Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9867 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
LATOPI S KIJOWSKI
Edycja komputerowa: www.zrodla.historyczne.prv.pl
Mail to:
[email protected]
MMII �
2
Autorzy tego latopisu, obejmuj�cego lata 1118�1198, nie zostali
definitywnie ustaleni. W niniejszym wyborze uwzgl�dniono cz�� zapis�w
dotycz�cych spraw rusko-polskich, a tak�e niekt�re opowie�ci posiadaj�ce
charakter mniej lub bardziej samodzielny. Podawane na ko�cu ka�dego
odcinka strony odnosz� si� do: Polnoje sobranije russkich letopisiej, t. II,
Ipatiewskaja letopi�, S.-Pietierburg 1908.
1. O rusko-polskich kontaktach wojennych
Roku 6628 [1120; ...] Pos�a� W�odzimierz [Monomach] Andrzeja z
poganami [Po�owcami] na Lach�w, i z�upili ich.
Roku 6629 [1121; ...] Tego� roku przychodzi� Jaros�aw [�wiatope�kowicz]
z Lachami ku Czerwieniu [...] I wr�cili, nie
dopi�wszy niczego 1 (s. 286).
Roku 6653 [1145; ...] I rzek� [ksi���tom ruskim] Wsiewo�od
[Olegowicz]: �Wzywa mnie W�adys�aw [II, Wygnaniec], ��cki
knia�, na braci swoich". I rzek� Igor [Olegowicz]: �Nie chod� ty,
lecz p�jdziemy my". I poszed� Igor z bratem swoim �wiatos�awem
i z W�odzimierzem [...] I poszli w g��b ziemi ��ckiej.
Spotkali braci dw�ch W�adys�awowych � Boles�awa
[K�dzierzawe
3
go] i Mieszka [Starego], stoj�cych za b�otem. I przejechali na tamt�
stron�. I ukorzyli si� [tamci] Igorowi i braciom jego i ca�owali
krzy� mi�dzy sob�, i tak rzekli: �Je�eli kto przest�pi krzy�owe
ca�owanie, na tego b�d� wszyscy". I dali bratu swojemu
W�adys�awowi cztery grody, a Igorowi z bra�mi Wizn� [w nagrod�
za pomoc]. I tak powr�cili do siebie, mnogi �up wzi�wszy [...]
Tej�e zimy W�adys�aw [II, Wygnaniec], ��cki knia�, pojma� m�a
swojego Piotrka [W�ostowica], o�lepi� i j�zyk jemu ur�n��, i dom
jego rozgrabi�, tylko z �on� i z dzie�mi wygna� z ziemi swojej. I
poszed� w Ru�. Jako ewangelijne s�owo m�wi: �Jak� miark�
mierzysz, tak� ci odmierz�". Ten [bowiem] pojma� ruskiego kniazia
podst�pem, Wo�odara, i um�czy�, i mienie jego zagrabi�. Wszak�e
go [Piotra] B�g po jakim� czasie nie oszcz�dzi� 2 (s. 318�319).
Roku 6657 [1149; ...] I w tym�e czasie przyszli do Izias�awa
[M�cis�awicza] do [grodu] W�odzimierza W�gry na pomoc, i
Boles�aw [K�dzierzawy], ��cki knia� z bratem swoim Henrykiem
[Sandomierskim], z mnog� si�a. Izias�aw za� wezwa� ich ku sobie na
obiad i tak, obiaduj�c, byli weseli; wielk� czci� uczci� ich i darami
mnogimi obdarowa� ich. I tak pojechali, ka�dy w swoje tabory.
Nazajutrz za� wyst�pi� Izias�aw z W�odzimierza i st�d poszed� ku
�ucku, i tu przeby� trzy dni, i tu pasowa� Boles�aw syn�w
bojarskich mieczem mnogich3.
I w tym czasie przyszli do Peresopnicy Jurjewicze dwaj �
Ro�cis�aw i Andrzej, i pomoc [przysz�a] od W�odzimierza [Wo�odarewicza]
z Halicza, a sam W�odzimierz podst�pi� by� bli�ej ku
Szumsku. I zl�kli si� Lachowie i W�grzy. I Jerzy [Do�goruki]
przyszed� do brata Wiaczes�awa do Peresopnicy. I przysz�a do
Izias�awa wie��, �e Jerzy przyszed� do brata swojego Wiaczes�awa,
Izias�aw za� powiedzia� [o tym] W�grom i Boles�awowi, i bratu
jego Henrykowi. I tak poszli z pu�kami swoimi od �ucka i
przyszed�szy stan�li u Czemieryna nad O�ycz�. W tym te� czasie
przysz�a wie�� do Boles�awa i do brata jego Henryka od brata
Mieszka, �e id� Prusowie na ziemi� ich. Boles�aw tedy i Henryk
powiedzieli [o tym] Izias�awowi. Izias�awowi za� by�o [to] nie lube
wielce, i radzi� z Boles�awem i z Henrykiem, i z W�
4
grami, �e po�l� m��w swoich do Wiaczes�awa i do Jerzego, i
W�grzy m��w swoich, m�wi�c:
�Wy nam jeste�cie zamiast ojca4, a oto dzi� walczycie ze swym
bratem i synem [tzn. m�odszym kuzynem] Izias�awem, a my
jeste�my z woli Boga wszyscy chrze�cijanie, bracia dla siebie, i
nam nale�y wszystkim by� ze sob� [w zgodzie]. A my mi�dzy
wami tego chcemy, aby B�g sprawi�, by�cie pogodzili si� ze
swym bratem i synem Izias�awem, by�cie wy siedli w Ki-jowie �
sami porozumcie si�, kt�ry z was ma si���; a na Izias�a-wa oto
czeka [gr�d] W�odzimierza, jego jest �uck i inne grody, niech
siedzi na tym, i niech Jerzy zwr�ci Nowogrodowi Wielkiemu da�
ich wszystk�".
Wiaczes�aw za� i Jerzy tak odrzekli:
�Bo�e dopom� zi�ciu naszemu kr�lowi [Gejzie] i bratu na
szemu Boles�awowi, i synowi naszemu Henrykowi5, kt�rzy mi�
dzy nami dobra chcecie. Lecz je�li ju� nam ka�ecie pogodzi� si�,
to nie st�jcie na naszej ziemi, a d�br naszych ani si� naszych nie
gubcie, lecz niech Izias�aw p�jdzie w sw�j W�odzimierz, a wy
w swoj� ziemi� p�jd�cie. A my si� ze swym bratem i synem Izia
s�awem sami porozumiemy".
I to s�ysz�c, Izias�aw i Boles�aw, i Henryk, i W�grzy rozjechali
si�: Izias�aw tedy poszed� do W�odzimierza, a W�grzy w W�gry, a
Lachowie w Lachy i tak si� pocz�li godzi� � Wiaczes�aw i Jerzy, i
Izias�aw, posy�aj�c [pos��w] mi�dzy sob�, jako rzekli byli (s.
387�388).
Roku 6703 [1195; ...] Roman [Halicki] przestraszy� si� te�cia
swojego [Ruryka Ro�cis�awicza; ...] i pojecha� w Lachy dla
[uzyskania] pomocy, ku Kazimierzowiczom [Leszkowi Bia�emu i
Konradowi Mazowieckiemu]. I rzekli mu Kazimierzowicze: �My
by�my tobie radzi pomogli, lecz skrzywdzi nas stryj nasz Mieszko
[Stary] � szuka pod nami w�o�ci. Lecz ty przedtem urz�d� nas,
aby�my byli � wszyscy Lachowie � nie r�ni, jeno za jedn�
by�my tarcz� byli z tob� i by�my pom�cili krzywdy twoje" [od
Ruryka]. Romanowi za� lub� by�a rada ich. I pos�uchawszy ich,
pojecha� na Mieszka z synowcami jego, z Ka-zimierzowiczami.
Naradziwszy si� z m�ami swoimi, rzek�: �Je�li poskromi� tych i
B�g mi przeciw nim pomo�e, to wtedy, zebraw
5
szy wszystkich razem, dost�pi� od nich czci sobie i ch�� do
[spe�nienia] zamiaru mego znajd� [w nich]. I to pomy�lawszy w
sercu swoim, pojecha� przeciwko Mieszkowi bi� si�. Mieszko za�
wys�a� przeciw niemu [wojsko], lecz nie chcia� bi� si� z nim, jeno
kaza� Romanowi, aby pogodzi� go z synowcami jego. Roman
wszak�e nie pos�ucha� go, ani m��w swoich, i wyda� mu bitw�. I
zderzyli si� Lachowie z Rusi�, i przemogli Lachowie Ru�, i
zwyci�y� Mieszko Romana, i pobili w bitwie jego Rusi mn�stwo
i Lach�w swoich [z wojska Leszka i Konrada]. A sam [Roman]
uciek� do Kazimierzowicz�w do grodu [Krakowa]. I stam t�d
wzi�wszy go dru�yna jego [ci�ko rannego], ponios�a go do
W�odzimierza (s. 686�687).
2. Zaj�cie Kijowa przez M�cis�awa Andrzejowicza w
1169 r.
Tej�e zimy [1169] pos�a� Andrzej [Bogolubski] syna swojego
M�cis�awa z pu�kami swoimi z Suzdala na kijowskiego kniazia �
na M�cis�awa Izias�awicza, z Rostowcami i z W�odzimierzanami, i
z Suzdalcami, i Borysa �ydis�awicza [wojewod�], i innych kniazi�w
11: Gleba z Perejas�awia, Romana ze Smole�ska,
W�odzimierza Andrzejowicza z Drohobu�a, Ruryka z Owrucza,
Dawida z Wyszogrodu, brata jego M�cis�awa, Olega
�wiatos�awicza, Igora, brata jego, Wsiewo�oda Jurjewicza i
M�cis�awa [Ro�cis�awicza], wnuka Jerzego [Do�gorukiego].
Zjechali si� bracia [ksi���ta ruscy] w Wyszogrodzie i
przyszed�szy, stan�li na Dorogo�yczach pod �wi�tym Cyrylem
[cer
6
kwi�], Teodorowego tygodnia [pierwszy tydzie� Wielkiego
Postu]. I na drugi dzie� obiegli wszystek gr�d Kij�w. M�cis�aw
[Izias�awicz] za� zamkn�� si� w Kijowie. I bili si� z grodu, i by�a
walka za�arta zewsz�d. Gdy M�cis�aw zacz�� si�y traci� w grodzie,
Berendejowie i Torkowie uknuli zdrad� przeciw M�cis�awowi. I
stali [oblegaj�cy] 3 dni pod grodem. I zesz�a dru�yna wszystkich
kniazi�w Serchowic� na d�, i rzuci�a si� ku nim, i w ty�y
M�cis�awa zacz�a strzela�. Pocz�a tedy dru�yna M�cis�awowi
m�wi�: �Czemu, kniaziu, stoisz? Jed� z grodu, nam ich nie
przem�c".
I pom�g� B�g M�cis�awowi Andrzejowiczowi z braci� � wzi�li
Kij�w [...] By� za� wzi�ty Kij�w miesi�ca marca 8 dnia, drugiego
tygodnia postu, w �rod�. I grabili przez 2 dni wszystek gr�d: Pod�
i G�r�, i monastery, i Sofi� [sob�r] i Dziesi�cinn� Bogarodzic�
[cerkiew]. I znik�d nie by�o dla nikogo zmi�owania: cerkwiom
gorej�cym, chrze�cijanom, [jednym] zabijanym, innym za�
[powrozami] p�tanym. Niewiasty prowadzone by�y do niewoli,
gwa�tem roz��czane od m��w swoich, dzieci p�aka�y patrz�c na
matki swoje. I mienia mn�stwo wzi�li, i cerkwie z ikon i ksi�g
ogo�ocili, z szat cerkiewnych i dzwon�w � wszystko wynie�li
Smole�szczanie i Suzdalcy, i Czernihowcy, i Olegowa dru�yna. I
wszystkie �wi�tynie by�y zdobyte, zosta� nawet podpalony przez
poha�c�w [Po�owc�w, sojusznik�w] monaster pieczerski �wi�tej
Bogarodzicy, lecz B�g przez modlitwy �wi�tej Bogarodzicy
ustrzeg� go przed takowym nieszcz�ciem [spaleniem]. I by� w
Kijowie od wszystkich ludzi j�k i smutek, i bole�� nieukojona, i
�zy nieustanne. A sta�o si� to wszystko za grzechy nasze (s. 543�
545).
7
3. Opowie�� o zab�jstwie
Andrzeja Bogolubskiego
Roku 6683 [1174]. Zabity zosta� wielki knia� Andrzej suzdalski,
syn Jerzego, wnuk W�odzimierza Monomacha, miesi�ca czerwca
28 dnia, w wigili� �wi�tych aposto��w [Piotra i Paw�a], dzie� za�
wtedy by� sobota. Zbudowa� by� [on] gr�d murowany sobie o
nazwie Bogolubowo; tak daleko, jak Wyszogr�d od Kijowa, tako�
i Bogolubowo od W�odzimierza [nad Kla�m�]. Ten prawowierny i
mi�uj�cy Chrystusa knia� Andrzej od najm�odszych lat Chrystusa
umi�owa� i Przeczyst� Jego Matk�, my�li bowiem i umys�
przyozdobi� jako komnat� krasn� � dusz� swoj� ozdobi�
wszelkimi dobrymi uczynkami i upodobni� si� do kr�la Salomona,
jako �e dom Panu Bogu � cerkiew przes�awn� Narodzenia
�wi�tej Bogarodzicy po�r�d grodu, murowan�, w Bogo-lubowie
zbudowa� i ozdobi� j� bardziej ni� wszystkie cerkwie, na
podobie�stwo tej �wi�tej �wi�tych, kt�r� by� Salomon, kr�l pe�en
m�dro�ci, zbudowa�. Tako i ten knia�, prawowierny Andrzej,
wzni�s� cerkiew t� na pami�� o sobie, i ozdobi� j� ikonami cennymi
i kamieniem drogim, i wszelkimi per�ami bezcennymi [...] Od
blasku za� nie spos�b by�o patrze�, gdy� wszystka cerkiew by�a
z�ota. I przyozdobi� j�, i upi�kszy� j� naczyniami z�otymi i
cennymi, i powiesi� [ozdoby] tak, �e wszyscy przychodz�cy
dziwowali si�; wszyscy te� widz�cy j� nie byli w stanie
opowiedzie� o niezwyk�ym jej pi�knie: z�otem i emali�, i wszel
kimi kosztowno�ciami cerkiewnymi by�a ozdobiona i wszelkimi
naczyniami cerkiewnymi [...], i �wiecznikami rozlicznymi.
Wewn�trz cerkwi, od g�ry a� do do�u, �ciany i filary okuto z�otem
i drzwi, i odrzwia cerkwi te� z�otem okuto. I baldachim te� z�otem
by� ozdobiony [...]
8
Knia� Andrzej gr�d by� W�odzimierz obwarowa�, do niego te�
Bram� Z�ot� przybudowa�, a drug� srebrem pokry�, nadto cerkiew
murowan� wzni�s�, soborow�, �wi�tej Bogarodzicy, przecudn�
wielce, i wszelkimi ozdobami rozlicznymi ze z�ota i srebra
ozdobi� j�, i 5 kopu� jej poz�oci�, drzwi te� cerkiewne, troje,
z�otem przystroi�. I kamieniem drogim, i per�ami cennymi upi�kszy�
j�, i. wszelkimi kosztowno�ciami ozdobi� j�, i mnogimi
�wiecznikami z�otymi i srebrnymi cerkiew o�wietli�, a ambon�
z�otem i srebrem pokry�. I liturgicznych naczy�, i wszelkich ozd�b
cerkiewnych, upi�kszonych z�otem i kamieniem drogim i per�ami
wielkimi, bez liku by�o, i 3 cyboria olbrzymie, kt�re czystym
z�otem i kamieniem drogim ozdobi�. Przeto wszystkimi ozdobami i
wyposa�eniem podobna by�a do budowli Salomonowej �wi�tej
�wi�tych, i w Bogolubowie, i we W�odzimierzu grodzie.
Kopu�� te� z�otem pokry�, i sklepienia poz�oci� [...], i wie��
poz�oci�, i wn�trze cerkwi, i nad sklepieniami ptaki z�ote i
wie�yczki, i kurki z�otem pokryte postawi�, i po wszystkiej
cerkwi, i na sklepieniach naoko�o. Potem te� inne cerkwie mnogie
murowane postawi� i monastery mnogie zbudowa�, na wszystek
bowiem cerkiewny stan i na krzewicieli wiary otworzy� jemu by�
B�g oczy serca. I nie zamroczy� umys�u swojego pija�stwem, i
karmicielem by� dla czer�c�w i czernic [mniszek] i ubogich, i dla
ka�dego stanu niczym umi�owany ojciec by�. Najbardziej za� z
ja�mu�ny s�yn��, bowiem s�ysza� g�os Pana m�wi�cego;
�Cokolwiek�cie uczynili braciom moim najmniejszym, to
mnie�cie uczynili". I jeszcze Dawid m�wi: �B�ogos�awiony m��,
kt�ry mi�uje i daje [ubogim]; wszystek dzie� w Panu nie zb��dzi,
m�stwo i rozum w nim �yje, sprawiedliwo�� i prawda z nim
przebywa". I innych cn�t wiele posiada�, i wszelkimi obyczajami
zacnymi wyr�nia� si�: w nocy wchodzi� do cerkwi i �wiece sam
zapala�, i widz�c wizerunek Bo�y na ikonach namalowany, patrzy�
jako na samego Stw�rc�, i wszystkich �wi�tych na ikonach
namalowanych widz�c, korzy� cia�o swoje skruch� w sercu i j�ki z
serca dobywa�, i �zy z oczu toczy�, pokut� Dawidow� przyjmowa�
i �a�owa� za grzechy swoje. Umi�owa� nie�miertelnych bardziej ni�
�miertelnych, i niebian bardziej ni�
9
doczesnych, i kr�lestwo ze �wi�tymi u wszechw�adnego Boga
bardziej ni� doczesne to kr�lestwo na ziemi.
I wszelkimi cnotami by� ozdobion ten wt�ry m�dry Salomon.
Mia� te� i t� zalet�: kaza� przez wszystkie dni wozi� po grodzie
jad�o i picie rozliczne chorym i ubogim wedle potrzeb. A widz�c
ka�dego n�dzarza przychodz�cego do niego po pro�bie, dawa� mu
ja�mu�n� jego, m�wi�c, �e �to jest Chrystus, kt�ry przyszed�
wypr�bowa� mnie". I tak przyjmowa� ka�dego przychodz�cego do
niego, jako Chrystus, nakazuj�c, rzek�: �Je�li�cie cokolwiek
uczynili tym braciom moim najmniejszym, to mnie�cie uczynili", I
te s�owa zawsze w sercu pami�ta�. Tym dostojniej od Boga
m�cze�ski wieniec przyj��e�, Kniaziu Andrzeju, m�stwa
uosobienie; braci roztropnych, �wi�tych m�czennik�w
na�ladowa�e�, krwi� zbroczywszy wszystkie cierpienia swoje. Bo
gdyby nie napa��, nie otrzyma�by� wie�ca, gdyby nie cierpienia,
nie dost�pi�by� �aski Bo�ej, ka�dy bowiem kto przestrzega cn�t,
nie mo�e bez licznych nieprzyjaci� by�.
Knia� Andrzej o [planowanym] podst�pnym zab�jstwie wprz�d
s�ysza�, duchem rozgorza� Bo�ym, lecz za win� nikomu tego nie
poczytywa�, m�wi�c: �Pana Boga mojego wszechw�adnego i
Stw�rc� swojego umi�owani [przez Niego] ludzie do krzy�a
przygwo�dzili, m�wi�c: �Krew Jego b�dzie na nas i na dzieciach
naszych". I jeszcze [wyrzek�] s�owa m�wione przez usta �wi�tych
Ewangelist�w: �Je�li kto po�o�y dusz� swoj� za przyjaciela
swojego, mo�e Moim uczniem by�". Ten za� mi�uj�cy Boga knia�
nie za przyjaciela, jeno za samego Stw�rc�, kt�ry stworzy�
wszystko z nico�ci, dusz� swoj� po�o�y�. Przeto w dzie� zab�jstwa
Twojego, M�czenniku Kniaziu Andrzeju, zachwycali si�
niebia�scy woje, widz�c krew przelewan� za Chrystusa. Szlocha�o
te� mn�stwo prawowiernych, pozbawionych ojca i kar-miciela,
widz�cych gwiazd� �wiat�odajn� za�mion�. Przekl�ci za� zab�jcy
ogniem �egnaj� si� ostatecznym, kt�ry spala bezmiar wszelkiego
grzechu, to jest uczynk�w. Ty za�, M�czenniku, m�dl si� do
wszechmog�cego Boga za plemi� swoje i za krewnych, i za ziemi�
rusk�, by [B�g] da� �wiatu pok�j.
My za� do poprzedniego wr��my. Sta�o si� to w pi�tek, w
po�udnie, [kiedy to odby�a si�] narada podst�pnych, nios�cych zgu
10
b� spiskowc�w. Oto mia� on [Andrzej] Jakima, s�ug�
umi�owanego; i s�ysza� [ten] od kogo�, �e brata jego knia� straci�
kaza�. I rzuci� si�, przez diab�a poduszczony, i przybieg� z
krzykiem do braci swoich, do z�ych doradc�w, jako Judasz do
�yd�w, chc�c dogodzi� ojcu swojemu szatanowi. I pocz�li
m�wi�: �Dzi� tego straci�, a nas jutro. Pomy�lmy przeto o kniaziu
tym". I uradzili zab�jstwo na noc, jako Judasz na Pana. I gdy
nadesz�a noc, rzucili si�, wzi�wszy or�, i poszli na niego niczym
zwierz�ta drapie�ne. I gdy szli ku �o�nicy jego, zdj�� ich strach i
l�kanie. I zbiegli z sieni, i poszli do miednicy, i pili wino. Szatan
za� rozwesela� ich w miednicy i us�ugiwa� im niewidocznie, poduszczaj�c
i dodaj�c otuchy, jako �e jemu obiecani byli. I tak
upiwszy si� winem, poszli na sie�. Przyw�dc� za� zab�jc�w by�
Piotr, zi�� Kuczkowy, klucznik Amba�, Jakim Kuczkowicz, a
wszystkich niewiernych zab�jc�w 20 by�o, kt�rzy zebrali si� na
przekl�tej naradzie tego dnia u Piotra, u Kuczkowego zi�cia. Gdy
nast�pi�a noc sobotnia, w dzie� pami�ci �wi�tych aposto��w Piotra
i Paw�a, wzi�wszy or�, niczym zwierz�ta dzikie, przyszli ku
�o�nicy, gdzie b�ogos�awiony knia� Andrzej le�a�. I rzek� jeden,
stoj�c u drzwi: �Panie! Panie!" A knia� spyta�: �Kto� jest?" On za�
odrzek�: �Prokop". I rzek� knia�: �O, parobku, ty� nie Prokop".
Oni tedy doskoczyli do drzwi, s�ysz�c g�os kniaziowy, i pocz�li
uderza� w drzwi, i si�� wy�amali drzwi. B�ogos�awiony [Andrzej]
za� zerwa� si�, chc�c wzi�� miecz. I nie by�o tam miecza, tego
bowiem dnia wyj�� go Amba�, klucznik jego, a by� to miecz
�wi�tego Borysa. I wdarli si� dwaj przekl�ci, i zwarli si� z nim.
Knia� powali� jednego pod siebie, [a pozostali] mniemaj�c, �e to
knia� powalony, porazili swojego przyjaciela. Po czym,
poznawszy kniazia, walczyli z nim okrutnie, bowiem silny by�. I
siekli go mieczami i szablami, i kopiami rany jemu zadawali. I
rzek� do nich: �O, biada wam, niegodziwcom, dlaczego
upodobnili�cie si� do Goriasiera?6 Jakiem z�o wam uczyni�? Je�li
krew moj� przelejecie na ziemi, B�g pom�ci wam m�j chleb". Ci
za� niegodziwcy, maj�c go ju� za zabitego, wzi�li przyjaciela
swojego, wynie�li na zewn�trz i z l�kiem odeszli. On tedy,
wybieg�szy spiesznie za nimi, zacz�� czka� i m�wi� w bole�ci
serca, i poszed� pod sie�7. Oni za�, s�ysz�c g�os, za
11
wr�cili do niego. I gdy zatrzymali si�, rzek� jeden ze stoj�cych:
�Widzia�em kniazia schodz�cego z sieni na d�". I rzekli:
�Szukajcie go". I pobiegli zobaczy�, czy nie ma go tam, gdzie
zabitego zostawili. I rzekli: �Zgin�li�my! Czym pr�dzej szukajcie
go!" Po czym zapaliwszy �wiece, znale�li go po �ladach krwi.
Knia�, ujrzawszy ich id�cych ku sobie, wzni�s� r�ce ku niebu i
pomodli� si� do Boga, m�wi�c: �A zatem, Panie, ten zrz�dzony
koniec przyjmuj�, i chocia� grzeszy�em, Panie, przykaza� Twoich
nie przestrzega�em, to wiedzia�em, �e mi�o�ciwy jeste�, �a�uj�cego
za grzechy widzisz, i naprzeciw mu wychodzisz, nawracaj�c
zb��kanego". I westchn�� z g��bi serca, i �z� uroni�, i wspomnia�
wszystkie cierpienia Hiobowe, rozmy�li� w sercu swoim i rzek�:
�Panie, odpu�� mi i daruj z�e uczynki, pope�nione w czasie �ywota
mojego kr�tkiego i pe�nego m�k, i uczy� mnie niegodnego, Panie,
godnym przyj�cia ko�ca tego, jako �e i na wszystkich �wi�tych i
sprawiedliwych takowe m�ki i rozliczne cierpienia przy �mierci
nadchodzi�y. Tako� �wi�ci prorocy i aposto�owie z
m�czennikami wieniec otrzymywali, co za Pana krew swoj�
przelali, i tako� �wi�ci m�czennicy i b�ogos�awieni ojcowie
gorzkie m�ki rozliczne przy �mierci cierpieli, i wypr�bowy-wani
byli od diab�a, jako z�oto w piecu. Dla ich modlitw, Panie, do
wybranej Twojej trzody z prawymi owcami zalicz mi�, jako i
�wi�tych prawowiernych car�w, kt�rzy przelali krew, cierpi�c za
ludzi swoich [zaliczy�e�]. Przecie� i Pan nasz, Jezus Chrystus,
zbawi� �wiat �wi�t� krwi� swoj� od wyst�pk�w diab�a". I tak
m�wi�c, radowa� si�. I rzek� jeszcze: �Panie, wejrzyj na niemoc
moj� i obacz pokor� moj�, i okrutny m�j smutek i cierpienie
moje, ogarniaj�ce mnie teraz. Niech [w Tobie] pok�adaj�c
nadziej� cierpi� i za wszystko to dzi�kuj� Ci, Panie, �e� ukorzy�
dusz� moj�, i kr�lestwa Twojego uczestnikiem mi� uczy�. I oto
teraz, Panie, gdy krew moj� przelej�, zalicz mi� w poczet �wi�tych
m�czennik�w Twoich, Panie!" I gdy to m�wi� i modli� si� za
grzechy swoje do Boga, siedz�c za wie�� schodow�, oni [zab�jcy]
d�ugo szukali go i ujrzeli siedz�cego, niby jagni� niewinne. I tu,
przekl�ci, doskoczyli, a Piotr r�k� jego praw� odsiek�.
12
Knia� wejrza� na niebo i rzek�: �Panie, w r�ce Twoje polecam
ducha mojego". I tak zasn�� w Panu.
Zabity za� by� w sobot� noc�. A nazajutrz o �wicie, w niedziel�,
w dzie� 12 aposto��w, przekl�ci [zab�jcy] przyszed�szy stamt�d,
zabili Prokopa, s�ug� jego. I poszli na sie�, i wyj�li z�oto i kamienie
drogie, i per�y, i wszelkie kosztowno�ci, i wszystkie najcenniejsze
rzeczy. I pok�adszy je na konie s�ug, pos�ali przed �witem precz, a
sami, w�o�ywszy na siebie or� s�ug kniaziowych, pocz�li zbiera�
dru�yn� ku sobie, m�wi�c: �Czy� mamy czeka�, a� przyjdzie na
nas dru�yna z W�odzimierza?" I zebrali wojsko, i pos�ali do
W�odzimierza: �Czy zamy�lacie co przeciw nam? Chcemy z wami
uk�ad zawrze�. Nie o nas bowiem jednych narada b�dzie, jeno i o
was � jeste�cie te� w tej naradzie". I odrzekli W�odzimierzanie:
�Kto z wami w naradzie jest, ten niech z wami zostanie, a nam ona
nie jest potrzebna". I rozeszli si�.
I wylegli grabi� � strach patrze�. I przyszed� na miejsce [to]
Ku�ma Kijowianin [zobaczy�] czy nie ma [cia�a] kniazia, gdzie
zabity zosta�. I pocz�� Ku�ma pyta�: �Gdzie jest zabity pan?" I
rzekli: �Le�y ci wywleczony do ogrodu. Lecz nie wa� si� bra� go,
tak ci powiadamy wszyscy, chcemy go rzuci� psom. Je�li kto
zabierze go, ten wrogiem naszym b�dzie i tego zabijemy". I zacz��
p�aka� nad nim Ku�ma: �Panie m�j, jake� nie us�ysza� pod�ych i
niegodziwych, nios�cych zgub� wrog�w swoich, id�cych
przeciwko tobie, albo jake� nie domy�li� si� zwyci�y� ich, jako
niegdy� zwyci�a�e� pu�ki poga�skich Bu�gar�w?" I tak op�akiwa�
go. I przyszed� klucznik Amba�, Jasin rodem [z Ja-s�w], kt�ry to
klucze trzyma� od wszystkiego domu kniaziowego i [kt�remu
Andrzej] wol� by� nad wszystkim da�. I rzek�, spojrzawszy na�
Ku�ma: �Ambale, wrogu, zrzu� kobierzec lub co� innego, co
podes�a� mo�na, lub czym przykry� pana naszego".
I odrzek� Amba�: �Id� precz! Chcemy rzuci� [go] psom". I rzek�
Ku�ma: �O heretyku! Teraz psom rzuci�! A czy pami�tasz,
Judaszu, w jakim odzieniu przyszed�e�? Ty teraz w aksamicie
stoisz, a knia� nagi le�y. Lecz prosz� ci�: zrzu� mi cokolwiek". I
rzuci� kobierzec i korzno [p�aszcz], I zawin�� [cia�o] jego, i poni�s�
je do cerkwi. I rzek�: �Otw�rzcie mi bo�nic�". I od
13
rzekli: �Rzu� go tu, w kruchcie; masz o kogo si� k�opota�". Byli
bowiem ju� pijani. I rzek� Ku�ma: �Ju� ciebie, panie, parobcy twoi
zna� nie chc�. A niegdy�, gdy kupiec przychodzi� z Carogrodu lub
z innych kraj�w, w ruskiej ziemi, i od �acinnik�w, ze wszystkich
kraj�w chrze�cija�skich i ze wszystkich poga�skich, ty� m�wi�:
�Zaprowad�cie ich do cerkwi na ch�r, niech zobacz� prawdziwe
chrze�cija�stwo i przyjm� chrzest". Tak te� i by�o. I Bu�garzy, i
�ydzi, i wszyscy poganie, widz�cy s�aw� Bo�� i ozdoby
cerkiewne � �tamci bardziej op�akuj� ciebie, ci za� nawet do
cerkwi nie pozwalaj� w�o�y�". I tak po�o�y� [cia�o] jego w
kruchcie i przykry� korznem. I le�a� tu 2 dni i noce.
Na trzeci dzie� przyszed� Arseniusz, ihumen �wi�tego Ko�my i
Damiana [monasteru] i rzek�: �Czy d�ugo mamy ogl�da� si� na
prze�o�onych ihumen�w i czy d�ugo ma knia� ten [niepogrze-bany]
le�e�? Odemknijcie mi bo�nic�, niech odprawi� nabo�e�stwo
�a�obne nad [cia�em] jego. W��my je albo do trumny, albo do
grobowca, a gdy ucichnie z�o�� ta, niech wtedy przyjd� z
W�odzimierza i zanios� je tam. I przyszed�szy, kliroszanie bogolubowscy
[cz�onkowie kapitu�y] wzi�li [cia�o] jego, wnie�li je
do bo�nicy i w�o�yli do grobowca kamiennego, i nabo�e�stwo
�a�obne nad [cia�em] jego z ihumenem Arseniuszem odprawili.
Grodzianie za� bogolubowscy rozgrabili dom kniaziowy i [domy]
rzemie�lnik�w, kt�rzy przyszli byli do pracy, z�oto i srebro
zabrali, odzie� i pawo�oki, i mienie, kt�remu liczby nie masz. I
wiele z�a wyrz�dzili we w�o�ci jego: domy posadnik�w i ciwun�w
[zarz�dc�w] rozgrabili, a [ich] samych i m��d� jego, i
miecznik�w zabili, domy za� ich rozgrabili nie wiedz�c, �e
powiedziano: �Gdzie zakon, tam i krzywd wiele". Grabie�cy
nawet z si� przychodz�c, grabili, tak�e we W�odzimierzu, a� zacz��
chodzi� Mikulica [kap�an] w ornatach ze �wi�t� Bogarodzic�
[ikon�] po grodzie, dopiero ustali grabi�. Pisze aposto� Pawe�:
�Ka�da dusza zwierzchno�ci podporz�dkowuje si�, bo
zwierzchno�ci od Boga postanowione s�". Jestestwem bowiem car
na ziemi podobny jest do ka�dego cz�owieka, przez zwierzchno��
za� o stopie� wy�szy, niczym B�g. Urzek� wielki [Jan] Z�otousty:
�Kto sprzeciwia si� zwierzchno�ci, sprzeciwia si� zakonowi Bo
14
�emu. Knia� bowiem nie darmo nosi miecz, bo s�uga Bo�ym
jest".
My za� do poprzedniego wr��my. Na 6 dzie�, w pi�tek, rzekli
W�odzimierzanie ihumenowi Teodu�owi i �ukaszowi, domestykowi
[kierownikowi ch�ru] �wi�tej Bogarodzicy: �Przygotujcie
nosze, pojedziemy wzi�� kniazia i pana naszego Andrzeja". A do
Mikulicy rzekli: �Zbierz pop�w wszystkich obleczonych w
ornaty, wyjd�cie przed Srebrn� Bram� ze �wi�t� Bogarodzi-c� i
tam kniazia oczekujcie". I uczyni� tak Teodu�, ihumen �wi�tej
Bogarodzicy W�odzimierskiej, z kliroszanami i z
W�odzimierzanami � pojechali po kniazia do Bogolubowa. I
wzi�wszy cia�o jego, powie�li do W�odzimierza z czci� i z p�aczem
wielkim. I po niejakim czasie pocz�� wychodzi� kondukt z
Bogolubowa, i ludzie w �aden spos�b nie mogli si� powstrzyma�,
jeno wszyscy p�akali, �e od �ez nie mogli patrze�, a szloch [ich]
daleko by�o s�ycha�. I pocz�� wszystek nar�d, p�acz�c, m�wi�:
�Czy�by� do Kijowa pojecha�, panie, do owej cerkwi przez t�
Z�ot� Bram�, kt�r� �e� robi� pos�a�, do tej cerkwi na wielkim
dworze na Jaros�awowym, m�wi�c: �Chc� wznie�� cerkiew tak�
sam�, jaka jest Brama ta � z�ot�, aby by�a pami�tka wszystkiej
ojczy�nie mojej�". I tak p�aka� po nim wszystek gr�d. I
obrz�dziwszy cia�o jego, z czci� i z pie�niami pobo�nymi po�o�yli
go w cudnej, chwa�y dostojnej [cerkwi] �wi�tej Bogarodzicy o
z�otej kopule, kt�r� by� sam zbudowa�.
Ten bowiem knia� Andrzej nie da� za �ywota swojego cia�u
swojemu spokoju i oczom swoim drzemania, dop�ki nie osi�gn��
domu prawdy, schronienia wszystkich chrze�cijan [i domu]
Kr�lowej niebieskich stan�w i Pani ca�ego wszech�wiata, kt�ra
ka�dego cz�owieka licznymi drogami ku zbawieniu przywodzi.
Jako te� aposto� uczy: �Kt�rego mi�uje Pan, tego i karze, i smaga
ka�dego, kt�rego za syna przyjmie. Je�li bowiem karanie znosicie,
jako synom B�g si� wam ofiaruje". Nie postawi� bowiem B�g
przepi�knego s�o�ca na jednym miejscu, aby dostatecznie stamt�d
ca�y wszech�wiat o�wietla�o, jeno stworzy� mu wsch�d i po�udnie,
i zach�d. I tako z b�ogos�awionym kniaziem Andrzejem post�pi�:
nie przywi�d� jego do siebie na pr�no, gdy� m�g� przez takowe
�ycie i tak dusz� zbawi�, jeno krwi� m�cze�sk�
15
obmy� si� za grzechy swoje i z bra�mi swoimi, z Romanem i z
Dawidem [�w. Borysem i Glebem], razem do Chrystusa Boga
odszed�, i w rajskiej szcz�liwo�ci niewys�owionej umieszczony z
nimi zosta�, kt�rej oko nie widzia�o ni ucho s�ysza�o, ni na serce
cz�owiekowi nie wst�pi�o, a kt�r� nagotowa� B�g mi�uj�cym Jego.
Godnym sta�e� si� wiecznego ogl�dania tych cud�w i radujesz si�,
Andrzeju, Kniaziu wielki, zas�ugi maj�c wobec Wszechmog�cego i
Przenajbogatszego, i na wysoko�ci Siedz�cego. Do Boga m�dl si� o
zmi�owanie dla braci swoich, by da� im zwyci�stwo nad
przeciwnikami i spokojne w�adanie, i panowanie prawe, i
d�ugotrwa�e na wszystkie wieki wiek�w. Amen8 (s. 580�595).
4. Opowie�� o wyprawie Igora
�wiatos�awicza na Po�owc�w
W tym te� czasie [wiosn� 1185 r.] �wiatos�awicz Igor, wnuk
Olegowy, pojecha� z Nowogrodu [Siewierskiego] miesi�ca kwietnia
23 dnia, we wtorek, wzi�wszy ze sob� brata Wsiewo�oda z
Trubczewska i Swiatos�awa Olegowicza, synowca swojego, z
Rylska, i W�odzimierza, syna swojego z Putywla, i u Jaros�awa
[Wsiewo�odowicza] wyprosi� pomoc: Olstina Oleksicza, Prochorowego
wnuka, z Kowujami czernihowskimi. I tak szli wolno,
zbieraj�c dru�yn� swoj�, mieli bowiem konie spasione bardzo. Gdy
za� zbli�ali si� ku rzece Do�cowi, por� wieczorn�, Igor,
spojrzawszy na niebo, zobaczy� s�o�ce, niby ksi�yc stoj�ce
[za�mione]. I rzek� do bojar�w swoich i do dru�yny swojej: �Czy
widzicie? Co znaczy znami� to?" Oni za� spojrzeli i zobaczyli
16
wszyscy i spu�cili g�owy. I rzekli m�owie: �Kniaziu, nie na
dobre jest znami� to". Igor tedy rzek�: �Bracia i dru�yno!
Tajemnicy Bo�ej nikt nie zna, a znamienia stw�rc� B�g jest i
wszystkiego �wiata swojego. Przeto co zgotuje nam B�g, czy na
dobre, czy na z�e dla nas, to jeszcze zobaczymy".
I to rzek�szy, przeszed� w br�d Doniec. I tak przyszed� ku
Osko�owi, i czeka� dwa dni na brata swojego Wsiewo�oda, ten
bowiem szed� inn� drog� z Kurska. I poszli [razem] ku Salnicy.
Tam te� do nich i zwiadowcy przyjechali, kt�rych posy�ali byli
j�zyka z�owi�. I rzekli, przyjechawszy: �Widzieli�my si� z
nieprzyjacielem; nieprzyjaciele nasi uzbrojeni je�d��, przeto
albo jed�cie pr�dzej, albo wracajcie do dom�w, nie w por�
bowiem zebrali�my si�". Igor tedy rzek� z bra�mi swoimi: �Je�li
przyjdzie nam bez walki wr�ci�, to ha�ba na nas padnie, gorsza
od �mierci. Niech si� stanie to, co nam B�g zgotuje". I tak
uradziwszy, jechali przez noc. Nazajutrz za�, gdy nasta� pi�tek,
obiadow� por�, napotkali pu�ki po�owieckie, kt�re na spotkanie
ich przygotowa�y si�: namioty swoje zostawili poza sob�, a sami,
zebrawszy si� od ma�ego a� do du�ego, stali po onej strome rzeki
Sjuurlija.
I uszykowali [Rusowie] 6 pu�k�w: po�rodku Igorowy pu�k, a
na prawo brata jego � Wsiewo�odowy, a na lewo � �wiatos�awowy,
synowca jego, z przodu jego by� syn W�odzimierz i drugi
pu�k � Jaros�awowy � Kowuje, kt�rzy byli z Olstinem, i
trzeci pu�k te� z przodu � �ucznicy, kt�rzy zostali od wszystkich
kniazi�w wyprowadzeni. I tak uszykowali pu�ki swoje. I rzek�
Igor do braci swoich: �Bracia, tego w�a�nie szukali�my!
Ruszajmy wi�c!" I tak poszli ku nim, pok�adaj�c w Bogu
nadziej� swoj�. I gdy zbli�yli si� ku rzece Sjuurlijowi, wyjechali
z po�owieckich pu�k�w �ucznicy i wypu�ciwszy po strzale w
Rus�w, pierzchn�li. Ru� nie zd��y�a jeszcze przejecha� rzeki
Sjuurlija, gdy pierzchn�li te� ci Po�owcy z si� po�owieckich, kt�rzy
z dala od rzeki stali. �wiatos�aw Olegowicz i W�odzimierz
Igorowicz, i Olstin z Kowujami, i �ucznicy rzucili si� za nimi, a
Igor i Wsiewo�od powoli szli, nie rozpuszczali wojska swojego.
Przedni za� Rusowie bili ich [Po�owc�wl i do niewoli brali.
Po�owcy za� min�li namioty, i Ru�, doszed�szy do namiot�w, na
17
bra�a �up�w. Pozostali za� [Rusowie] noc� przyjechali ku pu�kom z
�upem.
I gdy zebra�y si� [pu�ki wszystkie], rzek� Igor do braci i do
m��w swoich: �Oto B�g przez moc swoj� zes�a� na wrog�w
naszych kl�sk�, a na nas cze�� i s�aw�. Oto widzieli�my pu�ki
po�owieckie, kt�re liczne s�. Czy�by wszystkie tu przeciw nam si�
zgromadzi�y? Przeto jeszcze dzi� noc� pojedziemy z powrotem. A
kto spo�r�d Po�owc�w pojedzie jutro za nami? Czy� wszyscy oni
pojad�? Wybior� tylko najlepszych jezdnych, a wtedy stanie si� to,
co nam B�g zgotuje". I rzek� �wiatos�aw Ole-gowicz stryjom
swoim: �Daleko �em goni� za Po�owcami, przeto konie moje
zm�czy�y si�. Je�li nawet i pojad� dzi�, to tylko po to, by po drodze
zosta�". I podtrzyma� go Wsiewo�od [nak�aniaj�c], aby zosta� tu. I
rzek� Igor: �Mo�na przecie�, bracia, i umrze�, je�li wiemy za co". I
zostali tu.
O �wicie za� w sobot� zacz�y wyst�powa� pu�ki po�owieckie,
[liczne], niczym [drzewa w] borze. K�opotali si� kniaziowie ruscy:
komu z nich przeciw kt�remu [pu�kowi] jecha�,, by�o bowiem ich
niezliczone mn�stwo. I rzek� Igor: �Oto zgromadzili�my chyba
przeciw sobie wszystk� ziemi� pclowieck�: Konczaka i Kz�
Burnowicza, i Toksobicza, i Ko�obicza, i Jetiebicza, i Tertrobicza".
I tak naradziwszy si�, wszyscy zsiedli z koni, chcieli bowiem, bij�c
si�, doj�� do rzeki Do�ca. M�wili bowiem: �Je�li rzucimy si� do
ucieczki i uciekniemy sami, a zwyk�ych woj�w zostawimy, to
grzech przed Bogiem mie� b�dziemy, �e�my wydawszy ich [na
�mier�], odeszli. A tak martwi czy �ywi, b�dziemy wszyscy
razem". I to rzek�szy, wszyscy zsiedli z, koni i poszli, bij�c si�.
I tak, z dopustu Bo�ego, zranili [Po�owcy] Igora w r�k�; i
obumar�a lewa r�ka jego. I by� smutek wielki w wojsku jego, [�e]
ich w�dz przed czasem ranny zosta�. I tak bili si� krzepko tego dnia
do wieczora, i wielu rannych i zabitych by�o w pu�kach ruskich. A
gdy nasta�a noc sobotnia, walka jeszcze trwa�a. Gdy za� �wiat�o, w
niedziel�, drgn�y Kowujowe pu�ki i rzuci�y si� do ucieczki. Igor
za� by� w tym czasie na koniu, poniewa� ranny by�. I pojecha� ku
pu�kowi ich, chc�c zawr�ci� ku walcz�cym. U�wiadomiwszy sobie
jednak, �e zbyt daleko od
18
dali� si� od ludzi [swoich], zdj�� he�m i pogna� zn�w ku
walcz�cym po to, aby [uciekaj�cy] poznali kniazia i wr�cili.
Jednak nie wr�ci� nikt, jeno tylko Micha�ko Jurjewicz, poznawszy
kniazia, wr�ci�. Lepsi woje nie popadli w pop�och z Kowujami,
tylko kilku z prostych woj�w i niekt�rzy spo�r�d pacho�k�w
bojarskich, lepsi bowiem wszyscy bili si�, id�c pieszo, a po�r�d
nich Wsiewo�oel niema�o m�stwa okaza�.
I gdy przybli�y� si� Igor do pu�k�w swoich, zajechali mu
[Po�owcy] drog� i tu go uj�li, w odleg�o�ci strza�u z �uku od
wojska jego. Ju� pojmany, widzia� Igor brata swojego Wsiewo�oda,
krzepko walcz�cego, i prosi� [Boga] o �mier� dla siebie, by
nie widzie� zguby brata swojego. Wsiewo�od za� tak si� bi�, �e
nawet or�a w r�ku jego nie osta�o. I bili si� tak, id�c wok�
jeziora.
I tako w dzie� �wi�tej niedzieli sprowadzi� na nas Pan gniew
sw�j, miast rado�ci sprowadzi� na nas p�acz i miast wesela �a�o��
nad rzek� Kaja�a. Rzek� tedy Igor: �Przypomnia� jam grzechy
swoje przed Panem Bogiem moim, �e wiele zab�jstw, przelewu
krwi uczyni�em w ziemi chrze�cija�skiej i nie okaza�em lito�ci
chrze�cijanom, jeno wyda�em na zniszczenie gr�d Glebow u
Perejas�awia. Wtedy bowiem niema�o z�a do�wiadczyli niewinni
chrze�cijanie: ojcowie roz��czani [byli] od dzieci swoich, brat od
brata i �ony od m��w swoich, i c�rki od matek swoich, i
przyjaci�ka od przyjaci�ki swojej. I wszystko przep�oszone by�o
przez niewol� i smutek wtedy panuj�cy. �ywi zazdro�cili
martwym, martwi za� radowali si�, niby m�czennicy �wi�ci,
kt�rzy od �ycia tego pr�b� ognia przyj�li; starcy byli u�miercani,
m�odzie�cy za� okrutne i niemi�osierne rany otrzymywali,
m�owie za� �cinam i �wiartowani byli, niewiasty za�
bezczeszczone. I to wszystko jam uczyni� � m�wi� Igor �
niegodzien jestem, by �y� d�u�ej. I oto teraz widz� zemst� od Pana
Boga mojego. Gdzie teraz ukochany brat m�j? Gdzie teraz brata
mojego syn? Gdzie dzieci� sp�odzone przeze mnie? Gdzie bojarzy
doradzaj�cy? Gdzie m�owie m�stwo okazuj�cy? Gdzie szyk
bojowy pu�k�w? Gdzie konie i or� bezcenny? Czym nie zosta�
wszystkiego tego ju� pozbawiony i czy� jako je�ca nie odda� mi�
[B�g] w r�ce niegodziwcom tym? To zgotowa� mi
19
Pan za nieprawo�� moj� i za z�o�� moj�. I spad�y dzi� grzechy
moje na g�ow� moj�. Sprawiedliwy jest Pan i sprawiedliwe s� s�dy
Jego. Nie ma tedy dla mnie miejsca w�r�d �ywych. Oto widz�
teraz, jak inni za m�ki wieniec otrzymuj�. Dlaczegom ja, jedyny
winowajca, nie przyj�� m�ki za nich wszystkich? Lecz W�adco,
Panie Bo�e m�j, nie odtr�caj mnie ca�kiem, jeno, je�li taka wola
Twoja, Panie, oka� mi�osierdzie, nam, s�ugom Twoim!"
I wtedy, po sko�czeniu walki, [bra�cy] zostali rozprowadzeni. I
poszed� ka�dy do swojego namiotu. Igora za� uj�li byli Targo�owie
� m�� imieniem Czi�buk, a Wsiewo�oda, brata jego, uj��
Roman Kzicz, a �wiatos�awa Olegowicza � Je�deczuk z Woburcewicz�w,
a W�odzimierza � Kopti z U�aszewicz�w. Wtedy
te�, na polu bitwy, Konczak por�czy� za swata [przysz�ego] Igora,9
poniewa� by� ranny. Z ty�u za� ludzi niewielu uratowa�o si�, i to
tylko przez przypadek, nie spos�b bowiem by�o nawet uciekaj�cym
zbiec, poniewa� niczym murami mocnymi otoczeni byli przez
pu�ki po�owieckie. Jednak naszych, Rusi, z 15 m��w zdo�a�o
uciec, a Kowuj�w mniej, pozostali za� w morzu [Azowskim?]
uton�li.
W tym te� czasie wielki knia� Wsiewo�odowicz �wiatos�aw
poszed� by� do Koraczewa i zbiera� z p�nocnych ziem woj�w,
chc�c i�� na Po�owc�w ku Donowi na ca�e lato. Gdy �wiatos�aw
wraca� i by� pod Nowogrodem Siewierskim, us�ysza� o braciach
swoich, �e poszli na Po�owc�w w tajemnicy przed nim. I nie lube
[to] by�o jemu. Swiatos�aw tedy poszed� w �odziach i gdy przyszed�
ku Czernihowowi, w tym czasie przybie�a� Bie�owod Prosowicz i
opowiedzia� Swiatos�awowi,, co si� wydarzy�o u Po�owc�w.
Swiatos�aw za� s�ysz�c to, ci�ko westchn��, otar� �zy swoje i rzek�:
�O, mili moi bracia i synowie, i m�owie ziemi ruskiej! Pozwoli�
by� mi B�g poskromi� pogan, ale�cie nie panuj�c nad m�odzie�cz�
zapalczywo�ci� otworzyli wrota do ruskiej ziemi. Wola Bo�a we
wszystkim niech si� stanie! I jak, �al mia�em do Igora, tak teraz
�a�uj� wielce Igora, brata mojego". Po czym pos�a� Swiatos�aw
syn�w swoich, Olega i W�odzimierza, na Posejmie, s�ysz�c
bowiem to, wzburzy�y si� grody po-sejmskie. I by� smutek i bole��
sroga, jakiej nigdy nie bywa�o
20
w ca�ym Posejmiu i w Nowogrodzie Siewierskim, i po wszystkiej
w�o�ci czernihowskiej: kniaziowie pojmani i dru�yna poj-mana,
wybita. I miotali si�, jak w sieci: grody buntowa�y si� i niemi�e
by�o wtedy ka�demu to, co mu najbli�sze, i mnodzy wyrzekali si�
wtedy dusz swoich z �alu nad kniaziami swoimi.
Nast�pnie za� pos�a� �wiatos�aw do Dawida do Smole�ska,
m�wi�c: �Postanowili�my byli p�j�� na Po�owc�w i sp�dzi� lato
nad Donem. Teraz za� Po�owcy zwyci�yli Igora z synem, i brata
jego. Pojed� przeto, bracie, postra�uj ziemi ruskiej". Dawid tedy
przyszed� Dnieprem; przysz�a te� pomoc i od innych [kniazi�w]. I
stali u Trepola, a Jaros�aw w Czernihowie, zebrawszy woj�w
swoich, sta�.
Poga�scy za� Po�owcy, zwyci�ywszy Igora z bra�mi, zadufali
si� wielce i zebrali wszystek nar�d sw�j przeciw ruskiej zierni. I
by�a mi�dzy nimi niezgoda. M�wi� bowiem Konczak: �P�jd�my na
kijowsk� stron�, gdzie zostali zabici bracia nasi i wielki knia� nasz
Boniak". A Kza m�wi�: �P�jd�my nad Sejm, gdzie zosta�y
niewiasty i dzieci � gotowy dla nas �up zgromadzony, we�miemy
wi�c grody bez obawy". I tako rozdzielili si� na dwie cz�ci.
Konczak poszed� ku Perejas�awowi i obieg� gr�d. I bili si� tu
wszystek dzie�. W�odzimierz za� Glebowicz, knia� na Perejas�awiu,
[kt�ry] by� odwa�ny i dzielny w walce, wyjecha� z grodu i
rzuci� si� ku nim. A za nim niewielu spo�r�d dru�yny odwa�y�o si�
[wyj��]. I bi� si� z nimi krzepko, i okr��yli [go] mnodzy Po�owcy.
Wtedy pozostali, widz�c kniazia swojego krzepko walcz�cego,
rzucili si� z grodu i os�onili kniazia swojego, rannego trzema
kopiami. Ten za� waleczny W�odzimierz, cierpi�cy od ran, wjecha�
do grodu swojego. I utar� m�ny pot sw�j za ojczyzn� swoj�.
W�odzimierz s�a� te� do �wiatos�awa i do Ruryka, i do Dawida i
m�wi� im: �Oto Po�owcy s� u mnie, przeto pom�cie mi".
�wiatos�aw za� s�a� do Dawida, a Dawid sta� u Trepola ze
Smole�szczanami. Smole�szczanie tedy wi�c pocz�li zwo�ywa�,
m�wi�c: �My�my szli do Kijowa, i gdyby by�a walka � biliby�my
si�. Czy mamy innej [jeszcze] walki szuka�? Tego nie mo�emy
[czyni�], ju�e�my si� zm�czyli". �wiatos�aw za� z Rurykiem i z
innymi posi�kami ruszyli Dnieprem przeciw Po�owcom, a Dawid
poszed� nazad ze Smole�szczanami.
21
S�ysz�c to, Po�owcy odst�pili od Perejas�awia, a id�c nie opodal,
podst�pili ku Rymowi. Rymowianie za� zamkn�li si� w grodzie i
weszli na wa�y obronne. I tako za spraw� Bo�� run�y dwie baszty
wraz z lud�mi, po czym na woj�w i na reszt� grodzian pad� strach.
Ci za� z grodzian, kt�rzy wyszli z grodu i bili si�, chodz�c po
rymowskim b�ocie, to ci unikn�li niewoli, a kto zosta� w grodzie,
to ci wszyscy zostali wzi�ci. W�odzimierz za� s�a� do Swiatos�awa
Wsiewo�odowicza i do Ruryka Ro�cis�awicza, przynaglaj�c ich,
by mu pomogli. Oni za� sp�nili si� oczekuj�c na Dawida ze
Smole�szczanami. I tako kniaziowie ruscy sp�nili si� i nie
zajechali im drogi. Po�owcy za� zdobyli gr�d Rym�w, nabrali
�up�w i poszli do siebie. Kniaziowie tedy wr�cili do dom�w
swoich, wraz z W�odzimierzem Glebowiczem, poniewa� ranny by�
ci�ko ranami �miertelnymi, smutni [z powodu] chrze�cijan
wzi�tych do niewoli przez pogan. Oto B�g ukara� nas za grzechy
nasze: naprowadzi� na nas pogan, nie �eby ich mi�owa�, jeno nas
karz�c i nawracaj�c nas ku pokorze, aby�my si� pow�ci�gn�li od
z�ych uczynk�w swoich. I tym naj�ciem pogan karze nas, aby�my
si� ukorzyli i odwr�cili od z�ej drogi.
A tamci Po�owcy poszli po onej stronie [Dniepru] ku Putywlowi
� Kza z si�ami wielkimi. I spustoszyli w�o��, i sio�a po�egli,
po�egli te� ostr�g wok� Putywla i wr�cili do siebie.
Igor za� �wiatos�awicz w tym czasie by� u Po�owc�w. I m�wi�:
,,Jam za uczynki moje poni�s� kl�sk� z rozkazu Twojego, W�adco i
Panie, a nie poga�ska waleczno�� z�ama�a pot�g� s�ug Twoich.
Nie �al mi za swoj� z�o�� przyj�� cierpienia wszystkie, kt�re
ju�em przyj��". Po�owcy za� okazywali szacunek jemu jako
wojewodzie [wodzowi] i nie czynili przykro�ci, jeno przystawili
ku niemu 15 stra�nik�w spo�r�d syn�w swoich, a panicz�w [znakomitszych]
pi�ciu, czyli wszystkich 20. Lecz swobod� mu
zostawili: gdzie chcia�, tam je�dzi� i z jastrz�biem polowa�, i s�ug
w�asnych z 5 czy 6 z nim je�dzi�o. Stra�nicy za� ci s�uchali jego i
czcili go, i je�li gdzie posy�a� kogo, bez s�owa sprzeciwu
wykonywali polecenie. Popa te� sprowadzi� by� z Rusi do siebie
ze �wi�t� s�u�b�, nie zna� bowiem Bo�ego zamiaru, jeno mniema�,
�e d�ugo tu zostanie. Lecz B�g zbawi� go dla modlitw chrze�cijan,
gdy� wielu z nich trapi�o si� i przelewa�o �zy swoje za niego.
22
Gdy za� przebywa� u Po�owc�w, znalaz� si� tam m��, rodem
Po�owczanin, imieniem �awor, i powzi�� ten zamys� szlachetny, i
rzek�: �P�jd� z tob� na Ru�". Igor za� najpierw nie dawa� mu
wiary, jeno trwa� przy zacnej zasadzie, powzi�tej jeszcze w czasie
swojej m�odo�ci: [nie] zamierza� bowiem wzi�� m�a i zbiec na
Ru�. M�wi�: �Jam, dla s�awy, nie zbieg� wtedy od dru�yny, i teraz
nies�awn� drog� nie chc� p�j��". By� te� z nim syn ty-si�cznika i
koniuszy jego. I ci przymuszali go i m�wili: �P�jd�, kniaziu, do
ziemi ruskiej, je�li zechce B�g zbawi� ci�". Lecz nie nadarza�a si�
jemu sposobno�� takowa, jakiej oczekiwa�. Ale � jako te�
przedtem rzekli�my � wracali spod Perejas�awia Po�owcy. I rzekli
Igorowi doradcy jego: �Zamys� wynios�y i niemi�y Panu masz w
sobie: [nie] chcesz wzi�� m�a i zbiec z nim, a o tym czemu nie
pomy�lisz, �e wr�c� Po�owcy z wojny. Oto bowiem s�yszeli�my,
�e maj� oni zabi� i was, kniazi�w, i wszystk� Ru�. I nie b�dziesz
mia� ani s�awy, ani �ywota". Knia� Igor wzi�� do serca rad� ich,
przestraszy� si� przyjazdu ich [Po�owc�w] i postanowi� zbiec. Lecz
nie mia� mo�liwo�ci zbiec ni w dzie�, ni w nocy, gdy� stra�nicy
strzegli go. Sposobno�� takowa nadarzy�a si� dopiero o zachodzie
s�o�ca. I pos�a� Igor do �awora koniuszego swojego, m�wi�c mu:
�Przepraw si� na tamt� stron� Toru z koniem zapasowym". Um�wi�
si� tedy z �aworem zbiec na Ru�.
W tym te� czasie Po�owcy [stra�nicy] napili si� kumysu. I by�o
ju� pod wiecz�r, gdy przyszed� koniuszy i powiedzia� kniaziowi
swojemu Igorowi, �e oczekuje go �awor. Ten wi�c wsta�,
przera�ony i dr��cy, pok�oni� si� wizerunkowi Bo�emu i krzy�owi
�wi�temu i rzek�: �Panie, kt�ry czytasz w sercu! Czy zbawisz mi�,
W�adco, Ciebie niegodnego?" I w�o�ywszy na siebie krzy� i
obrazek, podni�s� �cian� [tyln� namiotu] i wyszed� na zewn�trz.
Stra�nicy za� jego bawili si� i weselili, a kniazia uwa�ali za
�pi�cego. Ten za� przyszed� ku rzece, przeszed� j� w br�d i wsiad�
na konia. I tak przeszli przez obozowiska [po�owieckie].
To za� zbawienie uczyni� Pan w pi�tek wieczorem. I szed� [Igor]
pieszo 11 dni do grodu Do�ca, a stamt�d poszed� do swego
Nowogrodu. I uradowali si� mu. Z Nowogrodu poszed� do brata
Jaros�awa do Czernihowa, prosz�c o pomoc dla Posejmia.
23
Jaros�aw uradowa� si� mu i pomoc da� obieca�. Igor za� poszed�
stamt�d do Kijowa do wielkiego kniazia �wiatos�awa. I rad by�
mu �wiatos�aw, tako� i Ruryk, swat jego 10 (s. 637�651).
5. O niemieckiej wyprawie
krzy�owej 1190 r.
W tym te� roku [1189] poszed� cesarz niemiecki [Fryderyk Barbarossa]
z wszystk� swoj� ziemi� bi� si� o gr�b Pa�ski. Objawi�
bowiem mu Pan przez anio�a, ka��c mu i��. I przyszed�szy, bili si�
krzepko z bogoburczymi tymi Agaranami [Turkami]. B�g za� tak
napu�ci� gniew sw�j na wszystek �wiat, poniewa� przepe�ni�a si�
z�o��mi naszymi wszystka ziemia. I tych wszystkich naprowadzi�
na nas dla grzech�w naszych. Zaprawd�, s�d uczyni�, i
sprawiedliwe s� s�dy Jego. I odda� miejsce �mierci swojej innym,
obcoplemie�com. Ci za� Niemcy jako m�czennicy �wi�ci przelali
krew swoj� za Chrystusa, z cesarzem swoim. Dla tych te� Pan B�g
nasz znami� objawi�: je�li kto z nich w walce od innoplemie�c�w
zabity bywa, to po trzech dniach cia�a ich niewidzialnie z grobu
ich przez anio�a Pa�skiego wzi�te bywaj�. I inni widz�c to,
�piesz�, by cierpie� za Chrystusa. Dla tych te� niech si� stanie
wola Pa�ska, niech zaliczy ich do wybranej trzody swojej w
poczet m�czennik�w. To za� uczyni� Pan za grzechy nasze, karz�c
wszystek �wiat i zn�w nawracaj�c, albowiem zgrzeszyli�my,
bezprawie uczynili�my i nie usprawiedliwili�my si� przed Nim.
Kt� bowiem zg��bi rozum Pa�ski i tajemne Jego sprawy kt�
pozna? 11 (s. 667�668).
24
6. Pochwa�a Ruryka
Ro�cis�awicza przez ihumena
Moj�esza
Roku 6707 [1198]. Prawowierny wielki knia� Ruryk Ro�cis�a wicz
odda� c�rk� swoj� Wsies�aw� do Riazania za Jaros�awa Gle bowicza.
W tym te� czasie okaza� B�g �yczliwo��, ponawiaj�c mi�osierdzie
swoje ku nam przez �ask� jedynego Syna swojego Pana naszego
Jezusa Chrystusa i przez �ask� przenaj�wi�tszego i �yciodajnego
�wi�tego Ducha. I natchn�� my�l� zacn� mi�e Bogu serce wielkiego
kniazia Ruryka, na chrzcie z woli �wi�tego Ducha nazwanego
Wasylem, syna Ro�cis�awowego. Ten za� przyj�wszy [t� my�l],
jako dobry i wierny s�uga zatroszczy� si� niezw�ocznie [by]
przetworzy� j� w czyn, aby nie sta� si� podobnym do tego, kt�ry
skry� w ziemi talent. Tego� bowiem roku miesi�ca lipca 10 dnia, w
dzie� �wi�tych m�czennik�w 40 i 5, kt�rzy w Nikopolu zostali
um�czeni, z nastaniem soboty, za�o�y� [on] kamie� pod mur przy
cerkwi �wi�tego Micha�a u Dniepru, co na Wydobyczach. O
cerkiew t� mnodzy spo�r�d przodk�w [Ruryka] nie zechcieli
zatroszczy� si�, ani podj�� dzie�a [jej ratowania], chocia� 100 i 11
lat min�o od tej pory, odk�d to zbudowana by�a cerkiew [ta], i
przez tyle lat wielu przewin�o si� samodzier�c�w, kt�rzy zasiadali
na stolcu kijowskim: od tego bowiem mi�uj�cego Boga Wsiewo�oda
[Jaros�awicza], kt�ry zbudowa� cerkiew t�, [min�y] cztery
pokolenia [w�adc�w] i ani jeden nie odziedziczy� jego mi�o�ci ku
temu �wi�temu miejscu. Ten za� obdarzony przez Boga m�dro�ci�
knia� Ruryk by� w pi�tym pokoleniu od Wsiewo�oda, jako te�
napisano o sprawiedliwym Hiobie � od Abrahama. Wsiewo�od
bowiem zrodzi� W�odzimierza [Monomacha], W�odzimierz za�
zrodzi� M�cis�awa, M�cis�aw za� zrodzi� Ro�cis�awa, Ro�cis�aw za�
zrodzi� Ru
25
ryka i braci jego. Bracia za� jego byli zacni i pobo�ni, i ci starsi od
niego, i ci m�odsi. Im wszak�e nie objawi� B�g w sprawie muru tego:
czas bowiem potrzebuje s�ugi swojego. Ten za� mi�uj�cy Chrystusa
Ruryk po kilku latach dzieci sp�odzi� sobie wed�ug cia�a 12. Ze
wzgl�du te� na nie czas opowie�� t� zacz��, by potomkowie jego
na�ladowcami ojca byli. O nich za� powiedzia� kr�l �w [Dawid]:
�Przez dzie� z dzieci sprawi�, �e rozg�osz� sprawiedliwo�� Twoj�,
Panie, zmi�owania Twojego". To bowiem by�y jego [Ruryka] m�dre
poczynania z boja�ni Pa�skiej; wstrzemi�liwo�� jako pewn� zasad�
obra�; J�zefow� czysto�� cielesn� i Moj�eszow� dobroczynno��,
Dawidow� za� pokorno�� i Konstantynow� prawowierno�� i inne
cnoty. Przyk�ada� si� do przestrzegania przykaza� Pa�skich, i tak
rozmy�la�, modl�c si� po wsze dni, by go takim B�g zachowa�
raczy�. �ywi� te� do nich [ludzi] mi�o��, od najwi�kszego a� do
najmniejszego, i ja�mu�n� potrzebuj�cym [rozdawa�] bez sk�pstwa,
sprzyja� monasterom i wszystkim cerkwiom, i okazywa� trosk�
niestrudzon� o budowle.
Tako� mi�uj�ca Chrystusa kniahini jego, b�d�ca imienniczk�
Anny, rodzicielki Matki Boga naszego, kt�rej imi� �ask� oznacza, o
nic innego nie troska�a si�, jeno tylko o cerkiewne potrzeby i o
zmi�owanie dla pokrzywdzonych, s�abych i wszystkich cierpi�cych
bied�. Oboje tedy razem dzie�o praojc�w spe�niaj�c, niech i
wieniec od Boga, Dawcy nagr�d, wsp�lnie otrzymaj� i
szcz�liwo�ci� nasyc� si�, zapowiedzian� w Ewangelii. Takiego te�
post�powania przez Boga chronione swe dzieci uczyli, coraz
bardziej one doskonal�c. Wielki knia� Ruryk, usilnie pragn�c
praojc�w na�ladowa� w uczynno�ci dla wspomnianego ju�
monasteru �wi�tego Archanio�a Micha�a, powzi�� owo natchnione
od Boga dzie�o [budow� muru]. Wynalaz� te� w�r�d swoich
przyjaci� odpowiedniego do dzie�a mistrza imieniem Mi�onieg,
Piotrem za� [nazwanego] na chrzcie, majstra niezwyk�ego, jako
niegdy� Moj�esz onego Besaleela, i nadzorc� uczyni� nad dzie�em,
kt�rego B�g sobie �yczy� � przedtem wspomnianego muru. Po
czym j�� si� [Ruryk] �wawo budowy dla zabezpieczenia �wi�tyni,
od nikogo pomocy nie ��daj�c, jeno sam przez Chrystusa
26
wspomagany, pami�taj�c o Panu m�wi�cym, �e wszystko mo�liwe
jest wierz�cemu.
Roku 6708 [1199]. Uko�czono mur ten miesi�ca wrze�nia 24
dnia, w dzie� m�ki pierwszej m�czennicy, �wi�tej Tekli. W tym
te� dniu przyjecha� do monasteru wielki knia� Ruryk � hospodyn
Wasyl [imi� chrzestne], z mi�uj�c� Chrystusa knia-hini� i z synami
Ro�cis�awem i W�odzimierzem, i z c�rk� swoj� Preds�aw�, i z
synow� Ro�cis�awow�. I postawi� kuti� w �wi�tym Michale, i
modlitw� zani�s� o przyj�cie dzie�a swojego, przy czym zaznaczy�,
maj�c na uwadze pismo Z�otoustego, �e modlitwa w ustach ludzi
znakomitych znaczy wi�cej, ni� pospolitych. I [dlatego] wyda�
uczt� niema�� z jad�em wystawnym i nakarmi�