9503

Szczegóły
Tytuł 9503
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9503 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9503 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9503 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Auguste COMTE METODA POZYTYWNA W SZESNASTU WYK�ADACH (skr�t Cours de philosophie positive, 1830-1842) prze�o�y�a Wanda Wojciechowska, PWN 1961 Wyk�ad pierwszy ISTOTA I ZNACZENIE METODY POZYTYWNEJ Badaj�c rozw�j inteligencji od jak najskromniejszych pocz�tk�w a� do czas�w obecnych, doszed�em, jak mniemam, do wykrycia donios�ego prawa, kt�remu rozw�j ten jest podporz�dkowany. Przypuszczam, i� prawo takie mo�e by� uzasadnione w oparciu o dowody, kt�rych dostarcza znajomo�� naszej organizacji albo o sprawdziany historyczne, kt�re uzyskamy w badaniu przesz�o�ci. Polega ono na tym, �e ka�da dziedzina naszej wiedzy przechodzi kolejno przez trzy stadia teoretyczne: stadium teologiczne albo fikcyjne, stadium metafizyczne albo abstrakcyjne, stadium naukowe albo pozytywne. Innymi s�owy, umys� ludzki pos�uguje si� kolejno w ka�dym swym badaniu trzema metodami filozofowania, kt�re r�ni� si� mi�dzy sob�, a nawet przeciwstawiaj� si� sobie: zrazu metod� teologiczn�, w dalszym ci�gu metod� metafizyczn� i wreszcie metod� pozytywn�. Pierwsza jest punktem wyj�cia inteligencji, trzecia jej stanem sta�ym i ostatecznym; przeznaczeniem drugiej jest s�u�y� za przej�cie. W stadium, teologicznym umys� ludzki, skierowuj�c swe badania na wewn�trzn� natur� rzeczy, na pierwsze przyczyny i przyczyny celowe wszystkich oddzia�ywa�, kt�rym podlega, jednym s�owem, d���c do poznania absolutnego, przedstawia sobie zjawiska, jako b�d�ce wytworem dzia�ania czynnik�w nadprzyrodzonych, mniej lub bardziej licznych, kt�rych interwencja t�umaczy wszystkie pozorne anomalie wszech�wiata. W stadium metafizycznym, kt�re jest jedynie modyfikacj� pierwszego, czynniki nadprzyrodzone s� zast�pione przez si�y abstrakcyjne, czyli byty, kt�re maj� przys�ugiwa� rozmaitym przedmiotom wyst�puj�cym w �wiecie i uwa�anym za zdolne do wywo�ywania wszystkich dostrze�onych zjawisk: wyja�nianie tych zjawisk polega� w�wczas na wyznaczaniu dla ka�dego odpowiedniego bytu. W stadium pozytywnym, wreszcie, uznajemy za niemo�liwe uzyskiwanie poj�� absolutnych; wyrzekamy si� badania pochodzenia i przeznaczenia wszech�wiata oraz poznawania wewn�trznych przyczyn zjawisk; usi�ujemy natomiast wykrywa� ich prawa, to znaczy ich stosunki, nast�pstwa i podobie�stwa, pos�uguj�c si� ��cznie rozumowaniem i obserwacj�. T�umaczenie fakt�w staje si� jedynie ustalaniem zwi�zk�w pomi�dzy poszczeg�lnymi zjawiskami i pewnymi faktami og�lnymi, kt�rych ilo�� dzi�ki post�powi nauk d��y do zmniejszania si�. System teologiczny osi�gn�� najwy�sz� doskona�o�� w�wczas, gdy zast�pi� r�norodne czynno�ci licznych niezale�nych od siebie b�stw przez opatrzno�ciowe dzia�anie jedynej istoty. Ostatni wyraz systemu metafizycznego stanowi koncepcja zast�puj�ca r�norodne byty przez jeden tylko byt og�lny, natur�, uwa�an� za �r�d�o wszystkich zjawisk. Doskona�o�� systemu pozytywnego stanowi�oby przedstawienie wszystkich zjawisk jako poszczeg�lnych przypadk�w jednego og�lnego faktu, takiego, jak fakt ci��enia powszechnego. Nie tu miejsce na wykazywanie tego prawa rozwoju intelektualnego, wystarczy je wyg�osi�, aby jego s�uszno�� zosta�a sprawdzona przez ka�dego, komu jest znana powszechna historia nauki. Istotnie, nauki, kt�re osi�gn�y stan pozytywny, sk�ada�y si� w przesz�o�ci z metafizycznych abstrakcji, pierwotnie za� g�rowa�y nad nimi koncepcje teologiczne. Ewolucja ta mo�e by� zreszt� potwierdzona przez rozw�j osobniczej inteligencji. Z tego samego punktu wyj�cia rozpoczyna si� wychowanie jednostki, co wychowanie gatunku. Kolejne fazy pierwszego reprezentuj� fazy drugiego. Czy� ka�dy z nas nie przypomina sobie tego, �e� w dzieci�stwie by� teologiem, w m�odo�ci -metafizykiem, a w wieku dojrza�ym - fizykiem? Nale�a�oby tu wspomnie� o rozwa�aniach teoretycznych, kt�re pozwol� wyczu� konieczno�� tego prawa. Najdonio�lejsze z tych rozwa�a� dotyczy wyst�powania sta�ej potrzeby jakiej� teorii s�u��cej do wi�zania fakt�w w zestawieniu ze stanem inteligencji, w jakim ona si� znajduje w swych pocz�tkach, kiedy jest niezdolna do tworzenia teorii w oparciu o obserwacje. Powtarzamy od czas�w Bacona, �e rzeczywist� jest tylko ta wiedza, kt�ra opiera si� na zaobserwowanych faktach. Zasada ta jest niezaprzeczalna, o ile stosujemy j� do naszego rozumu w stanie dojrza�o�ci. W swym stanie pierwotnym umys� ludzki nie m�g� my�le� w taki spos�b. Z jednej strony ka�da pozytywna teoria musi si� opiera� na obserwacjach; z drugiej - umys� nasz potrzebuje teorii, aby m�c si� odda� obserwacjom. Je�li zjawisk nie powi��emy z pewnymi zasadami, to nie b�dziemy mogli ��czy� naszych obserwacji, a nawet nie zdo�amy ich zapami�ta�. Pocz�tkowo inteligencja by�a zamkni�ta w b��dnym kole; wydoby� si� z niego mog�a jedynie dzi�ki rozwini�ciu koncepcji teologicznych. Konieczno�� ta staje si� jeszcze bardziej widoczna, je�li uwzgl�dnimy zgodno�� filozofii teologicznej z charakterem pierwszych bada�. Zrazu cz�owiek patrza� na zagadnienia rozwi�zalne jako na niegodne siebie; stawia� sobie za cel zagadnienia najbardziej nieosi�galne, jak natura istot, �r�d�o i cel zjawisk. �atwo poj�� tego przyczyn�:� jedynie do�wiadczenie dostarczy�o cz�owiekowi miary jego si�; gdyby pocz�tkowo ich nie przecenia�, nie zdo�a�by ich rozwin��. Ze stanowiska praktyki te pierwotne badania posiada�y urok nieograniczonej w�adzy nad �wiatem zewn�trznym, kt�ry uwa�ano za przeznaczony dla u�ytku cz�owieka. Nie mo�na by poj��, jak umys� ludzki m�g� by� si� zdecdowa� pierwotnie na prace tak uci��liwe, gdyby nie te chimeryczne nadzieje, a r�wnie� przesadne poj�cia o znaczeniu cz�owieka we wszech�wiecie. Nasz umys� jest� na tyle dojrza�y, �e podejmujemy� si� mozolnych bada� naukowych, nie maj�c przed sob� �adnego postronnego celu, kt�ry by�by w stanie oddzia�ywa� tak silnie na nasz� wyobra�ni�, jak to mia�o miejsce u astrolog�w i alchemik�w. Tak wi�c widzimy, �e inteligencja cz�owieka musia�a zrazu, w ci�gu d�ugiego szeregu wiek�w, pos�ugiwa� si� filozofi� teologiczn�, jako metod� i jako doktryn�. Umys� ludzki zmuszony do posuwania si� tyko stopniowo nie by� w stanie przej�� nagle do filozofii pozytywnej. U�y� po�rednich koncepcji o charakterze mieszanym, nadaj�cych si� do dokonania przej�cia. Na tym polega u�yteczno�� koncepcji metafizycznych. Zast�puj�c w badaniu zjawisk nadprzyrodzone dzia�anie kierownicze przez odpowiedni i nieroz��czny byt, cz�owiek przyzwyczaja si� do rozpatrywania wy��cznie samych fakt�w. Poj�cia tych metafizycznych czynnik�w wysubtelnia�y si� stopniowo tak, �e wreszcie sta�y si� jedynie abstrakcyjnymi nazwami zjawisk. Obecnie b�d� m�g� z �atwo�ci� okre�li� natur� filozofii pozytywnej. Filozofia ta uwa�a wszystkie zjawiska za podporz�dkowane niezmiennym prawom. Za daremne uznaje poszukiwanie przyczyn czy to pierwszych, czy celowych. W wyja�nieniach pozytywnych nie wskazuje si� na przyczyny tworz�ce zjawiska, analizuje si� okoliczno�ci, w jakich si� wytwarzaj�, i ��czy si� je, jedne z drugimi, stosunkiem nast�pstwa i podobie�stwa. Og� zjawisk wszech�wiata t�umaczymy przez prawo ci��enia, poniewa� teoria ta wskazuje nam na olbrzymi� rozmaito�� fakt�w astronomicznych, jako na jeden fakt rozpatrywany z r�nych punkt�w widzenia. Ten fakt og�lny jest przedstawiony po prostu jako rozszerzenie zakresu znanego zjawiska ci�ko�ci cia� na powierzchni ziemi. Za ka�dym razem, gdy usi�owano ustali�, czym jest, samo w sobie, to przyci�ganie i to ci��enie, najwi�ksze umys�y mog�y okre�li� obie te zasady jedynie jedn� przez drug�, twierdz�c, na temat przyci�gania, �e jest to powszechne ci��enie, a za� na temat ci��enia powszechnego, �e stanowi je ziemskie przyci�ganie. Wszystkie wyja�nienia, kt�re mo�emy uzyska�, sprowadzaj� si� do tego. Ukazuj� one, jako identyczne, dwa szeregi zjawisk, kt�re tak bardzo d�ugo by�y uwa�ane jako niczym ze sob� nie� zwi�zane. �aden umys� �cis�y nie usi�uje posun�� si� dalej. Winienem zbada�, do jakiej fazy swego rozwoju dosz�a obecnie filozofia pozytywna oraz co pozosta�o jeszcze wykona�, aby zosta�a ca�kowicie sformu�owana. Przede wszystkim nale�y zwr�ci� uwag� na to, �e rozmaite dzia�y naszej wiedzy nie zdo�a�y przej�� przez trzy fazy swego rozwoju z jednakow� szybko�ci�. W tym wzgl�dzie istnieje pewien konieczny porz�dek, kt�ry b�dziemy bada� w nast�pnym wyk�adzie. Porz�dek ten odpowiada naturze zjawisk: jest okre�lony przez stopie� ich og�lno�ci, prostoty i niezale�no�ci. Teorie pozytywne obj�y przede wszystkim zjawiska astronomiczne, nast�pnie zjawiska fizyki ziemskiej, zjawiska chemiczne i w ko�cu - biologiczne. �r�d�o tej ewolucji nie jest znane; dokonywa�a si� ona poczynaj�c od prac Arystotelesa i szko�y aleksandryjskiej, a w dalszym ci�gu od wprowadzenia do Europy nauk przyrodniczych przez Arab�w. W ko�cu, dwie�cie lat temu filozofia pozytywna zacz�a przeciwstawia� si� duchowi teologii i metafizyki dzi�ki po��czonemu oddzia�ywaniu prawide� Bacona, koncepcji Kartezjusza i odkry� Galileusza. Czy filozofia pozytywna obejmuje obecnie wszystkie kategorie zjawisk? Oczywi�cie, �e nie. Nale�y dokona� wielkiego zabiegu naukowego, aby jej nada� charakter niezb�dnej powszechno�ci. W zakres jej nie wesz�y jeszcze zjawiska spo�eczne. Stosowane s� tam prawie wy��cznie metody teologiczne i metafizyczne. To stanowi jedyn� luk�, kt�r� nale�y wype�ni�, i to w�a�nie jest specjalnym celem niniejszego kursu. Zadaniem moich koncepcji dotycz�cych zjawisk spo�ecznych nie jest doprowadzanie socjologii do tej samej doskona�o�ci, jaka przys�uguje naukom poprzedzaj�cym j�. Celem ich jest nadanie temu ostatniemu dzia�owi wiedzy charakteru pozytywnego, jaki przys�uguje wszystkim innym dzia�om. Filozofia staj�c si� jednorodn�, wejdzie w stan pozytywny. Otworzy si� przed ni� nieograniczony rozw�j i zajmie ona miejsce dw�ch filozofii pozosta�ych, kt�re dla naszych nast�pc�w mie� b�d� jedynie warto�� historyczn�. Skoro specjalny cel tego kursu zosta� przedstawiony w taki spos�b, �atwo zrozumiemy cel og�lny, dzi�ki kt�remu jest to nie tylko kurs socjologii, ale r�wnie� kurs filozofii pozytywnej. Poniewa� dzi�ki stworzeniu socjologii zostaje uzupe�niony system nauk, staje si� mo�liwe, a nawet konieczne streszczenie nabytych wiadomo�ci w celu ich skoordynowania przez przedstawienie ich jako rozga��zie� jednego� pnia, zamiast ujmowania ich nadal w spos�b odosobniony. Nie idzie tu o szereg specjalnych wyk�ad�w na temat ka�dego z rozga��zie� filozofii. Przeciwnie, aby ten wyk�ad by� zrozumiany, jest potrzebny szereg poprzedzaj�cych studi�w tych r�nych nauk, kt�re s� w nim rozpatrywane. Jednym s�owem, mamy tu kurs filozofii pozytywnej, a nie kurs nauk pozytywnych. Aby stre�ci� pogl�dy wi���ce si� z dwojakim celem tego kursu, musz� zwr�ci� uwag�, �e oba te tematy, jeden specjalny, drugi og�lny, s� ze sob� nieroz��czne. Nie mo�na wyobrazi� sobie wyk�adu filozofii pozytywnej bez socjologii, bo bez niej poj�cia nie naby�yby charakteru og�lno�ci, kt�ra powinna by� ich cech� zasadnicz�. Z drugiej strony, jak mo�na by w spos�b pewny prowadzi� pozytywne badanie zjawisk socjalnych, je�li umys� nie przyswoi� sobie zawczasu metody pozytywnej i nie uzbroi� si� w znajomo�� nauk poprzedzaj�cych, kt�re oddzia�uj� wszystkie w mniej lub bardziej bezpo�redni spos�b na fakty spo�eczne. A�eby zapobiec mylnym interpretacjom, musz� doda� tutaj par� uwag na temat tej powszechno�ci nauk szczeg�owych, kt�r� pewne nierozwa�ne s�dy mog�yby uwa�a� za tendencj� tego kursu. W pierwotnym stanie wiedzy nie ma �adnego prawid�owego podzia�u pracy umys�owej. Te same umys�y uprawiaj� wszystkie nauki. W miar�, jak rozwijaj� si� r�ne kategorie poj��, ka�da ga��� systemu naukowego oddziela si� niewidocznie od pnia, skoro tylko rozro�nie si� dostatecznie, aby j� by�o mo�na uprawia� osobno. Temu podzia�owi bada� pomi�dzy uczonych r�nych kategorii zawdzi�czamy tak wspania�y obecny rozw�j ka�dego wyodr�bnionego dzia�u wiedzy ludzkiej. Jednym s�owem, podzia� pracy umys�owej jest jedn� z cech filozofii pozytywnej. Uznaj�c cudowne wyniki tego podzia�u, jeste�my zarazem zdumieni niedogodno�ciami, do kt�rych prowadzi. Mo�na unikn�� s�abych stron przesadnej specjalizacji, nie szkodz�c o�ywczemu wp�ywowi wywieranemu przez podzia� bada�. Spieszmy zapobiega� z�u, zanim stanie si� ono powa�niejsze. Tu jest w�a�nie s�aba strona, od kt�rej jeszcze mog� atakowa� filozofi� pozytywn� zwolennicy filozofii teologicznej i metafizycznej. �rodkiem do zahamowania zgubnego wp�ywu, kt�ry zdaje si� zagra�a� intelektualnej przysz�o�ci, nie mo�e by� powr�t do dawnego zamieszania w pracy, kt�re by cofn�o wstecz umys� ludzki. �rodkiem b�dzie tu wydoskonalenie podzia�u pracy przez stworzenie jeszcze jednej wielkiej specjalno�ci z bada� nad naukowymi generaliami. Trzeba, by nowa kategoria uczonych przygotowana przez odpowiednie studia, nie oddaj�c si� szczeg�lnemu uprawianiu jednej z nauk, zaj�a si� okre�leniem ducha ka�dej z nich, wykrywaniem ich stosunk�w i ich powi�za� i sprowadzeniem, je�li to mo�liwe, wszystkich ich zasad do jak najmniejszej ilo�ci. Trzeba by, aby jednocze�nie inni uczeni, zanim po�wiec� si� odno�nym specjalno�ciom, dzi�ki wykszta�ceniu obejmuj�cemu ca�o�� wiedzy pozytywnej osi�gali zdolno�� korzystania z wiedzy rozpowszechnianej przez uczonych oddanych badaniom generali�w. Skoro oba te warunki zostan� spe�nione, podzia� pracy w naukach mo�e si�gn�� bez �adnego niebezpiecze�stwa tak daleko, jak b�dzie tego wymaga� rozw�j r�nych kategorii wiedzy. Gdy odr�bny dzia�, kontrolowany przez wszystkie pozosta�e, mie� b�dzie za zadanie powi�zanie ka�dego nowego odkrycia z og�lnym systemem, nie zajdzie obawa, aby po�wi�cenie zbytniej uwagi szczeg�om uniemo�liwi�o dostrzeganie ca�o�ci. Jednym s�owem, pocz�wszy od tej chwili b�dzie ustalona nowoczesna organizacja �wiata uczonych; jedynym jej zadaniem b�dzie dalszy rozw�j przy zachowaniu zawsze tego samego charakteru. Je�li z bada� na generaliami naukowymi utworzymy w taki spos�b odr�bny rozdzia� wielkiego dzie�a naukowego, to rozszerzymy zastosowanie zasady podzia�u, kt�ra roz��czy�a specjalno�ci. Dop�ki r�ne nauki pozytywne by�y ma�o rozwini�te, wzajemne ich stosunki nie mog�y wystarczaj�co przyczyni� si� do wytworzenia odr�bnej kategorii prac. Obecnie ka�da z nauk rozros�a si� dostatecznie, aby ta nowa kategoria bada� sta�a si� niezb�dn� dla zapobiegania rozpraszaniu si� poj�� ludzkich. Taki jest cel pozytywnej filozofii w og�lnym systemie nauk. S�dz�, �e powinienem zwr�ci� uwag� na korzy�ci p�yn�ce z tej pracy ze wzgl�du na post�p intelektualny. Ogranicz� si� do wskazania czterech nast�puj�cych w�asno�ci : Po pierwsze, nauka filozofii pozytywnej dostarcza jedynego racjonalnego �rodka mog�cego uwydatni� logiczne prawa inteligencji. Dla wyt�umaczenia mej my�li musz� przypomnie� koncepcj� przedstawion� przez Blainville'a we wst�pie do jego og�lnych zasad anatomii por�wnawczej. Wedle niej ka�da istota czynna mo�e by� badana z punktu widzenia statycznego i dynamicznego, to znaczy, jako zdolna do dzia�ania i jako dzia�aj�ca. Zastosujmy t� zasad� do badania czynno�ci intelektualnych. Ze statycznego punktu widzenia badanie takie polega�oby na okre�leniu warunk�w organicznych tych czynno�ci. Stanowi�oby wi�c cz�� anatomii i fizjologii. Z dynamicznego punktu widzenia wszystko sprowadza si� do studium nad przebiegiem dzia�ania umys�u ludzkiego przez badanie sposob�w, kt�rymi si� pos�uguje w celu nabycia wszelkiego poznania. Jednym s�owem, je�li uwa�a� b�dziemy wszelkie teorie naukowe za fakty logiczne, to do poznania praw logiki mo�emy si� wznie�� jedynie przez gruntowne badanie tych fakt�w. Takie oto s� dwie drogi wzajemnie si� uzupe�niaj�ce, po kt�rych mo�na dotrze� do pewnych poj�� o zjawiskach intelektualnych. Je�li idzie nie tylko o dowiedzenie si�, czym jest metoda pozytywna, ale ponadto o takie jej poznanie, kt�re by wystarczy�o do posi�kowania si� ni�, nale�y bada� wszystkie jej g��wne zastosowania, przeprowadzone przez umys� ludzki. Doj�� do tego mo�emy za pomoc� bada� nad naukami. Studia nad metod� nie daj� si� oddzieli� od studi�w nad badaniami naukowymi, w kt�rych zosta�a ona u�yta. Nie wiem, czy kiedy� w przysz�o�ci b�dzie mo�liwe przeprowadzenie a priori wyk�adu metody niezale�nie od filozoficznego badania nauk. Jestem przekonany, �e dzisiaj jest to niemo�liwe, poniewa� znajomo�ci wa�nych metod logicznych jeszcze nie mo�na oddzieli� od ich zastosowania. O ile dojdziemy do tego p�niej, to badaj�c zastosowania post�powania naukowego utworzymy sobie poprawny system intelektualnych nawyk�w. Drugim rezultatem b�dzie to, �e filozofia pozytywna b�dzie kierowa� gruntownym przeobra�eniem naszego� systemu wychowania. Ludzie �wiatli jednog�o�nie uznaj� konieczno�� zast�pienia naszego wykszta�cenia teologicznego, metafizycznego i literackiego przez wykszta�cenie pozytywne zgodne z duchem naszej epoki i przystosowane do potrzeb wsp�czesnej cywilizacji. Mimo po�ytecznych pr�b, kt�rych ju� dokonano, odrodzenie og�lnego wykszta�cenia nie daje si� osi�gn��; stan odosobnienia bowiem w jakim znajduj� si� badania nad naukami, wp�ywa na spos�b ich przedstawiania w nauczaniu. A�eby dzisiaj przestudiowa� ich g��wne dzia�y, nale�y uczyni� to r�wnie szczeg�owo, jak gdyby�my pragn�li zosta� astronomami lub chemikami; to za� jest prawie niemo�liwo�ci�. Taki spos�b post�powania by�by czym� urojonym ze wzgl�du na wykszta�cenie og�lne, wymaga ono bowiem zespo�u pozytywnych poj�� o wszystkich g��wnych klasach zjawisk. Taki w�a�nie zesp� w skali mniej lub bardziej rozleg�ej musi si� sta� podstaw� wszystkich ludzkich rachub, nawet po�r�d mas ludowych, i tworzy� og�lny charakter naszych potomk�w. Trzeba przedstawi� r�ne nauki jako r�ne ga��zie jednego pnia i ograniczy� je do metody i wynik�w. W taki spos�b wyk�ad o naukach mo�e si� sta� podstaw� nowego og�lnego wykszta�cenia, kt�re w dalszym ci�gu b�dzie uzupe�niane przez nauki szczeg�owe. Je�li nauka o generaliach naukowych jest przeznaczona do zreorganizowania wykszta�cenia, to r�wnie� musi przyczyni� si� do post�p�w w r�nych naukach. To w�a�nie stanowi trzeci� w�asno�� filozofii pozytywnej. Podzia� nauk jest sztuczny, chocia� nie jest, jak to mniemaj� niekt�rzy, arbitralny. W rzeczywisto�ci przedmiot naszych bada� jest jeden. Rozdzielamy go, aby rozgraniczy� trudno�ci i lepiej je rozwi�zywa�. Wynika z tego, �e nieraz, wbrew klasycznym podzia�om, donios�e zagadnienia wymaga�yby po��czenia kilku specjalistycznych stanowisk, co bynajmniej nie mo�e mie� miejsca przy obecnym ustroju �wiata nauki. M�g�bym przytoczy�, jako przyk�ad z przesz�o�ci, koncepcj� Kartezjusza dotycz�c� geometrii analitycznej. Odkrycie to, kt�re zmieni�o oblicze wiedzy matematycznej, jest wynikiem zbli�enia mi�dzy dwiema naukami, ujmowanymi dotychczas jako odr�bne. W ko�cu czwart� i ostatni� w�asno�ci� filozofii pozytywnej jest to, �e mo�na j� uwa�a� za podstaw� reorganizacji spo�ecznej. Par� uwag wystarczy do uzasadnienia zbyt ambitnej, jak by si� zrazu zdawa�o, oceny. Polityczny i moralny kryzys spo�ecze�stw wyp�ywa z umys�owej anarchii. Najpowa�niejsze z�o polega na g��bokiej rozbie�no�ci w przedmiocie zasad, kt�rych sta�o�� jest pierwszym warunkiem porz�dku spo�ecznego. Dop�ki indywidualne inteligencje nie uzgodni� pewnej ilo�ci poj�� og�lnych, mog�cych wytworzy� wsp�ln� doktryn� spo�eczn�, narody b�d� si� nadal znajdowa� w stanie rewolucji, w kt�rym s� mo�liwe jedynie urz�dzenia prowizoryczne. Z chwil�, gdy umys�y b�d� mog�y si� z��czy� w jednej wsp�lnocie zasad, wyp�yn� z niej bez �adnych powa�niejszych wstrz�s�w odpowiednie instytucje. Na to w�a�nie powinna by� zwr�cona uwaga tych wszystkich, kt�rzy zdaj� sobie spraw� z donios�o�ci normalnego stanu rzeczy. Nietrudno scharakteryzowa� stan spo�ecze�stw i wyprowadzi� z tego �rodki, mog�ce go odmieni�. Panuj�ce obecnie w umys�ach zamieszanie wynika z jednoczesnego posi�kowania si� trzema wykluczaj�cymi si� nawzajem� filozofiami: teologiczn�, metafizyczn� i pozytywn�. Je�liby jedna z tych trzech filozofii osi�gn�a zupe�n� przewag�, zaistnia�by okre�lony porz�dek spo�eczny. W�a�nie wsp�istnienie tych trzech filozofii udaremnia porozumienie co do ka�dego zasadniczego punktu. Idzie o to, aby dowiedzie� si�, kt�ra z nich powinna osi�gn�� przewag�. Oczywiste jest, �e filozofia pozytywna jest powo�ana do tego, aby stan�� na czele. Od d�ugiego szeregu wiek�w posuwa�a si� ona stale naprz�d, podczas gdy jej przeciwniczki chyli�y si� do upadku. Filozofia teologiczna i metafizyczna tocz� mi�dzy sob� walk� o zadanie reorganizacji spo�ecze�stwa Filozofia pozytywna dotychczas wdawa�a si� w spory jedynie po to, aby krytykowa� je obydwie. Doprowad�my j� do stanu, w kt�rym b�dzie zdolna do podj�cia roli czynnej. Uzupe�nijmy rozleg�� operacj� intelektualn� rozpocz�t� przez Bacona, Kartezjusza i Galileusza, a rewolucyjny kryzys zostanie zako�czony. Takie s� cztery punkty widzenia, z kt�rych, jak s�dzi�em, nale�a�oby rozpatrzy� wp�yw tej filozofii, w celu uzupe�nienia definicji, kt�r� usi�owa�em poda� na jej temat. Na zako�czenie pragn� uczyni� ostatni� uwag�, aby unikn�� wszelkich b��dnych pogl�d�w dotycz�cych istoty tego kursu. Podaj�c za cel tej filozofii zestawienie w jednorodnej doktrynie ca�okszta�tu wiedzy o zjawiskach r�nych kategorii, daleki by�em od my�li, aby je uwa�a� za wynik�e z jednej zasady. Uwa�am za urojenie usi�owanie og�lnego t�umaczenia wszystkich zjawisk przez jedno prawo nawet w�wczas, gdy pr�buj� tego najzdolniejsze umys�y. Uwa�am umys� ludzki za zbyt s�aby, a wszech�wiat za zbyt z�o�ony, aby taka doskona�o�� naukowa mog�a sta� si� dla nas dost�pna. Je�liby mo�na mie� nadziej�, �e to jest mo�liwe, to, jak� s�dz�, da�oby si� to osi�gn�� jedynie przez zwi�zanie wszystkich zjawisk z prawem ci��enia, kt�re jest najog�lniejszym spo�r�d znanych nam praw. Nie potrzebuj� wdawa� si� w bli�sze szczeg�y, aby ostatecznie przekona� czytelnika, �e celem tego kursu nic jest przedstawienie wszystkich zjawisk jako identycznych i r�ni�cych si� tylko okoliczno�ciami. Gdyby tak by� mog�o, filozofia pozytywna sta�aby si� niew�tpliwie doskonalsza. Warunek ten nie jest potrzebny ani do jej utworzenia, ani do zrealizowania jej nast�pstw. Niezb�dn� jedno�ci� jest jedno�� metody. Nie jest potrzebne, aby doktryna by�a jedna, wystarczy, aby by�a jednorodna. I w�a�nie w kursie tym b�d� rozwa�a� r�ne klasy teorii pozytywnych z podw�jnego punktu widzenia: jedno�ci metody i jednorodno�ci doktryny. ?? ?? ?? ??