9154

Szczegóły
Tytuł 9154
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9154 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9154 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9154 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jan Wo�ek "PO" Projekt serii Jan Bokiewicz Ilustracja na obwolucie Wies�aw Wa�kuski Opracowanie typograficzne obwoluty, ok�adki i stron tytu�owych AndrzejLudwik W�oszczy�ski � Copyright by Jan Wo�ek, Warszawa 1987 ISBN 8306015274 24 � Technikum Rolnicze. J � ", � Zatrudniona w charakterze? � Pomoc kuchenna. Kobieta przede mn� wp�aca jeszcze sto dziewi��dzie si�t na PZU. Chowa kwitek w kiesze� szarego wytartego misia. Podrywa z pod�ogi br�zow� tekturow� walizk�, chwil� walczy z drzwiami, miesi nogami bure b�ocko na niesione przez kuracjuszy. � Zaw�d? v ., � i � � Artysta. � t , � A co to jest? 5 f r f � Nie wie pani? �. � To to ja wiem, ale jaka to dziedzina. � Sztuka. � Takiej to ja tu nie mam. Mo�e by� nauka. � � � Mo�e by�. Niech b�dzie. Taks�wkarz, kt�ry mnie tu przywi�z�, bierze moj� wa lizk�. Jestem skr�powany. M�wi�em mu, �e to dopiero miesi�c po operacji. On rozumie. Zreszt� te� by� w sana torium w Ciechocinku. Czterna�cie lat lata� na my�liw cu, ale rozhermetyzowa�a mu si� kabina P�k�y b�ben ki w uszach. Zros�o si�, ale w jednym zosta�a dziura wielko�ci g��wki od szpilki. W Ciechocinku by� w�a�ci wie na wczasach. Ma c�rk� i suk� collie. Skundlona suka. Szczeka na jednego faceta, kt�rego nie lubi �ona. Taks�wkarz nosi zielon� wojskow� kurtk�. Lada ma sie dem lat. Suka nie wiem. To jest typowa poniemiecka willa. Rodzaj domu wcza sowego. Jeden z tych, o kt�rych niewiele wiedz� nawet najbardziej zasiedziali mieszka�cy. Przybud�wki, nad bud�wki, tarasy, balkony, oszklone werandy, pruski mur. Stoi na stoku wzniesienia, w�r�d z rzadka rosn� cych jode�. Ulica nazywa si� Ogrodowa. Ogrodowa 7. Siedem to podobno szcz�liwa liczba. My�l�: siedem grzech�w g�� wnych, siedem kr�w chudych, si�dmy miesi�c � lipiec. Ogrodowa � lipiec. Ogrodowa to nazwa s�oneczna. Ogr�d zim� nie istnieje albo istnieje dla ogrodnika. Nie jestem ogrodnikiem; dla mnie zim� nie istnieje. W wy�y sia�ym powietrzu jest tylko a�urowy ko�ciec. Umiem czyta� te ko�ci. Wiern, co jab�o�, co grusza. Nie s� mi po trzebne owoce, aby je zidentyfikowa�. Ale mimo wszyst ko ogr�d zim� nie istnieje. Zreszt� nie ma tu �adnego ogrodu. Jest tylko: �Szpital Sanatoryjny nr 4 Gastrolo giczny". Nazwa ulicy jest ciep�a, wymy�lona latem. Ro zleniwiona w s�o�cu, w soczystej, �ywej zieleni. Lada z trudem drapie si� po oblodzonym podje�dzie, buksuje. Nie podjedzie. Radz�, �eby z�apa� ko�ami pobo cze, gdzie jest wi�cej sypkiego �niegu. Zje�d�amy w d� par� metr�w. Rozp�dza samoch�d, �apie pod ko�a pasmo �niegu, wje�d�amy pod kamienne schody. Obok pryzma koksu. Taks�wkarz wnosi mi walizk� i w�zek, kt�ry mia� u�atwi� jej transport. P�ac�, dzi�kuj�. W korytarzu stoi par� walizek. Stawiam i swoj�. Ko bieta z recepcji prosi trzy panie, w�a�cicielki walizek, do pokoju obok. Mnie, w�a�ciciela czarnej walizki i w�zka, tak�e. Tam siedz� dwie kobiety. Jedna z nich ma zna czek z napisem �dietetyk". Pisze na maszynie. Tytu� ma szynopisania: �jad�ospis". Trzy panie prosz� o wsp�lny pok�j. Znaj� si� ju� z podr�y. Dla ka�dej z nich dwie pozosta�e to podw�jna tajemnica. Musi jej starczy� na ponad trzy tygodnie pobytu tutaj. Daj� kartki, bior� kartki, wychodz�. Ja nie prosz� o trzyosobowy. Nie znam nikogo; lecia�em samolotem. Nie prosz� tak�e, bo wiem, �e i tak dostan�; zameldowa�em si� ostatni. Odda j� dow�d, jedynego bia�ego kruka, jakiego posiadam. � Wytniemy panu kilo osiemdziesi�t z ko�ci�. � Na Banacha wyci�li mi mniej � pr�buj� dowcipnie protestowa�. � No c�, takie mamy przepisy. Przepisy rzecz �wi�ta. Mog� jej odda� tak�e kartki na 6 cukier i m�k�. Jest mi to oboj�tne. Pani jest mi�a, cho� ma wrzodowe poczucie humoru. Informuje mnie, �e b�d� mieszka� w �czw�rce", bo innych miejsc ju� nie ma. Zre szt� tam jest jeden m�ody. Nie protestuj�. To nie hotel. Mog�em jecha� z trzema paniami poci�giem. Ci�gn� walizk� korytarzem. Po prawej i po lewej stro nie ta sama reprodukcja, a obok przy schodach win da. To w�a�ciwie jest mnie w stanie zdziwi�. Ta win da jest typowa, �ywcem wyj�ta z nowoczesnego bloku i wszczepiona trzypi�trowej poniemieckiej willi. I je szcze co� mnie zadziwia. Bardzo. Na schodach dogania mnie pani bez poczucia humoru. Daje mi klucz od 6a. Pierwsze pi�tro. Koniec korytarza. �B�dzie pan mie szka� sam." To graniczy z cudem. Natychmiast staj� si� podejrzliwy. A mo�e to kara? Za co? Ci ludzie przyje �d�aj� tu tak�e po nowe twarze, po znajomo�ci na ca�e �ycie. Ja nie chc� znajomo�ci na ca�e �ycie. Jest dobrze. Korytarz ciemny. Pani pokojowa t�umaczy, �e w mie�cie nie ma �ar�wek. Uspokajam j�, �e w stolicy tak�e. Pr� buj� trafi� w dziurk�. Pok�j ma trzy na pi��. Nie, chyba mniej. Przez trzy tygodnie z ok�adem b�d� jedynym w�a �cicielem szafy, umywalki, stolika, ��ka i nocnej lam pki. Jest tak�e radio. Za oknem dachtaras, na kt�ry mo�na wej�� po trzech stopniach niezr�cznie dorobio nych do parapetu. Kaloryfer grzeje. Klucz wieszam na okiennej klamce, okna s� dwa. B�dzie tu wisia� przez trzy tygodnie. To jest jego miejsce. Daj� mu je. Mam do tego prawo. Bior� ten lokal w posiadanie i zamierzam wprowadzi� tu swoje rz�dy. Wi�c wprowadzam rz�dy. Stolik pod okno. Fotel pod �cian�. Wy��czam radio. Nie b�d� s�ucha�. Na stole k�ad� magnetofon i nocn� lampk�. Stawiam budzik. Uk�adam papiery, kalendarz, czarny d�ugopis �Koral". Wypr� niam walizk�. Wype�niam szaf�. Jestem z siebie zadowo lony. Schodz� na d� na obiad. Dzi� jeszcze tutaj, ale od jutra stolik nr 6 i tak b�dzie przez trzy tygodnie. P�ki co, siedz� z dwiema paniami i panem. Jedna z pa� ma spodnie z imitacji sk�ry. Kiepska imitacja. Polewamy zup�. Pan po mojej prawej nalewa mi. �Pan jest starszy" � t�umaczy. �G�wno prawda" � my�l� i u�miecham si� do niego. Jemy. Kontrolujemy si�. Na drugie ryba i zie mniaki. Kompot z jab�ek. �Kuj�kuj�, dzeniadzenia." Schodz� do miasta. Musz� poczyni� pewne inwestycje. Przez miasto snuj� si� potoki. Du�o mostk�w. Zabudo wa niska, wypoczynkowosanatoryjna, poniemiecka. Naprawd� �adnie. Ale du�o ludzi. Wczasowicze i rekon walescenci. Rozpoznaj� ich bez pud�a. Bez pud�a roz pozna; tak�e miejscow� m�odzie�. Ubrani kolorowo, zbyt kolorowo. Jakby nieudolnie na�laduj� przyjezd nych. Przyjezdni to ich lornetka na �wiat. Rezerwuj� bi let w Orbisie. Kupuj� dwie szklanki, cho� nie zamierzam z nikim dyskutowa� przy herbacie. Wiem, �e jedna si� zbije, a nie chce mi si� �azi� z byle powodu. Kupuj� pro szek do prania, papierosy i popielniczk� za cen� umow n�. Nie umawia�em si�, ale jest mi potrzebna. Kupuj� znaczki na listy, past� do but�w i szczotk�. Wracam. Gubi� drog�, ale odnajduj� j�. Do pokoju wchodz� z uczuciem powrotu do domu. Dzi�ki przedmiotom. Znajomym przedmiotom. Przyno sz� nowe. Poznajcie si�, prosz�. To jest popielniczka, a to szklanki. Obrzydliwy wzorek? � to nie ich wina. Siadam. Pisz� listy. Szybko. Kr�tko. Jak telegramy. O osiemnastej wrzodowcy forsuj� drzwi sto��wki. Wszyscy s� dla siebie mili. Eleganccy. Ka�dy na tyle, na ile go sta�. W sumie nieeleganccy. Wi��� si� ju� w grupy. Adoruj�. To te trzy i czteroosobowe pokoje. Rozmawia j�. Ja nie rozmawiam. Ja mam jedynk�. Tym razem siadam przy stoliku 6. Siedzi tu ju� jedna z pa� z obiadu i b�dzie siedzie� trzy tygodnie. Dwaj starsi faceci tyle samo. Pani jest po woreczku. Ry� z ja b�kami. Bryja. Przypomina mi si� pod�u�ny ry� z ja kiej� paczki. Szwedzi s� pierdolni�ci. Potem jaka� kie� basa. Trac� pewno�� siebie. M�wiono mi, �e tego nie mog�. Jednak jem. Chwil� czekam na nag�� �mier�, ale nie przychodzi. Wi�c zjadani jeszcze dro�d�owe ciasto, kt�rego te� mi nie wolno. �Kuj�kuj�, dzeniadzenia." W pokoju w widocznym miejscu wieszam kartk�: Koryto: " 8.00 w 13.00 .,, v 18.00 �"" �t i Razem: 39.00 Potem bior� szczotk� i pucuj� buty. Nie�yj�cy stryj Antoni by� pucybutem w austriackiej armii. M�wi�, �e najlepiej czy�ci si� gazetami. A sk�d ja ci, stryjku, wez m� w tej dziurze austriackie gazety? Jest dziewi�ta wiecz�r Cisza. Wszyscy �pi�. Nie b�d� si� wyg�upia�. Te� id�. Pierwsze koryto o �smej. 23 : Dzi� jest dzi�. Wczoraj by�o wczoraj. Tak jest zawsze. Bardzo lubi� budziki. Dzi�ki nim wi�kszo�� moich dni zaczyna�a si� zawsze zwyci�stwem. Nie m�wi�: ko�czy �a. Nastawiam na nieprzyzwoicie wczesn� godzin�, a gdy zaczyna krzycze�, �e to ju�, odbieram mu g�os. Zasypia�em d�ugo. Co jaki� czas skowycza�a rura, przeje�d�a�y gdzie� samochody. Ich �wiat�a przedziera�y si� przez rz�d �wierk�w pod oknem, przemyka�y po �cianie. Tu� za g�ow� mam kaloryfer. Otworzy�em okno. Usun��em podg��wek, nie lubi� wysoko. Na krze�le przy ��ku postawi�em budzik i w zasi�gu r�ki gardan. Tym razem zwyci�stwo by�o po�owiczne. Rozkrzycza� si� o si�dmej, przestawi�em go na si�dm� trzydzie�ci. Wsta�em. Wszyscy byli ju� na baczno��, czekali otwarcia drzwi sto��wki. Przygl�da�em si� dyskretnie. Dzisiaj wi�kszo�� zaryzykowa�a ju� styl domowy. Raczej zasyg nalizowa�a go pewnymi rekwizytami. S� to g��wnie szy de�kowane w przer�ne nieestetyczne sposoby kapcie z wiskozy oni i szale one. Rozmawiaj� ju� �mia�o. 9 Znaj� swoje imiona. Jeden przez drugiego, ale cicho li cytuj� si� w swoich zmaganiach z b�lem. Jest du�o do powiedzenia. Tak b�dzie jeszcze przez dwadzie�cia trzy dni. Wyliczy�em to dok�adnie. Zreszt� mo�e ten temat wysyci si� wcze�niej. Da�em jej na imi� Bela. Nie wiem, jak ma naprawd� na imi�. Nie jest mi to potrzebne i z pewno�ci� nie b� dzie. Dla mnie jest Bela, i nic jej do tego. Nigdy zreszt� nie dowie si�, �e dwadzie�cia trzy dni przed wyjazdem wrzodowiec, chrzciciel tylko z imienia, ochrzci� j� pow t�rnie. Przed chwil� wr�ci�em z miasta. Dzie� jest roziskrzo ny. S�o�ce jest wniebowzi�te i dzieciarnia te�. Chodniki oblodzone, szed�em ostro�nie. Miasteczko jest naprawd� pi�kne. Chwil� sta�em przy domu, kt�ry szczeg�lnie mi si� spodoba�. Jest wci�ni�ty w nier�wno�� terenu jak wielki g�az. Na bardzo stromym stoku, u kt�rego st�p p�ynie potok. Jedna ze �cian domu jest jego kamiennym brzegiem. Schodz�c ze stoku od strony ko�cio�a mo�na poklepa� ten dom po dachu, a przecie� ma trzy pi�tra, lub bez trudu wskoczy� na jeden z balkon�w, cho�by tam, gdzie powieszono bia�e lustra bielizny. Balkon�w jest wiele. Drewniane. Gawronie gniazda rozrzucone w nieoczekiwanych miejscach mi�dzy wie�yczkami i za�a maniami dachu. Wielka, stara willa z tych, co to przypo minaj� ogromne grzyby, strzeliste i uginaj�ce si� pod ci�arem zbyt ci�kiego kapelusza. Ko�ci� na wzg�rzu jest m�ody, jasny. Tak zwany nowy barok. Nie ma wi�cej ni� osiemdziesi�t lat. Dobrze � komponuje si� z zabudow� miasteczka. Nie gryzie krajo l br�zu. Wchodz� do �rodka. Wn�trze jest czyste, klarow ne. Nie jest jeszcze przewalone ornamentami, rze�bami, obrazami i wotami, kt�re maj� zwraca� uwag� Boga, ale odwracaj� uwag� ludzi od zamkni�tego w bryle wysi�ku architekta. Tak b�dzie do czasu, p�ki nie zostanie zagra cony zmaterializowanymi w przedmiotach b�aganiami kolejnych pokole�. Teraz jednak jest czysty. Wida� kon 10 strukcj� kopu�y i stropu i na bia�ych �cianach Krzy�owa Droga wygl�da bardziej zach�caj�co ni� sanatoryjna �cie�ka zdrowia. Tu musia� sta� kiedy� inny ko�ci�. Pe wnie by� drewniany. Ale by� na pewno, bo przecie� t�dy sz�a droga ze �l�ska na Czechy i Morawy, t�dy ci�gn�li kupcy, za kupcami zb�jcy, a �e zb�jcy to grzech, wi�c i ci, kt�rzy daj� rozgrzeszenia. Mo�e jacy� watyka�scy pos�owie? Ko�ci� musia� by�. Musia�. Tam, gdzie s� ku pcy, zb�je i watyka�scy pos�owie, wiernym nie pozostaje nic innego ni� modli� si� po trzykro� bardziej �arliwie. Kupcy i z�odzieje osiedlili si� tu na sta�e. Maj� swoje sklepiki i stragany. Mo�na w nich kupi� wszelkie obrzy dlistwo �wiata, wi�c ch�tnych nie brak. Tu przer�ne wyroby przeistaczaj� si� w brz�cz�c� monet� i w ko sztowne wille identyczne jak witryny sklep�w, g�upie i brzydkie, bole�nie k�saj�ce krajobraz. S� jak te plasti kowe tulipany, kt�re wprost z pami�tkarskiego sklepu czyje� �apy zanios�y do ko�cio�a. Wraca�em ma�ymi uliczkami. Wzd�u� nich i w poprzek przep�ywaj� potoki w kamiennych korytach. S� cz�cio wo zamarzni�te i woda niska. Wiosn� podniesie si�, przewali, g�ry otrz�sn� si� z wody jak nied�wied�. Teraz jest stycze�. Pi��em si� ku sanatorium z mozo�em. Kara waniarski ko�. Na skrzy�owaniu ulic koparka pr�bowa �a dogrzeba� si� do p�kni�tej rury. Ma�y rudy piesek obszczekiwa� j� desperacko ze wszystkich stron, podbie ga� do �y�ki i uskakiwa� zr�cznie. By� bardziej zadziorny ni� w�ciek�y. Wa�y� mo�e ze trzy kilo. Sam kiedy� by�em takim psem. Wszed�em do budynku. Korytarz jest szarozielony. Wczoraj tego nie zauwa�y�em. Taki pozostanie jeszcze przez dwadzie�cia trzy dni. W powietrzu niezr�cznie spotka� si� zapach pasty do pod��g z zapachem gotowa nego obiadu. Tak pachnie mieszcza�stwo. Z przedsionka do sto��wki, kt�ry jest zarazem salk� telewizyjn�, do chodzi�y sk�adne d�wi�ki orkiestry Glena Millera. Tak d�wi�czy mieszcza�stwo. Gdzie� skowycza� odkurzacz. Da�em pokojowej �ar�wki, kt�re kupi�em w mie�cie. 11 Wkr�ci�a jedn� w korytarzu. Teraz bez k�opot�w trafi �em w dziurk�. Mam pierwsz� wizyt� u lekarza. To m�j opiekun i za razem dyrektor sanatorium. Po raz setny opowiadam o wrzodach, kamicy, nerkach, trzustce i innych podro bach. Ogl�da moje blizny, opukuje, nas�uchuje, mierzy, wypytuje. Z urody przypomina pewnego czeskiego ko mika, mo�e to jego brat? � do granicy z dziesi�� kilome tr�w. Ma rumian�, mimiczn� twarz, jest bardzo mi�y, troskliwy i opieku�czy. Na �cianie w jego gabinecie re produkcja Renoira. Daje mi jak�� kartk�, kt�r� przy obiedzie mam odda� Beli. Przydzielono mi dwa posi�ki dodatkowo. Wracam do pokoju i w widocznym miejscu k�ad� now� kartk�: Koryto: 8.00 l� 10.00 13.00 16.00 18.00 Razem: 65,00 To ju� jest wynik. Wi�c da�em jej na imi� Bela, cho� prawdopodobie� stwo, �e tak w istocie ma na imi�, jest �adne. Nie nady mam si� na oryginalno��, to imi� po prostu mi do niej pasuje. Bela jest kelnerk�. Jest wielka jak Statua Wol no�ci. Ani �statua", ani �wolno��" nie s� s�owami, kt�re budz� moje zaufanie, ale Bela budzi. Jest w niej solid no�� tego poniemieckiego domu, kt�ry mi si� tak podo ba�, cho� Bela nie jest poniemiecka. Mo�e mie� ze trzy dzie�ci lat. Jest ogromna. Pot�na. Ale przecie� w grun cie rzeczy proporcje ma jak najbardziej prawid�owe. Je dynie rysy twarzy jakby zado��czyni� tej rozrzutno�ci natury. Buzi� ma drobn� i bardzo �adn�. W�osy mia�y 12 by� chyba rude, ale jakim� zrz�dzeniem losu s� bordo. To nie przeszkadza, a nawet jakby pasuje do tej nieco dziennej postaci. Z jej mas� nie chce si� tak�e zgodzi� jej niezwyk�a ruchliwo��. B�yskawicznie przenosi swoje wielgachne cycki i, co dziwne, ma jeszcze si�� unie�� par� talerzy. Faceci kurcz� si�, kiedy przechodzi, jakby poddaj� si� jeszcze przed bitw�. Wygl�daj� �miesznie. Rekonwalescenci. Ju� nie trupy, jeszcze nie m�czy�ni. P�ch�opki. Bela jest mi�a. Dorabiam jej ideologi�, ale ju� na korytarzu, na serwetce. Przy stole nie chc�. Mog� pomy�le�, �e funkcjonariusz obyczaj�wki lub, co gorsza, poeta. W ko�cu mam jedynk�. Bela ma wszystkiego w nadmiarze V" Ale w proporcjach godnych Polikleta " C� z tego " Kiedy na ca�ym �wiecie 7 Nie ma takiej tr�by Co by zwali�a to Jerycho s � b Cho� Bela � " Macha bia�� flag� cyca if "r� � I opuszcza zwodzone majty Jest takie obiegowe powiedzenie, �e w przyrodzie nic nie ginie. Pytam, obiegowo, jak to odnie�� do naszej pami�ci? Ile mog�em mie� wtedy lat? Przesz�o�� ju� nigdzie si� nie spieszy. Niczego nie pragnie do�cign��. Teraz mog� j� ju� przemierza� spacerowym krokiem. Zatrzyma� si� tu i �wdzie. Wszystko jest �po". Tyle �e pami�� jest przy mglona, widz� nieostro, fragmentarycznie lub w og�le nic nie wiem. I nie wiem bezpowrotnie, i to jest to utra cone na zawsze, cho� by�o moj� w�asno�ci�, moj� na wy ��czno��. Czasem kto� pr�buje mi to zwr�ci�, opowiada, przypomina, ale w sobie nie mog� znale�� tych zdarze�. Wi�c przyjmuj� t� opowie�� jak prezent, kurczowo trzy maj�c si� �wiadomo�ci, �e nie ma powodu, aby mnie ok�amywali. Mi�dzy przesz�ym zdarzeniem a mn� rodzi 13 si� ordynarna wiara, kt�rej nie lubi�, bo jest przejawem s�abo�ci, aktem rezygnacji. I tak b�dzie coraz cz�ciej, �e na �pami�tasz?" b�d� odpowiada� �nie". Wi�c ile mog�em mie� wtedy lat? Trzy, cztery? Gdzie� jest ta fotografia z brzegami w z�bki i oderwanym ro giem. Na niej naburmuszony ch�opiec patrz�cy z gniew n� p�aczliwo�ci� w obiektyw. Na g�owie bia�y kapelusik. Ma na sobie jak�� koszulk� zapi�t� pod szyj�, kr�tkie spodnie na szelkach, kr�tkie skarpetki z paskiem i bia�e buty do kostki niemi�osiernie poobijane na czubkach. W r�ce trzyma nadgryzione, du�e jab�ko. Trzyma je w nienaturalny spos�b, ani zdecydowanie do siebie, ani od siebie, tak jakby ulubion� czynno�� gryzienia jab�ka przerwano mu kategorycznym nakazem przyj�cia jakiej� pozy. Ten ch�opiec to ja, ale to nie jest pewne, bo nie pa mi�tam swojej twarzy z tego czasu. W domu stryjka, gdzie w�wczas mieszka�em, lustra by�y zbyt wysoko, abym mia� czym nakarmi� pami��. Przekonywaj�cy wy daje mi si� tylko wyraz twarzy. Gniewny, obra�ony na wszystko i wszystkich, w szczeg�lno�ci na obcego cz�o wieka, kt�ry mnie fotografowa�. Jest pewne, �e by� to obcy cz�owiek, bo nikt z bliskich i znajomych nie m�g� posiada� tak zbytkownego przedmiotu, jak aparat foto graficzny. Tak. Ten grymas m�g� by� m�j. Pami�tam, �e nie umia�em si� �mia�. D�ugo. Mo�e nawet do dzi�. Je�li teraz czasem to robi�... musia�em si� nauczy�, ale tak, jak ton�cy uczy si� p�ywa�. �miech nigdy nie wychodzi� ze mnie; raczej do mnie dochodzi�. Kiedy wszyscy si� �miali, stawa�o si� to znakiem, �e i ja powinienem roz ci�gn�� usta. Zawsze jednak by� to tylko jeden ich k�cik i nigdy nie ods�ania�em z�b�w. To wszystko z tym na burmuszonym, wbitym w ziemi� spojrzeniem dawa�o w efekcie wyraz ironii i mog�o by� nawet prowokuj�ce, cho� nic o tym nie wiedzia�em. W�r�d moich r�wie�ni k�w roze�mianych prostacko od ucha do ucha by�em przygn�biaj�co stary. Wi�c ile mog�em mie� wtedy lat? Trzy? Trzydzie�ci? Tak. To mog�em by� ja. Przemawia za tym miejsce. Za 14 stoj�cym ch�opcem, za mn�, jest pa�ac. To jest pa�ac w Zatorze, gdzie wychowywa�em si� pewien czas. Ten pa �ac pami�tam. Pami�tam, �e jest, i pami�tam, �e jest �ad ny. Nic wi�cej. Nie potrafi� odtworzy� jego po�o�enia ani wygl�du. Wiem, �e �adny, i wiem, �e by�o lato. Zre szt� z tego okresu nie pami�tam zim. Ca�y czas by�o lato. Jakby zima nie istnia�a. Jakby nie podlega�a zachowaw czej roli pami�ci. Jakby by�a czym�, co nale�y przespa� i zapomnie� jak kiepski sen. By� mo�e to tylko prawo statystyki. Lato obfituje w mnogo�� zdarze� godnych zapami�tania. Zima nie. Moje zimy zaczynaj� si� p�niej i ich wspomnienie przywo�uj� tylko wydarzenia nie tuzinkowe. To one ka�� pami�ta� o zimie. Ale wtedy by�o jeszcze lato i to by� �adny pa�ac, cho� jego wygl�du nie pami�tam, tak jak potem, p�niej by�y �adne dziewczyny, ale nie wiem, kt�ra z nich by�a blon dynk�, a kt�ra brunetk� i jak wygl�da�y. By�y �adne i to jest jedyny pewnik, kt�ry pozosta�. S�d prosty, katego ryczny, �atwy do zapami�tania. Zosta�a tylko emocja, a nie pami�� zdolna do odtworzenia. I nie jest wa�ne, �e t� emocj� podpiera�y by� mo�e jakie� szczeg�lne sytua cje. Nie jest wa�ne, �e Ewa czy Maria by�y �adniejsze przez wiosn�, kt�ra tamtego roku by�a wyj�tkowo pi�k na. Nie jest wa�ne dlatego, �e to by�o dawno. �e nie obu dzi�em si� z r�k� w nocniku i ten sen jakby jeszcze trwa, ale p�ynie ju� r�wnolegle do mnie i dla kogo� innego. Wi�c to by� pa�ac w Zatorze, gdzie wychowywa�em si� wychowywano mnie pewien czas. Mo�na przypuszcza�, i� wiedzia�em, �e to jest Zator, ale je�li wiedzia�em co� o innych miejscach na �wiecie, to mog�y to by� tylko: Warszawa, Wadowice, Andrych�w i Giera�towice. Je�li wiedzia�em. Mog�em te� wiedzie�, co to jest b�l albo po czucie krzywdy. Nie wiem, czy wiedzia�em, ale z gryma su twarzy tego ch�opca, mnie, mo�na wnioskowa�, �e wiedzia�, wiedzia�em. Wi�c by�em w Zatorze. Nie mo g�em by� w Warszawie, cho� tam si� urodzi�em. Bieda by�a wielka. Tak wielka, �e musiano mnie odda�. Nie by�a jednak tak wielka, by mnie odda� Cyganom, kt�ry 15 mi mnie straszono. By�o mnie komu odda�. Dzi� mog� si� obruszy�, jaki jest sens w rodzeniu dzieci, gdy nie mo�na ich wykarmi�, ale mog� si� obruszy� tylko dlate go, �e mnie urodzono. Wzi�li mnie stryjenka i stryj Antoni, brat dziadka. Swoich mieli dwoje: Antka i Marysi�. Antek by� nastola tkiem, Marysia par� lat starsza ode mnie. Stryj Antoni pr�cz tego, �e w pierwszej wojnie by� pucybutem w au striackiej armii, by� pracownikiem kolei albo �ci�lej m� wi�c �przy kolei". To wszystko wiern z p�niejszych kontakt�w. Jako trzy, czterolatek pami�tam niewiele. Dom sta� przy stacji. Mo�e pi��dziesi�t metr�w. Pi� trowy, wielorodzinny. Typowy dom dla pracownik�w kolei. Ubogi, z p�katym dachem i ogr�dkami niewiele wi�kszymi od pude�ka zapa�ek. Przy domu sta�y szere giem chlewiki pozamykane na k��dki, gdzie trzymano kr�liki lub kury i z rzadka tylko w zgodzie z przeznacze niem tych pomieszcze� �wini� albo koz�. Do domu wchodzi�o si� przez ch�odn�, ciemn� sie� o kamiennej posadzce. Po prawej od wej�cia pi�y si� drewniane schody na pi�tro, ale do stryja trzeba by�o i�� dalej sie ni�, a� do tych drzwi po prawej na parterze. Drzwi na wprost prowadzi�y do ogr�dka. Mieszkanie sk�ada�o si� z kuchni i pokoju. W kuchni by� piec, kredens, na kt�rym sta� mo�dzierz i stare pu szki po herbacie pe�ne przer�nych, bardzo potrzebnych szparga��w, pod skrzynkowym oknem st�, dalej mied nica do mycia si� i r�ne haftowane makatki z dziesi� ciorgiem przykaza� kuchennych. I jeszcze ma�a, drew niana �aweczka, kt�r� stryj wystruga� dla mnie i gdzie na wy�cigi z bia�ym szpicem Mi�kiem wy�era�em z bla szanej miski grysik � towar deficytowy w Warszawie. Pok�j by� ciemny. Dwa ogromne ��ka, st�, szafa i Chrystus w Ogr�jcu � wielka reprodukcja wisz�ca niemal w ka�dym domu. By�y tam jeszcze jedne drzwi prowadz�ce niegdy� do drugiego pokoju, ale drugiego pokoju nie by�o, bo zamieniono go w kolejowy bufet i z tego to powodu drzwi by�y zamkni�te na klucz. W bufe 16 ci� pito piwo z beczki, w�dk� ze szklanek, �piewano i je dzono, s�owem robiono to wszystko, co zwyk�o si� robi� w kolejowym bufecie, w miejscowo�ci Zator, w latach pi��dziesi�tych. Ogr�dek by� ma�y. Chce si� powiedzie�: du�a donicz ka. Ale co mia�o si� pomie�ci�, to si� pomie�ci�o. A mia�a si� pomie�ci� szopa, w kt�rej stryj trzyma� par� kr�li, pieniek, siekierk�, kos� i grabie, oraz marchew, pietru szka, kalarepa, cebula, r�e i pi�kny, rozpi�ty na drew nianej pergoli pow�j o wielkich, granatowych i bia�ych kwiatach. Za p�otem ogr�dka by�a fosa, a w niej �aby, a z drugiej strony spo�ywcza zielona budka pana Szo staka, sk�d zawsze wychodzi�em z lizakiem lub cukier kiem, bo pan Szostak mnie lubi� i ja go lubi�em bardzo, cho� umia�em si� u�miecha� tylko po�ow� twarzy. To wszystko pami�tam rnniej wi�cej dok�adnie. Nawet nie wiem, kiedy od�o�y�o si� to w mojej pami�ci. Nie s� dz�, abym spami�ta� to jako czterolatek, to by�o ju� p� niej. Moje cztery lata pozwoli�y mi zapami�ta� tylko fragmenty. I nic w tym szczeg�lnego, �e jedynie te frag menty, w kt�rych wydarzeniom towarzyszy� b�l, obawa, przestrach. Czyli wszystko to, co antycypuje w przysz �o�� jako nauka, jako przestroga i z czym spotykamy si� coraz cz�ciej i cz�ciej, a� do zoboj�tnienia. Szuter to gruby �wir, kt�ry wydobywano ze Skawy i �adowano na poci�gi. Stryj �adowa� szuter. Z tego �y�; z tego �y�em i ja. Pami�tam, �e siadywa�em z nim przy ogniu nad rzek�, �e pieczono ziemniaki i ja dostawa�em sw�j na li�ciu kapusty. I pami�tam dok�adnie, jak wio sn� jechali�my z szutrem przez rzek�. Skawa by�a bura i wezbrana. Woda si�ga�a koniom wy�ej brzuch�w. Sie dzia�em na g�rze szutru widz�c, jak pot�ny nurt gro �nie przechyla w�z. Konie ledwo ci�gn�y. Furmani ba to�yli e niemi�osiernie i nie czas by�o zajmowa� si� mn�. Kurczowo trzyma�em si� piachu, czyli tego, czego trzy ma� si� nie mo�na, spodziewaj�c si� w ka�dej chwili przewr�cenia platformy. To by� strach. Parali�uj�cy strach. Pami�tani dobrze. Mia�em cztery lata. 17 Szuter z woz�w �adowano na wagony. Ja tak�e mia �em swoj� szufelk�, kt�r� co� przesypywa�em. Postawio no mnie w wagonie. Nie pami�tam, czy mia�em ten bia�y kapelutek. Pami�tni natomiast, jak nagle wagony zacz� �y si� toczy�, a stryjek i inni znikn�li mi z oczu. Nie wie dzia�em, co znaczy przetaczanie sk�adu. Nie wiedzia�em, �e wkr�tce wagony stan�. Wiedzia�em tylko, �e odje �d�am z t� swoj� �opatk� i ju� nigdy w �yciu nie zobacz� stryjenki J�zki, stryja Antoniego, Marysi i Antka ani na wet Mi�ka, kt�ry wy�era� m�j grysik. To te� by� parali �uj�cy strach. Mia�em cztery lata. I pami�tam ci�g�e walki z Mi�kiem o grysik. Pami� tam, jak wtyka� mi mord� do miski, a ja d�awi�c si� pr� bowa�em prze�cign�� go w jedzeniu. I to te� by� strach. Mia�em cztery lata. I to wszystko, co pami�tam. Niewiele? Tak, niewiele. Tych kilka zdarze�, a pr�cz tego jasny, rozmglony obraz stryjenki, wiecznie krz�taj�cej si� po kuchni. Stryja An toniego u�miechni�tego, �piewaj�cego lub gwi�d��cego. I umiejscawiam go przy piecu i widz�, jak pucue buty. Ale z fakt�w tylko to, czemu towarzyszy� strach. Znacznie p�niej dotar�y do mnie piosenki stryja, kt� ry by� moim ojcem. Buja� mnie w drewnianej ko�ysce albo ostrzy� brzytw� na pasku, albo robi� co� r�wnie wa �nego i �piewa�: Ko�ysa�a baba dziada M Na d�bowej �erdzi, � � Nie mog�a go uko�ysa�, t Bo jej strasznie pierdzi. �� i jeszcze: Gdzie ty idziesz, kobito? Do stodo�y, po �yto, Nie zamykaj za sob�, Bo ja id� za tob�. Dzija, dzija, dzija ra, �.3i �;.V itf U Siit l Jak ta banda pi�knie gra! Jest tam ma�y b�benek, Jest tam wielka fujara, Ta banda, Ta banda, Jak ta banda pi�knie gra! albo: P�acz�e, Jasiu, p�acz, Jedzie Kocia Ma� Na �elaznym w�zku, W czarnym kapeluszku, Musimy ci� da�. B�l lubi, gdy zwracamy na niego uwag�. My nie lubi my, ale zwracamy j�, gdy on przekroczy granic� i staje si� stanem dominuj�cym wszystko inne. Nie musi by� bardzo intensywny; wystarczy, �e nie ma niczego, co by mog�o od niego odwr�ci� uwag�. Nie jest wymierny, je dnak pozornie ten sam za dnia i w nocy nie jest tym sa mym b�lem. Bardzo lubi, gdy zwracamy na niego uwag�. Nieustanna dolegliwo��, kt�rej towarzyszy wykonywa nie jakich� czynno�ci, nie jest tak dolegliwa. Zostaje jakby rozcie�czona w roztworze wydarze�. Gdy jednak pr�bujesz zasn��, zostajesz z ni� sam na sam, me spos�b nie dostrzec jej obecno�ci. Adorujesz j�, a ona obrasta w pi�ra, a� zdominuje ci� ca�kiem. Do zasypiania po trzebny jest ca�kowity spok�j. Chyba �e potrzeba snu sta�a si� dokuczliwo�ci� wi�ksz� ni� ta, kt�ra nam ten sen chce odebra�. Nastawi�em ju� budzik i zgasi�em �wiat�o. Jest ledwie dziesi�ta, ale tutaj oznacza to zupe�nie co innego. Boli mnie z�b. Nie zasn�. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Nie jest to b�l por�wnywalny z tymi, za spraw� kt�rych je stem w tym ��ku i w tym pokoju, ale wystarczaj�cy, by mnie ubezw�asnowolni�. Zjadam pigu��. Ostatnio jem ich du�o i za ka�dym razem wzdycham do dentysty, dla 18 19 kt�rego nie mam czasu, i tak prawdopodobnie b�dzie jeszcze dwadzie�cia trzy dni, a mo�e d�u�ej. Za �cian� gadaj�. Jeszcze o woreczkach, jelitach, �o ��dkach i tych wszystkich cz�ciach, kt�rych brak na ry nku, a nie dorobi ich �aden rzemie�lnik. Wyczyszcz� buty. To moa obsesja. Jak tak dalej p�j dzie, do powrotu zetr� je na japonki. Odczuwam bole �nie brak austriackiej prasy. t�0 22 i Smyczku Kochany. 30 l 85 Zacz�o si�. Jestem kuracjuszem pe�n� mord�. Dzi� o si�dmej trzydzie�ci piel�gniarka, nazwijmy j� �sio strzykawk�", przynios�a mi plan lekcji. To si� fachowo nazywa Przepis leczniczy sanatoryjny nr 809. Zapisano mi k�piele CO tlenek w�gla albo mo�e dwutlenek? i k� piele czterokomorowe. Pr�cz tego kuracja pitna � �Wielka Pieniawa" D�ugoszowski?. O �smej by�o �nia danie. Zaraz potem pobieg�em z wywieszonym j�zykiem na k�piel CO. Punkt 2 Przepisu leczniczego g�osi: �Za bieg�w nie nale�y bra� bezpo�rednio po obfitym posi�ku, w stanie zm�czenia lub zdenerwowania". Musia�em p� dzi�, bo zabieg przewidziano na �sm� trzydzie�ci, a ka� de sp�nienie jest tu rozumiane jako rezygnacja z przy jemno�ci. Zak�ad Przyrodoleczniczy jest jakie� trzysta metr�w od sanatorium. T�umaczono mi, �e mam i�� po �uku, wi�c �eby sobie skr�ci� drog�, poszed�em po ci�ci wie. Zrobi� si� z niej jeszcze wi�kszy �uk. Jutro spr�buj� znale�� z kolei jego ci�ciw�. M�j Zak�ad to budynek o d�ugich korytarzach, po obu stronach kt�rych s� ponu merowane gabinety. W t� i w t� drug� �a�� r�ne panie w bia�ych kitlach. S� to ��aziebne", stare i brzydkie. Ta moja, najstarsza i najbrzydsza, troch� psioczy�a na moje sp�nienie, ale w sumie jest sympatyczna. Kaza�a mi po czeka�, bo w mi�dzyczasie wann� zaj�� jaki� inny m� czennik. W ko�cu wyszed� i poproszono mnie. Nie je stem taki pewien, czy ona t� wann� myje, ale mo�e to 20 tak�e dla zdrowia? Wyda�a mi dyspozycje, �ebym sie dzia� spokojnie z g�ow� uniesion� nad brzeg wanny chyba podejrzewa, �e przyjecha�em si� tu utopi� przez dziesi�� minut, a potem wyci�gn�� korek, wytar� si� i wyszed�. Wanna jest zupe�nie normalna. Tyle �e nie ma kranu, tylko wlot wody u dna, a przy �cianie mn�stwo r�nych pokr�te�. Woda leci sk�d� spod ziemi i jest dziwna. Nie powiem, �eby to by�o specjalnie przyjemne. Trudno przyzwyczajam si� do nowo�ci, a do m�tnej wody w og� le nie mam przekonania. Troch� przypomina szczyn� opoja. Jest ��tobr�zowa, ani twarda, ani mi�kka, letnia. Nie wiem na pewno, czy szczyna opoja jest �ani twarda, ani mi�kka", ale chyba nie jest gazowana? Na po wierzchni� wyskakuj� r�ne b�belki i k�eczka i ju� po chwili tak zaros�em tym gazem, �e wygl�da�em jak pie czarka. D�ugo tej wody nie kontemplowa�em, bo przy sn��em. Wydawa�o mi si�, �e spa�em z p� godziny, tote� jak si� obudzi�em, wyskoczy�em szybko, wytar�em si� i wyszed�em. Pani by�a zdumiona, �e ju�, i kaza�a mi wy pocz�� po zabiegu, ale nie by�o po czym, jak te� nie by�o czasu, bo mia�em jeszcze sprawy do za�atwienia, wi�c pobieg�em. Odebra�em bilet w Orbisie. Sypialny na dwudziestego lutego, godzina dwudziesta pierwsza trzydzie�ci dwie. Wi�c jeszcze dwadzie�cia dwa dni. Chcia�em sobie kupi� szary chlebak, ale by�a kolejka. Dzi� jest pochmurno i odwil�. Strumienie rozpanoszy�y si� w korytach na do bre. Zosta�y tylko resztki lodu, za to na chodnikach, ile zapragniesz. Ju� nie chodz� powoli. P�dz� jak wariat. Je�li si� mam wypieprzy�, to i tak si� wypieprz�. Zwal niam tylko na mostkach, zgodnie z przepisami ruchu, bo balustrady s� bardzo niskie. Nie wiem, co z t� �Pieniawa". Mam pi� trzy razy dziennie, przed posi�kami, a posi�k�w jest pi��. Czy rza dziej je��, czy cz�ciej pi�? Do wodopoju jest jakie� trzy sta metr�w. Chyba kupi� jaki� bidon, �eby tyle nie bie 21 Smyczku, b�d� dzielna i uwa�aj na siebie. Dopytuj si�, co z telefonem. Zadzwo� do stolarzy. Ca�uj� Ci� z ca�ej si�y, jaka we mnie zosta�a. U�ciskaj Tyfusa i Furi�. Powiedz im, �e to ode mnie. Zrozumiej�. J. PS Mam nadziej�, �e ta �Pieniawa" to nie to samo, w czym si� k�pa�em. Aha. Kupi�em tusz, stal�wki i blok szkolny. Spr�buj� porysow�, ale nie mam obsadki. �Gdyby�my mieli cienk� blach�, mogliby�my robi� kon serwy, ale nie mamy mi�sa" � koniec cytatu. Szukam swoje �Wielkiej Piemawy". Id� przez Park Zdrojowy, tu wszystko jest �zdrojowe". Raczej domy �lam si� tego parku, ni� go widz�, bo parku zim� nie ma, tak jak nie ma ogrodu. Domy�lam si� go po kopcach r�, symetrycznie posadzonych tujach i ja�owcach, i r�wno wytyczonych alejach. �nieg chudnie i kuli si�, odkrywa po�acie wym�czonej, ubieg�orocznej zieleni. Wygl�da to kiepsko. Jak mokre szmaty. Ale cho�by nawet ca�y �nieg sp�yn��, to jeszcze nie b�dzie park. W dw�ch mijanych kioskach pytam o obsadk� do stal�wki lub czarne fla mastry. Nie maj�. W sklepie chemicznym kupuj� ma�y plastikowy bidon i w�druj� dalej w poszukiwaniu �Pie niawy". W ko�cu znajduj� j�. �Wielka Pieniawa" mie szka w d�ugim przeszklonym budynku o paradnym pod je�dzie z kolumnadk�. Tu� obok podobny budynek, w kt�rym uwi� gniazdko teatr, oczywi�cie �Zdrojowy", a opodal jest muszla koncertowa, pod kt�rej kulistym da chem z�o�ono parkowe �awki. O tej porze roku nikt tu nie gra, ale bywa�o lepiej, s�dz�c z podartego plakatu zach�caj�cego do wys�uchania Orkiestry Zdrojowej. Przed wej�ciem do pijalni grupa miejscowych pun k�w. Przygl�daj� mi si� z zaciekawieniem i z pewnym zadowoleniem, mam na sobie punkersk� kurtk� z du�s k� flag� na ramieniu. Jeden m�wi: �Patrzcie, przyjecha� cz�owiek ze Szwajcarii." W tym kategorycznym stwier dzeniu nie przeszkadza mu wcale fakt, �e Szwajcar z za 22 interesowaniem czyta informacje po polsku. Szwajcar potrafi. Odchodz� jednak od drzwi, �eby nie wyj�� na zupe�nego �szwajcara", i wchodz� do �rodka. Pomny zasad zachowania w�r�d wron, podejmuj� pierwsze pr�by krakania. Roz�mieszaj� mnie ogromnie ci wszyscy kuracjusze w�druj�cy w zimowych paltach pomi�dzy palmami i ciumkaj�cy wod� z przer�nych dzbaneczk�w uzbrojonych w rurki. Maj� przy tym takie miny, jakby zawarto�ci� tych szklanek by�a co najmniej ba�niowa �woda �ycia" i z ka�dym �ykiem ich �ycie przed�u�a�o si� o kilka lat. Nie mam takiego kubka, wi�c staj� w kolejce do stoiska, w kt�rym mo�na si� zaopa trzy� w ten niezb�dny przedmiot. S� tam najr�niejsze dzbanuszki, szklaneczki, dwojaczki, trojaczki i puchar ki. Malowane, lakierowane i opisane na wszelkie sposo by. Nie brakuje tak�e wazon�w i kieliszk�w do w�dki, co mnie nie dziwi, bo je�li woda jest rzeczywi�cie taka genialna, to warto mie� wrzody, by wypr�bowa� jej moc, a nie ma pewniejszej drogi do ich zdobycia ni� gorza�a. Kupuj� plastikowy kubek z pokrywk�, uroczy komple cik z bidonem, i dodatkowo szklan� rurk�. Obok pomie szczenie z p�kami. �Przechowalnia szklanek." Bardzo mnie to roz�miesza, ale do �rodka. Tu panuje zdrojowa powaga. My�l�, czy nie przechowa� kubka za jedyne pi� tna�cie z�otych na turnus, ale rezygnuj�. B�d� tu wpada� tylko raz dziennie nabra� �Pieniawy" do bidonu. Do strzegam jeszcze kartk�: �Z powodu zmiany rozk�adu jazdy autobus�w PKS przechowalnia czynna do siedem nastej. Przepraszamy." Ja to rozumiem. Za tymi szkla nymi bibelotami jest �ywy cz�owiek. �Z powodu cukrzy cy ginekologa wypo�yczalnia beret�w czynna do sz�stej rano. Zapraszamy." Ze swoim plastikowym kubkiem i rurk� ruszam w stron� okr�g�ej studni po�rodku budynku. Kot�uje si� i b�bluje w niej i wok� niej. Wszystko za spraw� czte rech mosi�nych kran�w, z kt�rych wali �Pieniawa". Wy�o�one kafelkami dno studzienki jest brudno��te od siarczan�w, szczaw�w czy innych diab��w. Le�y tam 23 par� monet. Oni tu jeszcze wr�c�. Cholera, widz� par� niemieckich fenig�w. To jest jak gro�ba! Nie wiedzie� czemu, przypomina mi si� stoj�ce na s�upach w �rodku miasta has�o: �Znamy okrucie�stwa wojny � chcemy �y� w pokoju!", i trzymaj�cy si� rozpaczliwie jednego ze s�up�w zalany w dup� facet. Dyskretnie podgl�dani, jak to si� robi. Nic nadzwy czajnego. Nape�nia si� kubek i si� ��opie. Nape�niam, Woda jest zimna. Co� tu nie gra! Mam wyra�nie napisa ne, �e nale�y mi si� ciep�a. Id� wi�c z tym kubkiem do kobiety z przechowalni i pytam, gdzie to mo�na pod grza�. Troch� mi to krakanie nie wysz�o. Ciep�a jest w s�siednim kranie. Nape�niam i pij�. Mam szacunek dla tej �Pieniawy", tote� oburza mnie widok bab, kt�re myj� w niej kubki. Uspokaja mnie jednak informacja, �e wydajno�� �r�d�a wynosi trzysta litr�w na minut�. Moja wydajno�� w najlepszych czasach: jedna alpaga w win dzie na odcinku parter � trzecie pi�tro. �Pieniawa" ro �nie w moich oczach i w moich ustach. Nie jest najgor sza. Zostawia troch� goryczy w gardle, ale to nie to co �Zuber", kt�rego kiedy� �ykn��em na kacu i zrzyga�em si� do spodu. Nie jest to te� �Igmandi", kt�r� w Kalocsy kochany Ferenc pr�bowa� mnie ratowa� widz�c, jak si� wij� z b�lu. Wi�c �a�� po tym pa�acu i ciumkam �Pieniaw�", i nie wiele si� r�ni� od tych wszystkich wrzodowc�w, cho� moje kostropate drugie ja krzyczy: �Jak ci nie wstyd! Ty? � skandalista, kontestator i obrazoburca?" A no � ja. Nape�niani bidoh i wychodz�. Musz� wygl�da� z tym bidonem u paska jak stary, g�upi druh. �U pingwina dzi�b si� zgina" � gram r�lk�, kt�r� sobie wyznaczy �em, i omijam ka�u�e. Wi�c szanuj� t� �Pieniaw�" i mam nadziej�, �e ona si� stara. Mam nadziej�, �e ona si� stara pozlepia� jako� te moje popierniczone podr�bki. Chc� i wierz�, �e b�d� mi d�ugo potrzebne, �e tak b�dzie jeszcze. 24 Kiedy� mia�em w poszanowaniu wod� �Jana".To by�a moja woda. M�j zdr�j. Nie wi�za�em z ni� oczywi�cie �adnych nadziei, bo me by�o powodu. Ile lat temu? Dwa na�cie? Trzyna�cie? By�em nastolatkiem, ledwie z dowo dem. Pewnie tak, jak te punki, kt�re przylepi�y rni �Szwajcara". Nic nie by�o mnie w stanie ruszy�. O b�lu, o strachu wiedzia�o si� niewiele. Ot, b�jka, ucieczka, podbite oko, jakie� z�amanie. Pojechali�my tam w kilku. Autostop. Dwa stare na mioty. Ka�dy mia� mo�e z tysi�c na miesi�c. Musia�o wystarczy�. Je�li nie, �apali�my si� jakiej� pracy. I zdo bywali�my �wiat. Miejscowo�� le�a�a ko�o Krynicy, gdzie ju� zd��y�em zapozna� si� z �Janem" i ob�rnia� �miertelnie powa�ne stado kuracjuszy na wybiegu. Na mioty rozbili�my na kamienistym brzegu potoku, wpa daj�cego opodal do Popradu. �yli�my. W lesie, po dru giej stronie potoku odkry�em �r�d�o. By�o ca�kiem ma lutkie. Zag��bienie w ziemi wielko�ci niewielkiej mied nicy. Woda pulsowa�a, wyp�ywa�a spod spodu i odp�y wa�a gdzie� niemal niewidzialn� strug�. By�a idealnie czysta. Kalia, nie woda. Na dnie bia�y piasek. Kl�ka�em i pi�em z wierzchu ostro�nie, �eby nie zbe�ta�. Z pewno �ci� by�y w niej minera�y i pieni�a si� jak z syfonu. By�a smaczna. Mo�e by�em setn� lub tysi�czn� osob�, kt�ra odkry�a obecno�� tego �r�d�a, ale by�o zbyt ma�e i nie wydajne, aby po�o�y�a na nim betonow� �ap� jakako lwiek cywilizacja. I to by�o wystarczaj�cym powodem, by m�c si� poczu� jedynym odkrywc� i w�a�cicielem tej nitki wody, cieniutkiej jak rurka rt�ci w termometrze. I dzi�ki niej mog�em si� wypi�� na ca�y zdr�j �Jana", kt�ry by� tak samo m�j jak wszystkich tych, kt�rzy zale waj� pa�� w noc �wi�toja�sk�. Teraz mog�em powie dzie�: �Zdr�j Jana W., mieszka�ca pomara�czowego, wyblak�ego namiotu z drugiej strony potoku". D�ugo zreszt� w tych namiotach nie mieszkali�my. Wygna�y nas z nich nie ko�cz�ce si� deszcze i kaza�y szuka� pewniejszego locurn. I znale�li�my je we trzech na poczcie, takiej male�kiej poczcie, kt�r� prowadzi�a i w 25 kt�rej mieszka�a urocza panienka z poczty. Rozkocha li�my si� w sobie szybko i na kr�tko i zamieszkali�my tam wszyscy. Zawsze jednak pomi�dzy pe�nym wdzi�cz no�ci sp�kowaniem z panienk� a piciem piwa, kt�re w wiadrach nosili�my z pobliskiego baru �Krakus", znajdowa�em czas, aby zanurzy� twarz w swoim �r�de� ku. Nawet potem, kiedy przej��em cz�� obowi�zk�w gospodyni, sprzedaj�c mieszcza�stwu znaczki i widok� wki i uwa�aj�c, by si� nie pomyli� w wydawaniu reszty. A nie by�o to proste, zwa�ywszy, �e o ile moja g�rna cz�� u�miecha�a si� i dzi�kowa�a, o tyle dolna, niewi dzialna dla klienteli, by�a miejscem �arliwych penetracji panienki, ze szczeg�lnym zainteresowaniem dla tych fragment�w m�czyzny, kt�rych u�ywanie musi spowo dowa� zmian� wyrazu jego twarzy. W ka�dym razie to chyba te gorliwe zabiegi spowodowa�y mno�enie si� do brych opinii o �przemi�ym m�odym personelu poczty". Mno�y�y si� jednak tylko do owego s�dnego dnia, kiedy to skacowany Janusz przez okienko stryszku, na kt�rym mieszka�, nala� na g�owy kolejce stoj�cych po znaczki i widok�wki. Wi�c wtedy o b�lu wiedzia�o si� jeszcze niewiele, tak ak si� nie wie, co to jest historia, kiedy nie uczestniczy�o si� w jej tworzeniu. Z tym, �e za histori� trzeba si� od wr�ci�, a b�l by� jeszcze przed nami. Trzeba si� te� by�o odwr�ci� do panienki z poczty, a ona d�ugo macha�a r�k�, gdy z plecakiem i z pomara�czowym namiotem szed�em ku szosie na Warszaw�, Ale nie by�o to rozsta nie dotkliwe. I �adne z nas nie czu�o b�lu. Mo�e zaledwie taki ma�y jak ten, kt�ry odczuwamy szczypi�c si� dla sprawdzenia, czy to aby nie sen. Tak omijaj�c ka�u�e docieram do swojego Sanatorium nr 4. W�a�� po schodach na ganek. �nieg sp�yn��. Teraz widz�, �e schody s� z ��tego piaskowca. Id� szarozielo nym korytarzem na �mi�dzyposi�ek". Kisielek Wracam do pokoju. Rozbieram si�. Niestety, �nieg sp�yn�� tak�e z dachutarasu za oknem. Odkry� pety i inne przejawy 26 walki wrzodowc�w z regulaminem. Chwil� kr�c� si� po pokoju. Bior� rolk� papieru �do ty�u" i chc� wyj��, ale nagle opadaj� mnie w�tpliwo�ci. B�d� tu jeszcze dwa dzie�cia dwa dni. A jak sko�czy si� rolka? Czy dadz� je szcze? Siadam, bior� pi�ro, przypominam sobie rachu nek z jedn� niewiadom�. Idzie mi ci�ko, ale przecie� obliczy�em. W majestacie arytmetyki jest m�j koronny argument. Je�li zwi�kszyli mi ilo�� posi�k�w z trzech do pi�ciu, to z oblicze� wynika, �e winni mi s� nie jedn� rolk�, ale 1,66 rolki! To jest zwyci�stwo. Pot�dze liczb musz� ulec. Z lekkim sercem id� do sraczyka. Zimno jak w psiarni. Najlepiej wchodzi� zaraz po kim�. Fakt, �e nie ka�dy wrzodowiec musi by� od razu przedstawicielem koncern�w �Lanc�me" czy �Estee Lauder", ale przynaj mniej deska jest ciep�a. �Nauka to pot�gi klucz." My�l� z wdzi�czno�ci� o moim matematyku i wal�, ile wlezie. 21 � ii Wsta�em bardzo p�no. Za dziesi�� �sma. Przep�uka �em twarz i usta. Pobieg�em na �niadanie. Kie�basa. Zja dam i przez par� minut spodziewam si� nadej�cia nag�ej �mierci. No c�, im bli�ej nied�wiedzia, tym jeste�my ostro�niejsi. �mier� jednak zlekcewa�y�a mnie. Wida� ma w okolicy wdzi�czniejsze przypadki. Ja jestem zbyt krn�brny i �ycie zdecydowanie mi si� podoba. Momen tami. Pobekuj� tylko z cicha, ogl�daj�c opuchni�te od snu twarze, kt�re mnie otaczaj�. Cz�� nie jest opuch ni�ta, bo sk�ra i ko�ci nie puchn�. Bela te� nie jest, ale ona chyba w og�le si� nie k�adzie. Bez wzgl�du na por� jest r�wnie energiczna, u�miechni�ta i �wie�a. Jest wprost nieludzka. Obnosi to swoje ogromne zdrowie i je �li kto� tu do niej wzdycha, to nie do Belikobiety, jak s�dz�, bo nie da�by jej rady nawet traktor, ale do Beli zdrowie. Bela jest jak rze�ba �soc". Cho�by ta czterome trowa stachan�wka z go��biem, kt�ra stoi w Parku Ujaz dowskim i kt�r� zawsze podlewa Tyfus. Podejrzewam zre szt�, �e Tyfcio nic nie wie o jej istnieniu. Nigdy na ni� 27 nie podnosi� �ba, tylko obszczywa buty i biegnie dalej swoj� psi� �cie�k�, a ona zostaje kamienna i niewzru szona z go��biem, kt�rego poderwa� do lotu mo�e jedy nie trz�sienie ziemi. Po �niadaniu by� u mnie doktor. Jest naprawd� ogro mnie sympatyczny. Poleci� mi sanatoryjn� dentystk�. Ufam mu. Zreszt� nie mam innego wyj�cia. Ju� si� nie boj� ani kie�basy, ani tego makowca, kt�ry jad�em wczo raj, deklamuj�c do siebie dla dodania otuchy: Makowiec by� chory I le�a� w ��eczku, I przyszed� pan doktor, Jak si� masz koteczku? To taki g�upi dowcip. S�owa �makowiec" i �pan ko tek" maj� tyle samo sylab. W tym oklepanym wierszyku nie zwraca si� ju� uwagi na sens, wi�c �makowiec" ma szans� przej�� niezauwa�ony. To tak, jakby�my zamiast �Sport" napisali na tych do niedawna popularnych pa pierosach �Szprot" tym samym liternictwem. Ma�o kto zauwa�y zmian�. Pami�tam, jak kiedy� Wolant mia� wyg�osi� ze sceny zagadk�: �Nazwa jakiego znanego zak�adu przemys�o wego ukryta jest w znanym wierszu: Litwo, ojczyzno moja, m � j. � l T � :TXO5it� f�i Ty jeste� jak zdrowie, , , TI . , J, , as o.w BO ri. Ile ci� trzeba cenie, n t j � � "�nwn j ,?,� Patawag si� dowie, , � ;r Kto ci� straci�." " V cv 1 9 i � . �.. Ale Wolant by� lekko trafiony i powiedzia�: �Pafawag! Ojczyzno moja..." i ju� nie musia� ko�czy�. Czy aby b��du Wolanta nie po pe�ni�em w moim �makowcu"? 28 Laluniu Najmilsza. 31 l 85 Znasz mnie tyle lat, a pewnie nawet przez my�l Ci nie przesz�o, podobnie jak mnie, �e jestem �wietnym prze wodnikiem. Od dzi� mam na to niezbity dow�d. Gdyby jaki� przewodnik mia� Ci� zaprowadzi� na Hal� Bora cz�, a zaprowadzi�by na Lipowsk�, to masz prawo go kopn��. A mnie nie kopn��, cho� prawd� powiedziawszy nikogo nigdzie nie prowadzi�em. Ale przewodnikiem je stem �wietnym. To si� nazywa�o �k�piel czterokomoro wa". Musia�em wsadzi� nogi i r�ce do wanienek z wod� i pu�cili przeze mnie pr�d. Nie jest to najmilsze, bo sw� dzi i szczypie jak pokrzywy; przewodzi�em jednak najle piej, jak umiem. My�l�, �e gdyby mi wsadzili �ar�wk� w pysk, to bym �wieci� niczym Gwiazda Betlejemska. Wyobra� sobie wszystkich wczasowicz�w i innych wrzo dowc�w z ko�czynami w miednicach i �ar�wkami w py skach! To� karnawa� w Rio w por�wnaniu z tym wido wiskiem to �wieczka przy S�o�cu. Komunizm w�adza rad elektryfikacja. Elektryfikacja w�adza rad � ko munizm. A ja g�upi nie wierzy�em w pr�d! Co gorsza, za wsze si� go ba�em, bo to nie wida�, nie s�ycha�, a ko pie i nie mo�na mu odda�. Oczywi�cie musia�em go tro ch� sprawdzi�. Zabronili mi wyci�gania czegokolwiek z wody podczas przewodzenia, ale na ma�� chwilk� wy j��em tytu�em do�wiadczenia. Oczywi�cie mnie kopn��, tyle �e poprawi� ju� nie zd��y�, bo w�o�y�em z powro tem. To podobno, nie kopanie, tylko przewodzenie, dzia �a koj�co na nerwy, ale by�em tak podniecony, �e nie zauwa�y�em �adnych zmian. Z czasem mo�e mi to spo wszednieje jak staremu kablowi. W ka�dym razie troch� podzia�a�o, bo bab� w sklepie opierdoli�em mniej, ni� na to zas�ugiwa�a. Spyta�em j�, dwukrotnie, czy s� czarne flamastry. Odpowiedzia�a, �e s�, wi�c p� godziny sta �em w kolejce, tu podobno s� najlepsze klocki i �chi� czyki" na �wiecie, wi�c ca�y ten �wiat przyje�d�a, �eby kupi�. Gdy wreszcie dobrn��em, okaza�o si�, �e owszem bywaj�, ale dzi� tylko czerwone. Troch� �azi�em po mie�cie. Sk�adaj� si� na nie g��wnie 29 kuracjusze nazywam ich �marnotrawni", bo marnie trawi�, a przynajmniej ich wrzodowa CZʌ� i tury�ci. Ale przecie� w mie�cie wida� jakie� �lady normalnego �ycia. Nie tego zewn�trznego blichtru w kolorowych pi kowanych kurtkach, z nartami czy �Fieniaw�" w gar�ci. Tu i �wdzie co� si� buduje, kto� sypie piasek na oblodzo ne chodniki i przechowuje szklanki. Tu jest �Przecho walnia szklanek"! Z pewno�ci� nie robi� tego ani nar ciarze, ani marnotrawni. Wi�c s� tu jacy� normalni lu dzie, kt�rych dziadowie zje�d�aj�c na nartach zahaczyli si� o jak�� sosn� i ju� zostali. A potem by�a przerwa. Potem te ziemie zrobi�y si� odzyskane i znowu si� kto� zahaczy�. Wydaje mi si�, �e umiem tych zahaczonych odr�ni�. Nie po prozaicznym �pani Basiu" w sklepie ani po tym, �e sprzedawczyni Basi nie dowozi si� z War szawy. Raczej po sposobie traktowania tych, co tu tylko na chwil�. Jeste�my dla nich jak powietrze, jak drzewa, kt�re tu rosn�. Ot, zwyk�y element krajobrazu, bez twa rzy i imienia. Dopiero gdyby kt�remu� da� w ryj, to mo�e by zauwa�y�, ale podejrzewam, �e bardziej by go to zdumia�o, ni� oburzy�o, tak jak musia�o zdumie� jego dziadka nag�e zahaczenie o drzewo. Patrz� bez zaintere sowania, oboj�tnie, nie szokuje ani nie zastanawia ich nic. Maj� opatrzone te wszystkie urokliwe domy, stru mienie i zakamarki. Nawet gdy ci�gn� sanki, nie robi� tego od�wi�tnie, niedzielnie, dla samego ci�gni�cia, jak przyjezdni, ale tak, jakby te sanki by�y naturalnym przed�u�eniem r�ki, przedmiotem, kt�ry jest po to, aby u�atwi� transport soli lub m�ki ze sklepu pani Basi. Chodniki s� jeszcze oblodzone i jest troch� �niegu. Ale tylko troch�. W nas�onecznionych miejscach stopnia� zu pe�nie. To, �e nie ma �niegu, to jeszcze nie dow�d, �e ogrody �yj�. Pierwsze zach�y�ni�cie si� powietrzem, pierwszy krzyk jest wtedy, gdy zakwitn� forsycje i mle cze. Przebi�niegi, zawilce, krokusy i te inne ob�oczki to jeszcze nie to. To tylko emisariusze. Rewolucja, kt�r� mo�na st�umi� w zarodku. Chwilowo zima prze�y�a no 30 kaut, i to w pierwszej rundzie. Ale ona si� podniesie. To pewne. Olciu. Gdyby� znalaz�a chwil� czasu, to napisz ze dwa s�owa. Nie wi�cej. Wystarczy. Jak Tyfus i Furcia? Uca�uj, kogo uwa�asz za stosowne, reszt� mam w du pie. PS. Na obiad sztuka mi�sa w sosie schrzanionym. r.; A rano s�o�ca nie by�o. To znaczy by�o, ale na s�owo honoru. Nad Kotlin� wisia�y chmurska opas�e i bure. Jak szambowozy. Co� si� tam jednak dzia�o w tym nie bie, bo kolory ci�gle si� zmienia�y, a na kraw�dziach chmur, tu i �wdzie, zapala�y si� b��kitne i ��te koronki. W ko�cu s�o�ce zdecydowa�o si� wyle�� spod tej ko�dry. Troch� anemiczne, jak przez matow� szyb�. Zawsze to jednak s�o�ce. W mie�cie czuje si� dym. Ale to nie s� spaliny. To jest ten zdrowy dym z piec�w, w kt�rych pali si� w�glem i drewnem. Nie jest ci�ki ani smolisty. Jest jakby prze zroczysty, neonowy. Snuje si� mi�dzy domami z cieka wo�ci�. Przy obiedzie Bela, franca, nie da�a mi no�a. M�wi, �e nie ma. O