9751
Szczegóły |
Tytuł |
9751 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9751 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9751 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9751 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
AGATHA CHRISTIE
ZBRODNIA NA FESTYNIE
T�UMACZY� ANDRZEJ MILCARZ
TYTU� ORYGINA�U: DEAD MANS FOLLY
ROZDZIA� PIERWSZY
I
To panna Lemon, wytrawna sekretarka Poirota, odebra�a telefon.
Od�o�y�a na bok notatnik do stenografowania, si�gn�a po s�uchawk� i powiedzia�a cicho;
��Trafalgar 8137.
Herkules Poirot odchyli� si� do ty�u na krze�le i zamkn�� oczy. Zadumany, b�bni� cicho palcami po stole. W my�li uk�ada�y mu si� g�adko kolejne akapity listu, kt�ry w�a�nie dyktowa�.
Palma Lemon przys�oni�a r�k� s�uchawk� i spyta�a �ciszonym g�osem:
��Kto� z Nassccombc w hrabstwie Devon, podejdzie pan?
Poirot zmarszczy� czo�o. Ta nazwa nic mu nic m�wi�a.
��Kto dzwoni? Chcia�bym zna� nazwisko.
Panna Lemon zagada�a do s�uchawki.
��Aria? � nie by�a pewna, czy dobrze zrozumia�a.
��Aha, tak. A nazwisko? Prosz� powt�rzy�.
Zwr�ci�a si� do Poirota.
��Pani Ariadne Oliver.
Brwi Herkulesa Poirot unios�y si� w g�r�. Pami�� podsun�a mu orli profil� siwe w�osy na wietrze�
Wsta� i wzi�� s�uchawk� z r�k panny Lemon.
��Herkules Poirot przy telefonie � obwie�ci�.
��Czy to osobi�cie Mister Herkules Poirot? � us�ysza� podejrzliw� panienk� z centrali i zapewni� j�, �e tak jest.
����cz� z panem Poirot.
Wreszcie wspaniale bucz�cy kontralt zast�pi� piskliwy g�osik telefonistki. Poirot czym pr�dzej odsun�� s�uchawk� o par� cali od ucha.
��Panie Poirot, czy to naprawd� pan? � dudni�a pani Oliver.
��We w�asnej osobie, madame.
��M�wi Ariadne Oliver. Nie wiem, czy pan mnie pami�ta�
��Ale� oczywi�cie, pami�tam pani�, madame. Kt� m�g�by pani� zapomnie�?
��Czasem jednak ludzie zapominaj�. Do�� cz�sto w gruncie rzeczy. Nie s�dz�, bym by�a bardzo charakterystyczn� postaci�. A mo�e nie mog� mnie pozna�, bo ci�gle zmieniam fryzur�. Ale nie o to chodzi. Mam nadziej�, �e nie odrywam pana od jakiego� okropnie wa�nego zaj�cia.
��Nie, nie, nic mi pani nie przeszkadza.
��To ca�e szcz�cie. Nie chc� panu zawraca� g�owy.
Rzecz w tym, �e potrzebuj� pana.
��Potrzebuje mnie pani?
��Tak, natychmiast. Mo�e pan przylecie� samolotem!
��Nie latam. W samolocie mam nudno�ci.
��Ja r�wnie�. Zreszt� samolotem nie by�oby chyba szybciej ni� kolej�, bo najbli�sze st�d lotnisko jest w Exeter, a to kawa� drogi. Niech wi�c pan przyjedzie poci�giem. O dwunastej z dworca Paddington, bezpo�rednio do Nassecombe. Zd��y pan bez trudu. Jest jeszcze czterdzie�ci pi�� minut, je�eli m�j zegarek dobrze chodzi, co niestety nie jest regu��.
��Gdzie pani jest, madame! Co si� dzieje!
��Posiad�o�� nazywa si� Nasse House. w Nassecombe. Samoch�d b�dzie na pana czeka� przed stacj� w Nassecombe.
��Ale do czego pani mnie potrzebuje? O co chodzi? � dopytywa� si� niecierpliwie Poirot.
��Telefony s� w tak nieodpowiednich miejscach�
Ten tutaj w holu� Ludzie chodz� i rozmawiaj�� Nic nie mog� us�ysze�. Ale czekam na pana. Wszyscy b�d� pod wra�eniem. Do widzenia.
Rozleg� si� trzask odk�adanej s�uchawki, a potem ju� tylko ciche buczenie na linii.
Zdezorientowany Poirot, czuj�c zam�t w g�owie mrucza� co� pod nosem. Panna Lemon trwa�a w gotowo�ci z uniesionym o��wkiem, nie wykazuj�c zainteresowania. P�g�osem powt�rzy�a ostatnie zdanie dyktowanego tekstu:
��prosz� przyj�� zapewnienie, �e hipoteza, kt�r� pan przedstawi���
Poirot machni�ciem r�ki zawiesi� spraw� hipotezy.
��To by�a pani Oliver. Ariadne Oliver, autorka krymina��w. Mo�e pani czyta�a� � urwa�, przypomniawsz sobie, �e panna Lemon si�ga jedynie po lektury duchowo wzbogacaj�ce, a krymina�y traktuje z pogard�.
��Pani Oliver chce, �ebym pojecha� do hrabstwa Devon dzisiaj, natychmiast, za � spojrza� na zegarek � trzydzie�ci pi�� minut.
Panna Lemon unios�a z dezaprobat� brwi.
��Ledwie pan zd��y. A jaki jest pow�d?
��Te� bym chcia� wiedzie�. Nie powiedzia�a mi.
��Bardzo osobliwe. Dlaczego nie powiedzia�a?
��Poniewa� ba�a si� � odrzek� zamy�lony � �e kto� pods�ucha. Tak, wyra�nie da�a to do zrozumienia. � No rzeczywi�cie � panna Lemon zje�y�a si� w o bonie szefa. � Czego ci ludzie oczekuj�! Te� pomys�! �eby pan mia� nagle zrywa� si� i p�dzi� na zawo�anie. Taka wa�na osoba jak pan! Zawsze uwa�a�am,. �e arty�ci i pisarze s� bardzo niezr�wnowa�eni. �adnego poczucia miary. Mo�e zadzwoni�; i nadam telegram: ��a�uj�, ale musz�; pozosta� w Londynie�?
Wyci�gn�a r�k� po telefon, ale powstrzyma�y .j� s�owa Poirota.
��Du tout1! � powiedzia�. � Przeciwnie. B�dzie pani uprzejma wezwa� natychmiast taks�wk�. Gcorges! krzykn�� g�o�niej. � Spakuj mi przybory toaletowe do ma�ej walizki. Ale pr�dko, bardzo pr�dko. Musz� zd��y� na poci�g.
II
Poci�g po przebyciu stu osiemdziesi�ciu paru mil z pe�n� pr�dko�ci� ostatnie trzydzie�ci pokonywa� sapi�c cichutko i pokornie. Tak te� wsun�� si� na stacj� Nassecombe. Jedyn� osob�. kt�ra tam wysiada�a, by� Herkules Poirot. Ostro�nie postawi� nog� na peronie. a nast�pnie rozejrza� si� dooko�a. Odebra� walizk� z wagonu baga�owego na drugim ko�cu poci�gu i wr�ci� peronem do wyj�cia. Odda� bilet, min�� kas� i przed budynkiem stacyjnym ujrza� wielk� limuzyn�; humber. Szofer w mundurze zbli�y� si� ku niemu.
��Pan Herkules Poirot? � spyta� tonem pe�nym szacunku.
Wzi�� walizk� z r�ki Poirota i otworzy� drzwi samochodu. Przemkn�li wiaduktem ponad torami kolejowymi i wjechali w kr�t� wiejsk� drog� z wysokimi �ywop�otami po obu stronach. Po chwili na prawo ods�oni� si� pi�kny widok na dolin� i wzg�rza w oddali. zasnute niebieskaw� mg��. Szofer zatrzyma� limuzyn�.
��Rzeka Helm, sir � obja�ni� � a tam dalej park narodowy Dartmoor.
Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e nale�y wyrazi� zachwyt. Poirot wyda� z siebie stosowne westchnienia i mrukn�� kilkakrotnie magnifique2! Prawd� m�wi�c, natura nic robi�a na nim wielkiego wra�enia. Dobrze uprawiany, schludny ogr�d warzywny du�o pr�dzej przywo�a�by s�owa entuzjazmu na usta Poirola. Dwie dziewczyny min�y samoch�d, mozolnie drepcz�c pod g�r�. objuczone ci�kimi plecakami. By�y w szortach, a na g�owach mia�y przepaski w jaskrawych kolorach.
��Po s�siedzku jest schronisko m�odzie�owe, sir � poinformowa� szofer, kt�ry najwyra�niej mianowa� si� przewodnikiem Poirota po hrabstwie Devon. � Hoodown Park. To dawna posiad�o�� pana Fletchera, kupiona przez Youth Hostel Association. Latem jest tu zwykle t�ok. Mie�ci si� tam z g�r� setka os�b i nie wolno zatrzymywa� si� d�u�ej ni� na dwie noce pod rz�d. Przyje�d�aj� przede wszystkim cudzoziemcy, ch�opcy i dziewcz�ta.
Poirot nie s�ucha� uwa�nie. Patrz�c z ty�u na dziewczyny, pomy�la�, nie po raz pierwszy, �e tak niewiele kobiet wygl�da dobrze w szortach. Zdegustowany, a� zacisn�� powieki. Dlaczego, och dlaczego one si� oszpecaj�? Te czerwone uda, tak niepoci�gaj�cc!
��Chyba maj� ci�kie plecaki � mrukn��.
��Tak, sir. A to kawa� drogi od stacji albo przystanku autobusowego do Hoodown Park, prawie dwie mile. Je�eli pan nie mia�by nic przeciw temu, sir � szofer zawaha� si� � mogliby�my je podwie��.
��Ale� prosz� bardzo, bardzo prosz� � zach�ca� Poirot. On w luksusowym i prawie pustym samochodzie, a tu te dwie m�ode kobiety, zasapane i spocone, pochylone pod ci�arem plecak�w i bez �adnego poj�cia. jak si� ubra�, by podoba� si� p�ci przeciwnej.
Szofer zapali� silnik i z cichym warkotem podjecha� do dziewczyn. Z nadziej� unios�y czerwone i mokre od potu twarze.
Poirot otworzy� drzwi. dziewcz�ta wsiad�y.
��To ogromnie uprzejmie, prosz� � powiedzia�a z cudzoziemskim akcentem blondynka. � To d�u�sza droga ni� my�l�, tak.
Druga dziewczyna o opalonej i mocno zarumienionej twarzy oraz kasztanowych w�osach ledwie skin�a par� razy g�ow�, b�ysn�a z�bami i wymrucza�a grazie3. Blodynka za� ci�gn�a z o�ywieniem:
��Ja przyjecha� do Anglii na dwa tygodnie wakacji.
Jestem z Holandii. Bardzo podoba mi si� Anglia. Ja by�am Stratford nad Avon, Teatr Szekspirowski i zamek Warwick. Potem ja by�am Clovelly, teraz ja widzia�am katedr� w Exeter i Torquay. Bardzo �adne. Przybywam do s�awnego, pi�knego miejsca tutaj, a .jutro przekraczam rzek� i jad� do Plymouth, gdzie zrobiono odkrycie Nowego �wiata z Plymouth Hoe.
��A pani, signorina! � Poirot zwr�ci� si� do drugiej dziewczyny, ona jednak u�miecha�a si� tylko i potrz�sa�a czupryn�.
��Ona nie m�wi� du�o po angielsku � wyja�ni�a uprzejmie Holenderka. � My obie troch� m�wi� po francusku, wi�c rozmawia� w poci�gu. Ona jest spod Mediolanu i ma krewn� w Anglii, kt�ra wysz�a za pana, kt�ry ma sklep spo�ywczy. Ona przyjecha�a wczoraj z przyjaci�k� do Exeter, ale przyjaci�ka zjad�a ciel�c� szynk� pasztetow� niedobr� ze sklepu w Exeter i musia�a zosta� tam chora. W tak� pogod� to nie jest dobre, ciel�ca szynka pasztetowa.
W tym momencie kierowca przystan�� na rozstaju dr�g. Dziewcz�ta wysiad�y, wyg�osi�y podzi�kowania w dw�ch j�zykach i ruszy�y drog� w lewo. Szofer odst�pi� na chwil� od swej olimpijskiej pow�ci�gliwo�ci i rzek� z przej�ciem do Poirota:
��Nie tylko pasztecik�w z szynk� i ciel�cin� trzeba si� wystrzega�. tak�e pasztet�w kornwalijskich. Teraz, w sezonie urlopowym, wrzucaj� do pasztetu, co chc�!
Pojechali na lewo drog�. kt�ra prawie natychmiast wchodzi�a mi�dzy g�sto rosn�ce drzewa. Szofer wyg�asza� tymczasem zasadniczy s�d o mieszka�cach schroniska m�odzie�owego Hoodown Park.
��Bardzo �adne m�ode kobiety. niekt�re z nich, w tym schronisku, ale tak trudno je nauczy�, co to .jest teren prywatny. No nie mog� poj��. �e nie wolno chodzi� na prze�aj po prywatnych gruntach. A jak si� do nich o tym m�wi, to udaj�, �e nie rozumiej� j�zyka � ponuro potrz�sn�� g�ow�.
Sun�li stromo w d�, wci�� przez las, wjechali w wielk�. �elazn� bram� i pod��ali alej�, kt�ra w ko�cu podbieg�a �ukiem przed bia�y fronton du�ego budynku w stylu georgia�skim. Spod domu rozpo�ciera� si� widok na rzek�.
Szofer otworzy� drzwi samochodu, a na schodkach rezydencji pojawi� si� lokaj.
��Pan Herkules Poirot? � spyta�.
��Tak.
��Pani Oliver oczekuje pana, sir. Znajdzie pan j� ko�o reduty. Pozwoli pan, �e wska�� drog�.
Skierowa� Poirota na kr�t� �cie�k� biegn�c� wzd�u� lasku, za kt�rym raz po raz pokazywa�a si� w dole rzeka. Dr�ka obni�a�a si� stopniowo, a� wysz�a na otwart� przestrzc� z wie�cem sza�c�w i niewysokich mur�w obronnych po�rodku. Na blankach siedzia�a pani Olivcr.
Podnios�a si�. aby go powita�, a kilka jab�ek sturla�o jej si� z kolan i potoczy�o we wszystkie strony. Jab�ka zdawa�y si� nieod��cznym motywem spotka� z pani� Oliver.
��Dlaczego zawsze wszystko leci mi z r�k � pani Olivcr m�wi�a troch� niewyra�nie, bo w�a�nie gryz�a jab�ko. � Jak si� pan miewa, panie Poirot?
��Tr?s bien, ch?re madame4 � odpowiedzia� uprzejmie Poi rot. � A pani?
Pani Oliver wygl�da�a jako� inaczej ni� podczas ostatniego spotkania i � sama napomkn�a o tym przez telefon � by�o to za spraw� eksperyment�w z fryzur�. Kiedy Poirot widzia� j� poprzednio, by�a to fryzura typu �czesa� mnie wiatr�. Teraz w�osy, mocno ufarbowane, splata�y si� ku g�rze w mn�stwo wymy�lnych, cieniutkich loczk�w; styl ? la Markizy. Inspiracja z wysp tropikalnych s�ab�a jednak gdzie� pod szyj�, bo w ni�szych partiach rz�dzi�a ju� tylko zasada �praktycznie, na mod�� wiejsk��. By� to wi�c jadowicie ��ty kostium z grubego tweedu i raczej szpetny sweter koloru musztardy.
��Wiedzia�am, �e pan przyjedzie � zawo�a�a pani Oliver rado�nie.
��Nie mog�a pani by� tego pewna � powiedzia� surowo Poirot.
��Oj mog�am.
��Wci�� zadaj� sobie pytanie, dlaczego tu jestem.
��Znam odpowied�. Z ciekawo�ci.
��Przynajmniej raz ta s�ynna kobieca intuicja by� mo�e pani nic zwiod�a � Poirot nieznacznie mrugn�� okiem.
��No, no. prosz� si� nic na�miewa� z mojej kobiecej intuicji. Czy� ka�dorazowo nic odgaduj� natychmiast, kto jest morderc�?
�Za pi�t� pr�b�, by� mo�e. a i to nic zawsze� �taka by�aby w�a�ciwa odpowied� na t� przechwa�k�. Poirot jednak zmieni� wielkodusznie temat.
��Ma tu pani naprawd� pi�kn� posiad�o��.
��To? To nie nale�y do mnie, panie Poirot. Tak pan my�la�? W�a�cicielami s� ludzie o nazwisku Stubbs.
��Kt� to taki?
��Och. nikt w�a�ciwie � odpowiedzia�a wymijaj�co pani Oliver. � Po prostu bogaci. Ja tu jestem zawodowo. Wykonuj� pewn� prac�.
��Poznaje pani koloryt lokalny do jednego ze swoich chefs�d�oeuvre?5
��Nie, nie. Tak jak powiedzia�am. Wykonuj� pewn� prac�. Zosta�am wynaj�ta do zaaran�owania morderstwa.
Poirot spojrza� zdumiony.
��Och, nic tak naprawd� � uspokaja�a pani Oliver. � Jutro tu b�dzie wielki festyn, a jedn� z atrakcji ma by� Polowanie na Morderc�. Ja urz�dzam t� zabaw�. To troch� podobne do Poszukiwania Skarbu, wie pan. ale oni tak cz�sto szukaj� skarbu, �e chcieli mie� co� nowego. Zaproponowali mi wi�c niez�� gratyfikacj� za przybycie tutaj i obmy�lenie wszystkiego. W�a�ciwie to ca�kiem zabawne, okazja do oderwania si� od codziennych, monotonnych zaj��.
��Jak to si� odbywa?
��B�dzie oczywi�cie Ofiara. Tropy. I Podejrzani. Takie klasyczne typy, wic pan: Wamp, Szanta�ysta, M�odzi Kochankowie, Pos�pny Lokaj i tak dalej. Po zap�aceniu p� korony za wst�p ogl�da si� pierwszy Trop, a potem trzeba znale�� Ofiar�, Narz�dzie Zbrodni oraz powiedzie�, kto jest Sprawc� i wskaza� Motyw.
��Znakomicie! � stwierdzi� Herkulcs Poirot.
��Tak naprawd� � powiedzia�a smutnawo pani Oliver � trudniej to wszystko urz�dzi�, ni� si� wydaje. Prawdziwi ludzie s� przecie� ca�kiem inteligentni i nie mo�na im tego odebra�, a w ksi��kach ja dawkuj� inteligencj� bohaterom.
��Zosta�em wi�c wezwany po to, by pom�c pani w zorganizowaniu tego wszystkiego?
Poirot nie wysila� si�, by ukry� z�o�� i oburzenie w g�osie.
��Och. nie. Oczywi�cie, �e nie! Wszystko zrobi�am sama. Wszystko jest ju� gotowe na jutro. Potrzebuj� pana z ca�kiem innego powodu.
��Z jakiego powodu?
Pani Oliver bezwiednie zbli�y�a d�onie ku g�owie. Ju� � tym swoim charakterystycznym gestem � mia�a palcami przeczesa� energicznie w�osy, gdy przypomnia�a sobie o kunsztownej fryzurze. Chwyci�a si� wi�c tylko r�kami za p�atki uszu, co te� przynios�o jej ulg�.
��Mo�e wyjd� na idiotk�, ale mam wra�enie, �e tu jest co� nie w porz�dku.
ROZDZIA� DRUGI
Przez moment Poirot wpatrywa� si� w ni�, a potem zapyta� ostro:
��Nic w porz�dku? Co?
��Nic wiem� Chcia�abym, �eby pan to w�a�nie wyja�ni�. Czuj� si� coraz bardziej i bardziej� och!� znoszona� jestem przedmiotem manipulacji� Mo�e mnie pan uzna� za wariatk�, ale powiem, �e wcale nie zdziwi�abym si�. gdyby jutro zamiast odgrywanego zdarzy�o si� tu najprawdziwsze morderstwo!
Poirot patrzy� na ni� uwa�nie. Nie spuszcza�a wzroku.
��Bardzo interesuj�ce � powiedzia�.
��Przypuszczam, �e ma pan mnie za zupe�n� idiotk�.
��Nigdy nie uwa�a�em pani za idiotk�.
��A ja wiem, co pan zawsze m�wi i my�li o intuicji.
��To kwestia nazwy. Jestem w pe�ni gol�w uwierzy�, �e zauwa�y�a pani albo us�ysza�a co�, co pani� zaalarmowa�o. Mo�liwe nawet, tak my�l�, i� nie wie pani, co zobaczy�a lub us�ysza�a. Pani jest �wiadoma tylko rezultatu. Je�eli mog� to tak uj��, nie wie pani, co jest pani wiadome. Jak kto� chce, mo�e to nazwa� intuicj�.
��Ta niemo�no�� sprecyzowania rzeczy powoduje, �e czuj� si� jak durna � wyzna�a ze smutkiem pani Oliver.
��Dojdziemy do tego � pociesza� Poirot. � Powiedzia�a pani, �e ma uczucie, i� jest� jak to pani okre�li�a� znoszona. M�g�bym prosi� o nieco �ci�lejsze sformu�owanie, co pani przez to rozumie?
��Hm, to raczej trudne� Widzi pan, to jest moje morderstwo, �e tak powiem. Wszystko przemy�la�am i zaplanowa�am, wszystkie elementy pasuj� do siebie jak deski ��czone na pi�ro i wpust. Je�eli w og�le wie pan cokolwiek o pisarzach, musi pan zdawa� sobie spraw�, �e nie cierpi� oni, kiedy cokolwiek im si� sugeruje. Ludzie m�wi�: �Wspaniale, ale czy nie by�oby lepiej, gdyby ten a ten zrobi� to a to?� Albo: �Czy nie jest to cudowny pomy�l, �eby ofiar� zosta� A zamiast B?� Lub: �A gdyby tak morderczyni� okaza�a si� D zamiast E?� W porz�dku, piszcie sobie sami, jak chcecie to tak pozmienia�!
Poirot skin�� g�ow�.
��I takie rzeczy tu si� zdarza�y?
��Niezupe�nie� Tego typu g�upie pomys�y zosta�y zg�oszone, ale ja si� rozz�o�ci�am i zrezygnowali z nich. Zaraz jednak potem pojawi�y si� sugestie dotycz�ce pewnych drobiazg�w. Poniewa� by�am nieust�pliwa w sprawach powa�niejszych, na te drobne zmiany si� zgodzi�am i nawet nie bardzo zwr�ci�am na nie uwag�.
��Rozumiem � powiedzia� Poirot � to jest metoda, �eby� Wyst�puje si� z pomys�em gruntownej zmiany �nie przemy�lanym, a nawet niedorzecznym � ale proponuj�cy nawet nie pr�buje go broni�, bo naprawd� nie o to chodzi. Rzeczywistym celem s� pewne drobniejsze korekty. To pani ma na my�li?
��To jest dok�adnie to, o czym m�wi�. Idzie o rzeczy, o kt�rych si� zwykle powiada: �To i tak nic ma wi�kszego znaczenia�. Mnie to jednak martwi, podobnie jak szczeg�lna� atmosfera.
��Kto przychodzi� do pani z propozycjami tych zmian?
��R�ni ludzie. Gdyby to by� jeden pomys�odawca, mia�abym pewniejszy grunt pod nogami. Jest ich jednak wi�cej, cho� my�l�, �e tak naprawd� stoi za tym jedna osoba. To znaczy jedna osoba, kt�ra dzia�a poprzez innych, nie�wiadomych niczego ludzi.
��Ma pani jakie� przypuszczenia, kim mo�e by� ta osoba?
Pani Oliver pokr�ci�a przecz�co g�ow�.
��To kto� bardzo sprytny i bardzo ostro�ny. To mo�e by� ka�dy.
��Kto wchodzi w gr�? � spyta� Poirot. � Lista postaci musi by� przecie� raczej kr�tka.
��Jest wi�c Sir George Stubbs � zacz�a pani Oliver � w�a�ciciel tej posiad�o�ci. Bogacz i prostak przera�aj�co g�upi w sprawach, kt�re nic nale�� do biznesu, ale podobno w biznesie niezmiernie t�gi �eb. �ona pana Stubbsa. Hattie, m�odsza od niego o oko�o dwadzie�cia lat, mo�na j� uzna� za pi�kn� kobiet�, ale na pewno nie bystr�. Szczerze m�wi�c, my�l�, �e ona jest niedorozwini�ta. Wysz�a za niego dla pieni�dzy oczywi�cie : i my�li tylko o strojach i bi�uterii. Nast�pnie mamy i Michaela Weymana, ca�kiem m�odego architekta. Przystojny, cho� nosi si� z w�a�ciw� wielu artystom niedba�o�ci�. Dla Sir George�a projektuje pawilon do tenisa i naprawia gloriet�.
��Gloriet�? Czy to str�j na maskarad�?
��Nie, to budowla. Rodzaj altany albo ma�ej �wi�tyni l parkowej. Cz�sto bia�a z kolumnami. Pewnie widzia� r pan takie w ogrodach Kew w Londynie.
��Z kolei panna Brewis, sekretarka, kt�ra r�wnie� ; zarz�dza domem, wszystkiego dogl�da, prowadzi korespondencj�. Bardzo sprawna i surowa.
��A teraz ludzie z okolicy, kt�rzy tu przychodz� i pomagaj�. M�ode ma��e�stwo wynajmuj�ce chat�, tam ni�ej w dolinie rzeki: Alec i Sally Legge. Kapitan Warburton, pe�nomocnik Masterton�w. Mastertonowie. oczywi�cie, i leciwa pani Folliat, kt�ra mieszka w dawnym domku ogrodnika. Nasse by�o w�asno�ci� rodziny jej m�a, ale potomkowie rodu wymarli, wygin�li na wojnach, podatki spadkowe uros�y do wielkich sum i ostatni dziedzic sprzeda� maj�tek.
Poirot zamy�li� si� nad zestawem postaci, ale w tym momencie by�y to dla niego w�a�ciwie jedynie nazwiska. Powr�ci� do g��wnego tematu.
��Czyj to by� pomys�, to Polowanie na Morderc�?
��Pani Masterton, wydaje mi si�. To �ona pos�a do parlamentu z tutejszego okr�gu, bardzo dobra w organizowaniu wszelkich imprez. To ona przekona�a Sir George�a, by urz�dzi� festyn tutaj. Widzi pan, to miejsce by�o niedost�pne przez tyle lat, �e � jak s�dzi pani Masterton � ludzie ch�tnie zap�ac�, by je znowu zobaczy�.
��To wszystko wydaje si� zupe�nie normalne � zauwa�y� Poirot.
��To wszystko wydaje si� normalne, ale nie jest normalne � upiera�a si� pani Oliver. � M�wi� panu. panie Poirot, co� tu jest nie w porz�dku.
Patrzyli na siebie przez chwil� w milczeniu.
��Co pani powiedzia�a o moim przyje�dzie? Oficjalnie, po co zosta�em wezwany?
��To prosta sprawa. Jest pan tu po to, by wr�czy� nagrody zwyci�zcom Polowania na Morderc�. Wszyscy s� bardzo podekscytowani. Powiedzia�am, i� znam pana i mog�, prawdopodobnie, nam�wi� pana na przyjazd, a pa�ska osoba, jestem pewna, b�dzie prawdziwym magnesem dla publiki. I co do tego nie ma oczywi�cie w�tpliwo�ci � zako�czy�a taktownie pani Oliver.
��I nikt si� nie sprzeciwia�?
��M�wi� panu, wszyscy byli bardzo podekscytowani. Pani Oliver nie uzna�a za konieczne wspomnie� o tym, �e jedna lub dwie m�odsze osoby wyst�pi�y z pytaniem: �A kto to jest Herkules Poirot?�
��Wszyscy? Nikt nie krytykowa� tego pomys�u?
Pani Oliver pokr�ci�a przecz�co g�ow�.
��Szkoda � ubolewa� Herkules Poirot.
��Chce pan powiedzie�, �e to mog�aby by� dla nas wskaz�wka?
��Kto�, kto planuje przest�pstwo, raczej nie pragn��by mojej obecno�ci tutaj.
��Pan chyba my�li, �e ja uroi�am sobie to wszystko � powiedzia�a zasmucona pani Oliver. � Do rozmowy z panem nie zdawa�am sobie sprawy, musz� przyzna�, jak w�t�e mam podstawy do wszczynania alarmu.
��Prosz� si� nie martwi� � powiedzia� �agodnie Poirot. � Jestem t� interesuj�c� sytuacj� zaintrygowany. Gdzie zaczynamy?
Pani Oliver spojrza�a na zegarek.
��Jest w�a�nie pora podwieczorku. Wr�cimy do domu i b�dzie pan m�g� pozna� si� z wszystkimi.
Ruszy�a zupe�nie inn� dr�k� ni� ta, kt�r� przyszed� Poirot. �cie�ka zdawa�a si� prowadzi� w przeciwn� stron�.
��Przejdziemy ko�o szopy �eglarskiej � wyja�ni�a pani Oliver.
Malownicza, kryta strzech� szopa do przechowywania �odzi wysuwa�a si� znacznie w rzek�.
��Tutaj maj� le�e� zw�oki ofiary � poinformowa�a pani Oliver. � Ofiary z Polowania na Morderc�.
��A kto zostanie zabity?
��Jugos�owia�ska dziewczyna w�druj�ca z plecakiem, pierwsza �ona m�odego atomisty � informowa�a pani Oliver bez zaj�kni�cia.
Poirot mrugn�� okiem.
��Oczywi�cie wydaje si�, �e zabi� j� atomista, ale naturalnie to nie jest takie proste.
��Pewnie �e nie, skoro pani uk�ada�a fabu�� Pani Oliver gestem r�ki zaakceptowa�a komplement.
��Naprawd� zosta�a zabita przez ziemianina i motyw jest bardzo zmy�lnie wybrany. Nic sadz�, by wiele os�b na to wpad�o, cho� pi�ty trop zawiera absolutnie jasn�; wskaz�wk�.
Poirot nie pyta� o inne subtelno�ci intrygi pani Oliver, lecz interesowa� si� kwesti� praktyczn�:
��A odpowiednie cia�o, jak pani to rozwi�za�a?
��W trupa wcieli si� harcerka. Pierwotnie mia�a to zrobi� Sally Legge, ale oni chc� teraz zas�oni� jej twarz kwefem i uczyni� z niej wr�k�. Zw�oki zagra wi�c harcerka Marlene Tucker. Raczej t�pa i z polipami w nosie. Ale poradzi sobie, bo to �adna sztuka. Potrzebna jest jej tylko wiejska chustka i plecak, a kiedy us�yszy, �e kto� nadchodzi, ma si� po�o�y� na pod�odze i owin�� sobie szyj� sznurem. Raczej nudne zaj�cie dla biednego dzieciaka � tkwi� w tej szopie i czeka�, a� j� kto� odnajdzie � ale skombinowa�am dla niej ca�� stert� komiks�w. Zreszt� w jednym z nich par� nagryzmolonych s��w to kolejny trop mordercy.
��Pani pomys�owo�� mnie osza�amia! Pami�ta pani o takich szczeg�ach!
��To nic trudnego pami�ta� o szczeg�ach. K�opot w tym, �e kiedy my�li si� o zbyt wielu detalach, rzecz staje si� nadmiernie skomplikowana, trzeba zrobi� selekcj� i to jest dopiero m�czarnia. Teraz p�jdziemy t�dy.
Zacz�li si� wspina� zygzakowat� �cie�k�, kt�ra prowadzi�a z powrotem wzd�u� rzeki, ale coraz wy�ej. Skr�cili pomi�dzy drzewami i wyszli na ma�� polan� z bia��, ozdobion� pilastrami gloriet� po�rodku. Sta� tam i marszczy� czo�o m�ody m�czyzna w znoszonych flanelowych spodniach i jadowicie zielonej koszuli. Odwr�ci� si�, gdy podeszli.
��Pan Michael Weyman, pan Herkules Poirot � przedstawi�a pani Oliver, a m�ody cz�owiek skwitowa� t� prezentacj� niedba�ym uk�onem.
��To zdumiewaj�ce � powiedzia� z irytacj� � w jakich miejscach ludzie lokuj� r�ne rzeczy. Ten budynek na przyk�ad. Wzniesiony zaledwie rok temu, lub niewiele wcze�niej, stanowi niez�y przyk�ad architektury parkowej, a przy tym jest dopasowany do stylu epoki, w kt�rej powsta�a rezydencja. Ale dlaczego tutaj? Przecie� to jest obiekt, kt�ry powinien by� widoczny, zwykle m�wi si� o gloriecie �usytuowana na wynios�o�ci�. Na przyk�ad ponad trawiastym zboczem z�oc�cym si� �onkilami. A ta nieszcz�nica tutaj, wci�ni�ta w g�szcz, trudno j� w og�le dostrzec, trzeba by wyci�� ze dwadzie�cia drzew, �eby by�a widoczna od strony rzeki.
��Mo�e nie by�o innego miejsca � powiedzia�a pani Oliver.
Michael Weyman prychn��.
��A ponad t� ��k� na stoku obok domu? Idealne miejsce, stworzone przez natur�. Ale nie, ci nuworysze s� wsz�dzie tacy sami � �adnego wyczucia artystycznego. Zachcia�o mu si� akurat gloriety, wi�c ka�e j� postawi�. Rozgl�da si� za miejscem. I wtedy, tak sobie wyobra�am, wichura powala wielki d�b. Tworzy si� paskudna wyrwa w drzewostanie. �Och, postawimy w tej dziurze gloriet� i nie b�dzie �ladu po wiatro�omie� � m�wi taki osio�. O tym i tylko o tym my�l� ci bogacze z miasta: zaklajstrowa� dziur�! Dziwi� si�, �e nie porobi� rabatek z pelargoniami i pantofelnikiem dooko�a domu! Tego typu ludziom powinno si� zakaza� posiadania takich miejsc!
Wygl�da� na bardzo podnieconego. Ten m�ody cz�owiek � pomy�la� Poirot � z pewno�ci� nie lubi Sir George�a Stubbsa.
��Glorieta stoi na betonowym fundamencie � powiedzia� Weyman � pod kt�rym jest niestabilny grunt. Przez to budynek si� zapada. Wszystko ju� pop�ka�o � wkr�tce b�dzie tu niebezpiecznie� Lepiej by�oby rozebra� ca�o�� i wznie�� na nowo ponad ��k� na stoku obok domu. To moja rada, ale ten uparty stary dure� nie chce mnie s�ucha�.
��A co z pawilonem do tenisa? � spyta�a pani Oliver. M�ody cz�owiek spochmurnia� jeszcze bardziej.
��On chce mie� co� w rodzaju chi�skiej pagody � j�kn��. � �yczy sobie smoki! Po prostu dlatego, �e pani Stubbs preferuje nakrycia g�owy w formie kapeluszy chi�skich kulis�w. Co ma pocz�� architekt? Ludzie, kt�rzy chcieliby zbudowa� co� porz�dnego, nie maj� pieni�dzy, a ci, kt�rym pieni�dzy nie brakuje, zamawiaj� jakie� obrzydliwe cholerstwo!
��Bardzo panu wsp�czuj� � powiedzia� powa�nie Poirot.
��George Stubbs � ci�gn�� z pogard� architekt �wyobra�a sobie, �e jest nie wiadomo kim! Zadekowa� si� na czas wojny w jakim� biurze marynarki, pod�apawszy intratn� posadk� na bezpiecznym �r�dl�dziu Walii. I zapu�ci� brod�, by wygl�da� jak weteran bitew morskich i konwoj�w � tak przynajmniej m�wi�. Strasznie jest nadziany, forsy ma jak lodu!
��Wy architekci potrzebujecie kogo�, kto ma pieni�dze do wydania, inaczej nie b�dziecie mieli pracy � stwierdzi�a ca�kiem rozs�dnie pani Oliver. Ruszy�a w stron� rezydencji, a Poirot i rozgoryczony architekt udali si� za ni�.
��Te nababy � m�ody cz�owiek formu�owa� ko�cowy zarzut w sprawie pochylonej gloriety � nie mog� zrozumie� podstawowych zasad: je�eli krusz� si� fundamenty, wali si� wszystko.
��To g��bokie, co pan m�wi � skomplementowa� Poirot. � Tak, to g��bokie.
�cie�ka wysz�a na otwart� przestrze� i ukaza� si� pi�kny, bia�y dom w ciemnej oprawie wynios�ych drzew.
��To prawdziwy klejnot, tak � wymrucza� Poirot.
��A on chce dobudowa� tu sal� bilardow� � powiedzia� ze zgorszeniem Weyman.
Poni�ej � na pochy�o�ci � drobna, starsza kobieta obcina�a sekatorem suche ga��zki krzew�w. Podesz�a w g�r�, by ich przywita�. Zasapa�a si� co nieco.
��Wszystko zaniedbane przez ca�e lata � narzeka�a. � A teraz tak trudno znale�� kogo�, kto naprawd� zna si� na krzewach. Ten ca�y stok powinien bi� w oczy kolorami w marcu i kwietniu, a w tym roku zupe�nie zszarza�. Suche krzaki i p�dy nale�a�o wyci�� ju� jesieni��
��Pan Herkules Poirot, pani Folliat � przedstawi�a pani Oliver.
Staruszka rozpromieni�a si�.
��Wi�c to jest wspania�y pan Poirot! Bardzo to uprzejmie, �e zechcia� pan przyjecha�, by wspom�c nas jutro. Ta bystra dama opracowa�a wielce skomplikowan� zagadk� � b�dzie to naprawd� co� nowego.
Poirot by� troch� zdziwiony sposobem wyg�aszania tych grzeczno�ci. Ta kobieta robi to tak, jakby by�a tu pani� domu � pomy�la�.
��Pani Oliver jest moj� dobr� znajom� od lat �powiedzia� z rewerencj�. � Ogromnie si� ciesz�, �e by�em w stanie spe�ni� jej �yczenie. To naprawd� pi�kne miejsce i c� za wspania�a, szacowna rezydencja.
Pani Folliat skin�a g�ow� i doda�a rzeczowo:
��Tak. Zosta�a wzniesiona przez pradziada mojego m�a w roku 1790. Wcze�niej sta� tu dom z epoki el�bieta�skiej. Podupad� i sp�on�� oko�o roku tysi�c siedemsetnego. Nasza rodzina �y�a tu od roku 1598.
M�wi�a rzeczowo cichym g�osem. Poirot patrzy� z wielk� uwag� na t� drobniutk�, ale krzepk� kobiet�, ubran� w wy�wiechtane tweedy. W ca�ej postaci najbardziej zwraca�y uwag� jasne oczy � jakby z b��kitnej porcelany. Siwe w�osy opi�te mia�a siateczk�. Cho� najwyra�niej niezbyt dba�a o powierzchowno��, by�o w jej postawie co� nic do okre�lenia, �wiadcz�cego, �e jest kim�.
Gdy szli wszyscy w stron� domu, Poirot odezwa� si� ostro�nie:
��To chyba nie jest �atwe dla pani� dom rodzinny zajmuj� obcy ludzie�
By�a chwila ciszy, nim pani Folliat odpowiedzia�a. M�wi�a wyra�nie czystym, pozbawionym emocji g�osem.
��Tyle rzeczy w �yciu nie jest �atwych, panie Poirot.
ROZDZIA� TRZECI
Poirot, post�puj�c za pani� Folliat, wszed� do rezydencji. By� to pi�kny budynek o doskona�ych proporcjach. Najpierw znale�li si� w lewej cz�ci � w ma�ej, gustownie umeb�owanej poczekalni, sk�d drzwi prowadzi�y do wielkiego salonu, pe�nego ludzi. Wszyscy zdawali si� m�wi� jednocze�nie.
��George � zawo�a�a pani Folliat � to pan Poirot, kt�ry jest tak �askawy, �e przyjecha�, by nam pom�c. Sir George Stubbs.
Sir George, kt�ry perorowa� w�a�nie dono�nym g�osem, odwr�ci� si� natychmiast. By� pot�nym m�czyzn� z mocno rumianym obliczem i brod� � w tej twarzy zaskakuj�c�. Efekt by� troch� niepokoj�cy, jak u aktora, kt�ry nie mo�e si� zdecydowa�, czy gra rol� posiadacza ziemskiego, czy �nie oszlifowanego diamentu� rodem z peryferyjnych stron imperium. Z pewno�ci� aparycja ta nie kojarzy�a si� z marynark� � wbrew docinkom Michaela Weymana. Z g�osu i gest�w wydawa� si� jowialny, ale ta chytro�� przenikliwych, bladoniebieskich oczek�
Przywita� Poirota kordialnie.
��Jeste�my tacy zadowoleni, �e pani Oliver zdo�a�a nak�oni� pana do przyjazdu � powiedzia�. � To by� znakomity pomys�. Pa�ska obecno�� ogromnie uatrakcyjnia imprez�.
Rozejrza� si� dooko�a troch� niespokojnie.
��Hattie?
Powt�rzy� imi� nieco ostrzejszym tonem:
��Hattie!
Pani Stubbs spoczywa�a p� le��c w wielkim fotelu, nieco na uboczu, z dala od wszystkich. Zdawa�a si� nie zwraca� uwagi na to, co si� wko�o niej dzieje. Z u�miechem wpatrywa�a si� we w�asn� r�k� wyci�gni�ta, na oparciu fotela. Przekr�ca�a d�o� na prawo i lewo, tak by wielki soliter na trzecim palcu chwyta� �wiat�o w g��bi� szmaragdu.
Podnios�a nieco oczy jakby po dzieci�cemu zdziwione i powiedzia�a:
��Dzie� dobry.
Sir George kontynuowa� prezentacje.
��Pani Masterton.
Pani� Masterton mo�na by okre�li� jako kobiet� monumentalna.. Poirotowi przypomina�a nieco ogara bloodhound. Odznacza�a si� mocno wystaj�c� szcz�k� doln� i wielkimi, nieco przekrwionymi oczami o ponurym wyrazie.
Sk�oni�a si� i powr�ci�a do rozmowy. Jej tubalny g�os ponownie nasun�� Poirotowi skojarzenie z ogarem, z ujadaj�cym ogarem.
��Ten g�upi sp�r o namiot na herbaciarni� trzeba wreszcie zako�czy�, Jim � basowa�a. � Musz� zachowa� si� sensownie. Nie mo�emy dopu�ci� do fiaska ca�ej imprezy z powodu tych idiotycznych swar�w miejscowych bab.
��Jasne, oczywi�cie � przytakn�� m�czyzna, do kt�rego si� zwraca�a.
��Kapitan Warburton � przedstawi� go Sir George. Kapitan Warburton, w sportowej kurtce w kratk�, mia� w sobie co� ko�skiego. U�miech, w kt�rym ods�oni� okaza�e bia�e z�by, by� jednak raczej wilczy.
��Prosz� si� nie martwi�, ja to za�atwi� � zapewnia� pani� Masterton. � Przem�wi� do nich po ojcowsku. A namiot wr�ki? Postawimy go obok magnolii czy na drugim ko�cu trawnika, przy rododendronach?
��Pa�stwo Legge � Sir George przedstawia� Poirotowi nast�pnych go�ci.
Wysoki, m�ody m�czyzna, kt�remu z twarzy schodzi�a sk�ra od nadmiaru opalenizny, u�miechn�� si� uprzejmie. Jego �ona, poci�gaj�ca rada pieguska, skin�a przyja�nie g�ow� i pogr��y�a si� w rozmowie z pani� Masterton. Jej mi�y sopran przeplata� si� z g��bokim ujadaniem pos�owej.
���nie ko�o magnolii, nie b�dzie przej�cia�
���chce si� rozstawi� to lu�niej, ale je�eli jest kolejka�
���znacznie ch�odniej. Chodzi mi o to, �e dom w pe�nym s�o�cu�
���a rzutu orzechem kokosowym nie mo�na rozgrywa� zbyt blisko domu, ch�opcy tak przy tym szalej��
��A to � wskaza� Sir George � jest panna Brewis, kt�ra komenderuje nami wszystkimi.
Panna Brewis siedzia�a nad wielk�, srebrn� tac� do herbaty. By�a to szczup�a kobieta po czterdziestce o mi�ym sposobie bycia, robi�a wra�enie osoby energicznej i kompetentnej.
��Witam pana, panie Poirot � powiedzia�a. � Mam nadziej�, �e w poci�gu nie by�o �cisku. O tej porze roku podr� kolej� bywa czasem bardzo uci��liwa. Czy mog� pocz�stowa� pana herbat�? Z mlekiem? S�odzi pan?
��Tylko odrobin� mleka, mademoiselle, i cztery kostki cukru. Widz�, �e wszyscy pa�stwo s� w wirze przygotowa�.
��Tak, rzeczywi�cie. Jak zawsze w ostatniej chwili jest mn�stwo rzeczy do dopilnowania. Namioty du�e i ma�e, krzes�a, sprz�t kuchenny. O tym wszystkim trzeba pami�ta�, wszystko sprawdza�. Ca�e rano przesiedzia�am dzi� na telefonie.
��A co z tymi palikami, Amando? � spyta� Sir George. � A dodatkowe kije do golfa zegarowego?
��Wszystko jest za�atwione, Sir George. Pan Benson z klubu golfowego by� bardzo uprzejmy.
Poda�a Poirotowi fili�ank� 7. herbata.
��Mo�e kanapk�, panie Poirot? Te s� z pomidorami, a tamte z pasztetem. Ale pan pewnie � panna Brewis przypomnia�a sobie o czterech kostkach cukru � wola�by raczej ciastko z kremem?
Poirot wola�by raczej ciastko z kremem i wybra� sobie to, w kt�rym by�o najwi�cej kremu. Nast�pnie, ostro�nie nios�c je na talerzyku, podszed� do pani domu i usiad� obok. M�oda �ona pana George�a wci�� podziwia�a gr� �wiat�a za�amuj�cego si� w g��bi jej szmaragdu. Z u�miechem szcz�liwego dziecka podnios�a oczy na Poirota.
��Niech pan popatrzy � powiedzia�a. � Pi�kny, prawda? Poirot przygl�da� si� pani Stubbs z uwag�. Na g�owie mia�a kapelusz w stylu chi�skich kulis�w, kt�rego jaskrawa, karmazynowa s�omka rzuca�a �ywe refleksy na matow� biel twarzy. Mocny makija� mia� r�wnie� nieangielski, egzotyczny charakter. Bia�a, matowa sk�ra, krzykliwy cyklamen warg, tusz obficie kryj�cy rz�sy, pod kapeluszem w�osy czarne i g�adkie, przylegaj�ce do g�owy jak aksamitna czapeczka. Intrygowa�o jakie� omdla�e, nieangielskie pi�kno tej twarzy. By�a stworem spod tropikalnego s�o�ca, przypadkowo z�owionym do angielskiego salonu. Ale uwag� Poirota przykuwa�y oczy o dziecinnym i niemal bezmy�lnym wejrzeniu.
Pytanie, kt�re pad�o, zada�a w dziecinnie sekretny spos�b i Poirot odpowiedzia� tak, jakby zwraca� si� do dziecka.
��To bardzo pi�kny pier�cionek. Wygl�da�a na zadowolon�.
��George podarowa� mi go wczoraj � powiedzia�a �ciszonym g�osem, tak jak si� m�wi zdradzaj�c tajemnic�. � On mi daje du�o rzeczy. Jest bardzo dobry. Poirot spojrza� jeszcze raz na pier�cie� i na wyci�gni�t� na oparciu fotela d�o� o d�ugich, polakierowanych na fioletowo paznokciach.
Pami�� podsun�a mu cytat: �Nie trudz� si� ani nie prz�d���
Pani Stubbs przy ci�kiej pracy, pani Stubbs jako prz�dka? Nie, nie umia� sobie tego wyobrazi�. A jednak Poirot nie nazwa�by jej chyba mimoz�. Trudno by�o znale�� odpowiednie okre�lenie. Wydawa�a si� sztucznym tworem.
��Bardzo pi�kn� maj� tu pa�stwo sal�, madame � powiedzia�, rozgl�daj�c si� z uznaniem dooko�a.
��My�l�, �e jest pi�kna � zgodzi�a si� raczej oboj�tnie.
Uwaga pani Stubbs wci�� skupia�a si� na pier�cieniu. Przekrzywi�a g�ow� i poruszaj�c r�k� wpatrywa�a si� w zielony ogie� w g��bi kamienia.
��Czy pan widzi? � spyta�a konfidencjonalnym szeptem. � On do mnie mruga.
Wybuchn�a �miechem, kt�ry a� wstrz�sn�� Poirotem. By� g�o�ny i nie kontrolowany.
��Hattie � odezwa� si� Sir George z drugiego ko�ca salonu. W jego g�osie brzmia�a uprzejmo��, ale i delikatne napomnienie. �miech pani Stubbs urwa� si�.
��Devonshire to urocze hrabstwo � odezwa� si� stereotypowo Poirot. � Zgadza si� pani?
��Tak, za dnia jest tu mi�o. Kiedy nie pada � zastrzeg�a i spochmurnia�a. � Ale nie ma �adnych nocnych klub�w.
��A, rozumiem. Pani lubi nocne kluby?
��Och, tak! � potwierdzi�a z zapa�em.
��A co tak bardzo podoba si� pani w nocnych klubach?
��Jest muzyka i mo�na ta�czy�. Ubieram si� w moje najlepsze stroje, bransolety i pier�cienie. Wszystkie inne kobiety te� maj� bi�uteri� i �adne suknie, ale nie tak pi�kne jak moje.
U�miechn�a si� z ogromnym zadowoleniem. W Herkulesic Poirot wzbiera�a lito��.
��I to wszystko bardzo pani� cieszy?
��Tak. Podoba mi si� r�wnie� w kasynach. Dlaczego w Anglii w og�le nie ma kasyn?
��Cz�sto si� nad tym zastanawia�em � westchn�� Poirot. � My�l�, �e kasyno gry by�oby trudne do pogodzenia z angielskim charakterem.
Spojrza�a na niego nie rozumiej�c. Nast�pnie przysun�a si� nieco.
��Kiedy� w Monte Carlo wygra�am sze��dziesi�t tysi�cy frank�w. Postawi�am na dwadzie�cia siedem i pad� w�a�nie ten numer.
��To musia�o by� bardzo ekscytuj�ce, madame.
��Och tak, bardzo. George daje mi pieni�dze, �ebym zagra�a, ale przewa�nie przegrywam.
Wygl�da�a na strapion�.
��To smutne.
��E, to w�a�ciwie nie ma znaczenia. George jest bardzo bogaty. To mi�o by� bogatym, prawda, prosz� pana?
��Bardzo milo � powiedzia� �agodnie Poirot.
��Gdybym nie by�a bogata, to pewnie wygl�da�abym tak jak Amanda � jej wzrok pow�drowa� ku pannie Brewis, siedz�cej przy stoliku z herbat�. Przypatrywa�a si� jej oboj�tnie. � Ona jest bardzo brzydka, prawda?
Panna Brewis r�wnie� si� im przygl�da�a. Hattie Stubbs nie m�wi�a g�o�no, ale Poirot nie by� pewien, czy Amanda Brewis nie us�ysza�a dw�ch ostatnich zda�.
Poirot napotka� spojrzenie kapitana Warburtona. By�a w nim ironia i rozbawienie.
Poirot spr�bowa� zmieni� temat.
��By�a pani bardzo zaj�ta przygotowaniami do festynu?
Hattie Stubbs pokr�ci�a g�ow�.
��O nic, to wszystko wydaje rai si� takie nudne i strasznie g�upie. Jest przecie� s�u�ba, ogrodnicy. To oni musz� wszystko przygotowa�.
��Ach, kochanie � powiedzia�a pani Folliat, kt�ra usiad�a w�a�nie na sofie tu� obok. � Tak ci� wychowano w waszych dobrach, tam gdzie� na dalekiej wyspie. Ale �ycic w dzisiejszej Anglii jest inne, niestety � westchn�a. � Teraz prawie wszystko trzeba robi� samej.
Pani Stubbs wzruszy�a ramionami.
��Uwa�am, �e to g�upie. Jaki po�ytek z tego, �e si� jest bogatym, je�li trzeba robi� tyle rzeczy?
��Niekt�rzy to lubi� � u�miechn�a si� pani Folliat. � Na przyk�ad ja. Nie wszystko, ale niekt�re rzeczy. Lubi� pracowa� w ogrodzie i lubi� przygotowania do takiej imprezy jak nasz jutrzejszy festyn.
��A czy b�dzie tak jak na zabawie? � zapyta�a z nadziej� pani Stubbs.
��Jak na zabawie. I b�dzie mn�stwo ludzi.
��A czy b�dzie podobnie jak na wy�cigach w Ascot? Wszyscy modnie ubrani, w wielkich kapeluszach?
��No, nie ca�kiem jak w Ascot � przyzna�a pani Folliat i doda�a �agodnie:
��Musisz pozna� i polubi� tutejszy lokalny �wiatek, Hattie. Powinna� by�a pom�c nam dzi� rano, zamiast le�e� w ��ku. Wsta�a� dopiero na podwieczorek.
��Bola�a mnie g�owa � powiedzia�a nad�sana Hattie. Zaraz potem nastr�j jej si� zmieni� i u�miechn�a si� czule do pani Folliat.
��Ale jutro b�d� w formie. Zrobi� wszystko, co pani ka�e.
��Jaka jeste� milutka, kochanie.
��Mam now� sukienk�. Przystali dzi� rano. Niech pani p�jdzie ze mn�. na g�r� i obejrzy.
Pani Folliat waha�a si�. Hattie podnios�a si� z fotela i za��da�a:
��Musi pani zobaczy�. Prosz�. To �liczna sukienka. Idziemy, ju�!
��No dobrze � pani Folliat u�miechn�a si� bez przekonania i wsta�a.
Gdy wychodzi�y z salonu, ma�a Folliat za wysok� Hattie, Poirot zdumia� si� zmiana., jaka nast�pi�a na twarzy starszej pani. Nic by�o u�miechu ani opanowania � malowa�o si� na niej jedynie zm�czenie. Uzna�a chyba. �e nie musi ju� w tym momencie si� kontrolowa� i zrzuci�a mask�, w kt�rej pokazywa�a si� w towarzystwie. A mo�e wi�za�o si� z tym co� jeszcze? Mo�e cierpia�a na jak�� chorob�, o kt�rej � jak wiele kobiet � nigdy nie m�wi�a? Pomy�la�, �e nie nale�a�a do os�b oczekuj�cych na wyrazy lito�ci czy wsp�czucia.
Kapitan Warburton usiad� w fotelu opuszczonym przed chwil� przez Hatlie Stubbs. On r�wnie� patrzy� w stron� drzwi, kt�rymi w�a�nie wysz�y te dwie kobiety. w odr�nieniu od Poirota my�la� jednak o m�odszej.
��Pi�kne stworzenie � cedzi� s�owa z lekkim u�mieszkiem � prawda?
K�tem oka obserwowa� Sir George�a, wychodz�cego z salonu przez przeszklone drzwi. Za nim pod��a�a pani Masterton i pani Oliver.
��Zawojowa�a drogiego George�a Stubbsa bez reszty. Nic nie jest dla niej zbyt kosztowne! Ani klejnoty, ani norki, nic. Nigdy nie uda�o mi si� rozezna�, czy George zdaje sobie spraw�, �e ona ma nie ca�kiem dobrze pod sufitem. Pewnie my�li, �e to nie jest wa�ne. W ko�cu taki kto� od rozmna�ania forsy nie potrzebuje towarzyszki do intelektualnych rozm�w.
��Jakiej ona jest narodowo�ci? � spyta� z zaciekawieniem Poirot.
��Wygl�da, jakby pochodzi�a z Ameryki Po�udniowej. My�l�, �e ona jest z Karaib�w. Z wyspy � takiej co to trzcina cukrowa, mm i w�a�ciwie nic wi�cej. Wywodzi si� pewnie z jakiej� starej rodziny kreolskiej, nie metyskiej, zaznaczam. Oni tam �eni� si� w obr�bie jednego rodu na takich wysepkach. Bywa to przyczyn� chor�b umys�owych.
Do��czy�a do nich m�oda pani Legge.
��S�uchaj, Jim � powiedzia�a � musisz mnie poprze�. Ten namiot powinien stan�� tak, jak wszyscy zadecydowali�my: na drugim ko�cu trawnika, tu� przed rododendronami. To jedyne mo�liwe miejsce.
��Mateczka Masterton ma inne zdanie.
��No wi�c przekonaj j�.
Jim u�miechn�� si� jak stary lis.
��Pani Masterton jest moim szefem.
��Wilfred Masterton jest twoim szefem. Pan pose� do parlamentu.
��Ale w gruncie rzeczy, o�miel� si� powiedzie�, ona jest szefem. To ona nosi spodnie w tym stadle, przecie� wida�.
Sir George powr�ci� do salonu.
��A, to ty tu, Sally. Potrzebujemy ci�. Nie my�la�em, �e o wszystko b�d� si� k��ci�: kto ma smarowa� bu�ki mas�em, a kto sprzedawa� tort na loterii, i jakim prawem zieleniak pojawi� si� na miejscu zaklepanym na stoisko z przyborami do dziergania i rob�tek r�cznych. Gdzie jest Amy Folliat? Ona sobie poradzi z tymi wszystkimi lud�mi, chyba tylko ona to potrafi.
��Posz�a na g�r�, razem z Hattie.
��Ach tak�?
Sir George patrzy� wok� z dziwnie bezradn� min�, a panna Brewis porzuci�a bilety, kt�re w�a�nie wypisywa�a, i podbieg�a do niego.
��Sprowadz� j� do pana, Sir George.
��Dzi�kuje ci, Amando. Panna Brewis wysz�a z salonu.
��Musz� zdoby� wi�cej siatki ogrodzeniowej � zamrucza� Sir George.
��Na festyn?
��Nie, nie. Musz� poprawi� p�ot od strony Hoodown Park, tam w lesie. Stary si� ju� rozlecia� i to w�a�nie tamt�dy w�a��.
��Kto w�azi?
��A kto chce! � wyrzuci� z siebie Sir George.
��Troch� pan podobny do Betsy Trotwood, organizuj�cej kampani� przeciw os�om.
��Betsy Trotwood? Kto to taki? � spyta� z prostot� Sir George.
��To z Dickensa.
��A, Dickens. Czyta�em kiedy� Klub Pickwicka. Niez�e. Zupe�nie niez�e,. zainteresowa�o mnie. Ale powa�nie, te �aziki to prawdziwa zmora od czasu, kiedy zacz�o dzia�a� to idiotyczne schronisko m�odzie�owe. Gdziekolwiek si� cz�owiek skieruje, zaraz na takiego wejdzie. A poubierani, a� trudno uwierzy� � jeden mia� dzisiaj rano koszul� ca�� w ��wie. Poczu�em si�, jakbym by� pod dobr� dat�. Po�owa z nich nie m�wi po angielsku, tylko co� mamrocz�� � zacz�� przedrze�nia�: �Och, prosz� tak, pofiedzia�a mi pan� jak id� do prom?� � M�wi�, �e to nie t�dy, tu nie ma przej�cia, wrzeszcz� na nich, odsy�am ich tam, sk�d przyszli, ale przewa�nie gapi� si� na mnie, mrugaj� oczami i nie rozumiej�. A dziewczyny chichocz�. Wszelkie tu wyst�puj� narodowo�ci: W�osi, Jugos�owianie, Holendrzy, Finowie. Nie zdziwi�bym si�, gdyby zdarzy� si� nawet Eskimos. Co drugi to pewnie komunista. � zako�czy� ponuro.
��Pos�uchaj, George, nie wyje�d�aj teraz z komunistami � powiedzia�a pani Legge. � P�jd� i pomog� ci uspokoi� te swarliwe baby.
Poprowadzi�a go ku przeszklonym drzwiom i krzykn�a za siebie przez rami�:
��Rusz si�, Jim. Wyjd� i daj si� posieka� w kawa�ki w s�usznej sprawie.
��Dobra, ale chc� przedstawi� obraz Polowania na Morderc� panu Poirot, poniewa� b�dzie on wr�cza� nagrody.
��Mo�esz to zrobi� za chwil�.
��Zaczekam tu na pana � zaproponowa� zgodnie Poirot.
W ciszy, kt�ra nast�pi�a, Alec Legge wyci�gn�� si� w fotelu i westchn��.
��Kobiety! Jak r�j pszcz�. Odwr�ci� g�ow� i spojrza� za okno.
��I o co to wszystko? Jaki� g�upi festyn parkowy, na kt�rym nikomu nie zale�y.
��Ale jednak � sprzeciwi� si� Poirot � s� tacy, kt�rym zale�y na festynie.
��Dlaczego ludzie nie mog� nabra� rozs�dku? Dlaczego nie my�l�? Ca�y �wiat zamienia si� w chaos. Czy nikt nie zdaje sobie sprawy, �e mieszka�cy globu pope�niaj� zbiorowe samob�jstwo?
Poirot trafnie oceni�, �e pytanie nie zosta�o zadane po to, by musia� on na nie odpowiada�. Pokr�ci� wi�c jedynie g�ow� z pow�tpiewaniem.
��Je�li nie zrobimy czego�, zanim b�dzie za p�no� � podj�� Alec Legge, na kt�rego twarzy pojawi�a si� z�o��. � O tak, wiem, co pan my�li. �e jestem nerwowy, neurotyczny i tak dalej. To samo m�wi� ci cholerni lekarze. Zalecaj� odpoczynek, odmian�, morskie powietrze. W porz�dku, Sally i ja przyjechali�my tutaj, wynaj�li�my Mili Collage na trzy miesi�ce i robilem lo. co przepisali lekarze. W�dkowa�em, k�pa�em si�, chodzi�em na d�ugie spacery, opala�em si�
��Zauwa�y�em pa�sk� opalenizn� � powiedzia� uprzejmie Poirol.
��A, to? � r�ka Aleca pow�drowa�a ku jego piek�cej twarzy. � To rezultat pi�knego angielskiego lata, jakie zdarza si� od czasu do czasu. Ale co to daje? Prawdzie trzeba spojrze� w oczy, nie ucieknie si� od niej.
��Ucieczka nigdy nie przynosi nic dobrego.
��I tu, w tym wiejskim �rodowisku, ostrzej widzi si� rzeczy, tak�e niewiarygodn� apati� ludzi mieszkaj�cych w tym kraju. Nawet Sally, kt�rej nie brakuje przecie� inteligencji, jest taka sama. Po co si� martwi�? To s� jej s�owa. Dostaj� sza�u, jak to s�ysz�. Po co si� martwi�?
��No w�a�nie, dlaczego pan si� martwi?
��Dobry Bo�e, pan te� z tym samym?
��Nie, to nie jest rada. Po prostu chcia�bym zna� pa�sk� odpowied�.
��Nie widzi pan, �e kto� musi co� zrobi�?
��I pan jest tym kim�?
��Nie, nie, nie ja osobi�cie. Nie ma miejsca na indywidualizm w takich czasach.
��Nie rozumiem, dlaczego nie ma. Nawet w �takich czasach�, jak pan to ujmuje, jednostka zachowuje swoj� indywidualno��.
��Ale nie powinna! W czasach napi��, w okresie �miertelnego zagro�enia, nie mo�na my�le� o w�asnych, trywialnych dolegliwo�ciach i k�opotach.
��Zapewniam, �e myli si� pan ca�kowicie. Podczas ostatniej wojny, w dniach najci�szego bombardowania, o wiele mniej dokucza�a mi my�l o �mierci ni� bolesny odcisk na ma�ym palcu u nogi. Nawet mnie to w�wczas dziwi�o. Pomy�l, m�wi�em sobie, w ka�dej chwili mo�esz zgin��. A jednak nie mog�em zapomnie� o tym nagniotku. Uwa�a�em si� za pokrzywdzonego, �e musz� cierpie� i z powodu bol�cej nogi, i ze strachu przed �mierci�. W�a�nie dlatego, �e �mier� by�a mo�liwa lada chwila, ka�dy drobiazg z mojego w�asnego �ycia nabiera� wi�kszego znaczenia. Widzia�em kobiet� ze z�aman� nog�, rann� w wypadku, kt�ra rozp�aka�a si�, bo posz�o jej oczko w po�czosze.
��Co pokazuje, jakie g�upie s� kobiety!
��Co pokazuje, jacy s� ludzie. By� mo�e to skupienie jednostek na w�asnym �yciu umo�liwi�o rodzajowi ludzkiemu przetrwanie.
Alec Legge roze�mia� si� pogardliwie.
��Czasami my�l�, �e lepiej by�oby, gdyby nie przetrwa�.
��Jest to, wie pan � Poirot uparcie wraca� do swojej my�li � rodzaj pokory. Pami�tam, �e tutaj u was podczas wojny na �cianach metra wypisywano has�o: �Wszystko zale�y od ciebie�. Wymy�li� je, przypuszczam, jaki� wybitny duchowny, ale wed�ug mnie jest to szkodliwy i niebezpieczny slogan. Dlatego �e g�osi nieprawd�. Wszystko nie zale�y od � powiedzmy � pani Blank zamieszka�ej w Little�Blank�in�the�Marsh. A je�li jej si� wm�wi, i� zale�y, skutki b�d� op�akane. Zaj�ta my�leniem, jak pokierowa� sprawami �wiata, nie zauwa�y, �e jej w�asne dziecko �ci�ga na siebie garnek z wrz�tkiem.
��Ma pan do�� staro�wieckie pogl�dy. Jakie has�o pan by u�o�y�?
��Nie musz� nic uk�ada�. Jest w tym kraju siara dobra zasada, kt�ra mnie w pe�ni zadowala.
��Co to takiego?
���Bogu ufaj, a strzelb� trzymaj w pogotowiu�.
��No, no� � Alec Legge wydawa� si� zaskoczony.
��To zupe�nie nieoczekiwane z pana strony. Chcia�bym, �eby zrobiono co� w tym kraju, wie pan, co?
��Bez w�tpienia co� gwa�townego i nieprzyjemnego � u�miechn�� si� Poirot.
Alec Legge patrzy� z powag�.
��Chcia�bym zobaczy�, jak robi� porz�dek z niedorozwini�tymi umys�owo. Wszystkich wyeliminowa� i nic dopu�ci�, by si� rozmna�ali. Gdyby przez jedno pokolenie tylko inteligentni mogli mie� potomstwo, niech pan pomy�li, jaki by�by rezultat.
��By� mo�e wielki wzrost liczby pacjent�w w szpitalach psychiatrycznych � odpowiedzia� ozi�ble Poirot.
��Korzenie s� zawsze potrzebne, nie tylko kwiatom, panie Legge. Cho�by kwiaty by�y najwi�ksze i najpi�kniejsze, je�li zniszczy si� korzenie ro�lin, zgin� i kwiaty.
I najzwyklejszym tonem doda� jeszcze pytanie:
��Czy pani� Stubbs r�wnie� uwa�a pan za kandydatk� do komory �mierci?
��Tak, uwa�am. Co za po�ytek z takiej kobiety? Jaki wk�ad wnios�a w �ycie spo�ecze�stwa? Czy kiedykolwiek w jej g�owie powsta�a jaka� my�l o czym� innym ni� suknie, futra, bi�uteria? Powtarzam: jaki z niej po�ytek?
��Pan i ja � powiedzia� najuprzejmiej Poirot � jeste�my z pewno�ci� o wiele inteligentniejsi ni� pani Stubbs. Ale � pokr�ci� smutno g�ow� � to jest prawda, obawiam si�, nawet w po�owie nie jeste�my tak nadobni ja