8788
Szczegóły |
Tytuł |
8788 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8788 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8788 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8788 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Po schodach
wierszy
Antologia
Ludowa Sp�dzielnia Wydawnicza
Ludowa Sp�dzielnia Wydawnicza
Warszawa 1992
Po schodach
wierszy
Antologia polskiej poezji wsp�czesnej
Wyb�r i opracowanie
Grzegorz Leszczy�ski
Pami�ci Krystyny Kuliczkowskiej
historyka i krytyka literatury
Opracowanie graficzne
Stanis�aw Porada
ISBN 83-205-4202-2
Copyright by Ludowa Sp�dzielnia Wydawnicza
Warszawa 1992
OD AUTORA WYBORU
Poezja towarzyszy nam od wczesnego dzieci�stwa, kszta�tuje
nasz� wra�liwo��, wyra�a i nazywa uczucia, d��enia, nasz �wiat
warto�ci. Si�gamy po ni� zw�aszcza wtedy, gdy chcemy
�wiadomie wnikn�� w sfer� w�asnych prze�y�, pog��bi� je,
znale�� ich wyk�adnik. Bywa tak, �e wiersze rozproszone,
przeczytane kiedy� lub zas�yszane, zapadaj� g��boko w pami��,
a czytane wielokrotnie - ods�aniaj� coraz to nowe perspektywy,
wywo�uj� rozleg�e skojarzenia, czasem robi� wra�enie
dotykania samej materii �ycia. Poezja towarzyszy dzieci�stwu,
prze�yciom m�odo�ci, uczuciom przyja�ni i rodz�cej si� mi�o�ci,
fascynacji drugim cz�owiekiem, pierwszym g��bszym
refleksjom, zdziwieniom, rado�ci �ycia, odkrywaniu �wiata.
Towarzyszy te� �yciu doros�emu, rado�ci i szcz�ciu, goryczy,
zwyk�ym szarym dniom, miesi�com, mijaj�cym latom. Czasem,
niepostrze�enie, staje si� ksi�g� pierwszych ol�nie� i ksi�g�
ci�g�ych powrot�w: bo wraca si� do niej jak do �r�d�a, wnika si�
w ni� jak w najg��bsze pok�ady w�asnego wn�trza.
Rozeznanie we wsp�czesnej poezji jest utrudnione: sama liryka
wymaga lektury wnikliwej i uwa�nej, a poszukiwane tomiki
wierszy s� w�a�ciwie nieosi�galne. Przeci�tny czytelnik zdany
jest cz�sto na przypadkowy wyb�r - zw�aszcza czytelnik m�ody,
jeszcze niedo�wiadczony w obcowaniu w �doros��" liryk�.
Niniejsza antologia jest pr�b� przybli�enia poezji tym w�a�nie
m�odym czytelnikom: stanowi jak gdyby liryczny pami�tnik
wewn�trznego dojrzewania, wchodzenia w doros�e �ycie.
Ksi��ka zosta�a pomy�lana tak, by w poetyckiej formie
przedstawi� to �zakl�te, doprawdy zaczarowane ko�o"
m�odo�ci: od wczesnego dzieci�stwa do dojrza�ej mi�o�ci
owocuj�cej zapowiedzi� powstania nowego �ycia. W tej
umownej klamrze zawiera si� skomplikowany proces
wzrastania cz�owieka. Po okresie dzieci�stwa (po�wi�cona mu
zosta�a pierwsza cz�� antologii - Dzieci�stwo) nast�puje
odkrywanie w�asnego wn�trza i otaczaj�cego �wiata: pojawiaj�
si� pierwsze pytania stawiane samemu sobie, pytania o w�asn�
podmiotowo�� i to�samo�� (cz�� druga wyboru wierszy
- O sobie rosn�co). Potem odkrywamy �wiat innego cz�owieka
- intryguj�cy, zagadkowy i zn�w pobudzaj�cy do przemy�le�
(cz�� trzecia - Ucz� si� ciebie cz�owieku). Przychodzi te� czas na
mi�o�� - i nowe obszary prze�y� i dozna� (cz�� czwarta
- Poca�unek - Krajobraz). W tym procesie dojrzewania jakby
brak�o miejsca dla matki - pozostaje niezauwa�ona, cho�
uczestniczy w tym naszym dojrzewaj�cym �wiecie w spos�b
szczeg�lny. Odkrywamy j� dopiero z doro�lejszej perspektywy,
gdy �r�wnamy si� z ni� w cierpieniu", gdy zaczynamy rozumie�
jej tw�rcze �ycie, kt�rego miar� jest tak cz�sto m�dry optymizm
i mi�o�� (cz�� pi�ta antologii - Matka i ja).
Ka�dy, kto cho� troch� interesuje si� literatur�, m�g�by
zaproponowa� inny zestaw i nowy uk�ad wierszy; ale te�
niniejszy wyb�r nie tworzy ca�o�ci zamkni�tej - przeciwnie:
stanowi� mo�e wst�p czy inspiracj� do poszukiwa� dalszych,
zaledwie przeciera szlaki, zostawia drogowskazy. Jest te�
ksi��k� w pewnym sensie niedoko�czon�, bo jej cz�ci dalsze
winny dotyczy� �ycia dojrza�ego, a ko�cowe - schy�ku
i rozwa�a� nad �mierci�. Te dalsze cz�ci utworzy�yby now�
antologi� i prezentowa�y odmienny krajobraz poetycki.
Pozostaje nadzieja, �e Czytelnik - kt�ry odnajdzie w poezji
ksi�g� fascynacji i ksi�g� powrot�w, kt�ry odszuka
w wybranych tu wierszach cho� cz�stk� samego siebie, a mo�e
prze�yje jedynie przelotne, ale tw�rcze spotkanie z poezj�
- uzupe�ni niniejszy wyb�r o wiersze z wyboru w�asnego,
z poszukiwa� w�asnych trwaj�cych d�u�ej ni� to
�zaczarowane ko�o" m�odo�ci.
Grzegorz Leszczy�ski
Czes�aw Mi�osz
WST�P
Mowa rodzinna niechaj b�dzie prosta.
A�eby ka�dy, kto us�yszy s�owo,
Widzia� jab�onie, rzek�, zakr�t drogi,
Tak jak si� widzi w letniej b�yskawicy.
Nie mo�e jednak mowa by� obrazem
I niczym wi�cej. Wabi j� od wiek�w
Rozko�ysanie rymu, sen, melodia.
Bezbronn� mija suchy, ostry �wiat.
Niejeden pyta dzisiaj, co to znaczy
Ten wstyd, je�eli czyta ksi�g� wierszy,
Jakby do gorszej natury w nim samym
Zwraca� si� autor w niejasnym zamiarze
My�l odsuwaj�c i my�l oszukuj�c.
Z przypraw� �artu, b�aze�stwa, satyry,
Jeszcze si� umie podoba� poezja.
Jej znakomito�� wtedy si� docenia.
Ale te walki, gdzie stawk� jest �ycie,
Toczy si� w prozie. Nie zawsze tak by�o.
I niewyznany dotychczas jest �al.
S�u��, nie trwaj�, romanse, traktaty.
Bo wi�cej wa�y jedna dobra strofa
Ni� ci�ar wielu pracowitych stronic.
Dzieci�stwo
B-^^L
URODZINY
Anna Kamie�ska
Anna Kamie�ska
URODZINY
Urodzi�o si� dziecko rumiane.
Powiedzia�a woda misce,
Miska - �awie,
�awa - trawie,
Trawa - ��ce,
��ka - s�o�cu.
S�o�ce
Zaja�nia�o.
URODZINY
i-
KO�YSKA
Mama syna ko�ysa�a:
- Luli, spa� ju� pora!
Synek wo�a� od poduszki:
- Id� pole ora�!
Mama syna ko�ysa�a:
- Luli, �pij, m�j z�oty!
Synek wo�a� z ko�ys�czki:
- Id� do roboty!
Mama syna ko�ysa�a,
�piewa�a piosenk�,
Synek wo�a� od poduszki:
- Id� na wojenk�!
Mama syna ko�ysa�a:
- Luli, modre oczy!
Synek porwa� czapk�, buty,
Z ko�yski wyskoczy�!
10
11
URODZINY
URODZINY
Konstanty Ildefons Ga�czy�ski
T'
KO�YSANKA O KO�YSCE
Na ko�ysce kogut -"
zadzierzysty ' '
krasne4'
nap
Kogu
A w koi.
ma�e racz.
sny... kogu
przepowiedn
Dziecko.
A na niebie anio.
z uciechy staj� na
miesi�c jako delfin i
Co za cuda! Co za �L
Gwiazda.
.ii.
..ak oporu.
,vi�c pracuje w nim
otworzy, w�asny sen zobaczy
wysoko pod wygaszonym s�o�cem.
o�owa pozbawione wyrazu
raz jeszcze nabior� znacze� -
jak�e niezrozumia�ych dla nas
i myl�cych.
Jednak powo�a si� na nas,
z p�aczu tylko i krzyku
stwarzany, by zn�w w ciszy min��.
Serce ods�oni w ranach, jak gdyby �y� nie przywyk�o,
do ziemi przywalone
nie o�ywion� wci�� glin�.
12
13
J�zef Ratajczak
NAD KO�YSK� POETY
Kiedy ju� ksi�yc nie p�ynie po niebie,
lecz w srebrnej zbroi chodzi -
poeta si� rodzi
w tobie, ko�o ciebie.
Kiedy ju� ��ka nie szumi, lecz z twych obj��
li�� si� wymyka i naraz przemawia -
poeta si� zjawia
ko�o ciebie, w tobie.
S�o�ce wtedy jest sterem, wiatr �aglem
i ziemia niczym okr�t rusza nagle,
prowadzona przez ciebie, przez poet�
ku portom dalekim - planetom.
14
URODZINY
NIEJ UTY
^ololo!
w g�uchocho,
dalekolo...
idzie po nici, po wici, po badylu,
n�ciu i ga��zi, i po zalesi� lezie,
a po igiele p�dzi,
idzie, idzie i idzie
po dobroci-paproci i po o�cie-poz�o�� si�,
po konarkuku w g�rze, po sznurze od s�uchajki,
to uchoko iidzie
i wyjdzie
do lesionej zabajki, do zalesionej bajki,
do czarocywnilesie...
- Hola! Holo! Zielolo?
Cicho. Odezwij�e - si�!
Pluskaj nisko, g��boko,
be�totaj g�o�niej, ciszej,
uwidzi - ci� - us�yszy
i oko, i uchoko -
hola - halo - hololo,
dalekolo... g��boko...
- Haloha! Hohololo! Tutaj m�wi zielolo?
A co m�wi? �e woda to mijana uroda -
i pluska tylko tyle u brzegu be�totliwie...
A jak pluska, to bia�o p�ynie - halokto? - �aba.
�aba wygina szyj�, pod nim zielona woda
i s�o�cie, i gogoda,
i b�yskajka, i fala,
i dwie �odzie na wodzie czerwone ode �agla.
Kiedy je �aba mija, r�owieje mu szyja
i brzegiem cie� tej szyi.
A dalej od tej szyi, co p�ynie i co ginie
w sitowiu i wiklinie,
widzisz-no to, co kica? Kto to taki? To - jiji!
15
Ten jiji w dalejlesie bia�y puch w z�bach niesie
na gniazdo dla ma�ego jiji urodzonego
nago na oziminie -
patrzaj, s�uchaj, nim minie...
- Halo, hola, hololo! Odpowiadaj, zielolo!
M�w mi albo zapluskaj:
a gdzie si� podzia� Guskaj?
Ten, co uciek� niczyji do �aba i do jiji
i polecia� jak z pi�rkiem? �apaj Guskaja, �aba!
�apaj, zaj�czku jiji!
Z jednym okiem czerwonym, z drugim uchem zielonym,
gdzie on i jaki taki? Z pazurem i pazurkiem?
Czy po wici i nici, po kanarkuku w g�rze,
po sznurze od s�uchajki
wr�ci do mnie z zabajki?
- Halo! To Uta tutaj,
m�wi tu Basia-Uta.
A tam Guskaj?
Zapukaj tu, zastutaj!
Guskaj Uty nie s�ucha,
brak mu jednego s�ucha.
Jego g�owa si� chowa
we s�uchajce g��boko -
�apu-�ap go za ucho!
stuku-puku go w oko!
Guskaj pisn��, zaj�cza�
�ab�dzio i zaj�czo,
zab�yska� i zeskoczy� -
i tyle go na oczy!
Tylko pi�rko si� trz�sie...
Guskaj ucieka w pole,
tam gdzie dalekokolo
jezie-zioro jeziolo
zie-jo-zie-lo zielolo
dop�yn�o woko�o
we w�dole i lesie -
a tu teletolofon
stoi cicho na stole.
A Guskaj zmyka w lesie.
17
16
URODZINY
Uta i Julian Przybo�
RYMOWANKA KWIETNIOWA
Po stoj�cej �nie�ycy je�dzi:
zje�d�a jak na sankach po brz�zkach.
- Kto to taki? To Guskaj.
Na koniuszku witki w naledzi
skin�� p�kiem, swoim paznokciem:
- Chod�cie! Chod�cie!
Teraz pi�rem po trawie
wodzi
za krokusem pierwszym, za pawiem.
Dzie� sposobny! Ple�my wi�cej wierszy:
w wiciokrzewie za p�otem
i w �ozinie na brzegu.
- I co potem?
Potoczek
w g�rnym biegu
najszczerszy.
Pom� wodzie,
co tak p�ynnie be�kocze,
niechaj w ko�cu wycedzi
rym ze dna.
- Jak� mow� jej zjedna�?
Mojotwoj�, niechaj z nami wykwintnie
sepleni:
�A na s��ce wesoko�o b��kiwitnie
zerw�chany fijomi�ek w ziejeleni".
18
URODZINY
Andrzej Bursa
ZGA�NIJ KSIʯYCU
V
Z misiem w r�czkach zasn�o dziecko
Miasto milczy jak tajemnica
Przyczajony za oknem zdradziecko
Zga�nij zga�nij ksi�ycu!
Ksi�yc srebrne buduje mosty
Ksi�yc p�acze zielonymi �zami
Ksi�yc jest tylko dla doros�ych
Zas�o� okno zas�o� okno mamo.
Z wie� wysokich przez li�cie szpaler�w
Na doros�ych zst�puje ksi�yc
Synek ma trzy lata dopiero
Jemu jeszcze nie wolno t�skni�.
Jeszcze b�d� burzliwe noce
Srebrne miasta du�o goryczy
Wsta� mamusiu zas�o� okno kocem
Zga�nij zga�nij ksi�ycu!
19
URODZINY
Joanna Papuzi�ska
CZARNA JAMA
Nie wie tata ani mama,
�e jest w domu czarna jama...
Czarna, czarna, czarna dziura
bardzo
straszna i ponura.
Gdy w pokoju jestem sam
lub gdy w nocy si� obudz�,
to si� boj� spojrze� tam.
Tam jest chyba mokro, �lisko,
jakby przesz�o �limaczysko...
Musi �y� tam wstr�tne zwierz�,
co ma sko�tunione pierze,
i do ��ka mi si� wepchnie!
To jest g�ba rozdziawiona,
wilczym z�bem obr�biona,
co� w niej skrzeknie, chrypnie, wrza�nie
i ta g�ba si� zatrza�nie...
�a!
Ojej tato, ojej mamo,
uratujcie mnie przed jam�!
Nie zamykaj, mamo, drzwi,
bo jest bardzo straszno mi.
A w dodatku
w tamtej jamie
co� tak jakby mruga na mnie,
�e mam przyj��...
Mo�e tkwi tam ma�a bieda,
kt�ra rady sobie nie da?
Kt�r� trzeba poratowa�?
Mo�e le�� skarby skrzacie?
Wi�c podczo�gam si� jak kot.
Ja - odwa�ny, ja - zuchwalec
wetkn� w jam� jeden palec.
I wetkn��em a� po gard�o,
ale nic mnie nie po�ar�o.
Wi�c za palcem wlaz�em ca�y.
Wlaz�em ca�y!
No i ju�.
Jaki tu mi�ciutki kurz.
Chyba b�d� mia� tu dom.
Chyba to jest pyszna nora,
nie za du�a, lecz do�� spora.
Latareczk� ma�� mam.
Nie ma
w domu
�adnych jam!
20
21
URODZINY
J�zef Czechowicz
DAWNIEJ
sz�y lipy
gubi�y kwiat
ma�y by�em �aglem �ez nakryty
ale to si� chyba nie zmie�ci
w rymami szytej
opowie�ci
sz�y lipy
gubi�y kwiat
u�nij nuci�y sprz�t�w skrzypy
b�benek m�j drewniany ko�
w globusie zakl�ty �wiat
noc� bezsenn� naprzeciw ��ka
porusza�o si� du�e okno w�drowa�o
zapada�a si� w otch�a� poduszka
wichr porywa� le��ce cia�o
wszyscy spali nie spa�y l�ki
z lustra wynurza�y si� suche jak patyki
sycza�y male�ki male�ki
b�dziesz jak ojciec w szpitalu wariat�w
nie mo�na by�o budzi� mamy
�eby powiedzie� to straszne
dobre lipy chodz� pod domem
sypi� kwiatami
je�li zasypi� przera�enie zasn�
tak z g�ow� �aglem �ez nakryt�
p�yn��em ci�ko do �witu
a �wit otwiera� mi oczy
kwit� �wiat
c� mi globus konik b�benek malowany
oto s�o�ce �wieci na tapczany
�wieci matka siostra i brat
22
URODZINY
Danuta Wawilow
RUPAKI
Usi�d� przy mnie, mamusiu,
co� ci powiem do uszka...
Wiesz, kto do mnie przychodzi,
jak si� k�ad� do ��ka?
Takie �liczne, puchate,
kolorowe jak ptaki...
Za nic w �wiecie nie zgadniesz!
To przychodz� RUPAKI!
Te RUPAKI, mamusiu,
to s� takie zwierzaki -
troch� jakby kociaki,
troch� jakby dzieciaki,
troch� jakby motyle,
krokodyle czy raki...
Nie rozumiesz, mamusiu?
No, po prostu - RUPAKI!
S� RUPAKI doros�e
i RUPAKI dzieciaki,
s� RUPAKI dziewczyny
i RUPAKI ch�opaki,
s� RUPAKI m�drale
i RUPAKI g�uptaki,
s� brzydale i wcale,
wcale �adne RUPAKI...
Te RUPAKI mieszkaj�
w r�nych dziurach i k�tach,
i na przyk�ad za szaf�,
gdy si� kurzu nie sprz�ta,
i w szufladzie tatusia,
i na p�ce z ksi��kami,
i w w�zeczku dla lalki
te� nocuj� czasami.
23
JA
Joanna Papuzi�ska
JA
Strasznie boj� si� myszy
i nie lubi� je�� sera,
zawsze ta�cz� walczyka,
gdy na burz� si� zbiera.
�pi� w kaloszach, a k�piel
zawsze bior� we frakach...
Nie chcesz wierzy�? Naprawd�!
Ja si� znam na RUPAKACH!
Je�li spotkasz kt�rego�
w kuchni albo w �azience,
to go mo�esz pog�aska�,
albo wzi�� go na r�ce,
tylko nie m�w przypadkiem:
�Jejku, co za pokraka!"
bo ty nie wiesz, jak �atwo
jest obrazi� RUPAKA!
Popatrz, popatrz, ju� przysz�y!
Jeden siedzi na oknie!
Oj, przepraszam, mamusiu,
�e tak ziewam okropnie!
Jak mi bajk� opowie,
to powt�rz� ci rano...
Teraz ju� mnie poca�uj...
Zaraz zasn�... Dobranoc!
Jedni maj� stada owiec,
drudzy maj� odrzutowiec
albo nawet i parowiec,
albo nie wiem co.
Ja mam du�o my�li w g�owie.
O!
A ta jedna to rano wstaje,
a ta druga - wysoka jak Himalaje.
A ta trzecia to taka weso�ka,
�e natychmiast trzeba fikn�� fiko�ka.
A ta czwarta - gwiazdy podgl�da,
A ta pi�ta jest okropnie m�dra!
Sz�sta jest nie�mia�a jak sarenka,
ale ciep�a, serdeczna i mi�kka...
A ta si�dma - okropnie leniwa,
ci�gle tylko palcem w bucie kiwa
albo lubi le�e� pod sosn�,
dziwi�c si�, �e las po niebie p�ywa...
A zn�w inne
jak te jab�ka
na drzewie:
Jeszcze rosn�,
jeszcze sam nic o nich nie wiem.
?
24
25
JA
Hanna Januszewska
LWY
Gdy jestem taki jak dzi� - z�y,
�e pi�ci a� zaciskam,
to, chcia�bym, wiecie, spotka� lwy,
lwy o drapie�nych pyskach.
Wyszed�bym z domu. Zatrzasn�� drzwi,
nie m�wi�c ani s�owa.
Poszed�bym drog�, a obok - lwy
sz�yby zielskami w rowach.
Skrada�yby si�, k�ad�y na p�ask,
warcza�y, pe�z�y na brzuchach,
a ja bym widzia� ich z�oty blask,
ich z�ote grzywy w �opuchach.
Tak by�my drog�, polami szli,
one bokami, ja �rodkiem,
tacy zje�eni, warcz�cy, �li,
przez koniczyny, tymotki.
Szliby�my miedz� such� w�r�d zb�
i grobl�, �cie�k� mokr�,
a� do wieczora, gdy s�o�ce ju�
chyli si� za widnokr�g.
A wtedy - lwy te, jak z�oty b�ysk
w niebo by wdar�y si� w skoku.
I ka�dy leg�by wspieraj�c pysk
na z�otym, zachodnim ob�oku.
Wolno, ze s�o�cem znik�yby
i nagle: cisza, spok�j.
I ja bym nagle przesta� by� z�y
w tym wielkim spokoju, w tym mroku.
Wr�ci�bym pr�dko: raz - dwa - trzy,
A mama: - To ty! Wreszcie!
Niepokoi�y mnie te lwy,
Ale nareszcie - jeste�!
A ja: - Sk�d, mamo, o lwach wiesz?
A mama: - Bo i ja
czasem z�a jestem. No i te�
chc� wtedy spotka� lwa.
26
27
JA
Danuta Wawilow
KA�U�Y�CI
Ju� od rana na podw�rzu
w�r�d patyk�w i w�r�d li�ci
przykucn�li nad ka�u��
pracowici ka�u�y�ci.
Wygrzebuj� brud z ka�u�y,
niech ka�u�a b�dzie czysta!
Pe�ne r�ce ma roboty
ka�dy dobry ka�u�y sta!
R�kawiczk� i chusteczk�
dw�ch b�ocist�w chodnik czy�ci.
Obrzucaj� si� szyszkami
bardzo dzielni szyszkowi�ci.
Dwie kocistki pod �aweczk�
cukierkami karmi� kota...
�wi�tek, pi�tek czy niedziela,
na podw�rku wre robota!
JA
Danuta Wawilow
PO�A�UJ MNIE
Jak si� b�dziesz gniewa� na mnie,
to o��wki ci po�ami�,
s�onia ci nie narysuj�
i pa�acu nie zbuduj�!
Z kuchni wezm� ci zapa�ki,
potn� obrus na kawa�ki,
b�d� p�aka� coraz gorzej,
a� nap�acz� wielkie morze
i ci wszystkie ksi��ki zmokn�,
i wyrzuc� ci� za okno!
Albo zaraz mnie po�a�uj...
Albo zaraz mnie poca�uj!...
28
29
JA
Danuta Wawilow
NIEWIDZIALNA PLASTELINA
Ulepi�am mamie domek
z niewidzialnej p�asteliny,
dwa okienka, dwa kominy
z niewidzialnej p�asteliny.
A w okienkach kwiatki bratki
z niewidzialnej p�asteliny,
a dla taty krawat w kratki
z niewidzialnej p�asteliny.
Ulepi�am sobie pieska
mi�ciutkiego, z czarnym pyszczkiem,
lalki Kasi� i Teresk�,
i pistolet, i siostrzyczk�.
Nam�czy�am si� ogromnie,
st�uk�am �okie�, zbi�am szklank�...
Mama, tata, chod�cie do mnie!
Mam tu dla was niespodziank�!
Czemu na mnie tak patrzycie
i zdziwione macie miny?
Czy�cie nigdy nie widzieli
niewidzialnej p�asteliny?
.1 A
Danuta Wawilow
RYSUNEK
M�j kochany tatu�
ma niebieskie oczka,
mama ma br�zowe
i ja te� br�zowe.
Prawda, jak �adnie?
Ale gdyby tatu�
mia� czerwone oczka,
mama mia�a ��te,
a ja fioletowe,
mieliby�my oczka
r�nokolorowe.
I by�oby jeszcze �adniej!
30
31
JA
JA
Danuta Wawilow
Danuta Wawilow
KR�L
MAMA MA ZMARTWIENIE
Za szaf� szur-szur,
w �azience bul-bul,
za oknem stuk-stuk...
Kto by to by� m�g�?
Za szaf� szur-szur,
za oknem stuk-stuk,
w �azience bul-bul...
Ju� wiem,
to jest Kr�l!
Narysuj� tego Kr�la -
b�dzie g�ow� mia� jak kula,
b�dzie w�osy mia� do pasa,
nochal d�ugi jak kie�basa,
nogi trzy i cztery ucha,
brzucho grube jak poducha
i wielki dzi�b, i straszne k�y,
bo to jest Kr�l okropnie z�y!
A potem sam
na krze�le stan�
i sam
powiesz� go na �cianie!
I tak si� b�d� z niego �mia�,
�e ju� nie b�d� si� go ba�!
Mama usiad�a przy oknie,
Mama ma oczy mokre.
Mama milczy i patrzy w ziemi�.
Pewnie ma jakie� zmartwienie...
Zrobi�am dla niej teatrzyk -
A ona wcale nie patrzy.
Przynios�am w z�otku orzecha -
A ona si� nie u�miecha.
Usi�d� sobie przy mamie,
obejm� mam� r�kami
i tak jej powiem na uszko:
�Mamusiu, moje jab�uszko!
Mamusiu, moje s�oneczko!..."
Mama u�miechnie si� do mnie
i powie: �Moja c�reczko..."
32
33
JA
Danuta Wawilow
JA
Danuta Wawi�ow
URODZINKI
Tak bym chcia�a, tak bym chcia�a,
�eby by�y urodzinki!
U ch�opczyka czy dziewczynki,
u kucyka czy sardynki -
wszystko jedno, wszystko jedno,
byle by�y urodzinki!
�eby by�o du�o go�ci
i Mateusz, i Gra�ynka,
dla ka�dego moc pyszno�ci,
wszystkie sto�y w upominkach,
na tych cudnych, na nienudnych,
na weso�ych urodzinkach!
A jak zjemy wszystkie kremy,
czekolad� i rodzynki,
upominki rozwiniemy,
upa�kamy si� jak �winki,
to z rado�ci podskoczymy
i powiemy do rodzinki:
�Niech �yjecie, niech �yjemy
i niech �yj� urodzinki!"
34
W�DR�WKA
L
Pewnego dnia
wyjd� z domu o �wicie,
tak cicho,
�e nawet si� nie zbudzicie.
I p�jd�,
i b�d� w�drowa� po �wiecie,
i nigdy mnie nie znajdziecie.
I nie wezm� ze sob� nikogo,
tylko tego ma�ego ch�opaka,
co wczoraj na schodach p�aka�
i ba� si� wr�ci� do domu,
a dlaczego -
to tego
nie chcia� powiedzie� nikomu.
I jeszcze we�miemy ze sob�
tego czarnego kotka,
co miauczy zmarzni�ty na progu,
i ka�dy odpycha go nog�,
i nie chce go wpu�ci� do �rodka.
I to nie obchodzi nikogo,
�e on tak p�acze na progu.
I jeszcze we�miemy ze sob�
te dwa uschni�te drzewa,
co stoj� przed naszym domem,
te dwa uschni�te drzewa,
co nigdy nie by�y zielone,
i chcia�yby uciec do lasu
od kurzu
i od ha�asu,
i �eby ptak na nich usiad�,
i �eby im za�piewa�.
I b�dziemy tak szli i szli,
drogami, lasami, polami,
35
Nataszy
D
i ka�dy dzieciak,
i ka�dy pies
b�dzie m�g� i�� razem z nami.
I b�dziemy tak szli i szli
przez wsie, przez miasta, przez g�ry,
przez morza, przez gwiazdy, przez chmury,
a� kiedy�,
po latach wielu,
staniemy wreszcie u celu.
I b�dzie tam ciep�a ziemia
i du�o, du�o nieba,
i ka�dy
b�dzie mia� to,
czego najbardziej mu trzeba.
I na zielonej trawie
r�ne zwierz�ta
b�d� si� z nami bawi�
w berka i w chowanego.
I nikt nikogo
nie b�dzie si� ba�.
I nikt z nikogo
nie b�dzie si� �mia�.
I ka�dy
b�dzie rozumia� ka�dego.
I b�dzie wspaniale!
Tak!
I niczego
nie b�dzie nam brak!
I t�skni� nie b�d� wcale!
I tylko czasami, czasami
pomy�l�,
�e by�oby dobrze,
gdyby�cie wy
byli z nami...
36
JA
Danuta Wawi�ow
JAB�ONKA
L
B�d� babule�k�,
star�, starusie�k�.
Schowam si� pod ziemi�,
pod czarne korzenie,
a potem na wiosn�
spod �niegu wyrosn�
malutk� jab�onk�
zielon� koronk�.
B�d� sobie sta�a
pod twoim okienkiem,
czerwone jab�uszko
zrzuc� ci w sukienk�.
Nataszy
37
JA
Joanna Kulmowa
ZADUSZKI
Nie wiem, co to znaczy umieranie -
znam te smutne bia�e �wiece przy �cianie.
Nie wiem, co to znaczy odchodzenie -
tylko wiem, jak gorzko pachnie czarny wieniec.
Nie wiem, co to s� �miertelne rany -
przecie� znam ten gr�b przez matki op�akany.
Mo�e pi�knie w tej czerni.
W tej bieli.
Ale nie chc�, aby ch�opcy tak gin�li.
38
JA
Mieczys�aw Jastrun
ZNAJOMO�� Z CIENIEM
Male�ki ch�opczyk hasa na koniku.
Konik na biegunach rwie si�.
Ch�opczyk
�mieje si�,
Ko�ysze si�,
Pokrzykuje.
Nagle dostrzega obok na �cianie
Cie� g�owy konika
I w�asny cie�,
Jak obcy,
Cie� �ba ko�skiego i cie� olbrzyma.
Schodzi z siod�a, umiej�tnie, jak doros�y je�dziec,
I r�czkami pe�nymi zdziwienia
Dotyka
Drewnianej g�owy konika
I niematerialnej g�owy cienia.
Sprawdza obie i patrzy na mnie pytaj�cymi oczyma.
39
-
JA
Bogus�aw �urakowski
JA
Bogus�aw �urakowski
BAWMY SI� JAK NASI RODZICE
RYSUNEK DZIECI�CTWA
Bawmy si� jak nasi rodzice.
W sypialni zamienionej na salon
Bawmy si� w ciuciubabk� - w ciemno�ci
Szukajmy kogo�, kto
Zdejmie bielmo i wreszcie
B�dziemy cieszy� si� o�lepiaj�cym
�wiat�em zwyczajnego dnia.
Bawmy si� w salonowca, przez lud
Zwanego dupakiem; cierpienie
Uszlachetnia, uczy, daje
Rado�� odgadywania tajemnicy,
Czasem pozwala dociec,
Kto stoi za plecami-
Bawmy si� w g�uchy telefon,
Albowiem dowiemy si�, jak zniekszta�cane
S� nasze s�owa,
Przekazywane z ust do ust
Indukcyjnym pr�dem �liny,
Po�erane, prze�uwane i wypluwane,
Ogl�dane na d�oni i kojarzone
Z innymi -jeszcze �wie�ymi
Owocami z drzewa �wiadomo�ci.
Odpoczywajmy jak nasi rodzice -
Pod drzewami niepodleg�ej wyobra�ni.
Spl�tane ga��zie snu, co� co jest
Przypadkiem, przygod� - rysunkiem dziecka, kt�re
Rado�nie bazgra�o na szarej kartce, aby
Przez chwil� nie przeszkadza� doros�ym zaj�tym rozmow�
O sprawach niewa�nych, a p�niej wybuchn�o p�aczem
Nudy. Dziecko odesz�o, wydoro�la�o, a przecie�
Co� na czystej kartce pami�ci trwa.
Mo�na dotkn�� wilgotnych linii, wyczu�
Na ich koniuszkach p�ki pe�ne soku
S�odkiego. Mo�na sp�oszy� wr�bla, kt�ry
Jeszcze ko�ysze si� na ga��zi, a ju�
Rozp�ywa si� w powietrzu.
40
41
PEDAGOGIK
Andrzej Bursa
PED.
Z dzie�mi y& surowo
zamiast p�aszcza �ach
ubierz �ach
zapnij �ach
szanuj �ach
ten �ach to moja praca
moje wyprute �y�y
ten �ach
moje stracone z�udzenia
moje niedosz�e pos�annictwo
moje z�amane �ycie
moja martwa perspektywa
wszystko ten �ach
ubierz �ach
zapnij �ach
szanuj �ach
42
PEDAGOGIKA
W�odzimierz Slobodnik
DZIECKO NAD ELEMENTARZEM
Oracze z elementarzy
Wychodz� z elementarzy
1 orz� prawdziw� ziemi�.
Wychodzi gwiazda
Prawdziwa ka�da
Ka�da nad drzewem drzemie.
Murarze z elementarzy
Wychodz� z elementarzy
Buduj� prawdziwe domy.
Ju� dym z komina
Bucha� zaczyna
Nie rysowany - ruchomy.
Piekarze z elementarzy
Wychodz� z elementarzy
W bia�ych fartuchach i czapach.
Jest ogie� �ywy
Czerwonogrzywy
I chleb�w gor�cy zapach.
Wychodzi stolarz weso�y
A za nim krzes�a i sto�y
Wychodz� z ksi��ki dzieci�cej.
Wychodz� szewcy,
Dobrzy, nie kiepscy,
A ka�dy ma szyd�o w r�ce.
I zima z elementarzy
Wychodzi z elementarzy.
Warczy zawieja prawdziwa.
Nagie ga��zki,
�nieg zimno-grz�ski
I sanna senna i siwa.
43
PEDAGOGIKA
Joanna Kulmowa
Tak dziecku �wiat si� otwiera
W obrazkach, w kszta�tnych literach
I w �piewnie-naiwnych wierszach.
Pierwsza lektura
W domowych murach
Bywa jak mi�o�� pierwsza.
MARZENIA
Ja nie lubi� chodzi� do szko�y,
cho� nic nie ma we mnie z lenia.
Ja nie lubi� chodzi� do szko�y,
bo w tornistrze si� nie mieszcz� marzenia.
W szkole jest wielki porz�dek,
nikt nie trzyma pod �awk� marze�,
musz� zostawia� je w domu -
pod sto�em albo w jakiej� szparze.
A one przez ten czas rosn�,
odbywaj� samotne podr�e
i kiedy wracam ze szko�y za dalekie s�
i za du�e.
44
45
PEDAGOGIKA
Joanna Kulmowa
CZY S� PROSTE KRAJE
Czy s� na �wiecie kraje,
gdzie wszystko si� prostym wydaje:
Proste drogi wiod� ku miastom.
Dom jest wprost pod szcz�liw� gwiazd�.
Prosto z pracy mama wraca do niego.
Proste prawa prostych ludzi strzeg�.
Prosto z okna widzi si� sklep,
a w tym sklepie proste mleko,
prosty chleb.
Ludzie m�wi� prosto z mostu,
zwyczajnie -
nikt nie pyta,
czy te proste kraje
mog� ot, tak po prostu by� sobie,
czy te� �wiat musi wpierw stan��
na g�owie?
46
PEDAGOGIKA
Joanna Kulmowa
O JASNO��
Mo�e drzewom niepotrzebna modlitewka,
bo i tak im jasno i zielono.
Ale potrzebna miejskim tramwajom i domom,
i kioskom z gazetami na skwerkach.
Tramwaje zmawiaj� modlitw� do iskier.
Domy si� modl� do lamp zapalonych.
A kioski patrz� prosto w kolorowe neony
i mrucz�:
�O �wiat�a! �wiat�a! b�d�cie z nami wszystkie!"
Tak od kra�ca do kra�ca wieczornego miasta
kioski,
domy,
tramwaje
prosz� nieustannie,
aby im jasno�� nie zgas�a.
47
PEDAGOGIKA
PEDAGOGIKA
Joanna Kulmowa
Ewa Lipska
KOSMODROM PODW�RKA
BIULETYN SPECJALNY
Nam nie trzeba rakietowej wyrzutni.
My i tak doczekamy si� dnia,
gdy stary dywan, kt�ry ka�de dziecko zna,
ze starego trzepaka odpali
jak sputnik.
Znamy dobrze ten pojazd niebieski:
cz�sto trzepiemy jego zawi�e arabeski.
Co tam niebezpiecze�stwa podr�y!
Nasz dywan zadudni,
zakurzy,
okr��y daleki neon, co nad ulic� �wieci,
i wr�ci na kosmodrom podw�rka
mi�dzy wyd�te czasze bielizny na sznurkach
i pancerne
pojemniki na �mieci.
Dzieci graj�ce w klasy
nie zdaj� sobie sprawy
z przysz�o�ci.
Ta ich s�odka schizofrenia:
bita �mietana �niegowych ba�wank�w
polana konik�w polnych
instynkt b�awatka
- na przemian
z rozumem
rodzic�w hazardzist�w
defraudant�w morderc�w
fa�szerzy szpieg�w oszust�w.
Ta ich s�odka schizofrenia
z r�owymi policzkami.
Ziemski happening
z wszelkimi konsekwencjami.
Dzieci nie wiedz� jeszcze
�e citoyen Guillotin wynalaz� maszyn�
kt�ra �ci�a mu g�ow�.
S� nieostro�ne. Nie s�uchaj� starszych.
Pytaj�: dlaczego?
i nie czekaj�c na odpowied�
zatykaj� sobie uszy palcami
wk�adaj� do ust cukierki w czekoladzie
i wybiegaj� daleko.
Do siebie.
48
49
PEDAGOGIKA
Ewa Lipska
DOM DZIECKA
Trzydzie�ci par pantofelk�w filcowych
z wyszytym na �rodku kwiatem tulipanu.
Trzydzie�ci fartuszk�w poplamionych sokiem
z czarnej porzeczki. Trzydzie�ci nieruchomych kot�w
wyhaftowanych �ciegiem p�askim.
Trzydzie�ci par wyci�gni�tych r�czek
ale tylko po �y�ki do zupy mlecznej.
Trzydzie�ci par oczu otwieranych we �nie
aby dojrze� rodzic�w na wzg�rzach cukierk�w.
Gdyby moja mamusia chcia�a
mog�aby by� kr�low�.
Ale musia�a umrze�
bo tatu� zamieni� si� w wilka.
Moja mamusia by�a chuda
i dlatego nie mog�a mnie kocha�.
Ale jak tylko b�dzie chuda mniej
to mnie kupi na zawsze.
Moja mamusia jest pi�kna. M�j tatu� jest silny.
Moja mamusia jest bogata. Mog�aby kupi�
Ameryk� P�nocn� i z�oto. A tatu�
potrafi strzela� z prawdziwego karabinu.
Trzydzie�ci par n�ek
stoi przed nieczynn� zwrotnic�
i oczekuje na wjazd
domu.
50
PEDAGOGIKA
J�zefRatajczak
PO�EGNANIE BA�NI
Je�li ju� zaczniesz
wszystko widzie� wyra�nie,
blask od cienia
odr�nisz -
odejd� ba�nie,
by nigdy nie powr�ci�
Zwierz�ta m�wi� przestan�,
czary odlec� z przedmiot�w,
wieloryb si� zmieni w butelk� tranu
a s�o�ce - w kropl� potu
51
C/l
8-
3
8
WYW�D JESTEM'U
Miron Bia�oszewski
WYW�D JESTEM'U
jestem sobie
jestem g�upi
co mam robi�
a co mam robi�
jak nie wiedzie�
a co ja wiem
co ja jestem
wiem �e jestem
taki jak jestem
mo�e nieg�upi
ale to mo�e tylko dlatego �e wiem
�e ka�dy dla siebie jest najwa�niejszy
bo jak si� na siebie nie godzi
to i tak taki jest si� jaki jest
54
WYW�D JESTEM'U
Miron Bia�oszewski
AUTOPORTRET ODCZUWANY
Patrz� na mnie,
wi�c pewnie mam twarz.
Ze wszystkich znajomych twarzy
najmniej pami�tam w�asn�.
Nieraz mi r�ce
�yj� zupe�nie osobno.
Mo�e ich wtedy nie dolicza� do siebie?
Gdzie s� moje granice?
Poro�ni�ty przecie� jestem
ruchem albo p�yciem.
Zawsze jednak
pe�za we mnie
pe�ne czy te� niepe�ne,
ale istnienie.
Nosz� sob�
jakie� swoje w�asne
miejsce.
Kiedy je strac�,
to znaczy, �e mnie nie ma.
Nie ma mnie,
wi�c nie w�tpi�.
55
WYW�D JESTEM'U
Miron Bia�oszewski
Tadeusz Kubiak
WYW�D JESTEM'U
O SOBIE ROSN�CO
oklap�em
z swoich natchnie�
bo
zdaje si�
jak na nich ros�em
to kto� wzi�� za klamk�
mnie zawia�o
nikt o tym jeszcze nie wie
dopiero
jak mnie rozkroj�
to b�dzie skandal
By� tworem sposobi�cym si�
do pragnie�, g�od�w -
dopiero co wytrys�a
krystaliczn� wod� -
dopiero zaczerpni�tym
pocz�tkiem jak �r�d�o -
ptakiem wyklutym z jaja
strojnym w pierwsze pi�ro -
dopiero wysz�a z ziemi
dziewicz� ro�lin� -
Wiem, �e zbyt wiele ��dam
od Ciebie - Naturo.
56
57
r
WYW�D JESTEM'U
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Czes�aw Mi�osz
WYW�D JESTEM'U
DO W�ASNEGO ORGANIZMU
DO MOJEJ NATURY
Nie b�d� mi nigdy wrogiem, kapry�nym tyranem,
Co si� radosnej duszy przeciwstawia� sili!
No� mnie na r�kach, cia�o jasne i kochane,
I szanuj mnie nawzajem. A w ostatniej chwili,
Gdy nas ludzie odst�pi�, gdy zga�nie nadzieja,
Wspomnij o mojej pro�bie, przyjacielu drogi:
Zgi�my tak lekkomy�lnie, jak wi�dnie spirea,
B�aha gwiazda ro�linna - jak cichnie piosenka
I jak kochanka serce oddaje - bez trwogi...
Cicho le� moja naturo,
Le� cicho, bo niedaleko.
Ju�e�my wody przebyli,
Dzie� si� ku nocy chyli,
�ale za si�dm� g�r�,
Skargi za si�dm� rzek�.
Z niewyjawionej przyczyny
Od gwiazd ja ciebie dosta�em,
Zamkni�ty form� i cia�em
Abym by� ten a nie inny.
S�dzia i oskar�ony,
Na twoje �arty zdany,
Nie mia�em w tobie obrony
Bo chcia�em by� bez nagany.
W milcz�cych podst�pach bieg�a,
Do nienawi�ci skora,
Kapry�na, chwiejna, wybredna,
Jaka� w tobie podpora?
58
59
WYW�D JESTEM'U
WYW�D JESTEM'U
Halina Po�wiatowska
Ewa Lipska
NIECH �YJ� ZMYS�Y
b�d� kobiet�
kotka ma tyle wdzi�ku
przeginaj�c grzbiet p�owy
kobiet� wilczyca - wo�aj�c przeci�gle
ociera si� o pie� drzewa
b�d� ko-
kobiet�
-biet� -ko-
kobiet�
kura gdacz�c sfruwa z p�otu
i przechadza si�
z niek�aman� godno�ci�
poduszka szarpni�ta paznokciem
wytryska w twarz
pieszczot� g�siego pierza
zar�ni�ta
zastygn� w kszta�t niepowtarzalny
tym kszta�tem b�d� wabi�
bezw�adnymi ramionami
obiecywa� rozkosz a� do dna niczego
dawa� - oddawa�
i b�d� tym doskona�ym pustym cia�em
0 CZYM MY�LI DZIEWCZYNA NA LEKCJI
GRAMATYKI J�ZYKA POLSKIEGO
Pojawi si� trzynastego listopada. Albo
kiedykolwiek.
Zejdzie z fotografii pisma ilustrowanego
w obcis�ych szortach kt�re poleca na lato.
Albo z ekranu. Ze zmierzchem Godarda
1 z dzik� r� kt�ra zast�pi nam dubbing.
Pojedziemy na wysp�
kt�r� dorysujemy na mapie.
Wsp�lny pok�j w hotelu b�dzie si� ko�ysa�
jak okr�t w chmurach.
Kto z nas si�
uratuje?
(Dziewczyna przyst�puje do tej my�li
z ko�em ratunkowym
na sercu)
Nauczycielka nosi czerwone skarpetki
na nogach demonstracyjnie wysuni�tych do przodu.
Jak gdyby rozumia�a przewag� czasu
i powag� my�li.
Alarm wyobra�ni. Perkusja serca.
Stan podgor�czkowy nocy. Noc: forma czasu.
Forma czasu przysz�ego
z�o�ona z formy osobowej: b�d� b�dziesz
b�dziemy b�dziecie b�d�
oraz z form bezokolicznika: kocha�.
B�d� kocha�.
60
61
WYW�D JESTEM'U
Tadeusz Kubiak
* * *
Czu�o�ci moich r�k si� ucz�
na kszta�tach kobiet i kamieni,
na puchu pi�r, na ostrzu no�a,
na chropowatej korze drzew.
Cierpliwo�� moich n�g poznaj�,
nie, nie na traktach rzymskich legii,
na dnie r�wniny rozw��czonej
w bolesnym sercu Europy.
�ci�gni�t� twarz nakrywam d�o�mi,
ogl�dam j� dotykiem palc�w.
Anibym w lustrze widzia� lepiej,
nie w �r�dle nawet,
Narcyz �lepy.
62
WYW�D JESTEM'U
Edward Stachura
ARCHITEKTURA
To jaka smuk�o�� teraz
kt�ry� pocz�ty jest
przez staro�ytny niepok�j drzewa
jak cerkiew albo dzwon
o ga��� wystaj�c� nad kopu��
jak gdyby ju� utrata nadziei
o ga��zi oliwnej
to jaka smuk�o�� teraz
a przecie� mog�e� drzewo rozpoczyna�
od gniazda tak s�dz�
�eby i nie�mia�o�� i podbr�dek
ukry� wysoko w tym stylu
63
WYW�D JESTEM-U
Edward Stachura
DU�O OGNIA
(fragment)
Nie by�em str�em ognia
w moim domu
James Joyce
Nie by�em str�em ognia w moim domu
rozrasta�y mnie domy nie moje i progi
i w li�ciach mia�em hotele to moje
Latoro�l by�em �adna bo nieuchwytna
p�dy nie kwit�y a rozbieganie mia�y
w�r�d ligi miast i pr�d�w asfaltu
Dziko ros�y mi biodra i pn�cza wszelakie
ale wysoko jak tr�bki i bardzo szlachetnie
tak przyp�yw ba�tycki i bursztyn wynosi na �up
Przepowiada�em sobie oddech nie d�ugi
- m�odo zga�niesz gdzie nie wiadomo
mi�dzy niebem a ziemi� dopali ci� znak -
Wi�c nie wietrzy�em krwi za winobraniem
lecz osi�ga�em w winie po�udnie
i przepowiedni ufa�em jak ufa si� psu
O w�osy dba�em bo w nich jest na pewno
najwi�ksza tkliwo�� a mo�e lotos kwiat
kt�ry nie znany mi wcale ale wspania�y
Poj��em si� z mg�y i jeszcze poj��em
�e mg�a nie dusi swoich lecz nosi
tak �agle fenickie fenickich �eglarzy
64
WYW�D JESTEM'U
J�zef Ratajczak
�WIADEK
Zbieg�em z miejsca wypadku.
Nie dam si� ci�gn��
za j�zyk.
Nic nie widzia�em.
Za szeroko mia�em otwarte oczy.
Za du�o by�o krzyku,
aby cokolwiek us�ysze�.
Jestem fa�szywym �wiadkiem
epoki. M�wi� na skr�ty.
Po�ykam ogie� wystyg�y ju�
na popi�. Ziemia Obiecana
dr�y we mnie. Spr�bujcie j�
wydoby�. Tylko tyle
mia�bym do powiedzenia.
To by�o okrutne bicie
serca. G�ow� w mur.
Widok zbyt dobrze zamkni�ty
wci�� kr�tsz� perspektyw�
pali� si� pod stopami.
Uciek�em. Niemy. �lepy.
Ka�dy opowie to samo.
Jakby �wiat�o wpierw zd�awi�
p�acht� �a�obnej krepy.
65
WYW�D JESTEM'U
Wis�awa Szymborska
URODZINY
Tyle naraz �wiata ze wszystkich stron �wiata:
moreny, mureny i morza, i zorze,
i ogie�, i ogon, i orze�, i orzech -
jak ja to ustawi�, gdzie ja to po�o��?
Te chaszcze i paszcze, i leszcze, i deszcze,
bodziszki, modliszki - gdzie ja to pomieszcz�?
Motyle, goryle, beryle i trele -
dzi�kuj�, to chyba o wiele za wiele.
Do dzbanka jakiego ten �opian i �opot,
i �ubin, i pop�och, i przepych, i k�opot?
Gdzie zabra� kolibra, gdzie ukry� to srebro,
co zrobi� na serio z tym �ubrem i zebr�?
Ju� taki dwutlenek rzecz wa�na i droga,
a tu o�miornica i jeszcze stonoga!
Domy�lam si� ceny, cho� cena z gwiazd zdarta -
dzi�kuj�, doprawdy nie czuj� si� warta.
Nie szkoda to dla mnie zachodu i s�o�ca?
Jak ma si� w to bawi� osoba �yj�ca?
Na chwil� tu jestem i tylko na chwil�:
co dalsze, przeocz�, a reszt� pomyl�.
Nie zd��� wszystkiego odr�ni� od pr�ni.
Pogubi� te bratki w po�piechu podr�nym.
Ju� cho�by najmniejszy - szalony wydatek:
fatyga �odygi i listek, i p�atek
raz jeden w przestrzeni, od nigdy, na o�lep,
wzgardliwie dok�adny i kruchy wynio�le.
66
WYW�D JESTEM'U
Wis�awa Szymborska
CIE�
M�j cie� jak b�azen za kr�low�.
Kiedy kr�lowa z krzes�a wstanie,
b�azen nastroszy si� na �cianie
i stuknie w sufit g�upi� g�ow�.
Co mo�e na sw�j spos�b boli
w dwuwymiarowym �wiecie. Mo�e
b�aznowi �le na moim dworze
i wola�by si� w innej roli.
Kr�lowa z okna si� wychyli,
a b�azen z okna skoczy w d�.
Tak ka�d� czynno�� podzielili,
ale to nie jest p� na p�.
Ten prostak wzi�� na siebie gesty,
patos i ca�y jego bezwstyd,
to wszystko, na co nie mam si�
- koron�, ber�o, p�aszcz kr�lewski.
B�d�, ach, lekka w ruchu ramion,
ach, lekka w odwr�ceniu g�owy,
kr�lu, przy naszym po�egnaniu,
kr�lu, na stacji kolejowej.
Kr�lu, to b�azen o tej porze,
kr�lu, po�o�y si� na torze.
67
WYW�D JESTEM'U
Jan Twardowski
V
RACHUNEK DLA DOROS�EGO
Jak daleko odszed�e�
od prostego kubka z jednym uchem
od starego sto�u ze zwyk�� cerat�
od wzruszenia nie na niby
od sensu
od podziwu nad �wiatem
od tego co nagie a nie rozebrane
od tego co wielkie nie tylko z daleka ale i z bliska
od tajemnicy nie wyk�adanej na talerz
od matki kt�ra patrza�a w oczy �eby� nie k�ama�
od pacierza
od Polski z ran�
ty stary koniu
68
WYW�D JESTEM-U
Jerzy Harasymowicz
CA�Y M�J DOBYTEK
M�j ca�y dobytek
to d�uga koszula poematu
w kt�rej sypiam
i w kt�rej przyjmuj� go�ci
Wykrzywione buty z nosami
zakr�conymi do g�ry
jak dzi�b d�onki
I jeszcze st�
biegn�cy truchtem
pe�en juk�w wyobra�ni
Poza tym u pasa mam
drewniany kubek dnia
To wszystko
69
WYW�D JESTEM'U
Tadeusz Kubiak
MOJE W�O�CI
Oto moje w�o�ci zielone,
bo wiosenne - buki i klony,
nad potokiem - modrzew zje�ony.
Oto moje w�o�ci - kwiat z kwiatem,
Nad kwiatami burze skrzydlate,
w kwiatach pszczo�y pachn�ce latem.
Oto moje w�o�ci z�ociste,
bo jesienne - czerwiennym li�ciem
dzikie wino p�yn�ce w Wis��.
A� pod gwiazd� - nad mro�nym brzegiem,
moje w�o�ci - bliskie, dalekie,
g�rskie �wierki pod ci�kim �niegiem.
70
WYW�D JESTEM'U
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
DRZEWO GENEALOGICZNE
Wiem, �e� ojczyzn� moj�, o morze prze�liczne!
Jak krew mi w�asna szumi twoja g��b trawiasta.
Moje drzewo genealogiczne
koralem z dna twojego tajemnie wyrasta.
M�j srebrno�uski ogon rozdzielono ci�ciem -
w s�o�cu ogniem zawrza�am i gin� z pragnienia.
Boli mnie kontakt z ziemi�, najl�ejsze st�pni�cie,
jak wodnic� niemow� z bajki Andersena.
Dlatego silna fala porywa mnie ka�da,
dlatego pragn� g��bi, powagi, swobody -
A na wieczn� pami�tk� rodzinnego gniazda
z oczu p�yn� mi strugi s�onej morskiej wody.
71
W�odzimierz S�obodnik
WYW�D JESTEM'U
WYW�D JESTEM'U
W�odzimierz S�obodnik
ZNALEZIONO SZCZ�TKI CZ�OWIEKA
ZMAR�EGO CZTERY MILIONY LAT TEMU
�y� miliony lat temu, ale tak jak ja
Poj��, czym bywa u�miech i czym bywa �za,
Jak ja pozna� bezsenno��
I piach wszelkiej nadziei, i poczyna� piach,
I dusz�cy nam gard�o najko�cistszy strach,
Kiedy panuje ciemno��.
Jak ja te� ora� ziemi�, by znale�� w niej gr�b,
Jak ja zawr�, ze �mierci� zawar� z ziemi� �lub,
Lecz w lat ton�cy wodach
Odczuwam tu� przy sobie ciep�o jego r�k,
Ogie� jego rozkoszy, ogie� jego m�k
I dawny ludzki oddech.
HISTORIA
Historia si� powtarza: mordy i grabie�e,
Wojny i w�ciek�e gwa�ty,
A obok tego dobro� i strzelisto�� sztuki,
Jej naj�ci�lejsze kszta�ty.
Chaos i �ad si� odwiecznie powtarza
I ze sob� si� jak kwiat z mieczem splata.
Jestem cz�owiekiem i d�wigam na sobie
Tysi�ce lat ciemno�ci, tysi�ce lat �wiat�a.
72
73
WYW�D JESTEM-U
W�odzimierz S�obodnik
PRAZIELEN
Zanim wygnano mnie z raju,
�y�em w�r�d prazieleni rajskich ogrod�w.
Szed�em po trawach,
szumia�y mi li�cie.
Pami�tam prazie�one ptaki i jaszczurki.
Nagi Adam, kocha�em nag� Ew�,
nagie g�ry, nagie doliny i nagie morze.
W owych prazamierzch�ych czasach
by�o mi obce uczucie strachu.
Nie zna�em nawet s�owa �strach".
Nie zna�em ani g�odu, ani pragnienia,
ani mi�o�ci nie odwzajemnionej.
�y�em jak li�cie i jak trawa,
jak rzeki i jak kwiaty.
Pszczo�y nie mia�y dla mnie ��d�a,
tylko - mi�d.
R�e nie mia�y dla mnie kolc�w,
tylko - szkar�at i aromat.
Nie krzy�owa�em w wyobra�ni
Syna Cz�owieczego,
jako �e sam nigdy nie by�em
ukrzy�owany.
Deszcz nie by� dla mnie
p�aczem nieba,
jako �e sam nigdy nie p�aka�em.
Zanim wygnano mnie z raju,
nie zna�em ci�kiej pracy
ani wojny.
W drzewach nie przeczuwa�em
jeszcze sochy ani dzid wojennych.
Nie zna�em mi�o�ci bli�niego
ani nienawi�ci.
By�em spokojny jak b��kit rajski
zawieszony nad ogrodami.
Nie przeczuwa�em jeszcze �mierci
i nie ba�em si� jej.
Wierzy�em w �ywot wieczny,
bo w raju nigdy nie wi�d�y
li�cie ani kwiaty
i nikt nie umiera�.
Ale w raju nie umia�em u�o�y�
�adnej pie�ni.
Umia�em tylko mrucze�.
Dopiero kiedy zjawi� si�
�w anio� ognisty
i wygna� mnie z raju,
dopiero kiedy pozna�em strach,
ci�k� prac�, wojn� i g��d,
u�o�y�em pie�� pi�kniejsz�
od szumu prazieleni,
pie�� palon� w ogniu
mi�o�ci, nienawi�ci, strachu i odwagi,
pie�� - wielki dzban,
z bezbrze�nego smutku ulepiony.
74
75
WYW�D JESTEM'U
Edward Stachura
[MY TO NIE WIEM CO CHCEMY...]
My to nie wiem co chcemy
ale ja bym si� tak narodzi�
z ptak�w ostatni raz
i do gaj�w oliwnych a go�cinnych niemniej
syna przenosi� i mi�ego mu konia
a potem to bym si� m�g� ju� sam �wi�towa�
i spala� a zapomnie� powoli
coraz wy�ej do s�o�ca i wy�ej
jak do studni gdzie nafta
i p�omie� moich w�os�w schodz�cy
76
WYW�D JESTEM'U
Ewa Lipska
MY
My - rocznik powojenny otwarty na o�cie� -
w pe�nokomfortowym stanie swojego cia�a
czytamy Sartre'a i ksi��ki telefoniczne.
Rozwa�amy uwa�nie wszelkie trz�sienia ziemi.
My. Rocznik powojenny ze spokojnych doniczek.
Wyprowadzony z bezspornych statystycznych wylicze�.
Nie dos�yszany w ha�asie pocz�tku.
Cierpi�cy na bezsenno�� i do �my podobny.
Powo�any do koncentracji nad.
Do naszych dni prowadz� zardzewia�e drzwi.
Schody kt�re prze�y�y hodowc� kanark�w.
Wodospad krok�w. Pogrzeb z orkiestr�. I krzyk
t�uczonych garnk�w.
Schodzimy powoli. Bardzo powoli. Z powag� drzewa.
Jest mo�e si�dma rano. Dzie� zbyt dok�adnie dojrzewa
i niekiedy przyjmuje smak gnij�cego jab�ka.
Najrozmaitsi ludzie gwa�townie wybiegaj�.
Ze schod�w. Z bram. Z hoteli. Z ust. Tu i tam.
Ob��kani po �okcie pensjonariusze �wiata.
Przeklinaj�. Przystaj� op�aceni na parkingach.
My zazdro�cimy tym
kt�rzy w wysokich sznurowanych butach
przeszli przez wojn�.
Zazdro�cimy
nocy oszcz�dnie po ma�ym kawa�eczku
rozdzielanych mi�dzy he�my znu�one.
Strza��w jak ognie sztuczne do ust poniesionych.
Wulgarnych wzrusze� nag�ego ocalenia.
0 tamtym �wicie
z miasta l�k wywo�ono na taczkach
1 wymiatano kule.
Cho� w twarzach jeszcze nie wystyg�o dr�enie
pozlepiano hejna�em gruzy i wyzwolenie
i poranione mury do hymnu wstawa�y.
77
WYW�D JESTEM'U
Ma�gorzata Hillar
Ludzie na wolno�� klaskali. Bramy si� otwiera�y.
W bramach kobiety rodzi�y dzieci:
nas. Jak�e od�wi�tnych. Powo�anych jeszcze przed
�witem.
Odpornych na cia�o. Otrz��ni�tych z chrz�stu broni.
Oddano narodzeniem naszym cze�� - zabitym.
A pami�� przestrzelon� d�wigamy
ju� my.
MY Z DRUGIEJ PO�OWY XX WIEKU
My z drugiej po�owy XX wieku
rozbijaj�cy atomy
zdobywcy ksi�yca
wstydzimy si�
mi�kkich g�os�w
czu�ych spojrze�
ciep�ych u�miech�w
Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekcewa��co wargi
Kiedy przychodzi mi�o��
wzruszamy pogardliwie ramionami
Silni cyniczni
z ironicznie zmru�onymi oczami
Dopiero p�n� noc�
przy szczelnie zas�oni�tych oknach
gryziemy z b�lu r�ce
umieramy z mi�o�ci
78
79
WYW�D JESTENTU
J�zef Baran
NIE MARTW SI�
Anna Kamie�ska
MARSZ O ZACHODZIE S�O�CA
to ju� nie my idziemy
to same nogi
za nas maszeruj�
to ju� nie my my�limy
to same j�zyki
za nas m�wi�
to ju� nie my �yjemy
to same �ycia
tocz� si�
od��czone
po r�wni pochy�ej czasu
i dobosz gdzie� si� zagubi�
i b�ben jego
i werbel
NIE MARTW SI�
Nie martw si� b�dzie jeszcze wiele do cierpienia
teraz masz prawo przylgn�� do r�kawa
czyjej� szorstkiej przyja�ni obowi�zek szcz�cia
kt�ry tak zaniedbujesz
niesumienny u�ytkownik czasu
poganiaj�cy dni jak g�si
na lebiod� nie martw si� wiele razy
b�dziesz umiera� a� si� nauczysz
na samym ko�cu wreszcie kocha� �ycie
80
81
NIE MARTW SI�
Anna Kamie�ska
WIECZ�R
Czasem jest pe�no ludzi po to
aby g��bsza by�a samotno��
tak bardzo jestem sama
�e nawet mnie ze mn� nie ma
mo�e sprosi� wr�ble okruchami
mo�e zmar�ych odpoczywaniami
wierna tylko noc i ciemno��
obiecuje �e zostanie ze mn�
82
Ma�gorzata Hillar
NIE MARTW SI�
NIEPOK�J
Jest ze mn�
zawsze
To on
ka�e mi odchodzi�
od kolorowych i ta�cz�cych
i chowa� si� w ��dce
na brzegu rzeki
Przez niego
uderzam bezsilnie g�ow�
0 niebieskie �ciany
1 zielony piec
Przed nim
uciekam w nocy
ulicami ci�kimi
jak asfalt
Gdy zobaczysz
�e tak biegn�
rzu� mi przez okno
s�onecznik
z�oty jak serce
83
NIE MARTW SI�
NIE MARTW SI�
An
Stanis�aw Grochowiak
DO S...
Jan Lecho�
ARIA Z KURANTEM
Bunt nie przemija, bunt si� ustatecznia;
Jest teraz w locie: dojrza�ym, dokolnym,
Jakim ko�uj� do�wiadczone or�y.
Bunt si� uskrzydla tak - jak udorzecznia.
Bo wpierw to by�o jakby piaskiem w oczy,
Turniejem ch�opc�w na s�onecznej pla�y;
A teraz ci�ki; teraz wi�cej wa�y.
Bunt si� uskrzydla tak - jak w kamie� toczy.
I pomy�l: czu�o��, ta �wietlista kula,
Teraz dopiero w mym pobli�u p�onie,
Luzuj�c szcz�ki, �agodz�c me d�onie.
Bunt si� uskrzydla tak - jak si� uczula.
Smutek taki mnie chwyci�, �e zda si�, a� skomli,
Ani przed kim si� �ali�, kto wie, kiedy minie,
Gdyby� to by�o mo�na usi��� przy kominie
I czyta� sobie stare wiersze Syrokomli!
I marzy�, jakby� poczt� w�drowa� podr�n�,
0 owych lasach, rzekach, tych dworach, tym zdroju,
1 my�le�, �e s� wszyscy w przyleg�ym pokoju,
Od kt�rych ci�gle list�w wygl�dasz na pr�no.
C� znajd�, je�li wyjd� takiego wieczoru?
Tu wszyscy przecie� obcy i ka�dy gdzie� �pieszy.
Ach, �adna mnie muzyka dzisiaj nie pocieszy,
Chyba �Aria z kurantem" ze Strasznego dworu.
84
85
NIE MARTW SI�
Ernest Bryll
Cӯ...
C�, m�czyzna nie p�acze. Tego si� uczy�em
Od samego dzieci�stwa. Coraz bardziej sucho
Mia�em pod powiekami. I wzrok by� ostrzejszy
I oddech spokojniejszy i �wiat jakby mniejszy
I m�j g�os w �wiecie nie brz�cza� tak krucho
C�, m�czyzna nie p�acze - bo zna sw� bezsi��
Uczy si� milkn�� i w ciemno�� odchodzi�
Przyjaci� nie mie� z wrogami si� godzi�
I t�skni� za �z� jedn� co by z bo�� �ask�
Pop�yn�a mu z oczu zamiast ziaren piasku
86
NIE MARTW SI�
Ernest Bryll
* * *
Uczy� si� by� m�czyzn�, z dzieci�stwa odchodzi�
Gry�� ziemi�, dysze� i zn�w si� podnosi�
Jakby si� nowy cz�owiek w nas narodzi�
Krwi� i potem op�ywa� o lito�� nie prosi�...
87
NIE MARTW SI�
Adam Zagajewski
* * *
Ucz� si� cierpienia na pami��
S� to d�ugie frazy kt�re ��cz� si�
ze sob� jak dni tygodnia
lecz nie tworz� miesi�cy i p�r roku
nie sprowadzaj� deszczu ani d�ugiego �ycia
Nie jest to przy tym zbyt wystawne cierpienie
Po pierwszych gestach purpurowych
rozpoczyna si� d�uga tu�aczka
po wysch�ym obszarze na p� zapomnianych
krzywd
i nie spe�nionych obietnic nienawi�ci
88
NIE MARTW SI�
Zbigniew Herbert
O CIERPIENIU
Wszystkie pr�by oddalenia
tak zwanego kielicha goryczy -
przez refleksj�
op�ta�cz� akcj� na rzecz bezdomnych kot�w
g��boki oddech
religi� -
zawiod�y
nale�y zgodzi� si�
pochyli� �agodnie g�ow�
nie za�amywa� r�k
pos�ugiwa� si� cierpieniem w miar�
swobodnie
jak protez�
bez fa�szywego wstydu
ale tak�e bez niepotrzebnej pychy
nie wywija� kikutem
nad g�owami innych
nie stuka� bia�� lask�
w okna sytych
pi� wyci�g gorzkich zi�
ale nie do dna
zostawi� przezornie
par� �yk�w na przysz�o��
przyj��
ale r�wnocze�nie
wyodr�bni� w sobie
i je�li to jest mo�liwe
stworzy� z materii cierpienia
rzecz albo osob�
89
grac
z nim
oczywi�cie
gra�
bawi� si� z nim
bardzo ostro�nie
jak z chorym dzieckiem
wymuszaj�c w ko�cu
g�upimi sztuczkami
nik�y
u�miech
NIE MARTW SI�
Wanda Bacewicz
90
WYKRE�LI� S�OWO �SAMOTNO��"
Noc
wszyscy �pi�
tylko w jednym oknie �wiat�o
nie jestem sama
tam kto� czuwa
mo�e schylony nad kartk�
pisze do kogo�
albo do siebie
mo�e strze�e chorego
a mo�e wyrwany ze snu
jasno�ci� usi�uje
odp�dzi� koszmary
- Popatrz w moj� stron�
m�wi� bezg�o�nie
- w�a�nie uciek�am
z wi�zienia mego snu
wzi�to mnie na przes�uchanie
tak okrutne
�e wy�ama�am kraty
i jestem tu
wpatruj� si� w twoje okno
rozwa�am nasz� bezbronno��
my�l� o samotno�ci
kt�rej przecie� nie ma
Zawsze czas
na wy�uskanie ziarna
a ziarno w nas kie�kuje
nawet bez udzia�u naszej woli
bo jest w nas pami��
tych kt�rzy z nami byli
przychodz� do nas
cho� i nie wzywani
91
NIE MARTW SI�
Wanda Bacewicz
W nocnej ciemno�ci
mieszaj� si� wymiary czasu
nie zapalajmy �wiat�a
by nie odp�dza� obraz�w
tak �atwo je przywo�a�
drzemi� w nas zawsze -
skrawek drogiej nam twarzy
zarys u�miechu
brzmienie g�osu
s�owa kt�re w nas zapad�y
przedmioty
zjawiska
Oto zn�w ksi�yc rzuca blask
w k�t naszego pokoju
jak w�wczas
gdy patrzyli�my na siebie
przera�eni rozstaniem
Ca�e to bogactwo
mieliby�my odrzuci�?
skaza� na zapomnienie
ca�y ten �wiat
kt�ry przecie� w nas �yje?
�yje tak mocno
�e tylko si� w nim zapami�ta�
i wykre�li� z naszych poj��
s�owo �samotno��"
92
UCIECZKA
Wcisn�� pi�ci
w oczy pe�ne �ez
i oto ju� si� p�ynie
w faluj�cej przestrzeni �wiate�
poprzez fiolet - cynober -
b��kit -
czasem br�zowe kreski
jak pogubione ga��zki drzew
przebiegaj� ci drog� -
zanurzasz si� w rozlewistych szaro�ciach
ciemniej�cych a� po granat
cho� dostrzegasz i z�ociste zygzaki
p�dz�ce zawrotnymi gromadami
- byle da� nurka
w nag�y przer�bel jasno�ci
ale jadowita czerwie� chlusta ci do oczu
wi�c zrywasz pi�ci
patrzysz zdumiony
w �wietlisto�� dnia
tak nierealnie realn�
kusi ci� kolorowo�� ucieczki
znowu r�ce ci�niesz do oczu
teraz czarne rozwidlone kreski
podobne ptakom
lec� w ceglastej przestrzeni
a gdzie� z boku
zrywa si� gromada igie�ek
czerwono-zielonych
jakby odpryski choinkowych bombek
gonisz je
ju� znikn�y
zagarnia ci� plama sepii
z wn�trzem zielonej zgnilizny
otwieraj�cej wrota
ku s�onecznej g��bi
93
lecz cofaj�cej si� b�yskawicznie
- koniec
ciemno��
nie ma ju� nic
wysch�o twoje �r�d�o
uwolnij oczy
i tak do syta zaznaj� ciemno�ci
czekaj
na nowy p�acz
w pi�ci
94
NIE MARTW SI�
Leopold Staff
RZ�SA
Janowi Parandowskiemu
W starym, zapuszczonym parku
Sta�em nad stawem
Pokrytym grubym ko�uchem rz�sy.
My�l�c,
�e woda by�a tu niegdy� przejrzysta
I dzi� by by� taka powinna.
Podj�t� z ziemi such� ga��zi�
Zacz��em zgarnia� zielon� patyn�
I odprowadza� do odp�ywu.
Zasta� mnie przy tym zaj�ciu
M�drzec spokojny
0 czole my�l� rozci�tym
1 rzek� z �agodnym u�miechem
Pob�a�liwego wyrzutu:
�Nie �al ci czasu?
Ka�da chwila jest kropl� wieczno�ci,
�ycie mgnieniem jej oka.
Tyle jest spraw arcywa�nych".
Odszed�em zawstydzony
I przez dzie� ca�y my�la�em
O �yciu i o �mierci,
0 Sokratesie
1 nie�miertelno�ci dus