9410
Szczegóły |
Tytuł |
9410 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9410 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9410 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9410 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Stanis�aw Ignacy Witkiewicz
Maciej Korbowa i Bellatrix
Maciej Korbowa i Bellatrix
Tragedia w pi�ciu aktach prologiem
1918
Prolog zagin�� wraz ze spisem i charakterystyk� os�b
OSOBY
Bellatrix
Maciej Korbowa
Baron Hibiscus - kompozytor
Ksi�niczka Cayambe
Satanescu - skrzypek
Karolina Montecalfi - by�a aktorka
Baron Vessanyi
Dzinia - c�reczka Vessanyiego
Baar-�uk Chan
Teozoforyk
Tetrafon Pneumakon
Micha� W�borek
Jan Dexterowicz - malarz
Ksi��� Lykon v. Brassberg - porucznik
Sylfa - eks- wychowawczyni ksi�niczki Cayambe
Lokaj
Dr. Merdal
Banda centralist�w (sze�� os�b)
Banda Marynarzy �mierci (pi�tna�cie os�b)
przyw�dcy bandy Marynarzy �mierci:
T�piel
Ch�tka
Mondral
AKT PIERWSZY
Ten sam pok�j i osoby co w prologu. Orkiestra w chwili podnoszenia [kurtyny] gra
,,Tres moutarde" bardzo cicho. Szalone zamieszanie. Wszyscy goni� si� naoko�o
sto�u. Na pierwszym planie le�y Brassberg zupelnie pijany. Maciej Korbowa goni
si� na r�wni z innymi. Wszyscy ubrani jak w prologu.
SCENA PIERWSZA
BELLATRIX stoi wprost �ciany i deklamuje
Zagadki same si� zgaduj�,
Wszystko samo siebie tworzy,
P�ki si� �mier� nie umorzy
Sama sob�, zagadki si� raduj�,
�ycie patrzy w zwierciad�o
Swej w�asnej g��bi.
Przera�enie samo si� zd�bi
Ze strachu przed sob�.
To, co samo upad�o,
W�asn� nad sob� �a�ob�,
Samo swoj� ozdob� si� stanie
W ko�cu - nic nie zostanie:
�mier� jednolita
Zastygnie sama w sobie.
Nic o nic nie zapyta
W swym w�asnym pustym grobie.
Ko�czy z przesadn� emfaz�. Wszyscy si� uspokajaj� i, dysz�c ze zm�czenia
gwa�townie, rozmawiaj�. Korbowa z Bellatrix staj� bli�ej widowni.
KORBOWA
Bellatrix! Czy jeste� naprawd� tym samym, o czym m�wisz? Czy naprawd� forma
stal� si� twoj� tre�ci�? Czy jeste� wcieleniem tego, czego w istnieniu by� nie
mo�e, co chcemy odnale��, my, kt�rzy zaprzeczamy istocie bytu? Chod�! (Bellatrix
zbli�a si� i k�adzie mu g�ow� na piersi.) Kocham w tobie staj�c� si� Nico��, to,
czego nie mog� osi�gn�� m�drcy Indii Wschodnich ani samob�jcy, ani ci, kt�rzy
szukaj� stracenia w �yciu, w samej jego dwoistej sprzeczno�ci. By� i nie by�, to
ma�o. Ja musz� nie by� i potem by�, nie staj�c si� nie�miertelnym: tego nie ma,
mimo �e Szatan wed�ug starego mitu w�o�y� cz�owiekowi w dusz� wiar� w jego
wieczno��.
Ca�uje j� w usta. Jest w tej chwili miody i pi�kny. Bellatrix powoli staje si�
m�czyzn�.
BELLATRIX g�osem bardziej m�skim
Samotna jestem na tych piaskach,
Gdzie Tyfon skrzyd�em ocienia pustyni�
I rdzawe plamy krwi rosn�.
Tu wygnam z siebie �wini�.
Lecz roje much obsiad�y
M� czaszk� pe�n� miodu,
Z kochank� m� dialektyk�
Nie mog� wzi�� rozwodu.
KORBOWA
Czym�e jest zbrodnia, jak nie potwierdzeniem To�samo�ci ka�dej chwili samej ze
sob�. Och - dosy� mam zbrodni i samotno�ci.(g�osem coraz bardziej kobiecym) We�
mnie ze sob� na te kwietne ��ki, gdzie�my b��kitne zbierali kwiateczki i w
letnim s�o�cu bzykiwa�y b�ki i mi�d zbiera�y w swe dziwne wo�reczki.
Mi�nie jego jakby si� rozlu�niaj�. Ca�a si�a przechodzi na stron� Bellatrix.
BELLATRIX
Patrz - tam na podniebnej skale, w kt�r� swe k�y spienione zatapia fala law, tam
stan� ja, kr�l zimnej po�ogi, w kt�rej si� Nico�� uciele�nia, i Tajemnica
pokorna jak jakie� ma�e zwierz�tko przype�znie mi do n�g, i tam podaruj� j�
Tobie, m�j biedny Mistrzu. (zupe�nie m�skim g�osem) Moja biedna kochanko. (teraz
Bellatrix ca�uje Korbow�, kt�ry zmienia si� na mi�kk�, bezw�adn� mas� cia�a) Tam
roz�arzonym sokiem nieznanych owoc�w zagasz� twe zimne pragnienie Jedynej
Jedno�ci bez trwania... (Korbowa mdleje i tak pozostaje. W tej chwili Bellatrix
staje si� kobiet� i m�wi tonem ironicznym.) Nie by� i by�! Czy� w�a�nie nie
wcielam s��w naszego Mistrza? Czym�e jest ta hiperperwersja, jak nie tym, co
by�o przedtem, nim si� wszelka perwersja narodzi�a, w czasach, kiedy kom�rki
dzieli�y si� nie wiedz�c o pierworodnym grzechu.
Hibiscus zbli�a si� do niej. Cayambe, ze wzrokiem pe�nym dzikiej t�sknoty
zapatrzona w Bellatrix, przys�uchuje si� ich rozmowie.
HIBISCUS
Wszystko, co m�wisz, jest tylko sztucznie wyd�tym p�cherzem na tle tej
rzeczywisto�ci, kt�r� mamy odegra� my wszyscy, jako wszyscy. Przezwyci�y� �ycie
jest g�upstwem. Zrobili�my to dawno. Dexterowicz, Satanescu, ja i Teozoforyk.
Nawet W�borek to przyzna� musi na tle naszej dzia�alno�ci poprzedniej. Trudniej
daleko by�o przezwyci�y� sztuk�. Jeste�my wolni, ale �yjemy jak efemerydy.
BELLATRIX
C� to znowu za �al za sta�o�ci�? Nie jestem i jestem - oto jest dewiza naszego
Mistrza. Widz� w tobie a� nadto rzeczy dawnych. Przez twoj� sztuk� �ycie kusi
ci� zza �adnego parawaniku.
HIBISCUS
Mylisz si�. Ja sko�czy�em. Ale czy sko�czy�bym r�wnie� sam ze siebie nie
spotkawszy Ma�ka - tego nie wiem. Sta�o�� pewnej zmienno�ci - oto co mnie
niepokoi. A nie Sztuka- zanadto jestem wyprztykany: dziewi�� symfonii, trzy
opery - a zreszt�, po co mam wylicza�. Dramat, kt�ry si� staje mi�dzy samymi
tonami, znudzi� mnie tak samo jak ich wyraz �yciowy. Wszystko jest wyczerpane.
Nie - st�d nie przychodzi niebezpiecze�stwo. Ono jest w samej istocie naszych
zasad.
BELLATRIX
Zasady nasze (w�a�ciwie s� one moimi, ale my�l�, �e tylko przez to, czym jestem:
jestem �pi�cym bez sn�w hermafrodyt�, jak �w pos�g znany, kt�ry tak lubi�
ogl�da� panienki), nasze zasady, je�li chcesz, s� bardzo dwuznaczne.
CAYAMBE
Och! To s�owo budzi we mnie tyle, tyle wspomnie�. (do Bellatrix) Chcia�abym,
aby� wzi�� moje wspomnienia, aby si� one sta�y twoimi, aby� zabi� je, zniszczy�
i by� do ko�ca tym, czym czasem jeste� dla pana Macieja.
BELLATRIX do Cayambe
Dziecko - nie wiesz, czego ��dasz. To jest �mier�.
HIBISCUS
Nie wierz mu, Cayambe. Ona w tej chwili w�a�nie k�amie. Oto wyraz naszych zasad.
Zwyci�y� mijaj�ce trwanie przez stawanie si�, ale nie sob�. Ci�g�e
paso�ytnictwo.
BELLATRIX
Dlatego jeste�my razem. Czy� nasz Mistrz m�g� by� samotnym? By�aby to wiara,
metafizyka jaka� nie�jasna, ale nie to. On musi mie� nas wszystkich. Ja jestem
tylko angielskim plasterkiem na drobne rany duszy.
SATANESCU bierze skrzypce z szafy
Musz� si� sam kusi�, aby nie zapomnie�, �e by�em kuszony.
MONTECALFI szeptem
Dzi� b�dziesz gra�. Dobrze? Nie jestem bynajmniej szcz�liwa, kiedy wiem, �e
twoje r�ce nie mog� wy�doby� tego z mojego cia�a przez tony same - staj� si�
martwe, nawet kiedy mnie pie�cisz.
Ca�uje go w usta.
CAYAMBE
Dlaczeg� nie pozwalacie mi na nic? Pozwalacie nawet Dzini. (Dzinia siedzi na
ziemi i bawi si� uszami pijanego Brassberga, kt�ry le�y po prawej stronie.) A ja
jestem wiecznie czekaj�c� panienk�.
BELLATRIX
I mo�esz ni� zosta� do ko�ca. Chyba �e pokochasz Mistrza.
HIBISCUS
Zbyt ordynarnie m�wicie, moje panie. Mistrz jest zanadto we w�adzy swego
wewn�trznego demona. Ma sobowt�ra. Ma gdzie� kogo� w ostatniej rezerwie. Ale
kogo - nie mog� zgadn��.
W�borek przerwa� rozmow� z Vessanyi i przys�uchuje si� uwa�nie.
VESSANYI ko�cz�c zdanie
M�wi pan, �e nie jestem patriot�? Nie by�em nim w�a�ciwie nigdy. St�umi�em te
uczucia, jak tylko zrozumia�em, �e w�a�ciwie narod�w ju� nie ma. Jest jedna
wielka Hydra, tym straszniejsza, �e jest maszyn�. To jest szcz�liwa ludzko��.
W�borek go nie s�ucha.
HIBISCUS do Cayambe
I ty mo�esz my�le�, �e w twoim wieku mo�esz zniszczy� prawid�owo�� dnia i
wieczoru, �e rano nie b�dziesz marzy� o mi�o�ci. A wiesz, �e on mo�e ci� zamkn��
tam, sk�d nie wyjdziesz, i nigdy, nigdy nie poznasz ju� m�czyzny.
W�BOREK
Tak, oczywi�cie. Tylko �e maszyna zjada sam� siebie. Zreszt� s�o�ce zga�nie
przecie� kiedy�.
BAAR-�UK CHAN
Chcecie wi�c utrwali� to, czym my�my �yli lat trzy tysi�ce.
TEOZOFORYK
Chcemy wznieci� wiar�, kt�ra by nie by�a wiar�. Widzia�em widma, m�wi�em z nimi
jak teraz z wami i mog� je wywo�a� w ka�dej chwili...
CAYAMBE do Teozoforyka
Och, zr�b to! Zaklnij rycerza, Teozoforyku, rycerza jak z obrazu Paola Ucello.
Ja tak chc� kocha� widmo.
TEOZOFORYK gro�nie
Nie �artuj. (ko�czy my�l poprzedni�) Czym�e jest drugi �wiat, je�li nie
powt�rzeniem tego - a� w niesko�czono�� mo�emy i�� w ten spos�b. Niesko�czono��
- to jest jedna jedyna istno��, kt�rej uj�� nie zdo�amy.
CAYAMBE
Poka� mi widmo, Teozoforyku! Rycerza!
TEOZOFORYK
Chcesz?
Kurczy si� i obraca do drzwi. S�ycha� brz�k ostr�g i wchodzi Rycerz w srebrnej
zbroi - olbrzym - zupe�nie materialny. Cayambe lekko krzykn�a. Nikt nie zwraca
na to uwagi. Tylko Brassberg wstaje. Szybko nak�ada he�m - jest zupe�nie trze�wy
i szpad� oddaje honory. Dzinia zdaje si� nie widzie� nikogo.
TETRAFON PNEUMAKON do Montecalfi
Znane s� sztuczki tego starego blagiera. Niedarmo siedzia� w Indiach.
Korbowa nag�e wstaje i jak zahipnotyzowany podchodzi do Rycerza, i ca�uje go w
ten sam kobiecy spos�b, tak nie licuj�cy z jego m�skim wygl�dem. Lekkie
zdziwienie u wszystkich. Teozoforyk spokojnie zapala fajk�. Cayambe na palcach
podchodzi do Korbowy i Rycerza i na widok twarzy Korbowy - dla publiczno�ci
niewidzialnej - wstrz�sa si� ze wstr�tem.
CAYAMBE
Jeste�cie ohydni.
Rycerz podnosi r�k�, jakby chcia� j� uderzy�. Baar-�uk Chan uderza go w r�k�:
r�ka w �okciu odpada i spada z brz�kiem na ziemi�. Rycerz powoli odwraca si� i
wychodzi. Brassberg, kt�ry dot�d sta� na ,,baczno��", k�adzie si� znowu.
TEOZOFORYK
Halo! (Wchodzi Lokaj dy�urny.) Czy by� kto w korytarzu?
LOKAJ
Nikogo, ja�nie panie.
TEOZOFORYK
Mo�esz wyj��.
Lokaj wychodzi. Korbowa stoi na miejscu, potem znowu k�adzie si� kobiecym ruchem
na ziemi.
BELLATRIX dumnie
Jak mo�na... (z zupe�n� prostot� dziecka) Gdybym chcia�a, zawsze bym chodzi�a z
takim du�ym, czarnym psem, kt�rego by nikt nie widzia�, nikt opr�cz mnie.
HIBISCUS
Nie dosy� ci jednego Mistrza?
W�BOREK zimno; zupe�nie niepoczciwie wygl�da
Zwracam uwag� na pewne przyrzeczenia.
HIBISCUS szyderczo
Jeste�my wolni jak efemerydy.
W�BOREK tajemniczo
Efemerydy te� nie s� wolne, rz�dzi nimi instynkt. Tw�j instynkt myli ci� jednak,
panie baronie, poniewa�, niestety, jeste� cz�owiekiem.
CAYAMBE
Dosy� k��tni, czy� nie widzicie, �e r�ka jest, i to pusta wewn�trz. Jest to
dow�d, �e gdyby�my chcieli...
BAAR-�UK CHAN przerywa jej, bierze r�k� i k�adzie na st�
Gdyby�my chcieli, to mogliby�my si� unicestwi� nie u�ywaj�c zupe�nie tak
ordynarnego �rodka jak �mier�. Przy pomocy pewnej muzyki lub patrz�c na niekt�re
obrazy ostatnich naszych, to jest waszych, mistrz�w.
DEXTEROWICZ
M�wi pan o mojej ostatniej wystawie, na kt�rej omal nie umar�a ksi�na York i
pani van Hummel? Oto male�kie ,,photo" z tego obrazka. Zniszczony? Ach tak,
naturalnie.
BAAR-�UK CHAN ogl�daj�c fotografi�, lekko zmieszany i przestraszony
Ten sam. Ale nie lubi� waszej zachodniej blagi. My nie doszli�my nigdy do tego w
Chinach, aby ze sztuki robi� trucizn� na szczury albo podniecaj�ce �rodki.
Dop�ki trwa� b�d� Chiny, nasza Sztuka b�dzie po�wtarza� to samo, a potem si�
sko�czy. Muzyka u nas nie istnieje. Jest zbyt ordynarn�.
HIBISCUS sycz�cym g�osem
Strze� si�, Chanie.
BELLATRIX
Oto znowu kusi ci� �ycie, Hibiscusie.
W�BOREK
Mam ci� na oku, panie baronie.
HIBISCUS
Sk�d wiesz, �e ja w�a�nie w tej chwili, kiedy jestem u siebie, nie pisz� w�a�nie
mojej dziesi�tej symfonii? A mo�e robi� to naprawd� - jako sobowt�r.
BELLATRIX
Tak, jeste�my swobodni. Czy� swobodnym jest morfinista albo palacz opium? Nasza
swoboda s� to najsubtelniejsze wi�zy. Nie m�wi� o narkotykach. My mamy jeszcze
sumienie. Czy znacie ten obraz: ,,Die elenden Miissigganger"? nieszcz�ni
pr�niacy?
CAYAMBE
Chcia�abym kocha� pr�niaka, ksi�cia wszystkich Leniwc�w �wiata.
TETRAFON PNEUMAKON
Lenistwo nie jest wolno�ci�. Prawdziw� wolno�� maj� tylko zbiorowiska istnie�,
kt�re my nazywamy materi� - one s� absolutnie zdeterminowane w naszym umy�le, a
wi�c absolutnie wolne.
DEXTEROWICZ
Nie ple�, stary. Nale�enie do naszego k�ka nie upowa�nia do dywagacji. Cayambe!
- radz� waszej ksi����cej mo�ci wybra� na pocz�tek kogo� zwyk�ego - na przyk�ad
mnie.
TEOZOFORYK
Janie - trzymaj si�. Wiesz, �e nie lubi� zwyk�ego uwodzicielstwa.
SYLFA
Tak, jeste�, Teozoforyku, niezwyk�ym uwodzicielem. Dot�d nie mog� zapomnie� tego
dzikiego sza�u z po�wodu pewnej panienki, kt�rej kaza�e� rozpu�ci� w�osy na balu
u pani Vessanyi.
BELLATRIX
Z g��biny nocy niepoj�tej
Sen modrooki na mnie kiwa,
W postaci dziwnej, wniebowzi�tej
Ku �wiatom swoim mnie przyzywa.
W�r�d nocy dziwnej, niepoj�tej
Ockn� si� nagle w innym �wiecie,
Gdzie sama dziwno�� w ludzkiej szacie
Niepodobie�stwa straszne plecie.
W metafizyczn� g��bi� lec�,
Za�wiat�w jedno�� trzymam w r�ku...
Wtem zezem ku mnie �ycie spojrzy,
Budz� si� w strasznym, pod�ym l�ku.
TEOZOFORYK
Oby�my kiedy� naprawd� nie zbudzili si� w strachu gorszym ni� l�k za�wiat�w.
BELLATRIX
Ty w�tpisz? Ja jestem tego pewna. I to stanowi w�a�nie p� uroku �ycia.
Co mog�o by� kiedy� jak nuda bez skazy,
Twarz wyuzdana �mieje si� w ob�oku,
Daj�c demonom ponure rozkazy.
Widzisz, jak Montecalfi marzy o dzisiejszym wieczo�rze. Ranek zimowy nie trwa
tak d�ugo, jak si� to wydaje.
CAYAMBE
Och! nied�ugo wzejdzie olbrzymie, ��te s�o�ce i ziemia b�dzie planet�: tam
w�r�d g�r mo�na to odczuwa�, ale nie tu mi�dzy wami, w tym okropnym mie�cie. Ja
naprawd� chc� mi�o�ci!
SCENA DRUGA
Korbowa budzi si�. Jest takim, jak na pocz�tku. Wstaje. Wszyscy cichn�, tylko
W�borek gwi�d�e cicho ,,Homoboco" i zachowuje si� nonszalancko i bez
dystynkcji. Pije, g�o�no bulgaj�c w�dk� w gardle.
KORBOWA siada i zapala papierosa
W�dki. (Montecalfi szybko mu nalewa i dr��c ze strachu podaje na tacy. Korbowa
pije.) Dzi�kuje. Spa�em czy nie spa�em - to rzecz oboj�tna. Wiem wszystko - nie
s�owa wasze, tylko si�� tej pokusy, z kt�r� musimy walczy�. Ka�dy z nas z osobna
ulec by musia�, je�li nie �yciu, jak Cayambe, kt�ra chce mi�o�ci, to sztuce,
kt�ra jest tylko potwierdzeniem wieczno�ci w przypadku poszczeg�lnym istnienia,
w jego bezsensie. O ile mi si� zdaje, przemy�leli�my wszystko. Wiara - dla nas
nie istnieje. Sen jest naszym wzorem, ale narkotyki same przez si� nie stworz�
tego �ycia poza �yciem. Obawiam si� jedynie sztuki. To, co tworzymy my, nie mo�e
by� komedi�; byliby�my n�dzniejszymi od najgorszych saltembank�w, gdyby�my si�
przekonali o nierzeczywisto�ci naszej nierzeczywisto�ci. Nico�� musi by� naszym
idea�em i musimy jednocze�nie by� w tej nico�ci, kt�r� tylko razem mo�emy
stworzy�, niweluj�c wzajemnie wszelkie przejawy rzeczywistych zwi�zk�w. Musimy
przeczy� ka�dym chwilowym stanem, a nie s�owami wypowiadanymi w chwili u�udy.
Ka�dy musi to robi� na swojej w�asnej drodze przynosz�c tutaj, kiedy jeste�my
razem, tylko ostateczny wynik swojej nieszcz�snej i rozkosznej pracy, kt�ra musi
zast�pi� codzienny dzie�, w jego nieuniknionym przesuwaniu si� rzeczywisto�ci.
(pije znowu) Kto chce, mo�e wyj��.
Pierwszy wychodzi Brassberg, za nim Montecalfi, potem Baar-�uk Chan.
HIBISCUS
Maciek, nie m�w nic wi�cej. Jeste� dzi� pozbawiony natchnienia w s�owach,
poniewa� da�e� nam chwil� zupe�nie niezwyk�� podczas twego snu.
CAYAMBE
Dlaczego dla mnie chwila ta by�a zwyk�� zupe�nie?
W�BOREK
Niech ksi�niczka b�dzie cierpliwa. Chcemy ci ukaza� co�, co b�dzie daleko
bardziej warto�ciowe, ni� kiedy dzieje si� to z nami, kt�rzy �ycie znamy.
Zaczniesz �y� w zupe�nie nowym wymiarze, zamiast zaczyna� to, od czego
uciekli�my my, aby z trudem zdobywa� nowy pogl�d na rzeczywisto��.
KORBOWA
Szczero�� tej dzierlatki zaczyna mi si� nie podoba�.
TEOZOFORYK
Panie Macieju - jeste� pan jak ta trucizna, kt�ra dzia�a po tygodniu od
chwili za�ycia, bez okre�lonych symptom�w.
DEXTEROWICZ obejmuje ksi�niczk�
Znam antydot stokro� silniejszy.
Cayambe odtr�ca go i szybko podchodzi do Macieja.
CAYAMBE
Poka� twarz, hipokrytyczny wujaszku. Twoje prze�ycia dawne s� ciekawsze dla mnie
wi�cej od twoich teorii nienasyconego po�eracza Nico�ci. Gdybym mog�a pokocha�
ciebie, Mistrzu, mi�o�ci� t�, o kt�rej tyle m�wi� mi Jan! Jest on jednak zbyt
g��boki w swej banalno�ci i przy tym zakochany w sobie zbyt bezczelnie.
Korbowa miesza si� i zakrywa oczy
KORBOWA
Wyprowad�cie dziecko.
Baron Vessanyi wychodzi z Dzini�, kt�ra p�acze. Za nimi Sylfa, Satanescu i
Tetrafon.
SCENA TRZECIA
Maciej Korbowa, Bellatrix, Teozoforyk, Cayambe, W�borek, Hibiscus, Dexterowicz
KORBOWA do W�borka
Kiedy stanie si� nareszcie to?
W�BOREK u�miecha si� wymijaj�co
Na to trzeba nie mie� pewnych wyrzut�w, o kt�re pos�dzam ci� Macieju. Lampy
p�on� zbyt jasno.
Przykr�ca lamp� �ukow� i zapala ma�� lampk� czerwonaw� na stole.
TEOZOFORYK do Cayambe
Strze� si�. Przestaj� by� sob�. Czuj�, jak dziwny stw�r jaki� zaczyna mnie
przekr�ca� na odwrotn� stron�.
JAN DEXTEROWICZ histerycznie
Boj� si�, strasznie si� boj�. Ju� �smy miesi�c nie maluj�. Wszystko zostaje tu.
(wskazuje na g�ow�) Mistrz nigdy nie by� artyst�.
KORBOWA twardo
Sk�d wiesz, czym by�em, histeryczna ma�po. Potrzebuj� ciebie dla dope�nienia
jednej kombinacji. Dla ciebie b�dzie to tylko tematem.
CAYAMBE do Bellatrix
Zdaje mi si�, �e jestem tob�.
BELLATRIX ironicznie
Dzieci�tko.
Popycha j� z lekka ku Korbowie.
TEOZOFORYK
�arty na bok. Wszyscy wiedz�, czym trudni�em si� w Australii dla pokonania
mistyki. Jestem silniejszy, ni� wam si� zdaje.
KORBOWA niespokojnie
Boj� si�, a�ebym tego w�a�nie ranka nie zrozumia� na nowo, kim jestem.
JAN DEXTEROWICZ
Jestem malarzem. Wszystko jednak zmienia si� w form�. Boj� si� - ach, jak si�
boj�.
Robi wra�enie cz�owieka, kt�remu jest bardzo zimno. Wszyscy, z wyj�tkiem
Hibiscusa, grupuj� si� w �rodku sceny. Skupiaj� si�.
KORBOWA uderza lekko pi�ci� Jana Dexterowicza w g�ow�
Tch�rzu - gdzie� jest twoja si�a? Starczy�o ci jej na g�upie obrazki i na
uwodzenie znudzonych bab. Gdzie� s� twoje perwersje.
JAN DEXTEROWICZ z lekkim jakiem pada na krzes�o
Nie wiem, kim b�d� za chwil�.
TEOZOFORYK
Mog� ci� zaczarowa� w karalucha. Tych boj� si� cza�sem najodwa�niejsi. Nawet
Lykon dr�y na sam� my�l o nich.
JAN DEXTEROWICZ
Nie �artuj - doprawdy przesz�o�� moja zdaje si� nie by� moj� w�asn�. O Bo�e, kim
ja jestem.
Zakrywa oczy.
BELLATRIX podchodzi do Korbowy. Z nakazem
Teraz lub nigdy - uczy� to.
KORBOWA bierze Cayambe za skronie
Masz kocha� mnie tak, jak ja kocham Bellatrix, kiedy nie jestem sob�. Masz
kocha� Bellatrix tak, jak kochasz mnie. Masz kocha� Teozoforyka i by� dla niego
niedost�pn�, cho�by� go mia�a tym zam�czy� na �mier�. Je�li tak nie b�dzie -
zginiesz tak zwyczajnie, jak mucha rozgnieciona niecierpliw� �ap�.
CAYAMBE patrzy na niego jakby walcz�c z jak�� my�l�
Ja nie chc� ob��du - ja si� boj�.
KORBOWA chwytaj�c j� za r�k�
Musisz.
CAYAMBE s�abo
To nie jest to, czego szuka�am. Ja chc� �y�.
TEOZOFORYK z boku
Musisz. Musisz mnie zam�czy�.
JAN DEXTEROWICZ
To jest zwyk�a hipnoza - ja si� nie poddam. Ja si� tak boj� jak ma�e dziecko.
(Krzyczy) Musisz!
Dziki strach jest w tym krzyku.
TEOZOFORYK wskazuj�c Dexterowicza oczami
Ta galareta prze�ywa siebie w strachu najistotniej.
BELLATRIX prawie jednocze�nie, m�skim g�osem
Musisz!
CAYAMBE kt�ra dot�d mia�a spuszczone oczy, podnosi g�ow� i patrzy na Bellatrix z
wyrazem poddania si� i mi�o�ci
Zdaje mi si�, �e teraz rozumiem wszystko. To mi si� �ni�o kiedy�, kiedy by�am
ma�a. Kocham was wszystkich. (Teozofizyk wydaje jaki� rodzaj krzyku, jak gdyby
go co� mocno zabola�o, a Hibiscus, kt�ry dot�d robi� manicure i nie zwraca�
uwagi na nikogo, zbli�a si� i uwa�nie patrzy na Cayambe. Cayambe podchodzi do
Bellatrix i zarzuca jej r�ce na szyj�.) We� mnie ze sob�.
HIBISCUS
Z t� ma�� trudniej wam b�dzie.
W�BOREK
Zwracam uwag� na niestosowno�� tego wyra�enia.
KORBOWA wstrz�sa si� nagle, jakby od jakiego� ciosu; do Bellatrix
A wi�c przez ciebie. Zobaczymy, kto b�dzie silniejszy.
BELLATRIX wybucha m�skim, grubym �miechem; do Cayambe
Chod�, moja nowa, biedna kochanko
Obejmuje Cayambe i wyprowadza
CAYAMBE nie odwracaj�c si�
Moja dusza zostaje przy tobie.
Korbowa i Teozoforyk spogl�daj� na siebie z nienawi�ci� i, zmieszani jakby,
odwracaj� si�. Korbowa zapala papierosa, Teozoforyk fajk�.
HIBISCUS
Teraz wy nie wiecie nic obaj. Zdaje si�, �e Maciek si� zblamowa�.
Wychodzi.
KORBOWA zamy�lony
A jednak w ten spos�b ona b�dzie moj� podw�jnie. Je�li si� nie myl�.
W�BOREK
Wy�szo�ci� jednego cz�owieka nad drugim nie jest zdolno�� tworzenia
rzeczywisto�ci, tylko zdolno�� od�powiedniego teoretyzowania rzeczywisto�ci ju�
stworzonej.
TEOZOFORYK
Tak my�la�em kiedy� - ale w tym wypadku...
KORBOWA gro�nie
Milcz!
TEOZOFORYK odwracaj�c uwag� od tego
Patrzcie lepiej na tego zdobywc� nowej formy. Jestem przekonany, �e wr�ci do
domu i b�dzie co� tworzy�.
JAN DEXTEROWICZ zupe�nie z�amany
Nie - o nie - zanadto wiele dzi� zrozumia�em. (w nag�ym zachwycie) To szalona
rozkosz - nie wiedzie�, kim si� jest - nareszcie to rozumiem. I tak si� boj�,
�eby tego nie straci�, �e mo�ecie by� spokojni. Za t� cen� mog� do ko�ca �ycia
nic nie stworzy�.
Wychodzi.
KORBOWA znowu budz�c si� z zamy�lenia
A jednak...
W�BOREK
Id� spa�, stary. Uj�cie tego, co si� sta�o, nie jest dzi� w twoich si�ach.
Bellatrix pierwsza - ty drugi - czy� porz�dek nie jest tu oboj�tny?
TEOZOFORYK
Nie wiadomo jeszcze, kto b�dzie w�a�cicielem tego, co jest w niej najcenniejsze,
a co w�a�ciwie dopiero jutro lub pojutrze w niej powstanie.
W�BOREK
W ka�dym razie nie ty, magiku z przedmie�cia.
TEOZOFORYK
To jeszcze pytanie.
KORBOWA do W�borka, jakby zbudzony ze snu
Porz�dek jest wi�c oboj�tnym, powiadasz?
W�BOREK
Oczywi�cie. B�dzie to jeszcze bardziej odwrotno�ci� wszelkiej mi�o�ci
prawdziwej. B�dzie to nieco zawi�e co najwy�ej. (do Teozoforyka) Chod�, stary
czarowniku.
Wychodz�.
KORBOWA podchodzi do okna na prawo i poci�ga za sznurek. Ci�ka czarna firanka
odsuwa si� i wida� �wit niebieskawy; patrz�c w okno
Najgorszym jest dzie� i samotno��. (podchodzi do sto�u i gasi lamp�; niebieskawe
�wiat�o w pokojuwyst�puje jeszcze wyra�niej) Nie mog� by� sam - psiakrew.
(wypija szklank� koniaku) C� tam teraz by� mo�e - czy ona, czy Bellatrix?
Wstrz�sa si� jakby od zimna i wypija drug� szklank�.
AKT DRUGI
Pok�j w pa�acu ks. Cayambe, w g�rach. Dowolnie bogate i troch� stare urz�dzenie.
Na prawo kominek. Jedne drzwi wprost, drugie na lewo. Meble ze z�oceniami.
Por�trety na �cianach. Na lewo ko�o drzwi st� i fotele. Przed kominkiem
p�okr�g�a kanapka. Na kominku pali si�; reszta pokoju w cieniu. Wiecz�r, godz.
9. Cayambe w szarym, angielskim kostiumie, Bellatrix ubrana jak w akcie I.
Korbowa i W�borek ubrani jak do konnej jazdy, w galifetach i d�ugich butach.
Montecalfi w amazonce. Reszta towarzystwa ubrana zwykle. Hibiscus i Teozoforyk w
automobilowych p�aszczach i czapkach.
SCENA PIERWSZA
Cayambe i Bellatrix siedz� obok siebie na p�okr�g�ej kanapce przed kominkiem.
Bellatrix obejmuje Cayambe, siedz�c� z prawej strony, bli�ej widowni.
CAYAMBE zd�awionym g�osem
Nie wiem, czy to jest mi�o��, bo zbyt jest wiele m�ki w tym wszystkim. Jestem
szcz�liwa, �e tak cierpi� A jednak tych trzech dni nie odda�abym za ca��
przysz�o�� tego szcz�cia, o kt�rym marzy�am dawniej. (pauza; z coraz wi�kszym
przej�ciem) Kocham w tobie to, czego nie rozumiem. Jeste� naprawd�, widz� w
tobie tysi�ce masek i w ka�dej jest jaka� straszliwa si�a.
BELLATRIX m�skim g�osem
Nie chciej, abym sta� si� okrutnym. Czasami nie wiem, co mo�e wzburzy� we mnie
to morze zwierz�co�ci, kt�ra nie jest we mnie ani z m�czyzny, ani z kobiety.
Jest mi tak dobrze jak teraz. Nie b�d� zanadto sob�. Chc� odpocz��, cho� raz w
�yciu.
CAYAMBE
Czy� taka m�ka mo�e by� mi�o�ci�? Jeste� silny, ale twoja si�a nie ujmuje mnie
do g��bi. Jak stalowa paj�czyna oplata mnie twoja si�a. Czuj� jej wi�zy, ale nie
odczuwam tego uderzenia, kt�re mia�d�y i od kt�rego chcia�abym umrze�. Zbyt
wiele ze �mierci jest w tej ci�g�ej m�czarni nienasycenia. Powiedz, czy ty
musisz udawa�, aby by� tym?
BELLATRIX
Nie musz� - tylko to, co wy, opr�cz Mistrza mo�e jednego, jeszcze nazywacie
k�amstwem, jest moj� najg��bsz� prawd�. On m�wi: jedno�� w dwoisto�ci - ja tym
jestem, ale w nim kocham metafizyczno�� jego uczu�.
CAYAMBE
A to, czym ty jeste� dla mnie, czy� nie graniczy z tajemnic� ca�ego Istnienia?
Gdy wszystko jest tym, dla czego jest stworzone przez natur�, nie mo�e by�
uczucia tajemnicy. Wszystko jest jedno�ci� zupe�n�. Teraz dopiero rozumiem, czym
jest perwersja i w �yciu, i w sztuce. Przez te trzy dni zrozumia�am dawne obrazy
Jana i muzyk� Hibiscusa. Rozumiem, czemu cierpia� tak Satanescu, �e musia� gra�
to, czego sam stworzy� nie m�g�by, nie staj�c si� b�aznem.
BELLATRIX bardziej kobiecym g�osem
�al mi ciebie, �e musisz si� kiedy� ockn��. Na was wszystkich �ycie musi si�
zem�ci�. Ja jedna...
CAYAMBE przytulaj�c si� do Bellatrix
Nie m�w tak - nie bud� mnie z tego snu.
BELLATRIX bezd�wi�cznie
Musz� ci� obudzi�. Jeste� jakim� biednym stworzonkiem mimo ca�ego z�a, kt�re
masz we krwi. Tu idzie ze straszliwym rozp�dem maszyna, kt�r� ja kierowa� nie
mog�. Musz� ci powiedzie�...
CAYAMBE przeczuwaj�c co� przykrego
B�agam ci�, jutro, jeszcze jeden wiecz�r nie bud� mnie.
BELLATRIX twardo
Teraz poznasz, czym jest to, o czym oni wszyscy ma�rz� tak gwa�townie. Korbowa
przyjecha� i mieszka na drugim pi�trze. Przyjechali o pi�tej razem z W�borkiem
Micha�em. O, ten to jest g��wne medium Mistrza, jego odwrotne sumienie i
ostatnia rezerwa, i prawdziwy �yciowy przyjaciel.
CAYAMBE odsuwa si� gwa�townie od Bellatrix i zakrywa oczy r�kami pochylaj�c si�
naprz�d
Wiedzia�am, �e wszystko to by� sen. Teraz naprawd� zaczyna si� m�ka. Och, jakie�
to okropne.
BELLATRIX wstaje nagle, jest kobiet� zupe�nie
Musz� i��, czuj�, �e on mnie wzywa.
CAYAMBE
Wi�c ty go kochasz?
Wstaje. Stoj� naprzeciw siebie profilami do widowni, dwie nienawidz�ce si�
kobiety.
BELLATRIX dumnie
Mo�e nawet kocham, ale ty tego w �adnym razie poj�� nie jeste� zdolna.
CAYAMBE z�amana osuwa si� na kanap�
O jakie� to wszystko wstr�tne! (Bellatrix milcz�c wychodzi pewnym krokiem.
Cayambe pozostaje milcz�ca z zakryt� r�kami twarz�. Pauza. Wchodzi Korbowa.
Idzie cicho po dywanie i, kiedy jest tuz za Cayambe, ona odczuwa jego obecno��.
W r�ku trzyma szpicrut�. Cayambe nagle przera�ona wstaje, jakby chc�c go
odepchn��.) Nie chc�! Nie chc�! - Odejd�! (Korbowa, o�wiecony ogniem ko�minka,
pi�kny i m�ody, Cayambe ostatnim wysi�kiem opanowuje strach, m�wi szybko, g�osem
przery�wanym i sztucznie spokojnym.) Wiem, kto pan jeste�. Zwyczajny alkoholik
albo szarlatan. Wszystko jest k�amstwem. Zaraz zawo�am s�u�b�. On zostanie tutaj
ze mn�.
KORBOWA spokojnie
S�u�by twojej nie ma - jest za to moja. (dzwoni: we drzwiach ukazuje si� drab w
liberii jak w akcie I; do Lokaja) Podaj w�dk�.
CAYAMBE
Ohydny pijak. Jakim sposobem - wy �mieli�cie w domu mojej matki...
KORBOWA ironicznie
Czy widzia�a� mnie kiedy pijanym? Zreszt�, to jest detal. Nie ma �adnej matki -
dawno nie �yje. Jeste� z nami - to wystarcza.
CAYAMBE krzyczy
Bellatrix! (do siebie) Jestem oszukana. Kto tu k�amie? Ja nie k�ami�. Ja chc�
dalej by� sob�. Bellatrix!! (chce wyj��) Jestem przecie u siebie.
KORBOWA zast�puje jej drog�
O nie, nieporozumienie jest wykluczone. (Wchodzi Lokaj. Korbowa pije dwie
szklanki i lekkim skinieniem g�owy odprawia fagasa; Cayambe stoi w miejscu,
jakby si� wahaj�c.) Pami�taj, panienko, �e mi�dzy nami �mier� jest rzecz� tak
zwyk�� jak na wojnie.
CAYAMBE
K�amiesz.
KORBOWA
Nie mog� ci tego udowodni� nie maj�c nikogo pod r�k�. Dla ciebie mam za� inn�
rol� ni� milcz�c� rol� trupa.
CAYAMBE
K�amiesz, k�amiesz wszystko. To jest to samo udawanie. Tylko teraz
zdemaskowali�cie si� wszyscy. Jeste�cie ohydni oszu�ci.
KORBOWA zimno
O tym, czy tak jest, przekonamy si� nied�ugo. (dzwoni i odwraca si� znowu do
Cayambe) - Poczekaj chwil�, dowiemy si� o wszystkim. Na pro�b� Teozoforyka
przyj��em ci� tutaj. (Wchodzi Lokaj; do Lokaja) Zawo�a� pann� Bellatrix. (Lokaj
wychodzi.) Zbyt jednak �ycie przemawia przez twoj� dziecinn� g�upot�.
CAYAMBE
Ja szuka�am pi�kna, dlatego dot�d by�am czyst� - i teraz, teraz, kiedy pozna�am
to, o czym nigdy nie �mia�am marzy�, ty, obrzydliwy k�amco, chcesz mi to
zniszczy�. Ja si� te� nie boj� niczego.
KORBOWA szyderczo, ale z�y, prawie do siebie
Wi�c tak daleko zasz�o?
Wchodzi Bellatrix pod�piewuj�c.
BELLATRIX
Przyszed� raz do mnie Pan jaki� nieznany, Mo�e� to ty jest, brat m�j ukochany.
KORBOWA odwracaj�c si� i wskazuj�c r�k� Cayambe
Co to znaczy?
BELLATRIX ko�czy, m�wi�c ze sztucznym smutkiem
M�wi� ci�ko, d�ugo, patrza� tylko w siebie, Ostatnia gwiazda zgas�a mi na
niebie.
KORBOWA gro�nie
Do�� tych �art�w. (z wyrzutem i hamowan� z�o�ci�) Wiesz, jak nie znosz� �ycia i
rzeczywistych uczu�. Wiesz, czym jest dla mnie to, gdy musz� spogl�da� w oczy
temu, czego nie chce nawet nazywa�. Wiesz, �e kto jest z nami - musi pozosta�
tam albo tu (wskazuje na ziemi�) i uciekasz z ni� orle mnie, aby narazi� mnie na
ordynarn� scen�.
BeIIatrix patrzy to na Cayambe, to na Korbow� i wybucha srebrzystym �miechem
prawdziwej kobiety.
CAYAMBE
Bellatrix - dlaczego ci� nie poznaj� - ty mnie nie bronisz, ty stajesz si� z�ym
widmem, kiedy ten ohydny k�amca w taki bezczelny spos�b zdziera swoj� mask�. Czy
zapomnia�a� o tych dniach, kiedy byli�my na�prawd� samotni, kiedy byli�my dla
siebie samotno�ci�, w przepi�knej otch�ani istnienia? Gdzie jest twoja si�a?
KORBOWA
Czy� jeszcze b�dzie mnie �ciga� �ycie? (z nag�� w�ciek�o�ci�) A! Dosy� tego.
Rzuca si� na Bellatrix, kt�ra mu si� usuwa, dogania j� u drzwi, chwyta za w�osy
i zaczyna bi� szpicrut�. Bellatrix z pocz�tku �mieje si�, a potem zaczyna lekko
skowyta�. Cayambe stoi jak skamienia�a ty�em do publiczno�ci, potem si� okr�ca,
chwyta si� za g�ow�, znowu staje i patrzy.
BELLATRIX
Aa! A! Aaa!
KORBOWA bij�c, ale s�abiej
Tak wywi�zujesz si� z zada�, kt�rych spe�nienie powinno by� najwi�ksz� �ask�! Ty
szeteczna stworo! zachcia�o ci si� �ycia. Masz! masz!
CAYAMBE
Bo�e wielki! Co si� ze mn� dzieje?
Korbowa rzuca szpicrut� w k�t pokoju i wielkimi krokami podchodzi do Cayambe.
Jest w�ciek�y i pi�kny, oczy mu p�on�, z�by b�yskaj� spod czarnych w�s�w w
dzikim u�miechu. Skatowana Bellatrix le�y bez ruchu w g��bi sceny.
KORBOWA
Chod�, truj�cy kwiatku - wyprowadz� ci� tam, sk�d si� wraca albo w najwy�szej
rozkoszy nieistnienia, albo w ob��dzie. Jedno warte drugiego.
CAYAMBE w najwy�szej ekstazie
Dopiero teraz ci� rozumiem. Kocham ci�. Jeste� widmem, p�on�cym zwierzem, m�drym
i silnym w swoim gniewie. Jeste� tym w�a�nie.
Korbowa, nie zwracaj�c uwagi na jej s�owa, bierze j� za r�k� i nie patrz�c na
ni� ci�gnie j� za sob� przez drzwi prawe. Teozoforyk i Hibiscus ubrani po
automobilowemu wchodz� szybko przez drzwi w �rodku i widz� jeszcze wychodz�cego
Korbow�. Teozoforyk spostrzega le��c� Bellatrix.
TEOZOFORYK spokojnie
Scena ta jest zupe�nie nowa.
Zapala lamp� elektryczn� u g�ry. Ra��ce �wiat�o zalewa pok�j.
HIBISCUS
Patrz, Forciu, ona ma poszarpane ubranie i pr�gi krwawe na r�kach.
TEOZOFORYK
Nowy spos�b unicestwiania wynalaz� pewno Maciej.
HIBISCUS podnosi Bellatrix
Jak si� czujesz, kochanko?
BELLATRIX
Pierwszy raz naprawd� nie wiem, co si� sta�o.
HIBISCUS
Kto ci� pobi�? Maciej?
BELLATRIX
Tak - oczywi�cie - ow�adn�� nim sza� �ycia. Bo mo�e pierwszy raz �y�am naprawd�.
B�l fizyczny zadany przez m�czyzn� to jedyna rzecz, kt�r� naprawd� odczuwa
kobieta - o ile ni� jest. A my�l�, �e dawno nie by�am tak bardzo kobiet� jak w
tej chwili.
Hibiscus k�adzie j� na kanapie.
TEOZOFORYK
A ja wam m�wi�, �e przychodz� rzeczy okropne. Wszystkie syndykaty po��czy�y si�
w jedno i nast�puje koniec wszystkiego. Wszyscy s� przeciw rz�dowi centralnemu.
Chodzi o pewn� mechanizacj� wychowania dzieci i zawodow� specjalizacj�,
zaczynaj�c od sz�stego roku �ycia. Czy� to nie jest okropne?
Wchodzi W�borek.
W�BOREK
Telefonuj� do mnie z miasta, �e rewolucja zacz�a si� na dobre.
TEOZOFORYK
Tak, ale jest to tylko t�em. Nie wprowadzajmy tych temat�w jako takich do
naszych rozm�w istotnych.
W�BOREK
Gdzie jest Maciej?
BELLATRIX skulona, grzeje si� przy kominku
Mistrz oddaje si� �yciu samemu w sobie. Dla wypoczynku. Jest to nieistotne, ale
tym niemniej rzeczywiste.
TEOZOFORYK
Nieprawda, Bellatrix! Mam przeczucie, �e zobaczymy dzi� w nocy rzecz stokro�
ciekawsz� od wszystkich rewolucji. S� to ostatnie podrygi mechanizuj�cego si�
�ycia. Tu mamy ujrze� cud odradzaj�cego si� bezsensu samego w sobie.
Wbiega Montecalfi, ubrana w amazonk�.
MONTECALFI
Ledwo si� wymkn�am. Reszta kompanii przyjedzie po dwunastej, poniewa� nie mog�
mie� wcze�niej aut. M�j ko�, m�j biedny Orontes, ma�o nie pad�.
W�BOREK
Mo�e w braku tego skrzypiciela po�wi�cisz mi czas, ten do dwunastej. Wiesz, �e
mam czasem niez�e pomys�y. Nie znam tego domu, ale chyba znajdziemy jaki� k�cik,
w kt�rym b�dziemy mogli istotniej pom�wi�.
MONTECALFI weso�o
Chod�my na poszukiwanie. Mo�e znajdziemy co� wi�cej jak odpowiedni pok�j.
SCENA DRUGA
Bellatrix, Hibiscus, Teozoforyk
HIBISCUS
Dlaczego nie spotka�em ci� pierwej, Bellatrix! By�aby� t�, kt�r� ca��
przetworzy�bym w tony. By�aby� cudownym ch�opcem - m�odym Adonisem, dla kt�rego
stworzy�bym wszystko to, co teraz staje si� tylko walk� o nieistnienie.
BELLATRIX
�ycie mija i starsz� jestem, ni� ci si� wydaje. Gdybym mog�a mie� dziecko, by�by
to potw�r, jakiego nie zna�a dot�d ziemia.
HIBISCUS
Okropnie lubi� marzenia hermafrodyt�w. Jest to czym� tak koj�cym jak balsam
peruwia�ski.
TEOZOFORYK
Oddal t� pokus�, Hibiscusie. Czy� nie rozumiesz, �e tajemnicy nie ma: zabili�my
j� sami. Stara�em si� uwierzy� w now� metampsychoz�. C� z tego wysz�o? Oto
jestem jednym z tworz�cych odwrotno�� �ycia.
BELLATRIX
Nasi przodkowie nazywali to w�a�nie �yciem. M�czy mnie wzgl�dno�� naszych
prze�y�. Musimy je zawsze do czego� odnosi�.
TEOZOFORYK
Absolutu nie ma. Straszliwym jest to, �e tylko bezpo�rednie prze�ywanie mo�emy
przetwarza� dowolnie. W innych sferach panuje konieczno��. Nauka, kt�rej dzi�
ju� tak nazwa� nie mo�na, sztuka, kt�ra jest tak konieczna, ta, a nie inna, jak
to, �e kamie� spada, a nie toczy si� sam pod g�r�. My�lenie nasze utkn�o, bo
nowych poj�� nie ma i niestety ju� nie b�dzie. M�j system, kt�ry chcia�em oprze�
na s�owie: kalamarapaksa - na Absolutnej Nico�ci, by� tylko ja�owym
przetwarzaniem panteizmu.
BELLATRIX
A jednak istnienie jest tak bezmiernie dziwnym. To, �e co� jest, a nie to, �e
niczego by� nie mo�e.
HIBISCUS
Dawniej unicestwia�em siebie na inny spos�b. I teraz widz� jasno - k�ama�em w
sztuce, ca�y czas, d�ugie lat dwadzie�cia. Czy wy wiecie, �e artysta ma sw�j
honor? Rzecz dziwna - straci�em honor artystyczny od czasu poznania Macieja. Ta
beztroska, ta oboj�tno�� na to, co by�o i b�dzie. To, co dawniej mieli arty�ci i
wojownicy.
TEOZOFORYK
To nie istnieje dawno. Ju� w mistyce by� element rozk�adu. Nie by�a to wiara
wynikaj�ca z przera�enia nad samym faktem istnienia.
BELLATRIX
Och! Dlaczego jest tak smutnym to, �e nie istnie� nie mo�na. Ograniczenie do
ma�ego k�eczka czego�, co mog�oby by� ca�ym �wiatem.
TEOZOFORYK
Ten przeskok dawniej robili my�l� nasi przodkowie. Dla nas jest to fikcj�,
poniewa� zbadali�my, czym s� poj�cia: takim samym nast�pstwem jako�ci jak
wszystko. Czy wiecie teraz, czemu upad�a moja mistyka, moja Nico��, ca�a ta
kalamarapaksa? Oto w�a�nie przez genetyczne rozmy�lanie.
HIBISCUS smutnie
To symptom mechanizacji.
S�ycha� huk kilku motor�w za scen�. Otwieraj� si� drzwi �rodkowe, wchodzi
Korbowa i Cayambe.
CAYAMBE
Drodzy, kochani przyjaciele! Czy� ciebie to widz�, Teozoforyku, ciebie, drogi,
kochany Hibiscusie, m�j wielki dzieciaku -
Hibiscus i Teozoforyk patrz� na ni� ze zdumieniem.
BELLATRIX jest kobiet� w najwy�szym stopniu
Oto upadek - oto ta sta�o�� w zmienno�ci. Czy� jest to ta sama Cayambe? - Nie,
to zosta�o jakie� nieokre�lone cia�ko, jaka� md�a galaretka, kt�ra siebie ,,ja"
nazywa. Ona znik�a dawno.
KORBOWA do Bellatrix
Bellatrix, zbi�em ci� jak bur� suk�. Przebacz.
BELLATRIX
Mistrzu, dlaczego jeste� smutnym? Czy� nie dokona�o si� to, czego chcia�e�...
Teozoforyk zbli�a si� do Cayambe.
CAYAMBE wyci�gaj�c do niego r�ce
Przyjacielu!!!
TEOZOFORYK
Czy my�lisz, �e po��danie cierpienia tak daleko we mnie zasz�o, �e mog� ci
powiedzie�: (przesadnie) Przyjaci�ko?!
CAYAMBE
Nie, tylko my�l�, �e teraz...
TEOZOFORYK
Przesta� - odgrywasz cudz� rol�.
KORBOWA
Teraz odkryli�my w sobie ten dziwny dar zmieniania istniej�cych uczu� w
nierzeczywiste. Wiem, �e za pomoc� pewnych alkaloid�w to przychodzi samo. Ale
nie o to chodzi. (tajemniczo) Czy rozumiecie? Zgwa�ci�em w sobie to, o co nie
chodzi�o wcale Panu Bogu, kiedy nas tworzy�. O tw�rczo��!!! To da� nam Szatan,
m�wi� symbolicznie.
Hibiscus �ciska go za r�k�.
BELLATRIX
Niestety, by�am twoim dzie�em sztuki, Mistrzu. Znalaz�e� inny spos�b. Dla ciebie
�atwiej stworzy� �yciow� teori�, ni� Janowi by�o kiedy� wymalowa� now�
kompozycj�.
HIBISCUS
Co za okropno��! A wi�c usprawiedliwia� swoj� tw�rczo��! Ja k�ad�em ka�d� nutk�
�wiadomie. C� z tego, �e te nutki inaczej pojmowa�y kobiety. Fizjologia, wic
pan, trudno, wie pan. - Obrazy maj� t� wy�szo��, �e wisz� na �cianie, a nie
staj� si� powoli, a to w�a�nie dla kobiet jest najistotniejszym.
BELLATRIX do Cayambe
Dlaczego mn� pogardzasz?
CAYAMBE
Teraz rozumiem wszystko. Potworna jest g��bia tego, co zrozumia�am. Si�a, kt�ra
jest bezprawiem nad sk�aman� systematycznie s�abo�ci� mechanizmu. Macieju! -
ohydne imi�, a pi�kne przez to, �e ty je nosisz - przebacz! Ja nie rozumia�am,
ja nie wiedzia�am nic. Teraz dopiero...
KORBOWA
Czy� m�g�bym ci przebaczy�, �e jeste� kobiet�? Jeste� tym czym�, co daje mi nowy
wyk�adnik nieistnienia. Dzisiejszy wiecz�r jest wczorajszym dniem i jutrzejsz�
noc�. Chc� nie mie� czasu. Tym jeste� ty.
CAYAMBE
Och, jak straszliwie ci� kocham teraz, Macieju. Kochany m�j, daj mi twoje usta,
kt�re s� dla mnie ustami samej Nico�ci. Czasu nie ma. Jeste� ty jeden.
Ca�uje go.
BELLATRIX
Strze� si�, Cayambe. We mnie jest si�a wy�sza ni� brak czasu. Pami�taj, �e ja
jedna nie za�ywam narkotyk�w. W�cha�a� kokain� jednak. Masz nozdrza bia�e. A
gdyby moja mi�o�� by�a silniejsz�?
CAYAMBE naiwnie
Przecie� nie mog� by� m�czyzn�.
BELLATRIX
A gdybym si� sta�a tob�, tym, czym ty jeste� dla niego-
CAYAMBE
Jedna �mier�. - Mo�esz go zabi�, ale to jest niemo�liwe. Ty si� go boisz. Ty
kochasz b�l fizyczny, ale boisz si� �mierci. Ja kocham �mier�, ale dr�� przed
b�lem. Oto r�nica.
KORBOWA kt�ry przys�uchiwa� si� temu
A gdybym ci� zbi�, Cayambe?
CAYAMBE
Lepiej zabij. Jako ma�a dziewczynka marzy�am o �mierci z r�k silnego jakiego�
ducha. Duch ten zmieni� si� w m�czyzn� zatrutego rozkosz�. Ten zmieni� si� w
ciebie.
Pada na kolana przed nim.
BELLATRIX
Czy� wszystko, co teraz si� dzieje, nie staje si� zwyk�ym �yciem?
KORBOWA okropnie si� �mieje
Chcesz ju� uczyni� odwrotno�� tego. Najlepiej wyjd� z pokoju.
BELLATRIX
Uwa�aj, abym nie wysz�a tam, sk�d si� nie wraca.
KORBOWA
Nie k�am. (wskazuje na Cayambe) Ona, ta ma�a dzierlatka, uczyni to pr�dzej ni�
ty, kt�ra wiesz wszystko.
BELLATRIX
Sk�d wiesz, co jest we mnie? We mnie jest wszystko. Pogardzam tym, co jest teraz
w tobie. Ma�o�� uczu�, oto, co mnie przera�a. Gdzie� p�jd�, je�li znajd� w tobie
dno twej samotno�ci, niewolniku.
HIBISCUS zbli�a si� ku nim od stolika na lewo, gdzie m�wi� z Teozoforykiem
Widz�, �e �ycie wkracza wszystkimi bramami.
KORBOWA
Mylisz si�: jeste�my teraz dopiero u szczytu marzenia o nieistniej�cym bycie.
Dzisiejsza noc jest naprawd� tw�rcza.
BELLATRIX strasznie powa�nie
Mistrzu, to wszystko by�o k�amstwem. Czy jeste� ze mn�, czy nie?
KORBOWA wskazuj�c na Cayambe
Patrz na t� jasn� g��wk�. Dlaczeg� bi�em ciebie, a nie j�? Jestem teraz starcem
i oto moja c�rka kl�czy przede mn�. W�a�ciwie czy nie wszystko jedno? Jest to
symbol.
BELLATRIX nie zwa�aj�c na jego s�owa
Nas jest dwie. Ty jeste� jeden. Wybieraj! Czy nie chcesz, abym odesz�a?
TEOZOFORYK
Cayambe! Teraz chod� do mnie.
CAYAMBE
Bellatrix, jednak nasze chwile nie zgin� nigdy.
TEOZOFORYK
Nie ma absolutu poza my�leniem. Cayambe, chod� na dach, tam patrz�c na gwiazdy
przemy�limy to w poj�ciach �cis�ych, o czym oni tylko m�wi� bez�adnie.
CAYAMBE wstaje, jest jakby dojrza�� kobiet�
Chce mi si� czego�, czego by� nie mo�e. Chce mi si�, aby Maciej, aby Bellatrix,
�eby� ty, Teozoforyku, �eby�cie stanowili jedno��. Ja nie chc� k�ama�. Czy� to
jest tajemnic� osobowo�ci, o kt�rej m�wi�e� mi kiedy�? Jest to w obrazach Jana,
jest to szczeg�lniej w si�dmej symfonii Hibiscusa, jest w grze Satanescu, kiedy
staje si� p�bogiem, kiedy kobiety k�saj� jego r�ce podczas koncertu. Ja chc�
by� tym wszystkim. Chc� si� odda� temu, co bez b�lu przejdzie ze mn� w nico��.
Jestem kobiet� - rozumiem ju� wszystko. Gdyby Maciej chcia� ze mn� zej�� w
�mier�, by�abym z nim.
TEOZOFORYK
P�jd� ze mn� na dach, tam jest komin, b�dziemy jak na okr�cie w falach Nico�ci.
Teraz ci powiem ostatnie s�owo wiedzy o Nico�ci. Jestem teoretykiem tego, co wy
bezpo�rednio wt�aczacie w samo trwanie. Mam na to poj�cia bardziej �cis�e ni� w
rachunku niesko�czono�ci.
CAYAMBE
Tylko poj�cia?
TEOZOFORYK
Czeg� chcesz wi�cej?
CAYAMBE
Gdyby to, co m�wisz i co masz mi powiedzie�, mog�o si� sta� tym samym, co
obiecuje mi moje pragnienie, tym samym - nie poj�ciem, Teozoforyku.
KORBOWA do Cayambe
Czy pami�tasz t� chwil�?
CAYAMBE
Tak, ale gdzie by�a ta my�l? Ona tworzy w nas nowy �wiat. Prze�ycia bezpo�rednie
s� zawsze te same. Ka�dy wymoczek i kto�, kto jest prawie Bogiem, czuje to samo
co ja. Gdzie� jest ta r�nica? Och, chcia�abym zabi� was obu, aby z��czywszy
wasze martwe oczy ujrze� w nich to, co was rozdziela.
JAN DEXTEROWICZ wchodz�c
Nasza adeptka jest, jak s�ysz�, na dobrej drodze.
Wchodzi cale towarzystwo.
KORBOWA
Panowie i panie. Jeste�my znowu w komplecie. Cayambe jest nasz�. Jeste�my u
siebie. Zdobyta nowa forteca gin�cej wiedzy o istnieniu.
SATANESCU
Tam ju� rze� idzie na dobre. Zgubi�em skrzypce i Montecalfi nie odnajdzie siebie
w moich d�wi�kach.
KORBOWA
To jest co najmniej nieistotne. Mam pewne dane, �e zdradzi�a ci� z W�borkiem.
SATANESCU z wysi�kiem i sztuczn� pogard�
Tak? Jestem podw�jnie szcz�liwy. Teraz nie ma ju� nic, co by mnie oddziela�o od
ciebie, Mistrzu.
TEOZOFORYK szeptem do Cayambe
Chod� ze mn�.
Cayambe wstaje i wychodzi z Teozoforykiem.
BELLATRIX
Mistrzu, jeste� m�j. B�d� kobiet�, m�czyzn�, dzieckiem, b�d� dla ciebie
wszystkim - ach, jak marne jest to s�owo - Niczym. Wiem, �e jedna �mier� moja
uczyni mi� wszystkim dla ciebie. Ale ja chc� �y�, (poprawia si� nieszczerze) to
jest trwa� w Nico�ci.
VESSANYI
Gdzie� jest twoja beztroska, Belciu? Gdzie� jest, �e tak powiem, twoja
dystynkcja?
DZINIA
Belciu, kiedy powiesz mi o tym?
BELLATRIX
Ju� nie chc�. Straszne zm�czenie. Chc� tylko umrze�, raczej przesta� istnie� i
�eby� ty patrza� na mnie, Mistrzu, i �eby� si� raz ba�, ale strasznie, tak jak
nigdy. Wiem, �e mordowa�e� nosoro�ce w Afryce, wiem, �e p�ywa�e� mi�dzy rekinami
w oceanach wszystkich cz�ci �wiata. Moja ma�a dusza, dusza pe�na sprzeczno�ci,
nie, nie krzyw si� tak - sprzeczno�ci prawdziwych, prosi ci� o ostatni� chwil�.
Ostatni� chwil� b�dziesz ze mn�?
KORBOWA roztargniony rozgl�da si�
Gdzie jest Cayambe? Czy� ten n�dzny magik, kt�rego z n�dzy wydoby�em w
Australii, kiedy przesta� wierzy� w swoj� g�upi� kalamarapaks�, zabra� mi j�?
BELLATRIX
Mistrzu!! Ja jestem z tob�.
Pe�za mu u n�g.
KORBOWA kopie j� niecierpliwie
�eby ci� siarczyste pioruny. Nie lubi�, jak byle kto odbiera mi kochank�.
Wszyscy patrz� z przera�eniem.
HIBISCUS
Odejd�cie, chc� pom�wi� z Maciejem istotnie.
Wszyscy, pr�cz Bellatrix u n�g Korbowy le��cej, przechodz� na lewo do stolika.
KORBOWA
Dobrze, dobrze. Czy nie s�yszycie, �e zbli�a si� koniec? Oto Cayambe opuszcza
mnie z tym starym szarlatanem.
HIBISCUS szeptem
Czy to jest prawda, �e ty czujesz to, co m�wisz?
KORBOWA r�wnie� szeptem
Chc� nareszcie odr�ni� sen od rzeczywisto�ci. Czy nie widzisz, �e to jest
ostatnia chwila? Mechanizuje si� wszystko i nie wiem, czy to nie dosi�gnie nas
tym razem.
HIBISCUS z zupe�n� wiar�
Teraz nareszcie wierz� ci, Macieju.
Podaje mu r�k�, �ciskaj� si�.
KORBOWA zawstydzony; dla unikni�cia konsekwencji i zamaskowania si� przed
Hibiscusem podnosi le��c� Bellatrix; do Bellatrix
Chc�, aby� by�a kobiet� raz jeden. Czy� nie widzisz, �e ciebie jedn� kocham?
Chc�, aby ta faktyczna dwoisto�� sta�a si� sama, w jednej ze swoich stron,
naprawd� uczuciem odwrotnym. (Bellatrix p�acze.) Przesta� p�aka�, bo ci� zbij�
na kwa�ne jab�ko!
Ko�czy z nagl� z�o�ci�.
BELLATRIX z p�aczem
A wi�c za to wszystko ��dasz ode mnie niemo�liwo�ci. Pomnij jednak, kto da� ci
pierwszy raz poczucie odwrotno�ci uczu�. Ja, tylko ja. Mia�e� wszystkie kobiety
�wiata i by�e� te� art...
KORBOWA zakrywa jej usta r�k�
Cicho, cicho, biedaczko moja najdro�sza. (obejmuje Bellatrix z prawdziw�,
m�cz�c� czu�o�ci�) Kocham ci�, kocham ci�...
Ca�uje jej w�osy.
BELLATRIX
Jestem taka ma�a, taka biedna, taka samotna...
Wszyscy powoli zbli�aj� si� ku nim.
TETRAFON PNEUMAKON
Wiedzia�em, �e to si� �le sko�czy. Ale nawet z�o nie jest zupe�n� wolno�ci�. To
z�o, kt�re czynimy my.
HIBISCUS
Milcz, stary idioto. Czy nie widzisz naprawd� wielkich przeznacze� w tym, co
teraz si� dzieje?
VESSANYI
Ja widz� tylko to, �e �ycie takie, jakie prowadzili�my dawniej, zawsze zwyci�a.
Powtarzamy si� w coraz gorszych wydaniach. Tak dowodzi teoria kompleks�w Freuda.
KORBOWA puszcza Bellatrix i spogl�da b��dnym wzrokiem dooko�a
Prosz� wszystkich o czwartej do mojego pokoju. B�dziemy obchodzi� ostatnie
wtajemniczenie ksi�niczki Cayambe.
BELLATRIX prawie z j�kiem
B�dzie to uczta skazanych. Macieju! Macieju! Co� uczyni� z moj� podw�jn� dusz�?
Ty, do kt�rego nale�y moje podw�jne cia�o. �mier� jest jednak jedna dla nich
obojga.
AKT TRZECI
Pok�j Macieja w pa�acu ksi�niczki Cayambe na pierwszym pi�trze. Wprost ogromne
okno, przez kt�re wida� o�nie�one g�ry w �wietle ksi�yca. Na lewo ��ko, nogami
do widowni. Przy ��ku dwie walizy z jasno��tej sk�ry. W prawej �cianie dwoje
drzwi: jedne na korytarz w rogu dalszym widowni, drugie do s�siedniego pokoju
bli�ej widowni. Mi�dzy drzwiami tualeta zastawiona mn�stwem sprz�t�w, flakonik�w
i pude�ek. Kolor �cian bordo. Na prawo od okna obraz (jakiegokolwiek
renesansowego malarza, przedstawiaj�cy nagie kobiety). Wszyscy ubrani jak w
akcie I z wyj�tkiem Bellatrix odzianej w szary kostium. Na �rodku st�, przy
kt�rym siedzi ca�e towarzystwo w porz�dku nast�puj�cym: wprost do widowni, ty�em
do okna, od lewej r�ki do prawej: Maciej Korbowa, Cayambe, Bellatrix, Hibiscus,
Teozoforyk, W�borek. Ty�em do widowni: Satanescu, Baar - �uk Chan, Dexterowicz,
jedno krzes�o puste, Sylfa. U w�szego ko�ca sto�u: Montecalfi, Tetrafon, u
prawego: Vessanyi, Lykon. Pij� kaw� i likiery. Us�uguj� lokaje jak w akcie I
SCENA PIERWSZA
KORBOWA weso�o i przyja�nie
Teraz, Cayambe, powiedz nam, o czym m�wi�a� na dachu z naszym by�ym magikiem.
Czy pokaza� ci jak� now� sztuk�? Mo�e uni�s� si� na promieniach ksi�yca i
szybowa� ponad lasami?
CAYAMBE
Nie, m�wili�my powa�nie. Zrozumia�am teraz zupe�nie umys�owo to, co by�o
niejasnym. Ale przez to moja mi�o�� do ciebie sta�a si� smutniejsz�. Boj� si�
m�wi�
TETRAFON PNEUMAKON
Nie b�j si� niczego, ksi�niczko. Dlatego wszystko jest mi�dzy nami otwartym i
jawnym, poniewa� nie boimy si� niczego. M�wimy wszystko, poniewa� tajemnica
naszych prze�y� jest g��bsza ni� jakiekolwiek s�owo i nic jej rozja�ni� nie
zdo�a. Jedyn� tajemnic� jest konieczno��.
CAYAMBE
Tak, ale co� zgin�o dla mnie w my�lowych kombinacjach Teozoforyka. Czuj�, �e
zbli�a si� do mnie jaka� okropna pustka.
LYKON
Ja nie analizuj� niczego. Unikam wszelkiej my�li.
SATANESCU
Ja za� analizowa�bym z rozkosz�, gdybym mia� co. Ale cierpi� dzi� na zupe�ne
,,manque de contenu".
MONTECALFI
Zawsze by�e� takim. Nasz Mistrz szczyci si� pustk�, ale jest ona bogatsz� od
najbogatszej rzeczywisto�ci. Wiem co� o tym, bo kiedy�, dawno ju�, jeszcze przed
Bellatrix, zaszczyca� mnie swymi wzgl�dami.
CAYAMBE
Jednak zbyt wiele mi�o�ci mia�e�, Macieju. Jak pomy�l� o tym okropnym orszaku
duszyczek i um�czonych cia� i cia�ek, smutek m�j jest jeszcze wi�kszym.
KORBOWA wymijaj�co
To jest tylko odblask �ycia. Musisz zaprzyja�ni� si� z Montecalfi i �y� z
duszami tych, kt�rych imion ju� nie pami�tam.
SYLFA
Czy zapomnia�e�, Mistrzu, o mnie? Kiedy� tak�e by�am cz�stk� twojej beztroski.
Ach, jak�e pi�knie m�czy�am si� wtedy.
VESSANYI ponuro
Za wiele �mierci kosztowa�y twoje m�ki. Moja �ona, Adzio i Sta�, moi najdro�si
synowie, i moja siostra. Zreszt� teraz jest to ju� wszystko jedno.
KORBOWA
Nie wywlekajmy przesz�o�ci.
W�BOREK
Tera�niejszo�� jest a� nadto istotna.
CAYAMBE
Jeszcze niezupe�nie.
BELLATRIX
Ci�gle jeste� z czego� niezadowolona, ci�gle czego� ci potrzeba. Pos�uchajcie
lepiej:
Ostatnia stacja
Rezygnacja
Mini�ta.
Z hukiem og�uszaj�cym
P�dzi lawina w d�,
Gdzie si� czai ob��d.
W�r�d mi�kkich czarnych zwa��w,
Porozrzynanych kawa��w
Mi�sa i torturowych k�.
J�kiem nie milkn�cym kogo� obcego
Wype�nia si� m