8574
Szczegóły |
Tytuł |
8574 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8574 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8574 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8574 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
August Strindberg
KRONIKI KR�LEWSKIE
GUSTAW III
cztery akty (bez ods�on)
1902
OSOBY
GUSTAW III
ARMFELT
ELIS SCHR�DERHEIM
GENERA� PECHLIN
HORN
RIBBING
ANCKARSTR�M
FERSEN
DE GEER
MUNCK
TAUBE
LILJENSPARRE
NORDSTR�M � rotmistrz, rze�nik
OLOF OLSSON � rzecznik stanu ch�opskiego
KELLGREN
THORILD
BELLMAN
HALLMAN
KEXELL
HOLMBERG � ksi�garz
HALLDIN
BADIN � Murzyn
PAPILLON � kamerdyner
KR�LOWA ZOFIA MAGDALENA
PAN SCHR�DERHEIM
OSOBY DRUGOPLANOWE
SCENERIA
Akt I Ksi�garnia Holmberga
Akt II Komnata kr�lewskich audiencji w zamku Haga
Akt III Pok�j w Huvudsta
Akt IV W zamku Kina w Drottningholm
AKT PIERWSZY
Ksi�garnia HoImberga w Sztokholmie. Lada i p�ki po prawej. Ksi�garz Holmberg stoi przy zielonym pulpicie i sprawdza kopia�, podsun�wszy okulary na czubek g�owy. Za lad� krz�ta si� HaIIdin. W g��bi sceny okno i otwarte drzwi wychodz�ce na bulwar nadbrze�a; wida� maszty i �agle. Na prawo w rogu piec kaflowy z popiersiem Russa we wn�ce. Obok stoi Anckarstr�m czytaj�cy francusk� gazet�. Clas Horn czyta t� sam� gazet�, zagl�daj�c Anckarstr�mowi przez rami�. Na �rodku sceny st� z przyborami do pisania, gazetami i ksi��kami.
PAPILLON
(kamerdyner kr�lewski, wchodzi szybko)
Czy gazeta ju� przysz�a?
HALLDIN
(podaje mu gazet�)
Prosz� bardzo!
HOLMBERG
Pan Papillon! Ju� fruwa na mie�cie? Co nowego s�ycha�?
PAPILLON
Jej Kr�lewska Mo�� spo�yje �niadanie u Clasa na Rogu z pann� Manderstr�m, dok�adnie o jedenastej.
HOLMBERG
To kr�lowa. Ale gdzie jest kr�l?
PAPILLON
W Finlandii, naturalnie!
HOLMBERG
Na rosyjskiej wojnie, naturalnie, ale gdzie, gdzie?
PAPILLON
Tego nie wiem, nie wiem.
HOLMBERG
Niech przeczyta w gazecie, to zobaczy!
Papilion zagl�da do gazety. Wpada w pop�och.
Anckarstr �m podnosi g�ow�.
PAPILLON
Czy to prawda?
HOLMBERG
Nie wiem! Mo�e Halldin co� wie?
HALLDIN
(przera�ony)
Ja nigdy nic nie wiem.
PAPILLON
Nawet jak smakuje chleb i woda? Tego chyba nie zapomina si� tak pr�dko.
HALLDIN
Zakosztowa�em goryczy �mierci, panie Papillon, ale pan Holmberg zakosztowa� chleba i wody...
PAPILLON
Wszystko z powodu tej przekl�tej w�dki.
HALLDIN
Ustawodawstwa o p�dzeniu w�dki, panie Papillon...
HORN
(g�uchym g�osem)
Macie jaki� egzemplarz dekretu o wolno�ci druku, panie Holmberg?
HOLMBERG
Pan major ma na my�li ten stary z 1766?
HORN
Tak, w�a�nie o tym m�wi�.
HOLMBERG
(wskazuje na �cian� id tle sceny)
Wisi tam pod szk�em i w ramkach, wraz z kr�lewskim komentarzem.
PAPILLON
(szybko wychodzi)
Do widzenia, panie Holmberg!
HOLMBERG Do widzenia, panie Papillon!
HORN
(czyta dekret o wolno�ci druku)
To dumne s�owa, godne wielkiego monarchy. �Wolno�� druku u�wiadamia spo�ecze�stwu jego prawdziwe dobro i nie pozwala panuj�cemu by� nie�wiadomym tego, co my�li lud�.
HOLMBERG
A co dopiero to � znam te s�owa na pami��: �Gdyby wolno�� druku by�a dozwolona w poprzednim stuleciu, mo�e kr�l Karol XI nie usta- nowi�by takich konstytucji kosztem bezpiecze�stwa, kt�re uczyni�y w�adz� kr�lewsk� znienawidzon��.
HORN
Albo to: �Przez wolno�� druku kr�l dowiaduje si� prawdy, kt�r� z tak wielkim staraniem, i niestety cz�sto z tak wielkim powodzeniem przed nim ukrywaj��.
HOLMBERG
Nasz �askawy kr�l to napisa� i by� wtedy tak dumny ze swojej szlachetno�ci, �e pos�a� francusk� kopi� do pana Woltera, kt�ry raczy� zaaprobowa� i obsypa� komplementami autora, co jednak nie przeszkodzi�o temu� skaza� tego tam Halldina na �mier� za to, �e pisa� przeciw w�dce, mnie za� na czterna�cie dni o chlebie i wodzie za to, �e wyda�em t� broszur�. Halldin zosta�, jak wiadomo, u�askawiony, ale ja nie!
HORN (wymijaj�co) Czy to prawda, co pisz� dzi� w gazecie?
HOLMBERG
Trudno powiedzie�, ale co� w tym musi by�. Kr�l sta� pod Kymendeg?rd, maj�c Rosjan na wschodzie i swoj�armi�, w pe�ni zbuntowan�, na zachodzie. Stu o�miu oficer�w z�o�y�o bro�u st�p kr�la i wypowiedzia�o mu wiar�i pos�usze�stwo... m�wiono o uwi�zieniu kr�la przez ludzi z Anjala... Wtedy kr�l zrozpaczony uciek� przez Helsingfors, ?bo i Morze Alandzkie. A�pot�d wiadomo�ci te s� wiarygodne. Ca�kiem pewne jest, �e Dania wypowiedzia�a wojn�, i �e cz�� z buntowanych oficer�w min�a ju�na statku Stora Sj�tullen �skutkiem czego mog�oni lada chwila pojawi� si� tu w Sztokholmie, na Str�mmen.
HORN
Wojna by�a nielegalna, sprzeczna z konstytucj� i wprost szale�cza!
HOLMBERG
Tak, mo�na to powiedzie�... Armfelt, kr�lewski faworyt, doradzi� podobno wojn� jako ostatni spos�b zamaskowania z�ego stanu prywatnych finans�w kr�lewskich... Tak, tak si� rzeczy maj�...
(wygl�da na ulic�)
Idzie kr�lewski koniuszy Munck!
Anckarstr�m odwraca si� do pieca.
HORN
Okropny cz�owiek!
MUNCK
(wchodzi gniewny, butny)
Chcia�bym zap�aci� za ostatnie ksi��ki... cho� nie wiem dlaczego... rozci�te egzemplarze i b��dy drukarskie na co pi�tej stronie, jak�� pod�� drukarni� pan zatrudnia...
HOLMBERG
Je�li pan wielki koniuszy czuje si� ura�ony...
MUNCK
Zamknij g�b�! I je�li przy�le pan rachunek przed up�ywem sze�ciu miesi�cy, wyrzuc� nast�pnym razem s�u��cego!... Prosz�!
(ciska banknot na lad�)
HOLMBERG
Prosz� wybaczy�, panie baronie, ale my nie mo�emy przyjmowa� rosyjskich banknot�w.
MUNCK
Co u diab�a?!... Czy temu banknotowi co� brakuje?
HOLMBERG
Tak jest, ten banknot ma ma�y feler, ten banknot jest fa�szywy.
MUNCK
Skoro by�o si� karanym tak jak pan, powinno si� mie� na tyle przyzwoito�ci, �eby dobiera� w�a�ciwych s��w...
HORN
podchodzi
Panie baronie, zwyczajny humanitaryzm nakazuje, by nie wypomina� temu, kto odby� kar�, jego poprzednich wykrocze�, zw�aszcza w tym wypadku, gdy chodzi o niewinnego.
MUNCK
Nasz zacny Horn, obro�ca niewinno�ci...
Czy�by pan twierdzi�, �e s�d skaza� drukarza Holmkvista nies�usznie?
HORN
Tak, tak twierdz�, a poza tym on nazywa si� Holmberg.
MUNCK
Holmgren czy Holmkvist to dla mnie ca�kiem oboj�tne... Panowie kr�lestwa maj� inne troski ni� uczy� si� ksi��ki adresowej... i spisu wi�ni�w... Jednak�e je�li pan nie chce przyj�� tego banknotu, b�dzie si� pan musia� obej�� niczym...
PECHLIN
(kt�ry wszed� i s�ysza� ostatni� cz�� rozmowy)
Wybaczcie, moi panowie, �e przerywam tak o�ywion� rozmow�, ale gdy ojczyzna jest w niebezpiecze�stwie...
MUNCK
Co te� pan baron Pechlin m�wi?
PECHLIN
Moi panowie, kr�l uciek� od armii i jest, jak m�wi�, uwi�ziony w Borg?.
MUNCK
(osuwa si� na krzes�o)
Uwi�ziony?...
PECHLIN
Tak powiadaj�... S�o�ce zasz�o wi�c i niekt�rzy znajd� si� w cieniu.
MUNCK
Mo�e zdetronizowany?
PECHLIN
Prawdopodobnie!
Anckarstr�m odwraca si�.
HORN Upad� skutkiem swoich uczynk�w!
MUNCK
(wstaje, bierze banknot z lady)
Prosz� przys�a� rachunek, zostanie zap�acony w obiegowej monecie. �egnam, panie Holmberg! �egnam, moi panowie! (wychodzi).
HOLMBERG
(do Pechlina)
Komedia sko�czona.
PECHLIN
Jeszcze nie.
HOLMBERG
Czy�by nie by�o prawd� to, co pan baron m�wi�?
PECHLIN
Tak, prawd� by�o to, �e tak podano do wiadomo�ci, ale �e podano tak fa�szywie, tego Munck nie musia� wiedzie�. Musz� teraz napisa� list. (kiwa na Anckarstr�ma, siada przy stole i pisze, os�aniaj�c papier r�k�, aby nikt nie m�g� zobaczy�, co pisze)
HORN
(do HoImberga)
Co to by� za banknot?
HOLMBERG
Fa�szywy rubel, z tych, kt�re kr�l i Munck kazali wydrukowa� w Drottningholm i rozprowadzi� w Finlandii.
HORN
I nie wstydz� si� tego?
HOLMBERG
Nie. Gdy si� idzie za przyk�adem Fryderyka Wielkiego, kt�ry wynalaz� wojn� za fa�szywe pien�dze, cz�owiek si� nie wstydzi.
PECHLIN
(wci�� pisz�c)
Nie wstydz� si� zrobi� po- rucznika Taubego dworskim kaznodziej� dla pora- towania jego finans�w, nie wstydz� si� sprzedawa� probostw; Schr�derheim sprzeda� ostatnio najt�ustsz� prebend� w Varmalandii, by naby� z�ote galony dla orkiestry swego pu�ku; p�ac� d�ugi karciane am- basador�w z kasy pa�stwowej i u�ywaj� �rodk�w z p�dzenia w�dki na dworskie metresy... S�yszeli panowie, �e francuskie Stany zwo�ano do Pary�a?
WSZYSCY Nie!
PECHLIN
I �e Washington zosta� mianowany prezy- dentem Republiki Ameryka�skiej?
WSZYSCY
Nie!
PECHLIN
Du�o si� dzieje teraz na �wiecie...
HORN
Stany zwo�ane do Pary�a...
PECHLIN
I markiz Mirabeau wybrany � radc� generalnym.
HOLMBERG
Czy idzie nowe dla �wiata?
HORN
To nasza ca�a nadzieja.
HOLMBERG
Halldin, s� tacy, kt�rzy maj� nadziej�!
HALLDIN
Ja nie mam.
Wchodz� Bellman, Hallman i Kexell. S� markotni i przygn�bieni. Kexell podchodzi do Holmberga; dwaj pozostali zatrzymuj� si� przy drzwiach.
KEXELL
(na stronie do Holmberga)
Posz�o co�?
HOLMBERG
Nie, m�j bracie. Ludzie maj� co innego na g�owie ni� twoje weso�e pie�ni...
KEXELL
Tak, tak, chodzi o polityk�... No c�, nas ona nie interesuje, to nie nasza dziedzina, nie nasz �wiat.
HOLMBERG
Wiem o tym dobrze i nic mi do tego, moje dziatki.
KEXELL
(zmieszany)
Ci�kie czasy, gdy jest wojna; przy szcz�ku or�a milkn� pie�ni... �adna dzi� pogoda...
HOLMBERG
Nie mam wcale pieni�dzy braciszku!
KEXELL
Pieni�dzy? Taka bagatelka to jeszcze nie pieni�dze...
HOLMBERG
Ale mog� si� nimi sta�... Wybieracie si� do Djurg?rden?
KEXELL
Tak, mamy tam co� za�atwi�.
HOLMBERG
Mo�e par� w�dek?
KEXELL
Zgadza si�.
HOLMBERG
Na tak zbo�ny cel nie mog� wam odm�wi�.
(podaje mu banknot)
KEXELL
(wzruszony)
Holmberg, znasz mnie?
HOLMBERG
Do g��bi.
KEXELL
Pogardzasz mn�?...
HOLMBERG
Wprost przeciwnie.
KEXELL
Nie gard� mn�!
HOLMBERG
Id� ju� i napij si� i nie ple� g�upstw.
KEXELL
Czy mog� u�cisn�� twoj� d�o�?
HOLMBERG
Daj spok�j, z powodu takiej drobnostki. Id� ju�! Id�! � Nadchodz� znakomici go�cie!
Kexell wychodzi z Bellmanem i Hallmanem. Wchodz� Fredrik Axel von Fersen i Carl de Geer.
FERSEN
(do Holmberga)
Podobno jest tu baron Pechlin?
PECHLIN
Zgadza si�.
DE GEER
No, oto i on.
PECHLIN
Czy zostan� aresztowany?
FERSEN
A to dlaczego?
PECHLIN
W tym kraju nigdy nie mo�e doj�� do rozruch�w, �eby Pechlin nie zosta� aresztowany.
FERSEN
W tym kraju nigdy nie dzieje si� nic wa�nego, �eby baron nie zosta� wpierw powiadomiony.
PECHLIN
Jak to si� dzieje?
FERSEN
I pan o to pyta... Jednak�e teraz my, ja i baron De Geer, zapytamy: Gdzie jest kr�l?
PECHLIN
Na wojnie, oczywi�cie!
DE GEER
Ale Pechlin rozg�asza�, �e Jego Kr�lewska Mo�� jest...
PECHLIN
To tylko czcza gadanina. Nie wiem absolutnie nic, a gdybym co� wiedzia�, tobym milcza�.
Zawsze musz� by� zamieszany...
FERSEN
(do Holmberga)
Czy pan Holmberg co� s�ysza�?
HOLMBERG
Nie! Nic nie s�ysza�em!
Fersen siada przy stole i pisze zas�aniaj�c r�k�, gdy widzi, �e Pechlin robi to samo. De Geer bierze jedn� z ksi��ek i czyta.
OLOF OLSSON
(wchodzi i zbli�a si� do lady)
Czy mo�na kupi� form� rz�du?
PECHLIN
Uhm, sprzedaje si� j�.
OLSSON
(naiwnie)
Nie sprzedaje si�?
PECHLIN
Wszystko si� sprzedaje. Formy rz�du i kolejno�� sukcesji, kapelusze biskupie i laski marsza�kowskie...
Fersen podnosi g�ow� i u�miecha si�.
OLSSON
(do Pechlina)
Jeste� pomocnikiem?
DE GEER
Tak, on pomaga przy wszystkich wnioskach opozycyjnych, przy wszelkich spiskach, wszelkich intrygach...
OLSSON
Och, nie!...
FERSEN
Czy to Olsson? Jeste� tu, w Sztokholmie?
OISSON
Tak, panie hrabio.
FERSEN
To tak zarz�dzasz dzier�aw� i moim maj�tkiem? Zdejm czapk�!
PECHLIN
Nie ma ju� czapek, tylko same kapelusze ...
FERSEN
(do Olssona)
Po co ci forma rz�du! Sied�
w domu i w oborze; tam masz swoje rz�dy!
OLSSON
Tak, mo�e tak si� wydaje, naturalnie... i mo�e wystarczy �wiczy� si� na byde�ku...
FERSEN
Sta�e� si�, widz�, pyskaczem. Olle! jeste� po
�niadanku z w�deczk�?
OLSSON
W�dki nie dostali�my, ale wina by�o pod dostatkiem...
PECHLIN
Za�o�� si�, �e on jad� u sekretarza stanu, kt�ry zajmuje si� wyborami do riksdagu...
FERSEN
On � cz�onkiem � riksdagu? To on ma zosta� riksdagsmanem?
PECHLIN
Nie, on nie zostanie...
FERSEN
Pechlin to te� wie?
PECHLIN
Nie zostanie, bo ju� nim jest.
FERSEN
Olle Olsson? M�j dzier�awca?
OLSSON
Tak. By� sobie raz ch�op, kt�ry nazywa� si� Olof H?kansson. Zosta� riksdagsmanem i rzecznikiem swego stanu. Gdy umar�, pochowano go w ko�ciele na Riddarholmen i w uznaniu jego bliskich zwi�zk�w z marsza�kiem ziemskim Axelem von Fersenem z�o�ono go do grobu w Fersenowskiej krypcie.
FERSEN
To by�o niegdy�!
OLSSON
Zmar�y mia� syna, kt�ry zosta� uszlachcony i dosta� tytu� barona. Zasiada teraz jako minister w rz�dzie.
FERSEN
A teraz ty chcesz zrobi� tak� sam� karier�?
OLSSON
O, nie! Za nic... Niech pan pos�ucha, panie ksi�garzu, czy ma pan przywileje szlacheckie?
HOLMBERG
Tak, mam.
FERSEN
Co ty masz do czynienia z przywilejami
szlacheckimi?
OLSSON
No c�, chcieli�my przeprowadzi� pewne
zmiany...
DE GEER
Chod�, Fersen! Chod�!
OLSSON
Mog� panowie powiedzie�, dlaczego ch�opu nie wolno kupi� pa�skiej ziemi? Czy to nie jest ten sam mu�, ten sam gn�j i te same pieni�dze? Mo�e i z lud�mi jest te� tak samo jak z gnojem, �e wszyscy oni to taki sam gn�j!
FERSEN
(zrywa si� i k�adzie r�k� na szpadzie)
Sacrebleu!
DE GEER
(kt�ry wypatrywa� przez okno)
Chod� ju�, Fersen! Chod�! Fi�ski statek z oficerami na pok�adzie zawin�� do portu!
FERSEN
No to p�jd� im naplu� w twarz!
Fersen i De Geer wychodz�; w drzwiach spotykaj� lejtnanta Taubego w mundurze.
TAUBE
(do HoImberga)
Macie tu jak�� teologi�?
HOLMBERG
Nie, tego nie mam.
PECHLIN
Lejtnant Taube uczy si� na kap�ana! Czy to prawda, �e ma pan zosta� nadwornym kaznodziej�?
TAUBE
C� pocz��, u diabla?
HORN
(do Anckarstr�ma)
Chod�my przywita� wracaj�cych oficer�w...
Anckarstr�m daje mu znak, �e chce jeszcze zosta�.
TAUBE
(siada przy stole)
Baron Pechlin pisze pewnie zawsze listy?
PECHLIN
Prawie zawsze.
TAUBE
Do kogo pan tyle pisze?
PECHLIN
Do przyjaci�, naturalnie, a tak�e do przeciwnik�w. Czy mog� to, co teraz pisz�, panu przeczyta�? Nie mam nigdy �adnych tajemnic.
TAUBE
Dzi�kuj�, to zbyteczne...
PECHLIN
By� mo�e. Zw�aszcza �e sam adresat zaraz tu wkroczy � nie jestem jasnowidzem, widz� tylko jego sylwetk� w szybie okiennej.
TAUBE
Kto to taki?
PECHLIN
Nordstrom, rze�nik i rotmistrz mieszcza�skiej kawalerii.
TAUBE
Kt�ra pe�ni wart� pod nieobecno�� pu�ku lejbgwardii? Pi�knie!
PECHLIN
A wi�c stra� przyboczna kr�la!
Nordstrom wchodzi. Jest to okaza�y m�czyzna, w stroju rotmistrza, ze z�otymi fr�dzlami na kapeluszu i z bia�� przepask� na ramieniu. Taube odwraca si� plecami i udaje, �e czyta.
NORDSTR�M
(do Olssona, kt�ry stoi przy ladzie i czyta)
Dzie� dobry panie riksdagsmanie! I pan tutaj?
OLSSON
Uhm. Ten tu Holmberg to przecie� �r�d�o i studnia m�dro�ci... i tutaj spotykamy si� wszyscy jak u ku�nierza.
NORDSTR�M
Tak, kiedy ju� stracili�my sk�r�!
PECHLIN
(wci�� pisz�c)
Pan rotmistrz potrafi jeszcze �artowa�.
NORDSTR�M
(k�ad�c r�k� na ramieniu T a u b e g o)
Dzie� dobry, kolego!
TAUBE
Nie dotykaj mnie! Nie jestem koleg� mojego rze�nika!
NORDSTR�M
(rozgniewany)
Nie, ale lejtnant jest subalternem rotmistrza i powinien pozdrowi� go na spos�b wojskowy!
TAUBE
Na spos�b wojskowy to by by�o ze szpad� przy pasie. Ale ja mam teraz inne pogl�dy i inne drogi...
PECHLIN
(do Nordstr�ma)
Genera� Pechlin prosi, �eby rotmistrz Nordstrom od�o�y� na dzi� etykiet�.
NORDSTR�M
Ten, kto zniewa�a kr�lewski mundur, zniewa�a majestat!
ANCKARSTR�M
No i co z tego?
Powszechne os�upienie.
NORDSTR�M
(kt�ry nie dos�ysza� s��w Anckarstr�ma)
Co pan powiedzia�, m�j panie?
PECHLIN
(do Nordstr�ma)
S�uchajcie no, to nie jest chyba jakie� policyjne przes�uchanie? Niech pan wyjdzie i dopilnuje �adu i porz�dku tam, gdzie oficerowie wysiadaj� na l�d!
NORDSTR�M
Ci zdrajcy ju� wysiedli i spotkali si� z zas�u�onym przyj�ciem!
Anckarstr�m bierze H orna za rami� i obaj wychodz�.
PECHLIN
Prosz� pos�ucha�, rotmistrzu, urz�dzam ma�y obiad w klubie dla uczczenia powrotu kr�la; czy mog� umie�ci� na li�cie nazwisko pana rotmistrza?
NORDSTR�M
To zale�y, jakie tam b�dzie towarzystwo.
PECHLIN
Oto lista, prosz� samemu zobaczy�.
NORDSTR�M
(bierze list� i czyta)
Baron Karl Fredrik Ehrensv�rd... Dobre nazwisko! Kristoffer Aegi- dius von Hartmansdorff. Doskonale! Hrabia Ture Johan Bjelke. To mi si� podoba! Jakub von Engestr�m. Bardzo dobrze! Adolf Ludvig Ribbing. Dobrze! Clas Fredrik Horn, syn przyjaciela Gustawa, znakomicie! Carl Pontus Liljehorn, pu�kownik � lejtnant. Hm... I c� tu mamy dalej... Jakob Johan Anckarstr�m � tego cz�owieka nie znam. � Tak, mog� w tym wzi�� udzia�.
PECHLIN
(podaje mu g�sie pi�ro)
Prosz� �askawie podpisa� si� swoim nazwiskiem.
NORDSTR�M
Tutaj?
PECHLIN
Tu.
NORDSTR�M (podpisuje si�) To by by�o za�atwione!
PECHLIN
(do Olssona, kt�ry przys�uchiwa� si� rozmowie, robi�c r�ne miny)
Mo�e i pan riksdagsman ma ochot� wzi�� w tym udzia�?
OLSSON
Ch�tnie, by�oby naprawd� przyjemnie zobaczy� prawdziwych przyjaci� kr�la Gustawa, zgromadzonych w jednej komnacie... naprawd� przyjemnie!
PECHLIN
(podaje mu pi�ro)
Prosz� bardzo!
OLSSON
Mam si� podpisa� na tym papierze? Ja?
PECHLIN
Tak, naturalnie.
OLSSON
Ale ja nie umiem pisa�! Czy pan genera� nie zechcia�by zrobi� tego za mnie?
PECHLIN
Nigdy nie podpisuj� cudzych nazwisk.
OLSSON
A ja tym bardziej.
PECHLIN
Ale je�li poprowadz� r�k� pana riksdagsmana?
OLSSON
Nie, to tak nie�adnie wygl�da... Prosz� pisa�, panie generale, odpowiadam za swoje nazwisko i przyjd� na pewno, na pewno!
PECHLIN
(pisze)
Zgoda! Podpisz� pana!
OLSSON
(zagl�da do papieru)
No, ale tu przecie� brakuje nazwiska pana genera�a?
PECHLIN
Jestem przecie� zapraszaj�cym.
OLSSON
Ca�kiem s�usznie.
Zgie�k, na dworze.
NORDSTR�M
�egnajcie, zacni panowie! S�u�ba wzywa...
PECHLIN
Czy to rozruchy? To pewnie pan mnie aresztuje?
NORDSTR�M
Jeszcze nie! Bywajcie!
PECHLIN
(wstaje)
To i ja powiem panu riksdagsamanowi � bywaj! I czekamy na naszej uczcie!
OLSSON
I ja te� ju� id�. Mo�e p�jdziemy razem?
PECHLIN
(z zak�opotaniem)
Ale ja id� tylko pi�tro wy�ej... Do widzenia, panie riksdagsmanie!
(obejmuje go)
OLSSON
Do widzenia, panie generale!
PECHLIN
(poklepuje Olssona i wystawia mu j�zyk za plecami)
Zacny ch�op!
OLSSON
(wystawia j�zyk za plecami Pechlina)
Drogi panie! Jak mi�o, �e mogli�my si�wreszcie spotka�! Bardzo mi�o! (uwalnia go z u�cisku i odchodzi)
PECHLIN
(chowa papier w zanadrzu)
No tak, to by by�o za�atwione!
Kellgren i Thorild wchodz� dyskutuj�c, pozdrawiaj� obecnych.
THORILD
Tego nigdy nie powiedzia�em, Kellgren.
KELLGREN
Thorild, w imi� prawdy, wyt�umacz si�!
THORILD
Oto co powiedzia�em, oto co mia�em na my�li! Ale pan jest prze�miewc�, Wolterem, kr�lewsk� ma�p�; czy� ca�y �wiat nie sk�ada si� z tego, co s�abe? Czy� wy nie jeste�cie, czy� ja nie jestem ma�y, biedny, potrzebuj�cy ochrony? Dlatego ten, kto lekkomy�lnie depce s�abych, jest w moich oczach najwi�kszym n�dznikiem w przyrodzie!
KELLGREN
Poczekaj troch�!
THORILD
Nie, ja nie mog� czeka�! �Kr�l�w, kt�rzy zachowuj� si� arogancko na swoich tronach, ministr�w, kt�rzy �ami� ustawy i prawo narod�w, kap�an�w, kt�rzy zdradzaj� Boga i ludzi, uczonych i geniusz�w, kt�rzy po�wi�caj� w ofierze prawd�, wszystkich ich nale�y ostrzec. Je�li nie us�uchaj�, przyjdzie wyrok. Frappez! To znaczy: zabijajcie ich! Zabijajcie! Zabijajcie!
KELLGREN
(do Holmberga)
On oszala�!
THORILD
�Ci spo�r�d szale�c�w i �ajdak�w, kt�rzy s� zbyt pot�ni, by ich s�dzono wed�ug zwyk�ego porz�dku ludzkiego, powinni by� traktowani jak monstra, jak potwory w okresie bohaterskim albo jak zb�je w epoce rycerskiej�.
KELLGREN
Wyszalej si� szybko!
THORILD
�Wolne spo�ecze�stwa, wzburzeni �miertelnicy, kt�rzy z rozpustnej wie�y Babel n�dzy i ucisku wyszli w natur�, stopniowo wracaj� do �ycia! W�a�ciwie jednak nowa religia, nie jacy� bogowie mot�ochu, jaki� unie�miertelniony ludzki szaleniec na niebieskim tronie, lecz ca�kiem po prostu B�g, ten B�g, kt�ry jest! Nowe prawa � prawa natury! Nowe obyczaje, nowy spos�b �ycia � wolno�ci i rado�ci!�
KELLGREN
Parbleu! Daj mi odetchn��! Wyjd�my zn�w na ulic�!
THORILD
�Zbrodniarzem, �otrem jest tylko ten, kto bezczelnie i jawnie przeszkadza ludzkiemu szcz�ciu; chroni, wywy�sza szale�c�w i �otr�w; wykazuje w publicznym, wyra�nym dzia�aniu, �e nie ma dla� nic s�usznego i �wi�tego!�
KELLGREN
(wychodzi)
Nie, id� ju�. Do widzenia, panie Holmberg, przyjd� znowu p�niej.
THORILD
(ci�gnie dalej, nie stropiony)
�Nale�� tu wszyscy niegodni s�u�alcy i pochlebcy, wszyscy tch�rzliwi ojcowie niewolnictwa; ci, kt�rzy raczej stan� si� �otrami nawyku, formalno�ci i ob�udnej zdrady, ni� ust�pi� ze swoich funkcji�.
TAUBE
Co za straszny cz�owiek!
THORILD
�Czy nie czas, by zostali obaleni? � To konieczne! Ludzko�ci nie mo�na d�u�ej depta�!
W�ciek�o�� jest zbyt wielka! Ziemia nie mo�e by� d�u�ej przez nich rz�dzona!�
TAUBE
Amen!
Thorild staje przed popiersiem Russa.
BADIN
(Murzyn wbiega)
Gambio, Cambio, Cambio!
HOLMBERG
Dla kogo?
BADIN
Dla madame Schroderheim!
TAUBE
Wstydzi�by� si�, czarnuchu!
THORILD
(do T a u b e g o)
Czemu obra�asz swego czarnego brata, cz�owieku? Czy� nie jest zrodzony z kobiety, z ludzkimi prawami, tak jak ty i ja?
TAUBE
Czy magister wie, kim ja jestem?
THORILD
Jeste� ludzkim dzieci�ciem, kt�re przypadkiem przysz�o na �wiat bia�e na twarzy, przypadkiem, gdy� c�rka samego wielkiego Gustawa Adolfa, wed�ug w�asnego zapodania, przysz�a do ziemskiego �ycia czarna, poro�ni�ta w�osem na ciele od g�owy po kolana. (do Badina) Dlatego te�, dzieci� natury, b�d� dumny ze swego pochodzenia, ale nie pysznij si� nim. Ciesz si� w duszy, �e urodzi�e� si� w czasie, gdy � przynajmniej po drugiej stronie kuli ziemskiej � twoi bracia otrzymali prawo oby- watelstwa w wielkiej republice! Ty s�u�ysz wprawdzie kr�lowi, gdy� zdegenerowa�e� si� pod zgni�� cywilizacj�, kt�ra schodzi teraz do grobu.
BADIN
Massa m�wi� du�o, za du�o! Ale madame Schroderheim m�wi� jeszcze wi�cej! Odk�d ona po- wiedzie� wiersz przeciw kr�lowi, ona popa�� w nie�ask�!
TAUBE
(do Murzyna)
Gdzie jest kr�l?
BADIN
Jego Wysoko�� kr�l wysi��� na l�d w Grisslehamn i my go oczekiwa� w Haga za kilka chwil!
TAUBE
(wstaje i wychodzi)
Dzi�kuj� za wiadomo�ci, Badin.
HORN
(wchodzi szybko, podchodzi do Holmherga)
Holmberg!
HOLMBERG
Hrabio!
HORN
Anckarstr�m jest oskar�ony o obraz� majestatu...
HOLMBERG
Czemu� to, w imi� Bo�e?!
HORN
Krzycza� �Niech �yj�!� na cze�� wracaj�cych do kraju oficer�w, na �rodku bulwaru nadbrze�a...
Zrobi�o si� tam zbiegowisko. Ludzie pluli na zdrajc�w ojczyzny...
HOLMBERG
Ten Anckarstr�m! Nigdy nie potrafi si� powstrzyma�...
HORN
Uwaga, Badin s�ucha... a on szpieguje dla Liljensparrego.
HOLMBERB
(podaje Badinowi karty do gry w Cambio)
Masz tu karty, Badin! Graj teraz dobrze...
BADIN
(ta�czy z tali� kart i �piewa)
�Wielkiego szlema wr�� i wierz�...�
HORN
(do HoImberga)
M�wi�, �e baron De Geer zaofiarowa� ludziom z Anjala swoj� opiek�... ale zosta� napadni�ty przez t�um i pobity...
HOLMBERG
A Fersen?
HORN
On trzyma si� z dala...
HOLMBERG
H�stesko i J�gerhorn p�jd� chyba na szafot?
HORN
Tak m�wi�!
HOLMBERG
Co te� jeszcze nas spotka?... Cicho! Sam Liljensparre!
LILJENSPARRE
(w drzwiach)
Zamknijcie sklep!
(og�lna konsternacja)
Wszystkie sklepy maj� zosta� zamkni�te, bo w mie�cie s� rozruchy!
HORN
Zaraz to zrobi�... panie policmajstrze!
LILJENSPARRE
A magister Thorild niech stuli buzi�, bo inaczej b�dzie musia� wyjecha� za granic�.
THORILD
Id�, liktorze, i powiedz swemu panu, �e widzia�e� Thomasa Thorilda przed popiersiem Jean Jacques�a... Tw�j pan, kt�ry ma tyle geniuszu, ile tobie brakuje rozumu, b�dzie wiedzia�, czego oczekuje �wiat! M�g�bym wyjecha� w spokoju i umrze�, gdybym nie uwa�a�, �e w�a�nie teraz warto jest �y�! Stary �wiat nie widzia� i nasze dzieci nie zobacz�, co boska prawda pozwoli nam teraz uj rze�!
�omot b�bn�w na dworze.
LILJENSPARRE
Zamykajcie natychmiast!
Powszechny niepok�j i zamieszanie. Thorild stoi samotny, spokojny i niewzruszony
AKT DRUGI
Komnata audiencji kr�lewskich w zamku Haga. Kominek z lustrem po prawej. Na okapie kominka stoi popiersie Woltera. Ca�� tyln� �ciank� zajmuj� szeroko otwarte szklane drzwi, przez kt�re wida� cz�� parku i zatok� Brunnsviken. W dole sceny po prawej biurko i krzes�o. Armfelt siedzi rozwalony na krze�le w dole po prawej stronie sceny. Czy�ci paznokcie no�ykiem. Munck wchodzi z lewej, powa�ny, pos�pny.
ARMFELT
Munck si� boi!
MUNCK
Nie, ale nie jestem sk�onny do �art�w...
ARMFELT
Tak powiedzia� tak�e Struensee, gdy mieli obci�� mu g�ow�.
MUNCK
Co za nieokrzesanie!
ARMFELT
Munck jest taki wytworny, czasem. Ale teraz by�e� przecie� te� regentem. Jak si� cz�owiek wtedy czuje?
MUNCK
Jako regent?
ARMFELT
Przecie� zasiada�e� w rz�dzie.
MUNCK
Tak, oczywi�cie... Czy to prawda, Armfelt?
ARMFELT
Tu, na dworze, pytaj� zawsze cz�owieka, czy to prawda. To pewnie dlatego, �e tu si� k�amie tak okropnie.
MUNCK
Prawdom�wny Armfelt nie k�amie nigdy?
ARMFELT
Nigdy? To za du�o powiedziane!
MUNCK
Czy du�o os�b czeka na audiencj�?
ARMFELT
Mn�stwo!
MUNCK
Jak kr�l sobie z tym poradzi?
ARMFELT
Da sobie rad�, byle tylko zna� sytuacj�, wiedzia� co dzieje si� w kraju, gdzie stoi wr�g! Mo�e Munck zna nastroje?
MUNCK
To najdziwniejsza rzecz, jaka mi si� wydarzy�a. Mieszczanie i ch�opi s� arystokratami, a szlachta rodowa stanowi demokratyczn� opozycj�!
ARMFELT
Zupe�nie b��dnie! Ni�sze stany s� demokratyczne podobnie jak kr�l, za kt�rym g�osuj�, a szlachta jest zawsze arystokratyczna.
MUNCK
Czym jest wi�c Armfelt?
ARMFELT
A czym jest Munck?... (pauza) ...Czym ja jestem? Diabli wiedz�!...
MUNCK
Co robi teraz kr�l?
ARMFELT
Przebiera si� w kostium na spotkanie z kr�low� (pauza) ...i z innymi.
MUNCK
Ta du�ska wojna ma istotnie przykre nast�pstwa dla dobrych stosunk�w kr�lewskiej pary.
ARMFELT
(odkas�uje)
Hm... No tak, c�rka Frederika V, nasza mi�o�ciwa kr�lowa, nie mo�e chyba tak �atwo by� neutralna, gdy jej ojczyzna wypowiedzia�a wojn� naszemu kr�lowi. To dra�liwa sprawa, kt�rej zbadanie pozostawiam Munckowi.
MUNCK
(po pewnym namy�le)
Przyja��, kt�r� obdarzy�a mnie Jej Kr�lewska Mo��, nie daje �adnej gwarancji udanego po�rednictwa w tym ci�kim
przypadku...
ARMFELT
(z oczyma skierowanymi ku pod�odze)
Zawsze by�o trudno po�redniczy� mi�dzy ma��onkami... i m�wi�c otwarcie, Munck nie powinien budowa� na przyja�ni kr�lowej... Wystarczy tylko, �e kr�lewscy ma��onkowie si� pogodz�, a Munck zostanie zar�ni�ty na ofiar� pojednania...
MUNCK
O, nie!
ARMFELT
Pomy�l o Struensee, ten przyk�ad nasuwa si�, a tak�e o katolickiej Matyldzie, szwagierce naszej kr�lowej... Tak, tak, nic nie m�wi�, ale teraz, kiedy znowu pojawi�y si� pog�oski o rozwodzie na- szego kr�la...
MUNCK
Rozwodzie?
ARMFELT
Oczywi�cie! Przecie� wiadomo, �e kr�l zacz�� ju� kiedy� pertraktacje o rozw�d; tym razem mo�e tego za��da� kr�lowa. A wtedy koniec z roszczeniami naszego kr�la do dziedziczenia du�skiego tronu. B�d� ostro�ny, Munck, i nie kompromituj damy swego serca... (robi gest no�ykiem do temperowania g�sich pi�r) ...Audiencja sko�czona!
MUNCK
Comment? Diable, czy to pan, czy ja udzielam audiencji?
ARMFELT
To ja! � Allez!
MUNCK
B�d� mia� zaszczyt przys�a� panu moich �wiadk�w na Stora Tr�dg?rdsgatan...
ARMFELT
Nie, prosz� ich przys�a� do Zamku w Sztokholmie, gdzie obecnie mieszkam.
MUNCK
Na Zamku w Sztokholmie?
ARMFELT
Tak, w mieszkaniu opr�nionym przez kr�low�... no c�!
M u n c k, pobity, szuka s��w, kt�rych nie znajduje.
Badin wchodzi od tylu sceny.
ARMFELT
(do Badina)
No i co, Massa, widzia�e� dzi� swego pap�?
MUNCK
(do Armfelta)
Gosta Mauritz Armfelt...
ARMFELT
(do Badina, nie zwracaj�c uwagi na Muncka)
Z�owi�e� jakie� szczupaki?
BADIN
Niee, haczyki nie by�y tak krzywe, jak by� powinny...
ARMFELT
Haczyki na og� nie s� takie krzywe, jak powinny by�...
PAPILLON
(wchodzi od tylu sceny, do Armfelta)
Prosz� wybaczy�, panie baronie, w parku s� ludzie!
ARMFELT
Wi�c ich wyrzu�cie!
MUNCK
(do Armfelta)
Baronie Armfelt!
ARMFELT
(do Papillona)
Czy nie wida� Jego Kr�lewskiej Mo�ci?
PAPILLON
Jego Kr�lewska Mo�� b�dzie tu niebawem.
ARMFELT
No to zabierajcie si� st�d! Znikajcie!
MUNCK
Ja czekam na Jego Kr�lewsk� Mo��!
ARMFELT
Mo�liwe! Ale kr�l czeka na, m n i e! (do Papillona) Poka� panu Struensee drog�...
MUNCK
Jak� drog�?
ARMFELT
Do twierdzy w Varberg!
MUNCK
Do twierdzy?...
ARMFELT
Tak. Baron jest bowiem oskar�ony, oczywi�cie w gazecie, �e dokona� oszuka�czej pr�by puszczenia w ksi�garni Holmberga w obieg fa�szywej monety.
MUNCK
To k�amstwo!
ARMFELT
Czy to prawda, �e to k�amstwo?
MUNCK
(spluwa Armfeltowi pod nogi)
Tfu!
(wychodzi przez drzwi w tyle sceny).
ARMFELT
No tak, Nareszcie�my si� go pozbyli! � Badin! Raport!
BADIN
(odrzuca swoje b�aze�skie zachowanie i �amany j�zyk)
Panie baronie!
ARMFELT
(do Papillona)
Wyjd�!
Papillon wychodzi.
ARMFELT
A wi�c to si� odbywa w ksi�garni Holmberga?
BADIN
Tak, panie baronie. Ale niezbyt rozumiem, co tam si� dzieje.
ARMFELT
Widuje si� tam genera�a Pechlina?
BADIN
Genera� Pechlin siedzia� tam i organizowa� bankiet z subskrypcj� uczestnik�w, dla uczczenia powrotu kr�la.
ARMFELT
Pechlin? Zastan�wmy si�, co to mo�e znaczy� (namy�la si�) Uczestnicy? Znasz ich?
BADIN
Widzia�em tylko, jak rotmistrz, Nordstrom i ch�op Olof Olsson podpisywali list�.
ARMFELT
Nies�ychane!... Jednak�e istnieje jaka� lista! Postaraj mi si� o ni�!
BADIN
�atwo powiedzie�! Gdyby si� znajdowa�a w kieszeni innej ni� u genera�a Pechlina, tobym j� zdoby�.
ARMFELT
Pechlinowi nie dasz rady?
BADIN
Nie, jemu nie dam rady.
ARMFELT
Spr�buj!... Co za diabelny typ z tego Pechlina... Ale pos�uchaj, czy ci nie utkwi�o w pami�ci jeszcze jakie� inne nazwisko?
BADIN
Niech si� zastanowi�... Tak, jeszcze jedno, ale m�g� mnie s�uch omyli�.
ARMFELT
Powiedz mi je tylko! Zawsze mo�e si� to sta� ko�cem nici!
BADIN
(rozgl�da si� doko�a)
Kapitan Anckarstr�m.
ARMFELT
Ju� jest oskar�ony, tak �e z nim sprawa jasna. Ale niezupe�nie... Badin, ty, kt�ry chowa�e� si� przy rodzinie kr�lewskiej, czy mo�esz mi powiedzie�, dlaczego kr�l i Anckarstr�m nienawidz� si� wzajemnie?
BADIN
Nie, nie mog�.
ARMFELT
Ale wiesz to?
BADIN Nie, domy�lam si� tylko, lecz mog� odgadywa� b��dnie.
Pauza.
ARMFELT
Pami�tasz co� z tego okresu, kiedy Anckarstrom by� paziem u kr�la?
BADIN Pami�tam te czasy, ale nic wi�cej. Przypominam sobie jednak, �e nieboszczka kr�lowa-wdowa Luiza Ulryka powzi�a gwa�town� niech�� do Anckarstr�ma i stara�a si� go oddali�.
ARMFELT
Dlaczego?
BADIN
Nie wiem.
Pauza.
ARMFELT
Jednego jeste� wszak�e pewny: �e tworzy si� spisek w celu ograniczenia w�adzy kr�lewskiej, albo czego� jeszcze gorszego?
BADIN
Ca�kiem pewny!
ARMFELT
Czy jeste� r�wnie pewny tego, �e pani Schr�derheim przestaje poufale z kr�low� i usi�uje j� podburzy� przeciw kr�lowi?
BADIN
R�wnie pewny!
Pauza.
ARMFELT
Rze�nik Nordstrom z mieszcza�stwa i ch�op Olof Olsson ze stanu ch�opskiego razem z Pechlinem!
Najlepsi przyjaciele kr�la z jego najgorszym wrogiem... Id� ju�, Badin, i miej oczy otwarte!
BADIN Tak, panie baronie! Ale prosz� mi oszcz�dzi� jednego, tylko jednego!
ARMFELT
Czeg� to?
BADIN
�ebym nie musia� mie� do czynienia z Liljensparrem! Dla mego kr�la mog� by� uchem i okiem, ale szpiegowa� dla policmajstra to brzydka rzecz.
ARMFELT
Oszcz�dz� ci tego, ale pod jednym warunkiem.
BADIN
Mianowicie?
ARMFELT
�e b�dziesz mia� na oku Liljensparrego.
BADIN
Zgoda, niech b�dzie... (pada na kolana) Niech B�g b�ogos�awi pana barona!
ARMFELT
Czasy s� z�e i nie mo�na ufa� nikomu.
BADIN
(podnosi si� szcz�liwy)
B�d� szpiegowa� policmajstra, ho, ho!
(wychodzi)
Armfelt sam nakr�ca sw�j repetier, kt�ry wybija kilka uderze�.
Szambelan wchodzi z lewej, otwiera szeroko drzwi.
ARMFELT
(siedzi dalej niemal w r�wnie niedba�ej pozie jak poprzednio)
Czy to kr�l?
SZAMBELAN
Jego Kr�lewska Mo��.
ARMFELT
(jak poprzednio)
Jest sam?
SZAMBELAN
Jego Kr�lewska Mo��, sam.
Pauza.
KR�L
(odziany we fiolety, wchodzi z lewej z teczk� z czerwonego safianu wyt�aczanego z�otem)
Sprawy wygl�daj� kiepsko, m�j drogi G�sta, ale ja si� z tym uporam... (przystaje) Niech no tylko dojd� do biurka...
(podchodzi do biurka, siada i otwiera tek�)
...pi�ro w r�k� i... fruwam!
ARMFELT
Pi�ro albo ig�� do haftowania, nie miecz.
KR�L
A zatem lista spraw do za�atwienia... Nie sied� tak, gdyby kto� przyszed�!
ARMFELT
Nikt nie przyjdzie!
KR�L
(wr�cza Armfeltowi kilka g�sich pi�r)
Mo�esz je temperowa�, podczas kiedy b�d� m�wi�...
Armfelt temperuje pi�ra podczas dalszego ci�gu rozmowy.
KR�L
(od czasu do czasu przegl�da si� w lustrze wisz�cym na przeciwleg�ej �cianie)
Od czego mam zacz��?
ARMFELT
Od pocz�tku.
KR�L
To znaczy? � No, od czego, Armfelt!
ARMFELT
Od ludzi z Anjala.
KR�L
Ca�kiem s�usznie! Gdy tylko zacz��, to wszystko rozwija si� p�niej samo, zupe�nie jak w sztuce teatralnej... A wi�c ludzie z Anjala! � Tuzin, z H�stesko na czele, skazanych na �ci�cie przez trybuna� wojenny. To jeszcze ujdzie. Ale pi��dziesi�ciu siedmiu innych oficer�w skazanych na rozstrzelanie!
ARMFELT
Rozstrzelaj ich!
KR�L
Nie mog� si� pozby� pi��dziesi�ciu siedmiu oficer�w, gdy Du�czycy stoj� pod G�teborgiem!
ARMFELT
Awansuj podoficer�w spoza stanu szlacheckiego, to b�dziesz mia� po swojej stronie klas� �redni�, a przez to zostanie te� rozwi�zany przekl�ty problem podoficer�w.
KR�L
Dobrze... Ale to jest sprzeczne z form� rz�du.
ARMFELT
Dlatego nale�y zmieni� form� rz�du!
KR�L
Dopiero co zosta�a zmieniona!
ARMFELT
W takim razie mamy prejudykat na ten raz.
KR�L
Me b�d� cyniczny, Armfelt!
ARMFELT
M�wi� to z ca�� powag�! Pope�ni�e� faute wszczynaj�c wojn� zaczepn� z Rosj� wbrew konstytucji. Teraz, kiedy wszyscy wskazuj� na ten b��d, kt�ry w�a�ciwie jest tylko b��dem formalnym, staraj si� zmieni� konstytucj� i wstaw do niej s�owa �wojna zaczepna�, a wtedy odpadnie ca�a ta piramida gadaniny.
KR�L
Zmieni�? Jak to powinno si� odby�?
ARMFELT
Najpierw pr�buje si� na drodze ustawowej; to znaczy z pomoc� stan�w nieszlacheckich. Schr�derheim zajmie si� duchowie�stwem, Anders Liidberg mieszcza�stwem, a sekretarz Ahlman ch�opami.
KR�L
Ahlman?
ARMFELT
Tak, w�a�nie on. To prawdziwy dra�, kt�ry zagrozi im policj�, je�li nie podpisz�.
KR�L
Wolny nar�d...
ARMFELT
Tak, tak, tak. Je�li nie uda si� drog� legaln�, trzeba zadzia�a� nielegalnie.
KR�L
Nie, po raz drugi nie!
ARMFELT
Einmal ist keinmal, aber zweimal, das ist was.
KR�L
Nigdy!
ARMFELT
A je�li b�dziesz zmuszony?
KR�L
Kto m�g�by mnie zmusi�?
ARMFELT
Wiele rzeczy. Na przyk�ad spisek.
KR�L
Znowu do tego wracasz?
ARMFELT
Wracamy do tego. Ale ty nie wierzysz w spisek, cho� niedawno widzia�e� Anjal�!
KR�L
Kto spiskuje?
ARMFELT
�eby to mo�na powiedzie�... Ale niepokoj�cy jest fakt, �e dwaj z twoich przyjaci�, Olof Olsson i rze�nik Nordstrom s� bardziej ni� podejrzani.
KR�L
Co to ma znaczy�?
ARMFELT
�e nie mo�esz polega� na nikim.
KR�L
Ale to przecie� ja sam zrobi�em Olssona riksdagsmanem, �eby zaszachowa� Fersena! Co to wszystko znaczy?
ARMFELT
�e st�pamy po cienkim lodzie, kt�ry mo�e si� lada chwila za�ama�.
Pauza.
KR�L
Zostawmy te konspiracje i przejd�my do wojny du�skiej.
ARMFELT
Jest ju� na uko�czeniu.
KR�L
Jak to?
ARMFELT
Ambasadorowie angielski i pruski gro�� Danii... a wi�c wojna rozstrzygnie si� na drodze dyplomatycznej.
KR�L
W takim razie jestem zgubiony! Jak wiesz, potrzebowa�em tej wojny... Kto mi to wyrz�dzi�?
ARMFELT
Okoliczno�ci.
KR�L
Jestem zgubiony!...
ARMFELT
Jak chcia�by� prowadzi� wojn� bez armii i ze zbuntowanymi oficerami?
KR�L
Mia�em plan...
ARMFELT
Sztuki teatralnej?
KR�L
Wstydzi�by� si�!
ARMFELT
Ta historia z dalekarlijczykami?
KR�L
Tak!
ARMFELT
To by dopiero by�a prawdziwa sztuka teatralna, i to jaka! Czy s�dzisz, �e po wielkim ta�cu na Norrmalmstorg dalekarlijczycy cho�by palcem rusz� dla swego kr�la?
KR�L
Wiem, �e to uczyni�! Zdrada armii oburzy�a ich, a gdy pojawi� si� osobi�cie...
ARMFELT
W przebraniu? Co? Jako Gustaw Waza?... To maskarada; i tego nie zrozumiej� dalekarlijczycy.
KR�L
Przejd�my do nast�pnego punktu!
ARMFELT
A wi�c kr�lowa!
KR�L
Nie b�dziemy m�wi� o kr�lowej!
ARMFELT
W takim razie o pani Schr�derheim.
KR�L
O pani Schr�derheim, o tak! Znowu pu�ci�a w obieg haniebny paszkwil o mnie, i teraz musi upa��!
ARMFELT
Upada� to ona chyba lubi, ale teraz zostanie obalona!
KR�L
Na pocz�tek wydali� j� z dworu!...
ARMFELT
Jak to si� ma dokona�?
KR�L
To si� odb�dzie tak: opinia, znasz j�, opinia nie pozwala sekretarzowi stanu �y� w niegodnym zwi�zku z lekkomy�ln� dam�, kt�ra miesza si� do rz�dzenia i zadaje si� z wrogami kraju, tote� Elis musi si� rozwie��!
ARMFELT
Biedaczysko! On tego nie prze�yje!
KR�L
Mo�liwe, ale m�j sekretarz stanu nie mo�e by� �mieszny.
ARMFELT
�mieszny? W tych czasach, kiedy... zreszt�... M�wi�e� o opinii... a propos... ten Munck by� tu niedawno...
KR�L
(kr�tko) Czego chcia�?
ARMFELT
Ba� si� z powodu tych rosyjskich rubli, kt�re puszcza w obieg w Sztokholmie.
KR�L
W Sztokholmie? Rosyjskie ruble by�y przeznaczone na rosyjsk� wojn�... Muck to bydl�!
ARMFELT
Powiedzia�em mu te� co� w tym rodzaju...
KR�L
Mam go ju� do��... Czy mo�esz go jako� usun��?
ARMFELT
To ju� zrobione! Wystraszy�em go!
Pauza.
ARMFELT
A co uczyni� Anckarstr�m, skoro jest oskar�ony?
KR�L
(nerwowo)
Anckarstr�m? Czemu wymieniasz jego nazwisko? W�a�nie teraz?
ARMFELT
Dlatego, �e zdarzy�o mi si� ju� dzi� o nim rozmawia�. C� on zrobi�?
KR�L
(zirytowany)
Demonstrowa� publicznie na rzecz rebeliant�w. Ot, co zrobi�!... Jego te�� jest w s�u�bie rosyjskiej, a on sam to w og�le wielce podejrzana figura. (dzwoni)
S z a m b e l a n wchodzi.
KR�L
Daj mi list� audiencji.
Szambelan wychodzi.
ARMFELT
(wyjmuje zegarek) My tu rozmawiamy, a czas up�ywa; wydarzenia biegn�, ludzie my�l� i dzia�aj�, opinie kszta�tuj� si� i tworz� dzia�ania. Kto pierwszy b�dzie gotowy, ten wygra. (repetier wybija kilka uderze�)
KR�L
Zaraz b�d� gotowy. Zechciej wyj�� troch� do parku, ale czekaj na moje rozkazy. Tak, musz� zebra� my�li...
Armfelt podnosi si� i pos�pnieje.
S z a m b elan wchodzi, podaje list� audiencji.
Kr�l czyta list�.
Armfelt usi�uje te� czyta�, ale Kr�l zas�ania papier.
KR�L
(do Armfelta, niecierpliwie)
Zostaw mnie!
ARMFELT
Zostawi� ci�. Twojemu losowi, (wychodzi przez ty� sceny)
KR�L
(do Szambelana) Niech wejdzie baron Taube!
S z a m b e l a n wychodzi.
Kr�l jest sam, przegl�da si� w lustrze.
Taube wchodzi w stroju pastora.
KR�L
Patrzcie no! Ju� got�w?... Jeste� ju� te� wy�wi�cony? Na ksi�dza, mam na my�li.
TAUBE
Tak, Wasza Kr�lewska Mo��!
KR�L
Przygotuj si� wi�c i b�d� w pogotowiu, by mi towarzyszy� do Dalarna! Bywaj!
Taube oci�ga si�.
KR�L
Nie mam czasu! Wyjd�!
Taube wychodzi przez ty� sceny.
Kr�l dzwoni.
Szambelan wchodzi.
KR�L
Pro� sekretarza stanu Schr�derheima.
Szambelan wychodzi.
Kr�l jest sam, pr�buje pi�ro na paznokciu.
Schr�derheim wchodzi.
KR�L
Podejd� bli�ej, �eby nas nikt nie s�ysza�.
Schr�derheim podchodzi do biurka.
KR�L
Wszyscy tu pods�uchuj� w tym domu... Widzia�e� Armfelta?
SCHR�DERHEIM
Dopiero co wchodzi� na schody.
KR�L
(pokazuje w g�r�)
Tam na g�r�? A ja go prosi�em, �eby poszed� do parku. Widzisz sam... Bellum omnium inter omnes... Pos�uchaj! Najpierw p�jdziesz do angielskiej i pruskiej ambasady i poprosisz ich albo zagrozisz im, zale�nie od okoliczno�ci. Postarasz si� ich nak�oni�, �eby nie wp�ywali na Dani�, dop�ki ja nie zgromadz� wojsk! � Zrozumia�e�?
SCHR�DERHEIM
Ca�kowicie!
KR�L
Punkt drugi: czas nagli, rozumiesz... Czy� s�ysza� o jakim� nowym spisku?
SCHR�DERHEIM
Tak, Wasza Kr�lewska Mo��!
KR�L
Wierzysz w ten spisek?
SCHR�DERHEIM
Liljensparre wie o nim.
KR�L
On nie jest �atwowierny.... I chodzi naturalnie o ograniczenie w�adzy kr�lewskiej?
SCHR�DERHEIM
Naturalnie!
KR�L
W takim razie udam si� do Dalarna i zbior� wojska przeciw Danii, s�yszysz, przeciw wrogowi, kt�ry stoi pod G�teborgiem. Mo�esz sobie my�le�, co chcesz, ale milcz!
Schr�derh eim k�ania si�.
KR�L
Punkt trzeci... S�uchaj uwa�nie i staraj si� arozumie� ukryty sens... Elis, czy uwa�asz, �e wysoko postawiona osoba mo�e i powinna �y� w ma��e�stwie, kt�re �ci�ga na ni� ha�b� i wystawia j� na po�miewisko? Czy uwa�asz, �e cz�owiek taki ma do
tego prawo, cho�by czasy i obyczaje by�y nie wiadomo jak wolne od przes�d�w?
SCHR�DERHEIM
(kt�ry s�dzi, �e Kr�l ma na my�li swoje w�asne ma��e�stwo, odpowiada swobodnie)
Nie, Wasza Kr�lewska Mo��! Nie ma on prawa kompromitowa� swego wysokiego stanowiska.
KR�L
Nawet gdyby mia� cierpie� �miertelne m�ki skutkiem tej bolesnej operacji, kt�ra nazywa si� rozwodem?
SCHR�DERHEIM
(swobodnie)
Nie mo�e by� b�lem uwolnienie si� od ha�by... Przeciwnie...
KR�L
Takie jest wi�c twoje najg��bsze przekonanie...
SCHR�DERHEIM
Moje najg��bsze przekonanie, tym bardziej �e taki post�pek spotka�by si� z poklaskiem wszystkich uczciwych ludzi.
KR�L
Bien! W takim razie id� jeszcze dzisiaj i wnie� pozew o rozw�d! M�j nadworny kaznodzieja Taube za�atwi reszt� w konsystorzu. Zrozumia�e�?
SCHR�DERHEIM
(przybity)
Nie... Ja mam...?
KR�L
Tak! Ty! � Zrozumia�e�?
SCHR�DERHEIM
Zrozumia�em!
KR�L
d� wi�c szybko i uwolnij si� od ha�by i po�miewiska � to nie mo�e przecie� sprawi� b�lu.
(dzwoni)
S ch r �d erh eim oci�gaj�c si� wychodzi.
Kr�l pisze.
KR�L
(do Schr�derheima)
Nie zapomnij dopilnowa� wybor�w do riksdagu. W�jtowie, pastorzy w twoich probostwach � maj� pracowa� przy u�yciu wszystkich �rodk�w. Wszystkich! Teraz nie zostawi� ju� nic przypadkowi. � Tak, przesta�em wierzy� w uczciwo�� i prawd� i tym podobne. W poprzednim riksdagu gardzi�em konszachtami i �ap�wkami; teraz je nakazuj�. Tego mnie nauczy�o do�wiadczenie i Anjala.
Schr�derheim wychodzi.
S z a mb el an wchodzi.
KR�L
Riksdagsman Olsson!
Szambelan wychodzi.
Kr�l podnosi si�, przybiera przed lustrem nowe pogodne oblicze.
Olsson wchodzi.
KR�L
(podchodzi do Olssona, udaje zdziwienie)
Patrzcie, kto to? M�j przyjaciel Olsson! Rzadki go��! Witaj w moim domu! (obejmuje go i klepie) S�uchaj no, Olofie, musz� o co� prosi�. O pomoc, o przys�ug�, je�li tak chcesz, a potem o informacj�.
OLSSON
Wasza Kr�lewska Mo��, niech mi wolno b�dzie zacz�� od informacji, to mo�e potem dojdzie do przys�ugi.
KR�L
O co chodzi? Czy o spisek? Mo�e bierzesz w nim udzia�?
OLSSON
O, niech B�g broni!
KR�L
No to zaczynamy od przys�ugi. Olsson, masz, du�e zdolno�ci i znasz swoje wp�ywy lepiej ni� ja. Czy zechcesz przyj�� m�otek talmana w twoim stanie, je�li ci� o to pi�knie poprosz�?
OLSSON
Hm... Inni b�d� zazdro�ni...
KR�L
Jacy inni? Fersen, tw�j patron? Przecie� w�a�nie o to chodzi. Jestem wszak radyka�em, demokrat�, wrogiem szlachty, pierwszym obywatelem w wolnym kraju! Cz�owiekiem ludu i obro�c� uci�nionych! Jestem uczniem Russa... i Woltera!... Umowa
spo�eczna, le Contrat Social, to moja ewangelia, mam j� na moim nocnym stoliku! George Washington jest moim przyjacielem! Franklin jest moim idea�em! Oto mnie masz!
OLSSON
(z wahaniem)
Te s�owa wypowiadane przez Wasz� Kr�lewsk� Mo�� dziwi� mnie nieco, zw�aszcza �e s�ysza�em, jak to samo albo co� podobnego g�osi� niejaki magister Thorild, kt�ry nie jest znany z sympatii dla kr�lewsko�ci.
KR�L
Magister Thorild i ja jeste�my jedynymi w tym kraju, kt�rzy konsekwentnie ho�duj� nowoczesnym pr�dom umys�owym, a mnie nie mo�esz chyba obwinia� o brak kr�lewsko�ci? Czy tak?
OLSSON
Tak, s�usznie, nie umiem tego rozgry�� w po�piechu, ale to, czego szukamy w tej chwili, gdy wielo�� w�adzy znowu narasta, to w�a�nie kr�l... kt�ry jest bardzo kr�lewski.
KR�L (odwraca si� na pi�cie)
No w�a�nie! Teraz poznaj� Olofa Olssona! Podaj mi r�k�! Wiesz, �e niedawno by�a tu osoba, kt�ra chcia�a ci� zdyskredytowa� w moich oczach, insynuowa�, �e nie tylko jeste� oboj�tny, ale tak�e przy��czy�e� si� do partii niezadowolonych.
OLSSON
Ja?...
KR�L
Tak, wysuni�to nawet oskar�enie...
OLSSON
To ta Pechlinowska lista, o kt�rej w�a�nie chcia�em m�wi�!
KR�L
Pechlin? Wi�c on znowu dzia�a?
OLSSON
Prosz� wybaczy�, Wasza Kr�lewska Mo��, ale dla mnie to troch� za pr�dko, przywyk�em do p�uga, a p�uga nie zawraca si� po�rodku bruzdy.
KR�L
Ale nam si� zawsze �pieszy, a wi�c co to za lista?
OLSSON
Kr�tko i w�z�owato zatem: Pod pozorem zorganizowania subskrybowanej uczty na powitanie kr�la, genera� Pechlin pu�ci� w obieg list�... a�eby nie zdradzi� moich podejrze� co do rzeczywistego znaczenia tej listy, pozwoli�em zapisa� moje nazwisko obok rotmistrza Nordstroma. Ale jestem przekonany, �e te nazwiska nale�� do os�b, kt�re spiskuj� przeciw kr�lowi i formie rz�du!
KR�L
To lisi trop! To Pechlin! � Pami�tasz jakie� nazwiska tych lojalnych obywateli?
OLSSON
Kilka pami�tam... Liljehorn, von Engestr�m, Ribbing, Horn...
KR�L
Niemo�liwe!
OLSSON
Anckarstr�m...
KR�L
(niemile dotkni�ty)
Zawsze ten... Poczekaj chwil�! (dzwoni)
Szambelan wchodzi.
KR�L
Po�lij kuriera do Liljensparrego i ka� mu aresztowa� genera�a Pechlina!
SZAMBELAN
Wasza Kr�lewska Mo��, policmajster Liljensparre czeka tam w pokoju audiencjonalnym.
KR�L
Tiens! Popro� go, aby tu wszed�, gdy nast�pny raz zadzwoni�!
Szambelan wychodzi.
KR�L
(siada przy biurku, wygl�da na zm�czonego)
Wr��my jednak do naszego punktu wyj�cia � pami�taj, gdy zostaniesz talmanem, by wraca� zawsze do punktu wyj�cia, bo inaczej ci� zagadaj�. A zatem: chcesz zosta� talmanem stanu ch�opskiego?
OLSSON
Tak, ale...
KR�L I
przyrzekasz s�u�y� sprawie wolno�ci i ludu?
OLSSON
Przede wszystkim sprawie kr�la!
KR�L
To ta sama sprawa! (przez chwil� wpatruj� si� w siebie)
OLSSON
Wasza Kr�lewska Mo��, s�owa zmieniaj� warto�� z biegiem czasu, s�owa staj� si� dwuznaczne, w ko�cu wieloznaczne, wreszcie niewyra�ne. Nie umiem rozwik�a� tego k��bka s��w, ale sprawie, kt�rej obieca�em s�u�y�, b�d� wierny, klasy, w kt�-
rej si� urodzi�em, nie zawiod�, lecz niedozwolonych �rodk�w si� boj�.
KR�L
Dobrze powiedziane! Jak chcesz, to potrafisz. Id� teraz do parku i zosta� jako m�j go�� na wieczornym festynie.
OLSSON
(k�ania si�)
Wasza Kr�lewska Mo��!...
KR�L
Olsson, nie ufaj nigdy nikomu!
OLSSON
Tak, Wasza Kr�lewska Mo��, bo te� i nie ufam. (wychodzi)
Kr�l mierzy go szybko wzrokiem. Potem dzwoni.
Pauza.
S z a mb elan otwiera drzwi.
Liljensparre wchodzi.
KR�L
Co nowego w mie�cie? Czy jest spok�j?
LILJENSPARRE
Nie, Wasza Kr�lewska Mo��, panuje niepok�j.
KR�L
Wi�c co to? Pechlin?
LILJENSPARRE
Gdyby to tylko on! Ale to co� innego.
KR�L
M�w zatem!
LILJENSPARRE
Jak mam to powiedzie�... Tego si� nie widzi, tego si� nie s�yszy... ale to si� czuje. Nie mo�na tego dotkn�� r�k�... nowe my�li, nowe nauki... To si� nazywa pewnie duchem czasu...
KR�L
Nie wierz� w duchy... Czy to nauki Thorilda? Gadu�a i p�g�upek!... Do�� zabawny zreszt�.
LILJENSPARRE
Wydarzenia w Pary�u...
KR�L
Znam je!... To tylko piana na powierzchni!... M�wmy o naszych sprawach! Chc�, �eby� natychmiast kaza� aresztowa� genera�a Pechlina i przeszuka� jego dom!
LILJENSPARRE
Rozkaz, Wasza Kr�lewska Mo��!
KR�L
Nakazuj� ci zw�aszcza odszuka� list� z pewnymi nazwiskami.
LILJENSPARRE
Genera� Pechlin nie trzyma nigdy u siebie �adnych kompromituj�cych papier�w.
KR�L
W takim razie ja jestem lepiej poinformowany. Zdaje mi si�, �e Liljensparre jest zm�czony i potrzebuje wypoczynku.
LILJENSPARRE
Nie, Wasza Kr�lewska Mo��!
KR�L
Czy �ledzisz Nordina i Wallqvista?
LILJENSPARRE
Tak ma�o ich wida�.
KR�L
Poniewa� pracuj� po cichu! Polecam ci teraz zostawi� ich w spokoju. Nigdy nie wymienia� ich nazwisk, a je�li us�yszysz, �e o nich m�wi�, udawa�, �e nie istniej�... A teraz id� i zaaresztuj Pechlina!
Liljensparre oci�ga si�, jakby chcia� co� powiedzie�.
Szambelan wchodzi.
KR�L
Czego chcesz?
SZAMBELAN
Wasza Kr�lewska Mo��, baron Pechlin prosi o pos�uchanie w nader wa�nej sprawie.
KR�L Pechlin! (do Liljensparrego) S�ysza�e� co� podobnego? (do S z a mb elana) Mo�e wej��, kiedy zadzwoni�.
Szambelan wychodzi.
KR�L
To najbezwstydniejsza bezczelno��, z jak� si� spotka�em w �yciu!
LILJENSPARRE
To pechlinowska taktyka.
KR�L
Poczekaj staruchu, szybko si� naucz� twojej taktyki!
(pisze na �wistku papieru)
Zrobimy sobie pro memoria, �eby si� w czym� nie omyli�. A ty wyjd� i sta� tam za kolumn�, �eby� s�ysza� ka�de s�owo � bo to b�dzie walka na s�owa, �adnej innej broni Pechlin nie u�ywa... Jak my�lisz, czego on chce? Z kt�rej strony zaatakuje?
LILJENSPARRE
Prawdopodobnie przyniesie jakie� niebezpieczne tajemnice, kt�re wcale nie s� niebezpieczne.
(u drzwi)
KR�L
Jego sprawa to pewnie pr�ba odwr�cenia niebezpiecze�stwa od w�asnej osoby, ukrycia si� za plecami innych... nawet gdyby te plecy nale�a�y do jego najlepszych przyjaci�... Na miejsce, Liljensparre! (ujmuje dzwonek) C� to? Zdaje si�, �e trz�sie mi si� r�ka. C� to za piekielnik! (trze czo�o)
Musz� obj�� prowadzenie, bo inaczej mnie zagada!... Tableau! (dzwoni)
Liljensparre stoi za drzwiami w tyle sceny.
S z a mb elan otwiera drzwi.
Pechlin wchodzi.
KR�L
Dzie� dobry, stary przyjacielu!
(do Szambelana) Podaj baronowi krzes�o! Tak, dobrze... To dla mnie bardzo mi�a niespodzianka widzie� tu barona i genera�a... Prosz� siada�... Pani baronowa czuje si� znakomicie, mia�em zaszczyt przywita� si� z ni� przy przyje�dzie. A wi�c czemu� to zawdzi�czam przyjemno�� ogl�dania pana barona na zamku Haga?
PECHLIN
(kt�ry stan�� obok krzes�a)
Wasza Kr�lewska Mo��, przybywam jako suplikant...
KR�L
O, to dziwne! Nie co dzie� baron suplikuje...
PECHLIN
Jak z tego wynika, musz� by� wa�kie powody...
KR�L
Wa�kie s� powody wagi pa�stwowej, a pan baron interesuje si� pa�stwem, sprawowaniem rz�d�w i dobrem og�u. Niech�e pan m�wi dalej.
PECHLIN
Pewna opinia, kt�ra zrodzi�a si� w wyniku dopiero co zako�czonej wojny rosyjskiej, hm...
KR�L
Prosz� si� nie kr�powa�