9122
Szczegóły |
Tytuł |
9122 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9122 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9122 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9122 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Janusz Zab�ocki
BIBLIOTEKA WI�ZI
Tom 21.
KO�CIӣ I �WIAT WSPӣCZESNY
Wprowadzenie do soborowej konstytucji pastoralnej �Gaudium et spes"
BIBLIOTEKA >W I � Z I� WARSZAWABIBLIOTEKA �WI�ZI� WARSZAWA, UL. KOPERNIKA 34
SPIS TRE�CI
Od autora.............. 7
Wst�p............... 9
Cz�� I Sob�r Watyka�ski II. Jego ce'e i podstawowe kierunki 21
Cz�� II
Zagadnienie Ko�cio�a w �wiecie wsp�czesnym w pracach Soboru Watyka�skiego II.......43
1. Wypowiedzi papie�y i Soboru w okresie poprzedzaj�cym narodziny idei schematu . .....45
2. Narodziny idei schematu i pierwsze prace nad nim . 53
3. Pierwsza redakcja schematu i dyskusja soborowa na
III sesji..............65
4. Druga redakcja schematu, i dyskusja soborowa na
IV sesji..............98
5. Niekt�re problemy zwi�zane z form� dokumentu i metod� pracy nad nim..........144
Cz�� III
G��wne idee konstytucji pastoralnej..... 170
1. Odnowa �wiadomo�ci Ko�cio�a i jego postawy wobec �wiata............... 173
2. Pog��bione poj�cie �wiata......... 196
3. Odnowiona wizja stosunk�w mi�dzy Ko�cio�em i �wiatem ............... 226
Cz�� IV
Niekt�re szczeg�owe zagadnienia konstytucji pastoralnej 257
1. Godno�� ludzkiej osoby i wsp�lnota..... 259
2. Zagadnienie ateizmu.......... 269
3. Ma��e�stwo i rodzina......... 294
4. Kultura.............. 327
5. �ycie gospodarczo-spo�eczne........ 342
6. �ycie wsp�lnoty politycznej........ 371
7. Zagadnienie pokoju i wsp�lnoty narod�w .... 390 Zako�czenie............. 435
KONSTYTUCJA O KO�CIELE W �WIECIE WSPӣCZESNYM (GAUDIUM ET SPES) . 441OD AUTORA
Ksi��ka ta zrodzi�a si� z przekonania, �e do najwa�niejszych obowi�zk�w katolik�w, tak�e w Polsce, nale�y w obecnym czasie uporz�dkowane i pog��bione przemy�lenie ca�ego bogactwa nauki Soboru Powszechnego Watyka�skiego II. Wysi�ek taki jest konieczny, je�eli aggiornamento, kt�re by�o celem i g��wn� intencj� Soboru, nie ma si� zatrzyma� na powierzchni �ycia Ko�cio�a, je�li nie ma si� wyczerpa� w chwilowej egzaltacji elitarnych kr�g�w czy te� w zewn�trznej tylko zmianie form i s�ownictwa; jest on konieczny, je�li zawarta w dokumentach Soboru inspiracja ma znale�� tw�rcze odniesienie do konkretnych warunk�w czasu i miejsca i wyda� owoce w postaci rzeczywistej odnowy doktryny, pracy duszpasterskiej i wychowa-1 ni� chrze�cija�skiego. Po�r�d wszystkich za� dokument�w Soboru szczeg�lne znaczenie ma, wie�cz�ca czteroletnie prace Vaticanum II, konstytucja pastoralna �Gaudium et spes", kt�r� Ko�ci� rozpoczyna sw�j dialog ze �wiatem wsp�czesnym.
Autor tej ksi��ki nie jest teologiem zawodowym. Ale te� nie do zawodowych teolog�w adresowana jest konstytucja pastoralna, ten najbardziej ��wiecki" z dokument�w Vaticanum I� Jej adresatem w�a�ciwym s� ludzie �wieccy, swoim g��bokim zaanga�owaniem w sprawy �wiata wsp�czesnego maj�cy Ko�ci� uczyni� obecnym w tym �wiecie. Konstytucja pragnie obudzi� w ka�dym z cz�onk�w Ludu Bo�ego osobist� refleksj� nad jego w�asn� indywidualn� postaw� wobec �wiata, pragnie mu u�wiadomi� odpowiedzialno�� za obecno�� chrze�cija�stwa w jego indywidualnym �yciu i jego indywidualnej aktywno�ci w �wiecie. Cel niniejszej ksi��ki, pomy�lanej jako historyczne i doktrynalne wprowadzenie do konstytucji, zosta�by osi�gni�ty,
gdyby cho� w niewielkim stopniu mog�a si� w tym okaza� pomocna.
Chcia�bym jeszcze wyrazi� moj� wdzi�czno�� wszystkim, kt�rzy przyczynili si� do tego, �e ksi��ka ta powsta�a. W szczeg�lny spos�b pragn� podzi�kowa� ksi�dzu biskupowi Her&ertow� Bednarzowi, przedstawicielowi Episkopatu polskiego w Soborowym Komitecie Prasowym i ksi�dzu doktorowi Szczepanowi Weso�emu jako kierownikowi sekcji polskiej Soborowego Biura Prasy � 20 �yczliw� -pomoc, jak� mi okazali w mojej pracy w Rzymie podczas II, III i IV Sesji.
Warszawa, w styczniu 1967 r.WST�P
Wsp�czesna- epoka dostarcza katolikowi szczeg�lnych podstaw do refleksji nad zjawiskiem, kt�re cz�sto bywa nazywane kryzysem obecno�ci Ko�cio�a. Istotnie, Ko�ci� Chrystusa, kt�ry w ci�gu pierwszego tysi�clecia swego istnienia okaza� si� zdolny do tak dynamicznego wzrostu, podczas ostatnich kilku wiek�w nie tylko nie wykazuje si� dalszymi post�pami, ale nawet � je�li za miar� przyjmiemy zasi�g geograficzny i wp�yw na kultur� � traci dotychczasowy stan posiadania. Po schizmie w wieku XI, w wyniku kt�rej odpad� od Rzymu Wsch�d chrze�cija�ski, chrze�cija�ski Zach�d przechodzi w wieku XVI ostry kryzys reformacji, w nast�pstwie czego Ko�ci� rzymski � uwik�any w wojny religijne, rzucaj�ce cie� na ca�e chrze�cija�stwo � traci szereg kraj�w Europy p�nocnej i �rodkowej. R�wnocze�nie zapocz�tkowany przez Odrodzenie proces autonomizacji europejskiej kultury i �ycia politycznego, kt�ry u swoich �r�de� skierowany by� nie tyle przeciw Ko�cio�owi jako takiemu, ile raczej przeciw nadmiernej kontroli, jak� sprawowa� on nad ca�o�ci� �ycia, zabarwia si� coraz bardziej (nie bez winy ludzi Ko�cio�a) filozoficznymi ideami antyreligijnymi. Prowadzi to do przeciwstawienia nowo�ytnej kultury �wieckiej Ko�cio�owi, co znajduje swoje apogeum w XIX stuleciu. W tym�e XIX wieku, wieku Syllabusa i Soboru Watyka�skiego I, dokonuje si� kolejny rozdzia� mi�dzy Ko�cio�em a rosn�c� w wyniku industrializacji klas� robotnicz�, kt�ra w znacznej swojej cz�ci szuka odt�d ideologicznego i filozoficznego wyrazu w�asnych d��e� w socjalizmie marksist�w-
skim: konsekwencj� tego b�dzie rozdzia� mi�dzy Ko�cio�em a pa�stwami socjalistycznymi, powsta�ymi w wieku XX. Z kolei proces rozpadu systemu kolonialnego w po�owie dwudziestego stulecia sprawia, i� Ko�ci�, zakorzeniony dot�d geograficznie i kulturalnie g��wnie w Zachodzie europejskim, traci w znacznym stopniu swoje mo�liwo�ci misyjnej ekspansji w wyzwalaj�cych si� terytoriach Afryki i Azji. Wy�sza dynamika demograficzna tych �niechrze�cija�skich" kontynent�w w stosunku do tej, kt�r� reprezentuje �chrze�cija�ska" Europa, otwiera perspektyw� stopniowego zmniejszania si� udzia�u katolik�w w og�lnej liczbie ludno�ci �wiata.
Ta seria historycznych wydarze�, kt�rych skutki kumuluj� si� i nak�adaj� na siebie, sprawi�a, i� obecno�� Ko�cio�a w �wiecie nam wsp�czesnym znalaz�a si� w kryzysie. Ko�ci�, kt�ry zgodnie z intencj� swego Za�o�yciela mia� by� w �wiecie zaczynem, w ci�gu ostatnich stuleci usuwany jest nieustannie � nawet w spo�ecze�stwach uwa�anych dotychczas za tradycyjnie chrze�cija�skie � na margines �ycia ludzkiego, indywidualnego i zbiorowego, kt�re w coraz wi�kszym stopniu szuka spe�nienia swoich cel�w bez niego. Grozi to sytuacj�, �e w budowie nowej cywilizacji, b�d�cej dzie�em ludzi wsp�czesnych, udzia� jego b�dzie niewsp�miernie ma�y.
Ma to znaczenie tym wi�ksze, �e znajdujemy si� w momencie historii, w kt�rym przed ludzko�ci� otwieraj� si� mo�liwo�ci, jakich nigdy jeszcze w ci�gu swoich dziej�w nie mia�a. Coraz dok�adniejsze poznanie praw natury i doskonalenie narz�dzi, jakimi si� cz�owiek pos�uguje, zwielokrotni�y moc cz�owieka w stopniu, o jakim dawniej nie m�g� nawet marzy�, i zwielokrotniaj� j� nieustannie w coraz szybszym tempie. Cz�owiek u�wiadamia sobie, �e jest bardziej zdolny ju� nie tylko rozumie� �wiat, ale przekszta�ca� go wed�ug w�asnej woli. Zrozumia�e, �e taki rozw�j ludzkich mo�liwo�ci poci�ga za sob� donios�e konsekwencje, przeobra�aj�c warunki �ycia cz�owieka i zmieniaj�c jego poj�cia o sobie samym. Techniczne narz�dzia pracy, organizacja �ycia spo�ecznego, stosunki mi�dzyludzkie, spos�b my�lenia cz�owieka o sobie samym i o w�asnym losie uleg�y na naszych oczach istotnym zmianom i ulegaj� nadal w rytmie coraz bardziej zawrotnym. Ludzko�� zaczyna si� przyzwyczaja�'do my�li, �e wkroczy�a w epok�, w kt�-
10
rej przemiany s� sytuacj� normaln�, a przystosowanie do nich staje si� problemem o podstawowym znaczeniu. Tote� � analogicznie do wyra�e� stosowanych przez Darwi-na � nale�a�oby m�wi� dzisiaj nie tyle o �ewolucji" ludzko�ci, co o jej �mutacji".*
Te przemiany nie mog� nie mie� wp�ywu na �ycie religijne wsp�czesnego cz�owieka. Cywilizacja techniczna przyczynia si� do przej�cia od �sakralnego" pogl�du na �wiat, zak�adaj�cego istnienie tajemniczej przyczyny otaczaj�cych nas zjawisk, kt�rej nie potrafimy zg��bi� i wobec kt�rej jeste�my bezradni, do pogl�du ��wieckiego", charakteryzuj�cego si� wiar� w zdolno�� cz�owieka do wyt�umaczenia otaczaj�cego go �wiata i przekszta�cania zgodnie z w�asn� wol�. W tym procesie �desakralizacji" niekt�rzy sk�onni s� dopatrywa� si� powa�nego niebezpiecze�stwa dla wszelkiej religii, w tym r�wnie� i chrze�cija�stwa. Istotnie, do�wiadczenia ostatnich stu lat ucz�, �e w miar� rozpadu tradycyjnych struktur i wi�zi spo�ecznych w wyniku industrializacji i urbanizacji zanika pewien typ religijno�ci, a mianowicie religijno�ci, kt�ra mia�a za jedyn� podstaw� tak� �sakraln�" wizj� �wiata, religijno�ci, kt�rej istotna funkcja sprowadza�a si� do tego, by za pomoc� czynnik�w rytualnych czy magicznych chroni� cz�owieka przed �wiatem, nad kt�rym nie panuje ani poj�ciowo, ani materialnie. Narodziny cywilizacji technicznej nios� wi�c kryzys wszelkiej religijno�ci prymitywnej. Je�eli chrze�cija�stwo ma tego kryzysu unikn��, musi si� oczy�ci� z tego wszystkiego, co w �wiatopogl�dzie jego wyznawc�w jest prymitywizmem. Staje wi�c ono przed konieczno�ci� przemy�lenia na nowo swoich podstaw pog��bionego pojmowania tego, co jest prawdziw�.jego istot� i istot� jego misji w �wiecie. Ten impuls, jaki dostarcza konfrontacja z cywilizacj� techniczn� i towarzysz�c� jej niekiedy ateistyczn� interpretacj� �wiata, mo�e by� wskutek tego �� mimo dora�nych trudno�ci � cennym bod�cem dla odnowienia �ycia religijnego w jego prawdziwych, niezmistyfikowanych wymiarach, cenn� pomoc� dla rzeczywistego odrodzenia Ko�cio�a.
Wysi�ek ten jest obecnie szczeg�lnie niezb�dny i pilny. Je�li zmieniaj�ce si� warunki ludzkiego �ycia zawsze wy-
* Frangois Houtart: L'Eglise et le monde � Vaticanum II. Ed. du Cert, 1964, s. 61.
11
maga�y tego, by Ko�ci� bra� je pod uwag� i aktualizowa� w oparciu o nie swoje nauczanie i dzia�alno�� duszpastersk�, to w naszych czasach ten warunek aktualizacji staje si� bardziej nagl�cy ni� kiedykolwiek. Jeszcze nigdy bowiem tempo przemian w historii nie by�o tak szybkie i nie ulega�o tak wyra�nemu przyspieszeniu w czasie. Cz�owiek kt�ry zaledwie zaczyna si� przystosowywa� do nowych warunk�w �ycia, ju� staje wobec ich zmiany, natomiast nowych sytuacji, kt�re go jeszcze czekaj�, nie jest w stanie z g�ry przewidzie�. Tote� zawodne okaza� si� musz� w praktyce wszelkie aprioryczne systemy wychowania moralnego, kt�re niejako z g�ry chc� sformu�owa� zesp� wi���cych zakaz�w i nakaz�w; systemy te, zdaj�ce egzamin w warunkach tradycyjnego spo�ecze�stwa, ustabilizowanego i niemal nie podlegaj�cego zmianom, teraz okazuj� si� niewystarczaj�ce; ka�dy niemal dzie� przynosi �yciu ludzkiemu, zanurzonemu w szybki i komplikuj�cy si� nurt wsp�czesnych przemian cywilizacyjnych, sytuacje, kt�re nie by�y i nie mog�y by� przewidziane w klasycznych podr�cznikach etyki. Konieczne staje si� wi�c w magisterium Ko�cio�a i jego dzia�alno�ci pastoralnej rozszerzenie sfery spraw, kt�re pozostawione by�yby do roztrzygni�cia jednostkowemu sumieniu z uwzgl�dnieniem konkretnych okoliczno�ci; ono bowiem jedynie mo�e te konkretne okoliczno�ci nale�ycie zna� i moralnie ocenia�, indywidualizuj�c w nich obowi�zuj�c� generalnie norm� obiektywn� dla w�asnej, niepor�wnywalnej z innymi sytuacji.
Dokonuj�ce si� w �wiecie wsp�czesnym przemiany narzucaj� te� stopniowo Ko�cio�owi nowe spojrzenie na w�asn� sytuacj� w �wiecie. Optyka niegdy� panuj�ca i utrwalona w wielu wypowiedziach papie�y, optyka religii powszechnej w spo�ecze�stwie i prawnie przez pa�stwo uprzywilejowanej, zaczyna coraz bardziej rozmija� si� z istniej�cymi warunkami i z codziennym do�wiadczeniem ludzi wierz�cych. Oczywi�cie istniej� jeszcze kraje, gdzie zachowane zosta�y podstawy dla utrzymania takiego modelu. Jednak�e w dzisiejszym �wiecie, w kt�rym post�p w �rodkach komunikacji i przekazywania my�li pomna�a styczno�ci mi�dzy kulturami, piel�gnowanie izolacji ideologicznej takich samotnych wysp nie jest dalej mo�liwe. W dzisiejszym �wiecie, kt�ry staje si� jedno�ci�, r�wnie� katolicyzm, rozwa�any ju� nie w skali partykularnej, ale uni-12
wersalnej, to znaczy w skali ca�ego globu, zmienia swoja optyk�; u�wiadamia sobie, �e jest mniejszo�ci�. U�wiadamia sobie, �e jego sytuacj� normaln� nie jest sytuacja jedynej religii, obejmuj�cej � jak w �redniowieczu � og� cz�onk�w europejskiego spo�ecze�stwa, ale sytuacja diaspory. Podzia� kraj�w na �tradycyjnie katolickie" i �misyjne" nie daje si� utrzyma�: ju� nie tylko terytoria in par-tibus infidelium, gdzie katolicy rozproszeni byli w �rodowisku sobie obcym, ale i te r�wnie�, gdzie do tej pory wyst�powali w zwartych skupiskach, w wyniku proces�w laicyzacji staj� si� �misyjnymi"; w nowych warunkach �ycia, w kt�rych przynale�no�� do okre�lonego wyznania staje si� coraz mniej wytworem tradycji, a coraz bardziej wynikiem �wiadomego wyboru, ca�y Ko�ci� musi sta� si� w jaki� spos�b �misyjny". R�wnocze�nie nabiera znaczenia zagadnienie stosunku do ludzi innych wyzna� chrze�cija�skich, innych religii czy innego pogl�du na �wiat: wsp�istnienie katolik�w z nimi jawi si� w tej nowej optyce jako normalna sytuacja katolicyzmu w spo�ecze�stwie wsp�czesnym, b�d�cym z zasady spo�ecze�stwem pluralistycznym. Ta nowa optyka narzuca wi�c znamienn� reorientacj�: tworzy ona nowe podstawy dla ruchu ekumenicznego; perspektyw� obecno�ci Ko�cio�a w �wiecie wi��e ju� nie tyle z roszczeniami do przywr�cenia katolicyzmowi pozycji religii w pa�stwie panuj�cej i uprzywilejowanej wobec innych, co raczej z d��no�ciami do zabezpieczenia w pa�stwie prawdziwej wolno�ci dla wszystkich grup religijnych, z d��no�ciami do zapewnienia tolerancji i zdrowego wsp�ycia mi�dzy nimi.
R�wnocze�nie jednak d��enie dzisiejszego �wiata ku pe�nemu panowaniu cz�owieka nad przyrod�, ku �socjalizacji" i jedno�ci odbywa si� w spos�b nier�wnomierny i nacechowany sprzeczno�ciami, kt�re gro�� wy�adowaniem si� w niebezpiecznych konfliktach. Podczas gdy niewielka cz�� ludzko�ci, mieszkaj�ca po obu stronach p�nocnego Atlantyku, osi�gn�a wysoki stopie� rozwoju technicznego i dobrobytu ekonomicznego, inne kraje i ca�e kontynenty, kt�re by�y do tej pory obszarami kolonialnego wyzysku i zacofania, dopiero teraz � przezwyci�aj�c ogromne trudno�ci � usi�uj� wkroczy� na drog� rozwoju; gdy w jednych spo�ecze�stwach osi�gni�to zamo�no�� i przesyt, ogromna cz�� ludzko�ci pozbawiona jest nadal nale�ytego
13
od�ywienia, ochrony zdrowia i o�wiaty, a nawet nawiedzana jest co pewien czas kl�sk� g�odu. Dysproporcje wyst�puj�ce w znacznej cz�ci �wiata mi�dzy niedostatecznym tempem wzrostu gospodarczego a wysok� dynamik� przyrostu ludno�ci, zwi�kszone stosowaniem zdobyczy nowoczesnej medycyny, sprawiaj�, �e dla wielu obszar�w osi�gni�cie poprawy poziomu �ycia nie tylko staje si� niemo�liwe, ale bez pomocy z zewn�trz grozi im sta�a regre-sja. Nale�a�oby doda� do tego zjawisko rozbicia �wiata na przeciwstawne bloki polityczne i militarne oraz istniej�cych mi�dzy nimi napi��, co sk�ania rz�dy pa�stw do zbroje� poch�aniaj�cych ogromne �rodki i grozi w ka�dej chwili rozp�taniem wojny; wojna ta, kt�ra w istniej�cych warunkach by�aby wojn� �wiatow�, wskutek wyposa�enia obu stron w bro� nuklearn� i inne pot�ne �rodki masowej zag�ady, mog�aby przynie�� kres �yciu ludzkiemu na ziemi. Wszystkie te czynniki, kumuluj�c si�, przyczyniaj� si� do zmian w �wiadomo�ci wsp�czesnych katolik�w. Coraz powszechniejsze staje si� przekonanie, �e w wydarzeniach dzisiejszej doby, kt�re rozstrzygn�� mog� o przysz�ym kszta�cie �wiata, a nawet o samej egzystencji ludzko�ci, Ko�ci� musi by� obecny. Wymaga tego nie tylko jego misja religijna, ale r�wnie� i dobro samej ludzko�ci, kt�rej obowi�zany jest s�u�y�. Tote� podj�cie refleksji w Ko�ciele nad tym, jak go uczyni� zdolnym do obecno�ci we wsp�czesnym �wiecie, staje si� zagadnieniem donios�ym i nagl�cym. Aby to jednak nast�pi�o, nale�y doprowadzi� do zasadniczej rewizji dotychczas panuj�cych postaw katolik�w wobec �wiata, utrwalonych nieraz wielowiekow� tradycj� i sankcjonowanych niejednokrotnie w przesz�o�ci wypowiedziami w�adzy ko�cielnej. W ten spos�b �wiadomo�� kryzysu obecno�ci Ko�cio�a w �wiecie staje si� �wiadomo�ci� kryzysu tego tradycyjnego modelu, w jakim ta obecno�� mia�a si� realizowa�. Wydaje si� jasne, �e otwarcie Ko�cio�owi rzeczywistych perspektyw w �yciu wsp�czesnym mo�e si� dokona� tylko pod warunkiem przeprowadzenia odwa�nej i daleko id�cej rewizji wielu dotychczas w Ko�ciele utrzymuj�cych si� postaw i nawyk�w my�lowych, kt�re wskutek swej anachroniczno�ci stanowi� przeszkod� w kontaktach ze �wiatem dzisiejszym.
Dotyczy to przede wszystkim wielu defensywnych reakcji utrwalonych w my�li teologicznej i wychowaniu
14
chrze�cija�skim po dzi� dzie�, a wyrastaj�cych korzeniami ze szczeg�lnego klimatu okresu potrydenckiego, tzw. epoki kontrreformacji. Wiemy, �e na zjawisko reformacji, jak r�wnie� nowych pr�d�w umys�owych, zrodzonych z europejskiego Renesansu, Ko�ci� reagowa� przez d�ugi czas postaw� obrony starych pozycji. Przejawem tego s� pr�by przeciwstawienia si� autonomicznym aspiracjom nauki i filozofii przez utworzenie Index Librorum Prohibitorum i przez powo�anie �wi�tego Oficjum, obrona doktryny �pa�stwa chrze�cija�skiego" przeciw ideom rozdzia�u Ko�cio�a od pa�stwa; a gdy idee Rewolucji Francuskiej, nadaj�ce postulatowi autonomii kultury i �ycia publicznego posta� radykaln�, rozla�y si� w wieku XIX szeroko po Europie, poparcie Ko�cio�a dla politycznych koncepcji �restauracji" oraz pot�pienie post�pu i cywilizacji nowoczesnej, czego symbolem sta� si� Syllabus Piusa IX. Ta sama postawa przyczyni�a si� do tego, co jeden z p�niejszych papie�y nazwie najwi�ksz� strat� Ko�cio�a w wieku XIX: mianowicie do utraty przeze� klasy robotniczej. W ruchu socjalistycznym, kt�ry rodzi� si� w�wczas jako protest proletariatu przeciw ustrojowi krzywdy spo�ecznej i jako d��enie do zbudowania spo�ecze�stwa godnego cz�owieka, �wcze�ni ludzie Ko�cio�a nie byli w stanie dostrzec nic wi�cej, jak tylko b��dy doktrynalne, reaguj�c na� odci�ciem si� i pot�pieniem. Bezradny wobec post�pu cywilizacyjnego, kt�remu towarzyszy�y zwi�zki z postawami filozoficznymi coraz wyra�niej antyreligijnymi, Ko�ci� a� do Leona XIII koncentrowa� przede wszystkim swoje wysi�ki na ochronie przed b��dnymi doktrynami. Ta defensywna i zachowawcza postawa wywar�a pi�tno na ca�ym �yciu wewn�trznym Ko�cio�a: wi��e si� z ni� w eklezjologii sk�onno�� do pojmowania Ko�cio�a na spos�b jurydyczny, uleganie pokusom centralistycznego absolutyzmu i klerykalizmu; w moralno�ci legalizm deprecjonuj�cy rol� sumienia i sprowadzaj�cy etyk� do zbioru norm podanych z zewn�trz przez autorytet Ko�cio�a, kt�rych wierni maj� si� nauczy� i wprowadzi� w �ycie; w teologii dogmatycznej pojmowanie Objawienia na spos�b nadmiernie skonceptua-lizowany, to jest sprowadzaj�cy jego tre�� do zespo�u twierdze� dogmatycznych w formu�ach �ci�le przez magisterium Ko�cio�a sprecyzowanych i og�oszonych do wierzenia; w wychowaniu kult autorytetu i eksponowanie jako cnoty
15
naczelnej pos�usze�stwa; w �yciu spo�ecznym wreszcie sk�onno�ci do zamykania si� przez katolik�w w wyznaniowym �getcie", w jednolitych wyznaniowe organizacjach, co pozwala unika� styczno�ci z niekatolikami, otaczanymi z regu�y atmosfer� nieufno�ci.
Rozd�wi�k ze �wiatem sobie wsp�czesnym, d���cym coraz bardziej ku rozwi�zaniom pozbawionym jakiegokolwiek odniesienia do religii, a nierzadko nawet zabarwionym nastawieniami antyreligijnymi, wzm�g� po stronie �wczesnych spo�eczno�ci katolickich sk�onno�ci do wycofania si� ze �wiata. Religijno�� przenikni�ta zostaje fa�szywym spi-rytualizmem: odwracaj�c si� od �wiata, kt�ry jest z�y i stanowi domen� grzechu i szatana, cz�owiek wierz�cy zamyka si� we w�asnym oderwanym �yciu duchowym. Powstaje w ten spos�b pewien typ religijno�ci redukuj�cy si� do kultu i osobistego �ycia wewn�trznego, pozbawiony wymiaru antropologicznego i kosmicznego, jaki w�a�ciwy jest autentycznej wierze chrze�cija�skiej; ta religijno��, skupiona na trosce o zbawienie w�asnej duszy, nie ma nic do powiedzenia otaczaj�cemu �wiatu, kt�rego los jest jej oboj�tny. Poniewa� jednak cz�owiek wierz�cy jest r�wnie� obywatelem tego doczesnego �wiata i musi na codzie� uczestniczy� w jego sprawach, �ycie jego jest niejako rozdzielone mi�dzy dwie sfery aktywno�ci, nie maj�ce w praktyce odniesie� ani zwi�zk�w ze sob�. Ten praktyczny dualizm znajduje w sferze wyk�adu doktryny odpowiednik w postaci ostrej dychotomii, przeprowadzonej mi�dzy duchowym a doczesnym, sakralnym a �wieckim.
Upowszechnienie si� w�r�d katolik�w takiej postawy nie sprzyja, rzecz jasna, odbudowaniu obecno�ci w �wiecie, ale przeciwnie, pot�guje jeszcze bardziej powsta�y z nim rozdzia�; to ju� nie tylko �wiat nie chce Ko�cio�a, ale sami cz�onkowie Ko�cio�a nie chc� �wiata. B��dno�� takiej postawy jest do tego stopnia oczywista, �e budzi ona po pewnym czasie wewn�trz Ko�cio�a reakcj�, kt�ra przejawi si� tak w oddolnych tendencjach samych katolik�w, jak i oficjalnych wyst�pieniach papie�y. Poczynaj�c od Leona XIII kolejni papie�e podejmuj� szereg wysi�k�w, by wyj�� z dotychczasowej pozycji obronnej i oboj�tnej wobec nowoczesnego �wiata. W oparciu o ich encykliki � w szczeg�lno�ci Rerum novarum Leona XIII z roku 1891 i Quadragesimo anno Piusa XI z roku 1931 � katolicy w��czaj� si� w roz-16
wi�zanie �kwestii spo�ecznej"; powstaj� i rozwijaj� si� w wielu krajach Europy partie chrze�cija�sko-demokratycz-ne, kt�re rozpoczynaj� dzia�alno�� w parlamentach, a z czasem w niekt�rych krajach bior� udzia� w rz�dach; zaczyna si� r�wnie� dzia�alno�� chrze�cija�skich zwi�zk�w zawodowych; zostaje te� powo�ana Akcja Katolicka, kt�rej celem ma by� wci�gni�cie do czynniejszej wsp�pracy z hierarchi� katolik�w �wieckich i za ich po�rednictwem odnowienie �ycia spo�ecznego poprzez przenikni�cie wszystkich jego przejaw�w zasadami religii i moralno�ci. Stolica Apostolska o�ywia swoj� dzia�alno�� dyplomatyczn�; w latach pierwszej wojny �wiatowej Benedykt XV wytrwale, cho� bez rezultatu, zabiega o przerwanie dzia�a� i zawarcie sprawiedliwego pokoju. Jego nast�pca Pius XI osi�ga podpisanie z wielu pa�stwami konkordat�w; podejmuje on r�wnie� wysi�ki w kierunku reformy pracy misyjnej i oparcia jej o formacj� tubylczego kleru, co kontynuowane jest przez jego nast�pc�w.
Cokolwiek powiedzieliby�my o intencjach, jakie przy�wieca�y tym i wielu innym podobnym inicjatywom tej epoki oraz o tym, co dora�nie wnios�y dobrego, zdaje si� je o�ywia� jedna idea naczelna: w swojej najg��bszej istocie pojmuj� one zazwyczaj obecno�� Ko�cio�a w �wiecie jako powr�t do tego modelu obecno�ci, kt�ry w�a�ciwy by� �redniowieczu i kt�ry nie przestaje w dalszym ci�gu przedstawia� si� jako idea�, jakkolwiek wymaga pewnego przystosowania do wsp�czesnych warunk�w �ycia. Poniewa� jednak przywr�cenie tego idea�u nie jest dzi� mo�liwe w skali ca�o�ciowej, trzeba zadowoli� si� nim w skali cz�stkowej. W ten spos�b w �wieckim �yciu nowoczesnego spo�ecze�stwa powstaj� �wyspy" katolickie: r�norodne spo�eczne, kulturalne, wychowawcze czy polityczne organizacje i instytucje grupuj�ce katolik�w. Jakkolwiek cz�sto s� izolowane, przywi�zuje si� do nich znaczenie jako do bazy wyj�ciowej. Ewangelizacja �wiata i przenikni�cie go zasadami chrze�cija�skimi ma dokonywa� si� bowiem g��wnie poprzez stopniowe umacnianie i rozrastanie si� tych �katolickich instytucji doczesnych", a nie przez uczestnictwo katolik�w w instytucjach mieszanych, co uchodzi za trwonienie si� i za �r�d�o niebezpecznych kompromis�w.
Te za�o�enia, operuj�c nieadekwatn� wizj� �wiata wsp�czesnego i jego tendencji rozwojowych, nie mog� si� ty:
samym wykaza� jakimi� wi�kszymi praktycznymi osi�gni�ciami. Poci�gaj�c za sob� w wielu wypadkach niebezpiecze�stwo pomieszania misji Ko�cio�a z doczesnymi, socjologicznie uwarunkowanymi d��eniami r�nych grup katolik�w, zaczynaj� z czasem budzi� u samych katolik�w w�tpliwo�ci i krytyczne oceny. Ta postawa krytyczna i nowatorska, nie znajduj�ca przez d�ugi czas oparcia u wi�kszo�ci hierarchii, a nawet cz�sto przez ni� zwalczana, reprezentowana jest w ci�gu ostatnich dziesi�tk�w lat przez r�ne o�rodki awangardy katolickiej. Dzia�aj�c w r�nym zakresie i z r�nymi rezultatami, te awangardowe pr�dy intelektualne i inicjatywy praktyczne, kt�rych autorami bywaj� grupy �wieckie, ksi�a i �rodowiska zakonne, charakteryzuj� si� wsp�lnym d��eniem, by obudzi� w Ko�ciele p�odn� refleksj� nad jego sytuacj� w �wiecie i nad nowym, bardziej do wsp�czesnych warunk�w adekwatnym typem jego obecno�ci, albo te�, by praktycznymi realizacjami na wybranych odcinkach ten nowy typ obecno�ci inicjowa�.
Te awangardowe kierunki my�li i dzia�ania w okresie pontyfikatu Piusa XI i Piusa XII znajduj� si� na marginesie �ycia ko�cielnego. Niekt�re z nich, jak ruch ksi�y--robotnik�w, spotykaj� si� ze strony hierarchii z dezaprobat� i ostatecznie ulegaj� likwidacji. Awangardowe tendencje w teologii i filozofii otoczone s� d�ugo atmosfer� nieufno�ci; przyk�adem tego stosunek do dzie� o. Teilharda de Chardin, kt�rych publikacja nast�puje dopiero po jego �mierci, budz�c od razu rozg�os i zainteresowanie w ca�ym �wiecie.
Oznaki zmian w tej sytuacji przynosi pontyfikat Jana XXIII. Papie� ten, jak wykazuje ju� jego encyklika Mater et Magistra z 1961 r., potem za� szereg innych wypowied/i i decyzji, wykazuje du�e zrozumienie dla potrzeby odnowienia stosunk�w mi�dzy Ko�cio�em i �wiatem, i szukania nowych sposob�w obecno�ci w �yciu wsp�czesnym. Z drugiej strony poszukiwania intelektualnych i spo�ecznych �rodowisk katolickiej awangardy, najbardziej anga�uj�cych si� w ��danie reformy, zbiegaj� si� w pewnym zakresie z utrwalaj�cymi si� wewn�trz Ko�cio�a d��eniami ku odnowie w eklezjologii, misjologii czy biblistyce, z rodz�cymi si� d��eniami ekumenicznymi, jak r�wnie� z ujawniaj�cymi si� do�wiadczeniami i u�wiadomionymi 18
potrzebami pracy duszpasterskiej, kt�re r�wnie� narzuca�a konieczno�� szukania nowych metod. Budzi to nadziel� �e dojrzewa w Ko�ciele czas przemian.
Nadzieje te zogniskuj� si� wok� zapowiedzi, uczynionej przez Jana XXIII wkr�tce po obj�ciu przeze� rz�d�w w Ko�ciele, a dotycz�cej zwo�ania Soboru Powszechnego Nie ulega w�tpliwo�ci, �e Sob�r ten, kt�ry mia�by si� odby� w lat przesz�o dziewi��dziesi�t od Soboru Watyka�skiego I a przesz�o czterysta od Soboru Trydenckiego, by�by wielkim wydarzeniem w �yciu Ko�cio�a. Przedstawia si� on r�wnie� jako jedyna swego rodzaju szansa, by uczyni� pro-lem obecno�ci w �wiecie wsp�czesnym przedmiotem pog��bionej refleksji ze strony Ko�cio�a i oprze� praktyczn� realizacj� tej obecno�ci na nowych wytycznych, odpowTa-daj�cych aktualnym warunkom istniej�cym w �wiecie
2*CZʌ� PIERWSZA
SOB�R WATYKA�SKI II� JEGO CELE I PODSTAWOWE KIERUNKI
RӯNORODNO�� OCZEKIWA� ��CZONYCH Z SOBOREM
Nale�y podkre�li�, �e sama aprobata dla idei nowego Soboru Powszechnego i sama zgoda na to, by rozwa�y� on dotychczasowe nauczanie i praktyk� duszpastersk� pod k�tem nowych warunk�w �ycia nie stanowi�y jeszcze wyr�nika, kt�ry �reformist�w" mia�by wyodr�bnia� od �konserwatyst�w". Wiadomo, �e sama idea zwo�ania nowego Soboru Powszechnego, stanowi�cego kontynuacj� przerwanego Soboru Watyka�skiego I, nie by�a nowa i rozwa�a�o j� wielu papie�y poprzednich. Jak to wykaza� o. Giovanni Caprile, idea ta zosta�a podj�ta w pewnym stopniu przez Piusa XI na progu jego pontyfikatu, w og�oszonej przeze� 23 grudnia 1922 r. programowej encyklice Ubi arcano. I je�eli ostateczny tekst encykliki zamys� ten ujawnia do�� pow�ci�gliwie, to o wiele ja�niej ukazuje go pierwotna redakcja tego dokumentu, zachowana w maszynopisie w Tajnym Archiwum Watyka�skim, jak r�wnie� inne dokumenty tego okresu J. Pro�ba o zwo�anie Soboru Powszechnego zosta�a r�wnie� przedstawiona Piusowi XII przez kardyna�a Ruffini w czasie audiencji (24 lutego 1948 r.), a nast�pnie przez kardyna�a Ottaviani (4 marca 1948 r.). Wed�ug tego ostatniego zwo�anie Soboru mia�oby by� uzasadnione konieczno�ci� wyja�nienia i zdefiniowania pewnych punkt�w doktrynalnych wobec gromadzenia si� b��d�w w dziedzinie teologicznej i filozoficznej, moralnej i spo�ecznej, w szczeg�lno�ci w nast�pstwie ostatniej wojny i w wyniku rozprzestrzeniania si� komu-
1 G�oyanni Caprile s. j: 11 Concilio Ecumenico Vaticano II � Annunzlo e Preparazione, I (1959�60). Ed. da Civllta Cattolica, Roma 1966, s. 3�14; Por. te� artyku� Silvlo Negro w �Corriere delia Sera", 27.1.1959.
23
nizmu; wymaga�oby nadto reformy i uaktualnienia Prawo Kanoniczne, wymaga�yby tak�e rozwa�enia na nowo sprawy dyscypliny ko�cielnej, kultury, Akcji Katolickiej itd. Papie� Pius XII, nie taj�c trudno�ci tego przedsi�wzi�cia, przychyli� si� do przed�o�onej pro�by i wyda� polecenie podj�cia prac przygotowawczych do Soboru; w tym to celu powo�ano Komisj� Centraln�. Wkr�tce jednak w �onie tej Komisji ujawni�y si� daleko id�ce rozbie�no�ci w pogl�dach na temat organizacji i programu Soboru. Wobec niemo�liwo�ci ich uzgodnienia sprawa zosta�a przed�o�ona Ojcu �wi�temu, kt�ry dnia 4 stycznia 1951 roku wyda� decyzj� zawieszenia prac przygotowawczych 2.
Obecnie, po zapowiedzi uczynionej przez Jana XXIII, zainteresowanie Soborem i wyra�ana dla niego aprobata wyp�ywa z r�nych motyw�w, r�nie te� rozumiany jest sens tego wydarzenia i rozmaite wi�zane z nim oczekiwania. Dla jednych Sob�r jest przede wszystkim po to, by dotychczasow� nauk� Ko�cio�a g��biej przemy�le� w �wietle prawdziwej tradycji, aktualnych potrzeb i pyta� wsp�czesnego cz�owieka. Dla innych � po to, by oceny, a zw�aszcza pot�pienia zawarte w tamtej nauce, odnie�� do powsta�ych w �wiecie wsp�czesnym ju� po jej sformu�owaniu zjawisk, kt�re nie b�d�c jednoznacznie i autorytatywnie zakwalifikowane przez magisterium Ko�cio�a gro�� rzekomo katolikom niebezpiecze�stwami b��du i odst�pstwa.
CEL SOBORU: �AGGIORNAMENTO"
Te r�norodne oczekiwania i nadzieje musia� bra� pod uwag� Jan XXIII, o�wiadczaj�c, �e g��wnym celem zapowiedzianego Soboru Powszechnego b�dzie �uwsp�cze�nienie" Ko�cio�a, jego aggiornamento.
Ju� samo u�ycie tego s�owa zak�ada, i� Ko�ci� powinien odpowiada� na potrzeby czasu, zak�ada wi�c ju� w pewnym stopniu historyczno�� jego nauczania i jego dzia�alno�ci duszpasterskiej. Nie ulega wszelako w�tpliwo�ci, �e w pierwszych wypowiedziach Jana XXIII na
J.W., s. 15�28.
24
ten temat historyczno�� ta pojmowana jest jeszcze w spos�b do�� ostro�ny.
Znamienne jest pod tym wzgl�dem przem�wienie papie�a na otwarcie Soboru z 11 pa�dziernika 1962 r. Podkre�la ono w pewnym stopniu historyczno�� nauki Ko�cio�a: Sob�r Ekumeniczny Watyka�ski II, b�d�cy zarazem XXI Soborem Powszechnym, pragnie przekaza� czyst� i nieska�on� nauk� Ko�cio�a, kt�ra b�d�c przez dwadzie�cia wiek�w ta sama, stanowi skarbiec stale otwarty dla ludzi dobrej woli; obowi�zkiem naszym za� jest nie tylko strzec owego skarbu, ale tak�e po�wi�ca� si� ochoczo i odwa�nie tym zadaniom, jakich nasz wiek wymaga. Zarazem jednak, jakby w obawie, by nie wywo�a� zbyt wielkiego wstrz�su w umys�ach, nawyk�ych do fiksystycz-nej perspektywy sobor�w poprzednich, zakres tej �histo-ryczno�ci" zostaje wyra�nie ograniczony i obwarowany: zmianom w czasie ulega jedynie �spos�b wyra�ania" doktryny, a nie jej �istota", kt�ra pozostaje zawsze jedna i ta sama. Sob�r � stwierdza papie� � potrzebny jest dla urobienia sumie� w pe�nej zgodzie i wierno�ci dla autentycznej nauki, przestudiowanej jednak�e i podanej w formie naukowej i'literackie j w�a�ciwej duchowi wsp�czesnemu. Czym innym bowiem jest istota starodawnej nauki, stanowi�cej skarbiec wiary, a czym innym spos�b jej wyra�ania. Soborowi chodzi wi�c nade wszystko o to, by �wi�ty depozyt chrze�cija�ski doktryny by� strze�ony i nauczany w formie bardziej skutecznej3.
Tym akcentom towarzyszy podkre�lenie, i� Sob�r ma charakter pastoralny, a nie doktrynalny. Ju� w pierwszej encyklice swojego pontyfikatu, w kt�rej ujawnia publicznie sw�j zamiar zwo�ania Soboru � w encyklice Ad Petri Cathedram z 29 czerwca 1959 r. � cele, dla kt�rych maj� si� zgromadzi� biskupi ca�ego �wiata, nosz� w zasadzie charakter praktyczny: chodzi mianowicie o osi�gni�cie wzrostu wiary katolickiej, w�a�ciwe odnowienie obyczaj�w ludu chrze�cija�skiego oraz lepsze dostosowanie karno�ci ko�cielnej do warunk�w i wymog�w dzisiejszych czas�w 4. Przemawiaj�c za� w dniu 12 pa�dziernika 1962 r.
* Jan XXIII: przem�wienie na otwarcie Soboru Watyka�skiego II, 11.X.1962; AAS 54 (1962), s. 786�795.
* Jan XXIII: Ad Petri Cathedram, 29.VI.1959; AAS 51 (1959), s. 497� 531.
25
do'86 nadzwyczajnych misji rz�dowych, papie� stwierdza, �e Sob�r, kt�ry si� w�a�nie rozpocz��, ukazuj�c �ywotno�� i misj� duchow� Ko�cio�a, chce przystosowa� jego �rodki, aby nauka ewangeliczna by�a godniej prze�yta i �atwiej przyj�ta przez narody5. Jeszcze lepiej precyzuje swoj� my�l Jan XXIII w przem�wieniu na otwarcie Soboru z 11 pa�dziernika 1962 r. Punctum saliens tego Soboru � stwierdza � nie jest dyskusja nad kt�rym� z artyku��w podstawowej doktryny Ko�cio�a, powtarzaj�cej si� w nauczaniu Ojc�w i teolog�w tak dawnych, jak nowo�ytnych, kt�r� zak�adamy jako dobrze znan� i stale obecn� przed oczyma ducha. Nie dlatego Sob�r by� potrzebny. Jego intencj� ma by� utrzymanie wszystkiego w -formach i proporcjach nauczania o charakterze w przewa�aj�cym stopniu pastoralnym 6.
Tak okre�lanemu poj�ciu aggiornamento grozi od pocz�tku interpretacja, kt�ra, sp�ycaj�c istotne intencje Jana XXIII, chcia�aby zredukowa� odnow� jedynie do formy, a nie tre�ci. Wed�ug tej interpretacji zwo�anie Soboru mia�o by� podyktowane wzgl�dami czysto pragmatycznymi, a jego zadania powinny si� ograniczy� do �praktycznych" rozwa�a� nad sposobami wyk�adania doktryny i wykonywania obowi�zk�w duszpasterskich, bez dotykania samej istoty doktryny, tak jak gdyby zosta�a ju� zg��biona dot�d w spos�b ostateczny i wykluczaj�cy potrzeb� dalszych bada�. Program I sesji Soboru, kt�ry wype�ni�a, zgodnie z intencjami Jana XXIII, g��wnie dyskusja nad projektem konstytucji ,,O liturgii", wydawa� si� tak� interpretacj� wspiera�.
A jednak nale�y w�tpi�, czy istotnie Jan XXIII pragn�� �wiadomie takiego zaw�enia zakresu aggiornamento. W tym samym przem�wieniu na otwarcie Soboru znale�� mo�na u niego akcenty �wiadcz�ce o tym, i� uznaje i docenia znaczenie, jakie ma czas nie tylko dla form wyra�ania Prawdy, ale te� i dla lepszego rozumienia jej istoty. Papie� odcina si� bowiem od tych, kt�rzy uwa�aj�, i� historia nic nie daje i da� nie mo�e depozytowi prawdy,
5 Jan XXiil: przem�wienie do 86 nadzwyczajnych misji rz�dowych, 12.X.1962; AAS 54 (1962), s. 807�810.
6 Jan XXIII: przem�wienie na otwarcie Soboru Watyka�skiego II, 11.X.1962.
powierzonemu przez Zbawiciela, i kt�rzy s�dz�, �e up�yw czasu, kt�ry nas oddala od �ycia Chrystusa, przynie�� mo�e jedynie zaciemnienie Jego prawdy, jej zagubienie lub roztopienie w�r�d b��d�w i grzech�w. W codziennym sprawowaniu naszego urz�du duszpasterskiego niekiedy rani� nasze uszy insynuacje dusz gorliwych nawet, ale pozbawionych rozeznania i umiaru. W czasach wsp�czesnych widz� one tylko upadek i odst�pstwo; twierdz�, �e nasz wiek sta� si� gorszy ni� wieki dawniejsze i post�puj� tak, jak gdyby niczego nie nauczyli si� od historii, kt�ra jest przecie� nauczycielk� �ycia, i jak gdyby w okresie poprzednich sobor�w powszechnych wszystko odbywa�o si� w�r�d triumfu idei chrze�cija�skiego �ycia i s�usznej wolno�ci religijnej. Nam za� wydaje si�, �e nie nale�y zgadza� si� z tymi prorokami niedoli, kt�rzy wyst�puj� jako zwiastuny wydarze� zawsze nieszcz�liwych i jakby zapowiadaj�cych koniec �wiata"1. Up�ywaj�cy czas, czas ludzkiej historii stanowi nie tylko gro�b� dla czysto�ci przekazanej nam przez Zbawiciela prawdy, ale niesie r�wnie� szans� lepszego jej zrozumienia. Przeciwnie � trzeba wiele czasu, by narody �wiata zda�y sobie dok�adnie spraw� z t�ga, co oznaczaj� s�owa Ewangelii8. Czy mo�na wnosi� z tego ostatniego zdania, �e wed�ug Jana XXIII sens, jaki przedstawia dla Ko�cio�a i jego misji up�ywaj�cy czas, wzgl�dnie ludzka historia, nie polega tylko na tym, �e stawiaj� one przed nim pewn� ilo�� pyta� �praktycznych", dotycz�cych form przekazywania prawdy czy sposobu wype�niania tej misji? Czy mo�na przyj��, �e wed�ug Jana XXIII znaczenie czasu i ludzkiej historii polega r�wnie� na tym, �e pobudza do lepszego zg��bienia i w�a�ciwego zrozumienia samej istoty Objawionej Prawdy, samej istoty Ko�cio�a i jego zada� w �wiecie? Taki w�a�nie wydaje si� najg��bszy sens poj�cia �znak�w czasu". Poj�cia, kt�re odegra p�niej tak� rol� w konstrukcji schematu XIII, a kt�rego pierwszy zarys odnale�� mo�na ju� we wczesnym dokumencie Jana XXIII, a mianowicie w jego bulli Hu-manae salutis z 25 grudnia 1961 r., nast�pnie za� w jego encyklice Pacem in terris z II kwietnia 1963 r. Zawiera si� w tych akcentach zacz�tek nowego pojmo-
J.W.
j. w.
26
27
wania prawdy, kt�ry znajdzie pe�niejszy wyraz w pracach Soboru nad jedn� z jego konstytucji � konstytucj� dogmatyczn� �O objawieniu Bo�ym" (Dei Verbum).
KONSTYTUCJA DOGMATYCZNA �O OBJAWIENIU BO�YM": WYB�R ORIENTACJI PASTORALNEJ, BIBLIJNEJ I HISTORYCZNEJ
Pierwszy projekt konstytucji dogmatycznej o Objawieniu, nosz�cy tytu� �O �r�d�ach Objawienia", zosta� Soborowi przedstawiony ju� na jego 19 kongregacji generalnej w dniu 14 listopada 1962 r. i sta� si� z miejsca przedmiotem bardzo wyra�nej kontrowersji. Kontrowersja ta rozdzieli�a Zgromadzenie na dwie cz�ci, stanowi�ce niejako zal��ek przysz�ej konserwatywnej �mniejszo�ci" i reformatorskiej �wi�kszo�ci" na Soborze. By�o to wi�c jak gdyby pierwsze starcie dwu mentalno�ci czy te� dwu sposob�w uprawiania teologii, kt�re ustawicznie b�d� mi�dzy sob� krzy�owa� argumenty w ci�gu trwania Vatica-num II.
Postawa pierwsza, kt�rej atut stanowi�o w�wczas to, i� operowa�a w wi�kszym stopniu opracowaniami dojrza�ymi, opartymi na klasycznych podr�cznikach teologicznych, podkre�la�a, i� wszelka dzia�alno�� pastoralna i wszelkie tendencje ekumeniczne musz� by� budowane na mocnym fundamencie doktryny nieska�onej i jasno okre�lonej, kt�rej opracowanie i strze�enie jest podstawowym obowi�zkiem Soboru; doktryna ta musi by� oparta na tradycji i na autorytecie. G��wnymi przedstawicielami tego kierunku byli w dyskusji kardyna�owie Ruffini, Quiroga y Palacios i Siri, za kt�rymi sta�y g��wnie episkopaty Hiszpanii i W�och. Poparcia tej orientacji udzielali liczni profesorowie Uniwersytetu Latera�skiego.
Postawa druga, kt�rej s�abo�ci� by�o w owym czasie to, �e jej oceny krytyczne nie by�y cz�sto jeszcze dostatecznie dopracowane, dojrza�e i precyzyjne, d��y�a do tego, by za punkt wyj�cia przyj�� osob� Chrystusa i �ycie ludzi, kt�re ma by� przedmiotem misji zbawczej, nie za� tezy, wypracowane przez teologi� potrydenck�, cz�sto nosz�ce na sobie pi�tno dora�nej polemiki z protestantami; reprezentuj�cy j� Ojcowie zarzucali te� przedstawionemu schematowi
28
charakter zbyt profesorski i scholastyczny, brak wra�liwo�ci na potrzeby pastoralne, formu�owanie w spos�b nadmiernie autorytatywny twierdze�, kt�re maj� jeszcze w�r�d teolog�w charakter dyskusyjny, niebezpiecze�stwo prezentowania prawdy tak, �e jest niezrozumia�a dla braci od��czonych, zapoznanie problem�w dotycz�cych zbawienia wszystkich ludzi, brak zach�ty do prac naukowych w zakresie teologii i egzegezy biblijnej, brak odniesienia Objawienia do niechrze�cijan, nieobecno�� uj��, pozwalaj�cych na podj�cie zagadnienia wsp�czesnego ateizmu. Reprezentuj�cy takie stanowisko Ojcowie domagali si�, by przedstawionego schematu nie poddawa� ju� w auli rozwa�aniu szczeg�owemu, ale odes�a� na powr�t do komisji, celem przepracowania go od podstaw. Powy�szy kierunek reprezentowali m. in. kardyna�owie: Lienart, Leger, Koe-nig, Alfrink, Suenens, Ritter i Bea, a wraz z nimi episkopaty: francuski, niemiecki, austriacki, kanadyjski, belgijski i holenderski. Kierunek ten znajdowa� r�wnie� wsparcie w �rodowisku naukowym Instytutu Biblijnego w Rzymie.
Po kilkudniowej dyskusji schemat zosta� na 23 kongregacji generalnej w dniu 20 listopada poddany g�osowaniu co do tego, czy ma by� przyj�ty jako podstawa do dyskusji szczeg�owej. Na pytanie to odpowiedzia�o placet 822 Ojc�w, podczas gdy 1368 g�osowa�o non placet. Zwolennicy reform uzyskali wi�c znaczn� wi�kszo��, nie osi�gn�li jednak wymaganych regulaminem dw�ch trzecich g�os�w, kt�re przes�dzaj� odes�anie schematu na powr�t do komisji. Wytworzy� si� wi�c k�opotliwy impas, z kt�rego wybawi�a Zgromadzenie dopiero interwencja papie�a: decyzj� Jana XXIII dyskusja nad schematem zosta�a zawieszona, a sam schemat odes�any do przepracowania ju� nie przez Komisj� Doktrynaln�, kt�ra by�a autorem pierwszej jego wersji, ale przez ustanowion� specjalnie Komisj� Mieszan�, powsta�� z cz�onk�w Komisji Doktrynalnej i Sekretariatu dla Jedno�ci Chrze�cijan, a maj�c� na czele przewodnicz�cych obu tych organizm�w � kardyna��w Ottavianiego i Bea.
Wydarzenie to mia�o rozstrzygaj�ce znaczenie dla przes�dzenia kierunku, w jakim post�powa� b�d� dalej prace Soboru9. Ju� na wst�pie obrad zadecydowa�o ono o tym,
9 Zdaniem o. Rou�uette dzie� tego g�osowania, 20 listopada 1962, sta� si� �dat� zako�czenia kontrreformacji"- (�Etudes", stycze� 1963, s. IM).
29
kt�ry z prezentowanych sposob�w uprawiania teologii zostaje przez Sob�r Watyka�ski II przyj�ty. Obrana w�wczas orientacja � kt�r� mo�na by okre�li� jako orientacj� pastoraln�, biblijn� i historyczn� � nie tylko ukszta�towa�a ostatecznie, po d�ugotrwa�ym sporze z opozycj�, ide� konstytucji o Objawieniu, ale nada�a r�wnie� z czasem kierunek ca�o�ci prac Soboru.
�yczenie, by rozpoczynaj�cy si� Sob�r mia� charakter pastoralny wyrazi� ju� � jak to wykazali�my wy�ej � Jan XXIII w swoich wypowiedziach poprzedzaj�cych jego prace. Obecnie nale�a�o z tego wyci�gn�� wnioski w odniesieniu do pierwszego z �doktrynalnych" tekst�w soborowych i uczyniono to. W odrzuceniu przez wi�kszo�� Ojc�w pierwotnej wersji schematu, potwierdzonym decyzj� papie�a, odczyta� mo�na by�o dokonanie wyboru na rzecz nowego sposobu rozumienia Objawienia: nie jest ju� ono w tym nowym uj�ciu jedynie jakim� zespo�em prawd abstrakcyjnych, przypominaj�cych twierdzenia geometryczne, jak�� pozbawion� �ycia supermetafizyk�, ale jest to ca�o�� czyn�w i s��w (res et verba) Chrystusa, Jego Osoba. Objawienie nie ogranicza si� zatem do ods�oni�cia cz�owiekowi pewnej sumy prawd, przekraczaj�cych rozum ludzki i wymagaj�cych uwierzenia, ale wyra�a intencj� Boga do zawi�zania z cz�owiekiem przymierza: wiara za� nie jest ze strony cz�owieka jedynie przyj�ciem podanej prawdy, ale r�wnie� i przede wszystkim oddaniem siebie Bogu w tym akcie przymierza.
Wi��e si� to r�wnocze�nie z przyj�ciem orientacji �biblijnej". Je�li Objawienie przedstawia si� nam przede wszystkim jako historia Zbawienia, ze�rodkowana wok� osoby Chrystusa i Jego �ycia, to r�wnie� w badaniu i wyk�adzie doktryny w wi�kszej mierze ni� do skonceptuali-zowanych jej ekspozycji, b�d�cych dzie�em wiek�w p�niejszych, si�ga� nale�y do tego, co w sensie materialnym jest jej �r�d�em autentycznym i jedynym � do Pisma �wi�tego. Wyra�a si� w tym jakby uznanie prymatu tego, co �dane", nad tym, co �skonstruowane". Wbrew tendencjom wyros�ej w polemice z protestantyzmem teologii potrydenckiej, kt�rej duchem przepojona by�a przedstawiona Ojcom pierwsza wersja schematu, Sob�r da� �wiadectwo, �e nie chce m�wi� o Pi�mie �wi�tym i Tradycji jako o �dw�ch �r�d�ach Objawienia". Powr�t do Pisma �wi�tego, przy-
wr�cenie nale�nej rangi badaniom biblistycznym, stanowi istotny rys odnowy doktrynalnej i pastoralnej: tym lepiej rozumiemy Objawienie, im lepiej rozumiemy Bibli�; tym wierniej je przekazujemy, im sumienniej odnosimy je
do Biblii.
Obie poprzednio ukazane tendencje znajduj� wreszcie swoje dope�nienie w orientacji �historycznej" Yaticanum II. Przyj�cie jej nie dokona�o si� bez opor�w i by�o owocem dyskusji, trwaj�cej przez wszystkie kolejne sesje Soboru.
W jakiej mierze doktryna Ko�cio�a, raz autorytatywnie sformu�owana, zachowuje sw�j charakter wi���cy i zamyka drog� przysz�ym jej zmianom, w jakiej natomiast mierze mo�e i powinna podlega� dalszej ewolucji? W rozwa�aniach Soboru, przyjmuj�cego za sw�j cel aggiornamento, pytanie to musia�o powraca� przy ka�dym nowym temacie; sta�o si� te� jasne, �e bez pog��bionego wyja�nienia og�lnego zagadnienia historyczno�ci doktryny, jej refor-mabilitas, post�py rozwa�a� nad tematami szczeg�owymi mog� okaza� si� w�tpliwe. To zagadnienie historyczno�ci doktryny stawa�o przed Zgromadzeniem w ci�gu I i III sesji przy sposobno�ci omawiania schematu �O Objawieniu"; na II sesji stawia je na porz�dku schemat �O Ko�ciele" wraz ze swoj� ide� Ko�cio�a jako misterium odkrywanego w czasie; podczas III sesji � chyba najbardziej kontrowersyjnej � wyp�ywa to zagadnienie przy dyskusji nad �Deklaracj� o wolno�ci religijnej" (gdzie ewolucja nauczania w stosunku do wcze�niejszego o sto lat Syllabusa jest szczeg�lnie uderzaj�ca) i przy dyskusji nad schematem XIII. R�wnolegle do prac Soboru zagadnienie to staje w szczeg�lnie ostry spos�b przed powo�an� w 1964 r. Komisj� Papiesk� do Problem�w Populacyjnych, Rodziny i Regulacji Urodze�, zobowi�zan� do zbadania zagadnienia metod regulacji urodze� � przed�o�enia wynik�w tych bada� papie�owi, kt�ry zastrzeg� sobie w tej sprawie ostateczne rozstrzygni�cie.
Jakkolwiek dyskusja nad historyczno�ci� doktryny w licznych wypadkach by�a niezwykle ostra, stanowi�c konfrontacj� pogl�d�w skrajnie przeciwstawnych, to jednak w ostatecznym wyniku konfrontacja ta okaza�a si� owocna. Dzi�ki niej bowiem Vaticanum II m�g� w ostatecznych swoich konkluzjach przedstawi� w tej sprawie
30
31
stanowisko pog��bione i dojrza�e, oznaczaj�ce w nauczaniu Ko�cio�a nowy, donios�y krok naprz�d. Je�li bowiem poprzednie sobory, nie zamykaj�c po�rednio mo�liwo�ci przyj�cia ewolucji dogmatu, k�ad�y przede wszystkim nacisk na jego niezmienno�� i trwa�o�� w czasie, to Sob�r Watyka�ski II wyrazi� w konstytucji Dei Verbum po raz pierwszy zasad� ewolucji tradycji i historyczno�ci wiary, kt�ra �� jakkolwiek pozostaje ta sama - - przejawia si� jednak w spos�b dynamiczny w czasie. Ten kierunek, przygotowywany � jak wykazywali�my � wcze�niejszymi wypowiedziami Jana XXIII znajdzie sw�j rozwini�ty wyraz w ostatecznym brzmieniu konstytucji, uchwalonej przez Sob�r w dniu 18 listopada 1965 r. Tradycja wywodz�ca si� od Aposto��w �� czytamy w niej � czyni post�py (proficit) w Ko�ciele pod opiek� Ducha �wi�tego. Wzrasta (crescit) bowiem zrozumienie tak rzeczy, jak s��w (tam rerum quam verborum traditorum perceptio), przekazanych ju� to dzi�ki kontemplacji i dociekaniu wiernych, kt�rzy je rozwa�aj� w sercu swoim (� 2, 19 i 51), ju� te� dzi�ki g��bokiemu do�wiadczalnemu pojmowaniu spraw duchowych, ju� znowu dzi�ki nauczaniu (praeconio) tych, kt�rzy wraz z sukcesj� biskupi� otrzymali niezawodny charyzmat prawdy. Albowiem Ko�ci� z biegiem wiek�w d��y stale do pe�ni prawdy Bo�ej, a� wype�ni� si� w nim s�owa Bo�e 10.
NOWY STYL UPRAWIANIA TEOLOGII I NOWY SPOS�B UJMOWANIA
PRAWDY
Decyzja, jak� podj�� Sob�r w dniu 20 listopada 1962 r., a Jan XXIII potwierdzi�, oznacza�a jeszcze co� wi�cej: przes�dza�a ona wyb�r mi�dzy dwoma r�nymi stylami uprawiania teologii i � id�c jeszcze dalej � mi�dzy dwoma r�nymi sposobami ujmowania prawdy.
Istnia�a z jednej strony tradycyjna teologia podr�cznikowa, poj�ciowa i analityczna. Teologia ta d��y�a do uj�cia rzeczywisto�ci w pewien system tez, tworz�cych w sumie �doktryn�", kt�rych ilo�� i zakres ulega� rozszerzaniu
10 Konstytucja dogmatyczna �O Objawieniu Bo�ym" (Del Vertium), p. 8, AAS 58 (1966), s. 817�836. (Cyt. za przek�adem polskim w: �Znak", nr 152, luty 1967 r.)
przez specjalist�w w drodze rozumowania dedukcyjnego, a wi�c w drodze wydobywania z przyj�tych ju� poj�� coraz to nowych aspekt�w i w�a�ciwo�ci. Tak formu�owana doktryna" przedstawia si� zatem umys�owi w postaci uprzedmiotowionej, na podobie�stwo rzeczy; istnieje ona i rozwija si� niejako sama w sobie, niezale�nie od umys�u, kt�ry j� my�li czy przyjmuje. Tymczasem w rzeczywisto�ci nie mo�na oddzieli� �doktryny" od wyznaj�cego j� umys�u, nie mo�na jej utrzymywa� w oderwaniu od historii i od �wiata. Tote� Sob�r, id�c po linii swego pastoralnego nastawienia, obra� inn� drog�. Pastoralne nastawienie Soboru nie zak�ada�o wy��cznie afirmacji prawdy w sobie, ale poszukiwanie rozwoju, wyk�adu i formu�owanie prawdy dla ludzi wymaga�o, by m�wi� nie tylko to, co zosta�o osi�gni�te przed nami, ale r�wnie� to, do czego sami doszli�my dzi�ki wymianie z innymi lud�mi n. Nale�y oczywi�cie wiernie i bez zniekszta�ce� okre�la� pozycje Ko�cio�a katolickiego, ale trzeba robi� to w spos�b, kt�ry czyni je zrozumia�ymi dla ludzi i odpowiada na ich pytania i trudno�ci. Nie wystarczy przy tym tylko �agodzi� styl i szuka� mi�o brzmi�cej formy: trzeba si� zdoby� na wysi�ek my�lowy wyj�cia im naprzeciw. Oznacza to, �e doktryna nie jest wy��cznie przedmiotem przekazywania, ale r�wnie� przedmiotem poszukiwa�; i �e jej rozw�j od wewn�trz powinien si� dokonywa� nie tyle na drodze rozumowania wychodz�cego od poj�� i s��w, jak to czyniono poprzednio, co dzi�ki rozwa�aniu i do�wiadczaniu rzeczywisto�ci, dzi�ki odczytywaniu na nowo �r�de�, kt�re o niej m�wi� � przede wszystkim Pisma �wi�tego �� pod k�tem ludzkich w�tpliwo�ci12.
Przy takim nowym rozumieniu doktryny znika przeciwstawienie �pastoralnego" aspektu Soboru i jego aspektu �doktrynalnego". Jak podkre�la�y wypowiedzi wielu Ojc�w Soboru i teolog�w, jak r�wnie� samego Paw�a VI13, oba te aspekty nie tylko nie przeciwstawiaj� si� sobie