8913

Szczegóły
Tytuł 8913
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8913 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8913 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8913 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Arturo Perez�Reverte Fechtmistrz Prze�o�y� Filip �obodzi�ski (El maestro de esgrima) Data wydania oryginalnego 1990 Data wydania polskiego 2003 Scan-Dal � Nowe releasy Dla Carloty. I dla rycerza w ��tym kaftanie. Od t�umacza Fechtmistrz nie jest powie�ci� historyczn�, ale historia tworzy w niej bardzo wyraziste, czytelne dla Hiszpan�w t�o. Nieznajomo�� dramatycznych dziej�w Hiszpanii drugiej po�owy XIX wieku nie uniemo�liwi lektury ksi��ki, jednak kilka podstawowych informacji mo�e Pa�stwu t� lektur� u�atwi�. Po wieloletnich rz�dach feudalnej arystokracji w latach 40. dziewi�tnastego stulecia dosz�a w Hiszpanii do w�adzy nowa klasa: bur�uazja. Poniewa� jednak sama wci�� by�a s�aba, delegowa�a siln� armi� w osobach kolejnych genera��w. Rz�dy zmienia�y si� co chwila. Jednym z najcz�ciej urz�duj�cych w�wczas premier�w by� genera� Ram�n Maria Narv�ez, cz�owiek silnej r�ki. To jedno z cz�ciej wymienianych w Fechtmistrzu nazwisk. Uzale�niony od znienawidzonej przez wi�kszo�� Hiszpan�w kr�lowej Izabeli II, sprawowa� rz�dy surowe, przekszta�caj�c Hiszpani� w pa�stwo niemal policyjne. Jeszcze gorzej zapisa� si� w pami�ci spo�ecznej genera� Leopoldo O�Donnell. Sama Izabela by�a przedstawicielk� zanikaj�cych w Europie monarch�w o apetytach absolutystycznych. Wydana za Francisca de As�s, zniewie�cia�ego nieudacznika, na zewn�trz piel�gnowa�a chrze�cija�skie cnoty, w rzeczywisto�ci jednak by�a uosobieniem hipokryzji i ob�udy. Coraz bardziej histeryczny spos�b sprawowania w�adzy zaowocowa� aresztowaniem lub skazaniem na banicj� wielu polityk�w i dow�dc�w, kt�rzy byli sk�onni wesprze� proces liberalizacji Hiszpanii. W�r�d przymusowych emigrant�w znale�li si� genera�owie Francisco Serrano (ksi��� de la Torre) oraz Juan Prim (hrabia de Reus). Nie byli politykami radykalnymi, optowali za utrzymaniem monarchii, byleby tylko odsun�� Izabel� II od tronu. Powie�� rozpoczyna si� na chwil� przedtem, zanim powr�c� z wygnania i dokonaj� przewrotu. Jak wspomnia�em, historia jest tu wa�na, lecz nie najwa�niejsza. Sensacyjna intryga Fechtmistrza rozgrywa si� przede wszystkim w�r�d szcz�ku floret�w. Chcia�bym wyrazi� ogromn� wdzi�czno�� panu Wojciechowi Zab�ockiemu, znakomitemu szermierzowi, za fachow� pomoc podczas t�umaczenia ksi��ki. Jestem najdworniejszym cz�owiekiem �wiata. Szczyc� si� tym, �em nigdy wobec nikogo nie by� grubianmem, kiedy na tej ziemi a� roi si� od niezno�nych szelm�w, kt�rzy potrafi� si� przysi���, opowiedzie� ci o wszelkich swych k�opotach, a nawet deklamowa� ci w�asne wiersze. Heinrich Heine, Obrazy z podr�y W szkle p�katych kieliszk�w do koniaku odbija�y si� �wiece p�on�ce w srebrnych kandelabrach. Minister, wypu�ciwszy dwa k��by dymu przy rozpalaniu okaza�ego cygara z Vuelta Abajo, dyskretnie lustrowa� swego rozm�wc�. Nie mia� najmniejszych w�tpliwo�ci, �e ma przed sob� kanali�, cho� widzia�, jak zajecha� przed portal Lhardy�ego w nieskazitelnej berlince ci�gnionej przez dwie wspania�e klacze angielskie, a delikatne, wypiel�gnowane palce, zsuwaj�ce teraz opask� z cygara, ozdobione by�y cennym diamentem, oprawnym w z�oto. To wszystko, a ponadto elegancka swoboda go�cia i dok�adne dossier, jakie kaza� przygotowa� na jego temat, pozwala�y machinalnie zaliczy� przyby�ego do kategorii kanalii szacownych. Dla ministra bowiem, kt�ry bro� Bo�e nie uwa�a� si� za radyka�a w kwestiach etycznych, nie wszystkie kanalie by�y takie same. Na ocen� towarzysk� mia�y u niego bezpo�redni wp�yw dystynkcja i zamo�no�� danej osoby. Zw�aszcza je�li za cen� owego drobnego gwa�tu moralnego otrzymywa�o si� istotne korzy�ci materialne. � Potrzebuj� dowod�w � powiedzia� minister, w�a�ciwie po to tylko, �eby zacz��. W istocie rzeczy ju� mia� pewno��: to nie on b�dzie p�aci� za kolacj�. Jego rozm�wca u�miechn�� si� lekko, jak kto�, kto us�ysza� w�a�nie to, czego us�ysze� si� spodziewa�. U�miecha� si� dalej, g�adz�c nieskazitelnie bia�e mankiety, pozwalaj�c b�ysn�� poka�nym brylantowym spinkom i wk�adaj�c r�k� do wewn�trznej kieszeni surduta. � Oczywi�cie, dowody � mrukn�� z lekk� ironi�. Zalakowana koperta bez �adnej piecz�ci leg�a na jedwabnym obrusie tu� przy brzegu sto�u, blisko r�k ministra. Ten nie dotkn�� jej, jakby w obawie, �e si� zakazi, i dalej przygl�da� si� swemu rozm�wcy. � S�ucham pana � powiedzia�. Rozm�wca wzruszy� ramionami, od niechcenia wskaza� na kopert�. Sprawia� wra�enie, �e jej zawarto�� przesta�a go interesowa� z chwil�, gdy opu�ci�a jego r�ce. � Nie wiem � odpar�, jakby to wszystko nie mia�o najmniejszego znaczenia. � Nazwiska, adresy... To chyba urocza lista. Urocza dla pana. B�dzie pan mia� czym zaj�� swoich agent�w przez jaki� czas. � Wszyscy zamieszani s� na li�cie? � Powiedzmy, �e s� ci, kt�rzy musz� na niej by�. Tak czy inaczej uwa�am, �e powinienem ostro�nie administrowa� w�asnym kapita�em. Ostatnim s�owom ponownie towarzyszy� u�miech. Tym razem by�o w nim wi�cej zuchwa�o�ci. Minister poczu� si� poirytowany. � Szanowny panie, mam wra�enie, �e lekce pan sobie wa�y ca�� spraw�. Pa�ska sytuacja... Zawiesi� zdanie niczym gro�b�. Rozm�wca robi� wra�enie zaskoczonego. Po chwili na jego twarzy pojawi� si� grymas. � Nie oczekuje pan chyba � odpar� zastanowiwszy si� chwil� � �ebym przybywa� po odbi�r trzydziestu srebrnik�w z min� nawr�conego z�oczy�cy. Ostatecznie nie daj� mi panowie innego wyboru. Minister przykry� kopert� d�oni�. � M�g�by pan odm�wi� wsp�pracy � odrzek� z cygarem w z�bach. � Wygl�da�oby to nawet bohatersko. � M�g�bym, niew�tpliwie � go�� opr�ni� kieliszek koniaku i wsta� si�gaj�c po lask� i cylinder z s�siedniego krzes�a. � Ale bohaterowie zazwyczaj gin�. Albo popadaj� w ruin�. A tak si� sk�ada, �e ja mam za du�o do przegrania, o czym pan wie najlepiej. W moim wieku i zawodzie ostro�no�� to co� wi�cej ni� zaleta. To instynkt. Postanowi�em wi�c sam siebie rozgrzeszy�. Nie by�o u�cisku d�oni ani �adnej po�egnalnej formu�y. Jedynie odg�os krok�w na schodach i turkot powozu ruszaj�cego w deszczu. Kiedy minister zosta� sam, otworzy� kopert�, z�amawszy lak, i za�o�y� okulary, przysuwaj�c si� do �wiat�a kandelabra. Raz i drugi zastyga� w bezruchu i s�cz�c koniak rozmy�la� nad zawarto�ci� otrzymanego dokumentu. Gdy sko�czy� lektur�, siedzia� jeszcze czas jaki� spowity k��bami cygarowego dymu. P�niej spojrza� sm�tnie na piecyk ocieplaj�cy salonik dla go�ci i wsta� leniwie, by podej�� do okna. Mia� przed sob� wiele godzin pracy i na my�l o tym wycedzi� do�� ogl�dne przekle�stwo. Znad zlodowacia�ych szczyt�w Guadarramy nadci�gn�a nad Madryt zimna ulewa. By�a grudniowa noc 1866 roku. Nad Hiszpani� panowa�a jej katolicka wysoko�� kr�lowa Izabela II. Rozdzia� pierwszy O walce szermierczej Walka szermiercza mi�dzy lud�mi honoru, pod kierunkiem mistrza wiernego podobnym zasadom, jest jedn� z owych rozrywek w�a�ciwych dobremu smakowi i wykwintnemu wychowaniu. Znacznie p�niej, kiedy Jaime Astarloa, chc�c zebra� w sp�jn� ca�o�� rozproszone fragmenty tragedii, usi�owa� przypomnie� sobie, jak si� to wszystko zacz�o, pierwszym obrazem, jaki podsun�a mu pami��, by�a posta� markiza. I owa galeria wychodz�ca na ogrody Retiro, do kt�rej falami wlewa�y si� przez okna pierwsze letnie upa�y i promienie �wiat�a tak ostrego, �e trzeba by�o mru�y� oczy, ilekro� pada�y na po�yskuj�ce kosze floret�w. Markiz nie by� w najlepszej formie; sapa� niczym zdezelowany miech, a koszula pod plastronem by�a mokra od potu. Bez w�tpienia odpokutowywa� jakie� nocne ekscesy, ale Jaime Astarloa, zgodnie ze swoim zwyczajem, wstrzyma� si� od jakichkolwiek niestosownych uwag. Prywatne �ycie klient�w nie by�o jego spraw�. Sparowa� jedynie zas�on� trzeci� beznadziejne pchni�cie, jakiego powstydzi�by si� pocz�tkuj�cy ucze�, i odpowiedzia� wypadem. Spr�ysta bro� w�oska wygi�a si�, zadawszy silne uderzenie punt� w pier� adwersarza. � Trafiony, ekscelencjo. Luis de Ayala Ve�ate y Vallesp�n, markiz de los Alumbres, me�� w ustach jakie� siarczyste przekle�stwo, z w�ciek�o�ci� zrywaj�c mask�. Ledwo dysza�, czerwony od gor�ca i wysi�ku. Grube krople potu sp�ywa�y mu spod w�os�w, zalewaj�c brwi i w�sy. � A niech to wszyscy diabli � w g�osie arystokraty pobrzmiewa�a nuta upokorzenia. � Jak pan to robi, don Jaime? W niespe�na kwadrans ju� trzeci raz zap�dza mnie pan w kozi r�g. Jaime Astarloa wzruszy� ramionami w ge�cie stosownej skromno�ci. Kiedy zdj�� mask�, w k�cikach ust pod w�sami lekko przypr�szonymi siwizn� czai� si� �agodny u�miech. � Ekscelencja nie ma dzi� najlepszego dnia. Luis de Ayala wybuchn�� jowialnym �miechem i ra�nym krokiem ruszy� wzd�u� galerii, kt�rej �ciany zdobi�y cenne flamandzkie gobeliny i panoplie ze starymi szpadami, floretami i szablami. W�osy mia� g�ste i k�dzierzawe, co upodabnia�o je do lwiej grzywy. Wszystko w nim kipia�o �yciem: mia� krzepk� posta�, dono�ny g�os i sk�onno�� do pompatycznych gest�w, nami�tnych uniesie� i weso�ej kompanii. Markiz de los Alumbres, czterdziestoletni, nader wytworny kawaler obdarzony podobno znaczn� fortun�, zatwardzia�y hazardzista i niepoprawny kobieciarz, uosabia� wszystkie cechy tak charakterystycznego dla dziewi�tnastowiecznej Hiszpanii arystokraty birbanta: w �yciu nie przeczyta� �adnej ksi��ki, ale potrafi� wyrecytowa� z pami�ci rodow�d ka�dego s�ynnego konia z londy�skich, paryskich b�d� wiede�skich hipodrom�w. Co si� za� tyczy kobiet, skandale, jakimi co raz to obdarza� madryck� socjet�, stanowi�y ulubiony temat wszystkich salon�w, nieodmiennie �akn�cych takich w�a�nie nowinek i plotek. Nikt spo�r�d jego r�wnolatk�w nie trzyma� si� r�wnie �wietnie i do�� by�o wymieni� jego imi�, by wzbudzi� u dam wspomnienie romantycznych przyg�d i burzliwych nami�tno�ci. Prawd� jest, �e markiz de los Alumbres otoczony by� swoist� legend� na bogobojnym dworze Jej Katolickiej Mo�ci. Skryte za wachlarzami usta rozprawia�y szeptem, jak to podczas libacji wywo�a� b�jk� na no�e w jednej ze spelunek na Cuatro Caminos, co by�o nieprawd�, i �e po egzekucji s�ynnego bandyty przyj�� jego syna pod sw�j dach w jednym z maj�tk�w w Maladze, co by�o absolutn� prawd�. O jego zwi�zkach z polityk� m�wiono niewiele, bo by�y przej�ciowe, ale jego przygody mi�osne trafia�y na j�zyki ca�ego miasta. Plotkowano nawet, �e niekt�rzy spo�r�d znamienitych ma��onk�w mieli powod�w a� nadto, by ��da� ode� satysfakcji; a czy decydowali si� na ten krok, czy te� nie � to ju� zupe�nie inna sprawa. Czterech, mo�e pi�ciu, wys�a�o swoich sekundant�w raczej z uwagi na ludzkie gadanie ni� z jakichkolwiek innych wzgl�d�w i jedyne, co nieodmiennie zyskiwali tym gestem, poza przykr� konieczno�ci� zrywania si� z ��ka bladym �witem, by�o jeszcze przykrzejsze, by�o krwawe przebudzenie w trawach podmadryckich b�oni. Co ostrzejsze j�zyki rozpowiada�y, �e pomi�dzy tymi, kt�rzy mogli domaga� si� satysfakcji od markiza, znajdowa� si� r�wnie� sam kr�l ma��onek. Ale przecie� ca�y Madryt wiedzia�, �e je�li ju�, to akurat nie zazdro�� o dostojn� po�owic� mog�a nale�e� do s�abostek Jego Wysoko�ci don Francisca de As�s. W ostateczno�ci za� to, czy Izabela II rzeczywi�cie uleg�a niew�tpliwym urokom osobistym markiza de los Alumbres, czy te� nie, stanowi�o sekret obojga przypuszczalnie zainteresowanych lub te� spowiednika kr�lowej. Sam Luis de Ayala nie mia� spowiednika, bo, jak mawia�, na czorta mu spowiednik. Zdj�wszy pikowany napier�nik i zostawszy w samej koszuli markiz od�o�y� floret na stolik, na kt�rym milcz�cy kamerdyner postawi� srebrn� tac� z butelk�. � Don Jaime, na dzi� wystarczy. Dzisiaj mam dwie lewe r�ce, wi�c kapituluj�. Napijmy si� jerezu. Zaproszenie na kieliszek po trwaj�cych godzin� �wiczeniach szermierczych przerodzi�o si� ju� w rytua�. Jaime Astarloa, z mask� i floretem pod pach�, podszed� do pana domu i wzi�� do r�ki kryszta�owy kieliszek z l�ni�cym niczym p�ynne z�oto winem. Arystokrata z rozkosz� wci�gn�� aromat. � Co jak co, mistrzu, ale trzeba przyzna�, �e w Andaluzji potrafi� cuda butelkowa� � zamoczy� usta i mlasn�� z zadowoleniem. � Prosz� popatrze� pod �wiat�o: czyste z�oto, s�o�ce Hiszpanii. Nie ma co zazdro�ci� tych babskich, zagranicznych cienkuszy. Don Jaime przytakn�� z zadowoleniem. Podoba� mu si� Luis de Ayala i pochlebia�o mu, �e markiz tytu�uje go mistrzem, chocia� �ci�le rzec ujmuj�c, nie nale�a� do jego uczni�w. W istocie rzeczy markiz de los Alumbres by� jednym z najlepszych szermierzy na dworze i od wielu lat niepotrzebne mu by�y jakiekolwiek lekcje. Jego zwi�zki z don Jaimem by�y zupe�nie innej natury: arystokrata kocha� szermierk� r�wnie nami�tnie co hazard, kobiety i konie. Godzin� dziennie oddawa� si� wi�c szlachetnym i zdrowym �wiczeniom szermierczym, kt�re to zaj�cia, z uwagi na charakter markiza i jego upodobania, okazywa�y si� nader po�yteczne, gdy przychodzi�o rozstrzyga� sprawy honoru. Chc�c mie� godnego siebie przeciwnika, Luis de Ayala zwr�ci� si� pi�� lat temu do najlepszego fechtmistrza w Madrycie, za takiego bowiem uchodzi� don Jaime, cho� niekt�rzy szermierze, pos�uszni nowym modom, uznawali jego styl za zbyt klasyczny i przestarza�y. I w taki oto spos�b codziennie, pr�cz sob�t i niedziel, stary nauczyciel fechtunku stawia� si� punktualnie o dziesi�tej rano w pa�acu Villaflores, rezydencji arystokraty. Tam w przestronnej galerii szermierczej, wybudowanej i wyposa�onej pod�ug najbardziej wymagaj�cych regu� sztuki, markiz z za�art� wytrwa�o�ci� stawa� do walk szermierczych, cho� umiej�tno�ci i talent mistrza najcz�ciej bra�y w nich g�r�. Niemniej, jak przysta�o na rasowego gracza, Luis de Ayala potrafi� r�wnie� z klas� przegrywa�. Poza wszystkim zreszt� podziwia� wyj�tkow� sztuk� starego fechtmistrza. Z grymasem b�lu na twarzy arystokrata zacz�� rozciera� sobie tors, wzdychaj�c g��boko. � A niech to, mistrzu, ledwo �yj�... B�d� si� musia� natrze� spirytusem po tej nauczce, i to nie raz. Jaime Astarloa u�miechn�� si� skromnie. � Powiedzia�em ju�, �e ekscelencja nie ma dzi� najlepszego dnia. � S��w szkoda. Gdyby pa�ski floret mia� ostrze zamiast punty, ziemi� bym ju� gryz�. Obawiam si�, �e dzi� w mej osobie nie mia� pan, mistrzu, godnego siebie przeciwnika. � Za hulanki i swawole trzeba s�ono p�aci�. � �wi�ta prawda! Szczeg�lnie w moim wieku. Nie jestem ju� ��todziobem, do diab�a. Ale na to nie ma rady, don Jaime... Nie zgadnie pan, co mi si� przytrafi�o. � Domy�lam si�, �e ekscelencja jest zakochany. � W rzeczy samej � westchn�� markiz, dolewaj�c sobie jerezu. � Zakocha�em si� jak pierwszy lepszy m�okos. Po same uszy. Fechtmistrz odkaszln��, przyg�adzaj�c w�sa. � O ile mnie pami�� nie myli � powiedzia� � to ju� trzeci raz w niespe�na miesi�c. � Mniejsza z tym. Najistotniejsze, �e jak si� kocham, to na zab�j. Jak ciel�. Rozumie pan? � Doskonale, ekscelencjo. Nawet bez u�ycia metafory. � To ciekawe. Im bardziej lat mi przybywa, tym zapami�ta�ej si� zakochuj�, to silniejsze ode mnie. R�ka wci�� silna, ale serce s�abe, jak m�wili klasycy. Gdybym tylko m�g� panu opowiedzie�... I nie zwlekaj�c markiz de los Alumbres przyst�pi� do zawoalowanego p�s��wkami i wymownymi niedopowiedzeniami opisu szalonej nami�tno�ci, po kt�rej uniesieniach czu� si� o brzasku ca�kowicie wyczerpany. Oczywi�cie, prawdziwa dama. A m�� w zupe�nej nie�wiadomo�ci. � Jednym s�owem � cyniczny u�miech pojawi� si� na twarzy markiza � za grzechy pope�nione czuj� si� dzi� tak, jak si� czuj�. Don Jaime pokr�ci� g�ow� z ironi�, ale i wyrozumiale. � Szermierka jest jak komunia � powiedzia� karc�cym tonem, cho� z u�miechem. � Nie nale�y przyst�powa� do walki, je�li cia�o i dusza nie s� odpowiednio usposobione. Z�amanie tego pierwszego prawa niesie za sob� zas�u�on� kar�. � Do diaska, mistrzu. Musz� to sobie zanotowa�. Jaime Astarloa przytkn�� kieliszek do ust. W niczym nie by� podobny do swego pe�nego wigoru klienta. Liczy� ju� sobie pi��dziesi�t lat z nawi�zk�; by� �redniego wzrostu, a jego chuda do granic mo�liwo�ci posta� sprawia�a fa�szywe wra�enie nader kruchej. K�am temu zadawa�y krzepkie cz�onki, suche i w�z�owate niczym leciwa wi� winna. Ciut orli nos, pogodne i szlachetne czo�o, w�osy siwe, ale jeszcze g�ste, delikatne i wypiel�gnowane d�onie � emanowa�y �agodnym poczuciem godno�ci dodatkowo podkre�lonej powag� szarych oczu obrze�onych siateczk� drobnych zmarszczek, kt�re zbiegaj�c si� i g�stniej�c z chwil�, gdy na twarzy fechtmistrza pojawia� si� u�miech, przydawa�y �renicom figlarno�ci i sympatii. W�sy nosi� starannie wypiel�gnowane, pod�ug starej mody, i nie by� to jedyny anachronizm, jaki mo�na by�o w nim dostrzec. �rodki, jakimi dysponowa�, wystarcza�y mu ledwie na skromn� w swej elegancji odzie�, niemniej nosi� j� z dekadenckim szykiem, nie zwa�aj�c w zupe�no�ci na obowi�zuj�ce mody. Ubrania, nie wy��czaj�c tych najnowszych, skrojone by�y wed�ug wzor�w sprzed lat dwudziestu, co w jego wieku nale�a�o nawet do dobrego tonu. Wszystko to razem nadawa�o staremu fechtmistrzowi wygl�d kogo�, kto zatrzyma� si� w czasie, oboj�tny wobec nowych obyczaj�w burzliwej epoki, w jakiej przysz�o mu �y�. Trzeba przyzna�, �e sprawia�o mu to sporo wewn�trznej rado�ci, z niejasnych zreszt� powod�w, kt�rych nawet sam zainteresowany nie umia�by wyt�umaczy�. S�u��cy przyni�s� dwie nape�nione wod� miednice i r�czniki. Luis de Ayala zdj�� koszule; na jego krzepkim, l�ni�cym jeszcze od potu torsie widnia�y czerwone �lady po pchni�ciach floretem. � Na rogatego Lucyfera, mistrzu, nie�le mnie pan podziurawi�... I pomy�le�, �e jeszcze panu za to p�ace! Jaime Astarloa wytar� twarz i spojrza� na markiza �yczliwie. Luis de Ayala obmywa� sobie pier� prychaj�c. � Cho� nie ulega w�tpliwo�ci � doda� � �e w polityce dosta� mo�na wi�ksze ci�gi. A wie pan, �e Gonz�lez Bravo zaproponowa� mi odzyskanie poselskiego mandatu? Z perspektyw� obj�cia kolejnego stanowiska, jak twierdzi. Widocznie traci ju� grunt pod nogami, je�li si�ga po takiego lekkoducha jak ja. Na twarzy fechtmistrza pojawi� si� wyraz �ywego zainteresowania. W rzeczywisto�ci polityka w og�le go nie obchodzi�a. � I co ekscelencja zamierza? Markiz de los Alumbres lekcewa��co wzruszy� ramionami. � Co zamierzam? Absolutnie nic. Powiedzia�em mojemu znakomitemu imiennikowi, by na pok�ad tego okr�tu zaprosi� raczej swego szanownego ojczulka. U�ywaj�c, oczywi�cie, nieco innych s��w. Szeroki gest, zielone sukno w byle kasynie i pi�kne oczy pod bokiem � oto m�j �ywio�. A za reszt� dzi�kuj�. Luis de Ayala by� wcze�niej deputowanym w Kortezach, piastuj�c zarazem przez kr�tki czas do�� wysokie stanowisko w Ministerstwie Spraw Wewn�trznych w jednym z ostatnich gabinet�w premiera Narvaeza. To odej�cie w trzy miesi�ce po obj�ciu stanowiska zbieg�o si� ze �mierci� jego wuja Vallespina Andreu. Niebawem Ayala zrezygnowa�, tym razem ju� z w�asnej woli, z mandatu w parlamencie, opuszczaj�c zarazem szeregi partii moderantyst�w, czyli umiarkowanych, kt�rej dotychczas by� � r�wnie umiarkowanym � cz�onkiem. Wyg�oszone przeze� w klubie Ateneo s�owa �a za reszt� dzi�kuj� zrobi�y zawrotn� karier�, wzbogacaj�c �wczesny s�ownik polityki o powiedzonko okre�laj�ce jak najg��bsze rozczarowanie ponur� rzeczywisto�ci� kraju. Od tamtego czasu markiz de los Alumbres trzyma� si� na uboczu wszelkiej dzia�alno�ci publicznej. Odmawia� udzia�u w wojskowo�cywilnych aliansach, zawi�zywanych przy upadku i narodzinach kolejnych rz�d�w, ogranicza� si� jedynie do biernego kwitowania nast�pnego politycznego zam�tu u�mieszkiem dyletanta. �y� po wielkopa�sku i bez mrugni�cia przegrywa� ogromne sumy przy zielonych stolikach. Plotkarze rozpowiadali, �e nieustannie znajduje si� na skraju bankructwa, ale Luis de Ayala zawsze potrafi� odtworzy� swoje finanse, na kt�re widocznie sk�ada�y si� tyle� nieograniczone, co i nieoczekiwane �r�d�a. � Jak id� poszukiwania Graala, don Jaime? Fechtmistrz przerwa� na chwil� zapinanie koszuli i spojrza� na swego rozm�wc� z wyra�nym zak�opotaniem. � Nie najlepiej. A nawet �le. To najw�a�ciwsze s�owo... Nierzadko zastanawiam si�, czy zadanie to nie przekracza moich umiej�tno�ci. Przychodz� takie chwile, kiedy, szczerze musz� to panu markizowi wyzna�, najch�tniej bym zrezygnowa�. Luis de Ayala obmywszy si� wytar� tors r�cznikiem i ponownie si�gn�� po kieliszek jerezu. Uderzeniem paznokci wydoby� z kryszta�u wibruj�cy d�wi�k i przystawi� szk�o do ucha z wyra�n� satysfakcj�. � G�upstwa, mistrzu. G�upstwa. Ma pan wszystkie przymioty niezb�dne do realizacji tego ambitnego przedsi�wzi�cia. Smutny u�miech zago�ci� przez chwil� na wargach fechtmistrza. � Chcia�bym bardzo podziela� pa�sk� ufno��, ekscelencjo. Ale w moim wieku zbyt wiele rzeczy zawodzi... Nawet w samym cz�owieku. Zaczynam podejrzewa�, �e m�j Graal nie istnieje. � Wszystko g�upstwa. Od wielu ju� lat Jaime Astarloa pracowa� nad Traktatem o sztuce fechtunku, kt�ry � zdaniem wszystkich znaj�cych niepospolite umiej�tno�ci i ogromne do�wiadczenie autora � mia� z chwil� uko�czenia stanowi� niew�tpliwie jedno z fundamentalnych dzie� w tej materii, por�wnywalne jedynie ze studiami takich wielkich mistrz�w, jak Gomard, Grisier i Lafaug�re. Ale w ostatnich latach zacz�y autorem targa� powa�ne w�tpliwo�ci, czy aby rzeczywi�cie potrafi spisa� to wszystko, czemu po�wi�ci� ca�e �ycie. Z drugiej za� strony pewna okoliczno�� dodatkowo pot�gowa�a rozterki. Aby dzie�o stanowi�o non plus ultra w inspiruj�cej je materii, powinno by�o znale�� si� w nim arcymistrzowskie pchni�cie, doskona�e, nie do sparowania, najczystszy wytw�r ludzkiego talentu, wz�r natchnienia i skuteczno�ci. Poszukiwaniom owego pchni�cia po�wi�ci� si� don Jaime od dnia, w kt�rym pierwszy raz skrzy�owa� floret z przeciwnikiem. Dotarcie do Graala, jak nazywa� �w mistrzowski ruch, nie przynios�o dot�d �adnego rezultatu. A z biegiem lat, wraz z powoln� utrat� sprawno�ci fizycznej i intelektualnej, stary fechtmistrz czu�, jak dotychczasowy zapa� zaczyna wymyka� mu si� z jeszcze sprawnych r�k, a talent uskrzydlaj�cy jego profesjonalne ruchy zanika, przyt�aczany brzemieniem lat. Niemal codziennie Jaime Astarloa, w samotno�ci swego skromnego gabinetu, pochylony w �wietle lampy naftowej nad po��k�ymi ju� kartkami, daremnie usi�owa� natrafi� w zakamarkach pami�ci na klucz do tajemnicy. Niepoj�ta intuicja podpowiada�a mu, �e klucz istnieje, tylko ukrywa si� uparcie w miejscu, z kt�rego nie chce by� dobyty. �l�cza� tak ca�ymi nocami. Potrafi� r�wnie� zerwa� si� z ��ka, wyrwany ze snu nag�ym ol�nieniem, by w samej koszuli, trzymaj�c w d�oni z porywcz� desperacj� jeden ze swych floret�w, stan�� na wprost luster pokrywaj�cych �cian� jego male�kiej galerii. Usi�uj�c uchwyci� to, co par� minut temu by�o zaledwie przelotn� iskr� ol�nienia w jego �pi�cym rozumie, pogr��a� si� w beznadziejnych, pr�nych poszukiwaniach, studiowa� swoje ruchy i my�li w milcz�cym pojedynku z w�asn� podobizn�, kt�rej sarkastyczny u�miech zdawa� si� dostrzega� w p�mroku. Jaime Astarloa wyszed� na ulic� z pe�nym floret�w futera�em pod pach�. Poranek by� upalny, Madryt usycha� w promieniach niemi�osiernego s�o�ca. W kawiarniach gwarno by�o od dw�ch temat�w, od skwaru i od polityki � rozmowy zaczynano od kilku zda� o spiekocie, by po chwili przej�� do om�wienia kolejnych, zawi�zuj�cych si� spisk�w, z kt�rych wi�kszo�� stanowi�a tajemnic� poliszynela. Tamtego lata 1868 roku konspirowali wszyscy. W marcu zmar� stary Narv�ez; Gonzalezowi Bravo wydawa�o si�, �e potrafi rz�dzi� siln� r�k�. W pa�acu Oriente kr�lowa s�a�a p�omienne spojrzenia m�odym oficerom swojej gwardii, �arliwie odmawia�a r�aniec i przygotowywa�a si� do bliskich letnich wywczas�w na p�nocy kraju. Inni musieli zadowoli� si� odpoczynkiem na emigracji. Wi�kszo�� wybitnych m��w stanu, jak chocia�by Prim, Serrano, Sagasta czy Ruiz Zorrilla, znajdowa�a si� na wygnaniu, w areszcie b�d� pod dyskretnym nadzorem. Wszyscy mimo to wytrwale knuli w ramach spisku okre�lanego mianem �O honor Hiszpanii�. Uczestnicy kawiarnianych spotka� zgodnie twierdzili, �e dni Izabeli II s� policzone. Bardziej umiarkowani opowiadali si� za jej abdykacj� na rzecz syna Alfonsita, radyka�om natomiast roi�y si� mrzonki republika�skie. Ludzie szeptali, �e Juan Prim, hrabia de Reus, przyb�dzie lada chwila z Londynu, po prawdzie bohater bitwy pod Castillejos, stoczonej w czasie kampanii maroka�skiej, zd��y� si� ju� kilkakrotnie pojawi�, za ka�dym razem jednak by� zmuszony bra� nogi za pas. Jak g�osi�a popularna �piewka, figa jeszcze nie dojrza�a. Inni zauwa�ali z kolei, �e figa ju� dawno zacz�a gni�, wisz�c tyle czasu na ga��zi. C�, zale�a�o to od punktu widzenia. Skromne dochody nie pozwala�y Jaimemu Astarloi na przesadne zbytki, dlatego ruchem g�owy odm�wi� doro�karzowi, proponuj�cemu kurs rozklekotan� bryk�. Szed� alej� Prado, mijaj�c bezczynnych przechodni�w, kt�rzy szukali cienia pod drzewami. Co i raz spostrzega� znajom� twarz i k�ania� si� uprzejmie zwyczajowym uchyleniem szarego cylindra. Jednakowo odziane piastunki plotkowa�y zawzi�cie na drewnianych �aweczkach, popatruj�c z daleka na uganiaj�ce si� wok� fontann dzieci w marynarskich ubrankach. Damy z obszytymi koronk� parasolkami w d�oniach za�ywa�y przeja�d�ki w odkrytych powozach. Pomimo lekkiego, letniego surduta don Jaime a� dusi� si� od gor�ca. Mia� jeszcze odwiedzi� dw�ch swoich uczni�w, m�okos�w z dobrych rodzin. Ich ojcowie uwa�ali szermierk� za �wiczenie dobre dla higieny cia�a, jedno z niewielu, jakim m�ody cz�owiek m�g� si� odda� bez uszczerbku na rodowym honorze. Dzi�ki honorariom otrzymywanym z tego tytu�u oraz jeszcze paru klientom odwiedzaj�cym jego galeri� popo�udniami nauczyciel fechtunku jako� sobie radzi�. Ostatecznie wydatki mia� nader skromne: czynsz za mieszkanie przy ulicy Bordadores, obiad i kolacja w pobliskiej ober�y, kawa i grzanka w Progreso... Na polecenie markiza de los Alumbres pierwszego ka�dego miesi�ca otrzymywa� pewn� sumk�, kt�ra zapewnia�a mu drobne dodatkowe przyjemno�ci. Nie chc�c dokona� �ywota w przytu�ku, reszt� pieni�dzy odk�ada� z my�l� o latach, kiedy staro�� uniemo�liwi mu dalsze uprawianie zawodu. Ta perspektywa, co stwierdza� z niejakim smutkiem, by�a coraz bli�sza. Hrabia de Sueca, deputowany do Kortez�w, ojciec jednego z nielicznych uczni�w don Jaimego, jecha� konno we wspania�ych angielskich sztylpach. � Dzie� dobry, mistrzu � sam de Sueca te� by� jego uczniem jakie� sze��, siedem lat wcze�niej. Zosta� w�wczas wyzwany na pojedynek, co zmusi�o go do skorzystania z us�ug Jaimego Astarloi, by podnie�� w�asne umiej�tno�ci szermiercze na dzie� przed walk�. Wynik by� zadowalaj�cy, stal uczyni�a w piersi rywala dziur� d�ugo�ci cala, a hrabia od tamtej pory utrzymywa� z profesorem fechtunku serdeczne stosunki, do kt�rych teraz dopuszczony zosta� tak�e jego syn. � Jak widz�, zawsze ze sprz�tem pod pach�... Pewnie poranny obch�d? Don Jaime z u�miechem pog�adzi� czule pokrowiec z floretami. Rozm�wca, nie zsiadaj�c z wierzchowca, dotkn�� z szacunkiem ronda kapelusza w ge�cie powitania. Fechtmistrz stwierdzi� w duchu, �e wyj�wszy Luisa de Ayala wszyscy klienci traktowali go podobnie: uprzejmie, ale z zachowaniem lekkiego dystansu. C�, p�acili mu za us�ugi. Z drugiej strony profesor by� ju� w takim wieku, �e w�a�ciwie go to nie bola�o. � Ano tak, don Manuelu... Zaskoczy� mnie pan podczas codziennych zaj��, w samym �rodku madryckiego �aru. Ale praca to praca. Hrabia, kt�ry sam nigdy w �yciu nie pracowa�, stara� si� min� wyrazi� zrozumienie, poskramiaj�c jednocze�nie niecierpliwe ruchy swej pi�knej klaczy rasy izabeli�skiej. Poskrobawszy ma�ym palcem brod� rozejrza� si� w zamy�leniu i chwil� spogl�da� na grupk� dam, przechadzaj�cych si� ko�o ogrodzenia Ogrodu Botanicznego. � A jak tam m�j Manolito? Ufam, �e robi post�py. � A jak�e, a jak�e. Ch�opak ma talent. Jest jeszcze nazbyt zapalczywy, ale przy jego siedemnastu wiosnach mo�na to uzna� za zalet�. Czas i dyscyplina go ostudz�. � Jest w pa�skich r�kach, mistrzu. � Z ca�ym uszanowaniem, ekscelencjo. � �ycz� panu mi�ego dnia. � Ja panu r�wnie�, ekscelencjo. Uk�ony dla pani hrabiny. � Z pewno�ci� je odwzajemni. Oddalili si� w swoje strony. Don Jaime skr�ci� w ulic� las Huertas, na chwil� przystan�� przed witryn� ksi�garni. Kupowanie ksi��ek by�o jego pasj�, ale te� stanowi�o pewien zbytek. M�g� sobie na taki luksus pozwoli� tylko raz na jaki� czas. Pieszczotliwie musn�� wzrokiem z�ocenia na grzbietach oprawnych w sk�r� tom�w i westchn��, wspominaj�c z melancholi� czasy, kiedy lepiej radzi� sobie z domowymi finansami. Po chwili ockn�� si�, wyj�� z kieszonki zegarek na d�ugim, z�otym �a�cuszku, pami�tk� z lepszych lat. Mia� kwadrans, �eby stawi� si� w domu Matiasa Soldevilli � Bracia Soldevilla, Kupcy B�awatni, Dostawcy Dworu Kr�lewskiego i Wojsk Zamorskich � i przez godzin� wbija� do t�pej g�owy jego syna Salvadorina poj�cia z zakresu szermierki: �Zas�ona, zwi�zanie, wyzwolenie, skracanie g�owni przeciwnika... Raz�dwa, Salvador�n, raz�dwa, tak, z umiarem, uwaga na zw�d, dobrze, unikamy zb�dnych ruch�w, do ty�u, tak, zas�ona, �le, bardzo �le, tragicznie, jeszcze raz, obrona, raz�dwa, zas�ona, zwi�zanie, wyzwolenie, skracanie g�owni. M�okos robi post�py, don Matiasie, ani chybi. Jest jeszcze zielony, ale intuicj� i talent to ma. Potrzebujemy tylko czasu i dyscypliny...� Wszystko to za sze��dziesi�t reali miesi�cznie. S�o�ce razi�o z wysoka, obrazy w oddali zaczyna�y falowa� od gor�ca. Ulic� przejecha� woziwoda, g�o�no zachwalaj�c sw�j orze�wiaj�cy towar. W cieniu sapa�a ci�ko sprzedawczyni warzyw, machinalnym gestem odganiaj�c chmary much znad koszyk�w pe�nych zieleniny i owoc�w. Don Jaime zdj�� cylinder i otar� pot star� chustk� wyci�gni�t� spod mankietu. Chwil� popatrywa� na herb wyszyty niebiesk� nici� na zu�ytym jedwabiu � wyblak�y ju� po tylu latach i tylu praniach � po czym ruszy� w dalsz� drog�, zgarbiony pod brzemieniem bezlitosnego skwaru. Jego cie� przybra� posta� niewielkiej plamy wok� st�p. Progreso by�o nie tyle kawiarni�, co raczej jej przeciwie�stwem. P� tuzina stolik�w z wyszczerbionego marmuru, wiekowe krzese�ka, skrzypi�ca pod nogami drewniana pod�oga, zakurzone firanki i s�abe �wiat�o. Przy drzwiach wiod�cych do kuchni, spoza kt�rych dobiega� mi�y aromat parzonej w garnuszku kawy, drzema� kierownik lokalu, stary Fausto. Wychud�y, kaprawy kocur prze�lizgiwa� si� z przebieg�� min� pod sto�ami w nadziei na wielce w�tpliwe spotkanie z mysz�. Zim� nieodmiennie zalatywa�o tu wilgoci�, a na tapetach wykwita�y du�e ��te plamy. Klienci przybytku niemal zawsze pozostawali w okryciach wierzchnich, co by�o jawnym wyrzutem wobec niedo��nego, �elaznego piecyka, ledwie �arz�cego si� w k�cie. Latem za to co innego. W upalnym Madrycie kawiarnia Progreso stawa�a si� oaz� cienia i ch�odu, jakby dzi�ki ci�kim zas�onom uda�o jej si� zachowa� troch� mrozu nagromadzonego tu zim� w murach. Z tego w�a�nie powodu znajomi Jaimego Astarloi spotykali si� tu na swoje codzienne popo�udniowe posiedzenia, gdy tylko lato zaczyna�o doskwiera�. � Pan przeinaczasz moje s�owa, don Lucasie. Jak zwykle zreszt�. Agapito C�rceles wygl�dem przypomina� ksi�dza, kt�ry zrzuci� sukienk� � co zreszt� by�o prawd�. Podczas dyskusji podnosi� wysoko palec wskazuj�cy, jakby bra� niebiosa na �wiadka. Zwyczaju tego nabra� w kr�tkim okresie, kiedy na skutek niewyt�umaczalnego zaniedbania (kt�rego biskup tutejszej diecezji wci�� �a�owa�) w�adze ko�cielne pozwoli�y mu przemawia� z ambony do wiernych. Teraz egzystowa�, naci�gaj�c znajomych na drobne sumki i publikuj�c p�omienne, radykalne filipiki w niskonak�adowych pismach, kt�re firmowa� pseudonimem �Utajony patriota�, co by�o przedmiotem niejednej kpiny ze strony partner�w od kawiarnianego stolika. Mieni� si� republikaninem i federalist�, deklamowa� sp�odzone przez siebie samego grafoma�skie, antymonarchiczne sonety, rozpowiada� wszem i wobec, �e Narv�ez by� tyranem, a Espartero strachliwym dudkiem oraz �e niepokoi si� o Serrana i Prima, cytowa� sentencje �aci�skie bez zwi�zku z rozmow� i bez ustanku powo�ywa� si� na Rousseau, kt�rego nigdy w �yciu nie przeczyta�. Mia� dwie zmory � kler i monarchi� � i zajadle przekonywa�, jakoby w dziejach Ludzko�ci liczy�y si� naprawd� tylko dwa wynalazki: druk oraz gilotyna. Stuk. Stuk. Stuk. Lucas Rioseco b�bni� palcami w st� z widoczn� niecierpliwo�ci�. Kr�ci� w�sem w�r�d nieustannego �hm, hm� i spogl�da� na plamy na suficie, jakby tam szuka� �wi�tej cierpliwo�ci, kt�ra pozwoli�aby mu dalej s�ucha� impertynencji kolegi. � Sprawa jest jasna � wyrokowa� C�rceles. � Rousseau wyja�ni� ju�, czy cz�owiek jest z natury dobry czy z�y. A jego argumenty, szanowni panowie, s� mia�d��ce. Mia�d��ce, don Lucasie, prosz� to sobie raz na zawsze zapami�ta�. Wszyscy ludzie s� dobrzy, a zatem musz� by� wolni. Wszyscy ludzie s� wolni, a zatem musz� by� r�wni. I teraz najlepsze: wszyscy ludzie s� r�wni, ergo s� suwerenni. Tak jest, panowie. Z naturalnej dobroci cz�owieka wynikaj� przeto wolno��, r�wno�� i narodowa suwerenno��. Ca�a reszta � walni�cie w st� � to banialuki. � Ale istniej� te� ludzie �li, drogi przyjacielu � zauwa�y� przebiegle don Lucas, jakby w�a�nie z�apa� C�rcelesa w jego w�asn� sie�. Dziennikarz u�miechn�� si� z i�cie olimpijsk� pogard�. � Zgoda, naturalnie. Kt� w to w�tpi? Chocia�by rz�dowe b�karty, kt�re b�d� si� w piekle sma�y�, Gonz�lez Bravo ze swoj� klik�, Kortezy... Wiadomo, typowe wrzody na ciele. Do czego zmierzam? Chc�c sobie z nimi poradzi�, rewolucja francuska zmajstrowa�a pomys�owe urz�dzenie: n�, kt�ry podnosi si� i opada. Ciach. Do archiwum. Ciach. Do archiwum. W ten spos�b likwiduje si� wszelkie wrzody, typowe i nietypowe. Nox atra cava drcunvolat umbra1. A dla wolnego, r�wnego i suwerennego ludu �wiat�o rozumu i post�pu. Don Lucas nie posiada� si� ze z�o�ci. Pochodzi� z dobrej, cho� zubo�a�ej rodziny, by� nad�sanym mizantropem pod sze��dziesi�tk�, bezdzietnym wdowcem, o kt�rym m�wiono, �e nie widzia� na oczy srebrnej monety od czas�w dawno zmar�ego kr�la Ferdynanda VII i �e �y� ze znikomej renty, wspomagany przez lito�ciwe s�siadki. Mimo to skrupulatnie zachowywa� pozory. Ubra� mia� wprawdzie niewiele, ale zawsze by�y starannie wyprasowane. Wszyscy znajomi naprawd� podziwiali jego elegancko zawi�zany (jedyny) krawat i monokl z masy per�owej na lewym oku. Pogl�dy mia� zachowawcze: okre�la� siebie jako monarchist�, katolika i przede wszystkim cz�owieka honoru. Z C�rcelesem nieodmiennie si� czubi�. Opr�cz Jaimego Astarloi przy stoliku zasiadali Marcelino Romero, profesor gry na fortepianie w szkole dla dziewcz�t, oraz Antonio Carre?o, pracownik Aprowizacji. Romero by� niepozornym, wra�liwym i melancholijnym suchotnikiem. Jego nadzieje na trwa�e zapisanie si� w dziejach muzyki czas dawno zredukowa� do posady nauczyciela kilkunastu panienek z dobrych dom�w, kt�rym stara� si� wpoi� zasady sensownego naciskania klawiszy. Carre?o z kolei by� rudym, ma�om�wnym chudzielcem o miedzianej, zadbanej brodzie i szorstkim obej�ciu. Stara� si� robi� wra�enie spiskowca i masona, cho� nie by� ani jednym, ani drugim. Don Lucas miota� z oczu gromy na C�rcelesa, jednocze�nie podkr�caj�c po��k�ego od tytoniu w�sa. � Ju� po raz n�ty � rzek� cierpko � wyg�osi� pan swoj� wywrotow� analiz� stanu pa�stwa. Nikt pana o to nie prosi�, a mimo to musieli�my jej wys�ucha�. Trudno. Z pewno�ci� jutro b�dziemy j� mogli przeczyta� w jakim� rewolucyjnym pamflecie, na kt�rego stronach znajduje pan azyl... Zatem prosz� pos�ucha�, przyjacielu. Ja tak�e n�ty raz powiadam panu: nie. Odmawiam dalszego znoszenia pa�skich wywod�w. Dla pana jedynym rozwi�zaniem jest rze�. By�by z pana niez�y premier!... B�dzie pan �askaw sobie przypomnie�, czego pa�ski kochany gmin dopu�ci� si� w trzydziestym czwartym: mot�och, podburzony przez niepoczytalnych demagog�w, wymordowa� osiemdziesi�ciu braci zakonnych. � Osiemdziesi�ciu, m�wisz pan? � C�rceles zaciera� r�ce widz�c, �e don Lucas jak zwykle wpada w z�o��. � Jako� za ma�o. Wiem, o czym m�wi�, ani chybi! Znam krucht� od �rodka, ani chybi znam!... Kler i Burbonowie pospo�u ciemi꿹 nasz kraj, �aden cz�owiek honoru tego nie zniesie. � Pan, naturalnie, rozstrzygn��by t� kwesti�, stosuj�c wiadome nam sposoby... � Jest tylko jeden spos�b: klech� i magnata wnet prowad� do kata! Fausto! Jeszcze pi�� grzanek, dzi� p�aci don Lucas! � Mowy nie ma � dostojny nestor rozpar� si� na krze�le, zatkn�wszy kciuki w kieszenie kamizelki. Monokl po�yskiwa� mu gro�nie spod brwi. � Je�li b�d� w posiadaniu odpowiednich �rodk�w, co dzi� nie wchodzi w gr�, to jestem got�w postawi�, co kto sobie �yczy, ale tylko przyjacio�om. Odmawiam natomiast zapraszania fanatyka i renegata. � Ju� wol� by�, jak pan to nazywasz, fanatykiem i renegatem, ni� ca�e �ycie wznosi� okrzyki �Wiwat kajdany�. Pozostali go�cie przy stoliku uznali, �e nadszed� czas na interwencj�. Jaime Astarloa, mieszaj�c kaw� �y�eczk�, zacz�� prosi� o spok�j, a pianista Marcelino Romero porzuci� ob�oki, w kt�rych jeszcze przed chwil� buja� z melancholi�, i w nadziei za�agodzenia sytuacji zaproponowa�, by porozmawia� teraz o muzyce. Bez skutku. � Nie zbaczaj pan z tematu � uci�� C�rceles. � Nie zbaczam � sprzeciwi� si� Romero. � Muzyka te� ma wymiar spo�eczny. W sferze wra�liwo�ci wszyscy s� r�wni. Muzyka prze�amuje granice, jednoczy narody... � Jedyn� muzyk�, jak� ten pan toleruje, jest hymn buntownika Riego! � Nie zaczynajmy znowu, don Lucasie. Kotu wyda�o si�, �e widzi mysz, rzuci� si� wi�c mi�dzy nogi siedz�cych. Antonio Carre?o palcem umoczonym w szklance wody kre�li� tajemnicze znaki na zniszczonym, marmurowym blacie. � Jeden w Walencji, drugi w Valladolid, podobno trzeci w Kadyksie przyj�� emisariuszy, ale b�d� tu m�dry, czy to prawda. A Prim pojawi si� w dniu, kiedy si� go najmniej spodziewaj�. To dopiero b�dzie awantura na ca�ego! I w s�owach pe�nych niedom�wie�, sk�pi�c szczeg��w, j�� powiadamia� koleg�w przy stoliku o zawi�zuj�cym si� spisku, mam dobre �r�d�a, panowie, spisku, o jakim dowiedzia� si� dzi�ki poufnym informacjom, ujawnionym mu przez osobisto�ci z jego lo�y, kt�rych personalia woli przemilcze�. I w niczym nie umniejsza� jego podniecenia fakt, �e spisek, o kt�rym m�wi�, a tak�e z p� tuzina innych, stanowi�y publiczn� tajemnic�. Rozgl�daj�c si� ukradkiem, pos�uguj�c si� p�s��wkami i innymi podstawowymi �rodkami ostro�no�ci, Carre?o wylicza� p�g�osem szczeg�y przedsi�wzi�cia, w kt�re, ufam, panowie, �e zachowacie dyskrecj�, wpl�tany zosta� chyba po same po uszy. W lo�ach � m�wi� o lo�ach z tak� sam� swobod�, z jak� inni wspominali o krewnych � ot� w lo�ach dos�ownie wrza�o. Oczywi�cie, mowy nie ma o Karolu VII. Poza tym bez starego Cabrery kuzyn ksi�cia de Montemolin nie sprosta� oczekiwaniom. Alfonsito jest wykluczony. Wi�cej Burbon�w nie ma. Chyba �e jaki� ksi��� zagraniczny, skoligacony zgodnie z wymogami konstytucji i tak dalej, ale podobno Prim sk�ania si� raczej ku kandydaturze Montpensiera, szwagra kr�lowej. Je�eli nie, pozostaje tylko chwalebna Republika, co z pewno�ci� uszcz�liwi naszego przyjaciela C�rcelesa. � Chwalebna i sfederalizowana � zaznaczy� dziennikarz, posy�aj�c don Lucasowi z�owr�bne spojrzenie. � Niech s�uchaj� s�u�alcy przebrzmia�ych ustroj�w. Don Lucas podj�� r�kawic�. W tej potyczce by� bardzo �atwym celem. � A pewnie, a pewnie � prychn�� wzburzony. � Sfederalizowana, demokratyczna, antyklerykalna, wolnomy�licielska, ho�ociarska i chuliga�ska. Wszyscy r�wni, na Puerta del Sol stanie gilotyna, a jej pomys�owym mechanizmem b�dzie zawiadywa� don Agapito. Kortezy precz, dobrobyt precz. Trybuna�y ludowe na Cuatro Caminos, na Ventas, na Vallecas, na Carabanchel... Oto, co proponuj� wsp�wyznawcy pana C�rcelesa. Jeste�my Afryk� Europy! Pojawi� si� Fausto z grzankami. Jaime Astarloa zamy�lony umoczy� swoj� w kawie. �miertelnie nudzi�y go te nie sko�czone k��tnie, jakie wszczynali jego kawiarniani koledzy, by� jednak skazany na ich towarzystwo z braku lepszego. Dwie godziny dziennie, kt�re z nimi sp�dza�, co nieco przynajmniej os�adza�y mu samotno��. Przynosili tu swoje wady, zgagi i z�e humory, nie przepu�cili �adnej �ywej istocie, ale dzi�ki temu mieli okazj� wy�adowa� na g�os w�asne frustracje. Ka�dy cz�onek tego zamkni�tego k�ka po cichu zyskiwa� dzi�ki pozosta�ym pocieszaj�c� �wiadomo��, �e jego w�asna pora�ka nie jest faktem odosobnionym, �e podobne do�wiadczenia dziel� z nim w mniejszym lub wi�kszym stopniu tak�e inni. To ich ��czy�o ponad wszystkimi niesnaskami i kaza�o wiernie stawia� si� na codzienne spotkania. Pomimo cz�stych k��tni, odmiennych sympatii politycznych i styl�w bycia, ca�� pi�tk� jednoczy�a osobliwa solidarno��, do kt�rej na g�os z pewno�ci� by si� nie przyznali. Przypominali troch� owe samotne istoty, jakie tul� si� do siebie w poszukiwaniu ciep�a. Don Jaime przesun�� wzrokiem po otoczeniu i napotka� powa�ne, subtelne spojrzenie nauczyciela muzyki. Dobiegaj�cego czterdziestki Marcelina Romero od paru lat dr�czy�a beznadziejna mi�o�� do szanowanej pani domu, kt�rej c�rka dzi�ki niemu pozna�a podstawy muzyki. Kilka miesi�cy temu relacje nauczyciel�uczennica�matka urwa�y si�, nieszcz�nik spacerowa� od tamtego czasu dzie� w dzie� pod pewnym balkonem przy ulicy Hortaleza, ze stoicyzmem piel�gnuj�c w sobie daremn�, nie odwzajemnion� czu�o��. Fechtmistrz u�miechn�� si� do Romera z sympati�, tamten odpowiedzia� mu z roztargnieniem, zaj�ty wida� w�asn� udr�k�. Don Jaimemu przysz�o do g�owy, �e w duszy ka�dego m�czyzny nie spos�b by�o nie napotka� gorzkiego, rozkosznego wspomnienia o jakiej� kobiecie. Tak�e u niego, cho� w jego przypadku sprawa nale�a�a do bardzo odleg�ej przesz�o�ci. Zegar na budynku Poczty G��wnej zadzwoni� siedem razy. Kot wci�� pa��ta� si� bez myszy, Agapito C�rceles recytowa� anonimowy sonet pami�ci Narvaeza, kt�rego autorstwo usi�owa� przypisa� sobie samemu, co wzbudza�o kpi�ce niedowierzanie ze strony otoczenia: Je�eli w�druj�c ujrzysz przy drodze, �e wielki kapelusz gr�b �wie�y skrywa... Don Lucas demonstracyjnie ziewa�, raczej chc�c dokuczy� koledze ni� z jakiejkolwiek innej przyczyny. Dwie nobliwe damy przesz�y ulic� tu� ko�o okna kawiarni, rzucaj�c po drodze spojrzenie do �rodka. Siedz�cy przy stoliku niezw�ocznie pochylili si� z uszanowaniem � wszyscy opr�cz C�rcelesa, kt�ry zaj�ty by� deklamacj�: ...powstrzymaj rumaka, �ci�gnij mu wodze, tu wszak (dzi�ki Bogu) �askaw spoczywa� w�dz, kt�ry m�g� bitwy, wojny wygrywa� � lecz on z powo�aniem min�� si� srodze... W�drowny sprzedawca zachwala� na ulicy hawa�skie lizaki, przerywaj�c co chwila, �eby nap�dzi� stracha dw�m p�nagim ch�opaczkom, kt�rzy szli za nim i po��dliwym wzrokiem wpatrywali si� w towar. Do kawiarni wesz�a grupka student�w, �eby napi� si� czego� zimnego. Pod pachami nie�li gazety i z o�ywieniem rozprawiali o ostatnich ulicznych akcjach �andarmerii, kt�r� �artobliwie nazywali wandalmeri�. Kilku przyby�ych zatrzyma�o si�, z rozbawieniem s�uchaj�c wyg�aszanej przez C�rcelesa elegii na �mier� ksi�cia Walencji: Dowodzi� w salonach, �ar� bardzo m�nie, op�ywa� w luksusy, hetman nierob�w. Tak rz�dzi� Hiszpani�. Zsi�d�, cz�ecze, pr�nie i, jak nakazuje zwyczaj �a�oby, we� z ziemi kapelusz, splu� we� pot�nie, modlitw� zm�w, po czym � nasraj do grobu. M�odzi ludzie pogratulowali C�rcelesowi, kt�ry nie omieszka� ich pozdrowi�, podniecony �yczliw� reakcj� niespodziewanego audytorium. Wymienili par� wiwat�w na rzecz demokracji, po czym dziennikarz przy��czy� si� do studenterii, zaproszony na kolejk�. Pa�aj�c �wi�tym gniewem, don Lucas kr�ci� nerwowo w�sa, a tymczasem kaprawy, napuszony kot ociera� si� o jego stopy, jakby chcia� w ten spos�b przynie�� mu lich� pociech�. W galerii brz�cza�y florety. � Uwaga na rytm... Tak, bardzo dobrze. Do czwartej zas�ony. Dobrze. Do trzeciej. Dobrze. Do pierwszej. Dobrze. Teraz dwa razy do pierwszej, o tak... Spokojnie. Cofn�� si� w zas�onie. Teraz uwaga. Zwi�zanie. Do mnie. Prosz� mnie zmusi� do zas�ony pierwszej i jeszcze raz do pierwszej. Dobrze. Mocniej! Unik. Tak. Teraz naprz�d! Wypad!... Dobrze. Trafiony. Znakomicie, don Alvaro. Jaime Astarloa wsun�� floret pod lew� pach�, zdj�� mask� i odetchn��. Alvarito Salanova pociera� nadgarstki. Zza metalowej kratki skrywaj�cej twarz dobieg� niepewny g�os m�odzika: � Jak si� spisa�em, mistrzu? Nauczyciel szermierki u�miechn�� si� z aprobat�. � Ca�kiem nie�le, drogi panie. Ca�kiem nie�le � ruchem g�owy wskaza� floret, kt�ry ch�opak wci�� trzyma� w prawej d�oni. � Jednak nadal pozwala pan przeciwnikowi na skracanie pa�skiej g�owni. Je�li znajdzie si� pan znowu w podobnej sytuacji, prosz� bez wahania wycofa� si� o krok, zwi�kszy pan dystans. � Dobrze, mistrzu. Don Jaime zwr�ci� si� teraz do pozosta�ych uczni�w, kt�rzy z maskami pod pach� przygl�dali si� pojedynkowi. � Pozwala� przeciwnikowi na skracanie g�owni to zda� si� na jego �ask�. Zgoda, panowie? Trzy m�odziutkie g�osy potwierdzi�y ch�rem. Wszyscy byli w wieku od czternastu do siedemnastu lat. Do grupy nale�eli dwaj bracia Cazorlowie, uderzaj�co do siebie podobni blondyni, synowie pewnego wojskowego. Cera trzeciego, zaczerwieniona od niezliczonych pryszczy, sprawia�a, �e m�odzieniec wygl�da� niezbyt przyjemnie. Nazywa� si� Manuel de Soto, by� synem hrabiego de Sueca, i mistrz dawno ju� po�egna� si� z nadziej�, �e uczyni ze� przyzwoitego szermierza. Ch�opak mia� zbyt nerwowe usposobienie i ledwie skrzy�owa� floret z przeciwnikiem, powstawa� galimatias jak wszyscy diabli. Natomiast panicz Salanova, ciemnow�osy i dobrze zbudowany, z bardzo dobrej rodziny, bez w�tpienia by� z nich najlepszy. W innych czasach, przy odpowiednim przysposobieniu i dyscyplinie, brylowa�by na salonach jako zawo�any szermierz. Teraz jednak�e, co don Jaime stwierdza� z gorycz�, jego talent przepadnie, przyt�oczony przez inne rozrywki, w jakich gustowano obecnie: podr�e, jazd� konn�, polowanie i niezliczone b�ahostki. Na nieszcz�cie wsp�czesno�� podsuwa�a m�odym zbyt wiele pokus, te za� niweczy�y hart ducha, niezb�dny, �eby rozkoszowa� si� sztuk� tak� jak szermierka. Jaime Astarloa uni�s� lew� d�o� ku puncie na ko�cu floretu i lekko wygi�� g�owni�. � Teraz, panowie, chcia�bym, �eby�cie po�wiczyli nieco z don Alvarem zas�on� drug�, kt�ra tak nam wszystkim sp�dza sen z powiek � ulitowa� si� nad pryszczatym m�odzikiem i wskaza� na m�odszego Cazorl�. � Prosz�, don Francisco. Wywo�any wyst�pi� i na�o�y� mask�. Jak wszyscy ubrany by� na bia�o od st�p do g��w. � Stan�� w linii. Stoj�cy naprzeciw siebie ch�opcy poprawili sobie r�kawice. � Szermiercza! Pozdrowili si� uniesieniem floretu, po czym przyj�li pozycj� klasyczn�, na lekko ugi�tych kolanach, z praw� nog� wysuni�t� do przodu. Lewe rami� odci�gni�te do ty�u, pod k�tem prostym, z d�oni� opuszczon� do przodu. � Prosz� pami�ta� o starej zasadzie. Uchwyt musi by� delikatny, jakby�my trzymali w d�oniach ptaka: z wyczuciem, �eby go nie zgnie��, ale i stanowczo, �eby nam nie wyfrun��... Uwag� t� kieruj� zw�aszcza do pana, don Francisco, jako �e zdradza pan dra�ni�c� sk�onno�� do tego, by da� si� rozbroi�. Zrozumiano? � Tak, mistrzu. � Zatem szkoda czasu. Do dzie�a, panowie. G�ownie floret�w zad�wi�cza�y delikatnie. M�ody Cazorla udatnie i z wdzi�kiem przypu�ci� atak. By� szybki w nogach i w ramieniu, porusza� si� lekko jak pi�rko. Alvarito Salanova z kolei broni� si� z du�� swobod�, w krytycznych momentach nie odskakiwa� raptownie, ale cofa� si� o krok, paruj�c w nienaganny spos�b za ka�dym razem, gdy przeciwnik wykonywa� natarcie. P�niej zamienili si� rolami i teraz Salanova co chwila atakowa� z wypadu, zmuszaj�c partnera do obrony zas�on� drug�. Jaki� czas tak uderzali i parowali, a� wreszcie Paquito Cazorla pope�ni� b��d i w trakcie sparowanego pchni�cia za bardzo opu�ci� r�k�. Jego podekscytowany rywal zrezygnowa� z wszelkich �rodk�w ostro�no�ci, by z triumfalnym okrzykiem dwukrotnie d�gn�� punt� w ods�oni�ty plastr�n. Don Jaime z marsem na czole przerwa� pojedynek, rozdzielaj�c walcz�cych swoim floretem. � Musz� pan�w upomnie� � jego g�os brzmia� surowo. � Szermierka jest oczywi�cie sztuk�, ale nade wszystko jest przydatn� umiej�tno�ci�. Maj�c w gar�ci floret czy szabl�, cho�by i z punt� albo z guzikiem na sztychu, nigdy nie nale�y traktowa� tego jako zabawy. Je�li panowie maj� ochot� si� pobawi�, radz� serso, puszczanie b�czka albo o�owiane �o�nierzyki. Czy jasno si� wyra�am, panie Salanova? G�owa ukryta za mask� przytakn�a gwa�townie. Szare oczy mistrza spogl�da�y na m�odzie�ca srogo. � Nie mia�em przyjemno�ci dos�ysze� pa�skiej odpowiedzi, panie Salanova � rzek� karc�co don Jaime. � I nie przywyk�em rozmawia� z lud�mi, kt�rych twarzy nie mog� dostrzec. Ch�opak wymamrota� przeprosiny i zdj�� mask�. By� czerwony jak burak, zawstydzony wzrok wbi� w czubki pantofli. � Pyta�em, czy jasno si� wyra�am. � Tak. � Nie s�ysz� odpowiedzi. � Tak, mistrzu. Jaime Astarloa popatrzy� na pozosta�ych uczni�w. Ich surowe twarze wyczekiwa�y z powag�. � Ca�a sztuka, ca�a umiej�tno��, jak� usi�uj� zaszczepi� wam do g��w, zamyka si� w jednym s�owie: skuteczno��... Alvarito Salanova podni�s� oczy i pos�a� m�odszemu Cazorli spojrzenie pe�ne �le skrywanej urazy. Don Jaime przemawia�, opar�szy floret o pod�og�, d�onie trzyma� na r�koje�ci: � Nie mamy zamiaru czarowa� kogokolwiek kunsztownymi wywijasami ani dokonywa� w�tpliwych popis�w w rodzaju tego, jaki zaprezentowa� nam w�a�nie don Alvaro. Podobny wyczyn m�g�by go bardzo drogo kosztowa�, gdyby walka toczy�a si� na bronie ostre... Naszym zadaniem jest wy��czy� przeciwnika z walki w spos�b czysty, szybki i skuteczny, przy jak najmniejs