9410

Szczegóły
Tytuł 9410
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9410 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9410 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9410 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Stanis�aw Ignacy Witkiewicz Maciej Korbowa i Bellatrix Maciej Korbowa i Bellatrix Tragedia w pi�ciu aktach prologiem 1918 Prolog zagin�� wraz ze spisem i charakterystyk� os�b OSOBY Bellatrix Maciej Korbowa Baron Hibiscus - kompozytor Ksi�niczka Cayambe Satanescu - skrzypek Karolina Montecalfi - by�a aktorka Baron Vessanyi Dzinia - c�reczka Vessanyiego Baar-�uk Chan Teozoforyk Tetrafon Pneumakon Micha� W�borek Jan Dexterowicz - malarz Ksi��� Lykon v. Brassberg - porucznik Sylfa - eks- wychowawczyni ksi�niczki Cayambe Lokaj Dr. Merdal Banda centralist�w (sze�� os�b) Banda Marynarzy �mierci (pi�tna�cie os�b) przyw�dcy bandy Marynarzy �mierci: T�piel Ch�tka Mondral AKT PIERWSZY Ten sam pok�j i osoby co w prologu. Orkiestra w chwili podnoszenia [kurtyny] gra ,,Tres moutarde" bardzo cicho. Szalone zamieszanie. Wszyscy goni� si� naoko�o sto�u. Na pierwszym planie le�y Brassberg zupelnie pijany. Maciej Korbowa goni si� na r�wni z innymi. Wszyscy ubrani jak w prologu. SCENA PIERWSZA BELLATRIX stoi wprost �ciany i deklamuje Zagadki same si� zgaduj�, Wszystko samo siebie tworzy, P�ki si� �mier� nie umorzy Sama sob�, zagadki si� raduj�, �ycie patrzy w zwierciad�o Swej w�asnej g��bi. Przera�enie samo si� zd�bi Ze strachu przed sob�. To, co samo upad�o, W�asn� nad sob� �a�ob�, Samo swoj� ozdob� si� stanie W ko�cu - nic nie zostanie: �mier� jednolita Zastygnie sama w sobie. Nic o nic nie zapyta W swym w�asnym pustym grobie. Ko�czy z przesadn� emfaz�. Wszyscy si� uspokajaj� i, dysz�c ze zm�czenia gwa�townie, rozmawiaj�. Korbowa z Bellatrix staj� bli�ej widowni. KORBOWA Bellatrix! Czy jeste� naprawd� tym samym, o czym m�wisz? Czy naprawd� forma stal� si� twoj� tre�ci�? Czy jeste� wcieleniem tego, czego w istnieniu by� nie mo�e, co chcemy odnale��, my, kt�rzy zaprzeczamy istocie bytu? Chod�! (Bellatrix zbli�a si� i k�adzie mu g�ow� na piersi.) Kocham w tobie staj�c� si� Nico��, to, czego nie mog� osi�gn�� m�drcy Indii Wschodnich ani samob�jcy, ani ci, kt�rzy szukaj� stracenia w �yciu, w samej jego dwoistej sprzeczno�ci. By� i nie by�, to ma�o. Ja musz� nie by� i potem by�, nie staj�c si� nie�miertelnym: tego nie ma, mimo �e Szatan wed�ug starego mitu w�o�y� cz�owiekowi w dusz� wiar� w jego wieczno��. Ca�uje j� w usta. Jest w tej chwili miody i pi�kny. Bellatrix powoli staje si� m�czyzn�. BELLATRIX g�osem bardziej m�skim Samotna jestem na tych piaskach, Gdzie Tyfon skrzyd�em ocienia pustyni� I rdzawe plamy krwi rosn�. Tu wygnam z siebie �wini�. Lecz roje much obsiad�y M� czaszk� pe�n� miodu, Z kochank� m� dialektyk� Nie mog� wzi�� rozwodu. KORBOWA Czym�e jest zbrodnia, jak nie potwierdzeniem To�samo�ci ka�dej chwili samej ze sob�. Och - dosy� mam zbrodni i samotno�ci.(g�osem coraz bardziej kobiecym) We� mnie ze sob� na te kwietne ��ki, gdzie�my b��kitne zbierali kwiateczki i w letnim s�o�cu bzykiwa�y b�ki i mi�d zbiera�y w swe dziwne wo�reczki. Mi�nie jego jakby si� rozlu�niaj�. Ca�a si�a przechodzi na stron� Bellatrix. BELLATRIX Patrz - tam na podniebnej skale, w kt�r� swe k�y spienione zatapia fala law, tam stan� ja, kr�l zimnej po�ogi, w kt�rej si� Nico�� uciele�nia, i Tajemnica pokorna jak jakie� ma�e zwierz�tko przype�znie mi do n�g, i tam podaruj� j� Tobie, m�j biedny Mistrzu. (zupe�nie m�skim g�osem) Moja biedna kochanko. (teraz Bellatrix ca�uje Korbow�, kt�ry zmienia si� na mi�kk�, bezw�adn� mas� cia�a) Tam roz�arzonym sokiem nieznanych owoc�w zagasz� twe zimne pragnienie Jedynej Jedno�ci bez trwania... (Korbowa mdleje i tak pozostaje. W tej chwili Bellatrix staje si� kobiet� i m�wi tonem ironicznym.) Nie by� i by�! Czy� w�a�nie nie wcielam s��w naszego Mistrza? Czym�e jest ta hiperperwersja, jak nie tym, co by�o przedtem, nim si� wszelka perwersja narodzi�a, w czasach, kiedy kom�rki dzieli�y si� nie wiedz�c o pierworodnym grzechu. Hibiscus zbli�a si� do niej. Cayambe, ze wzrokiem pe�nym dzikiej t�sknoty zapatrzona w Bellatrix, przys�uchuje si� ich rozmowie. HIBISCUS Wszystko, co m�wisz, jest tylko sztucznie wyd�tym p�cherzem na tle tej rzeczywisto�ci, kt�r� mamy odegra� my wszyscy, jako wszyscy. Przezwyci�y� �ycie jest g�upstwem. Zrobili�my to dawno. Dexterowicz, Satanescu, ja i Teozoforyk. Nawet W�borek to przyzna� musi na tle naszej dzia�alno�ci poprzedniej. Trudniej daleko by�o przezwyci�y� sztuk�. Jeste�my wolni, ale �yjemy jak efemerydy. BELLATRIX C� to znowu za �al za sta�o�ci�? Nie jestem i jestem - oto jest dewiza naszego Mistrza. Widz� w tobie a� nadto rzeczy dawnych. Przez twoj� sztuk� �ycie kusi ci� zza �adnego parawaniku. HIBISCUS Mylisz si�. Ja sko�czy�em. Ale czy sko�czy�bym r�wnie� sam ze siebie nie spotkawszy Ma�ka - tego nie wiem. Sta�o�� pewnej zmienno�ci - oto co mnie niepokoi. A nie Sztuka- zanadto jestem wyprztykany: dziewi�� symfonii, trzy opery - a zreszt�, po co mam wylicza�. Dramat, kt�ry si� staje mi�dzy samymi tonami, znudzi� mnie tak samo jak ich wyraz �yciowy. Wszystko jest wyczerpane. Nie - st�d nie przychodzi niebezpiecze�stwo. Ono jest w samej istocie naszych zasad. BELLATRIX Zasady nasze (w�a�ciwie s� one moimi, ale my�l�, �e tylko przez to, czym jestem: jestem �pi�cym bez sn�w hermafrodyt�, jak �w pos�g znany, kt�ry tak lubi� ogl�da� panienki), nasze zasady, je�li chcesz, s� bardzo dwuznaczne. CAYAMBE Och! To s�owo budzi we mnie tyle, tyle wspomnie�. (do Bellatrix) Chcia�abym, aby� wzi�� moje wspomnienia, aby si� one sta�y twoimi, aby� zabi� je, zniszczy� i by� do ko�ca tym, czym czasem jeste� dla pana Macieja. BELLATRIX do Cayambe Dziecko - nie wiesz, czego ��dasz. To jest �mier�. HIBISCUS Nie wierz mu, Cayambe. Ona w tej chwili w�a�nie k�amie. Oto wyraz naszych zasad. Zwyci�y� mijaj�ce trwanie przez stawanie si�, ale nie sob�. Ci�g�e paso�ytnictwo. BELLATRIX Dlatego jeste�my razem. Czy� nasz Mistrz m�g� by� samotnym? By�aby to wiara, metafizyka jaka� nie�jasna, ale nie to. On musi mie� nas wszystkich. Ja jestem tylko angielskim plasterkiem na drobne rany duszy. SATANESCU bierze skrzypce z szafy Musz� si� sam kusi�, aby nie zapomnie�, �e by�em kuszony. MONTECALFI szeptem Dzi� b�dziesz gra�. Dobrze? Nie jestem bynajmniej szcz�liwa, kiedy wiem, �e twoje r�ce nie mog� wy�doby� tego z mojego cia�a przez tony same - staj� si� martwe, nawet kiedy mnie pie�cisz. Ca�uje go w usta. CAYAMBE Dlaczeg� nie pozwalacie mi na nic? Pozwalacie nawet Dzini. (Dzinia siedzi na ziemi i bawi si� uszami pijanego Brassberga, kt�ry le�y po prawej stronie.) A ja jestem wiecznie czekaj�c� panienk�. BELLATRIX I mo�esz ni� zosta� do ko�ca. Chyba �e pokochasz Mistrza. HIBISCUS Zbyt ordynarnie m�wicie, moje panie. Mistrz jest zanadto we w�adzy swego wewn�trznego demona. Ma sobowt�ra. Ma gdzie� kogo� w ostatniej rezerwie. Ale kogo - nie mog� zgadn��. W�borek przerwa� rozmow� z Vessanyi i przys�uchuje si� uwa�nie. VESSANYI ko�cz�c zdanie M�wi pan, �e nie jestem patriot�? Nie by�em nim w�a�ciwie nigdy. St�umi�em te uczucia, jak tylko zrozumia�em, �e w�a�ciwie narod�w ju� nie ma. Jest jedna wielka Hydra, tym straszniejsza, �e jest maszyn�. To jest szcz�liwa ludzko��. W�borek go nie s�ucha. HIBISCUS do Cayambe I ty mo�esz my�le�, �e w twoim wieku mo�esz zniszczy� prawid�owo�� dnia i wieczoru, �e rano nie b�dziesz marzy� o mi�o�ci. A wiesz, �e on mo�e ci� zamkn�� tam, sk�d nie wyjdziesz, i nigdy, nigdy nie poznasz ju� m�czyzny. W�BOREK Tak, oczywi�cie. Tylko �e maszyna zjada sam� siebie. Zreszt� s�o�ce zga�nie przecie� kiedy�. BAAR-�UK CHAN Chcecie wi�c utrwali� to, czym my�my �yli lat trzy tysi�ce. TEOZOFORYK Chcemy wznieci� wiar�, kt�ra by nie by�a wiar�. Widzia�em widma, m�wi�em z nimi jak teraz z wami i mog� je wywo�a� w ka�dej chwili... CAYAMBE do Teozoforyka Och, zr�b to! Zaklnij rycerza, Teozoforyku, rycerza jak z obrazu Paola Ucello. Ja tak chc� kocha� widmo. TEOZOFORYK gro�nie Nie �artuj. (ko�czy my�l poprzedni�) Czym�e jest drugi �wiat, je�li nie powt�rzeniem tego - a� w niesko�czono�� mo�emy i�� w ten spos�b. Niesko�czono�� - to jest jedna jedyna istno��, kt�rej uj�� nie zdo�amy. CAYAMBE Poka� mi widmo, Teozoforyku! Rycerza! TEOZOFORYK Chcesz? Kurczy si� i obraca do drzwi. S�ycha� brz�k ostr�g i wchodzi Rycerz w srebrnej zbroi - olbrzym - zupe�nie materialny. Cayambe lekko krzykn�a. Nikt nie zwraca na to uwagi. Tylko Brassberg wstaje. Szybko nak�ada he�m - jest zupe�nie trze�wy i szpad� oddaje honory. Dzinia zdaje si� nie widzie� nikogo. TETRAFON PNEUMAKON do Montecalfi Znane s� sztuczki tego starego blagiera. Niedarmo siedzia� w Indiach. Korbowa nag�e wstaje i jak zahipnotyzowany podchodzi do Rycerza, i ca�uje go w ten sam kobiecy spos�b, tak nie licuj�cy z jego m�skim wygl�dem. Lekkie zdziwienie u wszystkich. Teozoforyk spokojnie zapala fajk�. Cayambe na palcach podchodzi do Korbowy i Rycerza i na widok twarzy Korbowy - dla publiczno�ci niewidzialnej - wstrz�sa si� ze wstr�tem. CAYAMBE Jeste�cie ohydni. Rycerz podnosi r�k�, jakby chcia� j� uderzy�. Baar-�uk Chan uderza go w r�k�: r�ka w �okciu odpada i spada z brz�kiem na ziemi�. Rycerz powoli odwraca si� i wychodzi. Brassberg, kt�ry dot�d sta� na ,,baczno��", k�adzie si� znowu. TEOZOFORYK Halo! (Wchodzi Lokaj dy�urny.) Czy by� kto w korytarzu? LOKAJ Nikogo, ja�nie panie. TEOZOFORYK Mo�esz wyj��. Lokaj wychodzi. Korbowa stoi na miejscu, potem znowu k�adzie si� kobiecym ruchem na ziemi. BELLATRIX dumnie Jak mo�na... (z zupe�n� prostot� dziecka) Gdybym chcia�a, zawsze bym chodzi�a z takim du�ym, czarnym psem, kt�rego by nikt nie widzia�, nikt opr�cz mnie. HIBISCUS Nie dosy� ci jednego Mistrza? W�BOREK zimno; zupe�nie niepoczciwie wygl�da Zwracam uwag� na pewne przyrzeczenia. HIBISCUS szyderczo Jeste�my wolni jak efemerydy. W�BOREK tajemniczo Efemerydy te� nie s� wolne, rz�dzi nimi instynkt. Tw�j instynkt myli ci� jednak, panie baronie, poniewa�, niestety, jeste� cz�owiekiem. CAYAMBE Dosy� k��tni, czy� nie widzicie, �e r�ka jest, i to pusta wewn�trz. Jest to dow�d, �e gdyby�my chcieli... BAAR-�UK CHAN przerywa jej, bierze r�k� i k�adzie na st� Gdyby�my chcieli, to mogliby�my si� unicestwi� nie u�ywaj�c zupe�nie tak ordynarnego �rodka jak �mier�. Przy pomocy pewnej muzyki lub patrz�c na niekt�re obrazy ostatnich naszych, to jest waszych, mistrz�w. DEXTEROWICZ M�wi pan o mojej ostatniej wystawie, na kt�rej omal nie umar�a ksi�na York i pani van Hummel? Oto male�kie ,,photo" z tego obrazka. Zniszczony? Ach tak, naturalnie. BAAR-�UK CHAN ogl�daj�c fotografi�, lekko zmieszany i przestraszony Ten sam. Ale nie lubi� waszej zachodniej blagi. My nie doszli�my nigdy do tego w Chinach, aby ze sztuki robi� trucizn� na szczury albo podniecaj�ce �rodki. Dop�ki trwa� b�d� Chiny, nasza Sztuka b�dzie po�wtarza� to samo, a potem si� sko�czy. Muzyka u nas nie istnieje. Jest zbyt ordynarn�. HIBISCUS sycz�cym g�osem Strze� si�, Chanie. BELLATRIX Oto znowu kusi ci� �ycie, Hibiscusie. W�BOREK Mam ci� na oku, panie baronie. HIBISCUS Sk�d wiesz, �e ja w�a�nie w tej chwili, kiedy jestem u siebie, nie pisz� w�a�nie mojej dziesi�tej symfonii? A mo�e robi� to naprawd� - jako sobowt�r. BELLATRIX Tak, jeste�my swobodni. Czy� swobodnym jest morfinista albo palacz opium? Nasza swoboda s� to najsubtelniejsze wi�zy. Nie m�wi� o narkotykach. My mamy jeszcze sumienie. Czy znacie ten obraz: ,,Die elenden Miissigganger"? nieszcz�ni pr�niacy? CAYAMBE Chcia�abym kocha� pr�niaka, ksi�cia wszystkich Leniwc�w �wiata. TETRAFON PNEUMAKON Lenistwo nie jest wolno�ci�. Prawdziw� wolno�� maj� tylko zbiorowiska istnie�, kt�re my nazywamy materi� - one s� absolutnie zdeterminowane w naszym umy�le, a wi�c absolutnie wolne. DEXTEROWICZ Nie ple�, stary. Nale�enie do naszego k�ka nie upowa�nia do dywagacji. Cayambe! - radz� waszej ksi����cej mo�ci wybra� na pocz�tek kogo� zwyk�ego - na przyk�ad mnie. TEOZOFORYK Janie - trzymaj si�. Wiesz, �e nie lubi� zwyk�ego uwodzicielstwa. SYLFA Tak, jeste�, Teozoforyku, niezwyk�ym uwodzicielem. Dot�d nie mog� zapomnie� tego dzikiego sza�u z po�wodu pewnej panienki, kt�rej kaza�e� rozpu�ci� w�osy na balu u pani Vessanyi. BELLATRIX Z g��biny nocy niepoj�tej Sen modrooki na mnie kiwa, W postaci dziwnej, wniebowzi�tej Ku �wiatom swoim mnie przyzywa. W�r�d nocy dziwnej, niepoj�tej Ockn� si� nagle w innym �wiecie, Gdzie sama dziwno�� w ludzkiej szacie Niepodobie�stwa straszne plecie. W metafizyczn� g��bi� lec�, Za�wiat�w jedno�� trzymam w r�ku... Wtem zezem ku mnie �ycie spojrzy, Budz� si� w strasznym, pod�ym l�ku. TEOZOFORYK Oby�my kiedy� naprawd� nie zbudzili si� w strachu gorszym ni� l�k za�wiat�w. BELLATRIX Ty w�tpisz? Ja jestem tego pewna. I to stanowi w�a�nie p� uroku �ycia. Co mog�o by� kiedy� jak nuda bez skazy, Twarz wyuzdana �mieje si� w ob�oku, Daj�c demonom ponure rozkazy. Widzisz, jak Montecalfi marzy o dzisiejszym wieczo�rze. Ranek zimowy nie trwa tak d�ugo, jak si� to wydaje. CAYAMBE Och! nied�ugo wzejdzie olbrzymie, ��te s�o�ce i ziemia b�dzie planet�: tam w�r�d g�r mo�na to odczuwa�, ale nie tu mi�dzy wami, w tym okropnym mie�cie. Ja naprawd� chc� mi�o�ci! SCENA DRUGA Korbowa budzi si�. Jest takim, jak na pocz�tku. Wstaje. Wszyscy cichn�, tylko W�borek gwi�d�e cicho ,,Homoboco" i zachowuje si� nonszalancko i bez dystynkcji. Pije, g�o�no bulgaj�c w�dk� w gardle. KORBOWA siada i zapala papierosa W�dki. (Montecalfi szybko mu nalewa i dr��c ze strachu podaje na tacy. Korbowa pije.) Dzi�kuje. Spa�em czy nie spa�em - to rzecz oboj�tna. Wiem wszystko - nie s�owa wasze, tylko si�� tej pokusy, z kt�r� musimy walczy�. Ka�dy z nas z osobna ulec by musia�, je�li nie �yciu, jak Cayambe, kt�ra chce mi�o�ci, to sztuce, kt�ra jest tylko potwierdzeniem wieczno�ci w przypadku poszczeg�lnym istnienia, w jego bezsensie. O ile mi si� zdaje, przemy�leli�my wszystko. Wiara - dla nas nie istnieje. Sen jest naszym wzorem, ale narkotyki same przez si� nie stworz� tego �ycia poza �yciem. Obawiam si� jedynie sztuki. To, co tworzymy my, nie mo�e by� komedi�; byliby�my n�dzniejszymi od najgorszych saltembank�w, gdyby�my si� przekonali o nierzeczywisto�ci naszej nierzeczywisto�ci. Nico�� musi by� naszym idea�em i musimy jednocze�nie by� w tej nico�ci, kt�r� tylko razem mo�emy stworzy�, niweluj�c wzajemnie wszelkie przejawy rzeczywistych zwi�zk�w. Musimy przeczy� ka�dym chwilowym stanem, a nie s�owami wypowiadanymi w chwili u�udy. Ka�dy musi to robi� na swojej w�asnej drodze przynosz�c tutaj, kiedy jeste�my razem, tylko ostateczny wynik swojej nieszcz�snej i rozkosznej pracy, kt�ra musi zast�pi� codzienny dzie�, w jego nieuniknionym przesuwaniu si� rzeczywisto�ci. (pije znowu) Kto chce, mo�e wyj��. Pierwszy wychodzi Brassberg, za nim Montecalfi, potem Baar-�uk Chan. HIBISCUS Maciek, nie m�w nic wi�cej. Jeste� dzi� pozbawiony natchnienia w s�owach, poniewa� da�e� nam chwil� zupe�nie niezwyk�� podczas twego snu. CAYAMBE Dlaczego dla mnie chwila ta by�a zwyk�� zupe�nie? W�BOREK Niech ksi�niczka b�dzie cierpliwa. Chcemy ci ukaza� co�, co b�dzie daleko bardziej warto�ciowe, ni� kiedy dzieje si� to z nami, kt�rzy �ycie znamy. Zaczniesz �y� w zupe�nie nowym wymiarze, zamiast zaczyna� to, od czego uciekli�my my, aby z trudem zdobywa� nowy pogl�d na rzeczywisto��. KORBOWA Szczero�� tej dzierlatki zaczyna mi si� nie podoba�. TEOZOFORYK Panie Macieju - jeste� pan jak ta trucizna, kt�ra dzia�a po tygodniu od chwili za�ycia, bez okre�lonych symptom�w. DEXTEROWICZ obejmuje ksi�niczk� Znam antydot stokro� silniejszy. Cayambe odtr�ca go i szybko podchodzi do Macieja. CAYAMBE Poka� twarz, hipokrytyczny wujaszku. Twoje prze�ycia dawne s� ciekawsze dla mnie wi�cej od twoich teorii nienasyconego po�eracza Nico�ci. Gdybym mog�a pokocha� ciebie, Mistrzu, mi�o�ci� t�, o kt�rej tyle m�wi� mi Jan! Jest on jednak zbyt g��boki w swej banalno�ci i przy tym zakochany w sobie zbyt bezczelnie. Korbowa miesza si� i zakrywa oczy KORBOWA Wyprowad�cie dziecko. Baron Vessanyi wychodzi z Dzini�, kt�ra p�acze. Za nimi Sylfa, Satanescu i Tetrafon. SCENA TRZECIA Maciej Korbowa, Bellatrix, Teozoforyk, Cayambe, W�borek, Hibiscus, Dexterowicz KORBOWA do W�borka Kiedy stanie si� nareszcie to? W�BOREK u�miecha si� wymijaj�co Na to trzeba nie mie� pewnych wyrzut�w, o kt�re pos�dzam ci� Macieju. Lampy p�on� zbyt jasno. Przykr�ca lamp� �ukow� i zapala ma�� lampk� czerwonaw� na stole. TEOZOFORYK do Cayambe Strze� si�. Przestaj� by� sob�. Czuj�, jak dziwny stw�r jaki� zaczyna mnie przekr�ca� na odwrotn� stron�. JAN DEXTEROWICZ histerycznie Boj� si�, strasznie si� boj�. Ju� �smy miesi�c nie maluj�. Wszystko zostaje tu. (wskazuje na g�ow�) Mistrz nigdy nie by� artyst�. KORBOWA twardo Sk�d wiesz, czym by�em, histeryczna ma�po. Potrzebuj� ciebie dla dope�nienia jednej kombinacji. Dla ciebie b�dzie to tylko tematem. CAYAMBE do Bellatrix Zdaje mi si�, �e jestem tob�. BELLATRIX ironicznie Dzieci�tko. Popycha j� z lekka ku Korbowie. TEOZOFORYK �arty na bok. Wszyscy wiedz�, czym trudni�em si� w Australii dla pokonania mistyki. Jestem silniejszy, ni� wam si� zdaje. KORBOWA niespokojnie Boj� si�, a�ebym tego w�a�nie ranka nie zrozumia� na nowo, kim jestem. JAN DEXTEROWICZ Jestem malarzem. Wszystko jednak zmienia si� w form�. Boj� si� - ach, jak si� boj�. Robi wra�enie cz�owieka, kt�remu jest bardzo zimno. Wszyscy, z wyj�tkiem Hibiscusa, grupuj� si� w �rodku sceny. Skupiaj� si�. KORBOWA uderza lekko pi�ci� Jana Dexterowicza w g�ow� Tch�rzu - gdzie� jest twoja si�a? Starczy�o ci jej na g�upie obrazki i na uwodzenie znudzonych bab. Gdzie� s� twoje perwersje. JAN DEXTEROWICZ z lekkim jakiem pada na krzes�o Nie wiem, kim b�d� za chwil�. TEOZOFORYK Mog� ci� zaczarowa� w karalucha. Tych boj� si� cza�sem najodwa�niejsi. Nawet Lykon dr�y na sam� my�l o nich. JAN DEXTEROWICZ Nie �artuj - doprawdy przesz�o�� moja zdaje si� nie by� moj� w�asn�. O Bo�e, kim ja jestem. Zakrywa oczy. BELLATRIX podchodzi do Korbowy. Z nakazem Teraz lub nigdy - uczy� to. KORBOWA bierze Cayambe za skronie Masz kocha� mnie tak, jak ja kocham Bellatrix, kiedy nie jestem sob�. Masz kocha� Bellatrix tak, jak kochasz mnie. Masz kocha� Teozoforyka i by� dla niego niedost�pn�, cho�by� go mia�a tym zam�czy� na �mier�. Je�li tak nie b�dzie - zginiesz tak zwyczajnie, jak mucha rozgnieciona niecierpliw� �ap�. CAYAMBE patrzy na niego jakby walcz�c z jak�� my�l� Ja nie chc� ob��du - ja si� boj�. KORBOWA chwytaj�c j� za r�k� Musisz. CAYAMBE s�abo To nie jest to, czego szuka�am. Ja chc� �y�. TEOZOFORYK z boku Musisz. Musisz mnie zam�czy�. JAN DEXTEROWICZ To jest zwyk�a hipnoza - ja si� nie poddam. Ja si� tak boj� jak ma�e dziecko. (Krzyczy) Musisz! Dziki strach jest w tym krzyku. TEOZOFORYK wskazuj�c Dexterowicza oczami Ta galareta prze�ywa siebie w strachu najistotniej. BELLATRIX prawie jednocze�nie, m�skim g�osem Musisz! CAYAMBE kt�ra dot�d mia�a spuszczone oczy, podnosi g�ow� i patrzy na Bellatrix z wyrazem poddania si� i mi�o�ci Zdaje mi si�, �e teraz rozumiem wszystko. To mi si� �ni�o kiedy�, kiedy by�am ma�a. Kocham was wszystkich. (Teozofizyk wydaje jaki� rodzaj krzyku, jak gdyby go co� mocno zabola�o, a Hibiscus, kt�ry dot�d robi� manicure i nie zwraca� uwagi na nikogo, zbli�a si� i uwa�nie patrzy na Cayambe. Cayambe podchodzi do Bellatrix i zarzuca jej r�ce na szyj�.) We� mnie ze sob�. HIBISCUS Z t� ma�� trudniej wam b�dzie. W�BOREK Zwracam uwag� na niestosowno�� tego wyra�enia. KORBOWA wstrz�sa si� nagle, jakby od jakiego� ciosu; do Bellatrix A wi�c przez ciebie. Zobaczymy, kto b�dzie silniejszy. BELLATRIX wybucha m�skim, grubym �miechem; do Cayambe Chod�, moja nowa, biedna kochanko Obejmuje Cayambe i wyprowadza CAYAMBE nie odwracaj�c si� Moja dusza zostaje przy tobie. Korbowa i Teozoforyk spogl�daj� na siebie z nienawi�ci� i, zmieszani jakby, odwracaj� si�. Korbowa zapala papierosa, Teozoforyk fajk�. HIBISCUS Teraz wy nie wiecie nic obaj. Zdaje si�, �e Maciek si� zblamowa�. Wychodzi. KORBOWA zamy�lony A jednak w ten spos�b ona b�dzie moj� podw�jnie. Je�li si� nie myl�. W�BOREK Wy�szo�ci� jednego cz�owieka nad drugim nie jest zdolno�� tworzenia rzeczywisto�ci, tylko zdolno�� od�powiedniego teoretyzowania rzeczywisto�ci ju� stworzonej. TEOZOFORYK Tak my�la�em kiedy� - ale w tym wypadku... KORBOWA gro�nie Milcz! TEOZOFORYK odwracaj�c uwag� od tego Patrzcie lepiej na tego zdobywc� nowej formy. Jestem przekonany, �e wr�ci do domu i b�dzie co� tworzy�. JAN DEXTEROWICZ zupe�nie z�amany Nie - o nie - zanadto wiele dzi� zrozumia�em. (w nag�ym zachwycie) To szalona rozkosz - nie wiedzie�, kim si� jest - nareszcie to rozumiem. I tak si� boj�, �eby tego nie straci�, �e mo�ecie by� spokojni. Za t� cen� mog� do ko�ca �ycia nic nie stworzy�. Wychodzi. KORBOWA znowu budz�c si� z zamy�lenia A jednak... W�BOREK Id� spa�, stary. Uj�cie tego, co si� sta�o, nie jest dzi� w twoich si�ach. Bellatrix pierwsza - ty drugi - czy� porz�dek nie jest tu oboj�tny? TEOZOFORYK Nie wiadomo jeszcze, kto b�dzie w�a�cicielem tego, co jest w niej najcenniejsze, a co w�a�ciwie dopiero jutro lub pojutrze w niej powstanie. W�BOREK W ka�dym razie nie ty, magiku z przedmie�cia. TEOZOFORYK To jeszcze pytanie. KORBOWA do W�borka, jakby zbudzony ze snu Porz�dek jest wi�c oboj�tnym, powiadasz? W�BOREK Oczywi�cie. B�dzie to jeszcze bardziej odwrotno�ci� wszelkiej mi�o�ci prawdziwej. B�dzie to nieco zawi�e co najwy�ej. (do Teozoforyka) Chod�, stary czarowniku. Wychodz�. KORBOWA podchodzi do okna na prawo i poci�ga za sznurek. Ci�ka czarna firanka odsuwa si� i wida� �wit niebieskawy; patrz�c w okno Najgorszym jest dzie� i samotno��. (podchodzi do sto�u i gasi lamp�; niebieskawe �wiat�o w pokojuwyst�puje jeszcze wyra�niej) Nie mog� by� sam - psiakrew. (wypija szklank� koniaku) C� tam teraz by� mo�e - czy ona, czy Bellatrix? Wstrz�sa si� jakby od zimna i wypija drug� szklank�. AKT DRUGI Pok�j w pa�acu ks. Cayambe, w g�rach. Dowolnie bogate i troch� stare urz�dzenie. Na prawo kominek. Jedne drzwi wprost, drugie na lewo. Meble ze z�oceniami. Por�trety na �cianach. Na lewo ko�o drzwi st� i fotele. Przed kominkiem p�okr�g�a kanapka. Na kominku pali si�; reszta pokoju w cieniu. Wiecz�r, godz. 9. Cayambe w szarym, angielskim kostiumie, Bellatrix ubrana jak w akcie I. Korbowa i W�borek ubrani jak do konnej jazdy, w galifetach i d�ugich butach. Montecalfi w amazonce. Reszta towarzystwa ubrana zwykle. Hibiscus i Teozoforyk w automobilowych p�aszczach i czapkach. SCENA PIERWSZA Cayambe i Bellatrix siedz� obok siebie na p�okr�g�ej kanapce przed kominkiem. Bellatrix obejmuje Cayambe, siedz�c� z prawej strony, bli�ej widowni. CAYAMBE zd�awionym g�osem Nie wiem, czy to jest mi�o��, bo zbyt jest wiele m�ki w tym wszystkim. Jestem szcz�liwa, �e tak cierpi� A jednak tych trzech dni nie odda�abym za ca�� przysz�o�� tego szcz�cia, o kt�rym marzy�am dawniej. (pauza; z coraz wi�kszym przej�ciem) Kocham w tobie to, czego nie rozumiem. Jeste� naprawd�, widz� w tobie tysi�ce masek i w ka�dej jest jaka� straszliwa si�a. BELLATRIX m�skim g�osem Nie chciej, abym sta� si� okrutnym. Czasami nie wiem, co mo�e wzburzy� we mnie to morze zwierz�co�ci, kt�ra nie jest we mnie ani z m�czyzny, ani z kobiety. Jest mi tak dobrze jak teraz. Nie b�d� zanadto sob�. Chc� odpocz��, cho� raz w �yciu. CAYAMBE Czy� taka m�ka mo�e by� mi�o�ci�? Jeste� silny, ale twoja si�a nie ujmuje mnie do g��bi. Jak stalowa paj�czyna oplata mnie twoja si�a. Czuj� jej wi�zy, ale nie odczuwam tego uderzenia, kt�re mia�d�y i od kt�rego chcia�abym umrze�. Zbyt wiele ze �mierci jest w tej ci�g�ej m�czarni nienasycenia. Powiedz, czy ty musisz udawa�, aby by� tym? BELLATRIX Nie musz� - tylko to, co wy, opr�cz Mistrza mo�e jednego, jeszcze nazywacie k�amstwem, jest moj� najg��bsz� prawd�. On m�wi: jedno�� w dwoisto�ci - ja tym jestem, ale w nim kocham metafizyczno�� jego uczu�. CAYAMBE A to, czym ty jeste� dla mnie, czy� nie graniczy z tajemnic� ca�ego Istnienia? Gdy wszystko jest tym, dla czego jest stworzone przez natur�, nie mo�e by� uczucia tajemnicy. Wszystko jest jedno�ci� zupe�n�. Teraz dopiero rozumiem, czym jest perwersja i w �yciu, i w sztuce. Przez te trzy dni zrozumia�am dawne obrazy Jana i muzyk� Hibiscusa. Rozumiem, czemu cierpia� tak Satanescu, �e musia� gra� to, czego sam stworzy� nie m�g�by, nie staj�c si� b�aznem. BELLATRIX bardziej kobiecym g�osem �al mi ciebie, �e musisz si� kiedy� ockn��. Na was wszystkich �ycie musi si� zem�ci�. Ja jedna... CAYAMBE przytulaj�c si� do Bellatrix Nie m�w tak - nie bud� mnie z tego snu. BELLATRIX bezd�wi�cznie Musz� ci� obudzi�. Jeste� jakim� biednym stworzonkiem mimo ca�ego z�a, kt�re masz we krwi. Tu idzie ze straszliwym rozp�dem maszyna, kt�r� ja kierowa� nie mog�. Musz� ci powiedzie�... CAYAMBE przeczuwaj�c co� przykrego B�agam ci�, jutro, jeszcze jeden wiecz�r nie bud� mnie. BELLATRIX twardo Teraz poznasz, czym jest to, o czym oni wszyscy ma�rz� tak gwa�townie. Korbowa przyjecha� i mieszka na drugim pi�trze. Przyjechali o pi�tej razem z W�borkiem Micha�em. O, ten to jest g��wne medium Mistrza, jego odwrotne sumienie i ostatnia rezerwa, i prawdziwy �yciowy przyjaciel. CAYAMBE odsuwa si� gwa�townie od Bellatrix i zakrywa oczy r�kami pochylaj�c si� naprz�d Wiedzia�am, �e wszystko to by� sen. Teraz naprawd� zaczyna si� m�ka. Och, jakie� to okropne. BELLATRIX wstaje nagle, jest kobiet� zupe�nie Musz� i��, czuj�, �e on mnie wzywa. CAYAMBE Wi�c ty go kochasz? Wstaje. Stoj� naprzeciw siebie profilami do widowni, dwie nienawidz�ce si� kobiety. BELLATRIX dumnie Mo�e nawet kocham, ale ty tego w �adnym razie poj�� nie jeste� zdolna. CAYAMBE z�amana osuwa si� na kanap� O jakie� to wszystko wstr�tne! (Bellatrix milcz�c wychodzi pewnym krokiem. Cayambe pozostaje milcz�ca z zakryt� r�kami twarz�. Pauza. Wchodzi Korbowa. Idzie cicho po dywanie i, kiedy jest tuz za Cayambe, ona odczuwa jego obecno��. W r�ku trzyma szpicrut�. Cayambe nagle przera�ona wstaje, jakby chc�c go odepchn��.) Nie chc�! Nie chc�! - Odejd�! (Korbowa, o�wiecony ogniem ko�minka, pi�kny i m�ody, Cayambe ostatnim wysi�kiem opanowuje strach, m�wi szybko, g�osem przery�wanym i sztucznie spokojnym.) Wiem, kto pan jeste�. Zwyczajny alkoholik albo szarlatan. Wszystko jest k�amstwem. Zaraz zawo�am s�u�b�. On zostanie tutaj ze mn�. KORBOWA spokojnie S�u�by twojej nie ma - jest za to moja. (dzwoni: we drzwiach ukazuje si� drab w liberii jak w akcie I; do Lokaja) Podaj w�dk�. CAYAMBE Ohydny pijak. Jakim sposobem - wy �mieli�cie w domu mojej matki... KORBOWA ironicznie Czy widzia�a� mnie kiedy pijanym? Zreszt�, to jest detal. Nie ma �adnej matki - dawno nie �yje. Jeste� z nami - to wystarcza. CAYAMBE krzyczy Bellatrix! (do siebie) Jestem oszukana. Kto tu k�amie? Ja nie k�ami�. Ja chc� dalej by� sob�. Bellatrix!! (chce wyj��) Jestem przecie u siebie. KORBOWA zast�puje jej drog� O nie, nieporozumienie jest wykluczone. (Wchodzi Lokaj. Korbowa pije dwie szklanki i lekkim skinieniem g�owy odprawia fagasa; Cayambe stoi w miejscu, jakby si� wahaj�c.) Pami�taj, panienko, �e mi�dzy nami �mier� jest rzecz� tak zwyk�� jak na wojnie. CAYAMBE K�amiesz. KORBOWA Nie mog� ci tego udowodni� nie maj�c nikogo pod r�k�. Dla ciebie mam za� inn� rol� ni� milcz�c� rol� trupa. CAYAMBE K�amiesz, k�amiesz wszystko. To jest to samo udawanie. Tylko teraz zdemaskowali�cie si� wszyscy. Jeste�cie ohydni oszu�ci. KORBOWA zimno O tym, czy tak jest, przekonamy si� nied�ugo. (dzwoni i odwraca si� znowu do Cayambe) - Poczekaj chwil�, dowiemy si� o wszystkim. Na pro�b� Teozoforyka przyj��em ci� tutaj. (Wchodzi Lokaj; do Lokaja) Zawo�a� pann� Bellatrix. (Lokaj wychodzi.) Zbyt jednak �ycie przemawia przez twoj� dziecinn� g�upot�. CAYAMBE Ja szuka�am pi�kna, dlatego dot�d by�am czyst� - i teraz, teraz, kiedy pozna�am to, o czym nigdy nie �mia�am marzy�, ty, obrzydliwy k�amco, chcesz mi to zniszczy�. Ja si� te� nie boj� niczego. KORBOWA szyderczo, ale z�y, prawie do siebie Wi�c tak daleko zasz�o? Wchodzi Bellatrix pod�piewuj�c. BELLATRIX Przyszed� raz do mnie Pan jaki� nieznany, Mo�e� to ty jest, brat m�j ukochany. KORBOWA odwracaj�c si� i wskazuj�c r�k� Cayambe Co to znaczy? BELLATRIX ko�czy, m�wi�c ze sztucznym smutkiem M�wi� ci�ko, d�ugo, patrza� tylko w siebie, Ostatnia gwiazda zgas�a mi na niebie. KORBOWA gro�nie Do�� tych �art�w. (z wyrzutem i hamowan� z�o�ci�) Wiesz, jak nie znosz� �ycia i rzeczywistych uczu�. Wiesz, czym jest dla mnie to, gdy musz� spogl�da� w oczy temu, czego nie chce nawet nazywa�. Wiesz, �e kto jest z nami - musi pozosta� tam albo tu (wskazuje na ziemi�) i uciekasz z ni� orle mnie, aby narazi� mnie na ordynarn� scen�. BeIIatrix patrzy to na Cayambe, to na Korbow� i wybucha srebrzystym �miechem prawdziwej kobiety. CAYAMBE Bellatrix - dlaczego ci� nie poznaj� - ty mnie nie bronisz, ty stajesz si� z�ym widmem, kiedy ten ohydny k�amca w taki bezczelny spos�b zdziera swoj� mask�. Czy zapomnia�a� o tych dniach, kiedy byli�my na�prawd� samotni, kiedy byli�my dla siebie samotno�ci�, w przepi�knej otch�ani istnienia? Gdzie jest twoja si�a? KORBOWA Czy� jeszcze b�dzie mnie �ciga� �ycie? (z nag�� w�ciek�o�ci�) A! Dosy� tego. Rzuca si� na Bellatrix, kt�ra mu si� usuwa, dogania j� u drzwi, chwyta za w�osy i zaczyna bi� szpicrut�. Bellatrix z pocz�tku �mieje si�, a potem zaczyna lekko skowyta�. Cayambe stoi jak skamienia�a ty�em do publiczno�ci, potem si� okr�ca, chwyta si� za g�ow�, znowu staje i patrzy. BELLATRIX Aa! A! Aaa! KORBOWA bij�c, ale s�abiej Tak wywi�zujesz si� z zada�, kt�rych spe�nienie powinno by� najwi�ksz� �ask�! Ty szeteczna stworo! zachcia�o ci si� �ycia. Masz! masz! CAYAMBE Bo�e wielki! Co si� ze mn� dzieje? Korbowa rzuca szpicrut� w k�t pokoju i wielkimi krokami podchodzi do Cayambe. Jest w�ciek�y i pi�kny, oczy mu p�on�, z�by b�yskaj� spod czarnych w�s�w w dzikim u�miechu. Skatowana Bellatrix le�y bez ruchu w g��bi sceny. KORBOWA Chod�, truj�cy kwiatku - wyprowadz� ci� tam, sk�d si� wraca albo w najwy�szej rozkoszy nieistnienia, albo w ob��dzie. Jedno warte drugiego. CAYAMBE w najwy�szej ekstazie Dopiero teraz ci� rozumiem. Kocham ci�. Jeste� widmem, p�on�cym zwierzem, m�drym i silnym w swoim gniewie. Jeste� tym w�a�nie. Korbowa, nie zwracaj�c uwagi na jej s�owa, bierze j� za r�k� i nie patrz�c na ni� ci�gnie j� za sob� przez drzwi prawe. Teozoforyk i Hibiscus ubrani po automobilowemu wchodz� szybko przez drzwi w �rodku i widz� jeszcze wychodz�cego Korbow�. Teozoforyk spostrzega le��c� Bellatrix. TEOZOFORYK spokojnie Scena ta jest zupe�nie nowa. Zapala lamp� elektryczn� u g�ry. Ra��ce �wiat�o zalewa pok�j. HIBISCUS Patrz, Forciu, ona ma poszarpane ubranie i pr�gi krwawe na r�kach. TEOZOFORYK Nowy spos�b unicestwiania wynalaz� pewno Maciej. HIBISCUS podnosi Bellatrix Jak si� czujesz, kochanko? BELLATRIX Pierwszy raz naprawd� nie wiem, co si� sta�o. HIBISCUS Kto ci� pobi�? Maciej? BELLATRIX Tak - oczywi�cie - ow�adn�� nim sza� �ycia. Bo mo�e pierwszy raz �y�am naprawd�. B�l fizyczny zadany przez m�czyzn� to jedyna rzecz, kt�r� naprawd� odczuwa kobieta - o ile ni� jest. A my�l�, �e dawno nie by�am tak bardzo kobiet� jak w tej chwili. Hibiscus k�adzie j� na kanapie. TEOZOFORYK A ja wam m�wi�, �e przychodz� rzeczy okropne. Wszystkie syndykaty po��czy�y si� w jedno i nast�puje koniec wszystkiego. Wszyscy s� przeciw rz�dowi centralnemu. Chodzi o pewn� mechanizacj� wychowania dzieci i zawodow� specjalizacj�, zaczynaj�c od sz�stego roku �ycia. Czy� to nie jest okropne? Wchodzi W�borek. W�BOREK Telefonuj� do mnie z miasta, �e rewolucja zacz�a si� na dobre. TEOZOFORYK Tak, ale jest to tylko t�em. Nie wprowadzajmy tych temat�w jako takich do naszych rozm�w istotnych. W�BOREK Gdzie jest Maciej? BELLATRIX skulona, grzeje si� przy kominku Mistrz oddaje si� �yciu samemu w sobie. Dla wypoczynku. Jest to nieistotne, ale tym niemniej rzeczywiste. TEOZOFORYK Nieprawda, Bellatrix! Mam przeczucie, �e zobaczymy dzi� w nocy rzecz stokro� ciekawsz� od wszystkich rewolucji. S� to ostatnie podrygi mechanizuj�cego si� �ycia. Tu mamy ujrze� cud odradzaj�cego si� bezsensu samego w sobie. Wbiega Montecalfi, ubrana w amazonk�. MONTECALFI Ledwo si� wymkn�am. Reszta kompanii przyjedzie po dwunastej, poniewa� nie mog� mie� wcze�niej aut. M�j ko�, m�j biedny Orontes, ma�o nie pad�. W�BOREK Mo�e w braku tego skrzypiciela po�wi�cisz mi czas, ten do dwunastej. Wiesz, �e mam czasem niez�e pomys�y. Nie znam tego domu, ale chyba znajdziemy jaki� k�cik, w kt�rym b�dziemy mogli istotniej pom�wi�. MONTECALFI weso�o Chod�my na poszukiwanie. Mo�e znajdziemy co� wi�cej jak odpowiedni pok�j. SCENA DRUGA Bellatrix, Hibiscus, Teozoforyk HIBISCUS Dlaczego nie spotka�em ci� pierwej, Bellatrix! By�aby� t�, kt�r� ca�� przetworzy�bym w tony. By�aby� cudownym ch�opcem - m�odym Adonisem, dla kt�rego stworzy�bym wszystko to, co teraz staje si� tylko walk� o nieistnienie. BELLATRIX �ycie mija i starsz� jestem, ni� ci si� wydaje. Gdybym mog�a mie� dziecko, by�by to potw�r, jakiego nie zna�a dot�d ziemia. HIBISCUS Okropnie lubi� marzenia hermafrodyt�w. Jest to czym� tak koj�cym jak balsam peruwia�ski. TEOZOFORYK Oddal t� pokus�, Hibiscusie. Czy� nie rozumiesz, �e tajemnicy nie ma: zabili�my j� sami. Stara�em si� uwierzy� w now� metampsychoz�. C� z tego wysz�o? Oto jestem jednym z tworz�cych odwrotno�� �ycia. BELLATRIX Nasi przodkowie nazywali to w�a�nie �yciem. M�czy mnie wzgl�dno�� naszych prze�y�. Musimy je zawsze do czego� odnosi�. TEOZOFORYK Absolutu nie ma. Straszliwym jest to, �e tylko bezpo�rednie prze�ywanie mo�emy przetwarza� dowolnie. W innych sferach panuje konieczno��. Nauka, kt�rej dzi� ju� tak nazwa� nie mo�na, sztuka, kt�ra jest tak konieczna, ta, a nie inna, jak to, �e kamie� spada, a nie toczy si� sam pod g�r�. My�lenie nasze utkn�o, bo nowych poj�� nie ma i niestety ju� nie b�dzie. M�j system, kt�ry chcia�em oprze� na s�owie: kalamarapaksa - na Absolutnej Nico�ci, by� tylko ja�owym przetwarzaniem panteizmu. BELLATRIX A jednak istnienie jest tak bezmiernie dziwnym. To, �e co� jest, a nie to, �e niczego by� nie mo�e. HIBISCUS Dawniej unicestwia�em siebie na inny spos�b. I teraz widz� jasno - k�ama�em w sztuce, ca�y czas, d�ugie lat dwadzie�cia. Czy wy wiecie, �e artysta ma sw�j honor? Rzecz dziwna - straci�em honor artystyczny od czasu poznania Macieja. Ta beztroska, ta oboj�tno�� na to, co by�o i b�dzie. To, co dawniej mieli arty�ci i wojownicy. TEOZOFORYK To nie istnieje dawno. Ju� w mistyce by� element rozk�adu. Nie by�a to wiara wynikaj�ca z przera�enia nad samym faktem istnienia. BELLATRIX Och! Dlaczego jest tak smutnym to, �e nie istnie� nie mo�na. Ograniczenie do ma�ego k�eczka czego�, co mog�oby by� ca�ym �wiatem. TEOZOFORYK Ten przeskok dawniej robili my�l� nasi przodkowie. Dla nas jest to fikcj�, poniewa� zbadali�my, czym s� poj�cia: takim samym nast�pstwem jako�ci jak wszystko. Czy wiecie teraz, czemu upad�a moja mistyka, moja Nico��, ca�a ta kalamarapaksa? Oto w�a�nie przez genetyczne rozmy�lanie. HIBISCUS smutnie To symptom mechanizacji. S�ycha� huk kilku motor�w za scen�. Otwieraj� si� drzwi �rodkowe, wchodzi Korbowa i Cayambe. CAYAMBE Drodzy, kochani przyjaciele! Czy� ciebie to widz�, Teozoforyku, ciebie, drogi, kochany Hibiscusie, m�j wielki dzieciaku - Hibiscus i Teozoforyk patrz� na ni� ze zdumieniem. BELLATRIX jest kobiet� w najwy�szym stopniu Oto upadek - oto ta sta�o�� w zmienno�ci. Czy� jest to ta sama Cayambe? - Nie, to zosta�o jakie� nieokre�lone cia�ko, jaka� md�a galaretka, kt�ra siebie ,,ja" nazywa. Ona znik�a dawno. KORBOWA do Bellatrix Bellatrix, zbi�em ci� jak bur� suk�. Przebacz. BELLATRIX Mistrzu, dlaczego jeste� smutnym? Czy� nie dokona�o si� to, czego chcia�e�... Teozoforyk zbli�a si� do Cayambe. CAYAMBE wyci�gaj�c do niego r�ce Przyjacielu!!! TEOZOFORYK Czy my�lisz, �e po��danie cierpienia tak daleko we mnie zasz�o, �e mog� ci powiedzie�: (przesadnie) Przyjaci�ko?! CAYAMBE Nie, tylko my�l�, �e teraz... TEOZOFORYK Przesta� - odgrywasz cudz� rol�. KORBOWA Teraz odkryli�my w sobie ten dziwny dar zmieniania istniej�cych uczu� w nierzeczywiste. Wiem, �e za pomoc� pewnych alkaloid�w to przychodzi samo. Ale nie o to chodzi. (tajemniczo) Czy rozumiecie? Zgwa�ci�em w sobie to, o co nie chodzi�o wcale Panu Bogu, kiedy nas tworzy�. O tw�rczo��!!! To da� nam Szatan, m�wi� symbolicznie. Hibiscus �ciska go za r�k�. BELLATRIX Niestety, by�am twoim dzie�em sztuki, Mistrzu. Znalaz�e� inny spos�b. Dla ciebie �atwiej stworzy� �yciow� teori�, ni� Janowi by�o kiedy� wymalowa� now� kompozycj�. HIBISCUS Co za okropno��! A wi�c usprawiedliwia� swoj� tw�rczo��! Ja k�ad�em ka�d� nutk� �wiadomie. C� z tego, �e te nutki inaczej pojmowa�y kobiety. Fizjologia, wic pan, trudno, wie pan. - Obrazy maj� t� wy�szo��, �e wisz� na �cianie, a nie staj� si� powoli, a to w�a�nie dla kobiet jest najistotniejszym. BELLATRIX do Cayambe Dlaczego mn� pogardzasz? CAYAMBE Teraz rozumiem wszystko. Potworna jest g��bia tego, co zrozumia�am. Si�a, kt�ra jest bezprawiem nad sk�aman� systematycznie s�abo�ci� mechanizmu. Macieju! - ohydne imi�, a pi�kne przez to, �e ty je nosisz - przebacz! Ja nie rozumia�am, ja nie wiedzia�am nic. Teraz dopiero... KORBOWA Czy� m�g�bym ci przebaczy�, �e jeste� kobiet�? Jeste� tym czym�, co daje mi nowy wyk�adnik nieistnienia. Dzisiejszy wiecz�r jest wczorajszym dniem i jutrzejsz� noc�. Chc� nie mie� czasu. Tym jeste� ty. CAYAMBE Och, jak straszliwie ci� kocham teraz, Macieju. Kochany m�j, daj mi twoje usta, kt�re s� dla mnie ustami samej Nico�ci. Czasu nie ma. Jeste� ty jeden. Ca�uje go. BELLATRIX Strze� si�, Cayambe. We mnie jest si�a wy�sza ni� brak czasu. Pami�taj, �e ja jedna nie za�ywam narkotyk�w. W�cha�a� kokain� jednak. Masz nozdrza bia�e. A gdyby moja mi�o�� by�a silniejsz�? CAYAMBE naiwnie Przecie� nie mog� by� m�czyzn�. BELLATRIX A gdybym si� sta�a tob�, tym, czym ty jeste� dla niego- CAYAMBE Jedna �mier�. - Mo�esz go zabi�, ale to jest niemo�liwe. Ty si� go boisz. Ty kochasz b�l fizyczny, ale boisz si� �mierci. Ja kocham �mier�, ale dr�� przed b�lem. Oto r�nica. KORBOWA kt�ry przys�uchiwa� si� temu A gdybym ci� zbi�, Cayambe? CAYAMBE Lepiej zabij. Jako ma�a dziewczynka marzy�am o �mierci z r�k silnego jakiego� ducha. Duch ten zmieni� si� w m�czyzn� zatrutego rozkosz�. Ten zmieni� si� w ciebie. Pada na kolana przed nim. BELLATRIX Czy� wszystko, co teraz si� dzieje, nie staje si� zwyk�ym �yciem? KORBOWA okropnie si� �mieje Chcesz ju� uczyni� odwrotno�� tego. Najlepiej wyjd� z pokoju. BELLATRIX Uwa�aj, abym nie wysz�a tam, sk�d si� nie wraca. KORBOWA Nie k�am. (wskazuje na Cayambe) Ona, ta ma�a dzierlatka, uczyni to pr�dzej ni� ty, kt�ra wiesz wszystko. BELLATRIX Sk�d wiesz, co jest we mnie? We mnie jest wszystko. Pogardzam tym, co jest teraz w tobie. Ma�o�� uczu�, oto, co mnie przera�a. Gdzie� p�jd�, je�li znajd� w tobie dno twej samotno�ci, niewolniku. HIBISCUS zbli�a si� ku nim od stolika na lewo, gdzie m�wi� z Teozoforykiem Widz�, �e �ycie wkracza wszystkimi bramami. KORBOWA Mylisz si�: jeste�my teraz dopiero u szczytu marzenia o nieistniej�cym bycie. Dzisiejsza noc jest naprawd� tw�rcza. BELLATRIX strasznie powa�nie Mistrzu, to wszystko by�o k�amstwem. Czy jeste� ze mn�, czy nie? KORBOWA wskazuj�c na Cayambe Patrz na t� jasn� g��wk�. Dlaczeg� bi�em ciebie, a nie j�? Jestem teraz starcem i oto moja c�rka kl�czy przede mn�. W�a�ciwie czy nie wszystko jedno? Jest to symbol. BELLATRIX nie zwa�aj�c na jego s�owa Nas jest dwie. Ty jeste� jeden. Wybieraj! Czy nie chcesz, abym odesz�a? TEOZOFORYK Cayambe! Teraz chod� do mnie. CAYAMBE Bellatrix, jednak nasze chwile nie zgin� nigdy. TEOZOFORYK Nie ma absolutu poza my�leniem. Cayambe, chod� na dach, tam patrz�c na gwiazdy przemy�limy to w poj�ciach �cis�ych, o czym oni tylko m�wi� bez�adnie. CAYAMBE wstaje, jest jakby dojrza�� kobiet� Chce mi si� czego�, czego by� nie mo�e. Chce mi si�, aby Maciej, aby Bellatrix, �eby� ty, Teozoforyku, �eby�cie stanowili jedno��. Ja nie chc� k�ama�. Czy� to jest tajemnic� osobowo�ci, o kt�rej m�wi�e� mi kiedy�? Jest to w obrazach Jana, jest to szczeg�lniej w si�dmej symfonii Hibiscusa, jest w grze Satanescu, kiedy staje si� p�bogiem, kiedy kobiety k�saj� jego r�ce podczas koncertu. Ja chc� by� tym wszystkim. Chc� si� odda� temu, co bez b�lu przejdzie ze mn� w nico��. Jestem kobiet� - rozumiem ju� wszystko. Gdyby Maciej chcia� ze mn� zej�� w �mier�, by�abym z nim. TEOZOFORYK P�jd� ze mn� na dach, tam jest komin, b�dziemy jak na okr�cie w falach Nico�ci. Teraz ci powiem ostatnie s�owo wiedzy o Nico�ci. Jestem teoretykiem tego, co wy bezpo�rednio wt�aczacie w samo trwanie. Mam na to poj�cia bardziej �cis�e ni� w rachunku niesko�czono�ci. CAYAMBE Tylko poj�cia? TEOZOFORYK Czeg� chcesz wi�cej? CAYAMBE Gdyby to, co m�wisz i co masz mi powiedzie�, mog�o si� sta� tym samym, co obiecuje mi moje pragnienie, tym samym - nie poj�ciem, Teozoforyku. KORBOWA do Cayambe Czy pami�tasz t� chwil�? CAYAMBE Tak, ale gdzie by�a ta my�l? Ona tworzy w nas nowy �wiat. Prze�ycia bezpo�rednie s� zawsze te same. Ka�dy wymoczek i kto�, kto jest prawie Bogiem, czuje to samo co ja. Gdzie� jest ta r�nica? Och, chcia�abym zabi� was obu, aby z��czywszy wasze martwe oczy ujrze� w nich to, co was rozdziela. JAN DEXTEROWICZ wchodz�c Nasza adeptka jest, jak s�ysz�, na dobrej drodze. Wchodzi cale towarzystwo. KORBOWA Panowie i panie. Jeste�my znowu w komplecie. Cayambe jest nasz�. Jeste�my u siebie. Zdobyta nowa forteca gin�cej wiedzy o istnieniu. SATANESCU Tam ju� rze� idzie na dobre. Zgubi�em skrzypce i Montecalfi nie odnajdzie siebie w moich d�wi�kach. KORBOWA To jest co najmniej nieistotne. Mam pewne dane, �e zdradzi�a ci� z W�borkiem. SATANESCU z wysi�kiem i sztuczn� pogard� Tak? Jestem podw�jnie szcz�liwy. Teraz nie ma ju� nic, co by mnie oddziela�o od ciebie, Mistrzu. TEOZOFORYK szeptem do Cayambe Chod� ze mn�. Cayambe wstaje i wychodzi z Teozoforykiem. BELLATRIX Mistrzu, jeste� m�j. B�d� kobiet�, m�czyzn�, dzieckiem, b�d� dla ciebie wszystkim - ach, jak marne jest to s�owo - Niczym. Wiem, �e jedna �mier� moja uczyni mi� wszystkim dla ciebie. Ale ja chc� �y�, (poprawia si� nieszczerze) to jest trwa� w Nico�ci. VESSANYI Gdzie� jest twoja beztroska, Belciu? Gdzie� jest, �e tak powiem, twoja dystynkcja? DZINIA Belciu, kiedy powiesz mi o tym? BELLATRIX Ju� nie chc�. Straszne zm�czenie. Chc� tylko umrze�, raczej przesta� istnie� i �eby� ty patrza� na mnie, Mistrzu, i �eby� si� raz ba�, ale strasznie, tak jak nigdy. Wiem, �e mordowa�e� nosoro�ce w Afryce, wiem, �e p�ywa�e� mi�dzy rekinami w oceanach wszystkich cz�ci �wiata. Moja ma�a dusza, dusza pe�na sprzeczno�ci, nie, nie krzyw si� tak - sprzeczno�ci prawdziwych, prosi ci� o ostatni� chwil�. Ostatni� chwil� b�dziesz ze mn�? KORBOWA roztargniony rozgl�da si� Gdzie jest Cayambe? Czy� ten n�dzny magik, kt�rego z n�dzy wydoby�em w Australii, kiedy przesta� wierzy� w swoj� g�upi� kalamarapaks�, zabra� mi j�? BELLATRIX Mistrzu!! Ja jestem z tob�. Pe�za mu u n�g. KORBOWA kopie j� niecierpliwie �eby ci� siarczyste pioruny. Nie lubi�, jak byle kto odbiera mi kochank�. Wszyscy patrz� z przera�eniem. HIBISCUS Odejd�cie, chc� pom�wi� z Maciejem istotnie. Wszyscy, pr�cz Bellatrix u n�g Korbowy le��cej, przechodz� na lewo do stolika. KORBOWA Dobrze, dobrze. Czy nie s�yszycie, �e zbli�a si� koniec? Oto Cayambe opuszcza mnie z tym starym szarlatanem. HIBISCUS szeptem Czy to jest prawda, �e ty czujesz to, co m�wisz? KORBOWA r�wnie� szeptem Chc� nareszcie odr�ni� sen od rzeczywisto�ci. Czy nie widzisz, �e to jest ostatnia chwila? Mechanizuje si� wszystko i nie wiem, czy to nie dosi�gnie nas tym razem. HIBISCUS z zupe�n� wiar� Teraz nareszcie wierz� ci, Macieju. Podaje mu r�k�, �ciskaj� si�. KORBOWA zawstydzony; dla unikni�cia konsekwencji i zamaskowania si� przed Hibiscusem podnosi le��c� Bellatrix; do Bellatrix Chc�, aby� by�a kobiet� raz jeden. Czy� nie widzisz, �e ciebie jedn� kocham? Chc�, aby ta faktyczna dwoisto�� sta�a si� sama, w jednej ze swoich stron, naprawd� uczuciem odwrotnym. (Bellatrix p�acze.) Przesta� p�aka�, bo ci� zbij� na kwa�ne jab�ko! Ko�czy z nagl� z�o�ci�. BELLATRIX z p�aczem A wi�c za to wszystko ��dasz ode mnie niemo�liwo�ci. Pomnij jednak, kto da� ci pierwszy raz poczucie odwrotno�ci uczu�. Ja, tylko ja. Mia�e� wszystkie kobiety �wiata i by�e� te� art... KORBOWA zakrywa jej usta r�k� Cicho, cicho, biedaczko moja najdro�sza. (obejmuje Bellatrix z prawdziw�, m�cz�c� czu�o�ci�) Kocham ci�, kocham ci�... Ca�uje jej w�osy. BELLATRIX Jestem taka ma�a, taka biedna, taka samotna... Wszyscy powoli zbli�aj� si� ku nim. TETRAFON PNEUMAKON Wiedzia�em, �e to si� �le sko�czy. Ale nawet z�o nie jest zupe�n� wolno�ci�. To z�o, kt�re czynimy my. HIBISCUS Milcz, stary idioto. Czy nie widzisz naprawd� wielkich przeznacze� w tym, co teraz si� dzieje? VESSANYI Ja widz� tylko to, �e �ycie takie, jakie prowadzili�my dawniej, zawsze zwyci�a. Powtarzamy si� w coraz gorszych wydaniach. Tak dowodzi teoria kompleks�w Freuda. KORBOWA puszcza Bellatrix i spogl�da b��dnym wzrokiem dooko�a Prosz� wszystkich o czwartej do mojego pokoju. B�dziemy obchodzi� ostatnie wtajemniczenie ksi�niczki Cayambe. BELLATRIX prawie z j�kiem B�dzie to uczta skazanych. Macieju! Macieju! Co� uczyni� z moj� podw�jn� dusz�? Ty, do kt�rego nale�y moje podw�jne cia�o. �mier� jest jednak jedna dla nich obojga. AKT TRZECI Pok�j Macieja w pa�acu ksi�niczki Cayambe na pierwszym pi�trze. Wprost ogromne okno, przez kt�re wida� o�nie�one g�ry w �wietle ksi�yca. Na lewo ��ko, nogami do widowni. Przy ��ku dwie walizy z jasno��tej sk�ry. W prawej �cianie dwoje drzwi: jedne na korytarz w rogu dalszym widowni, drugie do s�siedniego pokoju bli�ej widowni. Mi�dzy drzwiami tualeta zastawiona mn�stwem sprz�t�w, flakonik�w i pude�ek. Kolor �cian bordo. Na prawo od okna obraz (jakiegokolwiek renesansowego malarza, przedstawiaj�cy nagie kobiety). Wszyscy ubrani jak w akcie I z wyj�tkiem Bellatrix odzianej w szary kostium. Na �rodku st�, przy kt�rym siedzi ca�e towarzystwo w porz�dku nast�puj�cym: wprost do widowni, ty�em do okna, od lewej r�ki do prawej: Maciej Korbowa, Cayambe, Bellatrix, Hibiscus, Teozoforyk, W�borek. Ty�em do widowni: Satanescu, Baar - �uk Chan, Dexterowicz, jedno krzes�o puste, Sylfa. U w�szego ko�ca sto�u: Montecalfi, Tetrafon, u prawego: Vessanyi, Lykon. Pij� kaw� i likiery. Us�uguj� lokaje jak w akcie I SCENA PIERWSZA KORBOWA weso�o i przyja�nie Teraz, Cayambe, powiedz nam, o czym m�wi�a� na dachu z naszym by�ym magikiem. Czy pokaza� ci jak� now� sztuk�? Mo�e uni�s� si� na promieniach ksi�yca i szybowa� ponad lasami? CAYAMBE Nie, m�wili�my powa�nie. Zrozumia�am teraz zupe�nie umys�owo to, co by�o niejasnym. Ale przez to moja mi�o�� do ciebie sta�a si� smutniejsz�. Boj� si� m�wi� TETRAFON PNEUMAKON Nie b�j si� niczego, ksi�niczko. Dlatego wszystko jest mi�dzy nami otwartym i jawnym, poniewa� nie boimy si� niczego. M�wimy wszystko, poniewa� tajemnica naszych prze�y� jest g��bsza ni� jakiekolwiek s�owo i nic jej rozja�ni� nie zdo�a. Jedyn� tajemnic� jest konieczno��. CAYAMBE Tak, ale co� zgin�o dla mnie w my�lowych kombinacjach Teozoforyka. Czuj�, �e zbli�a si� do mnie jaka� okropna pustka. LYKON Ja nie analizuj� niczego. Unikam wszelkiej my�li. SATANESCU Ja za� analizowa�bym z rozkosz�, gdybym mia� co. Ale cierpi� dzi� na zupe�ne ,,manque de contenu". MONTECALFI Zawsze by�e� takim. Nasz Mistrz szczyci si� pustk�, ale jest ona bogatsz� od najbogatszej rzeczywisto�ci. Wiem co� o tym, bo kiedy�, dawno ju�, jeszcze przed Bellatrix, zaszczyca� mnie swymi wzgl�dami. CAYAMBE Jednak zbyt wiele mi�o�ci mia�e�, Macieju. Jak pomy�l� o tym okropnym orszaku duszyczek i um�czonych cia� i cia�ek, smutek m�j jest jeszcze wi�kszym. KORBOWA wymijaj�co To jest tylko odblask �ycia. Musisz zaprzyja�ni� si� z Montecalfi i �y� z duszami tych, kt�rych imion ju� nie pami�tam. SYLFA Czy zapomnia�e�, Mistrzu, o mnie? Kiedy� tak�e by�am cz�stk� twojej beztroski. Ach, jak�e pi�knie m�czy�am si� wtedy. VESSANYI ponuro Za wiele �mierci kosztowa�y twoje m�ki. Moja �ona, Adzio i Sta�, moi najdro�si synowie, i moja siostra. Zreszt� teraz jest to ju� wszystko jedno. KORBOWA Nie wywlekajmy przesz�o�ci. W�BOREK Tera�niejszo�� jest a� nadto istotna. CAYAMBE Jeszcze niezupe�nie. BELLATRIX Ci�gle jeste� z czego� niezadowolona, ci�gle czego� ci potrzeba. Pos�uchajcie lepiej: Ostatnia stacja Rezygnacja Mini�ta. Z hukiem og�uszaj�cym P�dzi lawina w d�, Gdzie si� czai ob��d. W�r�d mi�kkich czarnych zwa��w, Porozrzynanych kawa��w Mi�sa i torturowych k�. J�kiem nie milkn�cym kogo� obcego Wype�nia si� m