9303
Szczegóły |
Tytuł |
9303 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9303 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9303 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9303 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ANDRZEJ CZAPLI�SKI
DZIERZGO� 2002
Sk�ad komputerowy
Zbigniew Charmu�owicz
Korekta
Danuta Bieli�ska
El�bieta Charmu�owicz
Fotografie
Kazimierz Bieli�ski
Andrzej Czapli�ski
Wulf Wagner
Horst Zander
T�umaczenia z j�zyka niemieckiego
Maria Krochta
Stanis�aw �aga
Gerhard Zajdowski
Wydawca
Towarzystwo Rozwoju Dzierzgonia
Dzierzgo� dn, 15 sierpnia 2002r.
2
Prawdziwym My�liwym po�wi�cam
�My�liwy na �owach nie zadowala si� zwyk�ym
mordem, wystarczaj�cym dla k�usownika. Tylko trudny
strza� jest pi�knym strza�em, tylko karko�omna pogo� warta
trudu. Dla my�liwego knieja, pole lub moczary s� �wiatem
ca�ym.
Nie dlatego bynajmniej, �eby pragn�� �up�w
i oczekiwa� chwili, w kt�rej na widelcu ujrzy nie tylko
ubitego, ale i upieczonego zwierza. Lecz dlatego, �e ocenia
wybornie czary dzikiej natury, �e napawa si� pi�knem, jakie
umie dojrze� na ka�dym kroku, w ka�dej porze roku,
w dzie� i w nocy�
3
WST�P
Po dwudziestu latach w�dr�wek ze strzelb�, po wielu nocnych czatach
i wielogodzinnych oczekiwaniach na spotkanie �owieckiej przygody, m�g�bym
naszkicowa� obraz owych jar�w, drzew, g�szczy, postaci zwierz�t �ownych,
ps�w my�liwskich i koleg�w, z kt�rymi prze�y�em cudne chwile. Ilu� to mi�ych
towarzyszy, ilu znakomitych my�liwych na zawsze zaleg�o w mej pami�ci.
Wszystko powraca �ywym obrazem, gdy spojrz� na swoje trofea �owieckie,
kt�re mam w wielkiej estymie. Mi�o�� do �owiectwa, wyrzeczenie si� innych
przyjemno�ci, (ciep�ego ��ka) to trud ponad si�y. B��dzenie po lesie, nara�anie
na k�sanie mrozu albo komar�w, cierpliwo�� to �co�� trudnego
do zdefiniowania i niezrozumia�ego dla os�b, kt�rym obce s� podobne
wra�enia. Nic nie zast�pi d�wi�k�w nocnego lasu, orgii budz�cej si� rano
przyrody, emocji zwi�zanych z widokiem zwierzyny �yj�cej w stanie wolnym .
Jej przechytrzenie upodobania nas do postaci wielkich �owc�w znanych tylko
z literatury.
Miar� owej mi�o�ci jest poszanowanie zdobytych trofe�w �owieckich.
Ka�dy or� dzika, parostki rogaczy, czy wieniec byka przypominaj� o prze�ytej
przygodzie i wzmacniaj� ch�� zaznania nast�pnej. Jestem dumny, �e by�o mi
dane wst�pi� w szeregi �rycerzy �w. Huberta�.
Truizmem jest przypominanie �e �owiectwo wnios�o znacz�cy wk�ad
w rozw�j literatury, malarstwa, rze�by, architektury, �e by�o i jest czynnikiem
kulturotw�rczym. Wszyscy od wiek�w zajmowali si� te� �owiectwem. Polowali
monarchowie, rody ksi���ce i mo�now�adcy, drobna szlachta oraz ludzie
pochodz�cy z gminu. �owy mia�y dla ka�dej grupy spo�ecznej inny wymiar.
4
Dzi� pozosta�y zabytki �wiadcz�ce o tym, �e uprawianie �owiectwa by�o dla
�wczesnych wa�ne, �e stanowi�o wielkie wydarzenie w ich �yciu.
Pozosta�y obrazy, utwory literackie, rze�by a nawet ca�e budowle - pa�ace
i pa�acyki �owieckie. �ciany wielkopa�skich posiad�o�ci ozdabiane by�y
�owieckimi trofeami. Ubolewam nad tym, �e wiele z tych pami�tek uleg�o
zniszczeniu. Burzliwe losy historii cz�ci �wiata, w kt�rej obecnie �yjemy,
wydatnie si� do tego przyczyni�y. Wojny, przemiany ustroj�w spo�ecznych,
przesuwanie granic i zwi�zane z tym zmiany pa�stwowo�ci powodowa�y, �e
wsp�cze�ni �Hunowie� niszczyli wszystko tak, jakby �ycie i �wiat na nowo
powstawa�y.
Nie mo�na zaciera� i zafa�szowywa� historii. Szczeg�lnie w przypadku,
kiedy rzecz tyczy tak niewinnej sfery, jak� jest �owiectwo.
Zostawmy wi�c potomnym te nieliczne zabytki i tw�rzmy nowe, b�d�c
przez to uczestnikami H I S T O R I I. Celowo napisa�em ten wyraz du�ymi
literami, aby uzmys�owi� jak wa�ne jest to zadanie. Kto� powiedzia�, �e �nar�d
bez historii przestaje istnie�. Parafrazuj�c t� wypowied� stwierdz�, �e
��owiectwo bez historii staje si� k�usownictwem�.
Powodowany ch�ci� zachowania pami�tek �owieckich, (bez wzgl�du na
aspekty dotycz�ce stosunk�w polsko-niemieckich na przestrzeni wiek�w),
znajduj�cych si� na terenie Ko�a �owieckiego �Knieja� w Starym Dzierzgoniu,
pragn� w tej publikacji przedstawi� historie kamiennych obelisk�w Cesarza
Niemiec i Kr�la Prus Wilhelma II, �ywi�c nadziej�, �e w ten spos�b moja osoba
i dzia�ania Zarz�du K.�. �Knieja� przyczyni� si� do zachowania oraz
kontynuowania historii �owieckiej teren�w, na kt�rych obecnie mo�emy
uprawia� swoje hobby. Mam te� nadziej�, �e to opracowanie b�dzie pami�tk�
i �r�d�em wiedzy dla przysz�ych adept�w sztuki �owieckiej, kt�rzy b�d� z niej
czerpali warto�ci wi�ksze ni� "smak kawa�ka mi�sa na widelcu".
Andrzej Czapli�ski
5
Rozdzia� I
PRAKWICE
Poniewa� historia kamieni Wilhelma jest �ci�le zwi�zana z miejscowo�ci� Prakwice,
po�o�on� na terenach Ko�a �owieckiego �Knieja� ze Starego Dzierzgonia i z rodem pruskim
von Dohna, nale�y przedstawi� histori� tego� rodu oraz samej miejscowo�ci.
PRAKWICE (niem. Pr�kelwitz) - administracyjnie od 01.01.2000 roku wchodz�
w sk�ad gminy Dzierzgo� (powiat sztumski, wojew�dztwo pomorskie). Lasy obejmuj�ce
Prakwice nale�� do le�nictwa o nazwie �Kr�lewskie� (nadle�nictwo Susz).
Pierwsza wzmianka o miejscowo�ci Praterwicz pochodzi z 1312 roku. W roku 1328
zapisano j� nieco odmiennie - Preyterwicz. Nazwa jest pochodzenia pruskiego, chocia�
jej ko�c�wka wskazuje tak�e na wp�ywy ludno�ci polskiej.
Prakwice dawniej by�y prawdopodobnie siedzib� jakiego� ziemianina pruskiego.
W XV wieku posiada� je Gabriel Ba�y�ski ze Sztymbarka, przyw�dca rycerstwa
dzierzgo�skiego w Zwi�zku Pruskim. P�niej znalaz�y si� w posiadaniu zniemczonej ju�
rodziny pruskiej Projk�w (von Proeck), a oko�o 1730 roku naby� je wraz z kilkoma
folwarkami i wsi� szlacheck� Stare Miasto (niem. Altstadt) burgrabia Krzysztof von Dohna,
blisko spokrewniony z g��wn� lini� prusk� Dohn�w ze S�obit. Krzysztof von Dohna (1665-
1733) by� m�odszym bratem Aleksandra von Dohna, kt�ry jako najstarszy, m�ski potomek
rodu, zgodnie z tradycj�, �e pierworodny syn dziedziczy dobra g��wne, by� w�a�cicielem ziem
rodowych w S�obitach.
Rodow�d von Dohn�w si�ga czas�w panowania na tych ziemiach Zakonu
Krzy�ackiego. Po zawarciu pokoju toru�skiego (1466r.) prawie po�owa teren�w podleg�ych
zakonowi przypad�a Polsce. Jednak powiat mor�ski powr�ci� do zakonu, z tym, �e zakonni
mistrzowie musieli p�aci� Polsce lenno. Poniewa� w wojnie z Polsk� zakon krzy�acki
pos�ugiwa� si� wojskami najemnymi, g��wnie z kraj�w niemieckich, po kl�sce sta� si�
niewyp�acalny i musia� swoich wierzycieli zaspokaja� nadaniami ziemskimi. Odt�d panami
tych ziem stali si� obcy najemnicy. Byli oni zal��kiem nowej warstwy szlachty i arystokracji,
g��wnie pruskiej.
W powiecie pas��ckim Dohnowie, kt�rzy stale powi�kszali swoje dobra, usadowili si�
w G�adyszach, �awkach, S�obitach. Za rodow� siedzib� w 1525 roku obrali S�obity /oko�o
sze�� kilometr�w od M�ynar/, gdzie w 1622 roku pobudowali okaza�y pa�ac, usytuowany w
zaplanowanym wed�ug francuskich kanon�w parku.
Prakwice do��czono do magnackiej fortuny ju� oko�o 1730 roku. Trzeba doda�, �e r�d
von Dohna by� zaprzyja�niony, a nawet spokrewniony z innym rodem magnat�w pruskich
von Finckenstein kt�ry z kolei za swoj� siedzib� rodow� obra� sobie Kamieniec, le��cy na
trasie Dzierzgo�-Susz, oddalony od Starego Dzierzgonia o siedem kilometr�w.
Oba rody, utrzymuj�c liczn� s�u�b�, zamieszkiwa�y wspania�e pa�ace o pi�knej
architekturze i bogatych wn�trzach. Nazywano je �kr�lewskimi�, poniewa� cz�sto go�ci�y
kr�l�w i cesarzy. Obie siedziby zachowa�y swoj� �wietno�� do ko�ca 1945 roku. Pa�ace
w Kamie�cu i S�obitach doszcz�tnie zniszczy�y wojska radzieckie.
Prakwice le�� w �yznej okolicy, oko�o dw�ch i p� kilometra na wsch�d od miasta
Dzierzgo�. W dobrach Dohn�w by�y bardzo wa�ne. W po�owie XIX wieku majorat prakwicki
obejmowa� ponad 4000 hektar�w. Nale�a�o do niego dziewi�� folwark�w i wie�
pa�szczy�niana. W 1904 roku odpad�a od d�br wi�ksza cz�� Starego Miasta (wskutek
uw�aszczenia ch�op�w), lecz globaln� powierzchni� skompensowa�y nowe nabytki: dw�r
Kielmy (niem.K�llmen), Nowy M�yn (niem. Neum�hl) i kilka dzia��w lasu zakr�ckiego.
W tym�e 1904 roku do Prakwic nale�a�o 1056 hektar�w las�w i folwarki: Adamowo (niem.
Adamshof), Gl�dy (niem.Glanden), Kielmy (niem.K�llmen), Kr�likowo (niem.K�nigssee),
6
Mokajmy (niem. Storchnest), Pacho�y (niem. Pachollen), Pogorzele (niem. Vaterssegen),
W�lka Prakwicka (niem. Mathildenfol), Zakr�ty (niem. Sakrinten), Zamek (niem. Schlosshof)
i Zapiecki (niem. Armuth). W okresie mi�dzywojennym W�lk� Prakwick� rozparcelowano, a
folwark Zamek odsprzedano
7
.
Dworek, a w�a�ciwie ma�y pa�acyk w Prakwicach, powsta� jeszcze przed okresem,
w kt�rym sta� si� w�asno�ci� rodu von Dohna. Wed�ug danych zaczerpni�tych z czasopisma
�Wiadomo�ci mor�skiego powiatu rodzinnego� (niem. Mohrunger Heimatkries-
8
Dzierzgo�
Christburg
Mokajmy
Storchnest
Pacho�y
Pachollen
Prakwice
Pr�kelwitz
Adamowo
Adamshof
Stacja kolejowa
Dzierzgo�
bhf. Christburg
Stare Miasto
Altstadt Kielmy
K�llmen
Gl�dy
Glanden
Zakr�ty
Sakr inten
Stary Dzierzgo�
Alt Christburg
Zamek
Schlosshof
Nowe
Monasterzysko
Neu-M�nsterberg
Wielkie
Monasterzysko
Gross-M�nsterberg
Kr�likowo
K�nigssee
Pogorzele
Vaterssegen
Nowy M�yn
Neum�hl
Zapiecki
Armuth
W�lka
Prakwicka
Mathildenfol
Oznaczenie miejscowo�ci (miast, wsi, folwark�w)
Nachrichten), gdzie autor artyku�u Wulf D.Wagner, podaje histori� dworu w Prakwicach,
pa�acyk, a w�a�ciwie jego budowa, si�ga czas�w Johanna Ernsta von Wallenrod (1615-
1697). Projekt budowli pa�acyku zosta� naszkicowany zgodnie z kanonami znanymi
majstrom budownictwa barokowego. �wiadcz� o tym �agodne formy nadbudowy, o kt�rych
Martin Gr�nberg wspomina przy opisie elektoratu Fryderyka III i zamku Friedrichshof
(p�niejszy Gross Holstein). Pa�acyk w Prakwicach przypomina w miniaturze zamek
Fryderyka III, kt�ry powsta� pod koniec XVII wieku. W przybli�eniu czas budowy dworu
w Prakwicach mo�na okre�li� na 1700 rok.
By� to najpi�kniejszy pa�ac w prowincji. Mia� sw�j niepowtarzalny urok, dostojno��
i doskona�o��. Tak pisa� o nim jego ostatni w�a�ciciel Aleksander F�rst zu Dohna-
Schlobitten.
W latach 1935-1936 maj�tek zosta� w��czony do powiatu pas��ckiego (Preussisch-
Holland) i od tej pory sta� si� miejscem wypoczynku letniego rodziny von Dohna. Sp�dzali
tam wakacje i ferie ze swoimi dzie�mi oraz dzie�mi innych mo�now�adc�w pruskich.
Dworek by� te� siedzib� go�ci-my�liwych
zapraszanych do Prakwic na polowania.
W latach 1884-1906 odwiedza� t� rezydencj�
cesarz Wilhelm II- wcze�niejszy ksi��� von Preussen.
Przyje�d�a� na zaproszenia �wczesnego w�a�ciciela
maj�tku - Ryszarda Wilhelma von Dohna. Letnia
rezydencja doskonale spe�nia�a zadania, jakich
wymaga�y odwiedziny tak dostojnego go�cia.
Panuj�cy w niej porz�dek i obs�uga w pi�knych,
galowych ubraniach by�y na tak wysokim poziomie,
jakiego w tym czasie w Prusach Wschodnich nigdzie
nie by�o. W jadalni wisia�o osiemdziesi�t gipsowych
odlew�w najpi�kniejszych rogaczy strzelonych przez
monarch�.
Obok tych pami�tek znalaz�y te� prezenty, kt�re cesarz naby� na wystawach i darowa�
gospodarzom. W przeci�gu o�miu lat Wilhelm II corocznie obdarowywa� Ryszarda Wilhelma
von Dohna obrazami przedstawiaj�cymi pejza�e, krajobrazy i natur�, kt�re nast�pnie
9
DW�R W PRAKWICACH
Widok od frontu
Dworek w Prakwicach s�u�y� dla rodu von Dohna jako letnia rezydencja
wypoczynkowa, gdzie sp�dzali wakacje razem z dzie�mi swoim i i innych
dostojnik�w cesarstwa. S�u�y� tak�e jako dworek my�liwski dla go�ci
zaproszonych na polowania.
oprawiano w poz�acane ramy.
Wisia�y one w pomieszczeniu, kt�re od 1910 roku nazywane by�o sypialni� cesarsk�
i do 1945 roku nic w jej wystroju nie zmieniono. Po upadku monarchii, w sypialni, nad
kominkiem powieszono du�e zdj�cie cesarza Wihelma II.
Do ko�ca 1944 roku Prakwice nadal pe�ni�y funkcj� letniej rezydencji rodu
von Dohna. Podczas nieobecno�ci w�a�cicieli pa�acem opiekowa� si� dozorca Carl
Hoffmann, kt�ry w nim sypia�. Zarz�dcy maj�tku mieszkali poza pa�acem.
Z pocz�tkiem lat dwudziestych XX wieku Prakwice sta�y si� w�asno�ci� spadkobiercy
ca�ej fortuny, Aleksandra zu Dohna- Schlobitten, kt�ry postanowi� w 1935 roku
odrestaurowa� dw�r w Prakwicach. Pomaga� mu w tym, dbaj�cy o szczeg�y, architekt Wulf
Wagner.
Pa�acyk w Prawicach
Budynek by� jednopi�trowy, z wyci�gni�tymi do przodu niewielkimi skrzyd�ami.
Nisko opuszczony dach zwie�czono trzema pot�nymi, tak ulubionymi w czasach baroku,
pi�knie wyprofilowanymi kominami. Przez wysokie, u g�ry p�okr�g�e drzwi wchodzi�o si�
do sieni. Pod�ogi wy�o�ono oryginalnymi p�ytkami z marmuru. Z sieni na poddasze sz�o si�
okaza�ymi barokowymi, d�bowymi schodami, kt�re uleg�y zniszczeniu w XIX w.
Odbudowano je w 1935 roku, wraz z balustradami, zachowuj�c dawny styl. Pod schodami
sk�adowano drewno na opa� do kuchni.
�ciany korytarza zdobi�y dwa medaliony �osi. Po prawej stronie sta�a szafa, a na niej
wypchane zwierz�ta. Nad szaf� wisia� go�oszyjny s�p o trzymetrowej rozpi�to�ci skrzyde�. O
tych s�pach opowiada� �mistrz dzikiego lasu� - le�niczy Schmidt, kt�ry to pono� jeszcze
przed I Wojn� �wiatow� widzia� na polach prakwickich trzy afryka�skie s�py (sk�d one si�
tam wzi�y, nie wiadomo). Jeden z tych s�p�w, podczas podchodu zosta� upolowany i odt�d,
wypchany stanowi� ozdob� korytarza.
Z korytarza dochodzi�o si� do znajduj�cej si�
po prawej stronie jadalni. W 1935 roku po�o�ono
w niej now�, modrzewiow� pod�og�
i wytapetowano �ciany na zielono. Pomieszczenie to
nazywano �zielonym�, poniewa� nawet krzes�a
mia�y obicia w tym kolorze. W jadalni znajdowa�
si� bogato zdobiony kominek oraz niebiesko-szary
piec kaflowy z ozdobn� przykryw�, stanowi�c�
koron�. Styl zwie�czenia pieca wskazywa� na drug�
po�ow� XVIII wieku.
Po 1936 roku zosta�a dostawiona barokowa
szafa na naczynia. Ustawiono w niej porcelany
mi�nie�skie w cebulowym odcieniu, wywodz�ce si�
z lat 1860-1890. Jeden z serwis�w by� prezentem
�lubnym z 1868 roku, Ryszarda-Wilhelma von
Dohna i Amelie z domu Gr�fin zu Dohna-
Schlodien. W sk�ad serwisu obok przer�nych
talerzy, fili�anek, waz do zup, wchodzi�y te�
tr�jramienne �wieczniki, umywalka z wiaderkiem i
nocniki.
10
Korytarz fot. W.Wagner
11
Z jadalni mo�na by�o przej�� do urz�dzonej w 1895 roku �azienki, w kt�rej by�a bie��ca
woda, co w tamtych czasach wzbudza�o zachwyt go�ci. Cieszy�a si� ona ogromnym
powodzeniem. �azienka dla cesarza, podobnie jak przyleg�y do niej pok�j, s�u��cy do
wypoczynku i jako przebieralnia, wyposa�one by�y w dywany oraz niezb�dny sprz�t.
Z drugiej strony �azienki, w pokoju s�u�bowym, spa� dy�urny stra�nik-dozorca
Carl Hoffmann. Z tego pomieszczenia wiod�y tak�e schody na poddasze, gdzie r�wnie�
sypiano.
Du�a sypialnia nazywana by�a �czerwonym salonem�. Sta� w niej pi�kny st� i bia�oniebieski
piec kaflowy o wysoko�ci trzy i p� metra, w kt�rym ka�dy kafel ozdobiony by�
herbem Wallenrod�w (dow�d wskazuj�cy na czas budowy pa�acu w Prakwicach). �ciany by�y
wytapetowane na czerwono i wisia�y na nich cesarskie obrazy z pejza�ami.
Z korytarza, wchodzono prosto do oran�erii. Drzwi wyj�ciowe do ogrodu
z pocz�tkiem XX wieku zosta�y zamkni�te, ale w 1936 roku, po renowacji ponownie zosta�y
udost�pnione. Po ich formie i kszta�cie (taki sam, jak w zamku Friedrichshof) tak�e mo�na
okre�li� dat� powstania dworu w Prakwicach.
Na jednej �cianie wisia�o dziesi�� poro�y rogaczy, kt�re to ksi��� Friedrich Carl von
Preussen w latach 1880-1885 ustrzeli� w tutejszych lasach.
Z oran�erii, na lewo wchodzono do ogromnego pokoju wypoczynkowego, w kt�rym
podczas pobyt�w rodziny i go�ci sp�dzano wi�ksz� cz�� dnia. Jedna ze �cian tego pokoju
i jej pokrycie zosta�y przebudowane w XVIII wieku, bez zachowania barokowego stylu.
W�wczas wprowadzono jeszcze kilka zmian, np. niszcz�c barokowe stiuki plafonu pokoju
wypoczynkowego, wybudowano poprzeczn� �cian� dzia�ow�.
G��wny wystr�j pokoju stanowi�y poro�a. By�o ich tak du�o, �e ze sprzeda�y kilkuset
parostk�w i kilku wie�c�w pewnej bawarskiej fabryce guzik�w Aleksander zu Dohna uzyska�
znaczne �rodki finansowe. Dzi�ki nim, podczas remontu dworu w 1935 roku, m�g� usun��
ra��ce b��dy stylowe i jak sam powiada� �pozby� si� nadmiaru ko�ci�.
Na lewo, z korytarza przechodzi�o si� do kuchni. By�o w niej wydzielone
pomieszczenie, w kt�rym spo�ywa�a posi�ki s�u�ba. Ogromny st� w kuchni s�u�y� do
12
Fragment jadalni tzw. salonu zielonego fot. W. Wagner
prasowania, a tak�e do czyszczenia sreber. W jednej szafie znajdowa�y si� naczynia,
w drugiej spirytus i nafta do lamp, kt�rymi w�wczas o�wietlano pa�ac.
Sypialnia dla kobiet obs�uguj�cych dom znajdowa�a si� na poddaszu. Prowadzi�y do niej
schody z po�o�onego poni�ej pomieszczenia dla personelu. Sta�y tam metalowe ��ka i
umywalka.
D�bowe schody z korytarza g��wnego wiod�y do pokoi sypialnych na poddaszu.
Zajmowa�a si� nimi stara szafarka, kt�ra prowadzi�a go�ci do �sali� wyposa�onej w cztery
��ka z baldachimami, gdzie sypiano. Ka�de ��ko posiada�o bawe�niane zas�ony w kwiaty.
Do p�nych lat XIX w. znajdowa�y si� tam mi�dzy innymi szafy elbl�skie i kr�lewieckie.
�ciany tego pokoju wyklejono jasnymi, wzorzystymi tapetami. Z du�ych okien rozci�ga�y si�
przepi�kne widoki. Stare orzechy w�oskie w parku, rzadko�� w Prusach Wschodnich, obficie
owocowa�y. Za kolist� rabat� rozpoczyna�a si� aleja grabowa. Przez korony drzew spojrzenie
w�drowa�o daleko na zach�d, ponad �yznymi polami, a� do �u�aw malborsko-elbl�skich.
Ca�y budynek by� podpiwniczony. W piwnicach przechowywano artyku�y spo�ywcze.
Osobna piwnica by�a winiarni�, w niej le�akowa�y wina.
W szczytowej �cianie by�o wej�cie, przez kt�re ogrodnik dostarcza� owoce i orzechy.
T�dy wchodzi�o si� tak�e do gabinetu, w kt�rym rezydowa� rz�dca � tu za�atwiano interesy .
13
Prakwice - widok od frontu z 1935r. fot. W.Wagner
Prakwice - widok od strony parku z 1935r. fot. W.Wagner
W po�owie 1930 roku doprowadzono do pa�acu elektryczno��, a w �lad za tym
zainstalowano system dzwonk�w, s�u��cy do kontakt�w ze s�u�b�. Ka�dy pok�j by�
po��czony kabelkiem z dzwonkiem, znajduj�cym si� nad drzwiami w kuchni.
Trwaj�cy ponad miesi�c remont kosztowa� w�a�ciciela 2000 RM, nie licz�c pensji
architekta. By�a to na owe czasy bardo du�a suma.
Dla w�a�cicieli d�br ta kwota nie stanowi�a problemu. Przez ponad trzy stulecia na
ogromn� fortun� pracowa�y setki robotnik�w. Doch�d czerpano z dziesi�tk�w folwark�w.
W tamtych latach wydzielone maj�tki, takie jak Prakwice, nazywano �kluczami dworskimi�.
Aleksander zu Dohna wspomina, �e Prakwice by�y �z�otym kluczem�. Nic w tym dziwnego,
poniewa� obok walor�w �owieckich i rekreacyjnych stanowi�y dla rodu pot�ne �r�d�o
dochod�w.
Majorat prakwicki by� doskonale administrowany. W samym folwarku Pacho�y by�y
cztery stada kr�w licz�ce 650 sztuk, cztery stada owiec po 1500 sztuk, a dwa stada trzody
chlewnej mia�y obsad� 1000 sztuk. Utrzymywano tak�e 250 sztuk koni, a poniewa� w okresie
mi�dzywojennym niema�y doch�d przynosi�a sprzeda� tych zwierz�t dla wojska, hodowano
35 klaczy zarodowych. By�y to konie czystej krwi, rasy �Trakener�. �rebi�ta znakowano
wypalaj�c na zadzie �opaty �osia. Taki znak by� zastrze�ony dla stada w Prakwicach.
Gleby folwarku Pacho�y mia�y bardzo dobr�
struktur�, w skutek czego uzyskiwano wysokie plony
p�od�w rolnych.
Tak by�o tylko w jednym folwarku,
a przypomnijmy, �e w ca�ych dobrach by�o ich
dziesi�tki. Sta� wi�c by�o r�d na utrzymywanie pa�ac�w,
licznej s�u�by, na korzystanie z przer�nych zabaw
i uciech.
Rozwi�zane te� by�y sprawy socjalne pracowni -
k�w. Deputaty roczne wynosi�y: 950 kg �yta, 50 kg
grochu, 100 kg pszenicy, 300 kg j�czmienia. Ponadto ka�dy pracownik otrzymywa� rocznie
po 6m3 drewna twardego i mi�kkiego na opa� i 18m3 tzw. niesortu. M�g� uprawia� 25 ar�w
ziemi pod ziemniaki i utrzymywa� jedn� krow�, jedn� �wini� oraz dowoln� ilo�� ptactwa,
z tym, �e co si�dma g� musia�a by� oddana rz�dcy. Prosi�ta od �wi� pracownik musia�
sprzeda�, co stanowi�o dodatkowe �r�d�o dochodu.
W okresie letnim robotnik otrzymywa� 24 marki miesi�cznie, a w okresie zimowym 16 marek
marek. W Pacho�ach istnia� dom starc�w dla emerytowanych robotnik�w rolnych.
W 1944 roku, przewiduj�c kapitulacj� Niemiec, rozpocz�to
pakowanie cenniejszych przedmiot�w. S�u��cy Charlotte Sommer
i Maurycy Stelmacher zapakowali w d�bowe skrzynie
wymoszczone sianem cenne mi�nie�skie porcelany. Zagin�y one
podczas panicznej ucieczki. Szybko post�puj�cy front wschodni
spowodowa�, �e ca�y r�d von Dohna rozpocz�� ucieczk�
22 stycznia 1945 roku ze S�obit, przez Prakwice, Elbl�g, Gda�sk
ca�e Niemcy i 20 marca 1945 roku dotar� do miejscowo�ci Eystrup
ko�o Bremen.
Pa�ac w Prakwicach ogo�ocili �o�nierze radzieccy, a potem
w latach powojennych niszcza�, jak wiele innych obiekt�w tego
typu, oddany Pa�stwowym Gospodarstwom Rolnym. Jeszcze w
1974 roku mo�na by�o obejrze� resztki bogato zdobionych
komink�w i piec�w kaflowych. Przez nast�pne dziesi�ciolecia dewastacji dope�ni�a
miejscowa ludno��. W dniu dzisiejszym pa�ac jest kompletn� ruin� i w og�le nie przypomina
�wietno�ci, kt�ra trwa�a trzy stulecia oraz tego, �e przebywa� tutaj ostatni cesarz Niemiec
i kr�l Prus- Wilhelm II.
14
Znakowanie koni w 1938r. w Prakwicach
Ro�linno�� porastaj�ca ruiny powoli, ale systematycznie zaciera �lady �wietno�ci
budowli. Mimo to resztki mur�w, przy odrobinie wyobra�ni, pozwalaj� cho� na chwil�
odtworzy� histori� pa�acu i atmosfer� tamtych czas�w.
15
Rozdzia� II
GOSPODARKA LE�NA I �OWIECKA
W XVII wieku, zar�wno w S�obitach, jak i w Prakwicach bez umiaru korzystano
z zasob�w le�nych. Las dostarcza� drewna na budulec i opa�, a zwierzyna by�a
dostarczycielem �ywno�ci. Polowania, stanowi�y przede wszystkim rozrywk� dla cz�onk�w
rodu i ich go�ci. Dzisiaj nazwaliby�my tak� gospodark� - rabunkow�. Drzewa wycinano, nie
martwi�c si� o nowe nasadzenia, a polowa� nie ujmowano w �adne ramy organizacyjne.
Zamo�no�� rodu cz�sto by�a przyczyn� niefrasobliwo��i. Bawiono si� ci�gle, nie zwa�aj�c na
skutki uciech.
Dopiero w pierwszej po�owie XIX wieku zacz�to t� gospodark� porz�dkowa�.
Przeprowadzono inwentaryzacj� i robiono to corocznie, a� do wybuchu I wojny �wiatowej.
Powo�ano s�u�b� le�n� i �owieck�. Nadal jednak pierwsze�stwo mia�a s�u�ba �owiecka
a okre�lenia s�u�bowe personelu le�nego pozosta�y takie same jak w XVIII wieku:
- rewierj�ger - strzelec rewirowy- odpowiednik stra�nika
�owieckiego
- oberj�ger - starszy strzelec rewirowy
- wildmeister - nadworny �owczy
Poniewa� z lasu stale wygospodarowywano nadwy�ki
finansowe, zacz�to o niego dba�. Wyr�by, tam gdzie by�o to
konieczne zalesiano, a nasadzenia grodzono przed jeleniami i
sarnami. W monografii pt. �Dzierzgo�. Od pocz�tku do dni
naszych 1248-1998�, autor ks. Alojzy Szorc opisuje ... �z
dworca w Dzierzgoniu bocznica prowadzi�a do lasu w
Prakwicach, gdzie na wagony �adowano drzewo z pobliskich las�w, zar�wno w formie
d�u�yzny, jak te� cz�ciowo tarte na deski, �erdzie, czy sztachety. Tak by�o ju� w 1893 roku�.
W XVII wieku polowanie na jelenia europejskiego, �czerwonego� - jak pod�wczas
go nazywano - by�o bardzo honorowane, a pozyskane trofea - wie�ce, otaczano wielk� czci�.
Szanowano je i stanowi�y pow�d do dumy dla my�liwego, wzbudzaj�c zachwyt go�ci.
Eksponowane by�y zawsze we wn�trzach i stanowi�y istotny element wystroju pa�ac�w
i dwor�w szlacheckich.
Podobnie rzecz si� mia�a z rogaczami, kt�rych w lasach, prakwickich, by�o bardzo
du�o. Uwa�ano, �e polowanie na dziki i drobn� zwierzyn� to zaj�cie ma�o szlacheckie
i bardziej przystoi ludziom pochodz�cym z gminu. Obyczaj ten zmieni� si� nieco w drugiej
po�owie XIX wieku. Zacz�to ju� polowa� na kaczki, ba�anty, inne ptactwo i zaj�ce.
Natomiast w �r�d�ach historycznych nie znajdujemy �adnych wzmianek o polowaniach na
dziki.
Ostatni w�a�ciciel S�obit i Prakwic- Aleksander F�rst zu Dohna - Schlobitten w swych
wspomnieniach spisanych w ksi��ce pt. �Wspomnienia starego mieszka�ca Prus
Wschodnich� (niem. Erinnerungen eines alten Ostpreussen) opisuje polowanie
w Prakwicach, podczas kt�rego siedmiu my�liwych strzeli�o 200 sztuk zaj�cy i 50 sztuk
ba�ant�w. Do tego polowania zatrudniono 120 naganiaczy.
Wspomina tak�e, �e w Prakwicach widywano w chmarze jeleni od 15 do 20 byk�w,
w tym wiele o kapitalnym wie�cu. W czasie rykowiska rycz�ce byki s�yszano
w prakwickim dworze. W w�dr�wkach po lasach cz�sto towarzyszy�a Aleksandrowi jego
�ona Freda Antoinette - Gr�fin von Arnim.
5
Karl Christian Tielsch - w latach 1933-1945 le�niczy
w S�obitach i Prakwicach
W lasach otaczaj�cych
Prakwice by�y ukryte ma�e strumienie,
bagna, w nich wyst�powa�y
mi�so�erne ro�liny
(rosiczka),a tak�e rzadkie
gatunki ptak�w jak: rybo�owy,
czaple, kormorany, czarne
bociany, �urawie i zimorodki,
kt�re tu gniazdowa�y.
W Prakwicach, podobnie jak na
�l�sku, licznie wyst�powa�a
drobna zwierzyna: ba�anty
i zaj�ce. O wiele mniej by�o jej
w S�obitach. Za to, jak opisuje
autor wspomnie�, w 1942 roku
przyw�drowa� w tamtejsze lasy
nied�wied�. By�o to ogromne wydarzenie, poniewa� ostatniego nied�wiedzia strzelono
w roku 1732, a uczyni� to szef my�listwa Bamgard z rodziny Gr�flich Dohnesche. Od tego
czasu przez 200 lat nie widywano w S�obitach nied�wiedzia.
Postanowiono za wszelk� cen� przytrzyma� �br�zowego go�cia� w nadziei, �e
zatrzyma si� tutaj na d�u�ej, a mo�e zasiedli na sta�e. W tym celu dokarmiano zwierza
burakami i odpadkami zb�. Na powierzchni 10 ha lasu zabroniono polowa�, pozyskiwa�
drewno oraz zbiera� jagody i grzyby. W ten spos�b utrzymano misia od wczesnej jesieni a�
do zimy, prawie do okresu godowego. Niestety przypadkowy my�liwy ustrzeli� nied�wiedzia
tu� przed okresem godowym. O tym wydarzeniu pisa�y wszystkie �wcze�nie ukazuj�ce si� w
Prusach Wschodnich gazety. Nied�ugo po tym napotkano drugiego nied�wiedzia,
prawdopodobnie samic�, kt�ra sp�oszona wyemigrowa�a z las�w s�obickich. Oba misie
przypuszczalnie przyw�drowa�y ze wschodu, gnane frontem rosyjsko-niemieckim.
Aleksander Dohna wspomina tak�e, �e cz�onkowie jego rodu nosili eleganckie
ubrania wieczorowe. By� to ciemnozielony str�j z poz�acanymi guzikami i god�em
ze skrzy�owanych jelenich tyk poro�a bez korony w srebrnym kolorze. Te�� Aleksandra
Dohna r�wnie� utrzymywa� ten zwyczaj. W jego maj�tkach m�czy�ni wieczorem
przywdziewali fraki koloru jasnozielonego z ciemno��tymi klapami.
Uprz�� koni tak�e oznakowana by�a elementami herbowymi. Opisuj�c j� Aleksander
Dohna wspomina, �e og�owie z okr�g�ymi klapami ocznymi posiada�o w �rodku b�yszcz�cy
herb z dwiema skrzy�owanymi tykami jelenimi oraz srebrn� koron� ksi���c�. Jego zdaniem
uprz�� by�a zbyt ci�ka.
W�r�d wspomnie� nie zabrak�o te� opisu polowa� na kaczki i ba�anty. Na te pierwsze
polowano na jeziorach mazurskich, udawano si� tam parowcem. My�liwi ukryci byli
w trzcinach. Ich pomocnicy, po us�yszeniu sygna�u, p�oszyli kaczki. Takim sposobem
strzelano nawet po sto sztuk na jednego my�liwego. Na ba�anty polowano z pomocnikiem na
kilka strzelb (flint). Mia� on za zadanie nabija� bro� po strzale. Autor wspomnie� w ci�gu
jednego dnia strzeli� sto czterdzie�ci pi�� ba�ant�w, chocia� jego szwagier Herman Stolberg
in Radenz upolowa� czterysta pi�� sztuk. Najwi�kszym sukcesem szczyci� si� jednak wuj
autora. W dobrach �l�skich, podczas jednego polowania Carl Solms z Lich, strzeli� tysi�c
dziewi��set dwana�cie ba�ant�w.
Przygotowania �owieckie zaczynano ju� w wieku dzieci�cym. Oswajano si�
z warsztatem za pomoc� �uku i strza� z gumowymi przyssawkami (Heureka). W wieku 8-9 lat
m�ody my�liwy otrzymywa� Tesching- Flobert, kt�rym �polowano� na wr�ble.
6
Rozdzia� III
CESARSKIE �OWY
Wielkie pruskie rody by�y cz�sto spokrewnione lub zaprzyja�nione z rodami
kr�lewskimi czy cesarskimi. Gospodarzowi ogromny zaszczyt sprawia�o goszczenie ksi���t
i w�adc�w Prus oraz Niemiec we w�asnym maj�tku. Doskona�� ku temu okazj� stanowi�y
polowania. Szczeg�lnie je�li dobra rodowe obfitowa�y w zwierzyn� �own�.
S�awa rogaczy z Prakwic spowodowa�a, �e w roku 1880, w�a�nie na polowanie,
przyby� tu pierwszy cz�onek rodu kr�lewskiego. By� to ksi�� Friedrich Carl von Preussen
(prawdopodobnie kuzyn Wilhelma II, zmar�y w roku 1885). Zauroczony �owiskami
i wielko�ci� poro�y, przyjecha� do Prakwic jeszcze trzykrotnie. W sumie ustrzeli� oko�o
dwudziestu rogaczy, kt�rych poro�a po jego �mierci powr�ci�y do dworu w Prakwicach
i sta�y si� zacz�tkiem kolekcji cesarskich trofe�w. O jego pobycie za�wiadcza najstarszy
kamie� ustawiony w lasach prakwickich, pochodz�cy z roku 1882. Wyryty na nim napis
g�osi, �e �Ksi�� Carl Friedrich von Preussen, 30 maja 1882 roku strzeli� w tym miejscu
kapitalnego rogacza. ( niem. S.K.H Prinz Friedrich Carl von Preussen erlegten 30 Mai 1882
einen capitalen Rehbock). Na mapce kamie� ten oznaczono numerem l.
Jako drugi kr�lewski my�liwy przyby� do Prakwic w roku 1884 ksi��� Wilhelm von
Preussen - p�niejszy cesarz Niemiec i kr�l Prus Wilhelm II. W swych wspomnieniach
Aleksander Dohna opisuje, �e o cesarskich wizytach opowiada� mu s�u��cy, a potem dozorca
dworu w Prakwicach - Hoffmann. W�a�nie w 1884 roku ksi��� strzeli� pierwszego
kapitalnego rogacza. Uczyni� to b�d�c zaproszonym na polowanie do pobliskiego maj�tku
Lipiec (niem. Lippitz), nie stanowi�cym w�asno�ci Dohn�w. Na pami�tk� tego wydarzenia
w�a�ciciel Lipiec ustawi� na granicy ziem prakwickich i lipieckich kamie� z wyrytym
napisem.
Poszukiwa�em w�r�d p�l owego kamienia i prawdopodobnie go odnalaz�em. Kamie�
le�a� przewr�cony w rumowisku innych g�az�w �ci�gni�tych z p�l przez rolnik�w.
Rumowisko znajduje si� w wyschni�tym bagienku na granicy ziem prakwickich i lipieckich.
Niestety up�yw czasu zatar� litery i jedynie z wielkim trudem uda�o mi si� odczyta� litery
S.K.H. Nie zrobi�em fotografii tego kamienia, poniewa� uzna�em, �e na zdj�ciu napis ten
by�by s�abo widoczny. Jego waga nie pozwala�a na to, �eby go odwr�ci� i zbada� dok�adnie.
Tym niemniej z du�� doz� prawdopodobie�stwa mo�na stwierdzi�, �e jest to kamie�,
o kt�rym wspomina Aleksander von Dohna. �wiadczy o tym jego po�o�enie na granicy p�l
prakwickich i lipieckich oraz litery S.K.H., kt�rymi oznaczano kamienie ksi���ce. Obeliski
cesarskie mia�y troch� inne oznaczenie, ale o tym napisz� w dalszej cz�ci niniejszej
publikacji.
Udane polowanie w roku 1884 spowodowa�o, �e Wilhelm von Preussen odwiedza�
Prakwice corocznie do 1906. W lasach prakwickich do dnia dzisiejszego znajduje si� kamie�
nazywany przez miejscowych my�liwych �Drewnianym�. Kiedy jest obro�ni�ty mchem,
przypomina z daleka pie� drzewa. Jest to najwi�kszy kamienny obelisk pochodz�cy z 1887
roku, ostatni z odnalezionych kamieni, ustawionych dla Wilhelma jeszcze jako ksi�cia. Napis
w j�zyku niemieckim brzmi �S.K.H Prinz Wilhelm von Preussen erlegten hier am.15 Mai
1887 einen capitalen Rehbock�, co znaczy, �e rogacz pad� z ksi���cej r�ki 15 maja 1887
roku. Na mapce oznaczono kamie� numerem 2.
Rok p�niej, w 1888r. ksi�cia Wilhelma koronowano na cesarza Niemiec i kr�la Prus
- Wilhelma II. Obj�� on sched� po ojcu cesarzu Fryderyku III, kt�ry panowa� tylko 99 dni,
poniewa� zmar� w 1888 roku, z powodu raka krtani. Cesarz Wilhelm II by� wnukiem
brytyjskiej kr�lowej Wiktorii, ( matka Wilhelma by�a jej c�rk�). Urodzi� si� 27.01.1859 r.
6
Koronowano go w wieku 29 lat i panowa� do 9.11.1918 roku. Zmuszony do abdykacji, zbieg�
do Holandii, gdzie w miejscowo�ci Doorn zmar� 04.06.1941 r.
Powr��my jednak do pasji �owieckich Wilhelma II. Cesarz
w pocz�tkowym okresie przybywa� do Prakwic w otoczeniu �wity, kt�ra sk�ada�a si�, z:
- von Ilberga - osobistego lekarza cesarskiego
- von Kessela
- Grafa von Moltke
W tym towarzystwie zawsze polowali go�cie:
- Philipp F�rst Eulenburg- przyjaciel cesarza
- Graf Dohna Waldburg
- Graf Finckenstein - Simnau
- Graf Dohna - Mallmitz
W okresie p�niejszym do orszaku cesarskiego do��czyli:
- genera� - pu�kownik von Plessen
- adiutant przyboczny von Dommes- (niem. adiutant szkrzyd�owy)
- adiutant przyboczny von Gontard- (niem. adiutant skrzyd�owy)
- doktor Niedner - osobisty lekarz, kt�ry zast�pi� dr Ilberga.
W latach 1884 - 1906 ka�dego roku w maju cesarz sp�dza� w Prakwicach kilka dni na
polowaniu. W nast�pnych latach, nie polowa�, mocno zaj�ty polityk�: kryzysami maroka�skimi
1905 i 1911, kryzysem ba�ka�skim 1908-1909, rozbudow� floty oraz armii. Polityka
�na kraw�dzi� w sumie doprowadzi�a do wybuchu I wojny �wiatowej. W 1906 roku cesarz
mocno por�ni� si� z Ryszardem Wilhelmem von Dohna. Och�odzi�o to stosunki pomi�dzy
Jego Wysoko�ci� a w�a�cicielem Prakwic. Dok�adnie nie wiadomo jakie by�o pod�o�e tego
konfliktu. Wspomina o nim polski malarz Wojciech Kossak: �Ryszard Wilhelm Dohna
niekiedy przeciwstawia� si� cesarzowi. W 1906 roku musia�o doj�� do tak powa�nych
rozbie�no�ci, �e Wilhelm od tego czasu nie przyje�d�a� ju� na polowania do Prakwic�.
W 1910 roku, przy okazji manewr�w wojskowych (cesarskich), Wilhelm na pewno
przebywa� w Prakwicach. Dowodem tego jest fotografia. Nie wiadomo, czy polowa� podczas
tej wizyty. Dworskie uniformy �owieckie cesarza i jego �wity, przedstawione poni�ej,
pozwalaj� wysnu� hipotez�, �e tak. Z drugiej strony nie mo�na zapomnie� o osobliwej manii
cesarskiej- sze�ciokrotnej zmiany ubioru w ci�gu dnia. Warto zwr�ci� uwag�, �e cesarz,
pozuj�c do zdj�� zawsze ukrywa� chor� lew� r�k�.
7
Jak podaj� �r�d�a historyczne, Wilhelm II w sumie strzeli� w Prakwicach oko�o 500 sztuk
rogaczy. Spowodowa� tak znaczny ubytek populacji, �e przez nast�pne 20 lat odbudowywano
ich stan.
By� on fanatykiem polowa� na rogacze. Strzela� nie tylko sztuki o okaza�ym poro�u,
ale tak�e te s�abe, niczym specjalnie si� niewyr�niaj�ce. W ka�dym miejscu, gdzie strzeli�
rogacza, ustawiano drewniany pal-s�up, na kt�rym by�y wyryte: data pozyskania zwierza,
cesarska korona i literka �W�. Do czasu upadku monarchii, s�upy te corocznie odnawiano
i konserwowano. Tylko w miejscach, gdzie z cesarskiej r�ki pad� kapitalny rogacz, ustawiano
kamienny obelisk z napisem: �S.M. Kaiser u K�nig erlegten hier (tutaj nast�powa�a data)
einen capitalen Rehbock�. Ile tych kamieni ustawiono - nie wiadomo. Do dzi� znajduje si� ich
trzyna�cie. S� zinwentaryzowane, ponumerowane i naniesione na map� w miejscach, w
kt�rych si� znajduj�. Prawdopodobnie by�o ich oko�o osiemdziesi�ciu.
Zastanawia ogromna pasja cesarza Wilhelma- do polowania w�a�nie na rogacze.
By� mo�e mia�o na to wp�yw jego kalectwo. Cierpia� on bowiem na niedow�ad lewej r�ki
i w�a�ciwie pos�ugiwa� si� tylko praw�. W �owach Wihelmowi towarzyszy� zawsze
nadworny �owczy von Dohn�w -Schmidt, kt�ry pomaga� cesarzowi w oddaniu strza�u. S�u�y�
mu swoim ramieniem jako podp�rk� i nastawia� przyrz�dy celownicze, (Jego Wysoko��
podczas �ow�w u�ywa� broni my�liwskiej z ruchom� szczerbink�, kal. 5,2x34R, zwanej
5,2mm- Kronprinz). Schmidt potem opowiada�, �e cesarzowi z emocji tak silnie chwia�a si�
bro�, �e musia� zakrywa� szczerbink� aby dostojny my�liwy m�g� si� uspokoi� i odpr�y�
przed oddaniem strza�u. Cesarz nieraz �artobliwie przygadywa� Schmidtowi, ��e skoro tak
dobrze mu wszystko ustawia, to niech te� ustawi mu
ksi�yc, �eby lepiej �wieci��. �owczy towarzyszy�
cesarzowi w tych wyprawach przez dwana�cie lat.
Mimo kalectwa, Wilhelm II, jako doskona�y
strzelec by� ceniony i szanowany w�r�d innych
my�liwych. Podczas pobyt�w w Prakwicach rozk�ad
dnia podporz�dkowywano rytmom zwi�zanym
z polowaniem.
Cesarz wstawa� wcze�nie rano. Oko�o godz.
3.00�4.00. jad� �niadanie, kt�re sk�ada�o si�
z ciep�ego mi�sa z przysma�anymi ziemniakami,
�wie�ego ciasta dro�d�owego z jab�kami,
podpiekanych chrupi�cych bu�eczek i kawy.
Potem jecha� do lasu odkrytym powozem
w otoczeniu innych my�liwych i �owczego Schmidta.
Polowa� do godziny 8.00-9.00. Przed obiadem spa�
par� godzin. Posi�ek podawano o godz.16.00.
Cesarz gustowa� w prostych, niewyszukanych
potrawach. S�u�ba serwowa�a: zup�, ryb� i piecze� z sa�at� oraz kompot. Potem jadano
warzywa, s�odki deser, paluszki serowe, owoce. Bardzo cz�sto podawano raki, kt�re dzielono
na mniejsze porcje, poniewa� cesarz jad� tylko jedn� r�k�. Od�awiano je w Prakwicach, b�d�
sprowadzano a� z Berlina. Cesarz zawsze mia� przy sobie osobisty widelec, kt�ry s�u�y� mu
tak�e jako n�. By� to rodzaj �niezb�dnika�- z jednej strony widelec, a z drugiej ostrze no�a.
Nigdy z tym �przyrz�dem� si� nie rozstawa�.
Po obiedzie ponownie udawa� si� na polowanie, kt�re trwa�o do wieczora. Rozk�ad
dnia- dwa, do pi�ciu rogaczy, otr�biany by� przez strzelc�w. Na kolacj� jad� tylko bu�k�
ob�o�on� w�dlin�, drobne ciasteczka i pi� herbat�. Przed snem oko�o dwie godziny gaw�dzi�
z towarzystwem, b�d� czyta�, popijaj�c przy tym niskoprocentow�, truskawkow� nalewk�.
Na spoczynek udawa� si� oko�o godz. 22.00-22.30. Nast�pne dni pobytu wygl�da�y
8
Zdj�cie przedstawia osobistego mistrza �owieckiego cesarza - Schmidta
trzymaj�cego poro�e jednego z kapitalnych rogaczy strzelonych
przez Wilhelma II w Prakwicach.
niemal identycznie. Nic nie mog�o odwie�� cesarza od udania si� na �owy. Podczas jednego
z pobyt�w Wilhelm II zachorowa�, by� przezi�biony. Osobisty lekarz dr Ilberg namawia� go,
�eby nazajutrz rano nie jecha� na polowanie. Cesarz twardo odpowiedzia�, ��e tylko padaj�cy
deszcz mo�e mu przeszkodzi� w polowaniu�. Doktor Ilberg w porozumieniu
z gospodarzem dworu, u�y� fortelu. O godz. 2.00 obudzono s�u�b�, kt�ra wod� z konewek
polewa�a okno sypialni cesarskiej. Cesarz obudziwszy si�, zobaczy� padaj�cy za oknem
deszcz i ponownie poszed� spa�. Jednak przy p�nym �niadaniu zorientowa� si�, �e u�yto
wobec niego jakiego� wybiegu i niby to �artobliwie, ale jednak z sarkazmem, rzek� do Ilberga:
�Panie doktorze na przysz�o�� wypraszam sobie robienie takiej pogody�.
Najpi�kniejsze trofea, a w�a�ciwie ich gipsowe kopie cesarz podarowa� w�a�cicielom
Prakwic (80 sztuk). Stanowi�y one wystr�j dworu, wzbudza�y zachwyt go�ci i by�y powodem
dumy Ryszarda Wilhelma von Dohna.
Orygina�y poro�y prakwickich by�y ozdob� wn�trz pa�acu w Poczdamie. Jednak zosta�y
rozkradzione podczas ruch�w rewolucyjnych, jakie po zako�czeniu I Wojny �wiatowej
ogarn�y Europ�, oraz w czasie rewolucji listopadowej (1918) w Poczdamie.
Cesarz Wilhelm II na polowania do Prakwic przybywa� poci�giem. Prawdopodobnie to
dla niego pobudowano we wsi ma�� stacyjk� kolejow�. Zamieszkiwa� we dworze, albo w
pawilonie my�liwskim, kt�ry tak�e powsta� specjalnie dla niego.
Pawilon ten, po upadku monarchii (1918 rok) w ca�o�ci rozebrano i przeniesiono do
Niemiec. Istnieje do dnia dzisiejszego i s�u�y, b�d� s�u�y� jako mieszkanie dr�nika
kolejowego. Zamieszczona powy�ej fotografia przedstawia stan obecny budynku. Niestety, z
dost�pnych �r�de�, nie wiadomo dok�adnie, gdzie go przeniesiono. Nie wiadomo tak�e, w
kt�rym miejscu sta� w Prakwicach. Informacj� o pawilonie wyczyta�em
w czasopi�mie �Wiadomo�ci mor�skiego powiatu rodzinnego� (niem. Mohrunger
Heimatkreis � Nachrichten), ukazuj�cym si� w Niemczech do dzi�.
Wilhelm II z natury by� ruchliwy. Na jachcie �Hohenzollern� sp�dza� rocznie ponad
cztery miesi�ce. Uwielbia� spacery po parku i lesie. Najwi�cej czasu Jego Wysoko��
po�wi�ca� polowaniom- swej �yciowej pasji. Znosi� przy tym najwi�ksze trudy jakim poddaje
si� cz�owiek, kt�ry ca�ym sob� jest zaanga�owany w to, co robi.�B�g wie, z jak� ochot�
ho�dowa�em szlachetnemu zaj�ciu- �owiectwu. Zawsze gdy czas bliski, gdy jelenie rycza�y w
borze, to chcia�em chwyta� za ulubion� fuzj� i i�� na �owy!�, pisa� z �alem na wygnaniu w
Doorn.
Wilhelm od czas�w m�odo�ci by� op�tany mani� �owiectwa. Pierwszym ptakiem
jakiego ustrzeli� by� ba�ant. Gdy mia� siedemna�cie lat upolowa� pierwszego jelenia.
9
Protoko�y jego �owieckich wynik�w s� zastraszaj�cym �wiadectwem wprost �morderczej�
mentalno�ci my�liwych tamtej epoki, jednak w�wczas wzbudza�o to og�lny podziw.
W czasie polowania, w rewirze ksi�cia Lichnowskiego Jego Wysoko�� ustrzeli� 1224 ba�anty,
dziesi�� zaj�cy i dwie sowy. Czasopismo �Reichsanzeiger� z dum� donosi�o, gdy cesarz
ustanawia� kolejne rekordy...
Zabijanie setek tysi�cy zwierz�t, czy to jeszcze sport? Czy cesarz chcia� udowodni�, �e
jest najlepszym strzelcem? Twierdz�, �e w ten spos�b t�umi� kompleksy wynikaj�ce
z kalectwa.
Fakt polowa� kr�l�w w prakwickich lasach by� zapewne powodem, �e le�nictwo do
dzi� nazywa si� KR�LEWSKIE.
Nic nie pozosta�o ze �wietno�ci dworu w Prakwicach, dzisiaj s� to tylko smutne ruiny
i resztki okaza�ego kiedy� parku. Zachowa� si� tak�e staw usytuowany przed dworem
i trzyna�cie kamieni upami�tniaj�cych �owy panuj�cego przez trzydzie�ci lat cesarza Niemiec,
kr�la Prus Wilhelma II.
Jako ciekawostk� podam tylko, �e s�awa rogaczy z Prakwic �ci�gn�a na polowanie
w 1934 roku �wczesnego premiera Prus - Hermanna G�ringa (strzeli� trzy rogacze), kt�ry
przyby� na nie ze �wit� o wiele wi�ksz� ni� czyni� to Wilhelm II i wymaga� wi�kszej obs�ugi
ni� cesarz. Wida� to zreszt� na fotografii, jak pr�ono si� przed p�niejszym zbrodniarzem
wojennym.
0
ZAKO�CZENIE
Historia ko�em si� toczy. Dzisiaj tylko trzyna�cie kamieni przypomina, �e przed nami
kto� czyha� tutaj na zwierza. Tylko las, niemy �wiadek wszystkich zdarze�, trwa na swoim
miejscu i tylko rogacze, kt�re obecnie udaje si� nam, wsp�czesnym my�liwym pozyska�,
przypominaj� o ci�g�o�ci dziej�w.
Sko�czy�a si� era Prus Wschodnich, era wielkich rod�w. Nie ma cesarzy, kr�l�w,
ksi���t, ale nadal s� my�liwi.
Zako�czenie II Wojny �wiatowej spowodowa�o przetasowania na mapach i zmian�
pa�stwowo�ci tych teren�w. Zmieni�a si� te� �struktura� i przekr�j spo�eczny my�liwych.
Dzisiaj poluj� obok siebie w�a�ciwie wszyscy: robotnicy i in�ynierowie, rolnicy i lekarze.
Niewiele pozosta�o z tamtych czas�w. Ale �owy s� wci�� takie same. Nadal cieszy strzelenie
byka o pi�knym wie�cu, czy rogacza z mocnymi, �kapitalnymi� parostkami.
Ci�g�o�� �ow�w trwa niezmiennie...
Le�nictwem �Kr�lewskim� zawiaduj� teraz my�liwi z Ko�a �owieckiego " Knieja " w
Starym Dzierzgoniu. Za�o�one ono zosta�o ju� w 1954 roku. Funkcj� stra�nika �owieckiego i
�owczego gminnego zacz�� wtedy pe�ni� Franciszek Szymborski, osadnik wojskowy,
powo�any na stanowisko przez �wczesnego starost� powiatu mor�skiego. Histori� Ko�a
�owieckiego �Knieja� opisa�em w monografii wydanej z okazji 45-lecia jego powstania
(1999 rok).
My�listwo uj�te w karby regulamin�w, kierowane przez Polski Zwi�zek �owiecki
pozwala chroni� przed wyniszczeniem �owiska i stany zwierzyny. Lasy pa�stwowe
racjonalnie gospodaruj� swymi dobrami. W 1904 roku do le�nictwa kr�lewskiego nale�a�o
1056 ha las�w, dzisiaj jest ich 1400. My�liwi pozyskuj� (na pewno w mniejszych ilo�ciach
ni� czyni� to Wilhelm II) pi�kne poro�a rogaczy. Kol. Marian Ma�lanka strzeli� dwa rogacze,
w�a�nie na tych terenach gdzie przed stu laty na �owy wyrusza� cesarz Wilhelm. I ja mia�em
satysfakcj� pozyska� pi�knego rogacza (�smaka), w�a�nie w okolicach Prakwic. Dorodnymi
poro�ami mog� poszczyci� si� inni koledzy: Roman Kulpa, Przemys�aw Kulpa, Antoni
Downarowicz, Franciszek Wachnik, Benedykt �epek i inni.
Spreparowane poro�a stanowi� ozdob� mieszka� wielu my�liwych. Nie �yjemy
wprawdzie w pa�acach i dworach, ale wielu z nas posiada chocia� my�liwski pok�j.
W pami�ci ludzkiej pozosta�y stare nazwy po folwarkach, miejscowo�ciach, kt�rych
ju� fizycznie nie ma. Jednak do dnia dzisiejszego tak nazywamy tereny-rewiry �owisk.
Adamowo, Kr�likowo, Glanda, Nojmil- to nazwy, kt�rych rodow�d si�ga czas�w von
Dohn�w. Domek my�liwski �Kniej�wka� zosta� zbudowany na fundamentach starego m�yna,
kt�ry kiedy� jako Nowy M�yn (Neum�hl) by� folwarkiem prakwickim. Now� histori�
tworzymy, pami�taj�c o starej.
Powoli w Kole �owieckim �Knieja� zaczynaj� si� tworzy� my�liwskie rody. Pasja
�owiecka przechodzi z ojca na syna. Ju� teraz poluj� obok siebie: Roman i Przemys�aw Kulpa,
Jan i Piotr Juchno, Benedykt i Grzegorz �epek, Marian i Marcin Ma�lanka, Tadeusz
i Grzegorz Paluch, czy Stanis�aw i Andrzej N�dzi. Osobi�cie w tej materii mam drobnego
pecha. Stw�rca obdarzy� mnie wprawdzie wspania�� ... ale c�rk�. Nawet ona zna wiele
zwyczaj�w �owieckich i pomaga mi obiela� strzelon� zwierzyn�. Kto wie- mo�e kiedy� stan�
na stanowisku obok wnuka.
Ka�da epoka, ka�de stulecie rz�dzi si� innymi prawami. Umi�owanie i kultywowanie
tradycji �owieckich niech trwa wiecznie. Nie niszczmy zabytk�w, cho�by by�y obce naszej
nacji. Pami�tajmy, �e to wszystko jest histori�. Szanujmy j� i tw�rzmy now�.
Powodowany ch�ci� ocalenia od zniszczenia i zapomnienia okaza�ych pomnik�w
przesz�o�ci, postanowi�em przybli�y� histori� nieco tajemniczych �Kamieni Wilhelma�,
1
aby zachowa� je dla potomno�ci.
A mo�e zaczniemy upami�tnia� nasze sukcesy �owieckie
w podobny spos�b?
Sk�adam gor�ce podzi�kowanie kol. Janowi Bi�ko i p. Gerhardowi
Zajdowskiemu za pomoc w dotarciu do materia��w �r�d�owych. Dzi�kuj�
p. Marii Krochcie, Gerhardowi Zajdowskiemu i kol. Stanis�awowi �adze
za t�umaczenia z j�zyka niemieckiego, a p. El�biecie Charmu�owicz oraz
Danucie Bieli�skiej za korekt� tekstu.
Ogromne �dzi�ki� Zbyszkowi Charmu�owiczowi za wiele godzin
sp�dzonych przed komputerem, zapa� i wszelk� udzielon� mi pomoc.
Pragn� jeszcze podzi�kowa� p. Kazimierzowi Bieli�skiemu, za
zaszczepienie we mnie idei opisania historii Kamieni Wilhelma.
Andrzej Czapli�ski
2
Pos�owie
Ju� po opracowaniu materia�u zebranego do ksi��ki, zdoby�em jeszcze kilka
ciekawostek, zwi�zanych z tematem publikacji. Zainteresowanie miejscowej ludno�ci
kamieniami wzros�o tak bardzo, �e wci�� dowiaduj� si� o nowych �pomnikach�. Pocz�tkowo
by�o ich zaledwie sze��, dzi� - dzi�ki informacjom i przychylno�ci wielu ludzi, odkryli�my ju�
trzyna�cie! Okoliczne lasy zapewne znaj� tajemnic� reszty kamieni Wilhelma. Jednak nie
zdo�amy odnale�� wszystkich osiemdziesi�ciu. Bowiem wiele pami�tek pokruszono w trakcie
remontu nasypu kolejowego. W ten spos�b wiele znikn�o bezpowrotnie, niewiele pozosta�o.
�al tych obelisk�w podw�jnie, gdy u�wiadomimy sobie, �e nie istnieje tak�e kolej, dla kt�rej
zosta�y po�wi�cone.
Jednak�e lasy prakwickie szumi� niezmiennie. I gdy spaceruj� tymi kr�tymi
�cie�kami, to tak, jakbym porusza� si� �ladami sprzed ponad stu lat. Szlakami, kt�re
w poszukiwaniu �owieckiej przygody przemierza� cesarz Niemiec i kr�l Prus Wschodnich.
. WILHELM II
Fryderyk, Wilhelm, Wiktor, Albert- takie imiona na chrzcie otrzyma� p�niejszy
cesarz, kt�ry przyszed� na �wiat 27 stycznia 1859 r. Por�d by� ci�ki, noworodek nie dawa�
oznak �ycia, dlatego lekarze zaj�li si� przede wszystkim ratowaniem jego dziewi�tnastoletniej
matki. Jak podaje Fryderyk Hartau w publikacji pt. �Wilhelm II�, dziecko uratowa�a po�o�na,
�kt�ra tak d�ugo dawa�a klapsy martwej z pozoru istocie, a� ta wyda�a z siebie krzyk�. Trzy
dni po narodzinach stwierdzono u nast�pcy tronu zwichni�cie stawu �okciowego lewej r�ki.
Mi�nie ko�czyny by�y tak uszkodzone, �e �aden z lekarzy nie odwa�y� si� nastawi�
zwichni�tej ko�ci. Przysz�y cesarz do ko�ca �ycia mia� pozosta� kalek�. Jak wiadomo fakt
kalectwa mo�e ujemnie wp�ywa� na zdrowie psychiczne cz�owieka. Mo�na tylko
przypuszcza�, �e m�g� on by� przyczyn� wielu dziwnych zachowa� Wilhelma - warto
wspomnie� charakterystyczn� sk�onno�� cesarza do zmiany nastroj�w. Objawia�o si� ono
tak�e w postaci dolegliwo�ci fizycznych: trudno�ci z utrzymaniem r�wnowagi czy te� b�lami
lewej cz�ci cia�a.
�Fryc�, jak go nazywano, ju� jako trzylatek regularnie uczestniczy� w wizytach
pa�stwowych. W wieku dziewi�ciu lat wst�pi� do pruskiej armii - znanej z dyscypliny. Przez
trzyna�cie lat wychowawc� ch�opca by� dr Hinzpeter, kt�ry mimo kalectwa zaleca� mu ci�kie
�wiczenia fizyczne, jazd� konn� oraz uczy� strzelania. W tej ostatniej dziedzinie przysz�y
cesarz by� mistrzem. �wiadcz� o tym p�niejsze sukcesy �owieckie.
Korona cesarska spad�a na skronie Wilhelma niespodziewanie. Jednak nie musia�
d�ugo przyzwyczaja� si� do nowej roli, od razu poczu� si� absolutnym w�adc�. Nie uznawa�
sprzeciwu, bywa� kapry�ny, lubi� otacza� si� dworsk� kamaryl�. Uwielbia� militaria i armi�.
Organizowa� manewry polowe, podczas kt�rych m�g� zapewne czu� si� wielkim wodzem
i zwyci�zc�, mimo �e dla �wiata stawa� si� wtedy obiektem drwin.
23
Poczdam 1904 rok. Oficerowie pu�ku gwardii
przybocznej ( Garde du Corps ) w mundurach
paradnych. Wilhelm (drugi z lewej) z wst�g�
Orderu Or�a Czarnego.
Jako trzeci z lewej Ryszard zu Dohna.
Pomimo wielu dziwactw, zabiega� o rozw�j kraju. To on zjednoczy� Rzesz�
z Prusami Wschodnimi, rozbudowa� flot�, by� tak�e mecenasem sztuki. �Pi�t� achillesow��
Wilhelma by�a polityka zagraniczna i brak zdecydowania w najwa�niejszych dla pa�stwa
sprawach. Doprowadzi�o to do wybuchu I Wojny �wiatowej i kl�ski Rzeszy, w konsekwencji
kt�rej dosz�o do abdykacji oraz banicji cesarza. 24 listopada 1918 r. Wilhelm II spisa�
dokument abdykacyjny, kt�ry zwie�czy� s�owami: �Teraz jestem tylko osob� prywatn��. Win�
za kl�sk� obarcza� nieudolnych dyplomat�w Ludendorfa i swego kuzyna Maksymiliana.
Ledwie co Wilhelm sta� si� �osob� prywatn��, a ju� przeni�s� si� do
wyremontowanego ogromnym kosztem pa�acu w Doorn (Holandia). Rozpocz�� urz�dzanie
nowego mieszkania. Z Berlina i licznych pa�ac�w sprowadza� meble i obrazy, podobno razem
by�o tego pi��dziesi�t wagon�w.
Poniewa� na wygnan