8343

Szczegóły
Tytuł 8343
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8343 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8343 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8343 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Marek H�asko Miesi�c Matki Boskiej By�o ich czterech i nie mieli w sumie osiemdziesi�ciu lat. Weszli do bramy domu, przeszli przez podw�rze potr�caj�c ludzi kl�cz�cych na ziemi i �piewaj�cych litani� do Matki Boskiej Loreta�skiej i weszli na schody oficyny; najpierw trzech, a potem czwarty, kt�ry szed� na ostatku i zd��y� jeszcze zerwa� ga��zk� bzu z zakurzonego drzewa, a teraz wachlowa� ni� swoj� spocon� twarz. Szli powoli zerkaj�c na nazwiska lokator�w, a na p�pi�trze jeden z nich powiedzia� do ch�opca z ga��zk� bzu: � Ty zostaniesz tutaj. � Tak � powiedzia�. � B�dziesz uwa�a�. Widzisz st�d ca�e podw�rze. Jakby si� co� przyp�ta�o, to wiesz, co masz robi�. � Dobrze � powiedzia�. W jego g�osie s�ycha� by�o wyra�n� ulg�, chocia� stara� si� to ukry�. Stan�� przy oknie, opar� nog� na parapecie i patrzy� na podw�rze, na gipsow� figur� Matki Boskiej i na g�owy kl�cz�cych ludzi. Ga��zk� rozgryza� teraz i czu� cierpk�, gorzk� ziele�; a potem odrzuci� j� w d� i otar� spocone r�ce o spodnie. Tamci trzej weszli na pi�tro, przystan�li przed drzwiami i jeden z nich zapuka�. Stali teraz nieruchomo z rewolwerami w r�kach i oddychali g�o�no, a potem stara kobieta otworzy�a im drzwi. R�ce mia�a oplecione r�a�cem._ � Jest kto w domu? � zapyta� jeden z nich. � Nie � powiedzia�a. � Niech pani wejdzie z powrotem. Poszli za ni� i zamkn�li drzwi. Przeszli przez korytarz otworzywszy drzwi do kuchni i do �azienki i weszli do pokoju. � Gdzie jest pani c�rka? � zapyta� jeden z nich. Nie m�g� mie� wi�cej jak osiemna�cie lat, nie musia� si� cz�sto goli�; twarz jego by�a mi�kka i g�adka. � Zesz�a na d� do sklepu � powiedzia�a. � Przyjdzie nied�ugo. Posz�a tylko po chleb. � �adnie pani wychowa�a swoj� c�rk� � powiedzia�. � Nikt nie wychowuje swoich dzieci � powiedzia�a. � Przekona si� pan o tym, kiedy pan je b�dzie mie�. � Ostrzegali�my j� ju� raz � powiedzia�. � A teraz doczeka�a si�. Wiedzia�a chyba, co j� czeka, nie? � Tak � powiedzia�a. Patrzy�a na ch�opaka, na butelk�, kt�r� wyj�� z kieszeni i postawi� na stole; a potem odsun�� j� od siebie, jakby mu nagle przeszkadza�a. Przesz�a powoli przez pok�j i podesz�a do okna, a wtedy jeden z nich skoczy� i szarpn�� j� za rami�. � �adnych cud�w � powiedzia�. � Tylko bez cud�w. Pokaza�a mu r�ce oplecione r�a�cem. � Pa�ska matka te� si� chyba modli w maju � powiedzia�a. � Niech pani nie m�wi o mojej matce � powiedzia�. � M�j brat zgin�� w trzydziestym dziewi�tym roku, a moja siostra nie pierdoli si� z gestapowcami. Niech pani nie m�wi o mojej matce. I prosz� odej�� od okna. � Daj jej si� modli� � powiedzia� jeden z siedz�cych przy stole; siedzieli przy ciemnym, ci�kim stole nakrytym czyst�, bia�� serwet� i wygl�dali na ch�opc�w, kt�rych rodzice znajomej dziewczyny zaprosili na herbat� i biszkopty. Rewolwer i pistolet le��ce na stole nie przydawa�y im ani grozy, ani powagi. � Daj jej si� modli� � powt�rzy�. � Prosz�, niech si� pani modli. � To okno wychodzi na podw�rze � powiedzia� ten, kt�ry sta� przy niej. � Lepiej niech sobie usi�dzie przy stole. Cholera ich tam wie. � Niech pani kl�knie przy oknie � powiedzia� ch�opiec siedz�cy przy stole. � Tak b�dzie najlepiej. I nikt pani nie b�dzie przeszkadza� w modlitwie. Kobieta ukl�k�a i modli�a si� teraz bezg�o�nie poruszaj�c ustami. Patrzyli na ziarna r�a�ca przesypuj�ce si� pomi�dzy jej palcami i tak samo br�zowe jak jej stare r�ce. � Musimy to zrobi�? � zapyta� szeptem jeden z nich; by� rudy, piegowaty i wygl�da� na starszego od tamtych dw�ch; by� bardzo mizerny i ubrany jak biedak. � Jak d�ugo jeste� w konspiracji? � P�tora roku. � To za d�ugo, �eby zadawa� takie pytania. � Nie � powiedzia�. � Nie zrozumia�e� mnie. Mo�na j� po prostu r�bn��. Mo�na by powiedzie�, �e stawia�a op�r i to by�o konieczne. � Szkoda kuli dla tej kurwy. � To nie wchodzi w zakres walki zbrojnej. � Ale taki jest rozkaz. � Mimo to mam w�tpliwo�ci � powiedzia� rudy ch�opiec. � Czy m�wisz do mnie jak do dow�dcy, czy jak do przyjaciela? � Dlaczego pytasz o to? � Czy mam zameldowa� o twoich w�tpliwo�ciach przy wykonywaniu rozkazu? � Nie � powiedzia�. � Nie m�w o tym. Drzwi otworzy�y si� i do pokoju wesz�a dziewczyna. Wtedy ten stoj�cy przy drzwiach wepchn�� j� na �rodek i zatrzasn�� drzwi. Siedz�cy przy stole podnie�li si�; obaj byli szczupli, w�tli i ich stare, ciasne marynarki czyni�y ich jeszcze bardziej m�odzie�czymi. � Prosz� po�o�y� torebk� na stole � powiedzia� jeden z nich. � Tak. Dobrze. � Otworzy� torebk� i wyrzuci� zawarto�� na st�. Wzi�� do r�ki jej dokument. � Anna Hauswedell � powiedzia�. � Czy jest pani Volksdeutschem? � Nie. � Ma pani niemieckie nazwisko. � To przypadek. � We�cie jej matk� do drugiego pokoju. � Nie ma drugiego pokoju. � Do kuchni. I zosta� tam z ni�. � Nie potrzeba � powiedzia�a stara. � Jest klucz. W kuchni nie ma okna. Mo�ecie mnie zamkn��. Przesz�a przez pok�j i przystan�a obok c�rki na chwil�. � Wi�c teraz widzisz, �e istnieje jednak sprawiedliwo�� � powiedzia�a. � To nie sprawiedliwo�� � powiedzia�a dziewczyna. � To dlatego, �e nie jeste�cie jeszcze m�czyznami. Wi�c nie mo�ecie tego zrozumie�. Nie jeste�cie jeszcze nawet podobni do m�czyzn. � Opar�a si� ci�ko o st�, a wtedy butelka przewr�ci�a si� i rudy ch�opiec z�apa� j� w ostatniej chwili. � Mamo � powiedzia�a dziewczyna. � Poca�uj mnie. � Nie � powiedzia�a stara. � Przecie� widzisz, co oni ze mn� zrobi�. Poca�uj mnie. � Nie � powt�rzy�a stara. Stoj�cy przy drzwiach wepchn�� j� do kuchni i przekr�ci� klucz. � Chc� si� pomodli� � powiedzia�a dziewczyna. � Nie potrzebujesz si� modli�. Nie zabijemy ci�. B�dziesz mog�a si� p�niej modli�, ile tylko chcesz. � Co chcecie zrobi�? � zapyta�a i teraz po raz pierwszy us�yszeli w jej g�osie strach. � Zgolili ci g�ow� przed czterema miesi�cami, prawda? I ostrzegano ci�. Powiedzieli ci, �eby� z nim sko�czy�a � powiedzia� ch�opiec bez zarostu. Podszed� do niej i zerwa� z jej g�owy chustk�; w�osy Jej by�y jasne, kr�tkie; wygl�da�a teraz bardziej na ch�opca i jeszcze m�odziej. � Dlaczego nie sko�czy�a� z nim? � zapyta�. � Nie mog�am z nim sko�czy� � powiedzia�a. Zn�w opar�a si� o st�. � Kocham go. � Niemca? � No i co z tego? Czy bra�am od niego pieni�dze? Czy da� mi kiedy cokolwiek? Czy zaszkodzi�am komu? Dlaczego nie zabijacie ludzi, kt�rzy handluj� z Niemcami? Cho�by tych, kt�rzy sprzedaj� im papierosy czy w�dk�. � I nie przeszkadza�o ci, �e ten cz�owiek jest Niemcem? Nie pomy�la�a� o tym, �e tacy jak on zabijaj� codziennie takich jak my? � Nie bra�am nic od tego cz�owieka � powt�rzy�a. � I nie powiedzia�am nigdy nic z�ego na nikogo. Nie mog� na to nic poradzi�, �e zakocha�am si� akurat w Niemcu. � Ka�dy cz�owiek mo�e wybiera�. � Nie � powiedzia�a. � Na szcz�cie jest inaczej. � Nie r�bmy tego � powiedzia� rudy ch�opiec. �Sko�czmy z ni� inaczej. Podszed� do okna; ludzie kl�cz�cy na podw�rzu �piewali teraz: �Wie�o z Ko�ci S�oniowej..." Patrzy� na gipsowy pos�g Matki Zbawiciela i na aureol� z drutu okalaj�c� Jej g�ow�; drut by� sczernia�y, deszcze zmy�y z niego z�ot� farb�. Potem spojrza� na �cian�, na kalendarz i zerwa� z niego kartk� z dat� si�dmego maja tysi�c dziewi��set czterdziestego roku. Odwr�ci� si�. � Pospieszcie si� � powiedzia�. � Ta litania zaraz si� sko�czy. B�dzie s�ycha� jej wrzask. � Co chcecie zrobi�? � powt�rzy�a dziewczyna. � Zastrzel j� po prostu � powiedzia� rudy ch�opiec. � Na lito�� Bosk�, zabij j� albo ja to zrobi�. � Ja jestem dow�dc� grupy � powiedzia� ch�opiec o g�adkiej twarzy, a jego policzki por�owia�y nagle. � Ja jestem odpowiedzialny za wykonanie rozkazu. Je�li b�d� potrzebowa� twojej rady � poprosz� o ni�. � To pospieszcie si�, do cholery � powiedzia� rudy ch�opiec. � R�bcie to teraz, kiedy oni jeszcze �piewaj�. Zn�w podszed� do okna i zamkn�� je; s�yszeli teraz ich b�agalny �piew wznosz�cy si� ku nim jak fala, jak woda. Widzia� w oknie odbicie; by� brzydki, zag�odzony; kr�tkie r�kawy marynarki nie kry�y jego grubych, czerwonych przegub�w. � Rozbieraj si� � powiedzia� do dziewczyny ten, kt�ry by� dow�dc�. � Do naga. � To dlatego, �e nie jeste�cie jeszcze m�czyznami powiedzia�a. � To dlatego, �e nic jeszcze nie rozumiecie. �ci�gn�a z siebie rzeczy i ciska�a je na ziemi�, a oni patrzyli na jej br�zowe, twarde cia�o i na ciemny tr�jk�t w�os�w. � To dlatego, �e nic jeszcze nie rozumiecie i �e nawet nie wiecie, jak to jest, kiedy kocha si� m�czyzn�, i wtedy wa�ne jest tylko to, �e on jest m�czyzn�, tylko m�czyzn�. I nie mundur, kt�ry on nosi. Ale wy jeste�cie tylko dzie�mi, kt�rym dano si� pobawi� broni�, zanim zgin�. I nie mo�ecie wiedzie� o tym, �e teraz, w czasie wojny mi�o�� Jest wi�cej warta ni� kiedy indziej. Ka�da mi�o��. � K�ad� si�. Po�o�y�a si� na ��ku, a wtedy usiedli na niej okrakiem; jeden na piersiach, a drugi rozkraczy� jej nogi i patrzy� na jej �niady, twardy brzuch pokrywaj�cy si� kroplami potu i unoszony drgaj�cymi mi�niami. Ten, kt�ry sta� nad ni� z pistoletem, poda� mu butelk� ze sto�u, a wtedy rudy ch�opiec wbi� j� mi�dzy nogi dziewczyny; nie m�g� tego zrobi� od pierwszego razu � jej m�ody, twardy brzuch stawia� op�r, a jego r�ce by�y mokre od potu. Ukl�k� mi�dzy jej nogami i wbi� butelk� kolanem, a potem rozbi� j� luf� rewolweru. Wsta�; otar� o ko�dr� swoje r�ce lepkie od krwi i potu. � Teraz ju� nie b�dziesz wi�cej chcie� niemieckich m�czyzn � powiedzia�. Popatrzy� na jej twarz; by�a zalana krwi�. � To si� podobno zdarza z dziewicami �powiedzia�. � Krew z nosa. M�j brat mi to m�wi�. � Nie martw si� o ni�. Ta nie by�a dziewic�. Wyszli do korytarza. Otworzyli drzwi od kuchni i cofn�li si� gwa�townie. Matka dziewczyny wisia�a na rurze gazowej; musia�o sta� si� to przed chwil�, gdy� r�aniec, kt�rym oplecione by�y jej r�ce, ko�ysa� si� jeszcze. � Trzeba by zawo�a� lekarza � powiedzia� ten, kt�ry by� dow�dc�. � A tego nie mo�emy zrobi�. Wyszli na schody zamkn�wszy cicho drzwi. Czekaj�cy przy oknie klatki schodowej odwr�ci� si� i poda� im teczk�. W�o�yli do niej bro�. � Ty p�jdziesz pierwszy. � Tak � powiedzia�. Zeszli w d�; na podw�rku zdj�li czapki i wolno przeszli mi�dzy kl�cz�cymi. Rudy ch�opiec odwr�ci� si� raz jeszcze; spojrza� na gipsow�, s�odk� twarz Matki Zbawiciela i na wi�zk� zwi�d�ych kwiat�w le��cych u Jej st�p � bia�ych prawie tak jak i p�aszcz Jej chwa�y, z kt�rego schodzi�a ju� farba. Ludzie zn�w �piewali: �Or�downiczko Nasza, Wie�o z Ko�ci S�oniowej, zmi�uj si� nad nami". � Ciekawe, czy po wojnie ludzie b�d� te� si� tak modli� � powiedzia�. � Maj zawsze w Polsce by� miesi�cem Matki Boskiej. � Ja wiem � powiedzia�. � Ale ciekaw jestem, czy po wojnie te� b�d� si� tak modli�. Kiedy nie b�dzie ju� strachu i nieszcz�cia. � Ci, kt�rzy prze�yj� wojn�, zobacz�. Idziemy. Ty wyjdziesz pierwszy, potem ja, potem ty. Cze��! Raz jeszcze si� odwr�ci� i raz jeszcze spojrza� na s�odk�, bolesn� twarz Matki Boskiej. By�o mu gor�co: musia� rozpi�� koszul� i marynark�. My�la� o dziewczynie; o jej twardym, ciemnym ciele; o jej kr�tkich w�osach, kt�re czyni�y j� podobn� do ch�opca, i my�la� o tym, �e nie wyda�a ani jednego j�ku, i jeszcze o tym, �e dojrza� w jej twarzy co�, co widzia� przedtem tylko na gipsowych, poz�acanych pos�gach Matki Zbawiciela. � Nie chc� prze�y� tej wojny � powiedzia� g�o�no do siebie. � Bo zawsze kiedy b�d� si� modli�, b�d� my�le� o tamtej. I one zawsze b�d� dla mnie wygl�da� jednakowo. 1962 Marek H�asko � Opowiadania � Miesi�c Matki Boskiej Marek H�asko � Opowiadania � Miesi�c Matki Boskiej Strona 4 z 4 Strona 1 z 4