9399
Szczegóły |
Tytuł |
9399 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9399 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9399 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9399 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Carlos Maria Dominguez
DOM Z PAPIERU
Z hiszpa�skiego prze�o�y� Andrzej Sobol-Jurczykowski
Tytu� orygina�u LA CASA DE PAPEL
Projekt ok�adki i uk�ad graficzny ksi��ki Cecylia Staniszewska
Na ok�adce reprodukcja obrazu �Ksi�garz" Giuseppe Arcimboldiego
Redaktor prowadz�cy El�bieta Kobusi�ska
Redakcja merytoryczna Miros�aw Grabowski
Redakcja techniczna Ma�gorzata Ju�wik
Korekta
Marianna Filipkowska Jolanta Rososi�ska
Copyright � Carlos Maria Dominguez, 2002
All rights reserved
Copyright � for the Polish translation by Bertelsmann Media sp. z o. o., Warszawa 2005
�wiat Ksi��ki
Warszawa 2005
Bertelsmann Media sp. z o. o. ul. Roso�a 10, 02-786 Warszawa
Sk�ad i �amanie Joanna Duchnowska
Druk i oprawa Bia�ostockie Zak�ady Graficzne S. A,
ISBN 83-7391-917-1 Nr 5187
Pami�ci wielkiego Josepha
I
Wiosn� 1998 roku Bluma Lennon kupi�a w pewnej ksi�garni w Soho u�ywany egzemplarz Poezji Emily Dickinson i kiedy dosz�a do drugiego wiersza, na skrzy�owaniu potr�ci� j� samoch�d.
Ksi��ki zmieniaj� los ludzi. Niekt�rzy przeczytali Tygrysa Malaj�w i zostali profesorami literatury na odleg�ych uniwersytetach. Siddhartha przywi�d� do buddyzmu dziesi�tki tysi�cy m�odych ludzi, Hemingway przekszta�ci� ich w sportowc�w, Dumas pogmatwa� �ycie niezliczonym kobietom, a niejedn� z nich uratowa�y od samob�jstwa ksi��ki kucharskie. Bluma sta�a si� ofiar� ksi��ek.
Ale nie jedyn�. Stary profesor martwych j�zyk�w, Leonard Wood, dosta� udaru m�zgu, trafiony w g�ow� pi�cioma tomami Encyclopaedia Britannica, kt�re spad�y z p�ki w jego bibliotece. M�j przyjaciel Richard zlecia� z drabiny i z�ama� nog�, kiedy si�ga� po egzemplarz Absalomie, Absalomie! Williama Faulknera, fatalnie umieszczony na p�ce. Inny przyjaciel, z Buenos Aires, zachorowa� na gru�lic� w podziemiach archiwum publicznego. Zna�em te� chilijskiego psa zabitego przez niestrawno��, do jakiej doprowadzili go Bracia Karamazow, gdy pewnego popo�udnia ze�ar� ich stronice w ataku furii.
Kiedy babcia widzia�a, jak czytam w ��ku, za ka�dym razem powtarza�a mi: �Zostaw to, ksi��ki s� niebezpieczne". Przez wiele lat uwa�a�em j� za ignorantk�, ale czas dowi�d� rozs�dku mojej niemieckiej babki.
Na pogrzeb Blumy przysz�o wiele znakomito�ci Uniwersytetu w Cambridge. Podczas nabo�e�stwa profesor Robert Laurel wyg�osi� wspania�� mow� po�egnaln�, wydan� p�niej w broszurze ze wzgl�du na warto�� akademick�. Podkre�li� b�yskotliw� karier� uniwersyteck� zmar�ej, jej czterdzie�ci pi�� lat wra�liwo�ci i inteligencji, a w g��wnej cz�ci wypowiedzi � decyduj�cy wk�ad w badania nad anglosaskimi �ladami w literaturze latynoameryka�skiej: �Bluma po�wi�ci�a �ycie literaturze � powiedzia� � nie wyobra�aj�c sobie, �e ta w ko�cu zabierze j� z tego �wiata".
Ci, kt�rzy oskar�ali go o zniweczenie efektu tej mowy �niezr�cznym eufemizmem", napotkali zdecydowany odp�r ze strony asystent�w Laurela. Kilka dni p�niej w domu mojej przyjaci�ki Anny s�ysza�em, jak John Bernon m�wi� do grupy student�w Laurela:
� Zabi� j� samoch�d. Nie wiersz.
� Nic nie istnieje poza swoim wyobra�eniem � argumentowali dwaj ch�opcy i jedna �ydowska dziewczyna, kt�ra gra�a w tej grupie pierwsze skrzypce. � Ka�dy ma prawo wybra� wyobra�enie, jakie mu si� podoba.
� I tworzy� z�� literatur�. Zgoda � odpar� starzec z t� fa�szywie ugodow� min�, kt�ra przynios�a mu na uniwersytecie s�aw� cynika. � Na ulicach miasta le�y milion urwanych zderzak�w, kt�re wykazuj�, do czego jest zdolny dobry rzeczownik.
Polemiki na temat tego s�awnego zdania zatoczy�y na uniwersytecie szeroki kr�g i studenci zorganizowali nawet turniej na temat �Relacje mi�dzy rzeczywisto�ci� a j�zykiem". Obliczono kroki Blumy na chodniku w Soho, wersy sonetu, jakie zd��y�a przeczyta�, pr�dko�� pojazdu; zapalczywie dyskutowano o semiotyce ruchu w Londynie, o kulturowym, miejskim i lingwistycznym kontek�cie sekundy, w kt�rej literatura i �wiat zderzy�y si� z cia�em ukochanej Blumy.
Ja mia�em j� zast�pi� na wydziale hispanistyki, zaj�� jej gabinet i kontynuowa� wyk�ady, tote� nie by�em zachwycony kierunkiem, w jakim zmierza�y dyskusje.
Pewnego ranka dosta�em kopert� zaadresowan� do mojej zmar�ej kole�anki. Znaczki by�y z Urugwaju i gdyby nie brak nadawcy, s�dzi�bym, �e to jedna z tych ksi��ek przysy�anych przez autor�w w oczekiwaniu, �e adresatka zechce j� zrecenzowa� w kt�rej� z akademickich publikacji. Bluma nigdy tego nie robi�a, chyba �e autor by� wystarczaj�co znany, by mog�a mie� z recenzji jak�� korzy��. Zazwyczaj prosi�a mnie, �ebym zani�s� ksi��ki do magazynu biblioteki, a przedtem umieszcza�a na ok�adce uwag� �UTC" (Unlikely To Consult nie nadaje si� do konsultacji), kt�ra w zasadzie skazywa�a je na zapomnienie.
Rzeczywi�cie by�a to ksi��ka, ale nie taka, jakiej si� spodziewa�em. Zaledwie otworzy�em kopert�, poczu�em instynktowny niepok�j. Podszed�em do drzwi gabinetu, zamkn��em je i ponownie przyjrza�em si� staremu, zniszczonemu egzemplarzowi Smug cienia. Wiedzia�em, �e Bluma pisa�a prac� na temat Josepha Conrada. Ale zaskoczy�a mnie skorupa brudu mi�dzy ok�adk� a stron� tytu�ow�. Do brzeg�w stron przylgn�y drobiny cementu, kt�re pozostawi�y delikatny py� na wypolerowanym drewnie biurka.
Wyj��em chusteczk� i ze zdumieniem podnios�em niewielk� grudk�. By� to bez w�tpienia cement portland, resztka zaprawy, kt�ra musia�a przylepi� si� do ksi��ki, zanim kto� podj�� zdecydowan� pr�b� jej usuni�cia.
W kopercie nie by�o listu, tylko ta zniszczona ksi��ka, kt�rej jako� nie mia�em ochoty wzi�� do r�ki. Kiedy unios�em ok�adk�, ujrza�em dedykacj� Blumy. By�a skre�lona zielonym atramentem, pismem wyra�nym i zaokr�glonym jak wszystkie jej zapiski, i bez trudu mog�em odczyta� s�owa: �Carlosowi, t� powie��, kt�ra towarzyszy�a mi od lotniska do lotniska, na pami�tk� szalonych dni w Monterrey. Przykro mi, �e jestem troch� czarownic� i jak powiedzia�am na pocz�tku: nigdy nie zrobisz nic, co by mnie zaskoczy�o. 8 lipca 1996".
Zna�em mieszkanie Blumy, dietetyczn� �ywno��, jak� trzyma�a w lod�wce, zapach jej po�cieli i bielizny. Dzieli�em jej ��ko z dwoma zast�pcami szefa wydzia�u i pewnym studentem, kt�ry si� wkr�ci� na list�. I jak wszyscy wiedzia�em o jej wyje�dzie na kongres w Monterrey, gdzie musia�a mie� jeden z tych przelotnych romans�w, jakie od czasu do czasu sobie fundowa�a, �eby zachowa� sw� pr�no��, zagro�on� przez utrat� m�odo�ci, dw�ch m��w i marzenia o przep�yni�ciu kajakiem rzeki Macondo � obsesj�, kt�r� odziedziczy�a po Stu latach samotno�ci. Ale dlaczego po roku ksi��ka wraca�a do Cambridge? Gdzie przez ten czas by�a? I co mia�a Bluma odczyta� z resztek cementu?
Trzyma�em kiedy� w r�kach wspania�e irlandzkie opowie�ci o wr�kach, Irish Fairy and Folk Tales, z prologiem Williama Butlera Yeatsa i ilustracjami Jamesa Torrance'a, r�wnie� Correspondance inedite du Marquis de Sade et de ses proches et de ses familiers, mia�em okazj� dotyka� przez kilka kr�tkich minut inkunabu��w, ten samotny przywilej, �eby je otworzy�, poczu� ich ci�ar, ale �adna inna ksi��ka nie wprawi�a mnie w takie zmieszanie jak ta; ju� same jej wilgotne i pofa�dowane, wypaczone strony domaga�y si� lektury.
W�o�y�em j� do koperty, schowa�em do teczki i ze skrupulatno�ci� z�odzieja wytar�em kurz z biurka.
Przez tydzie� sprawdza�em archiwa Blumy w poszukiwaniu adres�w, jakie zazwyczaj wymienia si� na kongresach krytyk�w i pisarzy. W pewnej teczce koloru ochry znalaz�em list� zatytu�owan� �Pami�tki z Monterrey". �aden z dw�ch pisarzy przyby�ych z Urugwaju nie nazywa� si� Carlos, ale zapisa�em ich adresy i maile. Powtarza�em sobie, �e nie powinienem si� miesza� do prywatnego �ycia Blumy, lecz te� czu�em, �e tak dziwna ksi��ka, bezu�yteczna, je�li nie liczy� komunikatu z cementu, czytelnego tylko dla adresatki, zas�uguje na to, by wr�ci� do osoby, kt�ra j� wys�a�a. Umie�ci�em ksi��k� na pulpicie jednego ze sto��w w moim gabinecie i musz� wyzna�, �e przez kilka nocy przygl�da�em si� jej z ciekawo�ci� i niepokojem. Mo�e dlatego, �e odkurzacz Alice nie pozostawia� grama kurzu na najwy�szych p�kach mojej biblioteki, a co dopiero na dywanie czy kt�rym� ze sto��w; ten egzemplarz pozbawia� pok�j r�wnowagi, by� jak w��cz�ga na przyj�ciu w cesarskim pa�acu. Ksi��ka zosta�a wydana przez Emece w Buenos Aires i wydrukowana w listopadzie 1946 roku. Uda�o mi si� ustali�, �e wchodzi�a w sk�ad serii �Brama z Ko�ci S�oniowej", kt�r� redagowali Borges i Bioy Casares. Pod wapnem czy cementem mo�na by�o jeszcze dostrzec rysunek statku i czego�, co wygl�da�o na ryby, chocia� nie by�em tego pewien.
Po kilku dniach Alice pod�o�y�a pod pulpit flanel�, �eby kurz nie brudzi� szk�a, i zmienia�a j� co rano z t� niem� dyskrecj�, jak� od pierwszego dnia pracy zaskarbi�a sobie moje ca�kowite zaufanie.
Pierwsze maile ze Wsp�lnoty Nowego Leonu sprawi�y mi zaw�d. Dosta�em list� uczestnik�w, kt�r� ju� mia�em, program obrad i plan miasta. Ale jeden z urugwajskich pisarzy poinformowa� mnie, �e w kongresie uczestniczy� jako obserwator jego rodak, bibliofil Carlos Brauer. Podczas kt�rej� z kolacji widzia� go wychodz�cego wraz z Blum�, po wypiciu wielu kieliszk�w tequili i odta�czeniu niewiarygodnych kolumbijskich vallenatos. �Prosz� potraktowa� t� informacj� jako poufn� � dodawa� � jako �e pope�niam nietakt".
Wyobrazi�em j� sobie ta�cz�c� na kolonialnym patio, w �wietle �wiec, upaln� i niepewn� noc�, jakie zazwyczaj s� noce w Meksyku, kiedy stara�a si� pokaza�, �e mo�e i jest gringa, ale potrafi ta�czy�, mo�e jest powa�na, ale nie jest idiotk�, i �e jest wytworna, ale r�wnie� zmys�owa. Potem zobaczy�em, jak zatacza si� na brukowanej kamieniami ulicy, pod r�k� z m�czyzn�, kt�ry j� prowadzi... mo�e szcz�liw�?... a ich cienie znikaj� w ciemnych portalach.
Pisarz wspomnia� te�, �e utraci� kontakt z Brauerem, odk�d ten przeni�s� si� do Rochy, departamentu nad Oceanem Atlantyckim, ale je�eli dam mu kilka dni, dowie si�, jak odnale�� jego przyjaciela.
Pi�tna�cie lat to du�o czasu, a tyle mieszka�em w Anglii. Co trzy lata je�dzi�em do Buenos Aires, �eby odwiedzi� matk�, odnowi� wi�zy z przyjaci�mi z przesz�o�ci i sprawi� sobie �wie�y zastrzyk j�zyka Rio de la Plata, kt�rego u�ywa�a zr�nicowana fauna stolicy, ale praktycznie nie zna�em Urugwaju. Zachowa�em niejasne wspomnienie z podr�y statkiem, kt�ry p�yn�� noc� do Montevideo, kiedy mia�em pi�� lat i ojciec trzyma� mnie na r�kach; niegdy� go�ci�em przez kilka dni u przyjaciela w Punta del Este, lecz nie zna�em Rochy. Mia�em tylko niejasne poj�cie, gdzie le�y.
Pla�e po�udnia Urugwaju nie zrobi�y na mnie wra�enia brudnej przedniej szyby w deszczowy dzie�. Mo�e bezmiar nieba, dziko�� piasku i wiatru, dodane do historii o Carlosie Brauerze, ��czy�y w moim umy�le wybrze�a Rochy z przedni� szyb� i z potwornym uczuciem, jakie ogarnia mnie za ka�dym razem, kiedy kto� chwali moj� bibliotek�. Co roku ofiarowuj� przynajmniej pi��dziesi�t ksi��ek studentom, ale nie udaje mi si� ustrzec przed dodaniem nowej p�ki, nast�pnego podw�jnego rz�du wolumin�w; ksi��ki przesuwaj� si� po domu, milcz�ce, niewinne. Nie potrafi� ich powstrzyma�.
Zadawa�em sobie wielokrotnie pytanie, po co trzymam ksi��ki, kt�re tylko w jakiej� dalekiej przysz�o�ci mog� mi si� przyda�, tytu�y odleg�e od moich zwyk�ych zainteresowa�, takie, kt�re kiedy� przeczyta�em i kt�re przez wiele lat nie otworz� ponownie swoich stron. Mo�e nawet nigdy! Ale jak pozby� si� na przyk�ad Zewu krwi, nie niszcz�c jednocze�nie jednej z cegie� dzieci�stwa, czy Greka Zorby, kt�ry piecz�ci� p�aczu po�o�y� kres mojej m�odo�ci, i Dwudziestej pi�tej godziny i tylu innych, relegowanych przed laty na najwy�sze p�ki, gdzie le�� nietkni�te i milcz�ce, ze �wi�t� wierno�ci�, kt�r� przypisujemy sobie.
Cz�sto jest mi trudniej pozby� si� jakiej� ksi��ki ni� zdoby� now�. Tomy przylepiaj� si� do p�ek w tym pakcie konieczno�ci i zapomnienia, jakby by�y �wiadkami pewnej chwili w naszym �yciu, do kt�rej nie powr�cimy. Ale podczas gdy tam nadal s�, uwa�amy je za cz�� nas samych. Nieraz spostrzeg�em, �e ludzie odnotowuj� dzie�, miesi�c i rok, kiedy czytali jak�� ksi��k�; buduj� co� w rodzaju sekretnego kalendarza. Inni pisz� swoje nazwisko na pierwszej stronie, zanim komu� ksi��k� po�ycz�, zapisuj� w kalendarzyku, komu j� po�yczyli, i dodaj� dat�. Widzia�em tomy stemplowane, jak w bibliotekach publicznych, albo z wizyt�wk� w�a�ciciela, wsuni�t� dyskretnie mi�dzy strony. Nikt nie chce straci� ksi��ki. Wolimy zgubi� pier�cionek, zegarek czy parasol ni� ksi��k�, kt�rej ju� nie b�dziemy czytali, ale kt�ra zachowuje, w samym brzmieniu tytu�u, jak�� dawn� i by� mo�e utracon� emocj�.
To prawda, �e w ko�cu wielko�� biblioteki ma znaczenie. Wystawiamy ksi��ki na pokaz jak wielki otwarty m�zg, pod n�dznymi pretekstami i z fa�szyw� skromno�ci�. Zna�em profesora j�zyk�w klasycznych, kt�ry specjalnie przed�u�a� przygotowywanie kawy w kuchni, aby umo�liwi� go�ciowi podziwianie tytu��w na p�kach. Kiedy przekonywa� si�, �e ten ju� skorzysta� z okazji � wchodzi� do pokoju z tac�, u�miechaj�c si� z zadowolenia.
Jako czytelnicy szpiegujemy biblioteki przyjaci�, cho�by tylko dla rozrywki. Czasami po to, �eby odkry� ksi��k�, kt�r� chcieliby�my przeczyta�, a kt�rej nie mamy, czasami po to, �eby dowiedzie� si�, co po�ar�o zwierz�, z kt�rym si� zadajemy. Pozostawiamy koleg� siedz�cego w salonie, a kiedy wracamy, znajdujemy go niezmiennie stoj�cego i w�sz�cego w�r�d naszych ksi��ek.
Ale nadchodzi chwila, w kt�rej tomy przekraczaj� niewidzialn� granic�, jak� si� im wyznacza, i dawna duma przeradza si� w uci��liwe brzemi�, gdy� odt�d przestrze� zawsze b�dzie stanowi�a problem. Martwi�em si�, gdzie postawi� nowy rega�, kiedy dotar� do mnie egzemplarz Smugi cienia, kt�ry wraca od tej chwili w formie nieustaj�cego ostrze�enia.
Jednak okres egzamin�w odwr�ci� moj� uwag� od tej ksi��ki. Pozosta�a na pulpicie, podczas gdy ja zajmowa�em si� wyk�adami moimi i Blumy. W owych dniach by�em zawalony mas� wyk�ad�w monograficznych i zaj�� praktycznych. Ale kiedy zacz�y si� letnie wakacje, postanowi�em odwiedzi� matk�, sprawiaj�c sobie jednocze�nie satysfakcj� zwr�cenia ksi��ki i powiadomienia cz�owieka, kt�ry w�wczas nic dla mnie nie znaczy�, o tragicznym ko�cu Blumy. Cho� nie b�d� przeczy�: chcia�em te� pozna� jego sekret.
II
Tydzie� p�niej przyjecha�em do Buenos Aires. Zasta�em je bardziej przeszklone i nowoczesne, a matk� bardziej postarza��, podobnie jak moich przyjaci�, jakby oszo�omienie ruchem drogowym, �wiat�ami i telewizorami w barach znajdowa�o w zniech�ceniu mieszka�c�w p�uco, kt�rym miasto czerpa�o potrzebne mu do rozwoju powietrze.
Bulwar Santa Fe przej�� na siebie zainteresowanie, jakim wcze�niej cieszy�a si� ulica Corrientes. Teraz mie�ci�y si� przy nim wielkie eleganckie ksi�garnie, centra handlowe z p�ytami, sprz�tem audio i ksi��kami, przestronne kawiarnie oraz sale kinowe i teatralne, do kt�rych kierowa�y si� szeregi �ebrak�w.
Mieszka�cy stolicy chodzili z telefonami kom�rkowych przy uchu i prowadzili samochody przyciskaj�c aparaty do ramienia; rozmawiali przez nie w autobusach i w supermarketach, a tak�e gdy zamiatali chodniki, jakby jaka� ustna gor�czka zaw�adn�a ich �yciem.
Pewnego popo�udnia wybra�em si� na spacer do portu. Cz�sto to robi�em, kiedy mieszka�em w Buenos Aires; wa��sa�em si� mi�dzy zwojami lin, otwartymi ceglanymi sk�adami, d�wigami, statkami, marynarzami i mewami. P�niej podczas ka�dej wizyty w mie�cie powtarza�em ten rytua�, jakbym powraca� do stron zapami�tanej z m�odo�ci ksi��ki, kt�ra zachowa�a jednocze�nie wej�cie do miasta i wyj�cie. Ale tym razem ujrza�em eleganckie restauracje, lofty, kawiarnie i portier�w ze �wiata tak ca�kowicie odmienionego, tak wystawionego na pokaz i ordynarnie drogiego, �e uciek�em stamt�d jak kamie� wystrzelony z procy.
Tego samego popo�udnia zobaczy�em w metrze dziewczynk� z akordeonem na kolanach. Smutne spojrzenie, zniszczone ubranie kaza�y mi przez moment przypuszcza�, �e przyjecha�a z kt�rej� prowincji interioru: z Corrientes, Tucuman, Misiones, za innymi w�drowcami. Musia�a dostrzec moje zainteresowanie, gdy� nic spuszczaj�c ze mnie wzroku, zacz�a gra� na akordeonie jak�� cyga�sk� melodi�, kt�ra spowodowa�a nieoczekiwany zwrot w moich przypuszczeniach. Kiedy metro zatrzyma�o si� na nast�pnej stacji, dziewczynka przesta�a gra� i wysiad�a. Nagle, nie wiem czemu, poczu�em impuls, �eby p�j�� za ni�. W jej spojrzeniu by�o co� smutnego, �agodnego i jednocze�nie przera�aj�cego, w�a�nie takiego jak ten zak�tek portu, kt�ry znikn��. Ale zatrzyma�y mnie drzwi. P�niej kto� mi wyt�umaczy�, �e musia�a by� jednym z tych dzieci z Kosowa, kt�re je�d�� po Buenos Aires autobusami i metrem, graj�c na akordeonie, podczas gdy ojciec albo matka zbieraj� pieni�dze. To wyja�nienie, banalne i ostateczne, zdawa�o si� burzy� zdumienie, odbieraj�c mu sens. Buenos Aires zawsze znajdowa�o spos�b, �eby mnie zaskoczy�, ale teraz co� plugawego przylepi�o si� do niego mocniej ni� cement do mojej ksi��ki. Przyjaciele podarowali mi powie�ci, kt�re w�a�nie opublikowali, ale prawie o nich nie m�wili. Dyskutowali o tym, czy Piglia lub Saer stosuj� w�a�ciw� strategi�, �eby zaj�� miejsce w nurcie literatury argenty�skiej, czy op�aca si� nie przyj�� na zapowiedzian� debat� lub prezentacj� ksi��ki, czy korzystniej jest celowa� w krytyk� akademick�, czy te� w pras� codzienn�, ukrywa� si�, bawi� w ducha, szuka� skromnych wydawnictw, �eby zaj�y si� ksi��k�, czy raczej b�yszcze� przez miesi�c w jakim� wydawnictwie hiszpa�skim i znikn�� z p�ki nowo�ci jak spadaj�ca gwiazda.
Ich literackie aspiracje by�y kampani� polityczn� lub mo�e �ci�lej � wojskow� taktyk�, zmierzaj�c� do zburzenia mur�w anonimatu, tej niewzruszonej bariery, kt�r� tylko nielicznym uprzywilejowanym udawa�o si� pokona�. Nie brakowa�o jasnych gwiazd na literackim firmamencie, ludzi, kt�rzy za spraw� najgorszych ksi��ek z dnia na dzie� zdobywali fortuny, wspierani przez wydawnictwa, suplementy prasowe, marketing, nagrody literackie, straszne filmy i p�atn� obecno�� w witrynach ksi�gar�. Przyjaciele rozmawiali o tym w barach, jakby to by�o jakie� chaotyczne pole walki, kt�re pisarz musia� przeby� ju� nie podczas przygody pisania � cho� niekt�rzy j� tam rozpoczynali � ale gdy tylko si� ona ko�czy�a. Wydawcy skar�yli si� na brak dobrych ksi��ek, pisarze na g�wno publikowane przez wielkie wydawnictwa, a ka�dy mia� gotowe pe�ne oburzenia skargi, uzasadnienie w�asnej pora�ki, rozpaczliw� ambicj�. W Buenos Aires ksi��ki sta�y si� obiektem koszmarnej wojny handlowej, a o talencie decydowa�a wszechobecno�� i w�adza.
W tydzie� p�niej wsiad�em do wodolotu i przep�yn��em Rio de la Plata, by dotrze� na nieznany brzeg. Rzeka by�a brunatna i spokojna i w miar� jak si� oddala�em od Buenos Aires, wydawa�o si�, �e odzyskuj� poczucie proporcji, kt�re w bezmiarze wody i horyzontu przywraca�o mi oddech, jak�� przestrze� wewn�trzn�.
Przybycie do portu w Montevideo by�o dyskretne i pokrzepiaj�ce. Miasto wchodzi�o w rzek� z nieustraszon� determinacj�, kt�ra nadawa�a nielicznym wysokim budynkom wygl�d d�wig�w, jakie widuje si� na tra�owcach stoj�cych przy brzegu, i zatoka, ukoronowana na przeciwleg�ym kra�cu niskim wzg�rzem, emanowa�a blaskiem macierzy�skiej opieki.
Po kilku godzinach wszed�em do pewnego sklepu w starej cz�ci miasta, gdzie czeka� na mnie Jorge Dinarli, w�a�ciciel jednego z najlepiej zaopatrzonych antykwariat�w. Pracownik ] poprowadzi� mnie przez wielki salon w stylu kolonialnym do sk�panego w p�mroku gabinetu wype�nionego ksi��kami, kt�re znajdowa�y si� poza kr�giem �wiat�a rzucanego przez s�ab� lamp�, nakierowan� na zielony notes.
Powita� mnie siwy m�czyzna m�wi�cy bardzo cichym g�osem. To jego nazwisko poda� mi pisarz, kt�ry podr�owa� do Monterrey.
Rzeczywi�cie zna� Brauera od wielu lat, cho� ] utrzymywa� z nim, podobnie jak z innymi bibliofilami, stosunki czysto profesjonalne.
� S� to, je�li pozwoli mi pan wyja�ni�, ludzie dw�ch kategorii. Jedni to kolekcjonerzy po�wi�caj�cy si� gromadzeniu rzadkich wyda�: czasopisma Horacia Quirogi z Salto, ksi��ek Borgesa i wszystkich jego artyku��w w prasie, druk�w Colomba, wyda� Guiraldesa czy znakomitych opraw podpisanych przez Boneta, cho� otwieraj� je tylko po to, �eby popatrze� na stronice tak, jak ogl�da si�, powiedzmy, jaki� pi�kny przedmiot, rzadki eksponat. Drudzy, jak w przypadku Brauera, to czytelnicy, kt�rzy w swoim �yciu zgromadzili wielkie ksi�gozbiory. Pasjonaci zdolni zap�aci� niema�� sum� za ksi��k�, z kt�r� sp�dz� wiele godzin, zainteresowani jedynie jej studiowaniem i zrozumieniem. Mo�e nie jestem najodpowiedniejsz� osob�, �eby m�wi� o Brauerze. S� inni, bli�ej z nim zwi�zani, kt�rzy dobrze go znaj� i b�d� umieli skomentowa� to, co si� wydarzy�o, zw�aszcza Agustin Delgado, kt�rego telefon zaraz panu dam. Ja mog� m�wi� tylko o sprawach og�lnych.
Dinarli powiedzia� �to, co si� wydarzy�o" ze spuszczon� g�ow� i nag�ym skr�powaniem.
Czy mia� na my�li jego przeprowadzk� do Rochy? Czy by�o jeszcze co�? Otworzy�em teczk�, wyj��em kopert� i po�o�y�em ksi��k� na biurku.
Wbi� w ni� wzrok i przez kilka sekund pozostawa� bez ruchu, nie odwa�aj�c si� jej dotkn��.
� Przyjecha�em, �eby mu zwr�ci� ten egzemplarz � powiedzia�em, patrz�c, jakie wra�enie wywr� na nim moje s�owa.
Wtedy pochyli� si� i przyjrza� jej z bliska.
� Sk�d pan j� ma?
� Przys�ano j� do mojego biura na Uniwersytecie w Cambridge. Nie do mnie, tylko do mojej kole�anki. Ale ksi��ka nadesz�a zbyt p�no i postanowi�em j� zwr�ci�.
� No c�, nie wiem, czy to b�dzie mo�liwe.
� Czy Rocha jest bardzo daleko?
� Tu nie chodzi o miasto Rocha. Mieszka� j ko�o La Palomy. Ale wydaje mi si�, �e ju� go tam nie ma.
� Dlaczego?
� Prosz�, �eby zechcia� pan to schowa� � powiedzia� Dinarli i wskaza� ksi��k�. W�o�y�em j� do teczki, podw�jnie zaintrygowany. � To sprawa, o kt�rej tylko s�ysza�em. Nie chcia�bym nic o tym m�wi�. Musi pan porozmawia� z Delgadem. On panu powie. Mo�e pan do niego dzwoni� po dziesi�tej wieczorem albo wcze�nie rano. Dam panu jego telefon. Prosz� si� nie martwi�. Jest pan w posiadaniu czego� o nieszcz�liwej historii. Wszystko pan zrozumie. Nie wiem, co pan z tym zrobi. Nie wiem, co ja bym zrobi� z tak� ksi��k� jak ta. Prosz� si� nie gniewa�. Tutaj kochamy ksi��ki � doda� i wskaza� na rega�y. � Naprawd� musi pan pom�wi� z Delgadem.
Wyj�� notes i zapisa� numer na odwrocie jednej ze swoich wizyt�wek.
- Ja mog� opowiedzie� tylko o sprawach banalnych. Pozna�em go przed laty na jakiej� licytacji, gdy� Brauer skuma� si� ze starym Martelem. Wiem, �e pracowa� w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i o ile Martel nie podnosi� o��wka, kiedy oferowano jaki� zbi�r, Brauer lub Delgado go kupowali. G��wnie literatur� ameryka�sk�. Ale trzeba by�o czeka� na decyzj� starego, a ten mia� nieomylnego nosa i nie przepuszcza� �adnej okazji. Z pocz�tku Martel troch� protegowa� Brauera, oddaj�c mu to, co go samego specjalnie nie interesowa�o. Musi pan wiedzie�, �e w ka�dym zbiorze wszystko jest przemieszane. Bezwarto�ciowe wydania i prawdziwe skarby � ksi��ki, kt�re wydano w nak�adzie trzystu, pi�ciuset egzemplarzy i kt�re z czasem sta�y si� wr�cz niedost�pne i oczywi�cie r�wnie� bardzo drogie. Kiedy� s�dzono, �e druk po�o�y temu kres. Maszyna mo�e odbija� tysi�ce egzemplarzy, setki tysi�cy. Ale sam pan widzi. Czas pracuje. Czas i g�upota dzisiejszych introligator�w, kt�rzy tn� na gilotynach kartki starych ksi��ek, �eby je wyr�wna�, nie wiedz�c, �e obcinaj� setki dolar�w, mia�d�� rubin, wyrywaj� pi�ra Nike z Samotraki, je�li mi pan pozwoli wyrazi� oburzenie. Nie potrafi� ich przekona�, �eby porzucili t� mroczn� rozkosz gilotynowania.
Dinarli opanowa� si� i znowu m�wi� cichym g�osem, jakim mnie przywita�. Temat budzi� w nim poczucie dyskomfortu i antykwariusz nie by� pewien, do kogo kieruje s�owa.
� Brauer gromadzi� literatur� � ci�gn�� � zw�aszcza wydania hiszpa�skie, ksi��ki po�wi�cone sztuce, dziewi�tnastowieczne powie�ci, wiele francuskich i rosyjskich. To by�a jego dziedzina. Kupi� kiedy� ode mnie kilka broszur braci Carreras, z tych, co interesowa�y Nerud�, kt�ry przed laty cz�sto tu przyje�d�a�, je�eli pan pami�ta, w sprawie...
� Mia� kochank�, chyba w Atlantidzie � pomog�em mu doko�czy�.
� No c�, zagl�da� tu, zawsze interesowa� si� broszurami, kt�re bracia Carreras wydawali w czasie rewolucji chilijskiej. Ale chodzi o to, �e Brauer zaoferowa� mi pewnego razu seri� numer�w czasopisma �Martin Fierro", kt�re si� u niego dublowa�y. Sp�dzili�my d�u�sz� chwil� na mi�ej rozmowie. Bez w�tpienia by� uczonym. Czasopisma mia�y zapiski na marginesach, liczne komentarze i notatki, co prawda niezbyt porz�dne. Ale to pokazuje, �e Brauer, bardziej ni� kolekcjonerem, by� uczonym w dawnym stylu, jak Martel, Horacio Arredondo, Sim�n Lucuix. Przynajmniej by� nim kiedy�. Wiem, �e mieszka� w wielkim domu, przy ulicy Cuareim, cho� nigdy tam nie by�em. Zanim si� wyprowadzi�, zanim podj�� t� niezrozumia�� decyzj�, rozmawiali�my o jego meksyka�skiej kolekcji. Niech si� pan nie martwi. Wszystko opowie panu jego przyjaciel Delgado. My mogli�my kupi� bibliotek� Brauera. Wiem, �e by�a wielka, i z czasem dowiedzia�em si� te�, �e zawiera�a bardzo rzadkie woluminy, chocia�, jak powiedzia�em, nie zdo�a�em ich zobaczy�. S�ysza�em tylko, �e mia� na przyk�ad komplet dzie� Leona Palliere'a i Vidala, z rycinami, kt�re dzi� warte s� oko�o dwudziestu tysi�cy dolar�w. Ale ludzie zmy�laj�, kiedy zdarza si� co� niezwyk�ego, i wtedy nie mo�na ju� wiedzie� z ca�� pewno�ci�, ile jest w tym prawdy, a ile fantazji. Najlepiej b�dzie, je�li zwr�ci si� pan do Delgada, chocia�, szczerze m�wi�c, w�tpi�, �eby uda�o si� panu odda� ksi��k�. My�l�, �e nikt nie wie, dok�d wyjecha� Brauer. Teraz, je�eli si� pan nie pogniewa, poprosz�, �eby nie traci� pan ze mn� czasu.
Dinarli wsta� i kiedy okr��a� biurko, zobaczy�em, �e si� chwieje.
- Je�eli pozwoli mi pan si� wtr�ci� � powiedzia� � sugeruj�, �eby zachowa� pan delikatno��, pokazuj�c Delgadowi t� ksi��k�. Jak pan szybko odkryje, jest to bardzo szczeg�lny cz�owiek.
Odprowadzi� mnie do drzwi gabinetu. Wr�czy� mi wizyt�wk� i �yczy� powodzenia.
Kiedy wr�ci�em do hotelu, moje pocz�tkowe oszo�omienie rozwia�o si� i zrozumia�em, �e Smuga cienia zawiod�a mnie w region rozrzedzonych w�d. Chodzi�em po tym dyskretnie brudnym, dyskretnie starym mie�cie, gdzie nawet mieszka�cy zdawali si� �y� dyskretnym �yciem. Uderzy�a mnie powolna jazda autobus�w, uprzejmo�� kelner�w w barach, pracownik�w hotelu, taks�wkarzy, jakby zatrzymany i zbutwia�y czas ukrywa� pod �agodn� pow�ci�gliwo�ci� jak�� sie� sekret�w.
Mo�liwe, �e by�em pod wp�ywem pewnego zdania z prologu do Smugi cienia, kt�re mnie prze�ladowa�o i z ka�d� godzin� stawa�o si� coraz bardziej niepokoj�ce. Conrad nigdy nie j odwiedzi� Montevideo, ale �eby wykluczy� ze swojej narracji jakikolwiek element fantastyczny, twierdzi�: ��wiat �yj�cy, taki, jakim jest, zawiera dostatecznie wiele cud�w i tajemnic; cud�w i tajemnic oddzia�uj�cych na nasze uczucia i nasz umys� w spos�b tak niewyt�umaczalny, i� usprawiedliwia to niemal koncepcj� �ycia w krainie czar�w"*.
Nie mog�em wyrzuci� tego zdania z my�li, podczas gdy ponownie zastanawia�em si� nad s�owami Dinarlego, nad wra�eniem, jakie wywar� na mnie jego gabinet i gigantyczny dzi�b statku w g��bi ulicy wype�nionej ruchem, urz�dnikami bankowymi i kioskami z czasopismami. Wszystko to by�o st�oczone w przypadkowy spos�b: czerwony dzi�b statku, szare miasto, jak dwa przenikaj�ce si� �wiaty, jeden w drugim, co sprawia�o, �e oba by�y w jaki� spos�b nieprawdopodobne.
III
Zadzwoni�em do Delgada o jedenastej wieczorem. Sprawia� wra�enie zaskoczonego, zgodzi� si� mnie przyj�� nast�pnego popo�udnia i poda� mi sw�j adres w dzielnicy zwanej Punta Carretas (Punkt Woz�w) � zestawienie s��w, kt�re wyda�y mi si� trudne do pogodzenia.
Delgado powiedzia� �m�j gabinet", ale kiedy tylko dotar�em do nowoczesnego budynku, wjecha�em na pi�te pi�tro i w otwartych drzwiach ujrza�em gospodarza, zrozumia�em, �e wyrobi�em sobie o nim ca�kowicie b��dne zdanie. By� wysoki, szczup�y, ubrany w niebieski garnitur i czarny krawat. Zaprosi� mnie do wielkiego salonu, kt�rego okna ze �ci�tymi kraw�dziami wychodzi�y na ulic�. Z dum� kontemplowa� moje zaskoczenie. �ciany od pod�ogi a� po sufit pokrywa�y olbrzymie oszklone j szafy wy�adowane ksi��kami. Nie tylko w tej sali, r�wnie� w przyleg�ej. Oprowadzi� mnie po ca�ym pi�trze i w ka�dym pomieszczeniu zobaczy�em podobne szafy wype�nione kolekcjami, obrotowe rega�y na korytarzach zawieraj�ce wielkie s�owniki, p�yty gramofonowe w szafach, ksi��ki w �azience, w s�u�b�wce, w kuchni, w dalszych pokojach. Doszed�em do wniosku, �e tu nie mieszka, co wyja�ni� mi, kiedy usiedli�my w salonie w dw�ch ogromnych fotelach obok zestawu urz�dze� audio.
� Mieszkam na wy�szym pi�trze � powiedzia� � z �on�, a do niedawna by� te� z nami syn. Kiedy� my�la�em o zbudowaniu wewn�trznych schod�w ��cz�cych oba pi�tra, ale w por� zda�em sobie spraw�, �e nie powinienem zatruwa� ksi��ek �yciem domowym. W nieunikniony spos�b brudz� si�.
Za�o�y� nog� na nog� i mog�em dostrzec pas delikatnej bia�ej sk�ry mi�dzy cienk� skarpetk� a doln� cz�ci� spodni; przysz�o mi na my�l, �e gdyby to zauwa�y�, z pewno�ci� zmieni�by poz�. Jego �wie�o ogolona twarz, w�osy przetykane siwizn� i wypiel�gnowany, schludny wygl�d ostrzeg�y mnie, �e powinienem post�powa� z nim ostro�nie.
� Ile ma pan tu ksi��ek? � spyta�em.
� Prawd� m�wi�c, straci�em rachub�. Ale przypuszczam, �e oko�o osiemnastu tysi�cy. Odk�d si�gam pami�ci�, kupowa�em ksi��k� za ksi��k�. Za�o�y� bibliotek� to jak stworzy� �ycie. Nigdy nie jest to suma poszczeg�lnych ksi��ek.
� Nie bardzo rozumiem � powiedzia�em.
� Gromadzi je pan na p�kach i wydaj� si� jak�� sum�, ale, prosz� wybaczy�, to iluzja. Zg��biamy rozmaite tematy i po pewnym czasie przekonujemy si�, �e definiujemy �wiat czy, je�li pan woli, szkicujemy tras� jakiej� podr�y, z t� przewag�, �e mo�emy zachowa� jej �lady. Nie jest to proste. To proces, w kt�rym kompletujemy bibliografie; zaniepokojeni wzmiank� o jakiej� ksi��ce, kt�rej nie mamy, zdobywamy j�, pozwalamy prowadzi� si� do innej. Cho� przyznaj�, �e moje lektury s� bardzo ograniczone. Musz� przeczyta� ca�y aparat not, wyja�ni� znaczenie ka�dego poj�cia i dlatego nie potrafi� zasi��� do czytania ksi��ki, nie maj�c jednocze�nie dwudziestu innych, aby uzupe�ni� na przyk�ad interpretacj� jednego rozdzia�u. Naturalnie to zaj�cie mnie pasjonuje.
Na jego twarzy pojawi� si� konspiracyjny u�miech, kt�ry skwapliwie odwzajemni�em.
� Ale niestety � westchn�� � ile godzin dziennie wolno mi po�wi�ci� na lektur�? Najwy�ej cztery, pi��. Pracuj� od �smej rano do pi�tej po po�udniu na odpowiedzialnym stanowisku. Lecz niecierpliwie wyczekuj� chwili, w kt�rej b�d� m�g� tu wr�ci�. Do tej jaskini, je�li wybaczy mi pan to okre�lenie, gdzie mog� sp�dzi� kilka szcz�liwych godzin do dziesi�tej, kiedy zazwyczaj id� na g�r� zje�� kolacj�. Nie interesuj� mnie pierwsze wydania, tylko posiadanie ksi��ki na wyci�gni�cie r�ki w mo�liwie najlepszych warunkach, w przeciwnym razie ogarnia mnie niepok�j. Te szafy biblioteczne, kt�re pan widzi, wykonane s� z lapacho, rodzaju drewna niemaj�cego szczelin, przez kt�re mog� dostawa� si� owady. P�ki zam�wi�em specjalnie: zrobiono je z dziesi�ciu warstw twardego drewna, zlepionych klejem odstraszaj�cym owady, a szk�o kaza�em wstawi� dlatego, �e na ksi��kach, oczywi�cie, zbiera si� du�o kurzu. Jednak od czasu do czasu na wszelki wypadek musz� zleca� ich odymianie, bo nigdy nie wiadomo. Rybiki doprowadza�y Brauera do szale�stwa.
� Czy trzyma� ksi��ki za szk�em? � wykorzysta�em okazj�.
U�miechn�� si� i milcza� przez kilka sekund.
� Trzyma� je, jak si� da�o, bo nie mia� �rodk�w, �eby przechowywa� w odpowiedni spos�b swoj� imponuj�c� kolekcj�. Du�o z nim dyskutowa�em na ten temat. Ale Brauer zawsze by� czytelnikiem obsesyjnym. Wszystkie pieni�dze, jakie mia�, sz�y na ksi��ki. Odk�d go pozna�em, wiele lat temu, przy straganach z ksi��kami na ulicy Tristan Narvaja, wiedzia�em, �e to nieuleczalny przypadek. Ludzi dotkni�tych t� dolegliwo�ci� poznaje si� po nieco podobnej do pergaminu sk�rze.
Powr�ci�em spojrzeniem do delikatnej kostki j Delgada. ��tej i cienkiej, rzeczywi�cie jak pergamin. Dostrzeg� moje nag�e zainteresowanie, gdy� natychmiast poprawi� spodnie.
� Piastowa� do�� wa�ne stanowisko w Ministerstwie Spraw Zagranicznych � ci�gn��. � j Mieszka� sam w swoim domu przy ulicy Cuareim i poch�ania� wszystkie ksi��ki, jakie wpada�y mu w r�ce, razem z niezliczonymi pastylkami i cukierkami, kt�re wsz�dzie za�mieca�y pod�ogi. Cukierki zast�powa�y papierosy, kt�rych zabronili mu lekarze, i ten jego nowy; na��g by� r�wnie uci��liwy jak nami�tno�� do ksi��ek, zebranych w d�ugich szafach bibliotecznych zajmuj�cych pokoje; tomy le�a�y stosami w kuchni, w �azience, r�wnie� w jego sypialni. Nie tej pierwotnej, bo stamt�d zosta� wykwaterowany, ale na poddaszu, gdzie sypia�, obok niewielkiej �azienki. �ciana przy schodach, kt�re tam prowadzi�y, te� by�a wy�adowana ksi��kami i literatura francuska z dziewi�tnastego wieku czuwa�a nad jego sk�pymi godzinami snu. Mia� kompletne kolekcje starych czasopism, du�o historii klasycznej, niemal ca�� literatur� rosyjsk� dziewi�tnastego wieku, kolekcje literatury ameryka�skiej, ksi��ki o sztuce, eseje filozoficzne i komentarze do tych esej�w; ca�y teatr grecki i el�bieta�ski, poezj� peruwia�sk� do po�owy dwudziestego wieku, kilka meksyka�skich inkunabu��w, pierwsze wydania Arlta, Borgesa, Valleja, Onetriego i Valle-Inclana, nie licz�c encyklopedii, s�ownik�w, broszur i relacji podr�nik�w, kt�rzy pokonali Rio de la Plata. Zgromadzi� w ko�cu tyle ksi��ek (my�l�, �e przekroczy� dwadzie�cia tysi�cy), �e salon, z pewno�ci� niema�y, przecina�y rega�y jak w bibliotekach publicznych. W �azience by�y ksi��ki na wszystkich �cianach z wyj�tkiem prysznica i je�eli nie niszcza�y, to dlatego, �e przesta� bra� gor�cy prysznic, aby nie wytwarza� pary. Latem czy zim� my� si� w zimnej wodzie.
Delgado leniwie przesun�� d�oni� po karku i u�miechn�� si�, patrz�c gdzie� w bok.
- Wie pan, do czego si� posun��? � Wreszcie na mnie spojrza�. � Podarowa� przyjacielowi samoch�d, �eby zaj�� gara�. Nie mia� szcz�cia przy tej zamianie. Po roku nasta�a straszna zima i dziury w dachu zniszczy�y mu kolekcj� �Summa Artis", kt�ra ma bardzo cienki, satynowany papier. Uleg�a ca�kowitemu zniszczeniu. Poniewa� ja mia�em dwa komplety, da�em mu jeden, �eby zast�pi� ten utracony.
� Przypuszczam, �e dysponowa� poka�nymi �rodkami finansowymi... � o�mieli�em si� powiedzie�.
- Mia� to szcz�cie, �e wcze�nie przeszed� na emerytur� i dosta� spadek po matce. Wiele dyskutowali�my o mo�liwo�ciach wykorzystania tych pieni�dzy ja nalega�em, �eby nie traci� ich na licytacjach, tylko przeznaczy� je na konserwacj� zbior�w. Ale, jak ju� powiedzia�em, by� zach�annym czytelnikiem i sp�dza� ze swoimi ksi��kami nie cztery godziny, lecz wi�ksz� cz�� dnia i nocy, pokrywaj�c strony odr�cznymi uwagami. Ja nie pisz� na ksi��kach. Robi� oddzielne notatki i wk�adam je mi�dzy strony, kt�rych dotycz�. Po sko�czonej pracy wyjmuj� karteczki i wyrzucam do kosza.
� Dlaczego ich pan nie zachowuje? � spyta�em zdziwiony.
� No c�, nie ka�dy mo�e pisa�. To znaczy: nie ka�dy powinien to robi�. Notuj� rzeczy, kt�re mnie interesuj�. Skojarzenia. Wskaz�wki, kt�re prowadz� do innych ksi��ek, i refleksje. S� to notatki czytelnika. Na przyk�ad: ta metafora Queveda, ze wzgl�du na form�, domaga si� por�wnania z metafor� Ben-Quzmana w antologii andaluzyjskiej arabszczyzny (sprawdzi� w wydaniu Gredos), a ze wzgl�du na postaci ptak�w ma odniesienia do symboliki ptak�w u Lopego de Vega (por. kolekcja hiszpa�skiej Najwy�szej Rady Bada� Naukowych). Kogo mog�oby zainteresowa� co� takiego? Wyznaj�, �e kusi�o mnie opublikowanie niekt�rych refleksji, ale czytelnik jest podr�nikiem po gotowym ju� krajobrazie. A ten jest niesko�czony. Drzewo zosta�o opisane, podobnie jak kamie�, wiatr w ga��ziach, t�sknota za tymi ga��ziami i mi�o��, kt�rej u�yczy�y cienia. I nie znam wi�kszego szcz�cia ni� pogr��y� si� na kilka godzin dziennie w ludzkim czasie, kt�ry inaczej by�by dla mnie obcy. Kradn� po�ow� zdania Borgesowi: biblioteka jest bram� w czasie. Cz�sto rozmawiali�my z Brauerem o tych sprawach. Prosi�em, �eby nie niszczy� cennych wyda� swoimi strasznymi bazgro�ami. Oczywi�cie nie s�ucha�. Oskar�a�em go o brak wra�liwo�ci, a on mnie o hipokryzj�. Rzecz jasna, �aden z nas si� nie obra�a�. Brauer m�wi�, �e je�eli pisze na marginesach i podkre�la fragmenty, nierzadko stosuj�c kod zr�nicowanych kolor�w, to lepiej chwyta sens. My�l�, �e nie we�mie mi za z�e, je�eli powt�rz� jedno z jego wyra�e�, nieco wulgarnych: �Ja si� pieprz� z ka�d� ksi��k�, a je�eli nie zostawiam na niej �ladu, to znaczy, �e nie mam orgazmu". Mnie natomiast gryzmolenie zawsze wydawa�o si� barbarzy�stwem, podobnym do che�pliwo�ci jego s��w. Sprawia mi ogromn� przyjemno��, kiedy otwieram ksi��k� i nie ma w niej zagi�tych rog�w; kiedy patrz� na dobry uk�ad kolumny, dobran� czcionk�, szerokie, bia�e marginesy; kiedy bior� do r�ki w dniu urodzin nierozci�t� ksi��k�.
Delgado przerwa�, jakby uczyni� nieostro�ne zwierzenie. Ale natychmiast odzyska� pewno�� siebie i doda�:
� Nic takiego nie obchodzi�o Brauera z jego kanibalsk� dum�, z jego rosn�c� �ar�oczno�ci�. Przerwa� ponownie z pe�nym goryczy gestem. Ukry� go, wstaj�c z miejsca. Przeprosi�, nie zaproponowa� mi nic do picia, i skierowa� si� ku niewielkiemu elektrycznemu ekspresowi do kawy.
� M�wi� pan, �e rybiki doprowadza�y go do szale�stwa � powiedzia�em, kiedy wyj�� z barku dwie porcelanowe fili�anki.
Uni�s� brew i w��czy� ekspres.
� By�y ich setki, mo�e tysi�ce, wewn�trz szaf bibliotecznych. Przez pewien czas stosowa� odymianie, kt�re zleca� co p� roku, a przynajmniej raz na rok. Rybiki zacz�y mu niszczy� wa�ne dzie�a. Powstrzyma� je, owszem, ale ca�kowicie ich nie wypleni�. U�ywa� desek z nielakierowanego drewna, a jego niem�oda ju� sprz�taczka, kt�rej nie mia� serca odprawi�, dawno temu przesta�a dociera� po drabinie do gniazd moli. I, m�wi� to zupe�nie szczerze, mia� zbyt wiele ksi��ek w tamtymi domu. Potrzebowa�by fortuny, �eby je utrzyma� z dala od wilgoci, rybik�w, moli, kurzu, paj�k�w. Utraci� kontrol� nad w�asn� ambicj�. �a�uj�, �e mam tak ma�o czasu na lektur�. Ale prosz� sobie wyobrazi� kogo�, kto ma ca�y dzie� i, je�eli chce, r�wnie� noc. I pieni�dze, �eby kupowa� ksi��ki, jakich zapragnie. Nic go nie ogranicza. Jest na �asce swoich pragnie�. A czego chc� pragnienia? Je�li pozwoli j mi pan na tak� uwag�... chc� odkry� w�asne granice. Ale nie jest to �atwe. Bardziej ni� podr�nikiem Brauer by� zdobywc�. Oto czym si� sta�. Chc� powiedzie�, �e na licytacjach traci� wszelkie skrupu�y. Skrupu�y i przyjaci�. Wielu koleg�w poczu�o uraz�, nie mog�c kupi� ksi�gozbior�w, na kt�re czekali od d�u�szego czasu, a kt�re trafia�y do r�k Brauera, bo ten nie dawa� im szansy zaproponowania; sumy wy�szej ni� ta, jak� on oferowa�. Ale to nie wszystko. Nadszed� moment, kiedy zacz�o mu brakowa� pieni�dzy. Nie by� przecie� milionerem. Powiedzmy, �e pewnego dnia dotar� do kresu. Przesta� podbija� ceny, a w ko�cu chodzi� na licytacje. By�o co� jeszcze. Jego by�a �ona, za po�rednictwem adwokata, po wielu latach za��da�a od niego pieni�dzy. I sta�o si� najgorsze: po raz pierwszy znalaz� si� w takiej sytuacji, �e musia� sprzeda� dom i wyprowadzi� si�.
� Nie wspomnia� pan, �e mia� �on�.
� Nigdy o niej nie m�wi�. By�o to na d�ugo przedtem, zanim go pozna�em, i przy nielicznych okazjach, kiedy dotykali�my tego tematu, nie wyjawia� �adnych szczeg��w.
Delgado przerwa�, podaj�c mi fili�ank� kawy, i spojrza� na mnie k�tem oka.
� Nawet nie spyta�em, co pana tu sprowadza. Wystarczy�o mi, �e przysy�a pana Dinarli... Rozumie pan, �e nie chcia�em nalega�, bo chodzi�o o spraw� z pewno�ci� bolesn�.
Znalaz� spos�b, �eby mnie o to spyta�. Ale z jak�� perwersyjn� przyjemno�ci�, kt�rej nie potrafi� wyt�umaczy�, zwleka�em z odpowiedzi�. Rozmawiali�my ju� od d�u�szego czasu, a jeszcze nie pojawi� si� nawet najmniejszy �lad, kt�ry m�g�by mi wyja�ni� zagadk� przes�anego Blumie egzemplarza Smugi cienia. Przeczuwa�em jednak, �e niedostrzegalnie zbli�am si� do celu, tak jak porusza� si�, mimo mrocznego spokoju oceanu, statek �Otago" w powie�ci Conrada.
� Niewiele te� m�wili�my o innej sprawie � Delgado pogodzi� si� z moim milczeniem � kt�ra w spos�b oczywisty by�a dla niego przykra. Pow�d m�g� by� taki czy inny, ale wydawa�o si� jasne, �e Brauer znalaz� si� w punkcie, z kt�rego ju� nie ma powrotu. Czu� si� schwytany w pu�apk� przez w�asne ksi��ki. Jak przewie�� takie rega�y? Co zrobi�, by zachowa� zbiory? Po�wi�ci� im ca�e �ycie. By�y jego dzie�em. Ale z wyj�tkiem niewielu przyjaci�, kt�rzy go odwiedzali, kilku matek z s�siedztwa, kt�re od czasu do czasu przysy�a�y swoich syn�w, �eby co� sprawdzili w jakiej� ksi��ce i mogli napisa� szkoln� rozprawk� czy jak�� prac� uniwersyteck�, dzie�o jego �ycia nikogo nie obchodzi�o i zaczyna�o stawa� si� dla niego koszmarem. C� mia� robi�? Gdyby zdecydowa� si� z nim rozsta�, m�g�by je ofiarowa� miastu albo ministerstwu, albo wydzia�owi humanistycznemu. Pa�stwo urugwajskie zakupi�o niema�o wa�nych bibliotek, kt�re sta�y si� bogatym dziedzictwem narodowym. Ale wiele z nich, i m�wi� to ze wstydem, spl�drowano potem w najbardziej niewyobra�alny spos�b. Ludzie rozkradli najwarto�ciowsze dzie�a. Pewien wielki bibliofil argenty�ski zleci� kradzie� drukowanej wersji �El Misionero". Druki z misji jezuit�w s� niezwykle rzadkie, a w Bibliotece Narodowej by� tylko jeden. Ukradli go i zawie�li temu panu, kt�rego nazwisko nas w tej chwili nie interesuje. Po latach jego ksi��ki zosta�y sprzedane Bibliotece Narodowej w Limie i tam te� znalaz� si� ten dokument. Tak wi�c Brauer musia� si� l�ka�, �e jego ksi��ki spotka podobny los. Na wydziale humanistycznym r�wnie� zrabowano cenne dokumenty z biblioteki Horacia Arredondo, inne zagin�y. Nie chcia�, �eby jego ksi��ki sko�czy�y w podobny spos�b. Ale one zaw�drowa�y ju� pod ��ka, le�a�y stosami na korytarzach, zdawa�y si� pe�za� po domu o w�asnych si�ach.
Pami�tam � ci�gn�� Delgado � �e na pewien czas, pomimo tej niezno�nej sytuacji, po�wi�ci� si� ca�kowicie aktualizacji katalog�w. Nie znajdowa� ju� ksi��ek, kt�rych szuka�. I zdarza�o mu si� to regularnie. M�wi si� zwykle, �e ksi��ka, kt�rej nie mo�na znale��, to ksi��ka, kt�ra nie istnieje. Ale to co� jeszcze gorszego. Mia� stary mahoniowy mebel, taki jak w dawnych biurach, z przesuwan� pokryw� i szufladami, w kt�rych gromadzi� karty katalogowe, zupe�nie jak w bibliotece publicznej. Dwudziestu tysi�cy ksi��ek nie mo�na uporz�dkowa� tak po prostu. Trzeba mie� wyj�tkowe poszanowanie �adu, poszanowanie niemal nadludzkie, powiedzia�bym, pewn� metod� oraz czas przeznaczony na niewdzi�czne zadanie katalogowania dzie�, kt�rych znaczenie bardzo r�ni si� od numer�w u�ywanych do ich identyfikacji. Wpisuje pan zatem tytu�, autora i kr�tkie streszczenie, kt�re ma dla pana zasadnicz� warto��. Je�eli chce pan jecha� do Amazonii, musi pan za�atwi� mas� rzeczy niezwi�zanych z pa�skimi przysz�ymi prze�yciami, ale wie pan, �e te drobiazgi doprowadz� tam pana albo oka�� si� po�yteczne. Je�eli chce pan napisa� wiersz, potrzebuje pan papieru i sprawnego narz�dzia pisarskiego. Podobnie je�li chce pan, �eby zakocha�a si� w panu kobieta, musi pan podj�� wiele r�norodnych i niekiedy niewdzi�cznych dzia�a�, na przyk�ad obci�� sobie paznokcie u n�g. Kiedy ma si� bibliotek� tak� jak Brauerowska, katalog jest niezb�dny. Cz�owiek mo�e zdoby� mas� ksi��ek, ale zdobywca jest zmuszony nimi administrowa�. A tego nie lubi�, zawsze spragniony, by poch�ania� jedn� ksi��k� za drug�. Jego katalog by� op�niony, my�l�, �e bardzo. Nie wierzy�em, �e zdo�a go zaktualizowa�, ale po kilku miesi�cach powiedzia� mi, �e praktycznie uko�czy� ju� prac�.
�Najgorsze ze wszystkiego � skomentowa� � co sprawia mi najwi�kszy k�opot, to problem wp�yw�w".
By�a to pierwsza oznaka, �e co� jest nie tak. Pewnego popo�udnia, siedz�c w�a�nie tutaj, gdzie pan teraz, wyja�ni� mi, ile pracy wk�ada w to, �eby nie zestawia� na tej samej p�ce dw�ch autor�w sk��conych ze sob�. Na przyk�ad nie o�miela� si� umie�ci� ksi��ki Borgesa obok ksi��ki Garcii Lorki, kt�rego Argenty�czyk okre�li� jako �zawodowego Andaluzyjczyka". Podobnie dzie�a Szekspira obok dzie�a Marlowe'a ze wzgl�du na ich wzajemne oskar�enia o plagiat, chocia� to mu kaza�o ignorowa� numery seryjne kolekcji. Nie m�g� te�, oczywi�cie, postawi� ksi��ki Martina Amisa obok ksi��ki Juliana Barnesa, jako �e ci dwaj przyjaciele z czasem si� por�nili, ani umie�ci� Vargasa Llosy obok Garcii Marqueza. Ze smutkiem zda�em sobie spraw�, �e m�j przyjaciel cierpi na zaburzenia umys�owe. Powiedzia� mi, �e pracuje nad systemem liczb fraktalnych, wystarczaj�co otwartym, by pozwoli� na uk�adanie ksi��ek zgodnie z kryteriami dynamicznymi (nigdy nie domniemanymi, podkre�li�), bo w gruncie rzeczy nie ma nic tak zmiennego jak oceny literackie. Tote� gdy znajdowa� rozs�dne powody, by wyrwa� jakie� dzie�o z zapomnienia, lub wykrywa� nowe zwi�zki z innymi tekstami, zmienia� jego po�o�enie na rega�ach. Tak nami�tnie broni� pomys�u zniszczenia indeksu tematycznego, �e na kilka dni zdo�a� mnie omami�. Oczywi�cie czym innym by�o odnale�� ksi��ki, a czym innym umie�ci� je razem lub oddzielnie. Ale upiera� si�, �e ksi��ki podobne powinny by� zgrupowane wed�ug innych kryteri�w ni� banalny podzia� tematyczny.
�Przez wieki u�ywali�my systemu pozbawionego wyobra�ni � powiedzia� wtedy � niewra�liwego na rzeczywisty porz�dek wp�yw�w. Mam na my�li to, �e i Pedro Paramo, i Gra w klasy s� dzie�ami autor�w latynoameryka�skich, ale pierwsze prowadzi nas do Williama Faulknera, a drugie do M�biusa. M�wi�c inaczej: Dostojewski sta� si� w ko�cu bli�szy Robertowi Arltowi ni� To�stojowi. A Hegel, Wiktor Hugo i Sarmiento zas�uguj� na bli�sze s�siedztwo ni� Paco Espinola, Benedetti i Felisberto Hernandez".
Nigdy nie przekona�em si� naocznie, jak wygl�da system klasyfikacyjny Carlosa, gdy� musia�em podda� si� pewnej operacji i przez kilka miesi�cy go nie widywa�em. Ale wsp�lni przyjaciele poinformowali mnie, �e pracuje nad swoim katalogiem, po�wi�ca wiele godzin studiowaniu wy�szej matematyki i, ku zdumieniu wi�kszo�ci, wykazuje oznaki nie tylko wyczerpania, ale i szale�stwa.
Delgado wsta� i wyszed� z salonu. Wr�ci� z fotografi�, na kt�rej wida� by�o m�czyzn� w wieku oko�o pi��dziesi�ciu lat, siedz�cego przy okr�g�ym stole zawalonym ksi��kami, plecami do ceglanej �ciany, po kt�rej pi�a si� jaka� ro�lina. S�o�ce o�wietla�o twarz o delikatnych rysach i �widruj�cych oczach, z w�osami w nie�adzie odrzuconymi do ty�u. Siedzia� w samej koszuli, ze skrzy�owanymi nogami, i mia� nieokrzesany wygl�d, kt�ry mnie zaskoczy�.
� Zrobi�em to zdj�cie na patio jego domu � rzek� Delgado po kr�tkim milczeniu.
� Nie u�ywa� okular�w � zauwa�y�em.
� Mia� doskona�y wzrok. Ale prosz� poszuka� jakiego� szczeg�u, kt�ry zapowiada
to, o czym zaraz powiem, a nie odnajdzie go pan. Pewien przyjaciel zasta� go jedz�cego kolacj� ze wspania�ym wydaniem Don Kichota, le��cym na pulpicie za kieliszkiem bia�ego wina. Prosz� zrozumie�: sw�j kieliszek trzyma� w r�ku, tamten sta� przed ksi��k�. Inny przyjaciel dokona� jeszcze dziwniejszego odkrycia. Musia� p�j�� na g�r� do toalety, bo ta na dole by�a zepsuta, i przechodz�c obok otwartych drzwi pokoju, zobaczy� na ��ku oko�o dwudziestu ksi��ek skrupulatnie u�o�onych w taki spos�b, �e odtwarza�y wraz z wypuk�o�ciami ludzk� sylwetk�. Zapewnia, �e mo�na by�o wyr�ni� g�ow� otoczon� ma�ymi ksi��eczkami w czerwonych ok�adkach, tors, kszta�t r�k i n�g. Kobieta? M�czyzna? Sobowt�r? Rozmawiali�my o tym. Nikt nie potrafi� tego stwierdzi� ani odkry�, co to znaczy�o. Nie mogli�my si� nawet dowiedzie�, czy tytu�y zosta�y specjalnie dobrane. Ale ten przyjaciel s�dzi�, �e rozpozna� sylwetk� hrabiego de Siruela: na g�owie mia� �Breviarios del Fondo de Cultura Econ�mica"; nogi uformowane by�y z kilku ksi��ek wydawnictwa Losada. Nie wiemy, co robi�y te ksi��ki na ��ku, czy te� co robi� z nimi on. Nikt nie o�mieli� si� go o to spyta�, gdy� ta scena by�a zmontowana w intymno�ci jego sypialni. Ale dla mnie sta�o si� jasne, �e temat zwi�zk�w zaprowadzi� go zbyt daleko i wymkn�� si� spod kontroli.
� Czy widzia� to kto� inny?
� Tylko ten przyjaciel � odpar� Delgado. � Opowiedzia� nam o tym w najwi�kszym zaufaniu. S�uchali�my oszo�omieni. Co tak inteligentny cz�owiek jak on robi� z ksi��kami? Czy bawi� si� z nimi jak dziewczynka ze swoimi lalkami? Organizowa� je zgodnie z jakimi� g��bokimi przemy�leniami na temat ich znaczenia? Pragn�� stan�� oko w oko z postaci� z papieru i farby drukarskiej? Nie wiem tego. Ale tym, co zada�o mu ostateczny cios, by� wypadek, kt�rego nigdy sobie nie wybaczy� i kt�rego by�em mimowolnym �wiadkiem. Od dw�ch miesi�cy, jak m�wiono, Carlos znajdowa� przyjemno�� w czytaniu francuskich autor�w z dziewi�tnastego wieku przy �wietle �wiec, kt�re umieszcza� w srebrnym kandelabrze. Jaki� czas temu rozmawiali�my o tym, gdy� ja te� lubi�, jak podczas lektury Goethego rozbrzmiewa w tle kt�ra� z oper Wagnera lub, powiedzmy, kiedy Baudelaire'owi towarzyszy Debussy. To cz�� podr�y i mog� pana zapewni�, �e przyjemno�� jest w�wczas wi�ksza, pod ka�dym wzgl�dem. Mo�e pan wie, �e kiedy czytamy po cichu, emitujemy d�wi�k liter na nieuchwytnej cz�stotliwo�ci. Ale nie przestajemy wydawa� d�wi�ku. G�os jest tam, cichy, zawsze obecny. Wykonuje linijk� jak instrument partytur� i mog� pana zapewni�, �e jest to r�wnie istotne jak zmys� wzroku. Tworzy to jaki� ton, jak�� melodi�, kt�ra p�ynie poprzez s�owa i frazy tak, �e je�li doda si� do tego muzyk� o niskiej mocy, w g��bi b�benka, pomi�dzy w�asnym g�osem a d�wi�kiem dochodz�cym z g�o�nik�w, powstaje harmonijny kontrapunkt. Gdy muzyka staje si� o kilka decybeli za g�o�na, pokrywa g�os i zabija melodi� tekstu. I nie tylko to, ona wprowadza w b��d.
Z�a proza, gdy towarzyszy jej dobry koncert, mo�e wydawa� si� znacznie lepsza,