9501

Szczegóły
Tytuł 9501
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9501 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9501 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9501 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ROZDZIA� PIERWSZY NAG�E WEZWANIE � BATURA W MOIM FOTELU � TAJEMNICZY CUDZOZIEMIEC SZUKA WSP�LNIK�W � ZOSTAJ� W�AMYWACZEM � SPOTKANIE Z IKAREM � TEST Z HISTORII SZTUKI, CZYLI �PI�TA" MICHA�A ANIO�A � TAJEMNICZA BRUNETKA W ROGU SALI � ZDJ�CIE SYMPATYCZNEGO PSA SABY Pewnego lipcowego przedpo�udnia by�em na tropie kolejnej zagadki z przesz�o�ci, gdy niespodziewanie zadzwoni�a kom�rka, burz�c �w �wi�tobliwy nastr�j poszukiwa�. M�j szef, pan Tomasz, nakaza� mi natychmiastowy powr�t do naszego biura, kt�re nieprzerwanie od lat sze��dziesi�tych XX wieku mie�ci�o si� w tym samym gmachu Ministerstwa Kultury i Sztuki na Krakowskim Przedmie�ciu w Warszawie. Opuszcza�em Czersk nad Wis�� pe�en sprzecznych uczu�. Z jednej strony odczuwa�em niepok�j przed nag�ym wezwaniem, a jednocze�nie ros�a we mnie ciekawo��. Wyczuwalna w g�osie szefa osch�o�� zwiastowa�a k�opoty, lecz jednocze�nie odnosi�o si� wra�enie, jakby sprawa by�a co najmniej wagi pa�stwowej. Tak wi�c, pokonuj�c warszawskie korki, walczy�em z upa�em i z domys�ami. Na miejscu spotka�a mnie prawdziwa niespodzianka. Wyobra�cie sobie, �e gdy zdyszany i spocony wpad�em do gabinetu szefa w naszym departamencie, ujrza�em siedz�cego na fotelu... Jerzego Batur�. Rozmawiali, pij�c herbat� przygotowan� przez nasz� sekretark�, Monik�. W pierwszej chwili odj�o mi mow�. Dopiero, gdy nasz etatowy przeciwnik pos�a� mi promienny u�miech, otrz�sn��em si� z pierwszego szoku. � Witaj, Pawle � przywita� mnie oschle szef. Batura mrukn�� jak�� grzeczno�ciow� formu�k�. � Przyjmuje pan nowego do pracy? � zapyta�em pana Tomasza, patrz�c badawczo na Jerzego. � Niewykluczone, �e przez kilka najbli�szych dni b�dziemy razem wsp�pracowa� � westchn�� szef. �A m�wi� pan, �e nie przyjmie ju� �adnego nowicjusza�mrukn��em. Jerzy pos�a� mi kolejny u�miech ze swojej kwa�nej kolekcji i roz�o�y� r�ce na bok w ge�cie bezradno�ci, jakby chcia� zaakcentowa�, �e si�a wy�sza zmusi�a go do przyj�cia tutaj, on sam za� najch�tniej wyjecha�by na Mauritiusa z jak�� laleczk�; lecz by� tutaj, bezczelnie siedzia� na moim fotelu, ubrany jak jaki� d�entelmen i nawet, dra� jeden, wcale si� nie poci�. Musia�em przyzna�, �e w zestawieniu z jego osob� prezentowa�em si� nader skromnie. On � mia� na sobie lniane spodnie i tak�� marynark� w kremowym kolorze, ja � paradowa�em w wytartych d�insach i prze-poconej koszulce. Jerzy by� starannie ogolony, jego lodowato b��kitne oczy tryska�y zdrowiem i pewno�ci� nuworysza, nawet w�osy zdawa�y si� s�ucha� jego cichych polece� i le�a�y nienagannie najego g�owie, uprzednio lekko zwil�one dobrym kosmetykiem. Pachnia� dobrymi perfumami, wi�c najego tle mog�em uchodzi� za jakiego� kocmo�ucha. Mnie wystarcza�a ju� sama obecno�� tego cz�owieka w promieniu kilometra, aby resztki dobrego samopoczucia rozlecia�y si� jak domek z kart. Jerzy by� z�odziejem. Nie byle jakim, dodajmy. By� ksi�ciem z�odziei i przemytnik�w dzie� sztuki w Polsce. Uchodzi� za niezgorszego znawc� antyk�w, mia� znajomo�ci w podziemiu i kontrolowa� czarny rynek. Wielokrotnie znalaz� si� za kratkami. Odczuwa�em niezdrow� satysfakcj� z faktu, �e kilka razy nasz skromny departament przyczyni� si� do osadzenia Batury w wi�zieniu. Niestety, za ka�dym razem, dziwnym trafem, wychodzi� on na wolno�� po odsiedzeniu skromnej cz�ci wyroku. I za ka�dym razem, gdy opuszcza� wi�zienne mury, stawa� si� coraz gro�niejszym przeciwnikiem, z ka�dej wpadki potrafi� wyci�gn�� wnioski na przysz�o��, a co za tym idzie coraz trudniej by�o go przyskrzyni�. Ostatnio nie s�ysza�em o nim wiele, poza tym, �e odsiadywa� trzyletni wyrok. Przede wszystkim jednak nie spodziewa�em si� zasta� go w murach naszej szacownej instytucji. Pan Tomasz da� Baturze znak g�ow�. � Prosz� powt�rzy� to jeszcze raz Paw�owi. Nala�em sobie wody mineralnej do szklanki i usiad�em na krzese�ku stoj�cym w rogu gabinetu obok pustego wieszaka na ubrania. Batura poprawi� si� na fotelu, strzepn�� z klapy marynarki niewidoczny py� i zacz�� wreszcie opowiada�. � Dwa dni temu przyjecha� do Polski pewien go�� z Zachodu. Facet chce skompletowa� ekip�. Jak panowie domy�laj� si�, chodzi o wielki skok, tylko nie pytajcie mnie, co to za w�am, bo po prostu nie wiem. Mam powody przypuszcza�, �e go�� jest wys�annikiem anonimowego zlecenio- Wyobra�cie sobie, �e gdy zdyszany i spocony wpad�em do gabinetu szefa w naszym departamencie, ujrza�em siedz�cego na fotelu... Jerzego Batur�. dawcy, kt�ry poluje w naszym kraju na co� niezwykle cennego. Rozumiecie chyba, �e w tej sytuacji odezwa� si� m�j patriotyzm. Nie b�dzie nam tu jaki� z�odziej z Europy Zachodniej wykrada� zabytk�w. � Chcia�e� raczej powiedzie�, �e nie b�dzie ci obcy bru�dzi� na �two im" terenie � ironizowa�em. � Jak to wygl�da, �eby obcy krad� cenne przedmioty, kt�re ty m�g�by� z powodzeniem ukra��. Pan Tomasz uni�s� wy�ej r�k� w pojednawczym ge�cie. � Wierzy mu pan? �j�kn��em i wskaza�em na Jerzego. � S�uchaj, Pawe� � uni�s� si� Batura. � Po co przychodzi�bym do was, gdybym nie chcia� pom�c? � Kilka razy podsy�a�e� nam szpieg�w � przypomnia�em mu. � Lubisz gierki, mistyfikacje, a wodzenie nas za nos jest twoim �yciowym credo. � Nie przesadzaj. Tak cz�sto nie dajecie si� znowu wodzi�. Kilka razy musia�em przez was odsiedzie� wyrok. Ostatnio przesiedzia�em sa motnie w celi ponad rok... � �adna mi cela � prychn��em. � Z telewizorkiem i biblioteczk�. I jak to si� sta�o, �e zredukowali ci odsiadk� do roku? Mia�e� czyta� ksi�� ki z wi�ziennej biblioteki przez trzy lata. � Zgoda, ale wp�aci�em niema�� sum� na cele spo�eczne � u�miech n�� si� lodowato. � Poza tym by�em wzorowym wi�niem. Przeczyta �em ponad sto ksi��ek i... � Do�� � przerwa�em mu brutalnie. Wsta�em. � Szefie, czy naprawd� musimy s�ucha� tych ckliwych zwierze� recydywisty? Co tu jest grane? Je�li przyje�d�a do Polski jaki� podejrzany facet, to podzi�kujmy Jerzemu, i pojed�my na policj�. A w�a�nie, Jerzy! Czemu nie poszed�e� na Pu�awsk�*? � Nie przepadamy za sob�. � A my to co? � prychn��em. � �y� bez siebie nie mo�emy? � Pawe� � sykn�� pan Tomasz i poprawi� nerwowym ruchem okulary na nosie. � Wiesz, �e pan Jerzy jest ostatnim cz�owiekiem, z kt�rym wypi�bym bruderszafta. Nie jecha�bym z nim nawet jednym tramwajem, natychmiast wysiad�bym na nast�pnym przystanku... � Bez obawy, panie Tomaszu � wszed� w s�owo Batura. � Je�d�� nowym BMW. �... lecz sprawa, z kt�r� przyszed� pan Jerzy wydaje si� wyj�tkowa. * Przy ulicy Pu�awskiej w Warszawie znajduje si� siedziba Komendy G��wnej Policji. W dalszej cz�ci naszego spotkania s�ucha�em opowie�ci Batury o tym jak tajemniczy m�czyzna, m�wi�cy po polsku z silnym obcym akcentem pojawi� si� w pewnym podejrzanym lokalu, do kt�rego przychodzi�y r�ne typki spod ciemnej gwiazdy i w kt�rym za�atwia�o si� ciemne interesy. Batura przez wrodzon� skromno�� nie raczy� doda�, �e w knajpie tej spotykali si� ludzie podwarszawskiej mafii. �w cz�owiek, najpewniej pochodz�cy z Niemiec, proponowa� du�e pieni�dze za us�ugi dw�ch ludzi, maj�cych do�wiadczenie we w�amaniach. Nie chodzi�o mu o zwyk�ych opryszk�w w�amuj�cych si� do podwarszawskich willi i kradn�cych wszystko co popadnie, ��cznie z drogimi dywanami i sprz�tem audiowizualnym. Cz�owiek ten potrzebowa� wybornych z�odziei, profesjonalist�w, rzemie�lnik�w najwy�szego sortu, znaj�cych nowoczesne metody w�amania i umiej�cych obchodzi� si� z najnowszym sprz�tem elektronicznym. Potrzebowa� ludzi znaj�cych si� na dzie�ach sztuki. Wed�ug s��w Jerzego, cudzoziemiec pyta� o niego, tytu�uj�c go najbardziej znanym polskim handlarzem dzie� sztuki (co na zwyk�y j�zyk przek�ada�o si� jako �z�odziej"). � Cz�owiek ten ma zjawi� si� w restauracj i �Kameralna" w Brwino wie � kontynuowa� Batura. � Przyjdzie tam po odpowied�. � I co? � Znalaz�em mu dw�ch specjalist�w. Jednym z nich b�d� ja sam... � A ten drugi? � To ty � wskaza� na mnie palcem. Wstrzyma�em oddech i popatrzy�em ze zdumieniem na szefa. � Czy ja �ni�, szefie? � �achn��em si�. � Wzywa mnie pan do departamentu, odrywa od ciekawej zagadki zwi�zanej z zamkiem w Czer sku, a kiedy przychodz� tutaj, widz� Batur�, salonowca i bandziora w jed nej osobie, kt�ry razem z moim szefem, s�ynnym Panem Samochodzi kiem, zmor� z�odziei dzie� sztuki, opracowuj� szczeg�y w�amania. � Pawle � pan Tomasz zdj�� okulary i zacz�� je przeciera� frag mentem koszuli. � Zrozum, nie wiemy, co �w cudzoziemiec planuje. A bardzo chcia�bym pozna� jego plany. Skoro pan Jerzy chce nam pom�c � pal licho powody � warto chyba znale�� si� blisko tego typka i dowie dzie� si� czego� wi�cej o jego nadwi�la�skiej misji. By�em tego samego zdania, co pan Tomasz, wszak sprawa wygl�da�a na podejrzan�i wielce intryguj�c�, lecz przecie� chorobliwie nie znosi�em Batury. Kiedy mia�em go w zasi�gu wzroku, moje emocje g�rowa�y wtedy nad ch�odnym my�leniem i rozs�dkiem. Pan Tomasz potrafi� zapano- wa� nad sob� w takich sytuacjach, cho� dobrze wiedzia�em, �e i on musia� stoczy� ze swoim sumieniem ostr� walk�. � Nie podoba mi si� to � westchn��em. � Jerzy oszuka� nas wie lokrotnie. Batura wsta� gwa�townie z fotela. Poprawi� marynark� i zrobi� krok do drzwi. � Przyszed�em w interesach � o�wiadczy� pochmurnym tonem. � Wy mnie nie lubicie i ja za wami nie przepadam. Chcia�em jedynie zrobi� z wami interes. Mieliby�cie faceta na widelcu, a ja pozby�bym si� konku rencji. Ledwo co radz� sobie z rodzimymi z�odziejaszkami, a mam jeszcze u�era� si� z zagranicznymi? Po co, powtarzam jeszcze raz, po co mia� bym wskazywa� wam potencjalnego w�amywacza z Zachodu? Nawet nie wiemy, co ten facet chce ukra��. Z jego tonu wynika, �e b�dzie to skok stulecia. Facet zna si� na rzeczy, chce najlepszych ludzi, p�aci w euro i pracuje dla kogo� pot�nego. No i co, panowie, odmawiacie? Mia� racj� Batura. C� tracili�my na tej ma�ej mistyfikacji, skoro w perspektywie mogli�my przeciwdzia�a� wielkiej kradzie�y, a mo�e nawet z�apa� gro�nego w�amywacza na gor�cym uczynku? � Poza tym � doda� Batura, zrobiwszy kolejny krok ku wyj�ciu � dzi�ki mojej wsp�pracy z wami policja z pewno�ci� doceni moj� dobr� wol� i z�agodzi niekt�re punkty zwolnienia warunkowego. Otwiera� drzwi, gdy zatrzyma� go stanowczy g�os szefa. � Nie wychod�. Wchodz� w ten uk�ad. � A ja? �j�kn��em. � Mnie pan nie pyta o zdanie? � Nie rozmawiam z w�amywaczem � rzek� powa�nie i zaraz si� u�miechn��. Za�mieli�my si� z dowcipu. � No dobra � spojrza�em na Batur�. � To kiedy ma odby� si� to spotkanie? � Jutro przed po�udniem. W restauracji �Kameralna" byli�my na kwadrans przed um�wion� por�. Wcze�niej ustalili�my z Batura taktyk� rozmowy i wszelkie fakty zwi�zane z naszymi �yciorysami. Jerzy mia� si� poda� za speca od w�ama�, co nie odbiega�o w zasadzie od rzeczywisto�ci, ja za� by�em jego praw� r�k�, znawc� historii sztuki. Specjalnie na t� okazj� za�o�y�em wytart� kurteczk� d�insow�, lecz m�j gust wcale nie zachwyci� Jerzego. Gdyby kto� popatrzy� na nas teraz z boku, na wysiadaj�cych z jego l�ni�- cego BMW, niechybnie ujrza�by dwie odmienne osobowo�ci. R�ni�o nas bowiem wszystko. Brwin�w leg� sparali�owany po�udniowym s�o�cem, nawet nie za wielu ludzi kr�ci�o si� w okolicach �Kameralnej". Natomiast na �wirowym parkingu przyleg�ym do lokalu parkowa�o wiele dobrych samochod�w, co �wiadczy�o, �e we wn�trzu tego gastronomicznego przybytku t�tni�o �ycie. W �rodku by�o jednak spokojnie. Naliczy�em kilkana�cie os�b, kt�re zaj�y r�ne miejsca w klimatyzowanym pomieszczeniu. Kilka par siedzia�o przy stolikach pod �cian�barwy pistacjowej, inni grali w bilard na ko�cu sali, dw�ch m�czyzn siedzia�o za� przy barku i w nastroju pos�pnej refleksji s�czy�o drinki. Na pierwszy rzut oka by�o wida�, �e to ludzie zwi�zani ze �wiatem przest�pczym, a ich my�li dotyka�y problematyki pozyskiwania nowych haracz�w. Kiedy Batura podszed� bli�ej barku, uk�oni� mu si� nie tylko barman, ale i owych dw�ch d�entelmen�w. Barman natychmiast da� im znak do zwolnienia miejsca, ci pos�usznie zabrali szklanki i popielniczk�, a nast�pnie udali si� grzecznie do wolnego stolika. � Nie ma go jeszcze � wyszepta� barman w tonie zdradzaj�cym wy�szy stopie� wtajemniczenia. � Poda� co� do picia? � Mineraln�� odpowiedzia�em. Barman zlustrowa� mnie uwa�nie. � To m�j kumpel � przedstawi� mnie Jerzy. � Wybitny specjalista od obraz�w i ksi�gozbior�w. Barman nie skomentowa� tych s��w. A kiedy Batura obr�ci� twarz ku mojej, na jego ustach dostrzeg�em lekki u�mieszek zabarwiony ironi�. Cudzoziemiec przyjecha� po kilku minutach jaguarem XJR z wypo�yczalni. Widzieli�my, jak zaparkowa� to cacko koloru zgni�ej zieleni obok BMW Batury. Potem wyszed� na sk�pany w ostrym s�o�cu parking i szed� leniwie po �wirze ku wej�ciu jakby by� na wczasach. Nie spieszy� si�. By� to �redniego wzrostu m�czyzna w wieku trzydziestu lat ubrany w seledynowy garnitur najlepszej jako�ci. Na pierwszy rzut oka prezentowa� si� dostojnie, kiedy jednak zjawi� si� w ch�odnym wn�trzu �Kameralnej", przede wszystkim rzuca�a si� w oczy jego nijako��. Ten cz�owiek by� nieprzyzwoicie oboj�tny. �Opanowany jak wytrawny pokerzy-sta" � pomy�la�em. Z pewno�ci� bi�a od niego pewno�� siebie, pretensjonalna powaga, maj�ca wi�cej wsp�lnego z grabarzem ni�li z ksi�gowym. A kiedy podali�my sobie r�ce, jego d�o� by�a zimna tak jak ch�odne by�o jego nieprzejednane oblicze. Ten cz�owiek nawet nie pachnia�. Nie u�ywa� cho�by zwyk�ej wody po goleniu, a by� przecie� idealnie pozbawiony zarostu. Wiedzia�em, �e wytrawni z�odzieje nie stosowali perfum i w�d toaletowych. Profesjonali�ci w tej nies�awnej bran�y nie zostawiali po sobie �adnych �lad�w, nawet w�chowych. To rutyna kaza�a im u�ywa� elektrycznej golarki i bezwonnych balsam�w. Jednak�e tacy ludzie zawsze korzystali z kart kredytowych. Ten oto nieznajomy wypo�yczy� jaguara na kart� kredytow�, a zatem mog�em go namierzy� i ustali� to�samo��. Ta perspektywa doda�a mi otuchy. Usiedli�my przy specjalnie przygotowanym stoliku, odgrodzonym od reszty sali parawanem. � Nie u�ywajcie perfum � cudzoziemiec poci�gn�� dyskretnie no sem i zgn�bi� wzrokiem Jerzego. � Kenzo? � Tak � potwierdzi� poirytowany Batura. � Nie u�ywajcie niczego co pomo�e was zidentyfikowa� � m�wi� dalej m�czyzna w seledynowym garniturze. � Je�li kt�ry� z was kuleje na jedn� nog�, niech wsadzi sobie do buta specjaln� wk�adk�. � �aden z nas nie jest kuternog�� doda�em powa�nie. � Specjalnie na czas akcji ubierzcie si� w ubranie zakupione w innej cz�ci kraju, kt�re nast�pnie spalicie � kontynuowa� cudzoziemiec, nie komentuj�c mojej uszczypliwej uwagi. � B�dziecie dzia�a� w r�kawicz kach chirurgicznych. �adnych odcisk�w palc�w. Jego polski by� zniekszta�cony przez twardy, niemiecki akcent, kt�ry gwa�ci� nasz� s�owia�sk� mi�kko��. Zdawa�o si�, �e ten facet nigdy nie mruga � ani razu nie drgn�a mu powieka. Przysi�gam. Nigdy przedtem nie widzia�em takiego go�cia. �Niewykluczone, �e on wcale nie oddycha" � my�la�em przera�ony. Mo�e to android? � Zapomina pan, �e jeste�my w�amywaczami � �achn�� si� Jerzy. � Jak do tej pory policja nas nie z�apa�a. Umiemy nie tylko otwiera� sejfy i omija� systemy alarmowe. Wiemy, co to s� �rodki bezpiecze�stwa. � Jak mamy si� do pana zwraca�? � chrz�kn��em. �Wystarczy odpowiada� na pytania�odpowiedzia� cicho, bez urazy. � Zostawmy zabaw� w Wersal amatorom. Je�li ju� kochacie pseudoni my, to zwracajcie si� do mnie Ikar. � Co� do picia? � Nie, dzi�kuj� � odpar�, zerkn�� na zegarek seiko i popatrzy� na mnie. � Co mi zaoferujecie poza drinkiem? � Usiedli�my przy specjalnie przygotowanym stoliku, odgrodzonym od reszty sali parawanem. � Zdob�dziemy wszelkie dane na temat chronionego obiektu. U�y jemy w�asnego sprz�tu i ludzi. Zanim do tego dojdzie, musimy zna� miej sce i cel kradzie�y? Domy�lam si�, �e jest to cenne dzie�o sztuki... � Zanim cokolwiek wam powiem � westchn�� Ikar � zrobimy ma�y egzamin z historii sztuki. W obecnych czasach, a�eby zosta� z�o dziejem profesjonalist�, nie wystarczy posiada� dobry sprz�t elektronicz ny. Najwa�niejsze urz�dzenie nosimy ze sob�. Jest nim nasza g�owa. Znacie si� na staro�ytno�ci? Jednocze�nie kiwn�li�my g�owami. Ja, oczywi�cie, z racji uprawianego zawodu zna�em ten wspania�y okres cywilizacji bardzo dobrze, Batura za� interesowa� si� od pewnego czasu sztuk� staro�ytn� i nowo�ytn� z powod�w mniej szlachetnych, lecz nie deklasowa�o to stanu jego wiedzy w tym zakresie. Tym bardziej �e by� on samoukiem, a zdolno�� szybkiej nauki odziedziczy� po �wi�tej pami�ci ojcu, Waldemarze � znajomym pana Tomasza, jego rywalu w poszukiwaniach skarb�w. � Zacznijmy od staro�ytnych Grek�w � zacz�� po chwili namys�u m�czyzna i zwr�ci� si� do mnie. � Prosz� powiedzie�, kiedy Micha� Anio� namalowa� �Pi�t�"? Popatrzy�em na Jerzego ze zdumieniem, ten, pos�a� mi r�wnie zdumione spojrzenie. Nasz go�� najwyra�niej mia� nas za ignorant�w. Kpi� sobie z nas. Zabiera� cenny czas. � Po pierwsze, �Pi�ta" Micha�a Anio�a to nie obraz � odpowiedzia �em ze stoickim spokojem. � To rze�ba znajduj�ca si� w bazylice �wi� tego Piotra w Rzymie. Przedstawia Matk� Bosk� podtrzymuj�c� cia�o zdj�tego z krzy�a Jezusa. Powsta�a pi�� wiek�w temu. A zatem to dzie�o nowo�ytne... � Czy s� jakie� trudniejsze pytania? � przyszed� mi w sukurs Jerzy. � Na czym polega wyj�tkowo�� �Pi�ty"? � nie dawa� za wygran� nasz �pracodawca"? � Rze�b� wykonano z jednego bloku bia�ego marmuru. Jerzy popatrzy� na mnie, abym mu pom�g�. � Micha� Anio� pracowa� nad ni� 2 lata � doda�em. � Kiedy j� sko�czy�, mia� zaledwie dwadzie�cia pi�� lat. Pocz�tkowo rze�ba sta�a w kaplicy �wi�tej Petroneli, gdzie ka�dego dnia podziwia�y j� t�umy. Arty sta ciekaw ludzkich reakcji lubi� s�ucha� w t�umie komentarzy na temat �Pi�ty". Pochlebnych, dodam. Na wst�dze opasuj�cej Matk� Bo�� wyry� nawet swoje imi�. To jedyna rze�ba Micha�a Anio�a z jego w�asnor�cz nym podpisem. � To wszystko? � popatrzy� na mnie Ikar. � W maju 1972 roku pewien cz�owiek rzuci� si� na rze�b� z m�ot kiem. Zd��y� j� uszkodzi� i dlatego �Pi�ta" jest os�oni�ta pancern� szyb�. � To wszystko mo�na wyczyta� z ksi��ek � wzruszy� ramionami. � A sk�d mamy czerpa� wiedz�? Z telewizyjnych teleturniej�w czy program�w reality? I czemu s�u�y ten idiotyczny quiz? Batura otrz�sn�� si� z hipnotycznej mocy cudzoziemca, kt�ry zd��y� ju� uzyska� nad nami przewag�. Tego by�o za wiele. � Do�� � przerwa� mu brutalnie Jerzy. � Niech pan nie zapomina, �e jeste�my w Polsce. Warszawa to m�j teren. Nie b�dzie mnie pan po ucza� jak ��todzioba. � W porz�dku � skrzywi� usta w delikatnym u�miechu Ikar, co mo�na by�o odebra� jako wielk� przemian� wjego osobowo�ci. �Zdali �cie test. To jest najwa�niejsze. Wiem, �e znacie si� na sztuce. Prosz� 0 wybaczenie za ten niewinny trik. Przejd�my zatem do rzeczy. Ta przemowa uspokoi�a Batur�. W dalszej cz�ci naszego spotkania cudzoziemiec m�wi� o najnowocze�niejszych systemach alarmowych 1 poda� nam pewien pomys� na sparali�owanie pracy agencji ochroniar skiej. Tego dnia nie chcia� nam zdradzi� celu w�amania, a przecie� tylko dla tej informacji zgodzi�em si� wzi�� udzia� w tym przedstawieniu. Kiedy Jerzy uzgadnia� z cudzoziemcem list� potrzebnych akcesori�w, moj� uwag� zwr�ci�a znajduj�ca si� na sali osoba. Siedzia�em plecami do �ciany maj�c przed oczami ustawiony parawan. Nie ogranicza� on jednak ca�kowicie widoku na sal� � widzia�em bowiem po lewej stronie stolik w rogu lokalu, na prawo za� st� bilardowy. W g��bi sali, przy stoliku pod oknem siedzia�a ca�kiem �adna brunetka ubrana w d�insy i lu�n� marynark� koloru ciemnej zieleni. Pi�a kaw� i da�bym uci�� sobie g�ow�, �e co pewien czas zerka�a na nasz stolik. Zanotowa�em szybko w pami�ci, �e by�a w moim wieku, a zatem mia�a niewiele ponad trzydzie�ci lat. Proste i l�ni�ce w�osy opada�y jej na kark i zakrywa�y uszy, a pomalowane na ciemno oczy wyr�nia�y si� na tle jasnej karnacji. By�em pewny, �e kobieta nas obserwuje. �Kim jeste�?" � my�la�em zaniepokojony. Z zamy�lenia wyrwa� mnie Batura, szturchaj�c w �okie�. � Zamawiasz co�? � Nie, nic. Ikar wsta�, zerkn�wszy dyskretnie na sw�j imponuj�cy zegarek z tytanow� kopert� i szafirowym szk�em. Mia� ten egzemplarz urz�dzenie do wy�apywania sygna��w z satelity, a tak�e do pomiaru odleg�o�ci i pr�dko�ci w systemie GPS. �Je�li facet z tak� aparycj� u�ywa takiego sprz�tu, nie wr�y to niczego dobrego" � pomy�la�em. � Ja ju� pan�w po�egnam � rzek� Ikar. � Widzimy si� po raz ostat ni. Jutro dostaniecie ode mnie wiadomo��: CO DALEJ. Zadzwoni� na kom�rk� pana Batury. I prosz� mnie nie �ledzi�. Daj� wam s�owo, �e nie uda si� wam mnie namierzy�. A nawet je�li kt�remu� z was si� poszcz� �ci, przyrzekam, �e sko�czy on marnie. Nie wiecie jeszcze, z kim macie zaszczyt wsp�pracowa�. Nie poda� nam r�ki. Nie u�miechn�� si�. Nie zabra� nawet ze stolika karteczki z numerem telefonu Jerzego, a jedynie zapami�ta� ten numer. Oddali� si� bezszelestnie ku wyj�ciu, zostawiaj�c po sobie ch��d, jakiego nie powstydzi�aby si� kostucha. � S�ysza�e�? � zapyta� mnie po chwili Batura. � Co? � Je�li skok si� uda, dostaniemy po dwadzie�cia tysi�cy euro. � Ach tak! � Nie s�ucha�e�? Batura przerwa�. Powi�d� wzrokiem na nieos�oni�ty parawanem fragment sali, na stolik, przy kt�rym siedzia�a jeszcze przed chwil� owa brunetka �jak mi si� zdawa�o, osoba �ywo interesuj �ca si� naszym spotkaniem. By�em pewny, �e kobieta przysz�a do tego lokalu dla nas. Po pierwsze � nie pasowa�a do tego miej sca, po drugie � gapi�a si� na nasz stolik zbyt obcesowo. Niestety, teraz owa dama znikn�a. Ulotni�a si�. Stolik by� pusty i po kobiecie zosta�a jedynie niedopita kawa oraz banknot le��cy na talerzyku. � Co jest grane, Pawe�? Opowiedzia�em mu o tej kobiecie. Batura odebra� moje podejrzenia jako objaw zwyk�ego przewra�liwienia. � Niemo�liwe, �eby kto� obcy dowiedzia� si� o naszym spotkaniu. Barman jest okej, uwierz mi. To cz�owiek z zasadami. Po prostu, za d�ugo pracujesz w Departamencie Ochrony Zabytk�w. Wsz�dzie widzisz z�ych ludzi. � Ty i tobie podobni nie chcecie, abym poszed� na emerytur�. � Nie przesadzaj � westchn�� i szybko zmieni� temat. � A �adna chocia� by�a? � Kto? � Kobieta przy tamtym stoliku? � �Nie wiem, chyba tak � odpar�em, gdy wychodzili�my z lokalu na rozpalone s�o�cem powietrze. � Intuicja m�wi mi, �e ta kobieta przysz�a tu na przeszpiegi. Batura z�apa� mnie za r�kaw kurtki. Stan�li�my przed schodkami do lokalu. � A nie przysz�o ci do g�owy, �e to by�a ochrona Ikara? Tak, Jerzy mia� racj�! Nie pomy�la�em o tym. Nasz �pracodawca" nie by� amatorem, wiedzia�, �e mo�e ufa� wy��cznie sobie, ewentualnie swoim ludziom. Zabezpieczy� si� na ewentualno��, gdyby kt�ry� z nas zamierza� go �ledzi�. Wys�a� wi�c tutaj swojego cz�owieka, kobiet�, kt�ra mia�a nas zapami�ta� i mie� na oku. Rozejrzeli�my si� po parkingu i ulicy. Nigdzie �ladu owej brunetki. Wszystkie samochody, dotykaj�ce maskami frontowej elewacji �Kameralnej", by�y wewn�trz puste. � Zaczekaj � Batura da� mi r�k� znak. Znikn�� w klimatyzowanym wn�trzu lokalu, lecz zaraz wybieg� zdyszany. � To obca � m�wi� szybko. �Ale Polka. Barman jej nie zna. My �la�, �e to zwyk�a �dziewczynka". Zam�wi�a kaw� i usiad�a przy tamtym stoliku. Nasz Ikar wzi�� sobie zatem na asystentk� nasz� rodaczk�. Nie zd��yli�my wsi��� do BMW, gdy odezwa�a si� kom�rka Jerzego. Odebra�. Lecz nie rozmawia�. Przygryz� doln� warg� i gapi� si� jak zahipnotyzowany w ekranik swojej kom�rki. By� czym� potwornie zdenerwowany. � Cholera � zakl�� pod nosem i poda� mi kom�rk�. � Zabij� dra nia. Na ma�ym ekraniku ujrza�em przes�ane SMS-em zdj�cie psa. Kolorowa fotka przedstawia�a sympatycznego czworonoga, o ile zna�em si� na rasach ps�w, by� to sznaucer. Zdziwiony popatrzy�em na zdenerwowanego Batur�. � Co jest grane z tym zdj�ciem? � zapyta�em. � To Saba � wyja�ni�. � M�j pies... sznaucer. Ten ca�y Ikar go porwa�. Rozumiesz?! Ten cz�owiek dosta� si� do mojego domu i zabra� mojego psa. Szanta�uje mnie. Zat�uk� drania! Zrobi� ten skok, odbior� grzecznie psa, wezm� zap�at� i zabij� go. Jerzy pokaza� mi wiadomo�� tekstow� przys�an� przez nieznajomego- Na wszelki wypadek zabra�em pa�skiego sympatycznego pieska. Mam nadziej�, �e zale�y Panu na tym, aby piesek wr�ci� do niego ca�y i zdrowy. Ikar. Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e cudzoziemiec chcia� pos�u�y� si� Sab� jako gwarantem powodzenia ca�ej operacji. Nie wiedzia� chyba tylko tego, �e nacisn�� Jerzemu na odcisk, czego ten bardzo nie lubi�. Jerzy wy��czy� kom�rk�, sprawdziwszy przedtem numer nadawcy wiadomo�ci. � M�g�by� sprawdzi� swoimi sposobami, do kogo nale�y ten numer? � poprosi� mnie. � Namierzymy drania. � Okej, spr�buj�. Batura nie kry� swojej w�ciek�o�ci. W trakcie powrotnej jazdy do stolicy wci�� obiecywa�, �e rozprawi si� z Ikarem, w niezwykle barwny spos�b opisywa�, co mu zrobi, gdy ju� go spotka, lecz przecie� cudzoziemiec wyra�nie stwierdzi�, �e widzimy si� po raz ostatni. Rozgl�dali�my si� te� za siebie w poszukiwaniu podejrzanego samochodu. Podczas kr�tkiego postoju przeszukali�my nawet podwozie BMW z nadziej� znalezienia tam nadajnika. Nie znale�li�my jednak �adnego elektronicznego cacka. Samoch�d wydawa� si� czysty. A zatem nikt nas nie �ledzi� i nie mia� takiego zamiaru. Co z tego, skoro odnie�li�my wra�enie, �e jeste�my kontrolowani. Jakby kto� narzuci� nam regu�y nieznanej gry. A tego � nie tylko Batura, ale tak�e i ja � bardzo nie lubili�my. Reszt� dnia pracy sp�dzi�em w gabinecie szefa. Rozmawiali�my wy��cznie o misji cudzoziemca w naszym kraju. Zastanawiali�my si�, co knu� ten cz�owiek i kto m�g� nas obserwowa� w �Kameralnej". Czy brunetka by�a wsp�lnikiem Ikara? A mo�e raczej pracowa�a dla Jerzego? ROZDZIA� DRUGI TELEFON OD BATURY, CZYLI NOWE INSTRUKCJE � REORGANIZACJA � CZY KAMILA BY�A W �KAMERALNEJ"? � NA PERONIE DRUGIM DWORCA CENTRALNEGO � INFORMACJA POD �AWK�, CZYLI ZBOCZE�CY � LIST OD SA-INT-GERMAINA � S��W KILKA O S�YNNYM HOCHSZTAPLERZE � KLUCZ DO SKRYTKI BAGA�OWEJ NUMER 1204 Na drugi dzie� odbyli�my kr�tk� narad� w naszym departamencie. Dzi�ki pomocy kogo� zaufanego uda�o si� szefowi ustali� numer kom�rki, z kt�rej przes�ano Baturze zdj�cie psa Saby. Telefon nale�a� do mieszka�ca stolicy. Cz�owiek ten nie zd��y� jeszcze zawiadomi� policji o jego zagubieniu. Nie wiedzia�, biedak, �e ukradziono mu telefon i pos�u�ono si� nim jednorazowo. By� to szanowany przez swoje �rodowisko in�ynier, �awnik i by�y radny gminy Wola. W�a�ciciel kom�rki by� zatem poza wszelkimi podejrzeniami. Mia� racj� Ikar, �e namierzenie go b�dzie sztuk� nie�atw�. Ba, to mog�o okaza� si� niemo�liwe. � Ten Ikar zaczyna mi dzia�a� na nerwy � powiedzia�em, gdy Mo nika, nasza sekretarka, wnios�a dymi�ce herbat� fili�anki. � Zd��y� ju� zaj�� Jerzemu za sk�r�. Wywo�a�em wilka z lasu, gdy� dos�ownie po kilkunastu sekundach zadzwoni� do nas Batura. Pan Tomasz odruchowo w��czy� funkcj� �spe-aker phone", a�ebym s�ysza� naszego rozm�wc�. � Dzie� dobry, panie Tomaszu! � wrzeszcza� do s�uchawki Jerzy. � Czy jest Pawe�? Nie da� mi nawet numeru swojej kom�rki... � Co si� sta�o? -� Co si� sta�o?! � prycha� oburzony. � A to, �e nasz Ikar to jaki� przekl�ty sadysta! Przed chwil� odebra�em od niego telefon... da� mi pos�ucha� g�osu mojej kochanej Saby... jak g�o�no skamle, �eby pan to s�ysza�. Kochany piesek... Ten bydlak pewnie j� g�odzi! Ja mu poka��. Facet ma nie po kolei w g�owie! Wczoraj na przyk�ad egzaminowa� nas z Micha�a Anio�a... pyta� o �Pi�t�"... Nie, to jaki� wariat! �obuz kpi sobie z nas! �Zastanawiamy si� w�a�nie, czy nie zawiadomi� policji. � Nie wolno wam tego zrobi�! � krzykn�� w�ciekle Jerzy. � M�j pies... moja kochana Sabajest w niewoli. On got�w j� zaszlachtowa�. To sadysta. � Chyba ma pan racj� � szepta� pan Tomasz. � Tak tylko g�o�no my�l�. Ale przecie� ten ca�y Ikar nie mo�e nas wszystkich kontrolowa�. Nie wie nawet, kim jest Pawe�. � Wcze�niej czy p�niej sprawdzi, �e pracuje w Ministerstwie Kul tury i Sztuki. Lepiej, �eby dowiedzia� si� o tym p�niej. I w tym m�j inte res, �eby tego dopilnowa�. Zreszt� nie mamy czasu. Dosta�em wiado mo�� od Ikara. Mamy p�j�� na Dworzec Centralny. Po pierwsze instruk cje. Ikar raz jeszcze przypomina, �e w wypadku zawiadomienia policji spotka nas obu wielka przykro��. Niech Pawe� przyjdzie na dworzec za godzin�. Czekam przy kasie numer 1. Batura si� roz��czy�. �No to wpad�a �liwka w kompot � zamrucza�em, kiwaj �c niezadowolony g�ow�. � Czuj� na plecach dziwne mrowienie. Problemy zapuka�y do naszych drzwi, szefie. Wola�bym teraz ugania� si� za tradycyjn� przygod� i szuka� skarbu w Czersku nad Wis��. Ustalili�my, �e na razie nie podejmujemy �adnych ryzykownych krok�w. Nie powiadamiamy policji. Dzia�amy i czekamy na dalszy rozw�j wypadk�w. Ikar nie m�g� dowiedzie� si�, �e pracuj� w Departamencie Ochrony Zabytk�w. Kto wie, na co go by�o sta�? Na dobr� spraw� nie wiedzieli�my, co tak naprawd� o mnie wiedzia�. Je�li tylko trzyma� w zanadrzu jakiego� haka na moj� skromn� osob�, mog�o by� gro�nie. Dotychczasowy spos�b jego dzia�ania wskazywa� jednoznacznie, �e mamy do czynienia z osobnikiem gro�nym, przebieg�ym i metodycznym. Kto wie, mo�e Jerzy mia� racj� twierdz�c, �e Ikar przejawia� dodatkowo sadystyczne sk�onno�ci. Przede wszystkim wiedzia�, jak kupi� ludzkie milczenie i pos�usze�stwo. Uda�a mu si� ta sztuka z Jerzym, to pewnie potrafi�by ujarzmi� w podobny spos�b i mnie. I chocia� nie posiada�em psa, �y�em samotnie, to wiedzia�em, �e cz�owiek pokroju Ikara potrafi znale�� moj� pi�t� Achillesow�. Z nieweso�ego nastroju wyrwa�a nas Monika. Wesz�a do gabinetu szefa i zapowiedzia�a wizyt� go�cia. Dopiero po chwili pan Tomasz przypomnia� sobie, �e dzisiaj um�wi� si� na rozmow� z kandydatem do pracy w naszym departamencie. � Znowu dowiaduj� si� ostatni o reorganizacji naszego departamen tu? � zmarszczy�em gniewnie czo�o. � Spokojnie, Pawle � uni�s� wy�ej r�k� w ge�cie uspokojenia. � Zrozum mnie, mia�e� przecie� �pracowa�" z Batura, wi�c pomy�la�em, �e jaka� dora�na pomoc by mi si� przyda�a. Na czas nieokre�lony, ma si� rozumie�. Znalaz�em dobrego kandydata, a raczej kandydatk�. Po tych s�owach do gabinetu wesz�a �adna blondynka o prostych w�osach w okularach leczniczych na nosie. Jej wiek oceni�em na dwadzie�cia siedem, mo�e dwadzie�cia osiem lat. Ubrana w kus� sp�dniczk� do kolan i schludn�, bia�� koszul�, wygl�da�a jak jedna z wielu urz�dniczek dobrze prosperuj�cej firmy. Taka osoba bez trudu znalaz�aby posad� asystentki prezesa dobrej firmy. Co sk�oni�o j� do pracy w naszym departamencie? I jeszcze jedno. By�a �adna, cho�jej uroda odbiega�a od jedynie s�usznego wizerunku pi�kno�ci wyznaczonego przez modelki, aktoreczki i gwiazdy pop. Mia�a ostre rysy twarzy, wystaj�ce ko�ci policzkowe i dobrze zarysowany nos. Na czole zauwa�y�em ledwo widoczn� blizn� d�ugo�ci trzech centymetr�w nad lewym oczodo�em, widocznie pami�tka po dawnym urazie. B��kitne oczy m�wi�y o kobiecie wiele � inteligentna i pedantyczna. Nie odzywa�a si� nieproszona. �Konkretna osoba" � pomy�la�em. Zanim zbli�y�a si� do nas, pomy�la�em o kobiecie w �Kameralnej". Czy to przypadkiem nie ta schludna blondynka znalaz�a si� w Brwinowie w charakterze szpiega? Lecz po pierwsze � tamta niewiasta by�a brunetk�, po drugie � nasza nowa pracowniczka zjawi�a si� dopiero dzisiaj w naszym departamencie. Nie mog�em si� jednak oprze� wra�eniu, �e w pewnym sensie brunetka by�a podobna do blondynki, kt�ra zdecydowanym krokiem zbli�y�a si� w�a�nie do biurka pana Tomasza. Je�li to ta sama osoba, kt�ra szpiegowa�a nas w lokalu, mieli�my do czynienia albo ze szpiegiem Batury, albo samego Ikara. � Kamila � poda�a r�k� szefowi. � Kamila Nowakowska. Kiwn�a g�ow� w moj� stron�, a ja wymamrota�em swoje imi�, nast�pnie ust�pi�em jej miejsce na fotelu. Pan Tomasz wyj�� z szuflady cienk� teczk�, otworzy� j� i zerkn�� na akta w niej ukryte. � Z kilku kandydat�w wydaje si� pani najlepsza do tej roli. � Do jakiej roli? � zapyta�em zaskoczony. � Detektywa � odpowiedzia�a za szefa Kamila. � M�wili mi, �e jeste�cie historykami, ale w zasadzie uganiacie si� za skarbami po kraju i �wiecie. Czyli jeste�cie kim� w rodzaju detektyw�w. To musi by� cieka wa praca. � Chwileczk� � zdenerwowa�em si�. �My�la�em, �e potrzebujemy � asystentki do uporz�dkowania akt i bazy danych. W tym departamencie mo�na si� czasami zabi� o stosy papier�w zalegaj�cych nasz stary dywan. � Prosz� pana � broni�a si� kandydatka, zerkn�wszy na dywan jakby chcia�a sprawdzi� jego stan. � Sko�czy�am wy�sze studia, biblio tekarstwo. Mam te� drugi fakultet, z psychologii. Chyba nie zamierza mnie pan w pracy dyskryminowa� i proponowa� absolwentce wy�szej uczelni obowi�zki zwyk�ej sekretarki. � No, no � pogrozi�em jej palcem. � Niech no tylko us�yszy to Monika. Nie radz�. Prosz� sobie te� zapami�ta�, �e my tu nikogo nie dyskryminujemy. Je�li kto� si� nie nadaje, to po prostu wskazujemy mu grzecznie drzwi. Tak nawiasem m�wi�c, to my bardzo lubimy kobiety, szczeg�lnie bardzo atrakcyjne, wolimy jednak spotyka� si� z nimi po zaj� ciach s�u�bowych. To jak? Um�wi si� pani ze mn�po po�udniu w jakiej� mi�ej kafejce? � Wsp�czuj� panu. � S�ucham? Nie rozumiem. � Czy pan my�li tylko o jednym? � wyd�a wargi w lekcewa��cym grymasie. � Zale�y od pory dnia � westchn��em. � Z pani� wola�bym raczej rozmawia� w mi�ej kawiarni, ni� ugania� si� po kraju za z�odziejami. Nie mog� oprze� si� wra�eniu, �e w terenie by�yby z pani� same k�opoty. Pewnie nale�y pani do tych niewiast, kt�re zabieraj� w delegacj� dwie wypchane garderob� walizki. M�wi�c to, ca�y czas zastanawia�em si�, czy to ona przysz�a w peruce i d�insach do �Kameralnej". � Na szcz�cie nie jest pani w moim typie � doda�em szybko. � I nie musz� si� z pani� umawia�. Troch� j� zaskoczy�em szczero�ci� tego o�wiadczenia. � Jakiego archaicznego j�zyka pan u�ywa � przesz�a do ataku. � �Niewiasta"! �mieszne. Groteskowe. Jak ten pseudonim: Pan Samocho dzik. Ca�a Warszawa zrywa boki z tej ksywki. Podobno je�dzi pan �miesz nym i dziwacznym samochodem. Nie by�a pora na wyja�nienia, �e �w s�ynny pseudonim przylgn�� do szefa dawno temu, a mnie nazywano tak czasami wy��cznie pomy�kowo. Kiedy� szef posiada� wehiku� z silnikiem ferrari 410 pod mask�; dzisiaj na stanie naszego departamentu by� podobny wehiku�, tyle �e z silnikiem aston martina. Jako �e sporo nim je�dzi�em, st�d nazywano mnie nies�usznie Panem Samochodzikiem. �Mo�e znalaz� go pan w jakim� muzeum? � na�miewa�a si� z wehiku�u blondynka. � Gorzej. Wyci�gni�to go z cmentarzyska samochod�w. Jak pani wi dzi, ��czymy akcenty cmentarne z grotesk�. Nie przera�a pani praca u nas? � Spok�j � szef wsta� i przybra� poz� rozjemcy. � Nie ma co ga da�. Mamy du�o pracy. Wok� nas dziej� si� sprawy wielkiego kalibru i nie marnujmy czasu na podobne dyskusje. Pawe� b�dzie robi� to co dzi siaj ustalili�my, pani Kamila za� przejmie jego dotychczasowe obowi�zki. Pojedzie pani do Czerska i poszuka tego skarbu. Prosz� na pocz�tek po rozmawia� z miejscowym proboszczem. A mo�e znajdziemy dla pani inn� prac�, zobaczymy. Niepocieszony westchn��em ci�ko, lecz w tej chwili sprawa rzekomego skarbu nad Wis�� zesz�a na plan drugi. Interesowa�a mnie wy��cznie misja zwi�zana z osob�Ikara. Je�li przekomarza�em si� z dziewczyn�, robi�em to �rutynowo", dla gry samej w sobie, bowiem �adne i inteligentne kobiety wywo�ywa�y we mnie odruch obronny. Jaka� przekora kaza�a mi stawa� wobec nich okoniem. Jednak�e �adna wiadomo�� nie by�a dzisiaj w stanie pogn�bi� mnie bardziej ni� osoba tajemniczego Ikara i jego misja nad Wis��. � Mam rozumie� � zwr�ci�em si� do szefa��e dalej wsp�pracu j� z naszym znajomym? �Pojed� na spotkanie z nim. Ciekawy jestem tych instrukcji od cudzoziemca. A ja w tym czasie porozmawiam z naszym nowym detektywem. Wyszed�em z gabinetu bez s�owa. � I jak? � zaczepi�a mnie w sekretariacie Monika. Nie lubi�a zbyt nio nowych pracownik�w. � Co o niej s�dzisz? � Ma zgrabne nogi. � Zd��y�e� to zauwa�y�? � Gdyby nosi�a spodnie, musia�bym si� domy�la�. � W ko�cu jeste� detektywem. No i co, b�dzie za ciebie rozwi�zy wa� zagadki? � Moim zdaniem, d�ugo nie zagrzeje u nas miejsca. Jest jaka� taka sztywna. Zasadnicza. � Jeste� jak zwykle uprzedzony do kobiet. � Te� nie patrzysz na ni� przychylnym okiem, Moniko. � Tylko �e ja, w przeciwie�stwie do ciebie, nie zerkam na ni� zg�od nia�ym okiem. � Co ty pleciesz? � unios�em si�. �Nie jestem g�odny. � Nie obrazi�a si� za m�j opryskliwy ton. Zachichota�a. Poirytowany wyszed�em z budynku ministerstwa i uda�em si� do wehiku�u zaparkowanego na alejce przy klombie. Co tam nowy pracownik! Pojecha�em na spotkanie z Batura, zapominaj�c na dobre o Kamili No- wakowskiej. Spotkali�my si� przy kasach na Dworcu Centralnym, okupowanych przez t�umy wczasowicz�w. Czu�em si� w tej du�ej hali wype�nionej setkami podekscytowanych podr�nych niczym przybysz z innej planety. � Cze�� � przywita� mnie Batura, nie podawszy r�ki. � Idziemy na peron drugi. Dok�adnie za pi�� minut ma zadzwoni� Ikar. Id�c w d�, zwr�ci� si� do mnie z powag�. � Czy zawiadomili�cie policj�? � Pan Tomasz mia� taki zamiar, lecz wobec gr�b Ikara wstrzyma� si� z realizacj� tego pomys�u. � Nie podoba mi si� to wszystko � mrukn��. � Czuj� wielkie pro blemy. � Ja te�. Na wspomnianym peronie panowa� t�ok jeszcze wi�kszy od tego przed kasami. Je�li uda�o nam si� nie potr�ci� jakiego� szcz�liwego nabywcy biletu, owej przepustki nad morze, to mo�na si� by�o wy�o�y� o walaj�ce si� wsz�dzie plecaki i torby podr�ne. T�ok, gwar i zapach spoconych cia�. Jak�e daleko by�em mentalnie od tej beztroskiej gawiedzi, nieczu�y na rosn�ce z ka�d� sekund� zniecierpliwienie m�odych podr�nych. Nie dziwi�em si� ich stanowi ducha, gdy� za kwadrans mia� odjecha� poci�g do Ko�obrzegu. Dok�adnie po pi�ciu minutach zapipcza�a kom�rka Jerzego. Na jej ekranie pojawi�a si� informacja o nast�puj�cej tre�ci: �Numer zastrze�ony". Kolejny �zastrze�ony" numer z �ukradzionej" kolekcji Ikara! Jerzy przy�o�y� telefon do ucha i przez chwil� s�ucha� w napi�ciu, co ma do powiedzenia cudzoziemiec. Od czasu do czasu kiwa� g�ow�, nie zerkn�wszy na mnie ani razu. Zrobi� to dopiero po jakim� czasie. � Nasz Ikar chce numer twojej kom�rki � zwr�ci� si� do mnie. Poda�em mu go. Dos�ownie po chwili Batura sko�czy� rozmow�. � Musimy znale�� �awk� przed ruchomymi schodami. Rozejrza� si� po peronie i zaraz jego wzrok spocz�� na przeciwleg�ym ko�cu platformy. Musieli�my przecisn�� si� przez t�um oczekuj�cych na ekspres relacj i Warszawa�Ko�obrzeg. Uda�a nam si� ta sztuka po dw�ch Na oczach t�umu uni�s� go nieco w g�r� � co wywo�a�o w�r�d gapi�w cichy pomruk podziwu � i z �atwo�ci� przestawi� ch�opaka za siebie. minutach. Kiedy ju� zbli�yli�my si� do owej �awki, zastali�my tam siedz�cych m�odych ludzi. � Pod �awk�Ikar zostawi� dla nas informacj� � wyja�ni� Jerzy. � Co za konspiracja � westchn��em. � Pewnie naogl�da� si� za du�o film�w szpiegowskich. � Co robimy? Czekamy, a� m�odzie� wsi�dzie do poci�gu? Batura zerkn�� na sw�j drogi zegarek. � Nie, szkoda czasu � westchn��. Podszed� do nastolatk�w pewnym krokiem i zwr�ci� si� do jednego z nich wygl�daj�cego na �herszta" grupki. � Ust�p miej sca starszemu � zwr�ci� si� do niego �agodnym g�osem., M�ody cz�owiek nie dojrza� w b��kitnych oczach Jerzego iskrz�cych si� w arktycznej po�wiacie problem�w, dlatego zignorowa� jego pro�b�.. By� zbyt zahipnotyzowany wakacyjn� beztrosk� i w�asn� wielko�ci� lokalnego wodzireja. Sk�d m�g� wiedzie�, �e stoi przed nim ksi��� warszawskich z�odziei dzie� sztuki i niekwestionowany lider w�r�d handlarzy antykami? Cz�owiek bezwzgl�dny, taki, kt�ry z niejednego pieca jad� chleb. Op�r m�odego cz�owieka sankcjonowa�a za� dodatkowo obecno�� kilku dziewcz�t, przed kt�rymi ten nastolatek zapragn�� si� popisa�. Nie lubi�em takich zabaw, lecz w tej chwili nie mieli�my czasu na gierki i przekomarzanie si�. I chocia� ci m�odzi ludzie nie byli niczemu winni, to mia�em przed oczami psa Sab� i diabelsko oboj�tne spojrzenie Ikara. � Spadaj �wyd�� wargi w grymasie pogardy m�ody cz�owiek i prze ni�s� wzrok na drogi garnitur Batury. � Nie sta� ci� na samolot? Dziewcz�ta zachichota�y, dw�ch koleg�w wykrzywi�o swoje twarze w nieco g�upkowatym u�miechu. � Z�a� � ponowi� pro�b� Jerzy. � Z�a�cie wszyscy! Potrzebuj� tej �awki. Na kilkana�cie sekund. � Ty zbocze�cu! � szydzi� �herszt" grupki i rozbawiony zwr�ci� si� do swoich kumpli. � �awki b�dzie obmacywa�! S�yszeli�cie? �miali si� ju� nie tylko siedz�cy na owej �awce podr�ni, ale tak�e �wiadkowie tego widowiska. Batura nic wi�cej ju� nie powiedzia�. Zrobi� krok w stron� m�odego cz�owieka i chwyci� go brutalnie za chabety. Na oczach t�umu uni�s� go nieco w g�r� � co wywo�a�o w�r�d gapi�w cichy pomruk podziwu � i z �atwo�ci� przestawi� ch�opaka za siebie. Jak ju� to zrobi�, zaj�� jego miejsce. Automatycznie pozosta�e towarzystwo poderwa�o si� z siedze�, zwalniaj�c �awk�. Podszed�em do Jerzego i wsp�lnie zacz�li�my obma- cywa� sp�d �awki. Zgodnie z sugesti� Ikara, powinni�my tam znale�� przytwierdzon� do drewnianej powierzchni belki informacj�. � Patrzcie � otrz�sn�� si� z chwilowego odr�twienia �herszt" grup ki. � Oni naprawd� macaj� �awki. � Zbocze�cy! Nie zwa�ali�my na ich docinki. Szukali�my dalej. I wreszcie uda�o mi si�. Moje palce natrafi�y na p�aski, metalowy przedmiot przytwierdzony do drewna plastrem. � Mam! � zwr�ci�em si� do Jerzego. By� to kluczyk do skrytki baga�owej numer 1204. Batura z ulg� odetchn�� i zerkn�� pogodnie na stoj�cego za nim �herszta" grupki. Wskaza� mu palcem �awk�. � No i czego stoisz? Siadaj. Nie r�b t�oku. W tym samym momencie w czarnej jak smo�a czelu�ci jednego z tunel�w b�ysn�o �wiat�o mocnych reflektor�w. Zadudni�y ko�a o tory. Oto naje�d�a� upragniony poci�g ekspresowy do Ko�obrzegu, mrucza� i trzeszcza� w starym tunelu jak zbudzony ze snu potw�r. �Nie, dzi�kuj�wzruszy� ramionami ch�opak. � Poci�g ju� jedzie. Zrobili nam przej�cie, �eby�my mogli bez trudu przej�� w stron� schod�w ruchomych. Kiedy oddalili�my si� od nich, s�yszeli�my jeszcze za swoimi plecami r�ne domys�y na nasz temat. Wed�ug niekt�rych byli�my �szpiegami". Kto� inny mia� nieco odmienn� koncepcj� i nazwa� nas po prostu �wariatami". Kolejne wersje zag�uszy� g�o�ny ryk lokomotywy. Stoj�c na leniwie sun�cych w g�r� schodach, rozgl�dali�my si� po peronie w poszukiwaniu kogo� podejrzanego, lecz w mrowiu pasa�er�w nie dostrzegli�my nikogo takiego. Chc�c nie chc�c udali�my si� na wy�szy poziom, a z niego ruszyli�my zaludnionym korytarzem do baga�owni. Znalezionym przed chwil� kluczykiem otworzyli�my wreszcie skrytk� numer 1204. W jej wn�trzu znajdowa�y si� dwie kom�rki, mapa Warszawy oraz okolic i list napisany na komputerze bez tak zwanych znak�w diakrytycznych, co sugerowa�o, �e edytor tekstu autora nie zawiera� polskiej czcionki. Rzucili�my si� na wydruk jak zg�odnia�e wilki. Zapami�tajcie dobrze ka�de s�owo. Po lekturze spalcie list. Uwierzcie � na mapie nie ma �adnych odcisk�w palc�w, opr�cz waszych. Kom�rki s� � czyste ". W skrytce znajdziecie map� Warszawy i okolic. Interesuje mnie pewna willa w Milan�wku. Adres podam wam p�niej. Potrzebuj� cennej rzeczy, jak� posiada pewien cz�owiek w swoich zbiorach, bo tak si� sk�ada, �e jest on kolekcjonerem. To Biblia, jedna z pierwszych w Europie. �w podwarszawski kolekcjoner zdoby� ten cenny egzemplarz nie do ko�ca drog� legaln� i boi si� poda� �w fakt do publicznej wiadomo�ci. Trzyma go dla siebie. Dziwnym trafem znam jego sekret. Ten cz�owiek dobrze strze�e swojej twierdzy. To wyj�tkowy pedant i osobnik nieufny. Perfekcjonista. A zarazem cz�onek mafii. Nawet jego rodzina nie ma poj�cia, co zawiera jego skarbiec. Willi strze�e zaufana gwardia ochroniarzy. Teren chroni dodatkowo skomplikowany system alarmowy. To wasze zadanie: musicie rozpracowa� dla mnie �w system. To dlatego wybra�em pana, panie Batura, do tego zadania � jeszcze zanim zgodzi� si� pan na t� robot� � bo ma pan kontakty w podziemiu. Powtarzam: interesuje mnie willa w Milan�wku nale��ca do pewnego waszego mafiosa. Rozpracujcie system alarmowy strzeg�cy wej�cia na teren jego posiad�o�ci i do skarbca. Chc� zna� ka�dy detal. Reszt� polece� otrzymacie ju� wkr�tce. S�uchajcie polece� Ikara, to moja prawa r�ka. Nie chc� wyj�� na nudziarza, wi�c powtarzam po raz ostatni: nie zawiadamiajcie policji. Saba ma si� dobrze, panie Batura. Co za urocza suczka. I zniszczcie ten list natychmiast po jego lekturze. Hrabia S-G W pierwszej chwili nie mog�em uwierzy� w�asnym oczom. �w podpis na dole listu dos�ownie mnie zahipnotyzowa�. �Hrabia S-G"! Co by�o w tym nadzwyczajnego? � zapytacie. A to, �e pod tymi inicja�ami ukrywa� si� niejaki hrabia Saint-Germain! Jak�e dobrze zna�em to nazwisko! Araczej ten pseudonim! �Nie, to niemo�liwe"�my�la�em ca�kowicie oszo�omiony. Sta�em sparali�owany, og�upia�y, wstrz��ni�ty, i gapi�em si� na karteczk� zapisan� komputerowym pismem z min� wyra�aj�c� kuriozalne zdziwienie. Nie s�ysza�em tego, co do mnie m�wi� Jerzy. Kiedy uzmys�owi�em sobie, �e metody dzia�ania Ikara przypominaj� dobrze mi znane sztuczki osobnika podaj�cego si� w�a�nie za hrabiego Saint-Germaina, by�em ju� pewny, �e do Polski zawita� ten sam cz�owiek, kt�remu dwa lata temu przeszkodzili�my w wywiezieniu z kraju krzy�a �otary�skiego. By� to gro�ny i przebieg�y z�odziej. Cz�owiek o stu twarzach. Tak! Wszystko wskazywa�o na to, �e za intryg� Ikara sta� nie kto inny jak sam Saint-Germain. Solidny kuksaniec Batury przywr�ci� mnie do rzeczywisto�ci. � Pawe�! O co chodzi? � zainteresowa� si� i zabra� mi list. � Co ci si� sta�o? � To Saint-Germain! Ten list napisa� hrabia Saint-Germain. Moje s�owa brzmia�y �miesznie i niewiarygodnie, nic dziwnego, �e Batura spojrza� na mnie jak na wariata. Bo sk�d niby m�g� wiedzie� o hrabim Saint-Germainie? A raczej o cz�owieku, kt�ry podawa� si� za s�awnego w osiemnastowiecznej Europie osobnika � awanturnika, oszusta, ku-glarza, lecz tak�e malarza, muzyka i dyplomat�? O tamtym Saint-Germainie wiemy dzisiaj stosunkowo niewiele; do dzi� trwaj�spory o jego osob�. Czy by� parapsychologicznym geniuszem, czy raczej zwyk�ym manipulatorem? Jego przechwa�ki, �e �y� pono� 2000 lat, a nawet i d�u�ej, wi�kszo�� z nas � a ja do nich nale�a�em � wk�ada mi�dzy bajki. Wiemy, �e �w hrabia zmar� w 1784 roku w posiad�o�ci hrabiego von Hessen--Kassela; na nagrobku figurowa�a tak�e data narodzin: �1710". Dziwnym trafem w roku jego �mierci pewna hrabina widzia�a go w Wenecji i wed�ug jej relacji Saint-Germain wygl�da� na 50 lat. P� wieku p�niej ta sama hrabina spotka�a go w Wersalu. I co? Ot� nasz hrabia nic a nic si� nie zmieni�. Podobno pochodzi� ze starego rodu Saint-Germain�w, a na pocz�tku XIII wieku jego daleki przodek Raimond zwi�za� si� pono� z katarami. Katarzy byli zwi�zani z templariuszami, ci natomiast dali pocz�tek pierwszej masonerii. Osiemnastowieczny Saint-Germain nale�a� prawdopodobnie do lo�y maso�skiej *. Jego gr�b okaza� si� pusty, co stwierdzono w czasach wojen napoleo�skich. Nie do�� na tym � widziano go w wi�zieniu w 1793 roku, podczas wizyty u kochanki Ludwika XV, potem przyby� do celi kr�lowej Marii Antoniny. W 1821 roku spotka� si� w Wenecji z francuskim ambasadorem, a w pi��dziesi�t sze�� lat p�niej w Mediolanie uczestniczy� w posiedzeniu Wielkiej Lo�y Maso�skiej; widziano go te� w Pary�u pod koniec XIX wieku. Czy by� w�oskim skrzypkiem? �ydowskim bankierem? A mo�e nie�lubnym synem wdowy po kr�lu Karolu Hiszpa�skim? Czy stosowa� dziwn� diet�, kt�ra gwarantowa�a mu d�ugowieczno��? Nikt nigdy nie widzia� go jedz�cego (nawet samemu Casanovie** odm�wi� wsp�lnego posi�ku). Niewykluczone, �e posiada� jaki� cudowny eliksir pozwalaj�cy * Jego nazwisko figuruje w dokumentach wielkiego kongresu wolnomularskiego w Wil-helmsbad (z 15 lutego 1785 r., a zatem w rok po �mierci hrabiego!). ** Casanov� di Seingalt Giovanni Giacomo (1725�1798) � w�oski awanturnik, pisarz i s�ynny uwodziciel; autor �Pami�tnik�w" oraz powie�ci �Edward i El�bieta, czyli podr� do wn�trza Ziemi". mu na przenoszenie si� w czasie. Chwali� si� przecie� niesamowitymi rzeczami � rozmawia� pono� z Poncjuszem Pi�atem, Kleopatr� i Henrykiem VIII. A podczas publicznych pokaz�w zamienia� zwyk�e metale w z�oto. I � co ciekawe � nigdy nie z�apano go na oszustwie. Co legendarny ju� Saint-Germain mia� wsp�lnego z lkarem i z misj� w Milan�wku? Pewnie nic. Ku w�asnej pr�no�ci i dla lepszego efektu �w tajemniczy szef kaza� nazywa� si� Saint-Germainem. Nie mog�em odm�wi� mu pomys�owo�ci, przebieg�o�ci i nieprzeci�tnej inteligencji. Ju� dwa lata temu przysz�o nam stawi� mu czo�a w pewnej interesuj�cej historii dotycz�cej krzy�a lotary�skiego, ukrytego w pewnym ko�ciele na terenie Polski*. Nie uda�o si� w�wczas hrabiemu zdoby� owego cennego przedmiotu, jednak�e zdo�a� on zachowa� swoj� anonimowo�� i napsu� nam wiele krwi. Wierzyli�my, �e za efektownym pseudonimem stoi niejaki Holzmann � nieco tajemniczy i bogaty przemys�owiec, oszust i z�odziej dzie� sztuki z Niemiec (niekt�re �r�d�a podawa�y, �e by� Anglikiem). Osobnik o stu twarzach, do tej pory bezskutecznie poszukiwany przez europejsk� policj� oraz Interpol. Posta� zmieniaj�ca nie tylko maski, ale i... cia�a. Pan Tomasz i ja zdo�ali�my ustali� jego rysopis, aczkolwiek �aden z nas nie by� do ko�ca przekonany o ostatecznym charakterze tego portretu. W przygodzie, o kt�rej wspominam, Saint-Germain zmienia� kilkakrotnie to�samo��, a raczej wydawa�o nam s