8529

Szczegóły
Tytuł 8529
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8529 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8529 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8529 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jerzy Engel Prosta Gra Redakcja techniczna Ma�gorzata Gucman Zdj�cia �Przegl�d Sportowy" Marek Mordan - �Dziennik Polski' Puma Polska archiwum prywatne � Copyright by Jerzy Engel ISBN 83-920124-0-2 Wydanie I Wydawca ART Flexo sp. z o.o. ul. Rotundy 7 01-340 Warszawa Wst�p Drogi Czytelniku! Ksi��ka, kt�r� wzi��e� do r�ki, opisuje moje osobiste prze�ycia oraz subiektywne odczucia, zwi�zane z awansem i udzia�em polskiej reprezentacji w Mistrzostwach �wiata Korea-Japonia 2002. S� to wspomnienia o pracy zespo�u i wi�kszo�ci istotnych dla mnie zdarze� zwi�zanych z funkcj� selekcjonera reprezentacji Polski. Ka�dy uczestnik Mundialu zapami�ta� ten turniej na sw�j spos�b. Dla ka�dego z nas te same zdarzenia mia�y r�n� warto��. Gdyby napisa� j� zawodnik, dzia�acz lub kibic, zapewne poruszy�by inne w�tki lub opisa� inne zdarzenia, kt�rych by� bezpo�rednim �wiadkiem. Mistrzostwa �wiata s� turniejem niezwyk�ym, zapisuj�cym si� w pami�ci uczestnik�w tej imprezy g��boko wyrytym �ladem na psychice. Ka�de dziecko kopi�c pi�k�, marzy o tym, �eby gra� tak dobrze, jak najlepsi polscy pi�karze. A m�odzi zawodnicy �ni�, aby stan�� chocia� raz w �yciu na wype�nionym po brzegi stadionie, w meczu transmitowanym przez wszystkie sportowe stacje telewizyjne na �wiecie. Niewielkiej grupie ludzi, wyselekcjonowanej i poprowadzonej przeze mnie, marzenie to si� spe�ni�o. Kiedy obejmowa�em funkcj� selekcjonera reprezentacji Polski, niewiele os�b w Polsce dawa�o mi jak�kolwiek szans� na osi�gni�cie celu. Ju� na pierwszej konferencji prasowej, kiedy og�oszono moj� nominacj�, dziennikarze udowadniali mi, �e porywam si� z motyk� na s�o�ce. M�wili, �e nie ma przecie� w Polsce pi�karzy, kt�rzy mogliby do tak wielkiej imprezy awansowa�. Przez ostatnie szesna�cie lat reprezentacja odpada�a w kolejnych eliminacjach, mimo �e by�a prowadzona przez r�nych selekcjoner�w. Dziennikarze pytali wi�c, na jakiej podstawie s�dz�, �e akurat mnie si� to uda. Ostatnie pytanie podczas tej konferencji brzmia�o, ile bym postawi� ze swojego maj�tku na nasz awans. Kiedy odpowiedzia�em, �e wszystko co mam, zaleg�a cisza i na tym konferencja si� zako�czy�a. Ale zdawa�em sobie spraw� z faktu, �e nie znalaz�bym osoby na tej sali, kt�ra postawi�aby nawet grosik na nasz awans. �rodowisko dziennikarskie nie by�o w swojej opinii odosobnione. Kiedy by�em go�ciem redaktora Micha�a Olsza�skiego w programie �Radiowa tr�jka noc�", w kt�rym rozmawiali�my na antenie bezpo�rednio z kibicami, odczucia spo�eczne by�y takie same, jak dziennikarzy. �aden z rozm�wc�w, a by�o ich bardzo wielu, nie dawa� reprezentacji jakichkolwiek szans na awans do Mistrzostw �wiata. Kiedy nasz awans sta� si� faktem, by�em bardzo szcz�liwy. Gwizdek s�dziego ko�cz�cy zwyci�ski mecz z Norwegi� w Chorzowie, wyzwoli� w nas eksplozj� rado�ci. Wype�niony do ostatniego miejsca, bia�o-czerwo-ny od flag i koszulek kibic�w stadion, emanowa� szcz�ciem i wzruszeniem. Zwykle udawa�o mi si� panowa� nad emocjami i nie okazywa�em nigdy ani zbytniej rado�ci, ani smutku. Tym razem jednak po prostu nie spos�b by�o obroni� si� przed rozsadzaj�c� g�ow� eufori�. Pomimo up�ywu wielu lat od tamtego meczu, wci�� spotykam kibic�w, kt�rzy byli tego dnia na chorzowskim stadionie i razem z nami prze�ywali rado�� z awansu reprezentacji do Mistrzostw �wiata. Ka�dy z nich nie ukrywa, �e wzruszenie powodowa�o d�awienie w krtani, a �zy same cisn�y si� do oczu. Czy mo�e by� co� bardziej warto�ciowego dla nas wszystkich ni� mo�liwo�� prze�ycia takich emocji. Zupe�nie inne uczucie towarzyszy�o mi, kiedy szykowali�my si� do wys�uchania Hymnu przed pierwszym naszym meczem na Mundialu. Rozpiera�o mnie uczucie dumy, �e wreszcie jeste�my na Mistrzostwach, pomi�dzy najlepszymi reprezentacjami na �wiecie. By�em szcz�liwy, �e mog�em da� t� chwil� wielkiej satysfakcji wszystkim moim nauczycielom, mistrzom i profesorom. To oni triumfowali w tym momencie razem ze mn�, bez wzgl�du na to, co m�g� nam dalej przynie�� Mundial. By�o to dla mnie r�wnie� w pe�ni �wiadome poczucie dumy narodowej. To by� moment, w kt�rym mog�em razem z pi�karzami i wsp�pracownikami, spojrze� uczciwie poprzez ekrany telewizor�w prosto w oczy wszystkim kibicom w Polsce. Przecie� awansowali�my do Mistrzostw dla nich, �eby po wielu latach oczekiwa� mogli wreszcie prze�y� w rado�ci lub smutku sam udzia� naszej reprezentacji w Mistrzostwach �wiata. Wiedzia�em, �e Mundial jest dla nas wielk� niewiadom�. Jechali�my do Azji z nadziejami, ale jednocze�nie z wielk� obaw�. Nie byli�my na tyle siln� reprezentacj�, aby m�c ze spokojem czeka� na kolejne mecze. Ale sam ten moment potwierdzaj�cy Hymnem nasze uczestnictwo w tej imprezie, by� wi�cej wart ni� tysi�ce wygranych mecz�w o jak�kolwiek stawk� w ca�ej mojej ponad 27-letniej karierze trenerskiej. Stali�my tam na stadionie w Korei, czuj�c pulsuj�cy, wrogo nastawiony do nas, faluj�cy t�um korea�skich kibic�w. Trzymali�my si� mocno za r�ce i byli�my spleceni wiar�, �e b�dziemy w stanie nawi�za� r�wnorz�dn� walk� z przeciwnikiem i wygra�^mecz. Po raz kolejny, przeciwko wszystkim nieprzychylnym nam prognozom. Wiele os�b ma sw�j wi�kszy lub mniejszy wsp�udzia� w naszych sukcesach. Nikt w sporcie zespo�owym, a w szczeg�lno�ci takim, jak pi�ka no�na, nie zwyci�a i nie przegrywa sam. Zanim podj��em jak�kolwiek wa�n� dla zespo�u decyzj�, by�a ona konsultowana i przeanalizowana przez wiele os�b. Mia�em wspania�ych wsp�pracownik�w, z kt�rych ka�dy odpowiada� za sw�j wycinek pracy. Razem sk�adali�my w jedn� ca�o�� koncepcj� gry zespo�u, nad kt�r� pracowali�my na co dzie� oddzielnie. Ci sami ludzie pracowali nad sukcesami reprezentacji w eliminacjach oraz na Mistrzostwach �wiata. Ostateczna decyzja zawsze nale�a�a wy��cznie do mnie i podejmowa�em j� w oparciu o wszelk� mo�liw� do uzyskania wiedz� szkoleniow�, organizacyjn� i medyczn� oraz wyp�ywaj�ce z niej wnioski. Nie ma trener�w, zawodnik�w, s�dzi�w czy dzia�aczy nieomylnych. Ka�dy mo�e pope�ni� b��d, kt�ry wp�ywa w konsekwencji na wynik meczu lub na dalsze losy dru�yny. O b��dach pope�nianych w meczach zako�czonych zwyci�stwem �atwiej si� zapomina, bo zwykle zwyci�zc�w si� nie s�dzi. Kiedy jednak spodziewanego sukcesu nie ma, wtedy ka�dy, nawet najmniejszy, b��d urasta do rangi katastrofy i jest obracany na wszystkie strony, jak drogocenny diament przez wi�kszo�� polskich medi�w. Nie zaliczano nas do grona faworyt�w Mistrzostw, a bukmacherzy dawali nam jedynie symboliczny procent szans na wyj�cie z grupy. Z grupy nie wyszli�my i chocia� w ostatnim meczu pokonali�my USA, nie zmieni�o to wiele w ocenie naszego udzia�u w Mistrzostwach. Sam awans do Mistrzostw �wiata by� naszym ogromnym sukcesem i jak si� po czasie okaza�o, wynikiem maksymalnym, jak na mo�liwo�ci polskiej pi�ki no�nej. Ten nieoczekiwany sukces osi�gni�ty we wspania�ym stylu, spowodowa� fal� entuzjazmu nie tylko w�r�d kibic�w, ale przede wszystkim w naszej ekipie. Spojrzeli�my nagle z olbrzymim optymizmem na umiej�tno�ci 7 i warto�� naszych pi�karzy. Niestety przewarto�ciowali�my aktualne mo�liwo�ci zespo�u i widzieli�my go takim, jakim chcieli�my, �eby by�, a nie takim, jakim by� naprawd�. A byli�my przecie� tylko solidnym zespo�em �redniej klasy europejskiej. Dlatego fatalne dla nas w skutkach okaza�o si� zbyt cz�ste powtarzanie w mediach, �e jedziemy na Mistrzostwa po kolejne zwyci�stwa i sukcesy. Ale czy mo�na by�o mie� o to do nas pretensje. Miliony kibic�w radowa�y si� razem z nami i na ka�dym kroku spotykali�my si� z dowodami ich olbrzymiej sympatii i nadziei na nasze dalsze sukcesy. Trenerzy, pi�karze oraz wszyscy cz�onkowie sztabu reprezentacji stali si� idolami m�odzie�y i pieszczochami medi�w. W takiej atmosferze trudno nam by�o nagle odci�� si� od tego entuzjastycznego nastroju, jaki zapanowa� w narodzie. To na pewno os�abi�o moj� czujno�� na zagro�enia, jakie ni�s� za sob� sukces i spowodowa�o, �e nie doceni�em rad przyjaci�, kt�rzy znaj�c dobrze polskie piekie�ko, a przede wszystkim poziom i trudno�ci, jakie czeka�y na nas podczas Mundialu, przestrzegali przed nadmiernym optymizmem. Wierzy�em w m�j zesp�. Wierzy�em w ogromne mo�liwo�ci ka�dego zawodnika, kt�ry znalaz� si� w ekipie lec�cej do Korei. Czu�em jak pozytywne emocje zwi�zane z naszym udzia�em w Mundialu inspiruj� i motywuj� mnie co dzie� i by�em pewien, �e taki sam zapa� do pracy udzieli� si� nam wszystkim. To dawa�o nadziej�, �e b�dziemy gra� na jeszcze lepszym poziomie ni� dotychczas. Je�li zesp� po awansie do takiej imprezy nic zrobi post�pu w ka�dym elemencie pi�karskiego rzemios�a, to nie mo�e liczy� na sukces. By�em pewien, �e jeste�my dobrze przygotowani pod wzgl�dem taktycznym, a zdecydowana wi�kszo�� zawodnik�w r�wnie� pod wzgl�dem fizycznym. Du�� niewiadom� by�a natomiast forma psychiczna zespo�u Tak do ko�ca trudno by�o odgadn��, czy dla wi�kszo�ci pi�karzy sam udzia� w Mistrzostwach mc by� traktowany jako nagroda sama w sobie za wiele lat stara� o udzia� w tej imprezie. Pytaniem by�o, czy zawodnicy byli nadal g�odni sukcesu i czy byli w stanie walczy� o co� wi�cej. Marek Ko�mi�ski w wywiadzie dla telewizji Canal Plus powiedzia� ju� po Mistrzostwach, �e stworzy� si� tak znakomity kolektyw w naszej reprezentacji, �e zawodnicy poszliby za sob� w ogie�. Dlatego maj�c mocny atut w postaci znakomitej atmosfery wewn�trz zespo�u, zastanawiali�my si�, co sprawi�o, �e zawodnicy grali jak sparali�owani w pierwszym meczu z Kore�. 8 Po prostu przyj��em niestety b��dne za�o�enie, �e gra w Mistrzostwach �wiata wyzwoli w zawodnikach niesamowite pok�ady energii, co przy �elaznej dyscyplinie taktycznej b�dzie wystarczaj�cym pod�o�em zwyci�stwa. Nie wzi��em pod uwag� czynnika psychologicznego, jaki wp�yn�� w tym przypadku bardzo negatywnie na gr� zespo�u. Nie przewidzia�em, �e tak do�wiadczeni w grach reprezentacyjnych pi�karze, nie ud�wign� stresu jaki przyni�s� ze sob� pierwszy w ich �yciu mecz na Mistrzostwach �wiata. Zak�ada�em, �e wszyscy jedziemy tam z jednakow� wol� walki o s�aw�, narodow� godno�� i honor zawodowc�w. �e jeste�my jednakowo zdeterminowani do budowy kolejnej legendy, jaka po takim turnieju powstaje wok� jego uczestnik�w. Ja nie czu�em �adnej tremy i by�em zdeterminowany walczy� o wszystko. Wydawa�o mi si�, �e wszyscy mamy podobne odczucia i reakcje. Tymczasem okaza�o si�, �e patrzy�em na zesp� przez pryzmat w�asnych odczu� i to by� m�j du�y b��d. Zawodnicy byli sparali�owani emocjami, jakie wywar� na nich sam udzia� w Mistrzostwach �wiata. Okazje do zdobycia bramek, kt�re sobie stworzyli�my, by�y zwykle z �atwo�ci� wykorzystywane przez pi�karzy w meczach o mniejsz� stawk�, a sta�y si� nagle zadaniami nie do wykonania dla nich na Mundialu. Pope�nili�my b��dy w grze ka�dej formacji, jakie nie zdarza�y si� nam nigdy wcze�niej, a ich pod�o�em by�y nieodporne na stres, nieznane nam dot�d pok�ady naszej psychiki. Byli�my debiutantami, beniaminkiem dostaj�cym surowe lekcje od do�wiadczonych mundialowych wyjadaczy. Korea, Portugalia i USA wyst�powa�y regularnie co cztery lata na tej imprezie. My swoim udzia�em spowodowali�my odkurzenie przez FIFA tabliczki z napisem Polska po szesnastu latach nieobecno�ci na tym turnieju polskiej reprezentacji. Nie sprostali�my Korei i stan�li�my przed jeszcze trudniejszym zadaniem, aby szuka� punkt�w w meczu z Portugali�. Portugalia jednak by�a dla nas przeciwnikiem zbyt mocnym. Wiedzieli�my o tym przed Mistrzostwami i potwierdzi�o si� to na boisku. Przegrali�my i nie mieli�my ju� �adnych szans na wyj�cie z grupy. Dopiero w ostatnim meczu grupowym odnie�li�my zwyci�stwo. Graj�c o w�asn� i narodow� godno�� oraz o to, aby powr�ci� do Polski z podniesion� g�ow� chocia� na tarczy, zagrali�my na dobrym poziomie. Zacz�o procentowa� ju� zdobyte do�wiadczenie i wyci�gni�te przez zawodnik�w wnioski z dw�ch przegranych mecz�w. Czy sta� nas by�o podczas tych Mistrzostw na wi�cej. Korea okaza�a si� �czarnym koniem'" turnieju, zaj�a czwarte miejsce na �wiecie i pozosta- wi�a w pokonanym polu zdecydowanie lepsze od nas reprezentacje. W meczu z Portugali�, pomimo gry tr�jk� napastnik�w, nie potrafili�my zmusi� do kapitulacji bramkarza Portugalczyk�w, a kiedy si� nam to wreszcie uda�o, s�dzia dopatrzy� si� przewinienia. Mo�liwe, �e ta nie uznana przez s�dziego bramka, mog�a zmieni� losy meczu i udzia�u w Mistrzostwach naszej reprezentacji. Mecz zako�czy� si� jednak nasz� wysok� pora�k� i tak to ju� w statystykach mundialowych pozostanie na zawsze. Spotkanie z USA by�o ostatnim meczem �mojej" reprezentacji. Zamkn�� on jak klamr� dwuip�letni okres pracy zespo�u i by� dwudziestym dziewi�tym meczem polskiej dru�yny pod moim selekcjonerskim kierownictwem. Po�egna�em si� z reprezentacj� Polski dobrym widowiskiem, meczem rozegranym na wysokim poziomie pi�karskim, a co najwa�niejsze zako�czonym zwyci�stwem.. Ka�dy zesp� rozgrywa dziesi�tki mecz�w, ale dochodzi wreszcie do takiego momentu w swojej pracy, kt�ry mo�e decydowa� o jego dalszym losie. Ja mia�em trzy takie prze�omowe mecze. Pierwszym by� mecz w Kijowie rozegrany 2 wrze�nia 2000 roku, otwieraj�cy nasze eliminacje do Mistrzostw �wiata. Niewiele os�b dawa�o nam wtedy jak�kolwiek szans� na zwyci�stwo w konfrontacji z reprezentacj� Ukrainy. Media szykowa�y si� na frontalny atak na mnie i tworzon� przeze mnie dru�yn�. A my pracowali�my intensywnie. Przygotowali�my nowe warianty taktyczne dla zespo�u i nowy system gry. Mo�na by� znakomicie przygotowanym i jednak przegra�. Mecz jest zawsze wielk� niewiadom�. Nasze wysokie zwyci�stwo w Kijowie nie tylko zaskoczy�o wszystkich w Polsce, ale da�o nam pierwsze miejsce w grupie, kt�rego nie oddali�my ju� do ko�ca eliminacji. Na Ukrainie rozpocz�� si� nasz fantastyczny serial pi�karski zako�czony dopiero na Mundialu meczem z USA. Drugim momentem prze�omowym �mojej" dru�yny by� mecz rozegrany 1 wrze�nia 2001 roku w Chorzowie przeciwko reprezentacji Norwegii. Wysokie zwyci�stwo w tym meczu przypiecz�towa�o ostatecznie nasz awans do Mistrzostw �wiata w Korei i Japonii 2002. Trzecim by� wysoko przegrany mecz z Portugali� podczas Mundialu, w kt�rym pora�ka eliminowa�a nas z dalszego udzia�u w Mistrzostwach i ko�czy�a nasz� rywalizacj� na fazie grupowej. Mecz przeciwko USA pozosta� w mojej pami�ci jako pi�kne zako�czenie zbyt trudnej dla nas imprezy i jednocze�nie wspania�e po�egnanie si� �korea�skiej" reprezentacji z naszymi kibicami. 10 Pierwsze p�rocze 2002 roku nie by�o statystycznie takie z�e. Zwyci�yli�my w czterech meczach: z Wyspami Owczymi, Irlandi� P�n., Estoni� i USA. Przegrali�my r�wnie� cztery mecze: z Japoni�, Rumuni�, Kore� i Portugali�. Ale niestety, dwie spo�r�d czterech pora�ek przypad�y na Mundial. 0 Mundialu napisano i wypowiedziano wiele nieprawdziwych opinii, z krzywd� dla uczestnicz�cych w nim pi�karzy, trener�w, ludzi z mojego sztabu i dla mnie osobi�cie. Na szcz�cie kibice znakomicie potrafi� odr�ni� k�amstwo od prawdy i rozr�nia� bezb��dnie intencje ludzi po tym, jak si� wypowiadaj� lub jak pisz�. Tymczasem dla nas, uczestnik�w Mistrzostw, sam udzia� w nich pozostawi� na zawsze wspomnienia, kt�rych nie jest w stanie zatrze� �adna z�o�liwa krytyka. Dla mnie awans do Mistrzostw �wiata i udzia� w nich by� spe�nieniem si� marze� osobistych i zawodowych. Pozosta� oczywi�cie niedosyt, zwi�zany z wynikami zespo�u i zbyt szybko zako�czonym naszym udzia�em w Mistrzostwach. Ale nawet odpadni�cie z turnieju w fazie grupowej nie jest w stanie zburzy� pozytywnego obrazu �mojej" reprezentacji 2000-2002, jaki na zawsze utrwali� si� w mojej pami�ci. Oczywi�cie graj�c na coraz wy�szym poziomie, stawiamy sobie coraz wi�ksze wymagania. Kazimierz G�rski, najwi�kszy autorytet w polskiej pi�ce no�nej, powiedzia� mi pewnego dnia: � Wiesz Jurek, panie kolego, chcia�bym do�y� awansu polskiej reprezentacji do Mistrzostw �wiata. Kiedy awans sta� si� faktem, pan Kazimierz przy tradycyjnym koniaczku z okazji naszego awansu, wypowiedzia� nowe �yczenie: � Teraz to chcia�bym do�y� jeszcze, aby Polska zagra�a w finale. 1 tak w�a�nie si� to odbywa, �e nigdy w pe�ni nie satysfakcjonuje nas to, co ju� osi�gn�li�my i wci�� marzymy o czym� wi�cej. Jest to oczywi�cie dla ka�dego z nas normalne i naturalne. My te� marzyli�my o Z�otej Nike i m�wili�my o tym g�o�no. Wszyscy pi�karze, kt�rzy byli ze mn� podczas eliminacji oraz uczestniczyli w Mistrzostwach �wiata w Korei i Japonii, pozostan� na zawsze w mojej pami�ci jako najwi�ksi z najwi�kszych i najlepsi z najlepszych w latach 2000-2002. Legend�, s�aw� i wynikami nie mo�emy si� r�wna� z tymi polskimi reprezentacjami, kt�re osi�gn�y od nas wi�cej, zdobywaj�c medale i uczestnicz�c we wcze�niejszych Mistrzostwach �wiata. Jednak sam awans i uczestnictwo w imprezie, w kt�rej maj� prawo uczestni- 11 czy� tylko najlepsze reprezentacje na �wiecie, jest ju� wielkim wyr�nieniem samym w sobie. I to bez wzgl�du na fakt, kt�re z tych dru�yn p�niej osi�gn� sukces, a kt�re nie. L�ej nam by�o na duszy, kiedy razem z nami odlatywa�y z Mistrzostw takie pot�gi pi�karskie, jak Francja, Argentyna czy Portugalia. Oczywi�cie niczego to nie usprawiedliwia, ale pokazuje, jak wielki stopie� trudno�ci ni�s� ze sob� ju� sam udzia� w Mistrzostwach. Przez ca�y okres mojej pracy w PZPN nie zabiega�em o wzgl�dy nikogo. By�o mi oboj�tne co s�dz� o mnie i moim sztabie prezesi zwi�zku i ich doradcy. Zdawa�em sobie spraw�, �e tak d�ugo, jak dru�yna b�dzie zwyci�a� i profitowa� z tego b�d� wszyscy w zwi�zku, to nie b�d� mia� �adnych problem�w. Pracowa�em uczciwie i konsekwentnie. Korzysta�em z najnowocze�niejszej wiedzy i materia��w. W opracowaniu programu przygotowa� pomagali mi wspaniali ludzie, naukowcy i lekarze. Razem z moimi wsp�pracownikami przygotowali�my reprezentacj� najpierw do mecz�w eliminacyjnych, a p�niej do Mundialu. Nikt w Polskim Zwi�zku Pi�ki No�nej nie mia� �adnego wp�ywu od strony szkoleniowej na moj� prac� ani na prac� mojego departamentu. Ale taki ju� jest uk�ad w PZPN, �e na prac� selekcjonera wp�ywu nie mo�e mie� nikt. Podobnie jak nikt z mojego departamentu nie interesowa� si� tym, co robi� prezesi czy inne departamenty w zwi�zku. To by�o znakomite, bo ka�dy robi� swoje i nie zagl�da� innemu przez rami�. Oczywi�cie sukces jest udzia�em wszystkich w PZPN i ca�ej polskiej pi�ki no�nej, a nie tylko mojego departamentu i tak w swoim gronie to rozumieli�my. Przy pora�ce natomiast te proporcje bardzo si� zmienia�y. Nie mam �alu o rozwi�zanie departamentu reprezentacji narodowej po Mistrzostwach �wiata. Nie wyszli�my z grupy, przegrali�my wysoko z Portugali� i liczyli�my si� z konsekwencjami. Szkoda tylko, �e nasze rozstanie odby�o si� w spos�b niegodny tej instytucji i na poziomie, nazwijmy to trzecioligowym. Dlatego pozosta�y urazy i niedom�wienia, plotki i niech��, podejrzenia i k�amstwa. Czas z pewno�ci� zaleczy rany i jak zwykle zweryfikuje wszelkie, podejmowane pod wp�ywem emocji i nie kompetentnych podpowiedzi, decyzje. Zadziwiaj�ce dla mnie by�o to, �e tak d�ugo oczekiwany w Polsce sukces, jakim by� udzia� naszej reprezentacji na Mundialu, sami szefowie zwi�zku, zmienili w kl�sk�, akcentuj�c jedynie fakt, �e byli�my zbyt s�abym zespo�em na tej imprezie, aby osi�gn�� co� wi�cej. Szukano b��d�w tam, gdzie ich nie by�o, a niekompetencja wielu ludzi i s�a- 12 b�� �rodowiskowa tak zwanych autorytet�w, spowodowa�a, �e tak naprawd� nie by�o wielu os�b, kt�re mog�yby nasz udzia� w Mistrzostwach realnie oceni�. Albo niewiele os�b rozumia�o, �e nasz zesp� nie by� w stanie osi�gn�� nic wi�cej, albo rzeczywi�cie Mistrzostwa zweryfikowa�y wiedz� wielu os�b w kraju. By�o to r�wnie� �wiadectwem, �e nie tylko my, pracuj�cy przy zespole, ulegli�my og�lnonarodowej euforii po awansie i przewarto�ciowali�my zesp�. Okaza�o si�, �e zrobili to wszyscy, kt�rzy nas z tak� ochot� krytykowali. Dlatfigo chyl� czo�a przed wszystkimi, kt�rzy byli z nami na dobre i na z�e do ko�ca Mistrzostw �wiata. Wiem, �e �atwo by� z zespo�em kiedy wygrywa i ci, kt�rzy w nas wierzyli podczas eliminacji, mieli swoje wielkie dni. Trudno jest znosi� gorycz pora�ki, ukochanego zespo�u i nadal trwa� przy dru�ynie. Tym wszystkim, kt�rzy wytrwali przy nas do ko�ca Mistrzostw oraz tym, kt�rzy z takim entuzjazmem witali nas na lotnisku w Warszawie po przylocie z Korei, w pierwszej kolejno�ci dedykuj� t� ksi��k�. Ciesz� si� Drogi Czytelniku, �e zdecydowa�e� si� na przeczytanie mojej ksi��ki, bo s� w niej opisane uczciwie, chocia� subiektywnie, moje odczucia podczas ko�cowego okresu pracy z reprezentacj�. Stara�em si� odda� najwierniej jak tylko potrafi� to, co wydarzy�o si� przed Mundialem i podczas Mistrzostw. A je�li sprawi�, �e znajdziesz w tej ksi��ce co�, co ci� rozbawi, zaintryguje, zainteresuje lub dowiesz si� czego�, o czym dotychczas nie wiedzia�e�, b�dzie to spe�nienie moich intencji jej napisania. Wierz�, �e po tej lekturze jeszcze bardziej przychylnie, spojrzysz na reprezentacj� 2000-2002 i ludzi, kt�rzy j� tworzyli. Selekcjoner Reprezentacji Polski 2000-2002 W�adys�aw Jerzy Engel Kto nie by� w ekipie, kt�ra wywalczy�a awans i uczestniczy�a w pi�karskich Mistrzostwach �wiata, nie jest w stanie zrozumie�, jak wiele znaczy�o to dla tych, kt�rzy tego dokonali. SELEKJONER REPREZENTACJI POLSKI -TRENER PI�KI NO�NEJ Trener pi�ki no�nej, to jeden z najbardziej stresuj�cych zawod�w na �wiecie. Niewiele jest profesji, kt�re powoduj�, �e siedz�c na �awce obok graczy rezerwowych podczas meczu, doprowadza si� swoje t�tno do ponad dwustu uderze� na minut�. Nieprzypadkowo nasze serca s� badane analitycznie co trzy miesi�ce. Operacje serca, kt�re musia�o przej�� wielu szkoleniowc�w, �e wystarczy wymieni� tak znanych, jak Johan Cruyff, Bobby Robson, Graham Sounes czy Gherard Houllier, s� tylko przyk�adami skutk�w, jakie pozostawia po sobie stres zwi�zany z tym zawodem. A je�li jest si� selekcjonerem reprezentacji narodowej i czuje na sobie spojrzenia milion�w ludzi, kt�rzy z olbrzymi� nadziej� czekaj� na zwyci�stwo swojej ukochanej dru�yny, wtedy stres wywo�any ch�ci� spe�nienia tych oczekiwa�, jest zdecydowanie wy�szy. Zdawa�em sobie spraw�, �e stanowisko selekcjonera reprezentacji narodowej jest bardzo eksponowanym miejscem pracy. Kiedy reprezentacja zwyci�a�a w wa�nych meczach eliminacyjnych i kiedy awans sta� si� faktem, media wychwala�y mnie, m�j sztab i pi�karzy pod niebiosa. Trudno by�o znale�� dziennik, tygodnik czy miesi�cznik bez artyku�u z naszymi zdj�ciami. Zachowa� prywatno�� w takiej sytuacji jest bardzo trudno. Oto spe�ni�y si� marzenia milion�w kibic�w w Polsce i awansowali�my do Mistrzostw �wiata. Wszyscy chcieli si� dowiedzie� jak najwi�cej o mnie, moich wsp�pracownikach i pi�karzach, o wszystkich, dzi�ki kt�rym po wielu latach oczekiwa� Polska znowu znalaz�a si� na pi�karskich salonach. Jednak wystarczy�o przegra� dwa razy z rz�du na Mistrzostwach �wiata, aby sta� si� celem totalnej krytyki medialnej, uderzaj�cej nie tylko we mnie, ale w ca�� moj� rodzin�. Dw�ch najbardziej wrogo nastawionych do mnie �urnalist�w jeszcze d�ugo po zako�czeniu imprezy, k�ami�c i naginaj�c fakty, stara�o si� obra�a� mnie na �amach prasy. 15 Taka jest cena, jak� p�aci selekcjoner reprezentacji narodowej za sukces, jakim by� ju� sam udzia� polskiej reprezentacji w Mistrzostwach �wiata. Z roku na rok ro�nie komercjalizacja pi�ki no�nej. Kwoty pieni�ne, zaanga�owane w wielkie widowiska pi�karskie s� ogromne, a my trenerzy poddawani jeste�my co kilka dni pot�nie stresuj�cym egzaminom z umiej�tno�ci zwyci�ania. Czy komercjalizacja Mistrzostw �wiata odcisn�a swoje pi�tno na naszym kr�tkim pobycie w Korei. Twierdz�, �e z pewno�ci� tak. Faktem jest, �e kto stan�� na drodze reprezentacji Korei a� do ma�ego fina�u odpada� z turnieju w nerwowych okoliczno�ciach. Symbolem tych mecz�w pozostanie dla mnie na zawsze wal�cy ze z�o�ci w szklan� obudow� �awki rezerwowych trener reprezentacji W�och Gio-vanni Trapattoni. Jestem profesjonalist�. W swoim zawodzie doszed�em do najwy�szego stopnia wtajemniczenia zawodowego. Uzyska�em trenersk� klas� mistrzowsk�, najwy�sz� jaka istnieje w Polsce. A za sob� mam ju� prawie trzydzie�ci lat do�wiadcze� zdobytych na trenerskiej �awce. To przede wszystkim ten atut by� podstaw� moich sukces�w. Maj�c za sob� taki baga� do�wiadcze� w zawodzie, mog�em podj�� si� wyzwania, jakie stawia przed selekcjonerem prowadzenie reprezentacji Polski. Opracowa�em spos�b pracy z reprezentacj�. Stworzy�em sztab, a nast�pnie powsta� departament reprezentacji Polski. Za poszczeg�lne jego dzia�y odpowiadali najbardziej kompetentni profesjonali�ci, a ja jedynie kontrolowa�em ich prac�, wyznacza�em kolejne cele i okre�la�em nast�pne zadania. Ka�dy cz�onek mojej ekipy mia� wielk� samodzielno�� w pracy. Wszyscy wiedzieli jedno, �e ma to by� praca na najwy�szym poziomie, organizacyjnym, szkoleniowym, medycznym, dokumentacyjnym. Jako�ciowo musieli�my da� zawodnikom lepszy serwis zawodowy, ani�eli mieli kiedykolwiek, tak w reprezentacji, jak r�wnie� w swoich klubach. Zmieni�em godziny pracy w PZPN mojego departamentu. Zamiast o dziewi�tej rano, jak to by�o podczas eliminacji, rozpoczynali�my o �smej trzydzie�ci, Natomiast ko�czyli�my dopiero po zrealizowaniu wszystkiego, co by�o na ten dzie� zaplanowane. �ciany w dw�ch pokojach, w kt�rych by�y nasze biurka, obwiesi�em obrazami z wizerunkiem Pucharu �wiata, aby w ka�dym momencie przypomina�y wszystkim o celu naszej pracy i w spos�b szczeg�lny motywowa�y. Praktycznie codziennie robili�my narady, zdaj�c sobie wzajemnie relacje z tego, co zosta�o zrobione. Zwracali�my uwag� na najmniejsze nawet detale, kt�re posuwa�y nasze przygotowania do przodu. 16 Przy�wieca�a nam jedna zasada, �e wszystko co robimy musi mie� jako�� reprezentacyjn�, a wi�c najlepsz� z mo�liwych. Praca na poziomie reprezentacji Polski jest czym� wi�cej, ani�eli tylko form� zarabiania pieni�dzy. A dodatkowo robiona jest pod presj� medi�w, cz�sto wprowadzaj�cych w b��d kibic�w. Media nie lubi� wiadomo�ci pozytywnych, o ma�o interesuj�cej, codziennej pracy. Zdecydowanie lepiej sprzedaj� si� wiadomo�ci z�e, kt�rych w ka�dym dzienniku telewizyjnym czy gazecie mo�emy znale�� codziennie mn�stwo. Wszyscy goni� za tak zwanym �newsem", �eby go poda� jako pierwsi na rynku. To powodowa�o dodatkowy, ogromny stres. Wiele spraw codziennych wp�ywa na przygotowanie zawodnik�w do konkretnego meczu. Je�li zawodnik ma problemy rodzinne czy losowe, to taki news jest natychmiast znakomit� po�ywk� dla medi�w. Natomiast dla nas zupe�nie odwrotnie. Zale�a�o nam, aby w ciszy i spokoju doprowadzi� do uporz�dkowania spraw, kt�re mog�y mie� negatywny wp�yw na form� zawodnika, a tym samym os�abi� nasz zesp�. Dlatego cz�sto wchodzili�my w konflikt z mediami, zachowuj�c wiele temat�w wy��cznie dla siebie. Profesjonalizm, charyzma, uczciwo��, umiej�tno�� pracy w zespole i tworzenia rodzinnej atmosfery, a ponadto kultura osobista, pasja w wykonywaniu zawodu oraz oczywi�cie odrobina szcz�cia, to wa�ne sk�adowe wp�ywaj�ce na wyniki pracy ka�dego z nas. I nigdy nie wiadomo, kt�ry z tych element�w b�dzie najbardziej wa�y� w konkretnym momencie. Zesp� bardzo szybko rozpoznaje fachowca lub dyletanta. Nasi pi�karze graj� w wielu klubach europejskich, w kt�rych s� prowadzeni przez najlepszych szkoleniowc�w w Europie. Dlatego maj� proste por�wnania, pomi�dzy tym, co oferuje si� im szkoleniowo w klubach, ze sposobem pracy w naszej reprezentacji. Szacunek u zawodnik�w szkoleniowiec wypracowuje sobie w codziennej pracy. Nie maj� tu znaczenia wcze�niejsze dokonania jako pi�karza czy trenera w prowadzeniu innych zespo��w. Liczy si� tylko to, co potrafisz tu i teraz. Pi�karz mo�e nie lubi� trenera, szczeg�lnie je�li nie jest wystawiany w podstawowym sk�adzie lub je�li w og�le nie jest brany pod uwag� do sk�adu, ale je�li chodzi o sprawy fachowe, zawodnik musi szkoleniowca szanowa�. Tylko trener z autorytetem w zespole spowoduje, �e dru�yna mu zaufa i podporz�dkuje mu si� ca�kowicie. Osobi�cie ceni� to sobie bardzo, �e zawodnicy reprezentacji 2000-2002 oraz wszyscy cz�onkowie mojego sztabu z wielkim szacunkiem wypowiadaj� si� do dzisiaj o sobie nawzajem. 17 Pozytywna ocena sposobu gry i wynik�w dru�yny w eliminacjach oraz prze�ycia, jakie dostarczy�y mecze na Mistrzostwach, spowodowa�a, �e nieustannie odczuwam dowody sympatii kibic�w w stosunku do mnie i dru�yny. To bardzo wa�ne w moim zawodzie, aby by� akceptowanym przez kibic�w. Wydawa�o si�, �e pora�ka na Mistrzostwach spowoduje tak du�y zaw�d w sercach kibic�w, �e przede wszystkim ja b�d� postrzegany jako trener, kt�ry co� im obieca� i s�owa nie dotrzyma�. Tymczasem, maj�c wiele zaprosze�, przynajmniej dwa razy w miesi�cu je�d�� na spotkania z kibicami na terenie ca�ej Polski. Spotykam te� sympatyk�w pi�ki po prostu na ulicy i ciesz� si�, �e nadal wracaj� z szacunkiem do �mojej" reprezentacji i wypowiadaj� si� z wielkim uznaniem o wszystkim, czego dokonali�my. Nie goni� za popularno�ci�, by�em ju� na pierwszych stronach gazet, a moje nazwisko zapisa�o si� pozytywnie w historii polskiej pi�ki no�nej. Szkoleniowca akceptuje si� lub nie takim, jakim jest, a nie takim, jakim sam chcia�by by� postrzegany. Wiem, �e nie by�em atrakcyjnym tematem dla medi�w. Spokojna rodzina, ponad dwadzie�cia kilka lat ma��e�stwa, syn po studiach, c�rka w ich trakcie. Nie pal�, koniaku wypijam kieliszek lub dwa, jednym s�owem medialna nuda. Dlatego starano si� wymy�la� tematy zast�pcze, jak cho�by powo�ywanie zawodnik�w ze wzgl�du na moj� przyja�� z mened�erem, w kt�rego stajni znajdowa� si� zawodnik, lub z prezesem jakiej� dru�yny. Powo�ywanie przez kolejnych selekcjoner�w z tych samych zawodnik�w, na kt�rych ja opiera�em si� w swojej selekcji, potwierdzi�o z�e intencje tych, kt�rzy tego typu �atki starali si� mi przyczepi�. Podczas studi�w wiele czasu zaj�a mi nauka psychologii, a egzamin by� jednym z najtrudniejszych. Pani profesor Zofia Nawrocka powtarza�a nam, przysz�ym trenerom, do znudzenia, �e dobry trener, musi by� znakomitym psychologiem. Szczeg�lnie podczas motywowania zespo�u w sytuacjach bardzo trudnych, w warunkach olbrzymiego stresu. �eby dobrze zmotywowa� zesp�, musia�em by� przede wszystkim sam dobrze zmotywowany. A przecie� i na mnie dzia�a stres i oddzia�uje wszystko, co dzieje si� wok� dru�yny. Przygotowanie psychiczne zespo�u do meczu to cz�� pracy, w kt�rej le�� jeszcze najwi�ksze, cz�sto nie wykorzystywane przez nas mo�liwo�ci. Przez skuteczn� motywacj� uda�o nam si� wsp�lnie zwyci�y� wiele mecz�w lub przynajmniej pom�c sobie w ich wygraniu. Po jednym z mecz�w towarzyskich sta�o si� odwrotnie. To pi�karze, kapitanowie zespo�u, podeszli do mnie i widz�c, �e jestem bardzo przybity 18 krytyk�, jakiej zosta�em poddany na konferencji prasowej, powiedzieli, �ebym si� tym nie przejmowa�, bo oni czuj� i wierz� w to, �e pozytywne wyniki musz� przyj��. Te s�owa, wypowiedziane w szatni bezpo�rednio po meczu, wp�yn�y na mnie jak balsam, kt�ry leczy rany. Rzeczywi�cie, powoli tworzy�a si� bardzo rodzinna atmosfera oraz wsp�lnota w zespole, kt�ra sta�a si� pod�o�em awansu do Mistrzostw �wiata. Ale jak�e r�ni�a si� nasza codzienna praca i nasza wewn�trzna jej ocena od tego, jak przedstawia�y j� niekt�re media. Ponactto dru�yn� tworz� ludzie o r�nych osobowo�ciach i charakterach. Dlatego psychologia i umiej�tno�ci pedagogiczne w moim zawodzie odgrywaj� szalenie wa�n� rol�. Nie mia�em �adnych problem�w natury wychowawczej z zawodnikami. Dziennikarz, kt�ry siedzia� ca�e noce pod bram� o�rodka w Konstancinie, gdzie by�a nasza baza, nie doczeka� si� sensacji. Zbudowa� dru�yn�, kt�ra osi�gnie znakomity wynik i awansuje do fina��w Mistrzostw �wiata, jest szalenie trudno, ale zburzy� tak ci�ko uk�adan� budowl� jest bardzo �atwo. Wystarczy praktycznie jeden dzie�. Cz�sto pracuj� jak analityk i strateg. Na podstawie skutecznej analizy wydarze� na boisku jedn� w�a�ciw� decyzj� udawa�o mi si� zmienia� losy meczu. Ale zanim do meczu dosz�o, siedzieli�my ca�ymi tygodniami w naszym departamencie i analizowali�my wszystkie aspekty przygotowa� i si�y obu zespo��w, kt�re mog�yby mie� jakikolwiek wp�yw na wynik meczu. Futbol to ci�g�e rozwi�zywanie r�nych w�tpliwo�ci przez szkoleniowca, dlatego umiej�tno�� skutecznej analizy danych o w�asnym zespole i przeciwniku jest podstaw� sukcesu zawodowego. Wiele razy w decyduj�cych momentach zmiany, jakich dokonywa�em w czasie mecz�w, przynosi�y korzystny skutek. Fantastyczna bramka Bartosza Karwana w Oslo, Paw�a Krysza�owicza w Cardiff czy wiele bramek zdobywanych przez Marcina �ew�akowa. Ale zdarza�y si� te� decyzje b��dne, jak cho�by wej�cie Arka B�ka w meczu z Portugali�, czy przesuni�cie Tomka Hajto na �rodek obrony w meczu z Kore�. �adnemu szkoleniowcowi nie uda si� podejmowa� tylko trafnych decyzji, ale najwa�niejsze jest, aby tych skutecznych by�o zdecydowanie wi�cej ni� b��dnych. Poza boiskiem musz� zachowywa� si� cz�sto jak polityk. Wsp�pracuj� z mediami i wa�� ka�de wypowiedziane s�owo. Media i tak cz�sto zmieniaj� kontekst moich wypowiedzi lub daj� tylko urywki tego, co powiedzia�em, �eby dopasowa� tylko to, co jest dla nich wa�ne, do kreowania w�asnej polityki medialnej. Dlatego d�u�sze wywiady autoryzuj�. Nie zawsze 19 jednak jest to mo�liwe i cz�sto zdarza si�, �e czytam co� czego nigdy nie powiedzia�em. W tego typu przypadkach zwykle przypomina mi si� opowie�� o pos�a�cu, kt�ry by� ostatni� szans� skazanego na �mier� nieszcz�nika w carskiej Rosji. Skazany odwo�ywa� si� do Cara o u�askawienie, jako do najwy�szej i ostatecznej instancji. I teraz stoj�c i czekaj�c na wyrok pod �cian� �mierci, s�ucha� tego, co przywozi� od Cara zziajany pos�aniec. A on czyta� zawsze jedno i to samo zdanie i tylko od tego, gdzie postawi� przecinek, decydowa� o skazaniu na �mier� lub u�askawieniu. A zdanie to brzmia�o: �Uwolni�, nie mo�na zabi�". Wystarczy jednak przecinek postawi� w innym miejscu, aby zdanie to brzmia�o �uwolni� nie mo�na, zabi�". I tak w�a�nie cz�sto zdarza si� w naszej wsp�pracy z mediami. Ka�dy tw�rca czy re�yser, a takimi s� trenerzy, musi si� liczy�, �e odbi�r jego pracy b�dzie czasami ostro krytykowany. Jest wielu wspania�ych dziennikarzy, znaj�cych si� na futbolu, kt�rzy w kulturalny i merytoryczny spos�b zajmuj� si� analiz� gry zespo�u i konstruktywn� krytyk�. Ale s� te� dziennikarze, kt�rzy nie licz� si� z konsekwencjami tego, co napisz� i licz�c na bezkarno��, obra�aj� nas na �amach prasy lub staraj� si� w jak najgorszym �wietle przedstawia� kibicom nasz wizerunek. To s� najciemniejsze barwy pracy trenerskiej i ka�dy, kto tej pracy si� podejmuje, musi si� z takimi konsekwencjami liczy�. Najbardziej �al mi by�o naszych rodzin. Oni czytali, s�uchali i prze�ywali t� krytyk� o wiele ci�ej od nas. �aden re�yser nie by�by w stanie stworzy� filmu, kt�ry tak rozgrza�by emocjonalnie miliony widz�w, jak cho�by nasze pojedynki z reprezentacj� Norwegii w Oslo czy Chorzowie. Dramaturgia tych widowisk by�a tak ogromna, �e do dzisiaj na r�nych spotkaniach z kibicami, kilka lat po tamtych wydarzeniach, ludzie jeszcze z wielkim entuzjazmem o nich wspominaj�. Opowiadaj� te� co dzia�o si� w domach, klubach, restauracjach czy pubach. Wsz�dzie tam, gdzie te mecze ogl�dali. A przecie� reprezentacja zafundowa�a kibicom serial trzymaj�cy w napi�ciu i trwaj�cy przez dwa i p� roku. Serial zako�czy� si� rok p�niej Mundialem w Korei. Jak w ka�dym serialu, nie wszystkie jego odcinki trzyma�y widza w jednakowym napi�ciu. Ale ka�dy kibic wspomina z sentymentem takie mecze, jak w Kijowie, Cardiff, Oslo, �odzi, Warszawie, Chorzowie i oczywi�cie trzy mecze na Mistrzostwach �wiata. Mecz przeciwko USA, ko�cz�cy ten serial, by� znakomitym podsumowaniem ca�ego dwuip�rocznego okresu mojej trudnej, okraszonej wieloma sukcesami pracy z reprezentacj� w latach 2000-2002. 20 Najwi�kszym moim przeciwnikiem by� tylko brak czasu, z kt�rym jeszcze nikt nigdy nie wygra�. Ka�dy trener pracuje w po�piechu, bo zanim zdo�a nauczy� dru�yn� wszystkiego, co sobie zaplanowa�, to ju� musi gra� wa�ne mecze. Brakuje czasu na solidn� selekcj�, bo reprezentacja ma tylko kilka termin�w na gry kontrolne. Brakuje czasu na wyuczenie i prze�wiczenie wielu element�w taktycznych. Ale kibica takie sprawy nie interesuj�. Czas ucieka, a liczy si� tylko wynik kolejnego meczu, bo po pora�ce mo�e si� nagle okaza�, �e czas dla trenera si� sko�czy�. Ka�dy sukces nosi ju� w sobie zal��ek pora�ki. Im sukces jest warto�ciowszy, tym wi�ksz� histeri� medialn� wywo�uje ewentualna przegrana. Jak d�ugo broni�em si� pozytywnymi wynikami, tak d�ugo nawet najdotkliwsza krytyka, nie by�a w stanie spowodowa� wok� mnie wielkich zawirowa�. Wiedzia�em, �e w przypadku braku pozytywnych wynik�w �aden argument przedstawiony przez mnie nie b�dzie mia� si�y przebicia i b�dzie opacznie interpretowany przez media. Wszelkie opinie weryfikuje jednak czas i wtedy dopiero okazuje si�, �e to, co wydawa�o si� pora�k� lub zbyt ma�ym osi�gni�ciem, mo�e okaza� si� ostatecznie dobrym wynikiem. Tylko jeden zesp� mo�e zdoby� mistrzostwo kraju, Europy czy �wiata, a wi�c tylko jeden trener mo�e wyj�� zwyci�sko z walki o powy�sze trofea. Pozostali szkoleniowcy b�d� poddani wi�kszej lub mniejszej krytyce, w zale�no�ci od oczekiwa� �rodowiska. Po zako�czeniu mistrzostw Europy 2000 zrezygnowa� z funkcji selekcjonera reprezentacji W�och trener Dino Zoff. Mimo �e zdoby� wicemistrzostwo Europy, poddany zosta� we W�oszech ogromnej, medialnej krytyce w efekcie czego poda� si� do dymisji, chocia� federacja w�oska oceni�a skuteczno�� jego pracy bardzo wysoko i chcia�a przed�u�y� z nim kontrakt na kolejne lata. W sytuacji selekcjonera reprezentacji Polski du�o do powiedzenia co do jego dalszej pracy z zespo�em maj� najwa�niejsi politycy w kraju. Ich jeden telefon znaczy czasami wi�cej, ani�eli sonda�e opinii publicznej. Prezydenci, premierzy czy ministrowie lubi� uto�samia� si� ze zwyci�sk� dru�yn�. W przypadku pora�ki czasami nie potrafi� zapanowa� nad emocjami i staraj� si� wp�ywa� na decyzje prezes�w. Czy taki telefon otrzyma� podczas Mistrzostw w Korei prezes PZPN nie wiem. Ale jest pewne, �e ka�dy prezes ma przygotowany ewentualny wariant zast�pczy. Prezes PZPN powinien zna� si� na futbolu. Je�li jednak si� nie zna, to najwa�niejsze jest dla niego, aby otoczy� si� m�drymi doradcami i profe- 21 sjonalistami w zawodzie. W PZPN takim najwa�niejszym wydzia�em doradczym jest wydzia� szkolenia. Tymczasem do wydzia�u szkolenia, pr�cz do�wiadczonych trener�w, trafiali cz�sto przypadkowi ludzie. Bywa�o, �e na wydziale szkolenia pytania zadawa� mi lekarz ginekolog oraz specjalista od ogrodnictwa. Zabawne, ale niestety prawdziwe. Dopiero po Mistrzostwach w Korei zdecydowano, �e ka�dy z by�ych selekcjoner�w reprezentacji staje si� automatycznie cz�onkiem wydzia�u szkolenia i ma prawo uczestniczy� w jego obradach. Osobi�cie mam na ten temat inne zdanie, ale z dwojga z�ego lepsze to ni� poprzedni jego sk�ad. Ka�dy selekcjoner ma tak� sam� szans� na odniesienie sukcesu. Przez ostatnie szesna�cie lat polsk� reprezentacj� narodow� prowadzi�o wielu trener�w z lepszym lub gorszym skutkiem. Faktem jest, �e niekt�rzy z nich byli bardzo blisko awansu i czasami brakowa�o jednej zdobytej bramki lub punktu, aby osi�gn�li postawiony przed nimi cel. Inni trafili na bardzo mocnych przeciwnik�w i mieli od pocz�tku swoich eliminacji ma�� szans� na awans. W lepszym lub gorszym stylu odpadali w kolejnych eliminacjach. Ekipie prowadzonej przeze mnie po szesnastu latach oczekiwa� uda�o si� awansowa� do Mistrzostw �wiata. I co r�wnie wa�ne, mieli�my bardzo wyr�wnan� i trudn� grup�, z o wiele wy�ej od nas klasyfikowanymi zespo�ami Norwegii i Ukrainy. Awansowali�my w znakomitym stylu, zadziwiaj�c pi�karsk� Europ�. Kiedy po mojej dymisji us�ysza�em wypowied� szefa wydzia�u szkolenia Henryka Apostela, kt�ry oficjalnie przed kamerami telewizyjnymi m�wi�, �e ju� dwa i p� roku temu chcia�, aby reprezentacj� obj�� zupe�nie kto� inny, to zrozumia�em, �e pracowa�em w oderwaniu od rzeczywisto�ci. Wiceprezes PZPN do spraw szkoleniowych, gdyby mia� odrobin� szacunku dla swojej funkcji, jak� piastowa� w zwi�zku, podzi�kowa�by przede wszystkim pi�karzom, moim wsp�pracownikom i mnie za to, co mia� mo�liwo�� dzi�ki nam prze�y�. Tak ja post�pi�bym na jego miejscu, przynajmniej tak to sobie wyobra�am. Wielu trenerom wydaje si�, �e potrafi� zrobi� co� lepiej od aktualnie prowadz�cego dru�yn� szkoleniowca. Jest to w naszym zawodzie naturalne, �e krytykuje si� obecnie prowadz�cych i to nie tylko reprezentacj� narodow�. A kiedy ju� krytykantom brakuje argument�w, a trener nadal wygrywa, to m�wi si� o nim, �e ma po prostu wiele fartu. I tak to ju� jest w tym �rodowisku. Krytykuj�cy zrobiliby oczywi�cie inn� selekcj�. Wybraliby inny system gry. Opracowaliby lepsz� taktyk�. Kiedy jednak przychodzi do poprowa- 22 dzenia zespo�u samodzielnie, to cz�sto okazuje si�, �e to co z tak� ochot� do niedawna krytykowali, by�o jednak jedynym rozs�dnym wyj�ciem i powielaj� dok�adnie te same decyzje, jakie podejmowa� tak krytykowany przez nich poprzednik. Tak w�a�nie sta�o si� po Mistrzostwach �wiata. Oto us�ysza�em nagle w wywiadzie telewizyjnym, udzielanym przez prezesa PZPN Micha�a Listkiewicza, kt�ry motywuj�c decyzj� o mojej dymisji i oddaniu reprezentacji w r�ce dotychczasowego wiceprezesa do spraw marketingu, m�wi�, �e system jakim gra�a reprezentacja prowadzona przeze mnie 1x4x4x2, jest systemem archaicznym i niemodnym. Graj�c takim systemem, wed�ug prezesa, nie da�oby si� ju� wygrywa�. Nowy trener mia� zrobi� lepsz� selekcj� i wprowadzi� najnowocze�niejszy, w odczuciu prezesa, system 1x3x5x2. Teraz reprezentacja mia�a gra� nowocze�nie, a przede wszystkim skutecznie. Jakby wyniki tej dru�yny zale�a�y tylko od systemu gry i ustawienia pi�karzy na boisku. Czas weryfikuje wszelkie wypowiedzi i decyzje. Ju� po pierwszej kompromituj�cej pora�ce, w eliminacjach do Euro 2004, krytykowani i odrzuceni po Mundialu pi�karze, wracali jeden po drugim do zespo�u. Inni, widz�c problemy organizacyjne i szkoleniowe, rezygnowali z gry w reprezentacji. Po drodze tracone by�o jednak to, co zawsze jest dla ka�dej dru�yny najcenniejsze, punkty w meczach eliminacyjnych. Wiele os�b mo�e zaistnie� w mediach tylko przy sukcesie lub pora�ce innych. Ka�dy kibic ogl�daj�cy Mistrzostwa �wiata w naszych stacjach telewizyjnych widzia� wiele os�b wypowiadaj�cych si� na temat gry zespo�u. A im ostrzej i dosadniej byli�my krytykowani, tym bardziej taki �spec" od futbolu by� medialnie eksponowany. Takie s� w�a�nie polskie Mistrzostwa �wiata. Dlatego tam, w Korei, zastanawiali�my si�, dla kogo tak naprawd� liczy si� taki awans. Zrobili�my co� wspania�ego w naszych obecnych warunkach i w naszym odczuciu tylko po to, aby grupa nieprzychylnych nam ludzi, mog�a publicznie wyla� na nasze g�owy ca�e �wiadra pomyj". W tym momencie bezcenne by�o dla nas kilkana�cie tysi�cy telegram�w, fax�w, e-maili, jakie przes�ali nam polscy kibice z wyrazami solidarno�ci i podzi�kowa� za sam nasz udzia� w Mistrzostwach. Oni nie wysy�ali tego do medi�w, oni nie chcieli na moment publicznie zaistnie�. Oni przes�ali je do nas, do Azji i to po przegranych meczach z Kore� i Portugali�. To utwierdzi�o nas w przekonaniu, �e nie zostali�my sami. �e tam, w Polsce s� 23 kibice, dla kt�rych warto by�o jednak z tak� determinacj� walczy�, aby tu przyjecha�. Kiedy na lotnisku w Warszawie zostali�my entuzjastycznie przywitani przez tysi�ce kibic�w, wzruszenie by�o niesamowite i przez moment musieli�my och�on��, zanim podeszli�my do ludzi wiwatuj�cych na cze�� reprezentacji. Jak�e bardzo by�o to inne w por�wnaniu z tym, o czym przez wiele dni czytali�my w gazetowym intemecie. Poczuli�my znowu olbrzymie wsparcie kibic�w. To by�o po powrocie z Azji dla nas najwa�niejsze. Kilka miesi�cy po Mundialu okaza�o si�, �e czas ponownie zweryfikowa� wszelkie opinie. To jednak znowu kibice mieli racj�, dzi�kuj�c tej reprezentacji za wszystko co osi�gn�a. Sonda�e opinii publicznej, robione przez wiele niezale�nych od siebie medi�w, potwierdzi�y olbrzymie zaufanie kibic�w do reprezentacji tworzonej z nasz� wizj�. Tak naprawd� nikt nie rozumia� komu to przeszkadza�o, �e osi�gn�li�my wielki sukces, awansuj�c i uczestnicz�c w najwi�kszej, �wiatowej imprezie pi�karskiej i nagle Prezesi PZPN zapragn�li zmian. Wszystko by�o pouk�adane w PZPN, a co najwa�niejsze znakomicie funkcjonowa�o. Nasz departament pracowa� planowo i wypracowali�my sobie pewien system pracy, kt�ry w naszych trudnych, polskich warunkach znakomicie si� sprawdza�. Pi�karze byli wyselekcjonowani na poszczeg�lnych pozycjach i skuteczny okaza� si� wprowadzony przez nas ranking. Grali�my coraz lepiej, mieli�my ju� wypracowany sw�j system gry i wiele wyuczonych w�asnych fragment�w gry. Ka�de dziecko w dowolnym momencie mog�o wyrecytowa� bez zastanowienia pierwsz�jedenastk� i wymieni� zmiennik�w na ka�d� pozycj�. Wreszcie, co by�o najwa�niejsze, doprowadzili�my Polsk� do Mistrzostw �wiata i sam ten fakt by� dla nas wszystkich wystarczaj�c� wizyt�wk�. Wszelkie zmiany nios� w sobie ryzyko. Reprezentacja mog�a gra� po nich lepiej, ale r�wnie dobrze mog�y zburzy� wszystko, co z takim mozo�em by�o przez ostatnie dwa i p� roku budowane. Ka�d� decyzj� weryfikuje boisko. Eliminacje do Mistrzostw Europy 2004 zweryfikowa�y podj�te przez prezes�w PZPN decyzje. Trenerzy to twardziele odporni na wiele najr�niejszych, cz�sto przykrych dla nas moment�w w karierze. Mnie te� wydawa�o si�, �e jestem daleki od uczu�, emocji i wzrusze� zwi�zanych z moj� futbolow� profesj�. Tymczasem kiedy reprezentacja wykonywa�a ju� drug� rund� honorow� 24 wok� stadionu narodowego w Chorzowie, po zwyci�skim meczu z Norwegi�, daj�cym nam awans do Mistrzostw �wiata, poczu�em, �e co� �askocze mnie po policzku. Nie przypuszcza�em, �e widz�c kilkadziesi�t tysi�cy ludzi wiwatuj�cych na nasz� cze��, kiedy po raz kolejny za�piewano Mazurka D�browskiego, a nast�pnie z g�o�nik�w pop�yn�a piosenka �We are the Champions", wspomagana przez prawie pi��dziesi�t tysi�cy garde�, tak mnie to wzruszy. Kiedy pi�karze biegli wok� stadionu, a ja sta�em, patrz�c na nich, jak w przy�pieszonym filmie przesuwa�y mi si� przed oczami obrazy, z naszych mecz�w towarzyskich i eliminacyjnych. O ka�dym z tych zawodnik�w, kt�rzy wykonywali teraz rund� honorow�, m�g�bym napisa� oddzieln� ksi��k�. Bo ka�dy z nich by� inny, mieli r�ne osobowo�ci i przyzwyczajenia. Zrobi� z nich znakomicie rozumiej�cy si� kolektyw nie by�o �atwo. Ale si� uda�o i efektem tego by� awans do Mistrzostw �wiata. Czy mo�e by� co� wspanialszego dla trenera, kiedy ma tak namacalne, pozytywne efekty swojej pracy. Rado�� kibic�w na stadionie i milion�w sympatyk�w futbolu przed telewizorami oraz ta runda honorowa zawodnik�w zrekompensowa�y wszystkie czarne strony tego zawodu. I ten wibruj�cy w g�owie motyw, �e walka si� zako�czy�a, �e tworzymy kolejne karty naszej futbolowej historii i nikt nam tego ju� odebra� nie mo�e. Nigdy si� nie wstydzi�em tamtych �ez wzruszenia, bo zmy�y one ze mnie ca�y stres zwi�zany z walk� o awans. A jest to w przypadku ka�dego trenera niesamowicie szerokie poj�cie, nie zamykaj�ce si� tylko na boisku pi�karskim. Zwyci�yli�my na wszystkich frontach i tylko to si� w tym momencie liczy�o. Podobnego uczucia dozna�em, kiedy nasza reprezentacja wykonywa�a rund� honorow� wok� stadionu w Korei, po zwyci�skim meczu z USA. Na wype�nionym do ostatniego miejsca stadionie kibice r�nych narodowo�ci, owacj� na stoj�co, nagradzali polski zesp�, kt�ry tym meczem �egna� si� z Mistrzostwami. To by� smutny w sumie, ale jak�e wspania�y dla nas moment. Kiedy po Mistrzostwach �wiata zdecydowano w PZPN, �e nie b�d� dalej tej dru�yny prowadzi�, nie wzruszy�o mnie to ju� zupe�nie. By�em na to przygotowany. Stare przys�owie m�wi, �e je�li niepowodzenie ci� nie zabije, to na pewno wzmocni. Mistrzostwa bardzo mnie wzmocni�y. Podczas studi�w w AWF Warszawa, doktor Jerzy Talaga powtarza� nam m�odym trenerom, �e kiedy osi�ga� b�dziemy sukcesy, jednocze�nie rosn�� b�dzie o wiele szybciej liczba zawistnych nam ludzi a nawet wrog�w ni� zwolennik�w. 25 Tak jak ja triumfowa�em po awansie, tak teraz po Mistrzostwach przyszed� czas dla tych wszystkich, kt�rzy byli mi nieprzychylni. Ja jednak mia�em swoj� w�asn� ocen� dokona� i warto�ci reprezentacji. Wiedzia�em, �e warto�� naszych osi�gni�� i pora�ek po raz kolejny zweryfikuje czas a nie emocje. Pi�karze, trenerzy, jak r�wnie� ka�dy z cz�onk�w mojej ekipy, osi�gn�li�my wszystko, co by�o do osi�gni�cia z tamtym zespo�em i w tamtym momencie. Tylko, �e nikt w PZPN, nie zdawa� sobie jeszcze wtedy z tego sprawy. A im dalej b�dzie od Mistrzostw �wiata, tym pami�� o �korea�skiej" reprezentacji pozostawi w sercach kibic�w, podobnie jak w naszych, wy��cznie pozytywne wspomnienia. I tak b�dzie a� do czasu, kolejnego awansu polskiej reprezentacji, do nast�pnych Mistrzostw �wiata lub Europy. W sporcie opr�cz samego wyniku liczy si� jeszcze wiele innych element�w, kt�re wp�ywaj� na ocen� pracy zespo�u. Mieli�my uporz�dkowane wszelkie sprawy szkoleniowe, organizacyjne, medyczne, dokumentacyjne i finansowe. Pracowali�my z potocznym, a w niekt�rych sprawach z p�torarocznym wyprzedzeniem. Ka�dy z nas, cz�onk�w departamentu reprezentacji Polski, wiedzia� dok�adnie, jaki program pracy obowi�zuje go na dzisiaj i jaki ma program pracy za p� roku. Co wi�cej, wiedzieli o tym dok�adnie wszyscy w zwi�zku. Pi�karze znali sw�j ranking na poszczeg�lnych pozycjach i doskonale wiedzieli czego od ka�dego z nich si� wymaga. By� porz�dek i planowa praca. Wzorowo u�o�ona by�a praca dokumentacyjna. Ka�dy nasz trening, ka�da obserwacja, ka�de badanie i uraz by�y dokumentowane, zapisywane na dysku twardym komputera i ka�dy, kto umie si� pos�ugiwa� komputerem, mo�e sobie to w dowolnym momencie odczyta�. Po Mistrzostwach zarzucono mi, �e nie napisa�em podsumowania mojej pracy. A c� tam jest w komputerze PZPN jak nie wszystko, co robi�em z zespo�em przez dwa i p� roku. Reszta nie naniesiona na dysk, jest tylko moim subiektywnym, jednostronnym odczuciem. To mo�e si� ukaza� w takiej ksi��ce jak ta, ale nie w oficjalnych dokumentach. Otrzyma�em w PZPN dok�adni