9897

Szczegóły
Tytuł 9897
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9897 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9897 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9897 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Wojciech J�wiak "Cykl Saturna" Wst�p ���� Zapewne od pocz�tku istnienia rozumnej ludzkiej rasy nieznajomo�� przysz�o�ci budzi�a sprzeciw i powodowa�a wysi�ki, aby jako� przebi� si� przez mur niewiedzy, oddzielaj�cy nas od tego, co nast�pi. To zadanie, aby umie� przewidywa� przysz�o��, jest r�wnie� g��wnym zamiarem astrologii. Nie potrafimy powiedzie�, ile wiek�w (lub tysi�cleci) trwaj� ju� wysi�ki astrolog�w jest to w ka�dym razie czas niemal tak d�ugi, jak istnienie cywilizacji ale mimo tego ogromnego czasu gromadzenia (a tak�e rozpraszania) do�wiadcze�, owo sztandarowe zadanie jest stale odleg�e niby horyzont goniony przez w�drowca. Okaza�o si� przy tym, �e astrologiczne narz�dzie, ostrzone z zamiarem przewidywania przysz�o�ci, bardziej sprawdza si� w odpowiadaniu na pytania stoj�ce nieco z boku w stosunku do tamtego g��wnego celu: oto z horoskopu mo�na nader sprawnie okre�li� charakter cz�owieka, jego temperament, upodobania, specyficzne zalety i s�abo�ci, role spo�eczne, kt�re go poci�gaj�, jako�� jego stosunk�w z lud�mi, neurotyczne b��dne ko�a, kt�re mu gro�� itd itd. Tak wi�c wzgl�dnie �atwo jest okre�li� portret cz�owieka, trudniej jego �cie�k�, tzn. �rodowisko i role spo�eczne, do kt�rych lgnie; najtrudniejszym za� zadaniem pozostaje stale trzeci poziom orzekania: czasowy rozk�ad �ycia, kt�rego cz��, odnosz�ca si� do czasu przysz�ego, jest upragnion� astrologiczn� prognoz�. ���� Gdy podchodzimy do zagadnienia prognozy (czy raczej, jak si� powiedzia�o, rozk�adu czasowego), natrafiamy na problem dominanty. Aby wyja�ni�, czym jest dominanta, odwo�am si� do analogii z horoskopowym okre�laniem portretu. Materia�em, na podstawie kt�rego okre�lamy charakter cz�owieka, jest niesko�czone niemal mn�stwo szczeg�owych wska�nik�w: pozycje planet w znakach, a tak�e w domach, ich wzajemne relacje poprzez aspekty, ale tak�e i poprzez w�adztwa; cz�sto trzeba spojrze� na mniejsze aspekty (pi�cio, siedmio, ale te� i dziewi�ciokrotne), a mo�e i na punkty arabskie ... To s� jednak tylko szczeg�y i poprawki, w kt�rych astrolog nie gubi si�, poniewa� ma oparcie w dominancie horoskopu, kt�ra wyznacza baz� i nak�ada ramy na ruch wyobra�ni. Dominanta w najwi�kszym uproszczeniu, to trzy znaki zodiaku (te, w kt�rych przebywaj� S�o�ce, Ksi�yc i ascendent), oraz planety w pobli�u osi horoskopu (osie to dwie linie: linia horyzontu ascendentdescendent, i linia lokalnego po�udnika: imum coelimedium coeli). ���� Podobnie jest w przypadku prognozy. Astrologiczny arsena� podsuwa nam wielo�� technik predykcyjnych, z kt�rych najpowszechniej stosowane s� trzy: tranzyty, czyli aspekty (okr�g�e k�ty) tworzone przez planety w bie��cym czasie do planet horoskopu urodzeniowego; dalej progresje prymarne, w kt�rych modelem dla czasu �ycia cz�owieka jest czas pierwszej doby po urodzeniu, przeliczany w stosunku 4 minuty na rok; oraz progresje sekundarne, gdzie r�wnie� czas po urodzeniu jest modelem dla czasu realnego, ale w innym stosunku, jeden dzie� na rok. Wszystkie te metody maj� wsp�ln� cech�, kt�r� mo�na nazwa� punktowym dzia�aniem: ka�dy tranzyt lub progresja to przej�cie punktu przez punkt, kt�re trwa kr�tko, a poszczeg�lne takie momenty nie wi��� si� ze sob� w jak�� logiczn� ca�o�� wy�szego rz�du. Obrazem wynikaj�cym z tranzyt�w i progresji jest mozaika punkt�w, a nie ci�g�y proces poddany og�lniejszej logice. ���� Pewne do�wiadczenie, jakie uzyska�em w trakcie mojej praktyki, pozwala mi poleca� metod�, kt�ra koordynuje astrologiczny obraz czasu i dla prognozy pe�ni rol� dominanty. Jest to metoda oparta na cyklach powolnych planet, z kt�rych najwa�niejszy jest Saturn. Okres obiegu Saturna wok� S�o�ca trwa 29 lat, 5 miesi�cy i 14 dni. �rednio w tym samym czasie r�wnie� Saturn widziany z Ziemi obiega ca�� ekliptyk�, wracaj�c w horoskopie do swojej pozycji urodzeniowej. Pewne znaczenie mo�e mie� fakt, �e 29 lat kojarzy si� z czasem osi�gania dojrza�o�ci przez cz�owieka. Cykl, o kt�rym tu mowa, wynika z ruchu Saturna na tle osi horoskopu urodzeniowego. Pozioma o� (ascendentdescendent) dzieli ko�o ekliptyki na cz�� g�rn� (widoczn� w momencie urodzenia) i cz�� doln�, schowan� pod horyzontem. Dodana o� pionowa (imum coeli medium coeli) wprowadza dalszy podzia� ekliptyki na cztery �wiartki, kt�re ponumerujemy w kierunku ruchu cia� niebieskich (przeciwnie ni� wskaz�wki zegara). Od ascendentu do imum coeli jest �wiartka pierwsza, od imum coeli do descendentu druga, od descendentu do medium coeli trzecia, od medium coeli do ascendentu czwarta. �wiartki te maj� r�n� d�ugo�� (co zale�y od momentu urodzenia), wahaj�c si� od horoskopu do horoskopu wok� k�ta prostego (90 stopni). Ruch Saturna poprzez te �wiartki wyznacza zasadniczy rytm przemian w ludzkim �yciu, kt�ry mo�na �mia�o por�wna� z cyklem koniunkturalnym we wczesnym kapitalizmie. �wiartki pierwsza i trzecia s� negatywne, co znaczy, �e gdy Saturn w nich przebywa, w �yciu przewa�aj� negatywne do�wiadczenia, a og�lny poziom mo�liwo�ci cz�owieka jest niski. �wiartki druga i czwarta s� pozytywne, co oznacza z kolei wysoki poziom si� i przewag� pozytywnych do�wiadcze�. Poniewa� �rednio Saturn przebywa oko�o 7 lat w jednej �wiartce, zgodna z jego cyklem jest wr�ba J�zefa dla faraona o siedmiu latach t�ustych i siedmiu chudych. ���� W trakcie bada� nad tym cyklem zwr�ci�em uwag� r�wnie� na momenty przesile� po�rodku ka�dej �wiartki cyklu, co kaza�o mi wyr�ni� punkty le��ce w horoskopie dok�adnie w po�owie drogi mi�dzy ascendentem a imum coeli, imum coeli a descendentem i tak dalej. Te cztery punkty mi�dzyosiowe wprowadzaj� kolejny, trzeci ju� podzia� ekliptyki, tym razem na osiem �smych cz�ci, a pobyt Saturna w tych cz�ciach i jego przechodzenie przez ich granice nadaje dodatkow� struktur� jego cyklowi. Ta o�miodzielna struktura mo�e wydawa� si� obca wielu astrologom, przywi�zanym do podzia��w na dwana�cie tyle, ile jest znak�w zodiaku i dom�w horoskopowych. C�, trudno, radzi�bym czyta� ten artyku� bez uprzedze� i od�o�y� na razie na stron� regu�y w rodzaju ...je�eli Saturn przebywa w domu drugim, krystalizacji i umocnieniu podlegaj� sprawy finansowe urodzonego... Wprowadzone tutaj cztery punkty mi�dzyosiowe nale�a�oby zaznaczy� jakimi� nazwami, i to w taki spos�b, aby nowa nazwa, je�eli ju� nie mo�e oddawa� sensu, to przynajmniej nie narusza�a sensu tego, co nazywa. Proponuj� cztery kolory bryd�owe: na dwusiecznej pierwszej �wiartki, po�rodku mi�dzy ascendentem a imum coeli b�dzie punkt trefl, w odpowiednim miejscu drugiej �wiartki punkt karo, w �wiartce trzeciej punkt pik, w czwartej punkt kier. W �wiartkach negatywnych mamy wi�c karty czarne, w pozytywnych czerwone. W tym miejscu warto przypomnie�, �e bryd�owe piki to w talii tarota miecze, kiery odpowiadaj� pucharom, trefle kijom, a kara monetom. By� mo�e wprowadzone tu oznakowanie punkt�w mi�dzyosiowych nie jest czyst� umow�. Po przej�ciu ascendentu ���� Mamy zakorzeniony nawyk my�lenia liniowego. Je�eli co� ro�nie, wydaje nam si�, �e b�dzie ros�o stale. Je�eli co� si� rozpada, r�wnie� to wydaje si� nam sta�ym procesem; dzia�a nawyk przed�u�ania w przysz�o�� obecnych tendencji. Rozwa�my po�o�enie cz�owieka w czasie, gdy Saturn zbli�a si� do zej�cia pod urodzeniowy ascendent. Bezpo�redni� przesz�o�ci� jest dla niego siedem (�rednio) lat wzgl�dnie wysokiej koniunktury, typowej dla �wiartki czwartej. Siedem lat w �yciu cz�owieka to ogromna epoka wystarczaj�ca, by mocno zatar�y si� w pami�ci jego do�wiadczenia z czas�w wcze�niejszych; tak wi�c ostatnie lata pomy�lno�ci wydaj� mu si� ca�ym niemal jego �yciem i, co wi�cej, trwa�� tendencj�. Wra�enie to jest tym silniejsze, �e w okresie przej�cia Saturna przez czwart� �wiartk� cz�owiek jest (lub, lepiej m�wi�c, stopniowo uczy si� by�) pewny siebie, ufny we w�asne si�y, samodzielny; przyzwyczaja si� te� do my�li, �e swoje sukcesy zawdzi�cza sobie samemu i mo�e na sobie polega�. Wydaje mu si� wi�c, �e oto jego wysi�ki owocuj� proporcjonalnymi wynikami, �e dostaje to, co sam uzyska� i wypracowa�, a �e zawdzi�cza to przede wszystkim sobie i swoim talentom, wi�c nie widzi powodu, aby w przysz�o�ci mia�o by� inaczej. Z racjonalnego punktu widzenia przysz�o�� wydaje si� bezpieczna. Jednak�e pod koniec czwartej �wiartki cyklu Saturna gdy planeta zbli�a si� do ascendentu pojawiaj� si� ukryte przejawy s�abni�cia, jakby dzia�a� pod�wiadomy l�k przed ubywaniem energii. Reakcj� na to, w omawianym czasie, jest wielka potrzeba utrwalenia, przypiecz�towania, ?zatrzymania? osi�gni�tego stanu, co czyni si� zazwyczaj przy pomocy �rodk�w formalnych i prawnych: urz�dowych decyzji, um�w i sakrament�w. Prosperuj�cy, ale nieformalny interes zostaje zalegalizowany jako przedsi�biorstwo; zwi�zek erotyczny zostaje sformalizowany poprzez zawarcie ma��e�stwa, praktyka religijna zostaje uj�ta w formalne ramy �lubowa� zakonnych. Zdumiewa mnie za ka�dym razem, gdy pytam o daty z �ycia klient�w, do jakiego stopnia ludzie potrafi� by� punktualni i zd��y� np. z ma��e�stwem dok�adnie na dzie� przej�cia Saturna przez sw�j urodzeniowy ascendent! Z drugiej strony ta punktualno�� dostarcza pot�nego narz�dzia do rektyfikacji horoskop�w: pozycja Saturna w momencie zatwierdzenia decyzji z rodzaju wymienionych z du�ym prawdopodobie�stwem wskazuje na nieznane, z powodu braku zapisu godziny urodzenia, miejsce po�o�enia osi horoskopu; dotyczy to tak�e pozosta�ych osi, nie tylko ascendentu. ���� Przy przej�ciu Saturna przez ascendent (czyli zej�cia pod urodzeniowy horyzont na wschodzie) obserwuje si� te� zjawisko, kt�re mo�na nazwa� iskrzeniem. Wiadomo, �e gdy wyci�ga si� z kontaktu przew�d urz�dzenia elektrycznego (radia, grzejnika itp.), pojawia si� iskra w miejscu przerwania po��czenia. Dzieje si� tak, poniewa� energia zmagazynowana w polu magnetycznym uzwoje� zostaje w momencie przerwania obwodu uwolniona i pobudza �adunek elektryczny do ruchu. Ale trwa to tylko przez chwil�: rezerwa energii szybko zanika. Analogia jest niemal wierna: jest tak, jakby poprzez po�o�enie bie��cego Saturna w poszczeg�lnych �wiartkach horoskopu cz�owiek by� pod��czony do zasilania pewn� energi� psychiczn�. W momencie zej�cia Saturna pod horyzont owo zasilanie zostaje przerwane (a �ci�lej, przestawione na inny rodzaj energii) i w tym momencie cz�owiek rzuca na szal� swoje rezerwy. Wynikiem jest zryw porywanie si� na ambitne zamierzenia, odk�adane dot�d z r�nych powod�w. Cz�owiek wchodzi w stan nadaktywno�ci, mobilizacji, pod wewn�trznym przymusem dzia�a z rozmachem, ale i w po�piechu jakby to by�a ostatnia szansa, ostatnia ju� w �yciu okazja; przy�wieca has�o za wszelk� cen�. Pierwsze nieudanie, pora�ka, rozpoczyna okres siedmiu lat chudych. Z pocz�tku nie jest jeszcze najgorzej: posuni�cia prawne i urz�dowe, dokonane pod koniec minionego okresu daj� zabezpieczenie i poczucie wzgl�dnego bezpiecze�stwa. Wydaje si�, �e jedno niepowodzenie nie jest jeszcze dowodem os�abienia: ostatecznie zawsze mog� si� zdarzy� przykro�ci. Teraz jednak jednocze�nie nast�puj� negatywne zmiany o charakterze zar�wno zewn�trznym jak i wewn�trznym. Z zewn�trz odzywaj� si� teraz wszystkie zaniedbania i b��dy z przesz�o�ci, kt�re nie upomina�y si� o swego sprawc�, dop�ki by� na fali koniunktury, teraz za� trzeba sp�aca� dawne d�ugi. Co do zjawisk wewn�trznych, to sam cz�owiek jest teraz psychicznie s�abszy, wobec czego woli sprawdzone rozwi�zania, staje si� bardziej konserwatywny, mierzy do cel�w obliczonych poni�ej w�asnych dotychczasowych mo�liwo�ci. Pierwszy rok mo�na �y� z zapas�w uzbieranych wcze�niej (zapasy te rozumiem w najszerszym sensie: wszelkich ekwiwalent�w energii, nie tylko pieni�dzy), ale w ko�cu przychodzi moment, kiedy trzeba powa�nie zastanowi� si�, jak przestawi� �ycie na now�, ni�sz� dynamik�. ���� Pierwsz� jedn� �sm� cyklu Saturna, od ascendentu do punktu trefl, mo�na por�wna� do stopniowego obsuwania si� po stoku ruchomego piasku. Wpad�em do do�u i nie mog� si� wydosta� trudno, ale jednak zatrzyma�em si� i stoj� na w�skiej p�ce, i zapewne uda mi si� na niej jako� urz�dzi�. Ale nawet to okazuje si� niepewne i chwilowe: zaraz ziemia obsuwa si� g��biej nowe zatrzymanie nowa pr�ba urz�dzenia swojej normalno�ci na tym ni�szym poziomie i dalej w d�... Cz�sto postrzegane jest to wr�cz jako cofanie si� w rozwoju. ���� Oko�o przej�cia Saturna przez pierwszy punkt mi�dzyosiowy (punkt trefl), nast�puje trwa�a stabilizacja na niskim poziomie. Nast�puj� wydarzenia, kt�re zmuszaj� przyj�� do wiadomo�ci, �e �w proces zjazdu w d� obiektywnie nast�pi� i nie da si� ju� go ani odt�umaczy� ani odwr�ci�. Cz�sto tranzyt Saturna przez punkt trefl (je�eli jeszcze pomog� w tym inne negatywne wska�niki horoskopowe) przejawia si� spektakularnymi niepowodzeniami. ���� �rodek pierwszej �wiartki cyklu Saturna ma jeszcze jeden charakterystyczny objaw: jest to d��enie do izolowania si�, odej�cia od czynnego �ycia, odosobnienia, ucieczki, odej�cia na ubocze, wyjazdu na wie� albo w Bieszczady. Niekiedy pomaga w tym w�adza, stosuj�c wi�zienie. ���� W tym momencie, co zwi�zane jest z tendencj� do zaw�ania pola swojej aktywno�ci i chowania si� w to, co bliskie, znane i mo�liwe do skontrolowania, pojawia si� te� potrzeba wej�cia w w�ski kr�g ludzi powi�zanych ze sob� gor�cymi, emocjonalnymi wi�zami. Nast�puje skupienie uwagi na tej grupie (bywa ni� w�asna rodzina, ale cz�ste s� i inne rozwi�zania), kt�ra przes�ania szeroki �wiat pozostaj�cy na zewn�trz. ���� Druga po�owa pierwszej �wiartki, po mini�ciu punktu trefl, stoi pod znakiem eksperymentowania z nowymi formami �ycia. W pierwszej jednej �smej, do punktu trefl, pomimo energetycznego s�abni�cia, przewa�a�o obiektywne i obywatelskie nastawienie do �wiata, po��czone ze specyficznym konserwatyzmem. Mo�na to zjawisko rozumie� tak: skoro idzie �le, ratunku mo�na si� spodziewa� tylko po rzeczach najlepiej, obiektywnie, sprawdzonych. Nale�y wzorowa� si� na tym, co powszechne, najlepiej prze�wiczone, niezawodne. Teraz natomiast, w po�owie �wiartki, to nastawienie si� zmienia. Skoro bieda wraz z �yciem poni�ej swojego dawnego poziomu sta�y si� nieusuwalnym faktem, nale�y dokona� zabiegu na sobie, kt�ry pomo�e jako� funkcjonowa� w tym niskim stanie: zabiegiem tym jest przestrojenie w�asnej �wiadomo�ci. Cz�owiek godzi si� wi�c na swoj� n�dz� i nisko�� poprzez to, �e odrzuca orientowanie si� na cele w zewn�trznym �wiecie, wysokie, dalekie i, jak si� obecnie wydaje, trwale niedost�pne; odrzuca wi�c �wiat, a skupia si� na swoim najbli�szym kr�gu: rodzinie, grupie kole�e�skiej, bandzie, sekcie. Jego pogl�dy akcentuj� ekskluzywno�� i wyj�tkowo�� tego kr�gu, normy ocen ka�� wysoko ceni� to, co swoje, nasze, cho�by dla ludzi z zewn�trz wydawa�o si� dziwaczne i podejrzanej jako�ci. Je�eli m�ody cz�owiek w momencie wej�cia Saturna do pierwszej �wiartki wchodzi w konflikt z rodzicami i warto�ciami ich �wiata, to po przej�ciu punktu trefl konflikt wprawdzie wygasa, ale syn, �yj�c w innym �wiecie, staje si� swoim rodzicom obcy i niezrozumia�y. ���� To zaw�enie uwagi do w�asnego plemienia jest jednak s�uszn� strategi� we wspomnianej fazie cyklu, poniewa� poprzez skupienie na w�skim kr�gu, bliskim otoczeniu i sprawach podstawowych, pozwala odbudowa� podstawy w�asnego energetycznego stanu posiadania. Na dalszy ci�g drugiej jednej �smej mo�emy patrze� jak na odbudow�: jest stale kiepsko, negatywne do�wiadczenia przewa�aj�, nie starcza si� na wielkie przedsi�wzi�cia, ale na naszym ma�ym poletku do�wiadczalnym uczymy si� nowych form �ycia, nowych zachowa� i nowych sprawno�ci. Po przej�ciu imum coeli ���� Przej�cie Saturna przez imum coeli, do �wiartki drugiej i na zachodni� stron� urodzeniowego nieba, poznajemy po opadni�ciu skorup. Poprzednie nami�tno�ci, nie wiadomo kiedy, ostygaj�, grupa rozprasza si�, jej ukochany przyw�dca przestaje by� atrakcyjny, przestaje zale�e� na warto�ciach wyznawanych do tej pory; zaczynamy dostrzega� wiechcie wystaj�ce z but�w i dziury w dywanikach, a brakuje ju� g�rnych wzlot�w ducha, kt�re do niedawna usprawiedliwia�y niedostatek. Cz�sto tre�ci� tego tranzytu jest odkrycie normalno�ci: atrakcyjne staje si� �ycie tak, jak �yj� inni. Zaczynamy r�wna� do Kowalskich. Dawne, sekciarskie przyja�nie zanik�y, wchodzimy wi�c w �wiat nowych uk�ad�w towarzyskich, kt�re teraz maj� formalny charakter: zwykle s� to jacy� koledzy z pracy, s�siedzi itp. Ten obywatelski �wiat znowu staje si� po��dany, a sprawno�ci, kt�re si� naby�o w minionym okresie okazuj� si� cenne, a nawet daj� si� teraz korzystnie sprzeda�. ���� Zwykle znowu oko�o roku trwa aklimatyzacja w nowym czasie. Tymczasem jeszcze przeszkadzaj� i daj� si� odczu� jako obci��enie rozmaite urazy, zahamowania i skrzywienia psychiczne nabyte w okresie poprzednim, chocia�, z drugiej strony, w obecnie otaczaj�cym nas normalnym, zdrowym �wiecie posiadamy co�, czego brakuje ludziom od dawna zasiedzia�ym w pozytywnych fazach cyklu: jest to dar widzenia rzeczywisto�ci �wie�ym okiem, przez pryzmat odmiennych, wcze�niejszych do�wiadcze�. W�a�ciwo�ci� t� ludzie wchodz�cy dopiero w pozytywny kwadrant cyklu �udz�co przypominaj� nowych przybysz�w z ubogich materialnie, ale bogatych w do�wiadczenia kraj�w, niby wschodnia Europa, aklimatyzuj�cych si� w bogatym materialnie, ale prostym �wiecie jakiej� Kalifornii czy Australii. ���� Czas przej�cia Saturna przez druga �wiartk� to rzeczywi�cie siedem (�rednio) lat t�ustych. Charakter cz�owieka prze�ywaj�cego ten okres ulega specyficznemu przesuni�ciu: staje si� on bardziej otwarty na �wiat zewn�trzny, bardziej ekstrawertyczny; kontakty z lud�mi staj� si� �atwiejsze, poszerza si� kr�g znajomych, a cz�sto wr�cz wci�ga �ycie towarzyskie i aktywno�� spo�eczna. U�ywaj�c astrologicznej terminologii mo�na m�wi� o przesuni�ciu charakteru w stron� typu Bli�ni�t lub Lwa. Gdy umys� jest bardziej otwarty na otaczaj�cych ludzi i �wiat dookolny, �atwiej o sukces, zasadzaj�cy si� na wykorzystaniu kontakt�w spo�ecznych i zgodnym wsp�graniu z tendencjami wyst�puj�cymi na skal� spo�eczn� i og�ln�. Jest to czas, mo�na powiedzie�, wysokiego uspo�ecznienia. Czas ten posiada tak�e charakterystyczny wymiar praktyczny: uwaga, nie wci�gni�ta jeszcze w zbyt odleg�e zamiary i cele, z po�ytkiem skupia si� na celach bliskich i owocuj�cych dora�n� korzy�ci� st�d �atwo�� robienia interes�w, bogacenia si� czy cho�by praktycznego i przyjemnego zabezpieczania sobie materialnego bytu. ���� S�ab� stron� omawianego siedmiolecia jest rozproszenie, a mo�e tylko niedostatek zdolno�ci do skupienia. Cz�owiek w tym czasie ma sk�onno�� do zajmowania si� wieloma sprawami na raz, do jednoczesnej pracy na wielu polach, do zaci�gania na raz zbyt wielu rozbie�nie skutkuj�cych zobowi�za�. Drug� s�abo�ci� jest pewna, w por�wnaniu z innymi okresami, p�ytko�� �ycia, dora�no�� cel�w, pewna, mo�na powiedzie�, niepowaga tego czasu. Owa niepowaga wyra�a si� r�wnie� w wi�kszym ni� kiedy indziej oddawaniu si� przyjemno�ciom, korzystaniu z �ycia, konsumpcji, zaj�ciom o charakterze rozrywkowym. ���� Pierwsza po�owa przej�cia Saturna przez drug� �wiartk� tzn. trzecia �sma cz�� cyklu ma charakter, jak ju� powiedziano, r�wnania do og�u. Koniunktura �yciowa jest wysoka, co zainteresowany stopniowo dopiero rozpoznaje i uczy si� �y� w stanie dysponowania wi�kszymi mocami, ni� te, do kt�rych si� przyzwyczai� przez lata minione. Czas ten jest jednak w znacznym stopniu podporz�dkowany r�wnaniu do �redniej, gonieniu lepiej urz�dzonych spo�ecznie, tych, kt�rzy ju� odnie�li wi�kszy sukces. To przyspieszenie jest uzasadnione, bo przecie� z regu�y minione lata, kiedy Saturn przechodzi� przez stref� pierwszej, negatywnej �wiartki cyklu s� z punktu widzenia nowej, spo�eczno-materialnej optyki nabytej wraz z tranzytem planety przez imum coeli, oceniane jako siedem lat sp�dzonych w bezproduktywnej poczekalni czy zamra�arce. W istocie, cz�owiek ogarni�ty swoj� obecn� now� orientacj� got�w jest odmawia� sensu warto�ciom, kt�rym do niedawna po�wi�ca� ca�e lata swojego �ycia. ���� Tak wi�c trzecia �sma cyklu, od imum coeli do punktu karo, charakteryzuje si� tym, �e cele, warto�ci i wzorce s� w pewnym sensie zewn�trzne i cz�owiek widzi je jako le��ce poza sob�. Orientuje si� na innych, na to, co w danym czasie robi si�, co trzeba robi� i co robi� wszyscy. Przypomnijmy sobie, �e podobnie by�o na pocz�tku pierwszej �wiartki, w pierwszej �smej cz�ci tylko, �e wtedy nale�a�o orientowa� si� na innych i na to, co powszechne, poniewa� zaczyna�o brakowa� si� i zadaniem by�o jakie takie utrzymanie si� w spo�ecznej normie. Tamto zadanie by�o defensywne. Teraz znowu orientujemy si� na innych i na og�lne cele i normy, ale zadanie jest dynamiczne i ofensywne: tak jak kiedy� nale�a�o stara� si�, by nie straci� i nie odpa��, tak teraz trzeba stara� si�, by dogoni� lepszych. Przyp�yw energii, pod��czenie si� do pozytywnego zasilania czyni to zadanie mo�liwym. ���� Ten, kto przyj�� optyk� por�wnywania si� z innymi, r�wnania w g�r�, perspektyw� wy�cigu, w pewnym momencie zaczyna wygrywa� zaczyna by� kim� wyr�nionym i zbiera� korzy�ci z tego tytu�u. Tak zazwyczaj si� dzieje oko�o po�owy drugiej �wiartki, przy tranzycie Saturna przez punkt karo. Podczas tego tranzytu, tak jak ju� kiedy� by�o przy punkcie trefl, ale z nieco zmienionymi akcentami, znowu zmienia si� jako�� uspo�ecznienia cz�owieka i jego orientacja ku okre�lonym warto�ciom w��cza si� nowy rodzaj psychicznej energii. Zanim to nast�pi, wyst�puje cz�sto, znowu podobnie jak siedem lat wcze�niej, w pierwszej �wiartce, tu� przed punktem trefl lub podczas tranzytu przez ten punkt, pewna tendencja do odej�cia i udania si� w otoczenie gro��ce alienacj� i samotno�ci�. R�nica jest taka, �e o ile w�wczas by� to (zazwyczaj) akt wymuszony i desperacki, to teraz podobne szukanie nowych rubie�y wynika z d��enia do sukcesu, do sprawdzenia si� w warunkach trudnych, ale obiecuj�cych wysokie wygrane. ���� I zwykle jest to moment prze�omowy w konkurencji, w kt�rym cz�owiek dot�d uczestniczy�. Nast�puje przesilenie: dotychczasowe cele ods�aniaj� sw�j wzgl�dny charakter, skutkiem czego dokonuje si� zmiana orientacji i przewarto�ciowanie warto�ci: okazuje si�, �e min�� czas na d��enie i staranie si�, a przyszed� czas, aby przystan�� i korzysta�. O ile wcze�niej cele i warto�ci lokowano na zewn�trz, w innych, w szerokim �wiecie, to teraz zostaje postawione pytanie: a co z tego mam ja? Poniewa� zazwyczaj okoliczno�ci i koniunktury dot�d sprzyja�y, okazuje si�, �e jest ju� z czego korzysta� i czym si� syci�, i �e pora ju� na to, by si� urz�dzi� wygodnie, wymo�ci� sobie gniazdo i poczu� si� wreszcie u siebie. Poniewa� ca�a druga �wiartka jest okresem wyra�nej aktywno�ci spo�ecznej, to r�wnie� p�d do wygodnego czucia si� u siebie ma wymiar spo�eczny i przejawia si� poprzez budowanie wok� siebie wygodnej i satysfakcjonuj�cej grupy, lub, u os�b obdarzonych przez horoskop urodzeniowy mniejszymi dyspozycjami przyw�dczymi, poprzez do��czenie i wej�cie do takiej grupy. Cz�sto pami�tajmy, �e formu�owane s� tu najog�lniejsze regu�y, w kt�rych mog�yby si� pomie�ci� takie niepor�wnywalnie r�ne przecie� losy niepodobnych do siebie ludzi jest to to samo co poprzednio spo�eczne otoczenie, tyle, �e teraz staje si� ono oswojone i cz�owiek czuje si� w nim jak u siebie, co po��czone jest zwykle z formalnymi awansami, prawem decydowania, presti�em itd. ���� W�r�d ludzkich historii istnieje jeszcze jeden wariant, b�d�cy skutkiem odbytej w odpowiednim momencie (przy zbli�aniu si� Saturna do dwusiecznej, do punktu karo) podr�y w nieznane: skutkiem sukcesu w tej wyprawie jest awans do grona wybranych, wej�cie do jakiej� elity wyr�nionej na tle spo�ecze�stwa, b�d�cej w dodatku przedmiotem aspiracji og�u. Po przej�ciu descendentu ���� Przejdziemy teraz do om�wienia nast�pnych dw�ch �wiartek cyklu, czyli tego ponad czternastoletniego okresu w �yciu cz�owieka, kiedy Saturn, na tle jego horoskopu urodzeniowego, w swoim bie��cym ruchu znajduje si� powy�ej horyzontu, w tej cz�ci nieba, kt�ra w momencie urodzenia by�a widoczna. W swoich najog�lniejszych w�a�ciwo�ciach �wiartki trzecia (od descendentu do medium coeli) i czwarta (od medium coeli do ascendentu) s� analogiczne do �wiartek przeciwleg�ych, to jest pierwszej i drugiej. Pierwsza mia�a generalnie negatywny charakter (s�abni�cie i nast�pnie stabilizacja na niskim poziomie), druga charakter pozytywny (odkrycie normalno�ci �rodowiska spo�ecznego i czerpanie z niego korzy�ci); kolejna �wiartka trzecia ma charakter znowu negatywny, a jej pocz�tek wynurzenie si� Saturna spod horyzontu mo�e by� r�wnie dramatyczny, jak kiedy� zej�cie Saturna pod horyzont. �wiartka czwarta, na mocy og�lnego rytmu, znowu jest pozytywna. Obie wzi�te jako ca�o��, jako g�rna po�owa cyklu Saturna, r�ni� si� od dolnej po�owy jedn� wyrazist� cech�: w czasie trwania g�rnej po�owy cyklu cz�owiek obdarzony jest bardziej zwart� konstrukcj� psychiczn�, jest lepiej zintegrowan� osobowo�ci�, lepiej wie czego chce, posiada �ci�lej okre�lone �yciowe cele, kieruje si� bardziej jednoznacznymi zasadami, i ma w zwi�zku z tym wi�ksz� zdolno�� podejmowania decyzji. ���� Ten zestaw pozytywnych cech nale�y rozumie� w bardzo wzgl�dnym sensie. Bo rozwa�my przyk�adow� sytuacj�, kiedy kto� rodzi si� z Saturnem zachodz�cym, a wi�c na tle jego horoskopu urodzeniowego planeta ta rozpoczyna swoj� w�dr�wk� od descendentu, i id�c przez �wiartk� trzeci� oko�o si�dmego roku �ycia przechodzi przez medium coeli, rozpoczyna czwart� �wiartk�, i oko�o czternastego roku schodzi pod horyzont, czym zapocz�tkowuje doln� po��wk� cyklu. Powstaje w ten spos�b paradoksalna sytuacja, kiedy, w my�l tego, co poprzednio powiedzieli�my, cz�owiek ten, jako dziecko, do czternastego roku �ycia by� zintegrowany wewn�trznie, dojrza�y i rozwini�ty, a w wieku czterna�cie dwadzie�cia dziewi�� lat prze�ywa� okres niedojrza�o�ci i dezintegracji. Ot� zar�wno og�lna logika cyklu, jak i obserwacje, kt�re doprowadzi�y mnie do sformu�owania tych regu�, wcale takich sprzeczno�ci nie poci�gaj�: pozytywne cechy g�rnej po�owy nale�y rozumie� tak, �e �w cz�owiek dobrze i szybciej ni� jego r�wie�nicy rozwija� si� w dzieci�stwie, lepiej rokowa�, a zapewne sprawia� w tym okresie wra�enie nad wiek dojrza�ego, natomiast po przekroczeniu wieku dorastania, co u niego zbieg�o si� z zej�ciem Saturna pod horyzont, nast�pi�o op�nienie w rozwoju i jaka�, wzgl�dna, dezintegracja osobowo�ci. Ale zar�wno integracja w dzieci�stwie, jak i dezintegracja w wieku starszym bardziej s� widoczne raczej nie tyle w por�wnaniu z innymi fazami �ycia tego samego cz�owieka, co w por�wnaniu z r�wie�nikami przechodz�cymi w�a�nie przeciwstawne fazy cyklu. ���� Tak wi�c na trzeci� �wiartk� i czwart� mo�emy patrze� jak na okresy �ycia analogiczne do �wiartki pierwszej i, odpowiednio, drugiej, ale w pewien spos�b podniesione na wy�szy poziom. Wy�szy stopie� integracji, jaki jest wtedy udzia�em cz�owieka, wp�ywa w specyficzny spos�b na jako�� czasu tych dw�ch siedmioleci. ���� Koniec drugiej i pocz�tek trzeciej �wiartki s� podobne do tego, co dzia�o si� czterna�cie lat wcze�niej. Odczuwalne jest s�abni�cie koniunktury i w�asnych si�, a poniewa� zazwyczaj mamy nawyk, aby odpowiedzialnymi za to, co niekorzystne czyni� jakie� czynniki zewn�trzne, wi�c oceniamy zmieniaj�c� si� sytuacj� jako zbieg niekorzystnych przypadk�w, kt�re, jak mamy nadziej�, rych�o min�. Tymczasem w rzeczywisto�ci dzieje si� co� innego: zmiany s� g��bsze. Dzieje si� dok�adnie tak, jakby droga, kt�r� posuwa si� w�drowiec, zacz�a prowadzi� pod g�r�, albo jakby okr�t, p�yn�cy dot�d z wiatrem, musia� zacz�� przebija� si� zygzakowatym kursem pod wiatr, albo jakby samoch�d zjecha� z g�adkiej szosy. W�a�nie w bardzo podobny spos�b w �yciu i w jego koniunkturach odczuwalna jest zmiana jako�ci czasu. Je�eli czas rozumie� nie jako abstrakcyjny wymiar, czysto matematyczn� skal� s�u��c� do datowania zdarze�, ale jako czasowe �rodowisko w kt�rym przez ile� lat, dni czy miesi�cy przychodzi nam �y�, to ka�da zmiana �wiartki cyklu Saturna przynosi ewidentn� zmian� jako�ci tego �rodowiska. ���� Siedem (�rednio) ostatnich, t�ustych lat drugiej �wiartki przyzwyczai�o nas do sprzyjaj�cej koniunktury, do wzgl�dnego powodzenia, a szczeg�lnie rozpie�ci� nas ostatni podrozdzia� naszej biografii, czyli przej�cie Saturna przez czwart� �sm� cz�� cyklu. Powsta�o wtedy bardzo buduj�ce poczucie zgodno�ci naszych cel�w, zamiar�w i dzia�a� z tym, co jest mo�liwe, co obiektywnie udaje si� w tej rzeczywisto�ci, w kt�rej dzia�amy. I w�a�nie pocz�tek trzeciej �wiartki jest czasem rozczarowa�. W poprzednich latach powiod�o si� uzgodnienie naszych cel�w i oczekiwa� z obiektywnymi mo�liwo�ciami. By� to stan, jak wida�, idealny: nieomal zgodno�� idea��w z rzeczywisto�ci�. Niemal, bo w praktyce nie odbywa si� to nigdy w spos�b tak czysty. Teraz w tym miejscu na nowo tworzy si� rozziew, idea�y zn�w zaczynaj� si� rozmija� z rzeczywisto�ci�. Wina jest obustronna: przychodz� zar�wno niekorzystne zmiany w zewn�trznym �rodowisku, w kt�rym dzia�amy, kt�re nie pozwalaj� nam tak szeroko rozwija� skrzyde�, jak dot�d, jak i nasze oczekiwania rosn�: bo w miar� jedzenia w poprzednim okresie, ur�s� apetyt. Spotykaj� si� wi�c rozbudzone ambicje i s�abn�ce mo�liwo�ci ich realizacji. W analogicznej sytuacji sprzed oko�o czternastu lat, przy przej�ciu Saturna z czwartej do pierwszej �wiartki, ta przemiana by�a jeszcze bole�niejsza, bo towarzyszy�o jej zachwianie r�wnowagi umys�u, zwi�zane z om�wion� wcze�niej dezintegracj�. W�wczas cz�owiek naprawd� traci� punkty oparcia, a nie mog�c ich znale�� w sobie, szuka� ich na zewn�trz; st�d przemo�na by�a w�wczas tendencja do wysi�k�w, maj�cych na celu utrzymanie si� na powierzchni normalno�ci. Teraz sytuacja jest zmieniona o tyle, �e pozostaje w ma�ym stopniu naruszony ko�ciec psychiczny cz�owieka, jakim s� jego dalekosi�ne plany, cele, zamierzenia i warto�ci a tak�e to, co on w g��bokim sensie uwa�a za moje, przynale�ne do jego ja. Punktem oparcia w rozsypuj�cym si� �wiecie odziedziczonym z drugiej �wiartki staje si� ambicja. O ile tamta, pierwsza �wiartka by�a czasem s�abni�cia i poddawania si� losowi, to obecna, trzecia �wiartka, jest czasem wysi�ku, trudu i walki. Jej istot� jest to, �e cz�owiek osaczony przez przeciwno�ci losu (a bywaj� one r�wnie pot�ne, co w �wiartce pierwszej) nie stoi z opuszczonymi r�kami lecz przeciwnie, aktywnie przeciwstawia si� losowi i staje do walki. ���� W zrozumieniu tej dynamiki czasu pomocna jest analogia z ruchem po pionowo ustawionym, kolistym torze. �wiartka pierwsza by�a czasem spadania, pogr��ania si�, zbli�ania si� do dna. �wiartka druga by�o to wydobywanie si�, wznoszenie kosztem rozp�du uzyskanego poprzednio. Tym rozp�dem by� zas�b do�wiadcze� przekszta�caj�cych osobowo��, kt�rych nabyli�my w tamtej negatywnej, pierwszej �wiartce, a kt�re, bez owej dezintegracji, nie mia�yby do nas dost�pu, co nie pozwoli�oby nam na osi�gni�cie okre�lonego poziomu dojrza�o�ci, koniecznego do funkcjonowania w pozytywnej, drugiej �wiartce. �wiartka trzecia jest te� wznoszeniem, ale w innym sensie: jest to mozolna droga pod g�r�, wymagaj�ca nieustannego wysi�ku i mobilizacji, gdzie nic nie przychodzi za darmo, nic nie jest prezentem od losu, a wszystko trzeba zapracowa� sobie wysi�kiem wielokrotnie wi�kszym, ni� w epoce poprzedniej, i gdzie wszystko jest surowym sprawdzianem naszej dojrza�o�ci, sprawno�ci i zaradno�ci. Mo�na te� tak patrze� z og�lniejszego punktu widzenia na t� spraw�, �e �agodne czasy drugiej �wiartki by�y w�a�nie prezentem od losu i kredytem, kosztem kt�rego mo�emy uda� si� na wspinaczk� �wiartki trzeciej. ���� Omawiane (�rednio) siedmiolecie ma kilka wariant�w, zale�nych od og�lnych (a w astrologii okre�lonych horoskopem urodzeniowym) predyspozycji cz�owieka. Jednym z nich jest powa�ne wzi�cie si� do roboty. W tym wariancie cz�owiek, od kt�rego odwraca si� fortuna w�a�ciwa dla okresu poprzedniego, nie mog�c zajmowa� si� z powodzeniem wielo�ci� spraw, jak to mia�o miejsce do tej pory, skupia si� na jednym zadaniu, jemu podporz�dkowuje sw�j czas, zamiary i wysi�ki, rezygnuj�c z mn�stwa rzeczy, znajomo�ci, kontakt�w i rozrywek. Znamy z �ycia ten mechanizm losu: cz�sto tak powa�niej� ludzie, kt�rzy za�o�yli rodzin�, albo zacz�li swoj� powa�n� prac�. Zazwyczaj tak si� zreszt� sk�ada i nie jest to przypadkiem, gdy� za to odpowiadaj� te same przemiany jako�ci czasu oraz energii, na kt�rych cz�owiek pracuje �e w tym samym momencie, o kt�rym m�wimy, przy przej�ciu Saturna przez descendent, zawierane s� ma��e�stwa lub podejmowane inne powa�ne decyzje, nieodwracalnie determinuj�ce czyj� los1. Obserwator ma przy tym wra�enie, �e �w cz�owiek z rozmys�em rezygnuje z urok�w, jakie przynosi�o mu dotychczasowe �ycie, jakby to wszystko, co mia� dot�d i czym �y�, okaza�o si� niewystarczaj�ce, i �e istnieje jaki� ukryty cel, ukryte przeznaczenie, nie do ko�ca znane samemu zainteresowanemu, kt�re ka�e mu jawnie zuba�a� swoje �ycie, wybieraj�c jedn� tylko z wielu dot�d jego stron, i ze stanu takiej jednostronno�ci rozpoczyna� dalsz� prac�. Mo�na zaobserwowa� czasami wr�cz masochistyczny aspekt takiego post�powania: cz�owiek jakby sprzymierza si� ze swoim niezbyt przychylnym losem i wybiera taka lini� dzia�ania, jakby sam �wiadomie chcia� utrudni� start w nowym etapie �ycia. ���� Inny wariant rozwoju sytuacji mo�na okre�li� has�em udanie si� na poszukiwanie. Przyczyny na poziomie zjawiskowym s� podobne: dotychczasowy okres radosnej dowolno�ci zaczyna wydawa� si� dr�cz�co nie wystarczaj�cy, osi�gni�te sukcesy okazuj� si� nie tym. Istnieje wielka potrzeba posiadania jednego celu i jednego zadania, tyle �e nie wiadomo, czym w�a�ciwie ma by� �w cel. A stan umys�u w omawianym okresie jest taki, �e pierwsza lepsza propozycja nie zadawala. Zaczyna si� okras uporczywych poszukiwa�. ���� Trzeci z kolei wariant (nie podejmuj� si� poda� ich liczby, ani wyliczy� ich w jakiej� uporz�dkowanej, logicznej kolejno�ci) to stan rzucenia na wzburzone morze. W og�le cech� tej w�a�nie �wiartki cyklu jest najwi�ksze wzmo�enie przyg�d losowych: najwi�ksza amplituda �yciowych burz, przez kt�re si� przechodzi. Ludzie w tym okresie maj� najwi�ksz� sk�onno�� do ryzykowania, do przyjmowania wyzwa� ze strony losu, a tak�e do poszukiwania wszelkich mocnych wra�e�. Oczywi�cie tendencje, o kt�rych mowa, przejawiaj� si� w spos�b proporcjonalny do w�a�ciwej ka�demu natury. W przypadku, kt�ry wyliczam, g��wn� cech� trzeciej �wiartki jest to, i� przejawia si� ona jako pasmo nie uporz�dkowanych zaburze�, zmiennych przedsi�wzi��, prze�ywania skrajnych do�wiadcze� uj�tych w przys�owie raz na wozie, raz pod wozem. Tak wi�c charakter negatywnej trzeciej �wiartki cyklu Saturna mo�na zawrze� w ha�le trud i skrajne do�wiadczenia. ���� Znowu, podobnie jak w przypadku poprzednich dw�ch �wiartek, omawiany okres dzieli si� na dwie �sme cz�ci i zasada r�nicuj�ca oba podokresy jest podobna jak poprzednio: w pierwszym, to znaczy w pi�tej �smej cz�ci cyklu, w czasie ruchu Saturna od descendentu do punktu pik, przewa�a orientacja zewn�trzna: szukanie wzor�w w �wiecie zewn�trznym i w tym, co og�lnie przyj�te w takim stopniu, oczywi�cie, w jakim charakter tego okresu, generalnie bardzo indywidualistyczny, w og�le pozwala. Przewa�a wtedy tak�e postawa sam przeciw wszystkim; zdolno�� do wchodzenia w jakie� bardziej intymne, poufne zwi�zki z lud�mi, jest mocno ograniczona, i zazwyczaj zostaje wysycona (jak wi�zania chemiczne) przez zwi�zki z najbli�sz� rodzin�. To twarde i pionierskie nastawienie, po przej�ciu Saturna przez dwusieczn� �wiartki, czyli przez punkt pik, ulega zmianie o tyle, �e �atwiej wtedy o znalezienie w �wiecie my�l�cych i dzia�aj�cych podobnie do siebie, i wej�cie z nimi w bli�sze zwi�zki, a zatem uspo�ecznienie w�asnych wysi�k�w. W zgodzie z klimatem tego czasu jest przynale�no�� do jakich� grup eksperymentuj�cych i nie oszcz�dzaj�cych si� w pracy. By� mo�e w takiej fazie cyklu pracowa�y zespo�y ameryka�skich firm informatycznych, kt�re na prze�omie lat siedemdziesi�tych i osiemdziesi�tych dokona�y rewolucji mikrokomputerowej (z moich obserwacji wynika, �e w grupach rz�dz�cych si� wyrazistymi celami i zasadami dokonuje si� selekcja na zgodno�� fazy cyklu Saturna) a na pewno, bo znany jest jego horoskop2. W tej w�a�nie trzeciej �wiartce cyklu Charlie Chaplin w wariackim tempie jednej premiery na tydzie� produkowa� ze swym zespo�em w Kalifornii swoje nieme filmy, kt�re przenios�y go historii. ���� Ostatni etap trzeciej �wiartki, po punkcie pik, ma z regu�y cechy wyt�onej pracy obliczonej na rychle spodziewany cel i sukces. Oczywi�cie skala i miara tego sukcesu wyznaczona jest przez ca�o�� natury danego cz�owieka, czy wr�cz przez jego przeznaczenie (w jakiej� mierze odkrywa je horoskop urodzeniowy) a spe�nienie wysi�ku, je�eli ma przyj��, przychodzi przy tranzycie Saturna przez medium coeli, najwy�szy punkt urodzeniowego nieba. ���� Obserwacje ka�� podejrzewa�, �e trzecia, z punktem pik po�rodku, �wiartka cyklu Saturna jest najtrudniejsza dos�ownie do prze�ycia. Zapewne owo nat�enie losowych przyg�d i zwi�zanych z nimi emocji wp�ywa negatywnie na biologiczn� r�wnowag� organizmu i je�eli niekt�rych hartuje, to wielu powala. Wydaje mi si� chocia� nie posiadam miarodajnych statystyk �e prawdopodobie�stwo �mierci najwi�ksze jest w�a�nie w tym okresie, w skali wystarczaj�cej do tego, aby po�o�enie Saturna w opisywanym tu uk�adzie odniesienia na r�wni z innymi czynnikami uwzgl�dnia� przy pr�bach prognozowania czasu �mierci. ���� Przedstawiony powy�ej opis trzeciej �wiartki nale�y jednak koniecznie uzupe�ni� o t� charakterystyk�, kt�r� wcze�niej przypisano �wiartce pierwszej. Je�eli poziom si� witalnych cz�owieka jest (z jakich� przyczyn) niski, do�wiadczenia trzeciej �wiartki mog� dla niego wygl�da� bardzo podobne jak niska i schy�kowa dynamika �wiartki pierwszej. Po przej�ciu medium coeli ���� Tranzyt Saturna przez medium coeli, zamykaj�cy trzeci� i otwieraj�cy czwart� �wiartk� jego cyklu oznacza czas, kt�ry trudno przeoczy� zar�wno samemu zainteresowanemu, jak i jego biografom. Z regu�y jest to czas je�eli nie najwi�kszego, spektakularnego sukcesu, to przynajmniej wyrazistego otwarcia, kiedy cz�owiek ca�ego siebie rzuca na szale. W takim momencie znajduje si� w stanie pe�nego dysponowania swoimi mocami: i skutki tego, co mo�e w takim czasie dokona� lub zapocz�tkowa�, s� do jego mocy proporcjonalne. Oczywi�cie znowu nale�y mie� na uwadze miar� w�a�ciw� danemu cz�owiekowi: �w sukces, wzlot, ujawnienie swoich si� jest zawsze na miar� mo�liwo�ci, jakie komu� s� pisane. Chocia� w czasie tranzytu Saturna przez medium coeli zdarza si� te� wykraczanie ponad w�a�ciw� sobie miar�. ���� Od tej tryumfalnej tonacji s� odst�pstwa. Pocz�tek czwartej, pozytywnej �wiartki cyklu oznacza przecie� tak�e, analogicznie do pocz�tku �wiartki drugiej (Saturn w imum coeli), przyj�cie na �ono obywatelskiego spo�ecze�stwa, z ca�� jego normalno�ci� i spo�eczna miar�, kogo�, kto do tej pory ci�ko pracowa� i stacza� swoje walki na jego obrze�ach. Mo�e wi�c w takim momencie nast�pi� pewne sp�aszczenie i znormalnienie niezwyk�ej poprzednio jednostki, powr�t do ciep�ego �wiata pe�nych portfeli i mieszcza�skich wyg�d. Odnosi si� wra�enie, i� tak w�a�nie by�o w przypadku Chaplina. Inni znowu w omawianym momencie nie robi� niczego spektakularnego, za to podejmuj� decyzje, kt�re okre�l� ich �ycie w dalszej perspektywie: tu przychodzi na my�l Hitler, kt�ry w okolicach tranzytu Saturna przez medium coeli wst�pi� do partii, nosz�cej p�niej nazw� NSDAP3. S� wreszcie wyj�tki takim jest Genera� de Gaulle, kt�ry podczas swojego drugiego przej�cia Saturna przez medium coeli, zupe�nie niezgodnie z regu�ami cyklu, poda� si� do dymisji i wycofa� si� z roli politycznego ojca narodu na wiejskie zacisze4. ���� Je�eli kontynuowa� metafor� Ko�a Fortuny (co bardzo przypomina obraz przedstawiany na dziesi�tej karcie wielkich arkan�w tarota), �wiartka czwarta ��czy dwie pozytywne cechy ruchu po kolistym torze: le�y wysoko w j�zyku fizyki powiedzieliby�my, �e wysoka jest wtedy energia potencjalna i ruch odbywa si� w d�, a wi�c bez przeszk�d, zgodnie z naturalnym porz�dkiem rzeczy, nie wymagaj�c dodatkowego zasilania, a energia kinetyczna wzrasta. Jest to rzeczywi�cie pozytywny okres, kiedy uwarunkowania zewn�trzne wychodz� naprzeciw potrzebom, celom i oczekiwaniom cz�owieka, pozwalaj�c mu w takiej pe�ni, na jak� go sta�, rozwin�� swoje potencjalne mo�liwo�ci. Mia�o to ju� miejsce w �wiartce drugiej, ale teraz jeszcze sam cz�owiek jest jakby lepiej przygotowany na wspomaganie ze strony losu, kt�re teraz jest jego udzia�em, albo mo�na te� powiedzie� lepiej na nie zas�u�y�. Wchodzi w ten czas b�d�c sam bardziej ni� wtedy zintegrowan� osobowo�ci�, lepiej potrafi okre�li�, czego chce, bardziej jest �wiadomy swoich �yciowych zada�. Okres ten sprzyja wszelkim formom dzia�alno�ci spo�ecznej: posiada si� wtedy znaczne nadwy�ki energii (w szerokim sensie tego s�owa), kt�rymi mo�na obdarowywa� innych. Og�lne charakterystyki spo�ecznej u�yteczno�ci, stosownego czasu na realizowanie kariery, na awans, rozw�j s� bardzo podobne jak w przypadku �wiartki drugiej. ���� Dziel�cy t� �wiartk� na dwie �sme cz�ci punkt kier rozpoczyna (gdy Saturn przechodzi przez niego) ostatni� w przyj�tej kolejno�ci, �sm� cz�� cyklu, kt�rej szczeg�lny charakter polega na tym, �e cz�owiek, kt�ry rozpozna� do tej pory swoje mo�liwo�ci dzia�ania w �wiecie w warunkach w jakim� istotnym stopniu skonwencjonalizowanych, gdzie musia� si� liczy� z warunkami zewn�trznymi i opini� innych, a jego skuteczno�� dzia�ania wyznaczana jest przez og�lno-spo�eczny kontekst teraz powa�a si� na nast�pny etap samorealizacji: na realizowanie swoich bardzo osobistych potrzeb i zamiar�w, w kt�rych uwalnia si� ju� spod dyktatu opinii publicznej i ocenia je w�asn�, osobist� miar�. Znane s� przypadki, kiedy w�a�nie w tym momencie nast�powa� pocz�tek wielkiej kariery, nie za� wcze�niej, przy tranzycie przez medium coeli5. Tak wi�c znowu czwarta �wiartka rozpada si� na dwie �sme cz�ci, si�dm� liczona od medium coeli do punktu kier, kiedy b�d�c w swojej pe�ni si� cz�owiek realizuje nie tyle swoje, co spo�eczne oczekiwania, i na �sm�, liczon� od punktu kier do ascendentu, kiedy, na r�wnie wysokim poziomie, powraca do siebie. ���� Je�eli teraz powr�cimy na pocz�tek tego artyku�u, by zwi�za� koniec z opisanym tam pocz�tkiem, a mianowicie zjawiskami, kt�re towarzysz� przej�ciu Saturna przez urodzeniowy ascendent, powsta� mo�e obraz nie budz�cy nadziei. W ostatnim siedmioleciu cz�owiek awansowa� na sw�j najwy�szy poziom, teraz ma si� zacz�� okres obsuwania gruntu pod stopami... I rzeczywi�cie cz�sto tak si� dzieje. Odnosi si� wra�enie, studiuj�c ludzkie �yciorysy, �e okresy pozytywne zostaj� prze�yte na energetycznym kredycie otrzymanym od losu i to, jak i na co si� ten kredyt wykorzysta�o, determinuje charakter nast�pnej, negatywnej �wiartki. Nadmiar swobody i mo�liwo�ci dla wielu z nas jest pokus� do pope�niania przewin i nadu�y� kt�re dop�ty, dop�ki trwa okres wysokiej koniunktury i obfitego zasilania, uchodz� nam bez proporcjonalnych nast�pstw. Ale czas �ycia na kredyt si� ko�czy i przychodzi okres bilansowania dokona� i marnotrawstwa. Za grzechy przychodzi p�aci�, nawet najostrzej: utrat� wolno�ci, zdrowia, �ycia albo te� trzeba wykorzystane kredyty odpracowywa�: w ten spos�b zaczyna si� nowy okres, kiedy znowu jest pod g�r�, kiedy musimy z siebie wi�cej dawa�, ni� mo�emy wzi�� dla siebie. ���� Ale mam tak�e wra�enie, �e je�eli kto� dobrze spo�ytkowa� sprzyjaj�cy czas pozytywnej �wiartki cyklu, mo�e do�wiadcza� nast�puj�cej po niej �wiartki negatywnej w zupe�nie inny spos�b. To, co dla kogo� przywi�zanego do spraw �wiatowych wydaje si� materialn� ruin� i tak to b�dzie prze�ywa� i wzmacnia� przez nastawienie swojego umys�u dla kogo� innego b�dzie od��czeniem od trosk zwi�zanych z posiadaniem i uwolnieniem od nadmiaru �wiatowych obowi�zk�w. To, co dla jednego b�dzie bolesn� deprywacj�: utrata towarzystwa ludzi, z kt�rymi by� dot�d zwi�zany dla innego b�dzie zgodnym ze �wiadomym wyborem, nadarzaj�cym si� odosobnieniem, powrotem do siebie w najg��bszym sensie. Aby rozpocz�� nast�pny etap rozwoju, nie mo�na mechanicznie przej�� do� z ca�ym zebranym wcze�niej baga�em nie wszystko daje si� nie�� dalej. Ka�dy pocz�tek nowego, istotnego etapu rozwoju trzeba w jakiej� mierze zaczyna� tak, jak zwierz�ta zaczyna�y wielkie etapy swej ewolucji od stanu jak najmniej wyspecjalizowanego, za to mo�liwie najbardziej og�lnego, ale przez to wolnego od tych wszystkich dokona�, kt�re sk�adaj� si� (w przypadku cz�owieka) na obraz prawego obywatela, zas�u�onego cz�onka spo�ecze�stwa, czy cz�owieka sukcesu. Jest si� wtedy ubogim z punktu widzenia zewn�trznej oceny, ale za to najbardziej bogatym w sensie mo�liwo�ci, kt�re wtedy si� otwieraj�. B�d�c nikim, mo�na i�� dok�dkolwiek. Ka�dy ruch wzwy� trzeba zaczyna� od parteru. Do�wiadczenia �wiartek negatywnych maj� to do siebie, �e zbli�aj� cz�owieka do najbardziej elementarnego poziomu odbierania �wiata do przyrody, ziemi, wsi i korzeni, w�asnej biologii, a tak�e do wewn�trznych warstw w�asnego umys�u, t�umionych w okresach �ycia �wiatowego, podporz�dkowanego spo�ecznej karierze. ���� Zej�cie Saturna pod horyzont (a w pewnej mierze tak�e zjawisko opozycyjne: jego wynurzenie si� spod urodzeniowego horyzontu) jest czasem, kt�ry tym, co dojrzeli do tego etapu w �yciu, szczeg�lnie sprzyja w rozpoczynaniu praktyki rozwoju duchowego, sprzyja poznaniu ukrytych mo�liwo�ci umys�u. ���� Cykliczno�� opisanych powy�ej przemian uwidacznia si� jeszcze w okresowym zapominaniu i przypominaniu sobie pewnych plan�w i cel�w. Jest to kolejne zjawisko, kt�re ostro si� k��ci z naiwnymi wyobra�eniami o liniowym rozwoju, o stopniowym i proporcjonalnym post�pie. Post�p taki zreszt� ma miejsce, tyle �e w bardzo ograniczonym przedziale czasowym: w granicach jednej �wiartki cyklu. Zwykle pocz�tek �wiartki stawia nas w sytuacji pustej przestrzeni �yciowej, kt�r� musimy dopiero wype�ni� swoimi decyzjami i dokonaniami. Pocz�tkowe decyzje (cz�sto s� one w potocznym sensie bardzo wyraziste: ma��e�stwo, osiedlenie si� w jakim� mie�cie lub w nowym mieszkaniu, pocz�tek pracy lub interesu, studia, trafienie do wi�zienia... lista by�aby d�uga) zapocz�tkowuj� rozw�j: g��wne jako�ciowe okre�lenia nast�puj� na samym pocz�tku, a dalszy rozw�j ma charakter ju� raczej ilo�ciowy: czego� si� dokonuje na wi�ksz� skal�, jak�� swoj� w�a�ciwo�� si� umacnia, do�wiadczenia zebrane na jednym polu przenosi si� na inne, podobne. To jest w�a�nie ten liniowy wymiar rozwoju, kt�ry mamy nawyk uwa�a� za co� jedynie s�usznego, a jako�ciowe przemiany, zwi�zane z dziel�cymi punktami cyklu, za jakie� odst�pstwa od normy i k�ody rzucane pod nogi przez niesprawiedliwy los. Wielokrotnie obserwowa�em u innych, a tak�e prze�ywa�em sam, wielkie zaskoczenie, gdy co�, co tak wspaniale dot�d rokowa�o, trzeba by�o w pewnym momencie porzuca� i zaczyna� od pocz�tku co� nieznanego... Ot� nowy pocz�tek, zwi�zany z kolejn� �wiartk� cyklu, z regu�y nie jest wcale nowy. Liniowy rozw�j, dokonuj�cy si� w trakcie danej �wiartki, ma to do siebie, �e jednostronnie powi�ksza jedne ze spraw, kt�rymi si� zajmujemy, ale kosztem innych, na kt�re brakuje czasu, warunk�w i motywacji. Aby rozwija� co�, musimy stale z czego� innego rezygnowa�. Ten zapas porzuconych i nie rozwini�tych, a w pewnym momencie kiedy� mo�liwych spraw, niby karma po �mierci a przed kolejnym wcieleniem, daje o sobie zna�, gdy z pustymi r�kami stoimy wobec otwieraj�cej si� przestrzeni mo�liwo�ci w czasie tranzytu Saturna przez kt�ry� z punkt�w kardynalnych horoskopu. I tak si� staje, �e kolejna �wiartka cyklu, b�d�c zanegowaniem swojej poprzedniej, podnosi na nowo sprawy, zainteresowania, plany, tematy �ycia �wiartki przedpoprzedniej. Dlatego gdy chcemy komu� z ruchu Saturna przewidywa� przysz�o��, powinni�my go najpierw wypyta�, kt�re ze swoich spraw porzuci� siedem lat przed spodziewanym tranzytem: istnieje bowiem wielkie prawdopodobie�stwo, �e to w�a�nie tamte sprawy, chocia� w nowej formie, teraz wr�c�... Perspektywy ���� Opisana korelacja �yciorys�w ludzi z bie��cym miejscem Saturna na tle ich urodzeniowego horoskopu wydaje si� na tyle donios�a, �e warto, by sprawa ta wydosta�a si� poza ograniczone poletko astrologicznego warsztatu i sta�a si� cz�ci� og�lnej wiedzy o cz�owieku oraz przedmiotem bada� popartych solidn� naukow� metodologi�. By� mo�e w�a�nie cykl Saturna jest g��wn� przyczyn� rozmaitych osobliwych zawi�o�ci ludzkich los�w, w tym, na przyk�ad, wyst�powania wyrazi�cie odmiennych okres�w w tw�rczo�ci artyst�w, a tak�e znikania pewnych polityk�w czy innych popularnych osobisto�ci z publicznej sceny jak r�wnie� ich ponownego pojawiania si� na tej scenie. W paru przypadkach, kt�re bada�em, tak by�o rzeczywi�cie. Wspomniany kr�l rock-and-rolla, Elvis Presley, wraz z zej�ciem Saturna pod urodzeniowy horyzont zosta� powo�any do s�u�by wojskowej i wkr�tce wraz ze swoj� jednostk� opu�ci� Ameryk� trafiaj�c do Niemiec, a gdy wr�ci�, stopniowo zaniedba� daj�ce mu s�aw� wyst�py estradowe na rzecz bardziej intratnych, ale znikomo tw�rczych r�l filmowych. Wr�ci� na estrad� po wielu latach robienia pieni�dzy, ale i zapomnienia, oko�o tranzytu Saturna przez imum coeli. Tranzyt Saturna przez descendent rozpocz�� wyra�nie schy�kowe lata jego �ycia, s�abni�cie zdrowia, ekscesy, nadu�ywanie chemikali�w. �mier� przysz�a w czasie trzeciej �wiartki cyklu. ���� Ronald Reagan6 jest przyk�adem cyklicznego pojawiania si� polityka w �yciu publicznym: w czasie tranzytu Saturna przez medium coeli w roku 1966 zosta� wybrany gubernatorem stanu Kalifornia, i na tym stanowisku sp�dzi� mniej wi�cej czwart� �wiartk� cyklu, poczym wycofa� si� do prywatnego �ycia na farmie nad Pacyfikiem. Tu� po przej�ciu Saturna przez imum coeli (1980) ponownie zaj�� wysokie stanowisko tym razem prezydenta Stan�w Zjednoczonych. Doda� nale�y,�e podczas swojego pierwszego tranzytu Saturna przez medium coeli (na pocz�tku roku 1937) Reagan rozpocz�� karier� aktora