakie szelmostwo; zostawi� temu panu sw�j adres i b�d�cie pewni, i� w razie czego potrafi� was ukara�. Ca�a przygoda kosztowa�a mnie tedy sze�� ludwik�w. Uprzejmo�� i serdeczno��, z jak� nieznajomy mi dzi�kowa�, przekona�y mnie do reszty, i� musia� to by� ch�opiec z dobrego domu, wart mej hojno�ci. Nim odszed�em, zwr�ci�em si� z paroma s�owy do jego ukochanej. Odpowiedzia�a z tak s�odk� i urocz� skromno�ci�, i� opuszczaj�c gospod� nie mog�em si� powstrzyma� od tysi�ca refleksji nad charakterem kobiet. Wr�ciwszy do mej samotni nie od razu dowiedzia�em si� o dalszych kolejach tej przygody. Min�o blisko dwa lata; zapomnia�em o niej do szcz�tu, kiedy przypadek da� mi sposobno�� poznania wszystkich jej okoliczno�ci. Przyby�em z Londynu do Calais z margrabi� de***, moim wychowankiem. Stan�li�my, je�li mnie pami�� nie myli �Pod Z�otym Lwem�, gdzie musieli�my zosta� ca�� dob�. Ot� w czasie przechadzki zda�o mi si�, i� spostrzeg�em tego samego m�odzie�ca, kt�rego niegdy� spotka�em by� w Passy. By� licho odziany, o wiele bledszy ni� w�wczas. D�wiga� star� walizk�; wida�, dopiero co przyby�. Mimo to fizjognomia jego zbyt by�a ujmuj�ca, abym go nie pozna� z �atwo�ci�. � Musimy � rzek�em do margrabiego � zbli�y� si� do tego m�odego cz�owieka. Skoro i on przypomnia� sobie m� osob�, okaza� rado�� �ywsz� nad wszelki wyraz. � Ach, panie! � wykrzykn�� ca�uj�c mnie w r�k� � mog� tedy raz jeszcze wyrazi� panu m� niewygas�� wdzi�czno��. Spyta�em, sk�d przybywa. Odpar�, i� przybywa morzem z Havre-de-Gr�ce, dok�d niedawno temu wr�ci� z Ameryki. � Wydaje mi si� pan kuso z pieni�dzmi � rzek�em � zechciej si� uda� �Pod Z�otego Lwa�, gdzie stan��em gospod�, a przyb�d� tam niebawem. Wr�ci�em w istocie do domu, ��dny dowiedzie� si� szczeg��w jego niedoli oraz owej podr�y do Ameryki. Przyj��em m�odziana najserdeczniej, kaza�em, aby mu nie zbywa�o na niczym. Nie czeka� mych nalega� z opowie�ci� dziej�w swego �ycia. � Panie � rzek� � post�puje pan ze mn� tak szlachetnie, i� wyrzuca�bym sobie jak nisk� niewdzi�czno��, gdybym co� ukrywa� przed panem. Chc� wyzna� nie tylko swoje niedole i utrapienia, ale tak�e moje zb��kania i ha�b�; jestem pewien, i� pot�piaj�c mnie nie odm�wi mi pan r�wnocze�nie wsp�czucia! Musz� uprzedzi� czytelnika, i� spisa�em t� histori� prawie natychmiast; tym samym mo�e by� pewien �cis�o�ci opowiadania. Oddaje ono nawet refleksje i uczucia, jakim m�ody awanturnik dawa� folg�, czyni�c to z niepor�wnanym wdzi�kiem. Oto jego opowie��, do kt�rej nie przydam nic, co by nie pochodzi�o z jego ust: Mia�em siedemna�cie lat i ko�czy�em studia filozoficzne w Amiens, dok�d rodzice, nale��cy do jednego z najlepszych dom�w w P***, mnie wys�ali. Prowadzi�em tak stateczne i cnotliwe �ycie, i� nauczyciele dawali mnie za przyk�ad. Nie znaczy to, bym dok�ada� nadzwyczajnych wysi�k�w dla zas�u�enia ich pochwa�y. Mam usposobienie �agodne i spokojne; przyk�ada�em si� do nauk z dobrej woli. Poczytywano mi za cnot� to, co by�o jedynie naturaln� odraz� do z�ego. Urodzenie moje, wyniki studi�w i pewien powab zyska�y mi sympati� i szacunek ca�ego miasta. Z�o�y�em egzamina z tak powszechnym zadowoleniem, i� obecny przy nich biskup nak�ania� mnie do stanu duchownego, gdzie jak powiada�, czeka mnie pi�kniejsza przysz�o�� ni� w zakonie malta�skim, do kt�rego przeznaczyli mnie rodzice. Z ich woli nosi�em ju� nawet krzy� z nazwiskiem kawalera des Grieux. Z nadej�ciem wakacji gotowa�em si� wr�ci� do ojca, kt�ry przyrzek� mnie wys�a� niebawem do Akademii. Kiedym opuszcza� Amiens, jedynym mym �alem by�o, i� zostawiam tam serdecznego przyjaciela. By� o kilka lat starszy ode mnie. Chowali�my si� razem, ale poniewa� rodzina jego znajdowa�a si� w miernych stosunkach, zmuszony by� przywdzia� sukienk� duchown� i 9 zosta� po moim wyje�dzie w Amiens, aby tam podj�� zawodowe studia. By� to cz�owiek niezmiernych zalet. Dalszy ci�g mej historii da go pozna� z najlepszych stron; wierno�� jego zw�aszcza i ofiarno�� w przyja�ni przewy�szaj� najs�ynniejsze przyk�ady staro�ytno�ci. Gdybym w�wczas s�ucha� jego rad, by�bym pozosta� rozs�dny i szcz�liwy. Gdybym w otch�ani, w jak� wtr�ci�y mnie nami�tno�ci, skorzysta� cho� z jego wym�wek, by�bym bodaj co� ocali� z rozbicia mego losu i reputacji. Ale nie zebra� innego owocu stara� pr�cz zgryzoty, i� patrza� na ich bezu�yteczno��. Ba, niekiedy nawet spotyka�a go twarda odp�ata ze strony niewdzi�cznika, kt�ry obra�a� si� o nie i poczytywa� je za natr�ctwo! Oznaczy�em por� wyjazdu. Niestety! Czemu� nie o dzie� wcze�niej! By�bym zawi�z� do rodzinnego domu pe�ni� mej niewinno�ci. W wili� dnia, w kt�rym mia�em opu�ci� miasto, wybra�em si� na przechadzk� z Tybercym. Widz�c zbli�aj�cy si� dyli�ans z Arras, poszli�my jego �ladem a� do gospody, gdzie zatrzymuj� si� wehiku�y. Wiod�a nas prosta ciekawo��. Wysiad�o kilka kobiet, kt�re rozesz�y si� szybko, ale jedna, bardzo m�oda, przystan�a w dziedzi�cu, gdy cz�owiek w podesz�ym wieku, wygl�daj�cy na jej opiekuna, dobywa� z walizek jak�� odzie�. Wyda�a mi si� tak urocza, �e ja, kt�ry nigdy nie po�wi�ci�em ani jednej my�li r�nicom p�ci ani te� nie spojrza�em baczniej na kobiet�, ja, powiadam, kt�rego roztropno�� i skromno�� by�y przedmiotem og�lnego podziwu, zap�on��em w jednej chwili a� do szale�stwa. Mia�em t� wad�, �e by�em nadzwyczaj nie�mia�y i �atwy do zbicia z tropu; ale w tym wypadku wszystko to gdzie� si� podzia�o; nie wahaj�c si� ani chwili zbli�y�em si� do pani mego serca. Mimo i� jeszcze m�odsza ode mnie, przyj�a m� dwomo�� bez �ladu zak�opotania. Spyta�em, co j� sprowadza do Amiens i czy posiada tu znajomych. Odpowiedzia�a po prostu, �e przys�ali j� rodzice w zamiarze uczynienia z niej mniszki. Mi�o��, mimo i� go�ci�a w mym sercu zaledwie chwil�, zd��y�a mnie na tyle o�wieci�, �e zamiar ten odczu�em jako �miertelny cios dla mych pragnie�. Spos�b, w jaki si� zachowywa�em, pozwala� m�odej osobie domy�li� si� mych uczu�, by�a bowiem o wiele do�wiadcze�sza ode mnie. Oddawano j� do klasztoru wbrew jej woli, prawdopodobnie, aby po�o�y� tam� sk�onno�ci do uciech, kt�ra objawi�a si� ju� w�wczas i kt�ra p�niej sta�a si� przyczyn� wszystkich jej i moich nieszcz��. Pr�bowa�em zwalcza� okrutny zamys� rodzicielski za pomoc� obfitych argument�w, jakich rodz�ca si� mi�o�� i scholastyczna wymowa zdo�a�y mi dostarczy�. Nieznajoma nie sili�a si� udawa� srogo�ci ani wzgardy. Rzek�a po chwili milczenia, i� przewiduje a� nadto, �e b�dzie nieszcz�liwa; ale (doda�a) taka snad� jest wola nieba, skoro nie zostawia jej ono �adnego �rodka do unikni�cia tej doli. S�odycz jej spojrze�, uroczy smutek towarzysz�cy tym s�owom, a raczej mo�e los, kt�ry ci�gn�� mnie do zguby, nie pozwoli�y mi ani chwili waha� si� z odpowiedzi�. Upewni�em panienk�, �e je�li zechce polega� na mym honorze i na bezgranicznej czu�o�ci, jak� zdo�a�a we mnie obudzi�, po�wi�c� �ycie, by j� uwolni� z tyranii rodzic�w i uczyni� szcz�liw�. Zastanawiaj�c si� p�niej nad ca�ym zdarzeniem, dziwi�em si� tysi�c razy, sk�d mi si� wzi�a taka �mia�o�� i �atwo�� s�owa: nie uczyniono by Mi�o�ci b�stwem, gdyby nie dzia�a�a cud�w! O�wiadczyny te popar�em mn�stwem argument�w. Pi�kna nieznajoma wiedzia�a dobrze, �e w moim wieku nie nawyk�o si� zwodzi�; odpar�a wr�cz, i� gdybym widzia� jaki spos�b wyrwania jej z niewoli, zawdzi�cza�aby mi wi�cej ni� �ycie. Powtarza�em, i� got�w jestem na wszystko, ale nie maj�c na tyle do�wiadczenia, aby na poczekaniu obmy�li� �rodki, ograniczy�em si� do zakl��, kt�re nie mog�y zda� si� na wiele. Stary Argus wraca� i nadzieje nasze by�yby pogrzebane, gdyby urocza istotka nie posiada�a sprytu na tyle, aby zast�pi� m�j niedostatek w tej mierze. Skoro opiekun si� zbli�y�, zacz�a ku memu zdumieniu tytu�owa� mnie kuzynem. Nie zdradzaj�c �ladu pomieszania rzek�a, i� wobec szcz�liwego trafu, dzi�ki kt�remu spotka�a mnie w Amiens, od�o�y na jutro klasztor, dzi� za� pozwoli sobie zje�� wieczerz� w moim towarzystwie. Chwyci�em w lot nitk� tego podst�pu; sk�oni�em j�, aby stan�a w ober�y, kt�rej gospodarz, d�ugoletni wo�nica w naszym domu, by� mi zupe�nie oddany. 10 Zaprowadzi�em j� tam osobi�cie, mimo i� opiekun niezbyt zadowolony by� z tej asysty. Tybercy, kt�ry nic nie rozumia�, szed� za mn� bez s�owa. Nie s�ysza� naszej rozmowy; przechadza� si� po dziedzi�cu, gdy ja prawi�em czu�o�ci mojej pi�knej pani. Poniewa� l�ka�em si� jego rozs�dku, wymy�li�em zlecenie, dziwki kt�remu uda�o mi si� go oddali�. Tak wi�c, przyszed�szy do gospody, mia�em szcz�cie znale�� si� sam na sam z kr�low� mego serca. Pozna�em niebawem, �e by�em mniej dzieckiem, ni� mi si� zdawa�o. Serce moje otwar�o si� dla tysi�cznych uczu�, o kt�rych nie mia�em poj�cia. S�odkie ciep�o rozla�o si� po �y�ach. Popad�em w oszo�omienie, kt�re odj�o mi na chwil� mow� i wyra�a�o si� tylko oczami. Panna Manon Lescaut (okaza�o si�, �e tak brzmi jej nazwisko) by�a wyra�nie rada z tego dzia�ania swych powab�w. Zdawa�o mi si�, �e jest nie mniej wzruszona ode mnie. Zwierzy�a mi, �e si� jej spodoba�em i �e by�aby szcz�liwa, gdyby mnie mog�a zawdzi�cza� sw� wolno��. Chcia�a wiedzie�, kim jestem; odpowied� pomno�y�a jej sympati�, poniewa� b�d�c sama z gminu uczu�a si� mile pog�askana zdobycz� takiego kochanka. Ca�y wiecz�r zastanawiali�my si� nad sposobem po��czenia naszych los�w. Ostatecznie nie znale�li�my innej drogi jak tylko ucieczk�. Trzeba by�o oszuka� czujno�� opiekuna, cz�owieka, z kt�rym musieli�my si� liczy�, mimo �e by� tylko s�ug�. U�o�yli�my, �e si� postaram w nocy o konie i zjawi� si� w gospodzie wczesnym rankiem, nim on si� obudzi; wymkniemy si� potajemnie i po�pieszymy prosto do Pary�a, gdzie si� zaraz pobierzemy. Mia�em oko�o pi��dziesi�ciu talar�w, owoc drobnych oszcz�dno�ci. Manon posiada�a mniej wi�cej dwa razy tyle. Wyobrazili�my sobie, jak dzieci nie znaj�ce �ycia, �e suma ta nie sko�czy si� nigdy; w tej samej mierze rachowali�my na powodzenie innych zamys��w. Wieczerza sp�yn�a mi w�r�d rozkoszy, jakiej dot�d nie zazna�em. Wreszcie opu�ci�em gospod�, aby zaj�� si� mym planem. By�o to tym �atwiejsze, ile �e maj�c zamiar wr�ci� nazajutrz do domu, by�em got�w do podr�y. Przenie�� waliz� i przygotowa� pojazd na pi�t� rano nie przedstawia�o trudno�ci; by�a to pora, o kt�rej bramy miasta ju� s� otwarte. Ale spotka�em przeszkod�, kt�rej si� nie spodziewa�em i kt�ra omal nie zniweczy�a mego zamiaru. Tybercy, mimo i� tylko o trzy lata starszy ode mnie, by� to ch�opiec wytrawny i stateczny. Kocha� mnie czule. Widok �adnej dziewczyny, skwapliwo��, z jak� jej towarzyszy�em, spos�b, w jaki pod b�ahym pozorem pozby�em si� go, wszystko to zbudzi�o w nim podejrzenia. Nie �mia� wr�ci� do gospody, gdzie nas zostawi�, boj�c si� obrazi� mnie swym powrotem, ale czeka� na mnie w domu, gdzie zasta�em go wracaj�c, mimo �e by�a dziesi�ta. Wizyta ta by�a mi mocno nie na r�k�, czego nie m�g� nie spostrzec. � Jestem pewien � rzek� bez ogr�dki � �e uk�adasz jakie� plany, kt�re chcesz ukry� przede mn�; widz� to z twojej miny. Odpowiedzia�em szorstko, �e nie mam obowi�zku zdawa� mu sprawy ze wszystkich zamiar�w. � Nie � odpar� � ale zawsze odnosi�e� si� do mnie jak do przyjaciela, a to uczucie pozwala ��da� nieco otwarto�ci i zaufania. Nalega� tak usilnie, i� nie nawyk�y ukrywa� przed nim cokolwiek, zwierzy�em si� z mej mi�o�ci. S�ucha� z wyra�nym niezadowoleniem, kt�re przej�o mnie dreszczem. �a�owa�em nieopatrzno�ci, z jak� odkry�em zamiar ucieczki. Rzek�, i� nadto jest moim przyjacielem, aby mi si� nie sprzeciwia� ca�� moc�; chce mi najpierw przedstawi� wszystko, co mo�e mnie odwie�� od zamiaru; je�li za� mimo to nie porzuc� szalonego planu, nie zawaha si� ostrzec osoby, kt�re b�d� go umia�y udaremni�. Oracja jego trwa�a przesz�o kwadrans i sko�czy�a si� gro�b� skargi przed ojcem, o ile nie dam s�owa, �e b�d� rozs�dny. By�em w rozpaczy, i� zdradzi�em si� tak nie w por�. Jednak�e � jako �e mi�o�� niepospolicie rozbudzi�a m�j dowcip � zauwa�y�em, i� nie wspomnia�em nic o tym, �e zamiar ma si� spe�ni� nazajutrz. Postanowi�em wywie�� go w pole. � Tybercy � rzek�em � s�dzi�em, �e jeste� mym przyjacielem, i chcia�em ci� wypr�bowa� t� opowie�ci�. Prawda, jestem zakochany; nie zwiod�em ci�, ale co si� tyczy ucieczki, nie jest 11 to rzecz, na kt�r� bym si� wa�y� tak lekko. Zajd� do mnie jutro o dziewi�tej, zapoznam ci�, je�li mo�ebna, z m� ukochan�. Os�dzisz, czy zas�uguje, abym uczyni� ten krok dla niej. Zostawi� mnie samego po tysi�cznych zakl�ciach przyja�ni. Obr�ci�em noc na przygotowanie wszystkiego; pobieg�szy przed �witem do Manon zasta�em j� ju� na nogach. Sta�a w oknie od ulicy, spostrzeg�szy mnie zesz�a otworzy�. Wyszli�my bez ha�asu. Nie mia�a z sob� nic pr�cz trochy bielizny; wzi��em jej zawini�tko, wehiku� by� got�w, ruszyli�my natychmiast. Opowiem w dalszym ci�gu, jak sobie post�pi� Tybercy, skoro spostrzeg�, �em go oszuka�. Przyja�� jego bynajmniej nie ostyg�a. Ujrzy pan, dok�d j� posun�� i ile �ez musia�em wyla� wspominaj�c, jaka by�a jej nagroda. Uciekali�my z takim po�piechem, i� przybyli�my przed noc� do Saint-Denis. P�dzi�em konno obok pojazdu, wskutek czego mogli�my rozmawia� jedynie na postojach, ale skoro�my si� ujrzeli blisko Pary�a, to znaczy prawie bezpieczni, pozwolili�my sobie na pokrzepienie si�, ile �e�my nic nie wzi�li do ust od wyjazdu. Mimo i� p�omie�, jakim pa�a�em dla Manon, nie m�g� mie� r�wnego sobie, umia�a mi da� uczu�, i� serce jej niemniej mi jest przychylne. Byli�my tak ma�o ogl�dni w pojeniu si� pieszczot�, �e nie mieli�my cierpliwo�ci czeka�, a� zostaniemy sami, Pocztylioni i gospodarz patrzyli na nas z zachwytem; zdumieni byli widokiem dwojga dzieciak�w kochaj�cych si� do szale�stwa. Nasze matrymonialne zamys�y posz�y w Saint-Denis w zapomnienie; obeszli�my przepisy ko�cio�a i rozpocz�li�my miodowy miesi�c ani wiedz�c jak. Pewne jest, i� z moj� tkliw� i sta�� natur� zadowoli�bym si� ca�e �ycie tym szcz�ciem, gdyby Manon umia�a by� wierna. Im lepiej j� poznawa�em, tym wi�cej odkrywa�em przyczyn do kochania. Urok jej, s�odycz, pi�kno�� tworzy�y tak mocne i tak powabne kajdany, i� by�bym z rado�ci� zosta� w nich na zawsze. Straszliwa odmiana! To, co si� sta�o m� kl�sk�, mog�o sta� si� m� s�odycz�. Otom jest najnieszcz�liwszy z ludzi przez t� sam� sta�o��, od kt�rej powinienem by� spodziewa� si� najs�odszego losu i najdoskonalszych nagr�d mi�o�ci. Wynaj�li�my w Pary�u mieszkanko przy ulicy V..., na moje nieszcz�cie obok domu pana de B ***, s�ynnego generalnego poborcy. Up�yn�y trzy tygodnie, przez kt�re �y�em tak wy��cznie sw� mi�o�ci�, i� prawie nie pomy�la�em o rodzinie ani o zgryzocie, jak� musia�a sprawi� ojcu moja ucieczka. Poniewa� nie mia�em sk�onno�ci do hulanek, Manon za� wiod�a r�wnie� �ycie nader stateczne, spok�j, w jakim p�dzili�my dni, pozwoli� si� obudzi� pami�ci o mych obowi�zkach. Postanowi�em, o ile b�dzie mo�liwe, pojedna� si� z ojcem. Kochanka moja by�a tak urocza, i� nie w�tpi�em, �e zdo�a go sobie uj��, je�eli znajd� spos�b, aby mu da� pozna� jej warto�� i przymioty. S�owem, �ywi�em nadziej�, i� uzyskam pozwolenie na ma��e�stwo; ockn��em si� bowiem ze z�udze�, bym tego m�g� dokona� bez zgody rodziny. Podzieli�em si� projektem z Manon daj�c do zrozumienia, i� poza mi�o�ci� i obowi�zkiem i konieczno�� kieruje nas na t� drog�. Fundusze nasze stopnia�y, zaczyna�em traci� wiar� w ich wieczno��. Manon ch�odno przyj�a propozycj�. Trudno�ci wszak�e, jakie czyni�a, mia�y �r�d�o w tkliwo�ci dla mnie i w obawie postradania mnie, w razie gdyby ojciec nie przychyli� si� do mych zamiar�w poznawszy w zamian miejsce naszego schronienia; tote� nie podejrzewa�em ani troch� okrutnego ciosu, jaki mi gotowano Na wzmiank� o konieczno�ci Manon odpowiedzia�a, i� zosta�o nam jeszcze �rodk�w na kilka tygodni, po up�ywie za� tego czasu ma nadziej� znale�� pomoc u krewnych, do kt�rych napisze. Odmow� sw� z�agodzi�a tak czu�� i gor�c� pieszczot�, �e ja, kt�ry �y�em tylko ni� i wierzy�em najzupe�niej w jej serce, zgodzi�em si� bez oporu. Zostawi�em jej zarz�d sakiewki i trosk� o codzienne wydatki. Spostrzeg�em poma�u, �e nasz st� zacz�� by� sutszy i �e Manon sprawi�a sobie jakie� kosztowne stroiki. Poniewa� wiedzia�em, �e wedle mego obliczenia zosta�o nam ledwie kilka pistol�w, wyrazi�em swoje zdumienie. �miej�c si� prosi�a, abym si� nie k�opota�. � Czy� ci nie obiecywa�am � rzek�a � �e znajd� �rodki? 12 Kocha�em j� zbyt naiwnie, aby �atwo powzi�� obaw�. Jednego dnia wyszed�em po po�udniu, zapowiedziawszy, i� zabawi� d�u�ej ni� zazwyczaj. Zdziwi�em si�, gdy za powrotem, nim mnie wpuszczono, kazano mi czeka� par� minut pod drzwiami. Do us�ugi mieli�my jedynie m�od� dziewczyn� mniej wi�cej w naszym wieku. Skoro otworzy�a wreszcie, spyta�em, czemu oci�ga�a si� tak d�ugo. Odpar�a z widocznym zak�opotaniem, �e nie s�ysza�a. Puka�em tylko raz, rzek�em tedy: � Skoro� nie s�ysza�a, jakim� cudem otworzy�a�? Pytanie to zbi�o j� z tropu; nie maj�c do�� przytomno�ci, aby co� odpowiedzie�, zacz�a p�aka�. Upewnia�a, �e to nie jej wina, �e pani zabroni�a otwiera�, p�ki pan de B*** nie wyjdzie tylnymi schodami. To, com s�ysza�, wstrz�sn�o mn� tak bardzo, �e nie mia�em si�y wej��. Postanowi�em wyj�� jeszcze pod jakim� pozorem, kaza�em dziewczynie, by powiedzia�a pani, �e wr�c� za chwil�, nie zdradzaj�c, �e wiem co� o panu de B***. By�em tak wzruszony, �e zbiegaj�c po schodach uroni�em kilka �ez, nie wiedz�c jeszcze, jakie uczucie je wyciska. Wszed�em do kawiarni, usiad�szy opar�em g�ow� na r�kach, pr�buj�c rozpatrzy� si� w tym, co si� dzieje w mym sercu. Nie �mia�em przypomina� sobie tego, com us�ysza�. Chcia�em ca�e zaj�cie uwa�a� za z�udzenie; kilkakrotnie by�em ju� got�w po�pieszy� do domu nie okazuj�c, i� zwr�ci�em na co�kolwiek uwag�. Zdawa�o mi si� tak niemo�liwe, aby Manon mnie zdradzi�a, i� l�ka�em si� podejrzeniem wyrz�dzi� jej krzywd�. Ub�stwia�em j�, to pewna, da�em jej tyle dowod�w mi�o�ci, sam otrzymuj�c ich od niej mo�e wi�cej jeszcze � czemu j� pos�dza�, �e jest mniej szczera i sta�a ode mnie? Jaki pow�d, aby mnie oszukiwa�? Ledwie trzy godziny up�yn�y od chwili, gdy mnie obsypywa�a najtkliwszymi pieszczotami i przyjmowa�a z uniesieniem moje; serce jej zna�em jak w�asne. �Nie, nie � powtarza�em sobie � to niemo�ebne, aby Manon mnie zdradzi�a. Wie, �e �yj� tylko dla niej, wie, �e j� ub�stwiam. To nie pow�d chyba, aby mnie nienawidzi�.� Jednak�e i bytno��, i znikni�cie pana de B*** dawa�y mi do my�lenia. Przypomina�em sobie sprawunki Manon przekraczaj�ce niew�tpliwie nasz� mo�no��. Tr�ci�o to wyra�nie hojno�ci� nowego wielbiciela. A ta ufno�� jej w jakie� bli�ej nieokre�lone �rodki? Trudno mi by�o znale�� klucz do tylu zagadek. Z drugiej strony, od czasu jak byli�my w Pary�u, prawie nie rozstawa�em si� z ni�. Zaj�cia, przechadzki, zabawy � dzielili�my wszystko; m�j Bo�e! chwila roz��ki by�aby zbyt ci�ka. Trzeba nam by�o powtarza� sobie bez przerwy, �e si� kochamy, inaczej pomarliby�my z niepokoju. Nie mog�em sobie tedy wyobrazi� ani jednej chwili, w kt�rej Manon mog�aby zaprz�tn�� bodaj my�l kim innym ni� mn�. Wreszcie (tak mniema�em) znalaz�em wyt�umaczenie. �Pan de B *** � rzek�em sobie � prowadzi wiele spraw i ma du�e stosunki; krewni Manon uciekli si� snad� do jego pomocy, aby jej przes�a� zasi�ek. Mo�e otrzyma�a ju� przedtem co� przez niego; dzi� sam przyszed� wr�czy� jej now� przesy�k�. Zrobi�a sobie z pewno�ci� t� uciech�, aby ukry� nowin� i sprawi� mi tym wi�ksz� niespodziank�. By�aby mo�e powiedzia�a mi wszystko, gdybym wr�ci� jak zwyczajnie, miast dr�czy� si� i b��ka� po mie�cie; z pewno�ci� wyzna mi, skoro j� sam zagadn�.� Uwierzy�em w to tak mocno, �e zdo�a�em zby� si� smutku. Wr�ci�em do domu. U�ciska�em Manon serdecznie jak zwykle. Przyj�a mnie bardzo czule. Zrazu mia�em pokus� ods�oni� jej swoje domys�y, kt�re wydawa�y mi si� coraz prawdopodobniejsze; wstrzyma�em si� w nadziei, �e ona mnie uprzedzi opowiadaj�c o ca�ym zdarzeniu. Dano wieczerz�. Siad�em do sto�u z weso�� min�, ale przy blasku �wiecy stoj�cej mi�dzy Manon a mn� zda�o mi si�, �e spostrzegam smutek w twarzy i oczach drogiej kochanki. Ta my�l i mnie natchn�a smutkiem. Zauwa�y�em, i� patrzy na mnie inaczej ni� zwykle. Nie mog�em pozna�, czy to mi�o��, czy �a�o��; zda�o mi si� wszak�e, �e by�o to uczucie s�odkie i tkliwe. Patrza�em na ni� z r�wnym przej�ciem; i jej mo�e trudno by�o os�dzi� z mych spoj 13 rze� stan mego serca. Nie mogli�my ani m�wi�, ani je��. Wreszcie ujrza�em �zy padaj�ce z jej pi�knych oczu, ob�udne �zy! � Och, Bo�e � wykrzykn��em � ty p�aczesz, droga Manon; jeste� strapiona do �ez i nie m�wisz mi o swoich zgryzotach! Odpowiedzia�a jedynie westchnieniem, kt�re pomno�y�o m�j niepok�j. Wsta�em dr��cy; zakl��em j�, aby mi odkry�a przyczyn� �ez; p�aka�em r�wnie�, ocieraj�c jej oczy; by�em nieprzytomny. Barbarzy�ca wzruszy�by si� widokiem mego b�lu i l�ku. Gdy tak by�em wy��cznie zaj�ty moj� Manon, us�ysza�em ha�as, jak gdyby kilka os�b sz�o po schodach. Kto� zapuka� lekko. Manon uca�owa�a mnie i wysuwaj�c si� z mych ramion, przesz�a do alkierza zamykaj�c spiesznie za sob�. Wyobra�a�em sobie, i� b�d�c niezupe�nie ubrana l�ka si� oczu obcych. Poszed�em otworzy�. Zaledwie otwar�em, uczu�em, i� chwyta mnie trzech ludzi; pozna�em s�u��cych ojca. Nie czynili mi gwa�tu, dw�ch wszak�e uj�o mnie za r�ce, trzeci za� przeszuka� kieszenie, z kt�rych wydoby� no�yk, jedyny metalowy sprz�t, jaki mia�em przy sobie. Prosili, abym darowa� im to uchybienie; o�wiadczyli, i� dzia�aj� z rozkazu ojca i �e starszy brat czeka na dole w kolasce. By�em tak zaskoczony, i� da�em si� sprowadzi� bez oporu i bez odpowiedzi. Brat, w istocie, czeka� na mnie. Posadzono mnie w kolasce, wo�nica za� otrzymawszy rozkaz powi�z� nas t�gim k�usem a� do Saint-Denis. Brat u�ciska� mnie czule, ale nie odzywa� si� nic, tak i� mia�em swobod� dumania nad swym nieszcz�ciem. Sprawa wyda�a mi si� zrazu tak ciemna, �e nie wiedzia�em zgo�a, co my�le�. Kto� zdradzi� mnie niegodziwie, ale kto? Zrazu przyszed� mi na my�l Tybercy. ,,Zdrajco � m�wi�em w duchu � ostatnia twoja godzina wybi�a, je�li podejrzenia oka�� si� s�uszne.� Zastanowi�em si� wszak�e, �e nie zna� mego schronienia, tym samym nie m�g� go zdradzi�. Podejrzewa� Manon � na tak� zbrodni� serce moje nie mog�o si� wa�y�! Jej smutek, �zy, czu�y poca�unek, jakim mnie obdarzy�a wychodz�c, by�y wprawdzie do�� zagadkowe, ale raczej by�em sk�onny t�umaczy� je przeczuciem wsp�lnego nieszcz�cia. Pogr��ony w rozpaczy przez z�y los, kt�ry wydziera� mnie z obj�� Manon, by�em do�� �atwowierny, aby sobie wyobra�a�, �e ona jest jeszcze godniejsza wsp�czucia. W rezultacie doszed�em do przekonania, �e kto� znajomy musia� mnie spostrzec na ulicy i powiadomi� ojca. My�l ta pocieszy�a mnie. Liczy�em, i� sprawa sko�czy si� na wym�wkach lub karze domowej, kt�rej trzeba b�dzie si� podda� przez wzgl�d na powag� ojcowsk�. Postanowi�em znie�� wszystko i przyrzec, czego za��daj�, aby w zamian m�c tym rychlej po�pieszy� do Pary�a, wr�ci� �ycie i szcz�cie drogiej Manon. W kr�tkim czasie przybyli�my do Saint-Denis. Brat, zdziwiony mym milczeniem, przypisywa� je obawie. Pr�bowa� mnie pocieszy� upewniaj�c, i� nie mam przyczyn l�ka� si� zbytnio srogo�ci ojcowskiej, by�em okaza� ch�� powrotu na drog� obowi�zku i stara� si� zas�u�y� przywi�zanie rodzica. Przenocowali�my w Saint-Denis, przy czym dla ostro�no�ci trzej lokaje spali w mym pokoju. Z b�lem zauwa�y�em, i� zajechali�my do tej samej gospody, w kt�rej zatrzyma�em si� w drodze z Amiens. Gospodarz i s�u�ba poznali mnie i odgadli tre�� mojej przygody. S�ysza�em, jak gospodarz m�wi�: � A, to ten panicz, kt�ry przeje�d�a� t�dy z m�od� panienk�. Bo�e, jak oni si� kochali, jaka ona by�a �liczniutka! Biedne dzieci, tak czulili si� z sob�! Dalib�g, szkoda, �e ich rozdzielono! Udawa�em, �e nie s�ysz�, i pokazywa�em si�, jak mog�em najmniej. Brat zam�wi� w Saint-Denis kolask� na dwie osoby; ruszyli�my skoro �wit, przybyli�my nazajutrz wiecz�r. Stan�� przed ojcem najpierw sam, aby go nastroi� na m� korzy��, opowiadaj�c, z jak� uleg�o�ci� da�em si� sprowadzi�; jako� spotka�o mnie przyj�cie lepsze, ni� si� spodziewa�em. Ojciec poprzesta� na wym�wkach, wytykaj�c b��d, jaki pope�ni�em oddalaj�c si� bez pozwolenia. Co si� tyczy mej kochanki, zas�u�y�em (zdaniem ojca) na to, co mi si� 14 zdarzy�o, oddaj�c si� w r�ce nieznajomej; mia� lepsze mniemanie (m�wi�) o mej rozwadze, ale spodziewa si�, �e ta przygoda uczyni mnie ostro�niejszym. Wzi��em te s�owa w sensie zgodnym z mymi my�lami. Podzi�kowa�em ojcu za jego dobro�, przyrzek�em wej�� na drog� uleg�o�ci i statku. W g��bi tryumfowa�em: rzeczy uk�ada�y si� tak, i� nie w�tpi�em, �e b�d� m�g� si� wymkn�� jeszcze tej nocy. Ca�a rodzina zebra�a si� u sto�u, �artowano po trochu z mej zdobyczy i z romantycznej ucieczki z tak wiern� kochank�. Znosi�em cierpliwie przycinki; by�em nawet szcz�liwy, i� mog� rozmawia� o przedmiocie, kt�ry zaprz�ta� m� dusz�. Wtem kilka s��w ojca sprawi�o, �e nastawi�em ucha. M�wi� o przewrotno�ci i o interesownej us�udze pana de B***. Zmartwia�em s�ysz�c to nazwisko; prosi�em pokornie ojca, aby si� ja�niej wyt�umaczy�. Ojciec zwr�ci� si� do brata pytaj�c, czy nie opowiedzia� mi ca�ego zdarzenia. Brat odpar�, i� w drodze wyda�em mu si� tak spokojny, �e nie uwa�a� za potrzebne ucieka� si� do tego lekarstwa. Zauwa�y�em, i� ojciec waha si�, czy ma doko�czy�. B�aga�em tak usilnie, i� zadowoli� mnie lub raczej zamordowa� wie�ci� najstraszliwsz� w �wiecie. Spyta� wpierw, czy wci�� jestem tak naiwny, aby wierzy�, i� moja luba mnie kocha. Odpar�em �mia�o, �e jestem tego tak pewny, i� nic nie mo�e we mnie zbudzi� cienia w�tpliwo�ci. � Ha! ha! ha! � wykrzykn�� �miej�c si� do rozpuku � to doskonale! Dudek z ciebie, podoba mi si� taka naiwno��. W istocie, szkoda, m�j dobry kawalerze, oddawa� ci� do zakonu malta�skiego, skoro masz tyle przymiot�w na wygodnego m�a. Dorzuci� jeszcze tysi�c drwinek na temat mej rzekomej naiwno�ci. Gdy wci�� trwa�em w os�upieniu, ojciec wy�o�y� mi, i� wedle rachuby opartej na datach Manon kocha�a mnie oko�o dwunastu dni. � Wiem, �e wyjecha�e� z Amiens dwudziestego �smego ubieg�ego miesi�ca, dzi� mamy dwudziesty dziewi�ty; przed jedenastu dniami pan de B *** pisa� do mnie. Przypuszczam, �e trzeba mu by�o oko�o tygodnia, aby zw�cha� si� z tw� ukochan�; je�li zatem odj�� jedena�cie plus osiem od trzydziestu jeden, zostaje dwana�cie, ot, jeden dzie� wi�cej, jeden mniej. Tu zacz�� na nowo p�ka� ze �miechu. S�ucha�em z tak �ci�ni�tym sercem, i� l�ka�em si�, �e nie zdo�am wytrwa� do ko�ca tej smutnej komedii. � Dowiedz si� zatem � podj�� ojciec � je�eli nie wiesz, �e pan de B*** pozyska� serce twojej donny; s� to bowiem czyste drwiny z jego strony, kiedy mnie chce przekonywa�, i� postara� si� odbi� ci j� jedynie przez ch�� oddania mi przys�ugi. Cz�owiek taki jak on, kt�remu zreszt� nie mam zaszczytu by� znany! W�a�nie po nim mo�na si� spodziewa� tak szlachetnych uczu�! Dowiedzia� si� od niej, �e jeste� moim synem, i aby si� uwolni� od ciebie, doni�s� mi o miejscu twego pobytu i sposobie �ycia dodaj�c, i� trzeba silnej eskorty, aby doj�� z tob� do �adu. Ofiarowa� si� u�atwi� mi uj�cie ci�; dzi�ki wskaz�wkom jego, jak r�wnie� twej kochanki, brat zdo�a� ci� wzi�� bez oporu. B�d��e teraz dumny ze swego tryumfu! Umiesz zwyci�a� szybko, kawalerze, ale nie umiesz zachowa� zdobyczy. Nie mia�em si� znie�� tego d�u�ej; ka�de s�owo by�o dla mnie pchni�ciem w serce. Wsta�em, ale ledwiem uczyni� kilka krok�w, pad�em bez zmys��w. Ocucono mnie. Otworzy�em oczy jedynie po to, aby wyla� potoki �ez, usta za�, aby da� folg� �a�osnym skargom. Ojciec, zawsze czule do mnie przywi�zany, do�o�y� wszelkich stara�, aby mnie pocieszy�. Zaledwiem go s�ysza�. Pad�em mu do n�g, zaklina�em, aby mi pozwoli� wr�ci� do Pary�a; chcia�em zasztyletowa� nikczemnego de B***. � Nie � m�wi�em � on nie pozyska� serca Manon; zada� jej gwa�t, uwi�d� j� jakimi� czarami lub trucizn�, zniewoli� mo�e si��. Manon kocha mnie. Czy� nie jestem tego pewny? Zagrozi� jej sztyletem, zmusi�, aby mnie opu�ci�a. Czeg� by nie uczyni�, aby mi wydrze� tak urocz� kochank�! O bogowie! bogowie! czy� to mo�liwe! Manon zdradzi�a mnie, przesta�a kocha�? 15 Poniewa� m�wi�em wci�� o rych�ym powrocie i zrywa�em si� co chwil�, ojciec doszed� do przekonania, i� w obecnym stanie nic nie zdo�a�oby mnie wstrzyma�. Zaprowadzi� mnie do pokoju na pi�trze i zaleci� dw�m s�u��cym, aby mnie nie spuszczali z oka. Nie mog�em si� opami�ta�; by�bym odda� tysi�c razy �ycie, aby by� bodaj na kwadrans w Pary�u. Zrozumia�em, i� wobec mej zapowiedzi nie pozwol� mi tak �atwo wyj�� z pokoju. Mierzy�em oczami wysoko�� okien. Nie widz�c mo�liwo�ci wymkni�cia si� t� drog�, zwr�ci�em si� �agodnie do mych str��w. Tysi�cem przysi�g zobowi�za�em si� zapewni� im kiedy� los, je�li zechc� pom�c mi w ucieczce. Nalega�em, schlebia�em, grozi�em � na pr�no. Straci�em w�wczas ca�� nadziej�; postanowi�em umrze�; rzuci�em si� na ��ko w zamiarze opuszczenia go jedynie wraz z �yciem. Noc i dzie� sp�dzi�em w tym po�o�eniu. Odtr�ci�em po�ywienie, jakie mi przyniesiono nazajutrz. Ojciec zaszed� do mnie po po�udniu. W dobroci swojej pr�bowa� ukoi� me cierpienia najs�odszymi s�owy. Kaza� mi bezwarunkowo zje�� co�, uleg�em przez szacunek. Up�yn�o kilka dni; nie jad�em nic, chyba w obecno�ci ojca. Wci�� przytacza� mi racje zdolne, jego mniemaniem, przywie�� mnie do rozumu i obudzi� wzgard� dla niewiernej. Niew�tpliwie straci�em dla niej szacunek; jak m�g�bym szanowa� najbardziej p�och� i przewrotn� istot� na ziemi? Ale jej obraz, urocze rysy wyci�ni�te w g��bi serca �y�y w nim ci�gle. Czu�em to. � Mog� umrze� � m�wi�em � powinienem nawet po takim wstydzie i b�lu, ale raczej �cierpi� tysi�c razy �mier�, ni� zdo�am zapomnie� o niej. Ojciec patrza� na mnie zdziwiony. Zna� m� dra�liwo�� na punkcie honoru; nie mog�c w�tpi�, i� zdrada Manon musia�a wzbudzi� we mnie pogard�, wyobrazi� sobie, �e moja sta�o�� wyp�ywa nie tyle z mi�o�ci dla niewiernej, ile z og�lnej sk�onno�ci do p�ci niewie�ciej. Przej�� si� tak t� my�l�, i� wiedziony czu�� troskliwo�ci� przyszed� raz pom�wi� ze mn� w tym duchu. � Kawalerze � rzek� � mia�em dotychczas zamiar przypi�� ci krzy� malta�ski, ale widz�, �e twoje sk�onno�ci nie godz� si� z tym powo�aniem. Lubisz kobietki, trudno, trzeba ci znale�� jak�, kt�ra by ci przypad�a do smaku. Powiedz otwarcie, co o tym my�lisz. Odpowiedzia�em, �e nie czyni� r�nicy mi�dzy kobietami i �e po nieszcz�ciu, jakiego pad�em ofiar�, wszystkie budz� we mnie jedynie nienawi��. � Znajd� ci dziewuszk� � odpar� ojciec z u�miechem � kt�ra b�dzie podobna do Manon, a wierniejsza. � Ach, ojcze, je�li masz dla mnie troch� serca � rzek�em � j� sam� zechcesz mi wr�ci�! B�d� pewny, ojcze, ona mnie nie zdradzi�a, nie jest zdolna do takiej pod�o�ci. To przewrotny de B*** oszukuje nas: ciebie, j� i mnie. Gdyby� wiedzia�, ojcze, jaka ona tkliwa i szczera! gdyby� j� zna�, sam by� j� pokocha�. � Dziecko z ciebie � odpar� ojciec. � Jak mo�esz po tym, com ci powiedzia�, �udzi� si� do tego stopnia? To ona wyda�a ci� w r�ce brata. Powinien by� zapomnie� nawet jej imienia i je�li jeste� rozs�dny, korzysta� z dobroci, jak� ci okazuj�. Widzia�em zbyt jasno s�uszno�� tych s��w. Odruch jedynie kaza� mi si� ujmowa� tak wytrwale za niewiern�. � Niestety! � podj��em po chwili � a� nadto prawd� jest, i� sta�em si� ofiar� nikczemno�ci. Tak � ci�gn��em lej�c �zy �alu � widz�, �e jestem tylko dzieckiem. Niewiele trzeba by�o, aby mnie oszuka�. Ale wiem, co mi nale�y uczyni�, aby si� zem�ci�. Ojciec nalega�, abym mu zwierzy� sw�j zamiar. � Udam si� do Pary�a � rzek�em � pod�o�� ogie� w domu de B*** i spal� go �ywcem wraz z przewrotn� Manon. Wybuch ten ubawi� ojca i sprawi� jeno tyle, i� strze�ono mnie tym pilniej. Sp�dzi�em tak p� roku. Pierwszy miesi�c ma�o przyni�s� zmian. Wszystkie me uczucia obraca�y si� doko�a nienawi�ci i mi�o�ci, nadziei i rozpaczy, wedle obraz�w, w jakich Manon ukazywa�a si� moim my�lom. To wspomina�em najrozkoszniejsz� kochank� i usycha�em z 16 pragnienia, to zn�w widzia�em nikczemn� i zdradzieck� istot� i przysi�ga�em sobie, i� odnajd� j� jedynie po to, aby j� ukara�. Dostarczono mi ksi��ek, kt�re pozwoli�y mej duszy odzyska� nieco spokoju. Odczytywa�em ulubionych autor�w. Zbogaci�em me wiadomo�ci. Nabra�em znowu upodobania w nauce. Zobaczy pan, na co mi si� to zda�o! Moje do�wiadczenia sercowe pozwoli�y mi zrozumie� wiele ust�p�w z Horacego i Wirgiliusza, wprz�d dla mnie ciemnych. Sporz�dzi�em komentarz mi�osny do czwartej ksi�gi Eneidy; przeznaczam go do druku i s�dz�, �e publiczno�� b�dzie ze� zadowolona. Niestety! powtarza�em sobie przy tej pracy: �Takie serce jak moje godne by�oby wiernej Dydony.� Pewnego dnia Tybercy zaszed� mnie odwiedzi�. Zdziwiony by�em wzruszeniem, z jakim mnie u�ciska�. Nie umia�em jeszcze widzie� w jego przywi�zaniu co� wi�cej ni� zwyk�� przyja�� z �awy szkolnej, jak� zawi�zuj� m�odzi r�wie�nicy. Znalaz�em go tak zmienionym i dojrza�ym przez tych kilka miesi�cy, i� wyraz jego, jak r�wnie� jego ton natchn�y mnie szacunkiem. M�wi� raczej jak m�dry doradca ni� jak kolega. Ubolewa� nad mym zb��kaniem. Winszowa� mi uleczenia, o kt�rym wnioskowa� zbyt pochopnie, upomina� wreszcie, bym korzysta� z tego b��du i otworzy� oczy na znikomo�� rozkoszy. Patrza�em na� zdumiony; zauwa�y� to. � Drogi kawalerze � rzek� � wszystko, co ci powiadam, to s� niez�omne prawdy; doszed�em do nich drog� powa�nych roztrz�sa�. Mia�em tyle� co i ty sk�onno�ci do rozkoszy, ale r�wnocze�nie niebo da�o mi i mi�o�� cnoty. Przywo�a�em na pomoc rozum, aby por�wna� ich owoce; jako� niebawem zdo�a�em odkry� r�nice. �aska nieba przysz�a mi z pomoc�. Powzi��em dla �wiata wzgard�, z kt�r� nic nie da si� por�wna�. Czy odgad�by�, co mnie w nim zatrzymuje � doda� � i co mi broni schroni� si� w samotni�? Jedynie przyja�� dla ciebie. Znam twe serce i umys�; nie ma tak wysokich stref, kt�re by ci nie by�y dost�pne. Jaka� strata dla cnoty! Ucieczka twoja z Amiens sprawi�a mi tyle b�lu, i� od tej pory nie zazna�em chwili rado�ci. S�d� o tym po krokach, do jakich mnie ta bole�� popchn�a. Tu opowiedzia� mi wszystko. Spostrzeg�szy, �em go oszuka� i uciek� z kochank�, siad� na ko�, aby �pieszy� za mn�. Poniewa� zyska�em kilka godzin, nie m�g� mnie do�cign��; przyby� do Saint-Denis tu� po mym odje�dzie. B�d�c pewien, i� zatrzyma�em si� w Pary�u, sp�dzi� tam sze�� tygodni, szukaj�c na pr�no; obchodzi� wszystkie miejsca, gdzie mia� nadziej� mnie spotka�. Wreszcie jednego dnia w teatrze pozna� Manon; ubrana by�a tak wspaniale, i� domy�li� si�, �e zawdzi�cza ten przepych hojno�ci nowego kochanka. Uda� si� za jej powozem i dowiedzia� si� od s�u��cego, i� �yje kosztem pana de B***. � Nie poprzesta�em na tym � ci�gn�� � wr�ci�em nazajutrz, aby si� dowiedzie� od niej samej, co si� z tob� sta�o. Kiedy us�ysza�a twoje imi�, przerwa�a nagle rozmow� i opu�ci�a mnie; trzeba mi by�o wr�ci� na prowincj� bez �adnego wyja�nienia. Tu dowiedzia�em si� o twej przygodzie i o stanie, w jaki ci� wtr�ci�a, ale wola�em od�o�y� wizyt� do chwili, gdy b�dziesz spokojniejszy. � Widzia�e� Manon? � odpar�em wzdychaj�c. � Ach! szcz�liwszy jeste� ode mnie, skazanego na to, by nie ogl�da� jej nigdy! Skarci� mnie �agodnie za to westchnienie, kt�re zdradza�o jeszcze s�abo�� serca. Chwali� tak zr�cznie zacno�� mego charakteru, i� od pierwszych odwiedzin zbudzi� we mnie ochot�, aby jak on wyrzec si� �wiata i obra� stan duchowny. My�l ta spodoba�a mi si� do tego stopnia, i� skorom si� znalaz� sam, nie zajmowa�em si� ju� niczym innym. Przypomnia�em sobie rozmow� z biskupem w Amiens oraz szcz�liwe nadzieje, jakie rokowa� mi, w razie gdybym skierowa� si� na t� drog�. Szczera pobo�no�� r�wnie� przyczyni�a si� do mego postanowienia. �B�d� wi�d� �ycie cnotliwe i chrze�cija�skie � m�wi�em sobie � b�d� si� zajmowa� nauk� i religi�, kt�re nie pozwol� mi my�le� o niebezpiecznych rozkoszach. Wzgardz� tym, co posp�lstwo wielbi, �e za� pewien jestem, i� serce 17 moje b�dzie zdolne pragn�� jedynie tego, co szanuj�, b�d� r�wnie wolny od niepokoj�w, co od pragnie�.� Na tej podstawie u�o�y�em plan spokojnego i samotnego �ycia. W obraz jego wchodzi� domek z gaikiem i �r�de�kiem w ogrodzie, biblioteka z�o�ona z wybranych ksi��ek, szczup�a liczba cnotliwych i roztropnych przyjaci�, st� przyzwoity, ale skromny. Okrasi�em to jeszcze listown� wymian� my�li z przyjacielem, kt�ry by bawi� w Pary�u i donosi� mi o wydarzeniach publicznych nie tyle, aby zadowoli� ciekawo��, ile aby mnie rozerwa� obrazem miota� si� i niepokoj�w ludzkiego szale�stwa. �Czy� nie b�d� szcz�liwy? � dodawa�em w duchu � czy� to nie b�dzie ziszczenie wszystkich mych pragnie�?� To pewna, �e projekt ten zgodny by� z mymi sk�onno�ciami. Ale jako uwie�czenie tak roztropnego planu czu�em, i� serce oczekuje jeszcze czego� i �e aby niczego mu nie zbywa�o w uroczej samotni, trzeba by w niej Manon! Tybercy zachodzi� cz�sto, aby mnie umocni� w zamiarze. Wreszcie przy sposobno�ci zwierz