8898
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 8898 |
Rozszerzenie: |
8898 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 8898 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 8898 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
8898 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Cliff Garnett
Tajna Bro�
Tytu� orygina�u TALON FORCE: SECRET WEAPON
Redaktorzy serii
MA�GORZATA CEBO-FONIOK ZBIGNIEW FONIOK
Redakcja stylistyczna JOANNA Z�OTNICKA
Redakcja techniczna ANDRZEJ WITKOWSKI
Korekta
MA�GORZATA ZERA BARBARA CYWI�SKA
Projekt graficzny ok�adki MA�GORZATA CEBO-FONIOK
Ilustracja na ok�adce FORT ROSS
Opracowanie graficzne ok�adki STUDIO GRAFICZNE WYDAWNICTWA AMBER
Sk�ad WYDAWNICTWO AMBER
KSI�GARNIA IMTERNETOWA WYDAWNICTWA AMBER
Tu znajdziesz informacje o nowo�ciach i wszystkich naszych
ksi��kach! Tu kupisz wszystkie nasze ksi��ki!
http://www.amber.supermedia.pl
Original English language edition copyright � 2000 by New
American Library.
All rights reserved including the right of reproduction in whole
or in part in any form. This edition is published by arrangement
with Signet, a member of Penguin Putnam, Inc.
For the Polish edition Copyright � 2001 by Wydawnictwo Amber Sp.
z o.o.
ISBN 83-7245-611-9
Zwykli ludzie mog� spokojnie spa� tylko dlatego, �e twardzi
faceci s� gotowi stosowa� przemoc w imi� ich dobra.
George Orwell
* * *
MORZE KASPIJSKIE
IRAN
Cukurca
P�nocna strefa zakazu lot�w
Po�udniowa strefa zakazu lotu
0 100 200 km
ARABIA SAUDYJSKA
ZATOKA PERSKA
* * *
Prolog
Sobota, 10 czerwca, godzina 23.20
Strefa zakazu lot�w nad p�nocnym Irakiem
Kapitan Si� Powietrznych Stan�w Zjednoczonych Mike Daniels
u�miecha� si� mimo wszystko pod mask� tlenow�. Noc by�a mroczna;
pogoda fatalna. Rozga��zione niczym paj�czyny b�yskawice
o�wietla�y post�puj�ce od zachodu burzowe chmury. F-16 Danielsa
szarpa� si� w silnym przeciwnym wietrze. Mike i jego skrzyd�owy
szykowali si� do zawr�cenia. Za chwil� polec� z wiatrem,
kontynuuj�c patrol po owalnym torze nad p�nocnym Irakiem. Pod
nimi nisko zawieszona pow�oka chmur zas�ania�a poszarpane pasmo
g�rskie. To by�a ziemia niczyja - granica obszar�w kontrolowanych
przez si�y Saddama Husajna i Kurd�w z p�nocy kraju. Daniels
musia� si� martwi� nie tylko o pogod�. Dwaj Amerykanie
teoretycznie wci�� mogli zosta� zestrzeleni przez Irakijczyk�w.
Mike wiedzia�, �e radary wojsk obrony powietrznej Iraku pokazuj�
jego klucz na ekranach. Pok�adowy antyradar ju� dwukrotnie
wydawa� ostrzegawcze d�wi�ki. Na szcz�cie za ka�dym razem
zidentyfikowa� sygna�y jako szerokie wi�zki radar�w
obserwacyjnych. Nie oznacza�o to jeszcze �adnego ataku. Pilot
po��czy� si� zreszt� z Magikiem, jak oznaczono kr���cego wysoko
w g�rze AWACS-a, czyli naszpikowanego antenami i elektronik�
Boeinga E-3, kt�ry stanowi� lataj�ce stanowisko ��czno�ci i
obserwacji. Magik potwierdzi�, �e oba wrogie radary nie
sygnalizuj� o niczym gro�nym. Gdyby na maszyn� Danielsa lub jego
skrzyd�owego skierowano w�sk� wi�zk� radaru do wyszukiwania
cel�w, sprawa by�aby powa�na. Znaczy�oby to, �e iracka obs�uga
wyrzutni rakiet przeciwlotniczych lada moment zacznie do nich
strzela�. Zdarza�o si� to na tyle cz�sto, �e ameryka�scy lotnicy
mieli wci�� napi�te nerwy. Jak dot�d jednak nikogo nie trafiono.
Zasady podejmowania walki pozwala�y na atak w samoobronie, je�li
wykryje si� iracki radar do wyszukiwania cel�w. Amerykanie
namierzali w�wczas wrogi radar i posy�ali na niego kilka rakiet
powietrze-ziemia typu HARM. Po pewnym czasie nawet najzagorzalsi
wojownicy Saddama zniech�cali si� do tej gry. Ale niekt�rzy z
nich mieli z czym wyst�pi�. Dysponowali wyrzutniami ci�gni�tymi
przez ci�ar�wki, jak na przyk�ad SA-6, z kt�rych mo�na by�o
odpali� trzy rakiety naraz. Wed�ug ameryka�skiego wywiadu
zestrzelonego w 1995 roku w Bo�ni F-16 trafi�a w�a�nie SA-6.
Wyrzutnia mog�a spokojnie odpali� trzy rakiety i odjecha�, zanim
ameryka�scy piloci zdo�aliby j� namierzy�. A jeden F-16 kosztuje
dwadzie�cia milion�w dolar�w... Mike Daniels mia� si� wi�c o co
niepokoi�. Pochyli� maszyn� i wszed� w �agodny zakr�t. Kiedy obaj
zawr�c�, b�d� mieli przed sob� kolejn� stukilometrow� po��wk�
owalu. Plan misji zak�ada� latanie po tym samym owalnym torze,
na wysoko�ci pi�ciu kilometr�w. Przy pr�dko�ci sze�ciuset
pi��dziesi�ciu kilometr�w na godzin� F-16 wykonywa� pe�ne
okr��enie w ci�gu oko�o dwudziestu pi�ciu minut. Misja nale�a�a
do serii patroli, kt�rych celem by�o zapewnienie, aby lotnicy
Husajna nie naruszali ustalonej w wyniku wojny w Zatoce Perskiej
p�nocnej strefy zakazu lot�w. Zbli�a�a si� po�owa czasu misji.
Po dw�ch kolejnych okr��eniach piloci rusz� na spotkanie z
lataj�cym tankowcem K-135 i uzupe�ni� paliwo. Tankowanie w locie
zawsze nios�o ze sob� ryzyko, ale by�o znakomitym �wiczeniem
precyzyjnego panowania nad maszyn�. Znakomitym, pod warunkiem �e
nie panowa�a bezksi�ycowa noc, nie wia� silny, zmienny wiatr i
nie zbli�a� si� front burzy. Mimo wszystko Daniels si� u�miecha�.
Za trzy dni mia� polecie� na tygodniowy urlop do W�och. Spotka
si� tam ze Stephanie. My�l o ukochanej, o s�onecznej Italii i o
tygodniu odpoczynku od Irakijczyk�w powodowa�a, �e k�ciki ust
Mike'a same si� unosi�y. Kiedy piloci wyr�wnali lot, Daniels
poszuka� wzrokiem partnera - porucznika Freemana - i jego
samolotu. Chocia� widoczno�� by�a s�aba, �wietnie zaprojektowana,
jednocz�ciowa, przezroczysta kabina F-16 dawa�a pe�ne 360 stopni
pola obserwacji. Freeman znajdowa� si� dok�adnie tam, gdzie
powinien. Lecieli w szyku taktycznym - r�wno obok siebie, odlegli
o p�tora kilometra, skrzyd�owy trzysta metr�w nad dow�dc�. W
kluczu z�o�onym z dw�ch maszyn to skrzyd�owy jest g��wnym
obserwatorem. Do jego zada� nale�y utrzymywanie szyku oraz uwa�ne
obserwowanie okolicy, zar�wno bezpo�rednio, jak i z pomoc�
przyrz�d�w, zw�aszcza radaru. Natomiast dow�dca klucza podejmuje
decyzje. Odprawa przedstartowa przebieg�a tak jak zwykle, co nie
znaczy, �e rutynowo. Przy tego typu misjach nie ma mowy o
rutynie, bo nie wiadomo, czego si� spodziewa�. Daniels
przeprowadzi� odpraw� bardzo dok�adnie. Zacz�� od om�wienia cel�w
misji. Mia�a trwa� cztery godziny, ��cznie z czasem przelotu do
i z rejonu patrolu oraz co najmniej jednokrotnym tankowaniem.
Potem Mike opisa� zasady podejmowania walki, obowi�zki dow�dc�w
kluczy i skrzyd�owych, procedury ��czno�ci, plany awaryjne,
konfiguracj� uzbrojenia maszyn oraz post�powanie pilota w
przypadku zestrzelenia. Prze�ledzili uwa�nie nagrania wideo i
audio z poprzedniej misji. Nast�pnie wys�uchali komunikatu o
pogodzie oraz raportu wywiadu. P�niej zdj�li z kombinezon�w
oznaczenia skrzyd�a i dywizjonu i pobrali skafandry ci�nieniowe,
spadochrony, zestawy prze�ycia oraz pistolety. Wreszcie
przewieziono ich do samolot�w. Ka�da misja zaczyna�a si� na d�ugo
przed startem. Daniels i Freeman sp�dzili dwie godziny na
intensywnej pracy, zanim znale�li si� w swoich F-16. Zaj�cie,
kt�re wykonywali by�o �miertelnie powa�ne, a Mike czu� si� dumny,
�e jest w nim naprawd� dobry. Wymaga�o to ogromnego wysi�ku. Ale
u�miech nie schodzi� dzi� z twarzy kapitana; zw�aszcza kiedy
nachodzi�y go my�li o Stephanie. By�a wysok� blondynk�, prawdziw�
pi�kno�ci� z Po�udnia. Pochodzi�a z rodziny z tradycjami, z
Wirginii. Daniels urodzi� si� w stanie Michigan. By� synem
robotnika z fabryki samochod�w. Mike by� drobny, lecz dobrze
umi�niony i mia� krzywy nos. By�a to pami�tka po jednej z walk;
uprawia� kiedy� boks w wadze koguciej. Gdyby nie zosta� pilotem,
nigdy nie spotka�by na swojej drodze dziewczyny takiej jak
Stephanie. A teraz sp�dz� razem calutki upojny tydzie� w pi�knej
Italii. Mike rozmy�la� nad odpowiednio eleganckim sposobem
poproszenia Stephanie o r�k�. Zerkn�� na jej fotografi�,
przyczepion� do prawej nogawki skafandra. Nawet w s�abym �wietle
przyrz�d�w dostrzega� wspania�y u�miech i pi�kne oczy dziewczyny.
Nie widzia� b��kitnego nieba ani bia�ych chmur, wiedzia� jednak,
�e by�y wok� Stephanie. Fotografia zosta�a wykonana na farmie
jej ojca. Stephanie stara�a si� wtedy nie wy�miewa� niezdarnych
pr�b jazdy konnej w wykonaniu Mike'a. W Wirginii u�ywali ma�ych
angielskich siode�, co nie u�atwia�o mu zadania. Znowu odezwa�
si� sygna� antyradaru i spojrzenie Danielsa pow�drowa�o na ekran
urz�dzenia. System wykry� iracki radar do wyszukiwania cel�w. W
dodatku dziwny - by� jaki� drugi, dodatkowy impuls czy echo. Mike
bywa� ju� namierzany przez radar baterii przeciwlotniczej, lecz
ten by� najwyra�niej szczeg�lny. - Tu Cios Jeden, mam kontakt -
rzuci� przez radio na cz�stotliwo�ci taktycznej, �eby ostrzec
Freemana. Zdziwi� si�, �e jego g�os zabrzmia� spokojnie. - Cios
Dwa, mam co�, ale... - odpowiedzia� porucznik.
Dwie sekundy po odezwaniu si� alarmu w s�uchawkach Danielsa
rozleg� si� zaprogramowany kobiecy g�os: - Flary! Flary!
Mike przesun�� kciuk na umieszczony na dr��ku sterowym przycisk
wypuszczania flar, ale czu�, �e dzieje si� co� bardzo z�ego.
Nagrany g�os nagle zmieni� si� w m�ski, potem w gard�owy charkot,
wreszcie umilk�. Przyrz�dy zacz�y pokazywa� dziwne rzeczy, po
czym ich wskazania wyzerowa�y si�. - Co jest?-mrukn�� Daniels.
Chwil� p�niej zorientowa� si�, �e s�yszy tylko szum omywaj�cego
kabin� wiatru - i nic wi�cej. Silnik zgas�! To niemo�liwe,
pomy�la�. Pr�bowa� utrzyma� maszyn� w powietrzu, jego m�zg
pracowa� jak oszala�y. Jednocze�nie lustrowa� wzrokiem niebo pod
sob� w poszukiwaniu �ladu gaz�w wylotowych rakiety. Nie by�o jej
wida�, co nie znaczy�o, �e za chwil� sk�d� nie wyskoczy. Jakie
jest prawdopodobie�stwo wyst�pienia tego typu awarii, akurat w
takich okoliczno�ciach?! - zastanawia� si�, desperacko pr�buj�c
uruchomi� silnik. Freeman ze zdumieniem stwierdzi�, �e nie widzi
swojego dow�dcy. Przed chwil� by� i nagle znik�. A nie by�o wida�
�adnej eksplozji, �ladu rakiety, b�ysku - niczego. Porucznik
wywo�a� Danielsa, lecz nie uzyska� odpowiedzi. Wywo�a� go znowu.
Nadal cisza. W ko�cu po��czy� si� z Magikiem i poprosi� o podanie
po�o�enia dow�dcy. - Stracili�my go z ekran�w - us�ysza�. - Po
prostu znik�! - �artujecie, czy co?!... - burkn��, nie zdaj�c
sobie sprawy, �e wypowiedzia� t� my�l na g�os. Wok� siebie
widzia� tylko ci�kie chmury i g�ry w dole. Na zachodzie b�ysn��
piorun, a po chwili rozleg� si� grzmot. Burza nadchodzi�a. Cios
Jeden znikn��.
Rozdzia� pierwszy
Godzina 23.25
Freeman zebra� si� w sobie i wybra� cz�stotliwo��, na kt�rej m�g�
si� porozumie� z dow�dztwem dywizjonu i zameldowa� o znikni�ciu
Danielsa. Zanim zd��y� to zrobi�, wys�ano ju� sygna� wezwania
grupy poszukiwawczo-ratunkowej. Rozmowy pilot�w by�y �ledzone
przez za�og� AWACS-a. Obserwowa�a ona na ekranach radar�w
przebieg misji. Na pok�adzie Magika znajdowali si� kontrolerzy
ruchu powietrznego, kt�rzy widzieli wszystko, co przelatywa�o w
rejonie operacji. Natychmiast wezwali pomoc. Ale dow�dca AWACS-a
tak samo jak Freeman nie mia� poj�cia, co sta�o si� z kapitanem
Danielsem i jego F-16. - Cios Dwa, tu Magik - powiedzia�.
Sprawowa� operacyjne dow�dztwo na miejscu, do czasu przybycia
grupy poszukiwawczo-ratunkowej. Milczenie Freemana musia�o
oznacza�, �e pilot jest w szoku; nie mo�na by�o dopu�ci�, aby
straci� panowanie nad sob�. - Tu Cios Dwa... - zg�osi� si�
porucznik.
- Podaj� ci nasze ostatnie namiary Ciosu Jeden. Zejd� nisko nad
ziemi� i wykonuj �semki, zanim przyleci grupa ratunkowa. Melduj,
je�li zauwa�ysz �lady katastrofy. - Potwierdzam.
Freeman nie my�la� w tej chwili o posiadanej ilo�ci paliwa, ale
wkr�tce odpowiedni alarm przypomni mu o tym. Po wykonaniu
nast�pnego okr��enia mieli z Danielsem tankowa�. B�dzie musia�
przerwa� �semki i odlecie� na pewien czas, mo�e akurat przed
przybyciem grupy poszukiwawczo-ratunkowej. Wszystko trwa�o mniej
ni� sekund�, jednak Mike obserwowa� wydarzenia jakby w zwolnionym
tempie czy we �nie - po prostu nie m�g� uwierzy� w to, co si�
dzia�o. Jego samolot spada� na ziemi�. Wygl�da�o na to, �e ca�y
ten cud techniki wart wiele milion�w dolar�w nagle si� sko�czy�.
Daniels przesta� my�le� o irackim radarze czy rakietach;
stwierdzi�, �e stery nie dzia�aj�, tak�e w systemie awaryjnym.
Przyrz�dy za�wieci�y si� na moment, ale szala�y. Po chwili zn�w
zgas�y. To by�o na tyle. F-16 jest skomputeryzowan� maszyn�, nie
ma w niej �adnych linek, za pomoc� kt�rych mo�na by mechanicznie
ci�gn�� za stery. Zminiaturyzowany dr��ek sterowy porusza si�
tylko dlatego, �eby pilot m�g� go �czu�". Zaawansowana
elektronika z jakiego� powodu pad�a w jednej chwili. M�zg Mike'a
pracowa� na najwy�szych obrotach; cho� wydawa�o mu si�, �e jego
d�onie poruszaj� si� niezmiernie powoli. Po bokach pola widzenia
dostrzega� k��bi�ce si� chmury, kt�re zas�ania�y zbli�aj�ce si�
z ogromn� pr�dko�ci� poszarpane g�rskie szczyty. Wiatr rycza� ju�
na bezw�adnych skrzyd�ach my�liwca. Daniels wiedzia�, �e ma
rozpaczliwie ma�o czasu, si�gn�� wi�c mi�dzy kolanami do d�wigni
katapulty. By�a tam gdzie zawsze, ��ta i dobrze widoczna, z
wyra�nym napisem: KATAPULTA - CI�GNIJ; jednak wydawa�o si�, �e
chwycenie za ni� i poci�gni�cie trwa ca�� wieczno��. Mike modli�
si�, �eby cho� ten jeden system dzia�a�.
- Bo�e, b�agam ci�! - mrukn��. - Obiecuj�...
Poczu�, �e bezw�adno�ciowe pasy napinaj� si�, przyciskaj�c go do
fotela. W momencie opuszczania samolotu musia� znajdowa� si� w
odpowiedniej pozycji, inaczej m�g� zgin��. I tak by�o
wystarczaj�co niebezpiecznie. Odpali�y �adunki odrzucaj�ce os�on�
kabiny; u�amek sekundy p�niej umieszczony pod fotelem Danielsa
silniczek rakietowy pos�a� go po szynach w g�r� i wyrzuci� w
ciemne niebo. Mike zmusi� si� do otwarcia oczu i zobaczy�, �e
spada twarz� w d�, wci�� tkwi�c w fotelu. Wiedzia�, �e za chwil�
otworzy si� umieszczony w zag��wku spadochron, ale zdawa� te�
sobie spraw�, �e samolot opad� bardzo nisko i �e ska�y mog� czai�
si� tu� pod welonem chmur, kt�ry zaraz go ogarnie. Z�apa� wi�c
za umieszczon� z prawej strony fotela d�wigni� r�cznego
wyrzucania spadochronu i poci�gn�� za ni�, odpalaj�c mo�dzierzowy
pocisk wyci�gaj�cy spadochron z zasobnika. Otworzy� si� ma�y
spadochronik, potem g��wny. Nast�pi�o szarpni�cie i g��wny
spadochron obr�ci� fotel z pilotem w pionowe po�o�enie. Wisia�
nad nim, wielki i napi�ty. Daniels odetchn��. Przynajmniej nie
spada� ju� jak kamie�. Musia� teraz odczepi� si� od fotela,
przelecie� przez chmury i mie� nadziej�, �e spadnie na jakie� w
miar� p�askie miejsce. Podzi�kowa� Bogu za to, �e katapultowanie
si� uda�o. Jeszcze nigdy w �yciu tego nie robi�. To nie jest co�,
co mo�na trenowa�.
Godzina 15.25 czasu miejscowego Pentagon, Waszyngton, USA
- Co jest grane? - spyta� m�ody chudzielec w okularach
spiesz�cego korytarzem w tym samym kierunku co on starszego
koleg�. - Dosta�em tylko wiadomo�� przez pager, �e mam si�
zameldowa�. - Nie tutaj - skarci� go towarzysz, �ysy m�czyzna
pod sze��dziesi�tk�. Mia� na sobie wymi�ty garnitur bez krawata;
rozpi�ty ko�nierzyk koszuli ukazywa� mi�sist� szyj�. Pokazali
identyfikatory uzbrojonym wartownikom. Bramka znajdowa�a si� u
zbiegu podziemnego korytarza, wiod�cego od wind Pentagonu, z
drugim korytarzem. Wartownicy przyjrzeli si� uwa�nie zar�wno obu
m�czyznom, jak i ich dokumentom. - Tak tylko spyta�em -
usprawiedliwi� si� m�odszy, kiedy znale�li si� poza zasi�giem
s�uchu wartownik�w. By� cywilem, jednym ze specjalist�w od
najnowszej techniki zatrudnionych w departamencie obrony. I
s�dzi�, �e pewne stosowane w departamencie procedury
bezpiecze�stwa i tajno�ci s� zb�dne. - Wi�c lepiej, stul pan
g�b�! - poradzi� starszy. Mia� na imi� Mac i pracowa� w CIA. Jego
zdaniem spec�w od techniki powinno si� trzyma� w klatkach i
karmi� tylko wtedy, kiedy okazywali si� przydatni. On te� nie
mia� poj�cia, po co go wzywaj�. Nie dosta� raportu sytuacyjnego,
tylko polecenie natychmiastowego zameldowania si�. Jego umys�
zaprz�ta�y jednak inne problemy. Wraz z kolegami z siedziby CIA
w Langley pr�bowali namierzy� Osam� bin Ladena. Ten syn
saudyjskiego ksi�cia by� najbardziej poszukiwanym w tej chwili
terroryst� na �wiecie. Sta� za wieloma przemy�lnymi zamachami.
Do niedawna przebywa� w obozach partyzanckich w Afganistanie, ale
ostatnio znik�. Ameryka�ski wywiad, pomimo wszelkich �rodk�w
technicznych, jakimi dysponowa�, nie mia� poj�cia, gdzie teraz
si� znajduje. Mac modli� si�, �eby tematem zbli�aj�cej si�
odprawy nie by� kolejny zamach bombowy zorganizowany przez bin
Ladena. Saudyjskiego fanatyka ��czono ju� z jednoczesnymi
zamachami na ameryka�skie ambasady w dw�ch pa�stwach afryka�skich
i podejrzewano o wsp�udzia� w zamachu na �wiatowe Centrum Handlu
w Nowym Jorku. W nast�pnym korytarzu dwaj m�czy�ni do��czyli do
innych uczestnik�w odprawy. Wszyscy szli do bezpiecznego
pomieszczenia znajduj�cego si� g��boko w podziemiach Pentagonu.
Min�li drugi punkt kontrolny, przy kt�rym sprawdzono ich jeszcze
dok�adniej ni� przy pierwszym. W ko�cu znale�li si� w Specjalnym
Tajnym Pomieszczeniu Wywiadu. By�a to salka o rozmiarach pi�� na
dziesi�� metr�w zawieszona wewn�trz wi�kszej sali. �ciany,
pod�oga i sufit pomieszczenia specjalnie zaprojektowano, tak aby
nie tylko poch�ania�y d�wi�ki, ale i uniemo�liwia�y pods�uch
elektroniczny. Podobne, tyle �e mniejsze i znacznie s�abiej
zabezpieczone pomieszczenia znajdowa�y si� w ameryka�skich
ambasadach na ca�ym �wiecie. Mac widywa� takie kabiny du�o
cz�ciej, ni�by sobie �yczy�. Do jego najgorszych wspomnie�
nale�a�a d�uga noc w 1980 roku, sp�dzona na �ledzeniu komunikat�w
satelitarnych i radiowych z operacji odbijania ameryka�skich
zak�adnik�w z ambasady w Teheranie. Operacja nie powiod�a si� z
powodu katastrofy �mig�owcowej. By�o to przed ponad dwudziestu
laty, ale wspomnienia wci�� pozosta�y �ywe. Tym razem odpraw�
prowadzi� genera� brygady Si� Powietrznych ze sztabu Po��czonego
Komitetu Szef�w Sztab�w. Poinformowa�, �e miejscem kryzysu jest
p�nocny Irak. Stracono tam F-16. W Waszyngtonie by�o wczesne
sobotnie popo�udnie, w Iraku ju� grubo po p�nocy. Na miejscu
zdarzenia panowa�a tak fatalna pogoda, �e wstrzymano operacj�
poszukiwawczo-ratunkow�. Uznano, i� nie ma sensu ryzykowa� �yciem
wielu ratownik�w, skoro szansa, �e pilot F-16 prze�y�, by�a
niewielka. Partner pilota, kt�ry lecia� z nim w kluczu, nie by�
w stanie potwierdzi� katapultowania si� towarzysza ani nawet
miejsca, w kt�rym rozbi� si� jego samolot. Mac nie by� specjalnie
zainteresowany samym wydarzeniem, za to zaciekawi�a go procedura.
Czy�by wojsko nie mia�o w�asnych plan�w post�powania w podobnych
wypadkach? Po co zwo�ywa� narad� tajnych s�u�b? M�ody spec od
techniki wydawa� si� wr�cz znudzony, dop�ki genera� nie
poinformowa�, �e dane ze straconego samolotu, z drugiego F-16
oraz z AWACS-a zosta�y przes�ane przez satelit� i za�adowane do
komputer�w Pentagonu w celu dokonania analizy. To go
zainteresowa�o. - Przepraszam, sir - odezwa� si� kto�.
Genera� zerkn�� na m�czyzn� siedz�cego w k�cie. Mimo �e mia� na
sobie grub� we�nian� koszul� i d�insy, od razu by�o wida�, �e to
oficer - by� kr�tko ostrzy�ony, szczup�y i mia� stanowcz� twarz.
Przyby�ym nakazano stawi� si� jak najszybciej, w takich
ubraniach, w jakich zasta�o ich wezwanie. - Ma pan pytanie?
- Komandor Greeley ze sztabu Dow�dcy Operacji Morskich, sir -
przedstawi� si� indagowany. - Chyba od niedawna pracuje pan w
sztabie? - upewni� si� genera� z u�miechem. - Tak jest, sir.
Chcia�bym wiedzie� - skoro arabusy zestrzelili nasz samolot i nie
wiemy, co si� sta�o z pilotem - dlaczego nie uderzyli�my i nie
rozpieprzyli�my ich? - Pan jest chyba reprezentantem si�
specjalnych w sztabie pana admira�a, nieprawda�, Greeley? -
spyta� genera�. - Tak jest.
Si�y specjalne marynarki, czyli jednostka SEAL. Greeley musia�
by� niedawno �ci�gni�ty z jej szereg�w; pewnie dopiero co
otrzyma� awans i praca sztabowa by�a dla niego zupe�nie nowym
zaj�ciem. - To wida� - skomentowa� genera�.
Rozleg� si� st�umiony gwar; przedstawiciele s�u�b wywiadowczych
i oficerowie pokiwali g�owami, zerkaj�c ukradkiem na nowego
koleg�. Technicy nie zwracali uwagi na ostatni� wymian� zda�,
rozmy�laj�c ju� o analizie danych z samolot�w, kt�ra ich za
chwil� czeka�a. - Doceniam pa�sk� bezpo�rednio��, komandorze -
ci�gn�� prowadz�cy odpraw� - i jestem pewien, i� wie pan, �e mamy
plany odpowiednich reakcji na tego rodzaju sytuacje. Gdyby jednak
zechcia� pan zachowa� cierpliwo�� jeszcze przez chwil�,
us�ysza�by pan, �e sytuacja jest nietypowa. - Rozumiem - odpar�
s�u�bi�cie Greeley, wypr�aj�c si� na baczno��. -Dzi�kuj�, sir!
Usiad�. Nie wiedzia�, co genera� ma na my�li, nie mia� jednak
zamiaru o to pyta�, nara�aj�c si� po raz drugi. - Wst�pna ocena
telemetrii F-16 wskazuje, �e nie zosta� on zestrzelony przez
rakiet� - kontynuowa� genera�. - Nie mamy poj�cia, co to by�o,
i na tym w�a�nie polega problem. Analiza techniczna nie wskazuje
ani na trafienie rakiet�, ani nawet na wystrzelenie rakiety.
Wykryty sygna� irackiego radaru do wyszukiwania cel�w by�
nietypowy. Sami panowie zobaczycie i us�yszycie; zaraz
wy�wietlimy dane na monitorach. Chcemy si� dowiedzie�, czy macie
jakie� pomys�y na wyja�nienie sytuacji. Jest zagadkowa,
komandorze Greeley, i dlatego nie podj�li�my krok�w odwetowych.
Nie wiemy, co si� sta�o, i nie chcemy uderza�, dop�ki si� nie
dowiemy. Czy odpowiedzia�em na pa�skie pytanie? - Tak jest, sir!
- zapewni� Greeley z k�ta.
- To dobrze. A teraz przyst�pcie do pracy, panowie. Jeste�cie
oficerami, naukowcami, agentami wywiadu, liczymy na wasze
umiej�tno�ci. Po��czcie si�y i dajcie nam odpowied�. Niezale�nie
skontaktowali�my si� ju� z paroma innymi specjalistami, kt�rzy
by� mo�e b�d� w stanie co� ustali�. Zasadnicz� kwesti� jest czas,
panowie.
Niedziela,
11 czerwca, godzina 00.40 G�ry w p�nocnym Iraku
Mike Daniels zamar� i wstrzyma� oddech. Us�ysza� g�osy.
Gdy tylko otworzy� si� spadochron, odrzuci� fotel i w tym samym
momencie wlecia� w nisko zawieszone chmury. Dalej opada� ca�kiem
na �lepo, przeklinaj�c mg�� i czekaj�c na uderzenie w ziemi�,
ska�� czy co� innego. Teraz zda� sobie spraw�, �e mg�a by�a
b�ogos�awie�stwem, bo inaczej znajduj�cy si� nieopodal ludzie
zobaczyliby go. Prawdopodobnie w�a�nie go szukali. Nie m�wili po
angielsku. Mike spada� bez dalszych niespodziewanych przyg�d;
zestaw prze�ycia zwisa� pod nim na sze�ciometrowej linie.
Wiedzia�, �e musi zachowa� lu�ne mi�nie. Je�li je napnie, mo�e
przy l�dowaniu po�ama� nogi. Opad� na ziemi� tak nagle, �e nie
mia� nawet czasu zesztywnie�. Chmury si�ga�y pod�o�a i kapitan
nie widzia�, na co spada. Musia�o to by� zbocze g�ry, bo uderzy�
we� pod k�tem, odbi� si�, a potem uderzy� znowu i potoczy� si�
po stromym stoku w d�. W ko�cu zatrzyma� si� na przewr�conym
drzewie, owini�ty w spadochron. Rozci�cie spadochronu i
uwolnienie si� zaj�o Mike'owi kilka minut. Wsta� i wyd�uba�
no�em pod drzewem p�ytki do�ek. Schowa� tam spadochron oraz
skafander ci�nieniowy, kt�ry chroni pilota przed odp�ywem krwi
z m�zgu i utrat� przytomno�ci przy przeci��eniach. Na ziemi do
niczego si� nie przydaje. Dopiero gdy przysypa� upchni�te w dole
rzeczy ziemi�, przyjrza� si� sobie i swojemu wyposa�eniu. By�
poobijany i posiniaczony, ale najwyra�niej wszystkie ko�ci mia�
ca�e. Odbiornik GPS wci�� znajdowa� si� w wewn�trznej kieszeni
kamizelki prze�ycia. Mia� te� ma�y nadajnik, pistolet beretta
kalibru 9 mm oraz zestaw prze�ycia, zawieraj�cy �ywno��, pokryty
kamufla�em koc i par� innych przydatnych drobiazg�w. No dobra,
�yj�, pomy�la�. Co teraz? Najpierw musz� si� zorientowa�, gdzie
jestem. Trzeba znale�� jakie� wolne od zas�on miejsce i spr�bowa�
odczyta� wsp�rz�dne z odbiornika GPS. Nie! - skarci� si� w
duchu. Przecie� za ka�dym razem m�wimy na odprawach, co robi� w
takich sytuacjach! Najpierw musz� uruchomi� nadajnik i zawiadomi�
naszych na cz�stotliwo�ci Stra�, �e �yj�. Potem prze��cz� si� na
cz�stotliwo�� Bravo i spr�buj� wywo�a� jednostk� poszukiwawczo-
ratunkow�. Cz�stotliwo�� Stra� by�a mi�dzynarodowym kana�em do
wzywania pomocy. Nie by� to kana� bezpieczny, ale dawa�
najwi�ksz� szans�, �e nadaj�cy zostanie us�yszany. Wywiad
Skrzyd�a prowadzi� sta�y nas�uch tego kana�u. Bravo by� jednym
z dw�ch bezpiecznych kana��w ratunkowych, przydzielonym dla misji
Danielsa. Kiedy zawiadomi przyjaci�, �e �yje, wyrusz� na
poszukiwania. To jego jedyna szansa na wyj�cie ca�o z tej
opresji. Ale po wezwaniu ratunku b�dzie musia� ucieka� i ukry�
si�, �eby nieprzyjaciel nie znalaz� go pierwszy. Dopiero wtedy
spr�buje ustali� swoje po�o�enie. W powietrzu nale�a�o: po
pierwsze - pilotowa�, po drugie - prowadzi� nawigacj�, po trzecie
- utrzymywa� ��czno��. W tej kolejno�ci. Ale kapitan nie
znajdowa� si� w powietrzu. Teraz musia� post�powa� zgodnie z
zasadami akcji poszukiwawczo-ratunkowych, je�li chcia� do�y�
mo�liwo�ci opowiedzenia o tym, co mu si� przytrafi�o. Przysiad�
i zacz�� nas�uchiwa�. G�os�w nie by�o ju� s�ycha�. W nocy d�wi�k
niesie daleko, pomy�la�. Irakijczycy mog� by� ponad kilometr
st�d. Nada� komunikat na kanale Stra�, ale nie uzyska�
odpowiedzi. Prze��czy� si� na Bravo i w tej samej chwili us�ysza�
warkot �mig�owca. To na pewno jednostka poszukiwawczo-ratunkowa.
Irakijczycy nie zapuszczaliby si� �mig�owcami tak daleko na
p�noc. Daniels orientowa� si�, gdzie mniej wi�cej jest. Na
po�udniowy wsch�d od miasta Amadiya, niedaleko granicy tureckiej,
w g�rach, na wsch�d od rzeki Tygrys. Na po�udnie le�a�o miasto
Erbil, a daleko za nim przechodzi� trzydziesty pi�ty r�wnole�nik.
Mike znajdowa� si� na terenie Kurdystanu. By�a to ziemia niczyja,
na kt�rej trwa�y nieustanne potyczki kurdyjskich grup
partyzanckich z si�ami irackimi. Cz�sto zamiast z Irakiem
partyzanci walczyli mi�dzy sob�. Ameryka�ski �mig�owiec przyby�
na miejsce w rekordowo kr�tkim czasie, musia� wi�c stacjonowa�
gdzie� w po�udniowej Turcji. A mo�e nawet znajdowa� si� w
powietrzu, czekaj�c na czyje� wezwanie. Nie dolecia�by tak szybko
z tureckiego miasta Adana, gdzie znajdowa�a si� baza jednostki
Danielsa. Jednocze�nie z odg�osem �mig�owca niebo przeci�a
b�yskawica, po kt�rej nast�pi� pot�ny grzmot. Mike zobaczy� jak
w b�ysku flesza swoje otoczenie. Znajdowa� si� mniej wi�cej w
po�owie wysoko�ci stoku, w g��bokiej dolinie ci�gn�cej si� w obie
strony a� po granice widoczno�ci. Odg�os �mig�owca umilk� i
Daniels zorientowa� si�, �e maszyna przelecia�a nad dolin�, w
pewnej odleg�o�ci od niego. Nie by�o szansy nawi�zania z za�og�
kontaktu radiowego. Jego ma�y nadajnik pracowa� na falach
ultrakr�tkich maj�cych zasi�g wzroku. Daniels musia� wi�c wspi��
si� na szczyt g�ry, aby uzyska� ��czno��. Nawet je�li nie uda mu
si� stamt�d nikogo wywo�a�, prze��czy nadajnik na tryb
radiolatarni i wtedy mo�e zdo�aj� sami go namierzy�. W kr�tkim
b�ysku pioruna nie zd��y� zobaczy� uzbrojonych w ka�asznikowy
ludzi, kt�rzy posuwali si� zboczem w jego kierunku. To ich g�osy
us�ysza� przed paroma minutami. Byli bardzo blisko. Jeszcze go
nie dostrzegli, ale by�a to tylko kwestia czasu. Nast�pi�a
kolejna b�yskawica i jeszcze pot�niejszy grzmot, rozbrzmiewaj�cy
w dolinie niczym artyleryjska salwa. Tym razem Mike spojrza� w
g�r� doliny i spostrzeg� oddzia�. Nie mia� wiele czasu na
ucieczk�, wspi�� si� wi�c dwadzie�cia metr�w w g�r� stoku, jak
najdalej od zakopanego spadochronu. Stara� si� nie zostawia� zbyt
wyra�nych �lad�w. Zobaczy� stercz�cy pie� z korzeniami i schowa�
si� za nim. W ciemno�ci nie by� w stanie stwierdzi�, czy jest
dobrze zas�oni�ty. Obawia� si�, �e w �wietle kolejnej b�yskawicy
�cigaj�cy go zauwa��. Nie m�g� jednak zrobi� nic wi�cej. Wyj��
pistolet i prze�adowa�, najciszej jak m�g�. Je�li musi zgin��,
nie sprzeda tanio sk�ry. Chocia� wola�, �eby Irakijczycy min�li
go i poszli dalej. - Bo�e - szepn�� - to znowu ja...
Rozdzia� drugi
Sobota, 10 czerwca, godzina 18.00 czasu miejscowego Pentagon,
Waszyngton, USA
M�czyzna na ekranie wygl�da� jak szalony naukowiec. Mia�
zwichrzone w�osy i osadzone na czubku nosa okulary w grubych
oprawkach. By� przera�liwie chudy, jakby nie pami�ta� o
konieczno�ci jedzenia, dop�ki kto� nie postawi mu posi�ku przed
nosem. M�wi� wysokim, nosowym g�osem, skrzypi�cym tak, �e a�
dra�ni� uszy. Jednak to, co m�wi�, by�o nadzwyczaj interesuj�ce.
Kto� przes�a� dane telemetryczne z F-16 kapitana Danielsa -
wszyscy obecni w pomieszczeniu znali ju� nazwisko pilota - do
laboratorium owego �szalonego naukowca", znajduj�cego si� w
lasach stanu New Hampshire. Niemal odci�ty od �wiata profesor
pracowa� tam nad projektami rz�dowymi; tak przynajmniej
poinformowano Maca i innych uczestnik�w odprawy. Mac uzna�, �e
skoro dow�dztwo zleci�o temu �miesznemu cz�owieczkowi
przeanalizowanie danych telemetrycznych, musi by� on du�o
inteligentniejszy, ni� wygl�da. To pewnie jeden z geniuszy
matematycznych, tak jak ten m�ody chudzielec, kt�ry chcia�
dyskutowa� o wszystkim na korytarzu. Mac zapami�ta�, �e chudy
m�odzieniec ma na imi� Bob, ale na nazwisko nie zwr�ci� uwagi.
W tej chwili wsp�lnie rozwa�ali powody, z jakich zupe�nie sprawny
F-16 nagle spad� z nieba nad Irakiem. Bob �l�cza� nad wszystkimi
danymi z trzech samolot�w zamieszanych w incydent, mamrocz�c co�
pod nosem. Dla Maca brzmia�o to bezsensownie, ale powstrzymywa�
si� od komentarzy. Wiedzia�, �e Bob jest tu od analizy
technicznej, a on od pozbierania kawa�k�w ca�ej uk�adanki i
uj�cia ich w sensown� ca�o��, czyli od wyci�gania wniosk�w.
B�dzie to mo�liwe z chwil�, kiedy technicy osi�gn� konsensus. -
Cholera! - mrukn�� Bob, patrz�c na widocznego na ekranie
profesora. - On chyba wpad� na jaki� trop. - Tak pan s�dzi? -
spyta� Mac.
- A nie s�ucha pan?
- S�ucham, i to uwa�nie. Co takiego powiedzia�?
- Chyba wpad� na jaki� trop.
- Ju� raz pan to m�wi� - mrukn�� Mac.
- Musimy go tu sprowadzi� - zawyrokowa� m�odzieniec.
- Przepraszam, panie pu�kowniku - odezwa� si� Mac do oficera,
kt�ry nadzorowa� przeprowadzaj�cych �burz� m�zg�w" specjalist�w.
Prosty jak struna pu�kownik o jastrz�biej twarzy sprawia�
wra�enie do�wiadczonego pilota nawet w golfie, kt�ry mia� w tej
chwili na sobie. - Bob twierdzi, �e ten profesor chyba wpad� na
jaki� trop. Czy mo�emy go tu sprowadzi�? - Ju� to robimy - odpar�
pu�kownik. - To, co ogl�damy, idzie z kasety. Ten naukowiec
siedzi teraz w samolocie i powinien tu by� w ci�gu godziny. - Jak
rozumiem, nie tylko my szukamy rozwi�zania zagadki - odezwa� si�
Mac. Pomy�la�, �e jest kilka podobnych izolowanych pokoj�w,
wype�nionych g��wkuj�cymi specjalistami. - Nie tylko Bob uzna�,
�e doktor Fensterman m�g� wpa�� na w�a�ciwy trop. - Powiedziawszy
to, smuk�y oficer mrugn�� okiem i odwr�ci� si�. Mac poprosi�
Boba, aby mu wyja�ni�, co odkry� doktor Fensterman. Zaj�o to
kilka minut; w ko�cu m�ody specjalista zdo�a� wyt�umaczy�
starszemu agentowi, o co, w sensie technicznym, chodzi.
Do�wiadczony Mac wiedzia� ju�, co zdarzy si� dalej. Nast�pi
wielki rumor na sali i wa�na wiadomo�� zostanie przekazana
Komitetowi Szef�w Sztab�w. Kiedy zaakceptuj� wst�pny plan
operacyjny, prze�l� go do Bia�ego Domu i Rady Bezpiecze�stwa
Narodowego. �wiat�a w Bia�ym Domu b�d� si� pali� do p�na w nocy,
mo�e a� do rana. Potem pewne bardzo wa�ne jednostki i plac�wki
otrzymaj� starannie zakodowane rozkazy i rozpocznie si� akcja.
Mac �ledzi� ju� podobne operacje i widzia�, jak dokonuj� si�
rzeczy, kt�rych teoretycznie nikt nie powinien by� w stanie
dokona�. Nie zna� szczeg��w i nie chcia� ich zna�. Ale zawsze
siedzia� w takim pomieszczeniu jak teraz i za po�rednictwem
satelit�w obserwowa� przebieg akcji. Operacja uwolnienia
zak�adnik�w z ambasady w Iranie te� niemal si� uda�a. Bo ludzie
przeprowadzaj�cy akcje specjalne byli najlepsi, najlepsi z
najlepszych. Mac zorientowa� si�, �e Bob na niego patrzy.
- RF - powiedzia�, chc�c pokaza�, �e uwa�nie s�ucha�. - Co
Irakijczycy mog� robi� dalej?
Niedziela, 11 czerwca, godzina 11.00 Adana, Turcja
Travis Barrett zosta� obudzony zgodnie z �yczeniem. Kiedy
wyl�dowali w Adanie, jeden z cz�onk�w za�ogi lataj�cej cysterny
KC-135 stukn�� go lekko czubkiem buta. - Dzi�ki, stary - mrukn��
Barrett.
Musi by� samo po�udnie albo blisko po�udnia, pomy�la�, wyjrzawszy
przez otwarty w�az na hangary i budynki ameryka�skiej bazy.
Zapi�� kombinezon, za�o�y� niebiesk� czapk� Si� Powietrznych i
ruszy� za za�og� tankowca do czekaj�cej nieopodal ci�ar�wki.
Travis wygl�da� na zwyk�ego lotnika, kt�ry wr�ci� z kolejnej
misji nad Morzem �r�dziemnym, podczas kt�rej tankowali inne
samoloty. Nie musia� targa� ze sob� sprz�tu. Ca�e wyposa�enie
Barretta pozostawa�o w bazie Aviano we W�oszech, gdzie zatrzyma�
si� na kr�tko po locie na pok�adzie �mig�owca Black Hawk, kt�ry
przerzuci� go z Kosowa. W Aviano skontaktowa� si� przez koduj�cy
nadajnik satelitarny SatCom z Samem Won-giem z Rady
Bezpiecze�stwa Narodowego i spyta� o pow�d wezwania go przez
specjalny pager odbieraj�cy zaszyfrowane wiadomo�ci. Travis
musia� przekaza� dow�dztwo polowe zast�pcy i opu�ci� swoich
�o�nierzy bez wyja�nienia. Sam poda� nader sk�pe informacje.
Chodzi�o o operacj� poszukiwawczo-ratunkow� w warunkach bojowych,
w p�nocnym Iraku. Poszukiwano pilota F-16, kt�ry startowa�
w�a�nie z Adany i zosta� stracony w jednej z misji patrolowych
wymuszaj�cych przestrzeganie przez Irak strefy zakazu lot�w.
Zdarzenie by�o pod pewnymi wzgl�dami niezwyk�e, a szczeg�y
Barrett mia� pozna� p�niej. Tymczasem zbierano reszt� dru�yny
TALON For-ce- czyli specjalnej jednostki, kt�rej nazw� mo�na
prze�o�y� jako �Jednostka SZPON". S�owo �TALON" stanowi�o skr�t
od angielskich odpowiednik�w wyraz�w: �Technicznie Wzbogacona,
S�abo Obserwowalna, Sieciowa". Travis zostawi� w Aviano sw�j
mundur polowy i wszystkie inne rzeczy, kt�re identyfikowa�y go
jako majora Travisa Beauregarda Barretta z Si� Specjalnych Armii
Stan�w Zjednoczonych. Wsiad� na pok�ad tankowca KC-135 i teraz
by� tajemniczym przybyszem bez rozkaz�w na pi�mie, znaj�cym tylko
has�o, kt�re otwiera�o wszystkie drzwi. Nikt nie pyta� go, kim
jest. Nawet genera�owie. Wystarczy�o, �e poda� has�o, a dbali o
to, by dotar� tam, gdzie mia� dotrze�, i woleli zapomnie�, i� w
og�le go widzieli. Barrett dojecha� wraz z za�og� KC-135 do
budynku dywizjonu, potem za� odnalaz� siedzib� dow�dcy bazy. Nie
kazano mu czeka�. Dow�dca bazy zobaczy� przed sob� m�czyzn�,
kt�ry robi� wra�enie. Travis zbli�a� si� do czterdziestki. By�
kr�tko ostrzy�ony i mia� twarde, przenikliwe spojrzenie. Wysoki,
pot�nie umi�niony, wygl�da� na kulturyst�, kt�rym zreszt� by�.
Cz�owiek, kt�ry od dwudziestu lat codziennie katuje si� trzystoma
przysiadami i tylu� pompkami, zawsze wywiera mocne wra�enie.
Barrett pochodzi� z Teksasu; jego ojciec, dziadek i pradziadek
tak�e s�u�yli w Armii Stan�w Zjednoczonych. Travis by� jednak
pierwszym w rodzinie absolwentem akademii West Point. Zna� sw�j
fach i by�o to od razu wida�. Dow�dca bazy nawet nie s�ysza� o
istnieniu TALON Force, a Travis nie zamierza� go o niej
informowa�. Przyby�, �eby przygotowa� kolejn� misj� swojego
oddzia�u i wsp�praca dow�dcy bazy by�a mu potrzebna. Ale
wszystko, co powinien mu zdradzi�, to has�o. Barrett wygl�da�
przez okno, gdy genera� przeprowadza� niezb�dne rozmowy
telefoniczne. Zawiadamia� ludzi, kt�rzy mieli przygotowa�
odpraw�. Z okna wida� by�o g�ry, kt�re przypomina�y Travisowi
rodzinny Teksas. Wyobrazi� sobie, �e zaje�d�a do domu ojca starym
pikapem i mo�e wreszcie odpocz�� od tego wszystkiego. Odwr�ci�
si� od okna. Czeka�o go trudne zadanie - podr� w g�ry, kt�ra
wcale nie b�dzie oznacza�a wypoczynku. Za kilka godzin b�dzie ju�
zna� wszystkie informacje o kapitanie Mike'u Danielsie, o jego
skrzyd�owym i o przebiegu misji, podczas kt�rej zagin�� F-16.
B�dzie wiedzia� wszystko to, co wiedziano w Adanie o sytuacji
politycznej i wojskowej w g�rach le��cych pomi�dzy miastami
Amadia na p�nocy i Erbil na po�udniu oraz rzek� Tygrys na
zachodzie i Iranem na wschodzie. Nast�pnie poprosi o kolejne
po��czenie przez SatCom z Samem Won-giem, aby pozna� dost�pne
informacje wywiadowcze. Przed kolacj� otrzyma ostatnie dane na
temat terenu, w kt�rym b�dzie przeprowadza� swoj� misj�. Mia�
nadziej�, �e do tego czasu dowie si�, z czym przyjdzie mu si�
zmierzy�.
Godzina 11.00
G�ry w p�nocnym Iraku
Rosjanin patrzy� przez celownik optyczny typu 4x PSO-1 karabinu
snajperskiego SVD Dragunow. Zdawa�o mu si�, �e zobaczy� ruch na
stoku po drugiej stronie doliny. Michai� by� urodzonym �owc�, a
nauki pobiera� w Specnazie. Mia� pecha - razem z ca�ym Zwi�zkiem
Radzieckim wszystko si� sko�czy�o. Teraz tkwi� w tych g�rach
w�r�d muzu�man�w, jak jaki� zwyk�y najemnik. Ale nie mia� na to
wp�ywu. Zreszt� zabijanie to zabijanie; a w tym fachu trzeba
pozosta� sprawnym, my�la�. Chcia� robi� to, czego si� nauczy�.
Przypomnia� sobie swojego nauczyciela, Niko�aja Dobniaka -
legendarn� posta� z radzieckiego �wiatka si� specjalnych. Dobniak
wystrzela� kilka medali olimpijskich, a niezale�nie od tego uczy�
takich jak Michai� zabija� wrog�w. Zabija� trzeba w ekonomiczny
spos�b, dobry �owca nie marnuje cennej amunicji - zwyk�
powtarza�. - Ju� du�o wody up�yn�o, odk�d s�u�y�em w Grupie Alfa
KGB - mrukn�� Michai� sam do siebie. Dorzuci� jeszcze soczyste
przekle�stwo pod adresem polityk�w, kt�rzy zrujnowali wszystko,
dla czego warto by�o �y� w Zwi�zku Radzieckim. Pomy�la� z
obrzydzeniem o bandzie, kt�ra wynaj�a go do tej operacji. Szefem
by� szalony Saudyjczyk, a jego kompani fanatycy wr�cz palili si�
do tego, �eby zosta� m�czennikami. Byli jeszcze ira�scy tch�rze,
kt�rzy robili w portki na sam� my�l o irackiej Gwardii
Republika�skiej, oraz Kurdowie, kt�rzy uparli si�, �eby urz�dzi�
sobie w tych dzikich g�rach ojczyzn�, jakby nie by�o
przyjemniejszych miejsc. Zgraja muzu�ma�skich idiot�w, my�la�
Michai�. Tacy sami jak ci skurwiele mud�ahedini, z kt�rymi
walczy�em w Afganistanie, oceni�. Przynajmniej nie jestem p�atnym
zab�jc� u tych alfons�w i handlarzy narkotyk�w z moskiewskiej
mafii, pocieszy� si�. Michai� potrafi� rozmy�la� swobodnie, ani
na moment nie trac�c czujno�ci i nie spuszczaj�c z oka
wyznaczonego celu. Tego tak�e nauczy� si� od Dobniaka. W tej
chwili celem Rosjanina by� ameryka�ski pilot. Preckij, technik -
nazywa� siebie naukowcem, ale Michai� mia� inne zdanie - poda�
mu wsp�rz�dne punktu, z kt�rego dochodzi� sygna� radiolatarni
Amerykanina. Je�li wierzy� Preckiemu i jego sprz�towi, pilot
przemie�ci� si� w ci�gu nocy. Dwukrotnie na kr�tko uruchamia�
nadajnik, najpierw w jednym miejscu, potem w innym. Znaczy�o to,
�e Amerykanin �yje i jest w stanie si� porusza�. Teraz, za dnia,
na pewno nie b�dzie w��cza� nadajnika - chyba �e znowu pojawi�
si� ameryka�skie �mig�owce. Najprawdopodobniej stara si� pozosta�
niezauwa�ony. Ale to nie�atwe nie da� si� zauwa�y�. Michai�
wiedzia� to lepiej ni� wi�kszo�� ludzi. Dobniak uczy� go, jak
znale�� dobr� kryj�wk� i zakopa� si� w niej, a nast�pnie nie
wykonywa� najmniejszych ruch�w nawet przez kilka godzin. By�a to
trzecia z podstawowych umiej�tno�ci snajpera, po strzelaniu oraz
umiej�tno�ci natychmiastowego zapami�tywania szczeg��w
otoczenia. Rosjanin le�a� w tej chwili sto metr�w poni�ej
grzbietu po�udniowej �ciany doliny. Trwa� tak od wczesnego �witu,
obserwuj�c przeciwleg�e zbocze w poszukiwaniu ameryka�skiego
pilota. Je�li Preckij poda� dobre wsp�rz�dne, radiolatarnia
nadawa�a ostatnio w�a�nie stamt�d. Poza tym Amerykanin by�
pilotem my�liwca, a nie snajperem. Michai� wiedzia�, �e wi�kszo��
ameryka�skich pilot�w przechodzi szkolenie w ucieczce i kryciu
si�. Jednak to nie to samo, co umiej�tno�ci �o�nierzy l�dowych
si� specjalnych. Pilotowi nie b�dzie �atwo le�e� zupe�nie bez
ruchu przez ca�y dzie�. Pr�dzej czy p�niej zdradzi swoje
po�o�enie - nawet je�li tylko strz��nie nog� pijawk�. Je�eli
zosta� ranny podczas katastrofy F-16, tym lepiej. Po nocy
sp�dzonej w g�rach powinien mie� gor�czk� od ran; nie m�g� dobrze
spa�, o ile w og�le zdo�a� spa�. Michai�owi niepotrzebny by�
jaki� powa�ny b��d Amerykanina. Skaliste zbocze po drugiej
stronie, usiane po�amanymi drzewami, znajdowa�o si� w odleg�o�ci
zaledwie sze�ciuset metr�w. Teoretyczny celny zasi�g karabinu
Dragunowa wynosi� osiemset metr�w. W Afganistanie Michai� zabija�
jednym strza�em z nawet wi�kszych odleg�o�ci. To by�a jeszcze
jedna idiotyczna, niepotrzebna zawierucha, w kt�r� wpakowali nas
ci pijacy z Kremla! - pomy�la� z gorycz� Rosjanin. Tak czy owak,
pilot nie musia� pope�nia� ra��cego b��du. Wystarczy�o, �e w
og�le si� poruszy.
Niedziela, 11 czerwca, godzina 3.00 czasu miejscowego Pentagon,
Waszyngton, USA
Mac nadal siedzia� w d�wi�koszczelnym pomieszczeniu w podziemiach
Pentagonu. Us�ysza� i zrozumia� ju� do�� z rozm�w technik�w.
Rozmawiali o czym�, nad czym od wielu lat pracowali Rosjanie -
o specjalnym kierunkowym nadajniku radiowym, generuj�cym fale
elektromagnetyczne o takiej energii, �e teoretycznie powinny
wystarczy� do zniszczenia pojazdu, czo�gu, wyrzutni rakietowej
czy czegokolwiek, co zawiera komputery lub sterowniki
elektroniczne. Na Zachodzie r�wnie� budowano podobne urz�dzenie,
ale prace Rosjan by�y podobno bardziej zaawansowane. Zatem F-16
Danielsa m�g� zosta� trafiony wi�zk� fal z generatora radiowego.
To jeszcze nie dowodzi�o, �e w incydent zamieszani byli Rosjanie.
Wprawdzie ich kontakty z Husajnem nie usta�y, ale w obecnej
sytuacji naprawd� niepotrzebne by�y im dodatkowe k�opoty w tej
cz�ci �wiata. Wystarczy�o, �e pr�bowali pomaga� Serbom na
Ba�kanach. Mac zna� jednak dobrze rosyjskie realia. Wiedzia�, �e
po rozpadzie Zwi�zku Radzieckiego w kraju pog��bia� si� powa�ny
kryzys gospodarczy i rosyjscy konstruktorzy s� gotowi sprzeda�
swoje us�ugi ka�demu, kto du�o zap�aci. Nawet najzdolniejszym
naukowcom dawano zamiast pensji chleb i cukier, bo zak�adom
brakowa�o got�wki. By�o wi�c bardzo prawdopodobne, �e kto�
zatrudni� potajemnie rosyjskich specjalist�w. Husajn wyda� ju�
miliony dolar�w na in�ynier�w z postradzieckich pa�stw, aby
przyspieszy� budow� broni j�drowej i chemicznej. Czy jednak
ryzykowa�by u�ycie tak nowoczesnej broni jak generatory fal do
typowo taktycznego ataku w rejonie, gdzie nie spos�b by�o nie
przypisa� mu winy? Zestrzelenie jednego my�liwca nie mia�o
�adnego znaczenia strategicznego, by� to raczej test polowy
systemu uzbrojenia. Kto� chcia� sprawdzi�, czy rzeczywi�cie jest
on skuteczny. Mac doszed� do wniosku, �e atak nie by� sprawk�
Saddama. Testowanie tajnej broni na Stanach Zjednoczonych, z
kt�rych strony m�g� si� spodziewa� pot�nego odwetu, by�o bez
sensu. Husajn mia� mn�stwo w�asnych my�liwc�w - starych MiG-�w
21, Su-25; troch� Mirage'�w F-l. M�g� po�wi�ci� jeden samolot,
aby przetestowa� generator fal elektromagnetycznych. Gdyby Saddam
faktycznie wszed� w posiadanie takiej broni, nie u�y�by jej;
chyba �e dopiero na skal� masow�, podczas jakiej� nowej wojny.
Zatem atak musia� by� sprawk� terroryst�w. Kto� dzia�a� na w�asn�
r�k� - kto�, kogo sta� by�o na wynaj�cie rosyjskiego naukowca,
zbudowanie prototypu urz�dzenia i przetestowanie go w jednym z
najbardziej niespokojnych zak�tk�w �wiata. Mac sp�dzi� sporo
czasu w p�nocnym Iraku, wsp�pracuj�c z Kurdami, jeszcze przed
wojn�w Zatoce Perskiej. Wiedzia�, �e ten rejon przypomina beczk�
prochu. Wystarczy�o, by kto� rzuci� na ni� zapa�k�. I oto w�a�nie
kto� bawi� si� ogniem. Kto to m�g� by�? Agent wpad� na pewien
pomys�, kt�ry wygl�da� na bardzo dobry. Wiedzia� wprawdzie, �e
je�li co� si� sobie samemu d�ugo wmawia, mo�na w to w ko�cu
uwierzy�; nie pracowa� jednak wed�ug tej zasady. Przeanalizowa�
jeszcze raz wszystkie dane; wygl�da�o na to, �e wszystko pasuje.
Zadzwoni� na bezpiecznej linii do centrali CIA w Langley i
po��czy� si� z zespo�em, kt�ry opu�ci� kilka godzin temu,
wyruszaj�c do Pentagonu. Powiedzia�, co ju� wie i co podejrzewa.
Uzyska� zgod� na wystosowanie pilnej pro�by do Rady
Bezpiecze�stwa Narodowego o skierowanie nas�uchu cz�ci satelit�w
oraz �rodk�w naziemnych na g�ry na p�nocy Iraku, na wsch�d od
rzeki Tygrys. Wiedzia� bowiem, �e je�li si� nie myli, sprawca
ca�ego zamieszania z pewno�ci� nie b�dzie zasypia� gruszek w
popiele. Musia� utrzymywa� kontakt ze wsp�pracownikami w r�nych
cz�ciach �wiata, a to oznacza�o, �e w kt�rym� momencie b�dzie
rozmawia� z nimi przez satelit�. W tych okoliczno�ciach -
argumentowa� Mac - warto przestawi� satelity zwiadowcze, nawet
odrywaj�c je od innych zada�. W�a�ciciel generatora, kt�ry
str�ci� maszyn� kapitana Danielsa, mo�e zastosowa� swoj� now�
zabawk� do zamach�w na cywilne samoloty pasa�erskie albo nawet
na prezydencki Air Force One. - Je�li ten facet ma generator
zdolny str�ci� F-16 - powiedzia� swojemu szefowi - to nie spos�b
przewidzie�, co planuje jako nast�pny krok. Przekonawszy
dyrektora, Mac opar� si� wygodnie i przymkn�� powieki. Mia�
ochot� na papierosa, ale w pomieszczeniu, w kt�rym si� znajdowa�,
nie wolno by�o pali�. Chcia� zapali� albo wypi� drinka, �eby
uspokoi� nerwy. Nie dawa�a mu bowiem spokoju my�l o Osamie bin
Ladenie, kt�ry ukrywa si� w g�rach na p�nocy Iraku i trzyma
palec na przycisku nadajnika zab�jczych fal.
Rozdzia� trzeci
Niedziela, 11 czerwca, godzina 14.30 Nad Morzem �r�dziemnym
Odprawy, w kt�rych uczestniczy� Travis Barrett w bazie w Adanie,
sko�czy�y si� przed kolacj�. Ale major nie mia� czasu najedzenie.
Zamiast i�� na kolacj�, wskoczy� na pok�ad transportowego
herculesa. Kiedy turbo�mig�owy olbrzym znalaz� si� nad pe�nym
morzem, Travis kaza� pilotowi zmieni� kurs. Nast�pi� zwyk�y
rozw�j wypadk�w - pilot w�ciek� si�, �e nieznany pasa�er mu
rozkazuje, wywo�a� baz�, dowiedzia� si�, �e ma wykonywa� rozkazy
Barretta, i zmieni� kurs. Travis u�o�y� si�, aby si� zdrzemn��.
Nie mia� podczas lotu nic innego do roboty, a wiedzia�, �e
powinien wypocz��, bo w najbli�szych dniach nie b�dzie mia� wiele
czasu na sen.
Godzina 15.30
Ob�z przygotowawczy TALON Force
�r�dziemnomorski teatr dzia�a�
- Co z ciebie za pilot? Jeste� kierowc� autobusu. �wirni�tym,
starym kierowc� autobusu! - A ty jeste� �wietny, Stan, bo
potrafisz prowadzi� ��dk�. Jak miliony palant�w, kt�rzy wyp�ywaj�
co niedziel� na jezioro na ryby. - Nast�pnym razem, kiedy b�d�
mia� okazj�, poka�� ci, co to znaczy prowadzi� ��dk�, pi�knisiu!
- Ch�opaki, mo�e zachowywaliby�cie si� jak oficerowie - wtr�ci�a
si� kobieta. Kapitan Hunter Evans Blake III z Si� Powietrznych
Stan�w Zjednoczonych u�miechn�� si� �licznie, niczym Val Kilmer
w filnie Top Gun. Nie mia� jeszcze trzydziestu lat, podobnie jak
jego towarzyszka. Trzeci z obecnych, pot�nie zbudowany,
k�dzierzawy Stan Powczuk by� starszy od nich. Hunter dorasta� w
Kalifornii i przypomina� z wygl�du pi�knych ch�opc�w �lizgaj�cych
si� po falach na deskach surfingowych. Uko�czy� jednak Akademi�
Si� Powietrznych i by� jednym z najlepszych pilot�w na �wiecie;
mimo �e sam to m�wi�. S�u�y� w lotnictwie Si� Specjalnych i
s�yn�� z tego, �e potrafi pilotowa� wszystko, co ma skrzyd�a lub
wirniki. - Musisz wybaczy� Stanowi - odpowiedzia� kobiecie
czaruj�cym g�osem. - Obawiam si�, �e ma kompleks wzrostu i musi
go jako� zrekompensowa�. - Co chcesz przez to powiedzie�?! -
�achn�� si� Stan. Wprawdzie w jego dokumentach sta�o, �e ma metr
siedemdziesi�t pi��, ale w rzeczywisto�ci mia� raczej metr
siedemdziesi�t. By� wi�c przyzwyczajony do patrzenia na ludzi z
do�u. Nie znaczy�o to bynajmniej, �e pozwala�, by ktokolwiek mu
dogadywa�. Kto�, kto na to pozwala, nie zostaje komandorem
porucznikiem Marynarki Stan�w Zjednoczonych i nie s�u�y w Sz�stej
Dru�ynie jednostki specjalnej SEALs. - Chc� powiedzie�, �e gdyby�
by� do�� wysoki, �eby si�gn�� nogami peda��w, mo�e nauczy�by� si�
kiedy� prowadzi� prawdziw� maszyn�; to wszystko - wyja�ni� Blake.
- Zdaje mi si�, �e ju� zapominasz, ch�optasiu, jak dosta�e�
ostatni raz -burkn�� Stan, podchodz�c do Huntera z gro�n� min�.
Blake nadal pi�knie si� u�miecha� do kr�pego kolegi.
- Moi rodzice byliby ze mnie dumni, widz�c mnie w takim
towarzystwie - skomentowa�a Sara Greene. Sara by�a wojskowym
lekarzem w stopniu kapitana. Nie wygl�da�a jak kobiety, kt�re
widuje si� w wojskowych namiotach rozbitych na wzg�rzu -chyba �e
przy okazji festiwalu alternatywnego rocka, zorganizowanego pod
patronatem Greenpeace. Mia�a niewiele ponad metr sze��dziesi�t;
by�a smuk�a i gibka. Nieraz zdumiewa�a ludzi si�� fizyczn�,
kt�rej nabra�a, szkol�c si� w desancie spadochronowym, a
nast�pnie w Rangersach. Wygl�da�a na mi�o�niczk� pieszych
w�dr�wek i jazdy na snowboardzie; i rzeczywi�cie lubi�a jedno i
drugie. Nikt jednak nie spodziewa�by si� po Sarze czarnego pasa
sztuki walki, a posiada�a go. Kiedy trafia�a w dziwne miejsca,
w otoczeniu cokolwiek nietypowych ludzi, my�la�a cz�sto o swoich
rodzicach. Ojciec Greene by� wiejskim weterynarzem ze stanu
Vermont; matka by�a w latach sze��dziesi�tych radykaln� hipisk�.
Miejsce, w kt�rym Sara znajdowa�a si� w tej chwili, by�o z
pewno�ci� niecodzienne. A Hunter i Stan nie nale�eli do typowych
os�b, cho� ka�dy odbiega� od przeci�tnej w inny spos�b. Wiele
przesz�a z tymi dwoma m�czyznami i kocha�a obu jak braci. Nie
zamierza�a ich jednak rozdziela�, gdyby naprawd� rzucili si� na
siebie. Je�li to si� stanie, ca�a misja mo�e si� nie powie��.
Greene brakowa�o w tym momencie - cho� trudno by�o jej to
przyzna� nawet przed sob�- drugiej kobiety z dru�yny, Jen Olsen.
Porucznik Jennifer Margaret Olsen z marynarki r�ni�a si� od Sary
niemal pod ka�dym wzgl�dem. Pracowa�a niegdy� w show biznesie;
by�a typow� blond seksbomb�. Greene tak�e by�a �adna, ale robi�a
raczej wra�enie sympatycznej dziewczyny z s�siedztwa. Olsen za�
potrafi�a na przyk�ad nak�ada� makija� w taki spos�b, �e - poza
tym, i� wygl�da�a wspaniale - zmienia� jej twarz nie do poznania.
Mog�a w ten spos�b przybiera� rozmaite wcielenia. Sara nie
wiedzia�a, jak� rol� b�dzie odgrywa� Jen w zbli�aj�cej si� misji.
Nawet cz�onkowie TALON Force dowiadywali si� tylko tego, co
musieli wiedzie�, aby wykona� zadanie. Rozleg� si� odg�os
�mig�owca i wszyscy troje wyszli z namiotu. Na skraju
zawieszonego nad dolin� rzeki ma�ego p�askowy�u usiad� u�ywany
w si�ach specjalnych MH-60A. Wok� wida� by�o strome g�rskie
zbocza; w dole srebrzy�a si� wst��ka rzeki. Z helikopte