9279
Szczegóły |
Tytuł |
9279 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9279 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9279 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9279 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jack London
Choroba Samotnego Wodza
T� histori� opowiedzieli mi dwaj starcy. Siedzieli�my w�r�d dymu ogniska rozpalonego dla ochrony przed moskitami. Dzie� arktyczny poch�odnia�, by�a p�noc. Gaw�dz�c, raz po raz ochoczo i zajadle t�ukli�my skrzydlate bestie, kt�re przerwa�y si� przez os�on� dymn�, aby zakosztowa� naszej krwi. Na prawo, dwadzie�cia st�p ni�ej, u podn�a osypuj�cego si� brzegu leniwie pluska� Yukon. Na lewo, ponad zieleni� grzbiet�w niewysokich wzg�rz, tli�o si� senne s�o�ce. Nie zmru�y�o oka tej nocy i d�ugo jeszcze mia�o nie zazna� spoczynku.
Starcami, kt�rzy siedzieli ze mn� przy ognisku i walecznie u�miercali moskity, byli Samotny W�dz i Mutsak, niegdy� towarzysze broni, a dzi� zasuszone mumie � skarbnice plemiennej tradycji i dawnych dziej�w. Ze starego pokolenia tylko oni dwaj ostali si� przy �yciu. M�oda generacja, wyros�a na najdalszym kra�cu cywilizacji przyniesionej przez kopaczy z�ota, nie szanowa�a starc�w. Kt� by dba� o tradycj� w czasach, gdy duchy mo�na by�o wywo�a� z czarnych butelek, a czarne butelki jawi�y si� za spraw� uczynnych bia�ych ludzi w zamian za par� godzin znoju lub jedno liche futro? C� znaczy�y straszliwe obrz�dki i tajemne sztuki szaman�w, kiedy co dzie� �w �ywy cud � statek parowy kaszla� i plu� sun�c tam i z powrotem po Yukonie na przek�r wszelkim prawom natury, istny potw�r ziej�cy ogniem? Co wreszcie warta by�a powaga przodk�w, je�li ten, kto nar�ba� najwi�cej drzewa lub najlepiej sterowa� statkiem parowym w�r�d labiryntu wysp, zyskiwa� najwi�kszy szacunek rodak�w?
Prawd� powiedziawszy, moi starcy, Samotny W�dz i Mutsak, za d�ugo �yli i kiepskich doczekali si� czas�w, a nowe porz�dki wyzu�y obydwu z poszanowania wsp�plemie�c�w i pozbawi�y w�asnego k�ta. Pos�pni starcy czekali tedy �mierci. Dzi� jednak serca ich otworzy�y si� przed obcym bia�ym cz�owiekiem, kt�ry wraz z nimi w�dzi� si� okrutnie w dymie i ch�tnie s�ucha� opowie�ci o dawnych czasach, kiedy jeszcze nie by�o parowego statku.
� A wi�c wybrali mi dziewcz� na �on� � m�wi� Samotny W�dz. Jego g�os,. ostry i piskliwy, raz po raz opada�, gwa�townie w ochryp�y, g�uchy bas, a ledwie ucho si� z nim oswoi�o, wzbija� si� na wy�yny dyszkantu � by�o to na przemian cykanie �wierszcza I rechotanie �aby. � Wi�c wybrali mi dziewcz� � m�wi�. � Bo m�j ojciec, Kask-ta-ka, czyli Wydra, gniewa� si� na mnie. A. gniewa� si� o to, �e nie patrzy�em jak trzeba na niewiasty. Ojciec by� s�dziwym wodzem plemienia. Ze wszystkich jego syn�w ja jeden zosta�em przy �yciu i tylko po mnie m�g� si� spodziewa�, �e jego krew przejdzie na tych, co si� dopiero mieli urodzi�. Trzeba ci jednak wiedzie�, bia�y cz�owieku, �e by�em bardzo chory. Skoro za� ani polowanie, ani rybo��wstwo mnie nie cieszy�o, a mi�so nie rozgrzewa�o mi brzucha, jak�e mog�em �askawym okiem spoziera� na niewiasty? Albo przygotowa� uczt� weseln�? Albo co mnie obchodzi� szczebiot i psoty dzieciarni?
� W�a�nie � wtr�ci� Mutsak. � Bo czy Samotny W�dz nie walczy�, gdy si� znalaz� w �apach wielkiego nied�wiedzia, a� mu g�owa p�k�a i krew si� z uszu pola�a?
Samotny W�dz dziarsko kiwn�� g�ow�.
� Mutsak prawd� m�wi. Potem g�owa mi wydobrza�a, ale nie �eby by�a zdatna do czego. Bo cho� si� zagoi�o i przesta�o bole�, to w �rodku chory by�em. Gdym chodzi�, nogi si� pode mn� ugina�y, a jakem spojrza� na �wiat�o, oczy nape�nia�y si� �zami. Otwieram oczy, a tu �wiat si� kr�ci i kr�ci, zamykam � w g�owie mi wiruje, wiruje. Wszystko, com w �yciu swym widzia�, kot�uje mi si� w g�owie i kot�uje. Nad oczami bola�o mnie okrutnie, jakby mi g�ow� czym� ci�kim przyt�oczyli albo w�o�yli obr�cz, ciasn� i bol�c�. J�zyk mi stan�� ko�kiem w g�bie. D�ugo musia�em czeka�, nim odpowiednie s�owo pojawi�o mi si� na wargach. A kiedy nie chcia�em czeka�, rozmaite s�owa t�umnie cisn�y mi si� na j�zyk i plot�em g�upstwa. Bardzo by�em chory, gdy wi�c ojciec m�j, Wydra, przywi�d� mi dziewczyn� imieniem Kasaan...
� Dziewczyn� m�od� i siln�, c�rk� mojej siostry � wtr�ci� Mutsak. � Mocna by�a w biodrach, dzieci mog�a rodzi� a� hej, ta Kasaan, a nogi mia�a strzeliste i chybkie. �adna dziewczyna nie robi�a takich mokasyn�w jak ona. Wyplata�a te� Kasaan najmocniejsze powrozy z �yka. Oczy jej si� �mia�y, u�miech nie schodzi� z ust, nie by�a skora do zwady i dobrze wiedzia�a, i� m�czy�ni stanowi� prawo, a kobiety winne im s� pos�usze�stwo.
� Jak m�wi�em, bardzom by� chory � podj�� zn�w Samotny W�dz. � Kiedy wi�c m�j rodzic, Wydra, przywi�d� mi Kasaan, rzek�em, i� snadniej by mi sprawili pogrzeb ni� wesele. Na to ojcu twarz pociemnia�a z gniewu. Powiedzia�, �e stanie si� wedle mej woli i cho� jeszcze zipi�, otrzymam �mierteln� wypraw� nale�n� nieboszczykowi...
� Co nie jest obyczajem naszego ludu, o bia�y cz�owieku! � wtr�ci� Mutsak. � Trzeba ci wiedzie�, �e to, co�my zrobili z Samotnym Wodzem, obyczaj nakazywa� czyni� z umar�ymi. Ale Wydra bardzo si� rozgniewa�.
� W�a�nie � rzek� Samotny W�dz. � Rodzic m�j, Wydra, by� cz�owiekiem, co ma�o m�wi, a szybko dzia�a. Nakaza� wi�c, �eby lud zebra� si� przed namiotem, w kt�rym le�a�em. Gdy wszyscy si� tam zeszli, poleci�, by op�akiwali jego syna, kt�ry nie �yje...
� Za�piewali wi�c pie�� �a�obn�: �O-o-o-o-o-o-a-haa-ha-a-ich-klukuk-ich-klu-kuk�. � Mutsak wykona� �a�obny lament tak udatnie, �e lito�� mnie zdj�a i ciarki oblecia�y po plecach.
� W namiocie � ci�gn�� Samotny W�dz � matka moja umaza�a sobie twarz sadz�, g�ow� przysypa�a popio�em i zawodzi�a z �alu po mnie, jakbym ju� nie �y�. Tak bowiem nakaza� ojciec. Wi�c Okiakuta, matka moja, zawodzi�a wielkim g�osem, bi�a si� w piersi i rwa�a w�osy. To samo robi�y Hooniak, moja siostra, i Seenatah, siostra matki. Dar�y si� tak okropnie, �e g�owa mnie strasznie od tego rozbola�a. Czu�em, i� tylko patrze�, jak skonam.
Starszyzna plemienia otoczy�a mnie ko�em i zacz�a rozprawia� o drodze, jaka czeka moj� dusz�. Jeden m�wi� o bezkresnych kniejach, gdzie zgubione dusze b��dz� zalewaj�c si� �zami. Mo�e i ja tam zaw�druj� i nigdy stamt�d nie wyjd�. Drugi opowiada� o wielkich rzekach, rw�cych i zdradzieckich, gdzie z�e duchy wyj� i wyci�gaj� kikuty r�k, aby ci� za w�osy poci�gn�� na dno. Ze wzgl�du na te rzeki musz� otrzyma� cz�no � ch�rem orzekli starcy.
Trzeci opisywa� burze, jakich oko ludzkie nie widzia�o. Ulewa gwiazd spada z nieba, ziemia zieje czelu�ciami, a wszystkie rzeki wyst�puj� z brzeg�w i pogr��aj� si� w� otch�ani. Na te s�owa ci, kt�rzy siedzieli przy mnie, wznie�li ramiona i wszcz�li lament, a ci, co byli na dworze, us�yszeli i dalej�e biada� jeszcze g�o�niej. Je�li dla nich by�em w tej chwili nieboszczykiem, sam nie uwa�a�em si� za �ywego. Nie wiedzia�em, kiedy i jak si� to sta�o, ale nie mia�em odrobiny w�tpliwo�ci, �em ju� wyzion�� ducha.
Okiakuta, moja matka, po�o�y�a przy mnie parka z wiewi�rczych sk�rek. Potem dorzuci�a parka ze sk�ry karibu, nieprzemakalny p�aszcz z foczych jelit i mokasyny na deszcz, �eby mojej duszy by�o ciep�o i �eby nie zmok�a podczas d�ugiej w�dr�wki. Nast�pnie starcy wspomnieli o urwistym pag�rku g�sto usianym cierniami i kolczastymi krzakami, na co matka przynios�a mi ci�kie mokasyny, aby mi si� lepiej maszerowa�o.
Kiedy za� opowiedzieli o strasznych zwierzach, kt�re b�d� musia� zabija�, m�odzie�cy po�o�yli obok najmocniejszy m�j �uk i najprostsze strza�y, bojowy bumerang, w��czni� i n�. Starcy m�wili teraz o mroku i ciszy wielkich obszar�w, przez kt�re moja dusza ma przew�drowa�, a matka zawodzi�a jeszcze g�o�niej i wci�� dosypywa�a popio�u na g�ow�.
Dziewczyna imieniem Kasaan, niema ze strachu, w�lizn�a si� do wigwamu i na rzeczy, kt�re mia�em zabra� na drog�, upu�ci�a woreczek. Wiedzia�em, �e w tym mieszku jest krzemie�, kawa�ek stali i dobrze wysuszona hubka. Przydadz� si� mojej duszy przy rozpalaniu ognisk. Wybrano te� koce, w kt�re b�d� odziany na drog�. I wybrano niewolnik�w na rze�, aby mi towarzyszyli w w�dr�wce. By�o ich siedmiu, gdy� mia�em bogatego i pot�nego ojca, godzi�o si� wi�c, by jego syn zosta� pochowany z honorami. Wzi�li�my tych je�c�w w wojnie z Mukumukami, co mieszkaj� nad dolnym Yukonem. O �wicie szaman Skolka mia� ich zabi�, jednego po drugim, aby ich dusze wraz ze mn� tropi�y drog� przez Nieznane. Niewolnicy mieli mi�dzy innymi nie�� moje cz�no, a� dotrzemy do wielkiej rzeki, rw�cej i zdradzieckiej. W cz�nie nie by�o dla nich miejsca, gdy wi�c spe�ni� swe zadanie, nie pow�druj� dalej, lecz zostan� i po wsze czasy b�d� wyli w ciemnej, bezkresnej kniei.
Gdym patrza� na cudn� ciep�� odzie�, koce, zbroj� i my�la� o siedmiu je�cach na rze�, bardzo by�em dumny ze swego pogrzebu, wiedzia�em te�, �e niejeden mi zazdro�ci. A ojciec m�j, Wydra, siedzia� pochmurny i niemy. Przez ca�y dzie� i ca�� noc ludzie �piewali �a�obn� pie�� i t�ukli w b�bny, a� wygl�da�o na to, �em umar� tysi�c razy.
Rankiem rodzic m�j wsta� i zabra� g�os.
� By�em � m�wi� � przez wszystkie swoje dni walecznym m�em, o czym ka�demu wiadomo. Lud wie r�wnie�, �e wi�kszym zaszczytem jest umrze� w boju ni�li na mi�kkich sk�rach przy ognisku. Skoro Samotny W�dz tak czy siak umrze� musi, dobrze b�dzie, je�li p�jdzie na Mukumuk�w i padnie z ich r�k. W ten spos�b zdob�dzie s�aw� i miano wodza, kt�re towarzyszy� mu b�d� tam, gdzie po wsze czasy przebywaj� umarli, a honor jego ojca, Wydry, nie i poniesie uszczerbku.
To powiedziawszy da� rozkaz, aby zast�p zbrojny przyszykowa� si� do drogi w d� rzeki. Kiedy natkniemy si� na Mukumuk�w, ja, Samotny W�dz, rusz� naprz�d, natr� na wroga i padn� w walce.
� Czekaj, to nie tak, o bia�y cz�owieku! � zawo�a�. Mutsak nie mog�c ju� wytrzyma�, � Szaman Skolka d�ugo szepta� tej nocy do ucha Wydry i jego to by�a robota, �e Samotny W�dz mia� p�j�� na pewn� �mier�. Wydra by� stary, a poza Samotnym Wodzem �aden z jego syn�w nie osta� si� przy �yciu, Skolka wi�c zamy�la� sam zagarn�� w�adz� nad plemieniem. Gdy ludzie przez ca�y dzie� i ca�� noc okrutnie ha�asowali, a Samotny W�dz wci�� �y�, Skolka zacz�� si� obawia�, �e nic z tego nie b�dzie. Dlatego rada Skolki, ubrana w pi�kne s�owa o honorze i walecznych czynach, przem�wi�a przez usta Wydry.
� W�a�nie � podchwyci� Samotny W�dz. � Dobrze wiedzia�em, �e to sprawka Skolki, ale nie baczy�em na to, bom bardzo by� chory. Ani mi si� gniewa�, nie chcia�o, ani tchu nie starczy�o na mocne s�owa, w og�le nic mnie nie obchodzi�o, chcia�em tylko umrze� i sko�czy� z tym wszystkim. Tak tedy, o bia�y cz�owieku, zast�p bojowy stan�� w pogotowiu. Nie by�o tam do�wiadczonych ani starszych wojownik�w, przebieg�ych i m�drych � tylko setka m�odzie�y, kt�ra ledwie zakosztowa�a wojny. Ca�a wioska zebra�a si� na brzegu, �eby nas po�egna�. Ruszyli�my w�r�d ogromnej uciechy rodak�w i pie�ni na moj� chwa��. Nawet ty, o bia�y cz�owieku, radowa�by� si� widz�c m�odziana ruszaj�cego na b�j, cho�by pewne by�o, �e zginie.
Odp�yn�li�my wi�c � setka m�odzie�y, a Mutsak by� z nami, bo jemu niedostawa�o lat i do�wiadczenia. Na rozkaz ojca moje cz�no przywi�zano z jednej strony do cz�na Mutsaka, a z drugiej do cz�na Kannakuta. Dzi�ki temu nie musia�em wios�owa� i oszcz�dza�em si�, abym mimo choroby m�g� dzielnie si� spisa� na samym ko�cu. Tak pop�yn�li�my w d� rzeki.
Nie b�d� ci� nudzi� opowiadaniem o naszej podr�y, kt�ra nie by�a d�uga. Niedaleko od wioski Mukumuk�w natkn�li�my si� na dw�ch wojownik�w w cz�nach, kt�rzy ujrzawszy nas zemkn�li. W�wczas zgodnie z rozkazem ojca odwi�zano moje cz�no i sam jeden pop�yn��em z pr�dem. Reszta mia�a zobaczy� m�j zgon, wr�ci� i opowiedzie�, jak� �mierci� zgin��em. M�j ojciec, Wydra, i szaman Skolka postawili t� spraw� na ostrzu no�a i zagrozili surow� kar� tym, kt�rzy by nie wykonali ich rozkazu.
Zanurzy�em wios�o i g�o�no l�y�em uciekaj�cych wojownik�w. S�ysz�c moje wyzwiska odwr�cili si� zdj�ci gniewem i zobaczyli, �e oddzia� zatrzyma� si�, a ja p�yn� sam. Gdy si� znale�li w bezpiecznej odleg�o�ci, jeden skr�ci� na prawo, a drugi na lewo. Czekali, �eby dobra� si� do mnie z dw�ch stron. I nadp�yn��em, z w��czni� w r�ku i pie�ni� wojenn� mego plemienia na ustach. Obaj rzucili w��czniami, lecz pochyli�em si�, �wisn�y mi nad g�ow� i nawet mnie nie zadrasn�y. Wci�� by�o nas trzech. Cisn��em wi�c w��czni� w tego z prawej. Ugodzony w szyj� run�� na plecy w wod�.
Wielce si� zdziwi�em, bom zabi� cz�owieka. Zwr�ci�em si� ku temu z lewej i t�go obraca�em wios�em, aby spojrze� prosto w oczy �mierci. Jego druga, i ostatnia, w��cznia tylko zrani�a mnie w kark. Ju� go mia�em, nie rzuci�em jednak w��czni, lecz wpakowa�em mu ostrze w pier� i naciskaj�c mocno obur�cz, przebi�em go na wylot. Gdym si� tak trudzi�, pchaj�c ze wszech si�, tamten r�bn�� mnie w g�ow�, raz, a potem drugi raz r�koje�ci� wios�a. Nawet gdy ostrze w��czni ju� mu wylaz�o z plec�w, jeszcze raz trzepn�� mnie wios�em w g�ow�. O�lepiaj�ce �wiat�o b�ysn�o mi przed oczami, w g�owie co� mi si� obsun�o z suchym trzaskiem � ot� to, z trzaskiem. Ci�ar, kt�ry tak d�ugo gni�t� mnie nad oczami, jakby r�k� odj��, a obr�cz, co uciska�a mi czo�o, p�k�a. Wielka uciecha mnie ogarn�a, serce �piewa�o z rado�ci.
To �mier� � pomy�la�em i jeszcze przysz�o mi do g�owy, �e �mier� jest pi�kna. Ujrza�em dwa puste cz�na i zrozumia�em, �em nie umar�, lecz wr�ci� do zdrowia. Uleczy�o mnie owo walenie po g�owie. Wiedzia�em, �em zabi�. Zapach krwi mnie rozjuszy�, wyp�yn��em na �rodek Yukonu i �piesznie pod��y�em ku wiosce Mukumuk�w. M�odzie�cy za moimi plecami wydali gromki okrzyk wojenny. Obejrza�em si� przez rami�. Zobaczy�em, �e woda a� si� okry�a bia�� pian� pod ich wios�ami.
� Tak, woda okry�a si� bia�� pian� pod naszymi wios�ami � przytwierdzi� Mutsak. � Bo pami�tali�my rozkaz Wydry i Skolki, �e mamy na w�asne oczy ujrze�, jak� �mierci� umrze Samotny W�dz. Pewien m�ody Mukumuk, kt�ry wybra� si� sprawdzi� sieci na �ososie, zobaczy� Samotnego Wodza i setk� wojownik�w, pod��aj�c� za nim. Uciek� wi�c cz�nem prosto do wioski, aby ostrzec rodak�w i postawi� ich na nogi. Ale Samotny W�dz gna� za nim, a my p�dzili�my co tchu za Samotnym Wodzem, �eby zobaczy�, jak� �mierci� umrze. Gdy obaj dopadli wioski, m�odzieniec wyskoczy� na brzeg, a Samotny W�dz wsta� w cz�nie, zamachn�� si� pot�nie i cisn�� w��czni�, kt�ra ugodzi�a tamtego powy�ej biodra. Upad� na twarz.
Wtedy Samotny W�dz wyskoczy� na brzeg z maczug� w r�ku i ze strasznym okrzykiem wojennym na ustach, i pu�ci� si� p�dem do wioski. Pierwszego spotka� Itwilie, wodza Mukumuk�w. Paln�� go w �eb maczug�. Itwilie zwali� si� martwy na ziemi�. Obawiaj�c si�, �e nie zobaczymy, jak� �mierci� umrze Samotny W�dz, my te�, jak nas by�o stu, wyskoczyli�my na brzeg i pobiegli�my za nim do wioski. Jedni tylko Mukumukowie nie wiedzieli, o co chodzi, i my�leli, �e chcemy si� z nimi bi�. Za�piewa�y ci�ciwy ich �uk�w, zacz�y �wista� strza�y. W�wczas zapomnieli�my, po co�my tu przyszli, i run�li�my na wroga z w��czniami i maczugami w r�ku. A �e byli niegotowi do walki, rze� si� zrobi�a okrutna...
� W�asnymi r�kami zakatrupi�em ich szamana � obwie�ci� Samotny W�dz, a zasuszon� twarz o�ywi�o wspomnienie pami�tnego dnia. � Zakatrupi�em go w�asnymi r�kami, a by� to wi�kszy szaman ni� nasz Skolka. Ilekro� stawa�em twarz� w twarz z wrogiem, my�la�em: �Teraz nadchodzi �mier� � i za ka�dym razem zabija�em wroga, a �mier� nie nadchodzi�a. Widocznie dech �ycia silny by� w moich nozdrzach i nie mog�em umrze�...
� Biegli�my za Samotnym Wodzem przez ca�� wie� i z powrotem � podj�� Mutsak. � Jak stado wilk�w gnali�my jego �ladem, tam i z powrotem, t�dy i ow�dy, a� nie sta�o Mukumuk�w zdolnych do walki. Potem wzi�li�my stu je�c�w, dwakro� tyle branek i niezliczon� chmar� dzieci, podpalili�my wszystkie chaty i wigwamy, pu�cili z dymem wiosk� i ruszyli w drog� powrotn�. Taki by� koniec Mukumuk�w.
� Taki by� koniec Mukumuk�w � z uniesieniem powt�rzy� Samotny W�dz. � Kiedy�my przybyli do naszej wioski, plemi� zdumione by�o bogactwem ci�kich �up�w i mn�stwem niewolnik�w, a najwi�cej si� dziwi�o widz�c, �e jeszcze �yj�. Rodzic m�j, Wydra, nadszed� dr��c ze szcz�cia, bo dowiedzia� si� o moich czynach. By� stary, a ja by�em ostatnim z jego syn�w. Przyszli te� wszyscy do�wiadczeni wojownicy, przebiegli i m�drzy, a� zebra� si� ca�y lud. Wtedy wsta�em i g�osem jak grzmot pioruna nakaza�em szamanowi Skolce, by wyst�pi�...
� Tak, o bia�y cz�owieku! � zawo�a� Mutsak. � G�osem jak grzmot pioruna, a� ludziom zadr�a�y kolana, tak si� przel�kli.
� A kiedy Skolka wyst�pi� naprz�d � ci�gn�� Samotny W�dz � powiedzia�em, �e nie chce mi si� umiera�. Ale nie by�oby dobrze, gdyby zaw�d mia� spotka� z�e duchy czekaj�ce za grobem. Uwa�am tedy, �e najlepiej b�dzie, je�li dusza Skolki pu�ci si� w Nieznane, gdzie z pewno�ci� po wszystkie czasy b�dzie wy�a w ciemnej i bezkresnej kniei. Po tych s�owach utrupi�em go tam, gdzie sta�, na oczach ca�ego ludu. Tak, ja Samotny W�dz, w�asnymi r�kami udusi�em szamana Skolk� na oczach ca�ego ludu. A kiedy podnios�o si� szemranie, krzykn��em na ca�e gard�o...
� G�osem jak grzmot pioruna � szybko doda� Mutsak.
� Tak, g�osem jak grzmot pioruna krzykn��em: �Ludzie, s�uchajcie! Jam jest Samotny W�dz, zab�jca Skolki, fa�szywego szamana! Jeden spo�r�d m��w przeszed�em przez bram� �mierci i wr�ci�em. Oczy moje widzia�y, czego nikt nie widzia�, moje uszy s�ysza�y, czego nikt nie s�ysza�. Wi�kszy jestem ni� szaman Skolka. Pot�niejszy ni�li wszyscy szamani. Tak samo jestem wi�kszym wodzem od mego ojca, Wydry. Przez ca�e �ycie wojowa� on z Mukumukami, i patrzcie! ja w jeden dzie� sko�czy�em z nimi. Wystarczy�a mi na to jedna chwila. Dlatego, skoro ojciec m�j, Wydra, jest stary, a szaman Skolka nie �yje, ja b�d� wodzem i szamanem. Odt�d b�d� wodzem i szamanem dla ciebie, o m�j ludu! A je�liby kto chcia� sprzeciwi� si� mym s�owom, niechaj �w m�� wyst�pi naprz�d!�
Czeka�em, ale nikt si� nie wa�y� wyst�pi�. W�wczas zawo�a�em: �Hej! Zakosztowa�em krwi! Dawa� teraz mi�sa, bom g�odny. Odkry� schowki z jedzeniem, ogo�oci� p�ki z rybami, niechaj uczta b�dzie wspania�a! Weselmy si�, �piewajmy, nie pogrzeb, lecz weselisko ma by�. A w ko�cu niech przyprowadz� mi tu dziewcz� imieniem Kasaan, kt�ra b�dzie matk� dzieci Samotnego Wodza!�
S�ysz�c te s�owa ojciec, stary cz�owiek, p�aka� jak baba i obejmowa� mnie za kolana. Odt�d by�em wodzem i szamanem. Otaczano mnie wielk� czci� i wszyscy m�czy�ni byli mi pos�uszni.
� Do chwili, gdy si� pojawi� statek parowy � podpowiedzia� Mutsak.
� Tak � przyzna� Samotny W�dz. � Do chwili, gdy si� pojawi� statek parowy.