9223

Szczegóły
Tytuł 9223
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9223 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9223 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9223 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

***************** ***Mahabharata*** ***Opowie�� V:*** ***P�on�cy pa�ac Pandaw�w*** *************************** opowiada Barbara Miko�ajewska ************************************* na podstawie fragment�w Mah�bhar�ta, 1. The Book of the Beginning, 1 (8) The Fire in the Lacquer House, 129.1-138.30; 1 (9) The Slaying of Hidimba, 139.1-143.35 w angielskim t�umaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen, The University of Chicago Press. Wydanie I internetowe The Lintons' Video Press New Haven 2004 Copyright (c) 2004 by B. Miko�ajewska Wszelkie prawa zastrze�one Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton Wydane w USA, 2004, przez The Lintons' Video Press New Haven, CT 06511-2208 USA e-mail inquiries: [email protected] KONIEC ROZDZIA�U 3 Spis tre�ci 1. Spisek 2. Pa�ac-pu�apka 3. Obronna strategia Pandaw�w 4. Ucieczka z p�on�cego pa�acu 5. Ma��e�stwo Bhimy z demonk� Hidimb� i jego walka z demonem Hidimbem 6. S�owniczek: Kto jest kim w P�on�cym pa�acu Pandaw�w KONIEC ROZDZIA�U 4 ************************************* "Gniewny Durjodhana jest wielkim drzewem, Karna jest jego podpor�, �akuni jest jego ga��ziami, Duh�asana jest jego owocem, a niewidomy Dritarasztra jest jego korzeniam"i. (Mahabharata, 1, 1 (1) The Lists of Contents; 65) ************************************** KONIEC ROZDZIA�U 5 ************* ***1. Spisek*** ************* Durjodhana, widz�c si�� Bhimy i perfekcj� Ard�uny w �ucznictwie, cierpia� m�ki zazdro�ci, i motywowany ambicj� bycia kr�lem, kt�rej ziarno zasia� w jego sercu jego ojciec niewidomy kr�l Dritarasztra, na r�ne sposoby pr�bowa� zabi� swych kuzyn�w Pandaw�w. Pomagali mu w tym Karna, jego dozgonny przyjaciel i �miertelny rywal Ard�uny, oraz pokr�tny �akuni, brat jego matki, kr�lowej Gandhari, ka�dy z nich motywowany sw� w�asn� nami�tno�ci�. Pandawom udawa�o si� jednak szcz�liwie unika� tych zasadzek, i za rad� Widury powstrzymywali si� od rewan�u, wierz�c, �e przemoc zrodzi tylko dalsz� przemoc i zniszczenie. Tymczasem obywatele Hastinapura, widz�c prawo�� Pandaw�w, zacz�li poddawa� w w�tpliwo�� prawo Dritarasztry do tronu, i wyra�a� swe �yczenie, aby najstarszy syn kr�la Pandu, Judisztira, zosta� kr�lem. Pytali: �Dlaczego Dritarasztra jest ci�gle kr�lem, skoro kr�lestwo nie nale�y do niego, gdy� z powodu swej �lepoty zosta� go pozbawiony. Kr�lestwo od pocz�tku by�o dziedzictwem jego m�odszego, zmar�ego przedwcze�nie brata Pandu, i teraz, gdy najstarszy syn Pandu, Judisztira, osi�gn�� dojrza�o��, Dritarasztra powinien zrzec si� kr�lestwa i odda� je Judisztirze, kt�remu si� ono s�usznie nale�y. Powinien wzi�� przyk�ad z Biszmy, kt�ry wyrzek� si� kr�lestwa z mi�o�ci do swego ojca. Prawo�� Judisztiry gwarantuje, �e Dritarasztra i jego synowie po zrzeczeniu si� kr�lestwa b�d� odpowiednio uhonorowani, i otrzymaj� nale�ne im przywileje". Durjodhana dowiedzia� si� poprzez swych szpieg�w o tych szemraniach obywateli, i ich mi�o�� dla Pandaw�w zaogni�a jego zazdro��. Uda� si� do swego ojca, kr�la Dritarasztry, i znalaz�szy go w samotno�ci, po oddaniu mu nale�nych wyraz�w szacunku rzek�: �O ojcze, przyszed�em do ciebie, gdy� dowiedzia�em si�, �e obywatele z�owieszczo szemraj�, �e kr�lestwo nie nale�y si� ani tobie, ani Biszmie, lecz synowi twego brata Pandu, Judisztirze. Biszma nie chce by� kr�lem, lecz je�li chodzi o nas, to mieszka�cy naszego kraju chc� zmusi� nas do wyrzeczenia si� czego�, co nam si� s�usznie nale�y. To ty by�e� najstarszym synem, i zgodnie z Prawem do ciebie i twoich syn�w nale�y kr�lewskie dziedzictwo. Ty sam nie zosta�e� kr�lem z powodu twego fizycznego defektu, lecz ja, tw�j najstarszy syn, jestem w doskona�ym zdrowiu, i jako syn starszego brata mam wi�ksze prawo do ojcowizny ni� Judisztira, syn m�odszego brata. O ojcze, je�eli dopu�cisz do tego, �e syn twego m�odszego brata zostanie kr�lem, kr�lestwo ca�kowicie wymknie si� z r�k twoich potomk�w, i dostanie si� na zawsze w r�ce potomk�w twego m�odszego brata. Twoi potomkowie zostan� zredukowani do roli �ebrak�w, �yj�cych na cudzej �asce! O ojcze, musisz umocni� sw� pozycj� w kr�lestwie, aby zapewni� powr�t kr�lewskiego dziedzictwa w r�ce twego potomstwa!" Dritarasztra rzek�: �O synu, m�j m�odszy brat Pandu szanowa� Prawo, i by� bardzo serdeczny dla ca�ej swej rodziny, a szczeg�lnie dla mnie. By� bardzo szczodry, i nigdy niczego nie chcia� wy��cznie dla siebie. Gdy uda� si� do lasu wierny swej przysi�dze, odda� mi pod opiek� swe kr�lestwo z tak wielk� �atwo�ci� jak ulubione jedzenie, kt�re ze mn� w dzieci�stwie bez wahania dzieli�. Jego synowie s� tacy sami jak on: wierni Prawu, pe�ni rycerskich cn�t, maj�cy uznanie i szacunek obywateli. Jak wi�c mo�emy pozbawi� ich dziedzictwa ich ojca i dziada? Pandu mia� te� wielu sprzymierze�c�w w�r�d kr�l�w i zwyk�ych �o�nierzy, gdy� dobrze wszystkich traktowa�, i oni z ca�a pewno�ci� stan� w obronie Pandaw�w, jego syn�w, je�eli pozbawimy ich praw, i zmusimy do opuszczenia kr�lestwa". Durjodhana rzek�: �O ojcze, wiem doskonale, jakie mog� by� konsekwencje wygnania Pandaw�w, wynik�e z faktu, �e zar�wno Pandu jak i jego synowie maj� poparcie u kr�l�w i obywateli. Obywateli mo�na jednak przekupi� prezentami i honorami, i w ten spos�b uczyni� ich naszymi zwolennikami. Sam mog� si� tym z �atwo�ci� zaj��, gdy� mam kontrol� nad kr�lewskim skarbem i jego ministrami. Poza tym nie musimy otwarcie wyrzuca� Pandaw�w z kr�lestwa. Wystarczy, �e pod jakim� pretekstem wy�lemy ich podst�pnie do Waranawata, kt�re jest poza naszymi granicami, i sk�onimy ich do przebywania tam wystarczaj�co d�ugo, aby�my mogli si� umocni�. Pandawowie razem ze sw� matk� b�d� mogli oczywi�cie wr�ci�, gdy nasza linia zostanie mocno osadzona na tronie". Dritarasztra rzek�: �O synu, musz� przyzna�, �e podobny plan zrodzi� si� w mojej g�owie. Wyda� mi si� jednak zbyt pod�y, aby m�g� zyska� poparcie Biszmy, Wirury, Drony i Krypy, dla kt�rych zar�wno synowie Pandu jak i moi synowie reprezentuj� t� sam� lini�, i podlegaj� temu samemu Prawu. Nie zgodz� si� na faworyzowanie �adnej ze stron". Durjodhana rzek�: �O ojcze, nie masz racji, gdy� z �atwo�ci� uda nam si� uzyska� ich poparcie. Bramin Drona b�dzie po tej stronie, po kt�rej jest jego syn A�watthaman, a on jest po naszej stronie. Bramin Krypa b�dzie po tej stronie, po kt�rej jest Drona i jego syn, gdy� A�watthaman jest r�wnie� synem jego siostry Krypi, kt�ra jest �on� Drony. Z kolei losy Widury, jako twego ministra, s� nierozerwalnie zwi�zane z twoimi, i nie mo�e on dzia�a� w niezgodzie z twoim interesem, cho�by i jego serce rwa�o si� do Pandaw�w. O ojcze, mo�esz spokojnie zes�a� Pandaw�w do Waranawaty, gdy� z ca�� pewno�ci� nie przyniesie to �adnych z�ych skutk�w, lecz zniszczy bolesny cier�, kt�ry nosz� w sercu, i kt�ry odbiera mi sen, oraz ugasi ogie� mojej bole�ci"! Jak postanowili, tak uczynili. Durjodhana i jego bracia obdarowywali swych poddanych prezentami i honorami, chc�c kupi� ich �yczliwo��. Dritarasztra z kolei, chc�c skusi� Pandaw�w, aby udali si� na wygnanie z w�asnej woli, nam�wi� r�nych gorliwc�w, aby snuli opowie�ci o pi�knie miasta Waranawaty i namawiali wszystkich do uczestnictwa w maj�cym si� tam odby� wielkim festiwalu ku czci boga �iwy. Opowie�ci te dotar�y do Pandaw�w, kt�rzy pod ich wp�ywem nabrali ochoty, aby tam pojecha�. Kr�l Dritaraszta, kt�ry tylko na to czeka�, natychmiast zach�ci� ich gor�co do wyjazdu, m�wi�c: �O synowie, od dawna ju� s�ysz� od r�nych ludzi, �e Waranawata jest najpi�kniejszym w �wiecie miastem. Je�eli macie ochot� uczestniczy� w maj�cym si� tam odby� festiwalu, nie wahajcie si� ani chwili. We�cie swoje wojsko i swoj� �wit�, i czujcie si� r�wni nie�miertelnym. We�cie ze sob� drogie kamienie, aby obdarowa� bogato bramin�w i �piewak�w, i czujcie si� jak bogowie. Sp�d�cie tam d�u�szy okres czasu, aby w pe�ni si� miastem nacieszy�". S�ysz�c te entuzjastyczne s�owa Dritarasztry, Judisztira zrozumia�, �e wpad� w pu�apk�, i �e wyra�aj�c ch�� wyjazdu, uczyni� jedynie to, czego �yczy� sobie Dritarasztra. Widz�c ca�� kr�lewsk� starszyzn� jak i wszystkich syn�w Dritarasztry zgromadzonych wok� kr�la, zrozumia�, �e sprawy zasz�y za daleko, i �e nie ma nikogo, kto by si� pomys�owi ich wyjazdu sprzeciwi�. Wyrazi� wi�c na wyjazd zgod�, m�wi�c ze smutkiem: �O przyjaciele, na rozkaz kr�la Dritarasztry udaj� si� wraz z moimi bra�mi i naszymi lud�mi do pi�knego miasta Waranawaty, kt�re b�dzie wype�nione �wi�tuj�cym t�umem. Prosz� wi�c o wasze b�ogos�awie�stwo, aby nas chroni�o przed wszelkim z�em". Otrzymawszy b�ogos�awie�stwo, i wykonawszy wszelkie wymagane ryty, Pandawowie wyruszyli w kierunku Waranawaty odprowadzani do bram miasta przez posmutnia�ego Widur� i ci�gn�cy za nimi w milczeniu t�um mieszka�c�w. Pozbawieni l�ku bramini zacz�li buntowa� si� przeciw losowi Pandaw�w, m�wi�c: �O bramini, umys� pod�ego kr�la Dritarasztry musia� ca�kowicie pogr��y� si� w ciemno�ciach. Wydaje mu si�, �e widzi niebezpiecze�stwo, a tymczasem nie potrafi dostrzec Prawa, i skazuje na banicj� tych, kt�rzy s� bez grzechu. Nie mo�e on znie�� tego, �e Pandawowie odziedziczyli kr�lestwo po swoim ojcu. Oburzaj�ce jest r�wnie� milczenie Biszmy, kt�ry dopu�ci� do tego jawnego bezprawia. Skoro Dritarasztra nie mo�e znie�� samego widoku szlachetnych syn�w kr�la Pandu, kt�ry by� dla nas jak ojciec, odpowiedzmy mu tym samym, i �eby nie patrze� ju� d�u�ej na takiego pod�ego kr�la, porzu�my nasze domy i udajmy si� na wygnanie razem z Judisztir�". Jednak�e Judisztira, syn boga Prawa, Dharmy, s�ysz�c to, rzek� przepe�niony g��bokim smutkiem: �O bramini, kr�la nale�y czci� jak w�asnego ojca, i traktowa� go z honorem nale�nym najwi�kszemu nauczycielowi. Musimy mu by� pos�uszni, bo przysi�gali�my, �e bez wahania uczynimy to, co nam rozka�e. Jeste�cie naszymi wielkimi przyjaci�mi, dlatego prosz� was, aby�cie okr��yli nas zgodnie ze �wi�tym zwyczajem, udzielaj�c nam swego b�ogos�awie�stwa, i udali si� z powrotem do dom�w". I pos�uszni bramini rzekli: "O Judisztira, niech tak si� stanie". KONIEC ROZDZIA�U 10 ******************* ***2. Pa�ac-pu�apka*** ******************* Tymczasem Durjodhana, widz�c skuteczno�� strategii swojego ojca, i �atwo��, z kt�r� pozby� si� on Pandaw�w, pogr��y� si� w ekstatycznej rado�ci, i zacz�� w cicho�ci i poza plecami swego ojca knu� plan pozbycia si� swych rywali raz na zawsze. Pewnego dnia, odwo�awszy na stron� swego ministra Purokan�, rzek�, �ciskaj�c nami�tnie w swych d�oniach jego praw� r�k�: �O Purokana, ca�a ziemia ze swym wielkim bogactwem nale�y teraz do mnie. A skoro jest moja, mo�e r�wnie� nale�e� do ciebie, gdy� nie ma na �wiecie nikogo, komu ufa�bym bardziej ni� tobie! O przyjacielu, zawrzyj ze mn� tajemny pakt, i aby ochrania� ziemi�, zniszcz moich rywali!" Durjodhana kontynuowa�: �O przyjacielu, u�yj prosz� ca�ego swego sprytu. Zaprz�gnij do wozu szybkiego os�a, aby� jeszcze dzisiaj m�g� dotrze� do Waranawaty. Zbuduj tam wspania�y godny kr�l�w pa�ac z �atwopalnego, ale trudnego do wykrycia materia�u, aby nie wzbudza� niczyich podejrze�. Gdy budowa zostanie zako�czona, zapro� tam Pandaw�w, i witaj�c ich z wszystkimi honorami, zaoferuj im, �eby tam razem ze sw� matk� i ca�� s�u�b� zamieszkali. Umebluj ten pa�ac z pe�nym przepychem, aby zadowoli� mojego ojca. Uprzyjemniaj Pandawom ich pobyt w Waranawata, spe�niaj�c wszystkie ich �yczenia, i usypiaj�c w ten spos�b ich czujno��, i czekaj na w�a�ciwy moment. Gdy b�dziesz pewien, �e nie nabrali �adnych podejrze�, i �pi� spokojnie w swych ��kach, nie czuj�c z nik�d �adnego zagro�enia, podpal ich pa�ac. W tej spos�b nikt nie b�dzie niczego podejrzewa�, i wszyscy b�d� przekonani, �e by� to nieszcz�liwy wypadek, i �e Pandawowie zgin�li podczas snu z powodu przypadkowego zapr�szenia ognia". Purokana rzek�: �O przyjacielu, niech tak si� stanie", i zgodnie z poleceniem Durjodhana uda� si� natychmiast do Waranawaty. Z kolei Widura, kt�ry odprowadzi� Pandaw�w a� do bram miasta, domy�la� si� knowa� Durjodhany, i chcia� w jaki� spos�b ostrzec Judisztir� przed gro��cym mu niebezpiecze�stwem, lecz nie chc�c z�ama� swej lojalno�ci wobec Dritarasztry zbyt otwart� mow�, rzek� og�lnikowo: �O synu boga Prawa Dhramy, nie zapomnij o tym, �e istnieje zab�jcza bro�, kt�ra, cho� nie jest wykuta z �elaza, mo�e by� r�wnie �miertelna. Kto pami�ta o jej istnieniu, potrafi unikn�� skutk�w jej u�ycia, i skieruje jej ostrze przeciw swojemu podst�pnemu wrogowi. Cho� bro� ta jest zdolna wypali� ca�y las, nie zdo�a zabi� kreta, kt�ry schowa� si� pod ziemi�.". S�ysz�c te s�owa, Judisztira zrozumia�, �e powinien obawia� si� ognia, i chroni� si� przed nim, buduj�c w ziemi ochronny tunel, kt�ry w razie niebezpiecze�stwa m�g�by zosta� u�yty jako droga ucieczki. KONIEC ROZDZIA�U 12 ******************************* ***3. Obronna strategia Pandaw�w*** ******************************* T�um mieszka�c�w Waranawaty wyszed� przed bramy miasta, aby zgodnie z nakazami �wi�tych ksi�g powita� Pandaw�w dobrze wr�cymi podarkami, otoczy� ich ko�em, i �yczy� im zwyci�stwa. Pandawowie z kolei po wkroczeniu do miasta, aby odwzajemni� czynione im honory, udali si� kolejno do dom�w bramin�w, w�adc�w miasta, w�a�cicieli rydwan�w, a tak�e do dom�w artyst�w i s�u��cych. Po czym udali si� na spotkanie z Purokan�, kt�rego kr�l Dritarasztra uczyni� odpowiedzialnym za przygotowanie dla Pandaw�w godnego ich pa�acu. Purokana uhonorowa� Pandaw�w powitaln� uczt� w pi�knie umeblowanej sali, i pozwoli� im odpocz�� w bogato ozdobionej sypialni, po czym po kilku dniach zaprosi� ich do zamieszkania w pa�acu-pu�apce, kt�rego budow� zgodnie z zaleceniami Durjodhany sam dozorowa�, i kt�ry jak na ironi� nazwano ��wi�tym Dworem". Pandawowie witani jak bogowie wkroczyli do ��wi�tego Dworu" przypominaj�cego swym przepychem pa�ac bog�w, lecz Judisztira nie da� si� temu zwie��, i pod��aj�c za rad� Widury, aby mie� oczy i uszy szeroko otwarte, zorientowa� si�, �e pa�ac ten jest �atwopaln� pu�apk�. Judisztira rzek� do swych braci: �O bracia, nie ma w�tpliwo�ci, �e pa�ac ten zbudowano z my�l�, aby go podpali�. Zbudowano go ze znawstwem z konopi i s�omy, kt�re polano t�uszczem. Ten pod�y Purokana chce mnie spali� �ywcem, jak tylko poczuj� si� bezpiecznie". S�ysz�c to, Bhima rzek�: �O bracia, wr��my lepiej tam, gdzie sp�dzili�my ju� kilka dni, i gdzie wyda�o si� bezpiecznie". Judisztira jednak�e nie zgodzi� si� z rad� Bhimy, m�wi�c: �O bracia, ucieczka ze strachu przed ogniem jest ze wszech miar niedobr� obronn� strategi�. Powinni�my zosta� tutaj, i udaj�c, �e nie domy�lamy si� niczego, zbudowa� podziemne przej�cie, aby w odpowiedniej chwili m�c chroni� si� ucieczk�. Za tak� strategi� przemawia szereg argument�w. Mamy tutaj do czynienia z podst�pnym i pod�ym przeciwnikiem. Je�eli Purokana zorientuje si�, �e odkryli�my jego podst�p, popadnie w panik�, zacznie dzia�a� natychmiast, i podpali pa�ac, zanim zd��ymy przygotowa� jakie� �rodki obrony. Purokana jest zdolny do najwi�kszej pod�o�ci, gdy� dzia�a z rozkazu Durjodhany, kt�ry chce kr�lestwa. Ponadto, je�eli Durjodhana zorientuje si�, �e odkryli�my jego podst�p, z ca�� pewno�ci� nie zaniecha dalszych pr�b zabicia nas, i powybija nas podst�pnie przez swych szpieg�w, kt�rych mo�e z �atwo�ci� przekupi�. To on a nie my ma dost�p do skarbu i w�adzy. Poza tym Biszma i inni cz�onkowie naszej rodziny szanuj�cy Prawo z ca�� pewno�ci� nie chc� naszej �mierci, i prawdopodobnie nie wiedz� nic o przest�pczych poczynaniach Durjodhany, i mo�emy je udowodni� tylko w�wczas, gdy pa�ac sp�onie, lecz my nie damy si� spali�. O bracia, nie mamy wyj�cia, i musimy dzia�a� podst�pnie tak jak nasi podst�pni wrogowie, i stara� si� ich przechytrzy�, dok�adaj�c wszelkich stara�, aby nie domy�lili si�, �e odkryli�my ich przest�pcze zamiary". Tymczasem Widura, kt�ry od samego pocz�tku domy�la� si� z�ych intencji Durjodhany, wys�a� do Pandaw�w zr�cznego budowniczego, aby pom�c im zbudowa� w ziemi odpowiedni schron, gdzie mogliby si� schroni� przed po�arem, i poniewa� wiedzia�, �e w ich stosunki wkrad�a si� podejrzliwo�� i fa�sz, chc�c upewni� Judisztir�, �e pojawienie si� budowniczego nie jest nowym podst�pem Durjodhany, da� mu has�o, o kt�rym wiedzia�, �e Judisztira rozpozna je jako pochodz�ce od niego. S�ysz�c has�o, Judisztira rzek�: �O dobry cz�owieku, i bez tego has�a rozpoznaj� ci� jako uczciwego, godnego zaufania i lojalnego przyjaciela Widury. M�drzec o intencjach tak czystych jak ty �yj�cy wed�ug Prawa i pod��aj�cy za Prawd� nie potrzebuje po�rednictwa has�a. Nale�ysz do nas, tak jak i my nale�ymy do ciebie. Niebezpiecze�stwo, kt�rego Widura si� domy�la�, sta�o si� rzeczywisto�ci�. Pom� nam wi�c go unikn��". Budowniczy rzek�: �Niech tak si� stanie" i w samym centrum pa�acu w ykopa� g��boki kana�, maskuj�c go pod�og�, gdzie Pandawowie spali, nie wypuszczaj�c z r�k swej broni. I cho� �yli w du�ym napi�ciu, i czuli si� bardzo nieszcz�liwi, w ci�gu dnia, aby zwie�� Purokan� i swoich wrog�w, oddawali si� polowaniu i innym kr�lewskim rozrywkom, udaj�c spok�j i zaufanie. KONIEC ROZDZIA�U 15 ****************************** ***4. Ucieczka z p�on�cego pa�acu*** ****************************** W ko�cu po up�ywie roku Pandawowie, widz�c Purokan� w coraz lepszym nastroju, nabrali przekonania, �e uda�o im si� go zwie��, i �e uwierzy� w to, i� nie domy�laj� si� pu�apki, i maj� do niego pe�ne zaufanie. Doszli wi�c do wniosku, �e zbli�a si� moment, w kt�rym zechce on wprowadzi� w czyn sw�j przest�pczy zamiar. Judisztira rzek� do swych braci: �O bracia, ten pokr�tny Purokana uwierzy�, �e rozwia� wszelkie nasze podejrzenia. Nadszed� wi�c czas, aby uprzedzi� jego dzia�anie, i przygotowa� nasz� ucieczk�. Musimy sami podpali� nasz pa�ac, i spali� w nim Purokan�. Co wi�cej, aby oszuka� Durjodhan�, i m�c ukry� si� przed nim razem z nasz� matk� w d�ungli, musimy po�wi�ci� sze�ciu niewinnych ludzi, kt�rych spalone cia�a zostan� uznane za dow�d naszej �mierci". Wkr�tce pod pretekstem rytualnego obdarowywania bramin�w Kunti urz�dzi�a wielk� uczt�, na kt�r� przybyli nie tylko bramini, ale r�wnie� ludzie z innych kast. Uczta przyci�gn�a r�wnie� do pa�acu pewn� kobiet� Niszad�w i jej pi�ciu syn�w, kt�rzy pozostali w pa�acu, gdy� wypiwszy zbyt du�o wina, usn�li kamiennym snem, nie bacz�c na to, �e wszyscy go�cie udali si� dawno do dom�w. Kamiennym snem usn�� r�wnie� Purokana. Widz�c to, Bhima podpali� pa�ac, grzebi�c w nim Purokan� i kobiet� Niszad�w z jej pi�cioma synami. Obywatele miasta obudzeni przez ogie� szybko poch�aniaj�cy pa�ac, natychmiast zacz�li szemra�, i obwinia� Purokan� dzia�aj�cego z rozkazu Durjodhany. Rzucali te� przekle�stwa na umys�owo�� kr�la Dritarasztry, kt�ry do tego dopu�ci�, i wyra�ali rado�� na my�l, �e ogie� poch�on�� r�wnie� pod�ego Purokan�. Obwiniali te� Biszm�, Kryp� i Dron� o to, �e nie potrafili powstrzyma� tego straszliwego biegu zdarze�. Rankiem, gdy po pa�acu pozosta�y ju� jedynie zgliszcza zr�czny budowniczy przys�any przez Widur� zakry� starannie wej�cie do kana�u, kt�rym uciekli Pandawowie, a mieszka�cy miasta rozpocz�li poszukiwania spalonych cia� Pandaw�w. Badaj�c zgliszcza, nabrali pewno�ci, �e pa�ac by� specjalnie zbudowany z �atwopalnego materia�u, i znalaz�szy zw�glone c ia�a niewinnej kobiety Niszd�w i jej pi�ciu syn�w, wzi�li to za dow�d �mierci Pandaw�w. Postanowili wys�a� go�ca do Dritarasztry z nast�puj�c� wiadomo�ci� �O kr�lu, tw�j wielki plan si� uda�, ogie� poch�on�� �ycie Pandaw�w razem z pod�ym Purokan�". Gdy kr�l Dritarasztra otrzyma� wiadomo�� o po�arze i o �mierci Pandaw�w, lamentuj�c, rzek�: �Teraz m�j drogi brat, kr�l Pandu, naprawd� umar�, gdy� umarli wszyscy jego potomkowie jak i jego �ona". Dritarasztra wys�a� szybko wys�annik�w do Waranawata, aby zebrali ko�ci Pandaw�w i ich matki do pi�knych urn, i poleci� nie szcz�dzi� pieni�dzy na ich pogrzebowe ryty. Gdy wszyscy kr�lewscy potomkowie pogr��yli si� w smutku i �a�obie, Widura nie rozpacza�, gdy� on zna� ca�� prawd�. Tak jak Widura podejrzewa�, Pandawowie unikn�li bezpo�rednich skutk�w po�aru, ratuj�c si� ucieczk� niesieni wraz ze sw� matk� przez najsilniejszego z nich Bihm�, syna boga wiatru, kt�ry p�dz�c z si�� burzy w kierunku po�udniowym, przewraca� po drodze drzewa i rwa� ziemi� pod swymi stopami. Gdy wreszcie dotarli do g�stej d�ungli byli zupe�nie wyczerpani z pragnienia i o�lepli z braku snu. Pozbawieni si� rzekli do Bhimy: �O bracie, czy mo�na sobie wyobrazi� katastrof� wi�ksz� od konieczno�ci mieszkania w tej g�stej d�ungli? Ani nie potrafimy znale�� kierunku, ani nie mamy d o�� si�y, �eby biec. Nie mamy te� pewno�ci, co do tego, czy ten pod�y Purokana naprawd� sp�on��, i czy nie b�dzie nas �ciga�. O bracie, o synu boga wiatru, nie� nas dalej jak wiatr, krocz wielkimi krokami, bo ty jeste� z nas najsilniejszy". I Bhima p�dzi� dalej z szybko�ci� wiatru podczas burzy, tratuj�c po drodze pot�ne drzewa ci�kie owocami, i �cieraj�c w proch pnie i krzaki staj�ce mu na drodze. O pot�dze bez granic chwia� ga��ziami, osza�amiaj�c swych braci sw� szybko�ci�. Przekroczyli w ten spos�b wiele rzek, ukrywaj�c sw� to�samo�� w obawie przed Durjodhanem. KONIEC ROZDZIA�U 18 ************************************** ***5. Ma��e�stwo Bhimy z demonk� Hidimb�*** ***i jego walka z demonem Hidimbem*** ************************************** Wraz ze zmierzchem Pandawowie dotarli do dzikiego miejsca w g��bi d�ungli, gdzie niewiele by�o jadalnych korzonk�w i wody, i kt�re rozbrzmiewa�o g�osami drapie�nych ptak�w i zwierz�t. Wyczerpani ucieczk�, brakiem snu i pragnieniem nie czuli si� na si�ach, aby i�� dalej. Bhima, zobaczywszy wielkie drzewo figowe, zani�s� tam sw� matk� i swych braci, i rzek� do najstarszego Judisztiry: �O bracie, pozw�l mi p�j�� poszuka� wody pitnej, gdy� s�ysz� wyra�nie g�osy wodnych ptak�w, a one sugeruj� obecno�� wody". Gdy Judisztira si� zgodzi�, Bhima, pod��aj�c za g�osami ptak�w, dotar� do jeziorka, gdzie wzi�� oczyszczaj�c� k�piel, i sk�d nabra� wody do swego szala, aby zanie�� j� swej spragnionej matce i braciom. Zasta� ich �pi�cych z wyczerpania na go�ej ziemi, i widok ten tak nim poruszy�, �e zala� si� �zami. Szlochaj�c, rzek�: �O nieszcz�sny losie, dlaczego ka�esz im teraz spa� na go�ej ziemi, podczas gdy w Waranawacie, cho� spali w ��kach bogato zdobionych z�otem, nie potrafili zmru�y� oka. Dlaczego tak ci�ko do�wiadczasz moj� matk�, kt�ra jest siostr� samego Wasudewy, kt�ry z �atwo�ci� obraca w proch swych wrog�w, c�rk� pot�nego kr�la, i �on� kr�la Pandu. Dlaczego j� obdarzan� tyloma zaletami, roz�wietlaj�c� wszystko jak kwiat lotosu, wychowan� w najwspanialszych pa�acach, najdelikatniejsz� z wszystkich dam, przyzwyczajon� do najwytworniejszego �o�a zmuszasz do tego, by spa�a na go�ej ziemi? I czy mo�e by� dla mnie co� bardziej bolesnego od patrzenia na mych braci le��cych obok niej na ziemi? Dlaczego m�j najstarszy brat, syn boga Prawa, kt�ry powinien rz�dzi� wszystkimi trzema �wiatami, i pozostali bracia, le�� na ziemi jak ludzie z posp�lstwa? O szcz�liwi s� ci, kt�rzy �yj� w�r�d swoich �yczliwych krewnych! O nieszcz�sny losie, kt�ry pozostawi�e� nas w samotno�ci, wygnanych do d�ungli przez pod�ego kr�la Dritarasztr� i jego syna Durjodhana. Uciekli�my szcz�liwie przed po�arem, kt�ry by� dla nas przeznaczony, ale c� nam pozosta�o poza sp�dzeniem nocy pod tym drzewem figowym? Dok�d mamy p�j��? Gdzie si� schroni�?" Zrozpaczony sytuacj� Bhima pomy�la�, �e nie powinien budzi� swej matki i braci, aby napoi� ich przyniesion� wod�, i postanowi� czuwa� ca�� noc, i chroni� �pi�cych przed ewentualnym niebezpiecze�stwem. Bhima nie wiedzia�, �e jego matka i bracia u�o�yli si� do snu niedaleko drzewa �ala zamieszka�ego przez okrutnego i silnego ��tookiego demona-rakszas� o ciele wstr�tnie zdeformowanym i wielkich k�ach, o imieniu Hidimba, kt�ry �ywi� si� ludzkim cia�em. B�d�c bardzo wyg�odzony, poczu� nagle zapach ludzki. Wci�gaj�c go z przyjemno�ci� w swe wielkie nozdrza, rzek� do swej siostry o tym samym, co on imieniu: �O Hidimba, czuj� zapach mojego ulubionego mi�sa, kt�rego nie mia�em w ustach ju� od wiek�w, i ju� si� oblizuj�, i nie mog� si� doczeka� momentu, aby zatopi� w nim moich osiem k��w. Nie mog� si� przecie� nasyci� samym zapachem. Id� wi�c pod drzewo figowe, gdzie u�o�yli si� do snu, dowiedz si� kim s�, zabij ich, i przynie� mi ich smakowite cia�a do po�arcia. Nie grozi ci z ich strony �adne niebezpiecze�stwo, bo �pi� na terenie, kt�ry nale�y do nas. Ugotujemy nasz ulubiony obiad i najemy si� do syta!" Hidimba, pos�uszna rozkazowi swego brata, uda�a si� pod drzewo, gdzie spali Pandawowie, i jak tylko zobaczy�a czuwaj�cego Bhim�, pi�knego i wysokiego jak pie� drzewa �ala, natychmiast si� w nim bez pami�ci zakocha�a. Zamrucza�a: �O pi�kny cz�owieku o �niadej sk�rze, silnych ramionach i lotosowych oczach b�dziesz dla mnie wspania�ym m�em! M�j brat chce ci� zje��, lecz ja nie zabij� ci�, gdy� moje pragnienie, aby mie� ci� za m�a jest silniejsze ni� moja braterska lojalno��. Zabity i zjedzony zaspokoisz m�j i mego brata apetyt na godzin� lub dwie, natomiast �ywy jako m�j m�� b�dziesz dostarcza� mi niesko�czonej przyjemno�ci!" Hidimba przybra�a posta� pi�knej kobiety i ozdobiwszy swe cia�o najpi�kniejszymi klejnotami, zbli�y�a si� zalotnie do Bhimy, i rzek�a: �O niewinny cz�owieku, powiedz mi, kim jeste�, i sk�d przybywasz, i kim s� ci podobni bogom m�czy�ni pogr��eni w g��bokim �nie? Kim jest ta wysoka, ciemnosk�ra, delikatna kobieta �pi�ca w tym dzikim lesie, jakby by� jej domem? Czy�by nie wiedzia�a, �e w lesie tym, zamieszka�ym przez okrutnych rakszas�w, mieszka r�wnie� m�j niegodziwy brat Hidimba? Jestem jego siostr�, i to on wys�a� mnie tutaj, aby na was zapolowa�, gdy� w swej niegodziwo�ci chce was zje��. Jednak�e, gdy spojrza�am na ciebie, opanowa�a mnie ��dza, i my�l� tylko o tym, �eby� zosta� moim m�em. O boski cz�owieku, powiedzia�am ci prawd�, i teraz ty, kt�ry znasz Prawo, spe�nij moje �yczenie. Moje serce i cia�o jest w szponach po��dania, kochaj wi�c mnie, tak jak ja kocham ciebie. B�d�c tw� �on�, obroni� ci� przed moim niegodziwym bratem. Potrafi� unosi� si� w powietrzu i w�drowa� po niebotycznych g�rach. Ze mn� znajdziesz g��bi� niepor�wnywalnej przyjemno�ci". Bhima odpowiedzia�: �O pi�kna demonko rakszini, chyba nie znasz mojej natury. Nie wyobra�aj sobie, �e m�czyzna taki jak ja mo�e porzuci� sw� matk� i swych braci kr�lewskiej krwi na po�arcie twemu bratu z powodu po��dania?" Hidimba rzek�a: �O cz�owieku o boskim wygl�dzie, zrobi� wszystko, czego sobie �yczysz, i obroni� was wszystkich przed apetytem mego brata". Bhima rzek�: �O s�odko-oka demonko rakszini, moja matka i bracia �pi� tak spokojnie w tym dzikim lesie, i maj� mnie, aby pilnowa� spokoju ich snu. Nie ma na �wiecie takiego demona, kt�ry by�by w stanie mnie pokona�. Przy�lij wi�c do mnie twego niegodziwego brata, aby m�g� go zabi�!" Tymczasem demon-rakszasa zniecierpliwiony oczekiwaniem na powr�t swej siostry, sam zszed� z drzewa i. rozw�cieczony do ostateczno�ci, z oczami i twarz� nabieg�� krwi�, z w�osami nastroszonymi i k�ami wyostrzonymi ruszy� w kierunku �pi�cych Pandaw�w. Jak tylko demonka-rakszini zobaczy�a zdeformowan� posta� swego niegodziwego brata, dr��c ca�a ze strachu, rzek�a do Bhimy: �O bohaterze, widz�, �e m�j brat ludo�erca zszed� ze swego drzewa, i zbli�a si� do nas. Jest w�ciek�y! Prosz� ci�, obud� �pi�cych jak najszybciej. Wdrap si� na moje biodra i ja unios� was wszystkich w powietrze!" Bhima rzek�: �O kobieto o szerokich biodrach, nie b�j si�, gdy� nikt nie potrafi nas skrzywdzi�, dop�ki ja jestem tutaj, aby nas broni�. Z �atwo�ci� pokonam tego znikczemnia�ego demona. Zaraz zobaczysz ca�� moj� pot�g�, r�wn� pot�dze kr�la bog�w Indrze. Nie lekcewa� mnie, widz�c, �e jestem jedynie cz�owiekiem". Rakszini rzek�a: �O cz�owieku o sile tygrysa, ja nie lekcewa�� ciebie, kt�ry wygl�dasz jak b�g. Ja po prostu widz� spustoszenie w�r�d ludzi, kt�re ten rakszasa, m�j brat, potrafi uczyni�". Rakszasa, kt�ry zbli�y� si� na tyle, aby us�ysze� s�owa swej siostry, spojrza� na jej ludzk� form�, kt�r� przybra�a, na jej w�osy przyozdobione kwiatami, na twarz rozja�nion� jak ksi�yc w pe�ni, na jej pi�kne oczy, na w�osy i sk�r� ozdobione klejnotami, i zrozumia�, ze p�onie ona po��daniem do tego stoj�cego przed ni� cz�owieka, kt�rego on chcia� zje��, i zrobi� si� jeszcze bardziej w�ciek�y. Rzek� do swej siostry: �O Hidimba, jak �miesz stawa� mi na drodze, gdy jestem g�odny! Czy�by� straci�a swoje zmys�y, i nie ba�a si� mojej w�ciek�o�ci? B�d� przekl�ta za to, �e uganiasz si� za cz�owiekiem, i przynosisz wstyd ca�emu rodowi rakszas�w! Zaraz zabij� tych wszystkich ludzi ��cznie z tob�!" Rzek�szy to, rozw�cieczony rakszasa, zgrzytaj�c gro�nie z�bami, rzuci� si� na sw� siostr�. Bhima, widz�c to, wybuchn�� gromkim �miechem, i rzek�: �O przybyszu, witaj, to ty musisz by� tym niegodziwym demonem ludo�erc� Hidimbem. Nie krzycz tak g�o�no, bo obudzisz moj� matk� i mych braci, kt�rym nale�y si� odpoczynek. Nie atakuj te� kobiety, twej siostry, kt�ra nie uczyni�a nic z�ego, gdy� nie z w�asnej woli zakocha�a si� we mnie, lecz z woli boga mi�o�ci Kamy, kt�rego strza�a dosi�g�a jej w momencie, gdy mnie zobaczy�a. Sta� do walki ze mn�! Jeden przeciw jednemu! Zaraz strzaskam tw� g�ow� i wy�l� ci� na spotkanie z bogiem �mierci Jam�! Jeszcze dzi� s�py rozszarpi� twoje martwe cia�o, i twoja siostra zobaczy je ci�gni�te po ziemi, podobne do cia�a s�onia zabitego przez lwa. W ten spos�b uwolni� ten dziki las od twej niegodziwej obecno�ci, i ludzie b�d� mogli spokojnie spacerowa� po d�ungli! Rakszasa rzek�: �O marny cz�owieku, po co ta fanforada i przechwa�ki? We� si� do czynu! Skoro jeste� tak zarozumia�y, zaatakuj mnie, i w�wczas przekonasz si�, �e jestem silniejszy. Pozwol� twej rodzinie spa� spokojnie, dop�ki nie pokonam ciebie. Lecz jak ju� opij� si� tw� krwi�, zabij� ich, i zjem. Zjem te� t� zakochan� w tobie niepos�uszn� kobiet�, kt�ra jest moj� siostr�!" Wypowiedziawszy te gro�ne s�owa, rozz�oszczony rakszasa ruszy� do ataku, na kt�ry Bhima odpowiedzia� natychmiast kontratakiem, przewracaj�c go na ziemi�, i ci�gn�c go po ziemi tak jak lew ci�gnie sw� ofiar�. Wij�cy si� demon spr�bowa� uchwyci�, i obali� Bhim�, wydaj�c przera�liwy ryk. I tak atakuj�c si� nawzajem ze sw� pe�n� si�� i moc�, obalali drzewa, i wyrywali pn�cza, jak dwa oszala�e m�ode s�onie walcz�ce ze sob� podczas rui. Cho� Bhima odci�gn�� rakszas� od drzewa, pod kt�rym spa�a jego matka i bracia, odg�os walki w ko�cu ich obudzi�. Kunti otworzy�a oczy i wzrok jej pad� na demonk� rakszini� i jej pi�kn� ludzk� posta�. Kunti zapyta�a: �O doskona�a pi�kno�ci, czy jeste� c�rka boga lub pi�kn� nimf� apsar�? Powiedz mi, prosz�, kim jeste�, i sk�d si� tu wzi�a�?" Hidimba rzek�a: �O kr�lowo, jestem demonk�, siostr� nikczemnego ludo�ercy demona rakszasy o gro�nym wygl�dzie, kt�ry wys�a� mnie tutaj z rozkazem zabicia was, bo chcia� was zje��. Lecz mnie dosi�g�a strza�a boga mi�o�ci Kamy, i pokocha�am twego syna Bhim�, kt�ry w�a�nie z nim walczy". S�owa te us�yszeli obudzeni ze snu Pandawowie, i widz�c swego brata w bojowym u�cisku z gro�nie wygl�daj�cym demonem, wybuchli �miechem, i zacz�li rozgrzewa� go do walki. Ard�una rzek�: �O bracie, nie baw si� za d�ugo, i nie zwlekaj z zabiciem tego pod�ego rakszasy, gdy� zbli�a si� �wit, a o �wicie demony s� najsilniejsze! Zabij tego ludo�erc�-olbrzyma, zanim u�yje swych czar�w. Zgnie� go w swych silnych ramionach!" S�ysz�c te dopinguj�ce s�owa Ard�uny, Bhima podrzuci� wysoko cia�o straszliwego rakszasy sto razy, i rzek�:" O bezu�yteczny demonie, bezu�ytecznie wzrasta�e�, �ywi�c si� bezu�ytecznie ludzkim mi�sem, i dlatego twoje bezu�yteczne istnienie zas�uguje na �mier�!" Ard�una rzek�: "O Bhima, dlaczego marnujesz czas na pr�ne gadanie, pozostawiaj�c rakszas� przy �yciu. Je�li jeste� zbyt zm�czony walk�, i nie potrafisz go zabi�, ch�tnie ci� wyr�cz�". S�owa Ard�uny bardzo Bhim� urazi�y, i aby dowie�� swej si�y uderzy� rakszas� o ziemi�, i udusi� go w ten sam spos�b, jak dusi si� zwierz�ta sk�adane w ofierze bogom. Rakszasa, wydaj�c ostatnie tchnienie, zawy� pot�nie, wydaj�c d�wi�k podobny do g�osu b�bna, i w�wczas Bhima po�o�ywszy jego cia�o na swych kolanach, z�ama� z hukiem jego kr�gos�up, raduj�c tym Pandaw�w, kt�rzy rozp�ywali si� w pochwa�ach dla si�y swego brata Bhimy. Gdy nadszed� �wit, Ardzuna rzek�: �O matko i bracia, opu��my d�ungl�, i udajmy si� do najbli�szego miasta". Pandawowie rzekli: �Niech tak si� stanie" i ruszyli w drog�, a za nimi jak cie� pod��a�a demonka-rakszini. Bhima rzek�: �O bracia, siostra rakszasy chce zemsty, gdy� idzie za nami krok w krok. Musz� j� zabi�, tak jak zabi�em jej brata". S�ysz�c gniewn� wypowied� Bhimy, Judisztira, syn boga Prawa, rzek�: �O bracie, Prawo zakazuje zabijania kobiety. A Prawo nale�y ceni� bardziej ni� �ycie. S�usznie zabi�e� jej brata, gdy� on chcia� nas zabi� i zje��. Jednak�e jego siostra jest bez niego bezsilna, i nie mo�e nam zagrozi�, cho�by i nawet zap�on�a gniewem". Tymczasem demonka Hidimba podesz�a do Kunti i rzek�a: �O dobra kobieto, wiesz doskonale, jak kobiety musz� cierpie� z powodu mi�o�ci. Ul�yj memu cierpieniu! Potrafi� porusza� si� w powietrzu, i mog� w jednej chwili zanie�� twego syna, gdzie tylko chce. Gdy tyko o mnie pomy�lisz, przyb�d�, i zanios� was, dok�d tylko chcecie. Dla twego syna cz�owieka po�wi�ci�am mych przyjaci�, krewnych i moje Prawo. Wybra�am twojego syna za m�a, a wi�c zgodnie z twoim Prawem daj mi go za m�a. Pozw�l mu pod��a� za jego w�asnym Prawem szczeg�lnie w obecnej katastroficznej sytuacji, w kt�rej si� znale�li�cie. Zas�ugi w przestrzeganiu Prawa utrzymuj� �ycie. Kto przestrzega Prawa nie b�dzie pot�piony". Judisztira, s�ysz�c s�owa Hidimby, rzek�: �O Hidimbo, masz racj�, cz�owiek nigdy nie powinien zbacza� ze �cie�ki Prawa. Dlatego zgadzam si� na to, aby Bhima po rytualnej k�pieli i odpowiednich rytach podda� si� rytom ma��e�skim. Jednak�e po�wi�ci si� on mi�o�ci tylko w ci�gu dnia, a o zmierzchu b�dzie wraca� do nas". Hidimba rzek�a: �O Judisztira, niech tak si� stanie", i zabra�a swego m�a do najpi�kniejszych zak�tk�w na ziemi, jak wysoko na szczyty g�r, gdzie znajduj� si� miejsca po�wi�cone bogom wype�nione d�wi�kiem ptak�w i jeleni, i przybrawszy na siebie pi�kne ludzkie cia�o ozdobione drogimi kamieniami, odda�a si� ca�kowicie mi�o�ci. Z ich mi�o�ci narodzi� si� syn Ghatotkaka, o wygl�dzie demonicznym, kt�ry nie by� cz�owiekiem, lecz sw� si�� i zr�czno�ci� przewy�sza� zar�wno ludzi jak i demony. Przyszed� na �wiat tego samego dnia, w kt�rym zosta� pocz�ty, i cho� by� noworodkiem wygl�da� jak doros�y, i demonstrowa� od razu wszystkie swe umiej�tno�ci. Syn ten by� g��boko przywi�zany zar�wno do swej matki jak i do swego ojca i jego braci. Jak wie�� niesie zosta� on stworzony za podszeptem kr�la bog�w Indry, ojca Ard�uny, z my�l� o pomocy w pokonaniu niepokonanego Karny, gdy stanie on do r�wnej walki z Ard�unem. Wraz z jego narodzinami cel mi�o�ci Bhimy z demonk� Hidimb� si� wyczerpa�, i podczas gdy on wraz ze sw� matk� udali si� w kierunku p�nocnym, Bhima wr�ci� na sta�e do swej matki i swych braci. KONIEC ROZDZIA�U 26 **************************************************** ***6. S�owniczek: Kto jest kim w "P�on�cym pa�acu Pandaw�w"*** **************************************************** _A�watthaman (r�enie konia): bramin, syn bramina Drony i bli�niaczej siostry bramina Krypy, Krypi. _Ard�una: trzeci z Pandaw�w; syn kr�la bog�w Indry. _Biszma: syn kr�la �amtanu i bogini Gangi, zwany dziadkiem Hastinapura, inkarnacja najm�odszego z o�miu bog�w Wasu. _Bharata: kr�l z dynastii ksi�ycowej, syn kr�la Duhsanta i �akuntali, potomek kr�la Puru (Paurawa) w dalszych pokoleniach. Od jego imienia wywodzi si� tradycja nazywania potomk�w jego linii Bharatami i od jego imienia wywodzi si� tytu� epiki Mahabharata, kt�rej g��wny w�tek dotyczy dziej�w konfliktu mi�dzy kuzynami wywodz�cymi si� z jego linii. __Bhima: drugi z Pandaw�w, syn boga wiatru. _Dharma: b�g Prawa. _Dritarasztra: niewidomy kr�l Hastinapura, z dynastii ksi�ycowej, linii Bharata, najstarszy syn m�drca Wjasy z Ambik�, wdow� po kr�lu Wikitrawirji, m�odszym synu kr�la �amtanu i Satjawati; jego m�odszymi bra�mi byli Pandu i Widura. _Drona: bramin, nauczyciel walki Pandaw�w i Kauraw�w, syn bramina Bharadwad�y, cz�ciowa inkarnacja duchownego bog�w, Brihaspatiego. _Durjodhana: najstarszy ze stu syn�w kr�la Dritarasztry i kr�lowej Gandhari, cz�ciowa inkarnacjia bogini Kali. _Duh�asana: jeden ze stu syn�w kr�la Dritarasztry i kr�lowej Gandhari. _Gandhari: kr�lowa, �ona kr�la Dritarasztry. _Ghatotkaka: syn Bhimy i demonki rakszini Hidimby. _Hastinapur: nazwa stolicy i kraju rz�dzonego przez potomk�w dynastii ksi�ycowej wywodz�cych si� od kr�la Bharata. _Hidimba: demonka rakszini, siostra demona ludo�ercy Hidimby. _Hidimba: demon rakszasa �ywi�cy si� ludzkim mi�sem. _Jama: b�g �mierci. _Judisztira: jeden z pi�ciu braci Pandaw�w, syn Kunti i Pandu otrzymany od boga Prawa Dharmy. _Kama: b�g mi�o�ci. _Karna: nie�lubny syn Kunti otrzymany od boga s�o�ca. _Kaurawowie: stu syn�w kr�la Dritarasztry, z kt�rych najstarszy by� Durjodhana. kobieta Niszad�w: anonimowa kobieta, kt�ra wraz z jej pi�cioma synami sp�on�a w pa�acu-pu�apce zamiast pi�ciu braci Pandaw�w i ich matki Kunti. _Krypa: bramin, cz�ciowa inkarnacja jednego z rudr�w, jeden z nauczycieli Pandaw�w i Kauraw�w. _Krypi: bli�niacza siostra bramina Krypy, �ona bramina Drony, matka A�watthamana. _Kunti: kr�lowa, pierwsza �ona kr�la Pandu, matka trzech Pandaw�w (Judisztiry, Bhimy, Ard�uny) i Karny, nie�lubnego syna otrzymanego od boga s�o�ca, c�rka Sury, szefa rodu Jadaw�w, i siostra Wasudewy, ojca boga Kriszny. _Pandawowie: pi�ciu syn�w kr�la Pandu: Judisztira, Bhima, Ard�una, Nakula i Sahadewa. _Pandu: kr�l Hastinapura, z dynastii ksi�ycowej, linii Bharata, m�odszy syn m�drca Wjasy z Ambalik�, wdow� po kr�lu Wikitrawirji, m�odszym synu kr�la �amtanu i Satjawati; brat Dritarasztry i Widury. _Prawo: religia, dhrama. _Purokana: minister, kt�ry na pro�b� Durjodhany zbudowa� dla Pandaw�w pa�ac-pu�apk�, kt�r� zamierza� podpali�. _rakszasa: demon. _rakszini: demon rodzaju �e�skiego. _�akuni: pokr�tny brat �ony kr�la Dritarasztry, Gandhari, z�y duch Dujodhana. _�iwa: Najwy�szy B�g. _Wasudewa: brat Kunti i ojciec boga Kriszny. _Waranawata: miasto, do kt�rego zostali podst�pnie zes�ani Pandawowie _Widura: kr�lewski doradca Dritarasztry, cz�ciowa inkarnacja boga Prawa, Dharmy, syn bramina Wjasy i s�u��cej kr�lowej Ambiki. _Wjasa: bramin, mityczny m�drzec, ojciec Dritarasztry, Pandu i Widury, mityczny autor Mahabharaty. KONIEC KSI��KI