9463
Szczegóły |
Tytuł |
9463 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9463 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9463 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9463 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Janina Wieczerska
PORADNIK DLA LENI Czyli jak robi�, �eby zrobi�, a si� nie narobi�
S�OWO WYJA�NIENIA
Surowi protestanci uwa�ali lenistwo za �r�d�o wszelkiego z�a i kazali nawet
czteroletnie
dzieci zap�dza� do pracy, �eby im nie �wita�y w g�owie g�upie my�li. Katolicy s�
�agodniejsi
� lenistwo figuruje wprawdzie w katalogu siedmiu grzech�w g��wnych, ale na
ostatnim
miejscu. No i s�usznie: niepor�wnanie wi�cej z�a i cierpienia przysparzaj�
�wiatu dwa
arcygrzechy pierwsze: pycha i chciwo��. Lenistwo jest przywar� md��, pasywn�,
rodzi przede
wszystkim grzechy zaniechania i bardziej szkodzi grzesznikowi ni� bli�nim. Jak
to stwierdzi�
La Rochefoucauld: �Wydaje si�, �e to szatan po�o�y� lenistwo na granicy wielu
cn�t�.
Co do mnie, to cho� uwa�am pracowito�� za wielk� cnot�, do lenistwa odnosz� si�
po
katolicku, czyli tolerancyjnie. Mam nawet pewn� s�abo�� do beztroskich leni, a
szczery
podziw dla pomys�owo�ci tych, kt�rzy potrafi� tak robi�, �eby zrobi�, a si� nie
narobi�.
W ka�dym z nas tkwi kawa� lenia i powiedzia�abym: �a niech sobie tkwi�, gdyby
nie to, �e
ten �obuz, zamiast nam uprzyjemnia� �ycie, odci�gaj�c od bezustannej har�wy,
potrafi
przysparza� k�opot�w, zmartwie�, paradoksalnie tak�e - dodatkowej roboty, a
nawet cierpie�. I
to w stopniu nieraz wi�kszym ni� pedantyczna obowi�zkowo��, maniacka
pracowito��, itp.
Dlatego trzeba go trzyma� w ryzach, wyprowadza� w pole, przechytrza�. Pomocy w
przechytrzaniu ma dostarczy� ten �Poradnik�, oparty przede wszystkim na
osobistym
do�wiadczeniu w potyczkach z w�asnym, a cz�ciowo te� i cudzym lenistwem.
4
ZWI�Z�A TYPOLOGIA LENI
Nie wdaj�c si� w zbyt szczeg�owe rozwa�ania, w populacji leni mo�na wyr�ni�
trzy
typy:
l. Le� absolutny: osobnik czuj�cy stanowcz� niech�� do wszelkiej pracy.
Psychologowie
uznaj� niemal jednomy�lnie tak� niech�� za chorob�. Nie s� zgodni co do jej
przyczyn, za�
potoczna m�dro�� poprzestaje na zrezygnowanym stwierdzeniu, �e
m�wi�c stylem
m�odzie�owym: �facet po prostu tak ma�. Zar�wno naukowcy, jak profani nie znaj�
skutecznego lekarstwa na lenistwo absolutne. Mog� tylko wsp�czu� rodzinom,
gdzie takie
indywiduum si� pojawi.
Istniej� dwie odmiany leni absolutnych: le� weso�y i le� ponury. Weso�y to taki,
kt�ry
tylko si� bawi. Mo�e by� z niego pewien po�ytek, jako z �duszy towarzystwa�. Ten
drugi
natomiast przypomina egzemplarz z wierszyka Tuwima: �Na kanapie siedzi le�, nic
nie robi
ca�y dzie�. A nic nie robi�c, jednak robi: truje i irytuje swoim nier�bstwem.
Leniami absolutnymi w tym poradniku zajmowa� si� nie b�d�, bo by�by to czas
stracony:
leniowi i tak nie b�dzie chcia�o si� przeczyta�.
2. Kryptole�: le� ukryty, zamaskowany, nie cierpi�cy nie tyle pracy, ile
obowi�zk�w;
got�w robi� nies�ychanie du�o, byle nie to, co do niego nale�y. Przyczyny
kryptolenistwa
mog� by� r�ne, czasem dziedziczne. Np. potomek �pan�w� b�dzie z zasady uwa�a�
obowi�zkow� prac� za co� poni�ej jego godno�ci, potomek ch�op�w
pa�szczy�nianych, sam o
tym nie wiedz�c, uprawia strategi� �yciow� opisan� w �Satyrze na leniwych
ch�op�w�: �A
robi� silno ob�udnie: ledwo wynid� pod po�udnie, [...] p�ug stoi na roli, w
lemiesz klekce:
Rzekomo� mu p�ug ora� nie chce...�
Najcz�ciej jednak przyczyn� kryptolenistwa bywa �le wybrany, nielubiany zaw�d
(opr�cz
�le wybranego wsp�ma��onka jedno z najwi�kszych nieszcz��, jakie cz�owieka
mo�e
spotka�) lub wyg�rowane ambicje. Dlatego kryptolenie, nie maj�c szans na
ol�niewaj�cy
sukces w uprawianym zawodzie, bardzo gorliwie garn� si� do tzw. pracy spo�ecznej
lub
polityki. Czasem okazuje si�, �e �to jest to� i wymarzony sukces jednak
osi�gaj�. Bywa
jednak i tak, jak na rysunku Mleczki. Oklapni�ty osobnik zwierza si� przy w�dce:
�My�la�em,
�e cho� rz�dzi� potrafi�, ale i to spieprzy�em�.
Z kryptolenistwa, przy ci�kiej pracy w�asnej i jeszcze ci�szej fachowego
psychologa
mo�na by si� wyleczy�. Pod warunkiem, �e si� chce. Felieton na to nie pomo�e.
3. Pseudole�: cz�owiek przeci�tnie pracowity, obowi�zkowy, a jednak zapadaj�cy
od czasu
do czasu (jak na gryp�) na lenistwo absolutne b�d� kryptolenistwo. Czyli
(wy��czywszy dwa
opisane wy�ej typy) � ka�dy z nas. Jego nibylenistwo nara�a go na zarzuty i
wyrzuty ze
strony nietolerancyjnego otoczenia, odbierane bole�nie, bo przecie� tak naprawd�
leniem nie
jest, to tylko wirus lenistwa jako� si� w nim uaktywni�. Dzia�alno�� tego wirusa
sprawia
tak�e, �e odczuwamy wyrzuty sumienia i sami si� nimi zadr�czamy. Ot� tego
wirusa mo�na
wymin��, opanowa�, ograniczy� mniej wi�cej tak w�a�nie jak gryp�. Ale, jak z
grypy
nieleczonej, mo�na te� wpakowa� si� w stan o wiele gorszy. Wi�c spr�bujmy
przyjrze� si�
stanom zar�wno �grypowym�, jak i �przedgrypowym�, by toleruj�c takie lenistwo,
nie
przekroczy� jednak granic ryzyka.
5
STAN NIEMO�NO�CI
Motto: Bywaj� wiosny i l a t a,
kiedy nam si� nic robi� nie chce.
(z �Przekroju�)
Pseudolenistwo, kt�re ogarnia ludzi normalnie pracowitych (czasem nawet bardzo)
i
obowi�zkowych (jak wy�ej), podzieli� mo�na na okresowe i sytuacyjne. Pierwsze to
stan scharakteryzowany w maksymie u�ytej tu jako motto, drugie � to odraza,
niech�� do okre�lonego zadania, pracy, obowi�zku. Lenistwo okresowe jest stanem
przykrym i trudnym
do zwalczenia, wi�c najpierw o nim.
Kt� go nie prze�ywa�! Wszystko nam si� wymyka z r�k, ka�da praca wydaje si� bez
sensu albo ponad si�y, snujemy si� po domu, g�upkowato patrz�c w okno albo w
sufit, pijemy
kaw� za kaw� niby dla podkr�cenia energii, a w istocie dla pozoru, �eby czas
jako� przeszed�.
Im d�u�ej to trwa, tym jest nam gorzej, bo przecie� z ka�dym dniem przybywa
zaleg�o�ci,
sami sobie stajemy si� niemili, zaczynamy uwa�a�, �e w og�le jeste�my do
niczego...
Bliskich ten stan niepokoi, jeszcze bardziej irytuje. Bo co zrobi�, to �le:
obchodz� nas
ostro�nie z daleka � czujemy si� opuszczeni. Krzycz� na nas � uwa�amy si� za
skrzywdzonych i niezrozumia�ych. A dobre rady typu �we� si� w gar�� s� akurat
tyle warte,
co rada Sowy Przem�drza�ej (z �Kubusia Puchatka�): �W procesie toni�cia wa�n�
rzecz� jest
trzymanie g�owy nad wod��. Dobre � sobie my�limy � przecie� rzecz w tym, �e
w�a�nie za
choler� nie mo�emy wzi�� si� w gar��!
Stan taki ma ukryte przyczyny. Na Zachodzie idzie si� wtedy (albo prowadz� nas)
do
psychoanalityka, tutaj musimy sobie radzi� sami. Czasem pomaga nam samo �ycie:
przychodzi dawno zam�wiony malarz, trudno, wobec takiego kataklizmu musimy si�
ruszy�,
bo zginiemy. Albo zje�d�aj� go�cie � tu te� nie ma wyj�cia, bierz siatk� i le�
po ciel�cin�,
gotuj, nakrywaj, zmywaj, bo to ani si� samo nie zrobi, ani na nikogo nie
zwalisz.
Potem malarz ko�czy robot�, go�cie wyje�d�aj�, w tobie za� ro�nie duma, �e
prosz�,
wprawdzie padasz na pysk, ale da�e� rad� � i dalej ju� leci. Cz�owiek jest
odczarowany, z�y
urok przeszed�, fatalna passa przerwana.
Ot� czasem udaje nam si� taki zbawczy kataklizm jak malarz lub go�cie z
premedytacj�
sprowokowa�. Cz�owiek przez ca�e �ycie prowadzi, �wiadomie i pod�wiadomie,
pewien
rodzaj gry z losem i z sob� samym. Kr�ci bat na siebie i hoduje dla siebie
marchewk�. B�d�c
w ni�u, najcz�ciej, niestety, kopie sobie do�ek jeszcze g��bszy. Tak aran�uje
sytuacj�, �eby
zamiar si� nie powi�d� i �eby potem m�c powiedzie�: �sami widzicie, nic mi si�
nie udaje�.
Zagrywa w kontaktach z lud�mi w tym kolorze, �eby ich zrazi� i triumfowa�:
�Wszyscy mnie
gn�bi��. To robi si� spontanicznie, tego nie trzeba nikogo uczy�.
Mo�na jednak te�, cho� to wymaga wi�kszej znajomo�ci samego siebie i
sprytniejszej
taktyki (znowu � wobec samego siebie) aran�owa� sytuacje, w kt�rych musi nam si�
uda�.
Przyj�� spos�b post�powania, kt�ry kryptolenie stosuj� przez ca�e �ycie. Na
przyk�ad: cho� w
domu le�y stos list�w czekaj�cych na odpowied�, kosz z brudn� bielizn� a� kipi,
lod�wka
pusta, a my ju� trzeci dzie� wysy�amy rodzin� na obiad do baru, ni z tego, ni z
owego,
oferujemy si� z pomoc� znajomej przy, dajmy na to,
chrzcinach. Znajoma jest
uszcz�liwiona, chwali nas i dzi�kuje, wracamy od niej z zadartym nosem i
podniesion�
g�ow�. Z rozp�du, na fali, kupujemy po drodze wo�owin� i to tak�, kt�rej szkoda
zmarnowa�
na g�upi gulasz, pakujemy si� wi�c w robienie zraz�w, jako� mimochodem, kiedy
zrazy si�
6
dusz�, wrzucamy do pralki to nieszcz�sne pranie... Podobny zabieg, powt�rzony
par� razy,
mo�e nam na tyle podnie�� samoocen�, �e m�nie i przytomnie zabierzemy si� i do
odpisywania na listy, co mo�e okaza� si� zaj�ciem przyjemnym.
Bo generalnym sposobem na prze�amanie lenistwa okresowego jest w og�le prze�ycie
czego� przyjemnego.
Opisany pokr�tce stan niemo�no�ci, kiedy to nic nam si� nie udaje i niczego nam
si� robi�
nie chce, ma najcz�ciej powa�ne przyczyny psychiczne. Wyrwa� nas z ot�pia�ej
niemo�no�ci
mo�e albo przypadek-konieczno��, kiedy to po prostu musimy i ju�, albo
niespodziewany
sukces, albo i pseudosukcesik, zaaran�owany przez nas samych. Roli tzw. pomocnej
d�oni te�
nie nale�y wykluczy�, cho� raczej nie radz� na ni� liczy�.
Zdarza si� jednak i tak, �e r�ce nam opadaj� i popadamy w bezradn� bezczynno�� z
powod�w ca�kiem zwyczajnych, �yciowych. Przez zbieg
okoliczno�ci, przez b��dne
obliczenie si�, przez lekkomy�lno��, przez nieumiej�tno�� odmowy itp. zaczyna
si� na nas
wali� taka lawina roboty, �e nie mog�c podo�a� wszystkiemu, w ko�cu nie robimy
nic.
Ogarnia nas totalne lenistwo. Oczywi�cie � pseudolenistwo. Prawdziwy le� nie
martwi si�, �e
nic nie robi. Kryptole� udaje, �e robi, ale wyszukuj�c sobie przer�ne zaj�cia
(byle nie
wykonywa� tego, co do niego nale�y) nie traktuje ich serio, po prostu, jak m�wi
m�odzie�:
olewa. Natomiast normalnie obowi�zkowy i pracowity cz�owiek
cierpi z powodu
niechcianego nibylenistwa, z powodu niewykonania tego, co sobie za�o�y� i co na
siebie
przyj��.
W �Dziennikach� Marii D�browskiej (kt�ra by�a cz�owiekiem w og�le pracowitym i
uwa�aj�cym prac� za warto�� moraln�) mamy przejmuj�ce opisy takiego stanu:
�Znowu ca�e
przedpo�udnie przy biurku i tylko p� strony�. �Dzie� zeszed� mi na niczym, na
b��kaniu si�
po mieszkaniu, XXV rozdzia� nadal nie rozpocz�ty�. �Nie posz�am do S., bo XXV
rozdzia��.
�Nie posz�am na koncert, bo XXV rozdzia��. I mimo tych wyrzecze� XXV rozdzia�
nie rusza�
z miejsca.
Ot� my�l� sobie (i czasem nawet praktykuj�), �e kiedy nam si� nic robi� nie
chce, to � nie
r�bmy. Tylko si� tym nie trujmy! Powiedzmy sobie: �Nie to nie, nie daj� rady z
tym, co
musz� zrobi�, to niech przynajmniej robi� to, co chc�.�
Maria D�browska, zamiast m�czy� si� przez ca�y wiecz�r siadaniem i wstawaniem od
biurka, mog�a spokojnie i�� na wymarzony koncert. Rozdzia�u XXV i tak by siedz�c
w domu
nie napisa�a, a przynajmniej zaliczy�aby pi�kne prze�ycie.
Maksyma �cz�owiek mo�e tylko tyle, ile mo�e� bywa oczywi�cie wym�wk� dla leni,
ale
pseudoleniom mo�e przynie�� ulg� i nawet zbawczy prze�om. Przekona�am si� par�
razy, nie
bez zdumienia, i� nieprawd� jest, �e �robota sama si� nie zrobi�. Je�li co�
wa�nego musi
zosta� zrobione (b�d� w pracy, b�d� w domu), w ko�cu zrobi to kto� inny. Je�li
za� nie zrobi
� to znaczy, �e mog�o by� nie zrobione i �wiat si� nie zawali�. Tak czy owak
obezw�adniaj�ca
lawina zada� troch� si� poluzuje i zaczniemy odzyskiwa� swobod� ruch�w.
W�r�d wielu anegdot o Janie XXIII jest i taka:
Sko�atany papie� skar�y si�: �Panie Bo�e, mam zrobi� to i tamto, i jeszcze
tamto, i
zupe�nie nie daj� rady, jestem do niczego�. Na to odzywa si� g�os z nieba: �Nie
b�d� taki
wa�ny, Giovanni!�.
Nie czujmy si� tacy wa�ni. Powiedzmy sobie za anglosasami; �Take it easy�. Je�li
ogarnia
nas nieprzezwyci�alne lenistwo � poddajmy mu si� i uwierzmy, �e czas to
najlepszy lekarz.
Nawet katar si� kiedy� ko�czy, chocia� po dw�ch dniach sp�dzonych z chusteczk�
przy nosie
wydaje nam si�, �e b�dzie nas m�czy� wiecznie.
7
�M�G�BY, CHCIA�BY, PRAGN��BY, GDYBY...�
Jest taki rysuneczek Mleczki: pod parasolem ma��e�stwo inteligenckie w �rednim
wieku.
Pan m�wi: �Od poniedzia�ku, najp�niej od �rody � je�li nie b�dzie pada�o �
wezm� �ycie za
kark!�.
Gdyby �w pan odk�ada� do �rody, i to koniecznie bezdeszczowej, dajmy na to
skopanie
ogr�dka czy oddanie p�aszcza do czyszczenia, i tak zyska�by u nas tylko
niewysoki i
kr�tkoterminowy kredyt zaufania. Ale uzale�nia� od pogody co� tak zasadniczego,
jak
�branie �ycia za kark�? Wolne �arty... Nigdy tego nie we�mie powa�nie.
Pan z rysunku Mleczki nale�y do pomini�tego w rozwa�aniach wst�pnych typu
p�leni.
Jest to krzy��wka lenia absolutnego z pseudolenienm, a wi�c normalnym
cz�owiekiem,
choruj�cym �na lenia� tylko od czasu do czasu, i to nie bez powodu. P�lenia od
lenia
absolutnego r�ni to, �e owszem, pracuje, owszem, ma nawet pewne osi�gni�cia,
ale jest to
zaledwie po�owa osi�gni�� le��cych w jego mo�liwo�ciach. A tak�e � co okazuje
si� z
czasem bardzo wa�ne � po�owa jego ambitnych plan�w i wyobra�e� o swojej
warto�ci.
Pal go sze�� � mogliby�my powiedzie� � cho� pracuje na p� gwizdka, ale lepsze
p� ni�
nic. A �e nie wykorzystuje swoich mo�liwo�ci i zdolno�ci, tylko zapewnia, �e
�m�g�by,
chcia�by, gdyby� i odk�ada realizacj� tego, co m�g�by, do �rody � �o ile nie
b�dzie pada�o� �
to w ko�cu jego sprawa. Skoro odk�ada, to wida� mu z tym dobrze, nigdzie nie
jest napisane,
�e cz�owiek koniecznie musi �da� z siebie wszystko�.
Tak te� argumentuje p�le�, gdy mu bliscy lub prze�o�eni robi� wyrzuty.
Argument�w w
og�le ma du�o, i to takich na wysokie C: �e �woli by� ni� mie�, �e �Ten pan,
zdaniem
moim, kto przesta� na swoim�, �e lepsza szara uczciwo�� ni� b�yszcz�ca kariera i
kradzione
bogactwo.
Pi�kne to bardzo, o ile jest szczere i prawdziwe. Tylko �e u p�lenia nie jest.
To jego alibi,
bo p�le�, niczym kot Makawity z uroczego wiersza Eliota, �zawsze ma alibi, dwa
albo trzy
do tego�. Tym drugim jest intryga, uniemo�liwiaj�ca pozytywne dzia�anie, trzecim
� brak
warunk�w ( �je�li nie b�dzie pada�o�).
P�leniami mo�na by si� w og�le nie zajmowa�, gdyby nie to, �e p�lenistwo jest
i
zara�liwe, i truj�ce. Dotkni�ty nim osobnik, kiedy si� opatrzy, �e najlepsze
lata i okazje
przelecia�y mu mi�dzy palcami, widzi, �e wyl�dowa� kiepsko. Budzi si� w nim
zawi��, �e
innym posz�o lepiej, i dalej�e przek�amywa� �wiat i ludzi, �eby mu si� teoria
zgadza�a z
praktyk�. Coraz mniej m�wi o tym, �e mu nie zale�y na statusie, coraz wi�cej �
�e kto si�
dorobi�, ten z�odziej. Staje si� bardzo zawzi�ty w podwa�aniu cudzych zas�ug, a
je�li
dochrapa� si� jednak sto�ka kierowniczego � pryncypialnie t�pi tych, kt�rzy
mogliby okaza�
si� lepsi od niego. Opowiada, jak to go wyko�czyli, bo nie chcia� ugi�� karku, a
�w og�le,
panie, to nic si� nie da zrobi�, nie warto nawet pr�bowa�.
Te sentencje trafiaj� na podatny grunt, bo nie da si� zaprzeczy�, �e przyk�ad�w
z�odziejstwa, intryg, t�pienia ludzi zdolnych i z w�asnym zdaniem, triumfu
obrotnych miernot
�ycie dostarcza nam pod dostatkiem. P�le�, sypi�c nimi jak z r�kawa, dosmuca
nas i
podtruwa, i ani si� obejrzymy, a sami staniemy si� p�leniami. Nie wyjdzie nam
to na dobre,
bo p�le� (w przeciwie�stwie do lenia absolutnego, kt�ry przynajmniej bywa
beztroski)
chodzi stale skwaszony, a nawet nieszcz�liwy. No i p�lenie strasznie obni�aj�
poprzeczk�
naszych w�asnych wymaga� wobec siebie i �ycia, czego skutki widzimy doko�a.
8
Ze stanu p�lenistwa mo�e osobnika wyrwa� albo sytuacja przymusowa, kiedy nie ma
innego wyj�cia, jak si� spi��, albo ol�niewaj�ca szansa, co jednak trafia si�
rzadko. O
w�asnych si�ach nie wygrzebie si� nigdy. Je�li nie �yczymy sobie by� p�leniami,
to t�pmy u
siebie wczesne objawy tej przypad�o�ci, a osobnik�w w stadium rozwini�tym
starajmy si� nie
bra� ca�kiem serio.
9
NUDA � WR�G CZY SOJUSZNIK?
Charles Baudelaire, poeta, dandys, dekadent, znany przede wszystkim z cyklu
wierszy pt.
�Kwiaty z�a�, pod ka�dym wzgl�dem wi�c cz�owiek odleg�y od belferstwa i
moralizatorstwa,
zapisa� w swoim dzienniku zdanie dla� zdumiewaj�ce: �Trzeba pracowa�, bo jak si�
zastanowi�, praca jest jeszcze najmniej nudna ze wszystkiego�.
�wi�te s�owa, ale mog�y przyj�� do g�owy tylko cz�owiekowi, kt�ry pracowa� nie
musia�,
kt�rego najwi�kszym zmartwieniem by�o zabijanie czasu. Nam, zabieganym,
pop�dzanym
przez budzik i bud�et, my�l o tym, �e rozrywki i pr�niactwo mog� cz�owieka
�miertelnie
znudzi�, raczej nie �wita. Je�li nawet nudzimy si� na wczasach, to win�
przypisujemy
pogodzie, brakom w infrastrukturze kurortu, nieciekawemu towarzystwu, a tak�e �
w�asnemu
zapracowaniu. �Taki cz�owiek wci�� zaharowany, �e kiedy wreszcie mo�e odpocz��,
rozerwa� si�, to ju� po prostu nie umie�.
To te� prawda. Bo � jak mo�na wnioskowa� z osiemnasto- i dziewi�tnastowiecznych
powie�ci z wy�szych sfer, pr�nowanie to wielka sztuka, kt�r� nie ka�dy umie
opanowa�,
kt�rej trzeba si� uczy�, w kt�r� trzeba w�o�y� nieraz du�o wysi�ku, oczywi�cie
g��wnie
umys�owego. Zwiedzanie uroczych miejscowo�ci, s�uchanie muzyki,
kontemplowanie
obraz�w w galeriach � to przecie� mo�e by� �miertelnie nudne dla kogo�, kto nie
zada� sobie
przedtem trudu nauczenia si�, jak s�ucha� Mozarta, patrze� na obrazy czy cho�by
prowadzi�
interesuj�c� rozmow�. O tym, podejrzewam, my�la� Baudelaire, m�wi�c �Trzeba
pracowa�,
a nie o pracy kancelisty czy drwala.
Od po�owy bie��cego stulecia, kiedy w spo�ecze�stwach obfito�ci w zasadzie
znikn��
problem �z czego �y�, pojawi� si� nowy, nader � okaza�o si� � dotkliwy i do
dzi� nie
rozwi�zany: �w co si� bawi�, w co si� bawi�?� Spo�ecze�stwa te s� nastawione na
konsumpcj�, pracuje si� po to, �eby mie� komfort i rozrywk�. Odkryto wi�c
szybko, �e na
nudzie innych mo�na robi� ci�ki szmal, powsta� ca�y kompleks przemys�u i us�ug
rozrywkowych, kr�tko, by sparafrazowa� s�owa Hamleta: �Kto� haruje, by m�g� si�
bawi�
kto��.
Nuda tedy mo�e by� wrogiem lenistwa, a sojusznikiem pracy. Wiemy o tym zreszt� i
z
naszego, do�� jak na razie skromnego do�wiadczenia. Trafia si� jaka� deszczowa
sobota,
kiedy to ani jecha� na dzia�k�, ani w og�le wyj�� z domu nie mo�na, w telewizji
nic nie ma,
do czytania te� nie, bo przecie� jeste�my tak przepracowani, �e przestali�my i
kupowa�, i
wypo�ycza� ksi��ki, cz�onkowie rodziny, zamiast nas lub siebie czym� zaj��, �a��
z k�ta w
k�t z kwa�nymi minami. Tym sposobem znudzenie ka�dego z osobna ju� nie to, �e
si�
dodaje, ale mno�y czy wr�cz pot�guje.
W ko�cu nie wytrzymujemy, machamy r�k� na powzi�te uprzednio postanowienie, �e
ten
dzie� mia� by� wy��cznie dla odpoczynku, �e �adna si�a nie zmusi nas do roboty.
Wszystko
lepsze ni� nuda! Nawet nielubiana, odk�adana na �wi�ty nigdy praca, jak np.
uporz�dkowanie
pawlaczy albo umocowanie poluzowanych gniazdek w kuchni i w �azience. Ka�dy
zreszt� ma
inny rodzaj prac, wrzucanych, by tak rzec, na samo dno najni�szej szuflady.
Nuda wi�c, powtarzam, gdy nas dobrze przyci�nie, mo�e by� wrogiem lenistwa. W
og�le
jest nim cz�ciej, ni� nam si� potocznie zdaje, nie tylko w wypadkach tak
skrajnych, jak
wy�ej opisany. Ale nie chc� tu nikomu wmawia�, �e ka�da praca jest ciekawa, i �e
to po
prostu rozkosz mie� du�o do roboty. Istniej� zaj�cia tak nudne (r�ne dla
r�nych, to zale�y
10
od cz�owieka), �e w�a�nie wiej�ca od nich nuda staje si� czynnikiem
�leniogennym�. Ot�
istniej� pewne chwyty, pozwalaj�ce wprowadzi� do nudziarstwa element zabawy,
wr�cz
rozrywki. O nich na nast�pnych kartkach.
11
NUDA I ZABAWA
Podejrzewam, �e wiele Zo� i Jasi�w nie je kaszki nie z powodu braku apetytu,
tylko �e to
straszliwie nudne. W ka�dym razie tak by wynika�o z moich wspomnie� z
dzieci�stwa. Nie
nale�a�am nigdy do plemienia tzw. niejadk�w, a jednak sk�d� znam �zagadywanki�
uprzyjemniaj�ce jedzenie (�jedzie, jedzie samoch�d � buch, wjecha� do gara�u�),
a przede
wszystkim � pami�tam siebie nad talerzem kaszki na p�g�sto z sokiem malinowym,
kt�rej
tym bardziej nie chcia�o ubywa�, im pi�kniej by�o za oknem. Wymy�li�am sobie
w�wczas
tak� zabaw�: kaszka to by�a lawa, sok malinowy � lawa roz�arzona, moja �y�ka �
to koparka,
kt�ra mia�a utorowa� drogi przez zalane tereny, i to tak, �eby �ar ich nie
dotkn��. Wi�c
najpierw szybka, b�yskawiczna akcja przez �rodek (kaszka z sokiem napiera�a z
obu stron na
przekop), potem poszerzenie przej�cia, nast�pnie sprytne podkopy pod zastoiny
��aru� i tak
jako� przy tych sapersko-ratowniczych dzia�aniach �lawa� dzi�ki Bogu znika�a i
ukazywa�o
si� dno talerza, a na nim domek z ogr�dkiem i buda z psem, pogodne i bezpieczne.
Ta zabawa z kaszk� przypomnia�a mi si� przy arcynudnej robocie, mianowicie przy
zdzieraniu �yletk� olejnej lamperii w korytarzu. Lamperia by�a odporna na
wszelkie inne
zabiegi, no wi�c trudno � ostukiwa�am j� drewnianym m�otkiem i delikatnie
podwa�a�am
�yletk�. Wymaga�o to skupienia i nie pozwala�o na �my�lenie o czym� innym�, co
zwykle
umila mi prace czysto mechaniczne. Mia�am przed sob� kilkana�cie metr�w tej
lamperii � jak
to wytrzyma�? Wi�c wyobrazi�am sobie, �e oczyszczone nieregularne kawa�ki to
wyspy,
mi�dzy kt�rymi konieczne jest po��czenie l�dowe. Z wysp robi�y si� archipelagi,
kontynenty,
co da�o nowy impuls fantazji: �Je�li poci�gn� �yletk� w prawo, to to ju� b�dzie
Australia.
Psiakrew, za du�o polecia�o. No to jeszcze troch� w d�, jak dobrze p�jdzie, to
mo�e by�
Afryka...�
Wiele nudnych zaj�� mo�na obr�ci� w zabaw�. W czasie praktyki studenckiej w
bibliotece
dano mojej kole�ance i mnie stosid�o kartek katalogowych do u�o�enia w porz�dku
alfabetycznym z dok�adno�ci� do czwartej litery. Kartki kojarzy�y si� nam z
kartami do gry,
rozk�adanie � z pasjansem. Bra�y�my losowo ze stosu mniej wi�cej r�wne porcje i
dalej�e
uk�ada� � wyjdzie czy nie wyjdzie? �Si�a fachowa� siedz�ca nad t� sam� robot�
przy biurku
pod oknem nudzi�a si� przez ten ca�y czas potwornie, patrza�a na ulic�,
wychodzi�a umy�
szklank�, itp. Od�y�a, kiedy poprosi�y�my o nast�pne pud�o kartek. Nie, �eby j�
ogarn�a ch��
wsp�zawodnictwa, co to, to nie. Ale chcia�a nam udowodni�, �e tak powa�nej
roboty nie
mo�na w tak kr�tkim czasie wykona� bez b��du. Rzuci�a si� wtedy sprawdza� nasz
�urobek�,
co z kolei wzbudzi�o w nas ducha sportowego � �a w�a�nie, �e b�dzie bez b��du�.
Zdaje si�,
�e przez te trzy dni praktyki odwali�y�my robot� przewidzian� na miesi�c...
Rywalizacja, wy�cigi po prostu, to te� chwyt, kt�ry
spontanicznie stosuj� dla
uatrakcyjnienia nudnej pracy, jak np. drylowanie wi�ni. Tylko k�opot z tym, �e
nudne prace
cz�sto dlatego s� nudne, �e wykonuje si� je solo. Mo�na ostatecznie urz�dzi�
sobie wy�cigi z
czasem: �je�li do siedemnastej uda mi si� wy�uska� ten groch, to wygram�. Co
wygram?
Oczywi�cie nic, ale przecie� nie chodzi o nagrod�, tylko o szczypt� emocji.
Tak, z nudn� prac� fizyczn� przy odrobinie fantazji mo�na sobie jako� poradzi�.
Gorzej �
wbrew pozorom � z umys�ow�, bo zajmuj�c umys�, nie pozwala na fantazjowanie. Tu
wi�c
trzeba sposob�w bardziej wyrafinowanych ni� dziecinne zabawy nad kaszk�. A i tak
sukces
nie jest taki pewny. Czasem mi si� jednak udawa�o.
12
ZNU�ENIE
O tym, czy jaka� praca jest nudna czy pasjonuj�ca, decyduje w przewa�aj�cej
mierze
nastawienie do niej osoby, kt�ra j� wykonuje. Dla poety nie ma nic nudniejszego
ni�
studiowanie bilansu przedsi�biorstwa, dla ekonomisty � czytanie wierszy. Ale
nawet przy
pracy lubianej, wybranej z dobrej woli, natrafia si� na mielizny nudziarstwa i
prze�ywa dni
dojmuj�cego znu�enia. Do�wiadczy�am tego ju� we wczesnych latach pracy
zawodowej, jako
redaktor wydawnictwa.
Lubi�am t� prac�, bo polega�a na tym, co w og�le najbardziej lubi�, tj. na
czytaniu;
widzia�am w niej sens � ksi��ka powinna by� wydana bezb��dnie � i dlatego
przys�owiowe
�stawianie przecink�w� mnie nie nudzi�o. Trafia�y jednak na moje biurko tak�e
rozd�te i
nad�te rozprawy o zawarto�ci my�lowej daj�cej si� zmie�ci� na dwudziestu
kartkach, wobec
kt�rych nale�a�oby zastosowa� zasad� �uci��, skr�ci� i wyrzuci�. A tu sied�,
cz�owieku,
wprowadzaj jaki� �ad w m�tne wodolejstwo, prostuj zdania ko�lawe jak dziadowski
kij i
jeszcze uwa�aj przez ca�y czas, �eby nie przepu�ci� jakiego� �ktury� czy
�Paryrza�. Nic
dziwnego, �e cz�owieka ogarnia�o md�awe znu�enie.
Nu��ca praca umys�owa jest tym gorsza od fizycznej, �e � jak pisa�am poprzednio
� nie
pozwala �my�le� o czym� innym�. A jednak tylko to mo�e nas uratowa�, podtrzyma�
na
si�ach i da� dobrn�� do szcz�liwego ko�ca. Kiedy natrafia�am na szczeg�lnie
beznadziejne
zdanie, spl�tane niczym krzak je�yn, co to ani obej��, ani przeskoczy�,
wstawa�am od biurka i
oznajmia�am kolegom, �e �wyskakuj� na ma�ego Sienkiewicza�. Sz�am zdecydowanym
krokiem do podr�cznej biblioteki po drugiej stronie korytarza, bra�am byle kt�ry
tom
�Trylogii� i po pi�tnastu, dwudziestu minutach rze�wi�cego prysznica �r�dlanej
polszczyzny
wraca�am, by z od�wie�onym m�zgiem boryka� si� z kolczastym i zawija�nym
zdaniem.
Nader cz�sto okazywa�o si� zreszt�, �e zdania nie trzeba rozpl�tywa�, �e nikomu
i niczemu
nie zaszkodzi, je�li si� je po prostu skre�li.
Mojego �ma�ego Sienkiewicza� mo�na zast�pi� czym innym, wedle gustu, ale zasada
pozostaje ta sama: kiedy ogarnia nas znu�enie umys�owe, przerwijmy ja�ow�
szarpanin� i
�strzelmy� sobie co� od�wie�aj�cego. Je�li wykonujemy w domu jak�� prac�
zlecon�, kt�ra
nam ju� nad miar� obrzyd�a, zostawmy j� na jeden wiecz�r i id�my do kina, na
koncert, do
znajomych � wszystko jedno, byle sp�dzi� czas ciekawie i poza domem. Je�li
znu�y�y nas
papiery przerabiane na s�u�bowym biurku � urwijmy si� z biura z premedytacj�,
nie chy�kiem i
pozorancko, jak to si� zwykle robi, id�c na kaw� do kole�anki z s�siedniego
dzia�u. Bo
wa�ne tu jest ostre ci�cie, kontrast, taki jak mi�dzy Sienkiewiczem a
elukubracj� docenta
Pleplewiaka. Dopiero to sprowadza orze�wiaj�cy szok, og�lne o�ywienie umys�u,
daje rozp�d
potrzebny do wzi�cia przeszkody.
Cz�owiek stoi czasem przed zadaniem sko�owany jak pies z kijem w pysku przed
w�skimi
drzwiami. Pies kr�ci g�ow�, a� go kark rozboli, a przez drzwi nijak przej�� nie
mo�e.
Tymczasem gdyby na chwil� ten kij wypu�ci� i potem z�apa� go z innego ko�ca,
by�oby po
k�opocie. Oderwanie si� na moment od g��wkowania, co zrobi� z tym fantem, jest
czasem
jedynym wyj�ciem, by znale�� wyj�cie.
13
RӯNE WSTR�TY
Do�� powszechnie wyst�puj�c� form� lenistwa jest � �e to tak nazw� � lenistwo
lokalne,
mieszcz�ce si� nie w czasie (jak okresowe napady �nic mi si� nie chce�), lecz w
przestrzeni.
Mo�emy by� w najlepszej formie, dusz� i cia�em garn�� si� do pracy, kt�ra nam w
dodatku
idzie jak po ma�le, a jednak w przestrzeni naszej aktywno�ci tkwi co�, co
omijamy jak
pokrzyw� w malinach, mimo �e nie ma �adnych racjonalnych powod�w, �eby tego nie
zrobi�.
Do omijanych i odk�adanych zada� nale�y np. pisanie list�w. Wielu ludzi
miesi�cami nie
odpowiada na listy, nie wysy�a w por� �ycze� �wi�tecznych czy imieninowych,
t�umacz�c si�
potem, �e �cierpi� na listowstr�t�. Ale takich �wstr�t�w� jest wiele � kto�
got�w odkurzy�
ca�y pok�j, byle nie wynie�� �mieci, dla kogo� innego zadaniem nad si�y jest
zdj�cie
skarpetek ze sznurka i schowanie do szafy, r�nie bywa. Co do mnie, to cierpi�
na wstr�t ju�
zupe�nie niewyt�umaczalny i idiotyczny, mianowicie wstr�t do telefonowania.
Wol�,
wybieraj�c si� do znajomych, raczej zaryzykowa�, i� poca�uj� klamk�, ni�
przedtem
zadzwoni� i si� zapowiedzie�. Wiem, �e jest to kompletna g�upota, ale kiedy ju�
musz�
gdzie� telefonowa�, oddalam ten kielich goryczy, jak si� da. A to: teraz jej nie
ma w domu, a
to: nie b�d� przeszkadza�, bo pewnie ogl�da dziennik (mecz, serial), a to:
zaraz, zaraz, tylko
pomyj�, przeczytam do ko�ca artyku�, wypal� papierosa... Je�li w ko�cu wykonam
�w
telefon, kamie� spada mi z serca i chodz� dumna, jakbym sko�czy�a trudny
rozdzia� powie�ci.
Zami�owania do telefonowania ju� w sobie nie wykszta�c�, cho� wiem, ile na tym
�wstr�cie� trac�. �eby jednak nie �ci�gn�� on na mnie zbyt ci�kich
konsekwencji, telefony
absolutnie konieczne zapisuj� na karteczce z wykazem zaj�� na dzie� bie��cy.
Skre�lam
potem kolejno: �odebra� pranie�, �felieton do Gaz. Gd.�, �zap�. rach.�, �kupi�
p�yn do
naczy�, itp., a� wreszcie na karteczce zostaje jak wyrzut sumienia �tel.
do...�. Wstyd mi
przepisywa� to polecenie na nast�pny �wistek, poza tym � kartka z odfajkowanymi
wszystkimi zadaniami wybitnie poprawia samopoczucie, wi�c by�o nie by�o, buch
kasztan w
wod�, wreszcie telefonuj�.
Bywaj� �wstr�ty� nie tak dziwaczne jak wy�ej opisany. Ot, na przyk�ad �ywi�
niech�� do
czyszczenia wentylatorka nad kuchenk�, robienia �porz�dku w butach�,
przesadzania
kwiat�w do wi�kszej doniczki. Nie s� to prace szczeg�lnie fatyguj�ce, ale brudne
i
wymagaj�ce przygotowa�, �ba�aganogenne�, wi�c wielokro� m�wi� sobie: �trzeba by�
i na
tym si� sko�czy.
A jednak kt�rego� dnia w�a�� na kuchenk�, �eby wyczy�ci� wentylator, czy kl�kam
przy
szafie z butami, dlatego �e pojawia si� na horyzoncie zadanie, na kt�re mam
jeszcze mniejsz�
ochot�. Klin klinem � to najlepsza metoda na �wstr�ty�. Ju�, ju� mam si� za
ko�nierz
doci�gn�� do telefonu i naraz �wita mi zbawcza my�l: �Wentylator! Dawno mia�am z
nim
zrobi� porz�dek!�. Zawracam z radosnym zapa�em, szykuj� szczotki, szmaty i
�rubokr�t,
przystawiam sto�ek... Mija kwadrans, dwa, �rubka pechowo wpada mi za szafk�,
wyci�gam j�
z trudem, robi� si� z�a, och, �eby to wreszcie sko�czy�... Po sko�czeniu tej
roboty ju� nic mi
nie straszne � myj� r�ce i z min� cz�owieka, dla kt�rego �nie ma przeszk�d i nie
ma z�ych
dr�g�, ruszam do telefonu.
A potem mog� ju� spokojnie �mia� si� z siebie, �e tak przechytrzy�am w�asne
lenistwo.
14
OCZY SI� BOJ�, ALE R�CE ZROBI�...
S� prace, do kt�rych trudno nam si� zabra� nie z powodu lenistwa takiego czy
owakiego,
nie z powodu niewyt�umaczalnego wstr�tu, ale po prostu ze strachu. �Bo�e� ty
m�j, to jest
takie ci�kie, ja temu nie poradz� � my�la�am przez tygodnie i miesi�ce,
patrz�c na kup�
klamot�w pozosta�ych po poprzednim w�a�cicielu w k�cie ogrodu. By�y tam r�ne
dziwne
rzeczy z gatunku tych, co-mog�-si�-przyda�: beczka z resztk� lepiku, p�kni�te
szyby, zw�j
zardzewia�ej siatki, jakie� dechy, w dodatku zagrodzone agrestami. Co z tym
zrobi�, gdzie to
wyrzuci�, a w og�le � od czego zacz��?
Przeszkadza�a mi ta graciarnia jak gw�d� w bucie, najgorsza za� okaza�a si�
beczka, kt�r�
w perspektywie mo�na by�o w�a�ciwie tylko przesuwa� z k�ta w k�t... Na pomoc
przyszed�
mi przypadek � nowy s�siad, �wawszy i zaradniejszy ode mnie, �ci�gn�� �uka do
wywiezienia z
piwnicy rupieci nieco podobnych do moich z ogrodu. �Czy mog� panu podrzuci�
beczk�?�
� �Ale� drobiazg, prosz� bardzo�. Beczka pojecha�a, przy okazji tak�e
zardzewia�a siatka, a ja
w k�cie ogrodu mozoli�am si� z reszt�.
Nie powiem, �eby wyci�ganie od�amk�w szk�a z piasku, r�banie zmursza�ych ram
okiennych, itp. by�o tym �co Pary�anie lubi� najbardziej�, ale po dw�ch dniach
k�cik
wygl�da� przyzwoicie. Spogl�da�am na niego z upodobaniem, przypomina�a mi si�
scena z
�Nocy i dni�, kiedy to Bogumi� Niechcic nie m�g� skupi� si� na kawiarnianej
rozmowie, bo
przed oczyma wci�� stawa� mu pi�knie uporz�dkowany kawa�ek podw�rza mi�dzy obor�
a
stodo��, my�l za� zd��a�a do owego u�adzonego kawa�ka i �odpoczywa�a tam niczym
w
�wie�ej po�cieli�.
�Oczy si� boj�, ale r�ce zrobi�� � m�wi ch�opskie przys�owie oparte na wiekowym
do�wiadczeniu. Byle zacz��. Do dzia�ania mo�e nas popchn�� szcz�liwy zbieg
okoliczno�ci,
jak mnie w przypadku graciarni w ogrodzie, tylko aby wykorzysta� przypadek,
trzeba mie�
refleks. Przypadek te� mo�na zorganizowa�, po prostu wzywaj�c kogo� do pomocy,
przynajmniej na pocz�tku. Trzeba si� jednak pilnowa�, �eby nie zarazi� w�asnym
strachem
ewentualnego pomocnika. To mi si� zdarza�o w stosunku do syna, u kt�rego
�zamawia�am�
ca�e popo�udnie na robot� zajmuj�c� dwie godziny. Rozszyfrowa� mnie po pewnym
czasie i
wyja�nia�: �mamo, ty wyliczasz czas na prac� proporcjonalnie do strachu, jaki
czujesz na
widok �kupy roboty��. Wobec tego zmieni�am taktyk� i teraz zagaduj�: �Czy
mia�by� p�
godziny, no, mo�e godzin� wolnego czasu, �eby mi pom�c w piwnicy�?
Powtarzam: byle zacz��. Istniej� zreszt� dwie metody, kt�re maj� swoich
zagorza�ych
zwolennik�w. Co do mnie, uwa�am je obie za dobre i nie trzymam si� doktrynersko
tylko
jednej. Pierwsza metoda to: �byka za rogi�, drug� nazywam �metod� bierek�. Obie
zas�uguj�
na szersze om�wienie.
15
METODA BIEREK
Gra w bierki polega na tym (wyja�nienie dla tych, kt�rzy jej nie znaj�), �e
rzuca si� na st�
gar�� patyczk�w, po czym rozpoczynaj�cy gr� bierze je ze stosu po jednym. Gdy
przy braniu
poruszy si� jaki� patyczek, gracz odst�puje miejsce nast�pnemu. Pierwszy gracz
jest w
najlepszej sytuacji � �apie �bezpieczne� bierki, kt�re nie krzy�uj� si� z
innymi. Potem ju�
zaczynaj� si� schody, trzeba dobrze kombinowa�, chytrze podwa�a� zawalidrogi,
itp., ale
zasada jest zawsze ta sama: zaczyna si� od naj�atwiejszego patyka.
Zauwa�y�am, �e �metod� bierek� stosuj� ca�kiem pod�wiadomie przy prasowaniu. W
zasadzie lubi� prasowa� � jest to praca na tyle mechaniczna, �e nie przeszkadza
w rozmowie,
a jak nie mam z kim rozmawia�, to w my�leniu. A kiedy mi si� my�le� nie chce, to
sobie
swobodnie �piewam (jak wielu ludzi bez s�uchu, lubi� �piewa� i znam setki
piosenek: koledzy
w pracy nawet si� ze mnie �miali i m�wili: jak to si� dzieje, �e znasz tyle
tekst�w i ani jednej
melodii?).
Tym niemniej w ka�dej porcji prasowania jest par� sztuk niesympatycznych,
opornych na
dzia�anie �elazka � niekt�re bluzki, spodnie, itp. Ot� mo�na by niby od nich
zacz��, �eby
pozby� si� zarazy, a jednak niczym wr�ble pszenic�, odruchowo wybieram sztuki
sympatyczniejsze, co to prask-prask i gotowe. Wreszcie na stole zostaj� tylko te
wredne, ale
c� mi to � las ju� si� przerzedzi�, zaraz koniec.
�Metoda bierek� ma uzasadnienie w paru prostych zasadach psychologicznych. Po
pierwsze: ka�dy cz�owiek lubi prac�, kt�ra mu idzie sprawnie, a jasne jest, �e
�atwiejsz�
sprawniej si� wykonuje. Po drugie: lubi si� widzie�, jak ubywa roboty. Pierwsze
po��czone z
drugim wprawia nas w dobry humor, napawa wiar� we w�asne si�y i umiej�tno�ci,
ma�o tego,
jakby je pomna�a. To przypomina jazd� na rowerze po pag�rkowatym terenie �
zje�d�aj�c z
jednego zbocza, nabieramy szybko�ci i rozp�du i dzi�ki temu dopiero w po�owie
drugiego
musimy dobrze nacisn�� peda�y.
Metod� bierek stosuj� nie tylko przy prasowaniu. Dobra jest przy pieleniu
ogr�dka, przy
zmywaniu (przypalone gary na ko�cu!), tak�e przy �wykonywaniu telefon�w�
(najpierw
sympatyczne, potem �trudne�) i przy pisaniu list�w (jak wy�ej). Stwarza ona i t�
szans�, �e
sprawy trudne, czekaj�ce w kolejce na za�atwienie, czasem jako� si� same
rozwi��� albo
przynajmniej odkomplikuj�. Te� jak w grze w bierki: le�y taki patyk
beznadziejnie oparty na
drugim i przywalony trzecim, ani przyst�p do niego. Ale w kolejnych podej�ciach
co� si� tam
minimalnie przesunie, bo st� zadr�a�, bo inny gracz bra� si� zbyt energicznie
do dzie�a, i
niewykonalne staje si� wykonalne.
Metoda bierek nie jest jednak uniwersalna. Po pierwsze, istniej� prace od
pocz�tku do
ko�ca tak samo trudne czy niemi�e, gdzie nie ma w czym wybiera� � albo robi si�
wszystko,
albo nic. Po drugie � w niekt�rych sytuacjach zaczynanie od rzeczy
naj�atwiejszych
przemienia si� w tzw. robot� g�upiego. Gruz po hydraulikach trzeba wynosi�,
zaczynaj�c od
najwi�kszych u�omk�w tynku, bo c� z tego, �e zamieciemy �licznie py� i kurz,
kiedy przy
�adowaniu �g��wnego dania� zapylimy wszystko na nowo. Tu trzeba �byka za rogi�.
�Corrida� to jednak kolejny temat.
16
BYKA ZA ROGI
Bywa tak, �e mamy do wykonania jak�� prac�, ale wiemy, �e jest ona niemi�a,
�mudna i �e
zajmie nam sporo czasu � ca�e popo�udnie, ca�y dzie�, a s� i takie, co potrafi�
rozpanoszy� si�
na ca�y tydzie�. Ot� wiedz�c dobrze, co nas czeka, odk�adamy j� �do
poniedzia�ku, no
najwy�ej do wtorku, je�li nie b�dzie pada�. W tym wypadku nie kieruje nami
jaki�
irracjonalny wstr�t do owej roboty, tylko do�wiadczenie. Zwlekamy dok�adnie tak,
jak
zwlekamy z zanurzeniem si� w zimnej wodzie � hamuj�co dzia�a na nas wspomnienie
poprzednich prze�y�, ju� na sam� my�l dostajemy g�siej sk�rki.
Oto jednak trafia si� dzie�, kiedy naprawd� nic nie stoi na przeszkodzie: jest
akurat czas,
si�y dopisuj�, wszystkie wykr�ty ju� �si� wykr�ci�y�. Jednym s�owem, chwila
wymarzona,
je�li jej teraz nie wykorzystam, to nie wiem, kiedy nadejdzie nast�pna. Wobec
tego � bach,
byka za rogi.
Ja na przyk�ad odsuwam od siebie porz�dkowanie list�w i dokument�w. Mam na tyle
zdrowego rozs�dku, �e papiery, kt�re trzeba zachowa�, wrzucam do jednej
szuflady, �eby
przynajmniej wiedzie�, gdzie szuka�, je�li zajdzie potrzeba. �Z biegiem dni, z
biegiem lat�
szuflada robi si� tak pe�na, �e tylko dziada z bab� tam brak, i pojawia si�
problem czystki.
Wtedy, gdy trafi si� sprzyjaj�cy dzie�, �mia�o i bez przytomno�ci przekraczam
�point of no
return �, punkt od kt�rego nie ma odwrotu � wyrzucam zawarto�� szuflady na
pod�og�,
ustawiam obok kosz na papiery, pude�ko z gumkami i ze dwa, trzy skoroszyty.
Zgromadzenie
zawczasu tych akcesori�w jest wa�ne, bo jak znam siebie, gdybym w trakcie
porz�dk�w
wyruszy�a na poszukiwanie czego� do zwi�zania list�w od c�rki, nader �atwo
zesz�abym na
manowce.
No i ju� � klamka zapad�a, siedz� w pu�apce chytrze przez sam� siebie
zastawionej, nic
mnie nie uratuje. Rachunki sprzed trzech lat do kosza, listy w paczki i �ci�gn��
gumk�,
dokumenty domowe do jednej teczki, zawodowe � do drugiej. Trzeba by napisa� na
teczce,
co w niej jest. Najlepiej mazakiem, musz� i�� po niego do syna... Nic z tych
rzeczy, dobra
kobieto, d�ugopis jest r�wnie dobry, sied� i nie w��cz si�, bo nie sko�czysz...
W tym tkwi bowiem zaleta metody �byka za rogi�: jak j� si� ju� zacz�o, to
trzeba
sko�czy�. Nie mo�na uporz�dkowa� szafy w trzech czwartych, a reszt� ciuch�w
zwin�� w
k��bek i zostawi� na za�. Nie mo�na pomalowa� �azienki do po�owy i od�o�y�
p�dzli. To od
felietonu mog� sobie wsta� i powiedzie�, �e doko�cz� po obiedzie � na zapisanych
kartkach
nic si� nie zmieni, najwy�ej strac� na chwil� w�tek, ale z�api� go zaraz, gdy
przeczytam
przedobiedni �urobek�. Z malowaniem �azienki zupe�nie nie tak: je�li doko�czenie
przesun�
do jutra, to musz� sprz�tn��, no i umy� p�dzle. Bardzo tego nie lubi�, ale
czyszczenie
zaschni�tych p�dzli jest jeszcze gorsze. Podobnie z szuflad�: listy
uporz�dkowane w po�owie
s� akurat tak �uporz�dkowane�, jak pieni�dze �przeliczone� do po�owy (st�d
dowcip o
kretynie przerywaj�cym liczenie ze s�owami:, �je�li si� dot�d zgadza, to i dalej
b�dzie
dobrze�).
Omawiany spos�b jest jednak i niebezpieczny: a nu� zabraknie nam silnej woli i
utkwimy
w trzech czwartych? Albo przerwiemy prac� wcale nie z naszej winy � ot, jaki�
niespodziewany go�� albo nie cierpi�ca zw�oki nag�a sprawa, i �po ptokach� �
zostajemy z
rozbabran� �azienk�, papierami na pod�odze, itp. Po powierzchownym u�adzeniu
galimatiasu
trzeba p�niej wszystko zaczyna� od pocz�tku. Wi�c lepiej rzecz najpierw dobrze
przemy�le�. By tak rzec � zanim si� skoczy do wody, sprawdzi�, czy w basenie
jest woda.
17
ELEKTRYCZNE S�U�KI
�S�u�ka, wyle� spod ��ka� � m�wi si� �artem i �artem ko�czy: �Kaza� pan, musia�
sam�,
bo pod ��kiem �adne s�u�ki nie siedz�. Siedz� natomiast w �cianie, mianowicie w
gniazdkach od pr�du. W czasie kryzysu energetycznego w 1972 r. na fali
oszcz�dno�ci
energii Amerykanie obliczyli, �e gdyby przeliczy� HP (konie mechaniczne)
�zatrudnione� do
obs�ugi jednej ameryka�skiej rodziny z klasy �redniej, okaza�oby si�, �e na
rzecz tej rodziny
pracuje dwustu niewolnik�w. �O stu za du�o � grzmieli publicy�ci-morali�ci � Nie
musicie
mie� dw�ch �odzi motorowych, i trzech samochod�w, w ka�dym pokoju nie musi sta�
telewizor, a w ogrodzie przez ca�� noc by� jasno jak w dzie�.
Zrobili�my dla zabawy takie obliczenie dla naszego domu, tyle �e nie
przeliczali�my
wat�w i kalorii na HP, tylko przenie�li�my si� my�l� w czasy pani
�wierciakiewiczowej i
pr�bowali�my ustali�, ilu nasze gospodarstwo musia�oby wtedy zatrudnia�
pracownik�w,
�eby � przy za�o�eniu, �e nie mamy pr�du i gazu � utrzyma� dom w obecnym
standardzie. To
jest: �eby w ka�dym pokoju by�o ciep�o i jasno, �eby wszystko zosta�o na czas
wyprane,
wyprasowane, sprz�tni�te, odkurzone, �eby si� co dzie� k�pa�, zje�� obiady
trzydaniowe, pi�
kaw� par� razy dziennie i to do ciasta domowej roboty, itd. Wysz�o nam � sze��
os�b. Bo�e ty
m�j, to� to prawie jak w hrabiowskim domu! Za �wierciakiewiczowej w �aden spos�b
nie
mogliby�my sobie na to pozwoli�.
Policzyli�my jeszcze raz � ani troch� mniej. Prosz�: pokoj�wka i sprz�taczka,
kucharka i
pomoc kuchenna, praczka, ch�op do r�bania drzewa, przynoszenia wody, w�gla,
palenia w
piecach. Nie mamy samochodu, ale gdyby�my mieli, to przyjmuj�c za jego
odpowiednik
(niedoskona�y!) pow�z, trzeba by doda� jeszcze stajennego i stangreta.
Ale patrz�c realnie, pow�z by�by nam nieodzowny � pracujemy w do�� du�ej
odleg�o�ci
od domu, na piechot� si� nie zajdzie. Niezale�nie od tego, czy ma si� w�asny
�rodek
lokomocji czy korzysta si� z transportu publicznego, te dwie osoby obs�ugi
komunikacyjnej
trzeba wi�c wci�gn�� na stan zatrudnienia.
Skoro ju� raz wyszli�my poza dom, ujawni�y si� inne �nieobecne s�u�ki�. Nie
trzeba ich
szuka� zbyt daleko, wystarczy w sklepiku na rogu, no, w dw�ch sklepikach,
spo�ywczym i
chemicznym. Spo�ywczy na razie nie jest zbyt imponuj�cy, generalnie od gotowania
i
pieczenia nas nie uwalnia, no ale zawsze: majonez, musztarda, konserwy rybne,
budynie,
twaro�ki, makarony, mro�onki... Gdyby to wszystko robi� r�cznie, potrzeba by
by�o jeszcze
p� pomocy kuchennej. A chemia to dopiero ho-ho! P�yny do mycia naczy�, proszki
do
prania takie i siakie (za �wierciakiewiczowej robi�o si� je w domu), pasty do
szorowania,
p�yny do czyszczenia zlewu, gotowe farby, uszczelniacze, zmywacze, wywabiacze...
Jak�esz pot�n� si�� post�pu jest lenistwo! To� to z marze� leni�w o tym, �eby
woda la�a
si� ze �ciany wprost do miski, �eby zrobi� �pstryk� i ju� stawa�o si� jasno,
�eby pranie si�
pra�o samo, powsta�y epokowe u�atwienia. Wynalazki robili oczywi�cie ludzie
piekielnie
pracowici, ale trzeba mie� w sobie szczypt� lenistwa, chc�c w og�le dostrzec
problem.
Szczypt�, powtarzam, nie wi�cej. U wi�kszo�ci ta dawka jest tak du�a, �e le�
poza marzenia
nie wychodzi. Ba, ca�y pot�ny aparat reklamy trudni si� przekonaniem nas,
�eby�my
zechcieli u�atwi� sobie �ycie. Bo lenistwo jest nie tylko sprzymierze�cem
wynalazczo�ci �
wspiera tak�e konserwatyzm. Nowy sprz�t wprowadza zamieszanie, trzeba uczy� si�
z nim
obchodzi�... Spece od reklamy naprawd� musz� si� natrudzi�, �eby sk�oni� leni�w
do
u�atwienia sobie �ycia.
18
PRZE�AM SI� I KA� PRACOWA� KILOWATOM!
Moja babcia by�a cz�owiekiem niezwykle pracowitym i niezwykle sprawnym. Pami�tam
j�
wci�� zaj�t�, a prawie nigdy zm�czon�. Wszystko sz�o jej tak p�ynnie, jakby
mimochodem,
jakby w ta�cu. Umia�a sobie u�atwi� prac�, mia�a wrodzony zmys� ergonomiczny.
Ale
w�a�nie dlatego trudno j� by�o przekona� do jakich� innowacji. Nawet do lod�wki.
�Po co ten
wydatek, przecie� mam tak� �wietn� spi�ark�. Spi�arka by�a rzeczywi�cie
znakomicie
rozplanowana, tym niemniej my, ci z m�odego pokolenia, z�o�yli�my si� i
kupili�my babci na
gwiazdk� lod�wk�. No i co? Sprz�t sta� nie pod��czony w kuchni, a babcia
niekiedy
nadmienia�a, tak mimochodem, �e �przedtem� kuchnia by�a ustawniejsza. Trzeba
by�o
dopiero lipcowych upa��w i dw�ch kilogram�w za�mierd�ej
ciel�ciny, �eby babcia
przekona�a si� do lod�wki. Potem, owszem, u�ywa�a jej r�wnie� ergonomicznie i
sensownie,
jak przedtem spi�arki.
Z pralk� posz�o o wiele �atwiej, bo cho� babcia nie dowierza�a, �e od kr�cenia
si� w b�bnie
bielizna zrobi si� r�wnie czysta jak od pocierania na tarce, to jednak sama
widzia�a, �e na
bali� i tark� nie mo�e ju� trwoni� si�.
Ja tam si� mia�am du�o, ale �Frani� kupi�am zaraz, jak sta�y si� dost�pne.
Lod�wk� te�. I
odkurzacz. I �elazko z termostatem. I...
I w�a�nie �e �adne �i�. Do nast�pnych zakup�w ju� zmusza�a mnie c�rka � pralk�
automatyczn� wstawi�a mi do �azienki drog� zamachu stanu, lod�wk� z
zamra�alnikiem
prawie tak samo, za nic sobie maj�c moje argumenty, �e przecie� stary sprz�t
jest po prostu
�wietny, bo przez z g�r� dwadzie�cia lat pralka zepsu�a si� raz, a lod�wka ani
razu...
To normalna kolej rzeczy. Z biegiem lat cz�owiek nabiera wprawy i sprawno�ci,
ju� mu
praca nie tak straszna jak z pocz�tku, kiedy nie wiedzia�, z kt�rego ko�ca j�
ugry��, te zaj�cia,
do kt�rych nijak si� nie m�g� prze�ama�, po prostu skre�li� z rozk�adu i nie
odczuwa potrzeby
u�atwie� i ulepsze�. Dobrze jest, jak jest.
A to nieprawda. Broni�am si� d�ugo przed melakserem, replikuj�c na namowy c�rki,
�e
wi�cej z tym zachodu (ustawienie, skr�canie, mycie) ni� po�ytku i �e troch�
sur�wki dla nas
mog� utrze� na podr�cznej szatkownicy. Uleg�am tylko dla �wi�tego spokoju. I oto
melakser
ujawni� ca�e po�acie mego lenistwa: nim si� ten sprz�t pojawi�, nie robi�am
pierog�w,
mielonych kotlet�w, tatara, sur�wek rzeczywi�cie tylko troch�, ciasta jedynie
te, kt�rych nie
trzeba za d�ugo uciera�, itd. Melakser, zwalniaj�c mnie od kontaktu z niemi�� mi
maszynk�
do mielenia, wprowadzi� rewolucj� w naszym jad�ospisie.
Drugi sprz�t nie do przecenienia to wiertarka. Syn dosta� j� od chrzestnego na
urodziny, a
ja ba�am si� tkn��, bo i warczy, i syn bra� j� do r�k z min� pe�n� powagi. Ale
raz si� tak
zdarzy�o, �e syna nie by�o, a ja absolutnie musia�am powiesi� w kuchni szafk�.
Prze�egna�am
si� i � raz kozie �mier�. Posz�o niespodziewanie �atwo. I teraz, tak jak woda z
umywalki po
odetkaniu zlewu, bezproblemowo znikaj� niemi�e, odk�adane na �wi�ty nigdy
zadania: obraz,
kt�ry wisia� ni przypi�� ni przy�ata�, bo akurat w tym miejscu zachowa� si� hak,
wisi teraz jak
nale�y. Tako� deseczki do krajania. Tako� szczotka do zamiatania, kt�r� przed
er� wiertarki
mozolnie nacina�am no�em do chleba, �eby zawi�za� sznurek do zawieszania.
Sznurek
oczywi�cie po pewnym czasie si� obsuwa� i r�b da capo. A teraz � trr i ju�
trzonek
przewiercony, sznurek przewleczony, zawi�zany w pi�kn� p�telk�, szczotka wisi a�
mi�o
spojrze�. Po�ytki z wiertarki s� po prostu nieprzebrane, kto raz si� do niej
przekona, przyzna,
19
�e powinna znajdowa� si� w wyposa�eniu ka�dego gospodarstwa domowego, tak jak
dawniej
tasak i toporek.
Toporek zreszt� te� mam, u�ywam go zamiast m�otka, bo jest szalenie por�czny. A
por�czne narz�dzie to te� dobry lek na lenistwo.
20
TRZECIA R�KA
Sma�y�am kiedy� placki z jab�kami. Przewr�ci�am racuchy na jednej patelni,
zdj�am
usma�one z drugiej i na�o�y�am na ni� nowe porcje ciasta, poczem zdj�am gotowe
placki z
pierwszej, itd., itd. Sz�o to szybko i rutynowo, zacz�am �my�le� o czym� innym�
i w tym
my�leniu przypl�ta�o mi si� pytanie: �czemu ja, u licha, od pocz�tku nie
sma�y�am
nale�nik�w na dw�ch patelniach?� Odpowied� by�a ol�niewaj�co prosta: �bo nie
mia�am
dw�ch du�ych patelni!�. �miejemy si� z dowcipu o jegomo�ciu, kt�ry na pytanie,
czy
chcia�by mo�e jak�� ksi��k� na urodziny, odpowiedzia�: �dzi�kuj�, ju� jedn�
mam�.
Oczywi�cie patelnia to nie ksi��ki, tym niemniej zastanawiaj�ce jest, jak ludzie
sk�din�d
nawet skorzy do inwestowania w sprz�t domowy niech�tnie lub wcale nie my�l�, �e
co� warto
mie� w dw�ch, a nawet wi�cej egzemplarzach. Tymczasem obfito�� albo przynajmniej
dostatek pewnych drobnych, banalnych narz�dzi, to prawie jakby trzecia r�ka albo
druga para
n�g. We�my cho�by i ten przyk�ad z nale�nikami: je�li sma�ymy je tylko na jednej
patelni,
mamy na przemian �puste minuty� gapienia si� w sma��ce si� placki i hektyczne
momenty
wyk�adania ich na talerz, wrzucania t�uszczu na przegrzan� patelni�, szybkiego
wylewania
ciasta, aby t�uszcz si� nie przypali�...
Niekt�re narz�dzia, gdy s� �na wyposa�eniu� tylko w jednym egzemplarzu, staj�
si�
ko�ci� niezgody i �r�d�em konflikt�w. �Tyle razy prosz�, �eby k�a�� na swoje
miejsce!�. �Bo
wy nigdy...� �Bo ty zawsze...�.
Kt� nie zna awantur domowych, zaczynaj�cych si� od drobiazgu, a ko�cz�cych si�
wypominaniem przez wszystkich wszystkiego wszystkim. Szczeg�lnie no�yczki maj� w
sobie jakie� dziwne fluidy, powstrzymuj�ce u�ytkownika od po�o�enia ich tam,
sk�d wzi��.
Trzeba to przyj�� do wiadomo�ci i wyci�gn�� wnioski, co uczyni�am ju� dawno temu
i dzi�
m�� ma swoje, syn swoje, a ja a� trzy sztuki: jedn� w pude�ku do szycia, drug� w
moim
pokoju na poddaszu, trzecia wisi nad roboczym sto�em w kuchni i s�u�y w zasadzie
tylko do
otwierania torebek z budyniem, woreczk�w z mlekiem, itp. Ale w�a�nie te no�yczki
oszcz�dzaj� mi najwi�cej czasu, latania i nerw�w.
Wieczne wojny o kombinerki sko�czy�y si�, odk�d syn ma s