Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9886 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
STANI S�AW LESZCZY� SKI
G�OS WOLNY
WOLNO� � UBEZPIECZAJ�CY
WY B�R T E K S T�W
EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL
MAIL:
[email protected]
MMIV�
OPRACOWANIE I WYB�R TEKST�W:
STANIS�AW JEDYNAK
Lublin 1987
O PRAWDZIE
Prawda jest szacownym przymiotem, kt�ry powinien
by� zasad� post�powania rz�du i ka�dego w
szczeg�lno�ci cz�owieka. Ka�dy czuje wewn�trznie
do niej przywi�zanie, kt�re zbyt si� cz�sto wprawdzie
os�abia, lecz nigdy wygasn�� nie zdo�a. Powinna
by� ona piecz�ci� cechuj�c� wszystkie nasze
dzia�ania; bez niej wszelkie mowy i czyny nie mia�yby
ani warto�ci, ani zalety. Czyli� ob�uda i k�amstwo
by�y kiedy cenione?
Nie trzeba si� dziwi�, �e zawsze w nas istnieje
�ywa ��dza poznania prawdy; lecz najbardziej nadzwyczajnym
si� wydaje, �e przy tej ��dzy poznania
i zr�czno�ci, z jak� umiemy odkry� j� w tych, kt�rzy
j� ukrywaj�, �eby nas oszuka�, wzi�li�my sobie
za igraszk�, nawet za zas�ug� i powinno�� ukrywa�
j� przed w�asnymi oczyma. C� przeto spodziewamy
si� zyska�? Zwykle tylko wstyd i ha�ba s� tego
skutkiem. Je�eli np. tch�rz zechce si� ws�awi� or�em,
pierwsza potyczka odkryje, czym jest w istocie.
C� by st�d wynik�o, gdyby cz�owiek zamiast
post�powania wed�ug zasad prawdziwych i niezmiennych,
kt�re utrzymuj� spokojno�� i porz�dek
mi�dzy lud�mi, u�ywa� wykr�t�w i skryto�ci? Oto
publiczno�� pozna jego fa�szyw� polityk�, utraci
zaufanie, a z nim i s�aw� wielkiego cz�owieka,
kt�r�
zyska� pragn��. C� by my�lano o urz�dniku, kt�ry
nie maj�c zawsze przed oczyma prawdy, jako prawid�a
swoich wyrok�w, decydowa� o losie lud�w
wed�ug swego uprzedzenia lub interesu? Jakby nareszcie
uwa�ano kupca, kt�ry by oszukiwa� w interesach
handlowych? Straci�by ca�y sw�j kredyt i
ten obrzyd�y spos�b, kt�ry go mia� wzbogaci�,
sta�by si� przyczyn� jego upadku.
Z tego wszystkiego ten czyni� wniosek, �e fa�sz i
k�amstwo, jedyna ucieczka dusz pod�ych i nikczemnych,
pr�dzej czy p�niej przynios� wi�cej
szkody ni� u�ytku i �e na koniec ka�dy cz�owiek,
kt�ry sam siebie szanuje, powinien tak�e szanowa�
prawd� i stale sobie za przewodniczk� j� obra�.
O NADZIEI
Dziwn� jest rzecz�, �e cz�owiek, najdoskonalsze
jestestwo na ziemi, tak wiele niedoskona�o�ci posiada.
Zdaje si�, �e zawsze mu czego� braknie,
gdy� w ka�dej chwili czego� jeszcze ��da. Wszystko,
co widzi i s�yszy, to nawet, co sobie wyobra�a,
rodzi w jego sercu liczne ��dze, kt�rych nic nie
potrafi przyt�umi�, a kt�rych mu prawie niepodobna
zaspokoi�. S�abo�ci, si�y jego nie
odpowiadaj� �ywo�ci jego wyobra�ni: ci�g�a
niespokojno�� go dr�czy, a nadzieja mo�e tylko j�
u�agodzi�.
Cz�owiek, lubo cz�sto zawiedziony w swoich zamiarach,
przywi�zuje si� do nich z zapa�em, a z�y
ich skutek staje si� nawet dla niego now� pobudk�
do dalszego ich prowadzenia. Pragnienie to nieustanne,
kt�rego ugasi� nie mo�e, ��dze coraz
odradzaj�ce si�, kt�rych zniszczenia nigdy nie jest
pewnym, sta�yby si� dla niego okropn� m�czarni�,
gdyby nie nadzieja szcz�liwego skutku, kt�rego
si� spodziewa, a ta zawsze przynajmniej w
oddaleniu wskazuje mu szcz�cie.
Nadzieja rzeczywi�cie prowadzi cz�owieka drog�
us�an� kwieciem a� do stanowiska, gdzie go opuszcza�
jest przymuszon�. Ona tylko posiada sztuk�
zniweczenia w nim bolesnych obecnie uczu� i
wskazania mu w nagrod� umajon� przysz�o��.
Jakkolwiek jest od nas oddalonym przedmiot
po��dany,
nadzieja go zbli�a; cieszymy si� ze szcz�cia, p�ki
go si� spodziewamy; je�li nas ominie,
spodziewamy si� jeszcze go na potem, mamy
nadziej�, �e zawsze posiada� b�dziemy. Tak wi�c
w szcz�ciu i nieszcz�ciu nadzieja tylko zawsze
nas wspiera i zach�ca.
Nadzieja jest dla nas jakby drugim �yciem, kt�re
os�adza obecnego �ycia gorycze; jest ona nadto
dusz� �wiata i najmocniejsz� spr�yn� utrzymuj�c�
w nim konieczn� harmoni�. Jest to uczucie
wrodzone powszechnie, kt�re wszystkie zar�wno
kl�ski os�adza; jest potrzeb� duszy, zarodkiem
szcz�cia, kt�ry �agodzi nasz� niecierpliwo��,
gorsz� od przeciwno�ci nawet. Wy�sza nad rozum,
kt�ry w nieszcz�ciu cz�sto si� miesza i waha;
wspiera nas wtedy, kiedy rozum opuszcza. Mo�na
powiedzie� o nadziei to, co jeden autor angielski
powiedzia� o mi�o�ci, �e jest ona kropl� kordia�u,
kt�r� niebo wmiesza�o do kielicha tego �ycia, dla
os�odzenia jego goryczy.
Hojna bez zamo�no�ci, je�li nie nadaje szcz�cia
zupe�nego, przynajmniej o�ywia odwag�, a ta odwaga
nie jest�e ju� rodzajem szcz�cia? Nadzieja
wtedy nas �udzi, kiedy jest bezzasadn�; realizuje
ona szybko w umy�le z�udzenia serca; a rozkosz,
kt�r� sprawia, tym jest �ywsza, �e jej nie os�abi�o
posiadanie. C� st�d, �e ta rozkosz jest zwodnicz�;
rozkosz w jakiej b�d� postaci jest ju� rozkosz�,
skoro j� czujemy. Lecz kt�ra� rozkosz nie jest marzeniem?
Wszystko nim jest na tym �wiecie!
Droga, kt�r� w �yciu naszym przebiec musimy,
jest nape�niona chwastem i cierniem; w naszej jest
mocy umai� j� gdzieniegdzie kwiatami, nadzieja
nam ich dostarcza i nigdy wyczerpa� nie dozwoli.
Ca�y �wiat rz�dzi si� za jej pomoc�; na c� by
si� przyda�o stanowi� prawa, gdyby�my nie spodziewali
si� ich skutecznego wp�ywu na stan towarzyski.
Widzieli�by�my poddanych pos�usznych,
gdyby ka�dy z nich nie mia� nadziei, �e przez sw�
uleg�o�� przy�o�y si� do dobra ojczyzny? Czy� by
by�y kunszta? S�dzono�by je u�ytecznymi, gdyby
nie nadzieja zbierania z nich obfitych owoc�w.
Nauki by�yby zaniedbane, talenta le�a�yby od�ogiem,
geniusz najwznio�lejszy pozosta�by dzikim,
gdyby nie pochlebna nadzieja rozszerzenia obr�bu
wiadomo�ci ludzkich.
Spytaj si� wojownika, co go powoduje do nara�enia
na los or�a, dni, kt�re by m�g� sp�dzi� w pokoju
i szcz�ciu? Odpowie ci, �e nadzieja s�awy
milsz� mu jest nad smutne s�odycze ukrytego
�ycia. Kupiec przebywa dalekie morza, lecz je�li
nara�a si� na niebezpiecze�stwo i burze, czyni to w
nadziei nabycia bogactw, kt�re by mog�y kiedy�
wynagrodzi� mu jego trudy. Rolnik schylony nad
p�ugiem skrapia ziemi� swym potem, lecz ziemia ta
ma go �ywi� i pewnie by jej nie uprawia�, gdyby
si� nie spodziewa� prac swoich owocu.
Nadzieja wi�c jest pobudk� wszystkich naszych
przedsi�wzi��; przodkuje ona naszym
powodzeniom, a uciechy, kt�re w nas rodzi, s�
cz�sto tak �ywe, �e nieraz istotne szcz�cie
przewy�szaj�.
S�owem nadzieja ma udzia� we wszystkich naszych
czynno�ciach; dobrze robi�c spodziewamy
si� nagrody, je�li�my w czym przest�pili, mamy
nadziej� otrzyma� przebaczenie. Je�eli ponie�li�my
jak� strat�, spodziewamy si� j� wynagrodzi�.
Mogli�by�my u�ywa� spokojnie s�odyczy �ycia,
gdyby�my nie mieli nadziei, �e d�u�ej jeszcze �y�
b�dziemy? Chory w najop�aka�szym stanie
pozostaj�cy czyli� nie karmi si� nadziej�
przysz�ego �ycia
nawet w chwili, gdy ju� umiera? Nadziej� t� dobroczynn�,
nadziej�, kt�ra nas utrzymuje w �yciu i
przy �mierci, cz�sto unosimy a� z drugiej strony
globu, staraj�c si� unie�miertelni� w pami�ci ludzkiej.
O�ywieni t� pochlebn� i ostatni� nadziej� w
�miertelnej godzinie, z mniejszym �alem zapuszczamy
si� bez powrotu w przepa�� wieczno�ci.
O SPO�ECZNO�CI
Pewn� jest rzecz�, �e cz�owiek jest stworzony do
spo�eczno�ci; lecz to nie jest r�wnie niezawodnym,
�eby spo�eczno�� stanowi�a zawsze szcz�cie cz�owieka.
Pragn�liby�my znale�� w niej dowcip, gust,
weso�o�� i uprzejmo��, a najtrudniej je razem po��czy�;
wiele nawet z tych przymiot�w jedne drugim
ust�puj�. Nieraz ludzie rozs�dni nie s� uprzejmi,
a uprzejmym zbywa niekiedy rozs�dku; ludzie
grzeczni s� ozi�bli, ci za�, kt�rzy wi�cej maj� �ywo�ci,
cz�sto s� mniej grzeczni; niepodobn� wi�c
jest rzecz� chcie� zgromadzi� te r�ne od siebie
przymioty.
St�d pochodzi, �e to tylko towarzystwo jest przyjemne,
gdzie si� spotykaj� jednakowe sk�onno�ci
talenta i cnoty prawie podobne.
Pozw�lmy, �e te towarzystwa s� najmilsze, gdzie
najwi�cej jest zgodno�ci w uczuciach, rozmaito��
niejaka nowego dodaje im wdzi�ku, lecz potrzeba,
aby ta s�aba przeciwno�� w charakterach okazywa�a
si�, �e tak powiem, nienormalnie; a wtedy staje
si� ona nowym �rodkiem podobania si� i zamiast
rozdzielenia, s�u�y do mocniejszego serc zjednoczenia.
Bez w�tpienia spo�eczno�� ma��e�ska powinna
by� najs�odsz� spo�eczno�ci�, na kt�rej nawet reli
gia pi�tno swoje wyra�a, �eby te w�z�y nierozerwalnymi
uczyni�. A� nadto jednak cz�sto widzimy,
i� osoby, kt�re zdawa�o si�, �e �y� bez siebie nie
mog�, nienawidz� si� wkr�tce po zawartym ma��e�stwie.
Ta jedno�� tak rzadka w ma��e�stwie, r�wnie�
jest rzadk� mi�dzy rodze�stwem; krew nieraz jest
s�abym w�z�em, kt�ry niezgodzie wkrada� si� nie
przeszkadza. A� nadto cz�sto spostrzegamy w rodze�stwie
nieprzyja�� i wstr�t wzajemny, kt�ry by
spomi�dzy niego wyt�pione by� powinno; cz�sto
nawet daleko s� w nim gwa�towniejsze jak mi�dzy
osobami, kt�rych krew nie ��czy.
Wspomn� tu zgromadzenia powszechne narodu,
w kt�rym wszyscy tytu�uj� si� bra�mi, gdzie w
istocie najzupe�niejsza panuje r�wno��. S�dzi�bym,
i� ka�dy cz�owiek zaj�ty jest tylko szcz�ciem i
chwa�� ojczyzny. Zdaj� si� by� wszyscy jednym
przej�ci duchem; c� w nich przecie widzimy, oto
interes prywatny przemawia nad interesem publicznym
i obywatel got�w jest przela� krew swego
wsp�obywatela.
Wsz�dzie, gdzie si� ludzie zgromadzaj�,
niezgoda im towarzyszy i mi�dzy nimi si� mie�ci.
Znajdujemy j� nawet mniej lub wi�cej utajon� w
towarzystwach wielkiego �wiata, kt�re nieczynno��
i nudy sklejaj�, gdzie najwi�cej obie okazuj�
uprzejmo�ci, grzeczno�ci i wzgl�d�w.
Towarzystwa takowe zdaj� si� na pierwszy rzut
oka by� ogniskiem gustu i dobrego tonu; lecz
czyli� por�nienie nie ma w nich miejsca? Czyli�
uczucia, kt�re tam wyjawiaj� si� zawsze tym czym
by� powinny; to jest: obrazem i wyra�eniem serca?
Czyli� w nich pycha nigdy si� nie przebija; czyli�
potwarz nie ma do nich przyst�pu i czyli� naresz
ci� nie s� niechybnymi ich skutkami: nienawi��,
zerwanie dawnych zwi�zk�w i nieporozumienia?
Na pr�no by� si� spodziewa� w towarzystwach
wielkiego �wiata znale�� przywi�zanie szczere i
d�ugotrwa�e; zwi�zki, jakie si� rodz� na tym
gruncie lekkim i niesta�ym, najcz�ciej maj� za
podstaw� interes i mi�o�� w�asn� i s� zamian�
uciech, nie za� uczu�.
W tych towarzystwach, gdzie najmocniejsze jest
panowanie kobiet, przyja�� jest s�absz� od mi�o�ci,
przyja��, c�rka rozwagi, poniewa� im nie przypisuje
wdzi�k�w, nie jest od nich po��dan�, chyba
wtedy, gdy ju� innego ho�du spodziewa� si� nie
mog�. Mi�o�� wszelako, jakiegokolwiek jest rodzaju,
nigdy nie jest woln� od niespokojno�ci i trosk i
zwykle si� ko�czy (gdy� wszystko ma sw�j koniec
na tym �wiecie) przez wym�wki, �ale, k��tnie i
niesnaski.
Je�eli mi�o�� jest gwa�town�, jest zarazem zazdrosn�,
a jaka� to jest m�ka, kiedy cz�owiek s�dzi,
�e nigdy nie jest dosy� kochanym, a chocia� nie
dowierza, zawsze jednak kocha; kiedy jeden
u�miech czaruj�cy, w jednej chwili cieszy go
nadziej� podobania si� i w tej�e chwili mu si� j�
odbiera. Je�li mi�o�� jest spokojn� i
nieprzymuszon�, staje si� p�och� i niesta��. Czeka
bez niecierpliwo�ci na to szcz�cie, kt�rego pomys�
nie dawno wzbudza� jego ��dze, bierze ona
przyzwyczajenie za sta�o��, nie pragnie wprawdzie
zerwa� swoich w�z��w, lecz je zwolna i stopniowo
os�abia; a� nareszcie sama ga�nie zupe�nie.
Wierzmy w tym wzgl�dzie do�wiadczeniu tylu
wiek�w; mi�o��, z kt�rej na pr�no zawsze starano
si� utworzy� cnot�, jest tylko s�abo�ci�,
szale�stwem, gor�czk� rozumu; jest nareszcie
nami�tno�ci�, kt�ra ze wszystkich najwi�cej
zrz�dza w spo�eczno�ci, wi�cej ona zatruje serc
niespokojno�ci�, wi�cej ich rozdziera ni� spaja.
Wszelako w tych towarzystwach, w kt�rych mi�o��
nie mo�e by� znan�, czyli� znajdziemy wi�cej
jedno�ci i zgody? Przedrzyjmy si� do tych �wi�tych
schronie�, gdzie ludzie s�dz�, �e nie b�d�c
wystawieni na troski i trudy �wiatowe, mog�
bezpiecznego u�ywa� spokoju? Tam bez w�tpienia,
jeden tylko przedmiot powinien wszystkich
zajmowa�; obietnica i nadzieja szcz�cia
wiecznego, lecz c� w nich pospolicie widzimy?
Oto ludzi, kt�rzy r�wnie jak wszyscy, wadami i
s�abo�ci� wyp�aca� musz� d�ug ludzko�ci; ludzi,
kt�rzy obci��eni wi�zami, jakie sami na siebie
w�o�yli, d�wigaj� je raczej ni� nosz�, kt�rych serce
sko�atane przeciwno�ciami, z trudno�ci� otwiera
si� uczuciom przyja�ni i �atwiej przyjmuje
zazdro��, potwarz i nienawi��. Lecz nie wchod�my
w wi�ksze szczeg�y zgromadzenia, kt�re w
ca�o�ci uwa�ane, zas�uguje na poszanowanie i
wzgl�dy.
Uwa�aj�c ludzi w og�lno�ci, dziwi� si� temu nie
nale�y, gdy bowiem cz�owiek ka�dy, z przyczyny
zmieniania si� gust�w i niesta�o�ci swego humoru,
sam ze sob� nie jest zgodny, spo�eczno�� tym bardziej
przedstawia nam ci�g�� sprzeczno�� zda� i
uczu�. Podleg�a wtedy rodz�cym si� ��dzom;
wsp�ubieganiu i ogniom gwa�townym
nami�tno�ci, podobn� jest ona do tych meteor�w,
kt�re trafem w przestw�r powietrzny puszczone,
zajmuj� si� p�omieniem na ka�de poruszenie
wiatru.
Cz�owiek przecie� jest z przyrodzenia jedyn�
istot� zdolna do towarzystwa; gdyby nie instynkt
do tego powodowa�, potrzeby przymusi�yby go do
wej�cia w spo�eczno��. Sam sobie zostawiony, nie
mia�by wsp�zawodnik�w, ale by te� nie mia� po
mocy; �wiat ca�y by�by dla niego straconym, gdy�
mo�e tylko u�ywa� jego korzy�ci w wsp�lno�ci z
innymi lud�mi, i pod pewnym rodzajem z obop�lnego
zapewnienia, kt�re go zabezpiecza od prawa
mocniejszego (czyli co na jedno wychodzi), od prawa
zr�czniejszego.
A tak ka�da spo�eczno�� winna sw�j pocz�tek
wzajemnym potrzebom, lecz nic tak dalece nie
zmniejsza ich korzy�ci i wdzi�ku, jak egoizm, nienawistna
sk�onno��, kt�ra pragnie wszystko do
siebie zagarn�� i nie chce ust�pi� niczego, co s�dzi
by� zdolnym do czynienia sobie zado��.
Znam tylko jeden rodzaj ludzi, z kt�rymi spo�eczno��
jest istotnie przyjemn�. S� to ludzie
cnotliwi, kt�rych humor jest s�odki i serce
dobroczynne, kt�rych usta wyra�aj� otwarto��, a
fizjognomia naturalna prawdziwe uczucie, kt�rzy
surowi bez mizantropii, uprzejmi bez pod�o�ci,
�ywi bez uniesie�, nie tak staraj� si� ja�nie� swoim
dowcipem, jak raczej rozwin�� w innych dowcip,
kt�ry w nich dostrzegaj�, kt�rzy nigdy nie chwal�
ani gani� z uprzedzenia lub kaprysu, kt�rzy nie
gadaj� tylko dlatego, aby gada�, kt�rzy okraszaj�
wszystkimi wdzi�kami skromno�ci, zdania, kt�re
po nich zaufanie i s�uszno�� wyci�ga; kt�rzy
nareszcie znosz�c s�abo�ci, jakich poprawi� nie
mog�, nigdy si� nie natrz�saj� z nierozs�dku i
niesprawiedliwo�ci. Nie ulegli sami zepsuciu,
cierpi� oni z�ych w nadziei, �e ich poprawi�
zdo�aj�. Tak s�o�ce o�wieca bagna nieczyste i
brudne nie trac�c przeto na swojej �wietno�ci i
blasku.
O SPRAWIEDLIWO�CI ALBO O PRAWACH
CYWILNYCH I MORALNYCH
Istniej� w �wiecie dwa gatunki praw r�wnie niezb�dnych:
prawa cywilne i prawa moralne.
�r�d�em pierwszych jest m�dro�� i wola
panuj�cego; �r�d�em drugich s� uczucia m�drc�w
wszystkich wiek�w i czas�w. Pierwsze pot�piaj�
wyst�pki, drugie zalecaj� same tylko cnoty. Prawa
cywilne, wsparte ca�� powag� praw moralnych
surowe na przest�pc�w wymierzaj� kary. Prawa
za� moralne same przez si� ani karz� ani
nagradzaj�; ca�� ich nagrod� stanowi zaszczyt z ich
zachowania pochodz�cy; ca�� ich kara jest ha�ba,
�e�my je zaniedbali. Pierwsze spisane s� w
ksi�gach prawodawczych, mo�na ich przeto nie
zna�; lecz prawa moralne we wszystkich sercach s�
wyryte i pod �adnym pozorem spod nich
wy�amywa� si� nie mo�na; pierwsze lubo powinny
by� zawsze zgodne z rozumem, mog� by� niekiedy
niezrozumia�e dla tych, dla kt�rych s� przypisane;
drugie za� s� stosowane dla ka�dego charakteru,
wieku i stanu, r�wnie dla ma�ych jak i dla wielkich:
ka�dy powinien je wype�nia� od czasu jak zosta�
cz�owiekiem; a nawet nie mo�e si� ten nazwa�
istotnie cz�owiekiem, kto im nie chce ulega�. Tak
jedne jak drugie przyk�adaj� si� do dobra
spo�eczno�ci, lecz pewniej i powszechniej dokazuj�
tego prawa moralne, gdy� wp�yw ich rozci�ga si�
na wszystkie czynno�ci cz�owieka tak dalece, �e
urz�dzaj� nawet poruszenia duszy naszej.
Cycero uznawa� powszechn� sprawiedliwo��.
Sprawiedliwo�� narod�w by�a wed�ug niego
s�abym jej tylko odbiciem; uwa�a� j� za �r�d�o
praw ludy obowi�zuj�cych i zapewne, gdyby
panowa�a na ziemi, sama ju� by�aby dostateczn� do
rz�dzenia nami. Gdyby ta sprawiedliwo��
przewodniczy�a naszym narodom, czyli�by ich
rezultat nie by� zawsze skuteczniejszym?
Gdyby�my tylko na jej rozkaz walczyli, nie
byli�by�my pewniejsi zwyci�stwa? W jakim stanie
by�by skarb narodu, gdyby nim wed�ug prawych
zasad zawiadywano? Gdyby ta powszechna
sprawiedliwo�� urz�dza�a wszystkie nasze
czynno�ci, czyli� by�my potrzebowali na�wczas
nadzoru? Jest ona w�z�em jednocz�cym poddanych
z ojczyzn�, jest ona t� dusz�, kt�ra wlewa w nich
uczucia patriotyzmu i czyni ich niezwyci�onymi
wsz�dzie, gdzie tylko idzie o obron� ojczyzny. Ona
hamuje ambicj�, niszczy zazdro�� i odstr�cza ludzi
od pod�ego ubiegania si� o �ask� wy�szych, ona
wstrzymuje lub miarkuje wszystkie nami�tno�ci;
zgo�a jest ona najmocniejsz� podpor� tronu i najpewniejszym
zak�adem pomy�lno�ci pa�stwa.
Opr�cz tej pierwotnej sprawiedliwo�ci, kt�rej zar�d
istnieje w duszy ka�dego, s� jeszcze, jako�my
m�wili, prawa utworzone na tych zasadach, do kt�rych
powinni�my stosowa� wszystkie nasze uczucia.
Jest to jakoby nowa sprawiedliwo��, mniejszy
wprawdzie zakres maj�ca, ale te� za to, obiecuj�c
nagrody i gro��c karami, pewniej nas mo�e nak�oni�
do wype�nienia tego wszystkiego, co pierwsza
nakazuje. C� przymusi�o do u�ycia tak smutnego i
sromotnego �rodka? Jakoby sam wzgl�d na szcz�
�cie wyp�ywaj�cy z jej wype�nienia lub przynajmniej
ch�� unikni�cia zgryzot, dr�cz�cych serca
wyst�pnych, nie powinny dla nas by� dostateczn�
do cn�t pobudk�.
O PRAWDZIWEJ POLITYCE
Jedn� z najwa�niejszych zasad dobrej polityki
jest ta: aby utrzymywa� w najdok�adniejszej r�wnowadze
stosunki, zachodz�ce mi�dzy panuj�cym
a poddanymi, i aby w ten spos�b zarz�dza� narodem,
i�by poddani tyle przekonani byli o
s�uszno�ci i potrzebie tego, co im nakazujemy, ile
panuj�cy powinni by� prze�wiadczeni o gorliwo�ci
i szybko�ci z jak� oni rozkazy ich wykonuj�.
Gdyby ta harmonia, kt�rej zasady moralne r�wnie
s� niezmienne, jak zasady fizycznego �wiata,
gdyby m�wi�c, ta harmonia zosta�a nadwer�ona,
wtedy rz�d monarchiczny zamieni�by si� na
despotyczny, a pos�usze�stwo na niewol�.
Prawdziwa polityka powinna by� opart� na
najskrupulatniejszej s�uszno�ci i poczciwo�ci, na
wzajemnym zapewnieniu opieki i us�ug, na nienadwyr�onym
w�le wzajemnej pomocy mi�dzy
panuj�cym a poddanymi. Wymaga tego nie tylko
powinno��, ale dobro jednych i drugich, a nawet
wsp�lne ich szcz�cie od tego jedynie zale�y.
Wolno�� w pa�stwie jakim na tym polega, �e
w�adni jeste�my czyni� to wszystko, co prawo
dozwala; �e przeciwnie nikt nie mo�e przymusi� do
robienia tego, czego to� prawo zabrania; taka to
wolno�� stanowi bezpiecze�stwo obywateli, spra
wuje, �e si� jedni drugich nie l�kaj�, a taka w�a�nie
wolno�� w monarchicznych krajach ma miejsce;
ona to ustala kszta�t rz�du i zapewnia spokojno��
panuj�cemu.
Myli�by si�, kto by s�dzi�, �e wolno�� panuj�cego
inn� jest od wolno�ci ludu. Panuj�cy bowiem nie
mo�e chcie� tego wszystkiego, co jest
niepodobnym, a w takim stanie rzeczy nie ma si�
niczego l�ka� od poddanych, kt�rzy go wtenczas
wi�cej kochaj�, ni�eli si� boj�; z ufno�ci� po�r�d
nich przebywa, jemu przyznaje nar�d swoje
szcz�cie, a prawo tylko wymierzania kary;
przekonany, �e ten, co w�adze jego piastuje,
bardziej j� jeszcze ustalaj�c, nie b�dzie si� stara�
rozszerzy� jej nad przepisany zakres; w�adza jego
b�dzie si� opiera�a na powadze praw, a ich
wykonanie stanowi jego bezpiecze�stwo i chwa��.
Jako� wystawmy sobie kr�la kochaj�cego rzeczywi�cie
poddanych, kt�ry przez swoj� dobro�,
otwarto�� i sprawiedliwo��, zyska� ich mi�o�� i zaufanie;
do�� mu b�dzie na tej mi�o�ci, �eby go
szanowa�y s�siednie mocarstwa.
Samo wyobra�enie, jakie maj� wszyscy o jego
rzetelno�ci, stanowi ca�� jego polityk�; przez ni�
�atwiej i pr�dzej wszystkiego dokaza� mo�e, jak
przez te przewrotne i ohydne wykr�ty, kt�re s�
istot�, a zarazem ha�b� tego, co nazywamy
polityk�.
ROZMOWA EUROPEJCZYKA
Z WYSPIARZEM Z KR�LESTWA
DUMOCALA
�a�owa�bym podr�y mojej tak niebezpiecznej do
Indii, gdybym z niej nie odni�s� jednej korzy�ci,
kt�ra wszystkie moje wynagrodzi�a cierpienia; naby�em
bowiem nowych wiadomo�ci, kt�re, jak si�
spodziewam, r�wnie b�d� po�yteczne dla publiczno�ci,
jak by�y dla mnie.
Zostawiaj�c innym podr�nym zwyczaj opowiadania
wszystkich przyg�d d�ugiej i niebezpiecznej
podr�y, powiem tu tylko: �e kiedy znajdowali�my
si� w wysoko�ci 52� i 14� stopnia szeroko�ci
po�udniowej, wiatr gwa�towny i po�udniowowschodni
sp�dzi� nasz okr�t zupe�nie z drogi i
zani�s�szy go do nieznanych brzeg�w rozbi� o
ska��. Ja sam tylko uszed�em zatonienia, pasuj�c
si� czas jaki� z ba�wanami morskimi dosta�em si�
szcz�liwie na l�d a spostrzeg�szy w pewnym
oddaleniu dosy� porz�dn� wie� poszed�em w t�
stron� w celu otrzymania pomocy i ratunku.
Wkr�tce otoczyli mnie mieszka�cy przypatruj�c
mi si� z niezmiernym podziwieniem, z kt�rego
wnios�em, �e wyspa ta by�a niedost�pna dla cudzoziemc�w,
zacz�li do mnie wszyscy razem m�wi�;
nie mog�c im odpowiedzie� stara�em si� gestami
da� im pozna� moje po�o�enie, z kt�rych �atwo
wnie�li, �e z odleg�ych kraj�w przybywam, �em si�
rozbi� na morzu i �e wreszcie prosz� ich o po
moc i przytu�ek. Zdawali si� wszyscy u�ala� nad
moim nieszcz�ciem i wzrokiem lito�ciwym zach�caj�c
wzajemnie do dania mi pomocy, gdy wtem
zbli�y� si� do mnie ich naczelnik, a wzi�wszy za
r�k� zaprowadzi� do swego domu, gdzie mnie z
wszystkimi przyj�to wzgl�dami i opatrzono w to
wszystko, co by�o potrzebnym do przywr�cenia
zdrowia i wypocznienia po trudach.
Przep�dzi�em u nich ca�y miesi�c. Wie� ta sta�a w
przyjemnym bardzo po�o�eniu, powietrze by�o
czyste i pogodne; widz�c za� jedno��, jaka mi�dzy
mieszka�cami panowa�a, mo�na by s�dzi�, �e
jedn� tylko sk�adali rodzin�. Dwie szczeg�lnie
rzeczy zastanowi�y mnie przez sw� u�yteczno��.
By�y to dwa gmachy, z kt�rych jeden s�u�y� za
sk�ad zbo�a na przypadek nieurodzaju
zachowanego, w drugim za� by� szpital dla ubogich
miejscowych, utrzymywany kosztem gminy.
Uwielbia�em te dwa u�yteczne zak�ady, kt�re zas�ania�y
kraj od g�odu i przeszkadza�y �ebractwu, a
nast�pnie rozpu�cie i pr�niactwu, nie wiele
kosztowa�y gmin�, a ich korzy�ci niesko�czenie
wynagradza�y ci�ar umiarkowany, jakim ka�dego
mieszka�ca, stosownie do jego zamo�no�ci, dotyka�y.
By�em w tym kraju tak nadzwyczajnym przedmiotem,
�e przys�ano rozkaz sprowadzenia mi� do
stolicy, w kt�rej kr�l przesiadywa�. Przez ca��
drog� widzia�em grunta dobrze uprawiane, wsz�dzie
okazywa�a si� zamo�no��, na wszystkich twarzach
wida� by�o rado�� i swobod�; wsz�dzie postrzega�em
otwarto�� i ludzko��, wsz�dzie okazywa�a
si� rz�dno�� i porz�dek, b�d�ce oznak�
m�dro�ci rz�du o�wieconego i sta�ego w przyj�tych
raz zasadach.
Po trzytygodniowym tam pobycie przyby�em do
stolicy. Miasto to by�o ogromne, ulice w nim czyste,
szerokie i otwarte; domy prywatne wygodne
lecz proste, wspania�o�� i okaza�o�� jedynie dla
gmach�w publicznych zostawion� by�a. Gmachy te
w odmiennym gu�cie od naszej architektury, lecz w
prostszym i szlachetniejszym stawiane, wykazywa�y
wielko�� geniuszu za�o�yciela.
Jeden z tych gmach�w przeznaczony by� dla
m�odzie�y krajowej wszelkiego stanu. Rz�d utrzymywa�
w niej swoim kosztem bieg�ych nauczycieli
do nauk i kunszt�w i ci uczniowie, kt�rzy nie byli
w stanie p�aci� za siebie, byli wychowywani z r�wnym
staraniem jak ci, kt�rzy p�acili. Ta op�ata
jednak�e by�a tak niska, �e rzadko kto uskuteczni�
jej nie m�g�.
Nie uczono w tej szkole �adnych cudzoziemskich
j�zyk�w, te tylko nauki i kunszta by�y w niej
obj�te, kt�re mog� by� u�yteczne dla pa�stwa; dlatego
te� wychodzili z niej zawsze obywatele,
zdolni z honorem s�u�y� ojczy�nie i arty�ci
doskonali w swoim powo�aniu. Nie by�o w
pa�stwie nigdzie ludzi niezdatnych, na urz�dach
lub rzemios�ach, kt�rymi si� trudnili, nie wida�
by�o nigdzie ludzi nie u�ytecznych dla
spo�eczno�ci przez sw� niezdolno�� lub
nieczynno��. Praca sta�a si� mi�a przez na��g,
poniewa� za� ka�dy by� wychowany w powo�aniu,
jakie pe�ni�, ka�dy te� z ochot� w nim pracowa�.
Rodzice nie mogli rozporz�dza� powo�aniem
dzieci; zale�a�o to od gustu ich samych, a do
czeg� nie doprowadzi gust dobrze kierowany?
Na trzeci dzie� po moim przybyciu, przedstawiono
mnie powa�nemu cz�owiekowi, kt�ry mi si�
zdawa� by� braminem, ze znajomo�ci� i obowi�zkami
prawa ��cz�cy obowi�zki kap�a�skie. Po
strzeg�em w nim wielk� ch�� do rozmawiania ze
mn�, jako� poruczy� jednemu ze swoich przybocznych,
�eby mnie nauczy� j�zyka krajowego. Jest to
j�zyk naj�atwiejszy do nauczania si�, prosty, bez
ozd�b i ma�o s��w ma, kt�re nadto, nie odmieniaj�
swego zako�czenia, we trzy miesi�ce mog�em ju�
nim dostatecznie m�wi�. Bramin chcia� mnie naprz�d
obznajomi� ze swoj� religi� i o�wiadczy�, �e
moja wiara nie jest mu obca. ,,Niedawno rzek�,
jeden z ofiarnik�w waszej wiary, nie wiem jakim
sposobem, dosta� si� do naszej wyspy, chc�c w niej
rozsiewa� wasz� nauk�. Tak rzadkie widowisko
uczyni�o lud nasz bacznym na jego mowy, lubo je
zaledwie rozumia�. Cz�owiek ten otoczony zawsze
niezmierna liczb� ciekawych, kt�rych mo�e bra� za
zwolennik�w, przebiega� spokojnie nasze pa�stwo,
a� nareszcie zaszed�szy do jednej jego cz�ci przez
dzikich zamieszka�ej, nielito�ciwie zosta� przez
nich zamordowany. �a�owa�em bardzo, �e mi si�
nie zdarzy�a sposobno�� rozmawiania z nim, gdy�
pozna�em jego dogmata tylko z opowiadania tych,
co go s�uchali. Wed�ug ich opowie�ci, religia wasza
zadziwia przez sw� dawno��, kt�rej pocz�tek od
stworzenia �wiata wyprowadzacie, przez ci�g�e i
ustawowe post�py, przez czysto��, surowo��, u�yteczno��
,a nawet potrzeb� swoich prawide�. Lecz
szkoda, �em si� nie dowiedzia� o tajemnicach,
kt�re w sobie zamyka?" Na tak otwarte i pochlebne
jego zdanie o godno�ci mojej religii, uczu�em �yw�
ch�� o�wieci� go wi�cej w tej mierze, lecz nie
posiadaj�c dosy� zdolno�ci, przy tym r�wnie mu
nieznany, jak i wzmiankowany misjonarz,
musia�em zaniedba� t�umaczenia mu tych prawd, o
kt�rych mo�ebym go nie zdo�a� gruntownie
obja�ni�.
Tym �atwiej za� odst�pi�em mego zamiaru, �e nic
w jego uczuciach przeciwnego naszym nie widzia�em.
�Rozum, rzek�, da� mi poj��, �e �wiat sam ze
siebie stworzy� si� nie m�g�; B�g tylko stworzy�
go z niczego i nada� mu porz�dek, uk�ad, ruch i
�ycie".
�Jako stworzenie tego� Boga, staram si� wype�nia�
jego wol�, czuj�, �e chc�c mu podoba� si�,
powinienem unika� wyst�pk�w, a �wiczy� si� w
cnotach; �e sprawiedliwo�� Jego musi za dobre
wynagradza�, a za z�e kara�; jako dzie�o r�k Jego
winni�my mu mi�o��, kt�rej szlachetniej mu dowie��
nie mo�emy, jak kochaj�c wzajemnie jedni
drugich. Takie jest g��wne naszej wiary prawid�o z
niego to pochodzi, �e jedno�� i pok�j w pa�stwie
naszym panuj�, oraz �e panuj�cy, dobrotliwie z
nami si� obchodz�, kiedy my wzajemnie zupe�n�
mamy ufno�� w szlachetno�� powod�w, kt�re im
ka�� samow�adnie nami rz�dzi�".
Poniewa� mi�o�� bli�niego, o kt�rej m�wi� mi
Bramin, jest tak�e podstaw� naszej religii, rzek�em
wi�c mu, �e zasady jego nie r�ni�yby si� prawie
od naszych. �Je�li tak jest w istocie, rzek� Bramin,
sk�d pochodz� mi�dzy wami rozterki dr�cz�ce i
uci��aj�ce procesa, sk�d zab�jstwa, rozboje, te
mordy, kt�re najwi�cej uderzaj� w waszej historii,
jak gdyby s�awa wasza zale�a�a od przelania ich
pami�tki potomno�ci".
�Nie dziw si� temu, doda�, �e tak dok�adnie znam
wasze obyczaje i zwyczaje; kiedym by� jeszcze
m�ody, wpad�a mi w r�ce przypadkiem jedna z waszych
ksi��ek, kaza�em j� sobie przet�umaczy�
Europejczykowi, kt�ry podobnym jak ty do nas
dosta� si� przypadkiem. By�a to wasza historia powszechna,
zawieraj�ca uk�ad, rewolucj�, prawa,
zwyczaje i rozmaite religie pa�stw waszych. Prag
n�c o�wieci� si�, chciwie, to dzie�o czyta�em i
wkr�tce m�wi�em o nim kr�lowi, kt�ry ��da�,
abym z niego tre�� wyci�gn��. Poniewa� geniusz
szcz�liwy ze wszystkiego korzysta� umie, przeto
te� i on potrafi� wyczerpa� z niego u�yteczne zamiary,
kt�re p�niej w pa�stwach swoich przyprowadzi�
do skutku. Co do mnie wyznam otwarcie, �e
ksi��ka ta o ma�o co nie zniszczy�a wszystkich
uczu� przez wychowanie nabytych, a kt�re szcz�ciem
dot�d jeszcze dochowa�em. Znalaz�em w niej
bowiem wznios�e maksymy religii, kt�re nieszcz�ciem
nie mia�y wp�ywu na umys�y wy�szych, ani
na post�powanie poddanych.
"O jak wielka, rzek�em r�nica mi�dzy tamtym
krajem a naszym, u nas bowiem religia jest najmocniejsz�
podpor� w�adzy najwy�szej. Przez ni�
to kr�lowie nasi uwa�aj�c siebie za obraz b�stwa,
bior� sobie za powinno�� kara� wyst�pki, broni�
niewinno�ci i nagradza� cnoty; przez ni� to ka�dy z
nas uznaj�c ich w�adz� za pochodz�c� od Boga,
by� im pos�usznym za chwa�� sobie poczytuj�".
C� mia�em odpowiedzie� na tak s�uszne zarzuty
Bramina, kt�re jeszcze bardziej utwierdza� przez
tak sprawiedliwe por�wnanie. Rzek�em mu jednak
�lepiej by� trzyma� o naszej religii i obyczajach,
gdyby kraj wasz mia� jaki zwi�zek z naszym".
,,Bro� Bo�e, przerwa� mi Bramin, abym tak dalece
szuka� wyja�nienia moich w�tpliwo�ci; �aden
z nas nie opuszcza swego kraju, ani nawet dla
mi�o�ci zysku, dla kt�rego najniebezpieczniejsze
przedsi�bierzecie �eglugi. Ludy nasze bowiem dostatecznie
znajduj�c bogactw w produktach w�asnej
ziemi i p�odach swojej pracy, w pokoju s�
przywi�zani do rodzinnej ziemi.
�Szczeg�lnie za� dwie przyczyny wstrzymuj� nas
w granicach kraju; pierwsza, �e uwa�amy za ha�bi�ce,
a nawet nieu�yteczne, te wszystkie wasze
starania w nabyciu bogactw, kt�rymi pragniecie
wznie�� si� ponad reszt� obywateli; wi�cej u nas
szacuj� n�dzarza z zas�ug�, ni� najbogatszego cz�owieka
bez talent�w i cnoty. Dlatego te� ca�a nasza
ambicja ogranicza si� w tym, aby ka�dy by� w
swoim stanie takim, jakim by� powinien, �aden
blask obcy u nas nie �udzi, szukamy cz�owieka w
g��bi jego serca, a nie sadzimy o nim z bogactwa
lub godno�ci, kt�re nie mog�c nigdy same przez si�
uczu� jego moralnych naprawi�, cz�sto bardziej je
psuj�.
�Drug� przyczyn� jest po�o�enie wyspy naszej
zewsz�d nieprzyst�pnej; z kt�rej r�wnie trudno wydoby�
si� jak do niej si� dosta�, mo�e bowiem bez
tej zawady nie s�uchaj�c m�dro�ci, tylko za przyrodzon�
id�c sk�onno�ci�, przebywali�my jak i wy
odleg�e morza i nazbierawszy nieu�ytecznych skarb�w,
przywie�liby�my z nimi razem te wszystkie
kl�ski, jakie mi�o�� bogactw mi�dzy wami rodzi".
Zgadzam si� na to, rzek�em mu, �e obyczaje nasze
mniej czystsze i prostsze od waszych, zas�uguj�
po wi�kszej cz�ci na nagan�; ale te� musisz
wiedzie�, �e wady, jakie nam zarzucasz, s� podstaw�
pomy�lno�ci pa�stw naszych, utrzymuj�cych
si� na wysokim szczeblu bogactw i wielko�ci.
�Znam, rzek� Bramin, stan waszych kr�lestw i ich
pomy�lno�ci, je�li tak mo�na nazwa� pr�ny blask,
kt�ry was w oczach w�asnych tak bardzo nad nas
wynosi. Przypominam sobie teraz wiele drobnych
szczeg��w z waszej historii powszechnej, kt�re mi
ju� nieco wysz�y z pami�ci. Pod�ug niej macie dwa
rodzaje rz�du: rz�d monarchiczny i republika�ski".
�Rz�d monarchiczny jest pod�ug mnie najzdolniejszy
uhamowa� nieugi�t� pr�no�� ludzi i
umiarkowa� ich niesta�o�� i p�ocho��. W takim
tylko pa�stwie mo�na spokojnie i bezpiecznie
u�ywa� swej szacownej wolno�ci, kt�ra w
Rzplitych jest tylko �r�d�em nieszcz�liwych
rewolucji; wolno�� ta nade wszystko daje si� czu�
pod rz�dem kr�la, kt�ry jest prze�wiadczonym, �e
chwa�a jego i szcz�cie zale�y jedynie od jego cn�t
i mi�o�ci narodu. Takim jest nasz tera�niejszy
monarcha; poniewa� on nie oddziela interesu
swego od naszego, chcia�by te�, aby wszystkie jego
bogactwa by�y naszymi, s�dzi, �e wtedy tylko
prawdziwie korzystnie ich u�ywa, kiedy je mi�dzy
nar�d rozdaje i nie myli si� wcale, ma on bowiem
w zamian� wdzi�czno��, kt�ra nas zawsze zniewala
do oddania mu tego w potrzebie, co�my z r�k jego
otrzymali. Rzadki mo�e jest podobny przyk�ad
mi�dzy wami".
Przerwa�em w tym miejscu Braminowi mow�,
chc�c broni� chwa�y naszych monarch�w. S�, rzek�em
mi�dzy nami tacy, co lubo celuj�c odwag� i
m�stwem, prowadz� jedynie wojn� dla przymuszenia
nieprzyjaci� do pokoju, a stali w swoich
przedsi�wzi�ciach w�r�d najwspanialszych tryumf�w,
zawsze go ofiaruj�. Przyjaciele w�asnych poddanych,
ich tylko szcz�cie maj� na celu i bardziej
uwa�aj� za podpory swojej w�adzy, ani�eli za podleg�ych
sobie ludzi.
�Wiem, jak wielk� wag� przywi�zujecie do waszej
polityki. Jest to wielka nauka, jedyna spr�yna
waszych dzia�a�, �rodek, kt�rego u�ywa wasza
duma i chciwo��. Ka�dy ten u was, co bez zas�ugi
chce doj�� zaszczytu lub bogactw, do niej si� zwykle
ucieka. A tak uczycie si� okazywa� innymi, jak
w rzeczy samej jeste�cie, �eby uwie�� tych, kt�rym
wiele na tym zale�y, aby was zg��bi� mogli; nieraz
nawet u was poczciwy cz�owiek musi udawa�
r�ne przywary i wady, dla podobania si� cz�owiekowi
rozwi�z�emu i bezczestnemu, od kt�rego
mo�e si� spodziewa� jakiej� �aski i wzgl�d�w".
,,Zawsze do cel�w waszych krzyw� post�pujecie
drog�, �aden nie chce dzia�a� otwarcie, �eby si�
sam nie zgubi�; ruguj�c za� z spo�eczno�ci dobr�
wiar�, wy��czyli�cie z niej razem s�odycz i ufno��;
nieszcz�cie wasze jest tak wysokie, �e nie umiecie
rozr�nia� cnoty od wyst�pku, a prawdy od fa�szu;
a to ci�g�e przekonanie, �e ka�dy pragnie oszukiwa�,
niszczy mi�dzy wami do szcz�tu otwarto�� i
zaufanie".
Pozna�em z mowy Bramina, �e nie by� wcale politykiem
i �yczy�em mu wewn�trznie mniej prostoty
obyczaj�w i naiwno�ci, kt�rych �lad�w nawet w
krajach naszych nie przypuszcza�.
Dziwno, mi, rzek�em, �e czytaj�c nasz� histori�
nie uwa�a�e� w niej tych nadzwyczajnych czyn�w,
kt�re nieraz �wiat zadziwia�y, tych nag�ych i nieprzewidzianych
wypadk�w, owych gwa�townych w
krajach wstrz��nie�, co d�ugo przygotowane, nagle
ods�oni�y ca�� obszerno�� i g��boko�� polityki,
kt�ra je utworzy�a. Powiem ci nadto, �e niedo��
odr�niasz roztropno�� od, podst�pu, szczero�� od
niedyskrecji, przezorno�� od oszustwa,
przebieg�o�� od fa�szywo�ci i zr�czno�� od
wykr�t�w.
,,Nie rozumiem wcale tej r�nicy, odpowiedzia�
Bramin, nie zdaje mi si� bowiem, �eby cnoty i
przywary tak si� blisko styka�y z sob�, aby je za
jedno wzi�� mo�na by�o; ty sam nawet mo�e
mieszasz je ze sob�, chc�c ustanowi� mi�dzy nimi
tak �cis�e granice; z tego za�, �e tak ma�y mi�dzy
nimi ustanawiasz przedzia�, wnosz� sobie, �e
�atwo�� z jak�
go przeskoczy� mo�na, cz�sto was musi do
wyst�pku prowadzi�".
,,Mimo to wszystko, rzek� Bramin, czyli� by� nie
m�g� da� mi ja�niejszej definicji i o tej polityce,
kt�r� tak mocno chwalisz i uwa�asz za jedn� spr�yn�
najwi�kszych wypadk�w. Czy ma ona pewne
prawid�a i niezmienne zasady? Czy si� nie odmienia
stosownie do czasu, miejsca i okoliczno�ci?
Jest �e ona nieomyln�, albo czy nie zale�y mniej od
geniuszu, kt�ry ni� kieruje, ni�eli od trafu, kt�ry
nieraz jej si� sprzeciwia i w jednej chwili wszystkie
obala uk�ady".
�Zdaniem moim, doda�, (a zapewne i zdaniem
wszystkich m�drc�w �wiata) najlepsz� polityk�, jakiej
si� trzyma� mo�emy w rz�dzie pa�stw i w ca�ym
naszym post�powaniu, jest to prawid�o: �eby
�adnej nie mie� polityki i post�powa� jedynie wed�ug
prawide� roztropno�ci i rozumu.
,,Monarcha, kt�ry potrafi� zjedna� poszanowanie
s�siednich narod�w, wi�cej przez sw� rzetelno��
jak przez pot�g�, kt�ry przez dobro� i
sprawiedliwo�� pozyska� mi�o�� narodu, monarcha
taki �atwo dokona wszystkich przedsi�wzi�� nie
u�ywaj�c �adnych mniej przydatnych tajemnic".
Przechodz�c dalej Bramin inne ga��zie rz�du,
wyjawi� mi swoje zdanie o wojnie i utrzymaniu
wojsk; lecz te wszystkie jego zasady znalaz�em
zupe�nie przeciwnymi naszej opinii. M�wi� mi potem
o skarbowo�ci; nauki jego zda�y mi si� tak
wa�ne, �e ze szczeg�ln� s�ucha�em uwag�.
"Uk�ad, rzek�, jakiego si� trzymamy w naszych
finansach, na trzech szczeg�lniej zasadza si� cz�ciach,
pierwsza ma na celu rozk�ad stosowany i
sprawiedliwy ci�ar�w, druga �atwy i ca�kowity
pob�r, trzecia takie nimi zawiadywanie, aby wydatki
nigdy nie przewy�sza�y przychod�w".
�Co do pierwszego artyku�u: panuj�cy wk�adaj�c
na nas podatek, podobnie sobie post�puje jak
prywatny, co �yj�c jedynie z p�od�w swojej roli,
starannie j� uprawia, lecz uwa�a, a�eby jej si� przez
zbytni� chciwo�� nie wyczerpa� i woli wyrzec si�
raczej nadmiaru p�od�w, �eby zawsze mia� tyle ile
konieczne potrzeby wymagaj�. Wszystkie prowincje
op�acaj� u nas podatki, lecz �adna nie jest
przeci��ona, a nawet nie op�aca tyle, ile by mog�a
op�aca�. Sprawiedliwo�� bowiem, a nawet interes
panuj�cego wymaga aby ci, kt�rych maj�tki jedynym
dochod�w jego s� �r�d�em, zostawali w pewnej
zamo�no�ci. Je�li musz� d�wiga� ten ci�ar, nie
powinni przecie� pod nim upada�, chlubniej jest
za� dla tego, co nak�ada, gdy go ch�tnie wnosz�,
nie za� z niesmakiem i wstr�tem. Mi�o��
poddanych jest najszacowniejszym dla panuj�cego
skarbem".
Nie mniej jest wa�nym i drugi artyku�; wybieramy
nasze podatki bez pomocy poborc�w i celnik�w,
r�wnie� zawsze chciwych jak
nieu�ytecznych, kt�rzy tak zawsze czerpaj� w
�r�dle, �e je zupe�nie wysuszaj� i kt�rzy pod
pozorem zbogacenia swego pana r�wnie kradn�,
jak zdzieraj� i gubi� lud nieszcz�liwy.
Ostatni artyku� najwi�cej ze wszystkich �ci�ga
nasz� uwag�; staramy si� pozna� dok�adnie coroczne
potrzeby i wydatki publiczne, sk�adamy potem
w zapasie sumy na ten cel przeznaczone, kt�rych
tylko na wydarzaj�ce si� potrzeby pa�stwa u�ywamy.
Sam kr�l �wi�cie to m�dre prawo zachowuje,
s�dzi bowiem, �e to tylko do niego nale�y, to tylko
mo�e obraca� na utrzymanie swego dworu, na swoje
zabawy i dary, co pozostaje po zaspokojeniu
wszystkich potrzeb pa�stwa i tego wszystkiego, co
dobro i interes kraju nakazuje".
Widz�c Bramin, z jak� go przyjemno�ci� s�ucha�em,
ci�gn�� dalej swoje opowiadanie, a chc�c mi
da� zupe�nie dok�adne wyobra�enie o polityce swego
narodu, zacz�� m�wi� dalej o sposobie wymierzania
u nich sprawiedliwo�ci. �Poniewa�, rzek�
panuj�cy nie mo�e sam jej czyni�, postanowi� zatem
ludzi bieg�ych w prawie, kt�rzy bezp�atnie j�
wymierzaj�. Przed panowaniem tera�niejszego naszego
kr�la wszystkie urz�dy nasze by�y wystawione
na aukcj�, tych bowiem tylko godnymi uznawano,
kt�rzy byli w stanie wi�cej za nie zap�aci�.
Talenta, kt�re najcz�ciej ubogich s� udzia�em, (jak
gdyby tylko samo ub�stwo pobudzaj�c geniusz
przez prace do maj�tku doprowadzi�o) talenta
nigdy prawie nie otrzymywa�y urz�dy; co gorsza
nawet, posz�o st�d, �e ci, co mieli prawo
domierzania sprawiedliwo�ci, zwykle j�
sprzedawali wi�cej daj�cemu dla wynagrodzenia
sobie koszt�w urz�dowania.
�Dzi� ju� nie ma tego nadu�ycia, miejsca s�dowe
przyznawane s� osobom najgodniejszym, kt�rzy
swojej bieg�o�ci daj� dowody; i nie strony, lecz
monarcha op�aca s�dzi�w, a zarazem o�wieca ich,
jego m�dro�� i czujno�� wynagradza lub karze,
powaga ogranicza ich w�adz�, �eby jej nie nadu�ywali,
a nawet oznacza ma�� ich liczb� w ka�dym
trybunale; przekona� si� bowiem nasz monarcha, �e
gdzie wielu bardzo s�dzi�w, tam tylko wi�ksza panuje
niezgodno�� zda� i sprawy d�u�ej si� wlok� ze
strata obu stron, tak tej, co ma s�uszno��, jak i tej,
co nies�usznie dzia�a".
Kiedy tak dok�adny zaprowadzono wymiar sprawiedliwo�ci
we wszystkich cz�ciach rz�du, posz�o
zatem koniecznie, �e go wprowadzono r�wnie� i
do
wszystkich innych szczeg��w, kt�re dotycz� pomy�lno�ci
lub maj�tk�w ludu naszego.
�Wiesz zapewne, m�wi� dalej Bramin, �e administracja
og�lna ka�dego kraju na cztery g��wne
daje si� rozdzieli� poddzia�y; tymi s�: wojna, skarbowo��,
sprawiedliwo�� i policja. Podobne
poniek�d do tych �ywio��w, kt�rych zgodnym
dzia�aniem utrzymuje si� przyrodzenie; cztery te
wydzia�y dobrze urz�dzone i w dok�adnym z sob�
zostaj�ce zwi�zku, utrzymuj� pa�stwo i
przyk�adaj� si� r�wnie do jego pomy�lno�ci i
pot�gi, jak do chwa�y i okaza�o�ci".
,,Przekonani o prawdzie tego, com powiedzia�,
ustanowili�my w ka�dej prowincji regencj� z�o�on�
z czterech os�b, r�wnie roztropnych jak
cnotliwych, r�wnie bieg�ych jak szczerze
kochaj�cych swoj� ojczyzn�. Z tych 4 os�b sk�ada
si� rada prowincjonalna, kt�rej przewodniczy
Rz�dca, posiadaj�cy zaufanie monarchy, maj�cy
obowi�zek przestrzegania porz�dku i baczenia,
�eby si� w nich nie dzia�o nic przeciwnego
interesowi monarchy i narodu".
,,Ka�dy z tych radc�w (tak ich bowiem nazywamy)
stoi na czele osobnego wydzia�u; pierwszy zatrudnia
si� tym wszystkim, co si� tyczy wojsk tej
prowincji; drugi zarz�dza skarbowo�ci�; trzeci czuwa
nad wymiarem sprawiedliwo�ci; czwarty za�
kierunek policji ma sobie powierzony".
��eby za� ta ich praca zupe�nie u�yteczn� by�
mog�a, powinna odnosi� si� do wsp�lnego ogniska,
kt�re by wszystkim szczeg�lnym w�adzom nadawa�y
przyzwoity dla dobra publicznego kierunek i
st�d wi�c pochodzi, �e takowi rz�dcy podlegli
czterem ministrom do osoby kr�la przywi�zanym,
z kt�rych ka�dy ma og�lny ster jednego z tych
czterech wydzia��w, o kt�rych mowa. Z nich sk�ada
si� najwy�sza rada panuj�cego".
,,Takowym ministrom radcy prowincjonalni zdaj�
zawsze spraw� z tego, co si� w ich kr�gu dzieje.
Takowe raporta przedstawiaj� ministrowie kr�lowi
na radzie, kt�ra o nich stanowi i natychmiast stosowne
wzgl�dem nich wydaje przepisy; a tak kr�l
mo�e widzie� codzie� jasny obraz obecnego stanu
pa�stwa, zaradzi wszelkim nadu�yciom, w chwili
ich dostrze�enia, a co lepsza jeszcze, mo�e unikn��
bezrz�du, jaki z nat�oku spraw przez niedba�o��
zaleg�ych powstaje". Zdziwiony tak cudownym
uk�adem przerwa�em milczenie i zapyta�em Bramina,
jakim sposobem kr�l jego m�g� utworzy� i
wykona� tak wielki zamiar, nade wszystko za� pod
wzgl�dem skarbowym; musia� bowiem nie jednej
w tym doznawa� przeszkody od tylu os�b, kt�re
wsz�dzie staraj� si� wzbogaci� z krzywd� panuj�cego
i narodu.
,,Kr�l pragn�cy dobra swych poddanych, odpowiedzia�
Bramin, niech tylko trwa silnie w swojej
ch�ci, zawsze dojdzie do swego celu mimo wszelkich
przeszk�d. Nie ma za� przyczyny l�ka� si� ani
�akomstwa, ani ambicji ze strony swoich ministr�w".
�W liczbie tylu u�ytecznych przymiot�w, jakie
kr�l nasz posiada, jest jeden szczeg�lniej zdaniem
moim potrzebniejszy dla panuj�cego, a kt�ry
m�g�by nawet wszystkie inne zast�pi�; przymiotem
tym jest g��boka przenikliwo��. Pan nasz zna
dobrze ludzi i nigdy si� w ich wyborze nie myli,
tak jak bieg�y artysta, co geniuszu bardziej ni� do�wiadczenia
pomoc�, �atwo potrafi rozezna� narz�dzia
najprzydatniejsze do jego kunsztu. Ministrowie,
kt�rzy dzisiaj zaufanie jego posiadaj�, zas�u
guj� na nie przez swoje cnoty i zapewne nie wybra�by
ich, gdyby m�g� w kraju godniejszych
swego zaufania znale��. Zupe�na jedno�� panuje
zawsze mi�dzy nimi, bo wszyscy jeden tylko cel
maj�, to jest: dobro ojczyzny; ich gorliwej pracy
winno tera�niejsze panowanie sw� �wietno�� i
chwa��.
To, com powiedzia�, mo�e ci� ju� dostatecznie
przekona�, �e polityka nasza niesko�czenie wasze
przewy�sza, tak m�dro�ci�, jak i prostot� zasad
mi�dzy nami ustanowionych".
Prawda (rzek�em zawstydzony i obra�ony nieco)
prawda, �e urz�dzenia wasze s� wyborne, lecz polityka
nasza, wyj�wszy ma�e niekt�re drobno�ci,
nie tak dalece od waszej si� r�ni jak mniemasz.
�Je�li tak jest w istocie, rzek� Bramin, dlaczeg�
takich jak u nas nie wydaje ona owoc�w?
Dlaczeg� w ustanowieniu podatk�w wyrywacie
drzewo nijako razem z korzeniem, a przez to przywodzicie
do ostatniej n�dzy ludy, w kt�rych macie
zawsze znale�� zasi�ki na potrzeby pa�stwa".
Dlaczeg� wystawiacie waszych poddanych na
utrat� ca�ego mienia, odwlekaj�c przez d�ugie post�powanie
wyroki, rozs�dzaj�ce spraw� tego,
kt�ry s�uszno�ci na swoj� stron� domaga si�, a
kt�re jednak zwykle sprzyjaj� nies�uszno�ci, a ta,
obawiaj�c si� sprawiedliwo�ci, dla siebie j�
zakupuje?
�Dlaczego ustawy policji waszej nie s� jednakowe
dla wszystkich stopni i stan�w; dlaczego tylko
spadaj� na go��bia, a oszcz�dzaj� jastrz�bia?
Dlaczeg� nareszcie okrywacie polityk� wasz�
tylu nieprzejrzanymi zas�onami? Jam ci odkry�
nasz� zupe�nie; gdyby� za� ty m�g� mi r�wnie wykry�
wszystkie spr�yny polityki waszych kraj�w,
musia�bym bardziej jeszcze nad nieszcz�ciem lud�w
waszych ubolewa�".
�Te, tak zdaniem waszym silne polityki spr�yny
nie maj� tej szcz�liwej mi�dzy sob� harmonii, kt�ra
��cz�c i wi���c z sob� rozmaite cz�ci jednej
ca�o�ci nadaje wszystkim jednakowy kierunek i do
jednego celu prowadzi. Spr�yny te nie s� prawie
nigdy u was jednostajne, co ja�niej jeszcze ich s�abo�ci
i nieu�yteczno�ci dowodzi; tym za� spr�ynom,
jakich w rozmaitych szczeg�ach rz�du naszego
u�ywamy, tym m�wi�, nadaj� ca�� si�� zasady
naszej polityki, kt�re wy�o�y�em, spr�yny te
�adnej nigdy nie doznaj�c zmiany, szcz�liwy
zawsze owoc przynie�� musz�".
,,Macie wprawdzie prawa w�asne i maksymy
w�asne, lecz codzie� nowe i zawsze dla szczeg�lnych
tylko przypadk�w stanowicie; zmieniacie je
wed�ug okoliczno�ci, traf was tylko o�wieca. Zaniedbujecie
wal�cych si� fundament�w, poprawiacie
jedynie tylko nadpsute �ciany, nie trzeba przeto
si� dziwi�, �e usi�owania wasze w naprawianiu
tych wy�om�w wsz�dzie poczynionych cz�sto pr�dzej
jeszcze upadek jego sprowadzaj�".
To m�wi�c Bramin �ci�gn�� ku mnie r�k�, jak
gdyby nie spodziewa� si� mnie ju� widzie� i doda�:
�egnam ci�, mi�y cudzoziemcze! Oby zawsze cnota
przebywa�a w twoim sercu, a usta twoje oddycha�y
szczero�ci�.
O NIEBEZPIECZE�STWIE
NA JAKIE WYSTAWIONA JEST POLSKA
Z POWODU KSZTA�TU SWOJEGO RZ�DU
Wiem, �e nie potrafi� nigdy przekona� ludzi,
kt�rzy innego prawa nad w�asn� wol� zna� nie
chc�, i kt�rzy nawet nie mog� korzysta� z nieszcz��
zbyt cz�sto do�wiadczonych. Jednak�e powodowany
mi�o�ci� ojczyzny i bez wzgl�du na
szkodliw� delikatno�� tych, kt�rzy utrzymuj�, �e
kto si� ran dotyka, bardziej jeszcze j� rozj�trza,
przedsi�bior� skre�li� tu moje uwagi wzgl�dem
niebezpiecze�stwa, na jakie nas wystawia kszta�t
naszego rz�du.
Podobni jeste�my do chorego, kt�ry ufny w moc
swojej budowy cia�a nie dba na �miertelne symptomata
choroby i nie stara si� jej zaradza� dlatego, �e
ma wstr�t do lekarstw; wi�cej powiem: podobni
jeste�my do tych, kt�rzy mieszka�a w domach
odziedziczonych w spadku po rodzicach i kt�rzy,
lubo ich zabudowania ruin� gro��, nie chc� w nich
nic zmienia�, �eby przez to nie narusza� dzie�a
swoich ojc�w, jak gdyby�my ubli�ali powa�aniu,
jakie im nale�y, naprawiaj�c lub doskonal�c to, co
oni zostawili.
Pewn� jest rzecz�, �e gmach naszej
Rzeczypospolitej ugina si� pod w�asnym ci�arem,
nieszcz�cia jej b�d� nadzwyczajne, gmach ten
potrzebuje pr�dkiej naprawy i nie zdo�a d�ugo si�
utrzyma�, je�li
go nie podeprzemy. Jednak�e, czyli� si� kiedy zgodzono
na �rodki potrzebne do zapobie�enia jej
upadkowi? Nie jest �e to przyj�tym u nas aksjomatem,
�e wszelka zmiana jest niebezpieczn�? Je�li
nie chcemy przeistacza� gmachu tego, trzeba go
przynajmniej ustali�; chc� go za� tylko w ten spos�b
naprawi�, aby wstrz��nienie �adne nie mog�o
go obali�. L�kajmy si� jednak, aby�my zbyt s�abych
podp�r nie dali, jak to zwykle czynimy na
naszych Sejmach, gdzie ka�dy s�dzi wed�ug swego
widzimisi� o tym pi�knym dziele i sposobie, jak go
przywr�ci� do dobrego stanu. Nie zbywa nam
przecie� na doskona�ych rzemie�lnikach i pozostaje
tylko, aby u�yto do tej roboty wszystkich tych szacownych
materia��w, jakich nam Opatrzno�� obficie
dostarcza.
W samej istocie posiadamy to wszystko, cokolwiek
mo�e s�u�y� do dobra i pomy�lno�ci kraju;
nar�d nasz jest bardzo walecznym, posiada dowcip,
obyczaje, uczucia szlachetne, pobo�no��
gruntown�, odwag� i wspania�omy�lno��, jak� nie
zawsze w innych znajdziemy narodach. Wszystko
wreszcie zdaje si� powinno by podnosi� nasze
umys�y i serca. Wielkie przyk�ady naszych
przodk�w, wyborne zbiory praw, jakie nam
zostawili, obszerne pa�stwo, kt�re�my
odziedziczyli, sama nasza swoboda, powinna by
by� dostateczn� do natchnienia w nas tej
szlachetnej ambicji, jaka wielkim duszom przystoi.
W innych narodach si�a lub zwierzchowno��
przymusza lub nak�ania je do dobrego; my sami
mogliby�my i teraz tym wi�cej do tego przyk�ada�
si� nale�y, �e do�wiadczenie obecnego wieku powinno
by�o nas nauczy�, wybiera� to, co nam jest
u�yteczne; odrzuca� to wszystko, co mo�e zawadza�
naszej pomy�lno�ci.
Lecz niedo�� stara� si� o ustalenie wewn�trznego
pokoju; trzeba tak�e my�le� o tym, �eby kraj
przeciwko obcym narodom zabezpieczy�.
Z trwog� uwa�am liczne niebezpiecze�stwa nas
otaczaj�ce; jak�� mamy sil�, �eby si� oprze� naszym
s�siadom? Na czym opieramy te zbyteczne
zaufanie, kt�re nas trzyma u�pionych w gnu�nej
ni