9620

Szczegóły
Tytuł 9620
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9620 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9620 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9620 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Wespazjan Hieronim Kochowski DZIE�O BOSKIE ALBO PIE�NI WIEDNIA WYBAWIONEGO I INSZYCH TRANSAKCYJEJ WOJNY TURECKIEJ W ROKU 1683 SZCZʌLIWIE ROZPOCZ�TEJ Naja�niejszemu Panu a Panu Aleksandrowi z �aski Bo�ej Kr�lewiczowi Polskiemu autor zdrowia dobrego �yczy I Do kog� s�uszniej obr�ci� si� mia�y Wybawionego Wiednia moje rymy, Jeno do ciebie, wielkiego, wspania�y Rodzica synu, nast�pco estymy, Cny kr�lewicze. Ty, cho� niedojrza�y Wiekiem, ju� gromisz tureckie olbrzymy, Samym imieniem straszny. C� gdy w pole Ruszysz � o zadr�y Konstantynopole! II Pozna�i w dziatkach, z kt�rych b�d� m�e, Wynika na wierzch czerstwo�� przyrodzona; Czaczkiem go nie tul, ale daj or�e, Zaraz Achilla uwodzi Bellona. Jeszcze w kolebce Annibal gni�t� w�e, Cho� m�odo, pozna� z humoru Katona, Aleksandrowi nale�yta chwa�a, �e przed inszymi dosiad� Bucefa�a. III Lecz na c� dawne wzbudza� kawalery, Co p�nym wiekom pobudk� do cnoty? Do��, �e� ojcowskiej �ywy abrys cery Wst�puj�c w jego chwalebne przymioty. Ty, da B�g, z nim wraz tureckiej Chimery Str�cisz poro�e, a wr�ciwszy z�oty Wiek chrze�cija�stwu, ku jego pociesze, Z znakami p�jdziesz ku arabskiej Mesze. IV Nadzieja w Bogu, i�e w jego �lady Wst�pisz i z chuci, i prawem dziedzicznym, Jego ci� ze snu obudz� przyk�ady, Kt�re przeczytasz w wierszu heroicznym, Aby� tym wzorem turskie Enkelady Na upad kona� bojem ustawicznym, A tak Ottoman t� b�dzie mia� chlub�, Z r�k Aleksandra, i�e odni�s� zgub�. Waszej Kr�lewskiej Mo�ci Pana Mego Mi�o�ciwego uni�ony s�uga Wespazyjan Kochowski z Kochowa, dworzanin J. K. M. AD MAJOREM DEI GLORIAM PIE�NI WIEDNIA WYBAWIONEGO SZCZʌCIEM I M�STWEM NIEZWYCIʯONEGO MONARCHY JANA III KR�LA POLSKIEGO WIELKIEGO KSI���CIA LITEWSKIEGO, ETC. ETC. ETC. ROKU PA�SKIEGO 1683 I Mo�nego Kr�la wiekopomne dzie�a Ojczystym rymem wspomni Klijo ch�tna, Kt�re lub s�awa �wiatu og�osi�a, Jednak potomno�� niech b�dzie pami�tna, Jako posoki bisurma�skiej si�a Z jego przywodu leje szabla skrz�tna, K�dy przeszedszy Odry i Dunaje Piorunem wojny poganom si� staje. II Klijo, nie ty, co w dw�jwierzchym Parnasie Pierwsza przodkujesz w dam dziewi�tnych gronie, A do�wiadczonych g��w przy m�drej prasie Otaczasz wie�cem wawrzynowym skronie; Ale ty Panno, kt�ra� Boga w czasie Zrodziwszy siedzisz w gwie�dzistej koronie, Ty mi b�d� Klijo, ty mi w tym usi�ku Dodaj st�w Panno, dodaj i posi�ku. III Idzie tu o cze��, idzie i o wiar� Syna twojego, nam drogie klejnoty, Kt�re kiedy by Turczyn przebra� miar� W swej nad�to�ci, nie usz�y sromoty. Zni�s�by w �wi�tnicach bezkrewn� ofiar� I katolickich obrz�d�w prostoty, A na to miejsce tyran rozdra�niony Wprowadzi�by nam brzydkie zabobony. IV O nie dopu�cisz! aby kiedy twoje Dziedzictwo burzy� nar�d ten wszeteczny; Uprosisz ducha zgody, a na boje Serce odwa�ne i umys� stateczny, A u�mierzywszy wn�trzne niepokoje Chrze�cija�skimi mi�dzy pany wieczny Skojarzysz zwi�zek. Niechaj co si� k��c� Z sob�, te si�y na Turki obr�c�. V Niechaj kornet�w ognie nie�askawe Nam szcz�cia, Turkom zguby wr�k� b�d�; Sprzecznych p�anet�w z��czenia jaskrawe W trygonie Marsa przeciwko nim si�d�. Bicie piorun�w, monstra, deszcze krwawe Nad poga�sk� si� niechaj sil� zrz�d�, �eby nie rzekli: gdzie� ten B�g, co z r�ki Naszej nam gaur�w ma wydrze� przez dzi�ki? VI Rzek�em; a� zaraz nieba ko�owroty Na horyzont nasz patrzaj� �yczliwe, Wsz�dzie na wojn� dodaj� ochoty Bij�c alarmo w puzany krzykliwe. Hartuje w Lemnie Mars zbroje i groty, Bellona chuci� s�awy serca �ywe Pod�ga. Wsz�dzie albo ostrz� bronie, Albo w�ykiem bystre kr�c� konie. VII Wzajemnie tak�e piek�o nie pr�nuje, Na chrze�cija�stwie swej si� mszcz�c ohydy. Wielki Acheront wszytek si� ruguje, Skrzecz� Megiery, zjad�e Eumenidy, W�mi Erynnis �eb gorgo�ski snuje Ci miasto ��de� ostre ziej� dzidy; �oskot w "otch�aniach, a w srogim rozruchu S�ycha�, �e Cerber szczeka na �a�cuchu. VIII A temu naprz�d, co w pysznym Stambole Grekom wydartym, hardy tyran go�ci, Tak� pobudk� Tyzyfona kole Serce i chciwe podnieca ��d�o�ci, �eby nie bawi�c w szarajach snad� w pole Ruszy� swej si�y i carskiej mo�no�ci, Kt�ry �wiat ciasny; podobn� go mow� Pobudzaj�cy na imprez� now�: IX Na c� tamujesz waleczny Mehmecie Fata? co-� pa�stwo �wiata przeznaczaj�; Fortuna daje � Turcy bra� nie chcecie Ber�a nad t� mdl� chrze�cijan�w zgraj�? Docieraj dalej, chciej stan�� na mecie, Jedynow�adnym panem niech ci� znaj�, Od eojskiego k�dy� Oryjonu Rozleg�e pa�stwa a� do Kaledonu. X Oczu� si� m�ny, a za�yj pogody Na twardoustej wstargnienie Europy, Kt�r� zewn�trzne ko�acz� niezgody, Jak gdy na wiosn� gwa�towne roztopy W morze wpadaj�c grube �ami� lody, K�dy zmieszawszy Propontim w te� tropy Sw�j kszta�t odmieni� pr�dko w posta� in�. Kiedy si� w likwor w�d morskich rozp�yn�. XI Bo je�li ze snu Perykla budzi�y Antecesor�w jego dzie�a owe; Macedo�skiemu je�li wycisn�y �zy heroiczne akty Kserksesowe, Dopiero� tobie niezr�wnanej si�y Potrzeba w szlady i�� Solimanowe, O wnuku Bo�y i panie nad pany! Piorunie, biczu na z�e chrze�cijany! XII Patrz jako w gnu�nym pokoju zlenieli, Tylko fakcyje, tylko swary stroj�, Cedzie� jak dawno w r�ku swych nie mieli Go�ego miecza lub hartown� zbroj� Okryci w polu wy�li, a ni�eli W puklerzach, radni przy zwierciad�ach stoj�. C� niewie�ciuch�w do wojny przych�ci? Kt�rym ko�uszek ci�ki jest �ab�ci. XIII Wojska za� twoje kto w szyku obaczy Na wyb�r m�e, brak rycerskiej m�odzi, Argiraspide macedo�scy raczej, Z kt�rymi �wiat wskro� wielki kr�l przechodzi, Sercem � lwi, koniem i broni� � jonacy; Czu�� imprez� do bystrej powodzi Wielce podobni, kt�ra w dobrej sprawie Bie��c a� w wielkim opiera si� stawie. XIV Tak oni p�jd� a� od Dyjarbeki I Arabijej granice szcz�liwej, A cho� ich trzyma kraj dobrze daleki, Wprz�d jednak rumor uprzedza pierzchliwy, �e idzie nar�d, kt�remu owszeki Nie strzyma m�stwem �aden cz�owiek �ywy, A tak jedn� r�k�, k�dy wschodzi S�o�ce, utrzymasz, drug� � gdzie zachodzi. XV Takimi s�owy tyran uniesiony I powodzeniem fortunnym nad�ty, Zaraz emiry w r�ne po�le strony, Aby baszowie z przednimi ksi���ty Kupili zbrojnych. Han swoje Gelony Wywodzi� w pole, imprezy napi�tej Wierny towarzysz, a inszy wasali �eby z posi�ki licznymi bywali. XVI Natychmiast zagrzmi� uwalnymi m�oty W liparyta�skiej ku�ni bite szyny, Ma Wulkan odbyt na swoje roboty: Kordy, pa�asze, kr�te serpentyny; Krom tego w Lemnie do r�cznej oto tej Armaty lej� no�ne kolubryny I inszy rodzaj dzia�, kt�re z daleka Haniebn� �mierci� zabijaj� cz�eka. XVII Pierwszy l�d z�oma� kiedy j�dza zmog�a, Wi�c si� na dalsz� imprez� o�mieli: W lot w purpuratach sekretnie przemog�a Z baszami wezyr, aby wojny chcieli, A potem swego dopinaj�c god�a Na to� przypadnie z W�grami Tekieli Pretekst o wiar� maj�c uroszczony, Lub nie tak wiary, jak �akom korony. XVIII I d�ugo�, prawi, W�growie patrzamy Bez zemsty na te ojczyste popio�y? D�ugo to jarzmo jeszcze znosi� mamy? Ci��� pasterz�w odj�te ko�cio�y, Jak rozproszone owce si� b��kamy Z zdrowiem uchodz�c przed nieprzyjacio�y, Kt�rzy si� naszym uciesz� uciskiem, Gdy g�owy b�d� w Wiedniu widowiskiem. XIX Przepad�y prawa, przepad�y wolno�ci, Onego niegdy s�awnego narodu. Kt�ry si� chlubi� z takiej dostojno�ci, I�e obiera� pana z swego rodu. Teraz po wszytkich W�grach Niemiec go�ci Nie masz fortece, miasta, ani grodu; Oni skarb maj�, oni w wojskach rz�dy Ci�kie niewinnym, u nich w r�kach s�dy. XX Wi�c gdy pogod� fortuna zdarzy�a I w�a�nie jest czas odwetowa� swoje, Komu swoboda, komu cnota mi�a, Dosiadaj konia i bierz si� do zbroje! Skurczy si� pr�dko ta rakuska si�a, Kt�r� nad�t� czyni� zwierzchne stroje. Niech si� sztokad� Niemiec jak chce sro�y, Sto g��w ich szabla wnet nasza po�o�y. XXI Je�liby te� Mars i z fortun� spo�em Imprezie naszej byli nie�yczliwi, Tedy by przysz�o na�o�y� z Stambo�em Skar��c, �e Niemcom nic-e�my nie krzywi. Tak Ottomanom uderzywszy czo�em Turcy na sukurs p�jd� wojny chciwi, Bowiem mnie ci�sza jedna Niemc�w buta, Ni� nie wiem jakie Turkowi trybuta. XXII Jeno wym�wi� s�owy gor�cemi A� zaraz wie�ci jedna drug� goni; Wsz�dzie na rokosz po w�gierskiej ziemi Madzar si� bierze do zbroje, do koni. Wt�� na dywanie Turczyn z paszy swemi Posi�kowa� ich snadno si� nak�oni I liczne wojska kupi, kt�re razem Id� do W�gier z wielkim wezyrazem. XXIII Tu ju� szlachetna, o c�rko pami�ci! Kt�rej powie�ci �aden cz�ek nie zgani, Dyktuj mi sama jako si� nad�ci Na t� imprez� brali bisurmani, Kt�rzy paszowie u swych nader wzi�ci Wojska prowadz� i kto im hetmani, Jaki aparat i sprz�t Gradywowy, Ludzkimi ledwie wyra�ony s�owy. XXIV Ca�e trzy lata gromadzi z daleka Seraskier wojska i szpah�w gwardyje, K�dy Damaszek, Ormuz, Dyjarbeka, Erzerum, Trypol i Karamanije, Alep, Liwazum � w wojennego cz�eka Obfituj�ce z dawna prowincyje; Anatolija, Rumel i z Kairem Z wielkim do W�gier bior� si� wezyrem. XXV Ile w Azyjej znajduje si� m�odzi, Lubo na zajmach lub dzier�� tymary, Za emirami co �ywo wychodzi Przez skarbowe �o�d wzi�wszy tewterdary. Na koniec szczodry datek u�agodzi Dotychczas wojny nie chc�ce janczary; Wt�� i So�aki ze swoim kihaj� W g�stych z Stambo�u zast�pach ruszaj�. XXVI Liczy si� szabel dwakro� sto tysi�cy, Okrom posi�k�w multa�skich z Wo�ochy; Pasza Sylistr�w wyci�ga czym pr�c�j I siedmiogrodzkich katan�w mot�ochy. W armacie dzia� jest nad czterysta wi�cej, Granaty, bomby, kule, lonty, prochy, Z czym wezyr tuszy, �e pierwszym zamachem Samym Europ� zawojuje strachem. XXVII Gdy tak Ottoman w zapalczywej chuci Zgub� chrze�cijan potrz�sa i bryka, W tym te� Leopold cesarz si� ocuci, Kt�rego ta wprz�d furyja dotyka; A wszedszy w rad� do �rzodk�w si� rzuci Odeprze� z�emu, kt�re si� przymyka, Jakoby orze� sw�j imperyjalny Stos niebezpieczny wytrzyma� i walny. XXVIII A wprz�d ku Bogu obr�ci gor�cy Afekt, w nim wszytkie z�o�ywszy nadzieje: I tak-li to ju�, Panie wszechmog�cy, Ostatnie Turczyn tronem rzymskim chwieje? A lud prawego Boga wyznaj�cy Od poga�skiego miecza krew wyleje? I one tobie ko�cio�y �wi�cone Przez pogan brzydkich b�d� spustoszone? XXIX Prawda, �e godne tego nieprawo�ci Nasze karania, co widzim na jawie, Ale ty, Ojcze wszelakiej lito�ci, Obejd� si� z nami, prosimy, �askawie, Apelujemy do sprawiedliwo�ci, Ty os�d�, kt�re cierpimy bezprawie, I wydaj dekret od wiek�w wiadomy, Niech swe traci, kto na cudze �akomy. XXX A wy za� bitnych Teuton�w wnukowie, Pa�stwa rzymskiego filary pot�ne, Wielkie ksi���ta, mo�ni kurfirsztowie, Gromad�cie pu�ki na odsiecz or�ne, Miasta swobodne, odlegli statowie, Posi�ki wcze�nie sk�adajcie pieni�ne. Ka�dy czym mo�esz swoj� ratuj Spart�, Lepiej tej to da�, co ma by� wydarte. XXXI Na takie s�owa, kt� si� znajdzie, aby Pokaza� si� by� gnu�ny i nielusy; Ruszy ten edykt Saksony i Szwaby, Wraz Bawaryj� i �yzne Rakusy. Lecz wszytkich liczy� na wiersz m�j si�a by Do��, �e Niemiecka Rzesza si� poruszy. Cze�� Boska, s�awy cho�, boja��, nadzieje, Ci�gn� na przysz�e Gradywa turnieje. XXXII Jeno, �e przeci� w tak walnym progresie Jest co� potrzebne, co zatrudnia dzie�o; S�uszn� uwag�, s�uszny respekt niesie, �e to trzy cz�ci �wiata si� ruszy�o, Kt�rej tak wielkiej pot�gi nie zniesie Jedyna Rzesza. Gdyby si� skupi�o Wraz chrze�cija�stwo zaledwie by tuszy�, �eby tej mog�o potencyjej ruszy�. XXXIII Tak na przyjaznych zawo�a� dobrze by W naszym nieszcz�ciu, �eby nie drzymali, Niechaj przyb�d� do sp�lnej potrzeby, P�ki upadek nasz ich nie obali. Teraz, o teraz! z przychylnymi nieby, Kto� jest chrze�cijan, i wielcy, i mali, Niechaj bro� ��cz�, bo po Niemc�w zgubie Wszytkim w poga�skiej przydzie zosta� klubie XXXIV Ale kt� taki odwa�ny i �mia�y, By w niebezpieczne chcia� si� te wda� spiski? Odm�wi Hiszpan lub w si�ach niema�y I rakuskiemu krwi� domowi bliski. Anglik odleg�y, a Francuz wspania�y Woli sw�j pok�j ni� cudze uciski. Szweda z Du�czykiem morze od nas dzieli; Moskale? trudno wierzy�, aby chcieli. XXXV Sam jeno Polak, kt�rego dzi� liczy Fatalnym biczem na grzbiet sw�j poga�stwo Odbiwszy plony i spore zdobyczy, Upad�e mo�e d�wign�� chrze�cija�stwo. Jemu samemu zwyci�stw niebo �yczy, Je�eli jeno poddane mu pa�stwo Wed�ug praw swoich na wojn� zezwoli, Takim sposobem zby� Rakusom moli. XXXVI On straci� dziada, wuja, straci� brata Walcz�c z pogany przyk�adem do�� s�awnem, Pokona� bojem pami�tnym u �wiata, Gdzie Chocim Turk�w, tak�e pod �urawnem. Jemu co� skrycie przewieszczaj� Fata, Co w Alkoranie jest proroctwem dawnem Ten sam nas d�wignie nieomylnym skutkiem, Z pociech� Rzeszy, bisurman�w smutkiem. XXXVII To kiedy sp�lnie Rzesza postanowi, Wnet Walsztyn stanie na warszawskim sejmie, Gdzie Sarmacyjej mo�nemu Kr�lowi ��do�� cesarsk� prze�o�y uprzejmie, A ten si� odj�� nie mo�e ogniowi, Kt�ry mu serce bohatyrskie przejmie: Ej, nigdy u mnie dla wiary, dla Boga, Nie b�dzie �ywot i krew we mnie droga! XXXVIII A skoro potem zgod� wym�c zdo�a Na obc� wojn� jako tryb ojczysty, Zaraz na pan�w i wojsko zawo�a Wydaj�c g�sto przypowiedne listy. Wsz�dzie zaci�gi, bie�y m��d� weso�a, Kupi� husarz�w, kupi� lud ognisty, A przed wszytkimi sam si� Kr�l opowie, �e swe na wojn� t� poniesie zdrowie. XXXIX Lecz i ty pi�knej nie za�pisz pogody W ojcowskie tropy wst�puj�c Jakubie, Delfinie polski, kr�lewiczu m�ody, Niech ci� obaczy Wiede� w ciasnej klubie, Jak ch�tnie bie�ysz do s�awy w zawody Zaprawuj�c si� na pogan�w zgubie, Kt�rzy ci� silnym w tej uznawszy dobie, Z r�ki twej upad musz� wr�y� sobie. XL Otrzyj �zy z oczu przemo�na kr�lowa Rozumem afekt macierzy�ski koj�c; Achilla twego mocny B�g zachowa, �e mu przeciwny szwank nie mo�e doj��. Wpr�dce pociecha nagrodzi� to nowa, Kiedy si� w laury tryumfalne stroj�c Poka�e, �e jest tak wspania�ym czynem Wielkiego Kr�la nieodrodnym synem. XLI I was cho� w kr�tkiej nie zamilcz� mowie, O kt�rych trzeba, by wieki pomnia�y Poko �wiat �wiatem: koronni wodzowie Z cnym Jab�onowskim, Sieniawski wspania�y, Z krakowskim be�ski, nu� wojewodowie, Lubelski z nimi�, tak�e Denhoff sta�y, A ten zna� daje: od r�k poganina Denhoffom gin�� i�e nie nowina XLII Nie tylko pi�kna ochota si� szerzy W odwa�nych piersiach u Marcyjalist�w, Lecz i biskupi, mi�o�nicy szczerzy Wiary i pana, z przepowiednych list�w Kupi� chor�gwie. A z nich podkanclerzy, Z przednich u dworu oficyjalist�w, Idzie przy boku, cho� stan i zas�ugi Wyzwalaj� go od tak pracy d�ugiej. XLIII Ale Kr�l nie wprz�d ruszy w swej osobie Lud do igraszki �ci�gaj�c marsowej, Bogarodzico, a�e pierwej tobie Uderzy czo�em w Jasnej Cz�stochowej I odda �luby, aby� w ka�dej dobie Kr�lewskiej jego ochrania�a g�owy, Bo gdy dla wiary chor�gwie rozwinie S�usznie, �e go twa opieka nie minie. XLIV Niech Rzym fortun� wystawuje konn�, Marsowi swemu niech pali ofiary, Ty miej, o Kr�lu, nadziej� niep�onn� W tej Matce, zw�aszcza wojuj�c dla wiary, �e ci�gn�cemu w krain� postronn� B�dzie zaszczytem warownym bez miary, A tak zwalczywszy, da B�g, nar�d gruby, Poznasz, nie pr�ne �e by�y twe �luby. XLV Potem na Wawel skalisty gdy wjedzie, Wielkiego uczci m�czennika ko�ci, Lecz zaraz wyjazd, do czego go wiedzie Sama papieskiej powaga zwierzchno�ci, Og�osi, a sam z Krakowa wyjedzie, K�dy go p�acz� bogaci i pro�ci, Wielcy i mali, wszyscy omen bier� Dobre z weso��, �e wyje�d�a cer�. XLVI Pod nim �wiczony rumak w �artkim kroku Wyrzuca cugle i uszyma strzy�e, A patrz�c po tym i po owym boku Pyszny, gdy widzi na sobie obry�e, �ywy tchn�c p�omie�, nie pragnie obroku, Lecz si� bierze gdzie na chor�gwiach krzy�e. Tak �artkim chodem po piaskach, po lesie, A� do Tarnowskich G�r Kr�la zaniesie. XLVII Tu ma�o bawi�c ruszy k�dy Kwadzi Sw� w Raciborzu stolic� miewali, Stamt�d przez g�ry morawskie prowadzi W kraj Markoman�w, O�omu�ca dal�j; Potem z przebranym tropem si� wysadzi Chc�c, aby pieszy pojazd doganiali. I tak Austryjej �yznym id�c krajem Z skupionym wojskiem stanie nad Dunajem. XLVIII A tu jedna wie�� za drug� przychodzi Jak �ci�le Wiede� siedzi obl�ony, Jak go z burz�cych wezyr kartaun szkodzi Szturm przypuszczaj�c z ka�dej prawie strony. Komendant jednak z swymi, jak si� godzi, Trzyma na sobie impet rozjuszony, Ale c� po tym? tydzie� nie wynidzie, Gdy zgin�� lubo podda� miasto przydzie. XLIX Dunaj, rzek ksi���, co przez Alemany A� do Euksynu swoje p�dzi wody, K�dy siedmi� g�b wpada nie strzymany, R�ne zakr�tem oblawszy narody. Na tym most stanie pod Tulni� sk�adany, Gdy si� nie znajd� dla g��biny brody I tak czajkami osiod�awszy pro�cie Rzek�, Kr�l z wojski przechodzi po mo�cie. L A ta po brzegach ma rozkoszne gaje, Na przyg�rkach za� wsz�dzie winohrady, Tu ca�kiem p�ynie, a tu si� rozstaje Wyspy czyni�cy na ludne osady. Po niej z rado�ci� na wierzch si� wydaje Gmin nimf porzecznych i hamadryjady, Z kt�rych przedniejsza Tetys nad wodami, Tak nuci wojskom id�cym pie�niami: LI Witaj, o Lecha swobodny narodzie, Kt�ry� si� znalaz� jedyny pod s�o�cem, I�e-� s�siedzka krzywda serce bodzie I stawi�e� si� tym do Rakus ko�cem Aby� w niemieckiej obeldze i szkodzie, Na ostre poszed� z ottoma�skim go�cem; Pokazuj�c to i chuci�, i si��, �e-� chwa�a Krzy�a Pa�skiego jest mi��. LII By� czas, gdy wierni na pogan�w nios� Chor�gwie swoje z Gotyfredem m�nym; Potem drugi raz id�c z Barbaross� Na Saracen�w w zast�pie or�nym, Lub kiedy waln� krucyjat� g�osz� Formuj�c wojska sposobem zaci�nym Ca�ej Europy. Tu rakuskiej Troi Daj�cy sukurs, Polak odbieg� swojej. LIII Za co, o mo�ny Kr�lu, Janie Trzeci, Jedyny wieku tego bohatyrze, Poko horyzont przez ten nasz poleci S�o�ce, b�dziemy opowiada� szczerze Synom twe dzie�a, a za� nasze dzieci Spisawszy, wnukom dadz� na papierze. O nich us�yszy dzisiaj kraj daleki, O nich i p�ne nie zapomn� wieki. LIV Co gdy przy mo�cie ko�czy nimfa bliskiem Po g�adkie piersi ukasana z wody, Nad nie widanym �o�nierz widowiskiem Stan�wszy pasie wzrok z pi�knej urody, Dok�d gwa�townym popchniony naciskiem Po�lednim miejsce daje, co by� wprz�dy. A owo zniknie w�a�nie jak na scenie, �akomej sercu urody widzenie. LV Przebywszy Dunaj sze��dniow� przepraw�, Obozem stanie dla spoczynku koni Pod Tulni�, k�dy przyjd� dobr� spraw� Cesarskie wojska: Bawarczyk, Saksoni I zaraz w polu sprawiwszy si� �aw�, Prezentuj�swe zast�p i broni. I wszyscy na to ochotnie si� zgodz� Pod Wiede� spieszy�, ni�bliski kraj zg�odz�. LVI Bo ju� nie tylko wie�ci zna� dawa�y, �e Wiede� kona aproszy �ci�niony, I �e minami indzienijer �mia�y Wyrzuca� z gruntu wielkie basztyjony, Lecz same Alpes z dzia� odg�osem grzmia�y �l�c t�ten a�e w te gdzie wojsko strony. Na c� si� bawi�? rzecze Kr�l, w tej dobie, Nie wypatrzym nic z wezyrem na sobie. LVII Ej, w imi� Pa�skie, kt�ry cho� nieludno O�l� pokona� Filistyn�w szcz�k�, Za mn� w te przykre g�ry! chocia� nudno, Niechaj si� m�ni �o�nierze zaciek�, A po Beskidach gdy przejecha� trudno, Pieszy armat� cho� r�kami wlek�; Niechaj swe Annibal octem kruszy ska�y, Tym grzbiet sarmackie konie uje�d�a�y. LVIII Jako wi�c owo miodorodne pszczo�y W lipcowe ciep�a, gdy za matk� swoj� Z ul�w wybiegszy czyni� szum weso�y, Albo krzewistych po drzewach si�roj�; Tak tu rycerstwo przez g�ry, przez do�y, Za Kr�lem bie�y ci�k� kryte zbroj�, I konie nawet nad rozum zwierz�cy Za przodkuj�cym sil� si� czym pr�cy. LIX Tak dwa dni id�c wojsko niemieszkanie Noryckich Alpes przez parowy one, Tedy na wierzchu najwy�szych g�r stanie, Gdzie �atwo przejrze�w pola do��przestrone; Wida� i s�ycha� ob�z i strzelanie, I w semicyrku� miasto oble�one Od poganina, kt�ry jedn� min� Hardzie mu grozi ostatni� ruin�. LX Wtem noc spokojna, ale spracowany �o�nierz beze snu a� do zorze czuje, Na wszytkich zbroja, w r�ku ko� siod�any, Piechota sobie swe ostrwie gotuje, A Kr�l namiotu firanek spinany Odwi�dszy dwoim ogniom si� dziwuje: Raz co na niebie Cyntyja je nieci, Drugi, kt�rymi turski oboz �wieci. LXI Tu zgadn�� trudno, co za my�li twoje W onym sekrecie serce rozbada�y O Kr�lu! Wierz�, �e� na przysz�e boje Rezolut ostrzy� animusz wspania�y; �aja�e� nocy leniwej, co swoje Godziny ci�gnie, aby dzie� by� ma�y Twemu zwyci�stwu; lecz miesi�c zwyczaje Ma Ottomanom, �e swoim sprzyjaje. LXII W niedziel� tedy jako Tytan stawi Z Eou s�o�ce, zaraz r�wno ze dniem, Na wszytko maj�c Kr�l oko, wyprawi Brygady piesze, aby posz�y przed niem, Ale-� i jazda nic a nic nie bawi Wyrzynaj�c si� lasem ju� obrzedniem. Zatem i Niemcy po trudnej przeprawie Stan� na lewym skrzydle w dobrej sprawie. LXIII Bowiem niezmierne przepa�ci trudni�y, �e w jeden wojska szyk nie wesz�y spo�em; Na winnicach si� jedne zawiesi�y, Drugie musia�y srogim i�� pado�em. Sk�d wezyr nasze lekce wa�y si�y, Jak by nie chc�ce sta� ku niemu czo�em. Tymczasem chocia� miejsce trudni srodze, Wojska szykuj�, ile mo�na wodze. LXIV A wprz�d gdzie korpus, pu�k kr�lewski stanie M�ami, ko�mi do�� mocny na czele, Przed nim Kr�l m�ny w b��kitnej sajanie Rodzaje order nast�powa� �miele. Prawe za� skrzyd�o przy wielkim hetmanie Ku g�rom ci�gnie na nieprzyjaciele, Bowiem st�d Orda skupiona majakiem Niepostrze�onym chcia�a ty� bra� szlakiem. LXV Po lewej r�ce cesarskie fortropy A� do Dunaju sprawia batalij�, Tym z urodzenia s�awny u Europy Lotaryng wodzem, za nim z sw� partyj� Bawarczyk z Saksem; Waldekowe tropy Dopiero� wezm� ostatni� linij�. Dlatego kiedy jedn� Turczyn przerwie, To pierwszy b�d� cztery ich w rezerwie. LXVI A�eby wojskom przyczyni� ochoty, R�nych narod�w pomiesza szkwadrony: Tu miedzy Niemc�w da pancerne roty, Sam warzt� miedzy swych k�adzie Saksony, Ale najbarziej husarz swymi groty Oboim skrzyd�om dodaje obrony, Bo gdy kopijmi przeciwny huf zmiesza, Snadniej w t� dziur� za nim idzie Rzesza. LXVII Tym kszta�tem w sprawie kiedy stan�naszy, A co raz s�o�ce w g�r� idzie dalej, Widz�cy wojsko wezyr si� przestraszy I kt�rzy sobie koncept formowali, �e chrze�cijanie by jednemu paszy Nie wytrzymaj�, gnu�ni i nie�miali, Teraz nos zwiesz�, ale c� ju� czyni�? Niedowiarstwo swe przesz�e trzeba wini�. LXVIII A jako owo pod jesie�, wi�c bywa, Kiedy wilk z chrustu w r�ne patrz�c strony Spadnie pod stado i owce porywa, By ni� nasyci� �o��dek zg�odzony. Ale postrzegszy zgraja ps�w pierzchliwa Odbija mu plon w z�bach ju� �ci�niony, A on si� kr�c�c na odwr�t z impetem Zrze si� kradzie�y, �e przyp�aca grzbietem. LXIX Alteruje si� i tu wezyr niemniej, I�e przedtem g�r nie osadzi� ludem, Boby tak Wiednia daleko foremni�j Dosta� z sw� s�aw�, z mniejszym Turk�w trudem, Kt�ry mu teraz prawie z r�k nikczemni Ludzie wydrze� chc�. Lecz u �wiata cudem Ma�ym to b�dzie, �e s�abi motyle Nie wytrzymaj� ottoma�skiej sile. LXX A zatem gniewem wskro� serca przej�ty, Burzy si� wszystek jak w�ciek�y pies jaki. Ej, ono� macie! Nar�d ten przekl�ty Tak mi nad karkiem swe rozwija znaki?. Tak-li� u �wiata Ottomanie wzi�ty Ur�ga� b�dzie gaur ledajaki? I twe przy znacznej zwyci�stwa fortunie Lichy z p�nocy Akwilo rozwinie? LXXI Nie wiem, ta zgraja, na humor takowy Sk�d si� zdoby�a. Dzisiaj szumni ptacy, Wczora siedzia�y w lasach ��ne sowy, Kt�rych, je�li to wzbudzaj� Polacy, I ci swej przy nich wnet nadstawi� g�owy. Jeno waleczni stawajcie jonacy, Niechaj to dobrze p�ne wiedz� czasy: Z Turkiem walczy� � jest z niebem i�� zapasy. LXXII To rzekszy na ko�, kt�ry czeka� wsi�dzie, A pasz�w, bij�c w to�umbas, zwo�ywa; Co �ywo zaraz po obozie wsz�dzie Ma si� do broni i strzelb� porywa. Lecz przed inszymi janczar w swoim rz�dzie G�stymi hufy pag�rki okrywa. Si�� ich bie��c za�ywa mas�oku Boja�liwemu sercu dla obroku. LXXIII Ale to dziwna, �e cho� pole stawi Razem do Wiednia szturmuje i bije, A z srogich kartaun strzelaniem to sprawi, �e w dymach miasto jak wielkie zakryje, Ale tym naszych namniej nie zabawi, Kt�rych gotowe do bitwy partyje Ju� si� spuszczaj�, ju� i tr�by nuc�, Ni� kostk� strony Gradywowe rzuc�. LXXIV Naprz�d na salw� odezw� si� dzia�a Grzmotem i dymem powietrze mieszaj�c, Kt�rym jakoby Echo podrze�nia�a Odg�osem swoim ich d�wi�k powtarzaj�c. A potem jezda lekka si� spuszcza�a Na r�k� Turk�w harcem wywabiaj�c. Tu kto kawaler daj�c dow�d cnoty, Do tej si� bierze na czo�o roboty. LXXV Ju� i piechota nast�puje m�nie, Jako na taniec id�c w ogie�, �ywy I z janczarami strzela si� pot�nie, Kt�rych tu wezyr zmyka niecierpliwy. Lecz �e szyk �rzedni na winnicach wi�nie A� ku po�udniu czyni b�j w�tpliwy, Bo kt�re trudni� nas winnic przymurki, �e zas�aniaj� strzelaj�ce Turki. LXXVI Jak przy weso�ej trafia si� biesiedzie, �e wprz�d przed wielkim ma�y taniec graj�, Tak tu ochotne pu�ki stoj�c w przedzie Noga za nog� na d� si� zmykaj�, A cho� z pierwszego razu si� im wiedzie Jednak zwyci�stwa bacznie docieraj�, Dok�d a�e Kr�l i w prawo, i w lewo Roze�le skrzyd�a na obie randewo. LXXVII A kiedy s�o�ce �rednie przez tropiki Niebieskie bie��c gor�ca przysporzy, Nasze tym �pieszniej nast�puj� szyki I popieraj� pogan nie nagorz�j. Wsz�dzie huk straszny, �oskot i okrzyki, A krew si� leje, co dalej to sporz�j, Bo cho� z furyj� Turcy lec� srog� Impetu naszych wytrzyma� nie mog�. LXXVIII Husarz kopije jeno co swe z�o�y Niejeden na szpil zostaje wetchniony, Co ich nie tylko zamiesza, lecz strwo�y, Sztych nieuchronny i nie od�o�ony, Bo kogo trafi, tyra�sko si� sro�y Bior�cy czasem i po dwie persony, A drudzy pierzchn� tak skwapliwym tropem, Jak muchy przykrym sobie przed ukropem. LXXIX Jednak tak oni ust�puj� kroku, I�e zmieszani w lot do sprawy przyd�, Potem na odwr�t, z kt�rego chc� boku Na lotnych koniach nieprzyjaci� zyd�. Dopiero� szablom dodaj� obroku Ze krwie chrze�cijan albo bystr� dzid� Straszni jak znowu co dopiero bici, Odnawiaj� b�j m�e znamienici. LXXX Jako� i wtenczas przyzna� im, �e m�e, Gdy� i w poganach godna chwa�y cnota, Od nich Potocki i Modrzewski l�e Pami�ci godni; Totomir �ywota Tak�e pozbawion � szabla� ich rozprz�e Z �wiatem; ksi���cia de Kroja co rota Wymknie si� kt�ra przed hufcami wprzody, Bez znacznej w swoich nie powraca szkody. LXXXI Ta� i po do�ach z janczarami wrzawa, Kt�rzy z piechot� strzelaj� si� srodze Ich zawalona trupami przeprawa, Najbarziej na tej co ku Wiedniu drodze, Zaczym u naszych pospieszniejsza sprawa, Kt�rzy ju� koniom wypuszczaj� wodze Wprz�d prawym skrzyd�em jako Orda pierzchnie W pogoni� p�jd� ni�li si� przymierzchnie. LXXXII Wt�� lewe skrzyd�o, wt�� w �rzednim szyk rz�dzie Dr� si� ost�pem na �wawe pogany, Na nich lub Niemiec, lubo Polak wsi�dzie, Nic nie pomaga odwr�t powtarzany Gdzie widz�c, �e wnet po rozprawie b�dzie Oraz i Wiede� eliberowany Mrucz�c uchodz�; l�ejsza straci� bowiem Wszytko, by jeno z samym umkn�� zdrowiem. LXXXIII Na co patrz�cy wezyr niebu �aje Mehmeta blu�ni i z�bami zgrzyta, A widz�c, �e w swych ucieczka powstaje Wraz i samego strach za boki chwyta, A jak zabitym pozb�dzie kihaje, Dopiero� si� w�dz sam o drog� pyta. Dw�ch tylko syn�w przy ojcowskim boku Pilni spiesznego na�laduj� kroku. LXXXIV Wielki kanclerzu! przednia g�owo rady, Co monarchij� ottoma�sk� rz�dzisz I kt�ry �wiata trzech cz�ci osady Skinieniem palca twym rozumem s�dzisz, Kt� widzia�, kiedy twoje wsteczne �lady Jak teraz z Rakus uciekaj�c b��dzisz? C� to za Fata, co za niefortuna, Przez kt�r� ga�nie ottoma�ska luna? LXXXV On� go macie! co mu by� �wiat ciasny, Jako ucieka bior�c na pazury. Dopiero tyran chrze�cijanom straszny, Ziemi� rozrzuca�, twarde kruszy� mury, Powietrze miesza�, dymem �mi� dzie� jasny Teraz przed wstydem kryje wzrok ponury. W jednej spod Wiednia zbiegaj�c opo�czy, Swoj� imprez� sromotnie zako�czy. LXXXVI Ale ani my tak walnego dzie�a Nie przypisujmy snad� naszej mo�no�ci, Bowiem to r�ka Najwy�sza sprawi�a Z nieogarnionej swojej �askawo�ci Pokazuj�c to, i�e ludzka si�a Plew� jest jedn� przeciw wszechmocno�ci, A ten Pan mo�e pysznego monarch� Str�ciwszy zmieni� w sianem spa�n� march�. LXXXVII Nietrudno jemu w ma�ej-li w wielkiej-li Kupie zwyci�y� madyja�skie tropy; Darmo si� gigant muzu�ma�ski sili Swe przeciw niebu armuj�c cyklopy. B�g na pokor� pogl�da najmil�j, A pysznych g�owy jego depcz� stopy. Ufaj w swych si�ach przehardy wezyrze, My w Bogu z�o�ym nadziej� sw� szczerze. LXXXVIII Wi�c jemu chwa�a, kiedy wezyr w drog� R�czo si� pu�ci i nigdzie nie stanie. Odetchnie Wiede� i s�usznie rzec mog�, Jakby drugi raz �ywota dostanie. Wi�c si� mszcz�c krzywdy i oddaj�c trwog�, W kt�rej go dot�d trzymali poganie, W nieprzyjacielskie hy�o wpadszy rowy, Kogo zostanie, zostawi bez g�owy. LXXXIX A kiedy gawied� tak z placu roz�on� Tureck� on� or�y chrze�cija�skie, Rzuc� si� w pogo� t� i ow� stron� I wraz wpadaj� w okopy poga�skie. I gdyby nie noc sw� ciemn� zas�on� Widok odj�a, pewnie ottoma�skie, Dotychczas �wiatu uci��liwe, si�y Nie lada jako skruszone by by�y. XC Tak gdy zwyci�stwa noc doko�czy� broni, W kt�r� trzeba si� mie� na ostro�no�ci, Co l�ejsze pu�ki rusz� si� w pogoni, A wojsko stanie w sprawie i czu�o�ci Zbroj nie zdejmuj�c, nie zsiadaj�c z koni, Chyba ochotnik, �e w obozie go�ci Tureckim r�czy bior�c mnogie sprz�ty, Ktore poganin mia� z sob� nad�ty. XCI Z szumnym kamieniem wyborne klejnoty, Suknie przepyszne oraz futra drogie, Skarby w monecie i srebrnej, i z�otej, Argenteryje sto�owe ch�dogie. Dopiero� dzie�em hawtarskim namioty, Te wewn�trz per�y osypuj� srogie I kt�ry pyszny wsch�d wymy�la� zbytek, Ten chrze�cija�ski �o�nierz zabra� wszytek. XCII One kartauny, z miedzi lane fanty Polak czy Niemiec jako dopad� ci�gnie, Sajdaki, �uki, szable, tulipanty Z g�owy zerwane zwyci�ca osi�gnie Lubo potrzebne bior�c prowijanty, Wielkich bawo��w do woz�w przyprz�gnie, A te przez tydzie� prawie niemal ca�y Z Turkow zdzieraj� nasi spolia�y. XCIII I tobie si� te� tych �up�w dostanie Poga�skiej gazy, w Rzymie Ojcze �wi�ty, Kiedy kuryjer z tym kr�lewski stanie Oddaj�c ci znak wezyrowi wzi�ty, A ty na wielkim ka�esz Watykanie W wieczn� pami�tk�, aby by� rozpi�ty, Gdzie lud uwierzy niep�onny gazecie Widz�c chor�giew twoj� Mahomecie. XCIV O jako� starzec zachwycony w duchu, Na te nowiny z rado�ci omdlewa, A do Denhoffa nachylaj�c s�uchu G��bokie w niebo westchnienia wyziewa. Potem w gor�cym pospolstwa rozruchu Hymn Ambro�ego Bogu na cze�� �piewa I nie masz w Rzymie jednej dusze �ywej, Co by nie rada nowinie szcz�liwej. XCV Amfiteatra odn�w Rzymie dawne, Na kt�rych swoje miewa�e� widoki, Dzi� reprezentuj to zwyci�stwo s�awne, By je �wiat widzia� jako jest szeroki. Potem aplauzy wzbudzisz starodawne, Kt�re odbij� odg�os o ob�oki Mnogiego ludu, starych, �rednich, dzieci, �yj d�ugo, panuj szcz�liw, Janie Trzeci! XCVI Ty, kt�ry� m�nie poganina skr�ci�, Bestyj� jadem i pych� pijan�; Ostatni�-� zgub� od Rzeszy odwr�ci�, Wiedniowi odsiecz dawszy po��dan�; Nam-e� swobody nadzieje przywr�ci� Stan�wszy mocn� Ko�cio�owi �cian�, Kt�rych dobrodziejstw Rzym wdzi�czen owszeki, Vivat ci �piewa w nieprze�yte wieki. XCVII Pr�dko i cesarz od swoich wiadomy O tak sromotnej wezyrowej kl�sce, Idzie pr�tkimi po Dunaju promy Ogl�da� Wiede� i. wita� zwyci�zc�. Lub jad�c widzi grody, miasta, domy Puste i na to ubolewa ci�ce Mi�ej ojczyzny, ale chwa�a Bogu, �e i tak stan�� mo�e w w�asnym progu. XCVIII To pomin�wszy smutne widowisko Potem ku miastu ruszy na parypie, K�dy mu w oczach jest obozowisko Poga�skie w przeci�g ku Dunaju rypie; Dopiero� kiedy stanie Wiednia blisko, Zewsz�d go mn�stwo poddanych obsypie. Oni mu zdrowia, a on im �ywota Winszuje; dziwna z obu stron ochota. XCIX Ty�e� to Wiedniu? Kt�ry� me pradziady W sobie jak w jakiej kolebce wychowa�? K�dy przedmie�cia, gdzie Leopoldsztady, Antecesor m�j kt�re pobudowa�? Wszytko poburzy� poganin szkarady, Ledwo �e w murach same� si� salwowa�. A wi�c i za to padszy na kolana, Bogu cze�� odda w ko�ciele Stefana. C A co przedniejsze odprawiwszy dzie�o, Nied�ugo potem w Wiedniu si� zabawi, Lecz byle tylko s�o�ce rozja�ni�o, Do wojska z gronem dworu si� wyprawi. Temu gdy w laurach pokaza� si� mi�o, Wlot si� w ogromn� batalij� sprawi I wita pana takiej fantazyji, Jakiej z Turczynem by�o w okazyji. CI Pi�knie od ksi���t cesarz przywitany, Pomknie si� dalej chc�c przyjmowa� go�ci; Bowiem Kr�l polski z swoimi hetmany Sta� st�d obozem w bliskiej odleg�o�ci, Na sam czekaj�c adwent po��dany I sp�ln� rad� cesarskiej bytno�ci, Jakoby czasu nie zawodz�c w d�ug� Z dalsz� si� jemu pisa� m�g� przys�ug�. CII Tedy si� ruszy, a Kr�l te� wzajemnie Do niego koniem naciera ochoczy; Potem zbli�ywszy ob�api� przyjemnie Oba wlepione w si� trzymaj�c oczy. Nako�o dworzan ubranych foremnie Huf swych monarch�w szeroko obtoczy; Wszyscy si� cisn� z chciwym cudu wzrokiem, �eby tak rzadkim napa�� go widokiem. CIII Nie tylko ludzie � samo s�o�ce w biegu, Na wspania�y akt aby patrzy�, stanie; W t�� bystry Dunaj, hamuj�c u brzegu Wody, zagl�da na ono witanie. Mila rzecz wszytkim w tak zgodnym szeregu Wielkich monarch�w widzie� pobratanie. Niechaj na larmo wezyr hardzie wo�a, Tym dwiema i sam Alcydes nie zdo�a. CIV Tu pierwszy cesarz w paludament strojny, S�owy przywita go�cia powa�nymi: Witaj o Kr�lu, tak chwalebnej wojny Mo�ny zwyci�co z Sarmatami twymi I kt�ry� zdrowia, i g�owy dostojnej Nie chroni� dla nas i rakuskiej ziemi, Ale-� nie tylko austryjackie pa�stwo, Lecz zaszczyci�e� ca�e chrze�cija�stwo. CV Po Bogu tobie, wielki kawalerze, Ten dank nale�y, �e wezyr z�amany. Ty� bowiem jeden miecz tw�j gwoli wierze M�ny przypasa� na same pogany; Przez ci� Krzy� Pa�ski podwy�szenie bierze, Dot�d od Turka sromotnie deptany, Kt�rych odwa�nych prac twoich i ch�ci Wieczne w sercu mym wyryte piecz�ci. CVI Na kt�re s�owa odpowie wspania�y Kr�l cesarzowi ob�apiwszy mile: Co w oczach �wiata niedawno si� sta�y Cuda wprz�d Boskiej trzeba przyzna� sile, Kt�ry zgni�t� nar�d pyszny i zuchwa�y I jako r�zg� rozp�dzi� motyle; Potem cesarzu nigdy nie zwalczony Twej to czu�o�ci dzie�em i fortony. CVII Nam je�eli cz�� jaka si� okrawa Pracy i s�awy z tak krwawego boju, Wszytka si� sp�ln� z chrze�cija�stwem stawa, Dla bezpiecze�stwa wiernych i pokoju. Wreszcie je�eli jeszcze co zostawa I zdrowia, i krwie by w ostatnim znoju, Odwa�emy to dla prawdziwej wiary, Niestraszny ogie�, dzia�a, miecze, mary. CVIII Gdy si� tak znios� wielcy monarchowie Rzadkim przyk�adem na czasy potomne, Zaraz po lasach Echo si� odzowie, Kt�r� pobudz� strzelania ogromne. A oni koniec czyni�cy rozmowie, Wlepi� w si� oczy zobop�lnie skromne I po�egnaj�, ch�tnie ��cz�c d�onie, Potem obr�c� ka�dy ku swej stronie. CIX Kr�l do obozu tym umys�em sk�oni, Aby nazajutrz ruszy� wojska w drog� Za zbieg�ym z placu wezyrem w pogoni, Zw�aszcza t� pewn� maj�cy przestrog� I �e on ludzi dopadszy i koni �wie�ych pod Bud�, zastanowi� nog� Uciekaj�c�, chc�cy rozdra�niony Tyran pr�bowa� jak znowu fortony. CX Cesarz do Wiednia w zad si� rejteruje Wes� i pewnie z polskiej kontent ligi, Bo gdy kr�lewsk� bacznie ruminuje Odwag� zdrowia, podj�te fatygi, A za tym dalsze zamys�y pojmuje, �e pragnie ko�czy� zacz�te intrygi Wojnej poga�skiej � wdzi�czen tak wielkiego Daru i ch�ci od Jana Trzeciego. Koniec pie�ni pierwszej DO CZYTELNIKA Nie mam zwyczaju na �wiat podawa� jakichkolwiek lukubracyj moich kwapionego konceptu partum; bo mimo to, �em conscius nieudolno�ci w�asnej, dawnom ju� abdykowa� poesim polsk�, moj� niegdy w m�odym wieku zabaw�, ad interim annalibus patriis po�wi�ciwszy pi�ro. A wiem dobrze, jakie�kolwiek skrypta in publicum wychodz�, potrzebuj� ad Cleanthis lucernam, aby by�y nonum praemeditata ad unquem. Ale jako on� Memnonow� statu� wschodz�cego s�o�ca promienie vocalem czyni�y, tak i mnie na wszytek �wiat s�awna Jego Kr�lewskiej Mo�ci Pana naszego mi�o�ciwego wiktoryja wiede�ska porzucony enthusiasmum poeticum wskrzesiwszy, fecit verba conari, aby numeris patriis chwalebnego zwyci�stwa s�awa mi�dzy narodem naszym rozchodzi�a si�, gdy� aby to kto j�zykiem polskim wyda�, dot�d nie wiem. A �e taka oktawa, kt�ra z o�mi wiersz�w strof� sk�ada, nazwisk i imion wielkich ludzi na tej wojnie przy Kr�lu Jego Mo�ci obecnych zawrze� nie mog�a, dlatego te specificationes albom kr�tko na margines po�o�y�, albo fusius je k�ad� w Kommentaryjuszu tej�e wojny, kt�ry propediem na �wiat po �acinie wyni�� ma. Teraz na pr�dce Polakom Polak pie�ni ofiaruje, �e mniej elaborate ufam, �e czas wym�wi, ale b�dzie-li wczas poprawi� zechc� i ko�czy�, u�yczy-li B�g zdrowia. Kt�remu dzi�ka, �e wiek�w naszych one szcz�liwe za Gotyfreda z Bullionu reviviscunt saecula, gdy virtus Excelsi �wiatu straszn� potencyj� ottoma�sk� w ramieniu Jego Kr�lewskiej Mo�ci jawnie kruszy i w nim samym nadzieja, �e skruszy. ?? ?? ?? ?? 2