8788

Szczegóły
Tytuł 8788
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8788 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8788 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8788 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Po schodach wierszy Antologia Ludowa Sp�dzielnia Wydawnicza Ludowa Sp�dzielnia Wydawnicza Warszawa 1992 Po schodach wierszy Antologia polskiej poezji wsp�czesnej Wyb�r i opracowanie Grzegorz Leszczy�ski Pami�ci Krystyny Kuliczkowskiej historyka i krytyka literatury Opracowanie graficzne Stanis�aw Porada ISBN 83-205-4202-2 Copyright by Ludowa Sp�dzielnia Wydawnicza Warszawa 1992 OD AUTORA WYBORU Poezja towarzyszy nam od wczesnego dzieci�stwa, kszta�tuje nasz� wra�liwo��, wyra�a i nazywa uczucia, d��enia, nasz �wiat warto�ci. Si�gamy po ni� zw�aszcza wtedy, gdy chcemy �wiadomie wnikn�� w sfer� w�asnych prze�y�, pog��bi� je, znale�� ich wyk�adnik. Bywa tak, �e wiersze rozproszone, przeczytane kiedy� lub zas�yszane, zapadaj� g��boko w pami��, a czytane wielokrotnie - ods�aniaj� coraz to nowe perspektywy, wywo�uj� rozleg�e skojarzenia, czasem robi� wra�enie dotykania samej materii �ycia. Poezja towarzyszy dzieci�stwu, prze�yciom m�odo�ci, uczuciom przyja�ni i rodz�cej si� mi�o�ci, fascynacji drugim cz�owiekiem, pierwszym g��bszym refleksjom, zdziwieniom, rado�ci �ycia, odkrywaniu �wiata. Towarzyszy te� �yciu doros�emu, rado�ci i szcz�ciu, goryczy, zwyk�ym szarym dniom, miesi�com, mijaj�cym latom. Czasem, niepostrze�enie, staje si� ksi�g� pierwszych ol�nie� i ksi�g� ci�g�ych powrot�w: bo wraca si� do niej jak do �r�d�a, wnika si� w ni� jak w najg��bsze pok�ady w�asnego wn�trza. Rozeznanie we wsp�czesnej poezji jest utrudnione: sama liryka wymaga lektury wnikliwej i uwa�nej, a poszukiwane tomiki wierszy s� w�a�ciwie nieosi�galne. Przeci�tny czytelnik zdany jest cz�sto na przypadkowy wyb�r - zw�aszcza czytelnik m�ody, jeszcze niedo�wiadczony w obcowaniu w �doros��" liryk�. Niniejsza antologia jest pr�b� przybli�enia poezji tym w�a�nie m�odym czytelnikom: stanowi jak gdyby liryczny pami�tnik wewn�trznego dojrzewania, wchodzenia w doros�e �ycie. Ksi��ka zosta�a pomy�lana tak, by w poetyckiej formie przedstawi� to �zakl�te, doprawdy zaczarowane ko�o" m�odo�ci: od wczesnego dzieci�stwa do dojrza�ej mi�o�ci owocuj�cej zapowiedzi� powstania nowego �ycia. W tej umownej klamrze zawiera si� skomplikowany proces wzrastania cz�owieka. Po okresie dzieci�stwa (po�wi�cona mu zosta�a pierwsza cz�� antologii - Dzieci�stwo) nast�puje odkrywanie w�asnego wn�trza i otaczaj�cego �wiata: pojawiaj� si� pierwsze pytania stawiane samemu sobie, pytania o w�asn� podmiotowo�� i to�samo�� (cz�� druga wyboru wierszy - O sobie rosn�co). Potem odkrywamy �wiat innego cz�owieka - intryguj�cy, zagadkowy i zn�w pobudzaj�cy do przemy�le� (cz�� trzecia - Ucz� si� ciebie cz�owieku). Przychodzi te� czas na mi�o�� - i nowe obszary prze�y� i dozna� (cz�� czwarta - Poca�unek - Krajobraz). W tym procesie dojrzewania jakby brak�o miejsca dla matki - pozostaje niezauwa�ona, cho� uczestniczy w tym naszym dojrzewaj�cym �wiecie w spos�b szczeg�lny. Odkrywamy j� dopiero z doro�lejszej perspektywy, gdy �r�wnamy si� z ni� w cierpieniu", gdy zaczynamy rozumie� jej tw�rcze �ycie, kt�rego miar� jest tak cz�sto m�dry optymizm i mi�o�� (cz�� pi�ta antologii - Matka i ja). Ka�dy, kto cho� troch� interesuje si� literatur�, m�g�by zaproponowa� inny zestaw i nowy uk�ad wierszy; ale te� niniejszy wyb�r nie tworzy ca�o�ci zamkni�tej - przeciwnie: stanowi� mo�e wst�p czy inspiracj� do poszukiwa� dalszych, zaledwie przeciera szlaki, zostawia drogowskazy. Jest te� ksi��k� w pewnym sensie niedoko�czon�, bo jej cz�ci dalsze winny dotyczy� �ycia dojrza�ego, a ko�cowe - schy�ku i rozwa�a� nad �mierci�. Te dalsze cz�ci utworzy�yby now� antologi� i prezentowa�y odmienny krajobraz poetycki. Pozostaje nadzieja, �e Czytelnik - kt�ry odnajdzie w poezji ksi�g� fascynacji i ksi�g� powrot�w, kt�ry odszuka w wybranych tu wierszach cho� cz�stk� samego siebie, a mo�e prze�yje jedynie przelotne, ale tw�rcze spotkanie z poezj� - uzupe�ni niniejszy wyb�r o wiersze z wyboru w�asnego, z poszukiwa� w�asnych trwaj�cych d�u�ej ni� to �zaczarowane ko�o" m�odo�ci. Grzegorz Leszczy�ski Czes�aw Mi�osz WST�P Mowa rodzinna niechaj b�dzie prosta. A�eby ka�dy, kto us�yszy s�owo, Widzia� jab�onie, rzek�, zakr�t drogi, Tak jak si� widzi w letniej b�yskawicy. Nie mo�e jednak mowa by� obrazem I niczym wi�cej. Wabi j� od wiek�w Rozko�ysanie rymu, sen, melodia. Bezbronn� mija suchy, ostry �wiat. Niejeden pyta dzisiaj, co to znaczy Ten wstyd, je�eli czyta ksi�g� wierszy, Jakby do gorszej natury w nim samym Zwraca� si� autor w niejasnym zamiarze My�l odsuwaj�c i my�l oszukuj�c. Z przypraw� �artu, b�aze�stwa, satyry, Jeszcze si� umie podoba� poezja. Jej znakomito�� wtedy si� docenia. Ale te walki, gdzie stawk� jest �ycie, Toczy si� w prozie. Nie zawsze tak by�o. I niewyznany dotychczas jest �al. S�u��, nie trwaj�, romanse, traktaty. Bo wi�cej wa�y jedna dobra strofa Ni� ci�ar wielu pracowitych stronic. Dzieci�stwo B-^^L URODZINY Anna Kamie�ska Anna Kamie�ska URODZINY Urodzi�o si� dziecko rumiane. Powiedzia�a woda misce, Miska - �awie, �awa - trawie, Trawa - ��ce, ��ka - s�o�cu. S�o�ce Zaja�nia�o. URODZINY i- KO�YSKA Mama syna ko�ysa�a: - Luli, spa� ju� pora! Synek wo�a� od poduszki: - Id� pole ora�! Mama syna ko�ysa�a: - Luli, �pij, m�j z�oty! Synek wo�a� z ko�ys�czki: - Id� do roboty! Mama syna ko�ysa�a, �piewa�a piosenk�, Synek wo�a� od poduszki: - Id� na wojenk�! Mama syna ko�ysa�a: - Luli, modre oczy! Synek porwa� czapk�, buty, Z ko�yski wyskoczy�! 10 11 URODZINY URODZINY Konstanty Ildefons Ga�czy�ski T' KO�YSANKA O KO�YSCE Na ko�ysce kogut -" zadzierzysty ' ' krasne4' nap Kogu A w koi. ma�e racz. sny... kogu przepowiedn Dziecko. A na niebie anio. z uciechy staj� na miesi�c jako delfin i Co za cuda! Co za �L Gwiazda. .ii. ..ak oporu. ,vi�c pracuje w nim otworzy, w�asny sen zobaczy wysoko pod wygaszonym s�o�cem. o�owa pozbawione wyrazu raz jeszcze nabior� znacze� - jak�e niezrozumia�ych dla nas i myl�cych. Jednak powo�a si� na nas, z p�aczu tylko i krzyku stwarzany, by zn�w w ciszy min��. Serce ods�oni w ranach, jak gdyby �y� nie przywyk�o, do ziemi przywalone nie o�ywion� wci�� glin�. 12 13 J�zef Ratajczak NAD KO�YSK� POETY Kiedy ju� ksi�yc nie p�ynie po niebie, lecz w srebrnej zbroi chodzi - poeta si� rodzi w tobie, ko�o ciebie. Kiedy ju� ��ka nie szumi, lecz z twych obj�� li�� si� wymyka i naraz przemawia - poeta si� zjawia ko�o ciebie, w tobie. S�o�ce wtedy jest sterem, wiatr �aglem i ziemia niczym okr�t rusza nagle, prowadzona przez ciebie, przez poet� ku portom dalekim - planetom. 14 URODZINY NIEJ UTY ^ololo! w g�uchocho, dalekolo... idzie po nici, po wici, po badylu, n�ciu i ga��zi, i po zalesi� lezie, a po igiele p�dzi, idzie, idzie i idzie po dobroci-paproci i po o�cie-poz�o�� si�, po konarkuku w g�rze, po sznurze od s�uchajki, to uchoko iidzie i wyjdzie do lesionej zabajki, do zalesionej bajki, do czarocywnilesie... - Hola! Holo! Zielolo? Cicho. Odezwij�e - si�! Pluskaj nisko, g��boko, be�totaj g�o�niej, ciszej, uwidzi - ci� - us�yszy i oko, i uchoko - hola - halo - hololo, dalekolo... g��boko... - Haloha! Hohololo! Tutaj m�wi zielolo? A co m�wi? �e woda to mijana uroda - i pluska tylko tyle u brzegu be�totliwie... A jak pluska, to bia�o p�ynie - halokto? - �aba. �aba wygina szyj�, pod nim zielona woda i s�o�cie, i gogoda, i b�yskajka, i fala, i dwie �odzie na wodzie czerwone ode �agla. Kiedy je �aba mija, r�owieje mu szyja i brzegiem cie� tej szyi. A dalej od tej szyi, co p�ynie i co ginie w sitowiu i wiklinie, widzisz-no to, co kica? Kto to taki? To - jiji! 15 Ten jiji w dalejlesie bia�y puch w z�bach niesie na gniazdo dla ma�ego jiji urodzonego nago na oziminie - patrzaj, s�uchaj, nim minie... - Halo, hola, hololo! Odpowiadaj, zielolo! M�w mi albo zapluskaj: a gdzie si� podzia� Guskaj? Ten, co uciek� niczyji do �aba i do jiji i polecia� jak z pi�rkiem? �apaj Guskaja, �aba! �apaj, zaj�czku jiji! Z jednym okiem czerwonym, z drugim uchem zielonym, gdzie on i jaki taki? Z pazurem i pazurkiem? Czy po wici i nici, po kanarkuku w g�rze, po sznurze od s�uchajki wr�ci do mnie z zabajki? - Halo! To Uta tutaj, m�wi tu Basia-Uta. A tam Guskaj? Zapukaj tu, zastutaj! Guskaj Uty nie s�ucha, brak mu jednego s�ucha. Jego g�owa si� chowa we s�uchajce g��boko - �apu-�ap go za ucho! stuku-puku go w oko! Guskaj pisn��, zaj�cza� �ab�dzio i zaj�czo, zab�yska� i zeskoczy� - i tyle go na oczy! Tylko pi�rko si� trz�sie... Guskaj ucieka w pole, tam gdzie dalekokolo jezie-zioro jeziolo zie-jo-zie-lo zielolo dop�yn�o woko�o we w�dole i lesie - a tu teletolofon stoi cicho na stole. A Guskaj zmyka w lesie. 17 16 URODZINY Uta i Julian Przybo� RYMOWANKA KWIETNIOWA Po stoj�cej �nie�ycy je�dzi: zje�d�a jak na sankach po brz�zkach. - Kto to taki? To Guskaj. Na koniuszku witki w naledzi skin�� p�kiem, swoim paznokciem: - Chod�cie! Chod�cie! Teraz pi�rem po trawie wodzi za krokusem pierwszym, za pawiem. Dzie� sposobny! Ple�my wi�cej wierszy: w wiciokrzewie za p�otem i w �ozinie na brzegu. - I co potem? Potoczek w g�rnym biegu najszczerszy. Pom� wodzie, co tak p�ynnie be�kocze, niechaj w ko�cu wycedzi rym ze dna. - Jak� mow� jej zjedna�? Mojotwoj�, niechaj z nami wykwintnie sepleni: �A na s��ce wesoko�o b��kiwitnie zerw�chany fijomi�ek w ziejeleni". 18 URODZINY Andrzej Bursa ZGA�NIJ KSIʯYCU V Z misiem w r�czkach zasn�o dziecko Miasto milczy jak tajemnica Przyczajony za oknem zdradziecko Zga�nij zga�nij ksi�ycu! Ksi�yc srebrne buduje mosty Ksi�yc p�acze zielonymi �zami Ksi�yc jest tylko dla doros�ych Zas�o� okno zas�o� okno mamo. Z wie� wysokich przez li�cie szpaler�w Na doros�ych zst�puje ksi�yc Synek ma trzy lata dopiero Jemu jeszcze nie wolno t�skni�. Jeszcze b�d� burzliwe noce Srebrne miasta du�o goryczy Wsta� mamusiu zas�o� okno kocem Zga�nij zga�nij ksi�ycu! 19 URODZINY Joanna Papuzi�ska CZARNA JAMA Nie wie tata ani mama, �e jest w domu czarna jama... Czarna, czarna, czarna dziura bardzo straszna i ponura. Gdy w pokoju jestem sam lub gdy w nocy si� obudz�, to si� boj� spojrze� tam. Tam jest chyba mokro, �lisko, jakby przesz�o �limaczysko... Musi �y� tam wstr�tne zwierz�, co ma sko�tunione pierze, i do ��ka mi si� wepchnie! To jest g�ba rozdziawiona, wilczym z�bem obr�biona, co� w niej skrzeknie, chrypnie, wrza�nie i ta g�ba si� zatrza�nie... �a! Ojej tato, ojej mamo, uratujcie mnie przed jam�! Nie zamykaj, mamo, drzwi, bo jest bardzo straszno mi. A w dodatku w tamtej jamie co� tak jakby mruga na mnie, �e mam przyj��... Mo�e tkwi tam ma�a bieda, kt�ra rady sobie nie da? Kt�r� trzeba poratowa�? Mo�e le�� skarby skrzacie? Wi�c podczo�gam si� jak kot. Ja - odwa�ny, ja - zuchwalec wetkn� w jam� jeden palec. I wetkn��em a� po gard�o, ale nic mnie nie po�ar�o. Wi�c za palcem wlaz�em ca�y. Wlaz�em ca�y! No i ju�. Jaki tu mi�ciutki kurz. Chyba b�d� mia� tu dom. Chyba to jest pyszna nora, nie za du�a, lecz do�� spora. Latareczk� ma�� mam. Nie ma w domu �adnych jam! 20 21 URODZINY J�zef Czechowicz DAWNIEJ sz�y lipy gubi�y kwiat ma�y by�em �aglem �ez nakryty ale to si� chyba nie zmie�ci w rymami szytej opowie�ci sz�y lipy gubi�y kwiat u�nij nuci�y sprz�t�w skrzypy b�benek m�j drewniany ko� w globusie zakl�ty �wiat noc� bezsenn� naprzeciw ��ka porusza�o si� du�e okno w�drowa�o zapada�a si� w otch�a� poduszka wichr porywa� le��ce cia�o wszyscy spali nie spa�y l�ki z lustra wynurza�y si� suche jak patyki sycza�y male�ki male�ki b�dziesz jak ojciec w szpitalu wariat�w nie mo�na by�o budzi� mamy �eby powiedzie� to straszne dobre lipy chodz� pod domem sypi� kwiatami je�li zasypi� przera�enie zasn� tak z g�ow� �aglem �ez nakryt� p�yn��em ci�ko do �witu a �wit otwiera� mi oczy kwit� �wiat c� mi globus konik b�benek malowany oto s�o�ce �wieci na tapczany �wieci matka siostra i brat 22 URODZINY Danuta Wawilow RUPAKI Usi�d� przy mnie, mamusiu, co� ci powiem do uszka... Wiesz, kto do mnie przychodzi, jak si� k�ad� do ��ka? Takie �liczne, puchate, kolorowe jak ptaki... Za nic w �wiecie nie zgadniesz! To przychodz� RUPAKI! Te RUPAKI, mamusiu, to s� takie zwierzaki - troch� jakby kociaki, troch� jakby dzieciaki, troch� jakby motyle, krokodyle czy raki... Nie rozumiesz, mamusiu? No, po prostu - RUPAKI! S� RUPAKI doros�e i RUPAKI dzieciaki, s� RUPAKI dziewczyny i RUPAKI ch�opaki, s� RUPAKI m�drale i RUPAKI g�uptaki, s� brzydale i wcale, wcale �adne RUPAKI... Te RUPAKI mieszkaj� w r�nych dziurach i k�tach, i na przyk�ad za szaf�, gdy si� kurzu nie sprz�ta, i w szufladzie tatusia, i na p�ce z ksi��kami, i w w�zeczku dla lalki te� nocuj� czasami. 23 JA Joanna Papuzi�ska JA Strasznie boj� si� myszy i nie lubi� je�� sera, zawsze ta�cz� walczyka, gdy na burz� si� zbiera. �pi� w kaloszach, a k�piel zawsze bior� we frakach... Nie chcesz wierzy�? Naprawd�! Ja si� znam na RUPAKACH! Je�li spotkasz kt�rego� w kuchni albo w �azience, to go mo�esz pog�aska�, albo wzi�� go na r�ce, tylko nie m�w przypadkiem: �Jejku, co za pokraka!" bo ty nie wiesz, jak �atwo jest obrazi� RUPAKA! Popatrz, popatrz, ju� przysz�y! Jeden siedzi na oknie! Oj, przepraszam, mamusiu, �e tak ziewam okropnie! Jak mi bajk� opowie, to powt�rz� ci rano... Teraz ju� mnie poca�uj... Zaraz zasn�... Dobranoc! Jedni maj� stada owiec, drudzy maj� odrzutowiec albo nawet i parowiec, albo nie wiem co. Ja mam du�o my�li w g�owie. O! A ta jedna to rano wstaje, a ta druga - wysoka jak Himalaje. A ta trzecia to taka weso�ka, �e natychmiast trzeba fikn�� fiko�ka. A ta czwarta - gwiazdy podgl�da, A ta pi�ta jest okropnie m�dra! Sz�sta jest nie�mia�a jak sarenka, ale ciep�a, serdeczna i mi�kka... A ta si�dma - okropnie leniwa, ci�gle tylko palcem w bucie kiwa albo lubi le�e� pod sosn�, dziwi�c si�, �e las po niebie p�ywa... A zn�w inne jak te jab�ka na drzewie: Jeszcze rosn�, jeszcze sam nic o nich nie wiem. ? 24 25 JA Hanna Januszewska LWY Gdy jestem taki jak dzi� - z�y, �e pi�ci a� zaciskam, to, chcia�bym, wiecie, spotka� lwy, lwy o drapie�nych pyskach. Wyszed�bym z domu. Zatrzasn�� drzwi, nie m�wi�c ani s�owa. Poszed�bym drog�, a obok - lwy sz�yby zielskami w rowach. Skrada�yby si�, k�ad�y na p�ask, warcza�y, pe�z�y na brzuchach, a ja bym widzia� ich z�oty blask, ich z�ote grzywy w �opuchach. Tak by�my drog�, polami szli, one bokami, ja �rodkiem, tacy zje�eni, warcz�cy, �li, przez koniczyny, tymotki. Szliby�my miedz� such� w�r�d zb� i grobl�, �cie�k� mokr�, a� do wieczora, gdy s�o�ce ju� chyli si� za widnokr�g. A wtedy - lwy te, jak z�oty b�ysk w niebo by wdar�y si� w skoku. I ka�dy leg�by wspieraj�c pysk na z�otym, zachodnim ob�oku. Wolno, ze s�o�cem znik�yby i nagle: cisza, spok�j. I ja bym nagle przesta� by� z�y w tym wielkim spokoju, w tym mroku. Wr�ci�bym pr�dko: raz - dwa - trzy, A mama: - To ty! Wreszcie! Niepokoi�y mnie te lwy, Ale nareszcie - jeste�! A ja: - Sk�d, mamo, o lwach wiesz? A mama: - Bo i ja czasem z�a jestem. No i te� chc� wtedy spotka� lwa. 26 27 JA Danuta Wawilow KA�U�Y�CI Ju� od rana na podw�rzu w�r�d patyk�w i w�r�d li�ci przykucn�li nad ka�u�� pracowici ka�u�y�ci. Wygrzebuj� brud z ka�u�y, niech ka�u�a b�dzie czysta! Pe�ne r�ce ma roboty ka�dy dobry ka�u�y sta! R�kawiczk� i chusteczk� dw�ch b�ocist�w chodnik czy�ci. Obrzucaj� si� szyszkami bardzo dzielni szyszkowi�ci. Dwie kocistki pod �aweczk� cukierkami karmi� kota... �wi�tek, pi�tek czy niedziela, na podw�rku wre robota! JA Danuta Wawilow PO�A�UJ MNIE Jak si� b�dziesz gniewa� na mnie, to o��wki ci po�ami�, s�onia ci nie narysuj� i pa�acu nie zbuduj�! Z kuchni wezm� ci zapa�ki, potn� obrus na kawa�ki, b�d� p�aka� coraz gorzej, a� nap�acz� wielkie morze i ci wszystkie ksi��ki zmokn�, i wyrzuc� ci� za okno! Albo zaraz mnie po�a�uj... Albo zaraz mnie poca�uj!... 28 29 JA Danuta Wawilow NIEWIDZIALNA PLASTELINA Ulepi�am mamie domek z niewidzialnej p�asteliny, dwa okienka, dwa kominy z niewidzialnej p�asteliny. A w okienkach kwiatki bratki z niewidzialnej p�asteliny, a dla taty krawat w kratki z niewidzialnej p�asteliny. Ulepi�am sobie pieska mi�ciutkiego, z czarnym pyszczkiem, lalki Kasi� i Teresk�, i pistolet, i siostrzyczk�. Nam�czy�am si� ogromnie, st�uk�am �okie�, zbi�am szklank�... Mama, tata, chod�cie do mnie! Mam tu dla was niespodziank�! Czemu na mnie tak patrzycie i zdziwione macie miny? Czy�cie nigdy nie widzieli niewidzialnej p�asteliny? .1 A Danuta Wawilow RYSUNEK M�j kochany tatu� ma niebieskie oczka, mama ma br�zowe i ja te� br�zowe. Prawda, jak �adnie? Ale gdyby tatu� mia� czerwone oczka, mama mia�a ��te, a ja fioletowe, mieliby�my oczka r�nokolorowe. I by�oby jeszcze �adniej! 30 31 JA JA Danuta Wawilow Danuta Wawilow KR�L MAMA MA ZMARTWIENIE Za szaf� szur-szur, w �azience bul-bul, za oknem stuk-stuk... Kto by to by� m�g�? Za szaf� szur-szur, za oknem stuk-stuk, w �azience bul-bul... Ju� wiem, to jest Kr�l! Narysuj� tego Kr�la - b�dzie g�ow� mia� jak kula, b�dzie w�osy mia� do pasa, nochal d�ugi jak kie�basa, nogi trzy i cztery ucha, brzucho grube jak poducha i wielki dzi�b, i straszne k�y, bo to jest Kr�l okropnie z�y! A potem sam na krze�le stan� i sam powiesz� go na �cianie! I tak si� b�d� z niego �mia�, �e ju� nie b�d� si� go ba�! Mama usiad�a przy oknie, Mama ma oczy mokre. Mama milczy i patrzy w ziemi�. Pewnie ma jakie� zmartwienie... Zrobi�am dla niej teatrzyk - A ona wcale nie patrzy. Przynios�am w z�otku orzecha - A ona si� nie u�miecha. Usi�d� sobie przy mamie, obejm� mam� r�kami i tak jej powiem na uszko: �Mamusiu, moje jab�uszko! Mamusiu, moje s�oneczko!..." Mama u�miechnie si� do mnie i powie: �Moja c�reczko..." 32 33 JA Danuta Wawilow JA Danuta Wawi�ow URODZINKI Tak bym chcia�a, tak bym chcia�a, �eby by�y urodzinki! U ch�opczyka czy dziewczynki, u kucyka czy sardynki - wszystko jedno, wszystko jedno, byle by�y urodzinki! �eby by�o du�o go�ci i Mateusz, i Gra�ynka, dla ka�dego moc pyszno�ci, wszystkie sto�y w upominkach, na tych cudnych, na nienudnych, na weso�ych urodzinkach! A jak zjemy wszystkie kremy, czekolad� i rodzynki, upominki rozwiniemy, upa�kamy si� jak �winki, to z rado�ci podskoczymy i powiemy do rodzinki: �Niech �yjecie, niech �yjemy i niech �yj� urodzinki!" 34 W�DR�WKA L Pewnego dnia wyjd� z domu o �wicie, tak cicho, �e nawet si� nie zbudzicie. I p�jd�, i b�d� w�drowa� po �wiecie, i nigdy mnie nie znajdziecie. I nie wezm� ze sob� nikogo, tylko tego ma�ego ch�opaka, co wczoraj na schodach p�aka� i ba� si� wr�ci� do domu, a dlaczego - to tego nie chcia� powiedzie� nikomu. I jeszcze we�miemy ze sob� tego czarnego kotka, co miauczy zmarzni�ty na progu, i ka�dy odpycha go nog�, i nie chce go wpu�ci� do �rodka. I to nie obchodzi nikogo, �e on tak p�acze na progu. I jeszcze we�miemy ze sob� te dwa uschni�te drzewa, co stoj� przed naszym domem, te dwa uschni�te drzewa, co nigdy nie by�y zielone, i chcia�yby uciec do lasu od kurzu i od ha�asu, i �eby ptak na nich usiad�, i �eby im za�piewa�. I b�dziemy tak szli i szli, drogami, lasami, polami, 35 Nataszy D i ka�dy dzieciak, i ka�dy pies b�dzie m�g� i�� razem z nami. I b�dziemy tak szli i szli przez wsie, przez miasta, przez g�ry, przez morza, przez gwiazdy, przez chmury, a� kiedy�, po latach wielu, staniemy wreszcie u celu. I b�dzie tam ciep�a ziemia i du�o, du�o nieba, i ka�dy b�dzie mia� to, czego najbardziej mu trzeba. I na zielonej trawie r�ne zwierz�ta b�d� si� z nami bawi� w berka i w chowanego. I nikt nikogo nie b�dzie si� ba�. I nikt z nikogo nie b�dzie si� �mia�. I ka�dy b�dzie rozumia� ka�dego. I b�dzie wspaniale! Tak! I niczego nie b�dzie nam brak! I t�skni� nie b�d� wcale! I tylko czasami, czasami pomy�l�, �e by�oby dobrze, gdyby�cie wy byli z nami... 36 JA Danuta Wawi�ow JAB�ONKA L B�d� babule�k�, star�, starusie�k�. Schowam si� pod ziemi�, pod czarne korzenie, a potem na wiosn� spod �niegu wyrosn� malutk� jab�onk� zielon� koronk�. B�d� sobie sta�a pod twoim okienkiem, czerwone jab�uszko zrzuc� ci w sukienk�. Nataszy 37 JA Joanna Kulmowa ZADUSZKI Nie wiem, co to znaczy umieranie - znam te smutne bia�e �wiece przy �cianie. Nie wiem, co to znaczy odchodzenie - tylko wiem, jak gorzko pachnie czarny wieniec. Nie wiem, co to s� �miertelne rany - przecie� znam ten gr�b przez matki op�akany. Mo�e pi�knie w tej czerni. W tej bieli. Ale nie chc�, aby ch�opcy tak gin�li. 38 JA Mieczys�aw Jastrun ZNAJOMO�� Z CIENIEM Male�ki ch�opczyk hasa na koniku. Konik na biegunach rwie si�. Ch�opczyk �mieje si�, Ko�ysze si�, Pokrzykuje. Nagle dostrzega obok na �cianie Cie� g�owy konika I w�asny cie�, Jak obcy, Cie� �ba ko�skiego i cie� olbrzyma. Schodzi z siod�a, umiej�tnie, jak doros�y je�dziec, I r�czkami pe�nymi zdziwienia Dotyka Drewnianej g�owy konika I niematerialnej g�owy cienia. Sprawdza obie i patrzy na mnie pytaj�cymi oczyma. 39 - JA Bogus�aw �urakowski JA Bogus�aw �urakowski BAWMY SI� JAK NASI RODZICE RYSUNEK DZIECI�CTWA Bawmy si� jak nasi rodzice. W sypialni zamienionej na salon Bawmy si� w ciuciubabk� - w ciemno�ci Szukajmy kogo�, kto Zdejmie bielmo i wreszcie B�dziemy cieszy� si� o�lepiaj�cym �wiat�em zwyczajnego dnia. Bawmy si� w salonowca, przez lud Zwanego dupakiem; cierpienie Uszlachetnia, uczy, daje Rado�� odgadywania tajemnicy, Czasem pozwala dociec, Kto stoi za plecami- Bawmy si� w g�uchy telefon, Albowiem dowiemy si�, jak zniekszta�cane S� nasze s�owa, Przekazywane z ust do ust Indukcyjnym pr�dem �liny, Po�erane, prze�uwane i wypluwane, Ogl�dane na d�oni i kojarzone Z innymi -jeszcze �wie�ymi Owocami z drzewa �wiadomo�ci. Odpoczywajmy jak nasi rodzice - Pod drzewami niepodleg�ej wyobra�ni. Spl�tane ga��zie snu, co� co jest Przypadkiem, przygod� - rysunkiem dziecka, kt�re Rado�nie bazgra�o na szarej kartce, aby Przez chwil� nie przeszkadza� doros�ym zaj�tym rozmow� O sprawach niewa�nych, a p�niej wybuchn�o p�aczem Nudy. Dziecko odesz�o, wydoro�la�o, a przecie� Co� na czystej kartce pami�ci trwa. Mo�na dotkn�� wilgotnych linii, wyczu� Na ich koniuszkach p�ki pe�ne soku S�odkiego. Mo�na sp�oszy� wr�bla, kt�ry Jeszcze ko�ysze si� na ga��zi, a ju� Rozp�ywa si� w powietrzu. 40 41 PEDAGOGIK Andrzej Bursa PED. Z dzie�mi y& surowo zamiast p�aszcza �ach ubierz �ach zapnij �ach szanuj �ach ten �ach to moja praca moje wyprute �y�y ten �ach moje stracone z�udzenia moje niedosz�e pos�annictwo moje z�amane �ycie moja martwa perspektywa wszystko ten �ach ubierz �ach zapnij �ach szanuj �ach 42 PEDAGOGIKA W�odzimierz Slobodnik DZIECKO NAD ELEMENTARZEM Oracze z elementarzy Wychodz� z elementarzy 1 orz� prawdziw� ziemi�. Wychodzi gwiazda Prawdziwa ka�da Ka�da nad drzewem drzemie. Murarze z elementarzy Wychodz� z elementarzy Buduj� prawdziwe domy. Ju� dym z komina Bucha� zaczyna Nie rysowany - ruchomy. Piekarze z elementarzy Wychodz� z elementarzy W bia�ych fartuchach i czapach. Jest ogie� �ywy Czerwonogrzywy I chleb�w gor�cy zapach. Wychodzi stolarz weso�y A za nim krzes�a i sto�y Wychodz� z ksi��ki dzieci�cej. Wychodz� szewcy, Dobrzy, nie kiepscy, A ka�dy ma szyd�o w r�ce. I zima z elementarzy Wychodzi z elementarzy. Warczy zawieja prawdziwa. Nagie ga��zki, �nieg zimno-grz�ski I sanna senna i siwa. 43 PEDAGOGIKA Joanna Kulmowa Tak dziecku �wiat si� otwiera W obrazkach, w kszta�tnych literach I w �piewnie-naiwnych wierszach. Pierwsza lektura W domowych murach Bywa jak mi�o�� pierwsza. MARZENIA Ja nie lubi� chodzi� do szko�y, cho� nic nie ma we mnie z lenia. Ja nie lubi� chodzi� do szko�y, bo w tornistrze si� nie mieszcz� marzenia. W szkole jest wielki porz�dek, nikt nie trzyma pod �awk� marze�, musz� zostawia� je w domu - pod sto�em albo w jakiej� szparze. A one przez ten czas rosn�, odbywaj� samotne podr�e i kiedy wracam ze szko�y za dalekie s� i za du�e. 44 45 PEDAGOGIKA Joanna Kulmowa CZY S� PROSTE KRAJE Czy s� na �wiecie kraje, gdzie wszystko si� prostym wydaje: Proste drogi wiod� ku miastom. Dom jest wprost pod szcz�liw� gwiazd�. Prosto z pracy mama wraca do niego. Proste prawa prostych ludzi strzeg�. Prosto z okna widzi si� sklep, a w tym sklepie proste mleko, prosty chleb. Ludzie m�wi� prosto z mostu, zwyczajnie - nikt nie pyta, czy te proste kraje mog� ot, tak po prostu by� sobie, czy te� �wiat musi wpierw stan�� na g�owie? 46 PEDAGOGIKA Joanna Kulmowa O JASNO�� Mo�e drzewom niepotrzebna modlitewka, bo i tak im jasno i zielono. Ale potrzebna miejskim tramwajom i domom, i kioskom z gazetami na skwerkach. Tramwaje zmawiaj� modlitw� do iskier. Domy si� modl� do lamp zapalonych. A kioski patrz� prosto w kolorowe neony i mrucz�: �O �wiat�a! �wiat�a! b�d�cie z nami wszystkie!" Tak od kra�ca do kra�ca wieczornego miasta kioski, domy, tramwaje prosz� nieustannie, aby im jasno�� nie zgas�a. 47 PEDAGOGIKA PEDAGOGIKA Joanna Kulmowa Ewa Lipska KOSMODROM PODW�RKA BIULETYN SPECJALNY Nam nie trzeba rakietowej wyrzutni. My i tak doczekamy si� dnia, gdy stary dywan, kt�ry ka�de dziecko zna, ze starego trzepaka odpali jak sputnik. Znamy dobrze ten pojazd niebieski: cz�sto trzepiemy jego zawi�e arabeski. Co tam niebezpiecze�stwa podr�y! Nasz dywan zadudni, zakurzy, okr��y daleki neon, co nad ulic� �wieci, i wr�ci na kosmodrom podw�rka mi�dzy wyd�te czasze bielizny na sznurkach i pancerne pojemniki na �mieci. Dzieci graj�ce w klasy nie zdaj� sobie sprawy z przysz�o�ci. Ta ich s�odka schizofrenia: bita �mietana �niegowych ba�wank�w polana konik�w polnych instynkt b�awatka - na przemian z rozumem rodzic�w hazardzist�w defraudant�w morderc�w fa�szerzy szpieg�w oszust�w. Ta ich s�odka schizofrenia z r�owymi policzkami. Ziemski happening z wszelkimi konsekwencjami. Dzieci nie wiedz� jeszcze �e citoyen Guillotin wynalaz� maszyn� kt�ra �ci�a mu g�ow�. S� nieostro�ne. Nie s�uchaj� starszych. Pytaj�: dlaczego? i nie czekaj�c na odpowied� zatykaj� sobie uszy palcami wk�adaj� do ust cukierki w czekoladzie i wybiegaj� daleko. Do siebie. 48 49 PEDAGOGIKA Ewa Lipska DOM DZIECKA Trzydzie�ci par pantofelk�w filcowych z wyszytym na �rodku kwiatem tulipanu. Trzydzie�ci fartuszk�w poplamionych sokiem z czarnej porzeczki. Trzydzie�ci nieruchomych kot�w wyhaftowanych �ciegiem p�askim. Trzydzie�ci par wyci�gni�tych r�czek ale tylko po �y�ki do zupy mlecznej. Trzydzie�ci par oczu otwieranych we �nie aby dojrze� rodzic�w na wzg�rzach cukierk�w. Gdyby moja mamusia chcia�a mog�aby by� kr�low�. Ale musia�a umrze� bo tatu� zamieni� si� w wilka. Moja mamusia by�a chuda i dlatego nie mog�a mnie kocha�. Ale jak tylko b�dzie chuda mniej to mnie kupi na zawsze. Moja mamusia jest pi�kna. M�j tatu� jest silny. Moja mamusia jest bogata. Mog�aby kupi� Ameryk� P�nocn� i z�oto. A tatu� potrafi strzela� z prawdziwego karabinu. Trzydzie�ci par n�ek stoi przed nieczynn� zwrotnic� i oczekuje na wjazd domu. 50 PEDAGOGIKA J�zefRatajczak PO�EGNANIE BA�NI Je�li ju� zaczniesz wszystko widzie� wyra�nie, blask od cienia odr�nisz - odejd� ba�nie, by nigdy nie powr�ci� Zwierz�ta m�wi� przestan�, czary odlec� z przedmiot�w, wieloryb si� zmieni w butelk� tranu a s�o�ce - w kropl� potu 51 C/l 8- 3 8 WYW�D JESTEM'U Miron Bia�oszewski WYW�D JESTEM'U jestem sobie jestem g�upi co mam robi� a co mam robi� jak nie wiedzie� a co ja wiem co ja jestem wiem �e jestem taki jak jestem mo�e nieg�upi ale to mo�e tylko dlatego �e wiem �e ka�dy dla siebie jest najwa�niejszy bo jak si� na siebie nie godzi to i tak taki jest si� jaki jest 54 WYW�D JESTEM'U Miron Bia�oszewski AUTOPORTRET ODCZUWANY Patrz� na mnie, wi�c pewnie mam twarz. Ze wszystkich znajomych twarzy najmniej pami�tam w�asn�. Nieraz mi r�ce �yj� zupe�nie osobno. Mo�e ich wtedy nie dolicza� do siebie? Gdzie s� moje granice? Poro�ni�ty przecie� jestem ruchem albo p�yciem. Zawsze jednak pe�za we mnie pe�ne czy te� niepe�ne, ale istnienie. Nosz� sob� jakie� swoje w�asne miejsce. Kiedy je strac�, to znaczy, �e mnie nie ma. Nie ma mnie, wi�c nie w�tpi�. 55 WYW�D JESTEM'U Miron Bia�oszewski Tadeusz Kubiak WYW�D JESTEM'U O SOBIE ROSN�CO oklap�em z swoich natchnie� bo zdaje si� jak na nich ros�em to kto� wzi�� za klamk� mnie zawia�o nikt o tym jeszcze nie wie dopiero jak mnie rozkroj� to b�dzie skandal By� tworem sposobi�cym si� do pragnie�, g�od�w - dopiero co wytrys�a krystaliczn� wod� - dopiero zaczerpni�tym pocz�tkiem jak �r�d�o - ptakiem wyklutym z jaja strojnym w pierwsze pi�ro - dopiero wysz�a z ziemi dziewicz� ro�lin� - Wiem, �e zbyt wiele ��dam od Ciebie - Naturo. 56 57 r WYW�D JESTEM'U Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Czes�aw Mi�osz WYW�D JESTEM'U DO W�ASNEGO ORGANIZMU DO MOJEJ NATURY Nie b�d� mi nigdy wrogiem, kapry�nym tyranem, Co si� radosnej duszy przeciwstawia� sili! No� mnie na r�kach, cia�o jasne i kochane, I szanuj mnie nawzajem. A w ostatniej chwili, Gdy nas ludzie odst�pi�, gdy zga�nie nadzieja, Wspomnij o mojej pro�bie, przyjacielu drogi: Zgi�my tak lekkomy�lnie, jak wi�dnie spirea, B�aha gwiazda ro�linna - jak cichnie piosenka I jak kochanka serce oddaje - bez trwogi... Cicho le� moja naturo, Le� cicho, bo niedaleko. Ju�e�my wody przebyli, Dzie� si� ku nocy chyli, �ale za si�dm� g�r�, Skargi za si�dm� rzek�. Z niewyjawionej przyczyny Od gwiazd ja ciebie dosta�em, Zamkni�ty form� i cia�em Abym by� ten a nie inny. S�dzia i oskar�ony, Na twoje �arty zdany, Nie mia�em w tobie obrony Bo chcia�em by� bez nagany. W milcz�cych podst�pach bieg�a, Do nienawi�ci skora, Kapry�na, chwiejna, wybredna, Jaka� w tobie podpora? 58 59 WYW�D JESTEM'U WYW�D JESTEM'U Halina Po�wiatowska Ewa Lipska NIECH �YJ� ZMYS�Y b�d� kobiet� kotka ma tyle wdzi�ku przeginaj�c grzbiet p�owy kobiet� wilczyca - wo�aj�c przeci�gle ociera si� o pie� drzewa b�d� ko- kobiet� -biet� -ko- kobiet� kura gdacz�c sfruwa z p�otu i przechadza si� z niek�aman� godno�ci� poduszka szarpni�ta paznokciem wytryska w twarz pieszczot� g�siego pierza zar�ni�ta zastygn� w kszta�t niepowtarzalny tym kszta�tem b�d� wabi� bezw�adnymi ramionami obiecywa� rozkosz a� do dna niczego dawa� - oddawa� i b�d� tym doskona�ym pustym cia�em 0 CZYM MY�LI DZIEWCZYNA NA LEKCJI GRAMATYKI J�ZYKA POLSKIEGO Pojawi si� trzynastego listopada. Albo kiedykolwiek. Zejdzie z fotografii pisma ilustrowanego w obcis�ych szortach kt�re poleca na lato. Albo z ekranu. Ze zmierzchem Godarda 1 z dzik� r� kt�ra zast�pi nam dubbing. Pojedziemy na wysp� kt�r� dorysujemy na mapie. Wsp�lny pok�j w hotelu b�dzie si� ko�ysa� jak okr�t w chmurach. Kto z nas si� uratuje? (Dziewczyna przyst�puje do tej my�li z ko�em ratunkowym na sercu) Nauczycielka nosi czerwone skarpetki na nogach demonstracyjnie wysuni�tych do przodu. Jak gdyby rozumia�a przewag� czasu i powag� my�li. Alarm wyobra�ni. Perkusja serca. Stan podgor�czkowy nocy. Noc: forma czasu. Forma czasu przysz�ego z�o�ona z formy osobowej: b�d� b�dziesz b�dziemy b�dziecie b�d� oraz z form bezokolicznika: kocha�. B�d� kocha�. 60 61 WYW�D JESTEM'U Tadeusz Kubiak * * * Czu�o�ci moich r�k si� ucz� na kszta�tach kobiet i kamieni, na puchu pi�r, na ostrzu no�a, na chropowatej korze drzew. Cierpliwo�� moich n�g poznaj�, nie, nie na traktach rzymskich legii, na dnie r�wniny rozw��czonej w bolesnym sercu Europy. �ci�gni�t� twarz nakrywam d�o�mi, ogl�dam j� dotykiem palc�w. Anibym w lustrze widzia� lepiej, nie w �r�dle nawet, Narcyz �lepy. 62 WYW�D JESTEM'U Edward Stachura ARCHITEKTURA To jaka smuk�o�� teraz kt�ry� pocz�ty jest przez staro�ytny niepok�j drzewa jak cerkiew albo dzwon o ga��� wystaj�c� nad kopu�� jak gdyby ju� utrata nadziei o ga��zi oliwnej to jaka smuk�o�� teraz a przecie� mog�e� drzewo rozpoczyna� od gniazda tak s�dz� �eby i nie�mia�o�� i podbr�dek ukry� wysoko w tym stylu 63 WYW�D JESTEM-U Edward Stachura DU�O OGNIA (fragment) Nie by�em str�em ognia w moim domu James Joyce Nie by�em str�em ognia w moim domu rozrasta�y mnie domy nie moje i progi i w li�ciach mia�em hotele to moje Latoro�l by�em �adna bo nieuchwytna p�dy nie kwit�y a rozbieganie mia�y w�r�d ligi miast i pr�d�w asfaltu Dziko ros�y mi biodra i pn�cza wszelakie ale wysoko jak tr�bki i bardzo szlachetnie tak przyp�yw ba�tycki i bursztyn wynosi na �up Przepowiada�em sobie oddech nie d�ugi - m�odo zga�niesz gdzie nie wiadomo mi�dzy niebem a ziemi� dopali ci� znak - Wi�c nie wietrzy�em krwi za winobraniem lecz osi�ga�em w winie po�udnie i przepowiedni ufa�em jak ufa si� psu O w�osy dba�em bo w nich jest na pewno najwi�ksza tkliwo�� a mo�e lotos kwiat kt�ry nie znany mi wcale ale wspania�y Poj��em si� z mg�y i jeszcze poj��em �e mg�a nie dusi swoich lecz nosi tak �agle fenickie fenickich �eglarzy 64 WYW�D JESTEM'U J�zef Ratajczak �WIADEK Zbieg�em z miejsca wypadku. Nie dam si� ci�gn�� za j�zyk. Nic nie widzia�em. Za szeroko mia�em otwarte oczy. Za du�o by�o krzyku, aby cokolwiek us�ysze�. Jestem fa�szywym �wiadkiem epoki. M�wi� na skr�ty. Po�ykam ogie� wystyg�y ju� na popi�. Ziemia Obiecana dr�y we mnie. Spr�bujcie j� wydoby�. Tylko tyle mia�bym do powiedzenia. To by�o okrutne bicie serca. G�ow� w mur. Widok zbyt dobrze zamkni�ty wci�� kr�tsz� perspektyw� pali� si� pod stopami. Uciek�em. Niemy. �lepy. Ka�dy opowie to samo. Jakby �wiat�o wpierw zd�awi� p�acht� �a�obnej krepy. 65 WYW�D JESTEM'U Wis�awa Szymborska URODZINY Tyle naraz �wiata ze wszystkich stron �wiata: moreny, mureny i morza, i zorze, i ogie�, i ogon, i orze�, i orzech - jak ja to ustawi�, gdzie ja to po�o��? Te chaszcze i paszcze, i leszcze, i deszcze, bodziszki, modliszki - gdzie ja to pomieszcz�? Motyle, goryle, beryle i trele - dzi�kuj�, to chyba o wiele za wiele. Do dzbanka jakiego ten �opian i �opot, i �ubin, i pop�och, i przepych, i k�opot? Gdzie zabra� kolibra, gdzie ukry� to srebro, co zrobi� na serio z tym �ubrem i zebr�? Ju� taki dwutlenek rzecz wa�na i droga, a tu o�miornica i jeszcze stonoga! Domy�lam si� ceny, cho� cena z gwiazd zdarta - dzi�kuj�, doprawdy nie czuj� si� warta. Nie szkoda to dla mnie zachodu i s�o�ca? Jak ma si� w to bawi� osoba �yj�ca? Na chwil� tu jestem i tylko na chwil�: co dalsze, przeocz�, a reszt� pomyl�. Nie zd��� wszystkiego odr�ni� od pr�ni. Pogubi� te bratki w po�piechu podr�nym. Ju� cho�by najmniejszy - szalony wydatek: fatyga �odygi i listek, i p�atek raz jeden w przestrzeni, od nigdy, na o�lep, wzgardliwie dok�adny i kruchy wynio�le. 66 WYW�D JESTEM'U Wis�awa Szymborska CIE� M�j cie� jak b�azen za kr�low�. Kiedy kr�lowa z krzes�a wstanie, b�azen nastroszy si� na �cianie i stuknie w sufit g�upi� g�ow�. Co mo�e na sw�j spos�b boli w dwuwymiarowym �wiecie. Mo�e b�aznowi �le na moim dworze i wola�by si� w innej roli. Kr�lowa z okna si� wychyli, a b�azen z okna skoczy w d�. Tak ka�d� czynno�� podzielili, ale to nie jest p� na p�. Ten prostak wzi�� na siebie gesty, patos i ca�y jego bezwstyd, to wszystko, na co nie mam si� - koron�, ber�o, p�aszcz kr�lewski. B�d�, ach, lekka w ruchu ramion, ach, lekka w odwr�ceniu g�owy, kr�lu, przy naszym po�egnaniu, kr�lu, na stacji kolejowej. Kr�lu, to b�azen o tej porze, kr�lu, po�o�y si� na torze. 67 WYW�D JESTEM'U Jan Twardowski V RACHUNEK DLA DOROS�EGO Jak daleko odszed�e� od prostego kubka z jednym uchem od starego sto�u ze zwyk�� cerat� od wzruszenia nie na niby od sensu od podziwu nad �wiatem od tego co nagie a nie rozebrane od tego co wielkie nie tylko z daleka ale i z bliska od tajemnicy nie wyk�adanej na talerz od matki kt�ra patrza�a w oczy �eby� nie k�ama� od pacierza od Polski z ran� ty stary koniu 68 WYW�D JESTEM-U Jerzy Harasymowicz CA�Y M�J DOBYTEK M�j ca�y dobytek to d�uga koszula poematu w kt�rej sypiam i w kt�rej przyjmuj� go�ci Wykrzywione buty z nosami zakr�conymi do g�ry jak dzi�b d�onki I jeszcze st� biegn�cy truchtem pe�en juk�w wyobra�ni Poza tym u pasa mam drewniany kubek dnia To wszystko 69 WYW�D JESTEM'U Tadeusz Kubiak MOJE W�O�CI Oto moje w�o�ci zielone, bo wiosenne - buki i klony, nad potokiem - modrzew zje�ony. Oto moje w�o�ci - kwiat z kwiatem, Nad kwiatami burze skrzydlate, w kwiatach pszczo�y pachn�ce latem. Oto moje w�o�ci z�ociste, bo jesienne - czerwiennym li�ciem dzikie wino p�yn�ce w Wis��. A� pod gwiazd� - nad mro�nym brzegiem, moje w�o�ci - bliskie, dalekie, g�rskie �wierki pod ci�kim �niegiem. 70 WYW�D JESTEM'U Maria Pawlikowska-Jasnorzewska DRZEWO GENEALOGICZNE Wiem, �e� ojczyzn� moj�, o morze prze�liczne! Jak krew mi w�asna szumi twoja g��b trawiasta. Moje drzewo genealogiczne koralem z dna twojego tajemnie wyrasta. M�j srebrno�uski ogon rozdzielono ci�ciem - w s�o�cu ogniem zawrza�am i gin� z pragnienia. Boli mnie kontakt z ziemi�, najl�ejsze st�pni�cie, jak wodnic� niemow� z bajki Andersena. Dlatego silna fala porywa mnie ka�da, dlatego pragn� g��bi, powagi, swobody - A na wieczn� pami�tk� rodzinnego gniazda z oczu p�yn� mi strugi s�onej morskiej wody. 71 W�odzimierz S�obodnik WYW�D JESTEM'U WYW�D JESTEM'U W�odzimierz S�obodnik ZNALEZIONO SZCZ�TKI CZ�OWIEKA ZMAR�EGO CZTERY MILIONY LAT TEMU �y� miliony lat temu, ale tak jak ja Poj��, czym bywa u�miech i czym bywa �za, Jak ja pozna� bezsenno�� I piach wszelkiej nadziei, i poczyna� piach, I dusz�cy nam gard�o najko�cistszy strach, Kiedy panuje ciemno��. Jak ja te� ora� ziemi�, by znale�� w niej gr�b, Jak ja zawr�, ze �mierci� zawar� z ziemi� �lub, Lecz w lat ton�cy wodach Odczuwam tu� przy sobie ciep�o jego r�k, Ogie� jego rozkoszy, ogie� jego m�k I dawny ludzki oddech. HISTORIA Historia si� powtarza: mordy i grabie�e, Wojny i w�ciek�e gwa�ty, A obok tego dobro� i strzelisto�� sztuki, Jej naj�ci�lejsze kszta�ty. Chaos i �ad si� odwiecznie powtarza I ze sob� si� jak kwiat z mieczem splata. Jestem cz�owiekiem i d�wigam na sobie Tysi�ce lat ciemno�ci, tysi�ce lat �wiat�a. 72 73 WYW�D JESTEM-U W�odzimierz S�obodnik PRAZIELEN Zanim wygnano mnie z raju, �y�em w�r�d prazieleni rajskich ogrod�w. Szed�em po trawach, szumia�y mi li�cie. Pami�tam prazie�one ptaki i jaszczurki. Nagi Adam, kocha�em nag� Ew�, nagie g�ry, nagie doliny i nagie morze. W owych prazamierzch�ych czasach by�o mi obce uczucie strachu. Nie zna�em nawet s�owa �strach". Nie zna�em ani g�odu, ani pragnienia, ani mi�o�ci nie odwzajemnionej. �y�em jak li�cie i jak trawa, jak rzeki i jak kwiaty. Pszczo�y nie mia�y dla mnie ��d�a, tylko - mi�d. R�e nie mia�y dla mnie kolc�w, tylko - szkar�at i aromat. Nie krzy�owa�em w wyobra�ni Syna Cz�owieczego, jako �e sam nigdy nie by�em ukrzy�owany. Deszcz nie by� dla mnie p�aczem nieba, jako �e sam nigdy nie p�aka�em. Zanim wygnano mnie z raju, nie zna�em ci�kiej pracy ani wojny. W drzewach nie przeczuwa�em jeszcze sochy ani dzid wojennych. Nie zna�em mi�o�ci bli�niego ani nienawi�ci. By�em spokojny jak b��kit rajski zawieszony nad ogrodami. Nie przeczuwa�em jeszcze �mierci i nie ba�em si� jej. Wierzy�em w �ywot wieczny, bo w raju nigdy nie wi�d�y li�cie ani kwiaty i nikt nie umiera�. Ale w raju nie umia�em u�o�y� �adnej pie�ni. Umia�em tylko mrucze�. Dopiero kiedy zjawi� si� �w anio� ognisty i wygna� mnie z raju, dopiero kiedy pozna�em strach, ci�k� prac�, wojn� i g��d, u�o�y�em pie�� pi�kniejsz� od szumu prazieleni, pie�� palon� w ogniu mi�o�ci, nienawi�ci, strachu i odwagi, pie�� - wielki dzban, z bezbrze�nego smutku ulepiony. 74 75 WYW�D JESTEM'U Edward Stachura [MY TO NIE WIEM CO CHCEMY...] My to nie wiem co chcemy ale ja bym si� tak narodzi� z ptak�w ostatni raz i do gaj�w oliwnych a go�cinnych niemniej syna przenosi� i mi�ego mu konia a potem to bym si� m�g� ju� sam �wi�towa� i spala� a zapomnie� powoli coraz wy�ej do s�o�ca i wy�ej jak do studni gdzie nafta i p�omie� moich w�os�w schodz�cy 76 WYW�D JESTEM'U Ewa Lipska MY My - rocznik powojenny otwarty na o�cie� - w pe�nokomfortowym stanie swojego cia�a czytamy Sartre'a i ksi��ki telefoniczne. Rozwa�amy uwa�nie wszelkie trz�sienia ziemi. My. Rocznik powojenny ze spokojnych doniczek. Wyprowadzony z bezspornych statystycznych wylicze�. Nie dos�yszany w ha�asie pocz�tku. Cierpi�cy na bezsenno�� i do �my podobny. Powo�any do koncentracji nad. Do naszych dni prowadz� zardzewia�e drzwi. Schody kt�re prze�y�y hodowc� kanark�w. Wodospad krok�w. Pogrzeb z orkiestr�. I krzyk t�uczonych garnk�w. Schodzimy powoli. Bardzo powoli. Z powag� drzewa. Jest mo�e si�dma rano. Dzie� zbyt dok�adnie dojrzewa i niekiedy przyjmuje smak gnij�cego jab�ka. Najrozmaitsi ludzie gwa�townie wybiegaj�. Ze schod�w. Z bram. Z hoteli. Z ust. Tu i tam. Ob��kani po �okcie pensjonariusze �wiata. Przeklinaj�. Przystaj� op�aceni na parkingach. My zazdro�cimy tym kt�rzy w wysokich sznurowanych butach przeszli przez wojn�. Zazdro�cimy nocy oszcz�dnie po ma�ym kawa�eczku rozdzielanych mi�dzy he�my znu�one. Strza��w jak ognie sztuczne do ust poniesionych. Wulgarnych wzrusze� nag�ego ocalenia. 0 tamtym �wicie z miasta l�k wywo�ono na taczkach 1 wymiatano kule. Cho� w twarzach jeszcze nie wystyg�o dr�enie pozlepiano hejna�em gruzy i wyzwolenie i poranione mury do hymnu wstawa�y. 77 WYW�D JESTEM'U Ma�gorzata Hillar Ludzie na wolno�� klaskali. Bramy si� otwiera�y. W bramach kobiety rodzi�y dzieci: nas. Jak�e od�wi�tnych. Powo�anych jeszcze przed �witem. Odpornych na cia�o. Otrz��ni�tych z chrz�stu broni. Oddano narodzeniem naszym cze�� - zabitym. A pami�� przestrzelon� d�wigamy ju� my. MY Z DRUGIEJ PO�OWY XX WIEKU My z drugiej po�owy XX wieku rozbijaj�cy atomy zdobywcy ksi�yca wstydzimy si� mi�kkich g�os�w czu�ych spojrze� ciep�ych u�miech�w Kiedy cierpimy wykrzywiamy lekcewa��co wargi Kiedy przychodzi mi�o�� wzruszamy pogardliwie ramionami Silni cyniczni z ironicznie zmru�onymi oczami Dopiero p�n� noc� przy szczelnie zas�oni�tych oknach gryziemy z b�lu r�ce umieramy z mi�o�ci 78 79 WYW�D JESTENTU J�zef Baran NIE MARTW SI� Anna Kamie�ska MARSZ O ZACHODZIE S�O�CA to ju� nie my idziemy to same nogi za nas maszeruj� to ju� nie my my�limy to same j�zyki za nas m�wi� to ju� nie my �yjemy to same �ycia tocz� si� od��czone po r�wni pochy�ej czasu i dobosz gdzie� si� zagubi� i b�ben jego i werbel NIE MARTW SI� Nie martw si� b�dzie jeszcze wiele do cierpienia teraz masz prawo przylgn�� do r�kawa czyjej� szorstkiej przyja�ni obowi�zek szcz�cia kt�ry tak zaniedbujesz niesumienny u�ytkownik czasu poganiaj�cy dni jak g�si na lebiod� nie martw si� wiele razy b�dziesz umiera� a� si� nauczysz na samym ko�cu wreszcie kocha� �ycie 80 81 NIE MARTW SI� Anna Kamie�ska WIECZ�R Czasem jest pe�no ludzi po to aby g��bsza by�a samotno�� tak bardzo jestem sama �e nawet mnie ze mn� nie ma mo�e sprosi� wr�ble okruchami mo�e zmar�ych odpoczywaniami wierna tylko noc i ciemno�� obiecuje �e zostanie ze mn� 82 Ma�gorzata Hillar NIE MARTW SI� NIEPOK�J Jest ze mn� zawsze To on ka�e mi odchodzi� od kolorowych i ta�cz�cych i chowa� si� w ��dce na brzegu rzeki Przez niego uderzam bezsilnie g�ow� 0 niebieskie �ciany 1 zielony piec Przed nim uciekam w nocy ulicami ci�kimi jak asfalt Gdy zobaczysz �e tak biegn� rzu� mi przez okno s�onecznik z�oty jak serce 83 NIE MARTW SI� NIE MARTW SI� An Stanis�aw Grochowiak DO S... Jan Lecho� ARIA Z KURANTEM Bunt nie przemija, bunt si� ustatecznia; Jest teraz w locie: dojrza�ym, dokolnym, Jakim ko�uj� do�wiadczone or�y. Bunt si� uskrzydla tak - jak udorzecznia. Bo wpierw to by�o jakby piaskiem w oczy, Turniejem ch�opc�w na s�onecznej pla�y; A teraz ci�ki; teraz wi�cej wa�y. Bunt si� uskrzydla tak - jak w kamie� toczy. I pomy�l: czu�o��, ta �wietlista kula, Teraz dopiero w mym pobli�u p�onie, Luzuj�c szcz�ki, �agodz�c me d�onie. Bunt si� uskrzydla tak - jak si� uczula. Smutek taki mnie chwyci�, �e zda si�, a� skomli, Ani przed kim si� �ali�, kto wie, kiedy minie, Gdyby� to by�o mo�na usi��� przy kominie I czyta� sobie stare wiersze Syrokomli! I marzy�, jakby� poczt� w�drowa� podr�n�, 0 owych lasach, rzekach, tych dworach, tym zdroju, 1 my�le�, �e s� wszyscy w przyleg�ym pokoju, Od kt�rych ci�gle list�w wygl�dasz na pr�no. C� znajd�, je�li wyjd� takiego wieczoru? Tu wszyscy przecie� obcy i ka�dy gdzie� �pieszy. Ach, �adna mnie muzyka dzisiaj nie pocieszy, Chyba �Aria z kurantem" ze Strasznego dworu. 84 85 NIE MARTW SI� Ernest Bryll Cӯ... C�, m�czyzna nie p�acze. Tego si� uczy�em Od samego dzieci�stwa. Coraz bardziej sucho Mia�em pod powiekami. I wzrok by� ostrzejszy I oddech spokojniejszy i �wiat jakby mniejszy I m�j g�os w �wiecie nie brz�cza� tak krucho C�, m�czyzna nie p�acze - bo zna sw� bezsi�� Uczy si� milkn�� i w ciemno�� odchodzi� Przyjaci� nie mie� z wrogami si� godzi� I t�skni� za �z� jedn� co by z bo�� �ask� Pop�yn�a mu z oczu zamiast ziaren piasku 86 NIE MARTW SI� Ernest Bryll * * * Uczy� si� by� m�czyzn�, z dzieci�stwa odchodzi� Gry�� ziemi�, dysze� i zn�w si� podnosi� Jakby si� nowy cz�owiek w nas narodzi� Krwi� i potem op�ywa� o lito�� nie prosi�... 87 NIE MARTW SI� Adam Zagajewski * * * Ucz� si� cierpienia na pami�� S� to d�ugie frazy kt�re ��cz� si� ze sob� jak dni tygodnia lecz nie tworz� miesi�cy i p�r roku nie sprowadzaj� deszczu ani d�ugiego �ycia Nie jest to przy tym zbyt wystawne cierpienie Po pierwszych gestach purpurowych rozpoczyna si� d�uga tu�aczka po wysch�ym obszarze na p� zapomnianych krzywd i nie spe�nionych obietnic nienawi�ci 88 NIE MARTW SI� Zbigniew Herbert O CIERPIENIU Wszystkie pr�by oddalenia tak zwanego kielicha goryczy - przez refleksj� op�ta�cz� akcj� na rzecz bezdomnych kot�w g��boki oddech religi� - zawiod�y nale�y zgodzi� si� pochyli� �agodnie g�ow� nie za�amywa� r�k pos�ugiwa� si� cierpieniem w miar� swobodnie jak protez� bez fa�szywego wstydu ale tak�e bez niepotrzebnej pychy nie wywija� kikutem nad g�owami innych nie stuka� bia�� lask� w okna sytych pi� wyci�g gorzkich zi� ale nie do dna zostawi� przezornie par� �yk�w na przysz�o�� przyj�� ale r�wnocze�nie wyodr�bni� w sobie i je�li to jest mo�liwe stworzy� z materii cierpienia rzecz albo osob� 89 grac z nim oczywi�cie gra� bawi� si� z nim bardzo ostro�nie jak z chorym dzieckiem wymuszaj�c w ko�cu g�upimi sztuczkami nik�y u�miech NIE MARTW SI� Wanda Bacewicz 90 WYKRE�LI� S�OWO �SAMOTNO��" Noc wszyscy �pi� tylko w jednym oknie �wiat�o nie jestem sama tam kto� czuwa mo�e schylony nad kartk� pisze do kogo� albo do siebie mo�e strze�e chorego a mo�e wyrwany ze snu jasno�ci� usi�uje odp�dzi� koszmary - Popatrz w moj� stron� m�wi� bezg�o�nie - w�a�nie uciek�am z wi�zienia mego snu wzi�to mnie na przes�uchanie tak okrutne �e wy�ama�am kraty i jestem tu wpatruj� si� w twoje okno rozwa�am nasz� bezbronno�� my�l� o samotno�ci kt�rej przecie� nie ma Zawsze czas na wy�uskanie ziarna a ziarno w nas kie�kuje nawet bez udzia�u naszej woli bo jest w nas pami�� tych kt�rzy z nami byli przychodz� do nas cho� i nie wzywani 91 NIE MARTW SI� Wanda Bacewicz W nocnej ciemno�ci mieszaj� si� wymiary czasu nie zapalajmy �wiat�a by nie odp�dza� obraz�w tak �atwo je przywo�a� drzemi� w nas zawsze - skrawek drogiej nam twarzy zarys u�miechu brzmienie g�osu s�owa kt�re w nas zapad�y przedmioty zjawiska Oto zn�w ksi�yc rzuca blask w k�t naszego pokoju jak w�wczas gdy patrzyli�my na siebie przera�eni rozstaniem Ca�e to bogactwo mieliby�my odrzuci�? skaza� na zapomnienie ca�y ten �wiat kt�ry przecie� w nas �yje? �yje tak mocno �e tylko si� w nim zapami�ta� i wykre�li� z naszych poj�� s�owo �samotno��" 92 UCIECZKA Wcisn�� pi�ci w oczy pe�ne �ez i oto ju� si� p�ynie w faluj�cej przestrzeni �wiate� poprzez fiolet - cynober - b��kit - czasem br�zowe kreski jak pogubione ga��zki drzew przebiegaj� ci drog� - zanurzasz si� w rozlewistych szaro�ciach ciemniej�cych a� po granat cho� dostrzegasz i z�ociste zygzaki p�dz�ce zawrotnymi gromadami - byle da� nurka w nag�y przer�bel jasno�ci ale jadowita czerwie� chlusta ci do oczu wi�c zrywasz pi�ci patrzysz zdumiony w �wietlisto�� dnia tak nierealnie realn� kusi ci� kolorowo�� ucieczki znowu r�ce ci�niesz do oczu teraz czarne rozwidlone kreski podobne ptakom lec� w ceglastej przestrzeni a gdzie� z boku zrywa si� gromada igie�ek czerwono-zielonych jakby odpryski choinkowych bombek gonisz je ju� znikn�y zagarnia ci� plama sepii z wn�trzem zielonej zgnilizny otwieraj�cej wrota ku s�onecznej g��bi 93 lecz cofaj�cej si� b�yskawicznie - koniec ciemno�� nie ma ju� nic wysch�o twoje �r�d�o uwolnij oczy i tak do syta zaznaj� ciemno�ci czekaj na nowy p�acz w pi�ci 94 NIE MARTW SI� Leopold Staff RZ�SA Janowi Parandowskiemu W starym, zapuszczonym parku Sta�em nad stawem Pokrytym grubym ko�uchem rz�sy. My�l�c, �e woda by�a tu niegdy� przejrzysta I dzi� by by� taka powinna. Podj�t� z ziemi such� ga��zi� Zacz��em zgarnia� zielon� patyn� I odprowadza� do odp�ywu. Zasta� mnie przy tym zaj�ciu M�drzec spokojny 0 czole my�l� rozci�tym 1 rzek� z �agodnym u�miechem Pob�a�liwego wyrzutu: �Nie �al ci czasu? Ka�da chwila jest kropl� wieczno�ci, �ycie mgnieniem jej oka. Tyle jest spraw arcywa�nych". Odszed�em zawstydzony I przez dzie� ca�y my�la�em O �yciu i o �mierci, 0 Sokratesie 1 nie�miertelno�ci dus