9581

Szczegóły
Tytuł 9581
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

9581 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 9581 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 9581 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

9581 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Michael Bond PADDINGTON W OPA�ACH Paddington Marches On T�umaczy�a Ma�gorzata Tkaczyk Wydanie oryginalne: 1965 Wydanie polskie: 2000 ROZDZIA� PIERWSZY PADDINGTON I OSTRY ATAK ZIMY Paddington sta� w�a�nie na progu domu oznaczonego numerem trzydziestym drugim przy ulicy Windsor Gardens i wdycha� poranne powietrze. Patrzy� na �wiat przez szpar� pomi�dzy kapturem swego p�aszczyka a kolorowym szalikiem, owini�tym ciasno wok� szyi. Za dziwnie bia�ymi w�sami wida� by�o tylko kawa�ek pyszczka, na kt�rym malowa�y si� zaskoczenie i ciekawo��, z jak� spogl�da� na to, co roztacza�o si� przed jego oczami. W nocy pogoda zupe�nie si� zmieni�a. Poprzedni dzie� by� �agodny i niemal wiosenny jak na pocz�tek stycznia, teraz za� wszystko otula�a gruba bia�a ko�derka �niegu, kt�ry si�ga� niemal do ko�ca cholewek jego kaloszy. �aden ha�as nie zak��ca� ciszy poranka. Pomijaj�c brz�k naczy� dochodz�cy z kuchni, gdzie pani Brown i pani Bird w�a�nie zajmowa�y si� zmywaniem naczy� po �niadaniu, jedyn� oznak� dla misia, �e nie jest na �wiecie ca�kiem sam, by� rz�dek kapsli na butelkach z mlekiem, wystaj�cych spod �niegu przy schodach i ci�gn�ce si� daleko d�ug� lini� �lady st�p, tam gdzie niedawno przechodzi� listonosz. Paddington lubi� �nieg, ale gdy przypatrywa� si�, jak wygl�da ulica, niemal przyzna� racj� pani Bird, gosposi pa�stwa Brown, �e mo�na mie� powy�ej uszu nawet jakiej� mi�ej rzeczy, o ile wyst�puje ona w nadmiarze. Odk�d zamieszka� z rodzin� Brown�w, by�o kilka, jak twierdzi�a pani Bird, �ostrych atak�w zimy�, ale nie m�g� sobie przypomnie�, by kiedykolwiek spad�o a� tyle �niegu i przykry�o ziemi� tak� �wie�utk� r�wniutk� warstewk�. Tak czy owak Paddington nie by� misiem, kt�ry zmarnowa�by dobr� okazj�, wi�c chwil� p�niej zamkn�� za sob� drzwi i tak szybko, jak tylko potrafi�, wybieg� na dw�r, aby zbada� spraw�. Opr�cz tego, �e chcia� si� pobawi� �nie�kami, mia� wielk� ochot� wypr�bowa� nowe kalosze, kt�re sta�y w jego sypialni, odk�d pani Brown podarowa�a mu je na Bo�e Narodzenie, i kt�re czeka�y na ten w�a�nie moment. Gdy Paddington doszed� do grz�dki z kapust� pana Browna, od razu zabra� si� do zgarniania �niegu �apami i lepienia z niego twardych okr�g�ych kul, kt�rymi rzuca� w s�upek ze sznurami na bielizn�. Kiedy jednak kilka wi�kszych �nie�ek nieznacznie skr�ci�o, uderzaj�c w drzwi pobliskiej szklarni, po�piesznie skierowa� swoj� uwag� na wa�niejsze zadanie, jakim by�o ulepienie ba�wana. Jaki� czas p�niej, gdy w�a�nie uzupe�nia� wygl�d jego g�owy za pomoc� jakich� starych kapsli od butelek po lemoniadzie, cisz� nagle zak��ci� odg�os otwieranego okna. � Nied�wiedziu! � rozleg� si� jaki� dono�ny g�os. � Czy to ty, nied�wiedziu? Paddington a� podskoczy� ze strachu, podnosz�c kaptur p�aszczyka i dostrzegaj�c s�siada pa�stwa Brown, mieszkaj�cego tu� obok nich, kt�ry wychyla� si� w�a�nie z okna swej sypialni. Pan Curry1 mia� na sobie pi�am� oraz szlafrok, a po�owa jego twarzy by�a ukryta za du�� bia�� chustk� do nosa. � Ju� przesta�em rzuca� pigu�ami, panie Curry � wyja�ni� po�piesznie Paddington. � Lepi� sobie teraz ba�wana. Po zdj�ciu chusteczki z twarzy, ku zaskoczeniu misia, pan Curry wygl�da� niezwykle sympatycznie. � W porz�dku, nied�wiedziu � zawo�a� �agodnym tonem, wyra�nie zakatarzony. � Nie mam do ciebie pretensji. Po prostu zastanawiam si�, czy m�g�by� wy�wiadczy� mi ma�� przys�ug� i przy okazji zarobi� dziesi�� pens�w na s�odk� bu�k�. Okropnie si� przezi�bi�em i strasznie mnie m�czy kapanie z nosa � powiedzia�, bardzo niewyra�nie. Mi� wszed� na skrzynk� i spojrza� ponad p�otem na drug� stron�. � Co pana m�czy? Kapa nie osa? � powt�rzy� Paddington, ogromnie zaskoczony tym, co w�a�nie us�ysza�. Zerkn�� do g�ry, wpatruj�c si� w okno s�siada z jeszcze wi�kszym zainteresowaniem. Pan Curry ci�ko westchn��. � Och, zupe�nie nie o to chodzi, nied�wiedziu � powiedzia�, z trudem prze�ykaj�c �lin� i m�wi� dalej z ogromnym wysi�kiem. � A w dodatku wszystko mi zamarz�o. Paddington us�yszawszy ostatni� informacj�, niemal spad� ze skrzynki, na kt�rej sta�. � Wszystko panu zamarz�o! � wykrzykn��. � Poprosz� pani� Bird, aby pos�a�a po doktora MacAndrew. � Nie jest mi potrzebny �aden lekarz, nied�wiedziu! � odpar� zagniewany pan Curry. � Chc� hydraulika. To nie ja zamarz�em, tylko rury z wod�. W zbiorniku nie zosta�o jej nawet tyle, bym m�g� gor�c� wod� nape�ni� butelk� i troch� si� ni� ogrza�. Paddington wygl�da� na odrobin� rozczarowanego. Nagle u jego st�p wyl�dowa� jaki� ci�ki przedmiot owini�ty kawa�kiem papieru. � To s� klucze od moich drzwi wej�ciowych � wyja�ni� pan Curry. � Chc�, aby� zani�s� je panu Jamesowi2, kt�ry dorywczo zajmuje si� naprawami. Powiedz mu, �e ma tu natychmiast przyj��. Ja b�d� w ��ku, wi�c niech sam sobie otworzy. I przeka� mu, aby zanadto nie ha�asowa� � mog� spa�. A po drodze �adnego mi tam wa��sania si� w pobli�u sklepu ze s�odkimi bu�eczkami, w przeciwnym razie nie dostaniesz swoich dziesi�ciu pens�w. Wypowiedziawszy te s�owa, pan Curry gwa�townie wydmucha� kilka razy nos i z trzaskiem zamkn�� okno. Pan Curry s�yn�� w ca�ej okolicy ze sk�pstwa. Mia� zwyczaj obiecywa� ludziom wynagrodzenie za za�atwienie r�nych spraw, ale dziwnym zbiegiem okoliczno�ci, kiedy nadchodzi� czas zap�aty, nigdy nie mo�na go by�o znale��. Paddington czu� w g��bi duszy, �e i tym razem b�dzie podobnie. Posta� przez kilka chwil, wpatruj�c si� w puste okno, po czym odwr�ci� si� i ruszy� powoli w stron� domu pana Jamesa. � Curry! � wykrzykn�� pan James, spogl�daj�c z g�ry na Paddingtona. � Czy powiedzia�e�: Curry? � Tak, panie James � odpar� Paddington, uchylaj�c grzecznie kaptura swojego p�aszcza. � Zamarz�a mu instalacja i nie jest w stanie nape�ni� gor�c� wod� nawet jednej butelki. � A to pech � odrzek� pan James, g�osem zupe�nie pozbawionym wsp�czucia. � Dzi� rano mam a� nadto k�opot�w ze swoimi w�asnymi rurami. Opr�cz tego znam ja dobrze zar�wno pana Curry, jak i jego sprawki. Dot�d mi nie zap�aci� za ostatni� robot�, jak� dla niego wykona�em � a od tamtej pory up�yn�o ju� sze�� miesi�cy. Powiedz mu, �e chc� zobaczy�, jak wygl�daj� jego pieni�dze, zanim znowu co� dla niego zrobi�. Ale nawet wtedy dobrze si� zastanowi�. Paddington, s�uchaj�c pana Jamesa, wygl�da� na ogromnie rozczarowanego. Pami�ta� niewiele, lecz o ile pami�� go nie myli�a, pieni�dze pana Curry mia�y na og� bardzo brudny odcie�, i mia� pewno��, �e pan James zupe�nie straci ochot� do jakiejkolwiek pracy, je�li je zobaczy. � Wiesz, co ci powiem? � odrzek� �z�ota r�czka�, nieznacznie �agodniej�c na widok miny Paddingtona. � Poczekaj chwil�. Poniewa� widz�, �e przeszed�e� tu kawa� drogi po �niegu, zobacz�, jak mog� pom�c. Pan James znikn�� Paddingtonowi z oczu, ale ju� za chwil� powr�ci�, nios�c du�� paczk� owini�t� w br�zowy papier. � Po�ycz� panu Curry palnik � wyja�ni�. � I dorzuc� do niego ksi��k� o hydraulice. Je�li utknie z prac�, mo�e znale�� tam kilka wskaz�wek. � Palnik! � wykrzykn�� Paddington, a jego oczy stawa�y si� coraz bardziej okr�g�e. � Nie s�dz�, �eby mu to zbyt przypad�o do gustu. � R�b, jak uwa�asz � powiedzia� pan James. � Mnie tam wszystko jedno. Ale je�li chcesz mojej rady, misiu, we� to. Wkr�tce pogoda znacznie si� pogorszy, zamiast poprawi�. To m�wi�c, pan James po raz ostatni �yczy� mu mi�ego dnia i energicznie zamkn�� drzwi, zostawiaj�c Paddingtona na progu. Mi� posta� chwil� ze zmartwionym wyrazem pyszczka, wpatruj�c si� w paczk� trzyman� w �apkach. Wiedzia�, �e panu Curry, nawet gdy czu� si� �wietnie, zwykle nie dopisywa� humor. Dlatego my�l, �e musi go obudzi�, aby wr�czy� mu palnik i ksi��k� o hydraulice, kiedy jest powa�nie przezi�biony, nape�nia�a go przera�eniem. Paddingtonowi � im wi�cej si� nad tym zastanawia� � tym bardziej rzed�a mina, ale zanim zawr�ci�, by z powrotem p�j�� na ulic� Windsor Gardens, jego w�sy tak dok�adnie przykry�y p�atki �niegu, �e jedynie kto� przechodz�cy bardzo blisko niego zauwa�y�by, i� mina nied�wiadka �wiadczy o nie najlepszym samopoczuciu. Pani Brown przerwa�a na chwil� prace domowe, gdy� spostrzeg�a ma�� posta� po�piesznie przemykaj�c� obok kuchennego okna. � Przypuszczam � westchn�a � �e mo�emy spodziewa� si� �lad�w �ap w ca�ym domu przez nast�pnych kilka dni. � Je�li utrzyma si� taka pogoda, mi� b�dzie musia� zwraca� uwag� nie tylko na swoje �apy � doda�a pani Bird. � B�dzie musia� r�wnie� pami�ta� o porz�dnym zachowaniu. Gosposia pa�stwa Brown mia�a bardzo surowe pogl�dy na temat brudnych pod��g, szczeg�lnie kiedy mo�na by�o po nich pozna�, �e nied�wiedzie, zanim wesz�y do domu, chodzi�y wcze�niej po �niegu. Obdarzy�a wi�c Paddingtona, maszeruj�cego do gara�u pana Browna, krytycznym spojrzeniem. � My�l�, �e na pewno pomaga w s�siedztwie � stwierdzi�a pani Brown, gdy Paddington znowu pojawi� si� za oknem, �ciskaj�c co� kurczowo pod p�aszczem. � Z tego, co s�ysz�, odnosz� wra�enie, �e pan Curry ma k�opoty z rurami. � Mam nadziej�, �e tylko z tym ma k�opoty � zauwa�y�a pani Brown. � Dzisiaj, jak na m�j gust, robi o wiele za du�o zamieszania. Pani Bird nigdy nie okazywa�a zachwytu, gdy Paddington pomaga� w s�siedztwie, a teraz ju� kilka razy spostrzeg�a, �e mi� przechodzi obok kuchni, skrz�tnie ukrywaj�c pod p�aszczem co�, co wygl�da�o na kawa�ki starej instalacji. Nie sko�czy�a wypowiada� tych s��w, gdy z �azienki pana Curry dobieg�y odg�osy uderze� m�otka i odbi�y si� echem pomi�dzy dwoma s�siednimi domami. Najpierw rozleg�o si� kilka pojedynczych uderze�, a nast�pnie ca�a ich seria, coraz g�o�niejsza, a� w ko�cu wszystko zako�czy�o si� g�o�nym trzaskiem i na chwil� zapad�a cisza, przerywana jedynie sykiem palnika. � Je�li tutaj s�yszymy takie ha�asy � powiedzia�a pani Brown � to Bogu tylko wiadomo, jak musi by� w s�siedztwie. � Martwi mnie jednak nie to, co s�ycha� � odpowiedzia�a pani Bird ponuro � ale jak to wygl�da. Gosposia pa�stwa Brown odesz�a od okna i zacz�a zajmowa� si� piecykiem. Pani Bird wierzy�a mocno, �e nale�y pozwoli� ludziom wykonywa� swoj� prac�, i to, czym zajmowa� si� hydraulik pana Curry, nie powinno jej interesowa�. Niemniej gdyby poczeka�a chwil� d�u�ej, mog�aby zmieni� pogl�dy, poniewa� w�a�nie wtedy okno w �azience pana Curry otworzy�o si� i ukaza� si� w nim znajomo wygl�daj�cy kapelusz i r�wnie znajome w�sy. Z wyrazu pyszczka Paddingtona, pochylaj�cego si� nad parapetem, oraz z tego, jak wyt�a� wzrok wpatruj�c si� w d�, wynika�o, �e on pierwszy by si� zgodzi� z uwag� pani Bird, i� ka�dy powinien si� zajmowa� w�asnymi sprawami. Paddington zazwyczaj patrzy� na �wiat optymistycznie, ale tym razem, gdy gramol�c si�, zszed� z okna i przyjrza� si� �azience pana Curry, musia� przyzna�, �e sprawy przedstawiaj� si� do�� ponuro. Prawd� m�wi�c, bior�c pod uwag� og�ln� sytuacj�, przyznawa� nawet, �e lepiej by by�o, gdyby wcale nie zabiera� si� do tej pracy. Pomijaj�c palnik pana Jamesa i du�� ilo�� narz�dzi z gara�u pana Browna, pod�oga zawalona by�a r�nej d�ugo�ci kawa�kami rur, cyny i kilkoma rondlami, nie wspominaj�c o w�u do polewania, kt�ry mi� przywl�k� tu z ogrodu na wypadek nag�ego niebezpiecze�stwa. Jednak to nie og�lny rozgardiasz wywo�a� ponury wyraz na obliczu Paddingtona, ale ilo�� rozlanej wsz�dzie wody. Zwa�ywszy, �e rury by�y kompletnie zamarzni�te, trudno mu by�o zrozumie�, sk�d ona si� wzi�a. Jedyne miejsce w ca�ej �azience bez sadzawki znajdowa�o si� w rogu przy umywalce, gdzie pod ciekn�c� rur� mi� ustawi� sw�j kalosz. Mia� nadziej�, �e zbierze do niego tyle wody, by nape�ni� butelk� pana Curry. Paddington mia� szczeg�ln� ochot� to zrobi�, zanim pan Curry wpadnie na pomys�, aby wsta� z ��ka. Zreszt� z sypialni ju� dobiega�y do niego pewne sygna�y, wskazuj�ce na to, �e kto� si� po niej krz�ta, i dwukrotnie odezwa� si� stamt�d dono�ny g�os domagaj�cy si� wyja�nienia, co si� tam na dole dzieje. Paddington najlepiej jak umia� odpowiedzia� niskim pomrukiem, jaki zazwyczaj wydaj� z siebie hydraulicy pogr��eni w pracy. Ale w g�osie pana Curry s�ycha� by�o wzrastaj�c� podejrzliwo��. Paddington po�piesznie zacz�� zbiera� wod� z pod�ogi, aby posun�� sprawy naprz�d, ale ta wsi�ka�a mu tylko w futro i sp�ywa�a po ramieniu. Z nadziej�, �e zbierze jej cho� troch�, mi� wycisn�� do kalosza kilka kropel z futra na �okciu, g��boko westchn�� i skierowa� uwag� na ksi��k� po�yczon� mu przez pana Jamesa. Ksi��ka nosi�a tytu� Pomoc hydraulika. Napisa� j� cz�owiek nazwiskiem Bert Stilson i chocia� Paddington mia� pewno��, �e przyda si� ona ka�demu, kto zechce zainstalowa� rury w swoim domu po raz pierwszy, nie by�o tam zbyt du�o wiadomo�ci na temat tego, co zrobi�, gdy owe rury znajduj� si� ju� w �rodku i s� ca�kowicie zamarzni�te. Pan Stilson najwidoczniej mia� nadzwyczajne szcz�cie do pogody zawsze, gdy pracowa�, poniewa� prawie na wszystkich fotografiach w ksi��ce mo�na by�o zobaczy�, jak przez otwarte okna wpada do domu s�o�ce. Tylko jeden rozdzia� po�wi�cono zamarzni�tym rurom. Na zdj�ciu pokazano, jak pan Stilson owija je r�cznikami nas�czonymi wrz�tkiem. Nie maj�c wody do zagotowania, Paddington spr�bowa� potrzyma� jedyny r�cznik pana Curry przy palniku, ale po tym, jak pojawi�o si� na nim kilka do�� brzydkich br�zowych smug, po�piesznie z tego zrezygnowa�. Kolejna fotografia prezentowa�a, jak w przypadku szczeg�lnie trudnym pan Stilson przesuwa p�omie� palnika wzd�u� rur. Paddington uzna� t� metod� za znacznie bardziej skuteczn� od poprzedniej. Zmartwi�o go jedynie to, �e kiedy l�d wewn�trz rury zacz�� si� topi�, w pobli�u jednego ze z��cz pojawi� si� przeciek. Spr�bowa� zatrzyma� ciekn�c� wod� �ap�, doczytuj�c rozdzia� do ko�ca. W przypadku przeciekaj�cych rur pan Stilson okaza� si� jednak jeszcze mniej przydatny ni� przy zamarzni�tych. Pisz�c o rurach z blachy wspomnia�, �e trzeba uderzy� w nie m�otkiem, aby zamkn�� otw�r, ale kiedy Paddington uderzy� w jedn� ze szczelin, pojawi� si� co najmniej jeszcze jeden nowy przeciek. Teraz opr�cz poprzedniego by�o ich pi�� i misiowi zabrak�o �ap. Przez pewien czas cisz� panuj�c� w �azience przerywa� tylko syk palnika i ci�g�e �kap, kap, kap� wody. Paddington siedzia� pogr��ony w my�lach. Kiedy przewr�ci� ksi��k� na ostatni� stron�, jego oblicze si� rozja�ni�o. Pan Stilson umie�ci� tam wykres opatrzony nag��wkiem �Miejsca, kt�re mog� sprawia� k�opoty�. Po�piesznie rozwijaj�c papier, Paddington roz�o�y� go na taborecie w �azience i zacz�� z zainteresowaniem studiowa�. Wed�ug pana Stilsona wi�kszo�� rzeczy, kt�ra ma co� wsp�lnego z hydraulik�, wcze�niej czy p�niej sprawia k�opoty, ale miejsca bardziej k�opotliwego ni� wszystkie pozosta�e razem wzi�te dopatrywa� si� tam, gdzie rura jest wygi�ta. Na dole wykresu pan Stilson wyja�nia�, �e w miejscach przypominaj�cych liter� �U� zawsze zbiera si� woda i dlatego zamarzaj� one w pierwszej kolejno�ci. Rozgl�daj�c si� po �azience pana Curry, zaskoczony Paddington stwierdzi�, �e jest w niej wiele zagi�� w kszta�cie litery �U�. Prawd� m�wi�c, gdziekolwiek spojrza�, widzia� zagi�cie takiego rodzaju. Trzymaj�c ksi��k� pana Stilsona w jednej �apie, drug� podni�s� palnik i usadowi� si� pod umywalk�, tam gdzie jedna z rur przybiera�a kszta�t szczeg�lnie du�ej litery �U�, a potem dociera�a do kurka z zimn� wod�. Kiedy przesun�� p�omie� wzd�u� rury, sam odchylony porz�dnie do ty�u, by niechc�cy nie osmali� sobie w�s�w, bardzo zadowolony us�ysza� kilka kr�tkich trzask�w. W mgnieniu oka trzaski zast�pi�o par� huk�w i opinia misia o panu Stilsonie ogromnie si� poprawi�a, poniewa� niemal natychmiast do jego uszu dotar� z umywalki dono�ny odg�os bulgotania. I woda zacz�a p�yn��. Aby si� upewni�, �e wszystko b�dzie dobrze, Paddington wsta� i przeci�gn�� p�omieniem palnika wzd�u� rury jeszcze jednym, ostatnim, zamaszystym ruchem �apy. Gdy to zrobi�, wyraz zadowolenia na jego obliczu zamarz� niemal tak, jak przedtem woda w rurach pana Curry. Wszystko wydarzy�o si� b�yskawicznie, jak mrugni�cie powiek�. W jednej chwili mi� sta� pod umywalk� z palnikiem w �apie, a ju� w nast�pnej rozleg� si� syk i g�o�ny plusk i zagi�cie rury w kszta�cie litery �U� przesta�o istnie�. Zanim Paddington zd��y� obj�� wzrokiem ka�u�� roztopionego o�owiu na pod�odze w �azience, potok lodowatej wody uderzy� go w brod�, omal nie przewracaj�c na ziemi�. Dzia�aj�c z wielk� przytomno�ci� umys�u, mi� odrzuci� gor�ce szcz�tki rury i wrzuci� je do wanny pana Curry. Woda zasycza�a i zabulgota�a. Paddington odwr�ci� si�, by jeszcze raz zajrze� do ksi��ki. Na samym jej ko�cu zamieszczono rady, co zrobi� w przypadku awarii. Kilka sekund p�niej nied�wiadek po�piesznie zszed� na d� � tak szybko, jak tylko pozwala�y mu na to nogi � zatrzaskuj�c w po�piechu za sob� frontowe drzwi. Niemal w tej samej chwili, gdy zamyka�y si� z trzaskiem, rozleg� si� odg�os otwieranego okna i g�os pana Curry: � Nied�wiedziu! Co si� tam dzieje, nied�wiedziu? Paddington rozejrza� si� b��dnym wzrokiem po pokrytym �niegiem ogrodzie. � Gdzie jest kurek? � wykrzykn��. � Co?! � wrzasn�� pan Curry, przyk�adaj�c r�k� do ucha, aby si� upewni�, czy dobrze us�ysza�. � Co ty tam m�wisz? �Ale gburek!�? Jak �miesz mnie tak nazywa�! Poskar�� si� na ciebie pani Bird! � Nie mia�em zamiaru nazywa� pana gburem, chodzi o kurek � wyja�nia� zrozpaczony Paddington. � Chcia�em powiedzie�... � Co? Znowu �gburek�? � powt�rzy� pan Curry. � Na pewno si� poskar��. Co si� tu dzieje? Gdzie jest pan James? � Panie Curry, mam dosy� tej mokrej roboty! � krzykn�� Paddington. � Co? �Mam dosy� tego idioty�? � wybe�kota� niewyra�nie pan Curry. � Czy dobrze us�ysza�em? Powiedzia�e�, �e �masz dosy� tego idioty�? Pan Curry wzi�� g��boki oddech, przygotowuj�c si� do d�u�szej wypowiedzi na temat nied�wiedzi w og�le i Paddingtona w szczeg�lno�ci, ale nagle na jego twarzy pojawi� si� dziwny wyraz i przed zdumionymi oczami Paddingtona pan Curry zacz�� obraca� si� wok� w�asnej osi i podskakiwa�, wymachuj�c przy tym r�kami. � Sk�d bierze si� ta ca�a woda, nied�wiedziu? � rykn��. � Moje stopy ca�e s� zanurzone w lodowato zimnej wodzie. Sk�d si� to wszystko bierze? Jednak je�li pan Curry oczekiwa� odpowiedzi na swoje pytanie, to mia� pecha, poniewa� sekund� p�niej jego monolog gwa�townie przerwa� odg�os zatrzaskiwanych drzwi. Tym razem by�y to jednak drzwi nale��ce do domu oznaczonego numerem trzydzie�ci dwa. Paddington uzna� bowiem, �e ma dosy� prac hydraulicznych w tym dniu, a wyraz twarzy pana Curry w znacznej mierze u�atwi� mu podj�cie decyzji w tej sprawie. Pan Brown podni�s� wzrok znad porannej gazety, gdy� jadalni� wstrz�sa� odg�os kucia. � B�d� zadowolony, kiedy ju� sko�cz� z robotami w s�siedztwie � powiedzia�. � Zajmuj� si� tym od wielu dni. Co tam si�, u diab�a, dzieje? � Nie wiem � powiedzia�a pani Brown, nalewaj�c kaw� do fili�anek. � U pana Curry s� robotnicy. My�l�, �e to ma co� wsp�lnego z jego �azienk�. Zachowywa� si� dziwnie przez ca�y tydzie�. Wpad� tu poprzedniego wieczoru, aby wr�czy� Paddingtonowi dziesi�� pens�w i kilka razy przys�a� mu rano piekarza ze s�odkimi bu�eczkami. � Pan Curry wr�czy� Paddingtonowi dziesi�� pens�w? � powt�rzy� pan Brown, odk�adaj�c gazet� na kolana. � Mia� nieprzyjemny wypadek w czasie mroz�w � wyja�ni�a pani Bird. � Towarzystwo ubezpieczeniowe pokrywa mu wszelkie koszty remontu i wyposa�enia nowej �azienki. � Kto jak kto, ale pan Curry na pewno nie zap�aci nikomu ani grosza � stwierdzi� pan Brown. � Za to ja, za ka�dym razem, gdy domagam si� czego� od mojego towarzystwa ubezpieczeniowego, zawsze odkrywam na formularzu umowy, na samym dole, napisan� ma�ymi literkami uwag�, �e w danej sytuacji nie mam prawa niczego ��da�. � Och � odrzek�a pani Bird. � Mam wra�enie, �e tym razem to bardziej sprawa �ap ni� formularza. Chodzi o co�, co pan Curry nazywa �nied�wiedzim dopustem�. � �Nied�wiedzim dopustem?� � powt�rzy� pan Brown. � Nigdy wcze�niej nie s�ysza�em o czym� podobnym. � To wielka rzadko�� � zauwa�y�a pani Bird. � Doprawdy wielka. W gruncie rzeczy zdarza si� tak rzadko, �e nie s�dz�, aby�my us�yszeli o nim ponownie, prawda, Paddingtonie? Pa�stwo Brown zwr�cili si� do misia, kt�rego prawie wcale nie by�o wida� zza du�ego s�oika jego ulubionej marmolady, zakupionej po obni�onej cenie. Dotar� do nich jedynie odg�os chrupania tostu, bo Paddington zajmowa� si� w�a�nie swoim �niadaniem. Paddington mia� przyt�piony s�uch, je�li tylko tego chcia�. Jego mina �wiadczy�a jednak niezbicie, �e pani Bird ma racj� � je�li chodzi o �azienki, to nie grozi�y im �adne nied�wiedzie dopusty przez wiele nast�pnych zim. ROZDZIA� DRUGI NIECODZIENNA UROCZYSTO�� Pewnego ranka, w�a�nie gdy pa�stwo Brown zasiedli do �niadania, rozleg�o si� g�o�ne pukanie i pani Bird po�piesznie uda�a si� do drzwi. � Nie chcia�em ich wpycha� do skrzynki pocztowej � powiedzia� listonosz, wr�czaj�c jej dwie du�e, �nie�nobia�e koperty � aby si� nie zniszczy�y. Jedna z nich jest zaadresowana do tego waszego m�odego nied�wiedzia. Listonosz pa�stwa Brown pewnego razu przyci�� w drzwiach poczt�wk� od cioci Lucy i Paddington p�niej przez kilka dni z rz�du rzuca� na niego surowe spojrzenia. Podzi�kowawszy listonoszowi, �e zada� sobie a� tyle trudu, pani Bird szybko przesz�a do jadalni, dzier��c w r�ku listy. Paddington z wra�enia niemal wrzuci� marmolad� do herbaty, kiedy zobaczy�, �e jeden zaadresowany jest do niego. Cz�sto dostawa� poczt�wki z Peru od cioci Lucy i przynajmniej raz na tydzie� katalog wysy�kowy opatrzony jego nazwiskiem, jednak nigdy nie dosta� czego�, co robi�oby a� tak wielkie wra�enie. � Zaraz, pozw�l mi � odezwa� si� pan Brown, bior�c n� do papieru i przychodz�c Paddingtonowi z pomoc�. � Nie chcesz chyba wysmarowa� ca�ej koperty marmolad�. � Dzi�kuj� bardzo, panie Brown � powiedzia� Paddington z wdzi�czno�ci�. � Je�li ma si� �apy, koperty sprawiaj� du�� trudno��. Pan Brown otworzy� kopert� i wyci�gn�� z niej du�� kart� ze z�otymi brzegami. Podni�s� j� do g�ry tak, aby ka�dy m�g� to zobaczy�. � Co te� to mo�e by�?! � wykrzykn�a pani Brown. � Wygl�da na co� ogromnie wa�nego. Pan Brown poprawi� sobie okulary. � Sir3 Huntley Martin � przeczyta� � ma zaszczyt zaprosi� pana Paddingtona Browna na uroczysto��, kt�ra odb�dzie si� w poniedzia�ek dwudziestego lutego o godzinie drugiej. Go�cie oprowadzeni zostan� po fabryce, po czym nast�pi wa�na uroczysto�� i specjalny podwieczorek. � Sir Huntley Martin � powt�rzy�a pani Bird. � Czy to przypadkiem nie ten mi�y cz�owiek, kt�rego spotkali�my w restauracji �Porchester�4 tego dnia, kiedy Paddington mia� problemy z powodu cebulki, kt�r� wrzuci� do saksofonu? � Zgadza si� � odpar�a Judyta. � Sir Huntley jest kr�lem marmolady. Powiedzia� wtedy, �e chcia�by, aby Paddington z�o�y� mu wizyt�, ale od tamtej pory min�y ju� ca�e wieki. � Jak to mi�o z jego strony, �e pami�ta� � zauwa�y�a pani Brown, otwieraj�c drug� kopert�. � Stary Paddington nie by�by Paddingtonem, gdyby nie za�atwi� sobie zaproszenia do fabryki marmolady � powiedzia� Jonatan. � Marmolada to jego specjalno��. Zastanawiam si�, co to za uroczysto��? � Cokolwiek to jest � odpowiedzia�a pani Brown, bior�c do r�ki drug� kart� � to musia� wiedzie�, �e s� teraz ferie. Zaprosi� te� nas wszystkich na p�niejsz� popo�udniow� ceremoni�. � Hmm � odrzek�a pani Bird, patrz�c na Paddingtona. � To ju� za nieca�y tydzie�. Widz�, �e pewna osoba b�dzie musia�a gruntownie si� umy�. � By� mo�e to jaka� lepka uroczysto��, pani Bird � powiedzia� z nadziej� w g�osie Paddington. Pani Bird zacz�a sprz�ta� naczynia po �niadaniu. � Niech tam sobie b�dzie i lepka � stwierdzi�a surowo. � Jednak �aden mi� nie wyjdzie z tego domu, by z�o�y� wizyt�, w stanie, w jakim znajduje si� w tej chwili. A ju� na pewno nie p�jdzie na wa�n� uroczysto��. B�dziesz si� musia� wyk�pa� i trzeba b�dzie przejecha� po tobie porz�dnie odkurzaczem. Paddington westchn��. Wychodzenie z domu sprawia�o mu zawsze ogromn� przyjemno��, ale czasami �yczy�by sobie, �eby nie robiono przy tym a� tyle szumu. Jednak w ci�gu kolejnych dni da�o si� zauwa�y�, �e odby� kilka specjalnych wycieczek do �azienki, cho� nikt go do tego nie namawia�, i w rezultacie jego futro stopniowo stawa�o si� coraz bardziej l�ni�ce i jedwabiste. Gdy nadszed� poniedzia�ek, nawet pani Bird swym sokolim wzrokiem nie zdo�a�a wykry� w jego wygl�dzie �adnej skazy. Ustalono, �e Paddington pojedzie pierwszy, i teraz by� ogromnie przej�ty, kiedy wgramoli� si� do specjalnie zam�wionej taks�wki i usadowi� na tylnym siedzeniu razem ze swoj� walizk�, zaproszeniem, kilkoma mapami oraz du�ym termosem z gor�cym kakao. Po raz pierwszy jecha� sam tak daleko. Pomacha� wszystkim na po�egnanie, zerkn�� na swoj� map� i wyjrza� zaciekawiony przez okno, taks�wka tymczasem pomkn�a, coraz szybciej przemierzaj�c ulice Londynu. Na mapie trasa zajmowa�a jedynie centymetr i wygl�da�o na to, i� podr� do fabryki nie potrwa d�ugo, ale Paddington wkr�tce si� przekona�, �e to jest o wiele dalej ni� si� spodziewa�. Wysokie szare budynki ust�pi�y miejsca mniejszym domkom i liczba znajomych czerwonych autobus�w wyra�nie si� zmniejszy�a. W ko�cu kierowca skr�ci� i zatrzyma� taks�wk� w bocznej uliczce, blisko skupiska du�ych budynk�w. � Jeste�my na miejscu, panie szanowny � oznajmi�. � Niestety nie mog� podjecha� do samej bramy. Droga jest zamkni�ta. Do fabryki zosta�o tylko kilka metr�w. Nie mo�na jej przeoczy�. Ma j� pan pod samym nosem. Paddington wysiad� z taks�wki i zacz�� obraca� si� wok� w�asnej osi, lecz po chwili przewr�ci� si� i wyl�dowa� na chodniku. � Co tam si� dzieje? � zaniepokojony kierowca wyjrza� z taks�wki. � Czy aby nic si� panu nie sta�o? � Chyba nie � wysapa� Paddington, macaj�c swe cia�o, aby si� co do tego upewni�. � Pr�bowa�em tylko i�� za swoim nosem, ale on przez ca�y czas mi umyka�. � No c�, przede wszystkim trzeba go skierowa� we w�a�ciw� stron� � powiedzia� taks�wkarz, pomagaj�c Paddingtonowi wsta�. Zacz�� otrzepywa� go z kurzu. � Teraz bez w�tpienia dobrze si� pan prezentuje � doda� ironicznie. Paddington przyjrza� si� sobie ze smutkiem. Futro, kt�re chwil� wcze�niej by�o czyste i l�ni�ce niczym nowa szczotka, teraz pokrywa�a gruba warstwa kurzu, a z przodu widnia�o na nim kilka wyj�tkowo nie�adnych plam po smarze. A co by�o jeszcze gorsze, chocia� mi� nadal trzyma� w jednej �apie walizk�, w drugiej nie trzyma� niczego. � Moje zaproszenie chyba wpad�o do kanalizacji! � wykrzykn��. Kierowca wsiad� z powrotem do taks�wki. � To nie jest pa�ski najlepszy dzie�, kolego � powiedzia� ze wsp�czuciem. � Na pana miejscu uda�bym si� tam, dok�d pan zmierza, tak szybko jak to mo�liwe, zanim co� jeszcze si� wydarzy. Paddington podzi�kowa� kierowcy za rad�, a nast�pnie po�pieszy� ulic� w kierunku budynku o imponuj�cym wygl�dzie, z du�ym neonem w kszta�cie s�oika. Gdy podszed� do wej�cia, kilka razy poci�gn�� nosem. W powietrzu unosi� si� mocny zapach marmolady, nie m�wi�c ju� o dw�ch gatunkach d�emu, wi�c przy�pieszy� kroku. Zbli�y� si� do portierni usytuowanej z boku bramy. Sta� tam m�czyzna w mundurze, kt�ry zmierzy� Paddingtona wzrokiem od st�p do g��w. � Obecnie nie zatrudniamy tu �adnych nied�wiedzi � zapowiedzia� surowo. � Spr�bowa�bym w fabryce lod�w, obok. � Nie przyszed�em w sprawie pracy � wykrzykn�� Paddington, obdarzaj�c m�czyzn� srogim spojrzeniem. � Przyszed�em zobaczy� si� z sir Huntleyem Martinem. � Oho, tak, tak � odpar� portier weso�o. � A prosz� mi powiedzie�, kim pan niby jest? Lordem Brudnym we w�asnej osobie? � Lordem Brudnym! � powt�rzy� Paddington. � Nie jestem �adnym lordem. Nazywam si� Paddington Brown. � Czy ostatnio przegl�da� si� pan w lustrze? � zapyta� portier. � Mo�e nie by� pan lordem, ale z pewno�ci� jest pan brudny. I, jak przypuszczam, zostawi� pan swoj� limuzynk� gdzie� za zakr�tem? � Landrynk�? � rzek� ogromnie zaskoczony Paddington. � Nie przynios�em �adnych landrynek. Tylko troch� kakao. Pomy�la�em, �e zjem co� tutaj. � No, no � powiedzia� portier, bior�c g��boki oddech. � Nie �ycz� sobie �adnych bezczelno�ci od takich jak pan. Dzisiaj po po�udniu odb�dzie si� wa�na uroczysto��. Otwieraj� nowy gmach fabryki i mam �cis�e instrukcje, aby nikogo obcego nie wpuszcza�. Nie trzeba nam tu �adnych m�odych, bezrobotnych, wa��saj�cych si� nied�wiedzi. Je�li potrzebuje pan pracy � m�wi� dalej, podnosz�c s�uchawk� telefonu � zadzwoni� po kierownika. Chocia� nie wiem, co o tym wszystkim pomy�li. Na tablicy og�osze� napisano wprawdzie �Przyda si� ka�da para r�k do pracy�, ale nie ma ani s�owa o �apach. Paddington wygl�da� na coraz bardziej zmartwionego s�owami portiera. � Ale ja tu nie przyszed�em wcale w sprawie pracy � wykrzykn��, kiedy wreszcie m�g� wtr�ci� jakie� s��wko. � Zaproszono mnie na uroczysto�� sir Huntleya. � Oho, tak, tak � powiedzia� portier z niedowierzaniem. � I, jak przypuszczam, zaraz mi pan powie, �e zgubi� swoje zaproszenie? � Tak w�a�nie jest � odrzek� Paddington. � Mia�em ma�y wypadek, kiedy wysiad�em z taks�wki. Wpad�o mi do kanalizacji. � Niech pan s�ucha � odpar� rozgniewany portier. � Prosz� wpuszcza� kogo� innego w maliny. Spotyka�em ju� takie typki jak pan. A wszystko to z uwagi na darmowy podwieczorek � nie ma w�tpliwo�ci. Do tej fabryki, m�j ch�opcze, mo�esz si� dosta� jedynie przez drzwi dla pracownik�w, tak jak wszyscy inni. Odwr�ci� si�, gdy� z g��wnego budynku nadchodzi�a po�piesznie jaka� posta�. � To kierownik. Radz� zachowa� ostro�no��. Nie cierpi niedorzecznego gadania. � Jest tutaj pewien m�ody nied�wied� bez pracy, Fred � zawo�a�, gdy kierownik doszed� do bramy. � Zastanawiam si�, czy m�g�by� gdzie� go ulokowa�. � Zg�osi�em do biura po�rednictwa pracy, �e brakuje nam pracownik�w � rzek� kierownik, mierz�c Paddingtona wzrokiem � ale, jak mniemam, ci w biurze musz� znajdowa� si� jeszcze w gorszej sytuacji ni� my. Czy wie pan co� na temat marmolady? � zwr�ci� si� troch� mniej nieuprzejmie do Paddingtona. � O tak � odrzek� Paddington z entuzjazmem. � W domu jem jej du�o. � No c�, sam nie wiem... � powiedzia� kierownik, gdy mi� z najwi�ksz� powag� odwzajemni� jego spojrzenie. � Czy jest co� szczeg�lnego, do czego chcia�by pan przy�o�y� swoj� �ap�? Paddington zastanawia� si� przez chwil�. � Chyba najpierw chcia�bym zobaczy� dzia� z kawa�kami owoc�w � oznajmi�. � To brzmi bardzo interesuj�co. � Dzia� z kawa�kami owoc�w � powt�rzy� kierownik, rzucaj�c spojrzenie na portiera. � Nic mi o tym nie wiadomo, aby�my mieli tu co�, co mo�na nazwa� �dzia�em z kawa�kami owoc�w�. Jednak na pocz�tek umieszcz� pana w dziale beczek, je�li pan chce. Dzisiaj nikt tam nie pracuje. Trzymamy tam puste beczki po pomara�czach. S� to stare beczki � wyja�nia�, gdy prowadzi� Paddingtona przez fabryczny plac obok kilku rz�d�w krzese� i udekorowanego kwiatami podwy�szenia. � Nale�y je wszystkie wyszorowa�, zanim pojad� z powrotem do Hiszpanii po nowe pomara�cze, i nie w�tpi�, �e w �rodku znajdzie si� pe�no kawa�k�w owoc�w, je�li pana to interesuje. Paddington, kt�ry zrozumia�, �e kierownik powiedzia�, i� trzymaj� tam par� beczek po pomara�czach, niemal przewr�ci� si� ze zdziwienia, gdy zobaczy� to, co znajdowa�o si� na podw�rzu � du�e i ma�e beczki, po lewej i prawej stronie, u�o�one tak wysoko, �e z trudem mo�na by�o dostrzec wierzcho�ek tego stosu. Misiowi a� zacz�o si� kr�ci� w g�owie, gdy pr�bowa� je policzy�. � Nie musi pan wyszorowa� od razu wszystkich � powiedzia� kierownik zach�caj�co. � Tylko tyle, ile pan mo�e. P�acimy pi�� pens�w od sztuki za te du�e, dwa pensy za ma�e, tak wi�c im wi�cej pan wyczy�ci, tym wi�cej pan zarobi. � Pi�� pens�w za sztuk�! � powt�rzy� Paddington, kt�ry nie wierzy� w�asnym uszom. Kiedy� na Windsor Gardens wyszorowa� du�� beczk� nale��c� do pana Browna. Zabra�o mu to prawie ca�y weekend, ale przynajmniej gdy sko�czy� prac�, pan Brown da� mu dziesi�� pens�w w charakterze dodatkowych pieni�dzy na bu�eczki. � Chyba wola�bym spr�bowa� swych si� w dziale degustacji! � wykrzykn��. Kierownik spojrza� na niego uwa�nie. � Mo�e dopisze panu szcz�cie � rzek�. � Musi pan utorowa� sobie drog� do takiej pracy. Najlepiej zacz�� od samego do�u. Wskaza� na podw�rze. � W tamtym wiadrze jest szczotka, a w tamtym k�cie znajdzie pan w�� do polewania. Tylko �adnego zbijania b�k�w i polewania ludzi. Dzisiaj przyjedzie tu gwiazdor filmowy, aby zrobi� odlew stopy w specjalnym cemencie przygotowanym na uroczysto��, i je�li z�api� pana na szwendaniu si� po okolicy, oznacza� to b�dzie natychmiastowy i bezdyskusyjny powr�t do biura po�rednictwa pracy. Paddington przygl�da� si�, jak kierownik znika w bramie. W przesz�o�ci cz�sto dochodzi� do wniosku, �e s� dni, kiedy sprawy uk�adaj� si� �le zupe�nie bez �adnego powodu, jednak nie m�g� przypomnie� sobie dnia, kiedy przedstawia�yby si� a� tak �le. Prawd� m�wi�c, nie tylko uk�ada�y si� �le, ale zdawa�y si� pogarsza� z ka�d� mijaj�c� minut�. Westchn�� g��boko i rozejrza� si� woko�o, spogl�daj�c na wszystkie te beczki. Stopniowo na jego obliczu pojawia� si� wyraz zadumy Mia� pewno��, �e kiedy pa�stwo Brown przyb�d� tu po po�udniu, sprawy same si� rozwi���, ale tymczasem nie by� przecie� misiem, kt�ry wypu�ci�by z �ap dobr� okazj�. Wierzy�, �e nale�y jak najlepiej wykorzystywa� to, co niesie �ycie, a niecz�sto wolno mu by�o bawi� si� w�em do polewania. I teraz jeszcze mu za to p�acono, nawet je�li zap�ata wynosi�a jedynie pi�� pens�w za du�� beczk�. Wkr�tce potem, gdy Paddington zabra� si� do wykonania swojego zadania, do odleg�ego huku dochodz�cego z fabryki do��czy� syk p�yn�cej wody, a nast�pnie w og�lnym ha�asie rozleg� si� odg�os tocz�cych si� beczek. Kilka razy w ci�gu godziny kierownik wyjrza� zza bramy, aby zobaczy�, jak idzie praca, a raz przyprowadzi� ze sob� r�wnie� portiera. � Mamy tutaj niez�ego zucha � pochwali� misia. � Co za odmiana po niekt�rych pr�niakach, jacy trafiali si� nam ostatnio. Portier przyjrza� si� ma�ej postaci na podw�rku. � Hmm � odrzek� ponuro. � Widz�, �e kogo� jeszcze trzeba b�dzie pola� w�em, zanim minie dzie�. � Skin�� w kierunku placu fabrycznego, gdzie zebra� si� du�y t�um w oczekiwaniu na uroczysto��. � Mam tylko nadziej�, �e nie poka�e si� przed ca�� t� grup�. Sir Huntley lada chwila wyg�osi swoj� mow� i nie zechce, aby jakie� m�ode nied�wiedzie pokryte mokrymi kawa�kami owoc�w wa��sa�y si� w pobli�u. Portier skierowa� swe ostatnie uwagi dono�nym g�osem w stron� podw�rza, jednak Paddington by� zbyt zaj�ty, aby zauwa�y�, co si� dzieje na zewn�trz. Praca w fabryce marmolady by�a o wiele przyjemniejsza ni� si� spodziewa�. Wi�kszo�� ma�ych beczek po dwa pensy by�a ju� wyczyszczona i u�o�ona starannie po jednej stronie. Bardzo z siebie zadowolony, usiad� na swojej walizce i starannie zacz�� notowa� na etykietce od starego s�oika liczb� wyszorowanych beczek. Gdy kierownik i portier po�piesznie przeszli z powrotem przez plac, Paddington przez d�ug� chwil� popija� kakao z termosu, a nast�pnie zwr�ci� uwag� na ogromn� g�r� beczek po pi�� pens�w, z ty�u podw�rza. Podni�s� wzrok i przyjrza� si� im z pow�tpiewaniem. Czyszczenie beczek po dwa pensy by�o do�� �atwe. Pomijaj�c kilka nietypowych, w kt�rych znajdowa�o si� troch� szczeg�lnie trudnych do usuni�cia kawa�k�w owoc�w przyklejonych do dna, na og� wystarczy�o tylko wej�� do �rodka i pola� je wod� z w�a. Jednak wygl�da�o na to, �e z tymi po pi�� pens�w sprawa b�dzie o wiele trudniejsza. Nie tylko by�y one o wiele wi�ksze, ale � o ile wzrok go nie myli� � nigdzie nie umieszczono pomocniczych schodk�w, nie wspominaj�c o drabinie, kt�ra umo�liwi�aby dostanie si� do beczek le��cych na samej g�rze. Odk�adaj�c w�� na ziemi�, Paddington podni�s� d�ug� desk� i wepchn�� j� pomi�dzy dwie beczki na samym dole stosu. Sprawy toczy�y si� tego dnia bardzo szybko, mimo to mi� dobrze pami�ta� rad� kierownika, �e prac� najlepiej jest zacz�� od do�u. Gdy podwa�a� beczki desk� z jednej i drugiej strony, gdzie� u g�ry da�o si� s�ysze� co� w rodzaju grzmot�w. Paddington nie przepada� za grzmotami, niespokojnie podni�s� wi�c wzrok, wpatruj�c si� w niebo, i zacz�� dzia�a� jeszcze szybciej. Niekt�re z tych huk�w rozlega�y si� zbyt blisko jak na jego gust, a on chcia� zrobi� mo�liwie du�o, zanim w ko�cu nadci�gnie burza. Nie wiedzia�, �e nie jest jedyn� osob�, kt�ra czuje si� nieswojo w zwi�zku z nag�� zmian� pogody. Ze swojego podium sir Huntley Martin, pr�buj�c przemawia�, kilka razy zerkn�� na niebo. Chocia� jak na t� por� roku dzie� by� ciep�y, grzmot w lutym wydawa� si� zjawiskiem niezwyk�ym i wcale mu si� nie spodoba�. � S�owo daj� � zahucza� do mikrofonu. � Tylko tego nam trzeba! Sir Huntley Martin wygl�da� na coraz bardziej nieszcz�liwego, poniewa� sprawy uk�ada�y si� nie najlepiej. Dzie� zacz�� si� �le � s�ynny gwiazdor filmowy, kt�ry obieca�, �e dokona uroczystego otwarcia fabryki, zachorowa�, a teraz na domiar nieszcz�cia nadci�ga�a burza z piorunami. Sir Huntley kilka razy pr�bowa� kontynuowa� swoj� mow�, ale za ka�dym razem gdy otwiera� usta, gdzie� z bliska dochodzi� g�o�ny �oskot. Zebrani zacz�li si� niepokoi�; siedz�ca w pierwszym rz�dzie pani Bird trzyma�a w r�ku parasolk�, przygotowana na ulew�. � �yczy�abym sobie, aby kto� mnie poinformowa�, gdzie si� podzia� Paddington � powiedzia�a. � M�wi�am, �e powinien wzi�� p�aszcz nieprzemakalny. � Moim zdaniem � odrzek� pan Brown � prawdopodobnie jest jeszcze w fabryce, siej�c spustoszenie w zapasach marmolady. � Je�li si� nie po�pieszy � stwierdzi�a pani Brown � sp�ni si� na uroczysto��. I ogromnie si� zmartwi, je�li odb�dzie si� ona bez jego udzia�u. Pan Brown spojrza� ponownie na podium. � Je�li te grzmoty przybior� jeszcze na sile � zauwa�y� � w og�le nie b�dzie �adnej uroczysto�ci, na kt�r� mo�na si� sp�ni�! � A to ci heca! � wykrzykn�� nagle Jonatan, wskazuj�c w kierunku podw�rza. � Sp�jrzcie! � Wielkie nieba! � zagrzmia� sir Huntley, a jego wzrok pod��y� za r�k� Jonatana. � To wcale nie jest grzmot. To beczki! Wszyscy wytrzeszczyli oczy, zdumieni, gdy� zobaczyli, co si� dzieje. Kilka beczek turla�o si� ju� z �oskotem przez plac, zmierzaj�c prosto na zebranych. Sir Huntley jeszcze przemawia�, gdy kolejne oddzieli�y si� od stosu na podw�rzu i spad�y na ziemi�. � Uwa�ajcie! � krzycza� kierownik. � Za minut� nadci�gnie ca�a du�a partia! Nie zd��y� wypowiedzie� tych s��w do ko�ca, a dudnienie przesz�o w huk i nowe beczki nadci�gn�y kaskad� przez bram�, od strony podw�rza. Wi�kszo�� z nich zatrzyma�a si� w pewnej odleg�o�ci, ale kilka pojawi�o si� niebezpiecznie blisko publiczno�ci. Jedna z nich zdawa�a si� nawet �y� w�asnym �yciem. Obr�ci�a si� wiele razy wok� w�asnej osi i w ko�cu uderzy�a z �omotem w podium. � Lito�ci! � zawo�a�a pani Bird, gdy ze szcz�tk�w beczki wy�oni� si� znajomo wygl�daj�cy kapelusz, a zaraz za nim r�wnie znajome w�sy. � To Paddington! � To m�ody nied�wied�, kt�rego zatrudni�em dzi� rano! � wykrzykn�� zaskoczony kierownik. � M�ody nied�wied�, kt�rego pan zatrudni�? � powt�rzy� sir Huntley, robi�c wra�enie, i� nie mo�e uwierzy� w�asnym uszom. � Ale� to jeden z moich go�ci! Dzi�ki Bogu, jeste� bezpieczny, misiu � m�wi�, schodz�c z podium. � Nie wiem, co posz�o �le, ale nigdy nie darowa�bym sobie, gdyby� mia� jaki� nieprzyjemny wypadek na terenie mojej fabryki. � Co za szcz�cie, �e zachowa�e� przytomno�� umys�u i wszed�e� do jednej z tych beczek � zauwa�y�a pani Bird. � W przeciwnym razie strach my�le�, co mog�oby si� sta�. � Och, ju� wcze�niej wskoczy�em do �rodka, pani Bird � odpar� Paddington. � Us�ysza�em kilka huk�w, a wi�c wgramoli�em si� tam na wypadek, gdyby uderzy� we mnie piorun. � Ale co, u licha, si� sta�o? � spyta� sir Huntley. � Zdaje mi si�, �e zacz��em przez pomy�k� od do�u � powiedzia� Paddington ze smutkiem, wstaj�c i otrzepuj�c si� z kurzu. Czu� si� tak, jakby odby� w�a�nie przeja�d�k� � jednocze�nie � karuzel�, kolejk� i samochodem w weso�ym miasteczku. Teraz, gdy ju� wsta�, jego samopoczucie pogorszy�o si� nawet, poniewa� czu�, �e �apy zapadaj� mu si� coraz g��biej w ziemi�. � Uwa�aj! � zawo�a�a pani Brown. � Uwa�aj na cement pana Huntleya przygotowany na uroczysto��. � Cement pana Huntleya przygotowany specjalnie na uroczysto��! � powt�rzy� Paddington. By� niezmiernie zaskoczony, gdy spojrza� w d�. Sir Huntley Martin po�piesznie podszed� do Paddingtona i delikatnie wyci�gn�� go z ma�ego kwadratu mokrego cementu. � My�l�, panowie i panie � zagrzmia�, wznosz�c do g�ry r�ce i prosz�c o cisz� � �e to dobry moment, aby og�osi�, i� nowe skrzyd�o fabryki zosta�o uroczy�cie otwarte. B�d� co b�d� � doda� w przerwie pomi�dzy oklaskami � gwiazdy filmowe otworzy�y ju� wiele fabryk na ca�ym �wiecie, odciskaj�c stopy w cemencie, ale nie s�dz�, aby by�o wiele fabryk, kt�re mog� si� pochwali� odciskami �ap prawdziwego nied�wiedzia. Gdy oklaski umilk�y, Paddington przyjrza� si� raz jeszcze z zainteresowaniem kwadratowi cementu. � M�g�bym zrobi� troch� wi�cej �lad�w, je�li pan chce, sir Huntley � powiedzia� z nadziej� w g�osie. � Nied�wiedzie s� dobre, je�li chodzi o zostawianie �lad�w. � Dzi�kuj�, misiu � odpowiedzia� sir Huntley taktownie. � Jednak my�l�, �e na razie wystarczy. Tak jak jest, jest znakomicie. A m�wi�c o tym, co znakomite � doda�, patrz�c na zegarek � to ju� sp�nili�my si� na podwieczorek, a nie chcemy go przecie� przegapi�. Zrobili�my troch� specjalnej nowej dyrektorskiej marmolady, aby uczci� t� okazj�. � Dyrektorskiej marmolady? � wykrzykn�� Paddington z zainteresowaniem. � Chyba nigdy nie pr�bowa�em �adnej marmolady tego rodzaju. � Jest tam wi�cej kawa�k�w owoc�w ni� zazwyczaj � zdradzi� mu sir Huntley w zaufaniu, prowadz�c Paddingtona przez plac w kierunku g��wnego budynku. � Chcia�bym bardzo uzyska� twoj� opini� na jej temat, misiu. Pani Bird popatrzy�a na pozosta�ych go�ci, kt�rzy pod��ali za ni�, omijaj�c ostro�nie labirynt po�amanych beczek. � Wiem, �e nied�wiedzie zazwyczaj spadaj� na cztery �apy � powiedzia�a. � Ale trzeba takiego misia jak Paddington, �eby wyl�dowa� w samym �rodku cementu specjalnie przeznaczonego na uroczysto��. � I w dodatku dosta� nagrod� w postaci degustacji specjalnej dyrektorskiej marmolady � doda�a Judyta. � Niech pani o tym nie zapomina. ROZDZIA� TRZECI PADDINGTON I GRUNTOWNE PORZ�DKI Paddington sta� na samym �rodku jadalni pa�stwa Brown i rozgl�da� si� wok�, zaciekawiony. Ju� wtedy, gdy pani Brown przynios�a mu rano do ��ka �niadanie, nabra� podejrze�, �e ma miejsce co� niezwyk�ego. �niadanie w ��ku w zwyk�y dzie� �wiadczy�o niezbicie, �e pani Bird chce, aby mi� usun�� si� z drogi. Jednak nawet odleg�e odg�osy stukania, kt�re rozlega�y si� od do�� wczesnych godzin rannych, w �aden spos�b nie przygotowa�y go na widok, jaki wkr�tce mia� si� przedstawi� jego oczom. Zazwyczaj w domu pa�stwa Brown panowa� wi�kszy porz�dek ni� w najbardziej wysprz�tanym domu, ale w ten szczeg�lny poranek jadalnia wygl�da�a tak, jak gdyby niedawno przeszed� przez ni� huragan. Wszystkie meble przesuni�to w jeden k�t pokoju. Zwini�ty dywan oparto o �cian�. Nie by�o zas�on w �adnym oknie i zdj�to wszystkie obrazy. Nawet kominek by� zimny i pusty. Pok�j ogrzewa� tylko elektryczny piecyk ustawiony na drugim ko�cu pomieszczenia. � Nie wiedzia�em, �e gruntowe porz�dki polegaj� na tym, �e traci si� grunt pod nogami, pani Bird � wykrzykn�� ogromnie zaskoczony mi�. � To nie gruntowe, a gruntowne porz�dki � poprawi�a go pani Bird. � Gruntowne porz�dki oznaczaj� dok�adne sprz�tanie domu od piwnicy po strych. W nast�pnej kolejno�ci zajmiemy si� twoim pokojem. Nie mo�emy ju� z tym zwleka� ani chwili d�u�ej. � A m�wi�c o tym, aby nie zwleka� ani chwili � powiedzia�a pani Brown, po�piesznie wychodz�c z pokoju � chc� powiedzie�, �e je�li si� w ko�cu nie ruszymy i nie kupimy wreszcie tego materia�u na zas�ony, to nie zjemy dzisiaj wcale obiadu. � Czy uwa�a pani, �e powinni�my wzi�� misia ze sob�? � spyta�a pani Brown, pod��aj�c za pani� Bird do salonu i pozostawiaj�c Paddingtona, aby sam zbada� niezwyk�y stan spraw w jadalni. � Umie wypatrzy� wszelkie dobre okazje. � Nie � powiedzia�a pani Bird kategorycznie. � Stanowczo nie. I tak nie�atwo jest robi� zakupy w samym �rodku wiosennych wyprzeda�y, a je�li dodatkowo ten mi� p�jdzie z nami, nie mo�na przewidzie�, jak to si� dla nas sko�czy. Okazja czy nie okazja, mo�e zosta� i pilnowa� domu. Pani Brown spojrza�a z pow�tpiewaniem na swoj� gosposi�, kt�ra wchodzi�a w�a�nie po schodach. Chocia� ze wzgl�du na dawne do�wiadczenia podziela�a zdanie pani Bird na temat Paddingtona towarzysz�cego im w czasie zakup�w, to my�l, �e mi� b�dzie mia� pod opiek� ca�y dom podczas wiosennych porz�dk�w, budzi�a w niej nawet jeszcze wi�cej powa�nych w�tpliwo�ci. � Widz�, �e b�dzie to jeden z tych jego dni � zawo�a�a, pr�buj�c przekrzycze� ha�as spowodowany uderzeniami m�otka. � Gdy mamy problemy z kominem oraz s� wiosenne porz�dki, wszystko mo�e si� zdarzy�. � I prawdopodobnie si� zdarzy � odpowiedzia�a pani Bird, schodz�c po schodach i poprawiaj�c kapelusz. � Jednak martwienie si� nic nie pomo�e. Gdzie te� si� podzia� ten mi�? Nie udzieli�am mu jeszcze instrukcji. � Jestem tutaj, pani Brown � zawo�a� Paddington, po�piesznie wychodz�c na korytarz. Pani Bird spojrza�a na niego podejrzliwie. W jego oczach migota�y ogniki, kt�re wcale jej si� nie podoba�y, ale szcz�liwie dla Paddingtona za bardzo si� spieszy�a, aby g��biej zbada� spraw�. � Zostawi�am ci kilka zimnych kie�basek i sa�atk� � oznajmi�a. � A na kuchence stoi budy�. Tylko pami�taj, �eby� nie przypali� sobie w�s�w, gdy w��czysz gaz. I uwa�aj, �eby budy� si� nie przypali�. Nie �ycz� sobie nieprzyjemnych zapach�w, kiedy wr�c� do domu. � Dzi�kuj� bardzo, pani Bird � powiedzia� Paddington. � Mo�e m�g�bym troch� posprz�ta�, jak was nie b�dzie? � doda� z nadziej�, pod��aj�c za nimi do drzwi. � Nigdy wcze�niej nie robi�em gruntownych porz�dk�w. Pani Brown i pani Bird wymieni�y znacz�ce spojrzenia. � Mo�esz troch� powyciera� kurz, je�li chcesz � odpar�a pani Brown. � Ale na twoim miejscu nie zabiera�abym si� za du�e sprz�tanie. Meble s� do�� ci�kie i mo�esz si� zm�czy�. Obawiam si�, �e b�dziemy musieli je�� w kuchni przez dzie� lub dwa � przynajmniej dop�ki pan Brown nie wyczy�ci komina. Chocia� B�g jeden wie, kiedy to nast�pi. Pani Brown po raz ostatni spojrza�a na Paddingtona i po�pieszy�a za pani� Bird. � Mam nadziej�, �e da sobie rad� i nic mu nie b�dzie � westchn�a. � Entuzjazm sprawia, �e ka�da praca jest lekka � odpowiedzia�a pani Bird. � A je�li dzi�ki temu zapomni o figlach, to wszystko b�dzie w porz�dku. Pani Brown ponownie westchn�a, ale na szcz�cie dla jej spokoju ducha z ka�dym krokiem coraz bardziej oddala�a si� od numeru trzydziestego drugiego na ulicy Windsor Gardens. Gdyby by�a w stanie zobaczy� w tej chwili wn�trze swego domu, mog�aby si� poczu� jeszcze mniej pewna swej decyzji o pozostawieniu Paddingtona samego. Po zamkni�ciu drzwi Paddington z b�yskiem w oczach po�piesznie przeszed� przez korytarz. W jego umy�le rodzi� si� niejasny plan. Mi� wpad� na pewien pomys� w chwili, gdy w jadalni zobaczy� du�� skrzynk� o fascynuj�cym wygl�dzie, z etykietk� magazynu Barkridges. Od kilku dni s�owo �komin� pojawia�o si� w domu Brown�w wiele razy. A wszystko zacz�o si� w momencie, gdy pani Bird otworzy�a pewnego poranka drzwi do jadalni i stwierdzi�a, �e w pokoju jest pe�no dymu. Wkr�tce potem pan Brown sp�dzi� troch� czasu przy telefonie tylko po to, aby w ko�cu oznajmi�, �e wszyscy miejscowi kominiarze maj� do tego stopnia r�ce pe�ne roboty, i� b�d� zaj�ci przez wiele najbli�szych tygodni. W�wczas Paddington nie zastanawia� si� zbytnio nad t� spraw�. Wydawa�o mu si�, i� pa�stwo Brown robi� du�o niepotrzebnego ha�asu z powodu tej odrobiny dymu, a gdy zajrza� raz i drugi do komina, stwierdzi�, �e i tak nie mo�na tam zbyt wiele zobaczy�. Nawet gdy pan Brown pewnego ranka, przy �niadaniu, rzuci� od niechcenia uwag�, �e sam zajmie si� kominem, Paddington nie zwr�ci� na to wi�kszej uwagi. Jednak wiadomo��, �e wraz z pojawieniem si� w domu tajemniczej skrzynki maj� zosta� podj�te jakie� zwi�zane z ni� dzia�ania, w ko�cu obudzi�a jego ciekawo��. Ju� sam wygl�d skrzynki przekracza� jego naj�mielsze oczekiwania. Nawet etykietka by�a emocjonuj�ca. Sk�ada�a si� z wielu kolorowych obrazk�w podpisanych jako �ATWE ETAPY, na samej za� g�rze du�ymi drukowanymi literami wypisano s�owa CA�KOWICIE BRYTYJSKI SAMOOBS�UGOWY ZESTAW DO CZYSZCZENIA PRZEWOD�W KOMINOWYCH KOMINEX. Pod spodem mniejszym druczkiem etykietka informowa�a, �e nawet dziesi�cioletnie dziecko w okamgnieniu mo�e zamieni� najbrudniejszy komin w komin nieskazitelnie czysty. Aby udowodni�, jakie to wszystko jest �atwiutkie, pierwsze obrazki pokazywa�y ma�ego ch�opczyka, kt�ry sk�ada r�ne elementy, przygotowuj�c si� do czyszczenia komina. Paddington mia� wyrzuty sumienia, kiedy podnosi� pokrywk� skrzynki i zagl�da� do �rodka, ale wkr�tce zupe�nie o nich zapomnia�, gdy usadowi� si� w fotelu, od czasu do czasu si�gaj�c �ap� do s�oika z marmolad� i przyst�puj�c do badania zawarto�ci skrzyni. Chocia� �aden z opis�w na etykietce nie wspomina� ani s�owem o zdolno�ciach nied�wiadk�w w tym zakresie, wszystko przedstawiono na nich tak jasno i przejrzy�cie, �e mi� zaczyna� si� zastanawia�, dlaczego ktokolwiek kiedykolwiek zadawa� sobie tyle trudu, aby zatrudni� prawdziwego kominiarza. Na jednym z obrazk�w wida� by�o du�� torb� opatrzon� napisem SADZA. Sta�a ona obok stosu srebrnych monet. Widnia� tam te� napis nast�puj�cej tre�ci: W WOLNYM CZASIE ZAROBISZ

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!