Dziewiaty wyrok - Maxine Paetro James Patterson
Szczegóły |
Tytuł |
Dziewiaty wyrok - Maxine Paetro James Patterson |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Dziewiaty wyrok - Maxine Paetro James Patterson PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Dziewiaty wyrok - Maxine Paetro James Patterson PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Dziewiaty wyrok - Maxine Paetro James Patterson - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
O książce
Seryjny morderca Peter Gordon z jakiegoś powodu bierze na
cel matki z dziećmi. Jego pierwsze ofiary to kobieta i niemowlę,
zastrzelone na parkingu przed sklepem. Świadków nie ma, a
jedynym tropem, jakim dysponuje przydzielona do tej sprawy
porucznik Lindsay Boxer, są napisane szminką trzy litery: KDP.
Sarah Welles specjalizuje się w kradzieży biżuterii w trakcie
przyjęć w bogatych domach. Podczas jednej z jej akcji ginie żona
gwiazdora filmowego, Marcusa Dowlinga. Jak Lindsay poradzi
sobie z prowadzeniem dwóch spraw jednocześnie? Zwłaszcza gdy
seryjny zabójca domaga się, by to ona pośredniczyła w
przekazaniu okupu, którego żąda w zamian za opuszczenie
miasta?
Strona 3
Wydanie elektroniczne
Strona 4
JAMES PATTERSON
Czołowy amerykański autor powieści sensacyjnych, zdobywca
Edgar Award, ma w swoim dorobku około stu książek, które
ukazały się w kilku cyklach wydawniczych, m.in. Alex Cross,
Kobiecy Klub Zbrodni, Michael Benett. Jest również
współautorem powieści dla młodzieży, np. Gimnazjum,
Najgorzsze lata mojego życia, Czarownica czy Dar. Łączny
nakład sprzedanych powieści Pattersona sięga 200 milionów
egzemplarzy.
MAXINE PAETRO
Amerykańska pisarka i dziennikarka, jest autorką czterech
książek oraz współautorką kilkunastu powieści napisanych z
Jamesem Pattersonem, m.in. Piąty Jeździec Apokalipsy, Szósty
cel, Siódme niebo czy Detektywi z Private.
www.jamespatterson.com
Strona 5
Tego autora
DOM PRZY PLAŻY
DROGA PRZY PLAŻY
KRZYŻOWIEC
MIESIĄC MIODOWY
RATOWNIK
SĘDZIA I KAT
SZYBKI NUMER
OSTRZEŻENIE
BIKINI
REJS
POCZTÓWKOWI ZABÓJCY (z Lizą Marklund)
KŁAMSTWO DOSKONAŁE
WYCOFAJ SIĘ ALBO ZGINIESZ
ZOO
DRUGI MIESIĄC MIODOWY
NIEWIDOCZNY
Alex Cross
W SIECI PAJĄKA
KOLEKCJONER
JACK I JILL
Strona 6
FIOŁKI SĄ NIEBIESKIE
CZTERY ŚLEPE MYSZKI
WIELKI ZŁY WILK
NA SZLAKU TERRORU
MARY, MARY
ALEX CROSS
PODWÓJNA GRA
TROPICIEL
PROCES ALEXA CROSSA
GRA W KOTKA I MYSZKĘ
JA, ALEX CROSS
W KRZYŻOWYM OGNIU
ZABIĆ ALEXA CROSSA
ALEX CROSS MUSI ZGINĄĆ
BOŻE NARODZENIE ALEXA CROSSA
Kobiecy Klub Zbrodni
TRZY OBLICZA ZEMSTY
CZWARTY LIPCA
PIĄTY JEŹDZIEC APOKALIPSY
SZÓSTY CEL
SIÓDME NIEBO
ÓSMA SPOWIEDŹ
DZIEWIĄTY WYROK
Michael Bennett
NEGOCJATOR
TERROR NA MANHATTANIE
NAJGORSZA SPRAWA
Strona 7
Private Investigations
DETEKTYWI Z PRIVATE
DETEKTYWI Z PRIVATE: IGRZYSKA
Strona 8
Tytuł oryginału:
THE 9TH JUDGEMENT
Copyright © James Patterson 2010
All rights reserved
This edition published by arrangement with Little, Brown and Company, New
York, New York, USA Polish edition copyright © Wydawnictwo Albatros
Andrzej Kuryłowicz s.c. 2014
Polish translation copyright © Elżbieta Piotrowska 2014
Redakcja: Agnieszka Łodzińska
Zdjęcie na okładce © Reilika Landen/Arcangel Images
Projekt graficzny okładki: Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz s.c.
ISBN 978-83-7985-039-6
Wydawca
WYDAWNICTWO ALBATROS ANDZRZEJ KURYŁOWICZ S.C.
Hlonda 2a/25, 02-972 Warszawa
www.wydawnictwoalbatros.com
Niniejszy produkt jest objęty ochroną prawa autorskiego. Uzyskany dostęp
upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku osobę, która wykupiła prawo dostępu.
Wydawca informuje, że publiczne udostępnianie osobom trzecim, nieokreślonym
adresatom lub w jakikolwiek inny sposób upowszechnianie, kopiowanie oraz
przetwarzanie w technikach cyfrowych lub podobnych – jest nielegalne i podlega
właściwym sankcjom.
Przygotowanie wydania elektronicznego: 88em
Strona 9
Dla Suzy, Johna, Jacka i Brendana
Strona 10
Prolog
Złodziej przychodzi nocą
Strona 11
1
Stojąc na dachu wiaty garażowej, Sarah Wells wsunęła dłoń w
rękawiczce przez otwór, który wycięła w szybie. W uszach czuła
szybkie pulsowanie krwi, gdy przekręciwszy od środka klamkę,
podnosiła skrzydło angielskiego okna i bezszelestnie wślizgiwała
się do ciemnego pokoju. Kiedy znalazła się w środku, przylgnęła
do ściany i zaczęła nasłuchiwać.
Z parteru dochodził gwar rozmów, słyszała też szczęk
sztućców o talerze. Dobry moment, pomyślała. Wprost idealny.
Lecz utrafiony moment a realizacja planu to dwie różne
sprawy.
Zapaliła latarkę czołową i podążając za jej przesuwającym się
po półokręgu światłem, wędrowała wzrokiem po sypialni. Z
lewej strony stała toaletka, a na niej mnóstwo różności. Muszę
uważać na ten stolik i na liczne dywaniki na śliskim parkiecie,
zanotowała w pamięci.
Zwinnym krokiem wysportowanej młodej kobiety
przemknęła przez pokój, zamknęła drzwi na korytarz, po czym
skierowała się do garderoby, skąd dolatywał lekki zapach
perfum. Uchyliwszy drzwi, omiotła światłem wieszaki. Rozsunęła
długie wieczorowe suknie i w ścianie bez trudu znalazła sejf.
Strona 12
To było łatwe do przewidzenia. Bo jeśli Casey Dowling nie
różniła się od innych kobiet z elity, to do kolacji ubierała się
wieczorowo i zakładała biżuterię. I nie zamykała sejfu na klucz,
żeby móc później włożyć do niego klejnoty bez wstukiwania
kombinacji cyfr. Sarah pociągnęła lekko za klamkę sejfu —
ciężkie drzwiczki odskoczyły.
Udało się.
Jednak musiała się spieszyć. Trzy minuty, nie więcej.
Czołówka oświetlała wnętrze sejfu, więc Sarah miała obie
ręce wolne. Grzebała wśród satynowych torebek i jedwabnych
pudełek, aż wreszcie z tyłu za nimi znalazła pokrytą brokatem
szkatułę wielkości małego bochenka chleba. Gdy otworzyła
zameczek i uniosła wieczko, błysnęły skarby.
Wyrwał jej się cichy okrzyk.
Od dwóch miesięcy czytała artykuły o Casey Dowling i
obejrzała dziesiątki jej zdjęć z rozmaitych spotkań towarzyskich,
na których ta dama pokazywała się obwieszona klejnotami.
Jednak takiego bogactwa brylantów i cennych kamieni oraz
mieniących się naszyjników z barokowych pereł Sarah się nie
spodziewała.
Czysty obłęd, ile tego znajdowało się w posiadaniu Casey
Dowling.
No, już nie na długo.
Sarah wygarnęła ze szkatuły bransoletki, kolczyki i
pierścionki do dwóch płóciennych sakiewek, których paski
krzyżowały się na jej piersiach. Uwagę jej przykuł pierścionek
Strona 13
znajdujący się w osobnym skórzanym pudełeczku, pozwoliła
sobie więc na chwilę przerwy, by kontemplować jego magiczny
urok — ocknęła się, gdy w pokoju, parę metrów od miejsca, gdzie
stała w garderobie, rozbłysły światła.
Zgasiła latarkę i przykucnęła, a tętno jej się rozszalało, gdy
usłyszała tubalny głos Marcusa Dowlinga, supergwiazdy teatru i
srebrnego ekranu, który wchodząc do sypialni, kontynuował
kłótnię z żoną.
Za osłoną sukien i toreb na ubrania mająca metr
siedemdziesiąt wzrostu Sarah zwinęła się w jak najmniejszą
kulkę.
Boże, pomyślała, jak mogłam tak zgłupieć.
Gdy z zapamiętaniem wpatrywała się w klejnoty, przyjęcie u
Dowlingów dobiegło końca i teraz zostanie przyłapana na
kradzieży z włamaniem, za co groziło więzienie. Ona…
nauczycielka szkoły średniej. Będzie skandal, a na nim się
przecież nie skończy.
Włosy pod czapką z dzianiny zrobiły jej się mokre od potu,
który spływał jej również spod pach, wsiąkając w czarny
pulower. Za chwilę Dowlingowie włączą światło w garderobie i
znajdą ją skuloną pod ścianą — złodziejkę, która przyszła nocą.
Strona 14
2
Casey Dowling usiłowała przyprzeć męża do muru, ale ten nie
miał zamiaru przyznać się do winy.
— O co to piekło, Casey? — odszczekiwał się. — Klnę się na
Boga, że nie gapiłem się na cycki Sheili. Za każdym razem, gdy
jesteśmy w jakimś towarzystwie, masz pretensje, że patrzę
pożądliwie na kobiety, i prawdę mówiąc, kochanie, twoja
paranoja mi się przejadła.
— Jaasne, Marcus. Ty pożerałbyś oczami inną kobietę? Nigdy
w życiu. Taaak mi wstyd, że coś takiego w ogóle przyszło mi do
głowy. — Śmiech Casey brzmiał perliście mimo ironii.
— Głupia krowa — mruknął Marcus pod nosem.
Sarah wyobraziła sobie zmienioną kłótnią przystojną twarz
aktora z opadającym na czoło pasmem gęstych szpakowatych
włosów. W wyobraźni widziała też Casey — jej wiotką sylwetkę i
sięgającą do połowy pleców srebrzystą pelerynę platynowych
włosów.
— No proszę, jakżeż mogłam cię tak urazić — świergotała
Casey.
— Daj spokój, kochanie. Nie jestem w nastroju.
Strona 15
— Och! Przepraszam. Moja wina.
Sarah zrobiło się przykro, jakby kłótnia dotyczyła jej
personalnie.
— Hej, na litość boską, nie płacz. Chodź tutaj — powiedział
Marcus.
Na kilka minut w pokoju zapadła cisza, a po niej Sarah
usłyszała najpierw odgłos plaśnięcia, gdy dwa ciała zwaliły się na
miękkie łoże, a potem jakieś szepty; nie mogła rozróżnić słów.
Jeszcze później wezgłowie zaczęło stukać o ścianę, więc
pomyślała: Boże drogi, oni to robią.
Przypomniały jej się sceny z dwóch jego filmów: w Susan and
James grał z Jennifer Lowe, a w Redboy z Kimberly Kerry.
Wyobraziła sobie teraz Casey w jego ramionach i oplatające go
jej długie nogi. Stukanie stało się bardziej rytmiczne, jęki
głośniejsze, rozległ się przeciągły krzyk Marcusa i wreszcie —
szczęśliwie — skończyło się.
Któreś z nich skorzystało potem z łazienki i na koniec
sypialnia pogrążyła się w ciemności.
Sarah odczekała cichutko za osłoną z sukien co najmniej
dwadzieścia minut i dopiero kiedy nierówne oddechy
dochodzące z sypialni przeszły w miarowe pochrapywania,
otworzyła szerzej drzwi garderoby i podczołgała się do okna.
Już się widziała w domu… lecz przedwcześnie.
Gdy bowiem szybko i bezszelestnie wspinała się na parapet,
zahaczyła nogą o bok toaletki i… wszystko poszło źle.
Strona 16
Stoliczek się zachwiał, przewrócił, ześlizgnęły się z niego
zdjęcia w ramkach i buteleczki z perfumami i z brzękiem
potoczyły po podłodze.
Jasna cholera!
Sarah zastygła na moment w bezruchu, a wyrwana ze snu
Casey usiadła na łóżku.
— Kto tam?! — krzyknęła.
Ogarnięta paniką Sarah w jednej sekundzie znalazła się za
oknem. Przez chwilę wisiała nad ziemią, trzymając się kurczowo
palcami krawędzi garażowego dachu, wreszcie zwolniła chwyt i
spadła z wysokości trzech metrów.
Wylądowała na trawie, podniosła się z kucek, żadnego bólu.
Poderwała się do biegu w momencie, gdy nad jej głową rozbłysło
światło z sypialni. Pędząc ile sił w nogach uliczkami
ekskluzywnej dzielnicy Nob Hill, zerwała z głowy opaskę z
latarką i wrzuciła ją do jednej z dwóch sakiewek.
Kilka minut później dotarła do swego starego saturna, którego
zostawiła na parkingu przed drogerią. Wsiadła do auta,
zablokowała drzwi, jakby to miało pomóc przezwyciężyć strach.
Włączyła silnik, zwolniła ręczny hamulec i wciąż dysząc, ruszyła
w kierunku domu, z trudem powstrzymując odruch wymiotny.
Dopiero gdy znalazła się na biegnącej prosto jak strzała Pine
Street, ściągnęła z głowy czapkę, zsunęła z dłoni rękawiczki i
grzbietem lewej ręki otarła pot z czoła. Cofnęła się myślą do
momentu ucieczki z domu Dowlingów.
Niczego tam nie zostawiła: ani narzędzi, ani odcisków palców,
Strona 17
ani śladów DNA. Niczego.
Na razie mogła czuć się bezpiecznie.
Szczerze mówiąc, nie wiedziała jednak, czy śmiać się, czy
płakać.
Strona 18
3
Szeroko rozwarte oczy Casey patrzyły w ciemność.
Coś załomotało. Toaletka koło okna! Na twarzy poczuła
podmuch wiatru. Okno jest otwarte. Tego okna nigdy nie
otwierali.
Ktoś dostał się do domu.
Usiadła.
— Kto tam? — Podciągnęła kołdrę pod brodę. — Marc! Ktoś
jest w pokoju.
— Przyśniło ci się. Połóż się i zaśnij — jęknął.
— Obudź się! Ktoś tu jest — syknęła.
Zaczęła manipulować przy lampie, zrzuciła na podłogę
okulary, ale wymacała wyłącznik i zapaliła światło. To nie sen —
stolik był przewrócony, a wszystko, co na nim stało, leżało teraz
na podłodze, zasłony falowały na wietrze.
— Rusz się, Marc. Zrób coś!
Marcus Dowling, który codziennie ćwiczył, wciąż jeszcze
potrafił wycisnąć sto kilo i umiał posługiwać się bronią. Kazał
żonie zamilknąć, otworzył szufladkę nocnej szafki i wyciągnął
Strona 19
skórzany futerał, w którym trzymał naładowaną
czterdziestkęczwórkę. Chwycił rewolwer do ręki.
Casey sięgnęła do telefonu na szafce i drżącą ręką
wystukiwała dziewięć-jeden-jeden. Pomyliła się, spróbowała
ponownie.
— Kto tam?! — słyszała wrzask na wpół pijanego Marca. —
Odsłoń twarz. — Nawet w takiej chwili mówił tekstem jak ze
scenariusza.
Zajrzał do łazienki, wyjrzał na korytarz.
— Nikogo tu nie ma, Casey. Mówiłem ci.
Casey odłożyła słuchawkę, odrzuciła kołdrę i poszła do
garderoby po szlafrok. Po chwili dobiegł stamtąd jej krzyk.
— Co tym razem, Casey?
Stała przed nim z pobladłą twarzą, naga.
— Mój Boże, Marc, zniknęła moja biżuteria. Sejf jest prawie
pusty.
Po jego twarzy przemknął dziwny grymas, ale nie potrafiła go
rozszyfrować. Jakby wpadł na jakiś pomysł, który go
rozgorączkował. Czyżby się domyślał, kto ich okradł?
— Marc? O co chodzi? O czym myślisz?
— Ach, tak sobie pomyślałem, że nie możesz jej zabrać ze
sobą.
— Co za bzdury pleciesz? Jak mam to rozumieć?
Dowling wyciągnął przed siebie prawą rękę i wycelował
Strona 20
rewolwer w pieprzyk między piersiami żony. Pociągnął za spust.
Huknęło.
— Tak masz to rozumieć — powiedział.
Casey Dowling otworzyła usta, wciągnęła powietrze i podczas
wydechu spojrzała w dół na pienistą krew wypływającą z rany.
Przycisnęła ręce do piersi.
— Pomóż mi — wykrztusiła, patrząc na męża.
Strzelił po raz drugi.
Ugięły się pod nią kolana i upadła.