8351

Szczegóły
Tytuł 8351
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8351 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8351 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8351 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Dan Brown Cyfrowa Twierdza DIGITAL FORTRESS Prze�o�y�: Piotr Amsterdamski Wydanie polskie: 2004 Wydanie oryginalne: 1998 Moim rodzicom... moim mentorom i bohaterom. Jestem wdzi�czny moim redaktorom z St. Martin�s Press - Thomasowi Dunne�owi i wyj�tkowo utalentowanej Melissie Jacobs, a tak�e moim nowojorskim agentom: George�owi Wieserowi, Oldze Wieser i Jake�owi Elwellowi. Jestem wdzi�czny wszystkim, kt�rzy przeczytali r�kopis i przyczynili si� do jego udoskonalenia. Szczeg�lnie serdecznie dzi�kuj� mojej �onie Blythe za jej entuzjazm i cierpliwo��. A r�wnie�... dyskretnie dzi�kuj� dw�m nieznanym by�ym kryptografom z NSA, kt�rzy s�u�yli mi bezcennymi radami za po�rednictwem anonimowego adresu elektronicznego. Bez ich pomocy nie m�g�bym napisa� tej ksi��ki. Prolog Plaza de Espana Sewilla, Hiszpania 11.00 przed po�udniem Cz�sto powiada si�, �e w chwili �mierci wszystko staje si� jasne. Ensei Tankado wiedzia� ju�, �e to prawda. Poczu� silny b�l, przycisn�� r�k� do piersi i upad�. W tym momencie zrozumia�, jaki koszmarny pope�ni� b��d. W jego polu widzenia pojawili si� jacy� ludzie. Pochylili si� nad nim i chcieli pom�c. Tankado nie pragn�� �adnej pomocy - by�o ju� za p�no. Dr��c z wysi�ku, uni�s� lew� r�k� i wyprostowa� palce. Sp�jrzcie na moj� d�o�! Ludzie wbili wzrok w jego r�k�, ale Tankado wiedzia�, �e nic nie rozumieli. Na palcu Ensei l�ni� z�oty pier�cionek. Ostre promienie andaluzyjskiego s�o�ca odbi�y si� od wygrawerowanych znak�w. Ensei Tankado mia� �wiadomo��, �e to ostatnie �wiat�o, jakie kiedykolwiek zobaczy. Rozdzia� 1 Byli w Smoky Mountains w ich ulubionym pensjonacie. David u�miecha� si� do niej. �Co powiesz, skarbie? Wyjdziesz za mnie?�. Spojrza�a na niego. Le�a�a na ��ku z baldachimem, on patrzy� na ni� z g�ry. Wiedzia�a, �e to jej wybraniec. Na zawsze. Gdy wpatrywa�a si� w jego ciemnozielone oczy, gdzie� daleko g�o�no zadzwoni� telefon. David odsun�� si�. Wyci�gn�a r�ce, �eby go zatrzyma�, ale tylko machn�a ramionami w powietrzu. Dzwonek telefonu przebudzi� wreszcie Susan Fletcher ze snu. Usiad�a na ��ku i p�przytomna wymaca�a s�uchawk�. - Halo? - Susan, tu David. Czy ci� obudzi�em? - W�a�nie �ni�am o tobie. - U�miechn�a si� i opad�a na ��ko. - Przyjed�, musimy si� zabawi�. - Jeszcze ciemno - za�mia� si� David. - Mhm - j�kn�a zmys�owo. - Zatem koniecznie przyjed�. Prze�pimy si�, nim ruszymy na p�noc. - W�a�nie dlatego dzwoni� - odrzek� i ci�ko westchn��. - Chodzi o nasz wyjazd. Musz� go prze�o�y�. - Co takiego?! - Susan nagle oprzytomnia�a. - Bardzo przepraszam. Musz� wyjecha�. Jutro wr�c�. Mo�emy uda� si� tam z samego rana. B�dziemy mieli jeszcze dwa dni. - Przecie� zarezerwowa�am pok�j - odrzek�a Susan. By�a ura�ona. - Zarezerwowa�am nasz stary pok�j w Stone Manor. - Wiem, ale... - To mia� by� specjalny wiecz�r. Min�o sze�� miesi�cy. Pami�tasz chyba, �e jeste�my zar�czeni, prawda? - Susan... - westchn�� David. - Naprawd� nie mog� teraz zaczyna� dyskusji. Na dole czeka na mnie samoch�d. Zadzwoni� z samolotu i wszystko wyja�ni�. - Z samolotu? - powt�rzy�a Susan. - Co jest grane? Dlaczego uniwersytet... - To nie jest uniwersytecka sprawa. Zatelefonuj� p�niej i ci wyja�ni�. Naprawd� musz� i��. Dzwoni� po mnie. B�dziemy w kontakcie. Obiecuj�. - David! - krzykn�a. - Co si�... Za p�no. David od�o�y� s�uchawk�. Susan Fletcher przez kilka godzin le�a�a i czeka�a na telefon. Na pr�no. Tego samego dnia po po�udniu posz�a si� wyk�pa�. W ponurym nastroju siedzia�a w wannie, otoczona pian�, i stara�a si� nie my�le� o Stone Manor i Smoky Mountains. Gdzie on mo�e by�? - zastanawia�a si�. Dlaczego nie zatelefonowa�? Woda stopniowo zmieni�a si� z gor�cej w letni�, a p�niej zimn�. Susan ju� mia�a wyj�� z wanny, gdy nagle zadzwoni� bezprzewodowy telefon. Gwa�townie wsta�a, wychlustuj�c wod� na pod�og�. Chwyci�a le��cy na umywalce aparat. - David? - Tu Strathmore - us�ysza�a g�os w s�uchawce. - Och... - Nie zdo�a�a ukry� rozczarowania. Usiad�a na brzegu wanny. - Dobry wiecz�r, komandorze. - Mia�a� nadziej�, �e to kto� m�odszy? - zachichota� szef. - Nie, prosz� pana - odrzek�a zak�opotana Susan. - To wcale nie... - Oczywi�cie, �e tak - za�mia� si� Strathmore. - David Becker to �wietny facet. Postaraj si� go nie straci�. - Dzi�kuj� panu. - Susan, dzwoni� do ciebie, poniewa� jeste� mi potrzebna - g�os szefa nagle zabrzmia� ostro i powa�nie. - I to szybko. - Przecie� jest sobota - odpowiedzia�a, staraj�c si� skupi� my�li. - Zwykle nie pracujemy w weekendy. - Wiem - odrzek� spokojnie. - To sytuacja alarmowa. Susan wsta�a. Sytuacja alarmowa? Nigdy nie s�ysza�a, by komandor Strathmore wym�wi� takie s�owa. Sytuacja alarmowa? W Krypto? Nie mog�a sobie tego wyobrazi�. - D... dobrze, prosz� pana - powiedzia�a i urwa�a na chwil�. - B�d� tak szybko, jak tylko mi si� uda. - Postaraj si� by� szybciej. Strathmore odwiesi� s�uchawk�. Susan sta�a w �azience owini�ta r�cznikiem. Krople wody spada�y na starannie u�o�one rzeczy, kt�re poprzedniego wieczoru przygotowa�a na wyjazd - szorty, sweter na zimne g�rskie wieczory, now� bielizn� na noc. Z kwa�n� min� podesz�a do szafy po czyst� bluzk� i sp�dnic�. Sytuacja alarmowa? W Krypto? Schodz�c na d�, zastanawia�a si�, jakim cudem ten dzie� m�g�by by� jeszcze gorszy. Wkr�tce mia�a si� dowiedzie�. Rozdzia� 2 Lecieli na wysoko�ci dziesi�ciu tysi�cy metr�w nad oceanem. David Becker t�po gapi� si� w niewielkie owalne okno learjeta 60. Pilot powiedzia� mu, �e telefon pok�adowy jest zepsuty i nie b�dzie m�g� zadzwoni� do Susan. - Co ja tu robi�? - mrukn�� do siebie. Odpowied� by�a �atwa: po prostu pewnym ludziom si� nie odmawia. - Panie Becker - zatrzeszcza� g�o�nik. - B�dziemy na miejscu za p� godziny. Becker ponuro kiwn�� g�ow� w odpowiedzi. Wspaniale. Zaci�gn�� zas�on� i spr�bowa� si� zdrzemn��, ale ca�y czas my�la� o Susan. Rozdzia� 3 Susan nacisn�a na hamulec. Jej volvo sedan zatrzyma�o si� przed bram� w ponad trzymetrowym ogrodzeniu z drutu kolczastego. M�ody wartownik po�o�y� d�o� na dachu samochodu. - Poprosz� o identyfikator. Poda�a mu dokument. Jak zwykle, musia�a poczeka� p� minuty. Wartownik przesun�� identyfikator przez skaner komputera. - Dzi�kuj�, pani Fletcher - powiedzia� wreszcie, unosz�c g�ow�. Niemal niezauwa�alnym ruchem da� znak i brama si� rozsun�a. Nieca�y kilometr dalej Susan zn�w si� zatrzyma�a przed r�wnie imponuj�cym ogrodzeniem, utrzymywanym pod wysokim napi�ciem, i ponownie zaliczy�a t� sam� procedur�. Dajcie spok�j, ch�opcy... Przeje�d�a�am t�dy ju� chyba milion razy. Gdy zbli�a�a si� do ostatniego punktu kontrolnego, mocno zbudowany wartownik, z dwoma owczarkami alzackimi i automatem, tylko spojrza� na tablic� rejestracyjn� samochodu i machn�� r�k�, by przejecha�a. Ruszy�a Drog� Ps�w, pokonuj�c jeszcze dwie�cie pi��dziesi�t metr�w, i skr�ci�a na parking �C� dla pracownik�w. Niewiarygodne, pomy�la�a. Dwadzie�cia sze�� tysi�cy pracownik�w, bud�et w wysoko�ci dwunastu miliard�w dolar�w rocznie, mogliby chyba jako� przetrwa� weekend bez mojej pomocy. Wjecha�a na swoje zarezerwowane miejsce parkingowe i zgasi�a silnik. Przeci�a ozdobiony zieleni� taras, wesz�a do g��wnego budynku i sforsowa�a jeszcze dwa wewn�trzne punkty kontrolne. Wreszcie dotar�a do pozbawionego okien tunelu, kt�ry prowadzi� do nowego skrzyd�a. Zatrzyma�a si� przed zablokowanymi drzwiami sterowanymi g�osem. NATIONAL SECURITY AGENCY (NSA) ODDZIA� KRYPTO OSOBOM NIEUPOWA�NIONYM WST�P WZBRONIONY - Dobry wiecz�r, pani Fletcher - powita� j� uzbrojony wartownik. - Cze��, John. - Susan u�miechn�a si� ze znu�eniem. - Nie spodziewa�em si� pani tutaj. - Te� tego nie planowa�am. Susan pochyli�a si� nad parabolicznym mikrofonem. �Susan Fletcher�, powiedzia�a wyra�nie. Komputer b�yskawicznie zanalizowa� widmo cz�stotliwo�ciowe jej g�osu i drzwi si� otworzy�y. Wesz�a do tunelu. Wartownik odprowadzi� j� wzrokiem. Wcze�niej zauwa�y�, �e jej orzechowe oczy wydaj� si� jakie� puste, ale mia�a lekko zarumienione policzki, a br�zowe w�osy si�gaj�ce ramion wygl�da�y tak, jakby je przed chwil� umy�a. Pachnia�a talkiem Johnson�s Baby. Wartownik nie odrywa� od niej spojrzenia. Szczup�y tu��w, bia�a bluzka i niemal niewidoczny zarys stanika, sp�dnica khaki do kolan, wreszcie nogi... Nogi Susan Fletcher. - Trudno uwierzy�, �e d�wigaj� umys� o ilorazie inteligencji wynosz�cym sto siedemdziesi�t - mrukn�� do siebie. Przez d�u�sz� chwil� gapi� si� za ni�. Wreszcie potrz�sn�� g�ow�. Susan znikn�a w g��bi korytarza. Dotar�a do ko�ca tunelu i zatrzyma�a si� przed okr�g�ymi drzwiami, przypominaj�cymi wej�cie do skarbca, z napisem sporz�dzonym ogromnymi literami: KRYPTO. Westchn�a, wsun�a d�o� do umieszczonego w zag��bieniu pude�ka z przyciskami i wystuka�a pi�ciocyfrowy PIN. Po kilku sekundach dwunastotonowy blok stali zacz�� si� obraca�. Susan stara�a si� skupi�, ale wci�� wraca�a my�lami do Davida. David Becker. Jedyny m�czyzna, kt�rego kocha�a. Najm�odszy profesor zwyczajny Georgetown University i b�yskotliwy lingwista; w �rodowisku uniwersyteckim uznany za znakomito��. Obdarzony ejdetyczn� pami�ci� i upodobaniem do j�zyk�w obcych opanowa� sze�� dialekt�w azjatyckich oraz hiszpa�ski, francuski i w�oski. Podczas jego wyk�ad�w z etymologii i lingwistyki sala by�a wype�niona do ostatniego miejsca, a studenci stali pod �cianami. Po ka�dym wyk�adzie musia� jeszcze odpowiada� na lawin� pyta�. M�wi� autorytatywnie i z entuzjazmem, pozornie nie zwracaj�c uwagi na pe�ne uwielbienia spojrzenia zadurzonych studentek. Becker by� m�czyzn� o �niadej cerze, zielonych oczach, mocno umi�nionym i bardzo dowcipnym. Mia� trzydzie�ci pi�� lat, ale wydawa� si� m�odszy. Jego mocna szcz�ka i ostre rysy przypomina�y Susan rze�b� w marmurze. Mia� ponad metr osiemdziesi�t wzrostu i porusza� si� po korcie do squasha szybciej ni� jego kolegom wydawa�o si� to mo�liwe. Po pokonaniu przeciwnika cz�sto wsadza� g�ow� pod fontann� z wod� do picia i moczy� swoj� g�st�, czarn� grzyw�. P�niej, gdy woda �cieka�a mu na koszul�, cz�stowa� partnera owocowym koktajlem i bajglami. Jak wszyscy m�odzi profesorowie David dostawa� skromn� pensj�. Od czasu do czasu, gdy potrzebowa� pieni�dzy na karnet na korty lub nowy naci�g do swojej starej rakiety Dunlop, dorabia�, t�umacz�c r�ne teksty na zlecenie rozmaitych agencji rz�dowych z Waszyngtonu i okolic. W�a�nie przy takiej okazji pozna� Susan. To by� �adny, rze�ki poranek podczas jesiennej przerwy w zaj�ciach. Gdy Becker wr�ci� do swego trzypokojowego mieszkania po porannym biegu, automatyczna sekretarka wydobywa�a z siebie regularne piski. Nala� sobie p� litra soku pomara�czowego i nacisn�� guzik, by ods�ucha� wiadomo��. Nie by�a to �adna sensacja - jaka� agencja rz�dowa chcia�a, by tego dnia przed po�udniem wykona� dla niej pewn� prac�. Dziwne by�o tylko to, �e Becker nigdy przedtem nie s�ysza� o tej instytucji. - Jaka� Narodowa Agencja Bezpiecze�stwa. National Security Agency - m�wi�, gdy dzwoni� do koleg�w, usi�uj�c si� czego� dowiedzie�. - Chyba Rada Bezpiecze�stwa Narodowego? - wszyscy odpowiadali. - Nie. Wyra�nie powiedzieli Agencja. NSA. - Nigdy o niej nie s�ysza�em. Becker zajrza� do ksi��ki telefonicznej z numerami wszystkich instytucji rz�dowych, ale i tam nie znalaz� NSA. Zaintrygowany zatelefonowa� do starego kumpla z klubu squasha, by�ego politycznego analityka, kt�ry zatrudni� si� w oddziale poszukiwa� Biblioteki Kongresu. Prze�y� szok. Jak si� okaza�o NSA nie tylko istnieje, ale jest uwa�ana za jedn� z najpot�niejszych organizacji rz�dowych �wiata. Ju� od ponad p� wieku zbiera dane wywiadowcze metodami elektronicznymi i zajmuje si� ochron� tajemnic Stan�w Zjednoczonych. Tylko trzy procent Amerykan�w zdaje sobie spraw� z jej istnienia. - NSA - za�artowa� kolega Davida - oznacza No Such Agency, czyli �nie ma takiej agencji�. Becker przyj�� ofert� tajemniczej firmy z mieszanymi uczuciami niech�ci i zaciekawienia. Przejecha� sze��dziesi�t kilometr�w, by dotrze� do jej g��wnej kwatery, po�o�onej na terenie o powierzchni osiemdziesi�ciu sze�ciu akr�w, dyskretnie ukrytej w�r�d zalesionych wzg�rz Fort Meade w stanie Maryland. Po przej�ciu przez kilka punkt�w kontroli otrzyma� wreszcie przepustk� wa�n� na sze�� godzin i zabezpieczon� hologramem. Wartownik zaprowadzi� go do luksusowo wyposa�onego o�rodka badawczego, gdzie - jak mu powiedziano - mia� przez ca�e popo�udnie zapewnia� ��lepe wsparcie� pracownikom wydzia�u kryptoanalizy - elitarnej grupie matematycznych m�zgowc�w zajmuj�cych si� �amaniem szyfr�w. Przez pierwsz� godzin� Becker mia� wra�enie, �e kryptoanalitycy nawet nie wiedz� o jego obecno�ci. Wszyscy kr�cili si� wok� d�ugiego sto�u i m�wili j�zykiem, kt�rego nigdy nie s�ysza�. Dochodzi�y do niego takie s�owa, jak szyfr strumieniowy, protoko�y z wiedz� zerow�, warianty plecakowe i klucze bie��ce. Obserwowa�, co si� dzieje, ale niewiele z tego rozumia�. Analitycy wypisywali jakie� symbole, wpatrywali si� w komputerowe wydruki i stale odwo�ywali do tekstu na ekranie rzutnika. W ko�cu kto� mu wyja�ni� to, co sam ju� zdo�a� odgadn��. Niezrozumia�y tekst na ekranie to �tekst zaszyfrowany�, czyli ci�g liter i cyfr reprezentuj�cych zaszyfrowane s�owa. Zadaniem kryptoanalityk�w by�o z�amanie szyfru i odczytanie oryginalnej wiadomo�ci, czyli �tekstu jawnego�. NSA wezwa�a go, poniewa� kryptoanalitycy podejrzewali, �e wiadomo�� zosta�a napisana po chi�sku; mia� t�umaczy� odczytane symbole. Przez dwie godziny Becker pracowa� nad nieko�cz�cym si� strumieniem mandary�skich znak�w. Za ka�dym razem, gdy oddawa� kolejny przek�ad, kryptoanalitycy kr�cili g�owami w rozpaczy. Najwyra�niej nie mogli z�ama� szyfru. W ko�cu Becker, kt�ry chcia� pom�c, zwr�ci� im uwag�, �e wszystkie przet�umaczone ideogramy maj� jedn� wsp�ln� cech� - s� znakami kanji. W pokoju nagle zapad�a cisza. - Chce pan powiedzie�, �e te symbole maj� wiele znacze�? - spyta� z niedowierzaniem szef grupy, szczup�y m�czyzna, kt�ry pali� jednego papierosa za drugim. Przedstawi� si� jako Morante. Becker pokiwa� g�ow�. Wyja�ni�, �e kanji to pismo japo�skie, wykorzystuj�ce zmodyfikowane znaki chi�skie. T�umaczy� tekst tak, jakby by� napisany po chi�sku, poniewa� tego od niego za��dano. - Jezu Chryste - westchn�� Morante. - Spr�bujmy kanji. Niczym za dotkni�ciem czarodziejskiej r�d�ki, wszystko zacz�o pasowa�. Becker zrobi� na kryptoanalitykach odpowiednie wra�enie, ale mimo to nie przekazywali mu ideogram�w w normalnej kolejno�ci. - To dla pa�skiego bezpiecze�stwa - wyja�ni� Morante. - Dzi�ki temu nie wie pan, co pan przet�umaczy�. Becker si� za�mia�, ale zauwa�y�, �e poza nim uwaga szefa nikogo nie roz�mieszy�a. Gdy wreszcie sko�czyli �ama� szyfr, nie mia� poj�cia, jak� straszn� tajemnic� pom�g� ujawni�, ale jedno by�o pewne - NSA uwa�a�a �amanie szyfr�w za powa�ne zaj�cie: Becker mia� w kieszeni czek na sum� wy�sz� od jego miesi�cznej pensji. Kiedy przechodzi� przez kolejny punkt kontroli w g��wnym korytarzu, zatrzyma� go wartownik, kt�ry w�a�nie odk�ada� s�uchawk� telefonu. - Panie Becker, zechce pan tu chwilk� poczeka�. - O co chodzi? Becker nie przypuszcza�, �e b�dzie w NSA tak d�ugo, i �pieszy� si� na popo�udniow� parti� squasha. - Szefowa Krypto chce z panem porozmawia� - wyja�ni� wartownik i wzruszy� ramionami. - Zaraz tu b�dzie. - Szefowa? - za�mia� si� Becker. Dotychczas w budynku NSA jeszcze nie zauwa�y� �adnej kobiety. - Czy to stanowi dla pana jaki� problem? - us�ysza� za plecami kobiecy g�os. Becker odwr�ci� si� i poczu�, �e si� rumieni. Zerkn�� na identyfikator przyczepiony do bluzki kobiety. Szefowa wydzia�u kryptoanalizy nie tylko by�a kobiet�, ale na dok�adk� bardzo �adn� kobiet�. - Nie - zacz�� si� nieporadnie t�umaczy�. - Po prostu... - Nazywam si� Susan Fletcher - przerwa�a mu z u�miechem, podaj�c r�k� na powitanie. - David Becker - przedstawi� si� i u�cisn�� jej d�o�. - Gratuluj�, panie Becker. S�ysza�am, �e �wietnie pan sobie dzi� poradzi�. Czy mog�abym z panem o tym chwil� porozmawia�? - Przepraszam, ale troch� si� �piesz� - odpowiedzia� z wahaniem. Mia� nadziej�, �e zbagatelizowanie najpot�niejszej agencji wywiadowczej �wiata nie oka�e si� g�upot�. Za czterdzie�ci pi�� minut powinien pojawi� si� na korcie, a przecie� musia� dba� o reputacj�: David Becker nigdy nie sp�nia si� na squasha... na wyk�ad, tak, to mo�e si� zdarzy�, lecz na squasha? Nigdy. - Nie zajm� panu du�o czasu - u�miechn�a si� Susan Fletcher. - T�dy, prosz�. Dziesi�� minut p�niej Becker siedzia� w sto��wce NSA, jad� herbatniki, popija� sok �urawinowy w towarzystwie pi�knej szefowej wydzia�u kryptoanalizy. David szybko doszed� do wniosku, �e Susan Fletcher nie obj�a tego stanowiska przypadkiem - niew�tpliwie by�a jedn� z najinteligentniejszych kobiet, kt�re pozna� w swoim �yciu. Gdy rozmawiali o szyfrach i ich �amaniu, Becker z trudem za ni� nad��a� - to by�o dla niego nowe i fascynuj�ce do�wiadczenie. Godzin� p�niej, kiedy najwyra�niej zrezygnowa� ju� z partii squasha, a Susan zignorowa�a trzy dzwonki pagera, oboje zacz�li si� �mia�. Oto siedzieli razem, dwie osoby obdarzone �cis�ymi, analitycznymi umys�ami, rozmawiali o morfologii lingwistycznej i generatorach liczb pseudolosowych, ale czuli si� jak para nastolatk�w - to by� prawdziwy fajerwerk. Susan nigdy nie zdoby�a si� na to, by wyja�ni�, dlaczego chcia�a z nim porozmawia�. W rzeczywisto�ci mia�a zamiar zaproponowa� mu prac� w wydziale azjatyckim, lecz Becker m�wi� o wyk�adach uniwersyteckich z takim zaanga�owaniem, �e nie mia�a w�tpliwo�ci, i� ten m�ody profesor nie zdecyduje si� na porzucenie uczelni. Postanowi�a zatem nie psu� nastroju rozmow� o interesach. Zn�w czu�a si� tak, jakby by�a studentk�. Nie chcia�a, �eby co� to popsu�o. I nic im nie przeszkodzi�o. Ich znajomo�� rozwija�a si� powoli i w romantycznym stylu - szybkie spotkania w wolnych chwilach, d�ugie spacery po kampusie Georgetown, cappuccino u Merluttiego p�nym wieczorem, czasami jakie� wyk�ady i koncerty. Susan przekona�a si�, �e w jego towarzystwie �mieje si� cz�ciej ni� kiedykolwiek wcze�niej. Wydawa�o si�, �e David potrafi �artowa� ze wszystkiego. By�a to dla niej �wietna okazja, �eby zapomnie� o sta�ym napi�ciu w NSA. Pewnego jesiennego dnia siedzieli na trybunie stadionu i przygl�dali si�, jak dru�yna pi�ki no�nej z Georgetown dostaje baty od Rutgers�w. - M�wi�e�, �e te� uprawiasz jaki� sport - za�artowa�a Susan. - Co to takiego? Dynia? - Nie, to squash - j�kn�� David. Susan popatrzy�a na niego tak, jakby nic nie rozumia�a. - Podobny do dyni - doda�. - Ale gra si� na mniejszym korcie. Da�a mu kuksa�ca. Lewoskrzyd�owy Georgetown wybi� pi�k� z rogu na aut. Na trybunach rozleg�y si� gwizdy. Obro�cy szybko cofn�li si� pod swoj� bramk�. - A ty? - spyta� Becker. - Uprawiasz jaki� sport? - Mam czarny pas w �wiczeniach na si�owni. - Wol� sporty, w kt�rych mo�na wygra� - skrzywi� si� David. - Ambicjoner, prawda? - u�miechn�a si� Susan. Najlepszy obro�ca Georgetown przej�� podanie. T�um zacz�� krzycze�. Susan pochyli�a si� ku niemu i szepn�a mu prosto do ucha: �Doktor�. David spojrza� na ni� ze zdziwieniem. Najwyra�niej nie wiedzia�, o co chodzi. - Doktor - powt�rzy�a. - Powiedz pierwsze s�owo, jakie przychodzi ci do g�owy. - Gra w s�owne skojarzenia? - David skrzywi� si� sceptycznie. - Standardowa procedura NSA. Musz� wiedzie�, z kim mam do czynienia. - Susan spojrza�a na niego surowo. - Doktor. - Seuss. - David wzruszy� ramionami. - Okej... - zmarszczy�a brwi. - Spr�bujmy teraz... �kuchnia�. - Sypialnia - odrzek� bez chwili wahania. - Okej... teraz �baran�. - Jelita - rzuci� Becker. - Jelita? - Tak. Jelita baranie. Z nich robi si� najlepszy naci�g do rakiet. - Jak mi�o - j�kn�a Susan. - I jak brzmi twoja diagnoza? - spyta� Becker. Susan przez chwil� zastanawia�a si� nad odpowiedzi�. - Jeste� dziecinnym, seksualnie sfrustrowanym maniakiem squasha. - Z grubsza si� zgadza - u�miechn�� si� David, wzruszaj�c ramionami. Tak by�o przez wiele tygodni. Podczas kolacji w restauracjach czynnych ca�� noc Becker zadawa� jej niezliczone pytania. Gdzie si� uczy�a matematyki? Jak trafi�a do NSA? Jak sta�a si� tak urocza? Susan zarumieni�a si� i przyzna�a, �e p�no rozkwit�a. Jako nastolatka d�ugo by�a chuda jak patyk i niezgrabna, a na dok�adk� nosi�a aparat ortodontyczny. Opowiedzia�a mu, jak ciotka Clara zauwa�y�a kiedy�, �e brak urody B�g wynagrodzi� jej rozumem. Przedwczesna rekompensata, pomy�la� Becker. Susan zainteresowa�a si� kryptologi� w gimnazjum. Prezes szkolnego klubu komputerowego, dominuj�cy �smoklasista Frank Gutmann, napisa� dla niej wiersz mi�osny i zaszyfrowa� go, nadaj�c mu posta� ci�gu cyfr. Susan b�aga�a, by zdradzi� tajemnic�, ale Frank kokieteryjnie odm�wi�. Zabra�a list do domu i przez ca�� noc, pod ko�dr�, przy �wietle latarki, �l�cza�a nad szyfrem, a� wreszcie go z�ama�a. Uwa�nie odszyfrowa�a ca�y tekst i patrzy�a z zachwytem, jak pozornie przypadkowa sekwencja cyfr zmienia si� w pi�kny wiersz. W tej samej chwili poczu�a, �e si� zakocha�a - wiedzia�a ju�, �e szyfry i kryptologia stan� si� jej �yciem. Zacz�a studia matematyczne na Johns Hopkins University, a p�niej otrzyma�a pe�ne stypendium w MIT i zaj�a si� teori� liczb. Niemal dwadzie�cia lat po pierwszym kontakcie z szyframi przedstawi�a swoj� rozpraw� doktorsk� zatytu�owan� Metody kryptografii, protoko�y i algorytmy do r�cznego stosowania. Najwyra�niej promotor nie by� jedynym czytelnikiem rozprawy, bo nied�ugo potem Susan otrzyma�a zaproszenie i bilet lotniczy z NSA. Ka�dy, kto mia� co� wsp�lnego z kryptologi�, wiedzia�, co to jest NSA: miejsce, gdzie pracuj� najlepsi kryptolodzy �wiata. Ka�dego roku wiosn�, gdy na wydzia�ach matematyki pojawiali si� przedstawiciele prywatnych firm, by skusi� najlepszych absolwent�w wprost nieprzyzwoitymi pensjami i pakietami akcji, NSA uwa�nie wybiera�a swoich kandydat�w, po czym proponowa�a dwa razy wi�ksze wynagrodzenie ni� wszyscy konkurenci. Gdy NSA czego� chcia�a, po prostu to kupowa�a. Z trudem opanowuj�c podniecenie, Susan polecia�a do Waszyngtonu. Na Dulles International Airport czeka� na ni� szofer z agencji, kt�ry zawi�z� j� do Fort Meade. Tego roku podobne zaproszenia otrzyma�o jeszcze czterdzie�ci jeden os�b. Susan mia�a dwadzie�cia osiem lat i by�a najm�odsza. By�a r�wnie� jedyn� kobiet� w tym gronie. Ta wizyta mia�a charakter reklamowy; zostali tak�e poddani licznym testom na inteligencj�, ale sami niewiele si� dowiedzieli. Tydzie� p�niej Susan i sze�ciu innych otrzymali kolejne zaproszenie. Mimo pewnych w�tpliwo�ci Susan zdecydowa�a si� pojecha�. Wszyscy kandydaci zostali natychmiast rozdzieleni i poddani indywidualnym testom za pomoc� poligrafu. Grafolodzy badali ich pismo. W trakcie wielogodzinnego, nagrywanego na ta�m� wywiadu pracownik NSA pyta� j� r�wnie� o sk�onno�ci i praktyki seksualne. Gdy chcia� si� dowiedzie�, czy uprawia�a kiedykolwiek seks ze zwierz�tami, Susan mia�a ochot� wyj��, ale ciekawo�� zwyci�y�a. Kusi�a j� tajemnica i perspektywa pracy w centrum kryptologii, wst�pienia do najbardziej tajemniczego klubu �wiata - Narodowej Agencji Bezpiecze�stwa. Becker by� zafascynowany jej opowie�ci�. - Naprawd� spytali ci�, czy uprawia�a� seks ze zwierz�tami? - To element rutynowego kwestionariusza - wzruszy�a ramionami Susan. - Hmm. - Becker powstrzyma� si� od u�miechu. - I co odpowiedzia�a�? Kopn�a go pod sto�em. - Powiedzia�am, �e nie! Do wczorajszej nocy to by�a prawda. Zdaniem Susan David by� bliski idea�u. Mia� tylko jedn� fataln� cech�: za ka�dym razem gdy wychodzili gdzie� wsp�lnie, upiera� si�, �e to on zap�aci rachunek. Susan z przykro�ci� patrzy�a, jak David wydaje ca�odzienne zarobki na kolacj� dla nich obojga, ale on by� niewzruszony. Przesta�a protestowa�, lecz nie czu�a si� z tym dobrze. Zarabiam wi�cej pieni�dzy, ni� jestem w stanie wyda�, my�la�a. To ja powinnam p�aci�. Je�li jednak pomin�� jego staro�wieckie poczucie rycersko�ci, David by� idea�em. Wra�liwy, inteligentny, zabawny, a co najwa�niejsze, naprawd� interesowa� si� jej prac�. Podczas wycieczek do Smithsonian, przeja�d�ek rowerowych lub spaghetti w kuchni Susan, David stale zadawa� jej pytania. Odpowiada�a na tyle, na ile mog�a - musia�a si� ograniczy� do og�lnego opisu Narodowej Agencji Bezpiecze�stwa. David i tak by� zafascynowany. Prezydent Truman podpisa� dyrektyw� o stworzeniu NSA 4 listopada 1952 roku o 12.01. Przez niemal pi��dziesi�t lat NSA by�a najbardziej tajemnicz� agencj� wywiadowcz� �wiata. Siedmiostronicowy statut zawiera� bardzo zwi�z�e okre�lenie jej zadania: mia�a chroni� bezpiecze�stwo ��czno�ci rz�du Stan�w Zjednoczonych i przechwytywa� wiadomo�ci wymieniane przez inne pa�stwa. Na dachu g��wnego budynku NSA jest ponad pi��set anten, w tym r�wnie� dwie du�e kopu�y radiolokator�w, przypominaj�ce gigantyczne pi�ki do golfa. Sam budynek jest olbrzymi - ma ponad dwie�cie tysi�cy metr�w kwadratowych, dwa razy wi�cej ni� kwatera CIA. Na sta�e zamkni�te okna maj� powierzchni� o�miu tysi�cy metr�w kwadratowych, a wewn�trz budynku kryj� si� trzy miliony metr�w kabli telefonicznych. Susan opowiedzia�a Davidowi o COMINT, czyli wydziale przechwytywania wiadomo�ci - osza�amiaj�cej kolekcji stanowisk nas�uchu, satelit�w, szpieg�w i urz�dze� pods�uchowych, rozmieszczonych na ca�ym �wiecie. Ka�dego dnia COMINT przechwytuje tysi�ce list�w i rozm�w, kt�re nast�pnie trafiaj� do analityk�w NSA w celu rozszyfrowania. Gdy FBI, CIA i Departament Stanu podejmuj� decyzje, zawsze opieraj� si� na informacjach przekazanych przez NSA. Becker s�ucha� jak zaczarowany. - A �amanie szyfr�w? Jaka jest twoja rola? Susan wyja�ni�a, �e przechwycone wiadomo�ci pochodz� cz�sto od wrogich rz�d�w, nieprzyjaznych organizacji i terrorystycznych grup, dzia�aj�cych niejednokrotnie w granicach Stan�w Zjednoczonych. Tacy nadawcy zwykle szyfruj� wiadomo�ci, na wypadek gdyby dosta�y si� w niepowo�ane r�ce - a dzi�ki COMINT tak si� dzieje niemal zawsze. Jego zadanie polega�o na zbadaniu szyfru, r�cznym z�amaniu go i przekazaniu odszyfrowanej wiadomo�ci. W rzeczywisto�ci by�o nieco inaczej. Susan czu�a si� winna, �e musi ok�amywa� swego nowego kochanka, lecz nie mia�a wyboru. Kilka lat temu ten opis by�by prawdziwy, ale w NSA nast�pi�a powa�na zmiana. Dosz�o do rewolucji w kryptologii. Susan zajmowa�a si� teraz sprawami, kt�re by�y tajemnic� nawet dla wielu ludzi z najwy�szych kr�g�w w�adzy. - Szyfry... - mrukn�� David z wyra�n� fascynacj�. - Sk�d wiesz, jak zacz��? To znaczy... jak je �amiesz? - Ze wszystkich ludzi ty powiniene� to wiedzie� najlepiej - u�miechn�a si� Susan. - To tak jak nauka j�zyka obcego. Pocz�tkowo tekst wygl�da jak przypadkowy be�kot, ale gdy poznasz regu�y okre�laj�ce jego struktur�, mo�esz odczyta� znaczenie. Becker pokiwa� g�ow�. By� pod wra�eniem i chcia� dowiedzie� si� czego� wi�cej. Korzystaj�c z serwetek i program�w koncertowych, Susan udzieli�a swemu nowemu, czaruj�cemu uczniowi kr�tkiego kursu kryptoanalizy. Rozpocz�a od u�ywanego przez Juliusza Cezara szyfru �idealny kwadrat�. Juliusz Cezar by� pierwszym kryptografem w historii �wiata. Gdy zdarzy�o si� kilka razy, �e jego kurierzy wpadli w zasadzk� i nieprzyjaciel przechwyci� wiadomo��, Cezar opracowa� prosty spos�b kodowania rozkaz�w. Zaszyfrowana wiadomo�� wygl�da�a na bezsensowny ci�g liter. Oczywi�cie jej sens by� ukryty. Liczba liter w ka�dej wiadomo�ci by�a zawsze kwadratem pewnej liczby - szesna�cie, dwadzie�cia pi��, trzydzie�ci sze��, sto - wyb�r zale�a� od d�ugo�ci tekstu. Oficerowie Cezara wiedzieli, �e musz� wpisa� wiadomo�� w kwadratow� siatk� odpowiedniej wielko�ci, a nast�pnie odczyta� kolejne kolumny, od g�ry do do�u. Jak za dotkni�ciem r�d�ki ukazywa�a si� w�wczas utajniona wiadomo��. Z biegiem czasu inni podchwycili pomys� Cezara i zmodyfikowali w taki spos�b, by utrudni� z�amanie szyfru. Sztuka szyfrowania bez pomocy komputer�w osi�gn�a apogeum w czasie drugiej wojny �wiatowej. Jeszcze przed jej wybuchem Niemcy skonstruowali maszyn� do szyfrowania nazwan� Enigm�, wygl�dem przypominaj�c� maszyn� do pisania. Wymy�lny uk�ad trzech sprz�onych b�benk�w, kt�rych po�o�enie zmienia�o si� po ka�dym uderzeniu w klawisz, powodowa� przekszta�cenie tekstu jawnego w pozornie bezsensowny ci�g liter. Adresat m�g� odczyta� wiadomo�� tylko wtedy, gdy mia� maszyn� i zna� pocz�tkowe po�o�enie b�benk�w podczas szyfrowania - czyli klucz do szyfru. Becker s�ucha� jak zaczarowany. Profesor zmieni� si� w studenta. Pewnego dnia, podczas przedstawienia Dziadka do orzech�w, wystawionego przez zesp� uniwersytecki, Susan da�a Davidowi pierwszy prosty szyfr do z�amania. Podczas antraktu siedzia� z pi�rem w d�oni, usi�uj�c odczyta� dwudziestopi�cioliterow� wiadomo��: BHDRYD RHD YD RHD RONSJZKHRLX Wreszcie, gdy na widowni ju� gas�y �wiat�a, David znalaz� rozwi�zanie. Susan po prostu zast�pi�a ka�d� liter� tekstu jawnego poprzedzaj�c� liter� alfabetu, nie zwracaj�c uwagi na litery akcentowane. Aby odczyta� list, nale�a�o zast�pi� ka�d� liter� tekstu zaszyfrowanego nast�pn� liter� alfabetu: A przechodzi w B, B w C i tak dalej. Szybko podstawi� odpowiednie litery. Nigdy nie wyobra�a� sobie, �e pi�� s��w mo�e mu sprawi� tak� rado��: CIESZE SIE ZE SIE SPOTKALISMY Szybko napisa� odpowied� i poda� kartk� Susan. IZ SDY U�miechn�a si� do niego. Becker sam �mia� si� z tego, co si� z nim dzia�o. Mia� trzydzie�ci pi�� lat, a na my�l o Susan natychmiast czu� przy�pieszone bicie serca, jakby by� zakochanym nastolatkiem. �adna inna kobieta nigdy nie poci�ga�a go tak mocno jak ona. Jej delikatne, europejskie rysy twarzy i br�zowe oczy przypomina�y reklam� kosmetyk�w Est�e Lauder. Je�li w m�odo�ci Susan by�a chuda i niezgrabna, to z pewno�ci� bardzo si� zmieni�a. Teraz by�a zgrabna jak topola - smuk�a i wysoka, z pe�nymi, j�drnymi piersiami i idealnie p�askim brzuchem. David cz�sto �artowa�, �e nigdy przedtem nie s�ysza� o modelce maj�cej doktorat z matematyki stosowanej i teorii liczb. W miar� jak mija�y kolejne miesi�ce, oboje zacz�li podejrzewa�, �e znale�li co�, co mo�e trwa� przez ca�e �ycie. Po dw�ch latach od pierwszego spotkania David nieoczekiwanie o�wiadczy� si� jej. Pojechali na weekend w Smoky Mountains. Gdy le�eli na ��ku z baldachimem w Stone Manor, David poprosi� j� o r�k�. Nie mia� pier�cionka zar�czynowego - po prostu nagle przysz�o mu to do g�owy. To w�a�nie jej si� w nim podoba�o - by� taki spontaniczny. Poca�owa�a go d�ugo i mocno. David wzi�� Susan w ramiona i zsun�� z niej nocn� koszul�. - Uznaj�, �e to oznacza tak - powiedzia�. Przez ca�� noc kochali si� przed kominkiem. Od tego magicznego wieczoru min�o sze�� miesi�cy. Nied�ugo potem David niespodziewanie awansowa� na dziekana wydzia�u j�zyk�w wsp�czesnych. Od tej pory w ich zwi�zku co� zacz�o si� psu�. Rozdzia� 4 Drzwi Krypto otworzy�y si� na pe�n� szeroko��. Pisk dzwonka przerwa� Susan ponure rozmy�lania. Mia�a pi�� sekund na przej�cie, po czym drzwi zn�w si� zamkn�, wykonuj�c pe�ny obr�t. Zebra�a my�li i przekroczy�a pr�g. Komputer odnotowa� jej wej�cie. Cho� praktycznie niemal�e mieszka�a w Krypto od zako�czenia budowy nowego oddzia�u trzy lata temu, gdy wchodzi�a do �rodka, wci�� rozgl�da�a si� ze zdumieniem. G��wne pomieszczenie mia�o posta� ogromnej okr�g�ej sali o wysoko�ci pi�ciu pi�ter. Przezroczysta kopu�a wznosi�a si� na wysoko�� czterdziestu metr�w i by�a wzmocniona sieci� z w��kna w�glowego, dzi�ki czemu mog�a wytrzyma� fal� uderzeniow�, wywo�an� wybuchem bomby o mocy dw�ch megaton. Promienie s�o�ca, kt�re przedosta�y si� przez ni�, tworzy�y na �cianach delikatn� siateczk� �wietlnych plam. Wida� by�o wiruj�ce spiralnie drobne py�ki kurzu, uwi�zione przez system dejonizacyjny. �ciany sali, w g�rnej cz�ci mocno pochylone, na poziomie oczu by�y ju� niemal pionowe. Stopniowo stawa�y si� coraz mniej przezroczyste, a przy po��czeniu z pod�og� by�y ju� zupe�nie czarne. B�yszcz�cy czarny pas l�ni� dziwnym blaskiem, wywo�uj�c niepokoj�ce wra�enie, �e pod�oga jest przezroczysta. Czarny l�d. W samym �rodku z posadzki wystawa�o co�, co wygl�da�o jak czubek gigantycznej torpedy. To by�a w�a�nie maszyna, dla kt�rej powsta�a kopu�a. Smuk�y czarny korpus si�ga� na wysoko�� o�miu metr�w. Ob�a i g�adka maszyna wygl�da�a jak orka, kt�ra zamarz�a nad pokrytym lodem morzem. To w�a�nie by� TRANSLATOR, najdro�szy komputer �wiata. NSA uroczy�cie przysi�ga�a, �e �adna taka maszyna nie istnieje. Podobnie jak w wypadku g�ry lodowej, dziewi��dziesi�t procent urz�dzenia ukryte by�o pod powierzchni�. Supertajny komputer by� zamkni�ty w ceramicznym silosie, schodz�cym w d� na g��boko�� o�miu pi�ter. Wok� podobnego do rakiety korpusu wisia�y liczne pomosty dla obs�ugi, ci�gn�y si� kable i s�ycha� by�o �wist gazu we freonowym uk�adzie ch�odz�cym. Na samym dole znajdowa�y si� generatory, kt�rych szum dociera� do ka�dego zak�tka Krypto. TRANSLATOR, jak wszystkie wielkie osi�gni�cia techniki, by� dzieckiem konieczno�ci. W latach osiemdziesi�tych nast�pi�a rewolucja w dziedzinie telekomunikacji, kt�ra ca�kowicie zmieni�a �wiat wywiadu elektronicznego. By�o ni� oczywi�cie upowszechnienie dost�pu do Internetu, a zw�aszcza poczty elektronicznej. Przest�pcy, terrory�ci i szpiedzy mieli ju� ca�kowicie do�� telefonicznych pods�uch�w, dlatego natychmiast zacz�li korzysta� z nowego �rodka ��czno�ci. Wydawa�o si�, �e poczta elektroniczna jest r�wnie bezpieczna jak konwencjonalna i r�wnie szybka jak telefon. Wiadomo�ci s� przekazywane przez podziemne �wiat�owody i nie rozchodz� si� w postaci fal radiowych, kt�re ka�dy mo�e przechwyci�. Pocz�tkowo wszyscy s�dzili, �e poczta elektroniczna gwarantuje bezpiecze�stwo ��czno�ci. W rzeczywisto�ci eksperci techniczni z NSA nie mieli �adnych problem�w z przechwytywaniem wiadomo�ci rozchodz�cych si� przez sie� Internetu. To by�a dla nich dziecinna igraszka. Wbrew przekonaniu wielu u�ytkownik�w Internet wcale nie powsta� wraz z rozpowszechnieniem si� komputer�w osobistych. Ju� trzydzie�ci lat wcze�niej Departament Obrony stworzy� ogromn� sie� komputerow�, kt�ra mia�a zapewni� ��czno�� w trakcie wojny atomowej. Ludzie z COMINT byli ekspertami od Internetu. Osoby prowadz�ce nielegalne interesy za po�rednictwem poczty elektronicznej szybko si� przekona�y, �e ich tajemnice nie s� zbyt dobrze strze�one. FBI, DEA, IRS i inne agencje ameryka�skie zajmuj�ce si� walk� z przest�pczo�ci� - korzystaj�c z pomocy przebieg�ych haker�w z NSA - odnotowa�y wyra�ny wzrost liczby aresztowanych i skazanych przest�pc�w. Oczywi�cie, gdy u�ytkownicy komputer�w z ca�ego �wiata dowiedzieli si�, �e rz�d ameryka�ski przechwytuje listy elektroniczne, zacz�li g�o�no protestowa�. Nawet zwyczajni koledzy, korzystaj�cy z poczty elektronicznej wy��cznie do cel�w rekreacyjnych, byli zirytowani brakiem prywatno�ci. Przedsi�biorczy programi�ci z ca�ego �wiata zacz�li szuka� mo�liwo�ci zabezpieczenia poczty elektronicznej. W ten spos�b dosz�o do wynalezienia systemu szyfrowania z kluczem publicznym. Ka�dy u�ytkownik systemu ma dwa klucze, publiczny i prywatny. Pierwszy jest wszystkim znany, drugi stanowi jego tajemnic�. Gdy kto� chce wys�a� zaszyfrowany list do danej osoby, musi znale�� jej klucz publiczny i za pomoc� �atwego w u�yciu programu komputerowego zaszyfrowa� wiadomo�� tak, �eby wygl�da�a jak bez�adny ci�g znak�w. Ka�dy, kto przechwyci tak� wiadomo��, zobaczy na ekranie nieczytelne �mieci. Do odczytania zaszyfrowanej wiadomo�ci nie wystarcza znajomo�� klucza publicznego - potrzebny jest klucz prywatny, zwany tak�e kluczem deszyfruj�cym, znany tylko adresatowi. Klucze prywatne dzia�aj� podobnie jak PIN-y w bankomatach, ale na og� s� d�ugie i skomplikowane. W kluczu prywatnym zawarte s� informacje potrzebne komputerowi do wykonania matematycznych operacji prowadz�cych do odczytania wiadomo�ci. Od tej pory u�ytkownicy poczty elektronicznej mogli czu� si� bezpieczni. Nawet gdyby kto� przechwyci� zaszyfrowany list, bez klucza prywatnego nie m�g�by go odczyta�. NSA natychmiast odczu�a zmian� sytuacji. Teraz agencja nie mia�a ju� do czynienia z prostymi szyframi podstawieniowymi, kt�re mo�na z�ama� za pomoc� o��wka i kartki. Nowe komputerowe funkcje mieszaj�ce lub haszuj�ce, jak m�wi� specjali�ci, wykorzystywa�y osi�gni�cia teorii chaosu i du�� liczb� symbolicznych alfabet�w, i w ten spos�b przekszta�ca�y tekst jawny w pozornie zupe�nie beznadziejn�, losow� sekwencj� znak�w. Pocz�tkowo do szyfrowania list�w elektronicznych u�ywano stosunkowo kr�tkich kluczy, dzi�ki czemu komputery NSA mog�y sobie z nimi poradzi�. Je�li klucz deszyfruj�cy sk�ada si� z dziesi�ciu cyfr, to wystarczy zaprogramowa� komputer tak, �eby sprawdzi� wszystkie mo�liwo�ci od 0000000000 do 9999999999. Wcze�niej lub p�niej komputer musi znale�� w�a�ciwy klucz. Tak� metod� pr�b i b��d�w okre�la si� jako �brutalny atak�. Brutalny atak wymaga czasu, ale daje gwarancj� znalezienia klucza. Gdy ludzie dowiedzieli si� o skuteczno�ci metody brutalnego ataku, zacz�li stosowa� coraz d�u�sze klucze. Czas oblicze�, konieczny do �odgadni�cia� w�a�ciwego klucza, stale si� wyd�u�a�. Zamiast tygodnia pracy udany atak wymaga� miesi�cy, a p�niej nawet lat. W latach dziewi��dziesi�tych u�ywano ju� kluczy z�o�onych z ponad pi��dziesi�ciu znak�w, wybieranych spo�r�d dwustu pi��dziesi�ciu sze�ciu symboli ASCII, obejmuj�cych litery, cyfry i inne znaki. Liczba mo�liwych kluczy wzros�a do mniej wi�cej 10120 - jeden i sto dwadzie�cia zer. Odgadni�cie klucza w pierwszej pr�bie sta�o si� r�wnie prawdopodobne jak znalezienie jednego szczeg�lnego ziarnka piasku na pla�y o d�ugo�ci pi�ciu kilometr�w. Z oszacowa� wynika�o, �e w wypadku klucza maj�cego sze��dziesi�t cztery bity udany brutalny atak, z u�yciem najszybszego komputera NSA - supertajnego Cray/Josephson II - trwa�by jakie� dziewi�tna�cie lat. Nim komputer znalaz�by klucz i odczyta� wiadomo��, z pewno�ci� jej tre�� nie mia�aby ju� �adnego znaczenia. Wobec perspektywy rych�ej utraty mo�liwo�ci prowadzenia wywiadu elektronicznego NSA przygotowa�a �ci�le tajn� dyrektyw�, kt�r� zaakceptowa� prezydent. Agencja otrzyma�a niezb�dne �rodki finansowe z bud�etu federalnego i carte blanche - mia�a zrobi� to, co konieczne, by rozwi�za� problem. NSA postanowi�a w�wczas stworzy� co�, co wydawa�o si� niemo�liwe: zbudowa� pierwszy uniwersalny komputer do �amania szyfr�w. Mimo zastrze�e� wielu in�ynier�w, kt�rzy twierdzili, �e skonstruowanie nowego komputera do kryptoanalizy jest niemo�liwe, agencja postanowi�a by� wierna swej dewizie: Wszystko jest mo�liwe. Niemo�liwe po prostu wymaga wi�cej czasu. Pi�� lat p�niej, kosztem p� miliona godzin pracy i miliarda dziewi�ciuset milion�w dolar�w, NSA postawi�a na swoim. Ostatni z trzech milion�w procesor�w wielko�ci znaczka pocztowego zosta� przylutowany, zako�czono programowanie i zamkni�to ceramiczn� os�on�. Narodzi� si� TRANSLATOR. Tajny schemat wewn�trzny TRANSLATORA by� dzie�em wielu umys��w i nikt w pe�ni nie rozumia� ca�ego uk�adu, ale podstawowa zasada jego dzia�ania by�a prosta: gdy wielu pracuje razem, ka�de zadanie staje si� �atwe. TRANSLATOR zosta� wyposa�ony w trzy miliony procesor�w dzia�aj�cych r�wnolegle - b�yskawicznie wykonuj�cych obliczenia i sprawdzaj�cych kolejno wszystkie mo�liwo�ci. Konstruktorzy mieli nadziej�, �e nawet szyfry wykorzystuj�ce klucze o niewyobra�alnej d�ugo�ci nie sprostaj� brutalnej sile i wytrwa�o�ci TRANSLATORA. Arcydzie�o techniki, zbudowane kosztem dw�ch miliard�w dolar�w, mia�o wykorzystywa� nie tylko metod� przetwarzania r�wnoleg�ego, ale r�wnie� nowe, tajne metody oceny tekstu jawnego i najnowsze osi�gni�cia w badaniach nad komputerami kwantowymi - maszynami, w kt�rych informacja jest przechowywana nie w postaci binarnej, lecz w formie stan�w kwantowych. Chwila prawdy nadesz�a w czwartek rano w pa�dzierniku. Pierwszy realistyczny test. Mimo r�nych zastrze�e� in�ynierowie nie mieli w�tpliwo�ci co do jednego: je�li wszystkie procesory b�d� dzia�a� r�wnolegle, to TRANSLATOR osi�gnie wielk� moc obliczeniow�. Trudniej by�o przewidzie�, jak wielk�. Odpowied� otrzymano po dwunastu minutach. Nieliczni �wiadkowie stoj�cy w sali g��wnej patrzyli, jak drukarka wypisuje tekst jawny. TRANSLATOR potrzebowa� zaledwie dziesi�ciu minut i paru sekund, by znale�� klucz z�o�ony z sze��dziesi�ciu czterech znak�w. To niemal milion razy szybciej ni� dwadzie�cia lat, a tyle pracowa�by nad tym zagadnieniem drugi pod wzgl�dem pr�dko�ci komputer NSA. To by� triumf wydzia�u produkcji NSA, kt�rym kierowa� zast�pca dyrektora do spraw operacyjnych komandor Trevor J. Strathmore. TRANSLATOR spe�ni� oczekiwania. W celu utrzymania sukcesu w tajemnicy komandor Strathmore natychmiast zaaran�owa� przeciek, jakoby projekt zako�czy� si� kompletn� klap�. Wszystko, co od tej pory robili pracownicy Krypto, uchodzi�o za pr�by uratowania czego�, na co wydano dwa miliardy dolar�w, przed kompletnym fiaskiem. Tylko �cis�a elita NSA zna�a prawd�: TRANSLATOR �ama� setki szyfr�w ka�dego dnia. Gdy rozesz�a si� plotka, �e nawet pot�na NSA nie jest w stanie z�ama� szyfr�w komputerowych, agencja poznawa�a r�ne sekrety metod� ta�mow�. Baronowie narkotykowi, terrory�ci, defraudanci - kt�rzy mieli ju� do�� wpadek z powodu przechwyconych rozm�w przez telefon kom�rkowy - szybko przerzucili si� na nowy �rodek globalnej ��czno�ci: szyfrowan� poczt� elektroniczn�. Teraz ju� nie musieli si� obawia�, �e stan� przed wielk� �aw� przysi�g�ych i wraz z s�dziami b�d� s�ucha� dawno zapomnianej rozmowy telefonicznej, kt�r� zarejestrowa� satelita NSA. Wywiad elektroniczny nigdy nie by� �atwiejszy. Wiadomo�ci przechwycone przez COMINT w postaci ca�kowicie niezrozumia�ych szyfr�w by�y wczytywane do TRANSLATORA i po kilku minutach komputer wypluwa� odczytany tekst jawny. Koniec z sekretami. NSA nie zaniedbywa�a stara� o to, by wykaza� si� niekompetencj�. W tym celu zaciekle domaga�a si� ustawowego zakazu produkcji i sprzeda�y program�w do szyfrowania. Przedstawiciele NSA twierdzili, �e takie programy uniemo�liwiaj� im wykonanie statutowych zada�, a tym samym utrudniaj� policji walk� z przest�pcami. Obro�cy praw obywatelskich tylko si� uradowali, poniewa� ich zdaniem NSA w og�le nie powinna czyta� poczty elektronicznej. Firmy komputerowe dalej sprzedawa�y programy szyfruj�ce. NSA przegra�a bitw�, dok�adnie tak jak planowa�a. Ca�y �wiat komputerowy i elektroniczny zosta� oszukany... tak si� przynajmniej wydawa�o. Rozdzia� 5 - Gdzie si� wszyscy podziali? - zastanawia�a si� Susan, przechodz�c przez pust� sal� Krypto. Te� mi sytuacja alarmowa. Wi�kszo�� wydzia��w NSA pracuje przez siedem dni w tygodniu, natomiast w Krypto w soboty na og� panowa� spok�j. Matematycy zajmuj�cy si� kryptologi� i tak byli z natury spi�tymi wewn�trznie pracoholikami, dlatego zgodnie z niepisan� regu�� soboty by�y wolne, z wyj�tkiem nag�ych sytuacji. Kryptoanalitycy byli tak cennym towarem, �e NSA nie chcia�a ryzykowa� strat wskutek ich przepracowania si� i wypalenia. Susan przesz�a z lewej strony TRANSLATORA. Szum generator�w osiem pi�ter ni�ej dzi� wyda� jej si� dziwnie z�owieszczy. Nigdy nie lubi�a by� sama w Krypto. Czu�a si� tak, jakby znalaz�a si� w klatce z jak�� wielk� futurystyczn� besti�. Szybkim krokiem skierowa�a si� do biura komandora. Gabinet Strathmore�a, ze �cianami ze szk�a, nazywany �akwarium� z uwagi na wygl�d po odsuni�ciu zas�on, znajdowa� si� wysoko na tylnej �cianie Krypto. Susan wspina�a si� po metalowych pomostach, jednocze�nie wpatruj�c si� w grube d�bowe drzwi biura, ozdobione god�em NSA: ameryka�skim or�em ze staro�wieckim kluczem w szponach. Za tymi drzwiami siedzia� jeden z najpot�niejszych ludzi, jakich kiedykolwiek spotka�a. Komandor Strathmore mia� pi��dziesi�t sze�� lat, by� zast�pc� dyrektora do spraw operacyjnych. Susan traktowa� niemal jak c�rk�. To on j� zatrudni� i postara� si�, by w NSA czu�a si� jak w domu. Kiedy dziesi�� lat wcze�niej Susan zacz�a pracowa� w agencji, Strathmore by� szefem dzia�u rozwoju, zajmuj�cego si� szkoleniem nowych kryptolog�w - dotychczas zawsze byli to m�czy�ni. Strathmore nigdy nie tolerowa� fali, ale szczeg�lnie bacznie opiekowa� si� swoj� jedyn� pracownic�. Gdy kto� zarzuci� mu, �e j� faworyzuje, Strathmore mia� prost� i oczywist� odpowied�: Susan Fletcher by�a jednym z najbardziej obiecuj�cych nowych pracownik�w i nale�a�o dopilnowa�, by nie zrezygnowa�a z pracy z powodu molestowania seksualnego. Mimo to pewien starszy kryptolog postanowi� przetestowa� jego zdecydowanie. Kt�rego� ranka podczas pierwszego roku w NSA Susan wesz�a do pokoju nowych kryptolog�w, by odwali� jak�� papierkow� robot�. Gdy wychodzi�a, zauwa�y�a swoje zdj�cie na tablicy og�osze�. Niemal zemdla�a z zak�opotania. Na zdj�ciu le�a�a na ��ku w samych majtkach. Jak si� okaza�o, jeden z kryptolog�w zeskanowa� zdj�cie z pisma pornograficznego i do��czy� g�ow� Susan. Fotomonta� by� ca�kiem przekonuj�cy. Na nieszcz�cie dla autora fotomonta�u komandor Strathmore nie by� tym rozbawiony w najmniejszym stopniu. Dwie godziny p�niej ukaza� si� pami�tny komunikat: STARSZY KRYPTOLOG CARL AUSTIN ZOSTA� ZWOLNIONY Z POWODU NIEW�A�CIWEGO ZACHOWANIA Od tej pory nikt ju� jej nie dokucza�. Susan Fletcher zosta�a pupilk� komandora. Strathmore cieszy� si� wielkim szacunkiem nie tylko w�r�d m�odych kryptolog�w. Ju� w pierwszych latach swej kariery zdoby� uznanie prze�o�onych, przeprowadzaj�c szereg nieortodoksyjnych i bardzo udanych operacji wywiadowczych. Szybko awansowa� i by� znany ze zdolno�ci do zimnej i precyzyjnej analizy skomplikowanych sytuacji. Trevor Strathmore potrafi� ch�odno oceni� wszystkie moralne aspekty trudnych decyzji, jakie cz�sto nale�a�o podejmowa� w NSA, a nast�pnie bez skrupu��w dzia�a� w imi� interesu narodowego. Nikt nie mia� w�tpliwo�ci, �e Strathmore jest gor�cym patriot�. By� znany r�wnie� jako wizjoner... oraz przyzwoity cz�owiek w �wiecie k�amstw. Strathmore b�yskawicznie awansowa� z szefa dzia�u rozwoju na zast�pc� dyrektora agencji. Teraz tylko jeden cz�owiek w NSA sta� wy�ej od niego - dyrektor Leland Fontaine, mityczny w�adca Pa�acu Zagadek, nigdy niewidziany, niekiedy s�yszany, zawsze wzbudzaj�cy l�k. Fontaine i Strathmore rzadko si� widywali, a ich spotkania przypomina�y starcia tytan�w. Fontaine by� olbrzymem w�r�d olbrzym�w, ale Strathmore�a niewiele to obchodzi�o. W rozmowach z dyrektorem broni� swoich pogl�d�w z rezerw� rozw�cieczonego boksera. Nawet prezydent nie o�miela� si� atakowa� Fontaine�a w taki spos�b jak on. To wymaga�o albo politycznego immunitetu, albo - jak w wypadku Strathmore�a - ca�kowitej oboj�tno�ci na wzgl�dy polityczne. Susan dotar�a na g�rny podest schod�w, ale nim zd��y�a zapuka�, rozleg� si� szmer elektronicznego zamka. Drzwi same si� otworzy�y i komandor zaprosi� j� gestem do �rodka. - Dzi�ki za przyj�cie, Susan. Jestem ci bardzo wdzi�czny. - Nic takiego, prosz� pana - u�miechn�a si� i usiad�a naprzeciw jego biurka. Strathmore by� ko�cistym, mocno zbudowanym m�czyzn�. Mia� �agodne rysy twarzy, skrywaj�ce twardo�� i perfekcjonizm. Z szarych oczu zwykle promieniowa�a pewno�� siebie, oparta na do�wiadczeniu, ale tego dnia wydawa� si� zdenerwowany i wytr�cony z r�wnowagi. - Kiepsko pan wygl�da - zauwa�y�a Susan. - Bywa�em w lepszej formie - westchn�� Strathmore. Te� tak s�dz�, pomy�la�a. Susan jeszcze nigdy nie widzia�a komandora w tak z�ym stanie. Jego rzedniej�ce szare w�osy by�y potargane, a mimo klimatyzacji z czo�a sp�ywa�y krople potu. Wygl�da� tak, jakby spa� w ubraniu. Siedzia� przy nowoczesnym biurku ze schowan� klawiatur� komputera i umieszczon� w zag��bieniu konsol�. Z boku sta� monitor, a blat by� zasypany komputerowymi wydrukami. Biurko wygl�da�o jak kokpit ze statku kosmit�w, Przeniesiony do jego gabinetu. - Ci�ki tydzie�? - zapyta�a. - Jak zwykle - wzruszy� ramionami Strathmore. - EFF znowu si� mnie czepia z powodu prawa do prywatno�ci. Susan zachichota�a. EFF, czyli Electronic Frontier Foundation, by�a �wiatow� koalicj� u�ytkownik�w komputer�w, zajmuj�c� si� ochron� praw obywatelskich, obron� wolno�ci s�owa w sieci komputerowej oraz u�wiadamianiem innym niebezpiecze�stw zwi�zanych z �yciem w elektronicznym �wiecie. EFF prowadzi�a sta�� kampani� przeciw, jak twierdzi�a, �orwellowskim mo�liwo�ciom pods�uchiwania obywateli przez agencje rz�dowe�, a zw�aszcza przez NSA. EFF by�a dla Strathmore�a permanentnym �r�d�em k�opot�w. - To chyba nie jest �adna rewelacja - odpowiedzia�a Susan. - Co si� takiego sta�o, �e wyci�gn�� mnie pan z wanny? Strathmore przez chwil� milcza�, z roztargnieniem bawi�c si� kulk� do manipulowania kursorem, wmontowan� w blat biurka. Wreszcie spojrza� Susan prosto w oczy. - Jaki by� maksymalny czas... potrzebny TRANSLATOROWI na z�amanie szyfru? To pytanie zaskoczy�o Susan. Wydawa�o si� zupe�nie nieistotne. Czy wzywa� mnie po to, by si� tego dowiedzie�? - Hmm... - zawaha�a si�. - Kilka miesi�cy temu mieli�my wiadomo�� przechwycon� przez COMINT. Jej odczytanie zaj�o godzin�, ale mia�a absurdalnie d�ugi klucz, jakie� dziesi�� tysi�cy znak�w. - Godzin�, tak? - mrukn�� Strathmore. - A jak by�o w wypadku test�w? - C�, je�li bierze pan pod uwag� diagnostyk�, to oczywi�cie czas jest d�u�szy - wzruszy�a ramionami. - O ile d�u�szy? Nie domy�li�a si�, o co mu chodzi. - W marcu wypr�bowa�am algorytm z kluczem licz�cym milion bit�w. Zakazane p�tle, automaty kom�rkowe, wszystko. TRANSLATOR poradzi� s