9357
Szczegóły |
Tytuł |
9357 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9357 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9357 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9357 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Czes�aw Mi�osz
DRUGA PRZESTRZE�
I
1) Druga przestrze�
Jakie przestronne niebia�skie pokoje!
Wst�powanie do nich po stopniach z powietrza.
Nad ob�okami rajskie wisz�ce ogrody.
Dusza odrywa si� od cia�a i szybuje,
Pami�ta, �e jest wysoko��
I jest nisko��.
Czy naprawd� zgubili�my wiar� w drug� przestrze�?
I znik�o, przepad�o i Niebo, i Piek�o?
bez ��k pozaziemskich jak spotka� Zbawienie?
gdzie znajdzie sobie siedzib� zwi�zek pot�pionych?
P�aczmy, lamentujmy po wielkiej utracie.
Porysujmy w�glem twarze, rozpuszczajmy w�osy.
B�agajmy, niech nam b�dzie wr�cona
Druga przestrze�.
2) P�na dojrza�o��
Niepr�dko, bo dopiero pod dziewi��dziesi�tk�, otworzy�y si�
drzwi we mnie i wszed�em w klarowno�� poranka.
Czu�em, jak oddalaj� si� ode mnie, jeden po drugim,
niby okr�ty, moje wcze�niejsze �ywoty razem z ich udr�k�.
Ukazywa�y si�, przyznane mojemu rylcowi, kraje, miasta, ogrody,
morskie zatoki, dla opisania ich lepiej ni� dawniej.
Nie by�em oddzielony od ludzi, �al i lito�� nas po��czy�y
i m�wi�em: zapomnieli�my, �e jeste�my wszyscy dzie�mi Kr�la.
Bo przychodzimy stamt�d, gdzie jeszcze nie ma podzia�u
na Tak i Nie, ani podzia�u na jest, b�dzie i by�o.
Jeste�my nieszcz�ni, bo robimy u�ytek z mniej ni� setnej cz�ci
daru, kt�ry otrzymali�my na nasz� d�ug� podr�.
Chwile z wczoraj i sprzed wiek�w: cios miecza, malowanie rz�s
przed lustrem z wyg�adzonego metalu, �miertelny strza�
z muszkietu, zderzenie karaweli z raf� mieszkaj� w nas i czekaj�
na dope�nienie.
Zawsze wiedzia�em, �e b�d� robotnikiem w winnicy, tak samo
jak wszyscy ludzie �yj�cy r�wnocze�nie ze mn�, �wiadomi tego
czy nie�wiadomi.
3) Je�eli nie ma
Je�eli Boga nie ma,
to nie wszystko cz�owiekowi wolno.
Jest str�em brata swego
i nie wolno mu brata swego zasmuca�,
opowiadaj�c, �e Boga nie ma.
4) W Krakowie
Na granicy �wiata i za�wiat�w, w Krakowie,
Tu tup po wytartych flizach ko�cio��w,
Pokolenie za pokoleniem. Tutaj co� zrozumia�em
Z obyczaju moich si�str i braci.
Nago�� kobiety spotyka si� z nago�ci� m�czyzny
I dope�nia siebie swoj� drug� po�ow�
Cielesn� albo i bosk�,
Co pewnie stanowi jedno,
Jak nam wyjawia Pie�� nad pie�niami.
I czy� ka�de z nich nie musi wtula� si� w Wiecznie �yj�cego,
W jego zapach jab�ek, szafranu, cynamonu, go�dzik�w, kadzid�a,
W Niego, kt�ry jest i kt�ry przychodzi
Z jasno�ci� jarz�cych si� woskowych �wiec?
I On, podzielny, dla ka�dego osobny,
Przyjmuje w op�atku jego i j� do wn�trza, w ich w�asny p�omie�.
Przes�aniaj� blask tkanin� swoich mszystomglistych stroj�w,
Nosz� maski z jedwabiu, porcelany, mosi�dzu i srebra,
�eby nie myli�y twarze, pospolite.
Krzy�yki na marmurze b�d� ozdabia� ich groby.
5) Oprawa
La Polognese est un pays marecageux, ou habitent les Juifs.
Polska jest to kraj bagnisty, w kt�rym mieszkaj� �ydzi.
(Geografia Europy wed�ug Franciszkan�w; rok 1939)
Tragedii, Patrice, przystoi oprawa
Ska� potrzaskanych, piorunowych przepa�ci.
A ja opisywa�em piaszczyst� r�wnin�,
G�si na miedzy, szaro�� i nijako��
Kraju, o kt�rym niewiele wiadomo,
Bo jego smutek nie ma r�k ni twarzy.
Musia�em pisa�, Patrice. Wezwany
Nakazem albo wyrzutem sumienia,
Stara�em si�, jak mog�em, w gniewie i niemocy,
Bez wiary, �e komu� na �wiecie potrzebne.
Ty wiesz, jak mocno dzia�aj� przyczyny
Inne ni� mi�o�� pi�kna. Styl
Nawet zyskuje na takim odst�pstwie
Od zalece� moderny, kiedy rz�dzi pasja.
Lekkomy�lno�� � z ni� mia�em jednak co� wsp�lnego.
B�yskotki przes�ania�y tak�e moj� n�dz�.
�le znosi�em zliszajone �ciany, brud, �mietniska,
Brzydot�, kt�ra jakby wo�a o nieszcz�cie.
Ale to by�o dane. �adna woda
Nie zmy�aby ze mnie stygmat�w pami�ci.
I trzeba by�o co� z tym zrobi�. Co� zrobi�.
6) Werki
Ro�ek, b�ben i viola, muzykowanie
W domu na g�rze, mi�dzy lasami, jesieni�.
Widok stamt�d szeroki na zakola rzeki.
Ci�gle jeszcze chcia�bym poprawia� ten �wiat.
Ale my�l� g��wnie o nich, a wszyscy umarli.
I o ich nieznajomej krainie.
Jej geografia, m�wi Swedenborg, nie da si� przenie�� na mapy,
Poniewa� tam ka�dy jaki by�, taki widzi.
A nawet zdarzaj� si� pomy�ki, na przyk�ad w�drujesz
I nie wiesz, �e ju� jeste� po drugiej stronie.
Tak i ja, mo�e tylko �ni� te rudoz�ote lasy,
B�ysk rzeki, w kt�rej p�ywa�em za m�odu,
Pa�dziernik moich wierszy z powietrzem jak wino.
Ksi�a nauczali o zbawieniu i pot�pieniu,
Mnie nic o tym teraz nie jest wiadomo.
Czu�em na ramieniu r�k� mego Przewodnika,
Ale on nie wspomina� o karze, nie obiecywa� nagrody.
Werki pod Wilnem, pa�dziernik 2000
7) Przewaga
Nietrudno mie� nad nimi przewag�, bo nie �yj�.
Siedz� z nimi przy stole, jest lato, przed wojn�,
Ca�y pensjonat. Mog� z nimi zrobi�
Co zechc�, nawet upami�tni�.
Jaka przewrotna gra szesnastolatka,
Aroganta, z obrzyd�ej nie�mia�o�ci,
Kt�ry tylko milczy, u�miecha si� g�upio,
Bo nie dla nich rozmowa o Schopenhauerze.
On chyba nienormalny? Trafne podejrzenie.
W tym zwykle maj� racj�, skoro �znaj� �ycie�,
Czyli stref� pod�aw� pod grzecznym szczebiotem.
Wi�c teraz w�adam wami, nieszcz�nicy.
Rzec mo�na, jestem kapelanem cieni.
Ani tu plotek, ni dotkni�� mi�osnych,
Kiedy s�uchacie mojej gorzkiej mowy.
Co by wam przysz�o z mego wyjawienia?
I mnie co by przysz�o? Stawka: jak si� p�aci.
Nieraz wam zazdro�ci�em. Nino, Edku,
Gdyby�cie mogli zgadn�� co� z moich przeznacze�,
L�ej by wam mo�e by�o znie�� wasz� przeci�tno��.
Jestem tutaj z pami�ci� wielkiego z�udzenia.
Nie dumy. Ni�szy od waszego kr�gu
�miertelnych monad, ho�downik�w cia�a.
I co mi z tego, �e nie ca�y zgin�?
�e pozostawi� dzie�o, je�eli rachunek
Niepewny. Nie wiem, mo�e by�o warto.
Ale naprawd� nie tego ja chcia�em.
8) Mistrz mego rzemios�a
Pami�ci Jaros�awa Iwaszkiewicza
Czy w jego wierszach uwodzi�y mnie czyste kolory
czy te� jego zakochanie w �mierci?
Bo niew�tpliwie by� zakochany w �mierci.
Ona by�a prawd� i tre�ci� istnieniowej u�ugy.
Ona zabiera
r�owoz�ote wie�e,
bladozielone marmury,
fioletowe niebiosa,
czerwone pasa�e flet�w.
Ona ucisza na zawsze krzyk mi�osny:
�W mg�ach liliowych pogorzelisk,
Po�r�d �ciernisk i szaro�ci,
Jak plama pomara�czowa
Ognisty krzak twej nago�ci�.
* * *
Teraz my�l�, �e w dionizyjskiej s�odyczy umierania jest co� nieskromnego.
Przemijanie ludzi i rzeczy nie jest jedyn� tajemnic� czasu.
Kt�ry wzywa, �eby zwyci�a� pokus� naszego podda�stwa.
I na samym brzegu otch�ani ustawi� st�, na nim szklank�, dzban
i dwa jab�ka,
�eby u�wietnia�y niedosi�ne Teraz.
9) Pobyt
Pobyt w tamtym mie�cie by� podobny do snu,
A sen trwa� du�o lat.
Mnie tak naprawd� nic nie obchodzi�o,
Jak d�ugo s�ysza�em g�os, kt�ry dyktowa� wiersze.
Taki wynalaz�em spos�b na �ycie,
I tak spe�nia�o si� moje przeznaczenie.
Niekt�rym wydawa�o si�, �e jestem z nimi,
Dawali wi�c wiar� moim przebraniom.
Wyrzuca�em to sobie, bo chcia�em by� inny:
Prawdom�wny, dzielny, szlachetny.
Potem ju� tylko m�wi�em: za wysokie progi,
Jestem i b�d� krzywy, co komu do tego?
10) Emigrowa�
W snach powracaj� do mnie lata na obczy�nie.
I tylko wtedy wiem, ile cierpia�em.
Nasze minione �ycie jest zakryte,
Albo zamurowane, jak to robi� pszczo�y,
Zalepiaj�c woskiem miejsca uszkodzone.
Kto potrafi�by istnie�, zachowuj�c pami��
Wszystkich poni�e� naszej wynios�ej ambicji,
I pob�a�liwych spojrze� biedaka,
Kt�ry my�li, �e, tak jak w domu, jest tutaj co� wart?
Gdybym dla m�odych uk�ada� �wiadectwo,
Nie wspomnia�bym ani s�owem o sukcesie.
Kt�ry owszem, bywa, i jest gorzki.
11) O starych kobietach
Niewidzialny, ubrany w za du�e dla mnie suknie,
spaceruj� udaj�c oderwany umys�.
Jaki to kraj? �a�obnych wi�zanek, l�ku przed pami�taniem
jak to by�o, krzy��w zas�ugi trac�cych warto��.
My�l� o was, stare kobiety, kt�re milcz�c przebieracie
dni swego �ycia jak paciorki r�a�ca.
Trzeba by�o wytrwa�, wycierpie�, poradzi� sobie,
czeka� nie czeka�, trzeba by�o.
Zanosz� mod�y o was do Najwy�szego, wspomagany
waszymi twarzami na fotografiach.
Oby dzie� waszej �mierci nie by� dniem beznadziei,
ale ufno�ci w przezieraj�ce spoza form ziemskich �wiat�o.
12) Kole�anka
Szed�em do niej i nios�em nierozwit� r��.
Jecha�em, bo to by�y ca�e podr�e.
Labiryntami wind, od sztolni do sztolni,
W towarzystwie jakich� dam z fantasmagorii.
Le��ca na dywanie, przyjmowa�a go�ci,
Jej szyja jak lelija pierwszej bia�o�ci.
Niech pan tutaj, powiedzia�a, przy mnie ukl�knie,
B�dziemy rozmawiali o dobru i pi�knie.
Bardzo zdolna, pisywa�a wiersze grafoma�skie.
By�o to w innym wieku i w przepad�ym pa�stwie.
Nosi�a czapk� studenck� z wilczymi k�ami,
Herbem naszej uczelni wszywanym w aksamit.
Na pewno wysz�a za m��, mia�a tr�jk� dzieci,
A zreszt� kto tam takie szczeg�y wy�ledzi.
Czy ten sen tyle znaczy, �e jej po��da�em?
Czy prowadzi mnie lito�� nad jej by�ym cia�em?
�e zliczam rozsypane jej suche kosteczki,
Ostatni z naszej m�odzi, jakby filareckiej?
Jakie� dantejskie w ciemne do�y zst�powanie
Gdzie� pod Archangielskiem albo w Kazachstanie?
W�a�ciwe dla niej miejsce na cmentarzu Rossa,
Ale pewnie z�a dola z miasta j� uwioz�a.
Dlaczego w�a�nie ona, tego nie rozumiem.
Nawet nie wiem, czy pozna�bym j� w miejskim t�umie.
I zapytuj�, czemu tak przewrotnie bywa:
�ycie ma�o wyra�ne, tylko �mier� prawdziwa.
�egnaj, Pi�rewicz�wna, nie��dany cieniu
O zapomnianym na zawsze pierwszym imieniu.
13) Lokator
Dzia�o si� to w mie�cie Wilnie, w jaki� czas po czerwcu 1940,
kiedy miasto zosta�o zaj�te przez armi� wschodniego s�siada.
Pewna starsza pani, w trudno�ciach finansowych, bo pa�stwo,
kt�re wyp�aca�o jej dotychczas emerytur�, upad�o, odnaj�a
pok�j oficerowi, w randze, zdaje si�, kapitana.
By� to du�y Rosjanin, bardzo grzeczny, ale najzupe�niej ma�om�wny.
Nie sprawia� k�opotu, bo nie przyjmowa� �adnych go�ci,
ani kobiet, ani m�czyzn, rano wychodzi� na s�u�b�, wraca� w�ciemno�ci.
Nie wiadomo, na czym polega�a jego s�u�ba, by� mo�e by�a z tych,
o kt�rych nie opowiada si� nikomu.
Nieznane nam pozostanie jego nazwisko i nigdy nie dowiemy si�,
co my�la�.
Mo�emy jedynie odgadywa�, �e zmaga� si� z nieznanym mu dotychczas prze�yciem, a by�o nim spotkanie z cywilizacj�
zupe�nie inn� ni� ta, w jakiej go wychowano.
Nauczony, �e nie ma Boga ani diab�a, zdumiewa� si� widokiem
t�um�w modl�cych si� w ko�cio�ach.
Wynika�o z tego gorzkie poczucie daremno�ci ludzkich wierze�
i pr�b zanoszonych przed oblicze Nieobecnego.
Jest prawdopodobne, �e rozpami�tywa� z�o, to znaczy cierpienie
zadawane ludziom przez ludzi.
Jak te� z�o, za kt�re jest si� wsp�odpowiedzialnym, i jaki jest
wtedy obowi�zek cz�owieka, skoro wie, �e taki, nie inny, jest
porz�dek �wiata?
Je�eli powiedzie� �nie�, znaczy to samo, co przekl�� dzie� swego
narodzenia.
Zastrzeli� si� kt�rej� nocy i NKWD opiecz�towa�o jego osobiste
rzeczy, jego pistolet nagan i ksi��ki.
Nieprzyzwoito�ci� by�oby powiedzie�, �e spotka�y go anielskie
ch�ry, cho� czytali�my w Ewangelii: �B�ogos�awieni, kt�rzy
�akn� sprawiedliwo�ci�.
Stosowniej b�dzie zamilcze� o religii, je�eli znikn�� bez �ladu
w milleniach planety Ziemi, razem z bezgraniczn� liczb� innych,
kt�rzy nie dost�pili pocieszenia.
14) Anio� str�
M�j anio� str� przybiera we �nie kszta�t kobiety.
Nie zawsze tej samej. Wie, �e ja, cielesny,
Potrzebuj� mi�osnego dotyku.
Nie ��czymy naszych cz�onk�w,
Ale jest blisko�� i dobre porozumienie.
Nie wierzy�em w obecno�� anio��w, ale sny si� odmieni�y.
I kiedy niedawno znalaz�em podziemn� grot� ze skarbami,
Razem przesuwali�my worki, a ja prosi�em
O jeszcze chwil� snu daj�cego spok�j.
15) Pi�kna nieznajoma
Przed lustrem, naga, podobaj�ca si� sobie,
By�a� naprawd� �liczna, niechby trwa� ten moment.
R�owobrunatne tarcze twoich piersi,
Brzuch z czarn� k�p�, dopiero co wyros��.
A zaraz ubierali ciebie w pow��czyste
Koszule, halki, wiotkie suknie z trenem.
Nosi�a� gorset lila, kolor modny,
I na udach podwi�zki jak rzemienie zbroi.
Zawieszali na tobie pasma �miesznych szmat,
�eby� bra�a udzia� w ich teatrze
Udanych sza��w, spro�nych niedom�wie�.
Taka na fotografii zostajesz, niewolna,
Przy�miona emulsj� i kolorem czasu.
Czy buntowa�a� si�? Tak, to mo�liwe.
Wiedzie� dla siebie, nie m�wi� nikomu
I od nico�ci ich wierze�, ich s��w
Uchroni� m�dro�� prze�miewczego cia�a.
A ja, czy jestem teraz wyzwolony
Z obrz�d�w, maszkar, reflektor�w balu?
Czy urwa�em si� prawu, kt�re wci�ga mnie
W zastyg�e mody, �ni�te obyczaje?
Chc� ciebie uratowa�, pi�kna nieznajoma.
Razem na wieczne ��ki odchodzimy.
Zn�w jeste� naga i pi�tnastoletnia,
Trzymam ciebie za r�k�, tw�j przyobiecany.
Pomy�l, �e nic si� z tego nie b�dzie,
Co odby� si� mia�o, �e mo�esz by� inna,
Swoja, nie zatrzymana dok�adno�ci� losu.
16) Wbrew naturze
Wiele nieszcz�� wynik�o z mojej wiary w Boga,
Kt�ra by�a cz�ci� moich wyobra�e� o wspania�o�ci cz�owieka.
Cz�owiek, nie bacz�c na swoj� zwierz�co��,
powinien by� mie� bogate �ycie duchowe,
Kierowa� si� w post�powaniu pobudkami zaliczanymi
do wznios�ych i szlachetnych.
Zas�ugiwa� na szacunek, staj�c si� niemal anio�em.
Taki jego wizerunek znalaz�em na stronach literatury romantycznej,
Wspieranej �ywotami �wi�tych m�czennik�w.
A ja? Czy mia�em by� gorszy? Czy musia�em patrze� na siebie
jak na istot� podrz�dn�?
Niestety, znajdowa�em w sobie tylko apetyty dominuj�cego samca,
energicznego plemnika.
Tak naprawd� to chcia�em si�y i s�awy, i kobiet.
Wi�c zacz��em fabrykowa� w sobie uczucia mi�o�ci i po�wi�cenia.
Tutaj przyda si� ma�a powiastka o Jasiu i Ma�gosi.
Ja� pragn�� Ma�gosi, poniewa� mieszka�a w pa�acu
trudno dla niego, chudopacho�ka, dost�pnym.
Albo dlatego, �e wyda�a mu si� pi�kno�ci� nadziemsk�,
za wysok� dla niego, brudasa.
Ma�gosia pragn�a Jasia, bo wyda� jej si� �wietniejszy
od innych zalotnik�w.
A w�a�ciwie dlatego, �e zna�a swoje defekty
i pochlebia�o jej dumie, �e j� wybra�.
Nast�pi�o tedy ma��e�stwo i mi�o��, kt�ra w istocie
by�a dwiema samotno�ciami, przyczyni�a im obojgu m�ki,
a� dosz�o wreszcie do rozwodu.
Tak by� mog�o, albo nie.
W ka�dym razie w sam raz dla mnie by�aby filozofia sceptyczna.
Nie przypisuj�ca �adnych wy�szych zalet cz�owiekowi
Ani stworzonemu przez ludzko�� Bogu.
Wtedy by�bym w zgodzie z moj� natur�.
A ja powtarzam: �Wierz� w Boga� i wiem,
�e nie ma na to �adnych usprawiedliwie�.
17) Powinienem teraz
Powinienem teraz by� m�drzejszy, ni� by�em.
Ale nie wiem, czy m�drzejszy jestem.
Pami�� uk�ada histori� wstyd�w i zachwyce�.
Wstydy zamkn��em w sobie, ale chwila zachwytu
pr�g� s�o�ca na �cianie, trelem wilgi, twarz�, irysem,
tomikiem wierszy, cz�owiekiem trwa i powraca w blasku.
Ta chwila mnie podnosi nad moj� u�omno��.
Wy, w kt�rych si� kocha�em, zbli�cie si�, przebaczcie mi
moje winy z uwagi na moje ol�nienie wasz� pi�kno�ci�.
Nie by�yby�cie doskona�e, ale dla mnie ten wykr�j brwi,
to pochylenie g�owy, ta mowa zalotna a wstrzemi�liwa
mog�y nale�e� tylko do istot doskona�ych.
Przysi�ga�em kocha� was wiecznie, ale potem
s�ab�o postanowienie.
Z migotliwych spojrze� utkana jest moja tkanina,
nie starczy�oby jej na owini�cie monumentu.
Zosta�em z nie napisanymi odami na chwa�� wielu
kobiet i m�czyzn.
Ich niepor�wnana dzielno��, ofiarno��, oddanie
przemin�y razem z nimi, i nikt o nich nie wie.
Nikt nie wie na ca�� wieczno��.
Kiedy o tym my�l�, potrzebuj� nie�miertelnego �wiadka,
�eby on jeden wiedzia� i pami�ta�.
18) Wysokie tarasy
Wysokie tarasy nad jasno�ci� morza.
Pierwsi w hotelu zeszli�my na ranne �niadanie.
Daleko, wzd�u� linii horyzontu, manewruj� okr�ty.
W gimnazjum Zygmunta Augusta dzie� zaczynali�my pie�ni�
Kiedy ranne wstaj� zorze.
Ledwie oczy przetrze� zdo�am,
Wnet do Pana mego wo�am,
Do mego Boga na niebie,
I szukam Go ko�o siebie.
Ca�e �ycie pr�bowa�em odpowiedzie� sobie na pytanie: sk�d z�o?
Niemo�liwe, �eby ludzie tak cierpieli, kiedy B�g jest na niebie
i ko�o mnie.
19) Nieprzystosowanie
Nie nadawa�em si� do �ycia gdzie indziej ni� w Raju.
Po prostu takie by�o moje genetyczne nieprzystosowanie.
Na ziemi uk�ucie si� kolcem r�y zmienia�o si� w ran�, za ka�dym
razem kiedy za ob�ok chowa�o si� s�o�ce, czu�em smutek.
Udawa�em, �e jak inni pracuj� od rana do wieczora, ale nieobecny,
powierzony niewidzialnym krajom.
Dla pociechy ucieka�em do miejskich park�w, �eby patrze� i wiernie
malowa� kwiaty i drzewa, ale te z rzeczywistych zamienia�y si� w ro�liny rajskiego ogrodu.
Nie pokocha�em kobiety moimi pi�cioma zmys�ami, chcia�em
w niej widzie� jedynie siostr� sprzed naszego wygnania.
Religi� ceni�em za to, �e na tej ziemi b�lu
by�a pie�ni� �a�obn� i proszaln�.
20) Wys�uchaj
Wys�uchaj mnie, Panie, bo jestem grzesznikiem, a to znaczy,
�e nie mam nic pr�b modlitwy.
Uchro� mnie od dnia osch�o�ci i niemocy.
Kiedy ano lot jask�ki, ani piwonie, �onkile i irysy na rynku
kwiatowym nie b�d� dla mnie znakiem Twojej chwa�y.
Kiedy otocz� mnie szydercy, a ja przeciw ich argumentom
nie potrafi� przypomnie� sobie �adnego Twego cudu.
Kiedy wydam si� sobie oszustem i szalbierzem, poniewa� bior�
udzia� w religijnych obrz�dach.
Kiedy Ciebie oskar�� o ustanowienie powszechnego prawa �mierci.
Kiedy ju� got�w b�d� pok�oni� si� przed nico�ci� i �ycie na ziemi
nazwa� diabelskim wodewilem.
21) Uczeni
Pi�kno przyrody jest podejrzane.
No tak, przepych kwiat�w.
Nauka dba o pozbawianie nas iluzji.
Nawet nie wiadomo, czemu jej tak na tym zale�y.
Walki gen�w, cechy zapewniaj�ce sukces, zysk i strata.
jakim j�zykiem, na Boga, przemawiaj� ci ludzie
W bia�ych kitlach? Karol Darwin
Czu� przynajmniej wyrzuty sumienia
Og�aszaj�c swoj� teori�, jak m�wi�, diabelsk�.
A oni co? ich to przecie pomys�:
Posegregowa� szczury w osobnych klatkach,
Posegregowa� ludzi, niekt�re ich gatunki
Odpisa� na genetyczne straty oraz wytru�.
�Pycha pawia jest chwa�� Boga� � pisa� William Blake.
Kiedy� cieszy�o nam oczy
Bezinteresowne pi�kno, z samego nadmiaru.
A co nam zostawili? Tylko rachunkowo��
Kapitalistycznego przedsi�biorstwa.
22) Przekupnie
W miejscowo�ci gdzie zdarzy� si� cud, przekupnie ustawiaj� swoje
stragany, jeden przy drugim wzd�u� ulicy, kt�r� ci�gn� pielgrzymi.
Rozk�adaj� swoje towary, dziwi�c si� ludzkiej g�upocie, kt�ra nakazuje kupowa� medaliki, krzy�yki, r�a�ce.
Nawet plastikowe butelki w kszta�cie Matki Boskiej, do trzymania
w nich uzdrawiaj�cej wody.
Chorzy na swoich noszach, paralitycy w swoich fotelach
Utwierdzaj� przekupni�w w ich wzgardliwej pewno�ci, �e religia jest samoukojeniem, z �atwo zrozumia�ej potrzeby ratunku.
Zacieraj� r�ce, licz�, uzupe�niaj� sw�j detal nowymi zapasami
krucyfiksik�w czy te� niklowych kr��k�w z wizerunkami papie�y.
A pielgrzymi, patrz�c na ich twarze, w kt�rych czai si� ledwo
zauwa�alny u�mieszek, czuj� w swojej wierze zagro�eni, niby
dzieci przez doros�ych, posiadaczy niejasno odgadywanego
sekretu.
23) Kufer
Mo�e �wiat zosta� przez Pana Boga po to stworzony, �eby odbija�
si� w niesko�czonej liczbie oczu istot �ywych, albo, co bardziej
prawdopodobne, w niesko�czonej liczbie ludzkich �wiadomo�ci.
Tak�e ludzkich fantazji, takich jak moje romantyczne wyobra�enie
lasu w Raudonce, albo moje wyobra�enie piersi panny Poli,
kiedy by�em w niej zakochany.
Gdzie Pan B�g chowa te odbicia? Czy ma taki bardzo du�y kufer,
w kt�rym przechowuje wszystkie swoje skarby?
Czy te� jest ogromnym komputerem, w kt�rym zmie�ci si�
ich bezgraniczna mnogo��?
Mo�e zajmuje si� ich przegl�daniem, por�wnuj�c odbicia z tym,
jak naprawd� by�o?
Pod�miewaj�c si� w brod� z m�drk�w, kt�rzy utrzymywali,
�e s� tylko te odbicia i nic wi�cej.
24) �JA�
Przedziwne, siebie kochaj�ce Ja, m�czyzn i kobiet, adoruj�ce
siebie w lustrze.
Ile krem�w, farbek, pomadek, krochmalu koszul, �eby wyda�o si�
sobie znakomite i zaja�nia�o.
Ale tu� za nim krz�taj� si� niewidzialne kosmetyczki Czasu, k�ad�
cienie zmarszczek w k�tach oczu, dorysowuj� ustom wyraz
goryczy.
Posypuj� popio�em w�osy, zmieniaj� co w�asne w bezimienn�
mask�.
Lustro dogasa, oczy ledwo widz�, jak trudno uwierzy�, �e dla
anio��w mo�emy by� jednorazowym zdarzeniem, nie cyfr�
w wype�nieniu powszechnego prawa.
* * *
Najniew�tpliwiej tamtych dwoje w Raju by�o jednorazowym
zdarzeniem.
Pomy�lcie tylko! Nie podlega� �adnemu prawu przemijania!
Ani prawu przyczyny i skutku.
Ani prawu niezgody mi�dzy wol� i cia�em.
Nie by�o Ja. By�o zapatrzenie.
Ziemia dopiero co wydobyta z odm�tu.
Trawa jaskrawozielona. Brzeg rzeki, tajemniczy.
I niebo, na kt�rym s�o�ce znaczy mi�o��.
25) Degradacja
Wysokie wyobra�enia o sobie zostaj� poni�one
spojrzeniem w lustro,
niemoc� staro�ci,
wstrzymaniem oddechu w nadziei, �e b�l
nie powr�ci.
Niewyczerpana mnogo�� ludzi poni�onych,
jak te� innych istot �miertelnych,
kt�re to znosz� jakby z wi�ksz� pokor�:
sok�, kt�rego lot ju� nie jest do�� szybki, �eby dogoni� go��bia,
kulej�cy bocian wygnany wyrokiem odlatuj�cego stada.
Obr�t sezon�w, zst�powanie w ziemi�.
Co na to niebieskie moce?
Przechadzaj� si�, patrz�.
Tu my, a tam tak zwane kr�lestwo Natury.
Co gorsze? �wiadomo�� czy brak �wiadomo�ci?
No tak, �adnego lustra nie mieli�my w Raju.
26) Wiek nowy
Cia�o nie chce s�ucha� moich rozkaz�w.
Przewraca si� na r�wnej drodze, trudno mu wej�� na schody.
Mam do niego stosunek satyryczny. Wy�miewam
Sflacza�o�� mi�ni, pow��czenie nogami, �lepot�,
Wszystkie parametry g��bokiej staro�ci.
Na szcz�cie dalej w nocy uk�adam wiersze.
Cho� kiedy zapisz� rano, nie mog� p�niej odczyta�.
Wspomagaj� mnie powi�kszone litery komputera.
Kt�rego doczeka�em, co ju� jest zalet�.
27) Oczy
Szanowne moje oczy, nie najlepiej z wami.
Dostaj� od was rysunek nieostrym,
A je�eli kolor, to przymglony.
A by�y�cie wy sfor� kr�lewskich ogar�w,
Z kt�rymi wyrusza�em niegdy� o poranku.
Chwytliwe moje oczy, du�o�cie widzia�y
Kraj�w i miast, wysp i ocean�w.
Razem witali�my ogromne wschody s�o�ca,
Kiedy szeroki oddech przyzywa� do biegu
Po �cie�kach, na kt�rych podsycha�a rosa.
Teraz co�cie widzia�y, schowane jest we mnie
I przemienione w pami�� albo sny.
Oddalam si� powoli od jarmarku �wiata
I zauwa�am w sobie jakby niech��
Do ma�powatych stroj�w, wrzask�w, bicia w b�bny.
Co za ulga. Sam na sam, z moim rozmy�laniem
O zasadniczym podobie�stwie ludzi
I o drobnym ziarnie ich niepodobie�stwa.
Bez oczu, zapatrzony w jeden jasny punkt,
Kt�ry rozszerza si� i mnie ogarnia.
22 VII 2001
28) Notatnik
* * *
Co mo�na wyrazi�? Nic nie mo�na wyrazi�.
Ogie� pod fajerwerkami. Nastka sma�y bliny.
Grudzie�. Przed �witem. W wiosce ko�o Jaszun.
* * *
Powinienem ju� umrze�, a ci�gle nie sko�czona praca.
* * *
Od ludzkiej mowy od niemych wierszy jak daleko!
* * *
Rozpo�ciera si� dolina, znaki, �wiat�o.
* * *
Nie by�em silny, Panie,
�adnego we mnie m�stwa.
Wiod�e� mnie nad otch�anie
I nad niepodobie�stwa.
Na zawsze niedojrza�y,
Tylko ja wiem jak �mieszny�
* * *
Ciep�a dolina �yj�cych wiecznie.
Przechadzaj�cych si� nad zielonymi wodami.
Mnie rysuj� na piersi czerwonym tuszem
Serce i znaki �askawego przyj�cia.
* * *
Pochwala�. To chyba tylko zosta�o
Pami�taj�cemu, kt�ry powoli rozwa�a
Nieszcz�cie za nieszcz�ciem i sk�d uderzy�o.
* * *
Ci ludzie obok nie wiedz�, jak trudno udawa�, �e nigdy nic,
normalno��.
* * *
Kocha�em Pana Boga ze wszystkich si� swoich na piaszczystych
drogach przez lasy.
* * *
Gdzie jest pami�� dni, kt�re by�y twoimi dniami na ziemi,
I sprawia�y rado�� i b�l, i by�y tobie wszech�wiatem?
* * *
Nisko, pod spodem, w czelu�ci,
St�, a na nim gruba ksi�ga,
I wpisuj�ca w ni� r�ka�
* * *
U bramy Piek�a sta�a obna�ona.
* * *
Chcia�em �wiat opisa� jak u Lukrecjusza,
Ale wszystko si� zanadto pokomplikowa�o,
I wyraz�w w s�owniku by�oby za ma�o,
Wi�c tylko wykrzykiwa�em: A jednak si� rusza!
* * *
Zdejmuje majtki Polixena
* * *
M�wi�em do niej: zawsze Ciebie jedynie kocha�em, i teraz
wiem, sk�d bierze si� utrata.
* * *
Moja mi�o�� we �nie, wiewi�rka w leszczynie.
* * *
Miasta! Nie zosta�y�cie opisane.
* * *
Przodem szli doro�li, w swoich g�upawych rozmowach.
* * *
P�ynie rzeka Wilia oboj�tna.
* * *
Lito�ci� i odraz� pora�ony.
29) Cz�owiek wielopi�trowy
Kiedy wschodzi s�o�ce,
o�wietla g�upoty i winy
schowane w k�tach pami�ci
i niewidoczne w dzie�.
Idzie cz�owiek wielopi�trowy,
na g�rnych pi�trach rze�ko�� poranka,
a tam nisko
ciemne pokoje,
do kt�rych strach wchodzi�.
M�wi: przepraszam
duchom nieobecnych,
kt�re �wierkaj� w dole
przy stolikach kawiar� pogrzebanych.
Co robi cz�owiek?
Boi si� s�du,
na przyk�ad teraz
albo po �mierci.
II
Ksi�dz Seweryn
1. Kawki na wie�y
Kawki siadaj� na wie�y pod moim oknem.
Obr�ci� si� rok i nic z moich postanowie�.
Miasta coraz bardziej ludne w jaskrawo�ciach zachodu.
Oczekiwanie ko�ca jak wtedy w Antiochii, Rzymie i Aleksandrii.
Obietnica nam dana, ale to ju� dwa tysi�ce lat temu.
I nie wr�ci�e�, Wybawco, Nauczycielu.
Po�o�ono na mnie tw�j znak i pos�ano, �ebym s�u�y�.
Pozna�em ci�ar liturgicznych szat
I maski w dobrotliwym u�miechu.
Ich strachu �mierci i n�dzy mijaj�cego czasu.
I czy� o�mieli�bym si� im wyzna�, �e jestem kap�an bez wiary,
�e modl� si� co dzie� o �ask� zrozumienia,
Cho� jest we mnie tylko nadzieje nadziei?
S� dni, kiedy ludzie jak bal marionetek
Wydaj� si� ta�czy� na skraju nico�ci.
I m�ka Syna Cz�owieczego na krzy�u,
�eby �wiat m�g� okaza� swoj� oboj�tno��.
2. Teofil
Nieuleczalna choroba Teofila.
Jego pobo�no��, zanadto gorliwa.
W jego modlitwach odnawia si� co dzie�
Boska �askawo��, opieka i mi�o��.
Ja, kiedy patrz� na to okrucie�stwo
Losu, czy odwiecznego przeznaczenia,
Cierpi�, z wyboru jestem hipokryt�,
Bo jego chc� uchroni� od niewiary.
I wszyscy tacy jak on. Z lito�ci nad nimi
�piewajmy psalmy i grajmy Jehowie,
Niech z naszych g�os�w wznosi si� pot�na
�ciana fortecy dla wierz�cych serc.
Nie mog� poj��, dlaczego, sk�d we mnie
Ta jedno�� z nimi, nie wiem, mo�e boska?
3. Kasia
Nie rozumiem, dlaczego tak by� musia�o,
�e syn Boga umiera� na krzy�u?
Nie odpowiedzia� nikt na to pytanie.
Jak�e to mog� wyt�umaczy� Kasi?
Gdzie� czyta�a, �e Majestat Stw�rcy
Dozna� zniewagi, kt�ra ��da krwi.
Jak to? W z�ocistych szatach i koronie
Spoza ob�oku przygl�da� si� ka�ni?
M�wi� jej: Tajemnica Odkupienia.
A Kasia, �e nie �yczy sobie by� zbawiona
Za cen� tortur cz�owieka niewinnego.
Ojciec Kasi w ko�ciele kl�ka co niedziela,
Bo co wprowadza� na miejsce religii?
Chyba g�upawe partyjne obrz�dy,
Albo burdami ko�czone igrzyska?
Pallas Athene by�a nasz� pani�.
S�ali�my pos��w do wyroczni w Delfach.
Procesj� szli�my do Diany w Efezie.
Tak by� powinno. I filozofowie
Nie odj�li b�stwom nale�nej im chwa�y.
Podnosz� nad o�tarzem chleb i wino.
Pokorny, bo m�j rozum nie zgadnie dlaczego.
4. Jak mog�e�
Nie pojmuj�, jak mog�e� stworzy� taki �wiat,
Obcy ludzkiemu sercu, bezlitosny.
W kt�rym kopuluj� monstra i �mier�
Jest niemym stra�nikiem czasu.
Nie potrafi� uwierzy�, �e Ty tego chcia�e�.
To musia�a by� jaka� przed-kosmiczna katastrofa,
Zwyci�stwo inercji silniejszej ni� Twoja wola.
W�drowny rabbi, kt�ry nazwa� Ciebie ojcem naszym,
Bezbronny cz�owiek przeciw prawom i bestiom tej ziemi,
Poha�biony, rozpaczaj�cy,
Niech mnie wspomaga
W moich modlitwach do Ciebie.
5. Karawele
�eby cz�owieka krwi� brocz�cego z ran
Og�osi� Bogiem i w�adc� wszech�wiata,
Trzeba by�o szale�stwa � dostateczny dow�d,
�e nasz gatunek si�ga po niemo�liwe.
Tak postawi� cz�owieka w centrum kosmosu!
I zaraz wysy�a� karawele zbrojne w �agle ze znakiem krzy�a
Na obj�cie w posiadanie l�d�w i m�rz.
Oporz�dza� mi�dzygwiezdne okr�ty i rusza� nimi na ocean
przestrzeni i czasu.
Ale cz�owiek z miasteczka Nazaret, sprawca tego wszystkiego,
nie by� duchem.
Jego cia�o rozpi�te na drzewie ha�by naprawd� cierpia�o
m�czarnie,
O czym my co dzie� pr�bujemy zapomnie�.
6. Obecno��
Panie, Twoja obecno��, tak bardzo prawdziwa, wi�cej wa�y
ni� jakikolwiek argument.
Na moim karku i plecach poczu�em Tw�j ciep�y oddech.
Wymawiam s�owa Twojej ksi�gi, ludzkie, tak jak ludzkie s�
Twoje mi�o�ci i gniewy.
Sam nas przecie stworzy�e� na sw�j obraz i podobie�stwo.
Chc� zapomnie� o misternych pa�acach, kt�re wznie�li teologowie.
Ty nie uprawiasz metafizyki.
Wybaw mnie od obraz�w b�lu, kt�re zebra�em w�druj�c po �wiecie,
zaprowad� tam, gdzie mieszka Twoje tylko �wiat�o.
7. Dziecko
Moje szaty, kap�ana i spowiednika,
S� po to, �eby ukry� m�j strach i niepewno��.
Jeste�my ludzie od��czeni.
T�umowi zazdro�ci�em znajomo�ci �wiata.
Czu�em si� dzieckiem, kt�re poucza doros�ych.
I daje rady, co s� jak papierowe tamy na gwa�townym potoku.
By�em im potrzebny tylko w nieszcz�ciu,
Do zaklinania niebieskich mocy.
�eby przyby�y i uratowa�y
Od guza w p�ucach albo wirusowej infekcji.
Oto legion nas, po�rednik�w mi�dzy tym, co wysoko i tym,
co tutaj nisko.
Kropimy, po�wi�camy, mamroczemy.
Coraz to buntuj� si� przeciwko nam,
Bo chcieliby rozmawia� z samym Gospodarzem bez po�rednik�w.
Ale czy� nie jeste�my Jego g�osem, kt�ry jest jak g�os cz�owieka?
8. Leonia
Czy mog� im powiedzie�: nie ma piek�a,
Kiedy czym jest piek�o, poznaj� na ziemi?
W konfesjonale s�ysz� od Leonii,
�e boi si� pot�pienia, ale tak tylko by�oby sprawiedliwie.
Je�eli nie odcierpisz, powiada, za �ycia,
B�dziesz musia�, cz�owieku, odcierpie� po �mierci.
Idzie Leonia. Buchaj� p�omienie
Siarkowych jezior tu� za bram� Piek�a.
9. A je�eli
A je�eli to wszystko jest tylko snem
Ludzko�ci o sobie? I my, chrze�cijanie,
�nimy sw�j sen wewn�trz snu?
I je�eli nikt nie jest odpowiedzialny za nasze z�udzenie,
Z kt�rym schodzimy pod ziemi�,
Oczekuj�c, �e nas podniesie Wieczna Sprawiedliwo��?
10. Przera�enie
Tak naprawd� to troch� wierz�, a troch� nie wierz�.
Chodz� do ko�cio�a, �eby kto nie pomy�la�, �e s� bezbo�ni.
Podczas kazania my�l� o piersiach Julki, o s�oniu, o cenie mas�a
i o Nowej Gwinei.
Odwa�y� si� my�le�, �e tacy kiedy� b�d�
W t� noc, kiedy kl�cza� w Oliwnym Ogrodzie
I czu� na plecach ten zimny pot przera�enia.
11. Cesarz Konstantyn
M�g�bym �y� w czasach Konstantyna.
Trzysta lat po �mierci Zbawiciela,
O kt�rym tyle by�o wiadomo, �e zmartwychwsta�,
Niby s�oneczny Mitra rzymskich legion�w.
By�bym tam �wiadkiem sporu pomi�dzy homoousios i homoiousios,
O to, czy Chrystus ma natur� bosk� czy boskiej podobn�.
Pewnie opowiedzia�bym si� przeciwko trynitarianom,
Bo kto mo�e odgadn�� natur� Stw�rcy?
Konstantyn, Imperator Ca�ego �wiata, pysza�ek i morderca,
Przechyli� szal� na soborze nicejskim,
�eby�my, pokolenie za pokoleniem, rozmy�lali o Tr�jcy �wi�tej,
tajemnicy tajemnic,
Bez kt�rej krew cz�owieka by�aby obca krwi wszech�wiata
I daremne by�oby wylanie w�asnej krwi przez cierpi�cego Boga,
Kt�ry z�o�y� z siebie ofiar�, ju� kiedy stwarza� �wiat.
Wi�c Konstantyn by� jedynie niegodnym narz�dziem,
Nie�wiadomym, co czyni dla ludzi dalekich czas�w?
A my, czy wiemy, do czego jeste�my przeznaczeni?
III
TRAKTAT TEOLOGICZNY
1. Takiego traktatu
Takiego traktatu m�ody cz�owiek nie napisze.
Nie my�l� jednak, �e dyktuje go strach �mierci.
Jest to, po wielu pr�bach, po prostu dzi�kczynienie,
a tak�e po�egnanie dekadencji,
w jak� popad� poetycki j�zyk mego wieku.
Dlaczego teologia? Bo pierwsze ma by� pierwsze.
A tym jest poj�cie prawdy. I w�a�nie poezja
swoim zachowaniem przera�onego ptaka
t�uk�cego si� o przezroczyst� szyb�, po�wiadcza,
�e nie umiemy �y� w fantasmagorii.
Oby do naszej mowy wr�ci�a rzeczywisto��.
To znaczy sens, niemo�liwy bez absolutnego punktu odniesienia.
2. Poeta, kt�rego ochrzczono
Poeta, kt�rego ochrzczono
w wiejskim ko�ciele katolickiej parafii,
natrafi� na trudno�ci
z powodu swoich wsp�wyznawc�w.
Na pr�no stara� si� zagadn��, co dzieje si� w ich g�owach.
Podejrzewa� tam zastarza�y uraz poni�enia
i kompensacyjne mity plemienne.
A przecie ka�de z nich, dzieci, nosi�o sw�j w�asny los.
Przeciwstawienie ja-oni by�o niemoralne,
Bo dowodzi�o, �e sam uwa�a si� za co� lepszego od nich.
�atwiej by�o powtarza� z innymi modlitwy po angielsku
w ko�ciele �wi�tej Magdaleny w Berkeley.
Raz, wje�d�aj�c na obwodnic�, sk�d jedno pasmo
prowadzi do San Francisco, drugie do Sacramento,
Pomy�la�, �e kiedy� musi napisa� traktat
teologiczny, �eby okupi� sw�j grzech
samolubnej pychy.
3. Nie jestem
Nie jestem i nie chc� by� posiadaczem prawdy.
W sam raz dla mnie w�drowanie po obrze�ach herezji.
�eby unikn�� tego, co nazywaj� spokojem wiary,
a co jest po prostu samozadowoleniem.
Moi polscy wsp�wyznawcy lubili s�owa ko�cielnego obrz�du,
ale nie lubili teologii.
Mo�e by�em jak mnich w �r�dle�nym klasztorze,
kt�ry patrz�c przez okno na rozlewiska rzeki
pisa� sw�j traktat po �acinie, w j�zyku niezrozumia�ym
dla wie�niak�w w baranich ko�uchach.
I co za komizm mi�dzy krzywymi p�otami miasteczka,
gdzie kury grzebi� na �rodku pylnej ulicy,
deliberowa� o estetyce Baudelaire�a!
Przyzwyczajony zwraca� si� o pomoc do Matki Boskiej,
z trudem tylko j� rozpoznawa�em
w B�stwie wyniesionym na z�oto o�tarzy.
4. Przepraszam
Przepraszam, wielebni teologowie, za ton nie licuj�cy
z fioletem waszej togi.
Miotam si� i przewracam w �o�u mego stylu,
szukaj�c kiedy b�dzie mi wygodnie,
ani za �wi�tobliwie, ani zanadto �wiecko.
Musi by� miejsce �rodkowe, mi�dzy abstrakcj�
i zdziecinnieniem, �eby mo�na by�o rozmawia�
powa�nie o rzeczach naprawd� powa�nych.
Katolickie dogmaty s� jak o par� centymetr�w
za wysoko, wspinamy si� na palce i wtedy
przez mgnienie wydaje si� nam, �e widzimy.
Ale tajemnica Tr�jcy �wi�tej, tajemnica Grzechu
Pierworodnego i tajemnica Odkupienia
s� opancerzone przeciw rozumowi.
Kt�ry na pr�no pr�buje dowiedzie� si� o dziejach
Boga przed stworzeniem �wiata, i o tym, kiedy
w Jego Kr�lestwie dokona� si� roz�am na dobro i z�o.
I co z tego mog� zrozumie� bia�o ubrane dziewczynki
przyst�puj�ce do pierwszej komunii?
Cho� i dla siwych teolog�w to troch� za du�o,
wi�c zamykaj� ksi�g�, powo�uj�c si�
na niewystarczalno�� ludzkiego j�zyka.
Nie jest to jednak dostateczny pow�d,
�eby szczebiota� o s�odkim dzieci�tku Jezus na sianku.
5. Obci��enie
Ten Mickiewicz, po co nim si� zajmowa�, je�eli i tak jest wygodny.
Zmieniony w rekwizyt patriotyzmu dla pouczenia m�odzie�y.
W puszk� konserw, kt�ra po otwarciu miga scenami kresk�wki
o dawnych Polakach.
I katolicyzm, czy� nie lepiej zostawi� go w spokoju?
�eby zachowany by� rytua� kropienia �wi�con� wod�
i obchodzenia �wi�t, i odprowadzania umar�ych
na szanowne cmentarze.
Zawsze znajd� si� tacy, kt�rzy b�d� go traktowa�
powa�nie, to znaczy politycznie.
Nigdy jednak nie sprzymierza�em si� z tymi wrogami
O�wiecenia, kt�rzy s�ysz� diab�a przemawiaj�cego
j�zykiem liberalizmu i tolerancji dla wszelkich innowierc�w.
Niestety stosowa�o si� do mnie ameryka�skie porzekad�o,
zreszt� u�o�one w nieprzyjaznej intencji:
�Raz katolik, na zawsze katolik�.
6. Na pr�no
Bogowie albo s� wszechmocni, ale s�dz�c po �wiecie,
jaki stworzyli, nie s� dobrzy, albo s� dobrzy, ale �wiat
wymkn�� im si� z r�k, wi�c nie s� wszechmocni.
Szko�a Epikura
Sze�cioletni, czu�em groz� w kamiennym porz�dku �wiata.
Na pr�no p�niej szuka�em schronienia
w kolorowych atlasach ptak�w, pucu�owaty kustosz
Ko�a Mi�o�nik�w Przyrody.
Karol Darwin, niedosz�y duchowny, z �alem og�osi�
swoj� teori� doboru naturalnego, przewiduj�c,
�e b�dzie s�u�y�a teologii diabelskiej.
Poniewa� g�osi ona triumf silnych i przegran� s�abych,
co jest dok�adnie programem diab�a,
kt�rego nazywaj� dlatego Ksi�ciem Tego �wiata.
Wszystko co biega, pe�za, lata i umiera, jest argumentem
przeciwko bosko�ci cz�owieka.
Zwr�ci�em si� do przeciw-Natury, czyli do sztuki,
�eby z innymi budowa� nasz dom z d�wi�k�w
muzyki, barw na p��tnie i rytm�w mowy.
Zagro�eni w ka�dej chwili, znaczyli�my nasze dni
na kamiennym albo papierowym kalendarzu.
Przygotowani na to, �e d�wignie si� z otch�ani zimna r�ka,
�eby nas wci�gn�� razem z naszym
niedoko�czonym budowaniem.
Ale wierz�c, �e niekt�rzy z nas otrzymaj� dar, �ask�
wbrew sile ci��enia.
7. Mnie zawsze podoba� si�
Mnie zawsze podoba� si� Mickiewicz, ale nie wiedzia�em dlaczego.
A� zrozumia�em, �e pisa� szyfrem i �e taka jest zasada poezji,
dystans mi�dzy tym, co si� wie
i tym, co si� wyjawia.
Czyli tre�� jest wa�na, niby ziarno w �upinie, a jak b�d� bawi� si�
�upinami, nie ma wi�kszego znaczenia.
B��dy i dziecinne pomys�y poszukiwaczy tajemnicy
powinny by� wybaczane.
Mnie wy�miewali za Swedenborgi i inne ambaje,
poniewa� wykracza�em poza przepisy
literackiej mody.
Wykrzywione w szyderczym grymasie g�by
ma�polud�w rozprawiaj�cych o moich zabobonach
pobo�nego dziecka.
Kt�re nie chce przyj�� jedynej dost�pnej nam wiedzy,
o wzajemnym stwarzaniu si� ludzi
i wsp�lnym stwarzaniu tego, co nazywaj� prawd�.
Podczas gdy ja chcia�em wierzy� w Adama i Ew�,
Upadek i nadziej� przywr�cenia.
8. Ale� tak, pami�tam
Ale� tak, pami�tam podw�rze w domu Romer�w,
gdzie mia�a swoj� siedzib� lo�a �Gorliwy Litwin�.
I w staro�ci sta�em na moim uniwersyteckim dziedzi�cu
pod arkadami, przed wej�ciem do ko�cio�a �wi�tego Jana.
Co za dal, ale m�g�bym s�ysze�, jak furman strzela z bicza
i wje�d�amy ca�� gromad� z Tuhanowicz przed ganek dworu
w Szczorsach Chreptowicz�w.
�eby czyta� w najwi�kszej bibliotece na Litwie ksi�gi
ozdobione wizerunkiem cz�owieka kosmicznego.
Je�eli pisz�c o mnie pomyl� stulecia,
sam potwierdz�, �e by�em tam w 1820 roku,
pochylony nad L�aurore naissante Jakuba B�hme,
francuskie wydanie, 1802.
9. Nie z frywolno�ci
Nie z frywolno�ci, dostojni teologowie,
zajmowa�em si� wiedz� tajemn� wielu stuleci-
ale z b�lu serdecznego, patrz�c na okropno�� �wiata.
Je�eli B�g jest wszechmocny, mo�e na to pozwala�,
tylko je�eli za�o�ymy, �e dobry nie jest.
Sk�d granice jego pot�gi, dlaczego taki a nie inny
jest porz�dek stworzenia � na to starali si� odpowiedzie�
hermetycy, kabali�ci, alchemicy, rycerze R�anego Krzy�a.
Dzisiaj dopiero znale�liby potwierdzenie swoich przeczu�
w twierdzeniu astrofizyk�w, �e przestrze� i czas
nie s� niczym wiecznym, ale mia�y sw�j pocz�tek.
W jednym niewyobra�alnym b�ysku, od kt�rego zacz�y si�
liczy� minuty, godziny i stulecia stuleci.
A oni w�a�nie zajmowali si� tym, co zasz�o w �onie B�stwa
przed tym b�yskiem, czyli jak pojawi�o si� Tak i Nie, dobro i z�o.
Jakub B�hme wierzy�, �e �wiat widziany powsta�
wskutek katastrofy, jako akt mi�osierdzia Boga,
kt�ry chcia� zapobiec rozszerzeniu si� czystego z�a.
Kiedy uskar�amy si� na ziemi� jako przedsionek piek�a,
pomy�lmy, �e mog�aby by� piek�em zupe�nym,
bez jednego promienia pi�kna i dobroci.
10. Czytali�my w katechizmie
Czytali�my w katechizmie o buncie anio��w �
co zak�ada�oby jak�� dzia�alno�� w przed-�wiecie,
zanim kosmos widzialny zosta� stworzony:
tak tylko umiemy my�le�, pos�uguj�c si� kategoriami �przed� i �po�.
Nawet gdyby w przed-�wiecie istnia�y ca�e zast�py
niewidzialnych anio��w, tylko jeden z nich,
manifestuj�c swoj� woln� wol�, zbuntowa� si�
i sta� si� hetmanem rebelii.
Nie wiadomo dok�adnie, czy by� to pierwszy i najdoskonalszy
z byt�w powo�anych do istnienia,
czy te� ciemna strona samego B�stwa
zwana przez Jakuba B�hme Gniewem Bo�ym.
Tak czy inaczej, anio� wielkiej pi�kno�ci i si�y zwr�ci� si� przeciwko
niepoj�tej Jedno�ci, poniewa� powiedzia� �Ja�,
co oznacza�o od��czenie.
Luciferos, nosiciel ciemnego �wiat�a, zwany te� przeciwnikiem,
Szatanem, w Ksi�dze Hioba jest oskar�ycielem z urz�du
w gospodarstwie Stw�rcy.
Nie ma wi�kszej skazy na dziele r�k Boga, kt�ry powiedzia� �Tak�,
ni� �mier�, czyli �Nie�, cie� rzucony
przez wol� oddzielnego istnienia.
Ten bunt jest manifestacj� w�asnego �ja� i nazywa si� po��daniem,
concupiscientia, a zosta� z kolei powt�rzony na ziemi
przez naszych pierwszych rodzic�w. Drzewo wiadomo�ci
dobrego i z�ego mog�oby, jak to odkryli Adam i Ewa,
nazywa� si� drzewem �mierci.
Grzech �wiata m�g� by� zmazany jedynie przez nowego Adama,
kt�rego wojna z Ksi�ciem Tego �wiata
jest wojn� przeciw �mierci.
11. Wed�ug Mickiewicza
Wed�ug Mickiewicza i Jakuba B�hme Adam by�,
jak Adam Kadmon z Kaba�y, kosmicznym cz�owiekiem
w �onie B�stwa.
Zjawi� si� w�r�d stworzonej Natury, ale by� anielski,
obdarzony niewidzialnym cia�em.
By� kuszony przez si�y Natury, kt�re do niego
(jak podyktowa� Mickiewicz Armandowi L?vy)
wo�a�y: �Oto jeste�my tutaj, oczywisto�ci, kszta�ty, rzeczy,
domagaj�ce si� jedynie podlega� tobie, s�u�y� tobie. Widzisz nas,
dotykasz nas, mo�esz nami kierowa� spojrzeniem, skinieniem.
Czy� widzia� kiedy istot� wy�sz� od siebie, boga, kt�ry by mia�
spojrzenie, skinienie, kt�ry by rozkazywa� �ywio�om? Wierzaj nam,
ty jeste� prawdziwym bogiem dla nas, ty jeste� prawdziwym
panem stworzenia. Zjednocz si� z nami, sta�my si� tym samym
cia�em, t� sam� natur�, skojarzmy si�.
Adam uleg� pokusie, a wtedy B�g zes�a� na niego g��boki sen.
Kiedy si� obudzi�, sta�a przed nim Ewa.
12. Tak wi�c Ewa
Tak wi�c Ewa okaza�a si� delegatk� Natury
i �ci�gn�a Adama w monotonne ko�o narodzin i zgon�w.
Jak gdyby Wielka Matka Ziemia paleolitu, rodz�ca
i przechowuj�ca prochy.
St�d by� mo�e l�k m�czyzny przed obietnic� mi�o�ci,
kt�ra nie jest inna ni� obietnica �mierci.
Ziemsko�� Ewy w tej opowie�ci nie uzyska zgody naszych si�str,
ale znajdujemy u Jakuba B�hme r�wnie� obraz Ewy innej,
tej, kt�ra otrzyma�a i przyj�a wyzwanie,
aby sta� si� matk� Boga.
Nie zapominajmy jednak, �e B�hme m�wi o �wiecie archetyp�w
ogl�danych przez Boga, a wi�c tam,
gdzie nie istnieje �adne przedtem ni potem,
czyli Ewa druga nie jest nast�pczyni� pierwszej,
ale stoj� obok siebie w spojrzeniu Stw�rcy.
Przep�ywaj�c jedna w drug�, krewne, wi�cej ni� siostry.
Zdumiewaj�cy Hymn na zwiastowanie N. M. Panny
m�odego antykleryka�a Mickiewicza powsta�
tu� przed hymnem maso�skim znanym jako Oda do m�odo�ci
i wys�awia Mari� s�owami proroka, czyli Jakuba B�hme.
13. Nie mo�na si� dziwi�
Nie mo�na si� dziwi� tym spekulacjom,
bo Grzech Pierworodny jest niezrozumia�y,
i troch� rozja�nia si�, kiedy przyjmiemy,
�e Adamowi pochlebia�o zosta� w�adc�
wszelkiego widzialnego stworzenia, a to stworzenie,
pragn�c aby z nim si� z��czy�, mia�o nadziej�,
�e uchroni je od �mierci.
Tak si� nie sta�o, i sam utraci� nie�miertelno��.
Wygl�da na to, �e Grzech Pierworodny
to prometejskie marzenie o cz�owieku,
istocie tak uzdolnionej, �e si�� swego umys�u
stworzy cywilizacj� i wynajdzie lekarstwo przeciw �mierci.
I �e nowy Adam, Chrystus, przybra� cia�o i umar�,
�eby nas oswobodzi� od prometejskiej pychy.
Z kt�r�, co prawda, Mickiewiczowi upora� si� by�o najtrudniej.
14. Co� si� narodzi�
Co� si� narodzi� tej nocy
By� nas wyrwa� z czarta mocy.
Kol�da
Ktokolwiek uwa�a za normalny porz�dek rzeczy,
w kt�rym silni triumfuj�, s�abi gin�, a �ycie ko�czy si� �mierci�,
godzi si� na diabelskie panowanie.
Chrze�cija�stwo niech nie udaje, �e jest przyjazne �wiatu,
skoro widzi w nim grzech po��dania, czyli uniwersalnej Woli,
jak to nazwa� wielki filozof pesymizmu, Schopenhauer,
kt�ry w chrze�cija�stwie i buddyzmie znajdowa� rys wsp�lny,
wsp�czucie dla mieszka�c�w ziemi, pado�u �ez.
Kto pok�ada ufno�� w Jezusie Chrystusie, oczekuje Jego przyj�cia
i ko�ca �wiata, kiedy pierwsze niebo i pierwsza ziemia
przemin� i �mierci ju� nie b�dzie.
15. Religi� bierzemy
Religi� bierzemy z naszego litowania si� nad lud�mi.
S� za s�abi, �eby �y� bez boskiej opieki.
Za s�abi, �eby s�ucha� zgrzytliwego obrotu piekielnych k�.
Kto z nas pogodzi si� z wszech�wiatem bez jednego g�osu
Wsp�czucia, lito�ci, zrozumienia?
Cz�owiecze�stwo oznacza zupe�n� obco�� po�r�d galaktyk.
Dostateczny pow�d, �eby wsp�lnie z innymi wznosi� �wi�tynie
niewyobra�alnego mi�osierdzia.
16. Tak naprawd�
Tak naprawd� nic nie rozumiem, jest tylko
ekstatyczny nasz taniec, drobin wielkiej ca�o�ci.
Rodz� si� i umieraj�, taniec nie ustaje, zakrywamy oczy,
broni�c si� od nat�oku biegn�cych do mnie obraz�w.
By� mo�e tylko udaj� gesty i s�owa, i czyny,
zatrzymany w wyznaczonym dla mnie zagonie czasu.
Homo ritualis, tego �wiadomy, spe�niam
co przepisane jednodniowemu mistrzowi.
17. Dlaczego nie przyzna�
Dlaczego nie przyzna�, �e nie post�pi�em w mojej religijno�ci
poza Ksi�g� Hioba?
Z t� r�nic�, �e Hiob uwa�a� siebie za niewinnego,
ja natomiast obarczy�em win� moje geny.
Nie by�em niewinny, chcia�em by� niewinny, ale nie mog�em.
Zes�ane na mnie nieszcz�cie znosi�em nie z�orzecz�c Bogu,
skoro nauczy�em si� nie z�orzeczy� Bogu za to,
�e stworzy� mnie takim cz�owiekiem, nie innym.
Nieszcz�cie by�o wed�ug mnie kar� za moje istnienie.
Dzie� i noc zwraca�em do Boga pytanie: Dlaczego?
Do ko�ca niepewny, czy rozumiem
Jego niejasn� odpowied�.
18. Gdybym nie posiad�
Gdybym nie posiad� obszernej wiedzy o tym,
co nazywa si� dum�, pych� albo pr�no�ci�,
M�g�bym bra� powa�nie widowisko ko�cz�ce si� nie tyle
opadni�ciem kurtyny, ile gromem z jasnego nieba.
Ale komizm tego widowiska jest tak niezr�wnany,
�e �mier� wydaje si� niestosown� kar� dla nieszcz�snych lalek,
za ich gry samochwalstwa i wiaro�omne sukcesy.
My�l� o tym ze smutkiem, siebie widz�c
po�r�d uczestnik�w zabawy.
I wtedy, przyznaj�, trudno mi uwierzy� w dusz� nie�mierteln�.
19. No tak, trzeba umiera�
No tak, trzeba umiera�.
�mier� jest ogromna i niezrozumia�a.
Na pr�no w Dzie� Zaduszny chcemy us�ysze� g�osy
z ciemnych podziemnych krain, Szeolu, Hadesu.
Jeste�my igraj�ce kr�liczki, nie�wiadome, �e p�jd� pod n�.
Kiedy zatrzyma si� serce, nast�puje nic,
m�wi� moi wsp�cze�ni wzruszaj�c ramionami.
Chrze�cijanie stracili wiar� w surowego S�dziego,
Kt�ry skazuje grzesznik�w na kot�y z wrz�c� smo��.
Ja odnios�em korzy�ci z czytania Swedenborga,
U kt�rego �aden wyrok nie spada z wysoka,
I dusze umar�ych ci�gnie jak magnes do dusz podobnych
Ich karma, jak u buddyst�w.
Czuj� w sobie tyle niewyjawionego z�a,
�e nie wykluczam mego p�j�cia do Piek�a.
By�oby to zapewne Piek�o artyst�w,
To znaczy ludzi, kt�rzy doskona�o�� dzie�a
Stawiali wy�ej ni� swoje obowi�zki ma��onk�w, ojc�w,
braci i wsp�obywateli.
20. Granica
�ni� mi si� sen o trudnej do przekroczenia granicy,
a przekroczy�em ich sporo, na przek�r stra�nikom
pa�stwo i imperi�w.
Ten sen nie mia� sensu, bo w�a�ciwie by� o tym,
�e wszystko dobrze, dop�ki do przekroczenia granicy
nie jeste�my zmuszeni.
Po tej stronie zielony puszysty dywan,
a to s� wierzcho�ki drzew tropikalnego lasu,
szybujemy nad nimi my, ptaki.
Po tamtej stronie �adnej rzeczy, kt�r� mogliby�my
zobaczy�, dotkn��, us�ysze�, posmakowa�.
Wybieramy si� tam, oci�gaj�c si�, niby emigranci
nie oczekuj�cy szcz�cia w dalekich krajach wygnania.
21. �eby wreszcie
�eby wreszcie przedstawi� siebie jako spadkobierc� l� mistycznych,
a tak�e jako cz�owieka innego ni� w legendzie.
Rzekomo dziecko szcz�cia, kt�remu nie wszystko si� udaje,
zbiera�em honory w d�ugim i pracowitym �yciu.
Naprawd� to odbywa�o si� zupe�nie inaczej,
ale z dumy i wstydu powstrzymywa�em si� od wyzna�.
W latach szkolnych, w brutalno�ci boiska, uzna�em si�
za niezdolnego do walki i wcze�nie zacz��em uk�ada�
zast�pcze powo�anie.
P�niej zazna�em prawdziwych, nie urojonych, tragedii,
tym trudniejszych do znoszenia, �e nie czu�em si� niewinny.
Nauczy�em si� znosi� nieszcz�cie, jak si� znosi kalectwo,
ale moi czytelnicy rzadko mogli z moich pism to odgadn��.
Jedynie ciemna tonacja i sk�onno�� do szczeg�lnej,
niemal manichejskiej, odmiany chrze�cija�stwa,
mog�y naprowadzi� na w�a�ciwy �lad.
Doda� trzeba uwik�anie tego indywiduum w histori�
dwudziestego wieku, absurdalno�� jego post�pk�w
i serie cudownych ocale�.
Jakby zast�pcze powo�anie by�o potwierdzone
i Pan B�g ��da� ode mnie dope�nienia dzie�a.
Trudzi�em si� i szuka�em wielko�ci, jej niedosi�ganie
t�umacz�c czasem marnym.
Znajduj�c j� u innych, niekiedy u siebie,
wdzi�czny by�em za dar uczestnictwa
w niezwyk�ym boskim zamy�le dla �miertelnych.
22. Miejcie zrozumienie
Miejcie zrozumienie dla ludzi s�abej wiary.
Ja te� jednego dnia wierz�, drugiego nie wierz�.
Ale jest mi dobrze w modl�cym si� t�umie.
Poniewa� oni wierz�, pomagaj� mi wierzy�
w ich w�asne istnienie, istot niepoj�tych.
Pami�tam, �e zostali stworzeni niewiele ni�szymi
od niebieskich mocy.
Pod swoj� brzydot�, pi�tnem ich praktyczno�ci,
s� czy�ci, w ich gard�ach, kiedy �piewaj�,
pulsuje t�tno zachwytu.
A najbardziej przed pos��kiem Matki Boskiej,
tak uformowanej, jak ukaza�a si� dziecku w Lourdes.
Naturalnie, jestem sceptyczny, ale razem �piewam,
pokonuj�c w ten spos�b przeciwie�stwo
pomi�dzy prywatn� religi� i religi� obrz�du.
23. Pi�kna Pani
Pi�kna Pani, Ty, kt�ra dzieciom ukaza�a� si� w Lourdes i Fatima.
Najbardziej wtedy, jak m�wi� dzieci, zdumia�a je
Twoja niewys�owiona �liczno��.
Jakby� chcia�a przypomnie�, �e pi�kno jest
jednym z komponent�w �wiata.
Co mog� potwierdzi�, bo by�em w Lourdes
pielgrzymem u groty, kiedy szumi rzeka
i na czystym niebie nad g�rami wida� r�bek ksi�yca.
Sta�a�, m�wi� dzieci, nad niedu�ym drzewkiem,
ale Twoje stopy unosi�y si� na oko�o dziesi�� centymetr�w
nad jego li��mi.
Mia�a� cia�o nie zjawy, ale z