9357

Szczegóły
Tytuł 9357
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9357 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9357 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9357 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Czes�aw Mi�osz DRUGA PRZESTRZE� I 1) Druga przestrze� Jakie przestronne niebia�skie pokoje! Wst�powanie do nich po stopniach z powietrza. Nad ob�okami rajskie wisz�ce ogrody. Dusza odrywa si� od cia�a i szybuje, Pami�ta, �e jest wysoko�� I jest nisko��. Czy naprawd� zgubili�my wiar� w drug� przestrze�? I znik�o, przepad�o i Niebo, i Piek�o? bez ��k pozaziemskich jak spotka� Zbawienie? gdzie znajdzie sobie siedzib� zwi�zek pot�pionych? P�aczmy, lamentujmy po wielkiej utracie. Porysujmy w�glem twarze, rozpuszczajmy w�osy. B�agajmy, niech nam b�dzie wr�cona Druga przestrze�. 2) P�na dojrza�o�� Niepr�dko, bo dopiero pod dziewi��dziesi�tk�, otworzy�y si� drzwi we mnie i wszed�em w klarowno�� poranka. Czu�em, jak oddalaj� si� ode mnie, jeden po drugim, niby okr�ty, moje wcze�niejsze �ywoty razem z ich udr�k�. Ukazywa�y si�, przyznane mojemu rylcowi, kraje, miasta, ogrody, morskie zatoki, dla opisania ich lepiej ni� dawniej. Nie by�em oddzielony od ludzi, �al i lito�� nas po��czy�y i m�wi�em: zapomnieli�my, �e jeste�my wszyscy dzie�mi Kr�la. Bo przychodzimy stamt�d, gdzie jeszcze nie ma podzia�u na Tak i Nie, ani podzia�u na jest, b�dzie i by�o. Jeste�my nieszcz�ni, bo robimy u�ytek z mniej ni� setnej cz�ci daru, kt�ry otrzymali�my na nasz� d�ug� podr�. Chwile z wczoraj i sprzed wiek�w: cios miecza, malowanie rz�s przed lustrem z wyg�adzonego metalu, �miertelny strza� z muszkietu, zderzenie karaweli z raf� mieszkaj� w nas i czekaj� na dope�nienie. Zawsze wiedzia�em, �e b�d� robotnikiem w winnicy, tak samo jak wszyscy ludzie �yj�cy r�wnocze�nie ze mn�, �wiadomi tego czy nie�wiadomi. 3) Je�eli nie ma Je�eli Boga nie ma, to nie wszystko cz�owiekowi wolno. Jest str�em brata swego i nie wolno mu brata swego zasmuca�, opowiadaj�c, �e Boga nie ma. 4) W Krakowie Na granicy �wiata i za�wiat�w, w Krakowie, Tu tup po wytartych flizach ko�cio��w, Pokolenie za pokoleniem. Tutaj co� zrozumia�em Z obyczaju moich si�str i braci. Nago�� kobiety spotyka si� z nago�ci� m�czyzny I dope�nia siebie swoj� drug� po�ow� Cielesn� albo i bosk�, Co pewnie stanowi jedno, Jak nam wyjawia Pie�� nad pie�niami. I czy� ka�de z nich nie musi wtula� si� w Wiecznie �yj�cego, W jego zapach jab�ek, szafranu, cynamonu, go�dzik�w, kadzid�a, W Niego, kt�ry jest i kt�ry przychodzi Z jasno�ci� jarz�cych si� woskowych �wiec? I On, podzielny, dla ka�dego osobny, Przyjmuje w op�atku jego i j� do wn�trza, w ich w�asny p�omie�. Przes�aniaj� blask tkanin� swoich mszystomglistych stroj�w, Nosz� maski z jedwabiu, porcelany, mosi�dzu i srebra, �eby nie myli�y twarze, pospolite. Krzy�yki na marmurze b�d� ozdabia� ich groby. 5) Oprawa La Polognese est un pays marecageux, ou habitent les Juifs. Polska jest to kraj bagnisty, w kt�rym mieszkaj� �ydzi. (Geografia Europy wed�ug Franciszkan�w; rok 1939) Tragedii, Patrice, przystoi oprawa Ska� potrzaskanych, piorunowych przepa�ci. A ja opisywa�em piaszczyst� r�wnin�, G�si na miedzy, szaro�� i nijako�� Kraju, o kt�rym niewiele wiadomo, Bo jego smutek nie ma r�k ni twarzy. Musia�em pisa�, Patrice. Wezwany Nakazem albo wyrzutem sumienia, Stara�em si�, jak mog�em, w gniewie i niemocy, Bez wiary, �e komu� na �wiecie potrzebne. Ty wiesz, jak mocno dzia�aj� przyczyny Inne ni� mi�o�� pi�kna. Styl Nawet zyskuje na takim odst�pstwie Od zalece� moderny, kiedy rz�dzi pasja. Lekkomy�lno�� � z ni� mia�em jednak co� wsp�lnego. B�yskotki przes�ania�y tak�e moj� n�dz�. �le znosi�em zliszajone �ciany, brud, �mietniska, Brzydot�, kt�ra jakby wo�a o nieszcz�cie. Ale to by�o dane. �adna woda Nie zmy�aby ze mnie stygmat�w pami�ci. I trzeba by�o co� z tym zrobi�. Co� zrobi�. 6) Werki Ro�ek, b�ben i viola, muzykowanie W domu na g�rze, mi�dzy lasami, jesieni�. Widok stamt�d szeroki na zakola rzeki. Ci�gle jeszcze chcia�bym poprawia� ten �wiat. Ale my�l� g��wnie o nich, a wszyscy umarli. I o ich nieznajomej krainie. Jej geografia, m�wi Swedenborg, nie da si� przenie�� na mapy, Poniewa� tam ka�dy jaki by�, taki widzi. A nawet zdarzaj� si� pomy�ki, na przyk�ad w�drujesz I nie wiesz, �e ju� jeste� po drugiej stronie. Tak i ja, mo�e tylko �ni� te rudoz�ote lasy, B�ysk rzeki, w kt�rej p�ywa�em za m�odu, Pa�dziernik moich wierszy z powietrzem jak wino. Ksi�a nauczali o zbawieniu i pot�pieniu, Mnie nic o tym teraz nie jest wiadomo. Czu�em na ramieniu r�k� mego Przewodnika, Ale on nie wspomina� o karze, nie obiecywa� nagrody. Werki pod Wilnem, pa�dziernik 2000 7) Przewaga Nietrudno mie� nad nimi przewag�, bo nie �yj�. Siedz� z nimi przy stole, jest lato, przed wojn�, Ca�y pensjonat. Mog� z nimi zrobi� Co zechc�, nawet upami�tni�. Jaka przewrotna gra szesnastolatka, Aroganta, z obrzyd�ej nie�mia�o�ci, Kt�ry tylko milczy, u�miecha si� g�upio, Bo nie dla nich rozmowa o Schopenhauerze. On chyba nienormalny? Trafne podejrzenie. W tym zwykle maj� racj�, skoro �znaj� �ycie�, Czyli stref� pod�aw� pod grzecznym szczebiotem. Wi�c teraz w�adam wami, nieszcz�nicy. Rzec mo�na, jestem kapelanem cieni. Ani tu plotek, ni dotkni�� mi�osnych, Kiedy s�uchacie mojej gorzkiej mowy. Co by wam przysz�o z mego wyjawienia? I mnie co by przysz�o? Stawka: jak si� p�aci. Nieraz wam zazdro�ci�em. Nino, Edku, Gdyby�cie mogli zgadn�� co� z moich przeznacze�, L�ej by wam mo�e by�o znie�� wasz� przeci�tno��. Jestem tutaj z pami�ci� wielkiego z�udzenia. Nie dumy. Ni�szy od waszego kr�gu �miertelnych monad, ho�downik�w cia�a. I co mi z tego, �e nie ca�y zgin�? �e pozostawi� dzie�o, je�eli rachunek Niepewny. Nie wiem, mo�e by�o warto. Ale naprawd� nie tego ja chcia�em. 8) Mistrz mego rzemios�a Pami�ci Jaros�awa Iwaszkiewicza Czy w jego wierszach uwodzi�y mnie czyste kolory czy te� jego zakochanie w �mierci? Bo niew�tpliwie by� zakochany w �mierci. Ona by�a prawd� i tre�ci� istnieniowej u�ugy. Ona zabiera r�owoz�ote wie�e, bladozielone marmury, fioletowe niebiosa, czerwone pasa�e flet�w. Ona ucisza na zawsze krzyk mi�osny: �W mg�ach liliowych pogorzelisk, Po�r�d �ciernisk i szaro�ci, Jak plama pomara�czowa Ognisty krzak twej nago�ci�. * * * Teraz my�l�, �e w dionizyjskiej s�odyczy umierania jest co� nieskromnego. Przemijanie ludzi i rzeczy nie jest jedyn� tajemnic� czasu. Kt�ry wzywa, �eby zwyci�a� pokus� naszego podda�stwa. I na samym brzegu otch�ani ustawi� st�, na nim szklank�, dzban i dwa jab�ka, �eby u�wietnia�y niedosi�ne Teraz. 9) Pobyt Pobyt w tamtym mie�cie by� podobny do snu, A sen trwa� du�o lat. Mnie tak naprawd� nic nie obchodzi�o, Jak d�ugo s�ysza�em g�os, kt�ry dyktowa� wiersze. Taki wynalaz�em spos�b na �ycie, I tak spe�nia�o si� moje przeznaczenie. Niekt�rym wydawa�o si�, �e jestem z nimi, Dawali wi�c wiar� moim przebraniom. Wyrzuca�em to sobie, bo chcia�em by� inny: Prawdom�wny, dzielny, szlachetny. Potem ju� tylko m�wi�em: za wysokie progi, Jestem i b�d� krzywy, co komu do tego? 10) Emigrowa� W snach powracaj� do mnie lata na obczy�nie. I tylko wtedy wiem, ile cierpia�em. Nasze minione �ycie jest zakryte, Albo zamurowane, jak to robi� pszczo�y, Zalepiaj�c woskiem miejsca uszkodzone. Kto potrafi�by istnie�, zachowuj�c pami�� Wszystkich poni�e� naszej wynios�ej ambicji, I pob�a�liwych spojrze� biedaka, Kt�ry my�li, �e, tak jak w domu, jest tutaj co� wart? Gdybym dla m�odych uk�ada� �wiadectwo, Nie wspomnia�bym ani s�owem o sukcesie. Kt�ry owszem, bywa, i jest gorzki. 11) O starych kobietach Niewidzialny, ubrany w za du�e dla mnie suknie, spaceruj� udaj�c oderwany umys�. Jaki to kraj? �a�obnych wi�zanek, l�ku przed pami�taniem jak to by�o, krzy��w zas�ugi trac�cych warto��. My�l� o was, stare kobiety, kt�re milcz�c przebieracie dni swego �ycia jak paciorki r�a�ca. Trzeba by�o wytrwa�, wycierpie�, poradzi� sobie, czeka� nie czeka�, trzeba by�o. Zanosz� mod�y o was do Najwy�szego, wspomagany waszymi twarzami na fotografiach. Oby dzie� waszej �mierci nie by� dniem beznadziei, ale ufno�ci w przezieraj�ce spoza form ziemskich �wiat�o. 12) Kole�anka Szed�em do niej i nios�em nierozwit� r��. Jecha�em, bo to by�y ca�e podr�e. Labiryntami wind, od sztolni do sztolni, W towarzystwie jakich� dam z fantasmagorii. Le��ca na dywanie, przyjmowa�a go�ci, Jej szyja jak lelija pierwszej bia�o�ci. Niech pan tutaj, powiedzia�a, przy mnie ukl�knie, B�dziemy rozmawiali o dobru i pi�knie. Bardzo zdolna, pisywa�a wiersze grafoma�skie. By�o to w innym wieku i w przepad�ym pa�stwie. Nosi�a czapk� studenck� z wilczymi k�ami, Herbem naszej uczelni wszywanym w aksamit. Na pewno wysz�a za m��, mia�a tr�jk� dzieci, A zreszt� kto tam takie szczeg�y wy�ledzi. Czy ten sen tyle znaczy, �e jej po��da�em? Czy prowadzi mnie lito�� nad jej by�ym cia�em? �e zliczam rozsypane jej suche kosteczki, Ostatni z naszej m�odzi, jakby filareckiej? Jakie� dantejskie w ciemne do�y zst�powanie Gdzie� pod Archangielskiem albo w Kazachstanie? W�a�ciwe dla niej miejsce na cmentarzu Rossa, Ale pewnie z�a dola z miasta j� uwioz�a. Dlaczego w�a�nie ona, tego nie rozumiem. Nawet nie wiem, czy pozna�bym j� w miejskim t�umie. I zapytuj�, czemu tak przewrotnie bywa: �ycie ma�o wyra�ne, tylko �mier� prawdziwa. �egnaj, Pi�rewicz�wna, nie��dany cieniu O zapomnianym na zawsze pierwszym imieniu. 13) Lokator Dzia�o si� to w mie�cie Wilnie, w jaki� czas po czerwcu 1940, kiedy miasto zosta�o zaj�te przez armi� wschodniego s�siada. Pewna starsza pani, w trudno�ciach finansowych, bo pa�stwo, kt�re wyp�aca�o jej dotychczas emerytur�, upad�o, odnaj�a pok�j oficerowi, w randze, zdaje si�, kapitana. By� to du�y Rosjanin, bardzo grzeczny, ale najzupe�niej ma�om�wny. Nie sprawia� k�opotu, bo nie przyjmowa� �adnych go�ci, ani kobiet, ani m�czyzn, rano wychodzi� na s�u�b�, wraca� w�ciemno�ci. Nie wiadomo, na czym polega�a jego s�u�ba, by� mo�e by�a z tych, o kt�rych nie opowiada si� nikomu. Nieznane nam pozostanie jego nazwisko i nigdy nie dowiemy si�, co my�la�. Mo�emy jedynie odgadywa�, �e zmaga� si� z nieznanym mu dotychczas prze�yciem, a by�o nim spotkanie z cywilizacj� zupe�nie inn� ni� ta, w jakiej go wychowano. Nauczony, �e nie ma Boga ani diab�a, zdumiewa� si� widokiem t�um�w modl�cych si� w ko�cio�ach. Wynika�o z tego gorzkie poczucie daremno�ci ludzkich wierze� i pr�b zanoszonych przed oblicze Nieobecnego. Jest prawdopodobne, �e rozpami�tywa� z�o, to znaczy cierpienie zadawane ludziom przez ludzi. Jak te� z�o, za kt�re jest si� wsp�odpowiedzialnym, i jaki jest wtedy obowi�zek cz�owieka, skoro wie, �e taki, nie inny, jest porz�dek �wiata? Je�eli powiedzie� �nie�, znaczy to samo, co przekl�� dzie� swego narodzenia. Zastrzeli� si� kt�rej� nocy i NKWD opiecz�towa�o jego osobiste rzeczy, jego pistolet nagan i ksi��ki. Nieprzyzwoito�ci� by�oby powiedzie�, �e spotka�y go anielskie ch�ry, cho� czytali�my w Ewangelii: �B�ogos�awieni, kt�rzy �akn� sprawiedliwo�ci�. Stosowniej b�dzie zamilcze� o religii, je�eli znikn�� bez �ladu w milleniach planety Ziemi, razem z bezgraniczn� liczb� innych, kt�rzy nie dost�pili pocieszenia. 14) Anio� str� M�j anio� str� przybiera we �nie kszta�t kobiety. Nie zawsze tej samej. Wie, �e ja, cielesny, Potrzebuj� mi�osnego dotyku. Nie ��czymy naszych cz�onk�w, Ale jest blisko�� i dobre porozumienie. Nie wierzy�em w obecno�� anio��w, ale sny si� odmieni�y. I kiedy niedawno znalaz�em podziemn� grot� ze skarbami, Razem przesuwali�my worki, a ja prosi�em O jeszcze chwil� snu daj�cego spok�j. 15) Pi�kna nieznajoma Przed lustrem, naga, podobaj�ca si� sobie, By�a� naprawd� �liczna, niechby trwa� ten moment. R�owobrunatne tarcze twoich piersi, Brzuch z czarn� k�p�, dopiero co wyros��. A zaraz ubierali ciebie w pow��czyste Koszule, halki, wiotkie suknie z trenem. Nosi�a� gorset lila, kolor modny, I na udach podwi�zki jak rzemienie zbroi. Zawieszali na tobie pasma �miesznych szmat, �eby� bra�a udzia� w ich teatrze Udanych sza��w, spro�nych niedom�wie�. Taka na fotografii zostajesz, niewolna, Przy�miona emulsj� i kolorem czasu. Czy buntowa�a� si�? Tak, to mo�liwe. Wiedzie� dla siebie, nie m�wi� nikomu I od nico�ci ich wierze�, ich s��w Uchroni� m�dro�� prze�miewczego cia�a. A ja, czy jestem teraz wyzwolony Z obrz�d�w, maszkar, reflektor�w balu? Czy urwa�em si� prawu, kt�re wci�ga mnie W zastyg�e mody, �ni�te obyczaje? Chc� ciebie uratowa�, pi�kna nieznajoma. Razem na wieczne ��ki odchodzimy. Zn�w jeste� naga i pi�tnastoletnia, Trzymam ciebie za r�k�, tw�j przyobiecany. Pomy�l, �e nic si� z tego nie b�dzie, Co odby� si� mia�o, �e mo�esz by� inna, Swoja, nie zatrzymana dok�adno�ci� losu. 16) Wbrew naturze Wiele nieszcz�� wynik�o z mojej wiary w Boga, Kt�ra by�a cz�ci� moich wyobra�e� o wspania�o�ci cz�owieka. Cz�owiek, nie bacz�c na swoj� zwierz�co��, powinien by� mie� bogate �ycie duchowe, Kierowa� si� w post�powaniu pobudkami zaliczanymi do wznios�ych i szlachetnych. Zas�ugiwa� na szacunek, staj�c si� niemal anio�em. Taki jego wizerunek znalaz�em na stronach literatury romantycznej, Wspieranej �ywotami �wi�tych m�czennik�w. A ja? Czy mia�em by� gorszy? Czy musia�em patrze� na siebie jak na istot� podrz�dn�? Niestety, znajdowa�em w sobie tylko apetyty dominuj�cego samca, energicznego plemnika. Tak naprawd� to chcia�em si�y i s�awy, i kobiet. Wi�c zacz��em fabrykowa� w sobie uczucia mi�o�ci i po�wi�cenia. Tutaj przyda si� ma�a powiastka o Jasiu i Ma�gosi. Ja� pragn�� Ma�gosi, poniewa� mieszka�a w pa�acu trudno dla niego, chudopacho�ka, dost�pnym. Albo dlatego, �e wyda�a mu si� pi�kno�ci� nadziemsk�, za wysok� dla niego, brudasa. Ma�gosia pragn�a Jasia, bo wyda� jej si� �wietniejszy od innych zalotnik�w. A w�a�ciwie dlatego, �e zna�a swoje defekty i pochlebia�o jej dumie, �e j� wybra�. Nast�pi�o tedy ma��e�stwo i mi�o��, kt�ra w istocie by�a dwiema samotno�ciami, przyczyni�a im obojgu m�ki, a� dosz�o wreszcie do rozwodu. Tak by� mog�o, albo nie. W ka�dym razie w sam raz dla mnie by�aby filozofia sceptyczna. Nie przypisuj�ca �adnych wy�szych zalet cz�owiekowi Ani stworzonemu przez ludzko�� Bogu. Wtedy by�bym w zgodzie z moj� natur�. A ja powtarzam: �Wierz� w Boga� i wiem, �e nie ma na to �adnych usprawiedliwie�. 17) Powinienem teraz Powinienem teraz by� m�drzejszy, ni� by�em. Ale nie wiem, czy m�drzejszy jestem. Pami�� uk�ada histori� wstyd�w i zachwyce�. Wstydy zamkn��em w sobie, ale chwila zachwytu pr�g� s�o�ca na �cianie, trelem wilgi, twarz�, irysem, tomikiem wierszy, cz�owiekiem trwa i powraca w blasku. Ta chwila mnie podnosi nad moj� u�omno��. Wy, w kt�rych si� kocha�em, zbli�cie si�, przebaczcie mi moje winy z uwagi na moje ol�nienie wasz� pi�kno�ci�. Nie by�yby�cie doskona�e, ale dla mnie ten wykr�j brwi, to pochylenie g�owy, ta mowa zalotna a wstrzemi�liwa mog�y nale�e� tylko do istot doskona�ych. Przysi�ga�em kocha� was wiecznie, ale potem s�ab�o postanowienie. Z migotliwych spojrze� utkana jest moja tkanina, nie starczy�oby jej na owini�cie monumentu. Zosta�em z nie napisanymi odami na chwa�� wielu kobiet i m�czyzn. Ich niepor�wnana dzielno��, ofiarno��, oddanie przemin�y razem z nimi, i nikt o nich nie wie. Nikt nie wie na ca�� wieczno��. Kiedy o tym my�l�, potrzebuj� nie�miertelnego �wiadka, �eby on jeden wiedzia� i pami�ta�. 18) Wysokie tarasy Wysokie tarasy nad jasno�ci� morza. Pierwsi w hotelu zeszli�my na ranne �niadanie. Daleko, wzd�u� linii horyzontu, manewruj� okr�ty. W gimnazjum Zygmunta Augusta dzie� zaczynali�my pie�ni� Kiedy ranne wstaj� zorze. Ledwie oczy przetrze� zdo�am, Wnet do Pana mego wo�am, Do mego Boga na niebie, I szukam Go ko�o siebie. Ca�e �ycie pr�bowa�em odpowiedzie� sobie na pytanie: sk�d z�o? Niemo�liwe, �eby ludzie tak cierpieli, kiedy B�g jest na niebie i ko�o mnie. 19) Nieprzystosowanie Nie nadawa�em si� do �ycia gdzie indziej ni� w Raju. Po prostu takie by�o moje genetyczne nieprzystosowanie. Na ziemi uk�ucie si� kolcem r�y zmienia�o si� w ran�, za ka�dym razem kiedy za ob�ok chowa�o si� s�o�ce, czu�em smutek. Udawa�em, �e jak inni pracuj� od rana do wieczora, ale nieobecny, powierzony niewidzialnym krajom. Dla pociechy ucieka�em do miejskich park�w, �eby patrze� i wiernie malowa� kwiaty i drzewa, ale te z rzeczywistych zamienia�y si� w ro�liny rajskiego ogrodu. Nie pokocha�em kobiety moimi pi�cioma zmys�ami, chcia�em w niej widzie� jedynie siostr� sprzed naszego wygnania. Religi� ceni�em za to, �e na tej ziemi b�lu by�a pie�ni� �a�obn� i proszaln�. 20) Wys�uchaj Wys�uchaj mnie, Panie, bo jestem grzesznikiem, a to znaczy, �e nie mam nic pr�b modlitwy. Uchro� mnie od dnia osch�o�ci i niemocy. Kiedy ano lot jask�ki, ani piwonie, �onkile i irysy na rynku kwiatowym nie b�d� dla mnie znakiem Twojej chwa�y. Kiedy otocz� mnie szydercy, a ja przeciw ich argumentom nie potrafi� przypomnie� sobie �adnego Twego cudu. Kiedy wydam si� sobie oszustem i szalbierzem, poniewa� bior� udzia� w religijnych obrz�dach. Kiedy Ciebie oskar�� o ustanowienie powszechnego prawa �mierci. Kiedy ju� got�w b�d� pok�oni� si� przed nico�ci� i �ycie na ziemi nazwa� diabelskim wodewilem. 21) Uczeni Pi�kno przyrody jest podejrzane. No tak, przepych kwiat�w. Nauka dba o pozbawianie nas iluzji. Nawet nie wiadomo, czemu jej tak na tym zale�y. Walki gen�w, cechy zapewniaj�ce sukces, zysk i strata. jakim j�zykiem, na Boga, przemawiaj� ci ludzie W bia�ych kitlach? Karol Darwin Czu� przynajmniej wyrzuty sumienia Og�aszaj�c swoj� teori�, jak m�wi�, diabelsk�. A oni co? ich to przecie pomys�: Posegregowa� szczury w osobnych klatkach, Posegregowa� ludzi, niekt�re ich gatunki Odpisa� na genetyczne straty oraz wytru�. �Pycha pawia jest chwa�� Boga� � pisa� William Blake. Kiedy� cieszy�o nam oczy Bezinteresowne pi�kno, z samego nadmiaru. A co nam zostawili? Tylko rachunkowo�� Kapitalistycznego przedsi�biorstwa. 22) Przekupnie W miejscowo�ci gdzie zdarzy� si� cud, przekupnie ustawiaj� swoje stragany, jeden przy drugim wzd�u� ulicy, kt�r� ci�gn� pielgrzymi. Rozk�adaj� swoje towary, dziwi�c si� ludzkiej g�upocie, kt�ra nakazuje kupowa� medaliki, krzy�yki, r�a�ce. Nawet plastikowe butelki w kszta�cie Matki Boskiej, do trzymania w nich uzdrawiaj�cej wody. Chorzy na swoich noszach, paralitycy w swoich fotelach Utwierdzaj� przekupni�w w ich wzgardliwej pewno�ci, �e religia jest samoukojeniem, z �atwo zrozumia�ej potrzeby ratunku. Zacieraj� r�ce, licz�, uzupe�niaj� sw�j detal nowymi zapasami krucyfiksik�w czy te� niklowych kr��k�w z wizerunkami papie�y. A pielgrzymi, patrz�c na ich twarze, w kt�rych czai si� ledwo zauwa�alny u�mieszek, czuj� w swojej wierze zagro�eni, niby dzieci przez doros�ych, posiadaczy niejasno odgadywanego sekretu. 23) Kufer Mo�e �wiat zosta� przez Pana Boga po to stworzony, �eby odbija� si� w niesko�czonej liczbie oczu istot �ywych, albo, co bardziej prawdopodobne, w niesko�czonej liczbie ludzkich �wiadomo�ci. Tak�e ludzkich fantazji, takich jak moje romantyczne wyobra�enie lasu w Raudonce, albo moje wyobra�enie piersi panny Poli, kiedy by�em w niej zakochany. Gdzie Pan B�g chowa te odbicia? Czy ma taki bardzo du�y kufer, w kt�rym przechowuje wszystkie swoje skarby? Czy te� jest ogromnym komputerem, w kt�rym zmie�ci si� ich bezgraniczna mnogo��? Mo�e zajmuje si� ich przegl�daniem, por�wnuj�c odbicia z tym, jak naprawd� by�o? Pod�miewaj�c si� w brod� z m�drk�w, kt�rzy utrzymywali, �e s� tylko te odbicia i nic wi�cej. 24) �JA� Przedziwne, siebie kochaj�ce Ja, m�czyzn i kobiet, adoruj�ce siebie w lustrze. Ile krem�w, farbek, pomadek, krochmalu koszul, �eby wyda�o si� sobie znakomite i zaja�nia�o. Ale tu� za nim krz�taj� si� niewidzialne kosmetyczki Czasu, k�ad� cienie zmarszczek w k�tach oczu, dorysowuj� ustom wyraz goryczy. Posypuj� popio�em w�osy, zmieniaj� co w�asne w bezimienn� mask�. Lustro dogasa, oczy ledwo widz�, jak trudno uwierzy�, �e dla anio��w mo�emy by� jednorazowym zdarzeniem, nie cyfr� w wype�nieniu powszechnego prawa. * * * Najniew�tpliwiej tamtych dwoje w Raju by�o jednorazowym zdarzeniem. Pomy�lcie tylko! Nie podlega� �adnemu prawu przemijania! Ani prawu przyczyny i skutku. Ani prawu niezgody mi�dzy wol� i cia�em. Nie by�o Ja. By�o zapatrzenie. Ziemia dopiero co wydobyta z odm�tu. Trawa jaskrawozielona. Brzeg rzeki, tajemniczy. I niebo, na kt�rym s�o�ce znaczy mi�o��. 25) Degradacja Wysokie wyobra�enia o sobie zostaj� poni�one spojrzeniem w lustro, niemoc� staro�ci, wstrzymaniem oddechu w nadziei, �e b�l nie powr�ci. Niewyczerpana mnogo�� ludzi poni�onych, jak te� innych istot �miertelnych, kt�re to znosz� jakby z wi�ksz� pokor�: sok�, kt�rego lot ju� nie jest do�� szybki, �eby dogoni� go��bia, kulej�cy bocian wygnany wyrokiem odlatuj�cego stada. Obr�t sezon�w, zst�powanie w ziemi�. Co na to niebieskie moce? Przechadzaj� si�, patrz�. Tu my, a tam tak zwane kr�lestwo Natury. Co gorsze? �wiadomo�� czy brak �wiadomo�ci? No tak, �adnego lustra nie mieli�my w Raju. 26) Wiek nowy Cia�o nie chce s�ucha� moich rozkaz�w. Przewraca si� na r�wnej drodze, trudno mu wej�� na schody. Mam do niego stosunek satyryczny. Wy�miewam Sflacza�o�� mi�ni, pow��czenie nogami, �lepot�, Wszystkie parametry g��bokiej staro�ci. Na szcz�cie dalej w nocy uk�adam wiersze. Cho� kiedy zapisz� rano, nie mog� p�niej odczyta�. Wspomagaj� mnie powi�kszone litery komputera. Kt�rego doczeka�em, co ju� jest zalet�. 27) Oczy Szanowne moje oczy, nie najlepiej z wami. Dostaj� od was rysunek nieostrym, A je�eli kolor, to przymglony. A by�y�cie wy sfor� kr�lewskich ogar�w, Z kt�rymi wyrusza�em niegdy� o poranku. Chwytliwe moje oczy, du�o�cie widzia�y Kraj�w i miast, wysp i ocean�w. Razem witali�my ogromne wschody s�o�ca, Kiedy szeroki oddech przyzywa� do biegu Po �cie�kach, na kt�rych podsycha�a rosa. Teraz co�cie widzia�y, schowane jest we mnie I przemienione w pami�� albo sny. Oddalam si� powoli od jarmarku �wiata I zauwa�am w sobie jakby niech�� Do ma�powatych stroj�w, wrzask�w, bicia w b�bny. Co za ulga. Sam na sam, z moim rozmy�laniem O zasadniczym podobie�stwie ludzi I o drobnym ziarnie ich niepodobie�stwa. Bez oczu, zapatrzony w jeden jasny punkt, Kt�ry rozszerza si� i mnie ogarnia. 22 VII 2001 28) Notatnik * * * Co mo�na wyrazi�? Nic nie mo�na wyrazi�. Ogie� pod fajerwerkami. Nastka sma�y bliny. Grudzie�. Przed �witem. W wiosce ko�o Jaszun. * * * Powinienem ju� umrze�, a ci�gle nie sko�czona praca. * * * Od ludzkiej mowy od niemych wierszy jak daleko! * * * Rozpo�ciera si� dolina, znaki, �wiat�o. * * * Nie by�em silny, Panie, �adnego we mnie m�stwa. Wiod�e� mnie nad otch�anie I nad niepodobie�stwa. Na zawsze niedojrza�y, Tylko ja wiem jak �mieszny� * * * Ciep�a dolina �yj�cych wiecznie. Przechadzaj�cych si� nad zielonymi wodami. Mnie rysuj� na piersi czerwonym tuszem Serce i znaki �askawego przyj�cia. * * * Pochwala�. To chyba tylko zosta�o Pami�taj�cemu, kt�ry powoli rozwa�a Nieszcz�cie za nieszcz�ciem i sk�d uderzy�o. * * * Ci ludzie obok nie wiedz�, jak trudno udawa�, �e nigdy nic, normalno��. * * * Kocha�em Pana Boga ze wszystkich si� swoich na piaszczystych drogach przez lasy. * * * Gdzie jest pami�� dni, kt�re by�y twoimi dniami na ziemi, I sprawia�y rado�� i b�l, i by�y tobie wszech�wiatem? * * * Nisko, pod spodem, w czelu�ci, St�, a na nim gruba ksi�ga, I wpisuj�ca w ni� r�ka� * * * U bramy Piek�a sta�a obna�ona. * * * Chcia�em �wiat opisa� jak u Lukrecjusza, Ale wszystko si� zanadto pokomplikowa�o, I wyraz�w w s�owniku by�oby za ma�o, Wi�c tylko wykrzykiwa�em: A jednak si� rusza! * * * Zdejmuje majtki Polixena * * * M�wi�em do niej: zawsze Ciebie jedynie kocha�em, i teraz wiem, sk�d bierze si� utrata. * * * Moja mi�o�� we �nie, wiewi�rka w leszczynie. * * * Miasta! Nie zosta�y�cie opisane. * * * Przodem szli doro�li, w swoich g�upawych rozmowach. * * * P�ynie rzeka Wilia oboj�tna. * * * Lito�ci� i odraz� pora�ony. 29) Cz�owiek wielopi�trowy Kiedy wschodzi s�o�ce, o�wietla g�upoty i winy schowane w k�tach pami�ci i niewidoczne w dzie�. Idzie cz�owiek wielopi�trowy, na g�rnych pi�trach rze�ko�� poranka, a tam nisko ciemne pokoje, do kt�rych strach wchodzi�. M�wi: przepraszam duchom nieobecnych, kt�re �wierkaj� w dole przy stolikach kawiar� pogrzebanych. Co robi cz�owiek? Boi si� s�du, na przyk�ad teraz albo po �mierci. II Ksi�dz Seweryn 1. Kawki na wie�y Kawki siadaj� na wie�y pod moim oknem. Obr�ci� si� rok i nic z moich postanowie�. Miasta coraz bardziej ludne w jaskrawo�ciach zachodu. Oczekiwanie ko�ca jak wtedy w Antiochii, Rzymie i Aleksandrii. Obietnica nam dana, ale to ju� dwa tysi�ce lat temu. I nie wr�ci�e�, Wybawco, Nauczycielu. Po�o�ono na mnie tw�j znak i pos�ano, �ebym s�u�y�. Pozna�em ci�ar liturgicznych szat I maski w dobrotliwym u�miechu. Ich strachu �mierci i n�dzy mijaj�cego czasu. I czy� o�mieli�bym si� im wyzna�, �e jestem kap�an bez wiary, �e modl� si� co dzie� o �ask� zrozumienia, Cho� jest we mnie tylko nadzieje nadziei? S� dni, kiedy ludzie jak bal marionetek Wydaj� si� ta�czy� na skraju nico�ci. I m�ka Syna Cz�owieczego na krzy�u, �eby �wiat m�g� okaza� swoj� oboj�tno��. 2. Teofil Nieuleczalna choroba Teofila. Jego pobo�no��, zanadto gorliwa. W jego modlitwach odnawia si� co dzie� Boska �askawo��, opieka i mi�o��. Ja, kiedy patrz� na to okrucie�stwo Losu, czy odwiecznego przeznaczenia, Cierpi�, z wyboru jestem hipokryt�, Bo jego chc� uchroni� od niewiary. I wszyscy tacy jak on. Z lito�ci nad nimi �piewajmy psalmy i grajmy Jehowie, Niech z naszych g�os�w wznosi si� pot�na �ciana fortecy dla wierz�cych serc. Nie mog� poj��, dlaczego, sk�d we mnie Ta jedno�� z nimi, nie wiem, mo�e boska? 3. Kasia Nie rozumiem, dlaczego tak by� musia�o, �e syn Boga umiera� na krzy�u? Nie odpowiedzia� nikt na to pytanie. Jak�e to mog� wyt�umaczy� Kasi? Gdzie� czyta�a, �e Majestat Stw�rcy Dozna� zniewagi, kt�ra ��da krwi. Jak to? W z�ocistych szatach i koronie Spoza ob�oku przygl�da� si� ka�ni? M�wi� jej: Tajemnica Odkupienia. A Kasia, �e nie �yczy sobie by� zbawiona Za cen� tortur cz�owieka niewinnego. Ojciec Kasi w ko�ciele kl�ka co niedziela, Bo co wprowadza� na miejsce religii? Chyba g�upawe partyjne obrz�dy, Albo burdami ko�czone igrzyska? Pallas Athene by�a nasz� pani�. S�ali�my pos��w do wyroczni w Delfach. Procesj� szli�my do Diany w Efezie. Tak by� powinno. I filozofowie Nie odj�li b�stwom nale�nej im chwa�y. Podnosz� nad o�tarzem chleb i wino. Pokorny, bo m�j rozum nie zgadnie dlaczego. 4. Jak mog�e� Nie pojmuj�, jak mog�e� stworzy� taki �wiat, Obcy ludzkiemu sercu, bezlitosny. W kt�rym kopuluj� monstra i �mier� Jest niemym stra�nikiem czasu. Nie potrafi� uwierzy�, �e Ty tego chcia�e�. To musia�a by� jaka� przed-kosmiczna katastrofa, Zwyci�stwo inercji silniejszej ni� Twoja wola. W�drowny rabbi, kt�ry nazwa� Ciebie ojcem naszym, Bezbronny cz�owiek przeciw prawom i bestiom tej ziemi, Poha�biony, rozpaczaj�cy, Niech mnie wspomaga W moich modlitwach do Ciebie. 5. Karawele �eby cz�owieka krwi� brocz�cego z ran Og�osi� Bogiem i w�adc� wszech�wiata, Trzeba by�o szale�stwa � dostateczny dow�d, �e nasz gatunek si�ga po niemo�liwe. Tak postawi� cz�owieka w centrum kosmosu! I zaraz wysy�a� karawele zbrojne w �agle ze znakiem krzy�a Na obj�cie w posiadanie l�d�w i m�rz. Oporz�dza� mi�dzygwiezdne okr�ty i rusza� nimi na ocean przestrzeni i czasu. Ale cz�owiek z miasteczka Nazaret, sprawca tego wszystkiego, nie by� duchem. Jego cia�o rozpi�te na drzewie ha�by naprawd� cierpia�o m�czarnie, O czym my co dzie� pr�bujemy zapomnie�. 6. Obecno�� Panie, Twoja obecno��, tak bardzo prawdziwa, wi�cej wa�y ni� jakikolwiek argument. Na moim karku i plecach poczu�em Tw�j ciep�y oddech. Wymawiam s�owa Twojej ksi�gi, ludzkie, tak jak ludzkie s� Twoje mi�o�ci i gniewy. Sam nas przecie stworzy�e� na sw�j obraz i podobie�stwo. Chc� zapomnie� o misternych pa�acach, kt�re wznie�li teologowie. Ty nie uprawiasz metafizyki. Wybaw mnie od obraz�w b�lu, kt�re zebra�em w�druj�c po �wiecie, zaprowad� tam, gdzie mieszka Twoje tylko �wiat�o. 7. Dziecko Moje szaty, kap�ana i spowiednika, S� po to, �eby ukry� m�j strach i niepewno��. Jeste�my ludzie od��czeni. T�umowi zazdro�ci�em znajomo�ci �wiata. Czu�em si� dzieckiem, kt�re poucza doros�ych. I daje rady, co s� jak papierowe tamy na gwa�townym potoku. By�em im potrzebny tylko w nieszcz�ciu, Do zaklinania niebieskich mocy. �eby przyby�y i uratowa�y Od guza w p�ucach albo wirusowej infekcji. Oto legion nas, po�rednik�w mi�dzy tym, co wysoko i tym, co tutaj nisko. Kropimy, po�wi�camy, mamroczemy. Coraz to buntuj� si� przeciwko nam, Bo chcieliby rozmawia� z samym Gospodarzem bez po�rednik�w. Ale czy� nie jeste�my Jego g�osem, kt�ry jest jak g�os cz�owieka? 8. Leonia Czy mog� im powiedzie�: nie ma piek�a, Kiedy czym jest piek�o, poznaj� na ziemi? W konfesjonale s�ysz� od Leonii, �e boi si� pot�pienia, ale tak tylko by�oby sprawiedliwie. Je�eli nie odcierpisz, powiada, za �ycia, B�dziesz musia�, cz�owieku, odcierpie� po �mierci. Idzie Leonia. Buchaj� p�omienie Siarkowych jezior tu� za bram� Piek�a. 9. A je�eli A je�eli to wszystko jest tylko snem Ludzko�ci o sobie? I my, chrze�cijanie, �nimy sw�j sen wewn�trz snu? I je�eli nikt nie jest odpowiedzialny za nasze z�udzenie, Z kt�rym schodzimy pod ziemi�, Oczekuj�c, �e nas podniesie Wieczna Sprawiedliwo��? 10. Przera�enie Tak naprawd� to troch� wierz�, a troch� nie wierz�. Chodz� do ko�cio�a, �eby kto nie pomy�la�, �e s� bezbo�ni. Podczas kazania my�l� o piersiach Julki, o s�oniu, o cenie mas�a i o Nowej Gwinei. Odwa�y� si� my�le�, �e tacy kiedy� b�d� W t� noc, kiedy kl�cza� w Oliwnym Ogrodzie I czu� na plecach ten zimny pot przera�enia. 11. Cesarz Konstantyn M�g�bym �y� w czasach Konstantyna. Trzysta lat po �mierci Zbawiciela, O kt�rym tyle by�o wiadomo, �e zmartwychwsta�, Niby s�oneczny Mitra rzymskich legion�w. By�bym tam �wiadkiem sporu pomi�dzy homoousios i homoiousios, O to, czy Chrystus ma natur� bosk� czy boskiej podobn�. Pewnie opowiedzia�bym si� przeciwko trynitarianom, Bo kto mo�e odgadn�� natur� Stw�rcy? Konstantyn, Imperator Ca�ego �wiata, pysza�ek i morderca, Przechyli� szal� na soborze nicejskim, �eby�my, pokolenie za pokoleniem, rozmy�lali o Tr�jcy �wi�tej, tajemnicy tajemnic, Bez kt�rej krew cz�owieka by�aby obca krwi wszech�wiata I daremne by�oby wylanie w�asnej krwi przez cierpi�cego Boga, Kt�ry z�o�y� z siebie ofiar�, ju� kiedy stwarza� �wiat. Wi�c Konstantyn by� jedynie niegodnym narz�dziem, Nie�wiadomym, co czyni dla ludzi dalekich czas�w? A my, czy wiemy, do czego jeste�my przeznaczeni? III TRAKTAT TEOLOGICZNY 1. Takiego traktatu Takiego traktatu m�ody cz�owiek nie napisze. Nie my�l� jednak, �e dyktuje go strach �mierci. Jest to, po wielu pr�bach, po prostu dzi�kczynienie, a tak�e po�egnanie dekadencji, w jak� popad� poetycki j�zyk mego wieku. Dlaczego teologia? Bo pierwsze ma by� pierwsze. A tym jest poj�cie prawdy. I w�a�nie poezja swoim zachowaniem przera�onego ptaka t�uk�cego si� o przezroczyst� szyb�, po�wiadcza, �e nie umiemy �y� w fantasmagorii. Oby do naszej mowy wr�ci�a rzeczywisto��. To znaczy sens, niemo�liwy bez absolutnego punktu odniesienia. 2. Poeta, kt�rego ochrzczono Poeta, kt�rego ochrzczono w wiejskim ko�ciele katolickiej parafii, natrafi� na trudno�ci z powodu swoich wsp�wyznawc�w. Na pr�no stara� si� zagadn��, co dzieje si� w ich g�owach. Podejrzewa� tam zastarza�y uraz poni�enia i kompensacyjne mity plemienne. A przecie ka�de z nich, dzieci, nosi�o sw�j w�asny los. Przeciwstawienie ja-oni by�o niemoralne, Bo dowodzi�o, �e sam uwa�a si� za co� lepszego od nich. �atwiej by�o powtarza� z innymi modlitwy po angielsku w ko�ciele �wi�tej Magdaleny w Berkeley. Raz, wje�d�aj�c na obwodnic�, sk�d jedno pasmo prowadzi do San Francisco, drugie do Sacramento, Pomy�la�, �e kiedy� musi napisa� traktat teologiczny, �eby okupi� sw�j grzech samolubnej pychy. 3. Nie jestem Nie jestem i nie chc� by� posiadaczem prawdy. W sam raz dla mnie w�drowanie po obrze�ach herezji. �eby unikn�� tego, co nazywaj� spokojem wiary, a co jest po prostu samozadowoleniem. Moi polscy wsp�wyznawcy lubili s�owa ko�cielnego obrz�du, ale nie lubili teologii. Mo�e by�em jak mnich w �r�dle�nym klasztorze, kt�ry patrz�c przez okno na rozlewiska rzeki pisa� sw�j traktat po �acinie, w j�zyku niezrozumia�ym dla wie�niak�w w baranich ko�uchach. I co za komizm mi�dzy krzywymi p�otami miasteczka, gdzie kury grzebi� na �rodku pylnej ulicy, deliberowa� o estetyce Baudelaire�a! Przyzwyczajony zwraca� si� o pomoc do Matki Boskiej, z trudem tylko j� rozpoznawa�em w B�stwie wyniesionym na z�oto o�tarzy. 4. Przepraszam Przepraszam, wielebni teologowie, za ton nie licuj�cy z fioletem waszej togi. Miotam si� i przewracam w �o�u mego stylu, szukaj�c kiedy b�dzie mi wygodnie, ani za �wi�tobliwie, ani zanadto �wiecko. Musi by� miejsce �rodkowe, mi�dzy abstrakcj� i zdziecinnieniem, �eby mo�na by�o rozmawia� powa�nie o rzeczach naprawd� powa�nych. Katolickie dogmaty s� jak o par� centymetr�w za wysoko, wspinamy si� na palce i wtedy przez mgnienie wydaje si� nam, �e widzimy. Ale tajemnica Tr�jcy �wi�tej, tajemnica Grzechu Pierworodnego i tajemnica Odkupienia s� opancerzone przeciw rozumowi. Kt�ry na pr�no pr�buje dowiedzie� si� o dziejach Boga przed stworzeniem �wiata, i o tym, kiedy w Jego Kr�lestwie dokona� si� roz�am na dobro i z�o. I co z tego mog� zrozumie� bia�o ubrane dziewczynki przyst�puj�ce do pierwszej komunii? Cho� i dla siwych teolog�w to troch� za du�o, wi�c zamykaj� ksi�g�, powo�uj�c si� na niewystarczalno�� ludzkiego j�zyka. Nie jest to jednak dostateczny pow�d, �eby szczebiota� o s�odkim dzieci�tku Jezus na sianku. 5. Obci��enie Ten Mickiewicz, po co nim si� zajmowa�, je�eli i tak jest wygodny. Zmieniony w rekwizyt patriotyzmu dla pouczenia m�odzie�y. W puszk� konserw, kt�ra po otwarciu miga scenami kresk�wki o dawnych Polakach. I katolicyzm, czy� nie lepiej zostawi� go w spokoju? �eby zachowany by� rytua� kropienia �wi�con� wod� i obchodzenia �wi�t, i odprowadzania umar�ych na szanowne cmentarze. Zawsze znajd� si� tacy, kt�rzy b�d� go traktowa� powa�nie, to znaczy politycznie. Nigdy jednak nie sprzymierza�em si� z tymi wrogami O�wiecenia, kt�rzy s�ysz� diab�a przemawiaj�cego j�zykiem liberalizmu i tolerancji dla wszelkich innowierc�w. Niestety stosowa�o si� do mnie ameryka�skie porzekad�o, zreszt� u�o�one w nieprzyjaznej intencji: �Raz katolik, na zawsze katolik�. 6. Na pr�no Bogowie albo s� wszechmocni, ale s�dz�c po �wiecie, jaki stworzyli, nie s� dobrzy, albo s� dobrzy, ale �wiat wymkn�� im si� z r�k, wi�c nie s� wszechmocni. Szko�a Epikura Sze�cioletni, czu�em groz� w kamiennym porz�dku �wiata. Na pr�no p�niej szuka�em schronienia w kolorowych atlasach ptak�w, pucu�owaty kustosz Ko�a Mi�o�nik�w Przyrody. Karol Darwin, niedosz�y duchowny, z �alem og�osi� swoj� teori� doboru naturalnego, przewiduj�c, �e b�dzie s�u�y�a teologii diabelskiej. Poniewa� g�osi ona triumf silnych i przegran� s�abych, co jest dok�adnie programem diab�a, kt�rego nazywaj� dlatego Ksi�ciem Tego �wiata. Wszystko co biega, pe�za, lata i umiera, jest argumentem przeciwko bosko�ci cz�owieka. Zwr�ci�em si� do przeciw-Natury, czyli do sztuki, �eby z innymi budowa� nasz dom z d�wi�k�w muzyki, barw na p��tnie i rytm�w mowy. Zagro�eni w ka�dej chwili, znaczyli�my nasze dni na kamiennym albo papierowym kalendarzu. Przygotowani na to, �e d�wignie si� z otch�ani zimna r�ka, �eby nas wci�gn�� razem z naszym niedoko�czonym budowaniem. Ale wierz�c, �e niekt�rzy z nas otrzymaj� dar, �ask� wbrew sile ci��enia. 7. Mnie zawsze podoba� si� Mnie zawsze podoba� si� Mickiewicz, ale nie wiedzia�em dlaczego. A� zrozumia�em, �e pisa� szyfrem i �e taka jest zasada poezji, dystans mi�dzy tym, co si� wie i tym, co si� wyjawia. Czyli tre�� jest wa�na, niby ziarno w �upinie, a jak b�d� bawi� si� �upinami, nie ma wi�kszego znaczenia. B��dy i dziecinne pomys�y poszukiwaczy tajemnicy powinny by� wybaczane. Mnie wy�miewali za Swedenborgi i inne ambaje, poniewa� wykracza�em poza przepisy literackiej mody. Wykrzywione w szyderczym grymasie g�by ma�polud�w rozprawiaj�cych o moich zabobonach pobo�nego dziecka. Kt�re nie chce przyj�� jedynej dost�pnej nam wiedzy, o wzajemnym stwarzaniu si� ludzi i wsp�lnym stwarzaniu tego, co nazywaj� prawd�. Podczas gdy ja chcia�em wierzy� w Adama i Ew�, Upadek i nadziej� przywr�cenia. 8. Ale� tak, pami�tam Ale� tak, pami�tam podw�rze w domu Romer�w, gdzie mia�a swoj� siedzib� lo�a �Gorliwy Litwin�. I w staro�ci sta�em na moim uniwersyteckim dziedzi�cu pod arkadami, przed wej�ciem do ko�cio�a �wi�tego Jana. Co za dal, ale m�g�bym s�ysze�, jak furman strzela z bicza i wje�d�amy ca�� gromad� z Tuhanowicz przed ganek dworu w Szczorsach Chreptowicz�w. �eby czyta� w najwi�kszej bibliotece na Litwie ksi�gi ozdobione wizerunkiem cz�owieka kosmicznego. Je�eli pisz�c o mnie pomyl� stulecia, sam potwierdz�, �e by�em tam w 1820 roku, pochylony nad L�aurore naissante Jakuba B�hme, francuskie wydanie, 1802. 9. Nie z frywolno�ci Nie z frywolno�ci, dostojni teologowie, zajmowa�em si� wiedz� tajemn� wielu stuleci- ale z b�lu serdecznego, patrz�c na okropno�� �wiata. Je�eli B�g jest wszechmocny, mo�e na to pozwala�, tylko je�eli za�o�ymy, �e dobry nie jest. Sk�d granice jego pot�gi, dlaczego taki a nie inny jest porz�dek stworzenia � na to starali si� odpowiedzie� hermetycy, kabali�ci, alchemicy, rycerze R�anego Krzy�a. Dzisiaj dopiero znale�liby potwierdzenie swoich przeczu� w twierdzeniu astrofizyk�w, �e przestrze� i czas nie s� niczym wiecznym, ale mia�y sw�j pocz�tek. W jednym niewyobra�alnym b�ysku, od kt�rego zacz�y si� liczy� minuty, godziny i stulecia stuleci. A oni w�a�nie zajmowali si� tym, co zasz�o w �onie B�stwa przed tym b�yskiem, czyli jak pojawi�o si� Tak i Nie, dobro i z�o. Jakub B�hme wierzy�, �e �wiat widziany powsta� wskutek katastrofy, jako akt mi�osierdzia Boga, kt�ry chcia� zapobiec rozszerzeniu si� czystego z�a. Kiedy uskar�amy si� na ziemi� jako przedsionek piek�a, pomy�lmy, �e mog�aby by� piek�em zupe�nym, bez jednego promienia pi�kna i dobroci. 10. Czytali�my w katechizmie Czytali�my w katechizmie o buncie anio��w � co zak�ada�oby jak�� dzia�alno�� w przed-�wiecie, zanim kosmos widzialny zosta� stworzony: tak tylko umiemy my�le�, pos�uguj�c si� kategoriami �przed� i �po�. Nawet gdyby w przed-�wiecie istnia�y ca�e zast�py niewidzialnych anio��w, tylko jeden z nich, manifestuj�c swoj� woln� wol�, zbuntowa� si� i sta� si� hetmanem rebelii. Nie wiadomo dok�adnie, czy by� to pierwszy i najdoskonalszy z byt�w powo�anych do istnienia, czy te� ciemna strona samego B�stwa zwana przez Jakuba B�hme Gniewem Bo�ym. Tak czy inaczej, anio� wielkiej pi�kno�ci i si�y zwr�ci� si� przeciwko niepoj�tej Jedno�ci, poniewa� powiedzia� �Ja�, co oznacza�o od��czenie. Luciferos, nosiciel ciemnego �wiat�a, zwany te� przeciwnikiem, Szatanem, w Ksi�dze Hioba jest oskar�ycielem z urz�du w gospodarstwie Stw�rcy. Nie ma wi�kszej skazy na dziele r�k Boga, kt�ry powiedzia� �Tak�, ni� �mier�, czyli �Nie�, cie� rzucony przez wol� oddzielnego istnienia. Ten bunt jest manifestacj� w�asnego �ja� i nazywa si� po��daniem, concupiscientia, a zosta� z kolei powt�rzony na ziemi przez naszych pierwszych rodzic�w. Drzewo wiadomo�ci dobrego i z�ego mog�oby, jak to odkryli Adam i Ewa, nazywa� si� drzewem �mierci. Grzech �wiata m�g� by� zmazany jedynie przez nowego Adama, kt�rego wojna z Ksi�ciem Tego �wiata jest wojn� przeciw �mierci. 11. Wed�ug Mickiewicza Wed�ug Mickiewicza i Jakuba B�hme Adam by�, jak Adam Kadmon z Kaba�y, kosmicznym cz�owiekiem w �onie B�stwa. Zjawi� si� w�r�d stworzonej Natury, ale by� anielski, obdarzony niewidzialnym cia�em. By� kuszony przez si�y Natury, kt�re do niego (jak podyktowa� Mickiewicz Armandowi L?vy) wo�a�y: �Oto jeste�my tutaj, oczywisto�ci, kszta�ty, rzeczy, domagaj�ce si� jedynie podlega� tobie, s�u�y� tobie. Widzisz nas, dotykasz nas, mo�esz nami kierowa� spojrzeniem, skinieniem. Czy� widzia� kiedy istot� wy�sz� od siebie, boga, kt�ry by mia� spojrzenie, skinienie, kt�ry by rozkazywa� �ywio�om? Wierzaj nam, ty jeste� prawdziwym bogiem dla nas, ty jeste� prawdziwym panem stworzenia. Zjednocz si� z nami, sta�my si� tym samym cia�em, t� sam� natur�, skojarzmy si�. Adam uleg� pokusie, a wtedy B�g zes�a� na niego g��boki sen. Kiedy si� obudzi�, sta�a przed nim Ewa. 12. Tak wi�c Ewa Tak wi�c Ewa okaza�a si� delegatk� Natury i �ci�gn�a Adama w monotonne ko�o narodzin i zgon�w. Jak gdyby Wielka Matka Ziemia paleolitu, rodz�ca i przechowuj�ca prochy. St�d by� mo�e l�k m�czyzny przed obietnic� mi�o�ci, kt�ra nie jest inna ni� obietnica �mierci. Ziemsko�� Ewy w tej opowie�ci nie uzyska zgody naszych si�str, ale znajdujemy u Jakuba B�hme r�wnie� obraz Ewy innej, tej, kt�ra otrzyma�a i przyj�a wyzwanie, aby sta� si� matk� Boga. Nie zapominajmy jednak, �e B�hme m�wi o �wiecie archetyp�w ogl�danych przez Boga, a wi�c tam, gdzie nie istnieje �adne przedtem ni potem, czyli Ewa druga nie jest nast�pczyni� pierwszej, ale stoj� obok siebie w spojrzeniu Stw�rcy. Przep�ywaj�c jedna w drug�, krewne, wi�cej ni� siostry. Zdumiewaj�cy Hymn na zwiastowanie N. M. Panny m�odego antykleryka�a Mickiewicza powsta� tu� przed hymnem maso�skim znanym jako Oda do m�odo�ci i wys�awia Mari� s�owami proroka, czyli Jakuba B�hme. 13. Nie mo�na si� dziwi� Nie mo�na si� dziwi� tym spekulacjom, bo Grzech Pierworodny jest niezrozumia�y, i troch� rozja�nia si�, kiedy przyjmiemy, �e Adamowi pochlebia�o zosta� w�adc� wszelkiego widzialnego stworzenia, a to stworzenie, pragn�c aby z nim si� z��czy�, mia�o nadziej�, �e uchroni je od �mierci. Tak si� nie sta�o, i sam utraci� nie�miertelno��. Wygl�da na to, �e Grzech Pierworodny to prometejskie marzenie o cz�owieku, istocie tak uzdolnionej, �e si�� swego umys�u stworzy cywilizacj� i wynajdzie lekarstwo przeciw �mierci. I �e nowy Adam, Chrystus, przybra� cia�o i umar�, �eby nas oswobodzi� od prometejskiej pychy. Z kt�r�, co prawda, Mickiewiczowi upora� si� by�o najtrudniej. 14. Co� si� narodzi� Co� si� narodzi� tej nocy By� nas wyrwa� z czarta mocy. Kol�da Ktokolwiek uwa�a za normalny porz�dek rzeczy, w kt�rym silni triumfuj�, s�abi gin�, a �ycie ko�czy si� �mierci�, godzi si� na diabelskie panowanie. Chrze�cija�stwo niech nie udaje, �e jest przyjazne �wiatu, skoro widzi w nim grzech po��dania, czyli uniwersalnej Woli, jak to nazwa� wielki filozof pesymizmu, Schopenhauer, kt�ry w chrze�cija�stwie i buddyzmie znajdowa� rys wsp�lny, wsp�czucie dla mieszka�c�w ziemi, pado�u �ez. Kto pok�ada ufno�� w Jezusie Chrystusie, oczekuje Jego przyj�cia i ko�ca �wiata, kiedy pierwsze niebo i pierwsza ziemia przemin� i �mierci ju� nie b�dzie. 15. Religi� bierzemy Religi� bierzemy z naszego litowania si� nad lud�mi. S� za s�abi, �eby �y� bez boskiej opieki. Za s�abi, �eby s�ucha� zgrzytliwego obrotu piekielnych k�. Kto z nas pogodzi si� z wszech�wiatem bez jednego g�osu Wsp�czucia, lito�ci, zrozumienia? Cz�owiecze�stwo oznacza zupe�n� obco�� po�r�d galaktyk. Dostateczny pow�d, �eby wsp�lnie z innymi wznosi� �wi�tynie niewyobra�alnego mi�osierdzia. 16. Tak naprawd� Tak naprawd� nic nie rozumiem, jest tylko ekstatyczny nasz taniec, drobin wielkiej ca�o�ci. Rodz� si� i umieraj�, taniec nie ustaje, zakrywamy oczy, broni�c si� od nat�oku biegn�cych do mnie obraz�w. By� mo�e tylko udaj� gesty i s�owa, i czyny, zatrzymany w wyznaczonym dla mnie zagonie czasu. Homo ritualis, tego �wiadomy, spe�niam co przepisane jednodniowemu mistrzowi. 17. Dlaczego nie przyzna� Dlaczego nie przyzna�, �e nie post�pi�em w mojej religijno�ci poza Ksi�g� Hioba? Z t� r�nic�, �e Hiob uwa�a� siebie za niewinnego, ja natomiast obarczy�em win� moje geny. Nie by�em niewinny, chcia�em by� niewinny, ale nie mog�em. Zes�ane na mnie nieszcz�cie znosi�em nie z�orzecz�c Bogu, skoro nauczy�em si� nie z�orzeczy� Bogu za to, �e stworzy� mnie takim cz�owiekiem, nie innym. Nieszcz�cie by�o wed�ug mnie kar� za moje istnienie. Dzie� i noc zwraca�em do Boga pytanie: Dlaczego? Do ko�ca niepewny, czy rozumiem Jego niejasn� odpowied�. 18. Gdybym nie posiad� Gdybym nie posiad� obszernej wiedzy o tym, co nazywa si� dum�, pych� albo pr�no�ci�, M�g�bym bra� powa�nie widowisko ko�cz�ce si� nie tyle opadni�ciem kurtyny, ile gromem z jasnego nieba. Ale komizm tego widowiska jest tak niezr�wnany, �e �mier� wydaje si� niestosown� kar� dla nieszcz�snych lalek, za ich gry samochwalstwa i wiaro�omne sukcesy. My�l� o tym ze smutkiem, siebie widz�c po�r�d uczestnik�w zabawy. I wtedy, przyznaj�, trudno mi uwierzy� w dusz� nie�mierteln�. 19. No tak, trzeba umiera� No tak, trzeba umiera�. �mier� jest ogromna i niezrozumia�a. Na pr�no w Dzie� Zaduszny chcemy us�ysze� g�osy z ciemnych podziemnych krain, Szeolu, Hadesu. Jeste�my igraj�ce kr�liczki, nie�wiadome, �e p�jd� pod n�. Kiedy zatrzyma si� serce, nast�puje nic, m�wi� moi wsp�cze�ni wzruszaj�c ramionami. Chrze�cijanie stracili wiar� w surowego S�dziego, Kt�ry skazuje grzesznik�w na kot�y z wrz�c� smo��. Ja odnios�em korzy�ci z czytania Swedenborga, U kt�rego �aden wyrok nie spada z wysoka, I dusze umar�ych ci�gnie jak magnes do dusz podobnych Ich karma, jak u buddyst�w. Czuj� w sobie tyle niewyjawionego z�a, �e nie wykluczam mego p�j�cia do Piek�a. By�oby to zapewne Piek�o artyst�w, To znaczy ludzi, kt�rzy doskona�o�� dzie�a Stawiali wy�ej ni� swoje obowi�zki ma��onk�w, ojc�w, braci i wsp�obywateli. 20. Granica �ni� mi si� sen o trudnej do przekroczenia granicy, a przekroczy�em ich sporo, na przek�r stra�nikom pa�stwo i imperi�w. Ten sen nie mia� sensu, bo w�a�ciwie by� o tym, �e wszystko dobrze, dop�ki do przekroczenia granicy nie jeste�my zmuszeni. Po tej stronie zielony puszysty dywan, a to s� wierzcho�ki drzew tropikalnego lasu, szybujemy nad nimi my, ptaki. Po tamtej stronie �adnej rzeczy, kt�r� mogliby�my zobaczy�, dotkn��, us�ysze�, posmakowa�. Wybieramy si� tam, oci�gaj�c si�, niby emigranci nie oczekuj�cy szcz�cia w dalekich krajach wygnania. 21. �eby wreszcie �eby wreszcie przedstawi� siebie jako spadkobierc� l� mistycznych, a tak�e jako cz�owieka innego ni� w legendzie. Rzekomo dziecko szcz�cia, kt�remu nie wszystko si� udaje, zbiera�em honory w d�ugim i pracowitym �yciu. Naprawd� to odbywa�o si� zupe�nie inaczej, ale z dumy i wstydu powstrzymywa�em si� od wyzna�. W latach szkolnych, w brutalno�ci boiska, uzna�em si� za niezdolnego do walki i wcze�nie zacz��em uk�ada� zast�pcze powo�anie. P�niej zazna�em prawdziwych, nie urojonych, tragedii, tym trudniejszych do znoszenia, �e nie czu�em si� niewinny. Nauczy�em si� znosi� nieszcz�cie, jak si� znosi kalectwo, ale moi czytelnicy rzadko mogli z moich pism to odgadn��. Jedynie ciemna tonacja i sk�onno�� do szczeg�lnej, niemal manichejskiej, odmiany chrze�cija�stwa, mog�y naprowadzi� na w�a�ciwy �lad. Doda� trzeba uwik�anie tego indywiduum w histori� dwudziestego wieku, absurdalno�� jego post�pk�w i serie cudownych ocale�. Jakby zast�pcze powo�anie by�o potwierdzone i Pan B�g ��da� ode mnie dope�nienia dzie�a. Trudzi�em si� i szuka�em wielko�ci, jej niedosi�ganie t�umacz�c czasem marnym. Znajduj�c j� u innych, niekiedy u siebie, wdzi�czny by�em za dar uczestnictwa w niezwyk�ym boskim zamy�le dla �miertelnych. 22. Miejcie zrozumienie Miejcie zrozumienie dla ludzi s�abej wiary. Ja te� jednego dnia wierz�, drugiego nie wierz�. Ale jest mi dobrze w modl�cym si� t�umie. Poniewa� oni wierz�, pomagaj� mi wierzy� w ich w�asne istnienie, istot niepoj�tych. Pami�tam, �e zostali stworzeni niewiele ni�szymi od niebieskich mocy. Pod swoj� brzydot�, pi�tnem ich praktyczno�ci, s� czy�ci, w ich gard�ach, kiedy �piewaj�, pulsuje t�tno zachwytu. A najbardziej przed pos��kiem Matki Boskiej, tak uformowanej, jak ukaza�a si� dziecku w Lourdes. Naturalnie, jestem sceptyczny, ale razem �piewam, pokonuj�c w ten spos�b przeciwie�stwo pomi�dzy prywatn� religi� i religi� obrz�du. 23. Pi�kna Pani Pi�kna Pani, Ty, kt�ra dzieciom ukaza�a� si� w Lourdes i Fatima. Najbardziej wtedy, jak m�wi� dzieci, zdumia�a je Twoja niewys�owiona �liczno��. Jakby� chcia�a przypomnie�, �e pi�kno jest jednym z komponent�w �wiata. Co mog� potwierdzi�, bo by�em w Lourdes pielgrzymem u groty, kiedy szumi rzeka i na czystym niebie nad g�rami wida� r�bek ksi�yca. Sta�a�, m�wi� dzieci, nad niedu�ym drzewkiem, ale Twoje stopy unosi�y si� na oko�o dziesi�� centymetr�w nad jego li��mi. Mia�a� cia�o nie zjawy, ale z