8956
Szczegóły |
Tytuł |
8956 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8956 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8956 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8956 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
LUCY MAUD MONTGOMERY
OPOWIE�CI Z AVONLEA
TYTU� ORYGINA�U CHRONICLES OF AVONLEA
PRZE�OZY�A EWA FISZER
ZALOTY LUDWIKA
Pewnego sobotniego wieczoru Ania Shirley siedzia�a z podwini�tymi nogami na parapecie
okna saloniku Teodory Dix i patrzy�a z rozmarzeniem w gwiezdny �wiat za wzg�rzami
zachodz�cego s�o�ca. Ania przyjecha�a na dwa tygodnie wakacji do Chatki Ech, gdzie
pa�stwo Irving sp�dzali lato, i cz�sto zagl�da�a do starego domostwa Dix�w, by poplotkowa�
z Teodora. Tego wieczoru nagada�y si� ju� do syta i Ania rozkoszowa�a si� budowaniem
zamk�w na lodzie. Opar�a o framug� okna kszta�tn� g��wk� otoczon� koron� rudych
warkoczy, a jej szare oczy l�ni�y jak jeziorka w ksi�ycowej po�wiacie.
Nagle zobaczy�a, �e alejk� nadchodzi Ludwik Speed. Alejka by�a d�uga, znajdowa� si�
jeszcze daleko, jednak�e Ludwika mo�na by�o rozpozna� z ka�dej odleg�o�ci. Nikt w
�rodkowym Grafton nie mia� tak wysokiej, acz przygarbionej sylwetki i nie chodzi� tak
spokojnym, powolnym krokiem.
Wyrwana z marze� Ania dosz�a do wniosku, �e taktownie b�dzie si� po�egna�. Ludwik
stara� si� o r�k� Teodory. Wiedzia�o o tym ca�e Grafton, je�eli za� kto� �y� w nie�wiadomo�ci,
to na pewno nie dlatego, �e nie mia� czasu si� dowiedzie�, Ludwik bowiem ju� od pi�tnastu
lat przychodzi� do Teodory, zawsze tym samym niespiesznym krokiem.
Kiedy Ania, wiotka, dziewcz�ca i romantyczna Ania, zerwa�a si�, by wyj��, praktyczna,
pulchna i kobieca Teodora powiedzia�a z b�yskiem w oczach:
� Nie �piesz si�, dziecko. Sied� spokojnie. Zobaczy�a�, �e nadchodzi Ludwik, i
wyobra�asz sobie, �e b�dziesz nam przeszkadza�. Nie b�dziesz. Ludwik lubi obecno�� kogo�
trzeciego, a co dopiero ja. Obecno�� trzeciej osoby o�ywia rozmow�. Kiedy jaki� m�czyzna
odwiedza ci� od pi�tnastu lat dwa razy na tydzie�, czasem nie bardzo si� wie, co by tu jeszcze
mo�na powiedzie�.
Teodora zawsze m�wi�a o Ludwiku bez fa�szywego wstydu. Nie unika�a rozm�w o jego
przewlek�ych zalotach, wspomina�a o nich z pewnym rozbawieniem.
Ania usiad�a i razem patrzy�y, jak Ludwik nadchodzi, rozgl�daj�c si� doko�a, wpatruj�c w
bujn� koniczyn� i wij�c� si� w dolinie b��kitn� rzeczk�.
Ania spojrza�a na pi�kn�, spokojn� twarz Teodory i usi�owa�a sobie wyobrazi�, co by
czu�a, gdyby to ona, nie Teodora, czeka�a na podstarza�ego amanta, kt�remu potrzeba a� tyle
czasu, by zrobi� decyduj�cy krok. Ale nawet Ani� zawiod�a wyobra�nia.
�Tak czy owak � pomy�la�a zniecierpliwiona � gdybym go chcia�a, znalaz�abym jaki�
spos�b, by go zmobilizowa�. Ludwik Speed!* Trudno o bardziej nieodpowiednie nazwisko!
Takie nazwisko dla takiego cz�owieka zakrawa wr�cz na kpin�.�
Wreszcie Ludwik pojawi� si� przed domem, ale tak d�ugo sta� na schodkach ganku
wpatruj�c si� w zielon� g�stwin� wi�niowego sadu, �e Teodora otworzy�a mu drzwi, nim
jeszcze zapuka�. Kiedy wprowadza�a go do saloniku, zrobi�a do Ani porozumiewawcz� min�.
Ludwik u�miechn�� si� serdecznie. Lubi� Ani�, by�a jedyn� m�od� dziewczyn�, jak� zna�,
na og� bowiem unika� towarzystwa m�odych panien � czu� si� przy nich niezr�cznie. Ale
nie przy Ani. Ania z ka�dym umia�a nawi�za� kontakt i cho� Ludwik i Teodora znali j� od
niedawna, uwa�ali za star� przyjaci�k�.
Ludwik by� wysoki i niezgrabny, ale dzi�ki niewzruszonemu spokojowi nie pozbawiony
godno�ci. Mia� jedwabiste opadaj�ce w�sy i ma�� spiczast� br�dk�, kt�ra uchodzi�a w Grafton
za szczyt ekscentryczno�ci, tutejsi m�czy�ni bowiem albo si� golili, albo zapuszczali
prawdziwe brody. W b��kitnych rozmarzonych oczach czai� si� wyraz melancholii.
Ludwik usiad� w wielkim wybrzuszonym fotelu, w kt�rym dawniej siadywa� ojciec
Teodory. Ludwik zawsze tu siada� i Ania oznajmi�a kiedy�, �e fotel ten ju� si� do niego
upodobni�.
Rozmowa si� szybko o�ywi�a. Kiedy kto� potrafi� go rozrusza�, Ludwik stawa� si� dobrym
rozm�wc�. By� oczytany, cz�sto zadziwia� Ani� trafnymi komentarzami na temat spraw i
ludzi �wiata, kt�rego tylko s�abe echa dociera�y do Grafton. Lubi� tak�e dyskutowa� z
Teodora o religii, gdy� Teodor� ma�o obchodzi�a polityka i historia, �ywo za to interesowa�y
doktryny teologiczne. Kiedy zatem rozmowa zamieni�a si� w przyjacielsk� sprzeczk�
Teodory z Ludwikiem na temat Christian Science*, Ania dosz�a do wniosku, �e nie jest ju�
potrzebna.
� Nadesz�a pora gwiazd i pora na dobranoc � oznajmi�a i cicho wysz�a.
Ale kiedy oddali�a si� od domu, zatrzyma�a si� na ��ce wygwie�d�onej bia�o�z�otymi
stokrotkami, �eby si� porz�dnie wy�mia�. Wia� przesycony zapachami wietrzyk. Ania opar�a
si� o bia�� brzoz� i wybuchn�a �miechem, kt�ry cz�sto nawiedza� j�, gdy my�la�a o Teodorze
i Ludwiku. M�odo�� jest niecierpliwa, zatem te przewlek�e zaloty wydawa�y jej si� czym�
niebywale komicznym. Lubi�a Ludwika, ale zachowywa� si� naprawd� dra�ni�co.
� Kochany ba�wan! � powiedzia�a g�o�no. � Nie ma drugiego tak sympatycznego
idioty. Zachowuje si� jak krokodyl w tym starym wierszyku. Nie chce le�e�, nie chce i��,
tylko podryguje i podryguje.
W dwa dni p�niej Ania zn�w zajrza�a wieczorem do domu Dix�w i rozmowa zesz�a na
Ludwika. Teodora, kt�ra by�a najpracowitsz� osob� na �wiecie, a w dodatku przepada�a za
rob�tkami r�cznymi, dzierga�a niezwykle skomplikowan� koronk�. Ania p� le�a�a na
bujanym fotelu, z�o�ywszy r�ce na kolanach, i bacznie przygl�da�a si� Teodorze.
U�wiadomi�a sobie, �e Teodora jest na sw�j spos�b pi�kna, wygl�da jak Junona, j�drne bia�e
cia�o, wyraziste regularne rysy, wielkie brunatne, troch� krowie oczy. Kiedy Teodora
przestawa�a si� u�miecha�, bi� od niej majestat. Ani przysz�o na my�l, �e Ludwik jej si� po
prostu boi.
� Czy ca�y sobotni wiecz�r sp�dzili�cie z Ludwikiem na rozmowie o Christian Science?
Teodora u�miechn�a si�.
� Tak, a w dodatku pok��cili�my si�. W ka�dym razie ja zacz�am si� k��ci�. Ludwikowi
to si� nie zdarza. Kiedy go atakujesz, czujesz, jakby� walczy�a z powietrzem. Nie lubi�
przeciwnika, kt�ry nie oddaje cios�w.
� Teodoro � zacz�a przymilnie Ania. � Zamierzam zada� ci bezczelne pytanie.
Mo�esz mi da� po nosie. Dlaczego si� nie pobierzecie?
Teodora tylko si� roze�mia�a.
� Pewnie ca�e Grafton od dawna si� nad tym zastanawia. C�, nie mia�abym nic
przeciwko temu, �eby wyj�� za Ludwika. Jestem szczera, prawda? Ale jak tu wyj�� za kogo�,
kto ci� o to nie prosi? A Ludwik tego nie zrobi�.
� Mo�e nie �mie? � nalega�a Ania, chc�c wykorzysta� nastr�j Teodory i dotrze� do
sedna sprawy.
Teodora opu�ci�a rob�tk� i spojrza�a niewidz�cymi oczami na otaczaj�c� j� ziele� letniego
�wiata.
� Nie, nie s�dz�. Ludwik nie jest nie�mia�y. Zachowuje si� po prostu jak typowy Speed.
Speedowie s� rozpaczliwie marudni. Trzeba im wielu lat, by powzi�� jak�� decyzj�. Czasem
zastanawiaj� si� tak d�ugo, �e nigdy nie dochodzi do czynu. Alder Speed stale powtarza�, �e
musi si� wybra� do Anglii w odwiedziny do brata, i nigdy nie pojecha�, cho� nic nie sta�o na
przeszkodzie. To nie lenistwo, po prostu trzeba im czasu, �eby si� na co� zdecydowa�.
� Zatem Ludwik jest ci�kim przypadkiem choroby speedyzmu? � zasugerowa�a Ania.
� No w�a�nie! Nigdy mu nie spieszno. Od sze�ciu lat zamierza odmalowa� dom. Co jaki�
czas omawia to ze mn�, wybiera kolor farby i na tym sprawa si� ko�czy. Kocha mnie i
zamierza poprosi� mnie o r�k�. Tylko czy to kiedy� nast�pi?
� Dlaczego go do tego nie nak�onisz?� � spyta�a niecierpliwie Ania.
Teodora zn�w si� roze�mia�a i wzi�a rob�tk�.
� Je�li nawet Ludwika da�oby si� ponagli�, ja si� do tego nie nadaj�. Jestem zbyt
nie�mia�a. Wiem, �e w ustach kobiety w moim wieku i mojej tuszy, brzmi to �miesznie, ale
taka jest prawda. Tak, wiem, �e to jedyny spos�b, by sk�oni� kt�rego� ze Speed�w do
ma��e�stwa. Jedna z moich kuzynek wysz�a za brata Ludwika. Nie
twierdz�, �e mu si� o�wiadczy�a, ale zapewniam ci�, Aniu, �e tak to mniej wi�cej
wygl�da�o. Raz pr�bowa�am. Uprzytomni�am sobie, �e wszystkie moje r�wie�nice wysz�y ju�
za m��, a ja wi�dn� i gorzkniej�, i zamierza�am powiedzie� co�, co mog�oby sk�oni� Ludwika
do o�wiadczyn. Ale s�owa ugrz�z�y mi w gardle. Teraz ju� przesta�am si� tym przejmowa�.
Je�li zmiana nazwiska Dix na Speed ma zale�e� od mojej inicjatywy, to pozostan� Dix�wn�
do ko�ca �ycia. Ludwik nie widzi, �e si� starzejemy. Uwa�a nas ci�gle za par� m�odzik�w,
kt�ra ma przed sob� mn�stwo czasu. To wada wszystkich Speed�w. Dopiero gdy umr�,
dowiaduj� si�, �e �yli.
� Kochasz Ludwika, prawda? � spyta�a Ania, wyczuwszy w paradoksalnych
stwierdzeniach Teodory nutk� goryczy.
� Tak � odpowiedzia�a szczerze Teodora. Nie uwa�a�a za stosowne rumieni� si� z
powodu tak oczywistej prawdy. � Jest dla mnie wszystkim. I w dodatku widz�, �e pilnie
potrzebuje kogo�, kto by si� nim zaj��. Chodzi zaniedbany, niemal obszarpany. Sama
widzia�a�. Jego stara ciotka jako� tam radzi sobie z domem, ale nie z nim. A on zbli�a si� do
wieku, kiedy o m�czyzn� nale�y dba�, nale�y na niego chucha�. Ja czuj� si� samotna tutaj,
Ludwik tam, i wszystko to wydaje si� dosy� �mieszne. Nie dziwi� si�, �e stanowimy
przedmiot kpin ca�ego Grafton. Sama si� z tego �miej�. Przysz�o mi kiedy� do g�owy, �e
mog�aby go pobudzi� do dzia�ania zazdro��. Ale nigdy nie umia�am flirtowa�, a zreszt� nie
mam z kim. Wszyscy uwa�aj� mnie za w�asno�� Ludwika i nikomu nie przysz�oby do g�owy,
�eby mu si� narazi�.
� Teodoro! � zawo�a�a Ania. � Mam pomys�!
� M�w!
Ania wyja�ni�a sw�j plan. Z pocz�tku Teodora protestowa�a ze �miechem. Wreszcie
zara�ona entuzjazmem Ani ust�pi�a, cho� nie bez zastrze�e�.
� Dobrze, spr�buj� � powiedzia�a z rezygnacj�. � Ale �adnie b�d� wygl�da�a, je�li
Ludwik obrazi si� i przestanie do mnie przychodzi�. C�, nie ma zwyci�stwa bez ryzyka.
Jaka� szansa jest i musz� przyzna�, �e mam ju� dosy� tego guzdralstwa.
Ania wr�ci�a do Chatki Ech bardzo przej�ta swoim planem. Zaraz odszuka�a Arnolda
Shermana i poinformowa�a go, czego si� od niego oczekuje. Arnold Sherman wys�ucha� i
roze�mia� si�. By� on starszym owdowia�ym panem, bliskim przyjacielem Stefana Irvinga i
przyjecha� na Wysp� Ksi�cia Edwarda, by sp�dzi� z pa�stwem Irving cz�� wakacji. By�
przystojny, nie utraci� jeszcze m�odzie�czej ch�ci do p�atania figli, zatem do�� ch�tnie zgodzi�
si� na plan Ani. Bawi�a go my�l, �e ma pos�u�y� za przyn�t� dla Ludwika Speeda, i wiedzia�,
�e Teodora Dix odegra godnie swoj� rol�. Cokolwiek z tego wyniknie, nie b�dzie to nudne
przedsi�wzi�cie.
Pierwszy akt rozegra� si� w czwartek wieczorem po nabo�e�stwie. Kiedy wychodzono z
ko�cio�a, �wieci� jasny ksi�yc, wszyscy wi�c mogli rozkoszowa� si� tym widokiem. Arnold
Sherman sta� na stopniach przed bram� ko�cio�a, a Ludwik Speed jak zwykle od lat opiera� si�
o r�g cmentarnego ogrodzenia. Ch�opcy twierdzili, �e star� w tym miejscu farb� ze sztachet.
Ludwik nie widzia� powodu, dla kt�rego mia�by podej�� do wr�t ko�cielnych. Teodora
wyjdzie, a on zbli�y si� do niej, gdy b�dzie mija�a ogrodzenie.
A tymczasem oto, co si� zdarzy�o. Teodora zesz�a po schodach, latarnia o�wietli�a jej
majestatyczn� sylwetk�. Arnold Sherman spyta�, czy mo�e j� odprowadzi� do domu, a
Teodora spokojnie przyj�a ofiarowane jej rami� i oboje min�li os�upia�ego Ludwika, kt�ry
sta� bezradnie, wygl�daj�c tak, jakby nie wierzy� w�asnym oczom.
Po chwili jednak ruszy� za niesta�� dam� swego serca i jej nowym wielbicielem. Za nim
pobieg�o paru ch�opc�w i nieodpowiedzialnych m�odzie�c�w oczekuj�cych dramatycznej
sceny, jednak�e spotka� ich zaw�d. Ludwik dogoni� Teodor� i Arnolda Shermana i potulnie
szed� tu� za nimi.
Nie mo�na powiedzie�, by Teodorze ta przechadzka sprawia�a przyjemno��, cho� Arnold
Sherman robi�, co m�g�, by j� rozerwa�. Serce wyrywa�o jej si� do Ludwika, ca�y czas
s�ysza�a, jak cz�apie za ni�, i czu�a, �e zachowuje si� okrutnie, ale ju� nie mog�a si� wycofa�.
Pociesza�a si� my�l�, �e robi to dla dobra Ludwika, i rozmawia�a z Arnoldem Shermanem tak,
jakby by� jedynym m�czyzn� na �wiecie. Biedny opuszczony Ludwik szed� pokornie z ty�u i
s�ysza� ka�de s�owo; gdyby Teodora wiedzia�a, jak gorzki jest ten kielich, kt�ry kaza�a mu
wychyli�, nigdy nie znalaz�aby do�� si�, by nawet w najszczytniejszym celu post�pi�, jak
post�pi�a.
Kiedy Teodora z Arnoldem weszli do bramy jej ogrodu, Ludwik musia� si� zatrzyma�.
Teodora obejrza�a si� i zobaczy�a, �e stoi wci�� na drodze. Wygl�da� tak �a�o�nie, �e widok
ten dr�czy� j� ca�� noc.
Gdyby nast�pnego dnia nie przybieg�a Ania, by j� podtrzyma� na duchu, pewnie by
przedwcze�nie zmi�k�a i wszystko popsu�a.
Tymczasem Ludwik, nie zwracaj�c uwagi na kpiny i komentarze rozbawionej hordy
ch�opc�w, sta� bez ruchu a� do chwili, kiedy Teodora i jego rywal znikli za jod�ami. Potem
odwr�ci� si� i poszed� do domu, a jego zamaszysty krok, tak inny od zwyk�ej powolno�ci,
wskazywa�, w jakiej by� rozterce.
Czu� oszo�omienie. Nie by�by bardziej zaskoczony, gdyby nast�pi� koniec �wiata lub
gdyby leniwa rzeczka Grafton wyst�pi�a z brzeg�w i zala�a wzg�rza. Od pi�tnastu lat po
ka�dym nabo�e�stwie odprowadza� Teodor� do domu, a dzi� porwa� mu j� sprzed nosa
nieznajomy starszy pan, od kt�rego bi�a aura �Stan�w�. I co gorsze, Teodora posz�a z nim
ch�tnie i dobrze si� w jego towarzystwie bawi�a. Ludwika ogarn�o �wi�te oburzenie.
Kiedy doszed� do ko�ca swojej alejki, zatrzyma� si� przed w�asn� bram� i spojrza� na dom,
widoczny za p�kolem brz�z. Nawet noc� wida� by�o, jaki jest zaniedbany. Ludwik
przypomnia� sobie plotki g�osz�ce, �e Arnold Sherman mieszka w Bostonie w �pa�acowej
rezydencji�, i nerwowo pog�adzi� si� po br�dce. Potem zacisn�� pi�� i waln�� w s�upek od
bramy.
� Niech Teodora nie wyobra�a sobie, �e po pi�tnastu latach mo�e mnie rzuci� �
powiedzia� g�o�no. � Ja tak�e mam tu co� do powiedzenia, cho�by mi wesz�o w drog� stu
Arnold�w Sherman�w.
Nast�pnego ranka Ludwik pojecha� do Carmody i zleci� J�zefowi Pay odmalowanie domu,
a wieczorem wybra� si� do Teodory, cho� nie by�a to sobota, dzie� jego zwyk�ych odwiedzin.
Ale Arnold Sherman pojawi� si� wcze�niej i siedzia� ju� w jego fotelu. Ludwik musia�
zadowoli� si� nowo nabytym przez Teodor� bujanym fotelem, w kt�rym czu� si� bardzo
nieswojo i tak te� wygl�da�.
Je�li Teodora czu�a, �e sytuacja jest niezr�czna, to tego nie okaza�a. Nigdy nie wygl�da�a
pi�kniej i Ludwik zauwa�y�, �e ma na sobie jedwabn� sukni�, jedn� z najlepszych w jej
garderobie. Zastanawia� si� sm�tnie, czy w�o�y�a j� oczekuj�c wizyty rywala. Dla niego nigdy
nie wk�ada�a jedwabnych sukien. Ludwik by� naj�agodniejszym i najpotulniejszym ze
�miertelnik�w, ale teraz siedz�c w milczeniu i przys�uchuj�c si� g�adkim s�owom Arnolda
Shermana czu�, jak wzbiera w nim ��dza mordu.
� Szkoda, �e nie widzia�a�, jak siedzia� patrz�c spode �ba � nast�pnego dnia opowiada�a
Teodora zachwyconej Ani. � Mo�e to paskudnie z mojej strony, ale cieszy�am si� jak
dziecko. Ba�am si�, �e b�dzie w�ciek�y i zacznie mnie unika�. Ale nie mam si� czym martwi�,
p�ki b�dzie si� w�cieka� u mnie w domu. Biedak naprawd� cierpi i mam wyrzuty sumienia.
Wczoraj usi�owa� zosta� d�u�ej ni� pan Sherman, ale mu si� nie uda�o. Nigdy nie widzia�a�
kogo� tak zgn�bionego jak on, gdy oddala� si� szybkim krokiem. Tak, on i szybkim.
W nast�pn� niedziel� wieczorem Arnold Sherman poszed� do ko�cio�a z Teodora i usiad� w
jej �awce. Kiedy weszli, Ludwik zerwa� si� ze swego miejsca pod ch�rem. Zaraz zreszt�
usiad�, ale wszyscy mieszka�cy Grafton to zauwa�yli i z wielk� przyjemno�ci� omawiali to
wydarzenie do p�nej nocy.
� Tak, pastor czyta� w�a�nie bibli�, a on zerwa� si�, jakby kto� go poci�gn�� za sznurek �
opowiada�a jego kuzynka Lovella Speed, kt�ra by�a w ko�ciele, swojej siostrze, kt�ra w
ko�ciele nie by�a. � Zblad� jak prze�cierad�o, a oczy wy�azi�y mu z orbit. S�owo daj�, nigdy
nie by�am tak przej�ta! My�la�am, �e si� na nich rzuci. Ale tylko sapn�� ci�ko i usiad�. Nie
wiem, czy Teodora Dix go widzia�a. W ka�dym razie zachowa�a ca�kowity spok�j, jakby jej
to w og�le nie dotyczy�o.
Teodora nie widzia�a Ludwika, ale jej spok�j by� pozorny, w g��bi serca czu�a si�
potwornie. Nie mog�a zabroni� Arnoldowi Shermanowi, by poszed� z ni� do ko�cio�a, ale ba�a
si�, �e posun�a si� za daleko. W Grafton sz�o si� z kim� do ko�cio�a dopiero w�wczas, gdy
by�o si� o krok od zar�czyn. A je�li to zamiast obudzi� Ludwika, popchnie go do rozpaczy?
Przez ca�e nabo�e�stwo trapi�a si� i nie s�ysza�a ani s�owa kazania.
Ale Ludwik zdoby� si� na nast�pny spektakularny wyst�p. Speed�w trudno jest mo�e
poruszy�, ale kiedy si� to uda, nic nie jest w stanie ich powstrzyma�. Gdy Teodora i pan
Sherman wyszli z ko�cio�a, Ludwik czeka� na stopniach. Sta� powa�ny, wyprostowany,
odrzuciwszy w ty� g�ow�, spojrza� z wyzwaniem na rywala i gestem w�adcy dotkn�� ramienia
Teodory.
� Czy mog� odprowadzi� pani� do domu, panno Dix? � powiedzia�, a jego ton m�wi�:
�odprowadz� pani� tak czy owak�.
Teodora, obdarzywszy Arnolda Shermana przepraszaj�cym spojrzeniem, przyj�a
ofiarowane jej rami�, a Ludwik poprowadzi� j� alejk�, w�r�d nagle zapad�ej ciszy, kt�rej nie
�mia�y zak��ci� nawet konie przywi�zane do ogrodzenia.
Nast�pnego dnia Ania przysz�a a� z Avonlea, by dowiedzie� si�, co zasz�o. Teodora
u�miechn�a si� z za�enowaniem.
� Tak, Aniu, wielka decyzja zapad�a. Ludwik odprowadzaj�c mnie wczoraj do domu,
o�wiadczy� si� znienacka, nie zwa�aj�c, �e to niedziela. Mamy si� pobra� jak najszybciej.
Ludwik nie �yczy sobie zw�oki.
� Zatem uda�o si� pobudzi� do dzia�ania powolnego Ludwika Speeda � zauwa�y� pan
Sherman, kiedy podniecona nowinami Ania wpad�a do Chatki Ech. � Pani si� oczywi�cie
cieszy, a ofiar� pad�a moja biedna duma. Pozostan� w pami�ci Grafton jako ten facet,
kt�remu nie uda�o si� zdoby� Teodory Dix.
� Ale pan b�dzie wiedzia�, �e nie ma w tym s�owa prawdy � pociesza�a go Ania.
Arnold Sherman pomy�la� o dojrza�ej urodzie Teodory, o jej koj�cej obecno�ci i westchn��:
� Nie jestem tego taki pewny.
STARA DAMA
ROZDZIA� MAJOWY
Plotka spencervalska g�osi�a, �e �Stara Dama Lloyd� jest bogata i sk�pa, i dumna. Plotka,
jak to zwykle plotki, zawiera�a w sobie tylko cz�stk� prawdy. Stara Dama nie by�a ani bogata,
ani sk�pa, wr�cz przeciwnie, by�a tak �a�o�nie uboga, �e �Krzywy Ja�� Spencer, kt�ry
skopywa� jej ogr�dek i r�ba� drzewo, by� wobec niej bogaczem, on przynajmniej jada� trzy
razy dziennie, a Stara Dama musia�a cz�sto ogranicza� si� do jednego posi�ku. Ale by�a
dumna, tak dumna, �e wola�aby umrze�, ni� zdradzi� si� ze swym ub�stwem wobec
mieszka�c�w Spencervale, .w�r�d kt�rych kr�lowa�a za m�odych lat. Wola�a, by uwa�ano j�
za sk�p� dziwaczk�, star� pustelnic�, kt�ra nigdzie nie bywa, nawet w ko�ciele, a kt�rej
sk�adka na pensj� pastora jest najmniejsza w ca�ej parafii.
� A przecie� tarza si� w z�ocie � m�wiono z oburzeniem. � Tego sk�pstwa nie
odziedziczy�a po rodzicach. Oni byli i hojni, i towarzyscy. Stary doktor Lloyd by� prawdziwie
wielkim panem. Pomaga� ludziom, wmawiaj�c im, �e to oni wyrz�dzaj� mu �ask�. C�, je�li
Starej Damie tak si� podoba, to niech sobie siedzi w domu na tych swoich pieni�dzach. Nie
chce si� z nami zadawa�, to nie. Ale mimo tych bogactw i tej pychy wcale nie wygl�da na
szcz�liw�.
I tak niestety by�o, Stara Dama nie zazna�a szcz�cia. Jak tu by� szcz�liw�, kiedy z�era
ci� pustka i samotno��, a przed g�odow� �mierci� chroni tylko par� groszy ze sprzeda�y jajek.
Stara Dama mieszka�a jak to nazywano: �tam, za wsi��, w starej siedzibie Lloyd�w. By� to
malowniczy niski dom z wysokimi kominami i kwadratowymi okienkami, otoczony
g�szczem �wierk�w. Stara Dama mieszka�a sama i ca�ymi tygodniami nie widywa�a nikogo
pr�cz Krzywego Jasia. Mieszka�cy Spencervale zastanawiali si� cz�sto, jak Stara Dama
sp�dza czas. Dzieci s�dzi�y, �e zabawia si� liczeniem z�ota, kt�re trzyma pod ��kiem w
czarnej skrzynce. Dzieci ze Spencervale panicznie ba�y si� Starej Damy, cz�� z nich, te z
�Drogi Spencera� uwa�a�y j� za czarownic�, a wszystkie ucieka�y, kiedy szukaj�c w lesie
jag�d lub �ywicy �wierkowej widzia�y z oddali, jak wyprostowana, chuda Stara Dama zbiera
chrust. Jedynie Marysia Moore uporczywie twierdzi�a, �e Stara Dama nie mo�e by�
czarownic�.
� Czarownice s� brzydkie � m�wi�a � a Stara Dama jest �adna. Ma tak� bielutk� twarz i
wielkie czarne oczy, i bia�e puszyste w�osy. Te dzieciaki z �Drogi� same nie wiedz�, co
m�wi�. Mama twierdzi, �e to banda nieuk�w.
� No dobrze, ale ona nie chodzi do ko�cio�a i jak zbiera chrust, to sama do siebie gada �
upiera� si� Kubu� Kimball.
Stara Dama rzeczywi�cie rozmawia�a z sam� sob�, by�a bowiem osob� towarzysk� i
ceni�c� konwersacj�. Oczywi�cie, kiedy przez dwadzie�cia lat rozmawia si� tylko z sam�
sob�, zaczyna to by� monotonne. Stara Dama wyrzek�aby si� wszystkiego, z wyj�tkiem
dumy, by zdoby� czyje� towarzystwo. Z gorycz� wypomina�a losowi, �e j� a� tak
pokrzywdzi�. Zosta�a pozbawiona daru mi�o�ci, a nie mo�e by� wi�kszej tragedii.
Najtrudniej bywa�o wiosn�. Kiedy�, dawno temu, Stara Dama, kt�ra w�wczas nie by�a
jeszcze Star� Dam�, lecz �liczn�, samowoln�, ochocz� Ma�gorzatk� Lloyd, uwielbia�a wiosn�;
teraz nienawidzi�a jej, gdy� to na wiosn� otwiera�y si� stare rany. Obecna wiosna by�a
szczeg�lnie ci�ka do zniesienia, Stara Dama my�la�a czasem, �e d�u�ej ju� nie zniesie b�lu.
A b�l sprawia�o wszystko � zieloniutkie koniuszki ga��zek �wierk�w, delikatna mg�a w
dolinie za domem, �wie�y zapach czerwonawej ziemi, kiedy Krzywy Ja� przekopywa�
ogr�dek. Stara Dama przep�aka�a ca�� ksi�ycow� noc. Cierpienia duszy kaza�y jej zapomnie�
o g�odzie, a ca�y tydzie� g�odowa�a. Jad�a tylko suchary z wod�, inaczej nie mog�aby zap�aci�
Krzywemu Jasiowi za roboty w ogr�dku. Kiedy nad �wierkami pojawi�a si� blada jutrzenka,
Stara Dama ukry�a twarz w poduszkach, by jej nie widzie�.
� Z g�ry ju� nienawidz� tego nowego dnia � szepta�a buntowniczo. � B�dzie tak samo
ci�ki i nudny jak poprzednie. Nie chce mi
si� wstawa�. A pomy�le�, �e kiedy� rado�nie wyci�ga�am r�ce do ka�dego nowego dnia
jak do przyjaciela, kt�ry nadchodzi nios�c dobre wie�ci. Wtedy uwielbia�am poranki � ka�dy
�wit, oboj�tnie czy pochmurny, czy s�oneczny, zachwyca� mnie jak nieprzeczytana ksi��ka �
a teraz nienawidz� �witu, nienawidz�, nienawidz�!
Niemniej Stara Dama Lloyd wsta�a, wiedzia�a bowiem, �e Krzywy Ja� pojawi si�
wcze�nie, by sko�czy� prac� w ogr�dku. Uczesa�a starannie pi�kne i g�ste bia�e w�osy i
w�o�y�a purpurow� jedwabn� sukni� w z�ote kropki. Stara Dama z oszcz�dno�ci nosi�a
zawsze jedwabne suknie. Taniej by�o nosi� jedwabn� sukni� po matce ni� kupi� w sklepiku
kreton. Stara Dama odziedziczy�a po matce wiele jedwabnych sukni. Nosi�a je rano, w
po�udnie i wieczorem, a mieszka�cy Spencervale uwa�ali to za jeszcze jeden przejaw dumy.
Wprawdzie by�y niemodne, ale to pewnie dlatego, �e sk�pi�a na krawcow�. Nie �ni�o im si�
nawet, �e Stara Dama co dzie� rano, wk�adaj�c jedwabn� sukni� rozpacza nad jej fasonem, i
chocia� tylko Krzywy Ja� mia� ogl�da� niemodne falbanki i baskinki, trudno to by�o znie��
kobiecej pr�no�ci.
Ale mimo �e Stara Dama bez przyjemno�ci powita�a nowy dzie�, jego uroda oczarowa�a
j�, kiedy po obiedzie � a raczej po zjedzeniu w po�udnie suchara � wybra�a si� na
przechadzk�. Dzie� by� urzekaj�cy, pe�en s�odyczy i �wie�o�ci, a �wierkowy lasek wok�
starej siedziby Lloyd�w a� wibrowa� wiosn�, migota�y w nim �wiat�a i cienie. Cz�steczka
tego uroku wkrad�a si� do zgorzknia�ego serca Starej Damy i kiedy wesz�a na drewnian�
k�adk� nad strumieniem pod bukami, zn�w poczu�a pogod� ducha. R�s� tam jeden stary buk,
szczeg�lnie bliski Starej Damie z jej tylko znanych powod�w, wysoki buk o pniu jak szara
marmurowa kolumna, z zielon� koron� li�ci nad nieruchom� brunatnoz�ocist� tafl�
male�kiego stawu, przez kt�ry przep�ywa� strumyk. W czasach, kt�re opromienia�a miniona
�wietno�� Starej Damy, buk ten by� jeszcze w�t�ym drzewkiem.
Stara Dama us�ysza�a dzieci�ce g�osy i �miech, dochodzi�y one z drogi po�o�onej tu� za
lasem. By�a to boczna droga, ale dzieci Spencera t�dy w�a�nie, na skr�t, sz�y do szko�y.
Stara Dama ukry�a si� szybko za k�p� m�odych �wierk�w. Nie lubi�a dzieci Spencer�w, bo
zawsze na jej widok okazywa�y przera�enie. Spoza �ciany �wierk�w widzia�a, jak weso�o
krocz� dr�k� � z przodu dwoje starszych, a z ty�u bli�niaki, kt�re trzyma�y z dw�ch stron
za r�ce wysok� szczup�� dziewczyn� � zapewne by�a to nowa nauczycielka muzyki. Stara
Dama s�ysza�a od handlarza jaj, �e nowa nauczycielka ma zamieszka� u Williama Spencera,
nie zna�a jednak jej nazwiska.
Przyjrza�a jej si� z ciekawo�ci� � i nagle serce Starej Damy zacz�o bi� tak, jak si� to ju�
nie zdarzy�o od wielu lat, oddycha�a szybko, dr��c na ca�ym ciele. Kim � kim mo�e by� ta
dziewczyna?
Spod s�omkowego kapelusza nowej nauczycielki muzyki sp�ywa�y sploty kasztanowych
w�os�w, o tym samym odcieniu i tak samo faluj�ce jak w�osy, kt�re pami�ta�a Stara Dama, a
spod czarnych brwi spogl�da�y wielkie fio�kowe oczy znane Starej Damie r�wnie dobrze jak
w�asne. Twarz nowej nauczycielki, pi�kna twarz o delikatnych rysach i pastelowych
rumie�cach, ta tryskaj�ca m�odo�ci� twarz by�a twarz� nale��c� do przesz�o�ci Starej Damy, z
jedn� jedyn� r�nic� � tamta twarz przy ca�ym swym uroku by�a twarz� s�abego cz�owieka,
a z tej dziewcz�cej buzi bi� wyraz si�y. Kiedy dziewczyna przechodzi�a ko�o kryj�wki Starej
Damy, roze�mia�a si� z jakiego� �artu dzieci, a Stara Dama rozpozna�a tak�e i ten �miech.
S�ysza�a go ju� kiedy�, pod tym w�a�nie bukiem.
Gdy dziewczyna z dzie�mi znik�a za zalesionym wzg�rzem z drugiej strony k�adki, Stara
Dama wr�ci�a do domu, id�c jak we �nie. Krzywy Ja� energicznie kopa� w ogr�dku. Zwykle
Stara Dama unika�a rozm�w z Krzywym Jasiem, czu�a bowiem odraz� do powtarzanych
przez niego plotek, tym razem jednak wesz�a do ogr�dka, wygl�daj�c bardzo majestatycznie
w swojej purpurowej, przetykanej z�otem sukni, z blaskiem s�o�ca w siwych w�osach.
Krzywy Ja� widzia�, jak wychodzi�a, i pomy�la�, �e Stara Dama bardzo si� posun�a, by�a
tak mizerna i blada. Teraz doszed� do wniosku, �e si� pomyli�. Mia�a zar�owione policzki i
b�yszcz�ce oczy. Podczas spaceru uby�o jej przynajmniej dziesi�� lat. Krzywy Ja� opar� si� o
szpadel i stwierdzi�, �e rzadko zdarza si� taka pi�kna kobieta jak Stara Dama. Szkoda tylko,
�e sk�pa�
� Panie Spencer � spyta�a uprzejmie Stara Dama, kt�ra zawsze zwraca�a si� do os�b
ni�szej rangi z wyszukan� uprzejmo�ci� � czy b�dzie pan tak �askaw powiedzie� mi, jak si�
nazywa nowa nauczycielka muzyki, kt�ra zamieszka�a u pana Williama Spencera?
� Sylwia Gray � odpar� Krzywy Ja�.
Starej Damie zn�w mocniej zabi�o serce. Cho� ju� i tak wiedzia�a, ze dziewczyna z
w�osami, oczyma i �miechem Lesliego Graya musi by� jego c�rk�.
Krzywy Ja� splun�� na d�onie i wr�ci� do roboty, ale szybciej macha� j�zykiem ni�
szpadlem, a Stara Dama chciwie ws�uchiwa�a si� w jego s�owa. Po raz pierwszy b�ogos�awi�a
gadulstwo Krzywego Jasia i jego plotkarstwo sprawia�o jej przyjemno��. Ka�de jego s�owo
by�o dla niej z�otym jab�kiem.
Owego dnia, kiedy przyjecha�a nowa nauczycielka, Krzywy Ja� pracowa� u Williama
Spencera, a je�eli w ci�gu ca�ego dnia Krzywy Ja� nie zdoby� o kim� wszelkich informacji,
nie by�o to � przynajmniej je�li chodzi o fakty � warte wzmianki. Lubi� si� jak najwi�cej
dowiedzie� i niemal tak samo lubi� opowiada�, czego si� dowiedzia�, nie wiadomo zatem,
komu nast�pne p� godziny dostarczy�o wi�cej przyjemno�ci � Starej Damie czy Krzywemu
Jasiowi.
W du�ym skr�cie opowie�� Krzywego Jasia m�wi�a, co nast�puje: rodzice panny Gray
zmar��, kiedy by�a ma�ym dzieckiem, wychowa�a j� ciotka i panna Gray by�a bardzo uboga,
ale mia�a wielkie ambicje. � Chce si� edukowa� w muzyce � sko�czy� Krzywy Ja� � i,
dalib�g, wie, co m�wi. Nigdy nie s�ysza�em takiego g�osu. �piewa�a nam po kolacji jak jaki
anio�. A� mi si� bebechy wywraca�y. Ma ju� dwudziestu uczni�w, tu i w Grafton, i w
Avonlea.
Kiedy Stara Dama us�ysza�a ju� wszystko, co wiedzia� Krzywy Ja�, wesz�a do domu i
usiad�a przy oknie, w saloniku, chc�c sobie to przemy�le�. Od st�p do g��w dr�a�a z
podniecenia.
C�rka Lesliego! Stara Dama prze�y�a kiedy� romans. Dawno temu � przed czterdziestu
laty � by�a zar�czona z Lesliem Grayem, studentem, kt�ry przez jeden letni semestr uczy� w
szkole w Spencervale. By�o to z�ote lato �ycia Ma�gorzatki Lloyd. Leslie by� nie�mia�ym,
rozmarzonym przystojnym m�odzie�cem �ywi�cym literackie ambicje; i on, i Ma�gorzatka
�wi�cie wierzyli, �e uwie�czone zostan� s�aw� i fortun�.
Potem, pod koniec z�otego lata, zdarzy�a si� niem�dra sprzeczka. Leslie odjecha�
zagniewany. Napisa�, ale Ma�gorzatce Lloyd nie przesz�a jeszcze uraza i powodowana dum�,
wys�a�a cierpk� odpowied�. Wi�cej list�w nie nadesz�o. Leslie Gray nigdy nie powr�ci� i
kt�rego� dnia Ma�gorzatka u�wiadomi�a sobie, �e na zawsze ju� wygna�a ze swego �ycia
mi�o��. Wiedzia�a, �e ju� jej nie zazna, i od tego momentu zacz�a zmierza� przez dolin� cieni
ku samotnej, ekscentrycznej staro�ci.
W wiele lat p�niej dowiedzia�a si� o ma��e�stwie Lesliego, potem o jego �mierci i o tym,
�e �ycie nie spe�ni�o jego marze�. I to by�o wszystko, a� do dzi�, kiedy w kotlince pod
bukami zobaczy�a jego c�rk�.
� Jego c�rka! A mog�a by� moj� c�rk� � szepn�a Stara Dama. � Ach, gdybym mog�a
pozna� j�, kocha� � a nawet, kto wie, zdoby� tak�e jej uczucia. Ale to niemo�liwe. C�rka
Lesliego Graya nie mo�e si� dowiedzie� o moim ub�stwie, o tym jak nisko upad�am. Tego
bym nie znios�a. I pomy�le�, �e mieszka tak blisko. B�d� co dzie� widzia�a j�, jak przechodzi
� cho� tyle! Ach, gdybym mog�a co� dla niej zrobi�, sprawi� jej jak�� przyjemno��! To by
by�o cudowne.
Kiedy wieczorem Stara Dama przypadkiem wesz�a do nie u�ywanego pokoju na pi�terku,
zobaczy�a, �e mi�dzy drzewami na wzg�rzu b�yszczy �wiate�ko. Wiedzia�a, �e b�yszczy ono
w oknie go�cinnego pokoju Spencer�w. Zatem by�o to �wiate�ko Sylwii. Stara Dama sta�a w
ciemno�ciach i wpatrywa�a si� w to �wiate�ko, p�ki nie zgas�o, a w sercu poczu�a niezwyk��
s�odycz � tak s�odko pachn� tylko � kiedy ich dotkn�� � zasuszone p�atki r�y. Wprost
widzia�a, jak Sylwia kr�ci si� po pokoju, szczotkuje i zaplata w�osy, uk�ada drobiazgi,
przygotowuje si� do snu. Kiedy �wiate�ko zgas�o, Stara Dama wyobrazi�a sobie, �e w
�agodnym �wietle gwiazd kl�czy przy oknie wiotka bia�a posta�, i Stara Dama te� ukl�k�a i
odm�wi�a pacierz. Modli�a si� tymi samymi s�owy, co zawsze, ale przenika� je inny duch i
sko�czy�a pro�b�:
� Ojcze nasz, ze�lij mi natchnienie, podszepnij, co mog�abym dla niej zrobi�; tak
chcia�abym sprawi� jej cho� najdrobniejsz� przyjemno��.
Stara Dama ca�e �ycie spa�a w tej samej sypialni wychodz�cej na p�noc, na �wierki, i
bardzo by�a do niej przywi�zana, niemniej zaraz nast�pnego dnia bez �alu przeprowadzi�a si�
do pokoju na pi�terku. By�a szcz�liwa, od wielu lat nie czu�a si� tak szcz�liwa. Jej �ycie
nabra�o celu, to dziwne nowe zainteresowanie, nie maj�ce nic wsp�lnego z trudnym dniem
powszednim, przynosi�o jej pociech� i ulg�. A w dodatku uda�o jej si� wymy�li�, czym mo�e
sprawi� przyjemno�� Sylwii.
Mieszka�cy Spencervale z �alem utrzymywali, �e w Spencervale nie ma pierwiosnk�w, i
dzieciarnia ze Spencervale biega�a po pierwiosnki a� do po�o�onego o sze�� mil Avonlea.
Stara Dama wiedzia�a lepiej. W swoich samotnych w�dr�wkach natrafi�a na male�k� polank�
na nas�onecznionym stoku lasu, rozgwie�d�on� wiosn� pierwiosnkami. I na t� polank� Stara
Dama wyruszy�a kt�rego� popo�udnia, id�c le�nymi �cie�kami pod arkadami �wierk�w
radosnym krokiem osoby �wiadomej swego celu. Zn�w wiosna wyda�a jej si� pi�kna i
drogocenna, gdy� mi�o�� powr�ci�a do jej wyg�odzonego serca.
Stara Dama znalaz�a na piaszczystym zboczu mn�stwo pierwiosnk�w. Nape�ni�a nimi
koszyczek, zachwycaj�c si� ich wdzi�czn� urod�, kt�ra mia�a sprawi� przyjemno�� Sylwii.
Wr�ciwszy do domu napisa�a na kartce: �Dla Sylwii�. Cho� ma�o by�o prawdopodobne, by
kto� w Spencervale zna� jej charakter pisma, napisa�a te s�owa du�ymi okr�g�ymi literami
dziecka. Zanios�a pierwiosnki do dolinki, w�o�y�a koszyczek w zapadlin� w�r�d korzeni
starego buka i zatkn�a na patyczku kartk�.
Potem schowa�a si� za k�p� �wierk�w. W�o�y�a na t� okazj� ciemnozielon� sukni�, by
�atwiej si� ukry� mi�dzy drzewami. Nie musia�a d�ugo czeka�. Wkr�tce Sylwia Gray pojawi�a
si� na wzg�rzu w towarzystwie Mattie Spencer. Kiedy dosz�y do k�adki, Sylwia zobaczy�a
pierwiosnki i wyda�a okrzyk zachwytu. Potem przeczyta�a swoje imi� i na twarzy jej ukaza�o
si� zdumienie. Stara Dama patrz�c przez ga��zie, mia�a ochot� �mia� si� z rado�ci, jej plan
odni�s� sukces.
� To dla mnie! � zawo�a�a Sylwia bior�c kwiaty. � Czy to mo�liwe? Mattie, kto m�g�
je tu dla mnie zostawi�?
Mattie zachichota�.
� Pewnie Krzy� Stewart. Wczoraj wieczorem by� w Avonlea. Mama m�wi�a, �e si� do
pani pali � widzia�a, jak na pani� patrzy� przedwczoraj, kiedy pani �piewa�a. To do niego
podobne zrobi� co� tak dziwacznego � bardzo jest do dziewczyn nie�mia�y.
Sylwia lekko zmarszczy�a brwi. Nie podoba�y jej si� sformu�owania Mattie, ale kocha�a
pierwiosnki i nie czu�a niech�ci do Krzysia Stewarta, kt�ry sprawia� na niej wra�enie
skromnego, mi�ego ch�opca. Podnios�a bukiet i ukry�a w nim twarz.
� Ktokolwiek jest ofiarodawc�, jestem mu bardzo wdzi�czna � o�wiadczy�a weso�o. �
To moje ulubione kwiaty. S� cudne!
Kiedy odesz�y, Stara Dama wysz�a z ukrycia, zarumieniona z zadowolenia. Nie martwi�a
si�, �e Sylwia mo�e uwa�a� za ofiarodawc� Krzysia Stewarta, tym lepiej, nie b�dzie si�
zastanawia�a, kto po�o�y� tu pierwiosnki. Najwa�niejsze, �e jej si� podobaj�. Rozpromieniona
Stara Dama wr�ci�a do samotnego domu czuj�c ciep�o w sercu.
Wkr�tce po Spencervale rozesz�a si� plotka, �e Krzy� Stewart co drugi dzie� zostawia w
bukowinie p�k pierwiosnk�w dla nauczycielki muzyki. Krzy� przeczy� temu, ale nikt mu nie
wierzy�. Po pierwsze, w Spencervale nie ros�y pierwiosnki, a po drugie, Krzy� co drugi dzie�
odwozi� mleko do mleczarni w Carmody, a w Carmody pierwiosnki ros�y, po trzecie
wreszcie, Stewartowie znani byli z romantycznych sk�onno�ci. Czy� nie by�y to wystarczaj�ce
dowody?
Tymczasem Sylwii nie przeszkadza� zachwyt Krzysia, skoro objawia� si� w tak subtelny
spos�b. Uwa�a�a, �e to bardzo mi�e, gdy� poza tym jej si� nie narzuca�, spokojnie wi�c mog�a
rozkoszowa� si� pierwiosnkami.
Stara Dama us�ysza�a t� plotk� od handlarza jaj i a� jej si� za�mia�y oczy. Handlarz jaj
opowiada� potem, �e nigdy nie widzia� Starej Damy w tak �wietnej formie jak tej wiosny,
zacz�a si� nawet interesowa� poczynaniami m�odzie�y.
Stara Dama pilnie strzeg�a swej tajemnicy, dzi�ki kt�rej poczu�a si� odm�odzona. P�ki
kwit�y pierwiosnki, co dzie� chodzi�a po nie na polank� i co dzie� ukrywa�a si� w k�pie
�wierk�w, �eby zobaczy� Sylwi�. Z dnia na dzie� bardziej j� kocha�a i bardziej chcia�a
pozna�. Naturalne, tak d�ugo t�umione pragnienie mi�o�ci znalaz�o uj�cie w uczuciu do
nie�wiadomej tego dziewczyny. Stara Dama dumna by�a z wdzi�ku i urody Sylwii, z jej
s�odkiego g�osu i �miechu. Poczu�a sympati� do ma�ych Spencer�w, gdy� wyra�nie uwielbiali
Sylwi�, i zazdro�ci�a pani Spencerowej, �e mo�e si� ko�o Sylwii krz�ta�. Handlarz jaj sta� si�
cennym go�ciem, gdy� znosi� nowiny � opowiada� o towarzyskich i zawodowych sukcesach
Sylwii, o tym jak jest lubiana i podziwiana.
Starej Damie nawet si� nie �ni�o ujawnia� wobec Sylwii. Uniemo�liwia�a jej to
�wiadomo�� w�asnego ub�stwa. Cudownie by�oby go�ci� Sylwi� w starym domostwie,
rozmawia� z ni�, bra� udzia� w jej �yciu. Ale nie wchodzi�o to w rachub�. Duma Starej Damy
silniejsza by�a od mi�o�ci. Duma ta by�a jedyn� rzecz�, kt�rej nie potrafi�a po�wi�ci�.
ROZDZIA� CZERWCOWY
W czerwcu nie by�o ju� pierwiosnk�w, ale ogr�d Starej Damy pe�en by� kwiecia i co rano
Sylwia znajdowa�a pod bukiem �wie�� wi�zank� � pachn�ce narcyzy, p�omienne tulipany,
bajeczne ga��zki bzu, wczesne r�yczki, male�kie, kolczaste, o niezr�wnanym zapachu. Stara
Dama nie obawia�a si�, �e j� zdradz�, kwiaty te bowiem kwit�y w co drugim ogr�dku w
Spencervale, nie wy��czaj�c ogr�dka Stewarta. Kiedy podkpiwano sobie z uczu� Krzysia
Stewarta do nauczycielki muzyki, u�miecha� si� tylko i milcza�. Krzy� wiedzia�, kto jest
ofiarodawc� kwiat�w. Kiedy rozpocz�y si� plotki, postanowi� si� dowiedzie� prawdy i
dowiedzia� si�. Ale zrozumia�, �e Starej Damie zale�y na tajemnicy, i nikomu nie szepn��
s��wka. Krzy� lubi� Star� Dam� od owego dnia, kiedy przed dziesi�ciu laty spotka�a go
zap�akanego w lesie, gdzie rozci�� sobie nog�, zabra�a do domu, opatrzy�a ran� i da�a dziesi��
cent�w na cukierki. Stara Dama tego wieczoru nie jad�a kolacji, ale o tym Krzy� nie mia� si�
nigdy dowiedzie�.
Stara Dama uzna�a, �e nigdy jeszcze nie by�o pi�kniejszego czerwca. Przesta�a si� obawia�
nowych dni, cieszy�a si� na nie.
� Ka�dy dzie� jest teraz dniem niezwyk�ym � powtarza�a sobie rado�nie, gdy� niemal
ka�dego dnia udawa�o jej si� zobaczy� Sylwi�. Poza niedziel�, tote� niedziele zacz�y si�
Starej Damie bardzo d�u�y�.
Kt�rego� dnia handlarz jaj przyni�s� nowe wiadomo�ci.
� Nauczycielka muzyki za�piewa jutro w ko�ciele solo. W czarnych oczach Starej Damy
zab�ys�o zainteresowanie.
� Nie wiedzia�am, �e panna Gray nale�y do ch�ru.
� Wst�pi�a dwie niedziele temu. M�wi� pani, warto teraz pos�ucha� naszej muzyki.
Ko�ci� b�dzie jutro przepe�niony. Ca�a okolica wie ju�, jak ona �piewa. Powinna pani
przyj��, panno Lloyd.
Handlarz powiedzia� to ze zwyk�ej brawury, chcia� pokaza�, �e mimo jej ca�ego
dostoje�stwa nie obawia si� Starej Damy. Stara Dama
nic na to nie odpar�a, pomy�la� wi�c, �e si� obrazi�a. Odszed�, �a�uj�c swoich s��w, nie
wiedzia�, �e Stara Dama zapomnia�a, �e na �wiecie istnieje w og�le kto� taki, jak handlarze
jaj. My�la�a tylko o tym, jak bardzo chcia�aby us�ysze� wyst�p solowy Sylwii.
Wzburzona Stara Dama wesz�a do domu i zacz�a z sob� walczy�. Ale cho� wezwa�a na
pomoc ca�� swoj� dum�, wiedzia�a, �e musi us�ysze� �piew Sylwii. Duma m�wi�a: ��eby j�
us�ysze�, musia�aby� p�j�� do ko�cio�a. Nie masz si� w co ubra�. Narazisz si� na kpiny�. Ale
po raz pierwszy odezwa� si� w jej sercu g�os silniejszy od dumy i po raz pierwszy Stara Dama
pos�ucha�a go. To prawda, nie by�a w ko�ciele od dnia, kiedy musia�a zacz�� nosi� stare
jedwabne suknie matki. Wiedzia�a, �e �le post�puje, przestrzega�a wi�c pilnie wszelkich
niedzielnych rygor�w oraz rano i wieczorem odprawia�a w�asne prywatne nabo�e�stwo. Ale
nie potrafi�a przem�c si� i p�j�� do ko�cio�a w starej, niemodnej sukni � ona, kt�ra kiedy�
dyktowa�a mod� ca�emu Spencervale; a im d�u�ej pozostawa�a w domu, tym bardziej p�j�cie
do ko�cio�a wydawa�o si� niemo�liwe. Teraz to, co uznawa�a za niemo�liwe, sta�o si�
konieczne. Tak, cho�by wygl�da�a �miesznie, cho�by mia�a si� narazi� na plotki i kpiny, musi
p�j�� do ko�cio�a i us�ysze� �piew Sylwii.
Nazajutrz po po�udniu wierni Spencervale prze�yli w ko�ciele prawdziw� sensacj�. Tu�
przed rozpocz�ciem nabo�e�stwa Stara Dama przesz�a g��wn� naw� i zasiad�a tu� przed
o�tarzem w od dawna pustej �awie Lloyd�w.
Stara Dama prze�ywa�a m�ki. Przed wyj�ciem z domu przejrza�a si� w lustrze �
odwieczna jedwabna czarna suknia wed�ug mody sprzed kilkudziesi�ciu lat i dziwaczny
czarny czepeczek z marszczonego at�asu. Czu�a, jak �miesznie b�dzie wygl�da� w oczach
�wiata.
Prawd� m�wi�c, wcale tak nie by�o. Istotnie, wiele kobiet wygl�da�oby w tym stroju do��
absurdalnie, ale majestat Starej Damy by� tak zniewalaj�cy, �e nie zwraca�o si� uwagi na jej
ubi�r.
Stara Dama nie wiedzia�a o tym. Wiedzia�a natomiast, �e pani Kimball, �ona sklepikarza,
wesz�a z szumem do nast�pnej �awki w najmodniejszej sukni z najmodniejszego materia�u;
obie nale�a�y do tej samej generacji i w swoim czasie obecna pani Kimball mog�a najwy�ej
na�ladowa� spos�b ubierania si� Ma�gorzaty Lloyd. Potem przyj�a o�wiadczyny sklepikarza,
wszystko si� zmieni�o i teraz biedna Stara Dama z gorycz� my�la�a o tej zmianie, i niemal
zacz�a �a�owa�, �e wybra�a si� do ko�cio�a.
Nagle jednak Dobry Anio� dotkn�� skrzyd�em tych niem�drych my�li zrodzonych z
pr�no�ci i pychy, i znik�y bez �ladu. Na ch�r wesz�a Sylwia Gray, usiad�a, a blask
zachodz�cego s�o�ca otoczy� jej g�ow� aureol�.
Nigdy dot�d Starej Damie nie uda�o si� dobrze przyjrze� Sylwii. Spogl�da�a na ni� tylko
ukradkiem. Teraz wpatrywa�a si� w ni� do woli, zachwycaj�c si� jej urod� � b�yszcz�ce
w�osy Sylwii tak �licznie okala�y czo�o, tak uroczo opuszcza�a powieki, gdy napotka�a czyj�
natarczywy wzrok, a r�ce, kt�re trzyma�y psa�terz, by�y pi�knymi r�kami Lesliego Graya.
By�a skromnie ubrana � bia�a bluzka i czarna sp�dniczka � ale reszta dziewcz�t mimo
pi�knych pi�rek mog�a si� przy niej schowa�, jak orzek� handlarz jaj wracaj�c z �on� z
ko�cio�a. Stara Dama z ogromn� przyjemno�ci� przys�uchiwa�a si� hymnom, kt�rymi
rozpocz�o si� nabo�e�stwo. G�os Sylwii wybija� si� nad inne g�osy. Ale kiedy ko�cielni
wyszli z tacami, zebranych przeszy� dreszcz podniecenia. Sylwia wsta�a i podesz�a do
siedz�cej przy organach Janki Moore. Pi�kny g�os wzbi� si� pod sklepienie �wi�tyni, niczym
dusza muzyki � czysty, mocny, pe�en s�odyczy. Nikt w Spencervale nie s�ysza� nigdy
takiego g�osu, poza Star� Dam�, kt�ra za m�odu s�ysza�a wielu s�ynnych �piewak�w i mog�a
doceni� pi�kno tego �piewu. U�wiadomi�a sobie, �e dziewczyna ma wielki talent, kt�ry �
je�eli b�dzie mog�a si� kszta�ci� � przyniesie jej s�aw� i fortun�.
Kiedy Sylwia umilk�a, sumienie Starej Damy nakaza�o jej zwr�ci� wzrok i uwag� na
pastora, kt�ry przez ca�� pierwsz� cz�� nabo�e�stwa schlebia� sobie, �e Stara Dama w�a�nie
ze wzgl�du na niego wybra�a si� dzi� do ko�cio�a. Dopiero od paru miesi�cy by� w
Spencervale, uwa�a� si� za dobrego kaznodziej� i s�dzi�, �e Star� Dam� to w�a�nie
sprowadzi�o do ko�cio�a.
Po sko�czonym nabo�e�stwie wszyscy s�siedzi Starej Damy podeszli, by z ni�
porozmawia�, u�miechali si� i �ciskali jej r�k�. Uwa�ali, �e teraz, kiedy zrobi�a krok we
w�a�ciwym kierunku, powinni wyj�� jej naprzeciw; Star� Dam� ucieszy�a ich serdeczno��,
zw�aszcza �e kry� si� w niej ten sam szacunek pe�en wzgl�d�w, do kt�rego przywyk�a za
dawnych lat � szacunek, kt�ry wzbudza�a we wszystkich sam� swoj� osob�. Star� Dam�
dziwi�o, �e dalej potrafi go nakaza� mimo staromodnego czepeczka i przedpotopowej sukni.
Sylwia Gray wraca�a z ko�cio�a z Janka Moore.
� Widzia�a� Star� Dam�? � spyta�a Janka. � Nie uwierzy�am w�asnym oczom, kiedy
wesz�a do ko�cio�a. Nie pami�tam, �eby kiedy� tam przysz�a. Co za dziwaczna posta�! Jest
bardzo bogata, a donasza stare suknie po matce i nic sobie nigdy nie kupuje. M�wi�, �e jest
sk�pa, ale ja uwa�am � oznajmi�a wyrozumiale Janka � �e jest zwyk�� ekscentryczk�.
� Nigdy jej przedtem nie widzia�am, ale od razu pomy�la�am sobie, �e musi to by� panna
Lloyd � odpar�a Sylwia. � Bardzo pragn�am j� zobaczy� � mam ku temu specjalny
pow�d. Ma niezwyk�� twarz. Strasznie chcia�abym ja pozna�.
� Raczej ci si� to nie uda � beztrosko odpowiedzia�a Janka. � Nie lubi m�odzie�y, a
zreszt� nigdzie nie bywa. Ja tam nie chcia�abym jej spotka�. Mia�abym pietra � jest taka
dostojna i ma taki przenikliwy wzrok.
� Ja bym si� jej nie ba�a � powiedzia�a do siebie Sylwia skr�caj�c w alejk� Spencera. �
Ale pewnie jej nigdy nie poznam. Chyba poczu�aby do mnie niech��, dowiedziawszy si�, kim
jestem. Dot�d na pewno nie przysz�o jej na my�l, �e jestem c�rk� Lesliego Graya.
ROZDZIA� LIPCOWY
Pierwszego lipca Sylwia znalaz�a pod bukiem ��deczk� z brzozowej kory pe�n� poziomek.
By�y to pierwsze poziomki, Stara Dama zebra�a je w sobie tylko znanym zak�tku. By�yby
mi�ym dodatkiem do skromnego jad�ospisu Starej Damy, ale nawet nie przysz�o jej na my�l
ich skosztowa�, tak cieszy�a si� wyobra�aj�c sobie, jak przyjemnie b�dzie Sylwii zje�� je na
podwieczorek. Odt�d poziomki pojawia�y si� pod bukiem na zmian� z kwiatami; gdy si�
sko�czy�y, zast�pi�y je czarne jagody i maliny. Czarne jagody ros�y bardzo daleko i Stara
Dama musia�a si� dobrze nachodzi�. Wieczorem cz�sto bola�y j� ko�ci, ale nie zwa�a�a na to.
�atwiej znie�� b�l ko�ci ni� b�l duszy, a po raz pierwszy od wielu lat Starej Damie przesta�a
dokucza� dusza. Od�ywia�a si� mann� z nieba.
Kt�rego� wieczoru Krzywy Ja� pojawi� si�, by naprawi� studni� Starej Damy. Stara Dama
szybko pow�drowa�a w jego stron�, wiedzia�a bowiem, �e ca�y dzie� pracowa� u Spencer�w,
wi�c uda jej si� zdoby� jaki� strz�p informacji o Sylwii.
� Oj, tej nauczycielce muzyki musi by� dzisiaj bardzo nieweso�o � zauwa�y� Krzywy
Ja� wyczerpawszy cierpliwo�� Starej Damy opowie�ciami o nowej pompie Williama
Spencera i nowej maszynie do prania pani Spencerowej, i nowym kawalerze Amelii Spencer.
� Dlaczego? � spyta�a poblad�a Stara Dama. Czy�by Sylwi� spotka�o co� z�ego?
� Brat pani Moore zaprosi� j� do miasta na wielkie przyj�cie, ona nie ma co na siebie
w�o�y� � odpar� Krzywy Ja�. � To grube ryby i wszyscy si� wystroj� jak te lale. Pani
Spencerowa m�wi, �e panny Gray nie sta� na now� sukni�, bo musi pom�c ciotce zap�aci�
rachunek za lekarza. Pani Spencerowa m�wi, �e panna Gray si� strasznie martwi, cho� nic po
sobie nie pokazuje. Ale s�yszeli, �e p�aka�a wczoraj w nocy.
Stara Dama odwr�ci�a si� i szybko wesz�a do domu. To okropne. Nie, Sylwia musi p�j��
na to przyj�cie, musi. Ale co by tu mo�na zrobi�? Stara Dama przebieg�a my�l� jedwabne
suknie matki. Nie, �adna nie nadawa�aby si�, nawet gdyby by� czas na przer�bki. Nigdy
jeszcze Stara Dama tak gorzko nie �a�owa�a utraconego bogactwa.
� Mam w domu zaledwie dwa dolary � pomy�la�a � i musi mi to starczy� a� do
nast�pnej wizyty handlarza jaj. Gdybym mog�a co� sprzeda� Ale� tak, mam przecie� ten
dzban z winogronami.
Dot�d Stara Dama �atwiej chyba sprzeda�aby w�asn� g�ow� ni� �w dzban. Dzban liczy�
sobie dwie�cie lat i odk�d by� dzbanem, znajdowa� si� w posiadaniu rodziny Lloyd�w. By� to
du�y, brzuszasty dzban przyozdobiony r�owymi wypuk�ymi winogronami, po jednej stronie
z wymalowan� linijk� wiersza; otrzyma�a go w prezencie �lubnym prababka Starej Damy.
Odk�d Stara Dama pami�ta�a, sta� na najwy�szej p�ce kredensu w saloniku, zbyt cenny, by
go u�ywa�.
Przed dwoma laty trafi�a do Spencervale pani szukaj�ca starej porcelany i us�yszawszy o
tym dzbanie wtargn�a �mia�o do domostwa Lloyd�w i zaoferowa�a kupno. Do �mierci nie
zapomni, jak przyj�a j� Stara Dama, ale nale��c do nowoczesnego pokolenia zostawi�a na
wszelki wypadek wizyt�wk�, o�wiadczaj�c, �e je�li kiedy� panna Lloyd zmieni zdanie,
przekona si�, �e ona swojego nie zmieni�a i ch�tnie dzban kupi. Kiedy kto� jest zapalonym
kolekcjonerem starej porcelany, nie mo�e si� przejmowa� opryskliwo�ci� posiadaczy
rodzinnych skarb�w, a owa pani nigdy nie widzia�a jeszcze czego�, co by j� tak zachwyci�o.
Stara Dama podar�a wizyt�wk� w strz�py, zapami�ta�a jednak nazwisko i adres. Podesz�a
do kredensu i zdj�a ukochany dzban.
� Nie my�la�am, �e si� z nim kiedy� rozstan� � powiedzia�a z �alem � ale Sylwia musi
mie� now� sukienk� i nie ma innego wyj�cia. I ostatecznie po mojej �mierci tak�e by trafi� w
obce r�ce. Wi�c r�wnie dobrze mo�e teraz. Jutro rano pojad� do miasta, bo je�li to przyj�cie
ma by� w pi�tek, nie ma czasu do stracenia. Ju� od dziesi�ciu lat nie by�am w mie�cie.
Bardziej si� boj� tej wyprawy ni� rozstania z dzbanem. Ale to przecie� dla Sylwii.
Nast�pnego rana po ca�ym Spencervale rozesz�a si� wie��, �e Stara Dama pojecha�a do
miasta nios�c ostro�nie wielkie pud�o. Wszyscy zastanawiali si� nad celem tej podr�y,
wi�kszo�� dosz�a do wniosku, �e Stara Dama us�yszawszy o dw�ch kradzie�ach w Carmody
zl�k�a si� o pieni�dze z czarnej skrzynki pod ��kiem i wiezie je do banku.
Stara Dama odszuka�a dom kolekcjonerki, dr��c z obawy, �e ona wyjecha�a lub umar�a.
Jednak�e pani ta by�a zdrowa i ca�a i dalej marzy�a o posiadaniu dzbanka. Stara Dama
poblad�a, ale zdepta�a swoj� dum�, sprzeda�a dzban z winogronami i odesz�a, przekonana, �e
jej prababka przewraca si� w tej chwili w grobie. Stara Dama poczu�a si� zdrajczyni�
rodzinnych tradycji.
Ale nieustraszenie uda�a si� do domu towarowego i dzi�ki Opatrzno�ci, czuwaj�cej nad
naiwnymi duszami starych ludzi podczas niebezpiecznych wypraw w wielki �wiat, znalaz�a
uczynn� ekspedientk�, a ta dok�adnie zrozumia�a, o co jej chodzi, i pomog�a w zakupach.
Stara Dama wybra�a gustown� mu�linow� sukienk�, pantofelki i r�kawiczki i kaza�a
natychmiast wys�a� pannie Sylwii Gray, zamieszka�ej u pana Wi�liama Spencera w
Spencervale.
Potem zap�aci�a � wyda�a ca�� sum� uzyskan� za dzban minus p�tora dolara na poci�g �
i dostojnie odesz�a. Wychodz�c ze sklepu spotka�a postawnego, ulizanego, zamo�nie
wygl�daj�cego pana. Kiedy ich wzrok spotka� si�, m�czyzna drgn��, twarz mu
spurpurowia�a, podni�s� r�k� do kapelusza i uk�oni� si�. Ale Stara Dama patrzy�a na niego tak,
jakby nie istnia�, i min�a go oboj�tnie. Zrobi� krok w jej kierunku, ale zaraz si� zatrzyma� i
odwr�ci� wzruszaj�c ramionami i u�miechaj�c ironicznie. ~
Nikt nie zgad�by widz�c Star� Dam�, �e a� wzdryga si� z odrazy. Nawet dla Sylwii nie
wybra�aby si� do miasta, gdyby przypu�ci�a, �e spotka tam Andrzeja Camerona. Na sam jego
widok serce Starej Damy zn�w zala�a gorycz, niemniej my�l o Sylwii pomog�a i po chwili
Stara Dama u�miechn�a si� triumfalnie uwa�aj�c s�usznie, �e zwyci�sko wysz�a z tego
spotkania. Ona przynajmniej nie zarumieni�a si�, nie zadr�a�a i nie straci�a przytomno�ci
umys�u.
�Cho� trudno si� dziwi�, �e on tak zareagowa�� � pomy�la�a m�ciwie. Ucieszy�o j�, �e
Andrzej Cameron nie potrafi� zachowa� wobec niej kamiennej twarzy, kt�r� okazywa� reszcie
�wiata. Cameron by� jej kuzynem i