8985
Szczegóły |
Tytuł |
8985 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8985 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8985 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8985 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Francis Fukujama
Koniec Historii
Tytu� orygina�u The End ofHistory and the Last Man
Copyright � 1992 by Francis Fukuyama
All rights reserved
Copyright � 1996 for the Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.c, Pozna�
Przek�adu dokonali
Tomasz Biero� (rozdz. 8-19), Marek Wichrowski (Zamiast wst�pu oraz rozdz. 1-7) "���
zbior�#�Jekt graficzny ok�adki
. A. M�cza^:aos�aw Adamczyk
Fotografia autora Jerry Bauer
1'JOTEKA INSTYTUTU HISTORYCZNEGO Redaktor Uniwersytstu WarszawskiegcMna Kowalska
Wydanie I ISBN 83-7150-149-8
Wpisanodo inwentarza
Zysk i S-ka Wydawnictwo s.c.
ul. Wielka 10, 61-774 Pozna�
Fax 526 326, Dzia� handlowy fax/tel. 532 751, Redakcja tel. 532 767
Opracowanie komputerowe: Pro Omnia, Pozna�, ul. G�ogowska 81 tel./fax 662 735
Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca SA. Krak�w Druk z dostarczonych diapozytyw�w. Zam. 4609/96
SPIS TRE�CI
Podzi�kowania...................................................................................................... 7
Zamiast wst�pu..................................................................................................... 9
Cz�� I Stare pytanie na nowo postawione
1. Pesymizm naszych czas�w............................................................................. 26
2. Kolosy na glinianych nogach (I).................................................................... 39
3. Kolosy na glinianych nogach (II), czyli plantacje ananas�w na Ksi�ycu .. 52
4. �wiatowa rewolucja liberalna........................................................................ 72
Cz�� II Wiek starczy ludzko�ci
5. Idea historii powszechnej............................................................................... 90
6. Mechanizm potrzeb........................................................................................112
7. Nie ma barbarzy�c�w u bram.......................................................................128
8. Nie ko�cz�ca si� akumulacja......................................<..................................137
9. Zwyci�stwo magnetowidu..............................................................................148
10. W krainie o�wiaty...........................................................................................165
11. Odpowied� na wcze�niejsze pytanie..............................................................190
12. Nie ma demokracji bez demokrat�w..............................................................197
Cz�� III Walka o uznanie
13. Pocz�tek: b�j na �mier� i �ycie o czysty presti�............................................210
14. Pierwszy cz�owiek..........................................................................................224
15. Wakacje w Bu�garii.........................................................................................238
16. Bestia o czerwonych policzkach....................................................................249
17. Wzrost i upadek thymos..................................................................................262
18. Hegemonia i podda�stwo...............................................................................277
19. Unhfcersalne pa�stwo homogeniczne.............................................................287
Bibliografia...........................................................................:...............................298
ic
Francis Fukuyama
KONIEC HISTORII
Przek�ad Tomasz Biero�,
u>f*>:
/, j,yU
EX LIBRIS A. MACZAK qui me furatur
Biblioteka IHUW ;xaobc-
1076017194
Zysk i S-ka Wydawnictwo
FRANCIS FUKUYAMA ameryka�ski politolog, filozof, jest bytym zast�pc� dyrektora Zespo�u Planowania Politycznego Departamentu Stanu USA. Kiedy pisat Koniec historii byt wsp�pracownikiem Rand Corporation w Waszyngtonie.
KONIEC HISTORII
INSTYTUT HISTORYCZNY
Uniwersytetu Warszawskiego
7c.
� *
FRANCIS FUKUYAMA!
!
|kiego
'.>�?!-,*�.
: owi,
O.�SWi
Podzi�kowania
Koniec historii nie zaistnia�by w �adnej formie, ani jako artyku�, ani jako ksi��ka, gdyby profesorowie Nathan Tarcov i Allan Bloom z John M. Olin Center for In�uiry into the Theory and Practice of Democracy nie sk�onili mnie do wyg�oszenia w roku akademickim 1988/89 wyk�ad�w na ten temat w Uniwersytecie Chicagowskim. Uczonym owym, do�wiadczonym nauczycielom akademickim, a zarazem moim przyjacio�om, zawdzi�czam rozleg�e studia z zakresu wykraczaj�cego znacznie poza ramy filozofii politycznej. Pierwotny wyk�ad przybra� posta� artyku�u dzi�ki wysi�kowi Owena Harriesa, wydawcy �The National Interest", oraz pracy niewielkiego zespo�u redakcyjnego tego czasopisma. Erwin Glikes z wydawnictwa Free Press i Andrew Franklin w Hamish Hamilton przekonali mnie ostatecznie, i� budz�cy du�e zainteresowanie artyku� przekszta�ci� nale�y w ksi��k�, a tak�e pomogli przy redagowaniu ko�cowej wersji tekstu.
Wielce u�yteczne by�y uwagi licznych przyjaci� i koleg�w, kt�rzy tom niniejszy studiowali i komentowali. Najcenniejsze okaza�y si� spostrze�enia Abrama Shulsky'ego, tote� znajdzie tu wiele swoich idei i przemy�le�. Szczeg�lne podzi�kowania chcia�bym wyrazi� osobom, kt�re znalaz�y czas na przeczytanie i przedyskutowanie r�kopisu. S� to: Irving Kristol, David Epstein, Alvin Bernstein, Henry Higuera, Yoshihisa Komori, Yoshio Fukuyama oraz George Ho�mgren. Wdzi�czno�� winien jestem wszystkim � znajomym i nieznajomym czytelnikom wypowiadaj�cym si� podczas seminari�w i wyk�ad�w zar�wno w kraju, jak i za granic� na temat prezentowanej przeze mnie tezy.
James Thomson, prezes RAND Corporation, by� uprzejmy udost�pni� mi gabinet, kiedy pracowa�em nad szkicem tej ksi��ki. Gary i Linda Armstrong oderwali si� od w�asnych dyserta-
cji, aby pom�c w zbieraniu materia��w badawczych; s�u�yli te� cennymi radami, kiedy opracowywa�em poszczeg�lne tematy Rosaha Fonoroff dokona�a korekty. Zamiast konwencjonalnych podzi�kowa� sk�adanych maszynistkom s�owa uznania kieruj� pod adresem projektant�w mikroprocesora Intel 80386.
Na ko�cu najwa�niesze � �ona moja, Laura, dodawa�a mi otuchy, gdy pisa�em artyku�, oraz w czasie pracy nad ksi��k� Wspiera�a mnie w trudnym okresie, jako �e musia�em stawi� czo�o atakom przeciwnik�w. By�a pierwsz�, bardzo uwa�n� czytelniczk� r�kopisu i na wiele sposob�w przyczyni�a si� do jego ostatecznego kszta�tu i zawarto�ci. Moja c�rka Julia oraz syn David, kt�ry w�a�nie wtedy zdecydowa� si� przyj�� na �wiat pomogli mi w prosty spos�b � swoj� obecno�ci�.
� I
; rrr
Dla Julii i Davida
Zamiast wst�pu
Zacz�tkiem prezentowanej ksi��ki by�, jak wspomnia�em, artyku� Koniec historii?', kt�ry napisa�em latem 1989 roku dla czasopisma �The National Interest". Dowodzi�em tam, i� w ostatnich latach wyra�nie zwyci�a pogl�d o wy�szo�ci liberalnej demokracji, kt�ra kolejno pokona�a rywalizuj�ce z ni� monarchi� dziedziczn�, faszyzm i w ko�cu komunizm, nad innymi ustrojami politycznymi. Co wi�cej, mo�e ona wyznaczy� �ostatni� faz� ideologicznej ewolucji ludzko�ci", a tym samym ukonstytuowa� �ostateczn� form� rz�du", kt�ra stanowi� b�dzie rzeczywisty �koniec historii". Tylko liberalna demokracja nie jest obci��ona fundamentalnymi wadami, sprzeczno�ciami wewn�trznymi oraz niedostatkiem racjonalno�ci, czyli tym, co wiod�o dawne ustroje do nieuchronnego upadku. Nie twierdz�, bynajmniej, �e wsp�czesne ustabilizowane demokracje formalne, na przyk�ad Stany Zjednoczone, Francja czy Szwajcaria, nie cierpia�y na rozmaite spo�eczne choroby i wolne by�y od niesprawiedliwo�ci. Problemy owe nie wynika�y jednak z wewn�trznych s�abo�ci systemu, lecz stanowi�y nast�pstwo niepe�nej realizacji jego dw�ch kardynalnych zasad � wolno�ci i r�wno�ci. Je�li nawet niekt�re z pa�stw dzisiaj zmierzaj�cych ku demokracji ponios� kl�sk� i powr�c� do prymitywniej szych form sprawowania w�adzy, teokracji czy dyktatury wojskowej, niepodobna, aby sam liberalny idea� na tym ucierpia�.
Artyku� spotka� si� z niezwykle �ywym odd�wi�kiem w krajach tak odmiennych jak Anglia, Francja, W�ochy, Zwi�zek Radziecki, Brazylia, Republika Po�udniowej Afryki, Japonia i Korea Po�udniowa. Krytyka przybiera�a rozliczne formy. Cz�ciowo wynika�a z prostego niezrozumienia wyk�adanych idei,
1F. Fukuyama, Koniec historii?, prze�. Barbara Stanosz, w: Irena Lasota (red.), Czy koniec historii?, �Konfrontacje" 13, Pomost, Warszawa 1991, s. 7-36.
cz�ciowo natomiast dociera�a do sedna mojej argumentacji2. Wielu oponent�w zaskoczy�a proponowana przeze mnie wyk�adnia terminu �historia". Zwykli postrzega� histori� stereotypowo, jako nast�powanie po sobie wyizolowanych zdarze�, takich jak na przyk�ad zburzenie muru berli�skiego, masakr� na placu Tienanmen czy iracki atak na Kuwejt. Przekonywali, i� na mocy samych fakt�w moje dowodzenie zawiera� musi b��d.
Najdonio�lejsze nawet zdarzenia same w sobie nie decyduj� o sensie dobiegaj�cego ko�ca historycznego procesu. Istot� jego wyznacza bowiem w�a�ciwa historia � jednolinearny, sp�jny, ewolucyjny ci�g zmian ukierunkowanych, na kt�ry sk�adaj� si� zbiorowe do�wiadczenia lud�w wszystkich czas�w. Tak rozumiana najbli�sza jest koncepcjom niemieckiego filozofa G.W.F. Hegla. Do powszechnego obiegu intelektualnego wprowadzi� histori� ucze� Hegla, Karol Marks. U�ywaj�c okre�le� typu �prymitywny", �rozwini�ty", �tradycyjny" czy �nowoczesny" w odniesieniu do faz rozwojowych spo�ecze�stw, przyjmujemy j� implicite. Obaj my�liciele g�osili, �e spo�ecze�stwa ewoluuj� od prostych struktur szczepowych opartych na niewolnictwie oraz produkcji rolnej poprzez teokracj�, monarchi� i arystokracj� feudaln� ku nowoczesnej demokracji liberalnej z jej osnow� � kapitalizmem nap�dzanym zdobyczami techniki. Ci�g �w nie jest przypadkowy, mo�na go racjonalnie wyja�ni� nawet wtedy, gdy zanegujemy linearno��, czy te� podwa�ymy pozytywny wp�yw �post�pu" na szcz�cie i dobro cz�owieka.
Hegla i Marksa ��czy�o przekonanie, i� ewolucja form ludzkiego spo�ecze�stwa nie jest procesem ad infinitum, lecz ma sw�j wyra�ny fina�, kt�ry nast�pi, kiedy najg��bsze i fundamentalne pragnienia cz�owieka zostan� wreszcie zaspokojone. Dzieli� ich pogl�d na sens �ko�ca historii" � o ile dla Hegla jawi si� tam pa�stwo liberalne, o tyle dla Karola Marksa jest to spo�ecze�stwo komunistyczne. Rzeczonego ko�ca nie nale�y uto�samia� z zanikiem naturalnego cyklu narodzin, �ycia i �mierci. Nie zejd�
2 Por. moje pierwsze odpowiedzi na krytyk� � Wyst�pienie ko�cowe, w: Czy koniec historii?, op. cit., s. 97-111.
10
1
tak�e z areny dziejowej tzw. wa�ne wydarzenia i nie zabraknie opisuj�cych je gazet. Stanie si� natomiast co� innego: nie b�dzie ju� dalszego rozwoju podstawowych zasad oraz spo�ecznych instytucji, wszystkie istotne problemy znajd� bowiem swe ostateczne rozwi�zanie.
Ksi��ka niniejsza nie jest now� redakcj� oryginalnego artyku�u, nie zamierzam r�wnie� kontynuowa� w niej dyskusji z moimi krytykami i komentatorami. Prosz� w �adnym wypadku nie traktowa� jej jako interpretacji ko�ca zimnej wojny, czy te� jako glosy do innego prze�omowego wydarzenia polityki wsp�czesnej. Je�li nawet praca ta wyja�niana bywa przez pryzmat ostatnich wypadk�w, jej rdze� stanowi przecie� starsze pytanie o sens post�pu. Czy obecnie, w ko�cu XX wieku uwa�a� mo�na za celowe dociekanie po raz kolejny kszta�tu historii i zastanawianie si�, czy rzeczywi�cie jest ona wyrazi�cie ukierunkowana i wiedzie zdecydowan� wi�kszo�� spo�ecze�stw ku demokracji liberalnej? Odpowiadam na powy�sze pytanie pozytywnie z dw�ch r�nych powod�w. Pierwszy dotyczy sfery ekonomii, drugi za� odnosi si� do tego, co zwykli�my nazywa� �walk� o uznanie praw".
Odwo�ywanie si� do autorytetu Hegla, Marksa lub innego XIX-wiecznego filozofa oczywi�cie nie dostarcza dowodu na istnienie ukierunkowanej historii. Ich intelektualne dziedzictwo w ci�gu ostatnich stu pi��dziesi�ciu lat doczeka�o si� zreszt� wielu bezlitosnych atak�w z r�nych stron. Wi�kszo�� znanych XX-wiecznych my�licieli poddawa�a ostrej krytyce ide� historii jako sp�jnego i zrozumia�ego procesu, twierdzi�a nawet, i� nie spos�b znale�� filozoficznego wyja�nienia wszystkich aspekt�w �ycia cz�owieka. Zach�d przyj�� postaw� pesymistyczn� w odniesieniu do mo�liwo�ci wszechogarniaj�cego post�pu w ramach demokratycznych instytucji. �w g��boki pesymizm nie by� zjawiskiem przypadkowym, lecz wyp�ywa� z obserwacji rzeczywi�cie tragicznych zdarze� politycznych pierwszej po�owy XX wieku: dw�ch skrajnie wyniszczaj�cych wojen, ekspansji ideologii totalitarnych, wykorzystania przeciwko cz�owiekowi osi�gni�� nauki w postaci broni nuklearnej oraz zagro�e� dla
11
�rodowiska naturalnego. �yciowe do�wiadczenia ocala�ych ofiar politycznej przemocy � od tych, kt�rzy przetrwali hitleryzm i stalinizm, po uciekinier�w ze �wiata Poi Pota � zaprzeczaj� istnieniu historycznego post�pu. My sami jeste�my ju� tak skoncentrowani na odbiorze z�ych nowin i przygotowani na podobne w przysz�o�ci, �e niemal utracili�my zdolno�� rozpoznawania wiadomo�ci dobrych.
A dobre zacz�y wreszcie do nas dociera�! Najbardziej godnym uwagi osi�gni�ciem ostatnich dekad XX wieku jest ujawnienie nies�ychanej s�abo�ci wszechpot�nych, jak si� zdawa�o, dyktatur, o r�norodnym obliczu � upadek dotyczy przecie� i prawicowych wojskowo-autorytarnych, i lewicowych totalitar-no-komunistycznych moloch�w. Kruszenie si� tych system�w nie zale�y od szeroko�ci geograficznej, a �wiadkami destrukcji s� w tym samym stopniu Ameryka Po�udniowa i Europa Wschodnia, Zwi�zek Radziecki, �rodkowy Wsch�d czy Azja. I chocia� nie wsz�dzie przegrane re�imy zast�puje liberalna demokracja, pozostaje ona jedynym sp�jnym wewn�trznie celem, kt�ry ��czy r�ne regiony i kultury na kuli ziemskiej. W dodatku liberalne zasady ekonomiczne stanowi�ce �wolny rynek" rozprzestrzeniaj�c si�, spowodowa�y bezprecedensowy dobrobyt materialny, i to zar�wno w krajach rozwini�tych, jak i tych, kt�re pod koniec drugiej wojny �wiatowej by�y cz�ci� ubogiego Trzeciego �wiata. Rewolucja liberalna w my�li ekonomicznej niekiedy poprzedza�a sam ruch ku wolno�ci politycznej, innym razem za� post�powa�a tu� za nim.
W wyra�nej opozycji wobec wymienionych tendencji pozytywnych sta�y straszliwe wydarzenia pierwszej po�owy XX wieku, kiedy to totalitarne re�imy � lewicowe pospo�u z prawicowymi � zmierza�y ku dominacji nad �wiatem. Dlatego te� warto docieka�, czy rzeczywi�cie zwyci�stwo liberalizmu nie jest wynikiem szcz�liwego zbiegu okoliczno�ci, a nie wyrazem jakiej� domniemanej logiki dziej�w. Podnosz�c problem istnienia historii uniwersalnej, powr�ci�em do dyskusji, jaka mia�a miejsce w pocz�tkach XIX wieku, a w naszych czasach zosta�a zarzucona z powodu kolejnych katastrof dziejowych nawiedzaj�-
12
cych ludzko��. Przedstawiane tutaj argumenty stanowi� czyteln� kontynuacj� idei Kanta i Hegla, my�licieli, kt�rzy uczynili z historii temat swych rozwa�a�.
W ksi��ce* przedstawiam a� dwie odr�bne metody dochodzenia do schematu historii uniwersalnej. Cz�� pierwsza zawiera uzasadnienie przyczyn ponownej analizy samego istnienia historii; w cz�ci drugiej proponuj� wst�pn� charakterystyk� problemu, a za model (czy mechanizm) ilustruj�cy kierunkowo�� i sp�jno�� wydarze� dziejowych s�u�� mi nauki przyrodnicze. Tylko ta dziedzina jest bowiem powszechnie uznawana za obszar zmian wzbogacaj �co-post�powych i ukierunkowanych, niezale�nie od kontrowersji dotycz�cej ich wp�ywu na szcz�cie ludzko�ci. Post�puj�cy podb�j przyrody, kt�ry by� mo�liwy dzi�ki rozwojowi metody naukowej w XVI i XVII wieku, nast�powa� w zgodzie ze �ci�le okre�lonymi prawami ustalonymi wszak nie przez cz�owieka, lecz obecnymi w samej przyrodzie.
, Z dw�ch powod�w nawarstwianie si� osi�gni�� nowo�ytnych nauk przyrodniczych ujednolica�o w pewnym stopniu spo�ecze�stwa cywilizowane. Po pierwsze, technologia decydowa�a o zwyci�stwach w wojnach i dawa�a mo�liwo�� prowadzenia rozleg�ych konflikt�w mi�dzynarodowych � �aden kraj ceni�cy swoj� niezale�no�� nie m�g�, tak po prostu, zignorowa� potrzeby unowocze�nienia obronno�ci. Po drugie, nauka ustanowi�a jednolity spos�b wytwarzania d�br. Dopiero nowoczesna technologia sprawi�a, �e sta�a si� mo�liwa niesko�czona akumulacja d�br, a tak�e zaspokojenie bezustannie wzrastaj�cych ludzkich potrzeb. Owe procesy uprzyczynowi�y wzrost homogenizacji spo�ecze�stw, niezale�nie od ich dziedzictwa kulturowego i historycznych do�wiadcze�. Kraje skazane zosta�y na upodabnianie si� do siebie: narody musia�y zjednoczy� si� na podstawie scentralizowanych pa�stw; podj�� trud urbanizacji; zast�pi� tradycyjne organizacje plemienne, rodzinne czy religijne racjonalnymi strukturami ekonomicznymi realizuj�cymi sku-
* Polskie wydanie ukazuje si� w dw�ch woluminach: Koniec historii i Ostatni cz�owiek.
13
tecznie swoje zadania; rozpocz�� powszechn� edukacj� obywateli. �wiatowy rynek oraz powszechna kultura konsumpcyjna zacie�nia�y sie� powi�za� mi�dzynarodowych. Sama logika rozwoju nowoczesnych nauk przyrodniczych zdawa�a si� dyktowa� przebieg ewolucji powszechnej w kierunku kapitalizmu. Do�wiadczenia Zwi�zku Radzieckiego, Chin oraz innych kraj�w bloku socjalistycznego potwierdzi�y tez�, �e wysoko scentralizowane systemy gospodarcze zdolne s� osi�gn�� poziom rozwoju Europy Zachodniej z lat pi��dziesi�tych, ale nic wi�cej � pozostaj� bezradne w obliczu ekonomii �postindustrialnej", w kt�rej operowanie informacjami oraz techniczne wynalazki graj� znacznie wi�ksz� rol�.
Mechanizm rozwoju historii wykorzystuj�cy post�p nauk przyrodniczych jest skuteczny jako model wyja�niaj�cy procesy uniformizacyjne spo�ecze�stw, ale nie ujmuje zjawiska demokracji. Wiemy jednak, �e najwy�ej rozwini�te gospodarczo kraje �wiata s� przecie� miejscami bezspornego triumfu demokracji. O ile nauka wiedzie nas pod bramy ziemi obiecanej demokracji liberalnej, o tyle nie wprowadza nas do owego raju, nie istniej� bowiem ekonomiczne przes�anki zmuszaj�ce silnie uprzemys�owione kraje do tworzenia wolno�ci politycznej. Na przyk�ad ustabilizowana demokracja liberalna powsta�a ju� w 1776 roku na preindustrialnych terenach Stan�w Zjednoczonych. W wielu krajach, od Japonii okresu Meiji przez Niemcy Bismarcka po wsp�czesn� Tajlandi� i Singapur, wysokiej industrializacji towarzyszy autorytaryzm polityczny. Cz�sto w takich pa�stwach obserwuje si� przyrost produkcji niemo�liwy do osi�gni�cia w �wiecie demokratycznym.
Pierwsza metoda uzasadnienia historii uniwersalnej okaza�a si� wi�c tylko cz�ciowo skuteczna. To, co nazwali�my logik� rozwoju nowoczesnych nauk przyrodniczych, oznacza ekonomiczn� interpretacj� zmiany historycznej, kt�ra nieuchronnie wiedzie do kapitalizmu (w przeciwie�stwie do odmiany marksistowskiej tej interpretacji utrzymuj�cej, �e celem historii jest socjalizm). Odwo�anie si� do wp�ywu nauk przyrodniczych wiele wyja�nia: dowiadujemy si�, dlaczego mieszka�cy kraj�w demo-
14
kratycznych bywaj� raczej pracownikami umys�owymi w biurach, a nie z trudem utrzymuj�cymi si� przy �yciu ch�opami, dlaczego nale�ymy do zwi�zk�w zawodowych zamiast do szczep�w i klan�w; rozumiemy powody naszego pos�usze�stwa wobec przedstawiciela administracji pa�stwowej, a nie kap�ana; wiemy tak�e, z jakich przyczyn nie jeste�my analfabetami oraz pos�ugujemy si� w danym pa�stwie tym samym j�zykiem narodowym.
�ycie cz�owieka ma tak�e pozaekonomiczne aspekty, st�d redukowanie wszystkiego do proces�w gospodarczych zawsze stanowi niepe�n� interpretacj� historii. W szczeg�lno�ci gospodarcza wizja historii nie daje odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego jeste�my demokratami, a tym samym obro�cami w�adzy wi�kszo�ci i rzecznikami podstawowych praw cz�owieka gwarantowanych przez prawo pa�stwowe. Z tej w�a�nie przyczyny w trzeciej cz�ci pracy przedstawiam pr�b� ca�o�ciowego opisu, kt�ry unika redukcjonizmu ekonomicznego. Dokonuj�c tego zabiegu, powracam do Heglowskiej niematerialistycznej koncepcji historii, opieraj�cej si� na �walce o uznanie".
Hegel uwa�a�, �e istoty ludzkie, podobnie jak zwierz�ta, posiadaj� naturalne potrzeby i po��daj� rzeczy znajduj�cych si� w �wiecie zewn�trznym, ale przede wszystkim chcia�yby zapewni� sobie bezpieczne istnienie. Cech� zdecydowanie wyr�niaj�c� nas w�r�d organizm�w �ywych jest to, �e cz�owiek chce by� doceniany i szanowany przez innych ludzi, chce by� rozpoznawany jako istota ludzka, obiekt warto�ciowy sam w sobie i godny szacunku. Tylko cz�owiek zdolny jest dla wy�szych i abstrakcyjnych cel�w przewyci�y� zwierz�ce instynkty, a w�r�d nich najpot�niejszy � instynkt samozachowawczy. Pragnienie uznania, zdaniem Hegla, w zamierzch�ej przesz�o�ci wiod�o pierwszych dw�ch wojownik�w do �miertelnej walki o wzajemne �respektowanie" cz�owiecze�stwa. Kiedy naturalny l�k przed �mierci� spowodowa� poddanie si� jednego z wojownik�w, w�wczas powsta� stosunek hegemonii i podda�stwa. Przyczyn� owej krwawej walki, jaka mia�a miejsce u �r�de� historii, nie by�y takie dobra jak �ywno��, dom czy zapewnienie
15
bezpiecze�stwa, ale wy��cznie duma i presti�. Cel�w tej pierwszej walki nie okre�li�a przyroda i dlatego w�a�nie Hegel widzia� w niej pierwszy przeb�ysk ludzkiej wolno�ci.
Pragnienie uznania wydawa� si� mo�e poj�ciem nie znanym, ale w rzeczywisto�ci jest r�wnie stare jak tradycja politycznej filozofii Zachodu. Stanowi przy tym istotn� i dawno poznan� cech� osobowo�ci cz�owieka. Ju� Platon w Pa�stwie przedstawia podzia� duszy na trzy cz�ci, wymieniaj�c: po��dliw�, rozumn� oraz t�, kt�r� nazywa thymos, czyli odwa�n�, �m�n�". Wi�kszo�� ludzkich zachowa� mo�e zosta� przedstawiona jako splot dzia�a� dw�ch pierwszych cz�ci duszy. Po��danie sk�ania do poszukiwania rzeczy w �wiecie zewn�trznym, a rozum wskazuje, jak skutecznie je zdoby�. Ludzie poszukuj� jednak uznania dla swej w�asnej warto�ci lub dla warto�ci innych godnych tego ludzi, rzeczy lub zasad. Sk�onno�� do przypisywania sobie warto�ci i ��dania od innych jej akceptacji jest tym, co w j�zyku potocznym nazywamy �poczuciem w�asnej godno�ci" lub �ambicj�". Tendencja owa wyp�ywa z cz�ci duszy okre�lanej jako thymos i jest jak gdyby wrodzonym zmys�em sprawiedliwo�ci. Istoty ludzkie wierz�, i� posiadaj� wewn�trzn� warto��, a kiedy kto� odmawia im tego lub ich warto�� ni�ej wycenia, wtedy do�wiadczaj� uczucia gniewu. Z kolei �ycie niezgodnie z poczuciem w�asnej warto�ci wywo�uje wstyd, natomiast w�a�ciwa jej ocena � dum�. Pragnienie uznania wraz z towarzysz�cymi mu uczuciami gniewu, wstydu oraz dumy s� cz�ci� osobowo�ci cz�owieka i mocno przejawiaj� si� w �yciu politycznym. Stanowi�, zdaniem Hegla, osnow� procesu historycznego. ��danie traktowania z nale�ytym szacunkiem sta�o si�, wed�ug Hegla, przyczyn� wyznaczaj�cej pocz�tek historii krwawej wojny o presti�. W rezultacie spo�ecze�stwo podzieli�o si� na dwie klasy: zdecydowanych odda� �ycie za honor pan�w i niewolnik�w, kt�rzy poddali si� w obawie przed �mierci�. Stosunki spo�eczne oparte na nier�wno�ciowym zwi�zku pan-niewol-nik przybiera�y wiele form i dominowa�y najd�u�ej w dziejach ludzko�ci. Nie zaspokoi�y jednak potrzeb zar�wno nieszcz�snych poddanych, jak i ich dumnych pan�w. Tych pierwszych,
16
rzecz jasna, nikt nie traktowa� jak pe�nowarto�ciowych 1 ci drudzy za� mogli by� rozpoznawani z szacunkiem tylko pi ni�szych od siebie, czyli w�a�nie przez owych niewolnik� Tote� niezadowolenie z wadliwego, niew�a�ciwego traktowania cz�owieka w spo�ecze�stwach arystokratycznych uformowa�o �sprzeczno��", kt�ra spowodowa�a nadej�cie kolejnych faz historii.
Hegel wierzy�, i� przenikaj�ca spo�ecze�stwa arystokratyczne �sprzeczno��" zosta�a ostatecznie zniesiona w wyniku rewolucji francuskiej i� mo�emy tutaj doda� � ameryka�skiej. Obali�y one samo rozr�nienie mi�dzy panem i poddanym przez uczynienie poddanych panami samych siebie, ustanowienie zasady w�adzy ludu i porz�dku prawa. Nier�wno�� obarczaj�ca stosunki pana i poddanego zosta�a zast�piona przez powszechne i wzajemne uznanie ludzkiej godno�ci ka�dego obywatela. Pa�stwo ustanawiaj�c prawa potwierdzi�o godno�� wszystkich. Heglowskie rozumienie sensu wsp�czesnych liberalnych demokracji r�ni si� oczywi�cie w znacznym stopniu od pojmowania teoretycznych podstaw liberalizmu w krajach anglosaskich, takich jak Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone. Zgodnie z tradycj� anglosask� d��enie do uznania cz�owiecze�stwa stanowi�o proces drugorz�dny wobec o�wieconego zmierzania do osi�gni�cia korzy�ci w�asnej, a w szczeg�lno�ci wobec ��dania ochrony �ycia i zdrowia. O ile Hobbes, Locke i ameryka�scy ojcowie za�o�yciele, tacy jak Jefferson i Madison wierzyli, �e uprawnienia w du�ym stopniu s� �rodkiem ochrony sfery prywatnej, w kt�rej cz�owiek realizuje si� i spe�nia potrzeby swej duszy3, o tyle Hegel dostrzega� uprawnienia jako cele same w sobie, poniewa� to, co rzeczywi�cie zaspokaja istotne potrzeby, le�y nie w sferze materialnego dobrobytu, lecz w uznawaniu statusu i godno�ci cz�owieka. Hegel doszed� do wniosku, �e historia osi�gn�a sw�j kres wraz z rewolucj� francusk� i ame-
3 Locke, a szczeg�lnie Madison s�dzili, �e jednym z cel�w demokratycznego rz�du jest ochrona uprawnie� obywateli. Patrz s. 275-278 oraz przyp. 15 w rozdz. 14.
17
ryka�sk�, kt�re spowodowa�y, i� najg��bsze pragnienia cz�owieka, wyra�aj�ce si� w owej walce o uznanie, zosta�y spe�nione w spo�ecze�stwach przenikni�tych szacunkiem wobec osoby. Poniewa� nie jest mo�liwe stworzenie systemu doskonalej spe�niaj�cego ludzkie potrzeby, nie jest mo�liwy dalszy post�p.
��danie uznania stanowi brakuj�ce ogniwo pomi�dzy liberaln� ekonomik� a polityk�. Jak zaznaczy�em, element ten jest nieobecny w drugiej cz�ci niniejszej ksi��ki. O�wiecony rozum i zmierzanie do uznania s� czynnikami wystarczaj�cymi dla ca�o�ciowego wyja�nienia procesu industrializacji oraz �ycia ekonomicznego w og�le. Zawodz� natomiast jako spos�b t�umaczenia ruchu ku liberalnej demokracji. Zmierzanie ku niej wynika z dzia�a� thymos � cz�ci duszy, kt�ra ���da uznania". Towarzysz�ce uprzemys�owieniu zmiany spo�eczne, przede wszystkim takie jak powszechna edukacja, wyzwoli�y w cz�owieku pewne potrzeby, kt�rych nie obserwowano wcze�niej u cz�onk�w klas upo�ledzonych. Kiedy poziom �ycia zdecydowanie wzr�s�, a obywatele stali si� bardziej kosmopolityczni, lepiej wykszta�ceni i w wi�kszym zakresie r�wni sobie, w�wczas spo�ecze�stwa zacz�y ��da� nie tylko coraz wi�kszego dobrobytu, ale przede wszystkim uznania ich statusu. Gdyby poprzestali na o�wieconym rozumie i czystym ��daniu uznania uprawnie� podstawowych, ich potrzeby spe�nia�yby zorientowane na gospodark� rynkow� re�imy autorytarne, takie jakie istnia�y np. w Hiszpanii Franco czy rz�dzonej przez wojsko Korei Po�udniowej i Brazylii. Maj� jednak tak�e tymotejsk� dum� i poczucie warto�ci, kt�re ka�e im ��da� ustanowienia demokratycznej, a nie paternalistycznej w�adzy, systemu traktuj�cego obywatela jak autonomiczn� i woln� jednostk�. Komunizm zosta� ostatnimi czasy zast�piony przez demokracj� liberaln�, reprezentowa� bowiem bardzo wadliw� form� uznawania tych potrzeb.
Zrozumienie ogromnego znaczenia w historii potrzeby uznania pozwala nam na nowo zinterpretowa� zjawisko kultury, religii, pracy, nacjonalizmu i wojny. T� kwesti� omawia cz�� pierwsza Ostatniego cz�owieka, w kt�rej zastanawiam si� tak�e
18
nad sposobami ujawniania si� tej si�y w przysz�ej historii. Cz�owiek wierz�cy, na przyk�ad, realizuje potrzeb� uznania poprzez ��danie szacunku dla swych bog�w i praktyk religijnych; nacjonalista z kolei wymaga uznania j�zyka narodowego, kultury lub grupy etnicznej. Te dwie przyk�adowe formy uznania s� mniej racjonalne od uniwersalnego uznania proponowanego przez pa�stwo liberalne, gdy� opieraj� si� na arbitralnych rozr�nieniach pomi�dzy grupami ludzi b�d� te� mi�dzy sacrum iprofanum. Dlatego religi�, nacjonalizm, a tak�e pewien zestaw uznawanych za moralne zachowa� i zwyczaj�w (a wi�c szeroko rozumiana lokaln� �kultur�") traktowano jako przeszkody na drodze ku demokratycznym instytucjom politycznym i gospodarce wolnorynkowej.
Rzeczywisto�� historyczna jest jednak bardziej skomplikowana ni� powy�szy schemat. Zdarza�o si� przecie�, �e zwyci�stwo liberalizmu w polityce i gospodarce by�o wynikiem dzia�ania irracjonalnych si�, kt�re sama teoria liberalna odrzuca�a. Aby demokracja mog�a we w�a�ciwy spos�b zadzia�a�, obywatele wcze�niej musieli rozwin�� irracjonaln� dum� w swych w�asnych instytucjach demokratycznych oraz to, co Tocqueville nazywa� �sztuk� stowarzyszania si�", kt�ra wynika z dumnej przynale�no�ci do lokalnych wsp�lnot. Owe wsp�lnoty cz�sto jednoczy religia, etniczno�� lub jaka� inna w�asno�� � odleg�a jednak od tego, co jako przedmiot uznania proponuje pa�stwo liberalne. To samo zastrze�enie dotyczy liberalnej gospodarki. Praca w tradycji my�li liberalnej z zasady uznawana jest za nieprzyjemn� aktywno��, kt�rej celem jest spe�nienie ludzkich pragnie� b�d� te� likwidacja cierpie�. Istniej� wszak pewne kultury, takie jak buduj�cych europejski kapitalizm protestant�w czy te� elit japo�skich z czas�w Meiji, rozwijaj�ce silne poczucie etyki pracy i traktuj�ce j� jako sam� w sobie godn� szacunku. Nawet w naszych czasach etyka pracy uznawana w wielu krajach azjatyckich opiera si� nie na pobudkach materialnych, lecz na postrzeganiu przez r�ne grupy spo�eczne pracy jako dzia�alno�ci wartej najwy�szego uznania. Wynika z tego, �e nawet liberalna gospodarka nie wyrasta li tylko na glebie czystych
19
zasad my�li liberalnej, ale potrzebuje r�wnie� irracjonalnych form thymos.
Walka o uznanie pozwala nam g��biej zrozumie� istot� polityki mi�dzynarodowej. Krwawa wojna o uznanie pomi�dzy owymi pierwszymi wojownikami niejako prefiguruje imperializm i zmierzanie do stania si� �wiatowym mocarstwem. Relacja pan--poddany jest oczywi�cie reprodukowana na poziomie pa�stw, gdzie ju� nie jednostki, lecz narody prowadz� walk� o dominacj�. Irracjonalna si�a, jak� jest nacjonalizm, stanowi�a narz�dzie walki o uznanie w okresie ponad stu ostatnich lat, a w XX wieku by�a przyczyn� najpot�niejszych konflikt�w. Zapanowa�a wtedy �polityka mocarstw", jak m�wi� �realista" polityki mi�dzynarodowej Henry Kissinger.
Je�li jednak uznamy wojn� za proces nap�dzany pragnieniem uznania, to rewolucje liberalne, kt�re znios�y stosunki pan-pod-dany i uczyni�y dawnych niewolnik�w panami samych siebie, powinny wywrze� podobny wp�yw na relacje pomi�dzy pa�stwami. Liberalne demokracje zast�pi�y irracjonalne pragnienie bycia uznanym za pot�niejszego potrzeb� bycia uznanym za r�wnego. �wiat zosta� przygotowany do tego, aby zrezygnowa� w pewnym zakresie z wojen, narody uzna�y bowiem prawo innych do r�wnego traktowania. W rzeczy samej, materia�y historyczne z ostatnich kilkuset lat potwierdzaj�, �e pa�stwa demokratyczne nie zachowuj� si� wobec siebie w spos�b w�a�ciwy imperializmowi, a nawet unikaj� wojen z krajami obcymi im ideowo i pozbawionymi instytucji liberalnych. Obecnie nacjonalistyczne tendencje wzrastaj� w krajach Europy Wschodniej i by�ego Zwi�zku Radzieckiego, czyli w regionach, gdzie przez d�ugi czas pr�bowano znie�� to�samo�� narodow�. W�r�d najstarszych i do�� bezpiecznych narod�w nacjonalizm prze�ywa obecnie tak�e pewien proces ewolucji. ��danie uznania to�samo�ci etnicznej w Europie Zachodniej niejako �ob�askawiono", czyni�c je mniej gro�nym i zgodnym z tendencj� powszechnej demokratyzacji. Proces ten w swej istocie przypomina to, co dzia�o si� w sferze religijnej kilka wiek�w wcze�niej.
Druga cz�� Ostatniego cz�owieka traktuje o �ko�cu historii"
20
i �ostatnim cz�owieku", istocie, kt�ra w�wczas powstanie. W trakcie dyskusji nad moim artyku�em w �The National Inte-rest" wielu autor�w sugerowa�o, �e mo�liwo�� ko�ca historii powszechnej zale�y od tego, czy we wsp�czesnym �wiecie istniej� silni i zdolni do przetrwania konkurenci liberalnej demokracji. Toczono wiele spor�w mi�dzy innymi na temat �mierci komunizmu (czy rzeczywi�cie mia�a miejsce...) oraz ewentualnego powrotu fundamentalizm�w religijnych i ultranacjonali-zmu. G��bsze i bardziej fundamentalne pytanie dotyczy jednak samej warto�ci demokracji, a nie tego tylko, czy jest zdolna zwyci�y� swych obecnych przeciwnik�w. Zak�adaj�c, �e zewn�trzni jej wrogowie nie s� gro�ni, zastanawiamy si�, czy zbudowane na podstawie liberalnej spo�ecze�stwo trwa� b�dzie wiecznie. Rozstrz�samy te� kwestie wewn�trznej sp�jno�ci systemu � czy jest wolny od wewn�trznych sprzeczno�ci, a je�li takie wyst�puj�, to czy mog� podwa�y� i zniszczy� demokracj�. Oczywi�cie obecne pa�stwa liberalne napotykaj� wiele powa�nych trudno�ci, od problemu narkotyk�w, bezdomnych, przest�pczo�ci i zagro�enia �rodowiska naturalnego a� po s�abo�ci spo�ecze�stwa konsumpcyjnego. Wymienione problemy s�jednak rozwi�zywalne wewn�trz systemu liberalnego i nie tak powa�ne, by powodowa� upadek spo�ecze�stwa jako ca�o�ci, o zasi�gu zbli�onym do kl�ski komunizmu w latach osiemdziesi�tych.
Alexandre Kojeve, tworz�cy w XIX wieku wybitny komentator Hegla, nieprzejednanie g�osi� pogl�d, i� historia ju� si� zako�czy�a, gdy� tw�r, jaki okre�la� mianem � uniwersalnego pa�stwa homogenicznego", a kt�ry my zwiemy demokracj� liberaln�, ostatecznie rozwi�za� centralny problem dziej�w poprzez zast�pienie relacji pan-poddany uniwersalnym i r�wnym uznaniem uprawnie�. Historia ludzko�ci wraz z jej g��wnymi �okresami" jest histori� poszukiwa� najlepszej formy uznania. Dopiero �wiat wsp�czesny zdo�a� j� stworzy� i w�wczas nast�pi�o �ca�kowite zaspokojenie potrzeb". Tez� ow� Kojeve g�osi� ca�kiem powa�nie, a ja tak�e przy niej obstaj�. Pozwala nam ona bowiem poj�� w�a�ciwy sens dziej�w i tysi�cletniej historii po-
21
lityki jako procesu zmierzania cz�owieka do pe�nego uznania, kt�re zreszt� tak�e le�y u �r�de� powstania tyranii, imperializmu i ch�ci dominowania. Wprawdzie pragnienie uznania ma sw� ciemn� stron�, ale zarazem tworzy podatny psychologiczny grunt dla cn�t politycznych, takich jak odwaga, duch obywatelski i sprawiedliwo��. Wszystkie spo�ecze�stwa korzystaj� z jego pot�gi, ale r�wnocze�nie zmuszone s� do bronienia si� przed niszczycielskimi konsekwencjami pewnych jego wciele�. Je�li wsp�czesne rz�dy konstytucyjne opracowa�y spos�b na bycie powszechnie uznawanym, a tym samym na trwa�e oddalenie zagro�enia tyrani�, to rzeczywi�cie dysponuj� fundamentem, kt�ry gwarantuje stabilne trwanie w stopniu bezprecedensowym w historii ludzko�ci.
Czy jednak owo uznanie dost�pne jest obywatelom pa�stw demokratycznych i �ca�kowicie zaspokaja ich potrzeby"? Od tego bowiem zale�y zar�wno przysz�o�� demokracji, jak i los jej ewentualnych konkurent�w. W drugiej cz�ci Ostatniego cz�owieka streszczam kolejno dwie odpowiedzi na postawione pytanie � lewicowe i prawicowe. Lewica g�osi, i� powszechne uznanie w spo�ecze�stwie kapitalistycznym jest nieuchronnie wadliwe, gdy� kapitalizm wytwarza nier�wno�ci spo�eczne oraz zak�ada podzia� pracy, kt�ry ipso facto wyklucza r�wno��. Tak wi�c og�lny poziom dobrobytu nie stanowi w�a�ciwego rozwi�zania, albowiem w takim spo�ecze�stwie zawsze b�d� wzgl�dnie ubodzy, kt�rzy przez innych obywateli nie b�d� postrzegani jako ludzie. Jednym s�owem, liberalna demokracja nie uznaje obywateli za r�wnych.
My�liciele prawicowi s� autorami drugiego i, moim zdaniem, silniejszego ataku na zasad� powszechnego uznawania. Uwa�aj�, �e rewolucja francuska ze swoim idea�em r�wno�ci niebezpiecznie przyspieszy�a i pog��bi�a proces niwelowania spo�ecze�stwa. Najwybitniejszym przedstawicielem tego stylu my�lenia by� Fryderyk Nietzsche, kt�rego spostrze�enia antycypowa� Alexis de Tocqueville w dzie�ach na temat nowoczesnej demokracji. Nietzsche s�dzi�, i� wsp�czesna demokracja nie jest bynajmniej wyrazem rzeczywistego upodmiotowienia by�ych niewolnik�w,
22
ale raczej oznacza absolutne zwyci�stwo moralno�ci niewolniczej. Przeci�tny obywatel pa�stwa demokratycznego jest wcieleniem owego �ostatniego cz�owieka", kt�ry, id�c za naukami tw�rc�w nowoczesnego liberalizmu, porzuci� dumn� wiar� we w�asn� moc i wy�szo�� na rzecz mia�kiego, bezpiecznego trwania w wygodzie. Liberalne demokracje wyhodowa�y �ludzi bez piersi", istoty stanowi�ce zlepek po��dania i rozs�dku, kt�rym jednakowo� brak thymos. Wykazuj� si� sprytem, kiedy drobiazgowo analizuj�c swe d�ugodystansowe i egoistyczne korzy�ci, znajduj� nowe sposoby zaspokojenia n�dznych pragnie�. Ostatni cz�owiek nie ��da ju� uznania go za lepszego od innych ludzi, co z kolei uniemo�liwia jakiekolwiek doskonalenie si�. Zadowolony z osi�gni�tego szcz�cia, niezdolny do odczuwania wstydu za swoj� przywar� ma�o�ci, traci resztki cz�owiecze�stwa.
�ledz�c wywody Nietzschego, zmuszeni jeste�my zapyta�, czy ten, kt�rego w zupe�no�ci satysfakcjonuje powszechne i r�wne uznanie jedynie cz�stki w�a�ciwego cz�owiecze�stwa, jest owym wyzutym z ambicji ostatnim cz�owiekiem. Czy� cz�owiek nie posiada pewnej w�a�ciwo�ci, cz�stki osobowo�ci poszukuj�cej niebezpiecze�stwa, walki, ryzyka, a zarazem niezdolnej do sytego zadowolenia z �pokoju i dobrobytu" wsp�czesnej liberalnej demokracji? Cz�owiek taki m�g�by przecie� realizowa� swe potrzeby duchowe na drodze innej ni� r�wno�ciowa. Wszak potrzeba wywy�szenia i uznania dominacji cechuje nie tylko upadaj�ce spo�ecze�stwa arystokratyczne, lecz tak�e wp�ywa o�ywczo na dzia�anie ludzi epoki demokracji parlamentarnych. Wreszcie, czy� przetrwanie demokracji w przysz�o�ci nie zale�y w jakim� zakresie od poczucia wy�szo�ci jej obywateli nad innymi? A czy ono z kolei, powi�zane z obaw� przed staniem si� pogardzanym �ostatnim cz�owiekiem", nie rozp�ta nowych i nie uwzgl�dnianych przez teori� krwawych wojen, kt�re, tym razem przy wykorzystaniu nowoczesnego uzbrojenia, sprowadz� nas do poziomu barbarzy�stwa �pierwszych ludzi"?
W ksi��ce tej pr�buj� odpowiedzie� na powy�sze pytania.
23
Powstaj� one zawsze wtedy, gdy stawiamy problem istnienia post�pu oraz mo�liwo�ci tworzenia sp�jnej, linearnej i powszechnej historii gatunku ludzkiego. Do�wiadczenia totalita-ryzm�w r�nych ma�ci przez znaczn� cz�� obecnego stulecia przeszkadza�y w racjonalnej analizie tendencji historycznych. �mier� system�w totalitarnych otworzy�a jednak nowe perspektywy i pozwoli�a na nowo zada� odwieczne pytanie o post�p gatunku.
CZʌ� I
Stare pytanie na nowo postawione
Powstaj� one z post�pu ora> ^
"�:�
r�j,>
peszkadzalj. * fe
^ier�sys.en,> ra,.�Vj i pozwom; totalitarny
htcznych.
na
CZʌCI
Stare pytanie nowo postawione
Rozdzia� 1
Pesymizm naszych czas�w
Immanuel Kant, my�liciel umiarkowany i stateczny, zupe�nie powa�nie m�g� w swej epoce g�osi�, i� wojna s�u�y celom stawianym przez Opatrzno��. Jednak po Hiroszimie wszelk� wojn� traktujemy ju� co najwy�ej jako z�o konieczne. Tak szacowny filozof, jakim by� �w. Tomasz z Akwinu, m�g� otwarcie wyznawa�, �e tyrani s�u�� Opatrzno�ci, poniewa� bez nich nie by�oby m�czennik�w. Jednak po O�wi�cimiu ka�dy, kto odwa�y�by si� wyst�pi� z tez� Akwinaty, zosta�by oskar�ony o blu�nierstwo. Czy� po tak strasznych do�wiadczeniach historycznych, kt�rych doznali�my w samym sercu nowoczesnego, o�wieconego i technologicznego �wiata, ktokolwiek jest zdolny czy to do wiary w Boga, kt�ry jest koniecznym post�pem, czy w Boga manifestuj�cego sw� pot�g� poprzez dzia�aj�c� zawsze celowo Opatrzno��?
Emile Fackenheim, God's Presence in History '
Wydarzenia XX wieku sk�oni�y nas do przyj�cia g��boko pesymistycznej wizji historii.
Rzecz jasna nic nie stoi na przeszkodzie, aby�my prywatnie pozostawali optymistami, przynajmniej w zakresie przewidywa� dotycz�cych naszej osobistej pomy�lno�ci i szcz�cia. Tradycja ameryka�ska od dawien dawna sprzyja postawom optymistycznym w ocenie przysz�ych los�w indywidualnych. Zarazem jednak, kiedy stawiamy og�lne pytania dotycz�ce istnienia post�pu w historii, wtedy przyjmujemy postaw� mocno pesymistyczn�. Najwybitniejsi, a zarazem ostro�ni w swych ocenach my�liciele naszych czas�w nie widz� powod�w, by s�dzi�, �e �wiat zmierza ku instytucjom politycznym, kt�re Zach�d uwa�a za godziwe i ludzkie, czyli ku demokracji liberalnej, nie wierz� tak�e w istnienie historii rozumianej jako sensowny proces, ci�g zmian ogarniaj�cy ca�o�� spo�ecznych zdarze�. Przysz�o�� najpewniej � zdaj� si� m�wi� do�wiadczenia XX wieku � przyniesie nowe i niewyobra�alne z�o: poczynaj�c od fanatycznych dyktatur, ludob�jstwa i banalizacji �ycia zwi�zanej
1 Emile Fackenheim, God's Presence in History: Jewish Affirmations and Phi-losophical Reflections, New York University Press, Nowy Jork 1970, s. 5-6.
26
i nowoczesnym konsumeryzmem, a na wojnie nuklearnej i efekcie cieplarnianym ko�cz�c.
Pesymizm naszych czas�w silnie kontrastuje z optymizmem poprzedniego stulecia. Chocia� wiek XIX rozpocz�� si� od wojen i rewolucji, to r�wnocze�nie by� to okres bezprecedensowego wzrostu dobrobytu. Na szczeg�ln� uwag� zas�uguj� dwie przes�anki owego optymizmu. Po pierwsze, �ywiona powszechnie wiara w polepszenie losu cz�owieka na skutek likwidacji chor�b i n�dzy. Wroga nam przyroda zostanie opanowana i dzi�ki nowoczesnej technice s�u�y� b�dzie powszechnemu szcz�ciu. Po drugie za�, demokratyczna metoda sprawowania w�adzy ogarnie coraz to wi�ksze obszary �wiata. �Duch roku 1776" oraz idee rewolucji francuskiej zwyci꿹 nad tyranami i r�nego autoramentu autokratami oraz zabobonnymi kap�anami. �lepe i bierne pos�usze�stwo wobec w�adcy ust�pi pola racjonalnemu samorz�dze-niu � w�adzy r�wnych wobec prawa i wolnych obywateli, kt�rzy nie czuj� si� niczyimi poddanymi. W �wietle zarysowanej wizji dziejowej ewolucji nawet tak krwawe wojny jak napoleo�skie postrzegano jako spo�ecznie post�powe, gdy� powodowa�y rozprzestrzenianie si� republika�skiej formy rz�d�w. Zbudowano wiele mniej lub bardziej powa�nych teorii wyja�niaj�cych, dlaczego historia jest sp�jnym procesem zmian ukierunkowanych, a jej meandry wiod� niechybnie ku dobrom �wiata nowoczesnego. W 1880 roku Robert Mackenzie m�g� napisa�:
Historia cz�owieka jest histori� post�pu wyznaczanego przez akumulacj� wiedzy i m�dro�ci, nieustanne przechodzenie z ni�szego na wy�szy poziom inteligencji i dobrobytu. Kolejne generacje wzbogacaj� i pomna�aj� nowymi zwyci�stwami otrzymane w spadku dobra, po czym przekazuj� je dalej swym nast�pcom [...] Rozw�j dobrobytu cz�owieka, wydarty egoistycznym manipulacjom ksi���t, pozostawiony jest dzi� dobroczynnej regulacji wielkich praw opatrzno�ciowych2.
W s�ynnym jedenastym wydaniu Encyclopaedia Britannica pod has�em �tortury" czytamy: �Temat ten w Europie ma cha-
2 Robert Mackenzie, The Nineteenth Century�A History, w: R.G. Collingwood, The Idea of History, Oxford University Press, Nowy Jork 1956, s. 146.
27
i
rakter wy��cznie historyczny"3. W przededniu pierwszej wojny �wiatowej dziennikarz Norman Angell opublikowa� ksi��k� zatytu�owan� The Great Illusion (Wielkie z�udzenie), w kt�rej broni� tezy, i� wolny rynek odebra� wszelki sens walce o terytoria i z wojny uczyni� �rodek ekonomicznie nieracjonalny4.
Radykalny pesymizm XX wieku cz�ciowo usprawiedliwia zaw�d, jakiego dozna�a ubieg�owieczna wiara w uniwersalny post�p. Prze�omowe znaczenie dla utraty dobrego samopoczucia Europy mia� wybuch pierwszej wojny �wiatowej. W jej nast�pstwie upad� wprawdzie dawny porz�dek polityczny uosabiany przez monarchie niemieck�, austro-w�giersk� i rosyjsk�, ale zarazem wojna pozostawi�a g��bokie �lady w mentalno�ci spo�ecze�stw. Czteroletnia wojna pozycyjna w okopach, kiedy nierzadko w ci�gu kilku dni na paru zaledwie jardach zrytej pociskami ziemi gin�y dziesi�tki tysi�cy, zada�a k�am �jak pisa� Paul Fussell � mitowi post�pu, kt�ry sto lat panowa� nad europejsk� umys�owo�ci�5. Systematyczna i irracjonalna rze� wystawi�a na trudn� pr�b� cnoty lojalno�ci, pracowito�ci, wytrwa�o�ci i patriotyzmu. �wiat bur�uazji, kt�ry te szczytne warto�ci stworzy�, zosta� skompromitowany6. Jeden z bohaterskich �o�nierzy portretowanych w powie�ci Ericha Marii Remarque'a Na Zachodzie bez zmian, Paul, wyja�nia: �Mieli by� dla nas, osiem-nastolatk�w, po�rednikami i przewodnikami do �wiata doros�ych, do �wiata pracy, obowi�zku, kultury i post�pu, do przysz�o�ci. [...] Ale pierwszy trup, kt�rego ujrzeli�my, zniweczy� to przekonanie" 7. Wszelkie wysi�ki zmierzaj�ce do zbudowa-
3 Encyclopaedia Britannica, Londyn 191), t. 27, s. 72. ;
4 Norman Angell, The Great Illusion: A Study ofthe Relation of Military Po- ' wer to National Advantage, Heinemann, Londyn 1914. j
5 Paul Fussell, The Great War and Modern Memory, Oxford University Press, Nowy Jork 1975.
'Tez� tak� znajdujemy w: Modris Eksteins, Rites of Spring: The Great War andtheBirth of Modern Age, Houghton Mifflin, Boston 1989, s. 176-191. Patrz tak�e: Fussell (1975), s. 18-27. |
7Erich Maria Remarque, Na Zachodzie bez zmian, prze�. Stefan Napierski, Wy- j dawnictwo Literackie, Krak�w 1974, s. 15. �
28
nia wielkich schemat�w historiozoficznych stan�y pod znakiem zapytania w obliczu odkrycia, i� post�p gospodarczy Europy wie�� mo�e ku nie usprawiedliwionej moralnie i nonsensownej wojnie. Znany brytyjski historyk, H.A.L. Fisher, w 1934 roku wypowiedzia� tak� oto tez�: �M�drzejsi ode mnie i bardziej oczytani dostrzegali w historii spe�nianie si� z g�ry ustalonej intrygi, rytmu czy uniwersalnego schematu. Nigdy nie zaobserwowa�em wyst�powania podobnych regularno�ci. Widz� tylko ci�g zjawisk, nast�puj�cych po sobie niczym fala po fali"8.
Pierwsza wojna �wiatowa okaza�a si� jedynie skromn� zapowiedzi�, przedsmakiem z�a, kt�re mia�o wkr�tce wkroczy� na scen� dziejow�. O ile nowo�ytna nauka zdo�a�a stworzy� bro� o niespotykanej wcze�niej sile ra�enia, tak�jak karabin maszynowy czy bombowiec, o tyle wsp�czesna polityka narodzi�a pa�stwo dysponuj�ce bezprecedensowym zakresem w�adzy, monstrum okre�lane nowym mianem totalitaryzmu. Wspierane przez pot�ne policje, masowe partie polityczne i radykalne ideologie pragn�ce narzuci� kontrol� nad wszystkimi aspektami ludzkiego �ycia, pa�stwa te zmierza�y otwarcie do dominacji nad �wiatem. Ludob�jstwo, jakiego dopu�ci�y si� hitlerowskie Niemcy i stalinowska Rosja, nie mia�o odpowiednik�w w historii i to w�a�nie �wiat nowoczesny w du�ej mierze umo�liwi� jego realizacj�9. Faktem pozostaje, �e w przesz�o�ci tak�e istnia�y krwawe dyktatury, ale dopiero Hitler i Stalin uczynili nowoczesne technologie i system polityczny narz�dziami z�a. W czasach dawnych, �tradycyjnych" tyranii pr�ba eliminacji ca�ych grup spo�ecznych, takich jak europejscy �ydzi czy ku�acy w Zwi�zku Radzieckim, by�aby nierealizowalna technicznie. To w�a�nie zaawansowana technika i organizacja spo�ecze�stwa, stworzone przez wiek XIX, umo�liwi�y dokonanie zbrodni na tak� skal�. Wojny wyzwalane przez ideologie totalitarne stanowi�y nowy typ w dziejach wojskowo�ci, okre�lany terminem �wojen total-
8 Cyt. za: Eksteins (1989), s. 291.
9 Koncepcj� tak� znajdujemy w: Jean-Francois Revel, But We Follow the Wor-se... �The National Interest", 18, zima 1989-90, s. 99-103.
29
nych", a charakteryzuj�cy si� masowym zabijaniem ludno�ci cywilnej i ca�kowitym niszczeniem potencja�u gospodarczego przeciwnika. By obroni� si� przed owymi totalitarnymi monstrami, liberalne demokracje zmuszone by�y do cz�ciowego przej�cia ich strategii. St�d akcje militarne w rodzaju bombardowania Drezna i Hiroszimy, kt�re w poprzednich stuleciach nazwane zosta�yby ludob�jstwem.
Dziewi�tnastowieczne teorie post�pu ��czy�y z�o z zacofaniem rozwoju spo�ecznego. O ile stalinizm zgodnie z t� teori� rozwin�� skrzyd�a w skrajnie zacofanej, semieuropejskiej Rosji, o tyle holocaust mia� miejsce w kraju o wysoko rozwini�tej gospodarce przemys�owej budowanej przez jedno z najbardziej kulturalnych i najlepiej wykszta�conych spo�ecze�stw Europy. Dokonanie w Niemczech tak potwornych zbrodni uzasadnia�o hipotez�, i� podobne wypadki zdarzy� si� mog� w ka�dym rozwini�tym kraju �wiata. Je�li za� rozw�j gospodarczy, wykszta�cenie i wysoka kultura nie s� zdolne powstrzyma� na przyk�ad nazizmu, to do czego s�u�y post�p historyczny? 10
Dwudziestowieczne wydarzenia historyczne stanowi�y skuteczny argument na podwa�enie wizji opisuj�cej post�p w kategoriach rozwoju nauki i techniki. Wszak zdolno�� techniki do polepszania losu cz�owieka w ogromnym stopniu zale�y od tego, czy r�wnolegle nast�puje post�p moralny w nim samym. Wykluczenie paralelno�ci post�pu technicznego z jednej i moralnego z drugiej strony oznacza, �e zaawansowana technologia zostanie wprz�gni�ta do realizacji nagannych moralnie cel�w, a zatem cz�owiekowi b�dzie gorzej ni� w dawnych czasach. Totalne wojny XX wieku nie by�yby mo�liwe bez podstawowych osi�gni�� rewolucji przemys�owej: �elaza i stali, silnika spalinowego i samolotu. Od momentu zniszczenia Hiroszimy ludzko�� �yje w cieniu najstraszliwszego militarnego wynalazku � broni nuklearnej. Osi�gni�ty dzi�ki wsp�czesnej nauce wspania�y
"' Por. odpowied� Gertrudy Himmelfarb na m�j artyku� w: Czy koniec historii?, op. cit., s. 59-63, oraz Leszek Ko�akowski, Uncertainties of a Democratic Age, �Journal of Democracy", 1990, t. I, 1, s. 47-50. I;
30
wzrost ekonomiczny ma tak�e z�� stron� � zagra�a �rodowisku naturalnemu na ogromnych obszarach planety i mo�e doprowadzi� do globalnej katastrofy ekologicznej. Powiada si� cz�sto, i� informatyczna technologia przekszta�ca �wiat w globaln� wiosk�, a nieprzerwana wymiana informacji s�u�y lansowaniu idea��w demokratycznych, czego przyk�adem mog� by� emitowane na ca�y �wiat bezpo�rednie relacje CNN z wydarze� na placu Tienanmen w 1989 roku, czy te� z rewolucji w Europie Wschodniej. Technologie komunikacyjne same w sobie s� jednak aksjologicznie neutralne. Reakcyjne idee ajatollaha Cho-meiniego, kt�re poprzedzi�y rewolucj� 1978 roku, przedostawa�y si� pocz�tkowo do Iranu nagrane na kasetach magnetofonowych, kt�re trafi�y pod strzechy dzi�ki modernizacji kraju w okresie rz�d�w szacha. Gdyby telewizja wraz z ci�g�� wymian� informacji dost�pne by�y w latach trzydziestych, w�wczas nazistowscy propagandy�ci, tacy jak Leni Riefenstahl i Joseph Goebbels, z pewno�ci� skorzystaliby z mo�liwo�ci rozpowszechniania faszyzmu i zwalczania demokratycznych idea��w.
Traumatyczne wydarzenia historii wsp�czesnej sta�y si� t�em pot�nego kryzysu int