878
Szczegóły |
Tytuł |
878 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
878 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 878 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
878 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Stefan M.Kuczy�ski
W�adys�aw Jagie��o 1350-1434
Warszawa: Wydawnictwo MON 1971
Na dysku pisa� Franciszek Kwiatkowski
U �o�a �mierci Wielkiego Ksi�cia Olgierda
Rogi my�liwskie dru�yny Jagie��owej gra�y daleko i dlatego go�cy,
kt�rzy od kilku godzin b��dzili po puszczy w poszukiwaniu nast�pcy
tronu, nie wiedzieli, czy ich s�uch nie zwodzi. A chcieli dotrze�
do ksi�cia jak najpr�dzej, gdy� rozumieli sami, �e wys�ani s� w
sprawie tak pilnej, jak nigdy przedtem. W Wilnie umiera� bowiem
wielki ksi��� litewski Olgierd i przed zgonem pragn�� zobaczy�
swego umi�owanego syna, Jagie���.
Wielki ksi��� mia� z dwu ma��e�stw liczne potomstwo, gdy� syn�w a�
dwunastu i c�rek dziewi��, ale spo�r�d wszystkich swych dzieci
nikogo tak nie kocha� i nikomu nie wr�y� tak �wietnej
przysz�o�ci, jak w�a�nie swemu sz�stemu synowi - Jagielle. Jego
te� wyznaczy� na tron wielkoksi���cy po sobie. Olgierd by�
wybitnym w�adc�, zdolnym dow�dc� oraz znakomitym politykiem.
Historycy okre�laj� go jako "jednego z najwi�kszych m��w stanu
�redniowiecza", je�eli wi�c on w�a�nie wyr�ni� Jagie��� spo�r�d
innych syn�w i krewnych, to m�ody ksi��� musia� posiada� cechy i
zdolno�ci, kt�re wyznacza�y go niejako na przysz�ego w�adc� i
wielkiego wodza.
Jagie��o, po litewsku Jogaila, urodzi� si� w roku 1350 lub 1351.
Od wczesnej m�odo�ci uczy� si� u boku ojca sztuki wojennej i
polityki. �r�d�a krzy�ackie i ruskie wymieniaj� Jagie��� jako
uczestnika walk i wypraw ojcowskich. Sprawy polityczne poznawa� w
rozmowach z ojcem i stryjem Kiejstutem oraz bior�c udzia� w
pertraktacjach z pos�ami pa�stw o�ciennych. Mimo niezbyt wysokiego
wzrostu i szczup�ej budowy by� silny, niezmiernie wytrwa�y i
zahartowany, znosz�c dzielnie zimna i upa�y. Podobnie do swych
krewnych, wszelako w stopniu wi�kszym ni� oni, rozmi�owany by� w
my�listwie i, gdy tylko m�g�, udawa� si� na �owy. Potrafi� �ciga�
konno uciekaj�ce �ubry lub tury i przebija� je oszczepem, co
wymaga�o nie tylko wielkiej odwagi, ale r�wnie� umiej�tno�ci
�wietnej jazdy konnej i znakomitego w�adania broni�.
Na �owach te� bawi� i tego maja 1377 roku, w kt�rym zaniem�g�
�miertelnie w. ks. Olgierd. Tote� go�cy z Wilna, poszukuj�cy
Jagie��y, dotarli do nast�pcy tronu w�a�nie wtedy, gdy na polanie
ogl�da� ubitego przed chwil� zwierza. Przy ksi�ciu znajdowa� si�
jego brat, Skirgie��o, oraz szwagier, Wojdy��o, a nadto grupa
dworzan i s�u�by.
Zawiadomiony przez przyby�ych wys�a�c�w o gro�nym stanie zdrowia
w. ksi�cia Olgierda, Jagie��o natychmiast wskoczy� na konia i wraz
z krewniakami i dworzanami pod��y� w stron� stolicy. Do ojca by�
bowiem szczerze przywi�zany i pragn�� ujrze� go jeszcze �ywego.
Ponadto nast�pca tronu musia� mie� na uwadze tak�e drugi pow�d,
kt�ry sk�ania� go do po�piechu, a mianowicie spraw� obj�cia w�adzy
nad Litw�. W pobliskich bowiem Trokach w�ada� brat umieraj�cego w.
ksi�cia, Kiejstut, kt�ry m�g� sam si�gn�� po tron wielkoksi���cy.
O w�adzy naczelnej w pa�stwie my�leli, niew�tpliwie, tak�e starsi
bracia Jagie��owi, synowie Olgierda i jego pierwszej �ony, Marii,
ksi�niczki witebskiej: Andrzej, zwany Garbatym, ksi��� po�ocki,
Dymitr Starszy ksi��� bria�ski i drucki, Konstanty ksi���
czernihowski i czartoryski, W�odzimierz ksi��� kijowski i Teodor
(Fiedor) ksi��� ratne�ski. Nale�a�o wi�c przyby� na czas, przej��
w�adz� po zgonie ojca i nie dopu�ci� do jakichkolwiek tar� i
zamieszek.
Jagie��o, galopuj�c w stron� Wilna, nie w�tpi�, �e tam, przy �o�u
konaj�cego, czuwa�a matka nast�pcy, Julianna z ksi���t twerskich,
ale wielka ksi�na by�a tylko kobiet�, co w owych czasach na
Litwie niewiele znaczy�o, i nie zdo�a�aby obroni� si� sama przed
zamachem stanu ze strony Kiejstuta lub kt�rego� z przyrodnich
braci Jagie��y.
Obj�cie za� w�adzy przez uzurpatora unicestwi�oby nie tylko prawa
do rz�d�w ukochanego syna Olgierdowego i narazi�o na
niebezpiecze�stwo jego �ycie, ale odbi�oby si� ujemnie i na
przysz�o�ci m�odszych braci Jagie��owych, syn�w tej�e Julianny:
Skirgie��y, Korybuta, Lingwena, Korygie��y, Wigunta i
�widrygie��y.
O tym wszystkim musia�a pami�ta� w. ksi�na Julianna, wysy�aj�c
go�c�w na poszukiwanie Jagie��y, i o tym my�la� nast�pca tronu,
pod��aj�c przez bezdro�a puszczy w stron� Wilna. Tam za�, w
stolicy, na Wysokim Zamku, czekaj�c w komnacie naro�nej na
umi�owanego syna, dogasa� wielki ksi��� Olgierd. Okna komnaty,
otwarte szeroko, dozwala�y wonnemu powietrzu majowemu dociera� do
p�uc chorego. Tote�, oddychaj�c z coraz wi�kszym trudem, wielki
ksi��� rozkaza�, by �o�e jego przesuni�to pod samo okno.
Wielka ksi�na Julianna, szczup�a, energiczna kobieta lat oko�o
pi��dziesi�ciu, ubrana w str�j podobny do szat mniszek ruskich,
czuwaj�ca przy chorym ma��onku ju� od wielu dni, pocz�tkowo
chcia�a si� sprzeciwi� poleceniu Olgierda w obawie, �e ch�odne
powietrze mo�e mu zaszkodzi�. Ale, gdy zapytany o zdanie lekarz w.
ksi�cia, franciszkanin, machn�� r�k� i rzek�, �ciszaj�c g�os:
- Mi�o�ciwa ksi�no, wielkiemu kniaziowi nic ju� nie zaszkodzi! -
w�wczas Julianna, zagryzaj�c usta i t�umi�c nap�ywaj�ce jej do
oczu �zy, nie przeszkodzi�a s�u�bie spe�ni� �yczenia chorego.
Gdy dworzanie przesuwali �o�e, Julianna wysz�a do s�siedniej
komnaty i skin�a na lekarza-franciszkanina.
- Powiedzcie mi, ojcze, ca�� prawd� o wielkim kniaziu - rzek�a -
�ywli b�dzie, czy te� ma umrze�?
Franciszkanin, kt�ry wiedzia�, �e ksi�na szczerze m�a mi�uje,
zawaha� si� chwil�, potem jednak o�wiadczy�:
- Do zachodu s�o�ca, mi�o�ciwa pani, wielki knia� doci�gnie, ale
czy doczeka ranka, to ju� tylko Bogu jedynemu wiadomo.
- Hospody pomi�uj! * (* Panie [Bo�e] zmi�uj si�!) - j�kn�a
wielka ksi�na.
- Je�li tedy pragniecie ochrzci� go - ci�gn�� dalej zakonnik - to
czy�cie to najp�niej przed nastaniem nocy.
Wielka ksi�na przy�o�y�a d�onie do oczu i tak trwa�a chwil�,
t�umi�c szloch, aby nie zdradzi� si� przed konaj�cym. A �e to by�a
kobieta o silnej woli, zapanowa�a wnet nad �alem i, otar�szy oczy,
powr�ci�a zn�w do m�owskiej komnaty.
- Gdzie jest Jagie��o? - zapyta� w. ks. Olgierd.
Wielka ksi�na otworzy�a w�a�nie usta, aby powiedzie�, �e go�cy po
nast�pc� tronu wys�ani zostali ju� wiele godzin temu, gdy nagle
wybuch� gwar na podw�rzu zamkowym: s�ycha� by�o gromkie wo�ania i
tupot kopyt.
- Synaczek pewnie przyjecha� - wykrzykn�a Julianna - zaraz tu
b�dzie!
Jako� nie myli�a si� i po kr�tkiej chwili do komnaty wbiegli
Jagie��o i Skirgie��o. Zdyszani przypadli do �o�a ojcowskiego.
- Ojcze, jako wam jest? - zapyta� Jagie��o.
- Czas m�j przyszed� - odpar�, oddychaj�c z trudem Olgierd, potem
za� rozkaza�, by wszyscy wyszli, jako �e on ma wa�ne sprawy do
om�wienia z Jagie���.
Pierwsza opu�ci�a komnat� Julianna, za ni� wyszed� Skirgie��o,
kt�ry nie trac�c g�owy uda� si� na dziedziniec i rozkaza�, by
zamkni�to bramy zar�wno Wysokiego Zamku, jak i dwu pozosta�ych:
Krzywego i Niskiego, oraz by za�ogi zamkowe nie wpuszcza�y nikogo
bez pozwolenia jego, Skirgie��y, lub ksi�cia Jagie��y.
Franciszkanin-lekarz wysun�� si� z izby chorego tu� po Skirgielle
i Olgierd zosta� w cztery oczy ze swym nast�pc�. Chwil� milczeli
obydwaj. O wszystkim bowiem prawie wiedzieli to samo. Wielkie
Ksi�stwo Litewskie by�o pa�stwem wielkim, licz�cym razem z
przy��czonymi ziemiami ruskimi oko�o 800 tysi�cy km. kw., z czego
terytoria rdzenne litewskie nie zajmowa�y wi�cej nad 90 tys. km.
kw. Pa�stwo to musia�o broni� si� przed Krzy�akami, odpieraj�c
coraz liczniejsze i coraz straszliwiej niszcz�ce najazdy Zakonu z
Prus i z Inflant. Krzy�akom w tej "walce za wiar�" pomaga�a przy
tym ca�a �rodkowo-zachodnia Europa, a nawet Anglia i Hiszpania,
gdy jednocze�nie ksi���ta litewscy musieli walczy� bez pomocy
postronnej nie tylko z Polsk� i W�grami na zachodzie, ale r�wnie�
z Tatarami na po�udniu i z coraz to pot�niej�cym pa�stwem
moskiewskim na wschodzie, z pa�stwem, kt�re stawa�o si�
nieub�aganym rywalem co do w�adania poszczeg�lnymi ziemiami
ruskimi.
Zagadnienie obrony przeciw Krzy�akom i zmaga� o terytoria ruskie z
Moskw� ��czy�o si� �ci�le ze sprawami wyznaniowymi. Poga�ska Litwa
by�a prze�ytkiem w�r�d chrze�cija�skich narod�w Europy, a jednak
ani dziad Jagie��y, w. ks. Giedymin, ani ojciec - w. ks. Olgierd,
mimo ci�g�ych kontakt�w z chrze�cija�skimi s�siadami; mimo
chrze�cija�skich ma��onek oraz obecno�ci misjonarzy katolickich i
kleru prawos�awnego na Litwie - nie zdecydowali si� na przyj�cie
chrztu i na chrystianizacj� narodu litewskiego.
Litwini bowiem byli niezmiernie przywi�zani do swych dawnych
wierze� i prastarych obyczaj�w, a nadto my�l o ugi�ciu czo�a przed
krzy�em by�a im tym mniej mi�a, im cz�ciej krzy� ten widzieli w
czarnej barwie na bia�ych i szarych p�aszczach rycerzy zakonnych.
W wyobra�ni ludu litewskiego �w krzy� kojarzy� si� prawie od dwu
stuleci z najazdami, wojn�, mordem i po�og�. Tote� ka�dy w. ksi���
litewski musia� si� liczy� z tym, �e wprowadzi� chrze�cija�stwo na
rdzennych ziemiach Litwy zdo�a�by jedynie drog� przymusu, a to
znowu mog�oby wywo�a� powszechny op�r poddanych i opowiedzenie si�
ich za panowaniem jakiego� innego cz�onka dynastii - wyznawcy
poga�stwa. Historia Litwy notowa�a wszak ju� jedn� pr�b� zmiany
wiary przez panuj�cego. W 1253 r. w. ks. Mendog przyj�� chrzest i
uzyska� nawet koron� kr�lewsk� od papie�a. Pod wp�ywem jednak
jawnej niech�ci swych poga�skich poddanych do chrze�cija�stwa,
wymieniony w�adca musia� wyrzec si� nowej wiary, co go zreszt� i
tak nie uchroni�o przed tragiczn� �mierci� z r�k poga�skich
przeciwnik�w.
Taka sytuacja istnia�a jednak tylko na ziemiach etnicznych Litwy:
na �mudzi i w Auksztocie, na terytoriach ruskich, przy��czonych w
XIII i XIV w. do pa�stwa litewskiego, by�o wr�cz odwrotnie. Tam
prawos�awna ludno�� ruska niech�tnie ulega�a poga�skim ksi���tom
litewskim. Tote� ksi���ta ci przewa�nie przyjmowali
chrze�cija�stwo w obrz�dku prawos�awnym, �enili si� z
ksi�niczkami ruskimi, m�wili po rusku i na skutek tego ruszczyli
si� tak dalece, �e niejeden z nich, na wypadek konfliktu
litewsko-moskiewskiego, opowiada� si� po stronie Moskwy i
emigrowa� z rodzin� z ojczystej Litwy na ziemie moskiewskie.
Dlatego i wszyscy starsi bracia Jagie��y byli wyznania
prawos�awnego, poniewa� otrzymali od ojca uposa�enie na
terytoriach ruskich Wielkiego Ksi�stwa. I wielcy ksi���ta tacy,
jak Olgierd czy Jagie��o, rozumieli dobrze, i� zyskaliby bardzo na
pos�uchu i wierno�ci poddanych ruskich, gdyby ci poddani
dowiedzieli si�, �e na tronie wile�skim zasiada chrze�cijanin, a
nie "wielki kr�l czcicieli ognia", jak nazywa� Olgierda patriarcha
carogrodzki, i nie "z�owierny, bezbo�ny" - jak stale okre�la�y
poga�skich wodz�w Litwy latopisy ruskie.
Powsta�a dwoisto�� polityki w. ksi���t litewskich. Ci sami
zwierzchnicy W. Ksi�stwa, kt�rzy oddawali na rdzennej Litwie cze��
starym bogom, starali si� w Konstantynopolu, aby patriarcha
utworzy� metropoli� dla ko�cio�a prawos�awnego na ziemiach ruskich
W. Ksi�stwa. Metropolia cerkiewna litewska istnia�a ju� za
Witenesa, p�niej za Gedymina, a gdy chwilowo upad�a, postara� si�
o jej wznowienie ojciec Jagie��y, w. ks. Olgierd.
Jagie��o zdawa� sobie doskonale spraw� z politycznej wagi
przyj�cia chrztu przez Litw�. Chrystianizacja bowiem nie tylko
umocni�aby autorytet w�adcy wile�skiego wobec jego prawos�awnych
poddanych, lecz tak�e odebra�aby moralne prawo do prowadzenia
podboju Litwy Zakonowi Krzy�ackiemu, kt�ry przecie� stale g�osi�
po �wiecie, �e powodem jego obecno�ci nad Ba�tykiem jest
konieczno�� nawracania Litwin�w na wiar� chrze�cija�sk�.
Ale do walki z s�siadami zachodnimi czy wschodnimi i do
chrystianizacji narodu konieczna by�a jak najwi�ksza koncentracja
si� i spok�j wewn�trz pa�stwa. Z tym jednak by�o gorzej. Jagie��o
posiada� liczne rodze�stwo. Pr�cz kilku si�str mia� przecie�
jedenastu braci i oko�o czterdziestu braci stryjecznych, kt�rzy
wywodzili si� od jego stryj�w: Narymunta, Kiejstuta, Lubarta,
Koriata i Jawnuty.
Wielu z tych bli�szych i dalszych krewnych w. ksi�cia nie
zadowala�o si� posiadaniem znacznych posiad�o�ci pod
zwierzchnictwem monarchy wile�skiego, lecz pragn�o by� ksi���tami
udzielnymi, niezawis�ymi lub ma�o zawis�ymi od suzerena. Dla
zaspokojenia swych politycznych ambicji lub dla powi�kszenia stanu
dotychczasowego posiadania ��czyli si� z przeciwnikami pa�stwa
litewskiego: z W�grami czy Polsk�, pa�stwem moskiewskim czy
Krzy�akami. Gotowi byli podda� cz�� lub nawet ca�e W. Ksi�stwo
nieprzyjacielowi, byle postawi� na swoim. Pragnienia niekt�rych
Giedyminowicz�w si�ga�y dalej nad ambicj� wi�kszego terytorium.
My�leli o zaj�ciu tronu wielkoksi���cego, jako starsi od Jagie��y
wiekiem i do�wiadczeniem politycznym. W�r�d nich najbardziej
niebezpiecznym dla w. ksi�cia by� jego stryj Kiejstut, ks. trocki,
wieloletni wsp�pracownik Olgierda, nieustraszony wojownik i
moralny przyw�dca zwolennik�w utrzymania poga�stwa na Litwie.
Aby opanowa� gro�b� podboju Litwy z zewn�trz przez jej s�siad�w
oraz zabezpieczy� j� przed rozpadem od wewn�trz, nale�a�o mie�
si��. A si�y tej umieraj�cy w. ks. Olgierd nie m�g� przekaza�
synowi, gdy� jej nie posiada�.
Le�a� wi�c i stroskanym wzrokiem wpatrywa� si� w umi�owanego syna.
- Chod� bli�ej - wyszepta� wreszcie.
Jagie��o uczyni� krok, ukl�k� przy �o�u tak, i� g�ow� mia� tu�
przy twarzy ojca, i rzek�:
- Nie m�czcie si�, ojcze i panie, macie czas, jeszcze mo�e bogowie
nie po�l� wam �mierci.
Co� w rodzaju zm�czonego u�miechu przemkn�o po licach wielkiego
ksi�cia.
- Chcia�bym, synaczku - odpar� z trudem - wszelako czuj�, �e to
m�j koniec. A w bog�w naszych nie wierzymy przecie ani ty, ani ja.
I dlatego dam si� dzisiaj ochrzci� * twej matce... niechaj ma
chocia� tak� pociech�... (* Wed�ug niekt�rych �r�de� Olgierd mia�
przyj�� na �o�u �mierci chrzest, chocia� ze wzgl�du na poga�skich
poddanych sprawie chrztu zmar�ego nie nadano rozg�osu i sprawiono
mu pogrzeb poga�ski.)
Urwa� i oddycha� ci�ko. Jagie��o chcia� mu dalej m�wi� dobre
s�owa, ale Olgierd uczyni� znak, by milcza�.
- Nie przerywaj mi, synaczku - wytchn�� z trudem - musz� ci rzec
co potrzeba, p�ki jeszcze zdo�am. S�uchaj!
- S�ucham, ojcze i panie!
- Trzy sprawy przekazuj� ci, synaczku... Nie zdo�a�em ich
wype�ni�... �ycia nie starczy�o... ty musisz tego dokona�... Jedna
to chrzest Litwy... Wiem, i� to trudna rzecz... wiem! Ale inaczej
zgn�bi� nas Krzy�acy alibo Ru� nas wch�onie... Pami�taj!
- Ojcze i panie - odezwa� si� Jagie��o - przecie� ani stryj
Kiejstut, ani inni nie ochrzczeni krewniacy nie zgodz� si� na to i
nar�d przeciw mnie porusz�.
- Musisz, synaczku, by� tak silny... by si� buntowa� nikt nie
o�mieli�... I to jest sprawa druga... Si�a twoja! Musisz
krewniak�w za karki wzi��...
- A sk�d onej si�y wezm�?
- Musisz mie� pomoc spoza Litwy... Polska alibo Moskwa... bo
Krzy�ak to ci� zawsze zdradzi i pchnie no�em, a Tatarzy os�abli i
sami walcz� z sob�...
Chory urwa� i zn�w ci�ko oddycha�, chciwie wci�gaj�c powietrze z
otwartego okna. Gdy mu ul�y�o, pocz�� m�wi� dalej:
- Pami�tasz onego franciszkanina Piotra?
- Kt�rego, ojcze i panie? Czy tego Greka z Kandii?
- Tego...
- Pami�tam!
- On prawi�... �eby� poj�� kt�r��... z c�rek Ludwikowych... a
wtedy... mia�by� pomoc... z Polski... przeciw Krzy�akom... i
mia�by�... si�� przeciw... krewniakom...
- Tak, ojcze i panie! I mnie to m�wi�... Wszelako Ludwik nie da
c�ry w ma��e�stwo nie ochrzczonemu ksi�ciu...
- To... si�... ochrzcisz...
Olgierd zn�w przerwa� i ci�ko dysza�. Jagie��o za� milcza� i
zastanawia� si� nad s�owami ojca.
- Trudno b�dzie - rzek� wreszcie - w�dy obiecuj� wam, ojcze i
panie, �e b�d� si� stara� wol� wasz� wype�ni�.
- To... dobrze... A trzecia... sprawa... Strze� si� Dymitra...
moskiewskiego... Moskw� trzeba... albo pobi�... albo z ni�... w
zgodzie �y�...
- Tak te� b�d� pr�bowa� czyni�, ojcze i panie!
- To... do...brze! A nie ufaj... nikomu... jeno... mat...ce
two...jej i pom...nij, �eby�... opiekowa� si�... m�odszy...mi...
bra�...mi...
- B�d� si� opiekowa�, ojcze i panie!
- Pom...nij... �widry...gie��o... niespokoj...ny ch�opiec...
Olgierd urwa�. Oddycha� ju� z najwi�kszym wysi�kiem i m�wienie
m�czy�o go niepomiernie. Jagie��o czeka� czas jaki� jeszcze na
dalsze s�owa rodzica, ale widz�c, �e Olgierd rozmawia� ju� nie
zdo�a, wsta� z kl�czek i uda� si� do s�siedniej komnaty, w kt�rej
oczekiwali na zako�czenie rozmowy wielkiego ksi�cia z nast�pc�
tronu wielka ksi�na, lekarz-zakonnik i Skirgie��o.
- Je�li chcecie, mi�a matko, ochrzci� rodzica - rzek� - to nie
zwlekajcie, bo nie wydaje mi si�, by do�y� nocy.
Ale w. ksi���, chocia� ju� ma�o przytomny, doczeka� wieczoru i
zgas� dopiero noc�, wysrebrzon� �wiat�em ksi�yca, w�r�d
osza�amiaj�cej woni majowego kwiecia i pienia s�owik�w.
I tej�e nocy tron wielkoksi���cy na Litwie obj�� na mocy decyzji
ojcowskiej Jagie��o. W przeciwie�stwie bowiem do Polski czy Rusi,
w pa�stwie litewskim po zgonie panuj�cego nowym monarch� stawa�
si� nie najstarszy z syn�w, ale ten, kt�rego przed �mierci�
wyznaczy� na nast�pc� ojciec. Tak by�o po zgonie w. ks. Giedymina,
kiedy to wielkim ksi�ciem zosta�, mimo istnienia braci starszych,
Jawnuta, tak te� sta�o si� po �mierci Olgierda, kt�ry umieraj�c w
1377 roku przekaza� w�adz� wielkoksi���c� nie swoim braciom ani
starszym synom, ale w�a�nie ukochanemu i, najwidoczniej,
wykazuj�cemu szczeg�lne uzdolnienia do sprawowania rz�d�w,
sz�stemu z rz�du synowi - Jagielle.
Wielki Ksi��� Litewski
Staj�c na czele ogromnego, a uwik�anego w r�norakie trudno�ci
pa�stwa litewsko-ruskiego, m�ody wielki ksi��� mia� przed sob�
problemy pa�stwowe pozornie nie do rozwi�zania. Obrona pa�stwa
przed atakami ze wszystkich stron wymaga�a scentralizowania w�adzy
w r�ku wile�skiego monarchy, ale dokonanie tej centralizacji
mo�liwe by�o jedynie przy spokoju na wszystkich granicach.
Tymczasem krewni nowego wielkiego ksi�cia knuli przeciw jego
w�adzy intrygi i wi�zali si� z wrogimi Litwie s�siadami.
Jawny rozd�wi�k pomi�dzy nowym w. ksi�ciem a niekt�rymi z jego
krewnych, rozpocz�� si� ju� pod koniec 1377 r. Jagie��o,
uzyskawszy dane, �wiadcz�ce o tajnych kontaktach Andrzeja
Garbatego, ks. po�ockiego z Moskw�, postanowi� usun�� tego brata z
Po�ocka i osadzi� tam Skirgie���. Andrzej nie czeka� na zbrojn�
wypraw� przeciw sobie, lecz zbieg� do Pskowa, gdzie zosta�
�yczliwie przyj�ty i - za zgod�, niew�tpliwie, w. ks.
moskiewskiego, kt�rego w�adz� uzna� nad sob� - osadzony na
"ksi�stwie" pskowskim. Oko�o 1380 r. s�u�b� u w. ks. moskiewskiego
przyj�� drugi przyrodni brat Jagie��y, Dymitr Starszy
Olgierdowicz, ks. bria�ski, kt�ry od w�adcy moskiewskiego otrzyma�
jako zaopatrzenie gr�d Perejas�aw Zaleski. Trzecim zbiegiem
litewskim do Moskwy, wcze�niejszym nieco, by� ks. wo�y�ski, Dymitr
Michaj�owicz - Koriatowicz, syn Koriata - Micha�a Giedyminowicza,
zwany Bobrok. Sympatyzowa� z w. ks moskiewskim tak�e stary ksi���
Kiejstut i, by� mo�e, zostawa� w jakim� porozumieniu ze zbieg�ymi
Olgierdowiczami. W ka�dym razie jego polityka w latach 1379-1381
wymierzona by�a jawnie przeciw Jagielle i mia�a w. ksi�ciu
utrudni� wsp�udzia� w rozgrywce pomi�dzy Tatarami a Moskw�.
Wykorzystuj�c bowiem os�abienie Ordy na skutek walk domowych w.
ks. moskiewski Dymitr Iwanowicz ju� od roku 1373 szykowa� si� do
pr�by si� z wielkorz�dc� mongolskim, Mamajem. Zmusiwszy
sprzymierze�ca litewskiego, w. ksi�cia twerskiego, do uznania
moskiewskiego zwierzchnictwa w 1375 r. i odni�s�szy zwyci�stwo nad
oddzia�em Tatar�w nad Wo�� w 1378 r., w ks. moskiewski poczu� si�
w roku 1380 do�� silny, by stawi� czo�o pot�dze Mamajowej w
otwartym polu.
Poniewa� wodza tatarskiego ��czy�y dobre stosunki z Jagie��� i
nale�a�o si� spodziewa�, �e w. ks. litewski opowie si� po stronie
Mamaja, Dymitr Iwanowicz moskiewski popiera� czynnie opozycj�
ksi���t litewskich przeciw Jagielle, licz�c, �e wa�nie wewn�trzne
uniemo�liwi� Litwie wyst�pienie zbrojne przeciw pa�stwu
moskiewskiemu, zw�aszcza �e w ci�gu trzydziestu dwu lat rz�d�w
Olgierda i kilku pierwszych lat panowania Jagie��y Krzy�acy
dokonali z Prus oraz Inflant 96 wypraw, na kt�re Litwini
odpowiedzieli zaledwie czterdziestoma dwiema - bo ju� im si�
brak�o.
Szczeg�lnie zajadle atakowali Krzy�acy w latach 1377-1379 ziemie
litewskie pod Wilnem oraz Podlasie, a wi�c posiad�o�ci Kiejstuta.
Dotychczas zawsze Kiejstut na spustoszenie terytori�w litewskich
stara� si� odpowiada� pustoszeniem kraj�w zakonnych. Tym razem
jednak ksi��� zawar� 29 wrze�nia 1379 r. w Trokach uk�ad z
Krzy�akami, na mocy kt�rego Zakon mia� nie napada� na ruskie i
podlaskie ziemie Kiejstuta, a za to stryj Jagie��y zostawia� panom
zakonnym woln� r�k� w najazdach na Wilno i �mud�, a wi�c na
obszary podlegaj�ce bezpo�rednio w. ks. litewskiemu. To mia�o
uniemo�liwi� wymarsz wojsk Jagie��y przeciw w. ks. moskiewskiemu.
Jednak�e m�ody w. ksi��� litewski umia�, przy pomocy oddanych
sobie ludzi, uzyskiwa� potrzebne informacje. Pozornie pogodzony z
traktatem Kiejstuta, dla sparali�owania poczyna� stryja, Jagie��o
zawar� 27 lutego 1380 r. w Rydze paromiesi�czny uk�ad z Zakonem
Inflanckim, a nast�pnie w lasach dawidyszskich 31 maja 1380 r.
traktat z Zakonem Pruskim. Na mocy wymienionych uk�ad�w, za
zabezpieczenie litewskiego Po�ocka i terytori�w Jagie��owych,
zostawia� w. ksi��� Krzy�akom swobod� w atakowaniu trockiej
dzielnicy Kiejstuta. Ta umowa, b�d�ca jedynie rewan�em za traktat
Kiejstuta, umo�liwia�a Jagielle wzi�cie udzia�u w wydarzeniach na
wschodzie, gdy� by� pewien, �e chocia� kilka miesi�cy ziemie
litewskie - poza dzielnic� trock� - nie b�d� atakowane i niszczone
przez Krzy�ak�w.
W dniu 1 wrze�nia 1380 r. mia�y si� po��czy� nad Donem wojska
litewskie Jagie��y oraz tatarskie Mamaja i wsp�lnie maszerowa� na
Moskw�. W�dz tatarski przyby� w um�wionym czasie nad Don i czeka�
ca�y tydzie� na Litwin�w, ale do spotkania nie dosz�o, chocia� w
chwili bitwy na Kulikowym Polu armia w. ks. litewskiego znajdowa�a
si� jakoby zaledwie o jeden dzie� marszu od pola walki.
R�nie mo�na t�umaczy� t� nieobecno�� si� litewskich w zmaganiach
moskiewskotatarskich nad Donem. O ile latopisy ruskie nie
przesadzaj� i Jagie��� od Mamaja dzieli�o istotnie tylko
trzydzie�ci kilka kilometr�w (trzydzie�ci wiorst), czyli trzy do
czterech godzin drogi dla lekkiej jazdy, to nasuwa si�
podejrzenie, �e w. ksi��� celowo "nie zd��y�" na pole bitwy. Mo�na
wszak mniema�, �e w interesie Litwy by�o, aby Tatarzy nie uzyskali
zupe�nej przewagi nad Rusi� Moskiewsk�, poniewa� staliby si�
w�wczas gro�ni r�wnie� dla pa�stwa litewskiego, zg�aszaj�c
pretensje do ziem ruskich, wchodz�cych w sk�ad W. Ksi�stwa.
Polityka litewska, niew�tpliwie, widzia�aby ch�tnie r�wnowag� si�
mi�dzy Moskw� i Z�ot� Ord�, gdy� w�wczas Litwa mog�aby odgrywa�
rol� j�zyczka u wagi i uzyskiwa� korzy�ci od obu pot�g. Z drugiej
jednak strony kl�ska w. ksi�cia moskiewskiego by�aby tak na r�k�
Jagielle i rozwi�zywa�aby tyle trudno�ci politycznych zewn�trznych
i wewn�trznych Litwy, �e jest wprost nieprawdopodobne, aby w. ks.
litewski �wiadomie dzia�a� na niekorzy�� tatarskiego
sprzymierze�ca. Nale�y wzi�� tak�e pod uwag�, �e w. ks. Dymitr
Iwanowicz uderzy� na Tatar�w pr�dzej, ni� tego oczekiwali -
w�a�nie po to, aby nie zd��yli po��czy� si� ze swoimi
sojusznikami: Litwinami i Olegiem riaza�skim. Wed�ug latopisu
Nikonowskiego wojska Jagie��y w chwili bitwy nad Donem dochodzi�y
dopiero do Odojewa, a wi�c od uj�cia rzeki Niepriadwy do Donu,
czyli do pola walki, znajdowa�y si� nie o "trzydzie�ci wiorst" jak
podaj� niekt�re kroniki, ale o r�wne 120 km, tzn. nie mog�y w por�
zd��y� na pomoc Mamajowi.
Po rozgromieniu wojsk tatarskich nad Donem przez Dymitra
Iwanowicza Do�skiego Jagie��o wycofa� si� natychmiast, ale w
powrotnej drodze nie ul�k� si� walki z cz�ci� wojsk moskiewskich
(by�y to prawdopodobnie sprzymierzone z Moskw� oddzia�y ksi���t
wierchowskich. znad Ugry i g�rnej Oki, wracaj�ce z wyprawy),
kt�re rozbi� i pozbawi� zdobytych na Tatarach �up�w. Przy tej
okazji wyp�dzi� z Bria�ska swego opornego brata, Dymitra
Starszego, kt�ry w bitwie na Kulikowym Polu bra� udzia� po stronie
moskiewskiej.
Mimo jednak tych drobnych korzy�ci i nie zmniejszonej si�y bojowej
wojsk litewskich, sytuacja polityczna Jagie��y pogorszy�a si�
niezwykle. Popieraj�cy bowiem przeciwnik�w w. ksi�cia litewskiego
Dymitr Do�ski by� tryumfatorem, a dotychczasowy sojusznik przeciw
Moskwie, Mamaj - ratowa� si� ucieczk� i w nied�ugim czasie zosta�
zamordowany. Co wi�cej, autorytet pogromcy Tatar�w, Dymitra
Do�skiego, wzr�s� tak wysoko, i� stawa�o si� jasne, �e na wypadek
konfliktu moskiewsko-litewskiego ludno�� ruska ziem litewskich
b�dzie sprzyja�a raczej prawos�awnemu zwyci�zcy "bezbo�nego"
Mamaja ni� poga�skiemu jego sprzymierze�cowi.
Dowody takiego nastawienia Rusin�w w pa�stwie litewskim Jagie��o
uzyska� ju� w nied�ugim czasie. Pierwszym z nich by� przejazd z
Kijowa do Moskwy metropolity ruskiego Cypriana, zwierzchnika
litewskiej metropolii prawos�awnej, pretenduj�cego r�wnie� do
w�adzy nad cerkwi� w pa�stwie moskiewskim. Po kl�sce Mamaja, wobec
zachwiania si� autorytetu Litwy na ziemiach ruskich, Cyprian w
maju 1381 r. przeni�s� sw� siedzib� do Moskwy, wskazuj�c tym
niejako, gdzie si� znajduje o�rodek moralny ruskiego prawos�awia.
By�o to dla polityki litewskiej powa�nym ciosem. Drugim,
alarmuj�cym dowodem by� bunt Po�ocka na wiosn� 1381 r. i
wyp�dzenie przez Po�occzan, osadzonego tam przez Jagie���, ks.
Skirgie��y "niechrze�cija�skiego w�adcy", chocia� ksi��� ten by�
ju� ochrzczony w obrz�dku prawos�awnym i nosi� imi� Iwan.
W. ksi��� litewski nie m�g� tolerowa� tego buntu, kt�ry nie
st�umiony m�g� si� sta� iskr� rozpalaj�c� wielki po�ar
antylitewski na wschodnich po�aciach pa�stwa. Ruszy�y wi�c
wszystkie niemal wojska Jagie��owe pod wodz� Skirgie��y i,
uzyskawszy pomoc w oddzia�ach Zakonu Inflanckiego, przyst�pi�y do
zdobywania Po�ocka.
Skierowanie wi�kszo�ci si� w. ksi�cia pod Po�ock u�atwi�o
dzia�anie stronnikom Kiejstuta oraz zr�cznie snutej intrydze
Krzy�ak�w. Ju� uprzednio oni przecie�, zawieraj�c z Kiejstutem
uk�ad wymierzony przeciw Jagielle, poinformowali wnet o tym
w�a�nie Jagie���, obecnie za� ostrzegli Kiejstuta, �e m�ody w.
ksi��� wyda� go na �up Zakonowi. Tej przyjacielskiej us�ugi mia�
dope�ni� komtur Liebenstein, a r�wnocze�nie, dla udowodnienia
prawdziwo�ci tego ostrze�enia, Krzy�acy dwukrotnie, w lutym i w
czerwcu 1381 r., najechali posiad�o�ci starego ksi�cia.
Kiejstut przesta� si� waha�. Zebrawszy wojsko ze swej dzielnicy
pod pozorem odwetowej wyprawy na ziemie Zakonu, stary ksi���
uderzy� niespodziewanie 1 listopada 1381 r. na Wilno, wzi�� do
niewoli Jagie��� z jego matk� i m�odszymi bra�mi. Zmusiwszy
bratanka do pisemnego zrzeczenia si� w�adzy wielkoksi���cej na
rzecz zdradzieckiego stryja, Kiejstut ofiarowa� zdetronizowanemu
Jagielle Ksi�stwo Witebskie. Tam mia� mie� go na oku z pobliskiego
Po�ocka, przywr�cony do w�adzy przez w. ks. Kiejstuta, Andrzej
Olgierdowicz Garbaty.
Jagie��o, kt�rego poza zamachem stanu dokonanym przez Kiejstuta,
nie zaskoczono ju� nigdy, nie maj�c wyboru udawa�, �e godzi si� z
losem i spokojnie przyjecha� na dawny udzia� ojcowski - do
Witebska. W istocie jednak ani chwili nie my�la� o rezygnacji. I
podczas gdy Kiejstut manifestowa� sw� �yczliwo�� dla niedawnego
przeciwnika Jagie��owego, Dymitra Do�skiego, i zawiera� z nim
traktat przyja�ni, ust�puj�c w. ksi�ciu moskiewskiemu niekt�re
po�acie ziem ruskich Litwy, przysz�y kr�l polski, za po�rednictwem
zbieg�ego spod Po�ocka na Inflanty Skirgie��y, rozpocz�� akcj�
przeciw uzurpatorowi.
Z charakterystyczn� dla wszystkich jego p�niejszych poczyna�
dok�adno�ci� ustali� i zsynchronizowa� dzia�anie swych
sojusznik�w. Rz�dz�cy na Siewierszczy�nie rodzony brat Jagie��y,
Dymitr M�odszy - Korybut, mia� zapocz�tkowa� akcj� i odci�gn��
si�y zbrojne Kiejstuta na dalekie od Wilna i Trok Zadnieprze. Po
odej�ciu wojsk Kiejstuta mieszczanie wile�scy, w�r�d kt�rych mia�
przewag� element niemiecki, pod wodz� oddanego Jagielle Hanulona,
mieli opanowa� miasto i u�atwi� wkroczenie tam Jagie��y. Poniewa�
za� trudno by�o przypu�ci�, by stary Kiejstut ust�pi� z w.
ksi�stwa bez walki, pomoc przeciw uzurpatorowi musieli zapewni�
wrogowie Kiejstuta - Krzy�acy.
Zakon bowiem, snuj�c intryg� i celowo zdradzaj�c ksi���tom
litewskim tajne uk�ady przez zakonnych, przecie� zawierane
dyplomat�w, nie pragn�� widzie� Kiejstuta na tronie
wielkoksi���cym. Chcia� sk��ci� jedynie Jagie��� z Kiejstutem,
wznieci� walki wewn�trzne na Litwie i wyci�gn�� z tego korzy�ci
dla siebie. Zamach stanu dokonany przez Kiejstuta, kt�rego
komturzy krzy�accy w listach do matki Jagie��owej ks. Julianny,
nazywali bez wahania "w�ciek�ym psem" i kt�rego s�usznie uwa�ali
za swego najzacieklejszego wroga, nie by� po my�li Zakonu.
Krzy�acy pragn�li wojny domowej na Litwie, a nie przej�cia w�adzy
wielkoksi���cej z m�odych, mniej do�wiadczonych r�k Olgierdowicza
w silne i do�wiadczone d�onie zajad�ego przeciwnika "pobo�nych
braci". Ponadto wiele pozor�w wskazywa�o na to, �e syn Olgierda
ekspansj� litewsk� kierowa� b�dzie przede wszystkim na wsch�d,
podczas gdy nie mog�o ulega� w�tpliwo�ci, i� rz�dy Kiejstuta
ostrze polityki skieruj� na zach�d. Uk�ad Kiejstuta z Dymitrem
Do�skim potwierdza� w zupe�no�ci te przypuszczenia.
Gdyby zreszt� Krzy�acy mogli �ywi� jakie w�tpliwo�ci, to nowy
w�adca Wilna rozwia� je dok�adnie. W dwa miesi�ce po obj�ciu
w�adzy przez Kiejstuta spad� na ziemie krzy�ackie najazd litewski,
jakiego dawno ju� nie pami�tano. Litwini, wynurzywszy si� z bor�w
nadnieme�skich, w styczniu 1382 r. spustoszyli i wyniszczyli
okolice Welawy, Taplawy, Frydlandu i Altenburga, po czym cofn�li
si� bezkarnie, uprowadzaj�c je�c�w. Odwetowa rejza krzy�acka w
lutym cofn�a si� nie osi�gn�wszy celu wyprawy, poniewa� Litwini
stawili niezwykle silny op�r. W kwietniu za� tego� roku Kiejstut
skierowa� drug� wypraw� pod Jurborg. W�wczas, l�kaj�c si� dalszych
najazd�w, Krzy�acy poparli zamys�y odwetowe Jagie��y i Korybuta.
Moment akcji przeciw Kiejstutowi obrany by� trafnie. Moskwa i inne
dzielnice p�nocno-wschodniej Rusi, po niedawnych zmaganiach z
Mamajem os�ab�y i uzna�y ponownie zale�no�� od Z�otej Ordy, a
wkr�tce mia� spa�� na nie straszliwy poch�d chana Tochtamysza
(kt�ry w sierpniu 1382 r. spali� Moskw� i wymordowa� ca�� jej
ludno��). Nieprzychylne wi�c Jagielle, a sprzyjaj�ce Kiejstutowi
wp�ywy moskiewskie mog�y by� nie brane pod uwag�. Wobec za�
os�abienia si� Dymitra Do�skiego og� chciwych zdobyczy
terytorialnych na wschodzie Giedyminowicz�w musia� niech�tnie
zapatrywa� si� na trudne, krwawe walki z Krzy�akami pod rz�dami
Kiejstuta, a �yczliwiej my�le� o Jagielle, w kt�rym widziano
pocz�tkowo kontynuatora polityki Olgierda, wyra�nie zaznaczaj�cego
ongi�, i� "ca�a Ru� ma do Litwy nale�e�".
U�o�ywszy wi�c plan i zapewniwszy sobie sojusznik�w, Jagie��o
przyst�pi� do akcji. Kiejstut oblegaj�cy Jurborg zosta�
poinformowany, �e ksi��� siewierski, Korybut-Dymitr, odm�wi� mu,
jako w. ksi�ciu, udzielenia pomocy wojskowej przeciw Krzy�akom i
daniny corocznej. Kiejstut, nie podejrzewaj�c prawdopodobnie
Korybuta o zmow� z innymi bra�mi, a by� mo�e chc�c szybkimi
decyzjami zd�awi� bunt w zarodku, przerwa� rozpraw� z Zakonem i
wyruszy� szybko z Wilna na Zadnieprze. By� to wyra�ny b��d ze
strony starego ksi�cia: zostawia� stolic� i pa�stwo na opiece
Witoldowej, a samemu z ca�ym prawie wojskiem udawa� si� na dalek�
Siewierszczyzn�. Jak wynika z post�powania Kiejstuta, stary ksi���
nie dostrzega� spisku lub go lekcewa�y�, za� w��czenia si� do
buntu Jagie��y nie oczekiwa�, gdy� wezwa� go - jako swego lennika
- na pomoc, a ponadto ruszy� na Korybuta, nie oczekuj�c na
nadej�cie ksi�cia witebskiego i pozostawiaj�c go za sob�, przez co
nara�a� si� na odci�cie od Wilna lub wzi�cie przez opornych
ksi���t, Jagie��� i Korybuta, w dwa ognie.
Jagie��o nie omieszka� wykorzysta� sytuacji i zamiast na
Zadnieprze pomaszerowa� na Wilno, kt�re - przy pomocy mieszczan
pod wodz� Hanulona - zaj�� 12 czerwca 1382 r.
Kiejstut wyruszy� ze stolicy przed 25 maja i w drugiej dekadzie
czerwca zetkn�� si� z wojskami Korybuta, ponosz�c kl�sk� i trac�c
pi�ciuset swych wojownik�w. Zawiadomiony o wyst�pieniu Jagie��y
zarz�dzi� odwr�t i w pierwszych dniach lipca by� ju� w drodze
powrotnej za Berezyn�, sk�d d��y� do po��czenia swych si� z
Witoldem.
Witold zawi�d� oczekiwania ojcowskie na ca�ej linii. Przede
wszystkim nie pilnowa� Wilna i o zaj�ciu stolicy przez Jagie���
dowiedzia� si� niemal ostatni. Gdy usi�owa� ze swoimi wojskami
Wilno odzyska�, zosta� pobity przez Olgierdowicza i sromotnie
- wed�ug opinii kronikarzy krzy�ackich wyparty z Litwy w�a�ciwej
tak �e zbieg� na Podlasie, gdzie pocz�� zbiera� nowe si�y do walki
z Olgierdowiczami. Jagie��o, nie trac�c czasu, obleg� Troki. Gr�d
ten pocz�tkowo si� broni�, ale gdy nadesz�y sprzymierzone z
Jagie��� oddzia�y krzy�ackie, Troki podda�y si� prawowitemu w.
ksi�ciu, kt�ry odda� je wraz z ca�ym ksi�stwem trockim swemu
wiernemu bratu, Skirgielle, we w�adanie lenne.
W sierpniu 1382 r. zjawi�y si� pod Trokami oddzia�y Kiejstuta i
Witolda. Stary ksi��� �udzi� si� bowiem jeszcze, �e odzyska bodaj
sw� dawn�, trock� dzielnic�. Ale by�y to tylko z�udzenia. W tym
czasie ju� zi�� Kiejstuta, Janusz ks. mazowiecki, zaj�� podlaskie
grody: Drohiczyn i Mielnik i obleg� w Brze�ciu nad Bugiem �on�
Kiejstutow�, Birut a na odsiecz Trok nadesz�y wojska Jagie��y i
sprowadzone przez Skirgie���, oddzia�y inflanckie pod dow�dztwem
mistrza inflanckiego Vrimersheima.
Przewaga przeciwnik�w by�a tak wyra�na, �e Kiejstut sam uzna�
beznadziejno�� walki. Wszcz�� wi�c uk�ady i wraz z synem zda� si�
na �ask� zwyci�skiego bratanka. Przewieziony zosta� z Witoldem do
Wilna, a nast�pnie umieszczony pod stra�� Skirgie��y w wi�zieniu w
Krewie i tam po kilku dniach Kiejstut zako�czy� �ycie:
�mier� jego po dzie� dzisiejszy zosta�a nie wyja�niona. �r�d�a
wsp�czesne m�wi� o niej rozmaicie. Jedne stwierdzaj�, �e "nikt
nie wie, jak umar�", inne m�wi� o samob�jstwie starego ksi�cia - i
te s� najliczniejsze, s� tak�e takie, a do nich nale�y i
nie�yczliwy Jagielle D�ugosz, kt�re oskar�aj� w. ksi�cia o
spowodowanie �mierci stryja. Skarga Witolda, pisana zreszt� przez
Krzy�ak�w, m�wi o wsp�lnej winie Jagie��y i Skirgie��y, nie
wskazuj�c, kto by� g��wnym winowajc� zgonu Kiejstuta. Wydaje si�,
�e dawniejszy pogl�d wielu autor�w, i� Kiejstut zosta� w swej celi
uduszony z woli Jagie��y, nie jest s�uszny.
O ile bowiem, na pierwszy rzut oka wydaje si�, �e rozkaz
zamordowania stryja musia� pochodzi� od zwyci�skiego bratanka,
jako �e bez niego nie o�mielono by si� targn�� na krewskiego
je�ca, jak r�wnie�, �e Jagie��o pozbywa� si� przecie� wielkiego
k�opotu z chwil� zgonu tak gro�nego przeciwnika, to po g��bszym
zbadaniu �atwo daje si� spostrzec, �e sta�o si� to, je�eli nie
wbrew woli Jagie��y, to bez jego wiedzy i uprzedniej zgody. Wydaje
si� bowiem, �e gdyby Jagie��o chcia� si� pozby� przeciwnik�w, to
ju� kaza�by zg�adzi� i Kiejstuta, i Witolda. By�oby wszak bardzo
dziwne, gdyby kaza� mordowa� starego, maj�cego i tak niezbyt wiele
lat �ycia na �wiecie stryja, a pozostawia� przy �yciu m�odego,
energicznego jego syna, kt�ry - si�� rzeczy - musia� sta� si�
wrogiem mordercy ojca.
Tymczasem Witold po zgonie Kiejstuta nie okazuje �adnych wrogich
manifestacji pod adresem Jagie��y, przeciwnie, za po�rednictwem
krzy�ackim prosi� Jagie���, by mu odda� dzielnic� po ojcu, i mia�
zamiar lojalnie mu s�u�y�. Nast�pnie, mimo dwukrotnej ucieczki do
Krzy�ak�w i wielu szk�d, jakie wyrz�dzi� Litwie i Jagielle, Witold
bez obawy wraca na Litw�, nie l�ka si� zemsty Jagie��y i od 1392
r. 38 lat wiernie i lojalnie istotnie z nim wsp�pracuje. Gdyby
podejrzewa� Jagie��� o zamordowanie rodzic�w, to przecie� mia� w
ci�gu tych 38 lat tysi�ce okazji, by go uwi�zi�, zdradzi�, zabi�.
Tymczasem okazywa� mu przyja�� i szacunek. Trudno by�oby uwierzy�
w to, aby Witold w tych latach, gdy ju� osi�gn�� w�adz�
wielkoksi���c�, i nie potrzebuj�c si� liczy� z Jagie��� tak jak w
pierwszych latach po swym drugim powrocie od Krzy�ak�w, b�d�c
te�ciem w. ksi�cia moskiewskiego, maj�c na zawo�anie sojusz z
Krzy�akami i Z�ot� Ord�, kuszony niejednokrotnie do wyst�pie�
przeciw Jagielle przez Zygmunta Luksemburczyka, aby ten pot�ny
ju� Witold chcia� serdecznie i przyja�nie wsp�y� i wsp�pracowa�
z Jagie���, gdyby wiedzia�, �e to on jest zab�jc� ojca i matki A
jednak �y� w przyja�ni i zemsty nie szuka�, co wskazywa�oby
wyra�nie, �e nie Jagie��o by� winowajc� zgonu Kiejstuta. To za�,
�e w skardze zredagowanej przez Krzy�ak�w Witold oskar�y�
stryjecznych braci o zabicie ojca i matki, o niczym nie �wiadczy,
bo skarg� t� stylizowali panowie zakonni, kt�rzy w tym czasie ju�
zarzucili wersj� samob�jstwa Kiejstuta, lansowan� w roku 1382, a
obmy�lili wersj� now� - winy Jagie��y. Zarzuty ich by�yby trudne
do obalenia, gdyby nie to, o czym ju� wspomniane by�o wy�ej, �e
nie tylko Jagielle zgon Kiejstuta by� na r�k�. Zainteresowani tym
zgonem byli tak�e: a) Krzy�acy, b) mieszczanie wile�scy z
Hanulonem na czele, c) wybitniejsi bojarzy litewscy, d) rodzina
Jagie��y, a zw�aszcza matka, w. ks. Julianna, siostra, Maria
Olgierd�wna, wdowa po Wojdylle, oraz brat w. ksi�cia - Skirgie��o.
Je�eli chodzi o Krzy�ak�w, to "pobo�ni bracia"nienawidzili
Kiejstuta od wielu lat i nie mogli �ywi� z�udze�, �e stary ksi���,
o ile wyjdzie �ywy z niewoli, b�dzie, w miar� si� i mo�no�ci,
stara� si� kierowa� polityk� litewsk� zawsze przeciw Zakonowi.
By�o zatem w ich interesie, aby ich nieub�agany wr�g nie wyszed� z
wi�zienia i nie mia� ponownej okazji do si�gania po w�adz� lub
namawiania Jagie��y do posuni�� antykrzy�ackich. �e w�a�nie oni
odegrali jak�� rol� przy zg�adzeniu Kiejstuta, �wiadczy staranne
rozpowszechnianie przez nich wersji o samob�jstwie starego w.
ksi�cia. Wersja ta wyst�puje i w kronikach krzy�ackich, i musia�a
by� przez nich rozg�aszana po �wiecie, skoro zanotowa� j� z dobr�
wiar� i polski kronikarz, Janko z Czarnkowa. Dla obrony dobrego
imienia Jagie��y "panowie zakonni" nie kiwn�liby nawet palcem,
musieli wi�c mie� wyra�ne powody rozpowiadania o samob�jstwie
Kiejstuta. Charakterystyczne, �e kronika Wiganda podaje dwie
sprzeczne wersje tego wydarzenia. Pierwsza z nich m�wi wyra�nie,
�e Kiejstut zosta� w niewoli uduszony, druga, �e nikt nigdy nie
wiedzia�, w jaki spos�b umar�. K. Stadnicki omawiaj�c t�
sprzeczno�� kroniki przypuszcza, �e Wigand "nie chcia� powiedzie�
prawdy", gdy� by�aby niepochlebna dla Zakonu.
Oczywi�cie, Krzy�acy nie zabijaliby Kiejstuta sami, lecz do mordu
tego musieli zach�ci� kogo� spo�r�d Litwin�w. Przez mord ten
uzyskiwali nie tylko usuni�cie swego wroga, ale r�wnie�
zaostrzenie wewn�trznych trudno�ci dynastii na Litwie i zwr�cenie
si� syn�w i zwolennik�w zabitego o pomoc do Zakonu. A to dawa�o
Krzy�akom mo�no�� ingerencji w wewn�trzne sprawy Litwy i u�atwia�o
prowadzenie jej podboju w imi� "sprawiedliwo�ci", dla tego czy
innego zbiega-ksi�cia litewskiego.
Mieszczanie wile�scy z Hanulonem na czele musieli si� obawia�, �e
na wypadek wypuszczenia Kiejstuta, stary ksi��� b�dzie si� m�ci�
na nich jako na tych, kt�rzy u�atwili Jagielle powr�t na tron
wielkoksi���cy. Nie by�oby to jeszcze nazbyt gro�ne, gdyby mogli
mie� pewno��, �e ani Kiejstut, ani Witold nie si�gn� ponownie po
tron wile�ski, albo �e nie zajm� wp�ywowego stanowiska przy
Jagielle. Ale za to nikt r�czy� nie m�g�, a jak dalece s�uszne
by�y ich obawy, dowodem tego by�o p�niejsze wywy�szenie Witolda,
mimo jego dwukrotnej jeszcze zdrady wobec Jagie��y. Nale�y zwr�ci�
uwag�, �e przecie� "capitaneus vilnensis"i posiadacz d�br na
Litwie, Hanulo, wola� pojecha� wraz z Jagie��� do Polski i nie
wr�ci� ju� do Wilna, w kt�rym rz�dzi� Witold. Widocznie
bezpieczniej czu� si� poza zasi�giem bezpo�rednich rozkaz�w
rodziny Kiejstuta. Zach�ceni wi�c przez podszepty krzy�ackie,
mieszczanie wile�scy mogli wp�ywa� na to, by Kiejstut nie wyszed�
z wi�zienia.
Wybitniejsi bojarzy litewscy, przeciwnicy Kiejstuta, mogli �ywi�
obawy podobne do obaw mieszcza�skich. Wszak Kiejstut nie zawaha�
si� kaza� powiesi� wiernego Jagielle bojara, szwagra jego,
Wojdy���, chocia� przez ma��e�stwo z Mari� Olgierd�wn� Wojdy��o
nale�a� niejako do dynastii panuj�cej. Gdyby Kiejstut wr�ci� kiedy
do w�adzy, to jeszcze mniej liczy�by si� z przeci�tnymi bojarami,
wiernymi Jagielle, tym bardziej �e Jagie��o po zwyci�stwie nad
Kiejstutem skaza� na �mier� kilku wybitniejszych bojar�w - s�ug
Kiejstuta. Poza tym Kiejstut reprezentowa� dawne stosunki na
Litwie: poga�skie, o silnej w�adzy wielkoksi���cej, pogardza�
wsp�prac� z bojarstwem (st�d mia�a wyp�ywa� jego niech�� do
Wojdy��y, i� �mia� si�gn�� po r�k� ksi�niczki z rodu Giedymina,
sam b�d�c tylko bojarem), walczy� chcia� przede wszystkim z
Krzy�akami, a w zgodzie �y� z Moskw�. Tymczasem bojarzy poczynali
rozumie�, �e Litwa nie mo�e si� utrzyma� jako rezerwat poga�stwa
pomi�dzy pa�stwami chrze�cija�skimi, pragn�li odgrywa� pewn� rol�
w �yciu pa�stwowym, a przede wszystkim chcieli spokoju od strony
krzy�ackiej, gdy� wojna z Zakonem nara�a�a ich posiad�o�ci
litewskie na zniszczenie. Bojarzy woleli walk� na Rusi, gdzie o
�up by�o �atwiej, a sama wojna nie grozi�a zniszczeniem ziem i
dom�w na rdzennej Litwie. Dlatego b�d� z w�asnego natchnienia, dla
zyskania �aski Jagie��y i zabezpieczenia si� od gro�by powrotu do
rz�d�w Kiejstuta, b�d� z podszeptu krzy�ackiego mogli wp�yn�� na
"komornik�w Jagie��owych", reprezentant�w tej samej klasy
bojarskiej, i spowodowa� �mier� ksi���cego je�ca.
Rodzina Jagie��y r�wnie� pragn�a niew�tpliwie uzyska� pewno��, �e
gro�ny starzec nie wyjdzie ju� na �wiat z baszty zamku krewskiego,
�e ju� nigdy nie zagrozi im nowym zamachem. Usuni�cie bowiem
Jagie��y do Witebska przekre�la�o widoki na przysz�o�� jego
m�odszych braci, kt�rzy stawali si� rodzin� jedynie drobnego,
udzielnego ksi�cia, nie mog�cego zapewni� im samodzielnych
ksi�stw. W. ks. Julianna odgrywa�a w 1382 r. jeszcze wybitn� rol�
polityczn� i musia�a mie� wp�yw na syn�w, gdy� w akcie darowizny
�mudzi Krzy�akom z tego roku Julianna wymieniona jest przed
m�odszymi bra�mi Jagie��y. Nie by�oby wi�c czym� niezwyk�ym, gdyby
w. ks. Julianna uleg�a namowom krzy�ackim i postara�a si� o zgon
Kiejstuta nawet bez wiedzy syna - Jagie��y, tym bardziej �e
ostrze�enie Krzy�ak�w z 1379 r. okaza�o si� s�uszne. Je�eli bowiem
nakaz zamordowania wi�nia krewskiego wyszed� od Julianny lub
kogo� z rodze�stwa Jagie��owego, to nale�y pami�ta�, �e nie zawsze
post�powanie matki i braci Jagie��y pokrywa�o si� z wol� i
zamierzeniami samego w. ksi�cia litewskiego. Opr�cz za� Julianny i
m�odszych braci �mierci Kiejstuta mog�a si� jeszcze domaga�
siostra Jagie��y, Maria Olgierd�wna, kt�rej m�a, Wojdy���,
Kiejstut kaza� powiesi�. Najbardziej za� na �mierci Kiejstuta
zyskiwa� Skirgie��o. On przecie� odziedziczy� po zmar�ym jego
ksi�stwo trockie i jego stanowisko u boku w. ksi�cia Litwy.
Charakterystyczne te� jest, �e Witold godzi� si� z Jagie��� i
okazywa� mu przyja��, ale by� stale w z�ych stosunkach ze
Skirgie���, tak i� nawet kr�lowa Jadwiga musia�a wp�ywa� na
za�agodzenie stosunk�w mi�dzy nimi. Wreszcie - Skirgie��o zmar�
otruty. Nikt inny nie by� mu tak wrogi, jak Witold, wi�c
aczkolwiek trudno oskar�a� Witolda o spowodowanie tej �mierci,
nale�y uzna�, �e podejrzenia mog�y pada� na niego, w�a�nie jako na
m�ciciela �mierci ojca, a mo�e i matki. Skirgie��o mia� te� w 1382
r. bliskie kontakty z Krzy�akami, �atwo mogli uradzi� wsp�lnie o
ko�cu Kiejstuta, kt�rego przecie� do Krewa przewozi� w�a�nie
Skirgie��o i kt�ry niejako czuwa� nad nim.
Z powy�szego wynika, �e wielu mog�o by� winowajc�w zg�adzenia
Kiejstuta i brak podstaw, aby win� t� ponosi� jedynie i koniecznie
Jagie��o. Nale�y podkre�li�, �e w�a�nie Witold, znajduj�cy si� pod
opiek� Jagie��y, nie poni�s� szkody na zdrowiu w wi�zieniu i �e
raczej wszystko wskazuje na to, �e ucieczka Witolda z wi�zienia
odby�a si� za cich� wiedz� Jagie��y, kt�ry po zgonie Kiejstuta,
obawiaj�c si� o �ycie jego syna, postanowi� mu u�atwi� wydobycie
si� na wolno��.
Bez zgody Jagie��y �onie Witolda, ksi�nej Annie, nie pozwolono by
odwiedza� m�a, a przecie� jedynie na skutek tych odwiedzin
codziennych m�g� uwi�ziony Witold wydosta� si� na wolno��. Co
prawda, �r�d�a nie przekaza�y �lad�w porozumienia mi�dzy w.
ksi�ciem a ksi�n� Ann�, ale zdaje si� nie ulega� w�tpliwo�ci, �e
je�eli si� porozumieli, to uczynili to w najwi�kszej tajemnicy,
aby czyja� niewczesna gorliwo�� lub nienawi�� nie spowodowa�y
�mierci Witolda bez woli, a nawet wbrew woli i wiedzy Jagie��y.
Prawdopodobnie wielki ksi��� spotka� si� w jakim� ustroniu le�nym
pod Wilnem z ksi�n� Witoldow� o um�wionej porze. Je�eli tak by�o
- a wszystko przemawia za tym, �e oboje dzia�ali w porozumieniu -
to ksi�na, nie domy�laj�c si� pocz�tkowo, by� mo�e, o co chodzi,
stawi�a si� na owo spotkanie z ci�kim sercem. �wie�o wszak zmar�
w tajemniczy spos�b Kiejstut, wi�ziony wraz z Witoldem...
Jakie� wi�c musia�o by� jej zdumienie i rado��, gdy przyby�y na
rozmow� Jagie��o, okaza� strapionej ksi�nie nie tylko zwyk��,
�askaw� uprzejmo��, ale tak�e naj�ywszy niepok�j o losy Witolda.
- Wierzcie nam, ksi�no - powiedzia� wreszcie - mi�ujemy waszego
ma��onka i nie chcieliby�my ani by go ubili jego wrogowie, ani by
d�ugie miesi�ce gni� w wi�zieniu.
- Tedy ka�cie go pu�ci�, mi�o�ciwy panie i bracie! - zawo�a�a
niew�tpliwie po tych s�owach ksi�na, przyk�adaj�c r�ce do serca,
kt�re pocz�o uderza� przy�pieszonym rytmem.
- Pu�ci� go mo�emy, mi�a ksi�no, w�dy nie w naszej jest jeszcze
mocy zapewni� Witoldowi, by si� na niego kto nie targn��...
- C� tedy ma czyni�?
Wielki ksi��� spojrza� na ni� bacznie i chwil� milcza�, jakby si�
waha�. Po czym rzuci� okiem doko�a, czy pilnuj�cy go ludzie s�
do�� daleko i wreszcie rzek� cichym g�osem:
- Ufacie nam, ksi�no?
- Ufam, mi�o�ciwy kniaziu i panie!
- Tedy s�uchajcie, zapami�tajcie dobrze i niech was bogowie
strzeg�, by�cie o naszej rozmowie tutaj komukolwiek s�owo rzekli,
bo to mo�e by�by wyrok �mierci na waszego ma��onka...
- Ni s�owa nie rzekn� nikomu, mi�o�ciwy panie!
- Zwa�ajcie wi�c: dzi�, pod wiecz�r, po�lemy wam do domu
pozwole�stwo, o kt�re niby�cie nas prosili, aby�cie mogli co
wiecz�r z dwiema s�u�ebnymi odwiedza� m�a waszego i zostawa� z
nim co noc do rana...
- Mi�o�ciwy kniaziu - szepn�a czerwieni�c si� ksi�na Anna - c�
ma��onkowi memu pom�c mo�e do ratowania si� moja osoba?
Jagie��o wykona� r�k� niecierpliwy gest, jakby chcia� rzec, by mu
nie przerywano, potem �ciszy� g�os jeszcze bardziej i m�wi� dalej:
- S�u�ebne b�d� s�a�y wam �o�e, ksi�no, a potem b�d� odchodzi�y.
I tak b�dzie co wieczora. Rozumiecie?
- Rozumiem, mi�o�ciwy panie i bracie, ale c� z tego dla mego
ma��onka?
Wielki ksi��� pochyli� si� ku uchu ksi�nej i rzek� tak cicho, �e
ledwie dos�ysza�a, a ju� nie m�g� tego us�ysze� kto�, kto by nawet
znajdowa� si� tu� obok w lesie i �ledzi� ksi�n�:
- Przebierzecie Witolda za jedn� ze s�u�ebnych, a s�u�ebn�
u�o�ycie w �o�u, odziawszy j� w szaty Witolda...
Ksi�na Anna nareszcie zrozumia�a. B�ysk zdumionej rado�ci
rozja�ni� jej lico. Odszepn�a wnet:
- Poj�am, mi�o�ciwy kniaziu! I w szatach s�u�ebnej Witold ma
zbiec?
- Tak, tej nocy zaraz na Mazowsze, do siostry i szwagra, ksi�cia
Janusza. Konie rozstawne przygotujecie wcze�niej i nikt Witolda
nie zgoni! O siebie za� nie l�kajcie si�. My was obronimy!
Oczy ksi�nej Anny zal�ni�y.
- Niech by mi nawet i co uczynili, wszelako ma��onek m�j b�dzie
wolny i zdr�w.
- Szcz�liwy nasz krewniak jest, i� tak� ma niewiast� - powiedzia�
w. ksi��� - wszelako postaramy si�, by i wam nic si� nie
przytrafi�o. Nie l�kajcie si�!
Jagie��o dotrzyma� s�owa. Gdy bowiem dzi�ki przebraniu za s�u�k�
Witold wydosta� si� pewnej nocy z wi�zienia, a ksi�na wraz z
drug� s�u�k� zosta�a rano aresztowana i stawiona przed wielkiego
ksi�cia, Jagie��o nie tylko jej nie ukara� za u�atwienie Witoldowi
ucieczki, lecz przeciwnie pozwoli� jej uda� si� w �lad za m�em do
Krzy�ak�w. Zas�uguje r�wnie� na uwag�, �e wed�ug �r�de�
krzy�ackich - a wi�c w. ksi�ciu nie�yczliwych - pod Trokami
w�a�nie Jagie��o prosi� mistrza krzy�ackiego o �agodne obej�cie
si� z wi�zionymi Kiejstutem i Witoldem.
To wszystko, jak wolno s�dzi�, oczyszcza Jagie��� z zarzutu
spowodowania �mierci Kiejstuta. Ponadto jest ca�kowicie mo�liwe,
�e stary ksi��� zmar� pod wp�ywem wzburzenia na serce, na skutek
przegranej, wi�zienia w lochu, beznadziejno�ci sytuacji, a mo�e i
z�ego obej�cia si� z nim dozorc�w. Poniewa� za� nie umiano
wyt�umaczy� jego zgonu, przypuszczano zab�jstwo przez uduszenie,
zw�aszcza �e ten rodzaj �mierci dla uwi�zionych ksi���t by�
praktykowany w ca�ej �redniowiecznej Europie.
Porozumienie z Polsk�
Zgon Kiejstuta u�atwi� Jagielle sytuacj� na Litwie, ale nie
rozwi�zywa� wielu innych trudno�ci. Przede wszystkim za udzielon�
pomoc kazali sobie zap�aci� wysok� cen� Krzy�acy. Na zje�dzie
Jagie��y z przedstawicielami Zakonu 31 pa�dziernika 1382 r.
ustalono czteroletni rozejm pomi�dzy Litw� a Zakonem z tym, �e na
��danie obydwie strony obowi�zane s� okazywa� sobie pomoc zbrojn�.
Wszelako Jagie��o musia� si� zobowi�za�, �e nie wyda nikomu wojny
bez zgody Krzy�ak�w, co by�o pomy�lane przez nich jako ochrona
ksi���t mazowieckich, w danej chwili popieranych przez Zakon, ale
co r�wnie� ogranicza�o suwerenn� w�adz� w. ksi�cia Litwy. Dalej,
za pok�j i niepopieranie zbieg�ego do Prus Witolda, odst�pi�
Jagie��o Zakonowi po�ow� �mudzi, na p�noc od Dubissy, na skutek
czego Krzy�acy uzyskiwali bezpo�rednie po��czenie Prus oraz
Inflant. Wreszcie, ze wzgl�du na europejsk� opini�, zmuszono
Jagie��� do obietnicy, �e w ci�gu czterech lat przyjmie w